. Martin Heidegger
HÖLDERLIN I ISTOTA POEZJI
PIĘĆ KLUCZOWYCH WYPOWIEDZI
Twórczość poetycka: „To najbardziej niewinne z wszystkich zajęć"
i. J? 3°77)2.
i tego człowiekowi dane jest najniebezpieczniejsze z dóbr, mó-\ "^ a aby dawał świadectwo, kim jest..." (IV, 246).
^Wiele doświadczył człowiek.
Wielu z Niebian nazwał,
Odkąd jesteśmy rozmową
I możemy słyszeć się nawzajem" (IV, 343).
4 To jednak, co trwa, stanowione jest przez poetów" QV, 63).
5 „Pełen zasług, niemniej poetycko mieszka człowiek na tej Ziemi" (VI, 25).
Dlaczego w celu ukazania istoty poezji wybrane zostało właśnie dzieło Hölderlina? Dlaczego nie Homer czy Sofokles, dlaczego nie Wergiliusz czy Dante, dlaczego nie Szekspir czy Goethe? Przecież w dziełach tych poetów istota poezji jest także urzeczywistniona, pełniej nawet niż w przedwcześnie i nagle przerwanej twórczości Hölderlina.
Być może. A mimo to wybrany został Hölderlin i tylko on jeden. Czy jednak ogólna istota poezji da się wyczytać z dzieła jednego jedynego poety? Ogólność - to znaczy coś, co ważne dla wielu przypadków - możemy przecież osiągnąć tylko przez porównywanie. Potrzeba do tego jak najwięcej różnych poezji i różnorodnych twórczości. Poezja Hölderlina' byłaby wówczas tylko jedną z wielu. W żadnym wypadku sama jedna nie mogłaby być miarą dla określenia istoty poezji. Stąd zamiar nasz >byłby chybiony juz w punkcie wyjścia. Zaiste o ile "istota poezji" jest dla nas nazwą czegoś, co jest zebrane w ogótoym pojęciu, ważnym w jednaki sposób dla każdej poezji- Ale ogólność tego rodzaju, stale ^ samo ważna, obojętnie który z poszczególnych przypadków wzi^ my pod UWagCł sama jest zawsze obojętna. Jest taką „istotą która nigd nie może stać się istotna. A przecież chodzi nam właśnie o to, co istotrv; J.^tocie, o to, co zmusza nas do decydowania, czy w przyszłości w dziemy brali poezję poważnie - i w jaki sposób, czy i jak gotowi jest^ y «a przebywanie w jej domenie.
Wybraliśmy Hölderlina nie dlatego, że jego twórczość jako 3^ ? ^elu urzeczywistoia ogólną istotę poezji. Jedyną racją tego Wybo^ Jest poetycki cel, który unosi poezję Hölderlina: tworzenie z rozmysły istoty poezji. Hölderlin jest dla nas w szczególnym znaczeniu poetą Poety. Dlatego zmusza do podjęcia decyzji.
Czy jednak tego rodzaju twórczość nie jest oznaką błędnego samo-uwielbienia i zarazem wyznaniem braku więzi z pełnią świata? Czy tworzenie o poecie nie jest bezsilną przesadą, czymś schyłkowym, dojściem d" jakiegoś kresu?
Odpowiedzią niechaj będą poniższe rozważania. Co prawda droga, na której uzyskamy tę odpowiedz, obrana jest z konieczności. Nie może-my tu bowiem - tak jak by to zrobić trzeba - poddać poszczególnych utworów Hölderlina wyczerpującej wykładni. Zamiast tego rozważymy tylko pięć kluczowych wypowiedzi tego poety o poezji. Określony po-rządek tych wypowiedzi i ich wewnętrzny związek powinny unaocznić nam istotną istotę poezji.
