WŁ KONOPCZYŃSKI
SEJM GRODZIEŃSKI
1752 ROKU
LWÓW ~ CZClOPłKAMI DRUKARNI LUDOWEJ — 1907.
WŁ. KONOPeZYŃSKI
LWÓW
CZCIONKAMI DRUKARNI LUDOWEJ, pt. Barnardyrtski I. 7
1907
^Vak V «> tc\o-Si
Hftrtrard CtoUeffe Llbimry
Oct.l«]920
OIflof
BobOTt HJiiord
Chiiabridgs
ODBITKA Z „KWARTALNIKA HISTORYCZNEGO" XX, 1 907.
(3/^5 \oy j;;;^
Rozpowiadano o nim zawczasu, że stanie się w dziejach
Polski datą fatalną i nienawistną dla każdego, kto nosi w sercu
imtość swobody; przebąkiwano o zamachu stanu. Dworowi war-
szawskiemu przypisywano plan obalenia wolnego „nie pozwalam",
przeprowadzenia uchwały o sukcesyi tronu, wciągnięcia Rzeczy-
pospolitej w alians austro-rosyjski przeciwko Prusom i Francyi.
Pięciu posłów cudzoziemskich, po raz pierwszy do Polski na
ów sejm delegowanych, śledziło jego obrady. Sejm rozpękł się
bezowocnie, ale nie bez trzasku i efektu ; zamknął go epilog za-
gadkowy, akord urwany i nierozwiązany, dla jednych zgrzytliwy,
dla drugich tryumfalny. Jeden ze współczesnych pamiętnikarzy
zanotował, że sejm zerwali Potoccy, inny — że „czarci sejmu
nie chcieli, czarci go też wzięli". W oświetleniu kilkunastu hi-
storyków swojskich i obcych sceny grodzieńskie pozują na jeden
z najciekawszych, bodaj najciekawszy moment panowania Au-
gusta III. My podejmiyemy się dostarczyć dowodu, że sejm gro-
dzieński nie miał przed sobą żadnych zadań, że należy do naj-
mniej ciekawych w epoce saskiej, a zerwany został niepotrze-
bnie i prawie nieszkodliwie. Stąd wszakże nie należy wniosko-
wać, że autor świadomie częstuje czytelnika nudną lekturą. Prace
przygotowawcze do obrad sejmowych, rozpoczęte bardzo wcze-
śnie, oraz jałowe zabiegi, których koroną miało być utrzymanie
lub zniszczenie sejmu, zaprzątały uwagę Europy i są w istocie
od samych posiedzeń dziesięćkroć ważniejsze. Wprawdzie zda-
niem wielkiego Fryderyka „intrygi polityczne, o ile do niczego
nie prowadzą, nie zasługują na więcej uwagi, niż swary towa-
rzyskie", ale słów tych, stosowanych do całego okresu między
traktatami drezdeńsfclm a westminsterskim (1745 — 56) nie podobna
brać na seryo. Monarcha pruski miał powody, dla których nie
spieszy} roztaczać przed publicznością obrazu ówczesnych swoich
dążeń. Poważne atoli dziejopisarstwo musi uznać, że ,,intryg,
które do czegoś doprowadziły" w ogólnej masie wypadków, cha-
rakteryzujących politykę zewnętrzną mocarstw, jest stosunkowo
niewiele, i że samochwalcza tylko autobiografia radaby pogrążyć
w zapomnieniu niedopięte cele, połowiczne sukcesy, nawroty
z połowy drogi. W szczególności historya staczającej się w otchłań
Rzeczypospolitej polskiej, zanim potrafi głębiej uchwycić puls
życia społecznego w XVIII wieku, nie może nie spytać z kroni-
karską regularnością po każdym zamkniętym epizodzie : kto wów-
czas usiłował coś uczynić dla ratunku narodu, co porabiali naj-
odpowiedzialniejsi jego kierownicy, jak wyzyskali sytuacyę kra-
jową i wszechświatową — kto wtedy nam pomagał i kto grze-
bał mogiłę?...
Zagadnień powyższych nie zostawi bez wyjaśnienia opo-
wieść o sejmie grodzieńskim 1752 r. *).
Objaśnienie skróceń: A. A. U. = Archiwum Akademii Umiejętności
(Kraków), A. b. Kr. = Archiwum barona Kronenberga (Warszawa), A. Cz. =
Archiwum XX. Czartoryskich (Kraków), A. D. = Drezdeńskie Gjtówne Archi-
wum Państwa, A. E. = Archiyes du Ministóre des Affaires Ćtrangóres (Paryż),
A. G. W. = Warszawskie Archiwum główne, A. G. Z. = Archiwum Akt gro-
dzkich i ziemskich (Bernardyńskie, Lwów), A. Kr. = Archiwum krajowe
(Kraków), A. W. = Archiwum Dworu i Państwa (Wiedeń), B. Jag. = BibUo-
teka Jagiellońska (Kraków), B. M. = British Museum (Londyn), B. O. K. =
BibL Ordyn. Krasińskich (Warszawa), B. Pol. = Biblioteka Polska (Paryż),
B. U. W. = Biblioteka Uniwersytecka (Warszawa), Os. = Ossolineum (Lwów),
R O. = Record Office (Londyn).
*) Saint Contest do Castery, po 8 lipca 1752 r. : „La Di^e
prochaine... selon les apparences sera dans Thistoire de la Pologne
une epoąue fatale ou odieuse pour ceux qui ont a coeur sa liberte"
(A. W., przy korespondencyi petersburskiej 1752 r.). Matuszewicz:
Pamiętniki I, 248, raógł się dowiedzieć od brata, posła płockiego, że
żaden Ozga na ów sejm nie posłował; Kitowicz : Pamiętniki do cza-
sów Augusta III, Lwów 1882, s. 23, przyczepił zapewne zasłyszany
dwuwiersz do fałszywej daty. Rulhi§re'a: Histoire de Tanarchie et
du dómembrement de cette republiąue, Paris 1807, I, 206 — 17, oraz
parafrazującego go księcia Broglie : Le secret du roi, ćd. 1888, I,
39 — 61, skarcił za lekkomyślne traktowanie źródeł Waliszewski : Po-
toccy i Czartoryscy, 112 — 3, sam arcybałamutny, pomimo wystawia-
nego na pokaz „Sitzfleischu'*. Vandal : Louis XV et Elisabeth de Rus-
sie, 239 — 241, o cudach zręczności hr. Broglie ; por. też Droysena :
Gesch. der preuss. Politik, V*, 316—30, Kosera: KCnig Friedrich der
Od niedawna pokój zbrojny ciążył nad Europą. Mocarstwom,
pokłóconym o sukcesyę aostryacką, opadły długim bojem wy-
czerpane ramiona, podpisano zgodę na kongresie akwizgrańskim,
lecz nie osłabła ani chciwość w zaborcach, ani chęć odwetu
w pokrzywdzonych. Trzy kapitalne spory miał roztrzygnąć trak-
tat 1748 r. : sprawę pragmatyki oraz korony cesarskiej, wyodrę-
bnioną z niej sprawę śląską i spór kolonialny między Anglią
a Francyą. Pierwsze pytanie rozwiązał ostatecznie, drugie, mimo
wszelkich pozorów i gwarancyj, zostawił w zawieszeniu, trzecie
całkiem pominął, gdyż żadnej granicy nie ustalił między posia-
dłościami obu metropolij. Heż kwestyj zato wprost przemilczał,
pozostawiając odpowiedź zwolennikom drogi czynu? Słusznie
porównano ową pacyfikacyę do puszki Pandory, przepełnionej
klęskami dla całego rodu ludzkiego. Najgenialniejszy zresztą pa-
cyfikator nie rozegnałby wówczas gromadzących się zewsząd na-
wałnic. Zanim nowy pożar rozgorzał od iskry skrzesanej przez
kolonistów za Atlantykiem, sporadycznie zasępiał się horyzont
stosunków międzynarodowych z powodu bliższych zadawnionych
bolączek. Były mocarstwa, co ledwo zataić umiały rozpierającą
je żądzę zaola^glania się lub zdobywania granic „naturalnych^.
Były i takie kraje, które na podobieństwo dżungli Gangesu,
wiecznej kolebki dżumy, lub bagien pontyńskich, tej stałej sie-
dziby malaryi, mieściły w sobie gniazda nieuleczalnych zamie-
szek, szkodliwych dla postępu moralnego, bo zdrożną pokusę
budzących w sąsiadach. Stamtąd wybiegały owe większe lub
mniejsze „zapędy" dyplomatyczne, Antów/e, jak je nazywa pruski
historyograf. Co kilka miesięcy to z Szwecyi doleci silniejszy
zgiełk walki oligarchicznych „czapek" z monarchicznymi „kape-
luszami^, to król pruski przyciśnie mocniej drezdeńskiego dłu-
żnika swych poddanych, to samego Prusaka podrażni Anglia od-
mową odszkodowania za przyłapane okręty, a on odpłaci za to
Austryi, opóźniając wypłatę zaakceptowanych długów śląskich.
Gabinety zaraz trwożą się, przyspiesza się tętno korespondencyj,
Grosse, I, 664, Roepella : Polen urn d. Mitte d. XVIII Jahrh., 87—96.
Szujski: Dzieje Polski, IV, 340, wystąpił z monstrualną hipotezą, że
„Czartoryscy wtenczas już z namowy Williamsa służyli widokom Fry-
deryka W.". Szujskiego oraz Schmitta: Dzieje Polski w XVin w., I,
266, poprawił naprędce K. Jarochowski w artykule o Politycznej
korespondencyi Fryderyka Wielkiego, Rozpr.hist.kryt., 213. Oeuvres
hist. de Frśdśric le Grand, Leipzig-Paris, 1830, III, 3.
6
z jednej stolicy do drugiej pędzi kuryer za kuryerem, krzyźiąją
się noty, pro-noty, punktacye, tam i ówdzie zaryglownją się
bramy zwiniętych poselstw: zrywa się wichura, tylko czekać
grzmotu. W krytycznej jednak chwili każdy zapęd zostaje po-
wściągnięty, rozluźniają się mięśnie, otwierają pięści. Co parali-
żige i ubezwfodnia wojownicze odruchy: miłość braterska ludów,
czy brak sit bojowych? Z pewnością ani jedno ani drugie. Spra-
wia to rozum stanu rządów najbardziej wpływowych a najmniej
pragnących natychmiastowej walki. Ciszy i wytchnienia potrze-
bują wszystkie niemal monarchie. Wszystkie bowiem parado-
ksalnie odwróciły wspak znaną sentencyę, powiedziawszy sobie:
jeżeli chcesz wojny, notabene szczęśliwej, to staraj się o pokój.
U podłoża wszakże takich rozumowań leży głębsza, przez nie-
wielu uświadomiona przyczyna : oto obecne zgrupowanie potęg
państwowych doszło do takiej równowagi, a zarazem tak źle od-
powiada aktualnym potrzebom żywotnym, że z kojarzenia dą-
żności poszczególnych mocarstw nie zdoła się wywiązać żadna
wypadkowa. Świat międzynarodowy żyje szczątkami sił, które
tradycyjnie sprzęgały systemy sprzymierzeńcze. Wkrótce po zgo-
nie ostatniego męskiego potomka Habsburgów zstąpił do grobu
duch wiekowej rywalizacyi rzymskiego orła z burbońską lilią. Fran-
cya, pracując nad osłabieniem Austryi przez popieranie Prus, wy-
hodowała nareszcie dla niej w osobie Fryderyka II takiego współ-
zawodnika, który w pojedynku z Maryą Teresą da sobie radę bez
postronnych dywersyj. Cesarzowa krótko a z precyzyą określiła
chwilowe swoje stanowisko. Przyjmując na powitalnej audyen-
cyi posła francuskiego, upewniła go, iż o odzyskaniu Śląska nie
myśli, poczem zaraz dodała: przynajmniej w tej chwili — nie.
Jest już tak przejęta obawą o Czechy, że z niechęcią wysłałaby
wojsko nad Ren dla obrony kosztownej Flandryi. Nie wyschły
źródła dawnych antagonizmów, ale ponieważ w systemacie, po-
wiązanym aliansami odpornymi, lada wojna ogarnia zaraz całe
koalicye, przeto władcy, zbyt skorzy do wojaczki, muszą rozwa-
żać, czy i przyjaciołom opłaci się wojować. Dlategoto Rosya,
świeżo odczuwszy swą przewagę nad spadkobiercami Karola XII
i dwukrotnie spóźniwszy się z interwencyą na teatrze niemiec-
kim, pohamowana u szczytu wysiłków, chętnieby wyparła Szwe-
dów za Bałtyk, lecz musi słuchać pokojowych perswazyj dworu
wiedeńskiego, którego przyjaźń ceni ze względu na Turcyę. Dla-
tego też Fryderyk, rozglądający się za nową zdobyczą, pomimo
póttorastatysięcznej annii, pomimo szalonej chrapki na Prusy
polskie, Pomorze, Meklemburgię, a zwłaszcza na tę apetyczną,
zagospodarowaną, pracowitą, protestancką i bezsilną Saksonię,
musi obywać się smakiem i wszystkie zielone winogrona mniesz-
czad w sferze „marzeń". Musi — ponieważ wie, że Francya nie
zechce już wyciągać dlań kasztanów z ognia. Oto w najogólniej-
szych rysach charakterystyka epoki, stanowiąca tto naszego obrazu.
Miecze damoklesowe zdają się wisieć nad pokojem powszechnym,
ale z poza połysku ich ostrz rzadko czyj bystry i spokojny wzrok
dostrzega, że wiszą na dość mocnym szpagacie.
Zajęci sumowaniem zbrojnych kontyngensćw, odejmowaniem
na papierze cudzej własności, mnożeniem podatków, dzieleniem
skóry na niedźwiedziu, statyści wpisują do odnośnych rubryk
Sardynię, Sycylię, Danię, Hesyę, Palatynat, elektorów duchownych,
ale zazwyczaj ignorują ogromną krainę, najeżoną karabelami,
wrzącą od półwaryackich animuszów. Rzeczpospolita polska zbyt
już jest bezwładna i skompromitowana w oczach Europy, aby
mogła zaważyć w jej losach. Nie dlatego jednak jest ona wiel-
kiem zerem, iżby społeczeństwo polskie nie było zdolne do wy-
dania z siebie mężów stanu i wojowników. Na nicość skazywała
ją — pomijając osławioną anarchię i mniej osławioną czujność
sąsiadów — okoliczność losowa, niezależna od woli obywatel-
skiej, rozbrat między tronem a narodem, stworzony przez gwałt
1733 r., a stwarzający ciągłą równowagę sił partyjnych. Moc
ruchu narodowego, wytężonego w poczuciu zagrożonej niepodle-
głości i swobód, tudzież moc rządu i tych, co w nim widzą zba-
wienie, znoszą się nawzajem. Najlepsze zamiary dworu idą na
marne, gdyż opozycya uparcie widzi w nich zamach uknuty pod
naciskiem Rosyi i w rosyjskim interesie. Ofiarą tego zaślepienia
giną jeden po drugim projekty reformy skarbowo-militamej, która
jedynie mogłaby postaromić rozpanoszonych przy dworze posłów
moskiewskich. Tem samem należało spodziewać się gruntownej
zmiany, gdyby berło przeszło w ręce człowieka, niechętnego ku
Rosyi lub przynajmniej dość potężnego, aby i w cesarskim obo-
zie dawać rękojmię samodzielności Rzpltej. Wtedy stopniałaby
opozycya zarówno na sejmach jak w łonie wyborczem.
