Mikołaj Rej Krótka rozprawa między trzema osobami, Panem, Wójtem a Plebanem.
Którzy i swe, i inszych ludzi przygody wyczytają, a takież i zbytki, i pożytki dzisiejszego świata
Wstęp:
apostrofa do towarzysza;
autor zachęca do zwrócenia uwagi na treść dzieła i do wykorzystania zawartych tu uwag i spostrzeżeń dla polepszenia sposobu życia czytelnika;
utwór napisany jest w formie dialogu zawierającego spór pomiędzy: Panem (przedstawiciel szlachty), Wójtem (przedstawicielem chłopstwa) i Plebanem (przedstawicielem duchowieństwa), którzy kolejno zabierają głos skarżąc się na swe kłopoty i niedole, ale przede wszystkim wytykając sobie nawzajem wady i przewinienia popełniane względem innych;
Dialog:
Pan: zwraca się do Wójta; wyrzuca Księdzu, że ten nie dba o msze św. i nabożeństwa, odprawiając je w sposób niedbały (bo jest pijany);
Wójt: stwierdza, że chłopi są ludźmi prostymi i muszą wierzyć w każde słowo Księdza, natomiast ten wykorzystuje to i wykłada im, że ich zbawienie zależy tylko od tego, czy regularnie i rzetelnie wywiązują się z płacenia dziesięciny i dawania Księdzu licznych i hojnych ofiar;
Pleban: oburza się na Wójta, wypomina mu opilstwo i sknerstwo; broni natomiast stanu duchownego, który jest posłany do ludu, aby dbać o jego dobro duchowe; Twierdzi, że Ksiądz porzuca całe swe mienie i idzie nauczać, ale za to - jak każdemu robotnikowi - należy mu się zapłata;
Pan: stwierdza, że pod pozorami duszpasterstwa, księża wręcz rabują chłopów, ci natomiast wierzą, że bez pomocy księdza nie osiągną zbawienia; napomina Plebana, że Bóg bardziej dba o miłość okazaną drugiemu człowiekowi niż o pieniądze czy inne dobra, które - rzekomo w Jego imieniu - gromadzą księża; krytykuje odpusty parafialne, które zamiast być przeżyciem duchowym, stają się jedynie źródłem zysku dla handlarzy i karczmarzy, okazją zaś do zabawy i dokonywania różnych błahych zakupów przez przybyłych chłopów; w ten sposób odpust staje się źródłem zła;
Wójt: mówi, że w kościele zarówno w święta, jak i w dni powszednie chłopi słyszą mało słów o Bogu, natomiast wiele o ofiarach i datkach oraz o klęskach spadających na tych wszystkich, którzy się z płaceniem ociągają;
Pleban: wypomina Panu, że on i jemu podobni oburzają się na starania księży o należną im zapłatę, sami natomiast niewiele dbają o dobro Kościoła i jego sług; wykazuje, że dobra materialne pochodzą od Boga i choć część z nich powinna wrócić do rąk Jego sług - księży; mówi też o godności świętych i o czci im należnej.
Pan: zgadza się z tym, że bez dobrych uczynków i jałmużny trudno jest się zbawić, jednak trzeba jeszcze posiadać wiarę i to, co czyni się dla Boga, powinno się wykonywać dobrowolnie; zarzuca Plebanowi, że wszystko chce on mieć bez kłopotów i dlatego czujnie pilnuje chłopów, aby wykorzystywali maksymalnie czas przeznaczony na pracę dla niego; zarzuca mu też, że święci do nieba dostawali się przez wierną służbę Bogu i pokorę, natomiast księża są hardzi i mało pobożni, nie, wypełniają oni swoich kapłańskich obowiązków, a gromadzą sobie za to na starość dobra materialne, czyhają na intratne urzędy (takie jak dziekanie, kanonie czy probostwa), płaszczą się przed swymi hojnymi ofiarodawcami, ale otrzymane pieniądze wykorzystują dla siebie, a jeśli ktoś wyrządzi im - choćby pozornie - jakąś krzywdę, wówczas robią wielki hałas i nie wahają się nawet wszczynać procesów i używać imienia i władzy Kościoła dla obrony własnych interesów;
Pleban: atakuje świeckich urzędników i administrację; twierdzi, że sędziowie są przekupni i niesprawiedliwi, kasztelani i starostowie to łapówkarze, poborcy podatkowi zagarniają więcej niż się prawnie należy, na sejmach nie uchwala się nic pożytecznego, natomiast słychać tam tylko kłótnie i nie widać u posłów żadnego zainteresowania sprawami społeczeństwa; posłowie poszukują tylko okazji do zajęcia jakiegoś stanowiska lub nielegalnego zarobku i dbają jedynie o własne interesy; wielcy panowie chcą, aby się im kłaniano i szanowano ich, co też lud spełnia, ale tylko powierzchownie, szemrząc jednocześnie za ich plecami; bogaci nie dbają o życie wieczne, a tylko o własne wygody i przyjemności; wspomina, że Rzymianie tworzyli silne i oparte na równości społeczeństwo, które żyło w dobrobycie, jednak ich powodzenie opierało się na sprawiedliwości, do której starali się dążyć, natomiast w Polsce każdy, kto tylko może, pragnie mieć jak najwięcej korzyści i jak najmniej kłopotów, innych zaś ludzi wyzyskuje się na każdym kroku;