W liście do matki ze stycznia 1799 roku Hölderlin nazywa twórczość poetycką „tym najbardziej niewinnym ze wszystkich zajęć" (HI, 377). W jakiej mierze jest ona „najbardziej niewinnym zajęciem"? Jawi się w skromnej postaci - jako gra. Niczym nie związana, stwarza swój świat obrazów i zamknięta w sobie nie wykracza poza dziedzinę wyobraźni. Wymyka się przez to powadze decyzji, które zawsze tak lub . rają nam niewinność. Poezja jest wiec całkiem nieszkod-inaczej ° jednocześnie nie ma rzeczywistych skutków; to przecież tylko Poezja nie ma w sobie nic z czynu, nic, co wkraczałoby bezpośrednio w rzeczywistość i przekształcałoby ją. Poezja to bardziej sen niż rzeczywistość, bardziej gra słowami niż powaga działania. Poezja nieszkodliwa i nieskuteczna. Cóż może być mniej niebezpiecznego niż same słowa? Określając poezję jako „najbardziej niewinne ze wszystkich zajęć" nie pojęliśmy zapewne jeszcze jej istoty. Wiemy już wszystkie v gdzie jej szukać. Poezja powołuje do życia swe dzieła w dzie-jednak ovry i mowa jest też jej „materiałem". Co Hölderlin ma do powiedzenia o mowie? Posłuchajmy jego drugiej wypowiedzi.
We fragmentarycznym szkicu, pochodzącym mniej więcej z tego sa-I mego okresu (1800), co przytoczony wyżej ustęp listu, poeta mówi:
natomiast człowiek mieszka w chatach, okrywając odzieniem swą wstydliwą nagość, bardziej bowiem wgłębiony jest we wnętrze i baczniejszy, a rozun jego na tym polega, że strzeże on ducha jak kapłanka niebiańskiego płomienia. I dlatego jemu, podobnemu bogom, właściwa jest swoboda i wyższa mc nakazywania i spełniania, i dlatego dane jest mu najniebezpieczniejsze z dób mowa, aby stwarzając, niszcząc i ginąc, i powracając do wiecznie żywej nauczycielki i matki dawał świadectwo, kim jest; by dowiódł, że od niej odziedziczył, nauczył się tego, co w niej najbardziej boskie - jej wszystko wspi rającej miłości (TV, 246).
Mowa, obszar „najbardziej niewinnego ze wszystkich zajęć", jest „najniebezpieczniejszym z dóbr". Jak pogodzić ze sobą oba te określenia? Odłóżmy na razie to pytanie i rozważmy trzy pytania wstępne: 1. Czy dobrem jest mowa? 2. W jakiej mierze jest ona najniebezpieczniejsza dobrem? 3. W jakim sensie jest ona w ogóle dobrem?
Zwróćmy uwagę przede wszystkim na miejsce, gdzie pojawia się przytoczona wypowiedź o mowie: jest to szkic utworu, mającego od wiedzieć na pytanie, kim jest człowiek w odróżnieniu od innych ii natury - wymienia się różę, łabędzia, jelenia w lesie (IV, 300 i 3)
m
*t
Dlatego przytoczony fragment, dystansując człowieka żyjących, rozpoczyna się słowami: „Natomiast człowiek mieszka w chatach”.
Kim jest człowiek? Tym, który musi zaświadczać, kim i ^
czyć to tyle, co okazać, ale zarazem ręczyć za to, co okim jest. Zaświad wiek jest tym, kim jest, właśnie wtedy, gdy daje świadectw ^ ^So 1 istnieniu3. Dawanie świadectwa nie jest dodatkowym i ubocznym własnemu obrazem człowieczeństwa, lecz współtworzy ludzkie istnienie. Czemu jednak człowiek ma dawać świadectwo? Swej przynależności do Ziemi. Pole ga ona na tym, że człowiek jest dziedzicem i uczniem we ws*' ^* wszystko zaś jest ze sobą w sprzeczności. To, co w sprzeczność ^ dzieła, a przez to zarazem łączy, nazywa Hölderlin „wewnętrzna istotnością". Zarówno stwarzanie świata i jego brzask, jak zniszczenie istot ta i jego zmierzch świadczą o przynależności do tej „wewnętrznej istotności". Dawanie świadectwa człowieczeństwu, a tym samym w właściwe spełnianie dzieje się na mocy wolnej decyzji. Ogarnia ona to co konieczne, i narzuca sobie więzy najwyższego wezwania. Zaświadczenie przynależności do bytu w całości dzieje się jako dzieje. Aby dzieje były możliwe, dana jest człowiekowi mowa. Jest ona dobrem człowieka.
