Nowe przygody Smurfów


NOWE PRZYGODY SMURFÓW

Któż nie zna Smurfów? Te miłe niebieskie stworzenia były nikomu nie znane, dopóki francuski rysownik Peyo, kiedy był na haju zobaczył je i tak mu się spodobała ich niebieska skóra, że zaczął je rysować. Tak powstał znany na całym świecie serial animowany, oglądany przez miliony dzieci. Właśnie, dzieci. Dlatego, że serial przeznaczony jest dla dzieci, nie mogą być w nim opisane PRAWDZIWE przygody Papy Smurfa i jego gromadki. A naprawdę było to tak...

Gdzieś w lesie żyły sobie Smurfy. Mało kto o nich wiedział, albowiem były one bardzo małe i mieszkały w domkach z grzybków. A ponieważ były to grzybki najlepsze, czyli halucynogenne, to życie Smurfów było pełne kolorów, najczęściej różowych, pomarańczowych, zielonych fosforyzujących itp. Tak więc żyły sobie Smurfy i było im bardzo dobrze. Najpiękniejsze było życie Smurfetki, albowiem była ona jedyną przedstawicielką płci żeńskiej i każdy Smurf chciał ją rżnąć, nawet Ciamajda. Zdarzali się owszem pedały (jak np. Osiłek i Łasuch), ponieważ czasem kolejki do jedynej latarni w wiosce, pod którą stała jedyna dziwka - Smurfetka, oczywiście - były ogromne. Wróćmy jednak do samej naszej dupodajki. Więc żyła sobie ona w wiecznym podnieceniu, albowiem liczba Smurfów była dość pokaźna, a każdy chciał sobie pociupciać. Jedynym problemem jej było to, że nie spała za dużo, ponieważ w nocy klientów też nie brakowało. Jednak najbardziej lubiła Smurfetka dawać dupy Papie Smurfowi, ponieważ słynął on z najdłuższej pyty w całym lesie - nawet przebijał pod tym względem Gargamela, chociaż i on miał się czym chwalić, o czym niejednokrotnie przekonał się odbyt Klakiera, ponieważ Gargamel z braku panny stał się zoofilem.

Jak już mówiłem, Papa Smurf cieszył się swoją pałą w dzień i w nocy, cieszyli się z nim Osiłek i Łasuch, ponieważ często walili mu konia, bo Papa sam nie mógł dosięgnąć do żołędzia. Przy tym zawsze spermę spijał Łasuch, albowiem był jej wielkim smakoszem. Czasami Papa spuszczał się do słoika, a nasz kucharz robił z niej pyszne koktajle ze smurfojagód, które pili wszyscy nie wiedząc nawet, z czego one są robione. Tak żyły sobie Smurfy jebiąc Smurfetkę, jebiąc się nawzajem i waląc sobie konia, i ich życie byłoby nieskalanie piękne, gdyby nie wspomniany już wcześniej Gargamel.

Był to zły i stary czarownik - zoofil, który nie dawał życia Smurfom i swojemu kotu Klakierowi. Biedny kot był codziennie wykorzystywany seksualnie. „Jak ja nie cierpię Smurfów!” krzyczał zawsze Gargamel, ponieważ nigdy nie dały się złapać. Chciał je pojmać Gargamel, ponieważ słyszał, że gdy odpowiednio ugotuje się Smurfa, to powstanie niebieski napój, po wypiciu którego pyta stoi 24 godziny na dobę przez cały tydzień! Jak nietrudno się domyślić, wykorzystają to w niedalekiej przyszłości producenci Viagry™®(c). Gargamel starzał się już i zdarzało się, że mu nie stawał. Wtedy musiał biedny Klakier językiem go pobudzać, to sztywniał. Tak więc zakładał Garguś wiele pułapek na niebieskich, ale zawsze mu uciekały. Wtedy oczywiście odreagowywał się na Klakierze tak, że kot przez 2 dni nie mógł tylnich łap złożyć razem...

Nowy dzień zawitał do smurfowej wioski. Słonko dawno już wstało, Papie Smurfowi też. Od pół godziny nadziewał Smurfetkę na swojego drągala, a ona jęczała od doznawanej rozkoszy.

Tak wesoło było w domu Papy Smurfa, a co w tym czasie działo się w domu Osiłka?

