"Chcę ci podarować przepis na świętość: po pierwsze, radość; po drugie, obowiązki związane z nauką i modlitwa; po trzecie, czynienie dobra względem wszystkich”.
Matki ziemskie nigdy nie opuszczają swoich dzieci. Podobnie Maryja, która tak bardzo kocha swoje dzieci za życia, z tak wielką czułością, z tak wielką dobrocią, czyż nie przybędzie, aby chronić je w ostatnich momentach życia, kiedy najbardziej jej potrzebują”
Życzę Ci, abyś wciąż na nowo
niezrażony po niepowodzeniach
i rozczarowaniach
nie upadał na duchu i zaczynał od nowa.
Pewnego dnia zrozumiesz,
że były to klęski, które uczyniły Cię
bogatszym duchowo człowiekiem,
a zwycięstwo nad nimi uczyniło Cię silnym.
Życzę Ci,
aby obojętne było dla Ciebie,
co inni ludzie myślą o Tobie.
Jesteś niepowtarzalny,
jedyny na tym świecie.
Twoim szczęściem jest bycie sobą,
więc nie naśladuj innych, nie kopiuj ich.
I UWIERZYŁ
Zostaliśmy stworzeni do wieczności. Jesteśmy dopiero u początku.To cośmy dotąd przeżyli, to jeden okruch piasku. To co przeżyjemy do swojej śmierci, to drugi okruch piasku. A przed nami plaża. Do czego nas Bóg prowadzi, co nam jeszcze ukaże, jakie nam się odsłonią światy, widnokręgi, jakie drzwi zostaną nam otworzone - - tego nie wiemy. Ale wiemy, że Bóg jest MIŁOŚCIĄ. Teraz jest dzień jak codzień. Codzienne smutki i radości, codzienne problemy i problemiki. I ludzie - jak ludzie, i my - jak my. Ale żebyś nie ograniczył się do tej codzienności. Żebyś miał w głębi świadomość swojej wieczności."
Recepta na cały
Bierzemy 12 miesięcy,
oczyszczamy je dokładnie
z goryczy, chciwości, małostkowości i lęku,
po czym dzielimy każdy miesiąc na 30 lub 31 dni,
tak aby zapasu wystarczyło dokładnie na cały rok.
Każdy dzień przyrządzamy osobno
z jednego kawałka pracy i dwóch kawałków pogody i humoru.
Do tego dodajemy 3 duże łyżki nagromadzonego optymizmu,
łyżeczkę tolerancji, ziarenko ironii i odrobinę taktu.
Następnie całą masę polewamy dokładnie dużą ilością
miłości.
Gotową potrawę przyozdabiam bukietem uprzejmości
i podajemy codziennie
z radością i filiżanką dobrej, orzeźwiającej herbatki.
Sukcesow w życiu, szczęścia w miłości,
dużo uśmiechu, dużo radości,
spełnienia wszystkich najskrytszych marzeń,
samych przyjemnych w Twym życiu zdarzeń
Z okazji urodzin (imienin) życzę Ci uśmiechu, nawet gdy Cię spotyka smutek lub boleść, tęczy na niebie, która Ci przypomni, że i nad najciemniejszymi chmurami świeci Słońce, pewności, że o Tobie ktoś myśli, kiedy się czujesz samotny, przjaciół, którzy Ci wskażą piękno, które mają widzieć Twoje oczy, pewności w wątpliwościach, cierpliwości przy akceptacji rzeczywistości oraz siły w przekazywaniu miłości
W dniu Twych imienin/urodzin życzę Ci wszystkiego co najpiękniejsze i najlepsze, radosnych i pogodnych dni, pełnych szczęścia i miłości. Aby każdy nadchodzący dzień, był tym najwspanialszym dniem w życiu i zawsze otaczali Cię kochający ludzie.
Z okazji urodzin/imienin życzę Ci, aby jedynymi łzami, które pojawią się w Twoich oczach były kryształowe łzy szczęścia, aby radosnego uśmiechu na Twej twarzy nie zakryły ciężkie chmury smutku, aby płatki róż wyścielały drogę Twego przeznaczenia, a szczęście, zdrowie, radość i miłość były przeznaczeniem Twych dni.
Radości i zdrowia w wszystkich dniach życia. Spełnienia marzeń najskrytszych. Gwiazdki z nieba i rumieńców na twarzy. Niech Cię usypia światło księżyca i szum wiatru za oknem. Niech Cię budzi śpiew własnego słowika i słońca strumienie. Spokoju duszy i zimą różowych nauszników na uszy.
Być może dla świata jesteś tylko człowiekiem, ale dla niektórych ludzi jestes całym światem.
