Maciej Boryna
Najbogatszy chłop w Lipcach - 58-letni dwukrotny wdowiec, ojciec czwórki dzieci, mąż Jagny. Mężczyzna silny, zdrowy. Z obawy, że mógłby zostać wypędzony przez syna Antka, nie chce przepisać na niego gospodarstwa. Stanowi to główną przyczynę napięć między nimi. W ostateczności Maciej sam wypędza Antka z domu. W powieści jest to sygnałem powszechnych na wsi konfliktów pokoleniowych. Nienawiść do syna potęguje jeszcze wieść o związku młodej żony Boryny z Antkiem.
Autorytet zapewniają Maciejowi bogactwo, mądrość, roztropność, stanowczość. Jest nieformalnym przywódcą gromady wiejskiej, dobrze prowadzi gospodarstwo, cieszy się szacunkiem i poważaniem. Do niego ludzie przychodzą po rady. Bardziej niż do rodziny Maciej przywiązany jest do swej ziemi. Decydując się na obronę interesów wsi, podczas konfliktu z dziedzicem bez wahania obejmuje pozycję przywódcy. W czasie potyczki o las zostaje ranny w głowę. Traci przytomność, zaczyna chorować.
Kiedy przed śmiercią Maciej udaje się na pole i dokonuje zasiewu, staje się symbolem trwałego związku z ziemią. Boryna to pełny godności chłop-Piast, chłop-siewca. Umiera na polu, ziemi oddaje ostatnie siły.
„Już sam dom najlepszy we wsi, duży, widny, wysoki, staneje kieby w jakim dworze, wybielone, z podłogami, czyste! A co sprzętów, co statków różnych, obrazów samych ze dwadzieścia i wszystkie ze szkłami! A tu jeszcze obory, stajnie, stodoła, szopa! A mało to lewentarza? Pięcioro samych krowich ogonów, nie licząc byka, któren profit daje niezgorszy? Trzy konie! A gdzie jeszcze grunt? Gdzie gęsi, świnie?...”.
„Hale, krzepki to juści, że jest, ale już ma ze sześćdziesiąt roków”, „Kpicie czy co?... A dyć na Zielną skończyłem pięćdziesiąt i osiem roków”
„Maciej blady był kiej ściana i surowy, że aż mróz szedł od niego, ale oczy jarzyły mu się kiej wilkowi, szedł wyprostowany, chmurny a pewny siebie, znajomków pozdrawiał skinieniem i oczami po ludziach wodził, rozstąpiali się przed nim czyniąc wolne przejście, a on wstąpił na belki leżące pod karczmą, lecz nim przemówił, zaczęli w tłumie krzyczeć: - Prowadźcie, Macieju! Prowadźcie! - Na las! Na las! - darły się drugie”.
Antek Boryna
Antek Boryna to najstarszy syn Macieja. Mieszka w ojcowskiej chałupie wraz z żoną Hanką i dwojgiem małych dzieci. Czuje się jak parobek, a nie gospodarski syn; z trudem znosi to, że - choć przecież pracuje tak ciężko - ojciec nie chce przepisać na niego przepisać gruntu.
Antka łączy miłość z miejscową pięknością - Jagną, przyszłą żoną Macieja. Przez to pogłębia się konflikt między synem a ojcem. Stary Boryna w końcu wyrzuca syna wraz z rodziną z domu. Od tego czasu Antek musi walczyć o każdy grosz.
Antek to mężczyzna przystojny i postawny. Cechuje się niezwykłą siłą, co udowodnił między innymi w walce z Mateuszem. Ma świadomość narodową i nie boi się wyrażać jej głośno, tak jak w czasie zebrania w sprawie budowy rosyjskiej szkoły. Młodego Borynę wiele cech łączy z ojcem: upór, duma, odwaga i hardość. Choć pozornie nie liczy się z opinią innych, boleśnie odczuwa odrzucenie przez lipecką gromadę z powodu jego związku z macochą. Rozkochany w Jagnie, zapomina o rodzinie, przesiaduje w karczmie i przepija ostatnie pieniądze.
W końcu, po pobycie w więzieniu i śmierci ojca, dochodzi do wniosku, że jest niezwykle związany z ojcowską ziemią. Także normy określające współżycie w gromadzie okazują się dla niego ważne. Pomimo że wciąż darzy uczuciem Jagnę, nie potrafi przeciwstawić się woli tłumu, żądającego wypędzenia dziewczyny. Akceptując powszechnie przyjętą moralność i doceniając żonę, odzyskuje poważanie we wsi.
Jagna Paczesiówna
Pochodzi ze średniozamożnej rodziny chłopskiej. Jest najbardziej urodziwą dziewczyną we wsi, świadomą własnej urody. Ubiera się strojnie i nosi dumnie. Jej pasiasty wełniak jest suto marszczony, czarne trzewiki - wysoko zasznurowane czerwonymi sznurowadłami. Ma na sobie gorset z zielonego aksamitu, a jej szyję otaczają sznury korali. Do Jagny wzdychają wszyscy mężczyźni, od parobka po wójta. Nic dziwnego, że inne kobiety patrzą na nią z zazdrością.
Postępowaniem Jagny kierują zmysły i niepohamowany temperament. Ulega podświadomym, biologicznym instynktom życia - poddaje się im biernie, nie myśląc, że prowadzą one do zguby. Właśnie z tej bierności wobec sił natury wypływają częste u Jagny zmiany nastrojów. Posłuszna woli matki, wychodzi za mąż za 58-letniego Macieja. Sama nie jest chciwa - to matka, Dominikowa, wymusza na Borynie zapis sześciu morgów ziemi, który zresztą w czasie późniejszej kłótni z Hanką Jagna oddaje. Dopiero matka mobilizuje bezwolną Jagnę do złożenia skargi w sądzie.