Wcześnie też zastanawiały się koła interesowane nad kwe-
styą sukcesyi polskiej. Świeże doświadczenia z czasów bezkró-
lewia, świeższe z wojny austryackiej były pouczające dla wszyst-
kich. Podczas gdy malkontenci nasi, zestosunkowani z Lunewi-
lem i z Berlinem, skłaniali się oddać pierwszeństwo obojętoenm
Fryderykowi II nad chętnym Leszczyńskim — dynastya wetłyń-
ska zapamiętała sobie, te wśród wirów elekcyjnych knmzoją
obietnice panów polskich, wskutek czego snadnie moina obnap-
żyć przed zagranicą swoją niepopnlamość ; taki zad obiór, jidd
ostatnio miał miejsce pod Kamieniem, niedość te zniesławia!
elekta, nnicestwiał nadto sam cel jego zabiegów — stanowisko
wielkopaństwowe w Europie. August III nasłuchał się pochlebstw,
równających go z Jagiellonami, synów kochał serdecznie i życzył
im lepszego losu. Około r. 1750 spadł nań kłopot, jak uświetnić
karyerę dwóch dorastających synów i jak wydać za mąż dwie
córy. Dopiero po zdecydowaniu losu starszych latorośli można
było wiedzieć, co począć z młodszemi. Szczęśliwy ojciec wysoko
zadzierał tłustą głowę, toć przed 10 laty nie uważał za rzecs
niedościgłą nawet korony cesarskiej. Teraz dla siebie jej nie
pragnął — odtrącił raz na zawsze tę pokusę, podsuwaną w r.
1745 przez Francyę — ale czemużby jedna z królewien nie
miała pójść w stadło z arcyksięciem, następcą tronu? Trudniej-
sza była na pozór sprawa z synami.
Najstarszy, książę Fryderyk Chrystyan, urodzony r. 1722,
a w 1747 ożeniony z Maryą Antonią Walpurgis, sierotą po ce-
sarzu Karolu VII, szlachetny, uczciwy, rozsądny, dobrze wy-
kształcony pod okiem hr. Wackerbartha-Salmoura, śmiertelnego
wroga ministra Brflhla, oddalony przez tego ostatniego od wpływu
na rządy i nienawidzący go głęboko, nieuleczalnie chory na
nogi, nie rokował długiego życia. Ambicye i gusta literacko-ar-
tystyczne rozniecała w nim dzielna, zdolna małżonka, malarka,
kompozytorka oper w stylu Hassego i librettów k la Metastasio,
zbyt silna indywidualność jak na trzeciorzędne państewko, opa-
nowana też tęsknotą do korony Jagiellonów. Jej wpływom na-
leżało podobno przypisać bezskuteczność namów królowej świe-
kry, Maryi Józefy, aby książę zrzekł się następstwa tronu sa-
skiego na korzyść dwudziestoletniego obecnie brata, Ksawerego.
Ten był pod wielu względami przeciwieństwem Fryderyka Chry^
styana. Sportsman i fechtmistrz, z wyraźną już skłonnością do
żołnierki, krzepki i żwawy, nieco twardy i porywczy, odziedziczył
część temperamentu po dziadku; od dzieciństwa rozwydrzony,
martwił ojca krnąbrnością i lenistwem. Przypisywano mu zdol-
ność do inżynieryi, umysł na ogół bystry i solidny; późniejsze
lata dowiodły, że ów „książę administrator" Saksonii od 1763 r.
9
do 1768, nie posiada/ talentów administracyjnych i pozwalał
sobą rządzić faworytom cudzoziemcom. Żadnej na razie nie
zdradzał fizyognomii politycznej, bo też gadał tylko o psaoh
i polowania. Wiedziano, że jest najczulej kochany przez maticę,
która dziwną sympatyą darzyła Francyę; że trwa w zażyłości
z towarzyszką zabaw dziecięcych, Maryą Józefą, delfina francu-
ską; że pomimo to żyje w konfidencyi z zawziętą Austryaczką,
panią Brtihlową, a w doskonałej harmonii z bratem i bratową,
jawnymi zwolennikami Anglii i Rosyi. Umiał jako tako po pol*
sku, ale nie okazał pretensyi do żadnej purpury — wbrew po-
głoskom, które go już w czterdziestych latach robiły pretenden-
tem do elekcyi za życia ojca, a nieco później — do księstwa
kurlandzkiego. Tem wyżej aspirował trzeci królewicz, Karol, ben-
j aminek Augusta III, zbliżony wiekiem (ur. 1733) lecz nie cha-
rakterem do Ksawerego, nie ospowaty, jak on, a gładki, uprzejmy
dla Polaków, zarozumiały i popisujący się polszczyzną, w miarę
pilny, aby się przypodobać ojcu, fałszywy i zazdrosny względem
starszego brata, donosił o wszystkich jego grzeszkach wspólnemu
ochmistrzowi, hrabiemu Bellegarde. Jeszcze nie pokochali go
Sarmaci, już nie lubili za wyniosłość Sasi. Zapowiadał się na-
ogół trochę gorzej, niż za młodu ojciec. Z biegiem czasu ujawnił
podobne do Augusta lenistwo i słabość dla ulubieńców. Pozo-
stali królewicze, zdolny i pilny Albert oraz Klemens, obaj
w wieku pacholęcym, nie kandydowali jeszcze do karyery.
Dla księcia Karola z góry przeznaczano intratną synekurę
mistrza krzyżaków in partibus. Gdzie ulokować Ksawerego, nie
wiedziano. Byli wśród saskich dygnitarzy tacy, którzy życzyli
mu korony polskiej; mamy niezbite, choć delikatne oznaki, że
sam Briihl, pogardzany od wszystkich królewiczów, zagrożony
dymisyą, a może i karą, jak tylko zamknie powieki August III,
forytował po cichu Ksawerego, obiecując sobie jego wdzięczność.
Pytanie : Fryderyk czy Ksawery ? odnośnie do polskiej puścizny
skomplikowało się w przeddzień wigilii Bożego Narodzenia 1760
r., kiedy przyszedł na świat syn następcy tronu, Fryderyk August,
późniejszy „sprawiedliwy" król saski i książę warszawski. Z pun-
ktu widzenia ambicyj dynastycznych za unią osobistą elektoratu
z Polską przemawiała nadzieja, że kiedyś oba państwa przestaną
być sobie nawzajem kulą u nogi, a jedno drugiemu zacznie do-
dawać potęgi. Lecz odkąd Ksawery tracił widoki objęcia po bra-
cie Saksonii, czyż podobna było w imię powyższej maksymy
12
gefdhrliches Yorhaben) i samą jej myśl, podsawaną BrOhlowi
przez Czartoryskich, rachowała, na równi z wyzyskiem Saksonii,
pomiędzy błędy (Irrwege) rządów brdhlowskich. Z Wiednia to
sączyły się i płynęły cicho do Petersburga przezorne nauki o po-
trzebie utrzymania polskiego nierządu, na otwarte zaś remon-
stracye przeciwne z Drezna odpowiadał Ulfeld, że Marya Teresa
gotowa jest wyświadczyć Augustowi wszelkie erdenkUche OeflU-
Kgkeiłen, tylko że chwila nie jest po temu, gdyż Prusy, Francya,
Szwecya i Turcya wyruszą na obronę polskiej konstytucyi. To
samo dałoby się zarzucić projektowi elekcyi vivente rege. BrOhl
wiedział, z kim ma do czynienia, i nie próbował nawet przeje-
dnać Austryi. Z tą zacną Maryą Teresą trzeba było postępować
jak nąjostrożniej, gdyż jej formalna odmowa popsułaby sprawę
bezpowrotnie. Słuszność tej obawy potęgowało pewne ważne
odlffycie, datąjące się z r. 1748*).
Wkrótce po traktatach akwizgrańskich baczność wschodniej
Europy ściągnęły na się wypadki szwedzkie. W ojczyźnie Karola
XII, niemniej jak Polska rozdartej na stronnictwa, a zagrożonej
od Rosyi, zanosiło się na rewolucyę w duchu monarchicznym.
Nadzieje niezadowolonych skupiły się koło następcy tronu, księ-
cia Adolfa Fryderyka. Zamach stanu, zabójczy dla zgangrenowa-
nąj kliki możnowładczej, zbawczy dla kraju, wydawał się nie-
uniknionym, jak tylko zemrze stary król Fryderyk. Stłumić te na-
dzieje, usunąć księcia od sukcesyi, stało się nąjżywszem pragnie-
niem rosyjskiego rządu. Kanclerz Aleksy Bestużew Riumin spró-
bował ukuć na zgubę Szwecyi potworną koalicyę, złożoną z Ro-
syi, Anglii, Holandyi, Danii, Saksonii i Hesyi ; nadto na wypadek
interwencyi pruskiej postarał się o pomoc zbrojną Austryi. Za
jego to radą cesarzowa Elżbieta Piotrówna ofiarowała (w począt-
kach czerwca) Maryi Teresie w zamian za posiłki układ, zape-
wniający tron polski księciu Karolowi lotaryńskiemu, bratu Fran-
ciszka Stefana. Zdaniem kanclerza, od niedawna niechętnego
Brlihlowi za związek dynastyczny sasko-francuski, ani Wettyńczyk,
*) Tajny traktat francusko-saski 1746 r., streszczony u Yitzthuma,
I, 112—5. Sołowjow V, t. 22, 355. Beer: Aufzeichnungen des Grafen
Hentinck, CXIX ; XXXI : wyciąg z ankiety 1749 r., sporządzony przez
Bartensteina, zaleca łączne z Rosyą zwalczanie wszelkich, zwłaszcza
od Prus pochodzących (I) dążeń do zmiany polskiej konstytucyi ;
wszyscy ministrowie poświadczyli, że wyciąg odtwarza „im Wesentli-
chen" ich poglądy.
13
ani Piast, choćby najżyczliwszy, nie dawał rękojmi wspóNziała-
nia z dworami cesarskimi zawszę i wszędzie; to też dla urato-
wania li tylko pozorów wolnej elekcyi należałoby wysunąć pod-
czas bezkrólewia kandydatury paru Piastów, w istocie przefor-
sować elekcyę ks. Karola, skoncentrowawszy na granicach armie
sprzymierzone. Przyjdzie nam wrócić jeszcze do otaksowania
polityki Bestużewa; tutaj zauważmy, że jeśli naśladował ofertę,
uczynioną niegdyś (1707) przez Piotra Wielkiego Eugeniuszowi
Sabaudzkiemu, to okazał się spadkobiercą niedojrzałej polityki
cara z okresu przedpołtawskiej walki o byt, zgoła niewczesnej
po Tarnogrodzie i po dwukrotnem wygnaniu Leszczyńskiego.
Szczęściem dla Rosyi Austryacy ulękli się następstw zarówno
blizkiej wojny szwedzkiej, jak odległej elekcyi polskiej i poha-
mowali zacietrzewionego kanclerza. Atak na Szwecyę zażegnał
groźną demonstracyą król pruski, zamach stanu — troskliwa
opieka Maryi Teresy. Aliści o propozycyi rosyjskiej szybko dowie-
dział się BrUhl; szybko też uznał za właściwe zakomunikować
rzecz posłowi francuskiemu, hrabiemu des Issarts, zapewne dla
odwrócenia oczu Francyi od przyszłych starań sukcesyjnych sa-
skich. Pozostawało kwestyą otwartą, czy Austrya nie przyjmie
tejże oferty, gdy zażądają od niej mniejszej nagrody^).
Niebezpiecznie więc było zwlekać. Nadarzyły się przecież
okoliczności, pozwalające w tajemnicy przed Wiedniem uzyskać
dla projektów sukcesyjnych poparcie Anglii i Rosyi, poczem
przez Londyn i Petersburg wywrzeć nacisk na Wiedeń. Do
wzmocnienia swego aliansu antypruskiego, zawartego w r. 1746,
dwory cesarskie potrzebowały Saksonii i Anglii. I ta i tamta
zgadzały się na akces do jawnych artykułów petersburskiego
przymierza — co nie włożyłoby na nie prawie żadnych nowych
obowiązków — lecz wzdragały się przystępować do tajnych, od-
wołiyących cesyę Śląska i Kładzka w razie napadu Fryderyka
na Austryę, Rosyę lub Polskę. Ostatecznie Anglia przyłączyła
się do artykułów jawnych (30. października 1760), Saksonia po-
została w rezerwie. Tymczasem wypłynęła nowa, nie sekretna,
a głośna afera, całkiem analogiczna do zamierzonego w Polsce
^) Beer: j. w., CUl — IV, cytuje relacyę Bernesa z 23 paździer-
nika 1748; propozycya nastąpiła przed wyjazdem Pretlacka, ten zaś
14. czerwca, Droysen, V*, 23. O wykryciu rokowań przez Brtlhla wie
Boyer, relacya 18. czerwca 1752, powohije depeszę des Issartsa z 9
paźdz. 1748 (A. E.).
14
przedsięwzięcia. Mamy na myśli obiór króla rzymskiego (t. j.
właściwie niemieckiego) za życia cesarzowej. Nie byłby to akt
ani równie ryzykowny ani tak zakazany, jak polska elekcya,
a miałby przeznaczenie podobne: zapewnić potomstwu Franci-
szka Stefana tron, Europie spokój podczas następnego bezkró-
lewia. Że Marya Teresa po fatalnych przejściach 1741 — 5 skwa-
pliwie uchwyci ten pomysł, trudno było wątpić. Jednakże już
w zapoczątkowaniu sprawy tkwiło coś dziwnego. Koncept, wy*
lęgły w głowie Francuza Saint S6verina podczas kongresu akwiz-
grańskiego, podjęty przez lekkomyślnego Friulczyka, wicekancle-
rza Austryi, hrabiego CoUoredo, postawiony na porządku dzien-
nym przez Holendra Bentincka, adoptowany wkońcu z zapałem
przez króla angielskiego, najmniejszy entuzyazm wzbudził u Ma-
ryi Teresy. Chociaż ani szczęście Anglii ani Hannoweru nie za-
leżało od jego powodzenia, Jerzy II, arbitralny i uparty Niemiec,
uwziął się zrobić tę łaskę Maryi Teresie, chociażby wbrew jej
życzeniu, na przekor Złotej Bulli Karola IV, zalecającej elekto-
rom kierować się w głosowaniu sumieniem i dobrem Rzeszy,
a nie własną korzyścią. Cesarzowa wolała naturalnie głosów nie
kupować, ale skoro moralność Złotej Bulli wyszła z użycia, go-
towa była przyjąć ofiarę Anglii. Niezbyt jej się uśmiechała
wszechwładza gwinei w sprawach Rzeszy, nie chciała zbyt wiele
zawdzięczać w przyszłości Jerzemu. W każdym razie postano-
wiła nie poniżać prerogatyw cesarskich przetargami, dlatego
z programu kroków przedwstępnych niemal wyłączono Fryderyka
pruskiego. Zamierzano spytać go tylko o głos, a gdy się zechce
drożyć — zmajoryzować w decydującej chwili.
W lecie 1750 r. doradcy hannowerscy Jerzego wypraco-
wali plan działania, angielscy — bracia Pelham — mieli do-
starczyć funduszów korupcyjnych. Młodszy Pelham, Henryk, sar-
kał na rozrzucanie zgromadzonych mozolnie kapitałów, starszy,
ks. Newcastle, niepowstrzymanie rwał się do szerokiego świata.