W jakiej jednak mierze mowa jest najniebezpieczniejszym dobrem?" Jest niebezpieczeństwem wszelkich niebezpieczeństw, ona to bowiem dopiero stwarza możliwość samego niebezpieczeństwa. Niebezpieczeństwo to zagrożenie bycia przez byt. Dopiero jednak dzięki mowie człowiek może napotkać coś jawnego, co jego byt uciska i wynosi jego istnienie, a jako niebyt zwodzi i zawodzi. Dopiero mowa stwarza widoczne miejsce, gdzie bycie jest zagrożone, gdzie grozi zbłąkanie i w ten sposób stwarza możliwość utraty bycia, czyli niebezpieczeństwo Mowa jest jednak nie tylko niebezpieczeństwem niebezpieczeństw, lec; z konieczności kryje także w sobie nieustanne niebezpieczeństwo dla samej siebie. Mowa ma za zadanie ujawnienie i przechowywanie w dziele ^ytu jako takiego. Coś, co najczystsze i najbardziej tajemne, może w niej dojść słowa w tej samej mierze, co mętne i pospolite. Ba - istotne słowo musi się nawet spospolitować, by być zrozumianym i w ten sposób stad się własnością wszystkich. Pisze o tym w innym fragmencie:
Mówiłeś do bóstwa, lecz wszyscyście o tym zapomnieli, że pierwsze płody zawsze nie do śmiertelnych, że do bogów należą. Pospolity, bardziej codzienny musi stad się owoc - dopiero wtedy stanie się własnością śmiertelnych (IV, 238). jg . |
Słowo czyste i słowo pospolite w tej samej mierze są czymś powiedzianym. Samo słowo nie daje tedy nigdy bezpośredniej gwarancji, czy jest słowem istotnym, czy tylko omamem. Przeciwnie - słowo istotne wygląda często w swej prostocie jak coś nieistotnego. A z drugiej strony to, co nadaje sobie pozór czegoś istotnego, jest tylko odtworzeniem, powtarza coś wcześniej powiedzianego. Mowa sama z siebie musi więc nieustannie mamić, pozorować, narażając przez to na niebezpieczeństwo coś najbardziej własnego - autentyczną wypowiedź.
W jakim sensie to największe niebezpieczeństwo jest „dobrem" dla człowieka? Mowa jest w ludzkim posiadaniu. Człowiek rozporządza nią w celu przekazywania doświadczeń, postanowień i nastrojów. Mowa służy do porozumiewania się. Jako narzędzie przydatne do porozumiewania się jest ona „dobrem". Jednakże fakt, że mowa jest środkiem porozumiewania się, nie wyczerpuje jej istoty. Jest jedynie następstwem właściwej istoty mowy. Mowa nie jest narzędziem, które człowiek posiada tak jak wiele innych, mowa stwarza dopiero w ogóle możliwość przebywania wśród otwartości bytu. Tam tylko, gdzie jest mowa, jest i świat: stale zmieniające się miejsce, gdzie zapadają decyzje i powstają dzieła, miejsce czynu i odpowiedzialności, ale także samowoli i wrzawy, upadku i zamieszania. I tam tylko, gdzie jest świat, są dzieje. Mowa jest dobrem, w sensie bardziej pierwotnym niż narzędzie: to dzięki niej człowiek ma możliwość bycia w dziejowy sposób. Mowa nie jest narzędziem, którym człowiek rozporządza, lecz wydarzeniem, rozpoznającym najwyższymi możliwościami człowieczeństwa. Musimy się
brak jednej strony-277 (jpg w załaczniku)
4
