Adam Mickiewicz Sonety Krymskie


NR ID: b00016

Tytuł: Sonety krymskie

Autor: Adam Mickiewicz

Wer den Dichter will verstehen,

Muss in Dichter's Lande gehen.

GOETHE, im Chuld Nameh

TOWARZYSZOM

PODRÓŻY KRYMSKIEJ

AUTOR

I Stepy Akermańskie

Wpłynšłem na suchego przestwór oceanu,

Wóz nurza się w zielonoœć i jak łódka brodzi;

Œród fali łšk szumišcych, œród kwiatów powodzi,

Omijam koralowe ostrowy burzanu.

Już mrok zapada, nigdzie drogi ni kurchanu,

Patrzę w niebo, gwiazd szukam, przewodniczek łodzi;

Tam z dala błyszczy obłok? tam jutrzeńka wschodzi?

To błyszczy Dniestr, to wzeszła lampa Akermanu.

Stójmy! - jak cicho! - słyszę cišgnšce żurawie,

Których by nie doœcigły Ÿrenice sokoła;

Słyszę, kędy się motyl kołysa na trawie,

Kędy wšż œliskš piersiš dotyka się zioła.

W takiej ciszy! - tak ucho natężam ciekawie,

Że słyszałbym głos z Litwy. - JedŸmy, nikt nie woła.

II Cisza morska

Na wysokoœci Tarkankut

Już wstšżkę pawilonu wiatr zaledwie muœnie,

Cichymi gra piersiami rozjaœniona woda;

Jak marzšca o szczęœciu narzeczona młoda

Zbudzi się, aby westchnšć, i wnet znowu uœnie.

Zagle, na kształt choršgwi gdy wojnę skończono,

Drzemiš na masztach nagich; okręt lekkim ruchem

Kołysa się, jak gdyby przykuty łańcuchem;

Majtek wytchnšł, podróżne rozœmiało się grono.

O morze! poœród twoich wesołych żyjštek

Jest polip, co œpi na dnie, gdy się niebo chmurzy,

A na ciszę długimi wywija ramiony.

O myœli! w twojej głębi jest hydra pamištek,

Co œpi wpoœród złych losów i namiętnej burzy;

A gdy serce spokojne, zatapia w nim szpony.

III Żegluga

Szum większy, gęœciej morskie snujš się straszydła,

Majtek wbiegł na drabinę, gotujcie się, dzieci!

Wbiegł, rozcišgnšł się, zawisł w niewidzialnej sieci,

Jak pajšk czatujšcy na skinienie sidła.

Wiatr! - wiatr! - dšsa się okręt, zrywa się z wędzidła,

Przewala się, nurkuje w pienistej zamieci,

Wznosi kark, zdeptał fale i skróœ niebios leci,

Obłoki czołem sieka, wiatr chwyta pod skrzydła.

I mój duch masztu lotem buja œród odmętu,

Wzdyma się wyobraŸnia jak warkocz tych żagli,

Mimowolny krzyk łšczę z wesołym orszakiem;

Wycišgam ręce, padam na piersi okrętu,

Zdaje się, że pierœ moja do pędu go nagli:

Lekko mi! rzeŸwo! lubo! wiem, co to być ptakiem.

IV Burza

Zdarto żagle, ster prysnšł, ryk wód, szum zawiei,

Głosy trwożnej gromady, pomp złowieszcze jęki,

Ostatnie liny majtkom wyrwały się z ręki,

Słońce krwawo zachodzi, z nim reszta nadziei.

Wicher z tryumfem zawył, a na mokre góry,

Wznoszšce się piętrami z morskiego odmętu,

Wstšpił jenijusz œmierci i szedł do okrętu,

Jak żołnierz szturmujšcy w połamane mury.

Ci leżš na pół martwi, ów załamał dłonie,

Ten w objęcia przyjaciół żegnajšc się pada,

Ci modlš się przed œmierciš, aby œmierć odegnać.

Jeden podróżny siedział w milczeniu na stronie

I pomyœlił: szczęœliwy, kto siły postrada,

Albo modlić się umie, lub ma się z kim żegnać.

V Widok gór ze stepów Kozłowa

Pielgrzym i Mirza

Pielgrzym

Tam? czy Allah postawił œcianš morze lodu?

Czy aniołom tron odlał z zamrożonej chmury?

Czy Diwy z ćwierci lšdu dŸwignęli te mury,

Aby gwiazd karawanę nie puszczać ze wschodu?

