Spotkanie formacyjne
Temat: Jan Paweł II - Wychowawca Młodych
Cele dydaktyczne:
Przedstawienie, w jaki sposób Jan Paweł II oddziaływał na młodych
Ukazanie, że Jan Paweł II widział w młodzieży nadzieję Kościoła
Zapoznanie się z treścią przemówienia Jana Pawła II do młodzieży podczas spotkania w Poznaniu 3 czerwca 1997 roku
Cele wychowawcze
Postawa pracy nad sobą oraz poszukiwanie autorytetów
Świadoma przynależność do Pokolenia JPII
Aktywne włączenie się w ideę Dnia Papieskiego
Środki przydatne dla przeprowadzenia spotkania:
Tekst opowiadania Bruno Ferrero „Zaczarowana nić”
Tekst przemówienia Jana Pawła II do młodzieży (Poznań, 3 czerwca 1997) - dostępne na stronie: http://www.opoka.org.pl/biblioteka/W/WP/jan_pawel_ii/homilie/poznan_03061997.html
Przebieg spotkania
Widzieć
Na początku spotkania, jako wprowadzenie do rozmowy, odczytujemy opowiadanie Bruno Ferrero pt. „Zaczarowana nić” (warto rozdzielić tekst opowiadania pomiędzy wszystkich uczestników spotkania, by każdy z nich mógł przeczytać fragment). Po zakończeniu lektury poszukujemy odpowiedzi na następujące pytania:
Co oznacza złota nitka?
Dlaczego Maksym pociąga za nią tak często?
Czy znacie osoby, które zachowują się podobnie jak Maksym?
Czy sam nie zachowuję się jak Maksym?
Z czego wynika potrzeba przyspieszania czasu?
Jakie mogą być skutki braku cierpliwości?
Dlaczego może człowiekowi brakować cierpliwości?
Po dyskusji zwracamy uwagę na to, że dziś żyjemy bardzo aktywnie. Mamy bardzo dużo zajęć i często oczekujemy, że zadania, których się podejmujemy szybko przyniosą widoczny efekt. Nie wszystkie jednak sprawy dokonują się w tak szybkim tempie. Wiele spośród rzeczy wartościowych wymaga czasu.
Jakie wartości wymagają czasu? Czego owoce ujawniają się dopiero po jakimś czasie?
Przykładowe odpowiedzi: przyjaźń, zaufanie, odchudzanie, nauka (np. nauka języków obcych), ...
Spośród tych różnych wartości szczególnie jedna ma swoje niezwykłe miejsce w życiu człowieka, gdyż leży u jego podstaw i w bardzo dużym stopniu je kształtuje. Tą wartością jest wychowanie, czy - inaczej rzecz ujmując - praca nad sobą. Te działania wymagają od nas siły woli. Nie jest przecież łatwą rzeczą od razu nabyć np. nawyku punktualności. W tym sensie wychowanie nie jest czymś, co dotyczy jedynie dzieci, lecz jest potrzebne każdemu człowiekowi przez całe jego życie.
Oceniać
Co jest ważne, by proces wychowania (samowychowania) przynosił dobre owoce?
Przykładowe odpowiedzi: cierpliwość, poszukiwanie właściwych wzorców, odnoszenie się do autorytetów
Zwracamy uwagę na to, że niezwykle ważne dla właściwego wychowania jest stały punkt odniesienia, który wskazuje nam kierunek rozwoju (zwłaszcza w sytuacjach wymagających). Dla chrześcijanina tym punktem odniesienia jest Jezus Chrystus, Pismo Święte, przykłady świętych.
W najbliższych dniach będziemy wracać pamięcią i sercem do jednego ze świadków, jakich Bóg dał człowiekowi przełomu wieków. Przed nami Dni Papieskie, które koncentrują naszą uwagę na papieżu-Polaku, Janie Pawle II. Hasło tegorocznych dni brzmi „Wychowawca młodych”.
Jan Paweł II wielokrotnie zwracał się do młodzieży. To z jego inicjatywy raz na 2-3 lata odbywają się Światowe Dni Młodzieży. Gdyby trzeba podsumować nauczanie Jana Pawła II do młodych, można by się posłużyć jego słowami: „Jesteście nadzieją Kościoła. Jesteście moją nadzieją”.
Jak rozumiecie te słowa?