Wypowiedź ta kończy wiersz Wspomnienie (Andenken): „To jedno , co trwa, stanowione jest przez poetów" (IV, 63). Rzuca ona światło nasze pytanie o istotę poezji. Poezja jest stanowieniem czegoś nJ * słowo i w słowie. Lecz co jest tak stanowione? Coś, co trwa. Czy jectaŁ_ coś, co trwa, może w ogóle być stanowione? Czy nie zastajemy o zawsze? Nie! Właśnie coś, co trwa, musi zostać zatrzymane, by ni porwał go rwący potok czasu; proste musi zostać wydarte z zawikłania miara przedłożona nad to, co miary nie ma. Musi wyjść na otwarta przestrzeń to, co dźwiga byt w całości, co niepodzielnie w nim panuje Bycie musi zostać otwarte, by zjawił się byt. A przecież właśnie to co trwa, jest przelotne: „Przemija szybko wszystko, co niebiańskie' ale nie na próżno" (IV, 163 n.). Zatrzymanie tego, co trwa pomimo wszystko - oto zadanie „powierzone trosce i służbie poetów" (IV, 145), Poeta nazywa bogów i wszystkie rzeczy tym, czym są. Nie polega to na nadaniu nazwy czemuś, co uprzednio było już znane - byt zostaje mianowany tym, czym jest, dopiero przez istotne słowo poety. W ten sposób byt staje się znany jako byt. Poezja to stanowienie bycia przez słowo. Dlatego coś, co trwa, nigdy nie jest ulepione z przemijalnego. Prostota nie da się nigdy wydobyć bezpośrednio z zawikłania. Miara nie leży tam, gdzie brak miary. Podstawy nie znajdziemy w otchłani. Bycie nigdy nie jest bytem. Skoro zaś zarówno bycie, jak i istota rzeczy nie mogą być w żadnym wypadku wyprowadzone rachunkiem z tego, co istnieje, muszą zostać w swobodny sposób stworzone, ustanowione i darowane. Takie właśnie swobodne darowanie jest stanowieniem.
Gdy bogowie zostaną pierwotnie nazwani, a istota rzeczy przejdzie w słowo, aby rzeczy rozbłysnęły prawdziwie, ludzkie istnienie otrzymuje mocne więzy i podstawę. Opowieść poety jest stanowieniem nie tylko z tej racji, że obdarowuje w swobodny sposób, lecz także dlatego, że mocno osadza ludzkie istnienie na jego podstawie. Gdy pojmiemy, że istota poezji jest stanowieniem bycia przez słowo, będziemy mogli domyślić się w pewnej mierze prawdy słów, które padły z ust Hölderlina na długo potem, jak został zabrany pod osłonę nocy szaleństwa.
I Ta piąta wypowiedź kluczowa znajduje się w wielkim i niesamowitym wierszu, rozpoczynająca się słowami: , t
W miłym błękicie rozkwita
wieża kościelna z metalowym dachem (VI, 24 i n.)
Mówi tu Hölderlin:
Pełen zasług, niemniej poetycko mieszka człowiek na tej Ziemi (w. 32 n.)
I To co człowiek czyni i czym się trudni, zdobyte jest i zasłużone jego (własnym wysiłkiem. „Niemniej" - mówi Hölderlin, twardo się temu przeciwstawiając - wszystko to nie dotyka nawet istoty jego zamieszkiwania na tej Ziemi, wszystko to nie sięga do podstaw ludzkiego istnienia. Istnienie to jest u swych podstaw „poetyckie". Poezję rozumiemy zaś obecnie jako stanowiące nazywanie bogów i istoty rzeczy. ,,Mieszkać poetycko" to przebywać w obecności bogów i być poruszonym bliskością istoty rzeczy. Twierdzenie, że ludzkie istnienie jest u swych podstaw „poetyckie", oznacza jednocześnie: jako stanowione (ugruntowane) nie jest ono zasługą, lecz darem.
Poezja nie jest po prostu ozdobą naszego istnienia, nie jest po prostu przelotnym uniesieniem, nie jest bynajmniej jakimś stanem podniecenia czy rozrywką. Poezja jest podstawą wspierającą dzieje i dlatego nie jest również po prostu jakimś przejawem kultury, tym bardziej zaś nie jest jedynie „wyrazem" jakiejś „duszy kultury".