Na szczycie jaka łuna! pożar Carogrodu!

Czy Allah, gdy noc chylat rozcišgnęła bury,

Dla œwiatów żeglujšcych po morzu natury

Tę latarnię zawiesił œród niebios obwodu?

Mirza

Tam? - Byłem; zima siedzi, tam dzioby potoków

I gardła rzek widziałem pijšce z jej gniazda.

Tchnšłem, z ust mych œnieg leciał; pomykałem kroków,

Gdzie orły dróg nie wiedzš, kończy się chmur jazda,

Minšłem grom drzemišcy w kolebce z obłoków,

Aż tam, gdzie nad mój turban była tylko gwiazda.

To Czatyrdah!

Pielgrzym

Aa!!

VI Bakczysaraj

Jeszcze wielka, już pusta Girajów dziedzina!

Zmiatane czołem baszów ganki i przedsienia,

Sofy, trony potęgi, miłoœci schronienia

Przeskakuje szrańcza, obwija gadzina.

Skróœ okien różnofarbnych powoju roœlina,

Wdzierajšc się na głuche œciany i sklepienia,

Zajmuje dzieło ludzi w imię przyrodzenia

I pisze Balsazara głoskami "RUINA".

W œrodku sali wycięte z marmuru naczynie;

To fontanna haremu, dotšd stoi cało

I perłowe łzy sšczšc woła przez pustynie:

"Gdzież jesteœ, o miłoœci, potęgo i chwało?

Wy macie trwać na wieki, Ÿródło szybko płynie,

O hańbo! wyœcie przeszły, a żródło zostało".

VII Bakczysaraj w nocy

Rozchodzš się z dżamidów pobożni mieszkańce,

Odgłos izanu w cichym gubi się wieczorze,

Zawstydziło się licem rubinowym zorze,

Srebrny król nocy dšży spoczšć przy kochance.

Błyszczš w haremie niebios wieczne gwiazd kagańce,

Œród nich po safirowym żegluje przestworze

Jeden obłok, jak senny łabędŸ na jeziorze,

Pierœ ma białš, a złotem malowane krańce.

Tu cień pada z menaru i wierzchu cyprysa,

Dalej czerniš się kołem olbrzymy granitu,

Jak szatany siedzšce w dywanie Eblisa

Pod namiotem ciemnoœci; niekiedy z ich szczytu

Budzi się błyskawica i pędem farysa

Przelatuje milczšce pustynie błekitu.

VIII Grób Potockiej

W kraju wiosny, pomiędzy rozkosznymi sady,

Uwiędłaœ, młoda różo! bo przeszłoœci chwile,

Ulatujšc od ciebie jak złote motyle,

Rzuciły w głębi serca pamištek owady.

Tam na północ ku Polsce œwiecš gwiazd gromady,

Dlaczegoż na tej drodze błyszczy się ich tyle?

Czy wzrok twój ognia pełen, nim zgasnšł w mogile,

Tam wiecznie lecšc jasne powypalał œlady?

Polko! - i ja dni skończę w samotnej żałobie;

Tu niech mi garstkę ziemi dłoń przyjazna rzuci.

Podróżni często przy twym rozmawiajš grobie,

I mnie wtenczas dŸwięk mowy rodzinnej ocuci;

I wieszcz, samotnš piosnkę dumajšc o tobie,

Ujrzy bliskš mogiłę i dla mnie zanuci.

IX Mogiły Haremu

Mirza do Pielgrzyma

Tu z winnicy miłoœci niedojrzałe grona

Wzięto na stół Allacha; tu perełki Wschodu,

Z morza uciech i szczęœcia, porwała za młodu

Truna, koncha wiecznoœci, do mrocznego łona.

Skryła je niepamięci i czasu zasłona,

Nad nimi turban zimny błyszczy œród ogrodu,

Jak buńczuk wojska cieniów, i ledwie u spodu

Zostały dłoniš giaura wyryte imiona.

O wy, róże edeńskie! u czystoœci stoku

Odkwitnęły dni wasze pod wstydu liœciami,

Na wieki zatajone niewiernemu oku.

Teraz grób wasz spójrzenie cudzoziemca plami,

Pozwalam mu, - darujesz, o wielki Proroku!

On jeden z czudzoziemców poglšdał ze łzami.

X Bajdary

Wypuszczam na wiatr konia i nie szczędzę razów;

Lasy, doliny, głazy, w kolei, w natłoku

U nóg mych płynš, ginš jak fale potoku;

Chcę odurzyć się, upić tym wirem obrazów.

