Bolesław Prus „Placówka”
- miejsce akcji: nad rzeką Białką
- główni bohaterowie: rodzina Ślimaków
Józek Ślimak: brakuje mu pewności siebie, zawsze potrzebuje kopa do działania, sprytny, dość zaradny, ale niesamodzielny, wszystkie ważniejsze decyzje podejmuje po naradzie z żoną i wg jej „werdyktu”; jeśli chodzi o nierówność społeczną, powołuje się na boski porządek (Bóg wymyślił, żeby drzewa były wysokie, a krzaczki niskie. Tak samo z ludźmi, jedno muszą być bogaci, drudzy biedni. Taka jest natura.); jest dumny z tego, że jego ziemia po deszczu spływa na dworską i w ten sposób zasila dworski majątek, to dla niego swego rodzaju zaszczyt.
Jagna Ślimakowa: żona Józka, energiczna, przedsiębiorcza kobieta, do samego końca miała wpływ na wszystkie posunięcia męża, to ona zmuszała Ślimaka do działania
Jędrek: starszy syn Ślimaków (na początku powieści 13 lat), energiczny, niepokorny, inny sposób patrzenia na świat: dostrzega niesprawiedliwość społeczną, nie godzi się z nią, podatny na nowe poglądy demokratyczne (wszyscy ludzie tacy sami), zuchwały (np. nie chce kłaniać się panom); ojciec mówi o nim: „on już nie będzie chłopem”
Stasiek: młodszy syn Ślimaków (na początku powieści 8 lat), delikatny, chorowity, wrażliwy na piękno, muzykę, niezdatny do żadnej pracy fizycznej, siedzi całymi dniami i rozmyśla np. nad tym, co myśli i czuje trawa, kiedy pożera ją krowa (jest przekonany, że jednak coś myśli ), łatwo się wzrusza, silnie rozwinięta uczuciowość, raczej nie jest rozumiany przez bliskich (jest inny, trzeba mu dać spokój)
Służący:
Sobieska: po trzech kwartałach zwiała do wsi (Ślimakowie mieszkali na uboczu, dość daleko od reszty), przychodziła co jakiś czas, za kieliszek wódki zdradzała nowiny, opowiadała plotki
„głupia Zośka”: jakieś traumatyczne przeżycia związane z pożarem sprawiły, że zwariowała, po jakimś czasie służby u Ślimaków przeniosła się do dworu, potem przenosiła się miedzy szpitalem, więzieniem a wsią; miała dziecko (na początku powieści dwuletnia dziewczynka)
sierota Magda: przyszła do Ślimaków na miejsce Zośki, pomagała Jagnie, jej stryjem był sołtys, Wojciech Grochowski
Maciek Owczarz: parobek, przygarnięty, był kaleką (wóz się na niego przewrócił i połamał mu nogę)
Inni:
Grzyb: sąsiad, z którym Ślimak nigdy się nie lubił. Kiedy Józek zdobył trochę pieniędzy, to Grzyb już całkiem się obraził; miał syna Jaśka
Josel: Żyd, szynkarz, krętacz, dla własnych interesów buntował ludzi przeciw sobie
Hamerowie: niemieccy osadnicy, ojciec i syn („stary i brodaty”), syn miał na imię Fryc, koniecznie chcieli kupić ziemię Ślimaka, by drugi syn, Wilhelm, mógł na niej postawić wiatrak
- stosunek do przyrody: ludzie na wsi traktowali przyrodę na równi z ludźmi, czuli się jej częścią, szanowali ją. Np.