Podstawowa poetyckość naszego istnienia nie oznacza wreszcie, że jest ono tylko nieszkodliwą grą. Czy jednak sam Hölderlin w przytoczonym na początku fragmencie nie nazywa poezji „tym najbardziej niewinnym z wszystkich zajęć"? Jak to pogodzić z wyłożoną teraz istotą Poezji? Powracamy więc do początkowo odłożonego pytania•*>&> ^Jąc na nie teraz, spróbujemy zarazem ogarnąć jednym spojrzeniem
Najpierw okazało się, że dziedziną, w której poezja powołuje do życia swe dzieła, jest mowa
Istotę poezji trzeba zatem pojąć biorąc za podstawę istotę mowy. Lecz wedle późniejszych rozważań poezja to stanowiące nazywanie bycia i istoty wszystkich rzeczy - nie dowolna wypowiedz, ale taka, co wyprowadza na otwartą przestrzeń wszystko to, co omawiamy i dyskutujemy potem w mowie codziennej. Dlatego mowa nie jest zastanym przez poezję materiałem do obróbki - to poezja umożliwia dopiero mowę. Poezja jest pramową dziejowego ludu. A zatem w rzeczywistości jest odwrotnie, niż nam się początkowo zdawało: istotę mowy trzeba rozumieć opierając się na istocie poezji.
Podstawą ludzkiego istnienia jest rozmowa, jako właściwe dzianie się mowy. Pramową jest jednak poezja, jako stanowienie bycia. Mowa jest wszelako najniebezpieczniejszym z dóbr". A więc poezja jest najniebezpieczniejszym dziełem - i zarazem "najbardziej niewinnym z wszystkich zajęć".
W rzeczy samej - dopiero wtedy, gdy pomyślimy oba te określenia jako jedność, pojmiemy pełną istotę poezji.
Czy jednak poezja jest rzeczywiście najniebezpieczniejszym dziełem? Bezpośrednio przed wyruszeniem w ostatnią wędrówkę do Francji pisze Hölderlin do przyjaciela:
0 przyjacielu! Świat leży przede mną jaśniejszy i poważniejszy niż kiedykolwiek! Podoba mi się -jako takie - to, co się dzieje, podoba mi się, jak ów czas w lecie, gdy „stary, święty ojciec spokojną ręką strząsa z czerwonawych chmur błogosławiące błyskawice". Albowiem ten właśnie znak został dla mnie wybrany spośród wszystkiego, co z Boga mogę oglądać. Dawniej mogłem radośnie wykrzykiwać o nowej prawdzie, o lepszym wglądzie w to, co jest ponad nami i wokół nas, teraz boję się, czy ze mną nie będzie w końcu tak, jak ze starym Tantalem, któremu dane było od bogów więcej, niż mógł strawić (V, 321).
Poeta wystawiony jest na błyskawicę boga. Mówi o tym wiersz, który musimy uznać za najczystszą poezję istoty poezji, wiersz zaczynający się od słów:
Jak w dzień święta, kiedy gospodarz
Wychodzi, aby pole obejrzeć nad ranem... (TV, 151 nn.).
W ostatniej strofie mówi się tu:
Lecz nam trzeba pod burzami Boga
Stać z głową odkrytą, poeci I
piorun Ojca, Jego samego
Uchwycić własną ręką i wręczyć ludowi
Dar nieba, spowity w poezję4.
a w rok później, po powrocie do domu matki, pisze nawiedzony już Io błąkaniem Hölderlin do tego samego przyjaciela, wspominając pobyt ■we Francji:
Ogarniał mnie gwałtowny żywioł, ogień niebios i uciszenie ludzi, ich życie w przyrodzie, ich ograniczoność i zadowolenie — i jak się mówi za bohaterami i ja mogę powiedzieć, że poraził mnie Apollo (V, 327).
Nadmierna jasność wpędziła poetę w mrok. Czy trzeba jeszcze innych ■ świadectw niebezpieczeństwa, czającego się w jego „zajęciu?" Los, który właśnie jemu tylko przypadł w udziale, mówi wszystko. Coś jak przeczucie tego losu dźwięczy w słowach jego Empedoklesa:
...Musi odejść za życia, przez kogo duch przemówił (III, 154).