Tak zabawiali się Osiłek i Łasuch. Tymczasem reszta Smurfów budziła się właśnie ze snu. Większość zaczynała od najmilszej porannej czynności - bicia konia. Każdy po paru minutach był rozluźniony na resztę dnia, tylko Ciamajdzie zajmowało to zawsze ok. godziny, bo mu się ręka ześlizgiwała i nie mógł sobie trafić. Jak już trafił, to okazywało się, że już mu nie stoi, bo przez dłuższy czas nie odczuwał ruchu i biedny Ciamajda musiał zaczynać od początku. Jak już wreszcie się spuścił, to musiał potem przez 10 minut ścierać podłogę, bo nigdy nie mógł sobie trafić w papier toaletowy. Potem Smurfy się myły i szły na śniadanie. Do tej pory Łasuch już przestał rozpamiętywać poranny orgazm i mógł spokojnie zabrać się do przyrządzania śniadania.

Tymczasem przyszły już wszystkie Smurfy na śniadanie, oprócz, oczywiście Ciamajdy. Ale dla każdego było to normalne. Nikt się tym nie przejmował i był zajęty rozmową oczekując na śniadanie.

W tym momencie zaśmiali się Papa, Łasuch, Osiłek i Smurfetka, ponieważ tylko oni wiedzieli, o co chodzi. Reszta Smurfów zaczęła się niecierpliwić.

Cudowny koktajl o cudownym smaku

Z dodatkiem pysznych smurfojagód

Przepis na niego zna tylko nasz Łasuch

Tylko on ...

Tylko on zna cudowne składniki

W tym momencie czwórka wtajemniczona w wyrób koktajlu leżała na ziemi nie mogąc przestać się śmiać. Nawet Papa leżał na ziemi i trzymał się za brzuch.

Trzeba zauważyć, że Ważniak, choć uważał (tylko on), że jest mądry, nie miał się czym chwalić. Do Smurfetki nie chodził, bo bał się, że go wyśmieje, pedałem też nie był, bo nikt by nic w dupie nie czuł, więc pozostało mu walenie konia. Niestety, trudno było mu walić trzymając w jednej ręce lupę (musiał trzepać obiema rękami, bo nie miał siły robić tego tylko jedną), więc musiał skombinować sobie okulary, które tak mu się spodobały, że od tego momentu zawsze już je nosił.

W tym momencie wszystkie Smurfy ryczały ze śmiechu, z wyjątkiem Ważniaka.

Wtedy przyszedł Ciamajda.

[ Hę? Macie coś do mnie? Dobra, sami tego chcieliście, będziecie mieli przygody. ]

Wszystkie Smurfy rozeszły się do swoich zajęć. Tymczasem Ważniak godzinę leżał bez ruchu w krzakach za wioską. Po godzinie wreszcie odzyskał przytomność. „Co ja tu robię?” pomyślał sobie. Bolące jaja, pieszczotliwie przez niego nazwane „malutkimi groszkami”, przypomniały mu o wypieprzeniu go z wioski. Popatrzył na siebie. Wyglądał gorzej niż miesięczne rzygi. Wyjął nóż z nogi i zaczął myśleć. „Ja im jeszcze pokażę! Wiem, pójdę do Gargamela i pomogę mu w złapaniu tych Smurfów! Przecież Gargamel zna się na moim wspaniałym kunszcie i będzie chciał pracować z takim Geniuszem jak ja! Tak, tak zrobię. Tylko nie wiem, czy ze złamanymi żebrami dojdę do jego zamku. Jakoś sobie poradzę...” pomyślał Ważniak, wstał i zaczął kuśtykać w kierunku zamku Gargamela.

Tymczasem grupka Smurfów pracowała przy naprawie tamy. Praca była już prawie skończona.

W międzyczasie po trudnej podróży dotarł Ważniak do zamku Gargamela. „Jaki on wielki!” myślał sobie Ważniak. „Z bliska jeszcze go nigdy nie widziałem, a teraz będzie to moje schronienie przed Smurfami. Hahaha.” Ważniak zapukał do drzwi.

Podczas gdy Ważniak przedstawiał swój plan zemszczenia się na Smurfach, cała brygada skończyła naprawę mostu i wracała do wioski, gdzie czekał na nich pyszny obiad przygotowany przez Łasucha. Wracając rozmawiali ze sobą o popołudniowych zajęciach.

