Obrona równości czy promocja śmierci?
W ostatnich tygodniach środki społecznego przekazu skupiły się na tak zwanych marszach równości, a media najbardziej poprawne politycznie potraktowały te marsze wręcz jako najważniejszą obecnie sprawę w naszym państwie i społeczeństwie. Lobby gejowskie zapowiedziało już kolejne marsze. Ci, którzy zdają sobie sprawę z tego, że nie chodzi tu o żadną obronę praw człowieka, a jedynie o promocję i uprzywilejowanie lobby gejów, zwykle nie potrafią precyzyjnie wyartykułować swoich argumentów. W tej sytuacji warto odsłonić fakty i konkrety co do „poprawnej” politycznie mody na marsze (gejowskiej) „równości”.
Rzeczywistym celem tego typu parad jest promowanie homoseksualizmu oraz wciąganie następnych ofiar w to środowisko. Tak, jak alkoholicy manipulują innymi ludźmi po to, by tworzyć sobie komfort picia, tak środowiska gejowskie manipulują opinią publiczną po to, by tworzyć sobie komfort bycia homoseksualistą oraz by wymusić na społeczeństwie przywileje. Homoseksualiści tworzą pary egoistyczne w aspekcie społecznym, bo swoje dochody przeznaczają na samych siebie podczas, gdy małżonkowie przeznaczają większość swoich dochodów na utrzymanie i wychowanie dzieci. Traktowanie związków homoseksualnych na równi ze związkami heteroseksualnymi (np. wspólne opodatkowanie) byłoby przejawem skrajnej niesprawiedliwości społecznej. Lobby homoseksualne zrobi wszystko, by do takiej niesprawiedliwości społecznej doprowadzić, a marsze „równości” to główna strategia w zapewnieniu sobie przywilejów, czyli w promowaniu nierówności społecznej.
Można teraz oczekiwać, że pod wpływem marszów homoseksualistów ktoś ogłosi, iż zawarł związek „partnerski”... sam ze sobą i że chce mieć w związku z tym takie same prawa jak małżonkowie. Oczywiście łącznie ze wspólnym rozliczeniem podatkowym ze swoim „partnerem”, czyli z samym sobą. Łatwo obliczyć, że zapłaci wtedy połowę podatku.
Komentując tego typu marsze „równości” trzeba odróżnić homoseksualistów od gejów. Ci pierwsi rozumieją, że znaleźli się w sytuacji kryzysowej, cierpią w ciszy, szukają pomocy terapeutycznej, chcą odzyskać normalne więzi z osobami drugiej płci i założyć szczęśliwe rodziny. Tacy właśnie ludzie zgłaszają się do mnie i do innych psychologów w poszukiwaniu pomocy. Natomiast środowisko gejowskie, które organizuje marsze i parady, to ludzie mający wsparcie lewicowych polityków, robiący karierę polityczną i finansową na swojej „orientacji”, a raczej dezorientacji płciowej.
Organizowanie marszów „równości” nie służy obronie praw człowieka, a jedynie interesom cynicznych środowisk. Chodzi tu zwłaszcza o interesy politycznej lewicy. Otóż homoseksualiści mają w Polsce pełne prawa. Homoseksualizm jest bowiem legalny, a homoseksualiści mogą bez żadnych przeszkód tworzyć stowarzyszenia, wydawać czasopisma, mieszkać razem, przepisywać sobie w spadku majątki, itd. Właśnie dlatego tak zwane marsze „równości” są nie tylko przejawem cynizmu, ale też szkalowaniem dobrego imienia Polski zagranicą. Media, które relacjonują tego typu wydarzenia do innych krajów, nie wspominają przecież nic o pełnych prawach homoseksualistów w naszym państwie, lecz przeciwnie - sugerują, że homoseksualiści są u nas prześladowani.
Jeśli ktoś z homoseksualistów jest obrażany czy krzywdzony przez prywatne osoby, a nie przez ustawodawstwo państwowe, to właściwą formą obrony nie są marsze protestacyjne, lecz wniesienie sprawy do sądu z powództwa cywilnego przeciw tym konkretnym osobom. Natomiast marsze protestacyjne w tym akurat aspekcie nie tylko nie poprawią sytuacji homoseksualistów, ale przeciwnie - prowokują jedynie do ataków pod ich adresem ze strony ludzi agresywnych oraz do tym bardziej stanowczej obrony przed nimi ze strony tych, którzy obawiają się o los własnych dzieci oraz o przyszłość narodu.