Wójt: twierdzi, że: „Ksiądz wini pana, pan księdza, / A nam prostym zewsząd nędza"; bogaci chcą panować nad chłopami, zmuszają ich do pracy we własnych majątkach, a w czasie zbierania danin odzierają ich z mienia, co powoduje, że niektórzy z chłopów - nie chcąc stracić - przepijają pieniądze; od chłopów ściąga się dziesięciny, żywność, narzędzia i sprzęt dla wojska, datki na Kościół, natomiast oddziały żołnierzy przechodzących przez wsie i tak łupią chłopów i zabierają im resztki inwentarza i dobytku; wójt jest jednak zadowolony z tego, że nic nie posiadając, nie musi troszczyć się o ochronę majątku, jak to czynią bogacze i przez to jest mu lżej żyć; łatwiej mu też umierać, ponieważ nie ma do czego się przywiązywać, natomiast dla bogaczy opuszczenie majątku i pozostawienie go innym jest wielką tragedią;
Pan: skarży się, że szlachta bynajmniej nie ma tak wesołego i przyjemnego życia, jak to widzą chłopi; pierwszą tego przyczyną są prawnicy, którzy tylko patrzą, jak kogo wciągnąć w procesy i wyłudzić od naiwnego wysokie opłaty, podarunki i łapówki, co nieraz długo się ciągnie i jest wielką stratą dla szlachcica; następnym powodem są wyprawy wojenne, w których szlachta musi brać udział oraz trudy i koszty, jakie są z tym związane; wiele zachodu i funduszy pochłania naprawa szkód wojennych; jest oburzony, że chłop, który spokojnie siedzi w domu, a swój wolny czas poświęca na rozrywki, o którego dobro i spokój troszczy się właśnie szlachcic, ma czelność wyrażać swe pretensje do pana;
Pleban: stwierdza, że chłop pożąda tylko spokoju i sprawiedliwości i że to są jego jedyne zmartwienia w życiu, natomiast stan duchowny ciągle jest zobowiązany troszczyć się i zabiegać o dobro duchowe zarówno szlachty, jak i chłopów; mówi też, że panowie ciągle spierają się z klerem, ale kiedy chłop przekroczy jakieś prawo, wówczas karze się go, natomiast łaje się księdza;
Wójt: uważa, że wszelkie zło, które spada na chłopów, jest spowodowane zbytkiem, jakim otacza się szlachta: liczne i wyszukane potrawy, drogie gatunki win wypijanych przy każdej okazji w dużych ilościach, fundusze tracone na gry hazardowe oraz myślistwo, stroje i kosztowności dla dam; wykazuje, że z pijaństwa wynikają tylko różne choroby i nieszczęścia, hazard jest marnotrawieniem czasu i pieniędzy, polowania odciągają od pracy chłopów zmuszanych do naganiania zwierzyny, oraz pochłaniają masę pieniędzy na sprzęt, utrzymanie koni i psów; dalej mówi, że żony i córki szlacheckie zajmują się tylko rozmowami o modzie, a równocześnie wyłudzają od ojców i mężów pieniądze na zaspokojenie swych zachcianek;
Pan: zarzuca Wójtowi zuchwalstwo i broni się; atakuje zbytek i przepych oraz pijaństwo i nieróbstwo magnatów i dworzan, a także chciwość kupców; stwierdza, że sytuacja społeczeństwa uległaby poprawie, gdyby pomiędzy jego członkami panowała miłość i sprawiedliwość, natomiast w całym państwie - pokój;
Pleban: stwierdza, że cały ten spór jest bezsensowny, ponieważ oni sami nic nie zmienią; zmiany wprowadzać mogą ci, którzy rządzą Rzeczypospolitą, ponieważ to oni zostali w tym celu postawieni na swoich stanowiskach; ksiądz proponuje, aby nie tracić dłużej czasu i rozejść się do domów na kolację;
Wypowiedź Rzeczypospolitej:
głos zabiera po nich Rzeczypospolita i skarży się na opuszczenie ze strony obywateli, którzy umieją tylko narzekać i kłócić się, ale nie biorą się za naprawę swego postępowania;
wspomina dawne czasy, kiedy to większość obywateli dbała o dobro ojczyzny i uważała ją za matkę; w tamtych czasach kraj był bogaty i zasobny we wszelkie dobra; teraz natomiast wszyscy rozrywają dobro wspólne, aby napełnić w ten sposób własne kieszenie;
Ojczyzna prosi, aby obywatele przestali tylko liczyć na korzyści materialne, a zaczęli pomagać sobie wzajemnie;
Zakończenie:
na koniec ponownie zabiera głos autor i zwraca się do czytelnika, który skoczył czytać jego dzieło;
twierdzi, że nie całe społeczeństwo jest zepsute, jednak należy zasygnalizować zaistniałą sytuację: tym, którzy czynią źle, aby naprawili swe postępowanie, natomiast pozostałym - ku przestrodze;
zachęca też do ćwiczenia się w cnotach, gdyż cnota "i po śmierci szydzić z siebie nie da ".
1