A gdy spieniony rumak nie słucha rozkazów,

Gdy œwiat kolory traci pod całunem mroku,

Jak w rozbitym Ÿwierciedle, tak w mym spiekłym oku

Snujš się mary lasów i dolin, i głazów.

Ziemia œpi, mnie snu nie ma; skaczę w morskie łona,

Czarny, wydęty bałwan z hukiem na brzeg dšży,

Schylam ku niemu czoło, wyciagam ramiona,

Pęka nad głowš fala, chaos mię okršży;

Czekam, aż myœl, jak łódka wirami kręcona,

Zbłška sie i na chwilę w niepamięć pogršży.

XI Ałuszta w dzień

Już góra z piersi mgliste otrzšsa chylaty,

Rannym szumi namazem niwa złotokłosa,

Kłania się las i sypie z majowego włosa,

Jak z różańca chalifów, rubin i granaty.

Łška w kwiatach, nad łškš latajšce kwiaty,

Motyle różnofarbne, niby tęczy kosa,

Baldakimem z brylantów okryły niebiosa;

Dalej sarańcza cišgnie swój całun skrzydlaty.

A kędy w wodach skała przeglšda się łysa,

Wre morze i odparte z nowym szumem pędzi;

W jego szumach gra œwiatło jak w oczach tygrysa,

Sroższš zwiastujšc burzę dla ziemskiej krawędzi;

A na głębinie fala lekko się kołysa

I kšpiš się w niej floty i stada łabędzi.

XII Ałuszta w nocy

RzeŸwiš się wiatry, dzienna wolnieje posucha,

Na barki Czatyrdachu spada lampa œwiatów,

Rozbija się, rozlewa strumienie szkarłatów

I gaœnie. Błędny pielgrzym oglšda się, słucha:

Już góry poczerniały, w dolinach noc głucha,

ródła szemrzš jak przez sen na łożu z bławatów;

Powietrze tchnšce woniš, tš muzykš kwiatów,

Mówi do serca głosem tajemnym dla ucha.

Usypiam pod skrzydłami ciszy i ciemnoty;

Wtem budzš mię rażšce meteoru błyski,

Niebo, ziemię i góry oblał potop złoty!

Nocy wschodnia! ty na kształt wschodniej odaliski

Pieszczotami usypiasz, a kiedym snu bliski,

Ty iskrš oka znowu budzisz do pieszczoty.

XIII Czatyrdach

Mirza

Drżšc muœlemin całuje stopy twej opoki,

Maszcie krymskiego statku, wieki Czatyrdachu!

O minarecie œwiata! o gór padyszachu!

Ty, nad skały poziomu uciekłszy w obłoki,

Siedzisz sobie pod bramš niebios, jak wysoki

Gabryjel pilnujšcy edeńskiego gmachu;

Ciemny las twoim płaszczem, a janczary strachu

Twój turban z chmur haftujš błyskawic potoki.

Nam czy slońce dopieka, czyli mgła ocienia,

Czy sarańcza plon zetnie, czy giaur pali domy -

Czatyrdachu, ty zawsze głuchy, nieruchomy,

Między œwiatem i niebem jak drogman stworzenia,

Podesławszy pod nogi ziemie, ludzi, gromy,

Słuchasz tylko, co mówi Bóg do przyrodzenia.

XIV Pielgrzym

U stóp moich kraina dostatków i krasy,

Nad głowš niebo jasne, obok piękne lice;

Dlaczegoż stšd ucieka serce w okolice

Dalekie, i - niestety! jeszcze dalsze czasy?

Litwo! piały mi wdzięczniej twe szumišce lasy

Niż słowiki Bajdaru, Salhiry dziewice;

I weselszy deptałem twoje trzęsawice

Niż rubinowe morwy, złote ananasy.

Tak daleki! tak różna wabi mię ponęta!

Dlaczegoż roztargniony wzdycham bez ustanku

Do tej, którš kochałem w dni moich poranku?

Ona w lubej dziedzinie, która mi odjęta,

Gdzie jej wszystko o wiernym powiada kochanku;

Depcšc œwieże me œlady czyż o mnie pamięta?

XV Droga nad przepaœciš w Czufut-Kale

Mirza i Pielgrzym

Mirza

Zmów pacierz, opuœć wodze, odwróć na bok lica,

Tu jeŸdziec końskim nogom swój rozum powierza;

Dzielny koń! patrz, jak staje, glšb okiem rozmierza,

Uklęka, brzeg wiszaru kopytem pochwyca,

I zawisnšł. - Tam nie patrz! tam spadła Ÿrenica,

Jak w studni Al-Kahiru, o dno nie uderza.

