Poeci przeklęci. Kim byli? Na pozór proste pytanie. Nie wystarczy jednak powiedzieć: poetami. Byli bowiem kimś więcej. Nazwa historycznie dotyczy kręgu francuskich artystów, których utwory zebrał Paul Verlaine w antologii, nazwanej właśnie „Les Poètes Maudits”. Byli ludźmi, którzy nigdzie nie mogli znaleźć swojego miejsca, nie odszukali spełnienia w żadnym ze swych licznych zajęć i doświadczeń. Nie odnaleźli także akceptacji w świecie, w którym żyli. Traktowani jak margines, potępiani za wulgarność i brutalność. Czy to wszystko na pokaz? W mojej pracy postaram się udowodnić, że nie. Spróbuje wykazać rzeczywisty tragizm sytuacji wszystkich poetów przeklętych na podstawie biografii oraz twórczości kilkorga z nich.
Wykształceni, inteligentni, z dobrych domów. Co skłaniało ich do tak destrukcyjnego stylu życia? Problemem wyobcowanego poety nie jest społeczeństwo, które go odrzuca, ale świat sam w sobie. Jego „ja” cierpi nie tyle z powodu norm, do których nie chce się dostosować, ale z powodu konieczności istnienia. Świat zdaje się obcy, przeraża i przygniata. Między „ja” a światem otwiera się przepaść nie do pokonania. Tragizm tych ludzi wyraża się w niemożności zaspokojenia własnego pragnienia życia. Charles Baudelaire odziedziczył miłość do książek, obrazów oraz antyków po ojcu. Ten niestety umiera, gdy Charles ma zaledwie 6 lat, a matka jest jeszcze dość młoda, aby powtórnie wyjść za mąż. Ojczym przyszłego poety w niczym nie jest niepodobny do utraconego ojca. Chłopiec traci też po części miłość matki, która swoje uczucia angażuje w nowe małżeństwo. W wieku 11 lat umieszczony zostaje w internacie. Zuchwałe maniery oraz cyniczna postawa bulwersowały nauczycieli i uczniów liceum. Młody Baudelaire jest jednak uczniem wybitnie zdolnym i pomimo że wyrzucono go ze szkoły, zdaje maturę. Całe jego życie wygląda jak katalog klęsk i porażek. Z lat młodości został mu syfilis. Choroba ta, wraz z narkotykami, oraz brak porządnego jedzenia sprawiły, że jego organizm starzał się i słabł w bardzo szybkim tempie. Bezlitosny czas pchający człowieka w objęcia śmierci był tematem wierszy Baudelaire'a. Przedstawia to m.in. w utworze pt. „Padlina”. Podmiotem lirycznym jest mężczyzna, który zabrał swą ukochaną na romantyczną przechadzkę. Podczas spaceru zauważa rozkładające się ciało. Zestawienie epitetów sielankowych krajobrazu z brutalizmem opisów padliny ma na celu hiperbolizację kontrastu pomiędzy obydwoma zjawiskami. Personifikacja środowiska oglądającego padlinę jest wyrazem niemocy „potężnej przyrody” w kwestii rozkładającego się ciała. Baudelaire chciał przedstawić w wierszu obraz świata toczonego przez robaki, zjadanego od środka, śmierdzącego i odpychającego. Swej ukochanej daje jasno do zrozumienia, że Jej przeznaczeniem, tak jak innych, jest umrzeć. W niczym nie będzie się różnić od padliny, którą widzi przed sobą, a on będzie żył wiecznie i nie doświadczy rozkładu. Wiersze Baudelairea wypełniają kraty, sieć pajęcza, ołowiane niebo, dekadenckie ,,ziewnięcie” nudy istnienia. W tej dusznej atmosferze symbol wolności to biały albatros. Wiersz pt. „Albatros” ukazuje schwytanego przez żeglarzy ptaka, który w przestrzeni powietrznej jest