Być może Bóg chciał abyś poznał wielu złych ludzi, zanim poznasz tę dobrą, abyś mógł ją rozpoznać kiedy ona się w końcu pojawi.
Nie płacz że coś się skończyło, tylko usmiechaj się, że Ci się to przytrafiło.
Nie biegnij za szybko przez zycie, ponieważ najlepsze rzeczy zdarzają się nam, wtedy gdy najmniej się ich spodziewamy.
Uśmiech nic nie kosztuje. A sprawia wiele. Ubogaca tego co otrzymuje, nie ogałacając tego co daje. Trwa chwilę tylko. Ale pamięć o nim bywa i na wieki.
Życzę Ci...
spokojnego snu i radosnego przebudzenia;
abyś czasami mógł sobie pozwolić na to, czego od dawna pragnąłeś, a nie tylko na to, co musi Ci wystarczyć;
tylu dobrych wspomnień, abyś dzięki nim mógł przetrwać złe chwile;
tej radości, gdy czyjaś twarz rozjaśnia się na Twój widok;
abyś zawsze był komuś potrzebny;
radości myślenia, ostrości spojrzenia, triumfu zrozumienia i satysfakcji tworzenia;
abyś znalazł szczęście, którego szukasz.
K.E. Buchmann
|
Życzę Ci...
...aby moje dobre myśli
Niech otoczą Cię przyjemnym uczuciem
Życzę Ci...
...aby nigdy nie opuściła Cię odwaga,
Życzę Ci, abyś żył w zgodzie
Życzę Ci...
...naprawdę dobrego
Niech będzie to człowiek, I Ty bądź dobrym słuchaczem dla kogoś.
Życzę Ci...
... abyś potrafił z zadowoleniem
Życzę Ci...
...przyjemnego uczucia zmęczenia
Efekt wysiłku to nie tylko
Życzę Ci...
...abyś pamiętał,
Zatem wtedy, gdy Ci się powodzi,
Życzę Ci... ...abyś odczuł granice Twojej pewności siebie.
Jeżeli jesteś zbyt pewny siebie,
Życzę Ci...
...aby każdego dnia
Powinno to być coś,
Życzę Ci...
...aby przeżyty wstrząs po stracie przyjaciela
Poprzez przeżywanie cierpienia
Życzę Ci...
...wrażliwości, abyś wychodził ponad to,
Fakt, że potrafisz dostrzec to, co piękne,
Wsłuchuj się więc w sekretną melodię
Życzę Ci...
...wielobarwnej palety zainteresowań,
Kto pielęgnuje swoje zainteresowania,
Życzę Ci...
...abyś w dniu swoich urodzin
Czy rozpoznajesz drogę,
Życzę Ci wiele cierpliwości i sił,
Życzę Ci...
...błędów, które da się naprawić
Nikt nie jest doskonały -
Życzę Ci...
...zadań, które Cię mobilizują
Byłoby wspaniale, gdybyś nie musiał
Życzę Ci... ...radosnego spotkania z samym sobą.
Mam nadzieję, że czujesz,
Życzę Ci, abyś rano i wieczorem
Życzę Ci... ...abyś umiał się cieszyć.
Śmiej się z innymi ludźmi, ale nigdy z nich.
Życzę Ci... ...udziału w życiu innych ludzi.
Tylko czasami udaje się nam
Życzę Ci...
...miłości, którą potrafisz
Miłość to uczucie ścisłego związku
Życzę Ci... ...dystansu.
Niech nagle pojawi się w Tobie myśl,
Życzę Ci... ...abyś mógł przeżyć w pełni swój smutek.
I nie powinieneś starać się go ukryć.
Życzę Ci...
...aby w jesieni życia
Czy myślisz czasami o tym,
K.E Buchmanna |
|
|
|
Dziękuję za to,
Zbuduję dla Ciebie łódź,
Moje myśli biegną nieustannie
Pamiętaj, że myślę o Tobie
Chciałbym Ci dzisiaj pieśń podarować.
Chciałbym Ci dzisiaj taniec darować,
Jestem z Tobą najszczęśliwszy
Wszystko można zapomnieć,
Marmur się kruszy,
Piękny jest zapach róż,
Walczyłam o ciebie
Nie zawsze można się kochać,
Gdy szukasz szczęścia - szukaj szczęśliwie,
Ktoś Cię poznał i pokochał
Miłość, to znaczy, że jesteś przy mnie,
Nie mogę Ci przynieść kwiatów pachnących,
Życzę Ci szczęścia, wiele radości,
Niech Ci los z Ciebie łez nie wyciśnie,
I niech każdego dnia słońce Ci podpowie,
Ten, kto pisze - dobrze znany,
Naucz mnie sztuki kochania,
Miłość jest piękna,
Ja Cię nigdy nie zapomnę,
Moja Walentynko,
Przesyłam Ci z tą kartą
Gdy płaczesz w wolnych chwilach,
Kiedy przychodzisz, |
|
Życzę Ci...
abyś kochał tam, gdzie się nienawidzi;
przebaczał tam, gdzie się znieważa;
jednoczył tam, gdzie kłótnia;
mówił prawdę tam, gdzie błądzą;
przynosił wiarę tam, gdzie grozi zwątpienie;
budził nadzieję tam, gdzie dręczy rozpacz;
zapalił światło tam, gdzie panuje ciemność;
obdarzał radością tam, gdzie mieszka troska.