W wiosce nastała pora obiadowa. Zebrali się wszyscy z wyjątkiem, oczywiście, Ciamajdy. Tym razem powodem jego nieobecności było zaklinowanie się w kominie, gdyż zatrzasnęły mu się drzwi i okna i nie mógł wyjść z domu inaczej jak przez komin. Dowiedziawszy się o tym Pracuś i Osiłek pospieszyli mu z pomocą. Kiedy wrócili po 10 minutach, wszystkie Smurfy zaczęły się śmiać z wyglądu Ciamajdy.

A w zamku Gargamela...

Po obiedzie Smurfy miały wolny czas. No, może nie każdy. Smurfetka zaraz po obiedzie poszła do domu, wzięła krem i poszła pod miejscową latarnię. Już czekał tam na nią Pracuś. Malarz zjadł kawałek swojej ściany i zaczął doznawać niezwykłych wizji. Próbował to uwiecznić na płótnie, ale sztaluga mu uciekła, pędzel powiedział, że wali takie życie i poszedł sobie, a paleta została zjedzona przez Yeti. Po skończonym stosunku Pracuś poszedł do domu, a Smurfetka pod latarnię, gdzie po chwili przyszedł do niej Ciamajda.

Tymczasem w domu Pracusia zebrało się już czterech wielbicieli jarania.

W wiosce każdy był czymś zajęty i nikt nawet nie zauważył, że Gargamel wraz z Ważniakiem i Klakierem zakradli się pod samą wioskę. Powoli robiło się już ciemno.

W wiosce nagle zawiał potężny wiatr i zaczął wszystko ssać. Papa Smurf wybiegł na zewnątrz.

A w domu Pracusia czterech usmażonych dogorywało.

Nagle wszyscy wybiegli z domu Pracusia i zaczęli biec do schronu atomowego drąc się „Ratujcie się, zlewozmywaki atakują wioskę!” Usłyszał to Papa i pomyślał sobie „Cholera, znowu jarali, a teraz są mi potrzebni do pokonania Gargamela. Cóż, będę musiał użyć mojej tajnej broni.” Papa Smurf wbiegł do swojego domu i przekręcił statuetkę w kształcie penisa, którą wygrał na Międzynarodowym Konkursie Na Największą Pałę Wśród Bajkowych Postaci. Nagle jego dom zaczął unosić się do góry, a spod niego wysunęła się Ogromna Czarna Wieża Do Walki Z Gargamelem, Gdy Ten Jest Uzbrojony W To, Co Zowie Się Odkurzaczem. Przez właz w podłodze Papa Smurf wszedł do OCWDWZGGTJUWTCZSO. Tam zasiadł przed pulpitem sterowniczym, wypowiedział znane na całym świecie i poza nim słowa „Hasta Lavista” i odpalił Bardzo Duży Pocisk Nuklearny Do Walki Z Gargamelem, Gdy Ten Jest Uzbrojony W To, Co Zowie Się Odkurzaczem. BDPNDWZGGTJUWTCZSO poleciał, Gargamel nie zdążył nawet krzyknąć i wyleciał w powietrze razem z odkurzaczem. Widząc to Klakier wyjął pistolet i strzelił sobie w łeb. W tym momencie Ważniak zdębiał i nie wiedział co robić. Wtedy zbiegły się wszystkie Smurfy (oprócz oczywiście tych czterech ze schronu).

Ten był w takim szoku, że nawet nie był w stanie krzyczeć. Wreszcie ktoś mu ożenił kosę i się skończyło. Ciało wraz z wózkiem inwalidzkim wrzucono do rzeki. Wtedy wyszli czterej palacze.

KONIEC

[ i całe szczęście ]

7



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Baśniobór nowe przygody Smocza straż Mull Brandon
Niziurski Edmund Nowe przygody Marka Piegusa
Alfred Hitchcock Nowe przygody trzech detektyw�w 13 Zab�jcza ekstaza
Hitchcock Alfred Nowe Przygody Trzech Detektywow 02 Smierc na wynos
Poprzednie przygody Smurfów
Hitchcock Alfred Nowe Przygody Trzech Detektywow 01 Trefne kolka

więcej podobnych podstron