Schemat akcyi polegał na tem, aby drogą odosobnionych ukła-
dów z elektorami nabyć ich głosy, podobnie jak się kupowało
wota wyborców w „ministerial boroughs". Elektorowie zwolen-
nicy arcyksięcia Józefa, t. j. król czeski (= cesarz), Hanno wer-
czyk i arcybiskup moguncki, poufnie obrobią interes z Trewirem;
Kolonię, już zobowiązaną do zgodnego z Hannowerem działania
w sprawach niemieckich traktatem subsydyowym 20. lutego 1760,
tudzież Bawaryę zjedna ostatecznie król Jerzy; trzeci Wittels-
15
bach — palatjfu pójdzie sam za krewniakami, Saksonię złowią ce-
sarz i Rosya przynętą polskiej sukcesyi, poczem Mogancya zwoła
sgazd elektorski (Tag) dla rozstrzygnięcia kwestyi, czy elekcya
za życia cesarza jest potrzebną. Złota Bulla jej nie przewidy*
wała, ale i nie zabraniała; precedensy sięgały czasów Ottona
Wielkiego. Pertraktacye zaczęty się tegoż lata. Trewir zgodził
się od razu, w Bawaryi ścierały się wpływy francuskie i austrya-
ckie, ale ostatecznie obietnica 40.000 funtów sterlingów rocz-
nic zasiłku przeważyła szalę. Najgorzej było z arcybiskupem
kolońskim, Klemensem Augustem, zwanym „chorągiewką na da-
chu", i z palatynem, którzy wystąpili do Austryi z wygórowanemi
pretensyami.
Dotychczas Jerzy II działał jako jedyny prawie promotor
elekcyi rzymskiej. Lecz z postępem roboty zbliżała się chwila,
kiedy parze cesarskiej wypadło zrzucić maskę obojętności i for-
malnie poprosić elektorów o wota. Nastąpiło to w początkach
października. Przyjaciele nie zrobili zawodu. Saksonia, acz na-
straszona wiadomością o widokach księcia Conti na tron polski,
odpowiedziała powściągliwie i dwuznacznie. Król pruski radził
odłożyć wszystko do nadejścia pełnoletności Józefa: kosa trafiła
na kamień. Odmowa taka byłaby niebezpieczniejsza dla Bran-
denburgii niż dla Austryi, gdyby była odosobniona. Atoli obawa
osamotnienia popchnęła Fryderyka do zajadłego a niebezskute-
cznego oporu. Jego zasadą było : „chcieć wszystkiego tego, czego
nie chcą wrogowie". Ze złością przewidywał chwilę, kiedy grono
wyborców przejdzie do porządku nad jego protestem, irytowała
go przemoc finansowa Albionu. „Przyjeżdża z za morza król
angielski z workiem gwinei — piorunował — i mizerne sumy
wystarczają do przekupienia najmożniejszych książąt niemieckiego
ciała państwowego. Oni się stali kupcami, handligą krwią swych
poddanych, sprzedają swe głosy w kolegium książęcem i elektor-
skiem ; sprzedaliby, sądzę, siebie samych, gdyby się znalazł naby-
wca". Jak tylko dojdzie do obioru, mobilizacya wszystkich regi-
mentów pruskich niewiele wskóra ; rugować obranego króla orę-
żem byłoby szaleństwem, gdyż cała Rzesza stanęłaby przeciw
Prusom przy boku Anglii, Rosyi, Austryi. Na sojuszniczkę Fran-
cyę, zdrętwiałą po siedmioletnich wysileniach, trudno rachować.
Wersal przez usta ministra Puyzieulx oświadczył, że do elekcyi,
jako sprawy domowej cesarstwa, mieszać się nie będzie, byle się
wszystko odbyło według ustaw i zwyczajów Rzeszy i byle cała
16
Rzesza przyjęła uchwalę spokojnie : innemi słowy, warowała so-
bie sąd o tem, czy elekcya odbyła się legalnie. Stąd wskazówka
dla Fryderyka, że należy skłócić Rzeszę, zwyczaje i ustawy jej
podać w wątpliwość. Prawo publiczne niemieckie niezaprzecze-
nie stało po stronie cesarstwa, ale jakichże tekstów i tradycyj
nie potrafi zakwestyonować poparte groźnym gestem pióro pie-
niackie! Wyszukawszy sobie w palatynie i w arcybiskupie ko-
loóskim towarzyszy, król pruski wygłosił pogląd prawny odmienny
od austryackiego. O kwestyi przedwstępnej, czy elekcya jest wska-
zaną, decydowało kolegium elektorów, pomniejsi panujący mogli
tylko protestować przeciw ich nielegalnym aktom. W tym pun-
kcie zastosował Fryderyk siłę odwiecznej zawiści książęcego dro-
biazgu ku elektorom : obwieścił, że kwestyę przedwstępną winno
rozstrzygać całe gremium książąt. Ci radośnie przyjęli improwi-
zowany wykład, moralna powaga przyszłej elekcyi została nad-
szarpnięta, a w zapasie pozostał jeszcze inny wywód, że ową
kwestyę rozstrzygają elektorowie, ale jednogłośnie. Palatynat
i Kolonia stawiały się coraz hardziej, nareszcie w marcu 1751
r. arcybiskup wziął na kieł, poszedł na żołdFrancyi. Teraz mi-
liony liwrów sypnęła Francya na targ Rzeszy, robiąc w nego-
cyacyach zasiłkowych poważną konkurencyę funtom sterlingom.
W podobnych warunkach kto inny ustąpiłby nieco, ale utrzy-
małby większość : Maryi Teresie zależało nie na formalnem, a na
rzeczywistem zwycięstwie. Więc znów przybrała pozę oboję-
tności*).
Wotum saskie, pierwotnie wyrzucone prawie za nawias ra-
chub hannowerskich, zyskiwało wartość przez zmniejszoną podaż,
traciło ją napowrót przez uszczuplony popyt. Widzieliśmy, jak
Jerzy II umiał skojarzyć swe dążenia z interesami Augusta III.
Stać było i Bruhla na ujęcie tego związku. Prócz głosu elektor-
skiego, potrzebnego dla Anglii, oraz, jak należało przypuszczać,
^) Yitzthum I, 208 i n. ; Beer XVI i n., XC i n. ; Droysen V*,
204, 248; Arneth: Gesch. Maria Theresias IV, 290 i n., Gehlsdorf:
Die Frage der Wahl Erzh. Josephs zum rOm. KOnige, haupts. v. 1750
bis 1752, Inaug. Dissert., Bonn 1887, opiera się na archiwum han-
nowerskiem; Coxe: Memoirs of the administration of Pelham, pass.,
Preuss. Staatsschriften, II, 327. Fryderyk II do Ludwika XV, 9.paźd.
1752 r. ; „II faut vouloir tout ce que nos ennemis ne veulent pas*^,
Polit. Corresp. Friedrichs des Gr., IX, 234. Już w czerwcu 1750 r.
sygnalizował Flemming z Hannoweru pierwsze oznaki sekretnych ma-
rzeń Conliego.
17
dla Austryi, posiadał nasz król kilkanaście, a według etatu 36
tysięcy chłopów pod bronią, najpotrzebniejszych dla Hannoweru,
towar napół fikcyjny, ponieważ gabinet saski nie myślał ogoła-
cać granic ze szczupłych załóg. Nadto Briihl wymyślił trzecią,
zgoła już fikcyjną wartość, nadającą się do puszczenia w obieg:
wszak pan jego jest w gruncie rzeczy jedynym możliwym współ-
zawodnikiem arcyksięcia do korony rzymskiej, jakże wielką za-
tem poniósłby ofiarę, abdykując z tego honoru w imieniu po-
tomstwa! Za te trzy skarby wytargować trzy realniejsze : angiel-
sko-holenderski zasiłek brzęczący, czynne poparcie mocarstw
przy zapewnieniu sobie dziedzictwa w Polsce, obronę Saksonii
na wypadek pruskiej inwazyi — oto do czego wzdychał podów-
czas dwór drezdeński.
Westchnienia jęły się skraplać w projekty na schyłku r.
1750. Elektorat miał wobec zachodu zupełnie wolne ręce. Upły-
nął właśnie termin przymierza francuskiego; wyciekła ostatnia
rata subsydyów, hr. Puyzieulx odmówił dalszego ciągu. Wtedy
to, w sierpniu, zawitał do Warszawy wesoły gość, kawaler Han-
bury Williams, bystry a niegłęboki spostrzegacz, żartowniś i po-
eta, przytem „gorący negocyator'*. Sangwiniczny sir Charles (tru-
dno się nie poufalić z tym towarzyskim, sympatycznym polono-
manem) spróbował zdobyć głos saski po kawaleryjsku, wstępnym
bojem i darmo, ale go oczywiście nie zdobył. Dostrzegł zato go-
towość do układów o traktat subsydyowy, łacno otrzymał od
Briihla obietnicę, że nie wznowi przymierza z Francyą, obiecał
w imieniu rządu obfitą pożyczkę i odjechał z szybkością komi-
wojażera. Sasi pokrzepili się na duchu i w październiku, zaga-
dnięci z Wiednia o wotum, wstrzymali się od przyrzeczeń. Bo
też nielada ekwiwalentów pragnęli od cesarzowej. W grudniu
t. r. hr. Karol Flemming, ambasador saski przy dworze rakuskim,
a brat podskarbiego litewskiego, wynurzył się listownie przed
Newcastlem o powstałym projekcie ożenienia królewicza Ksa-
werego z najstarszą arcyksiężniczką (Maryanną) oraz wydania
jednej z królewien (miano na myśli Kunegundę) za Józefa —
na wzór podobnych ślubów sasko-bawarskich z przed paru lat.
„Projekt ten, pisał, pochodzi od dworu petersburskiego, który go
zaproponował tutejszemu, i ofiarowuje się użyć całego swego
kredytu, aby spodobał się w Wiedniu {pour le faire gaUłm-
a Yienne), o ile zostanie przyjęty w Saksonii. Wiem, iż tutaj
niewiele brakuje, aby doń przyłożono ręki (d'y donner les mains)
t
18
i że mu życzą powodzenia. Otóż, ponieważ byłby to najpewniej-
szy środek do uczynienia na zawsze nierozerwalnym aliansu
między obu domami, pozostawiam do światJ^ego uznania Waszej
Ekscelencyi, jaki użytek zechcesz zrobić z tego zwierzenia i czy
W. E. nie uzna za właściwe popierać pomysł dworu rosyjskiego
przed wiedeńskim, oraz posuwać go naprzód tern żywiej, że są
wiadomości o roztrząsanym innym projekcie małżeństwa naj-
starszego arcyksięcia — z księżniczką portugalską". Piszący byłby
podobno bliższy prawdy, gdyby zaakcentował, zamiast niewyra-
źnej inicyatywy rosyjskiej, gotowość drezdeńską. Pierwsza redu-
kowała się do tego, że poseł rosyjski w Dreźnie, słynny Kayser-
ling, w październiku zreferował projekt Bestużewowi niby od sie-
bie; druga jest zrozumiała sama przez się. Łatwo też pojąć, że
mąż arcyksiężniczki nie osiedziałby się na byle mistrzostwie
krzyżackiem, ani nawet na lennym stolcu kurlandzkim. Tą stroną
projekt matrymonialny zaczepiał o najdrażliwsze sympatye i aspi-
racye rodziny wettyńskiej.
Odpowiedź Newcastle'a opiewała, że „pomysł rosyjski" nie-
skończenie podoba się Jerzemu II. Od tej daty Rosya, mignąw-
szy Augustowi nowym wabikiem, wznawia nalegania o akces do
traktatu petersburskiego. Na wiosnę 1751 cała liga petersburska
łącznie prze w tym kierunku. Z drugiej strony Briihl, widząc się
poszukiwanym, a wyzyskując tamto współdziałanie, skupia roko-
wania przy sobie i próbuje każdym z trzech walorów Saksonii
wydobyć, co się da, od każdego z dworów zaangażowanych, po-
dobnie jak w Polsce umiał parokrotnie przehandlowywać to samo
dobrodziejstwo. Liczy przytem nie bez podstawy na krewkość
Williamsa, przysłanego znów do Drezna w charakterze stałego
ministra, tudzież na starodawne swe stosuneczki z Kayserlingiem,
znacznie zresztą chytrzej szym odeń graczem. Podczas konferen-
cyi 3. maja Williams wyraził chęć Jerzego do popierania obu
planów Saksonii, sukcesyjnego i matrymonialnego. Teraz pod
naciskiem Anglika, który żądał akcesu, jako jednego z warunków
udzielenia subsydyum, zakrzątnięto się koło Rosyi, wyruszono
ze sprawą akcesu. Po długich namysłach radców tajnych otwo-
rzono Kayserlingowi widoki na akces pod warunkiem, że Austrya
i Rosya zagwarantują Saksonii bezpieczeństwo przed Fryderykiem.
Wraz odesłana została dalsza negocyacya do Petersburga, w Dre-
źnie skoncentrowane tylko układy o traktat zasiłkowy z mocar-
stwami morskiemi. Do Hannoweru, gdzie Jerzy II spędzał waka-
19
cye, wyprawiono, jak zwykle w ważnych chwilach, Karola Flem-
minga celem popierania prac drezdeńskich i przygotowania
szturmu na Wiedeń. Skoro Austryacy gotowi są wyświadczyć
Augustowi „wszelkie możliwe grzeczności" — rozumowano —
dość będzie, gdy Flemming zażąda w zamian za głos elektorski
tylko zgody na „pochodzący od dworu rosyjskiego" projekt po-
dwójnych ślubów*).
Izolowane pertraktacye o umowę subsydyową pomknęły
odtąd raźniej. Dnia 7. września poseł angielski oświadczył w obe-
cności Kayserlinga, żekoledzejego w Wiedniu, Keithowi, kazano
już popierać plan matrymonialny, albo też starać się o inną wza-
jemną nagrodę {convenance), proporcyonalną do ważności rzeczy,
gdyby pierwszy plan okazał się niemożebnym: ledwo dostrze-
galne cofnięcie się Anglii od wyraźniejszych deklaracyj majo-
wych. Pomimo to Briihl w nieznośnych podówczas opałach pie-
niężnych przystał na ustną notyfikacyę Maryi Teresie, że August
III głosować będzie za jej synem. Co do korpusu posiłkowego
zgodzono się, że będzie figurował w tekście tylko dla upozoro-
^) Yitzłhum I, 210; Walisz ewski 101. Flemming do Newca.st!o'a
28. grudnia 1750; odpowiedź Newcastle'a 4 stycznia 1751; Prćcis
de la dóclaration faite par le Roy aux Ministres de Russie et d'An-
gleterre dans les audiences qu'ils ont eues aupr^s de Sa Majestó
le 12. et 13. Aotit 1750 (A. D. loc. 2682). Że Sasi zainicyowali na-
prawdę projekt podwójnych ślubów, widać z listu Bestużewa do Kay-
serlinga (kopia bez daty, przy marcowych doniesieniach Funcka 1752
r., A. D. loc. 3032), cytującego depeszę tegoż z 27. paźd. 1750 (n.
st.) o potrzebie bliższego zespolenia Saksonii z Austryą; depesza ta,
wymieniająca Kunegundę, dostała się do rąk Austryaków, Beer CXX.
Fryderyk II do Tyrconnella 6. sierpnia 1750, wie już, że Williams
ma w Warszawie swatać Ksawerego z arcyksiężniczką, Polit. Corresp.
Vin, 4fO. Przykład zajęcia się Williamsa ideami Czartoryskich z listu
jego do Keitha 29. listopada 1752 (o przyjaźni z Jerzym Flemmin-
giem) : „I have the pleasure of having him now with me in my house
at Warsaw. We live together and settle this Republick constantly
every night, and if our plans were but as good in practice, as they
are in speculation, You would soon see a consistency in the Repu-
blick of Poland". Osobno poleca mu Stan. Aug. Poniatowskiego:
^You will le surprised to see a Person of nineteen years of age so
formed and so knowing as this young gentleman** (B. M. 35472, 3).
Instrukcya dla Karola Flemminga 11. czerwca 1751: zwracać uwagę,
że August III jest jedynym możliwym rywalem Józefa etc. ; innych
żądań stawiać nie będzie, jeżeli Austrya przystanie na Tidće yenue
de la cour de Russie (A. D. loe. 2881).
