Rodzina polska we Francji - wierząca i praktykująca. Ale syn dorosły, chce się żenić. Młoda francuzka byłaby dobra. Owszem - zgadza się. Ale ślub tylko cywilny. O kościelnym słyszeć nie chce. "Ja? Do kościoła? Nigdy! Waszego Chrystusa ja nie potrzebuję"! Po takim bluźnierstwie syn powinien był odejść. Niestety, był słaby. Życie małżeńskie się zaczęło. Czy na długo? Czy nie będzie zmarnowane? Po 9 latach żona odeszła: znalazła innego męża. A pierwszy mąż, czy krzywdę jaką wyrządził? A troje dzieci z tego małżeństwa, kto je wychowa? Małe dzieci mogą czasem dużo dobrego zrobić.
Ks. F Ziebura Homilie - Rozważania liturgiczne na niedziele i święta A.B.C