św. Franciszek z Asyżu
Nie żałuj czasu na przyjaźń
- to droga do szczęścia.
Nie żałuj czasu na marzenia
- to pojazd unoszący Cię do gwiazd.
Nie żałuj czasu na to,
by kochać i być kochanym
- to przywilej bogów.
Nie żałuj czasu
na rozglądanie się dookoła
- dzień jest zbyt krótki na to,
aby myśleć tylko o sobie.
Nie żałuj czasu na śmiech
- to muzyka duszy.
Kocham Cię nie tylko za to, kim ty jesteś,
ale także za to, kim ja jestem, gdy jestem z Tobą.
Kocham Cię nie tylko za to, kim się stałeś,
ale i za to, kim ja stałem się dzięki Tobie.
Kocham cię, bo zdziałałeś więcej niż jakikolwiek dekalog, abym mógł stać się dobrym człowiekiem,
i więcej niż jakakolwiek wiara, aby mnie uczynić szczęśliwym.
Uczyniłeś to bez słów i gestów.
Uczyniłeś to będąc po prostu sobą.
Być może to właśnie znaczy być przyjacielem.
|
|
|
Nawet nie wiesz,
ile jest w Tobie siły.
Nie wiesz, ile możesz znieść
i ile jeszcze dla Ciebie przygotowano.
Nigdy nie spotyka nas większe nieszczęście
niż to, które możemy udźwignąć.
Twoje życie jest na Twoją miarę.
I nawet gdy coś
przygniata Cię do ziemi,
pamiętaj, że od dna
też można się odbić.
Nie rozsypiesz się.
Nie rozpadniesz na kawałki.
Może człowiek jest labiryntem,
ale nie układanką z klocków.
Może jest najsłabszą trzciną,
ale wszystko potrafi przetrwać.
I podnosi się po każdym upadku.
Bo człowiek nie jest przypadkiem, pomyłką,
ale darem.
I zawsze jest miejsce specjalnie dla niego.
Ty jesteś darem i skarbem.
Bez Ciebie ten świat byłby inny.
Agnieszka Bieńkowska
|
Życzę Ci...
...aby moje dobre myśli
Niech otoczą Cię przyjemnym uczuciem
Życzę Ci...
...aby nigdy nie opuściła Cię odwaga,
Życzę Ci, abyś żył w zgodzie
Stara nieznośna pani
Na nocnym stoliku starszej kobiety przebywającej w domu starców, w dzień po jej śmierci, znaleziono pewien list. Był on zaadresowany do młodej pielęgniarki z oddziału.
|
|
|
Krąg radości
Któregoś ranka, a było to nie tak dawno temu, pewien rolnik stanął przed klasztorną bramą i energicznie zastukał. Kiedy brat furtian otworzył ciężkie dębowe drzwi, chłop z uśmiechem pokazał mu kiść dorodnych winogron.
- Bracie furtianie, czy wiesz, komu chcę podarować tę kiść winogron, najpiękniejszą z całej mojej winnicy? - zapytał.
- Na pewno opatowi lub któremuś z ojców zakonnych.
- Nie. Tobie!
- Mnie? Furtian aż się zarumienił z radości. - Naprawdę chcesz mi ją dać?
- Tak, ponieważ zawsze byłeś dla mnie dobry, uprzejmy i pomagałeś mi, kiedy cię o to prosiłem. Chciałbym, żeby ta kiść winogron sprawiła ci trochę radości.
Niekłamane szczęście, bijące z oblicza furtiana, sprawiało przyjemność także rolnikowi.
Brat furtian ostrożnie wziął winogrona i podziwiał je przez cały ranek. Rzeczywiście, była to cudowna, wspaniała kiść. W pewnej chwili przyszedł mu do głowy pomysł:
- A może by tak zanieść te winogrona opatowi, aby i jemu dać trochę radości?
- Wziął kiść i zaniósł ją opatowi.