20
wania traktatu przed parlamentem, który elekcyi rzymskiej nie
uznałby za dostateczny równoważnik pieniędzy, że jednak Jerzy II
nigdy się o wojsko nie upomni. W myśl protokołu tej narady
13. września podpisany został sub spe rati traktat przymierza
Saksonii z mocarstwami morskiemi, zapewniający pierwszej 48.000
funtów sterlingów rocznego zasiłku w zamian za dostarczenie
sześciotysięcznego kontyngensu na obronę europejskich posiadło-
ści Anglii, Holandyi albo ich sprzymierzeńców. W sprawach Rze-
szy obiecywał August III kroczyć ręka w rękę z bratem hanno-
werskim i to zarówno na sejmie, jak w kolegium elektorów.
O arcyksięciu wyraźnie nie wspomniano, a sam artykuł o kor-
pusie zredagowano dwuznacznie, dopuszczając interpretacyę, że
nie tylko przewidziane podwyższenie korpusu, ale i dostarczenie
go w umówionym komplecie zależy od późniejszego porozumie-
nia (si Ton en peut convenir alors). Dotychczasowa negocyacya,
mieszająca osobiste lub ustne zapowiedzi dyplomatów z formal-
nemi stypulacyami rządów, mogła uchodzić w oczach Sasów za
niebywały sukces. Od upartego Hannowerczyka wyłudzono po-
parcie i pieniądze za nic, skoro i nadal można było wykręcać
się od dostawy wojska i od piśmiennego, bezpośredniego wypo-
wiedzenia się za Józefem. Już tylko wynik roboty petersburskiej
przedzielał Bruhla od tryumfu. Czemużby Jerzy II nie miał uwziąć
się zrobić łaskę Augustowi III? Tutaj nie oblanoby go zimną
wodą, jak nad modrym Dunajem. A byłoż do przypuszczenia,
że Austrya, której całość zawisła od Anglii i Rosyi, odmówi im
zgody na śluby habsbursko-wettyńskie, nie da się wciągnąć do
urządzenia w Polsce zbawczej elekcyi vivenłe rege?^)
^) Yitzthum I, 217. Flemraing do Brtihia 27. lipca: minister
hannowerski Mdnchhausen mówił, że Jerzy nie potrzebuje wojska,
tylko współdziałania Augusta w sprawach Rzeszy ; 24. sierpnia : Kei-
thowi kazano sonder le terrain w Wiedniu. Brtihl do tegoż 13. wrze-
śnia: „mais Vous vous garderez bien de ne rien doimer la-dessus
par ócrit. La promesse eventuelle que le Roi vient de donner de sa
voix en faveur de TArchiduc doit śtre tenue secrete pour la cour
de Yienne a fin de la d^terminer auparavant ou pour le projet en
ąuestion d'un double mariage ou pour quelque autre convenance
k nous faire^' ; August m do Flemminga 31. października; Flemmmg
do Brtihia 4. grudnia; Brtihl do Flemminga 24. października: sekret
negocyacyi źle jest przestrzegany, wszystkie gazety pełne wiadomości
o niej (A. D. loc. 2681). Flemming 28. września: Newcastle obawia
się w razie wykrycia umówionej interpretacyi burzy w parlamencie
o obciążanie Anglii symulowanym traktatem (A. D. loc. 2682)* Jakoż
21
W czasach, o których mowa, przemożny wpływ Rosyi na
losy Rzptej polegał nie tylko na własnych jej siłach. Do nieda-
wna jeszcze Austrya samoistnie prowadziła czynną politykę
w Rzptej. Ona to, szukając pomocy przeciw Turcyi i Prusom,
zniewoliła carat do spoglądania przez szpary na sejmowe próby
aukcyi wojska w latach 1738 i 1744. Niepowodzenie zraziło Ma-
ryę Teresę do Polaków. Świadomie, w imię własnych korzyści,
zajęła ona nadal stanowisko tak bierne, że faktycznie współ-
działanie Rosyi i Austryi na polskim terenie tylko pierwszej wy-
chodziło tam na pożytek. Dodajemy: „tam", albowiem gdziein-
dziej — w Niemczech, w Turcyi — alians rosyjski opłacał się Ma-
ryi Teresie sowicie. U nas natomiast ciężar potęgi wojennej habs-
burskiej poruszał tylko mechanizm wpływów moskiewskich. Stąd
pierwszorzędna doniosłość pytania, jak wyzyskiwała podówczas
Rosya swą przewagę względem nas, z równą czy może z większą
umiejętnością i samodzielnością, jak w epoce Piotra lub Kata-
rzyny?
Decydujące słowo wygłaszała we wszystkich materyach sa-
modzierżawna Elżbieta Piotrówna. Cokolwiek zwykło się czytać
o jej próżności, ociężałością przesądach i lubieżności, nie poświę-
cała ona swym kaprysom interesów państwa, które nieźle zga-
dywała instynktem raczej, niż rozumem. Plagą dla Rosyi, zba-
wieniem dla jej partnerów było to, że instynkt carowej rzadko
wydobywał się na wierzch, rzadziej jeszcze przechodził w stan
napiętej energii czynnej. Wyjątkowe takie momenty zaobserwo-
wano u niej w chwilach zamachu stanu na regentkę Annę brun-
świcką, podczas wojny szwedzkiej 1741 — 3 r., podczas zbrojnej
interwencyi w Niemczech 1748 r., potem dopiero u progu wojny
siedmioletniej. Obecnie, w r. 1751, więcej niż kiedykolwiek za-
leżało od kompetentnych i niekompetentnych doradców, przytem
każdorazowe zwycięstwo odnosił ten, kto wśród orgii uciech
umiał w swoją stronę pociągnąć rozbawioną uwagę Elżbiety.
Dziesiątek lat mijał od chwili, gdy podkanclerzy, później (1744)
kanclerz Bestużew dyrygował zagraniczną polityką cesarstwa. Na-
wet wrogowie wierzyli zdała w jego wielkość, Rulhi^re uczcił
BHihl zdradził sekret francuzowi Boyerowi, a z przejętej jego depeszy
do Lossa (7. listopada) dowiedziała się o wszystkiem Austrya, ob.
Schlitter: La correspondance secrMe entre le comte A. W. Kaunitz
Rietberg et le baron J. de Koch, Paris 1899, 152, 344; Boyer do
ministeryum 7. listopada 1751 (A. E.).
22
go epitetem „genie ylgouremc", Fryderyk U zaszczyca! swą nie-
nawiścią. Skontrolowaćby warto, jaką dozę uroku winien był
Bestużew własnym przymiotom i przywarom, a jaką potędze,
której był firmowym reprezentantem. To pewna, że osobiści zna-
jomi, nawet najżyczliwsi, gardzili nim z głębi duszy. Niepokaźny,
szpetny, z wiecznie nadąsanem obliczem, pijak, hulaka i kostera,
zaiste nie towarzyskim zaletom zawdzięczał swój posłuch i wpływ
u carowej. Elżbieta brzydziła się jego rodzinnymi skandalami,
łapczywością i cynizmem, ale pozbyć się go nie umiała. Nikt
nie wyrównywał mu doświadczeniem, znajomością rzeczy euro-
pejskich, mało kto, prawdę powiedziawszy, zazdrościł mu odpo-
wiedzialnej posady. Spryciarz to był i mistrz na przeróżne „finty"
kancelaryjno-dyplomatyczne, niezgorszy, jak na nadnewskie kol-
legium spraw zagranicznych, dyalektyk, chociaż żaden orator:
lubił demaskować przed carową głupotę oponentów, druzgotać
ich wykrętną krytyką, przytłaczać gęstym aplombem swej nie-
omylności. Opowiadano, że systematycznie zniechęcał Elżbietę do
zajmowania się sprawami, przedkładając jej stosy memoryałów,
not, protokołów, na widok których władczyni wpadała w prze-
rażenie i polecała mu sporządzić zwięzły referat ; wówczas kan-
clerz podawał jej swe wnioski z tak powikłaną motywacyą, że
zafrasowana niewiasta, nie mogąc końca powiązać z końcem,
spuszczała się na jego zdanie. Gdy argumenta rzeczowe były
bezsilne, apelował do cieniów Piotra Wielkiego. Wierzono mu
tern chętniej, że i on i Elżbieta uchodzili za wyobrazicieli na-
rodowej reakcyi przeciw cudzoziemskim rządom Bironów i Oster-
man''>w. „To nie moja polityka^S wmawiał: „to jest polityka sła-
wnego ojca Waszej Cesarskiej Mości". W istocie daleko mu było
do ujęcia sprężystego i męskiego ducha tradycyj Piotrowych.
Wielki car łączył się z Prusami przeciw Saksonii i Austryi, mą-
cił Polskę i utorował do niej drogę dla ingerencyi rosyjskiej,
przygotowywał zabór Kurlandyi : Bestużew stał się filarem anty-
pruskiego związku z Austryą i Saksonią, pozostawiał Briihlowi
wolne ręce w Polsce, adwokatował rządowi polskiemu w stara-
niach o uwolnienie Birona. Car obrotny, przytomny, zmieniał
front stosownie do sytuacyi międzynarodowej, Bestużew, maruda
z natury i z zasady, zdecyduje się na odstępstwo od szablonu
dopiero, gdy będzie zapóźno. Etyka wschodniego statysty niemniej
była oryginalna, niż jego umysłowość. Rozpustny, jak Walpole,
nietyle innych deprawował, co sam sprzedawał się na wszystkie
28
strony, z początku Austryi i Saksonii, potem choć bezowocnie, Fran-
cy! i Prusom, zawsze Anglii. Na tem polegał jego „system" an-
gielski, że każdy z dziesięcio lub piętnastotysięcznym kubanem
w garści trafiał doń przez ambasadę brytaóską. Anglia „poży-
czała", t. j. płaciła najwięcej, dlatego w zasadzie przyjmował
łapówki tylko od angielskich sprzymierzeńców. Chlubił się, że
w r. 1745 odrzucił francuską ofertę 100.000 fr.; po latach dwu-
nastu zdeprecyowany daremnie będzie się sam napraszał o takąż
kwotę. Wszelki targ z góry wyłączał, datki zbyt skromne, jak
na rangę kanclerską, oraz te, których bez narażenia całej ka-
ryery nie śmiał przyjąć, odpychał z niewysłowioną godnością.
Już to nie brakło mu majestatycznych gestów, pewnej miny, po-
zorów katońskiej cnoty, ani nawet teoryi moralnej, że jest rze-
czą bardzo a bardzo pozwoloną kazać sobie wynagrodzić fatygi
po wyświadczeniu wspólnej przysługi własnemu dworowi i tym,
co się z nim związały! Profani, nowicyusze ulegali wrażeniu, że
kanclerz to mąż nieskazitelny i głęboki, lepsi znawcy tytułowali
go „Bnihlem swego kraju". Porównanie nad wyraz nieścisłe,
krzywdzące poniekąd obu ministrów. Hrabia na Ocieszynie obdzie-
rał Saksonię, brał łapówki od polskich magnatów, ale w poli-
tyce zewnętrznej bywał stroną przekupującą, nie przekupywaną,
nie kupczył bezpieczeństwem Saksonii, z której żył i używał. Na
Rosyi robił pieniądze nie Bestużew, lecz Piotr Szuwałow, speku-
lant i skupień, łupieżca i monopolista; gdy tymczasem niena-
widzony przezeń pieczętarz zarabiał na Europie. Mógł to czy-
nić bez wielkich skrupułów, że zdradza ojczyznę, gdyż młodą
Rosyę, budzącą się do potężnego rozrostu, największemu sprze-
dawczykowi niełatwo było przyprawić o katastrofę.
Bestużew nie podołałby intrydze nadwornej, gdyby go nie
zasłaniał „cesarz nocny", Aleksy Razumowski; nie sprostałby
też intrydze gabinetowej, gdyby nie miał pod ręką pomocnika :
rezydenta saskiego Funcka. Ten z pokojowca kamrat kanclerski,
świetny znawca stołecznych tajemnic, stanowił dla całego kor-
pusu dyplomatów „zło konieczne", „duszę**, a właściwie klucz
do duszy Bestużewa. Sekundował temu ostatniemu pamięcią,
węchem, rutyną kancelaryjną, towarzyszył na nocnych pijaty-
kach, pisał dlań reskrypty i noty, polerował ostrzejsze frazesy.
Rozczulająca przyjaźń łączyła tych dwoje. Mieli mnóstwo wspól-
nych sekretów, wspólnych wrogów nad Newą i gdzieindziej, mieli
jeszcze to wspólnego, że od czasu do czasu okłamywali siebie
24
nawzajem, potem m )wili sobie prawdę w oczy, i harmonia wra-
cała, osnuta na pewnej tranzakcyi, której częściową likwidacyą
stanie się w r. 1756 suma 10.000 dukatów, wytrącona z saskich
aktywów. Ilekroć kanclerz, zgryziony podziemną walką, jaką to-
czył z rodem Szuwałowów, wicekanclerzem Woroncowem i in-
nymi, zapragnął wylać żółć, wylewał ją na łono Funcka; jeżeli
Funcke miał do załatwienia interes, którego Bruhl nie chciał
traktować ministeryalnie, wywnętrzał się przed Bestużewem. Miał
bowiem i Bestużew swoją aferę sekretną na podobieństwo gło-
śnego „sekretu*' Ludwika XV: delikatniejsze sprawy omawiał sam
na sam z Elżbietą, poczem, mijając kollegium, rozsyłał od siebie
rezolucye agentom przy dworach obcych. Rozkazy owe, tajone
przed carową, równały się dla kreatur kanclerskich rozkazom
ministeryalnym, były wykonywane, ale w razie niełaski, nakry-
cia, śledztwa, cała korespondencya tajemna nazywałaby się wielką
zdradą stanu. Na tę to ścieżkę sekretną miał Funcke skierować
matrymonialne i sukcesyjne pragnienia Augusta III. Droga jawna
była zagrożona: w kollegium dominował głos świetnego, naj-
niebezpieczniejszego człowieka pod słońcem, posła Maryi Teresy,
generała Pretlacka, mile widzianego przez Elżbietę Piotrównę.
Zresztą i bez jego podszeptów członkowie urzędu oświadczyliby
się przeciw wszystkiemu, coby pochodziło od Bestużewa i Funcka*).
Brtihl zaopatrzył posła w gotowy projekt artykułu o przy-
stąpieniu Saksonii do przymierza, przewidujący zresztą tylko
niezupełny akces, ,Jaki uczyniła korona angielska", dalej w pro-
jekty dwóch dodatkowych deklaracyj, z których jedna dotyczyć
miała zabezpieczenia elektoratu przed gwałtami Fryderyka, druga
zawierałaby obietnicę takich kroków ze strony dworów cesar-
skich, aby korona polska na wypadek wakansu pozostała w domu
Wettinów. Spraw matrymonialnych, jako zbyt delikatnych, nie
wypadało od razu obrabiać na piśmie. Świeżo nadesłane z An-
glii poszlaki zamiarów ks. Contiego, obliczonych wrzekomo na
pomoc prusko-szwedzką, miały znaglić Rosyę do pośpiechu. Metę
akcyi przygotowawczej zakładano na sejmie grodzieńskim, a więc
w październiku 1752 r. Funcke wybrał się z całym aparatem
*) Waliszewski: La derni^re des Romanow, Elisabeth I, 110
i n., 130 i u.; Publicationen aus den kgl. preuss. Staatsarchiven, t.
74, 681 i n., Sołowjow V, 646 i in. Prasse do Brtihia 27. paździer-
nika 1756, 25. marca 1757 r. (A. D. loc. 3033—4). Rulhi^rel, 172.