wzniosły, lekki i piękny, na pokładzie statku potyka się o własne skrzydła, jest niezdarny i bezsilny, nieszczęśliwy jak poete maudit. Rzeczywistość w której się znalazł niszczy jego naturalne piękno. Jest to analogia losu ptaka, skrępowanego na pokładzie, do losu poety, uwięzionego na ziemi. Baudelaire, kapryśny i stronniczy, potrafi równie namiętnie walczyć w obronie wybranych dzieł i autorów, jak zjadliwie nękać tych, którzy są mu obcy. Tłumaczył i publikował opowiadania swego ulubionego amerykańskiego pisarza Edgara Poe. Przekłady te były cenione na równi z jego własnymi wierszami. Zebrał także własne i cudze doświadczenia z narkotykami w "Sztucznych rajach". W dyptyku „Wino i haszysz” Baudelaire jako jeden z pierwszych odważnie podjął temat wpływu używek na człowieka. Z jednej strony jest to hymn uwielbienia dla wina, z drugiej zaś nader ścisły i rzeczowy opis działania haszyszu. Napisał on dwa opracowania studium o haszyszu. Złudne ich podobieństwo dotyczy jedynie opisu zmysłowych objawów odurzenia. Zasadniczej ewolucji uległ stosunek autora do kwestii używania tego typu środków: od łaskawej tolerancji do bezwzględnego potępienia. Z nieubłaganą wnikliwością ukazuje on zakątki jaźni ludzkiej, odsłania całą ohydę złudzeń wywołanych przez haszysz. Jest to potężny akt oskarżenia, wykazujący że żaden środek pobudzający nie jest w stanie zrodzić genialności w tym, kto jej nie posiada w stanie normalnym. Entuzjazm młodzieńczy, z jakim autor sławił wino, z czasem zredukował się do pewnej rezerwy, jednak nie doszedł do potępienia tego napoju. Baudelaire bagatelizuje jego wady z powodu mnogości zalet, uważa że każdy powinien pić wino. Pod wpływem poezji Baudelaire'a zaczął pisać Arthur Rimbaud. Jest to nazwisko, które wywołuje odzew w każdym poecie oraz miłośniku poezji. Stworzył on najbardziej dla swojego czasu odkrywcze dzieło poetyckie, do dziś uznawane za genialne. Jego wiersze oszałamiają bogactwem obrazów i przeżyć, zdumiewają zuchwalstwem. Biografia jego, najbardziej awanturnicza, jaką sobie można wyobrazić, odpowiadała awanturniczej i wywrotowej sile jego poezji. Młody geniusz, który uznał, że powiedział już wszystko, co miał do powiedzenia, choć wydrukowano mu dopiero 2 wiersze. Włóczęga, który schodził pół Europy piechotą, niejednokrotnie przymierał głodem. Syn zimnej i praktycznej matki, która wychowywała go bez ojca. Sam niesentymentalny i szorstki w obejściu. Wolał opuszczać miejsca i ludzi bez oglądania się wstecz. Wreszcie ponad dziesięcioletnia afrykańska przygoda. Najdziwniejsze jest jednak to, że przez te wszystkie lata nieustających podróży ciągle jest niezadowolony, narzeka na nieznośną nudę. Rimbaud za nic miał swoją sławę, za nic przyjemność z pisania, nawet najegzotyczniejsze zakątki ziemi nie zdołały go zadowolić. Motywem bardzo często powtarzającym się w jego wierszach jest bunt wobec świata i poczucie nieograniczonej niezależności. Taka wolność wewnętrzna i brak ograniczeń, wypowiedziana w symbolicznych obrazach żeglugi, jest tematem bodaj najsłynniejszego wiersza Rimbauda pt. „Statek pijany”. Jest to obszerna relacja z podróży Statku, który wyrusza w samotny rejs, pozbywa się holowników, nie dba o