Kto w tej sytuacji ma interes w wyprowadzaniu na ulice homoseksualistów? Otóż największy interes mają w tym partie lewicowe. W ostatnich kilkunastu latach ludzie tak zwanej „lewicy” uwłaszczyli się, rozkradając majątek narodowy. Jak by tego było jeszcze mało, sprawowanie władzy wykorzystali w ostatnich latach do dalszego korupcyjnego bogacenia się na nieznaną dotąd skalę. Polska lewica przestała już nawet udawać, że troszczy o ludzi biednych. Co więcej, zaczęła wręcz kpić sobie z dramatycznej sytuacji ekonomicznej i społecznej większości Polaków i polskich rodzin. Społeczeństwo boleśnie się o tym przekonało i stąd właśnie sromotna porażka lewicy w ostatnich wyborach parlamentarnych i prezydenckich.
W tej sytuacji politycy partii lewicowych poszukują rozpaczliwie sposobu na odzyskanie władzy i wpływów. Akceptują każdą, najbardziej nawet przewrotną metodę, która temu celowi służy. Wspierają oni lobby homoseksualistów po to, aby znowu zaistnieć w mediach i w świadomości społecznej. „Chroniąc” - a rzeczywistości wykorzystując dla własnych celów - grupy marginalne, próbują „udowodnić”, że nadal troszczą się o los „zwykłych” ludzi oraz o prawa człowieka. Cynizm polityków lewicy ma jednak - jak każde kłamstwo - krótkie nogi. Kiedy bowiem pod niedawnymi rządami lewicy odbywały się manifestacje ludzi rzeczywiście krzywdzonych i zdesperowanych (np. żony bezrobotnych, górnicy, rolnicy), wtedy politycy lewicy nie tylko nie szli na czele tych marszów, ale wysłali przeciw nim policję.
Z pomocą lewicy środowiska gejowskie w cyniczny sposób wypaczają ideę równości. Otóż nieodwołalna i bezwarunkowa jest równość wszystkich ludzi co do ich godności. We wszystkich innych aspektach kryterium powinna być prawda i sprawiedliwość. Ponieważ prawdą jest, że nie wszyscy postępujemy w jednakowy sposób, to sprawiedliwe jest, że nasze losy są różne, że jedni są świętymi, a inni zostają skazani na więzienie, że jedni zakładają szczęśliwe małżeństwa i rodziny, a inni żyją w „wolnych” związkach, czyli w związkach bez związków lub wychodzą na ulicę i „chwalą się” tym, że tworzą związki bezpłodne i że w konsekwencji takiego postępowania nie mają przyszłości. Gdyby na serio potraktować cyniczny slogan o równości wszystkich „mniejszości”, to przestępcy i skorumpowani politycy powinni być tak samo traktowani jak uczciwi obywatele, a w konsekwencji nie można byłoby ich skazać na więzienie. Jeśli pedofil jest zwalniany z pracy w szkole, to nie jest to przejaw dyskryminowania mniejszości, lecz obrona dzieci przed przestępcą.
Promowanie lobby homoseksualistów to fragment większej całości, jaką jest promocja cywilizacji śmierci, która dominuje w zwłaszcza w starych krajach Unii Europejskiej. Europa na naszych oczach wymiera, gdyż ulega tej cywilizacji, a właściwie anty-cywilizacji. Główną przyczyną zwycięstwa śmierci i wymierania społeczeństw jest rozrywkowa wizja życia, czyli tak zwane życie „na luzie”, i „bycie sobą” - zamiast stawania się kimś większym od siebie. Kto chce się bawić życiem, ten musi ubóstwić człowieka, żeby sobie wmówić, iż każdy ma rację i że każdy może robić to, co łatwiejsze, zamiast tego, co wartościowsze. Taka filozofia postępowania prowadzi do negowania powagi zła, do poddawania się magii „pozytywnego” myślenia i do bawienia się życiem, zamiast do życia w miłości i odpowiedzialności. Tymczasem bawienie się życiem, a także bawienie się prawami człowieka oraz sloganem o równości i tolerancji wszystkiego i wszystkich, to najszybsza droga do śmierci.