Opat był uszczęśliwiony. Ale nagle przypomniał sobie, że w klasztorze jest stary, chory zakonnik i pomyślał:
"Zaniosę mu te winogrona, może poczuje się trochę lepiej". I tak kiść winogron znowu odbyła małą wędrówkę. Jednak nie pozostała długo w celi chorego brata, który posłał ją bratu kucharzowi, pocącemu się cały dzień przy garnkach. Ten zaś podarował winogrona bratu zakrystianowi (aby i jemu sprawić trochę radości), który z kolei zaniósł je najmłodszemu bratu w klasztorze, a ten ofiarował je komuś innemu, a ten inny jeszcze komuś innemu. Wreszcie, wędrując od zakonnika do zakonnika, kiść winogron powróciła do furtiana (aby dać mu trochę radości). Tak zamknął się ten krąg. Krąg radości.
Nie czekaj, aż rozpocznie kto inny. To do ciebie dzisiaj należy zainicjowanie kręgu radości. Często wystarczy mała, malutka iskierka, by wysadzić w powietrze ogromny ciężar. Wystarczy iskierka dobroci, a świat zacznie się zmieniać.
Miłość to jedyny skarb, który rozmnaża się poprzez dzielenie: to jedyny dar rosnący tym bardziej, im więcej się z niego czerpie. To jedyne przedsięwzięcie, w którym tym więcej się zarabia, im więcej się wydaje; podaruj ją, rzuć daleko od siebie, rozprosz ją na cztery wiatry, opróżnij z niej kieszenie, wysyp ją z koszyka, a nazajutrz będziesz miał jej więcej niż dotychczas.
Na wzór Maryi
Pewnej nocy miałem cudowny sen. Zobaczyłem długą drogę, która z ziemi pięła się ku górze, by zginąć pośród chmur, kierując się ku niebu. Nie była to jednak droga wygodna. Co więcej pełna była przeszkód, usiana zardzewiałymi gwoźdźmi, ostrymi i tnącymi kamieniami, kawałkami szkła.
Ludzie wędrowali tą drogą boso. Gwoździe wbijały się w ciało, wielu miało zakrwawione stopy. Mimo tego nie rezygnowali, chcieli dojść do nieba. Każdy krok wywoływał cierpienie. Wędrówka była powolna i trudna.
Potem w moim śnie ujrzałem Jezusa, który szedł naprzód. On również szedł boso. Szedł wolno, ale zdecydowanie. Ani razu nie zranił sobie stopy. Jezus szedł i szedł. Wreszcie dotarł do nieba i tam usiadł na wielkim, złocistym tronie. Spoglądał w dół, obserwując tych, którzy usiłowali wejść. Spojrzeniem i gestami zachęcał ich. Zaraz po Nim szła również Maryja, Jego Matka.
Maryja szła jeszcze szybciej niż Jezus. Wiecie dlaczego? Stawiała swe stopy na śladach pozostawionych przez Jezusa. Szybko dotarła więc do Syna, który posadził Ją na wielkim fotelu, po swej prawej stronie.
Maryja również zaczęła dodawać otuchy tym, którzy wspinali się i zachęcała ich, by szli po śladach, zostawionych przez Jezusa, tak jak sama to zrobiła.
Ludzie rozsądni tak właśnie postępowali i szybko posuwali się ku niebu. Inni skarżyli się na rany, często zatrzymywali się, czasami rezygnowali zupełnie i upadali na brzegu drogi, zwyciężeni przez smutek.
Pewnego poranka profesor kardiolog zaprowadził studentów do prosektorium.
Oglądali tam różne części ludzkiego ciała. Gdy stanęli przed nienormalnie dużym sercem, profesor zapytał studentów czy wiedzą, do kogo należało i jaka choroba wywołała śmierć tej osoby.
" Ja wiem" - powiedział odważnie jeden student. "To było serce jakiejś matki".
Najlepsze wino
Pewien mężczyzna i kobieta w dość późnym wieku zawarli związek małżeński. Ku ich zdziwieniu i radości narodził się im syn. Wychowali go z miłością, troszcząc się o wszystko, co możliwe. Pomimo, że byli ubodzy, posłali go do szkoły mądrego mistrza, by mógł wzrastać również duchowo. Gdy chłopiec powrócił do domu, chciał w jakiś sposób spłacić dług zaciągnięty wobec rodziców.
"Czy mógłbym coś zrobić" pytał "coś, co by wam dało radość?"
"Ty jesteś naszą radością, naszym największym skarbem" odpowiedzieli staruszkowie. "Jeżeli jednak chcesz zrobić nam prezent, to postaraj się o trochę wina. Lubimy wino, a od wielu lat nie piliśmy nawet łyka..."