wycinka i karczowanie lasów przez Niemców zostało przedstawione jako okrutną, bo niespodziewaną i niezasłużoną śmierć drzew, ptaków i zwierząt;
burza to tajemnicza siła sprawcza, która pozazdrościła Bogu trwałości jego stworzenia i ze złości i z zemsty niszy wszystko, co napotka;
kiedy Ślimak uratował skradzionego Hamerom wieprzka, domagał się, by w zamian Niemcy nie ciągali po sądach Jędrka (za pobicie parobka). Niemcy odparli, że u nich człowiek jest więcej warty od wieprza;
Ślimak: „Hycle Szwaby! co tu przez nich narodu zmarniało”, potem na równi wymienia sprzedane i padłe zwierzęta oraz ludzi (razem „dziesięć osób”)
ZDARZENIA:
- Józek rozmyśla o trudach pracy na roli, marzy o jeszcze jednej krowie i kawałku łąki, miałby z nich tyle pieniędzy, że mógłby wreszcie odpocząć
- panicz (szwagier dziedzica) zgubił czapkę podczas jazdy konnej (bo nie potrafił jeździć ) Jędrek się z niego śmiał, ojciec chciał ukarać syna za zuchwałość, ale panicz mu tego zabronił, jeszcze chciał zapłacić. Ślimak pomyślał, że bogacze są dziwni
- przyjeżdżają dwaj Niemcy (Hamerowie) i wypytują Ślimaka o ziemię i właścicieli
- do Ślimaków przychodzi sołtys, który chce sprzedać krowę. Wpadł tylko po drodze do Grzyba, bo to jemu obiecał, ale Jagna się uparła, że to oni kupią wymarzoną trzecią krowę, Józek się boi, ale wreszcie ulega namowom żony i kupuje krowę. Przybywa mu nowe zmartwienie, bo teraz będzie musiał pójść do dworu i poprosić o wydzierżawienie kawałka łąki, żeby mieć czym te krowy wykarmić. Boi się, że dziedzic nie będzie chciał mu oddać łąki. Poza tym uważa, że to trochę nie przystoi rozmawiać mu z tak wysoko postawioną osobą jak dziedzic. W końcu jednak wyrusza razem z synami (Jędrek wydelegowany przez matkę, żeby pilnował, czy ojciec się aby dobrze targuje ) do dworu. Tam szwagier dziedzica wstawia się za ubogim, ale uczciwym chłopem. Państwo rozmawiają jednak po francusku i Ślimak nic nie rozumie, boi się, że pewnie mu odmówią i w dodatku się z niego śmieją. I ma rację, co prawda dziedzic nie widzi problemu w dzierżawie, ale próbuje udowodnić szwagrowi, że chłopi nie mają własnej woli i rozumu. W tym celu mówi Ślimakowi, że może mu nawet sprzedać tę łąkę za trochę więcej niż pół ceny. Ślimak zwietrzył jakiś podstęp i powiedział, że bez uzgodnienia z żoną nie może podjąć decyzji. Wyszło, że dziedzic miał rację… poprzestają na dzierżawie.
- żniwa. Przyjeżdżają geodeci, Jędrek im pomaga i przy okazji dowiaduje się, że tędy będzie biegła żelazna kolej. Niemcy przekonują Ślimaka, że to dla niego świetny interes, bo będzie miał najbliżej i będzie mógł handlować z budowniczymi, a potem z ludźmi korzystającymi z kolei. Sami Niemcy kupują od Ślimaków kurczaki, masło, sery, itd., świetnie płacą i Ślimak zdobywa sporo pieniędzy. Ludzie we wsi mają za złe Ślimakowi, że robi interesy bez nich, prawie ich kosztem. Konflikt z Grzybem się zaostrza.
- wizyta „głupiej Zośki”. Przychodzi z dzieckiem, bo słyszała, że Ślimakowie są teraz bogaci, więc może ja zatrudnią. Rodzina nie potrzebuje jej pomocy. Z paleniska wypada rozżarzony węgielek, Zośka boi się, że będzie pożar i ucieka. Zostawiła dziecko. Ślimakowa mówi, że nie chce trzymać w domu znajdy, ale Maciek podejmuje się opieki nad dziewczynką.
- zima. Maciek z sierotą pojechali do lasu po drewno. Zajęło im to sporo czasu, zrobiła się gołoledź i Owczarz nie mógł podjechać pod górę, żeby wydostać się na gościniec. Nagle nadjechał kulig (goście z balu maskowego urządzonego we dworze). Najpierw chcieli zepchnąć Maćka rowu, bo zastawiał im drogę, ale kiedy zauważyli, że on po prostu nie ma jak wyjechać, pomogli mu, przenieśli go razem z saniami na gościniec. Pojechali dalej, a Owczarz pokazywał dziecku posatcie, za które byli przebrani państwo. Byli tam: rycerz (kiedyś „zawojowali pół świata”), senator („kiedyś trzymali w reku pół świata”), duchownego (mieli ogromną wiedzę, a po śmierci stawali się świętymi), kolorowy hulaka (przepijali całe majątki), ułan, kominiarz, chłop. Ich wszystkich już dziś nie ma, to tylko państwo się bawią. Owczarz zastanawiał się, czy to wypada bawić się w ten sposób, mieszać świętych i robotników z hulakami.