I rękš tam nie wskazuj - nie masz u ršk pierza;

I myœli tam nie puszczaj, bo myœl jak kotwica,

Z łodzi drobnej ciœniona w niezmiernoœć głębiny,

Piorunem spadnie, morza do dna nie przewierci,

I łódż z sobš przechyli w otchłanie chaosu.

Pielgrzym

Mirzo, a ja spójrzałem! Przez œwiata szczeliny

Tam widziałem - com widział, opowiem - po œmierci,

Bo w żyjšcych języku nie ma na to głosu.

XVI Góra Kikineis

Mirza

Spójrzyj w przepaœć - niebiosa leżšce na dole,

To jest morze; - œród fali zda się, że ptak-góra,

Piorunem zastrzelony, swe masztowe pióra

Roztoczył kręgiem szerszym niż tęczy półkole,

I wyspš œniegu nakrył błękitne wód pole.

Ta wyspa żeglujšca w otchłani - to chmura!

Z jej piersi na pół œwiata spada noc ponura;

Czy widzisz płomienistš wstšżkę na jej czole?

To jest piorun! - lecz stójmy, otchłanie pod nogš,

Musim wšwóz przesadzić w całym konia pędzie;

Ja skaczę, ty z gotowym biczem i ostrogš,

Gdy zniknę z oczu, patrzaj w owe skał krawędzie:

Jeœli tam pióro błyœnie, to mój kołpak będzie;

Jeœli nie, już ludziom nie jechać tš drogš.

XVII Ruiny zamku w Bałakławie

Te zamki, połamane zwaliska bez ładu,

Zdobiły cię i strzegły, o niewdzięczny Krymie!

Dzisiaj sterczš na górach jak czaszki olbrzymie,

W nich gad mieszka lub człowiek podlejszy od gadu.

Szczeblujmy na wieżycę! Szukam herbów œladu;

Jest i napis, tu może bohatera imię,

Co było wojsk postrachem, w zapomnieniu drzymie,

Obwinione jak robak liœciem winogradu.

Tu Grek dłutował w murach ateńskie ozdoby,

Stšd Italczyk Mongołom narzucał żelaza

I mekkański przybylec nucił pieœń namaza.

Dziœ sępy czarnym skrzydłem oblatujš groby;

Jak w mieœcie, które całkiem wybije zaraza,

Wiecznie z baszt powiewajš choršgwie żałoby.

XVIII Ajudah

Lubię poglšdać wsparty na Judahu skale,

Jak spienione bałwany to w czarne szeregi

Scisnšwszy się buchajš, to jak srebrne œniegi

W milijonowych tęczach kołujš wspaniale.

Tršcš się o mieliznę, rozbijš na fale,

Jak wojsko wielorybów zalegajšc brzegi,

Zdobędš lšd w tryumfie i na powrót, zbiegi,

Miecš za sobš muszle, perły i korale.

Podobnie na twe serce, o poeto młody!

Namiętnoœć często groŸne wzburza niepogody,

Lecz gdy podniesiesz bardon, ona bez twej szkody

Ucieka w zapomnienia pogršżyć się toni

I nieœmiertelne pieœni za sobš uroni,

Z których wieki uplotš ozdobę twych skroni.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Adam Mickiewicz Sonety krymskie doc
Adam Mickiewicz Sonety krymskie
Adam Mickiewicz Sonety krymskie
Adam Mickiewicz Sonety krymskie
Adam Mickiewicz Sonety krymskie
Adam Mickiewicz Sonety krymskie
Adam Mickiewicz Sonety Krymskie(1)
ADAM MICKIEWICZ SONETY KRYMSKIE
Adam Mickiewicz Sonety krymskie
Mickiewicz Sonety krymskie i odesskie
A Mickiewicz Sonety Krymskie
Adam Mickiewicz sonety
Adam Mickiewicz Sonety odeskie
Adam Mickiewicz Sonety odeskie doc
Mickiewicz Adam Sonety Krymskie
Sonety krymskie Sonety odeskie Adam Mickiewicz
Mickiewicz Adam Sonety Krymskie
Mickiewicz Adam Sonety Krymskie
sonety krymskie , "Sonety krymskie" - liryczny pamiętnik Adama Mickiewicza z podróży po Kr

więcej podobnych podstron