Chłopiec nie miał ani grosza. Pewnego dnia, gdy poszedł do lasu po drzewo, zanurzył ręce w wodzie spadającej z wodospadu, zaczerpnął trochę i wypił. Zdawało mu się, że woda ma smak słodkiego wina. Wypełnił wodą bukłaczek, który miał z sobą i wrócił do domu.
"Oto mój podarunek" rzekł rodzicom "Oto bukłaczek z winem dla was".
Rodzice spróbowali napoju, nie czuli niczego poza smakiem wody, ale uśmiechnęli się do syna i podziękowali mu.
"W przyszłym tygodniu przyniosę wam następnym bukłaczek" powiedział syn. I tak czynił przez wiele tygodni. Staruszkowie przystali do tej gry. Z entuzjazmem pili wodę i byli szczęśliwi widząc radość swego syna.
Stało się cos nadzwyczajnego; minęły ich wszelkie dolegliwości i zniknęły zmarszczki.
Tak, jakby ta woda miała w sobie jakąś cudowną moc.
Istnieje cud "wdzięczności". Są osoby, które piorą, prasują, gotują dla innych przez dziesięć, dwadzieścia, trzydzieści lat. Towarzyszą im, troszczą się, kochają dniem i nocą. I nigdy nie usłyszały: "dziękuję".
Powiedzieć "dziękuję" to nie tylko kwestia dobrego wychowania. Oznacza to powiedzenie komuś: "Zauważyłem, że jesteś, że istniejesz". Z tego powodu świat jest pełen osób niewidzialnych.
Niepotrzebne drewno
W odległym zakątku świata, w gęstym lesie, znajdowała się drabinka. Była to zwykła drabina, zrobiona z wysuszonego i zużytego drewna.
Była otoczona świerkami, modrzewiami i brzozami. Wspaniałymi drzewami. Pośród nich wydawała się naprawdę nędzna.
Drwale, którzy pracowali w lesie, pewnego dnia dotarli tam. Spojrzeli na drabinę z politowaniem. "Co to za tandeta?" - zawołał jeden.
" Nie nadaje się nawet na opał" - powiedział drugi.
Jeden z nich chwycił za siekierę i rozwalił drabinę dwoma uderzeniami.
Rozpadła się w jednej chwili. Była rzeczywiście do niczego. Drwale oddalili się, śmiejąc się szyderczo.
Była to jednak drabina, po której co wieczór wspinał się ludzik, zapalający gwiazdy.
Od tej nocy, niebo nad lasem pozbawione było gwiazd.
Również w tobie istnieje drabina. W porównaniu z tyloma rzeczami, które są ci ofiarowywane codziennie, jest niczym. Jest to jednak drabina, która służy do zapalania gwiazd a twoim niebie.
Oto jej nazwa: modlitwa.
Rozgwiazdy
Straszliwa burza rozszalała się na morzu. Ostre podmuchy lodowatego wiatru przeszywały wodę i unosiły w olbrzymich falach, które spadały na plażę, niczym uderzenia młota mechanicznego. Jak stalowe lemiesze orały dno morskie, wyrzucając z niego na dziesiątki metrów od brzegu małe zwierzątka, skorupiaki, małe mięczaki.
Gdy burza minęła, tak gwałtownie jak przyszła, woda uspokoiła się i cofnęła. Teraz plaża była pokryta błotem, w którym zwijały się w agonii tysiące, tysiące rozgwiazd. Było ich tyle, że plaża wydawała się być zabarwiona na różowo.
Zjawisko to przyciągnęło wielu ludzi ze wszystkich stron wybrzeża. Przyjechały nawet ekipy telewizyjne, aby sfilmować to dziwne zjawisko.
Rozgwiazdy były prawie nieruchome. Umierały.
Wśród tłumu stało również dziecko, trzymane za rękę przez ojca. Oczyma zasmuconymi wpatrywało się w małe rozgwiazdy. Wszyscy na nie patrzyli, ale nic nie robili.
Nagle dziecko puściło rękę ojca, zdjęło buciki i skarpetki, i pobiegło na plażę. Pochyliło się i małymi rączkami wzięło trzy rozgwiazdy, i biegnąc szybko zaniosło je do wody, potem wróciło i zaczęło robić to samo.
Zza cementowej balustrady jakiś mężczyzna zawołał:
" Co robisz chłopczyku?".
" Wrzucam do morza rozgwiazdy. W przeciwnym razie wszystkie zginą na plaży" - odpowiedziało dziecko.
" Tu znajdują się tysiące rozgwiazd, nie możesz uratować ich wszystkich. Jest ich zbyt wiele!" - zawołał mężczyzna. "Tak dzieje się na tysiącach innych plaży wzdłuż brzegu! Nie możesz zmienić tego faktu!".