25
do przyjaciela, przypomniał projekt podwójnych ślubów, napo-
mknął o innych „grzecznościach" (Convenienzen). Szczególna je-
dnak rzecz — Bestużew zaraz na wstępie jął wynajdywać tru-
dności. Podwójne małżeństwo — prawił — carowa już dawniej
uznała za związek zbawienny, ale potem wyraziła skrupuły co
do zbyt blizkiego między dwiema parami pokrewieństwa. Toby
nie stanowiło wielkiej przeszkody, ale z innych, wiadomych Sa-
som okoliczności kanclerz wnosi, że dana sprawa nie jest „res
integra", gdyż dwór wiedeński wdał się podobno w inne związki,
z których niepodobna się chyba wycofać. Więc co najwyżej dla
wyjednania innych „grzeczności" zaofiarige Rosya Sasom dobre
usługi. Przedmiot owych usług ogólnikowo wyłuszczył Funcke
w osobnem notandum dla Bestużewa, powołując się na obie-
tnicę Kayserlinga, że sprawę sukcesyjną przedłoży zwierzchni-
kowi. Ależ w relacyach Kayserlinga niema wzmianki o niczem
podobnem I dziwił się kanclerz (zaznaczmy nawiasowo, że mijał
się z prawdą, gdyż Kayserling wcale nie odwlókł spełnienia
prośby Bruhla). W drugiej połowie listopada Funcke przypuścił
do kanclerza trzeci, stanowczy szturm i wyjawił w całości se-
kret upragnionych „Gegenconvenienzen". Już traktował wstawien-
nictwo rosyjskie w Wiedniu, jako rzecz prawie obiecaną, już
obezwładnił zarzut Bestużewa, iż Marya Teresa nie wyda córki
za „un prince cadet" bez udzielnych posiadłości — uwagą, zdra-
dzającą ukryte sympatye Brtihla: że Ksawery nie będzie już
„cadet", gdy mu Rosya i Austrya zapewnią koronę polską. Ni
stąd ni z owad przyjaciel stanął okoniem. Odparł sucho, że sprawy
tej nie podejmiye się prowadzić drogą poufną, i jeżeli Funcke
obstaje przy swojem, musi wystosować do koUegium szczegó-
łowy memoryał o projektowanych w Polsce krokach, nie wplą-
tując do rzeczy Kayserlinga. Równało się to pogrzebaniu całego
projektu, bo w kollegium znaleźliby się zaraz wymowni obrońcy
kardynalnych ustaw Rzptej, podniesionoby nielegalność elekcyi
vivente rege, i niechybnie zdradzonoby setoet Austryakom. Od tej
decyzyi nie odstąpił już potem Bestużew, stale zasłaniał się od
nagabywań ortodoksyjnymi skrupułami Elżbiety, oraz propozy-
cyą, aby sprawę sukcesyjną traktować ministeryalnie. Biednemu
rezydentowi nie pozostało nic innego, jak wymawiać się brakiem
upoważnienia — i zdawać relacyę Bruhlowi ze swych niepowo-
dzeń. Zakrawało na to, że Funcke, posiadacz niezawodnego al-
manachu dni feralnych, do którego przyjaciel chętnie zaglądał
sam niebacznie wybrał złą godzinę...^)
Niebawem szydło wyszło z worka. Zaprawdę moment był
feralny, jeden z coraz częstszych teraz w karyerze Bestużewa
feralnych momentów. Jeżeli nawet chciał, nie mógł on już świad-
czyć wielkich przysług Bruhlowi. Błyszcząca klika salonowo-bu-
duarowa, spojona nienawiścią ku kanclerzowi, zaćmiła Razumo-
wskich, istnym taborem otoczyła Elżbietę Piotrównę, zohydzała
jej, jak mogła, Bestużewa i Funcka. Stary wyga poczuł chwiejny
grunt pod nogami. Osobnym cyrkularzem przeciął tajną kores-
pondencyę z podkomendnymi, przestał nudzić carową memorya-
łami, ukrócił wodze swej afektacyi w oczekiwaniu groźnych
przejść. Pohulanki wyczerpały jego majątek. Zbliżał się dzień,
kiedy ten wielki, imponujący Bestużew w najgłębszej pokorze
i rozpaczy wyjąka przed Pretlackiem zeznanie, że w sekrecie
zużył na własne potrzeby fundusz koUegium i departamentu
poczty, zastawił klejnoty żony, bo inaczej nie miałby za co to-
warzyszyć carowej w wycieczce do Moskwy. Scena owa skoń-
czy się na błaganiu o jałmużnę — póki do niej nie doszło, miały
miejsce inne scenki między kanclerzem i generałem, wyjaśnia-
') Brtthl do Funcka 24. i 25. sierpnia 1751 (A. D. loc. 2886):
^Project einer wegen der kilnftliehen Succession in Pohlen zu begeh-
renden und auszustellenden Declarations Urkunde. Da Ihro ROmische,
sowohl ais Russische Kayserliche Majestaten gar wohl erkennen, was-
maassen Ihr eigenes luteresse wegen Erhaltung der Ruhe und des
Gleichgewichts im Norden erheischen, dass die Gron Pohlen nicht nur
bey dem kSniglichen Churhause Sachsen ferner, wie bishero verbleibe,
sondern auch zu Vorkommung der allerdings zu beftirchtenden intri-
guen und neuen Unruhen im Fali der Erledigung des Thrones in Zei-
ten solche Alass-Regeln genommeii werden, welche in so weit es die
Freyheit und Yerfassung dieses Reiches zulassen, die Succession im
Yoraus feststellen, also versprechen Ihro R(Jmisch - Kayserliche und
KOnigliclie Majestat alles, was zur Erlangung dieses heylsamen End-
zwecks in nurgedachtem Maasse beforderlich seyn kan, gerne beytra-
gen zu wolleri" (przy instrukcyi dla Flemminga 3. maja 1752 r., A.
D. loc. 3346). Brtlhl do Funcka 26. września, 6. października, 31.
października, 14. listopada; Funcke 30. października P. S., 13. 126.
listopada, 3. grudnia (A. D. loc. 3031). Pretlack do Ulfelda 9. paź-
dziernika już wie od Bestużewa o żądaniu 2 deklaracyj oraz poczę-
ści o planie matrymonialnym (A. W. Relalionen aus Russland) ; oczy-
wiście pryncypał i podwładny umówili się, że urzędowny raport bę-
dzie nosił datę dopiero 2. listopada, jak to widać ze wspomnianego
wyżej (str. 19, I) listu Bestużewa do Kayserlinga.
27
jące dostatecznie, dlaczego Pretlack, wiedząc intencye swej mo-
narchini, nie potrzebował ani wykradać sekretów, o których sze-
ptał przyjacielowi Funcke, ani też robić awantury w kollegium.
Sam Bestużew, czując zbliżającą się ruinę, wydał mu zrazu tę
część drezdeńskich tajemnic, która dotyczyła Ksawerego i arcy-
księżniczki, a którą zdążyła już wykraść z raportów Kayserlinga
dyplomacya austryacka; generał upewnił go i poprosił o wy-
perswadowanie Funckowi, że Marya Teresa nigdy nie wyda córki
za księcia-kadeta. Potem również stanowczo saoponował prze-
ciw przeprowadzaniu elekcyi w Polsce, zaznajomił i kolegę An-
glika, Guy Dickensa, z zapatrywaniem na te kwestye dworu wie-
deńskiego; słowem, stała się rzecz najgorsza, której Brtihl pra-
gnął nadewszystko uniknąć: rządy rosyjski, a potrosze i angiel-
ski, zmiarkowawszy, że oporu Austryi nie przemogą, uznały za
lepsze solidaryzować się z nią, niż z Saksonią. Dla Sasów za-
chowały różowe nadzieje, życzliwe półsłówka, to, czem od po-
czątku miała być według planu Jerzego sukcesya polska — przy-
nętę na brata Augusta*).
Briihl, zdecydowany niezaprzepaszczać doniosłej sprawy
piśmienną negocyacyą, postanowił czekać z odsłonięciem kart,
aż Austrya sama poprosi go formalnie o akces do przymierza
1746 r. Daremnie jednak. Marya Teresa wystrzegała się wszyst-
kiego, coby pozwoliło Sasom sformułować swe warunki. Wsta-
wiennictwo Keitha w Wiedniu spotkało się z zimną odmową.
A tymczasem nastał karnawał 1752 r., w kancelaryach nadnew-
skich robota zamarzła; gdyby Funcke podał nie jeden, a kilka
') Funcke 30. października 1751, 29. stycznia i 13. lutego
1752; Brtihl do tegoż 28. grudnia: nie potwierdza i nie neguje
związku obu planów w osobie Ksawerego ; dlaczegoby nie raiaJa Marya
Teresa wyznaczyć Ksaweremu i arcyksiężniczce jakiej godności we
Włoszech lub Niderlandach, jeżeli to uczyniła dla Karola Lotaryń-
skiego? 18. i 25. stycznia: spodziewa się jeszcze, że Bestużew ustąpi
(A. D. loc. 3081—2). Jeżeli Funcke mówił jia domysł, to zgadywał
dobrze; świadczy o tern relacya Flemminga z Wiednia 1. listopada
1752: „Votre Excellence (BrUhl) voudra bien considśrer entre autres
par rapport au double mariage, qae 1' evenement d'ailleurs fort heu-
reux de voir la Maison Royale de Saxe augmenter par un second
Prince dans la ligne descendente ćloigne encore davaiitage le Prince
Xavier de la succession et rend par conseąuence le Projet du double
mariage d'autant moins praticable" (A. D. loc. 2930). Pretlack do
Maryi Teresy 16. grudnia, ni. in. o nawróceniu Guy Dickensa (A. W.
j. w.), Waliszewski: Elisabeth I, 119.
28
memorya/ów, wszystkie w najlepszym razie utonęłyby w kasetce
imperatorowej. Elżbieta Plotrówna, otoczona przez zauszników
i „skrobaczki^, rzuciła się w odmęt balów, maskarada bankietów
i rosyjskich zabaw ludowych... Smutniejsze były tego roku za-
pusty drezdeńskie. Wypadło odwołać nie tylko zapowiadany wcze-
sny przyjazd dworu do Polski, ale też wizytę Ksawerego i Ka-
rola w Wiedniu, w której opinia od razu domyśliła się kon-
kurów...^)
Właściwie lyożnaby tutaj urwać opowiadanie, sprawa suk-
cesyjna bowiem nie posunie się nigdy poza słup graniczny
petersburski. Sejm grodzieński pozostanie bez zadań, bez treści
i racyi bytu. Później, w ogórkowym sezonie 1763 r., Anglik Wil-
liams, Rosyanin Gross, Polak Mniszech, tudzież trzej Sasi : Bruhl
Flemming i Saul zasiądą do dyskusyi na temat sukcesyjny, pod-
piszą protokół, stwierdzający, że „wszystkie względy przemawiają
za tem, aby korona polska zapewnioną została synowi pani:yą-
cego króla przed śmiercią ojca". Tylko że wówczas nie będzie
już u dworu saskiego owego zapału i rozpędu, z jakim brał się
do rzeczy jesienią 1751 r., ani, co ważniejsza, równie pomyśl-
nych w Polsce po temu stosunków. Rozpocznie się w Rzpltej
przesilenie partyjne, którego nie zdążył zażegnać zjazd grodzień-
*) Williams do Newcastle'a 26. marca 1752 : ,Your Grace must
remember that the Court of Dresden always declared that the first
hint of these double marriages came from Russia... Your Grace must
remember that His Majesty was graciously pleased to comply with
His Polish Majesty's desire upon this head; and tho' the answer re-
tumed by count Uhlfeld to Mr Keith was a very cold one, yetitdid
not amount to a direct refusal" (R. O. Poland, 73). Funcke 29. sty-
cznia 1752 : „Es ist nicht mOglich, dass jemand, der die dermahlige
BeschafTenheit, sich von neuem immer wieder verirrende Umstfinde,
Sorglosigkeit und Schlaffsucht nicht selbst vor Augen siehet, sich
dieselbe bis auf den Grad vorstellen kOnne, ais sie wiircklich ist^.
Ulubione zabawy carowej wymienia w depeszy 11. stycznia 1756:
„Blinde Kuh, Yerstecken, Goldsuchen, Ich sitze, Pf&ndespiele". Brtthl
do Petzolda (posła w Wiedniu) 14. listopada 1751 : spytać przedsta-
wicieli Anglii i Rosyi, czy już otrzymali instrukeye co do oddziały-
wania na Austryę. Petzold 27. t. m. : obaj odrzekli, że jeszcze nie;
tenże 15. grudnia: zaraz po rozejściu się pogłoski o blizkiej wizycie
królewiczów zaczęto go pytać, czy nie w celach matrymonialnych
(A. D. loc. 2915). Pogłoska ta znów ukazuje się w marcu i wnet
znika, Boyer 12. i 22. marca (A. E. j. w.). Waliszewski : Potoccy
i Czartoryscy, 166.
29
ski. Owóż, z punktu widzenia wewnętrznych naszych przeobra-
żeń partyjnych zasługują na poznanie dalsze perypetye zwich-
niętego przedsięwzięcia. Rzeczony sejm zaciekawia nie tern, co
miał sprawić, lecz tern, co wynikło z jego bezowocności, jest je-
dnym z negatywnych na pozór faktów dziejowych, które niesłusz-
nie próbują niektórzy wyeliminować z historyi. Każda wykole-
jona rachuba, każde pośliznięcie się jest samo przez się skoń-
czonym, pozytywnym wypadkiem, a na tle ogólnych prądów na-
biera nieraz znacznej doniosłości.
Opór Maryi Teresy nie tylko naraził Polskę na paroksyzmy
bezkrólewia, lecz pozbawił ją dodatnich skutków akcyi, podjętej
w interesie dynastycznym. Mimowoli staje nam przed oczyma
analogia między zabiegami Augusta III a elekcyą vivente rege^
niefortunnie forsowaną przed stu laty przez Jana Kazimierza
i Ludwikę Maryę na korzyść Kondeusza. Po tamtej została wie-
czna pamiątka w konstytucyi sejmowej 1659r.:Z)e modo conclu-
dendi sejmów, nie bez czci i miłości wspominanej długo przez
sejmiki i publicystów. Wówczas dom rakuski we własnym inte-
resie zabił zbawienne dzieło, aby się nie nabawić groźnego są-
siada. Obecnie Austrya postąpiła tak samo, pomimo że preten-
dentem do tronu był syn Austryaczki, książę z życzliwej dyna-
styi. Wystarczyła niejasna obawa powikłań międzynarodowych.
Snąć czasy były inne: egoizm państwowy nabrzmiał siłą rozle-
wną, wyczuwał okoliczności wrogie lub przyjazne nawet tam,
gdzie ich nie odróżniali Ferdynandowie. Choroba parlamentarna
za Jana Kazimierza nie wykreśliła jeszcze Rzptej z rzeszy mię-
dzynarodowej, atoli miała niespożytą siłę do dalszego niszczą-
cego procesu. Obecnie rząd polski był bezwładny, widzieliśmy,
że August III i Bruhl najmniej pytali o stosunek Rzptej do pla-
nów sukcesyjnych: ale i nierząd przetrawił się w sobie. Mało
kto jeszcze miłował Rzptę przyszłości, prawdziwie konstytucyjną
i uzdrowioną, aleć już chyba nikt nie kochał naprawdę upiora
złotej wolności.
W szeregu prób reformy państwowej za Augusta III jest
jedna, co się wiąże z planem sukcesyjnym — ostatnia. W Dre-
źnie przewidywano dwojaki tryb elekcyi sukcesora: przez znie-
sienie liberum veto, albo przez doraźną uchwałę iejmową. Oba
przypuszczały niezbędność sejmu pod konfederacyą. Pierwszy,
wysoce radykalny, nie potrzebuje rekomendacyi ; miał on prze-
ciw sobie zjednoczony interes mocarstw obu koalicyj, z wyjąt-
80
kiem najwyżej Anglii. Nie zbywało mu jednak na zwolennikach
nawet wśród Sasów, ale sfery miarodajne kwitowały zeń na rzecz
tańszego środka. Ten wyobrażano sobie w następującej postaci.