Może wydawać się niemożliwe, by całe społeczeństwa i cywilizacje wymierały, nie wyciągając wniosków ze zwycięstwa śmierci i nie powracając do cywilizacji miłości, czyli życia. Niestety jest to jednak możliwe, gdyż cywilizacja śmierci opiera się na dwóch mechanizmach, które łatwo zdemaskować, ale od których niezwykle trudno jest się uwolnić. Mechanizm pierwszy to cynizm nielicznych, a mechanizm drugi to naiwność, czy wręcz bezmyślność wielu. Cynicy to ci politycy i ludzie ze świata biznesu, którzy chcą manipulować innymi ludźmi oraz łatwo na nich zarobić. A najłatwiej rządzi się ludźmi poranionymi, uzależnionymi i naiwnymi. Tacy ludzie będą bowiem głosować na tych polityków, którzy najlepiej nimi manipulują, a nie na tych, którzy troszczą się o ich rozwój oraz o szlachetne wychowanie młodego pokolenia. Ponadto ludzie naiwni i poranieni kupią toksyczne towary, które prowadzą ich do śmierci duchowej, a nawet fizycznej, ale na których to towarach cyniczni „biznesmeni” najłatwiej zarabiają (np. alkohol, narkotyk, nikotyna, antykoncepcja, prostytucja, pornografia, itd.).
Czasem nawet wśród katolików - zarówno świeckich jak i duchownych - pojawiają się wypowiedzi na temat homoseksualizmu niezgodne z nauczaniem Kościoła. Są one rzadkie, ale tym bardziej niepokoją i wprowadzają w błąd tych, którzy nie mają w tej dziedzinie pogłębionej wiedzy. Najczęściej tego typu wypowiedzi to efekt braku kompetencji w rozróżnianiu płaszczyzn, a także braku precyzji słowa. Niektórzy mylą postawę wobec osób dotkniętych homoseksualizmem z prawdą o ich zachowaniach. Inni z kolei nie potrafią dokonać rozróżnienia między błędnymi zachowaniami a odpowiedzialnością moralną, która jest proporcjonalna do stopnia wolności i świadomości, a zatem inna u każdego człowieka. W tej sytuacji „rozgrzeszają” wszystkich. Jeszcze inni mylą miłość z akceptacją i tolerancją. Bywa i tak, że ktoś z katolików wygłasza naiwne opinie o homoseksualizmie po to, by (nieświadomie?) „usprawiedliwiać” własne problemy w tym względzie, albo dlatego, że jest uwikłany w jakieś układy czy zależności od środowiska homoseksualistów.
Badania z zakresu psychologii wykazują, że homoseksualiści to ludzie, którzy mają zablokowania psychiczne w kontakcie z osobami płci przeciwnej. Ci ludzie mają zaburzony kontakt z połową ludzkości. Najczęściej oznacza to - nieświadomy zwykle - lęk lub pogardę wobec osób drugiej płci. W badaniach empirycznych homoseksualiści deklarują, że mają kilkudziesięciu, a niektórzy nawet kilkuset „partnerów”. Fakt ten jest nieuchronną konsekwencją poszukiwania w kontakcie z własną płcią tego rozwoju i tej radości, jakiej można doświadczyć jedynie w kontakcie z osobami płci odmiennej. Homoseksualizm to zatem najpierw problem psychospołeczny, a dopiero w konsekwencji problem seksualny. Z tym, że ten ostatni aspekt staje się dominujący w miarę wchodzenia w praktyki homoseksualne. Prowadzi to nawet do zachowań przestępczych, zwłaszcza w postaci pedofilii, która w świetle badań psychologicznych dotyka osoby najbardziej zaburzone i wyjątkowo niedojrzałe psychospołecznie.
To właśnie z tego względu każde społeczeństwo broni się przed homoseksualistami w przedszkolu, szkole czy innych instytucjach wychowawczych. Z tego samego powodu sądy nie zgadzają się (przynajmniej dotychczas) na oddanie dzieci do adopcji parom homoseksualnym nawet w tych krajach, w których prawo traktuje związki homoseksualne na równi z małżeństwami i rodzinami. Homoseksualiści tworzą bowiem nie tylko pary bezpłodne (a bezpłodność to choroba), lecz są też ludźmi poranionymi w sferze psychicznej i społecznej. Na szczęście mamy w Europie coraz więcej terapeutów i grup wsparcia, dzięki którym część homoseksualistów przezwyciężyła swoje bariery w kontakcie z drugą płcią i założyła szczęśliwe rodziny.
To, co w promocji „kultury gejowskiej” jest najbardziej niepokojące, to fakt, że promocja tego środowiska jest jednym z elementów promocji cywilizacji śmierci. Cywilizacja ta aktywnie popiera zabijanie ludzi niewinnych (aborcja, eutanazja), a jednocześnie broni prawa do życia tych, którzy zabijają (mordercy, terroryści), a także przywilejów tych, którzy tworzą pary niezdolne do przekazywania życia. W konsekwencji cywilizacja ta nie ma przyszłości, podobnie jak nie mają przyszłości bezpłodne pary homoseksualistów, których cywilizacja śmierci promuje i którzy coraz częściej pokazują się na ulicach naszych miast po to, by szukać swoich następców.