Co oznacza bycie czyjąś nadzieją?
Jakie wymagania wiążą się z tym stwierdzeniem?
W jaki sposób staramy się sprostać tym wymaganiom?
Co trzeba zrobić, by sprostać pokładanej w nas nadziei?
Co nam przeszkadza w byciu wiernym tej nadziei?
Warto zwrócić uwagę na pewne rysy z biografii Karola Wojtyły-Jana Pawła II, które ukazują, że on zawsze w szczególny sposób troszczył się o młodzież. Jako wikary prowadził rekolekcje dla młodzieży - także w Poznaniu, gdzie był w 1959 r.
Jaka jest rola wychowawcy w procesie wychowywania?
Zwraca uwagę na to, co jest niedoskonałe. Nie robi tego ze złej woli, lecz po to, by człowiek mógł się rozwijać.
„W przemówieniu, które kiedyś wygłosiłem w UNESCO, powiedziałem, że pierwszym i zasadniczym zadaniem kultury jest wychowanie człowieka. A w wychowaniu chodzi głównie o to, ażeby człowiek stawał się coraz bardziej człowiekiem - o to, ażeby bardziej «był», a nie tylko więcej «miał» - ażeby poprzez wszystko, co «ma», co «posiada», umiał bardziej i pełniej być człowiekiem - to znaczy, ażeby również umiał bardziej «być» nie tylko «z drugimi», ale także i «dla drugich» (2 czerwca 1980 roku). Prawda ta posiada podstawowe znaczenie dla samowychowania, autorealizacji, rozwijania w sobie człowieczeństwa i Bożego życia, zaszczepionego w chrzcie świętym i umocnionego w sakramencie bierzmowania. Samowychowanie zmierza właśnie do tego, aby bardziej «być» człowiekiem i chrześcijaninem, aby odkrywać i rozwijać w sobie talenty otrzymane od Stwórcy i realizować [właściwe każdemu] powołanie do świętości. Świat może być niekiedy groźnym żywiołem - to prawda - ale człowiek żyjący wiarą i nadzieją ma w sobie siłę Ducha, aby stawić czoło zagrożeniom tego świata. Piotr szedł po falach jeziora, choć było to przeciw prawu ciążenia, bo patrzył w oczy Jezusa. Gdy zwątpił, gdy stracił osobisty kontakt z Mistrzem, zaczął tonąć, i spotkał go wyrzut: «Czemu zwątpiłeś, małej wiary» (Mt 14,31)
Działać
Propozycją na posumowanie jest przeczytanie przemówienia Jana Pawła II do młodzieży zgromadzone w Poznaniu 3 czerwca 1997 (lub innego tekstu skierowanego do młodych ludzi, np. ze Światowych Dni Młodzieży). Każdy z uczestników spotkania wybiera sobie krótki fragment, który szczególnie go inspiruje, zapisuje ten fragment na kartce i stara się rozważać go w ciągu tygodnia, by następnie uczynić konkretne postanowienia co do kierunku samowychowania.
Bruno Ferrero, Zaczarowana nić
Maksym rzeczywiście był dziwnym chłopcem; lubił śnić z otwartymi oczyma. Przede wszystkim w szkole, gdy lekcje nie interesowały go zbytnio. Nauczyciel, który uważał go za chłopca inteligentnego, ale leniwego, któregoś dnia powiedział mu zniecierpliwiony:
-O czym myślisz, Maksymie? Dlaczego nie uważasz?
-Próbuję sobie wyobrazić, co będę robił, gdy dorosnę - odpowiedział chłopczyk.
-Zupełnie niepotrzebnie - stwierdził nauczyciel. - Staraj się cieszyć się tym wspaniałym, beztroskim wiekiem i ufaj, że lata młodości płynąć będą powoli.
Maksym nie potrafił zrozumieć słów nauczyciela. Nie lubił czekać. W czasie zimy, gdy jeździł na łyżwach, nie mógł doczekać się lata, by móc popływać. Gdy nadchodziło tak oczekiwane lato pragnął, by nastała szybko jesień. Chciał zbierać grzyby w pobliskim lesie.
Maksym miał koleżankę Marysię, trochę młodszą od siebie, która mieszkała w domu naprzeciwko. Gdy widział, jak biegała z rozwianymi włoskami i uśmiechała się wielkimi niebieskimi oczyma, Maksym myślał:
-Gdy dorośnie, poślubię ją... Dlaczego już nie jestem dorosły?