Dziecko pochyliło się, by wziąć do ręki inną rozgwiazdę i rzucając ją do wody, powiedziało: "A jednak zmieniłem ten fakt dla tej oto rozgwiazdy".
Mężczyzna przez chwilę milczał, potem pochylił się, zdjął buty i skarpety, i zszedł na plażę. Zaczął zbierać rozgwiazdy i wrzucać je do morza. Po chwili zrobiły to samo dwie dziewczyny. Było ich czworo, wrzucających rozgwiazdy do wody. Po paru minutach było ich 50, potem 100, 200, tysiące osób, które wrzucały rozgwiazdy do morza.
W ten sposób uratowano je wszystkie.
Wystarczyłoby, aby dla przemiany świata ktoś nawet mały, miał odwagę rozpocząć.
Wypadek
Młoda kobieta wracała do domu z pracy samochodem. Jechała bardzo ostrożnie, gdyż auto było nowiutkie, wczoraj odebrane i opłacone z oszczędności męża, który z wielu rzeczy zrezygnował, by móc kupić właśnie ten model. Na bardzo zatoczonym skrzyżowaniu kobieta zawahała się przez moment i to wystarczyło, by uderzyła zderzakiem w tył innego samochodu. Wybuchła płaczem. Jak będzie mogła wytłumaczyć tę szkodę mężowi? Kierowca drugie auta był wyrozumiały, ale wytłumaczył jej, że muszą wymienić sobie numery prawa jazdy i inne dane. Kobieta szukała dokumentów w plastikowej torbie. Wypadł z niej kawałek papieru. Zdecydowanym charakterem pisma napisane były te słowa: "Gdy zdarzy się wypadek... pamiętaj skarbie, że ja kocham ciebie, a nie auto!".
Powinniśmy o tym zawsze pamiętać. To ludzie są najważniejsi, a nie przedmioty. Ileż to czynimy dla przedmiotów, aut, domów, organizacji, materialnej wydajności! Gdybyśmy poświęcali takie sam czas i taką samą uwagę osobom, świat byłby inny. Powinniśmy znaleźć czas na słuchanie , na patrzenie sobie w oczy na wspólny płacz, na dodawanie sobie otuchy, na śmiech, spacer... tylko to zabierzemy przed oblicze Boga. Nas i naszą umiejętność kochania. Nie rzeczy, nie ubrania, ani nie to ciało...
Pewien tatuś i jego synek szli pod cieniami miejskiej ulicy, przy której znajdowały się sklepy i wielkie magazyny. Tatuś niósł torbę pełną paczek i sapał ze złości mówiąc do dziecka: "Kupiłem ci czerwony kombinezon, kupiłem ci robota, kupiłem ci zestaw piłkarzy... Co jeszcze mam ci kupić?". "Weź mnie za rękę" - odpowiedziało dziecko.
Pewien zacny człowiek codziennie przechodził przed wizerunkiem Maryi, namalowanym na murze ulicznym. Za każdym razem pozdrawiał Ją"
"Dzień dobry, Matko!".
Pewnego wieczoru, po kilku latach, usłyszał wyraźnie, że jakiś głos przemawia z obrazu:
"Dobry wieczór, synku".
Jeśli nie usłyszymy odpowiedzi na nasze modlitwy to dzieje się tak dlatego, że tak naprawdę nie oczekujemy jej.
Czasami wystarcza jeden promień słońca. Jedno miłe słowo. Jedno pozdrowienie. Jedna pieszczota. Jeden uśmiech. Potrzeba tak mało, by uszczęśliwić tych, którzy znajdują się obok nas. A więc dlaczego tego nie robimy
Każda chwila, którą Bóg ci darowuje, jest przeogromnym skarbem. Nie wyrzucaj go. Nie biegaj ciągle w poszukiwaniu niepewnego jutra. " Żyj najlepiej jak możesz, myśl najlepiej jak umiesz, czyń najlepiej jak potrafisz dzisiaj. Dzisiaj bowiem szybko stanie się jutrem a jutro szybko stanie się wiecznością." ( A.P.Gouthey )
Profesor i przewoźnik
Pewnego dnia jeden z najsławniejszych profesorów uniwersytetu, kandydat do nagrody Nobla, dotarł nad brzeg jeziora. Poprosił przewoźnika, by go wziął do swej łodzi na przejażdżkę po jeziorze. Dobry człowiek zgodził się. Gdy byli już daleko od brzegu, profesor zaczął go wypytywać. Znasz historię ? Nie ! A więc jedna czwarta twego życia stracona. Znasz astronomię ? Nie. A więc dwie czwarte twego życia poszły na marne. Znasz filozofię ? Nie. A więc trzy czwarte twego życia są stracone. Nagle niespodziewanie zaczęła szaleć okropna burza. Łódka na środku jeziora kołysała się jak mała łupinka orzecha. Przewoźnik przekrzykując ryk wiatru zapytał profesora: Umie pan pływać ? Nie - odpowiedział profesor. A zatem całe pana życie jest stracone ...
