Konspiracja liberałów z elitą komunistyczną przeciw Narodowi Polskiemu?
Mówi się, że z powodu "bezkrwawej rewolucji" w Polsce potrzebna była gruba kreska liberałów z Unii Wolności (a dziś Platformy Obywatelskiej) - by zapomnieć bezprawie komunizmu i uwolnić elitę komunistyczną zarówno od odpowiedzialności za jej agenturalne rządy na rzecz Moskwy, jak i żeby pozwolić komunistom zatrzymać przywłaszczone przez nią mienie i nadal mieć możność rządzenia Polską. Świadomość takiego stanu rzeczy jest wysoce demoralizująca i utrudnia odbudowanie poczucia prawa i sprawiedliwości w kraju. Kiedyś, w czasie tworzenia I Rzeczypospolitej mówiono: "Polska nie rządem, ale cnotą stoi". Niestety, dziś liberalna postawa wobec zbrodni rządów "ludowych" uaktualnia smutne powiedzenie z czasów saskich mówiące, że "Polska nierządem stoi".
Na takich liberalnych poglądach korzystają oportuniści, gotowi sprzedać swoje usługi polityczne za korzyści materialne. Przykładem jest kariera Jana Tomasza Grossa w Fundacji Batorego. Fundacja ta, finansowana przez międzynarodowego spekulanta walutowego George'a Sorosa, pokryła koszty oszczerczego filmu "Sąsiedzi", stworzonego na korzyść żydowskiego ruchu roszczeniowego i z jednoczesnym pożytkiem dla elity komunistycznej.
W ten sposób postkomuniści skorzystali z okazji, żeby skompromitować działalność Instytutu Pamięci Narodowej i zniechęcić skandalem Jedwabnego do śledztw w sprawach zbrodni komunistów. Wsławił się wtedy na całym świecie Aleksander Kwaśniewski i jego fałszywa polityka "przeprosin i skruchy". Polityka ta dała żydowskiemu ruchowi roszczeniowemu jeden z najczęściej do dziś używanych argumentów na arenie światowej przeciwko Narodowi Polskiemu. Obecnie prasa kontrolowana przez Żydów w USA i innych państwach wciąż wraca do sprawy Jedwabnego, gdy jest mowa o Polsce z czasów wojny.
Teraz liberał Donald Tusk, kandydat na prezydenta Platformy Obywatelskiej, jest przykładem takiej "utylitarnej" postawy, niby wolnej od "polskich stereotypów". Tusk dał charakterystycznie płytką i prymitywną wypowiedź na ten temat dla miesięcznika "Znak" w 1987 roku (nr 11-12, s. 190). Tak sformułował tam swoje osobiste nastawienie do Polski: "Jak wyzwolić się od tych stereotypów, które towarzyszą nam niemal od narodzenia, wzmacniane literaturą, historią, powszechnymi resentymentami? Co pozostanie z polskości, gdy odejmiemy od niej cały ten wzniosło-ponuro-śmieszny teatr niespełnionych marzeń i nieuzasadnionych urojeń? Polskość to nienormalność - takie skojarzenie nasuwa mi się z bolesną uporczywością, kiedy tylko dotykam tego niechcianego tematu. Polskość wywołuje u mnie niezmiennie odruch buntu: historia, geografia, pech dziejowy i Bóg wie co jeszcze, wrzuciły na moje barki brzemię, którego nie mam specjalnie ochoty dźwigać... Piękniejsza od Polski jest ucieczka od Polski, tej ziemi, konkretnej, przegranej, brudnej i biednej. I dlatego tak często nas ogłupia, zaślepia, prowadzi w krainę mitu. Sama jest mitem".
Neokonserwatyści-syjoniści i żydowski ruch roszczeniowy w USA, podobnie jak liberalna "Gazeta Wyborcza" w Polsce, ośmieszają i dyskredytują historię Polski w propagandzie, która jest potrzebna żydowskiemu ruchowi roszczeniowemu i komunistycznej elicie. Propaganda ta zawsze stawia karykaturalny nacisk na niesprawiedliwą wersję polskich tragedii narodowych, natomiast w ogóle nie uznaje wielkich polskich osiągnięć i wielkiego wkładu Polski w kulturę i historię Europy.
Liberalny "Tygodnik Powszechny" często działa jako prawa ręka "Gazety Wyborczej", która w Krakowie często jest prenumerowana w domach "liberalnych patriotów", przywykłych od lat do lektury "TP" - pisma dziś popierającego kandydaturę liberalnego Donalda Tuska. Z przytoczonych powyżej wypowiedzi kandydata PO oraz tradycji grubej kreski wynika, że liberalnemu Tuskowi nic nie będzie stało na przeszkodzie, żeby - tak jak Kwaśniewski - używać prezydenckiego weta i niszczyć każdą ustawę, mającą sprawiedliwie rozliczyć się z rządami komunistów i ich "prywatyzacją" polskiego mienia.
Prezydenckie weto to jednak tylko część możliwości wyrządzania szkód Narodowi Polskiemu. Prezydent ma nie tylko prawo weta ustaw popieranych przez mniej niż dwie trzecie posłów w Sejmie. Do tego prawa dochodzi bardzo ważna kontrola, zarówno służb specjalnych, jak i wojska. Czy więc dzisiejsza gra polityczna o stanowisko prezydenta Polski nie jest konspiracją skierowaną przeciw Narodowi Polskiemu przez liberałów z Platformy Obywatelskiej i elitę komunistyczną, której liberałowie już wcześniej umożliwili powrót do władzy mimo "bezkrwawej rewolucji"?
prof. Iwo Cyprian Pogonowski, Blacksburg, USA
2