Mocarstwa zaprzyjaźnione, zważywszy, że elekcya podczas bez-
królewia nie obeszfaby się bez nowej wojny sukcesyjnej, a przy-
najmniej bez olbrzymich kosztów, zobowiążą się współdziałać do
wyznaczenia (designation) następcy za życia Augusta III. Prawne
skrupuły nie stoją temu na zawadzie, ponieważ żadne ustawy
nie zakazują królowi myśleć zawczasu o sukcesyi tronu dla po-
tomstwa; zakaz elekcyi za życia króla polega na paktach kon-
wentach, te jednak, jak każdą umowę, można uchylić za zobo-
pólną zgodą stron. Sejm, reprezentujący Rzptę (tu tkwi niestety
błąd teoretyczny), byłby kompetentny do zrobienia takiego wy-
jątku ze względu na bezpieczeństwo państwa, zgodnie z zasadą
salu^' j)opuU suprema lex. Zresztą w razie potrzeby mocarstwa
ogłoszą deklaracye, gwarantujące zasadniczo na przyszłość wol-
ność polskiej elekcyi. Ułożą mocarstwa szczegółowy program
wspólnych działań, poczem każde przez swych zastępców wta-
jemniczy w sprawę tych Polaków, u których widzieć będzie do-
stateczną uczciwość i szczerość, zaleci im samą rzecz, jako ko-
nieczną dla dobra Rzptej, tudzież wszelkie stosowne ostrożności;
twardy grunt zmiękczy się upominkami, kt()reto zwłaszcza w Pol-
sce cudowny wywierają skutek. Na najbliższym sejmie materyę
następstwa tronu znagła poruszą dobrze myślący posłowie ; opo-
zycya, już przedtem zredukowana do minimum^ zapomocą umie-
jętnego zrywania jej sejmików i zwoływania nowych przez po-
wtórne uniwersały, będzie zaskoczona, straci głowę. W razie
najlżejszego oporu sejm przedzierzgnie się w konfederacyę ; naj-
niebezpieczniejszych przeciwników łatwo będzie na sejmie prze-
jednać (rectifier), a w ostateczności uczynić nieszkodliwymi. Plan
powyższy, jakkolwiek ignorujący wolę niepodległego narodu, nie
był pozbawiony dla nas korzyści, zwłaszcza gdyby na czele kon-
federacyi stanęli ludzie rozumni, ożywieni duchem naprawy, nie
obeszłoby się pewnie bez częściowych conąjmniej reform. Opo-
zycya, w znacznej mierze ożywiona jeszcze nadzieją zmiany pa-
nowania, zmarniałaby do reszty. Mniejsza doprawdy o kilkaset
przekupionych sumień, skoro korupcyi niepodobna już było po-
sunąć dalej, skoro uchodziła ona za normalny stosunek prote-
ktora do protegowanego ! Trudno nie przyznać, że raczej walna
reforma polityczna doprowadziłaby wówczas do oczyszczenia
31
moralnego, niż niewczesna skrupulatność etyczna — do ocale-
nia narodu*).
Kogóż z Polaków uważał rząd saski za godnych zaufania
w tak ważnem przedsięwzięciu? Przyjaźń sasko-rosyjska kaza/a
utożsamiać obóz rządowy z ros3f3skim, na czele którego od kil-
kunastu lat stał dom Czartoryskich. W rzeczywistości ani iden-
tyfikacya przyjaciół Rosyi z przyjaciółmi Augusta III nie stała
ponad wątpliwością, ani też przywództwo Czartoryskich w obozie
rosyjskim nie było niekwestyonowaną regułą. „Familia" trakto-
wała swoją dworskość jako związek z dynastyą, kontrakt z Briih-
lem według formuły do ut des, nie zaś jako służbę u saskiego
rydwana. Pomagała premierowi sadowić się w Polsce, uszlach-
ciła go, żądając w zamian wszechwładnej ręką królewską go-
spodarki w kraju. Takiego kontraktu potrzebowała dla siebie,
do osiągnięcia własnych zadań, trudniejszych chyba, niż zadania
wszystkich spółczesnych ministeryów świata. Ocalić naród, rzą-
dzony przez opinię najgłupszych, do której mądrzy musieli zni-
żać polot swej myśli, bałamucony przez prowodyrów frazesami
o dawnych wolnościach, w które ci nie wierzyli sami, odzwy-
czajony od sejmowania, od uchwał, od wszelkich aktów mocy
i samowładztwa, bez wiary w własne mózgi i muskuły, naród,
który nie zdobył się na jedną kulkę dla setki Sicińskich, a który
osiemdziesięciu tysiącami podpisów oświadczy się w Radomiu
za nietykalnością anarchii i zastoju; ocalić społeczeństwo, in-
stynktownie lękające się i Moskwy i Prus, lecz peryodycznie
pouczane odezwami pruskiego i rosyjskiego poselstwa o nie-
zmiennej przyjaźni ich dworów ku Polakom, o obłudzie tych,
co własne zamachy na wolność maskują oskarżeniami Prus o złe
zamiary względem Rzptej, społeczeństwo, dziecinnie modlące się
w instrukcyach sejmikowych ?/^ 6n?^ 5?Y j^^f/w, lecz zniechęcone
eksperymentami pierwszego Sasa do wszelkiej akcyi reformisty-
cznej, raz po raz wypisujące w tychże instrukcyach dla uratowa-
nia honoru partyjnego aukcyę wojska kosztem kleru albo żydów,
byle bez agrawacyi kieszeni szlacheckiej, — to społeczeństwo
wybawić od razu wbrew niemu samemu, nie czekając, aż przyjdą
je budzić rozbiorcy, — toż to było zadanie nieco trudniejsze
^) Vol. leg. IV, 282. Memoryat o sposobach przeprowadzenia
elekcyi w archiwum drezdeńskiem w faso. Die bei Lebzeiten desR5-
nigs zu bestimmende Succession in Polen betr. 1750 — 56, loc. 3692.
32
niż zrobić Maryę Teresę wbrew jej życzeniu matką króla rzym-
skiego ! Pesymista, który jego ogrom ogarnia/, a jednak je po-
dejmował, musiał optymistycznie oceniać siłę własnego ducha.
Bezwarunkowo tedy należało zdobyć władzę, zlepić karny zastęp
stronników, poruszając chociażby mniej górne uczucia, zahypno-
tyzować go osobistą suggestyą, kazać wierzyć w siebie. Środków
tych, obliczonych na doraźny wysiłek, a nie na stopniowe roz-
niecanie obywatelskiego ducha, czy nie za długo używali Czarto-
ryscy? Gzy nie zanadto uparcie działali na ogół protekcyą do
mandatu poselskiego, do deputacyi, do komisarstwa, starostwa,
królewszczyzny, godności ziemskiej, grodzkiej, celnej, wojskowej,
rekomendacyą do najwyższych dostojeństw, a zwłaszcza protek-
cyą w trybunale, gdzie ważyły się najświętsze interesa ~ fortun
ziemiańskich? Z drugiej zaś strony: jakie rezultaty wydałby taki
system, zastosowany ściśle na całej linii? Nie zgłębiając tych
pytań, zaznaczmy, że, po pierwsze, szlachetniejszych metod nie
nauczyliby się książęta wówczas w parlamentarnej Anglii, póki
ich starszy Pitt nie zilustrował przed światem ; po wtóre, że Brtihl
nie myślał w imię konsekwencyi odrzucać korzystnych ofert na-
wet mniej godnych aspirantów, niż ci, których zazwyczaj pole-
cała „familia". W ostatnich latach zgon koryfeuszów opozycyi,
Michała (f 1749) i Józefa (f 1751) Potockich oraz Jana Tarły
(t 1750), zdawał się grozić doszczętnem rozbiciem republikań-
skiej partyi, o której i tak już można było powiedzieć, że sta-
nowi wewnątrz wielkiej nierządnej Rzptej małą Rzeczpospolitę
jeszcze nierządniejszą. Familia uzyskała obietnicę kasztelanii
krakowskiej dla Stanisława Poniatowskiego, wojewody mazowie-
ckiego, wielkiej pieczęci (po Janie Fryderyku Sapieże, f 1761)
dla podkanclerzego ks. Michała, liczyła, że zachowa w swem
ręku i mniejszą, zamarzyła podobno o opanowaniu armii koron-
nej. Tento najważniejszy wakans jej się wymknął. Wielką bu-
ławę dwór obiecał Janowi Klemensowi Branickiemu, polnej po
nim dopilnował potulny Wacław Rzewuski, tylko przez swój lo-
jalizm związany z Czartoryskimi. Stanowiło to na wypadek wojny
domowej nie tylko lucrum cessans kilkunastu tysięcy wojska, ale
i damnum emergens mało co mniejszego kompletu. Albowiem
przyszły hetman, lubo wierny w r. 1733 augustowiec, poczuł
w sobie na stare lata jakowyś patryotyzm, t. j. mieszaninę ru-
sofobii z niechęcią do Czartoryskich. Nie miejsce tu i nie czas
Jeszcze na wszechstronny wizerunek wschodzącego luminarza
33
partyi francuskiej. Wiadomo, że książęta wytężali siły, aby nie
dać hetmanowi związać się z opozycyą. Zażytemu sybarycie
dali w zamęźcie młodziutką Izabellę Poniatowską, ale cały jej
spryt i wdzięki nie zdołały przeważyć u męża wpływu kaszte-
lanowej kamińskiej Kossakowskiej, fanatycznej fakcyantki Poto-
ckich, oraz różnych zauszników w rodzaju Starzeóskiego, Mo-
kronowskiego itp. Niefortunna głosicielka programu famil^nego
nałykała się tylko upokorzeń od męża i przykrych wymówek od
, chmury gradowej", matki Konstancy!. Rozpuszczane przez Po-
niatowskich wieści, że „wódz^ białostocki dla miłego spokoju
i wywczasu zrezygnuje z komendy, wprawiły tegoż w srogi gniew.
„Pokażę im, że chcę zakończyć karyerę z honorem!" zawołał
z emfazą. Chwilowo zresztą nie pokazał niczego, nie przyznał
się otwarcie do sympatyj republikańskich, aby nie stracić eks-
pektatywy, zanim król podpisze nominacyę na ziemi polskiej *).
Pomimo to w walkach o trybunały koronne w ciągu osta-
tnich kilku lat musieli Czartoryscy stwierdzić, zamiast postępu^
cofanie się wstecz. Przeciwnik, kierowany z wirtuozyą przez
takich graczy, jak Antoni Potocki, wojewoda bełzki. Piotr Sa-
pieha — smoleński, wbił się w pychę skażeniem szeregu sej-
mów, opanowaniem lub zerwaniem kilku z rzędu trybunałów.
Fatalny dekret lubelski 1748 r., sankcyonujący klejnot Briihlów,
rył przepaść między rządowcami a zgorszonym krajem. Znikała
nadzieja przeprowadzenia reform inaczej, jak w drodze zamachu
stanu. Należało więc postarać się przynajmniej o to, aby wśród
subaltemów wielkiej buławy wytworzyć przeciwwagę dążnościom
Branickiego, szarże regimentarskie obsadzić ludźmi oddanymi
dworowi i familii. Pod naciskiem wojewody ruskiego BrOhl zgo-
dził się na tę próbę. Branickiemu postawiono jako warunek
awansu, że zmusi do ustąpienia trzech najniebezpieczniejszych
regimentarzy. Byli to krajczy koronny Franciszek Salezy Potocki,
*) Leveaux do Fryderyka II 4. marca 1750, 24. kwietnia 1751;
Benott do tegoż 10. i 13. stycznia 1753: Konstancya Poniatowska
wymawiała córce „en termes tr^s rudes le peu d'esprit qu'il falloit
qu'elle eut de ne pas pouYoir mieni mener son vieux mari^ ; Iza-
bella o mało się nie rozchorowała ze zmartwienia. Zaś hetman „lui
a dćclarć qu'elle ne s^ayisat plus de lui parler d'afiraires et que s'il
Toyoit en elle la moindre opposition k ses sentiments elle le porte-
roit k changer entiferement de manierę envers elle" (odpisy w A. Cz.
3901).
34
kacyk ukraiński i cichy pretendent do buławy polnej ; wojewoda
smoleński, osławiony dopiero co zbrojnem pogwałceniem rea-
sumcyi piotrkowskiej 1761 r.; wreszcie Adam Małachowski, sta
rosta oświęcimski, zdaniem francuzów „najpopularniejszy, nąj-
stalszy i najwymowniejszy człowiek w całej Polsce", którego
popularność tłumaczą nam takie próbki elokwencyi sejmowej :
,głos wolny, wielkiemi obwarowany prawami, tak przed elekcyą,
jako też po elekcyi marszałka powinien mieć omnino swój wa-
lor^, „głos wolny jest lex legum et frater legum". Wódz, podra-
żniony znów, ozwał się butnie : „zobaczymy, kto się ośmieli wyr-
wać armię z pod mej komendy", poczem wdał się w układy.
Koniec końców Potocki, wojewoda kijowski, sam zrzekł się do-
wództwa nad partyą, Małachowski też wziął djrmisyę, ale miej-
sce jego zajął Łętowski, podkomorzy krakowski, inny pogromca
warszawskiego sejmu 1750 r.; Sapieha i krajczy utrzymali się na
urzędach. Branicki wytknął wojewodzie ruskiemu, że wszystkie
nieszczęścia Rzptej są dziełem jego i familii, a ulżywszy sobie,
podpisał formalne przyrzeczenie, iż pozostawi królowi do bez-
pośredniego rozporządzenia gwardyę pieszą i konną. Dwór uzna/
za niestosowne prowokować hetmana w przededniu trudnych
przejść elekcyjnych i więcej nie nalegał*).
Nie pierwszy to raz stanowczy, przedsiębiorczy duch Czar-
toryskich poczuł się skrępowan3rm sojuszem z krętaczem mini-
strem. Zawiodły oczekiwania, że dwór wykorzysta chwilowe bez-
hołowie „wichrzycieli" (brouillons — jak ks. Michał tytułowa/
patryotów), wcześnie zjedzie do Polski i poważnie poprowadzi
*) Leveaiix do Fryderyka U 4. lutego 1750, 5., 26. i 30. czer-
wca 1751 (A. Cz. 3901); Castera 19. września (A. E.); August III do
Branickiego 19. listop. 1751, Branicki do Brtlhla 15. i 22. grudnia,
Brllhl odpowiada 5. stycznia 1752 (A. D. loc. 3583 i 3591). Sapieha
do Mniszcha b. d. (odpis w A. Cz.) wypiera się, że użył opresyi
w trybunale; gdy ksiądz Ostrowski, deputat krakowski, proponował
mu zgodę z familią, piszący odparł, że Czartoryskim nic nie ¥rinien,
tylko oni mu winni, gdyż dwukrotnie „zepchnęli go" z województwa
kaliskiego, raz z poznańskiego. Przyrzeczenia, podpisane przez Brani-
ckiego we Wschowie 7. czerwca 1752, obejmują nadto punkta: „de
ne donner aucune patente d'officier de TEtat - Major puisąue cette
prśrogative est r^serv^e au Roi seul" ; dawać na każde żądanie króla
kilka lekkich kompanii dla eskortowania korespondencyi... „enfin de
me conformer en toutaux gracieux ordres de Sa Majestć" (A. W.
Rei. aus Pohlen 1759). Dyaryusz sejmu extr. warszawskiego 1750 r.
(B. U. W.2Vt.).
zssz
36
dzieło naprawy. W początkach bowiem latego 1752 zaleciała
z Drezna nowina, że August zajrzy tylko w maju do Wschowy dla
podpisania uniwersałów, a na sejm przybędzie dopiero jesienią.