A przecież poezja jest „najbardziej niewinnym z wszystkich zajęć". Hölderlin umieszcza te słowa w liście nie tylko po to, by uspokoić matkę - wie, że ta nieszkodliwa, zewnętrzna strona należy do istoty poezji jako dolina do góry; w jaki sposób bowiem poeta mógłby dokonać tego ^niebezpieczniejszego dzieła i strzec go potem, jeśliby nie był „wykluczony" (Empedokles, m, 191) z pospolitości dnia i osłaniany przed n^ pozorem nieszkodliwości swego zajęcia?
Poezja wygląda jak gra, a przecież nią nie jest. Gra zespala wprawdzie ludzi, ale tak, że każdy z nich zapomina przy niej o sobie. Tymczasem ^ poezji człowiek jest skupiony na podstawie swego istnienia. Uspokaja aS wtedy; ale nie pozornym spokojem bezczynności i pustki myślowej, tecz spokojem bez granic, w którym żywe są wszystkie siły i związki felist do brata z 1 stycznia 1799, m, 368 n.). !
Poezja wydaje się nierzeczywistością i snem, w zestawieniu z namacalną i głośną rzeczywistością, w której na pozór jesteśmy zadomowieni, A przecież jest odwrotnie — rzeczywista jest opowieść poety i zadanie które podejmuje on swym bytowaniem. Jasno to widząc mówi Panthea do przyjaciółki (o Empedoklesie):
...być nim samym, to jest Życie, my, inni, jesteśmy tylko snem o tym (tU, 78).
Zdaje się tedy, że istota poezji jest chwiejna. To ona sama przybiera na zewnątrz taką chwiejną, pozorną postać, A przecież stoi mocno na ziemi. Jest przecież w swej istocie stanowieniem: mocnym ugruntowywaniem.
Zapewne, wszelkie stanowienie jest dziełem swobody i Hölderlin słyszał, jak mówiono: „Swobodni jak jaskółki bądźcie, poeci!" (IV, 168). Ale swoboda ta nie jest niczym nie ograniczoną samowolą ani kapryśnym pragnieniem; swoboda poety to najwyższa konieczność.
Poezja, jako stanowienie bycia, ograniczona jest w dwojaki sposób. uopwro mając na oku to najbardziej wewnętrzne jej prawo, ujmiemy istotę poezji jako całość.
...a znaki są od wieków mową bogów (TV, 135).
Opowieść poety chwyta te znaki, by przekazywać je dalej w swój lud. Czyniąc to poeta nie tylko bierze, ale i daje, już w "pierwszej oznace" spostrzega bowiem to, co spełnione i śmiało ujmuje je słowem, by wieścić to, co się jeszcze nie ziściło. Tak• stanowienie bycia ograniczone jest znakami bogów. A jednocześnie słowo poety jest tylko wykładnią „głosu ludu". Tak właśnie nazywa Hölderlin opowieści przechowujące pamięć ludu o przynależności do całości bvtu. Często jednak głos ten sam milknie i słabnie. Nie może w ogóle samodzielnie wypowiedzieć tego, co właściwe - potrzebuje wykładni. Wiersz pod tytułem Głos ludu został nam przekazany w dwch wersjach. Różne są w nich przede wszystkim strofy końcowe jednak, że uzupełniają się nawzajem. W pierwszym ujęciu zakonczenie brzmi:
Dlatego że jest pobożny, czczę, na Niebian
Zważając, spokojny głos ludu,
Lecz ze względu na bogów i ludzi
Niech nie zawsze spoczywa zbyt chętnie! (IV, 141).
oto tego drugie ujęcie:
...i zapewne Dobre są opowieści, bowiem są pamięcią Najwyższego, jednakże potrzeba także Jednego; wykładni tych świętych opowieści (TV, 144).