Gdy ktoś pytał Maksyma, czego najbardziej pragnie, otrzymywał odpowiedź:
-Chciałbym, by czas płynął szybko...
Pewnego jesiennego dnia Maksym odpoczywał o szybkim biegu na ławce w parku. Nagle posłyszał, że ktoś go woła. Odwrócił się i zobaczył staruszkę, która obserwowała go przyjaźnie. Staruszka pokazała chłopcu srebrne pudełeczko z małym otworkiem, z którego wychodziła złota nić i powiedziała:
-Popatrz, Maksymie, ta cienka nić jest nicią twojego życia. Jeżeli naprawdę tak bardzo pragniesz, by czas płynął ci szybko, musisz jedynie pociągnąć trochę za tę nić. Maleńki kawałek nitki odpowiada jednej godzinie życia. Pamiętaj jednak, by nikomu nie powiedzieć o tym, że posiadasz to pudełeczko, w przeciwnym razie umrzesz tego samego dnia, gdy zdradzisz tajemnicę. Weź pudełeczko i niech ci się szczęści!
Staruszka zniknęła tak nieoczekiwanie jak się pojawiła. Maksym w podskokach powrócił do domu z pudełeczkiem w kieszeni. Następnego dnia nauczyciel spostrzegł, że Maksym jest jeszcze bardziej roztargniony niż zazwyczaj i odpowiednio „zmył mu głowę”.
-Ciągle bujasz w obłokach! Jeżeli nadal będziesz się tak zachowywał, nie przejdziesz do następnej klasy!
Maksym był rzeczywiście znudzony tymi ciągłymi kazaniami i pomyślał, że trzeba posłużyć się nitką, by skrócić dni szkolne. Codziennie rano wyciągał kawałeczek nitki i dzięki temu, gdy tylko wchodził do klasy, słyszał głos nauczyciela, który mówił:
-Lekcje skończone. Możecie iść do domu.
Chłopiec był szczęśliwy. Życie składało się z dni wakacji i wesołych zabaw na świeżym powietrzu. Po pewnym czasie Maksym zaczął się jednak nudzić i pomyślał:
-Ach! Jakby to było dobrze móc skończyć już szkołę i zacząć pracować.
Pewnej nocy, gdy nie mógł zasnąć, postanowił pociągnąć silnie za nitkę. Następnego ranka obudził się jako dorosły człowiek, był już inżynierem. Zbudował ładną fabrykę. Był zadowolony ze swojego zawodu i przez pewien czas pociągał za sznurek powoli, na tyle tylko, aby starczało zawsze pieniędzy do końca miesiąca.
Pewnego dnia przypomniał sobie o Marysi. Szukał jej wśród swoich znajomych i wreszcie ją znalazł. Rzeczywiście była teraz śliczną dziewczyną. Maksym uzbroił się w odwagę i spytał:
-Marysiu, czy zechcesz zostać moją żoną? Jestem człowiekiem poważnym i mam dobre stanowisko.
Marysia z uśmiechem odpowiedziała „tak”, ale gdy udali się do rodziców dziewczyny usłyszeli zdecydowane „nie”: „Jesteście jeszcze za młodzi. Znacie się zbyt mało. Zaczekajcie chociaż rok”.
Dziewczyna bardzo się zasmuciła, ale chłopak pocieszył ją, mówiąc z uśmiechem: Nie martw się, Marysiu. Zobaczysz, że ten rok minie szybko.
Rzeczywiście rok minął błyskawicznie dzięki tajemniczej nitce. Co wieczór przez zaśnięciem Maksym wyciągał kawałeczek nici. Pozostawał tylko miesiąc do ślubu, gdy Maksym otrzymał powołanie do wojska. Pożegnał wszystkich ze łzami w oczach. Najczulej zaś swą ukochaną Marysię, która rzewnie płakała. Po kilku dniach spędzonych w koszarach Maksym, który strasznie tęsknił, pociągnął mocno za nić i oto znalazł się w domu w przeddzień ślubu. Jeden szczegół jednak bardzo zasmucił Maksyma: jego mamusia postarzała się i miała wiele siwych włosów. Żal mu się zrobiło, że tak często pociągał za magiczną nić i przysiągł sobie, że teraz, gdy jest dorosły, nie będzie więcej tego robić. Dotrzymał obietnicy przez kilka lat, ale pewnego dnia Marysia zwierzyła mu się, że oczekuje dziecka.
