Teczki bezpieki artykuł


Teczki bezpieki - dokumenty szczególnej troski

0x01 graphic


0x01 graphic

0x01 graphic

Mity o tajnych współpracownikach

0x01 graphic

Do dziś Instytut Pamięci Narodowej przejął od służb specjalnych osiemdziesiąt kilometrów akt, tak zwanych teczek. Z tego sto sześćdziesiąt metrów teczek nadal jest utajnionych. Najpełniejszą kartoteką dysponowało SB. Liczyła ona 6 milionów kart. W czasie panowania komunizmu w kartotekach ubeckich zostało ujętych kilkadziesiąt milionów osób.

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
MATEUSZ WYRWICH0x01 graphic

0x01 graphic
2004-05-170x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

Nawet teraz jednak nie można zbadać wszystkich zbrodni komunistycznych z lat pięćdziesiątych i późniejszych. Wiele źródeł zostało zniszczonych w latach sześćdziesiątych czy osiemdziesiątych. Bądź sporządzano protokoły przesłuchań korzystne dla UB czy SB, co fałszowało obraz tych służb. Wymuszano zeznania, montowano sprawy.

- Na przykład w latach osiemdziesiątych fałszywie oskarżono Kazimierza K. - mówił prokurator IPN z Bydgoszczy Mieczysław Góra podczas konferencji "Cienie państwa policyjnego". Konferencję zorganizował Instytut Socjologii Uniwersytetu im. Mikołaja Kopernika w Toruniu wespół z Instytutem Pamięci Narodowej. Uczestniczyli w niej naukowcy z zakresu historii, prawa, socjologii, prokuratorzy z IPN oraz ludzie prześladowani w latach osiemdziesiątych. W konferencji wziął także udział Rzecznik Interesu Publicznego, Bogusław Nizieński. - Zmuszono pięciu świadków do zeznań przeciwko Kazimierzowi K. - mówił dalej prokurator. - Ale na rozprawie odwołali je. Wówczas prokuratura oskarżyła ich o fałszywe składanie zeznań.

Mity o współpracownikach

Szczególną aktywnością w niszczeniu dokumentów wykazały się służby specjalne PRL na przełomie lat 1989-1990, kiedy premierem był Tadeusz Mazowiecki, pierwszy "niekomunistyczny" prezes Rady Ministrów. W tym też czasie, na początku lat dziewięćdziesiątych, pojawiali się zarówno krytycy ujawniania teczek, jak i zwolennicy. Dla pierwszych - stanowiło to zagrożenie obronności państwa, dla drugich - było poznawaniem prawdy o reżimie.

Współpracownicy służb, cywilnych i wojskowych, tworzyli w powojennym półwieczu niebezpieczną sieć oplatającą kraj. Dzięki nim w tajnych archiwach zewidencjonowano kilkadziesiąt milionów osób. I za mity uważa dziś Leszek Pustałowicz, zastępca dyrektora Biura Udostępnienia i Archiwizacji Dokumentów IPN, że nie było wielu współpracowników, a esbecy wchodzili do klatki schodowej, spisywali nazwiska z listy lokatorów, i przedstawiali je jako nazwiska współpracowników. - Bzdurą jest również i to, że SB czy WSI nie miała prawa werbować członków PZPR - mówił w czasie konferencji Leszek Pustałowicz. - Z akt wynika, że ich werbowano.

Zdecydowanie mniej wiadomo o osobach rozpracowanych przez WSI. Materiały natomiast, do których docierają naukowcy czy prokuratorzy z IPN są zdecydowanie bardziej interesujące niż te z SB. Są nieporównanie bardziej kompletne i bogatsze.

Zwerbowani

Zwerbowany mógł zostać każdy, kto był karany sądownie. Każdemu bowiem zakładano wówczas teczkę. I zawsze taki człowiek mógł być wykorzystany przez SB. Podstawą pozyskania tajnego współpracownika (TW) mogły też być jakieś kompromitujące materiały. Na przykład żonaty w hotelu z prostytutką. Albo drobna kradzież w sklepie, w pracy. Kogoś złapano na jeździe po pijanemu i spowodowaniu wypadku. Częstym motywem zachęcenia do współpracy była chęć zysku. Na ogół TW dorabiali drugą pensję judaszowych srebrników. Właściciel mieszkania, który wynajmował SB swój lokal na spotkania, też podpisywał zobowiązanie o współpracy.