- Żyd Hirszgold zjawia się we dworze podczas balu i prawie zmusza dziedzica do sprzedania mu całego majątku (płacił najwięcej i był polecony przez teścia dziedzica.) Dziedzic sprzedał cały majątek. We dworze osiedlili się Żydzi, zapanował bałagan, chaos, zniszczyli piękny dwór. Na grunty dworskie przyjechali Niemcy (właścicielem całości było Hirszgold, ale organizatorem kolonii byli Hamerowie, to oni byli odpowiedzialni za to, by nowe ziemie przynosiły zyski). U Ślimaków zatrzymał się na odpoczynek stary bakałarz i jego córka. Mówili, że kolonistów nie trzeba się obawiać, bo przecież nie chcą zrobić nikomu krzywdy, uciekli ze swojego kraju, bo tam źle się dzieje. A że akurat na te ziemie? Jak się chłopom nie podobał taki pomysł, mogli sami wykupić majątki dworskie, nie zrobili tego. Ślimakowie przyznali rację Niemcom i ocenili ich pozytywnie. Potem Józek obserwował pracę Niemców i zauważył „pospiech i organizację” - „dwie tajemnice nowożytnej pracy”, wzbudziło to podziw chłopa.
- niemieccy osadnicy spotykają Hamerów i wypominają, że obiecali im dworskie zabudowania i pasze, a tam siedzą Żydzi nie chcą się wynieść, koloniści muszą o wszystko zatroszczyć się sami, boją się o zwierzęta. Ludzie we wsi widząc spór kolonistów z Hamerami mieli nadzieję, że „nowi” niedługo się wyniosą. Jednak strony się pogodziły, koloniści zaczęli budować osiedle. Ślimak sprzedawał im mleko, mięso, itd., przyglądał się też (z całą rodziną) obrzędom Niemców. Za to wszystko ludzie we wsi odwrócili się od Ślimaków („zbratał się z Niemcami”, pewnie już nawet zmienił wiarę). Żona ostrzega Józka, że za chwilę koloniści przestaną u nich kupować, bo będą mieli własne i to lepsze gospodarstwa. Ślimak liczy jednak na zarobek podczas budowy kolei. Kiedy budowa rusza okazuje się jednak, że tam już koloniści dostarczają wszystkiego. Ślimak chciał się chociaż zatrudnić bezpośrednio przy budowie, ale za sprawą Fryca Hamera został całkowicie odcięty od budowy. Dopiero od bakałarza Józek dowiaduje się, że są to celowe działania, które mają wymusić na Ślimaku sprzedaż ziemi lub choćby górki, na której można by postawić wiatrak. Okazuje się, że kiedy Hamerowie mieliby własny młyn mogliby ożenić Wilhelma z bardzo bogatą córką młynarza i dzięki temu nie doprowadzą się do bankructwa i będą mogli nadal płacić Hirszgoldowi. Ślimak nadal nie chce sprzedać Niemcom swojej ojcowizny.
- burza. Niemcy zbudowali tamę na rzece, a własne osiedle ogrodzili, by w razie czego woda ich nie zalała. Józek stwierdził, że to dobry pomysł i że też ogrodzi swoje ziemie. Jednak ze względu na bark dostatecznej motywacji ogrodzenia nie postawił Przyszła wielka burza, tama została przerwana, a woda zalała posesję Ślimaków (na szczęście nie bardzo). Po burzy wypogodziło się, wszyscy zajęli się sprzątaniem, Niemcy wyławiali kawałki drewna porwane przez wodę i śpiewali pieśni. Stasiek po raz pierwszy w życiu usłyszał taki chór i jak zahipnotyzowany poszedł stronę kolonii. Wpadł do wody, która wylała się z koryta rzeki i utopił się. Powstało zamieszanie, Ślimak twierdził, że to wina Niemców, że tak urzekli jego syna. Owczarz natomiast przyznał, że Stasiek już od dawna chorował, szybko się męczył, miewał duszności. Mdlał nie od muzyki, tylko od wysiłku. Maciek mówił o tym Jagnie, ale ta po pierwsze uznała, że parobek się nie zna, po drugie doszła do wniosku, że jeśli dziecko jest chore to i tak mu nie można pomóc. Bakałarz orzekł, że to pewnie była choroba serca i chłopiec mógł równie dobrze umrzeć w domu. Nie należy zatem za te śmierć nikogo winić. Mimo to Józka dręczyły wyrzuty sumienia: „Ojcze, ojcze! Żebyś ty był górę ogrodził płotem, nie utonęłoby dziecko!”
- postępująca bieda. Przewidywania Ślimakowej spełniły się, nie było pracy. Ślimak musiał sprzedać jedną z krów. Odprawiono też Magdę. We wsi i w kolonii szerzyły się kradzieże. Zimą Ślimakowi skradziono konie (złodzieje podstępnie upili Owczarza i otruli Burka). Gospodarz wygnał Maćka razem z córką Zośki, oskarżył o zdradę i powiedział, że jak Maciek nie znajdzie koni, to nie ma po co wracać. Owczarz poszedł za śladami koni zostawionymi w śniegu, doszedł aż do jarów. Zapadła noc. Rano dróżnik znalazł zamarzniętego Maćka razem z dzieckiem.