„Oczekiwać” - ten czasownik nigdy nie podobał się Maksymowi. Nie potrafił oprzeć się pokusie, by jak najszybciej móc uściskać syna i zaczął pociągać za nitkę codziennie. Pewnego wieczoru pociągnął zbyt mocno i następnego dnia był o wiele starszy. Miał już dwóch synów: jeden chodził do liceum, a drugi na uniwersytet. I tak wszystko zaczęło się od nowa.
Ilekroć zaistniał jakiś problem, Maksym pociągał za nić, aby rozwiązać go szybko. Gdy interesy źle prosperowały, gdy ktoś był chory, gdy chciał wiedzieć, kto zwycięży w rozgrywkach piłko nożnej, a nawet, gdy chciał od razu wiedzieć, jak skończy się serial.
Pewnego ranka Maksym zobaczył siebie w lustrze i stwierdził, że ma siwe włosy. Czuł się bardzo zmęczony i niezadowolony. Teraz dom jego był pusty, a Marysia (jakże postarzała się również i ona) nie mogła zrozumieć, dlaczego ona i jej mąż niewiele pamiętają z życia spędzonego wspólnie.
-Czy i tobie się wydaje, że wszystko minęło jakby w jednej chwili? Jak to możliwe, że nasze dzieci tak szybko dorosły?
Maksym nie mógł odpowiedzieć i czuł się bardzo smutny. Byli już schorowanymi staruszkami i dni dłużyły im się bardzo. Ale teraz Maksym pilnował się, aby nie pociągnąć za magiczną nić. Pewnego dnia, gdy siedział w parku na ławeczce usłyszał, że ktoś go woła. Otworzył oczy i zobaczył staruszkę, która przed wielu, wielu laty podarowała mu pudełeczko z magiczną nicią.
-A więc Maksymie, jak ci się udało? Czy magiczna nić uszczęśliwiła cię, czy spełniła Twoje marzenia?
-Nie wiem... Dzięki tej nici nigdy nie musiałem czekać ani zbytnio cierpieć w mym życiu, ale teraz stwierdzam, że wszystko minęło za szybko i oto jestem już stary i słaby.
-Ach tak? - powiedziała staruszka. - A co byś chciał teraz?
-Chciałbym znów być dzieckiem - powiedział Maksym ze wstydem - i móc jeszcze raz przeżyć życie bez magicznej nici. Chciałbym żyć jak wszyscy ludzie i przyjąć wszystko, co życie mi przyniesie, chciałbym pozbyć się niecierpliwości.
-Pragniesz tego naprawdę?
-Tak - powiedział Maksym, nie namyślając się ani przez moment. - To, co przeżyłem, nauczyło mnie wiele i jestem pewien, że więcej nie popełniałbym tych samych błędów.
-Jeżeli tak jest, jestem szczęśliwa, że pomogłam ci zrozumieć jak wielką cnotą jest cierpliwość. Zobaczysz, że teraz bardziej cieszyć się będziesz życiem i potrafisz docenić również chwile złe i smutne, których bez wątpienia, przyjdzie ci przeżyć sporo. Teraz nie pozostaje ci nic innego, jak oddać pudełeczko... Życzę ci wiele szczęścia, Maksymie!
Gdy tylko pudełeczko znalazło się w dłoni staruszki, Maksym zasnął głębokim snem.
-O, ty śpiochu! Pobudka! Wstawaj już!
Maksym otworzył oczy i spostrzegł, że leży w swym łóżeczku a nad nim stoi mamusia (młoda i piękna) i patrzy na niego czule. Pobiegł do lustra i ujrzał w nim swą dziecinną buzię. Ucałował i uściskał mamusię, jakby od stuleci jej nie widział. Umył się i ubrał błyskawicznie. Szybko jadł śniadanie i pobiegł do szkoły. Po drodze spotkał Marysię, która była dziewczynką, małą jak on. Wziął ją za rękę i powiedział:
-Mam ci mnóstwo rzeczy do opowiedzenia... Ale czy ty wiesz, że nasz wiek jest najpiękniejszy?
4