„Podobny krok mieć będzie taki skutek, wróżył książę podkan-
clerzy, jaki wywarłoby oświadczenie ogółowi, iż dla króla obo-
jętny jest sukces sejmu, który też nieprzygotowany zawczasu,
nie pokierowany właściwymi środkami, będzie z konieczności bez-
owocny. Tylko Wszechmoc Boska może przez fiat rządzić świa-
tem, prowadzić sprawy, wywoływać wypadki. Siódmy więc sejm
unicestwiony zwiększy i tak już dotkliwe ułomności państwa^.
Briihlowi jednocześnie przypominał: .Przy obecnym stanie rze-
czy u nas niełatwo jest obmyśleć i rozstrzygnąć pytania: kto,
co i jak, dotyczące propozycyj sejmowych*. Drezno milczało
uparcie. Byłoż to zniechęcenie, apatya — czy skutek niezbada-
nej intrygi? Niepokój ogarnął Wołczyn i Puławy. Skoro król
wybiera się do Wschowy w maju, to uniwersały muszą być wy-
drukowane przed jego wyjazdem z Saksonii, więc o parę tygodni
wcześniej. Uprzednio powinny wyjść listy okólne do senatorów,
t zwane deliberałoriaj co razem z odpowiedziami zajęłoby 5 — 6
tygodni. A tu o ekspedycyi nikt pary nie puszcza, nikt nie pyta,
jak niegdyś, o ministeryalne rady księcia Michała. Snąć coś się
psuło..*).
*) M. Czartoryski do J. Ogrodzkiego 18. lutego 1752 : ,jJe suis
tres affligć et consteme de Tayis que me denne Mr. Bystry que le
Roy n'ira qu'a Fraustad au mois de May pour y signer TEzpódi-
tion de la Dietę. Cette dćmarche aura le mdme effet que produiroit
une dśclaration au Public que le Roy est indiffćrent sur le suec^sde
la Dietę, que celle-cy n^ćtant ni prćparće a tems ni dirigće par des
mesures sera necessairement infructueuse. II n'y a que la Toutepuis-
sance de Dieu qui peut par un Fiat rógir le monde^ conduire les
affaires, produire les śv6nements. Une septieme Dióte consćquemment
annullće augmentera les infirmitćs de TEtat dćja si considćrables...
La situation alors des choses dans T Empire persuadoit nos peuples
que dans les pareils yoya^es prćcćdents le Roy ne pouvoit s'ćloigner
plus distamment de son Electorat; quelles raisons pourrontk prćsent
consoler et tranquilliser la nation?... L'autoritć a prósent du Palatin
de Cracoyie sur nos citoyens militaires pourroit amóliorer les óvóne-
ments, mais e'est aussi un article, sur le quel ii faut dtre attentive-
ment et a la joumće, de Toeil, des concerts et des mesures^ (dalej
o regimentarzach, o zajściach piotrkowskich); 2. marca: „Quid, Quo-
modo, quiba8 aunliis ce sont les trois points essentiellement k rć-
soudre en prćalable dans les oeuyres du gouvemement, plus encore
dans le notre en Di^te^ (A. Cz. 3429). Tenże do Brfihla 16. marca:
86
Nie było sekretem dla książąt, że Briihl pamięta dwukrotną
rekuzę, jakiej doznał od familii raz, gdy ks. Augustowi propo-
nował syna na zięcia, kiedyindziej, gdy córkę chciał wyswatać
za podkomorzego kor., Kazimierza Poniatowskiego. Gdyby owe
dzieje wyszły mu z pamięci, był ktoś przy boku, ktoby mu je
przypomniał (i to nie było sekretem). Przed sejmem 1748 r.
podkomorzy, w nadziei pozyskania dla prawicy Potockich, pora-
dził ministrowi wydać tę samą hrabiankę Amalię za Jerzego
Mniszcha, marszałka nadwornego koronnego, szwagra Józefa Po-
tockiego. Ta koligacya przyprawiła familię o nieobliczalne klęski.
Mniszech wniósł z sobą w komnaty królewskie ducha nieufności
ku Czartoryskim, widoki kompromisu z nieubłaganą irredentą
Potockich, tudzież szczególny swój „program" polityczny. Gdzie-
indziej przedstawimy ziszczenie tego programu wraz z charakte
rystyką twórcy. Dość tu zapoznać się z dominującą struną mar-
szałkowej gamy uczuć. Ponieważ niepodobna wywyższyć się po-
nad Czartoryskich, a w przeciwnym obozie również nie brak oso-
bistościy górujących nad nim aspiracyami i rozumem, nie pozo-
staje marszałkowi nic innego, jak skleić nową fakcyę dla siebie.
Mniszech łaknął pokłonów, pragnął być na audyencyach odda-
wcą dyplomów i przywilejów, protegować i władać protegowa-
nymi. Zbyt dumnie i za długo sterczeli Czartoryscy obok Bruhla;
czas pomścić zgłodniałą, poniżoną Potocczyznę, spychając ich
własnem, całigącem marszałka po rękach i nogach stronnictwem.
Wprawdzie premier, przyjmując go za zięcia, zarzekał się przed
Kayserlingiem, iż z familią nie zerwie i „nie odda interesów
swego pana w posagu za córką^. Może nawet nie kłamał, może
naprawdę chciał tylko używać zięcia za narzędzie do łagodzenia
opozycyi i za dalszy etap na drodze do zagnieżdżenia się w Pol-
sce. Jakkolwiekbądź, pierwsze lody prysły, Potoccy zetknęli się
z królem, napełnili salony Brtihlowskie. Zgrzybiały hetman za-
glądał już w oczy śmierci; giętszy wojewoda bełzki prędko wdał
się w jakąś zażyłość z Bruhlem, inni też nie okazali zakamie-
niałych serc. Podczas sejmu nadzwyczajnego 1750 r., zwołanego
specyalnie dla reformy trybunałów, a obezwładnionego jeszcze
przed obiorem marszałka, Mniszech na konferencyi u prymasa
pyta, kiedy ma jechać do Wschowy (: ,dans Tótat des choses chez
nous ii n'est point facile d'imaginer et de rósoudre le Qui, Quoy et
comment des Propositions pour la Di^te dans les umversaux" (A. D.
lec. 3591).
37
zdoła/ zapobiedz ożycia saskich regimentów na osłonę następnej
reasamcyi, czego domagał się Michał Czartoryski. Postęp Mnisz-
cha był znaczny, ale gdy pierwsza próba ugody zawiodła, gdy
wśród naprężonego po owym sejmie nastroju z ust St. Ponia-
towskiego i Mik. Podoskiego, woj. płockiego, padło na radzie se-
natu żądanie sądów nadzwyczajnych przeciw przestępcom stanu,
zdało się, że pękną postronki, rzucone przez Mniszcha na obie
strony, teściowi i szwagrowi. Z bezprzykładną czelnością zapro-
ponował wtedy marszałek użycie tych sądów i przeciw osobom,
które ich żądały. Pamiętne to plaidoyer nie uchroniło Potockich
przed ogłoszoną w konkluzyach groźbą „wznowienia rygoru,
opisanego w ustawach dla konserwacyi całości^. Nie zrażał się
jednak opiekun, zręcznie korzystał dla dopięcia celu z tych ka-
nalików, jakie mu laska nadworna i powinowactwo z BrUhlem
w Dreźnie otwierały, był powiernikiem i doradcą ministra w rze-
czach polskich, pośrednikiem w przedaży wakansów, punktem
oparcia dla szukających protekcyi, a wrogich Czartoryskim ży-
wiołów. Drugim, kompetentniejszym informatorem saskiego rządu
o polskiem prawie publicznem był od dłuższego czasu stały gość
drezdeński, ksiądz Michał Wodzicki, podkanclerzy koronny, człek
bez ambicyi i bez staroświeckich przesądów politycznych, bez
skrupułów, gdy chodzi o wykłamanie się z kłopotliwej koiyun-
ktury, słaby charakter i słaba przy węgrzynie głowa. Zasłużony,
ślepo uległy Sasom i Mniszchowi siostrzeniec tegoż, Wacław
Rzewuski, wojewoda podolski, wcześniej od wuja zasiadł
w senacie, nie był więc jego kreaturą; w zupełności zasługigą
na taką nazwę Zboiński, pułkownik artyleryi, oraz księża: Kaje-
tan Sołtyk, koadjuŁor kijowski i Władysław Łubieński, sekretarz
koronny. Cisi to byli, ale gorliwi pracownicy w ręku marszał-
kowskiem, pod ich adresem przedostawały się nad Elbę błagania
tych, co się chcieli uczepić czysto dworskiej, nie famil^nej klamki,
a nie mieli cywilnej odwagi do rzucenia rękawicy Czartoryskim.
Nie dziw, że książęta stawali się coraz zbyteczniejszymi dla
Bruhla, a ich radykalne programy — coraz uciążliwszymi. I stało
się, że projekt elekcyi za życia króla, zrodzony w rdzennie sa-
skiem środowisku, wcześnie został zakomunikowany Mniszchowi
i Wodzickiemu, lecz pozatem nikomu podobno z Polaków^).
^) Lord Stormont do lorda Holdernesse 37. lipca 1756 (R. O.
Poland 78) ; Rćponses aux ąuestions proposees, gen. Moneta z r. 1755
38
Czy Czartoryscy wykryli go już na wiosnę^ tradno orzec.
Taki radca Saul, ajent brtolowski do rozlicznych poleceń, później
najpracowitszy jego pomocnik w kancelaryi dyplomatycznej ^
zawsze powiernik i jakoby pensyonarz Czartoryskich, a wróg
Mhiszcha, mógf im coś niecoś donieść bądź bezpośrednio, bądź
przez regenta Ogrodzkiego, bądź przez konsyliarza Schmidta;
niogli i sami coś wymiarkowaó z gorączkowego ruchu dyplo-
matów saskich ; sporo naopowiadał zapewne podskarbi Jerzy
Flemming po wycieczce odbytej w lutym do Drezna, niby dla
omówienia przygotowań do podróży grodzieńskiej króla *).
Świadomość, że dwór coś kryje, ksizśla Czartoryskim tem bez-
względniej i twardziej stawiać wobec Brtihla i ogółu sprawy
wftkansów. Dwór powinien szczerze i jawnie przyznać się do
ich kompanii, wszystkie, a przynajmniej najważniejsze urzędy
winien rozdać wedle ich wskazówek, jeżeli nie chce okazać, że
akceptuje mniszchowski system sprzedawania wakansów na prawo
(A. E. Pol. 246); urazę o Elżbietę Cz. odnosimy do r. 1750, chociaż
ślub jej ze Stanisł. Lubomirskim nastąpił dopiero w początkach 1 753;
już wówczas posażna panna była przedmiotem różnych ofert magna-
ckich, m. in. Karola Radziwitta: ks. August do Michała Radziwitta
95. grudnia 1760, dziękuje za zaszczytny wybór syna, ale dla deli-
katnej kompleksyi córki postanowiono od dawna nie przedsiębrać o jej
zamęściu żadnej determinacyi ^przed 18-m wieku jej rokiem** (B.
Pol.). Stan. Aug. Poniatowski: Pamiętniki, Warszawa 1903, 49. So-
łdwjow V, t. 92, 652. Waliszewski : Potoccy i Czartoryscy, 101—2;
mowy Poniatowskiego, Podoskiego, Mniszcha, resultatum sierpniowej
rady senatu 1750 r. (B. U. W. I Iq); o wniosku Czartoryskiego wia-
domość w „Responsie na skrypt pod imieniem wojewody sieradzkiego
(Szembeka) wydany" (pióra Sołtyka ?) (A. A. U. 310). Marszalek Bie-
liński do Mniszcha 90. kwietnia 1759, o starostwo mirachowskie ;
9000 cz. zŁ. złożył u Riaucoura, aby ten wypłacił je, komu każe
adresat; nadto liczne ślady z lat późniejszych (A. D. loc. 3579).
*) Boyer do ministeryum 3. stycznia 1759: „Cest un fait cer-
tain que Mr. Saul est pensionn^ et aux ordres des Czartorinsky et
de Poniatowsky, ii dćpend d'eux et n'agit que par eux en toute o^
casion. J^ai scu pour certain qu'il8 Tont soupcounó de s^etre engagć
aussi pour des gr&ced avec certains Potocky** ; powstało stąd pewne
ochłodzenie stosunków (A. W. Exped. nach Russland, 1759). Są ślady
usług Saula i w korespodencyi M. Czartoryskiego. Stemberg (b. d.,
około 5. lutego 1752), o wizycie J. Flemminga (A. W. Relationen
aus Dresden); o sprawie sukcesyjnej wystrzegano się pisać, Saul za-
teniy nie opuszczający Saksonii, mógł chyba tylko przez podskarbiego
zawiadomić o niej Czartoryskich, por. Sołowjow V, t. 23, 730.
: lewo. Wakowało mnóstwo dostojeństw i posad, poczynając
•d wielkiej bnfawy i pieczęci, aż do powszechnego „chleba^.
Dla Czartoryskich najdonioślejsza była kwestya, kto obejmie po
te. Michale małą pieczęć litewską. To była kwestya wszech-
vładztwa na Litwie; a zarazem zgody z dworem w sprawach
nrymagąjących pieczęci wielkiego księstwa. Że odmawiano ks.
itichałowi materyalnego wynagrodzenia 28 letnich trudów pie-
32ętarskich, odsyłając wciąż do ekspektatywy starostwa biało-
serkiewskiego, o to mniejsza, pieczęć atoli była dlań nie źró-
dłem dochodu (kancelaryjnych opłat z zasady nie brał), a źródłem
potęgi. Nigdy tak zupełnego nie odniósł zwycięstwa na sejmi-
kach gromnicziiych (deputackich), jak tego roku; śmiało mógł je
przypisać śmierci J. F. Sapiehy, który go dotąd nie dopuszczał
do sądzenia asesoryi. 1 ledwo się do niej dorwał, zauważyła że
Mniszech gwałtem chce mu kolegą zrobić opozycyonistę, Igna-
cego Sapiehę, wojewodę mścisławskiego. Wtedy kategorycznie
zażądał podkanderstwa dla zięcia, Michała Sapiehy, wojewody
podlaskiego ; dla poparcia żądania przesłał na ręce Ogrodzkiego
taką wykładnię : „Jeżeli odmawiają mi kolegi pożytecznego
i zgodnego, równa się to związaniu mi rąk do dalszych usłtlg
dla Pana i Ojczyzny; to będzie oznaką, że nie mam wcale
zaufania Króla ani jego Ministra, i że powinie-
nem się do tego zastosować". Nieco później zaś: „Je-
żeli sama tylko racya czy też allegacya, iż wojewoda podlaski
jest moim zięciem, miałaby mu przeszkodzić stać się mym ko-
legą, to jakąż dotkliwszą ranę możnaby mi zadać? Duch mój
byłby wtedy całkiem zniechęcony, serce moje byłoby zranione
boleśnie". „W dziejach wszystkich mądrych rządów i w świetle
obecnych doświadczeń zgoda i jak najpoufniejsza łączność do*
brych ministrów uchodziła za dobro pożądane i jak najkorzy-
stniejsze". Nadto prosił dla siebie o trzy niewielkie starostwa.
Łuków, Kupiszki i Pieniany. Wojewoda ruski szczególnie prosił
o kasztelanię przemyską dla podkomorzego tejże ziemi, odra-
dzając nadanie owego urzędu Benoemu, znanemu z intryg
stambulskich 1743 r. : „w województwie wielkiby mi nieporządek
uczynili", przekładał, „przytem toby mi okazało, że już się wcale
o mnie nie troszczą". Nie pomogły dobre usługi Saula, ani wsta-
wiennictwo Williamsa i Kayserlinga; wszystkie prawie wakansy
poszły niebawem za rekomendacyą tych, co się uwzięli „czynić
40
nieporządek" familii w województwach. Tylko podkanclerstwo
litewskie pozostać miało w rezerwie aż do sejmu ').