Przyczyną niepowodzeń, a w konsekwencji klęski życiowej Jagny, nie jest wyłącznie jej kochliwość czy nawet rozwiązłość moralna. Jagna nie przystaje do środowiska, w którym przyszło jej żyć. Jest jej przykro, że wieś plotkuje o niej; boi się wypominania z ambony, gdzieś w głębi duszy wstydzi się jednak swoich postępków. Nie ma przy tym silnej woli, by przeciwstawić się pokusie. Jagna jest inna, wyróżnia się wszystkim: urodą, majętnością, powodzeniem u mężczyzn, wrażliwością estetyczną (sama wykonuje piękne świąteczne ozdoby z papieru i słomy). Za tę inność przyjdzie Jagnie zapłacić wielką cenę: wywóz na wozie pełnym gnoju za granice wsi. Wieś wyrzuca Jagnę, jak wyrzuca się zbędne śmieci.
„Przenosiła wszystkie urodą, strojem, postawą i tymi modrymi, jarzącymi ślepiami, jako róża przenosi one nasturcje a malwy, a georginie, a maki, że zgoła podlejsze się przy niej widzą, tak ci ona przenosiła wszystkie i nad wszystkie panowała. Przystroiła się też dzisiaj kiej na jakie wesele; wełniak wdziała gorącożółty w zielone a białe pasy, stanik zaś z modrego aksamitu, dziergany złotą nitką i głęboko, do pół piersi wycięty, a na koszuli cieniuśkiej, która bieluchną fryzką burzyła się suto koło szyi i przy dłoniach, zawiesiła rzędy korali, bursztynów i onych pereł, na włosach miała chusteczkę jedwabną, modrawą, w różowy rzucik farbowaną, a końce od niej puściła na plecy”.
„A bo to jej źle było przy matce? Robiła, co chciała, i nikt jej marnego słowa nie powiedział. Co ją tam obchodziły gronta, a zapisy, a majątki - tyle co nic, abo i mąż? Mało to chłopaków latało za nią? - niechby tylko chciała, to choćby wszystkie na jedną noc się zlecą... i my1 jej leniwie się snuła jak nić lniana z kądzieli i jak ta nić okręcała się ciągle jednako na tym, że jak matka każą, to pójdzie za Borynę... Juści, że go nawet woli od innych, bo kupił jej wstążkę i chustkę... juści... ale i Antek by kupił to samo... a i inne może... żeby tylko miały Borynowe pieniądze... każden dobry... i wszystkie razem... a bo ona ma głowę, żeby wybierać! Matki w tym głowa, żeby zrobić, jak potrza...”.
Hanka
Synowa Macieja Boryny. Pochodzi z biednej rodziny chłopskiej; jej ojciec, stary Bylina, kończy jako żebrak. Życie Hanki wypełniają praca, dom, dzieci oraz mąż dostarczający wielu łez upokorzenia. Hanka jest jednak bardzo dzielną kobietą. Nie poddaje się przeciwnościom losu.
Gdy stary Boryna wyrzuca ją i jej rodzinę z domu, Hanka z godnością znosi tę poniewierkę. Pracuje ciężko; z żalem patrzy na sprzedaż krowy, dzięki której może oddać długi. Kiedy Antek pije w karczmie, wdaje się w bójki, zionie nienawiścią do ojca-rywala, Hanka czeka cierpliwie na jego opamiętanie. Gdy mąż trafia do aresztu po walce o las, sam Maciej Boryna zostaje zaś ranny w głowę, Hanka przeprowadza się do jego domu, by zająć się gospodarstwem. Jej pobyt w domu Macieja powoduje, że na drugi plan schodzi Jagna - choć to ona jest żoną starego Boryny, nie ona sprawuje tam rządy. Hanka jest troskliwą synową: dogląda teścia, pilnuje majątku. Przechodzi metamorfozę - początkowo bierna i poniżana przez Antka, staje się kobietą z rodu Borynów, zapobiegliwą i przedsiębiorczą. Zmiana, która dokonuje się w Hance, przyczynia się do uzyskania szacunku i przychylności męża.
„- Jakże, taka zima, taka skrzytwa, taka bieda, że żyją jeno ziemniakami ze solą, grosza jednego nie ma, a on robić nie chce! Całe dnie przesiaduje w chałupie, papierosy kurzy i duma! albo znów gania po świecie, jak ten głupi, za wiatrem chyba! Mój Boże, mój Boże! - jękała boleśnie. - Już nawet Jankiel nie chce borgować, krowę przyjdzie sprzedać, cóż?.. Uparł się to i sprzeda, a do roboty się nie weźmie... Juści, prawda, że mu to i nijako na wyrobek iść, markotno, ale co począć, co? Żeby to ona chłopem była, mój Boże, nie żałowałaby pazurów, a to choćby kulasy po łokcie urobić, bych ino krowy nie sprzedać, bych ino zwiesny doczekać, zimę przetrzymać... A1e co ja uradzę, biedna, co?... - Rozskrzypiała się jej tak dusza, że rady dać sobie nie mogła (…)- Jak te ostatnie komorniki ostalim, jak te dziadaki, ani tej kapki mleka, ani pociechy żadnej! Tylem się dorobiła na swojem, tyle! Mój Jezu! Mój Jezu! Drugie zabiegają, jak te woły orzą i jeszcze coś do domu przykupują, a ten ostatnią krowę, com od ojców dostała, sprzedaje...Już chyba ostatnia marnacja przyjdzie, ostatnia! - zawodziła nieprzytomnie”.