- refleksje Ślimaka. Niemcy niby nic złego nie robią (pracują, dzieci uczą), ale odkąd się przyprowadzili gospodarstwo się wykrusza. Po raz pierwszy się ich przestraszył. Pomyślał, że mieszka zbyt blisko. Poza tym Ślimak miał wyrzuty sumienia po śmierci Owczarza i dziecka Zośki (przypominały mu się słowa „byłem głodny, a nie daliście mi jeść…” itd.). Martwił się też nagłą chorobą żony. Jakby tego było mało Jędrek został aresztowany za pobicie Hermana - parobka Hamerów. Niespodziewanie do Ślimaka przyszła Zośka (właśnie wypuszczona z więzienia, już wiedziała, że Ślimak wypędził jej dziecko na mróz). Chcąc zabić wyrzuty sumienia Józek pozwolił Zośce przenocować u siebie. Ta jednak w nocy podpaliła dom i stodołę. Na ratunek przybiegli Niemcy. Fryc wciąż chciał kupić ziemię Ślimaka i liczył, że teraz, kiedy chłop wszystko stracił dojdzie do transakcji. Ślimak już się nawet zgodził (w zamian Niemcy zajęli się chorą Jagną i przyjęli ich do siebie), ale umierająca żona tak zaklęła Józka, że mężczyzna w końcu wycofał się ze sprzedaży. Wrócił w nocy z żoną do swojej nadpalonej stodoły. Kobieta zmarła. Ludzie twierdzili, że to boska kara za wygnanie Owczarza z dzieckiem i nie chcieli pomóc. Niemcy się wściekli, że chłop wycofał się z umowy. Ślimak został sam. Stracił ochotę do życia, nawet nie chciał pochować żony, leżał razem z nią w stodole. Przegonił Sobieską i Żyda Jojnę Niedoperza - najbiedniejszy Żyd we wsi, nigdy nic nie miał, ludzie go nie lubili, nie szanowali. Żyd jednak stwierdził, że teraz Ślimak jest tak samo biedny jak on i trzeba mu jakoś pomóc. Napoił krowy Józka i pobiegł po pomoc do sołtysa. Ten jednak w obawie przed złodziejami nie uwierzył Niedoperzowi. Jojna jednak pobiegł dalej, do księdza proboszcza. Proboszcz był w tej parafii dopiero od paru lat, ludzie go lubili, ale nie mieli do niego śmiałości, nie rozmawiali, nie radzili się, nie zapraszali na wesela, czy pogrzeby. Ksiądz miał „skłonności hulaszcze” i za to lubiła go szlachta, zapraszali go do siebie na przyjęcia itd. Ksiądz podkochiwał się w niejakiej pani Teofilowej. Nie potrafił zapanować nad swymi skłonnościami i ubolewał nad tym. Kiedy Jojna przyszedł i opowiedział mu o biednym Ślimaku ksiądz miał dylemat: jechać na raut i zobaczyć się z Teofiolową, czy jechać do Ślimaka i jego zmarłej żony i im pomóc. Nawet zdecydował się na tę pierwszą opcję (!), lecz wreszcie opamiętał się i pojechał do Ślimaków. Nakarmił Józka, porozmawiał, pocieszył i obiecał pomoc. Od Ślimaków ksiądz pojechał do wsi i przekonał Grzyba, że powinien pogodzić się z Józkiem i mu pomóc, bo chłop ma zasługę: nie oddał ziemi Niemcom. Grzyb przyjechał do Ślimaka, za nim sołtys Grochowski z synem Grzyba, Jaśkiem (chłopak został przyłapany na kradzieży koni, przyznał się też do kradzieży u Ślimaków). Grochowski mówi, że Grzyb powinien zapłacić karę za straty wyrządzone przez Jaśka. Grzyb wymyślił, że kary zapłaci Ślimak, a w zamian dostanie za żonę siostrę Grzyba i jej majątek, ziemię. Tak się stało. Ponieważ Ślimak nie sprzedał Hamerom ziemi pod wiatrak, ci zbankrutowali i koloniści się wyprowadzili. Jędrka wypuszczono z aresztu, Ślimakowej urządzono pogrzeb, na który przyszły tłumy ludzi. Ziemię od Hamerów odkupił Grzyb, Grzyb pogodził się ze Ślimakiem, Ślimak ożenił się z Gawędziną.
KONIEC
1