załogę a za cel swej wyprawy obrał wolność i porzucenie wszelkich reguł. Ocean budzi strach, dla podmiotu lirycznego rejs po nim jest jednak ucieczką od rzeczywistości, wspaniałą podróżą w nieznane. Pod koniec utworu następuje niespodziewany zwrot - autor mówi: „Ja tęsknię do wybrzeży odwiecznych Europy”. Miłość do ojczyzny nie pozwala mu spokojnie odpłynąć. Ukazał on przytłaczającą małość, jaką charakteryzuje się Francja w porównaniu z tym co ujrzał na oceanie, jednocześnie stawiając ją ponad tym. Poeta dostrzegł to, co jest w życiu najważniejsze, wie co może dać mu szczęście. Swoich „przeklętych” ma każda literatura, nie tylko francuska. Również w innych krajach nie brakuje nieszczęśników, których życie prywatne to jedno pasmo klęsk, a twórczość choć nierzadko wybitna, nie znajduje zrozumienia ani popularności. Do tego grona należą także kobiety. Przykładem jest amerykanka, Sylvia Plath. Poetki przeklęte nie mają zbyt dużych przywilejów. To, co poetom przystoi, u poetek zostaje zdiagnozowane jako niemoralne, zakłamane i w żaden sposób nie usprawiedliwia inspiracji. Sylvia była inteligentną i stanowczą młodą kobietą z potrzebą sukcesu. Marzyła też o własnym domu, gdzie byłaby kochana. W szkole i poza nią, zawsze mierzyła wysoko, nigdy nie będąc w stanie osiągnąć poprzeczki, którą sama sobie postawiła. Światu pokazywała beztroskie oblicze. W rzeczywistości wciąż pracowała, dając z siebie wszystko. Dzieła jej nie tylko dotarły do nas pośmiertnie, one były napisane pośmiertnie- między samobójstwami. Swego męża, Teda Hughesa poznała na przyjęciu, pobrali się w tym samym roku. Mieli dwójkę dzieci, Ted zakochał się jednak w innej kobiecie. Między małżonkami doszło do separacji, Sylvia z dziećmi zamieszkała w Londynie. Był to najpłodniejszy okres w jej twórczości. Napisała wtedy swoje najlepsze wiersze w tym „Lady Łazarz”. Jest to oskarżycielki monolog połączony z podświadomą współodpowiedzialnością za hitlerowskie wojenne ludobójstwo. Współodpowiedzialność poprzez swoje niemieckie korzenie i obsesja śmierci ściśle związana z jej samobójczymi próbami nie u wszystkich znajdowała zrozumienie. Sylwia pisała o śmierci tak jak innymi piszą o życiu: lekko, jakby od niechcenia. Brała środki antydepresyjne, jednak nie przyniosły one oczekiwanego skutku. Popełniła samobójstwo przez zatrucie gazem. Samobójca wzbudza ciekawość. Zwłaszcza ten naznaczony podwójnie - stygmatem śmierci i poetyckiego geniuszu. Życie Andrzeja Bursy do tego stopnia owiane było legendą, że mimo iż zmarł na skutek wrodzonego niedorozwoju aorty, uznano że sam zakończył swoje życie a ksiądz nie pojawił się na pogrzebie. Bursa drwił, prowokował makabrycznością obrazów i wulgarnym słownictwem. Ten antyestetyzm wyrażał rozczarowanie rzeczywistością pełną fałszu i cynizmu. Niechęć Bursy wzbudzało szare, codzienne życie. Człowieka wiodącego taką egzystencję sportretował w wierszu Kasjer. Tytułowy bohater prowadzi monotonne życie, polegające na ciągłych wyrzeczeniach. Jedynym zajęciem kasjera jest praca, ale ta z kolei zaczyna się i kończy na liczeniu pieniędzy. Bursa nie potrafi zrozumieć owej jednostajności, braku emocji i wszechogarniającej rutyny. Miłość w poezji Bursy