Trzy fajki Pewien stary i mądry wódz indiański dawał taką radę porywczym młodzieńcom swego plemienia : Gdy jesteś rozgniewany na kogoś, kto śmiertelnie Ciebie obraził i postanawiasz go zabić , by wymazać hańbę, zanim to uczynisz , nabij fajkę tytoniem i wypal ją. Gdy skończysz palić "pierwszą fajkę" stwierdzisz , że śmierć byłaby dla niego zbyt surową karą za popełnioną winę. Przyjdzie Ci na myśl, że zaaplikować będzie trzeba solidne baty. Jednak nim pochwycisz kij usiądź, nabij "drugą fajkę" i wypal ją do końca. Pomyślisz wówczas, że mocne i soczyste obelgi będą mogły świetnie zastąpić baty. Otóż, gdy już będziesz miał pójść i zwymyślać osobę, która Ciebie obraziła, usiądź i nabij "trzecią fajkę" , wypal ją, a gdy to zrobisz, będziesz miał jedynie ochotę pogodzić się z tym człowiekiem. Zakonnicy w pewnym klasztorze mieli wielkie trudności, aby wieść zgodne życie. Często wybuchały sprzeczki, również z błahych powodów. Zaprosili więc pewnego ojca duchowego, który stwierdził, że zna niezawodną metodę, pozwalającą zaprowadzić harmonię i miłość w każdej grupie. Mistrz ów wyjawił im swą tajemnicę. Ilekroć przebywasz z kimś, lub masz coś przeciwko komuś, musisz powiedzieć sobie : umieram i ta osoba również umiera. Gdy w rzeczywiście pomyślisz tak, zniknie wszelka gorycz.
Father Forgets Posłuchaj synu : mówię to , gdy śpisz , z rączką pod policzkami i z blond włoskami rozsypanymi na czole. Sam wszedłem do twojego pokoju. Przed kilku minutami, gdy usiadłem w bibliotece, by poczytać, ogarnęła mnie fala wyrzutów i pełen winy zbliżam się do twego łóżka. Myślałem o swoim postępowaniu : dręczyłem ciebie, robiłem ci wymówki, gdy przygotowywałeś się, aby wyjść do szkoły, gdyż zamiast umyć się wczoraj, jedynie otarłeś sobie twarz ręcznikiem i zapomniałeś wyczyścić sobie buty. Zwymyślałem cię, gdy zrzuciłeś coś na podłogę. W czasie śniadania też wytykałem ci twoje uchybienia, że spadło ci coś na na serwetkę, że przełykałeś chleb niczym zagłodzony zwierzak, że oparłeś się łokciami o stół , że zbyt grubo posmarowałeś masłem chleb. Gdy bawiłeś, ja przygotowywałem się do wyjścia na pociąg. Oderwałeś się od zabawy, pokiwałeś mi rączką i zawołałeś : Cześć tatulku ! A ja zmarszczyłem brwi i powiedziałem : Trzymaj się prosto. Wszystko zaczęło się na nowo późnym popołudniem. Gdy przyszedłem z pracy , bawiłeś się klęcząc na ziemi. Zobaczyłem wtedy dziury w twych skarpetkach. Upokorzyłem cię przed kolegami , wysyłając cię do domu. Skarpety kosztują, mówiłem, gdybyś musiał je kupić je sam, obchodziłbyś się z nimi bardziej ostrożnie. Przypominasz sobie, jak wszedłeś nieśmiało do salonu , ze spuszczonymi oczami, drżąc cały po przeżytym upokorzeniu ? Gdy uniosłem oczy znad gazet, zniecierpliwiony twym wtargnięciem, z wahaniem zatrzymałeś się przy drzwiach. Czego chcesz ? - zapytałem ostro. Ty nic nie powiedziałeś, podbiegłeś do mnie, zarzuciłeś mi ręce na szyję i ucałowałeś mnie a twoje rączki uścisnęły mnie z miłością, którą Bóg złożył w twoim sercu, a która - choćby i nie odwzajemniona - nigdy nie więdnie. Potem poszedłeś do swego pokoju, drepcząc wolno po schodach. Otóż synu , zaraz potem, gdy z ręki wysunęła mi się gazeta, ogarnął mnie wielki lęk. Co się ze mną dzieje ? Przyzwyczajam się do wynajdowania win, do robienia wymówek. Czy to ma być nagroda za to , że nie jesteś osoba dorosłą, że jesteś tylko dzieckiem ? Dzisiejszej nocy tylko tyle. Przyszedłem tu, do twojego łóżka i uklęknąłem pełen wstydu. Wiem , że to jest nędzne