W ten sposób istota poezji włączona jest w rozchodzące się i schodzące prawa boskich znaków i głosu ludu. Sam poeta stoi pośrodku — pomiędzy bogami a ludem. Jest kimś wyrzuconym — wyrzuconym w to Pomiędzy, pomiędzy bogami i ludźmi. Jedynie tu zaś, tu po raz 'pierwszy rozstrzyga się, kim jest człowiek i gdzie osadza on swe istnienie. „Poetycko mieszka człowiek na tej Ziemi".
Nieustannie i coraz pewniej, wśród obfitości napierających nań obrazów i coraz prościej poświęcał Hölderlin swą poezję dziedzinie tego Pomiędzy. Dlatego właśnie mówimy, że jest on poetą poety.
Czy możemy jeszcze teraz twierdzić, że Hölderlin uwikłał się w puste i przesadne samouwielbienie - z braku więzi z pełnią świata? Czy uznamy raczej, że nadmierny napór wyrzuca myśl tego poety w podstawę i środek bycia? To samego Hölderlina dotyczą słowa we wspomnianym już późnym wierszu w miłym błękicie zakwita odnoszące się do Edypal
Król Edyp ma może
o jedno oko za wiele (VI, 26).
Hölderlin tworzy poetycko istotę poezji - ale nie w sensie ponadczasowo ważnego pojęcia. Ta istota poezji należy do określonego czasu. Nie dostosowuje się jednak do tego czasu jak do czegoś istniejącego. Hölderlin, stanowiąc na nowo istotę poezji określa dopiero nowy czas. Jest to czas zbiegłych bogów i nadchodzącego Boga to czas biedy, cechuje go bowiem dwojakiego rodzaju brak dwojakiego rodzaju Nie: już-nie zbiegłych bogów i jeszcze-nie Boga nadchodzącego. °"
Stanowiona przez Hölderlina istota poezji jest dziejowa w najwyższej mierze, z góry bowiem określa pewną epokę dziejów. Jako dziejowa jest ona zaś jedynie istotną istotą.
Biedny jest ten czas, i dlatego nadmiernie bogaty jego poeta. Tak bogaty, że często, gdy wspomina tych, co byli, i oczekuje Tego, Który nadejdzie, chciałby już tylko znieruchomieć i usnąć w tej pozornej pustce. Ale nie ustępuje, trwa w nicości tej nocy. Tak pozostając sam z sobą, najbardziej odosobniony w swym losie, poeta zdobywa prawdę dla swego ludu - sam za wszystkich, i dlatego zdobywa ją istotnie. Obwieszcza to siódma strofa elegii Chleb i wino (IV, 123 n.). Poeta mówi w niej to, co myśliciel mógł tu tylko tłumaczyć:
Lecz, przyjacielu, za późno przychodzimy Choć żyją bogowie,
Lecz żyją ponad naszymi głowami, w innym świecie.
Tam mogą działać bez granic i mało wydają się zważać,
Czy żyjemy, tak bardzo szanują nas nieba mieszkańcy,
Gdyż nie zawsze potrafi objąć ich kruche naczynie,
Człowiek tylko czasami może znieść boską pełnię.
Snem o tych chwilach jest potem życie.
Ale błądzenie Bywa pomocne jak drzemka,
bieda i noc dają siłę, Dopóki w spiżowych kolebkach
nie wzrosną bohaterowie O sercach, jak dawniej,
podobnych w sile swej bogom
W gromach wychodzą na jaw. Wśród tego wydaje
Nieraz że lepiej byłoby spać niż tak bez przyjaciół
Czekać i nie wiem wtedy, co robić, co mówić,
I nie wiem po co poeci w tak jałowym czasie.
Ale są mówisz, jak święci kapłani winnego grona,
którzy z kraju do kraju ciągnęli pod świętą nocą5-
Przekład: Krzysztof Michalski
[M. Heidegger, Holderlin i istota poezji {Holderlin und das Wesen der Dichtung, Miinchen 1937); tekst wg M. Heidegger, Erlduterungen zu Hólderlins Dichtung, wyd. IV, Frankfurt a.M- 1971, s. 3-16; przekład Krzysztofa Michalskiego.]
1 liczby w nawiasie odsyłają do tomu i strony wydania dzieł Hólderlina rozpoczętego przez Norberta von Hellingratha.
6