nie jest wzniosłym uczuciem. Ogranicza się raczej do stosunków fizycznych. Wiersz „Miłość” pokazuje główną troskę kochanków - strach przed ciążą. Nie ma tu uczucia, patosu i szczęścia, jest natomiast koszmarna rzeczywistość i ciągła obawa. Para nie rozmawia o przyszłym życiu razem. Tak przejmują się ewentualną ciążą, że zapominają, czym jest miłość. Jest to brutalna wizja która zobrazowała bardzo powszechne podejście do tego tematu współczesnych. Ostatnim poetą, którego chciałam zaprezentować jest Rafał Wojaczek. Rafał miał ambicje, a ściślej neurasteniczny kaprys, aby zostać polskim Rimbaudem. W wierszach Wojaczka obecny jest cały potężny pesymizm europejski z nihilizmem Nietzschego na honorowym miejscu. Ociekają one krwią, błyskają nożami, ekscytują orgiastycznym seksem i roztapiają się w alkoholu. Życie Wojaczka to tragiczna historia człowieka genialnego, który nie poradził sobie z trudnościami świata. Już za życia był legendą. Zaistniał w atmosferze skandalu. Chciał być kultem i był mu potrzebny kult. Kult wielkiej i wyklętej sławy. W jego wierszach znajdujemy sporo określeń zaczerpniętych z seksuologiczno- ginekologicznego zasobu słownictwa. Określeń, w gruncie rzeczy naukowych, ale poza medycznym środowiskiem nie używanych. Pisząc jako kobieta, stworzył wiele pięknych erotyków. Pierwsza próba samobójcza została odnotowana już w 10 klasie. Wiersze Rafała były jak jego stosunek do rzeczywistości - pełne buntu, gniewu, ale także delikatności i uczucia. Czym było jego samobójstwo? Ofiarą literacką? Próbą sprostania mitowi? W Rafale z całą pewnością było jakieś autentyczne, wielkie cierpienie i gorycz. Jego wiersze przedstawiają schizofreniczny obraz świata, jak np. „W podwójnej osobie”. Rozdwojenie psychiczne podkreśla poczucie alienacji, bezsensu istnienia, przypadkowości wszelkich wartości. Poezja staje się dominującym świadectwem dezintegracji osobowości człowieka. Dominujący temat śmierci w liryce Wojaczka kształtuje obraz życia w kategoriach absurdu. Jego poezja jest swego rodzaju autoterapią. Wojaczek opisuje stan swojej choroby, obsesyjnie analizuje własną śmierć. W pewnym momencie traci granicę między poezją a życiem.
Poeci przeklęci szokowali, lecz w rzeczywistości byli to wrażliwi ludzie uciekający w alkohol i ekscesy, nie mogąc znaleźć swego miejsca. Ich rozczarowanie światem było przyczyną burzliwego życia i tragicznej śmierci. Czuli się bezradni i niezrozumiani. Nieważne, jaki wybierasz sposób autodestrukcji. Ktoś zaszywa się w bibliotece, ktoś inny - w knajpie. Rezultat w obu przypadkach identyczny. Sposób autodestrukcji mówi jedynie o rodzaju człowieka. Są ludzie, których w dziecięcy zachwyt wprawia kwiatek doniczkowy, który zakwitł niespodziewanie. Są i inni, którzy wejdą na najwyższe szczyty i przemierzą najprzepastniejsze głębiny, aby potem umrzeć z niesmakiem w ustach. Są ludzie absolutnie nie pogodzeni ze światem i choć namiętnie szukają, nie są w stanie znaleźć najmniejszego miejsca, do którego by pasowali. Poeci absolutni i absolutnie przeklęci.
Szukasz gotowej pracy ?
To pewna droga do poważnych kłopotów.
Plagiat jest przestępstwem !
Nie ryzykuj ! Nie warto !
Powierz swoje sprawy profesjonalistom.