Oto jak jeden z księży opisuje swe młode lata:
"To nie moja wina, że natura dała mi ognisty temperament. Bez wątpienia byłem najbardziej żywym chłopcem w całej rodzinie. Gdy w pewnych wypadkach protestowałem, twierdząc, że jestem niewinny, odpowiadano mi, że choćbym czasem był niewinny, to i tak daleko mi jeszcze do spłacenia rachunku mych przewinień.
Moje powołanie i pójście do małego seminarium dla wielu stało się ulgą. Odszedł najgorszy łobuz! - powiedział pewien staruszek. - Nie zostanie księdzem, ale przynajmniej parę lat będziemy mieli spokój!
Zawsze, nawet w najtrudniejszych chwilach, kierowała mną myśl, by zostać misjonarzem. Patrząc wstecz widzę, że o wiele lepsi, tacy, o których mówiono, że to prawdziwy materiał na księdza, nie wytrzymali i cofnęli się przed ofiarą. Teraz już jestem księdzem. I to szczęśliwym. Z niecierpliwością oczekuję wyjazdu do Afryki
Ks. J. S. K. Ewangelia w życiu dziecka Rok A Wyd. Księży Marianów Warszawa 1986