...ciąg dalszy

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic
MATEUSZ WYRWICH0x01 graphic

0x01 graphic
2004-05-170x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic

0x01 graphic


Chciano nas pozbawić historii

W toruńskiej konferencji udział wzięli również ludzie, którzy byli w "zainteresowaniu służb". Jednym z nich był dziennikarz Bronisław Wildstein. W latach 70. student Uniwersytetu Jagiellońskiego inwigilowany między innymi przez TW Lesława Maleszkę. Wildstein do dziś dostał około tysiąca stron swojej "teczki". Lekturę policyjnych raportów uważa za tyleż przerażającą, co pasjonującą. - Kiedy dostaję materiały na siebie, to mogę dość dokładnie zapoznać się z kolorytem tamtych lat. Dowiaduję się, jaką czytałem książkę na przystanku, jak byłem ubrany. Ma się wrażenie, że działalność bezpieczeństwa była wszechogarniająca. Bez wątpienia akta są kapitalnym materiałem do historii najnowszej. A pamiętam wypowiedź byłego ministra Krzysztofa Kozłowskiego, który mówił, że akta trzeba spalić. Chciano nas w ten sposób odciąć od historii. Mówiono, że to nie są wiarygodne dokumenty. Okazało się, że jednak są. One mają ważne znaczenie dla przyszłości i teraźniejszości. Są świadectwem historii.

Skutecznie izolowani

Podczas konferencji ks. Antoni Poniński z Kurii Diecezjalnej Włocławskiej zauważył, że ujawnienie teczek jest bardzo ważne dla moralności narodu. Wyraził opinię, że teczki pozwalają odróżnić ofiary od katów. Podkreślił także, iż ludzie Kościoła byli w kręgu zainteresowań SB nie dlatego, że "coś tam robili", ale dlatego, że byli księżmi. Z definicji więc byli podejrzani. Już kiedy wstępowali do Seminarium, SB zakładała im teczki.

Obawy

Zdaniem Łukasza Kamińskiego z wrocławskiego IPN wiedza zdobywana tylko z "teczek" może jednak prowadzić do zafałszowania materiału źródłowego. Mając bowiem dostęp do tak bogatej substancji, można odnieść wrażenie, że wie się wszystko. - Ale trzeba pamiętać, że teczki SB to tylko jedno ze źródeł - powiedział. - Bo też trzeba wiedzieć, że na podstawie akt SB można znaleźć wzajemnie sprzeczne tezy.

Uspokajał profesor Andrzej Paczkowski z PAN, podkreślając między innymi, że nie ma powodu, by "teczki" SB traktować inaczej niż inne źródła. Takim typowym fałszem, zauważył profesor, jest to, że jeśli się czyta niektóre sprawozdania SB, to ma się wrażenie, iż cała Polska była przeciwna systemowi. A wiadomo, że tak nie było. Bo prawdziwy dokument to nie znaczy prawdziwa informacja. - Jesteśmy u początku drogi ujawniania przeszłości - mówił Andrzej Paczkowski. - Dziwi mnie, że z milionów ludzi o swoje teczki wystąpiło tylko 15 tysięcy osób. Czy brak zainteresowania mówi coś o oporze społecznym? O jego skali? A może mało osób dziś wierzy w skuteczność ubeckiego aparatu i nie sądzi, by była na niego jakaś teczka.

Mateusz Wyrwich



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
EWOLUCJA I ISTOTA BEZPIECZ. - ARTYKUŁ BBN
MALAK TYPOLOGIA BEZPIECZEŃSTWA artykuł(1)
Bezpieczeństwo informacyjne w zarządzaniu firmą artykuł
DOSKONALENIE SYSTEMU ZARZĄDZANIA BEZPIECZEŃSTWEM ŻYWNOŚCI HACCP, GHP, GMP (ARTYKUŁ)
Artykuł Bezpieczeństwo inwestycji budowlanych (luty 2008)
[Artykuł] Bezpieczna infrastruktura drogowa – obecne wyzwania
Artykul Systemy bezpieczenstwa transmisji danych rzadowych
Jaskólska Julia M Teczki nie giną [artykuĹ‚]
Bezpieczenstwo na lekcji wf
bezpieczeństwo1
Systemy bezpieczeństwa narodowego 2
Bezpieczenstwo w sieci SD
BEZPIECZE STWO SYSTEM W INF
bezpieczny 4
1 1 bezpiecz definicjeid 8843 ppt

więcej podobnych podstron