wynagrodzenie , że nie zrozumiałbyś tych spraw, gdybym ci o nich powiedział , gdy się obudzisz. Ale jutro będę dla ciebie prawdziwym tatusiem. Będę ci towarzyszył w twoich zajęciach i zabawach , będę czuł się niedobrze, gdy tobie będzie źle i śmiać się będę , gdy ty będziesz się śmiał. Ugryzę się w język , gdy do ust cisnąć mi się będą słowa zniecierpliwienia. Będę ciągle powtarzał sobie : " On jest jeszcze dzieckiem , małym chłopczykiem ! ". Boję się naprawdę, że dotąd traktowałem cię jak osobę dorosłą . Tymczasem , gdy teraz widzę cię, synu, skulonego w łóżeczku, rozumiem że jesteś jeszcze dzieckiem. Wczoraj twoja główka spoczywała bezbronnie na ramieniu mamusi. Zawsze wymagałem od ciebie zbyt wiele , zbyt wiele. Wymagamy zawsze zbyt wiele .... od innych
Współpraca Mąż i żona walczyli na schodach z ciężką komodą. Zauważył to ich szwagier. Pomogę wam - powiedział. I chwycił za jeden bok mebla. W kilka minut później, nie mogąc poruszyć komody nawet o 1 cm , cała trójka odpoczywał chwilę. Co za mordęga z wniesieniem tej komody ! - skomentował szwagier. Mąż i żona wybuchnęli śmiechem. My chcieliśmy znieść ją na dół ! Przyjaciele nie patrzą sobie w oczy. Wspólnie patrzą w tym samym kierunku. Para narzeczonych pytała wszystkich : co mamy czynić, by nasz miłość była trwała ? Nauczyciel odpowiedział : wspólnie kochajcie innych.
Lazurowa Grota Był człowiekiem biednym i prostym. Wieczorem po dniu ciężkiej pracy, wracał do domu zmęczony i w złym humorze. Patrzył z zazdrością na ludzi , jadących samochodami i na siedzących przy stolikach w kawiarniach. Ci to maja dobrze - zrzędził , stojąc w tramwaju w okropnym tłoku. Nie wiedzą, co znaczy zamartwiać się ... Mają tylko róże i kwiaty. Gdyby musieli nieść mój krzyż !. Bóg z wielką cierpliwością zawsze wysłuchiwał narzekań mężczyzny. Pewnego dnia czekał na niego u drzwi domu. Ach to ty, Boże - powiedział człowiek, gdy go zobaczył. - Nie staraj się mnie udobruchać. Wiesz dobrze , że jak ciężki krzyż założyłeś na moje ramiona. Człowiek był jeszcze bardziej zagniewany niż zazwyczaj. Bóg uśmiechnął się do niego dobrotliwie. - Chodź ze Mną. Umożliwię ci dokonanie innego wyboru - powiedział. Człowiek znalazł się nagle w ogromnej lazurowej grocie. Pełno było w niej krzyży : małych, dużych, wysadzanych drogimi kamieniami, gładkich, pokrzywionych. To są ludzkie krzyże - powiedział Bóg. Wybierz sobie jaki chcesz. Człowiek rzucił swój własny krzyż w kąt i zacierając ręce zaczął wybierać. Spróbował wziąć krzyż leciutki, był on jednak długi i niewygodny. Założył sobie na szyję krzyż biskupi, ale był on niewiarygodnie ciężki z powodu odpowiedzialności i poświęcenia. Inny, gładki i pozornie ładny, gdy tylko znalazł się na ramionach mężczyzny, zaczął go kłuć , jakby pełen był gwoździ. Złapał jakiś błyszczący srebrny krzyż, ale poczuł , że go ogarnia straszne osamotnienie i opuszczenie. Odłożył go więc natychmiast. Próbował wiele razy , ale każdy krzyż stwarzał jakąś niedogodność. Wreszcie w ciemnym kącie znalazł mały krzyż, trochę już zniszczony używaniem. Nie był ani zbyt ciężki ani zbyt niewygodny. Wydawał się zrobiony specjalnie dla niego. Człowiek wziął go na ramiona z tryumfalną miną. Wezmę ten ! - zawołał i wyszedł z groty. Bóg spojrzał na niego z czułością. W tym momencie człowiek zdał sobie sprawę , że wziął właśnie swój stary krzyż, ten który wyrzucił, wchodząc do groty.
" Jak noc nad ranem, tak życie staje się coraz jaśniejsze w miarę , jak je przeżywamy ( Richter )
|
|
|
|
|