*) M. Czartoryski do Ogrodzkiego 31. stycznia: zdrowie psujsi
zabiegi o trybunał: 28. lutego: „depuis bien longtems les diettines
en Lithuanie n'ont eu un succ^s aussi complet, quasi k la lettre se-
lon mes plans et mes dispositions ; j'ay lieu d'espórer que Tćlection
des 5 offices dans le Tribunal prospćrera ćgalement. Je m'atteiids
a la procbaine visite du Palatin de Cracoyie dans son retour de
Russie a Białystok. L'erreur de vouloir paroltre l'ami de tout le
monde pourroit le devoyer bien nuisiblement pour le gćnćral et pour
le singulier des uffaires, dans les guelles sa situation le fera influer".
10. marca: czeka na wynik starań o starostwo. „Par autre adresse
j'ecris aajourd'huy au C. de Kayserling le priant d*employer Ik-dessos
son crćdit et aussi dans l'article de la destination du sceau au pa-
latin de Podlacbie : diffćrents bruits la-dessus me chagrinent et m'in-
ąuiettent, quoique je n'entrevois aucun aemule auąuel Ton put rai-
sonnablement faire attention. Si l'on me recuse un coll^gue utile et
en accord, ce sera tout autant que de me ller les mains pour les
seryices ultćrieurs au Mattre et k la Patrie : ce sera une signification
que je n'ay point la confiance du Roy ni de son Ministre, et qu'il
faut que je me r^gle ladessus. PuisąuUl est rćsolu que le Roy ne
yiendra qu' a Fraustad, n'est ii point dćjk tems que l'on concerte la
teneur des universaux et des instructions pour les diettines? Est ii
dans Tordre que je ne sache jusqu'k present cette rśsolution que par
les bruits publics? Le faux des idćes et de la conduite du Palatin
de Cracoyie fait paroltre que les brouillons du pays et la Kossako-
wska font son conseil. II a ćtć deux jours cbez moy a son retour de
Russie a Białystok, je ne luy ay parlć affaire que fort peu ou en
paraboles pour ne point effaroucber la crainte dans laquelle on a eu
soin de le mettre que la familie de sa femme youdra le gouyerner**
etc. Około 8. kwiebiia: ,,Les especes et le continnel de mes seryices
depuis 28 annćes dans le Ministóre me flattoit naturellement des ćgards
de la cour plus gracieux (jue je les experimente, le Roy ne m'ayant
encore donnć aucun salaire ni rćcompense... II est plus que dur qu*a
chaque occassion des yacances que je soUicite Von me refuse parun
renyoy k la promesse eyentuelle de la starostie de Białocerkiew... Un
Royaume le plus ricbe promis et destinó de cette facon sans autre
secours aux besoins d'6tre nourri feroit ćgalement mourir de faimun
Eipectant**. Piszący ¥rie już, skąd opozycya przeciw mianowaniu Sa-
piehy: był u niego wojewoda mścisławski, mówił „qu'on le tour-
mentoit pour qu'il soUicite le sceau. II m^a le plus fortement prote-
stu qu'il n'ayoit fait et ne feroit point la moindre dćmarche la-des-
sus, qu'il seroit le plus ardemment en pri^re au Roy de le donner
au palatin de Podlacbie. J^enyisage comme un contretems nuisibleau
fil des affaires chez nous que le C. de Keyserling nous est 6tć et
qu*on le transplante a Vienne. II faudra bien du tems k Mr. de Gross,
lequel yient chez nous pour y §tre le Ministre de Russie ayant qu're
41
Dworskiem stronnictwem odtąd nie może być ^familia''.
Dwór nie chce jej za taką uważać. Od pierwszej też chwili,
gdy ujawniła się moc podszeptów Mniszcha, spróbowali ksią-
żęta oprzeć się na zagranicy. Posłowi francuskiemu, hrabiemu
Des Issarts, przedstawili po sejmie 1748 r., że przyjmą natych-
miast barwy francuskie, gdy Ludwik XV opuści Prusy, sprzy-
soit suffisamment endoctrinó sur les affaires et sur les moyens de
leurs succ^s. Le Grand chancelier de la Couronne ne m'a encore
donnć aucune notice du soin qai luy est commis de dresser rexpć-
dition pour la Diette". 15. kwietnia: żąda starostwa hikowskiego
tylko „pour devenir plus utile", chce wypróbować życzliwość Brtihla.
^Si la seule raison ou allegation que le Palatin de Podlachie est mon
gendre Fempścheroit de devenir mon coUegue, ąuelle playe plus
sensible pourroit m'^tre faite? Mon esprit seroit alors tout a fait dć-
couragć, mon coeur seroit douloureusement ulceró**; jeszcze nic nie
wie o ekspedycyi, prosi o dokładną datę wizyty wschowskiej. „Le
frćquent changement des Ministres de Russie chez nous rompt le fil
des affaires, prćjudicie au plus et au mieux des connezions entreles
deux Ćtats**. 15. kwietnia: „ii est bien triste que de tels gens comme
Mr. Zboiński se mślent des promotions pour les dignitćs'^. 20. kwie-
tnia i 14. maja: polemizuje z „przyj acielem'' (? raczej Saulem^ niż
Kayserlingiem), nie uznając, jakoby w każdem innem państwie wy-
starczało pokrewieństwo, aby odmówić pieczęci zięciowi : „Dans Phi-
stoire de tous les gouvernements sages et dans Teip^rience actu-
elle Taccord et le plus de Tunion intime des bons ministres a śtć...
envisagś un bien dćsirable et le plus ayantageuz", Brllhl nie przyj-
muje chyba tej zasady wyłączania swych krewnych i przyjaciół w Sa-
ksonii; dalej o swem zrujnowanem zdrowiu, podeszłym wieku. „Je
suis donc rćsolu d'insister au possible sur mes reąuśtes et je ne puis
dćsespćrer de T^guitć d^un Maitre Bienfaisant ni de Famitić d'un
ministre etc." (A. Cz. 3429). Michał Czartoryski do Brdhla 6. lutego:
„Un Mattre Clćmcnt et Bienfaisant, un Ministre bienveillaiit me laisse
encore Tespćrance que je n'acheverois point ma vie sans prix ni sa-
laire et qu'entre peut Stre tout le genre humain je ne resterois point
le seul eiemptć" ; do Brtihla i do króla 2. marca ; August Czartory-
ski do Brtihla 17. i 23. marca, 21. maja, o różnych wakansach. 16.
marca do Ogrodzkiego: Je pense que Ton auroit grand tort de nć-
gliger a plaisir la maxime de mettre aux places des hommes qui
peuvent §tre de ressource et utilitć aux occasions" ; lepiej byłoby
odłożyć szafunek na później. „L'artillerie ne peut que gagner au
changement de chefs, ii n'est pas permis de la nćgliger, comme elle
Tćtoit" (przez Aleksandra Lubomirskiego, który ją odstąpił BrUhlowi
za obietnicę starostwa, dającego 6000 tal. dochodu). Sternberg 3. marca
(A. W. Rei. aus Dresden), 8. i 24. kwietnia, 6. i 28. maja (A. Cz.
3429). Regestr deputatów litewskich 1752 r. podaje Kuryer Polski
Nros DCCCV, VII; Wł. Łubieński: Pamiętniki, Ateneum 1905, 1,467.
42
mierzy się z Rosyą. Łatwo zgadnąć, że bezowocnie. Po upły w^ie
półtora roku, wprost jut prosili Williamsa o wstawiennictwo
przy najbliższej dystrybucie wakansów, nawzajem obiecując po-
społu z prymasem odwodzić dwór od związku z Francyą. Naj-
mocniejsze przecież oparcie widzieli w Rosyi — okoliczność,
która każe nam sprawdzić ich utożsamianie z obozem rosyjskim.
Łączyli się z Moskwą przeciw Prusom, jako jed3rnemu mocar-
stwu, zdecydowanemu choćby natychmiast napocząć rozbiór
Rzptej ; czasowem przymierzem z Moskwą pragnęli okupić wie-
czyste dobro, naprawę państwa, lecz oprócz familii, różni inni
magnaci dla różnych powodów porozumiewali się z Petersbur-
giem. Sam Antoni Potocki wsypał niegdyś (1736) do worka
5000 rs. honoraryum, a przypasywał się wstęgą Andrzejowską ;
sAm wódz armii koronnej nie był od tego, aby przypomnieć
rządowi rosyjskiemu i Augustowi swoje zasługi i grzechy Czar-
toryskich z r. 1733. Przyjaciółmi Rosyi mienią się, w stracha
o pograniczne dobra, potężni Radziwiłłowie. Przez swe tenden-
cye są nimi naprawdę, i to nie bezwiednie. Ów książę Micha/
„panie Rybeńko", „pan z panów i książę krwi zacnej i hetman
z hetmanfjw", z jakąż on gorliwością rozwodził się po sejmie
1748 r. przed Michałem Bestużewem o swem przywiązaniu do
Rosyi, o nadziejach, jakie cała Litwa pokładała w carowej
w razie zamachu Czartoryskich na liberum veto, o swej deter-
minacyi, raczej dać się porąbać w sztuki, „niż pozwolić na tak
szkodliwą nowość"! Obejdą się bez komentarza te szczere wy-
nurzenia. Pięciotysięczną pensyę pobierał z Petersburga Jerzy
Radziwiłł, wojewoda nowogrodzki. Jakie usługi sprzedawał, to
Prusom to Rosyi, gruby warchoł Ulryk Radziwiłł, koniuszy li-
tewski, nie łatwo zgadnąć, ponieważ wpływów i stosunków nie
miał żadnych. Radziwiłłowie, pospołu z częścią Sapiehów, Ogiń-
skimi, Pociejami, chcieli stanowić republikańską przeciwwagę
familii na Litwie, a jednocześnie uchodzić za stronników dwom;
trudno o lepszy materyał na dworskie, w duchu Mniszcha, stron-
nictwo, jak tylko dwór odwróci się od familii. Przytoczmy je-
szcze prymasa Komorowskiego, nowego wojewodę sandomier-
skiego. Wielopolskiego, powolne narzędzia Czartoryskich, oraz
ich jawnego przyjaciela, wspólnika, skrytego zazdrośnika, autora
projektu zniesienia libenim veto z pierwszych lat piątego dzie-
siątka, obecnie już ociężałego zwolennika powszechnej ciszy
pod opieką rosyjską, jednem słowem, kanclerza Jana Mała-
43
chowskiego, który, pełen pretensyi do samodzielnej polityki,,
koresponduje po koleżeńsku z Al. Bestużewem ©''zgubności sy-
stemu Czartoryskich, a stanie przed nami całkowity obraz partyi
rosyjskiej, pozbawionej wszelkich ideowych łączników, zwią-
zanej głównie podwójną nicią lojalności względem albertyn-
skiego talara i rubla. W takiem towarzystwie musi się obracać
zawiedziona na Francyi familia, pod ustawiczną grozą, że ją
ktoś zadenuncytge przed Rosyą i przelicytuje w objawach słu-
*alstwa •).
Jakkolwiek marny i luźny był ówczesny obóz opozyjny
v^ Koronie, nie mógł nie przyznać w duchu książę Michał, że
sojusznicy -rządowcy poza obrębem właściwej familii nie wiele
więcej są warci. Niestety i wśród najbliższych nie wszystko
było w porządku. Branickiego daremnie usiłowali przejednać
umizgami młodzi Poniatowscy; odepchnął on podkomorzego
kwaśną miną, z jaką wysłuchał raportu o awansie na generała-
porucznika, boczył się zwłaszcza na księcia Augusta, który zbyt
otwarcie okazywał mu lekceważenie.- Na ustach miał życzenie
*) Waliszewski 97, 100—1; Sołowjow V, t. 22, 515—6; Ar-
chiw kniazia Woroncowa, II, 638; ibid. VII, 16. Relacya rosyj. re-
zydenta Rzyszawskiego 4. września 1752 wspomina o pensy i 3000
rubli, płaconej koniuszemu i o jakichś sumach należnych wojewodzie
kijowskiemu tytułem obietnicy, danej jego ojcu, hetmanowi Potockiemu,
pt^zez carowę Annę (kopia w A. D. loc. 3579). List Abramsona, ajenta
atlstr. w Gdańsku, do Bestużewa 22. lutego 1752 (przy depeszy Pret-
lacka 22. marca, A. W. Relationen aus Russland) : Małachowski (za-
jęty wówczas godzeniem Gdańszczan) rozwodził się przed nim o spra-
wach polskich. Te idą źle, gdyż rząd saski sieje waśń, rozdaje sta-
rostwa dzieciom (Czartoryskiemu, Kossowskiemu, Brtlhlowi) ; Małacho-
wski uważa Rosyę za jedyną podporę polskich swobód konstytucyj-
nych. Zeszłego lata próbować pomówić na te tematy z Kayserlingiem,
lecz otrzymał odprawę, że poseł nie może z nim traktować o polskich
sprawach, bo nie jest upoważniony do obiecywania ani dawania pie-
niędzy. „Mein Herr, ich bin nicht zu Sie (!) gekommen solche Erklfi-
rungen zu hOren, noch zu wissen" oburzył się kanclerz. Gdy Abram-
son spytał, do czego dąży Kayserling, Małachowski zwierzył się w se-
krecie, że — do zajęcia miejsca Brtihla. Interlokutor prosił piszącego
o zakomunikowanie jego poglądów Bestużewowi. Małachowski do Be-
stużewa 17. maja, odpowiada na list 5. marca, pochwalający jego
gdańskie dzieło : wobec tych pochwal nie dba o cenzury zawistnych;
życzy, aby szczęście Rosyi było szczęściem dla Polski, „CTest aussi
dans ces sentiments que Mr. de Gross me trouvera: je m'ouvrirai
k lui dans toutes les occasions" te. (A. b. Kr.).
44
dobrej zgody ze wszystkimi, w uszach sprzeczne suggestye po-
kątnych doradców, w sercu — chęć komendy nad obozem fran-
cuskim, która ośmieli go w sierpniu do oddania ziomków pod
opiekę Ludwika XV na wypadek, gdyby ich dotknąć mia/o nie-
przewidziane nieszczęście... W dodatku Kazimierz Poniatowski
rozżalony by/ na wojewodę ruskiego, że mu nie ustąpił obie-
canego dowództwa nad gwardyą koronną; zięcia Flemminga
gryz/a zawiść ku zięciowi Sapieże. Gała przyszłość gmacha
partyjno-familijnej budowy w Księstwie i w Koronie rysowała
się groźnie wobec podziemnych robót marszałka nadwornego.
Mie głęboko patrzał w duszę Michała Czartoryskiego klient
Matuszewicz, który go widzieć chciał ,na najwyższym ukonten-
towania stopniu", „w stanie wielkiej mocy", „zbytecznie prezu-
mującego". Podkanclerzy znużony był, zgnębiony jałowością
kilkunastoletnich zapasów, czuł się wówczas schorowanym,
zmarnowanym, wykolejonym. Jego oczyma patrzyła w przyszłość,
cała rodzina — bez otuchy i programu, w zniechęceniu i rozterce*)
*) Kazimierz Poniatowski do ojca, styczeń (odpisy kores(;onden*
cyi, lustrowanej na poczcie, A. D. loc. 3558) : „Je vois a n'en pou-
voir pas douter que nous n'avons rien k esp^rer de son (Branickiego)
amitie ; mardi qui vient ii part d^ici (ze Lwowa) prenant la route de
Sokal, je prends le devant lundi prochain pour le recevoir ; quoi faire,
11 faut au moins cacher au public sur qael pić nous en sommes avec
lui" ; Goltz do Brtthla 3. i 17. maja: Branicki nie odmówił jednak
Stanisławowi Augustowi i koledze jego, Karczewskiemu, obranym na
Mazowszu pod kontradykcyą, protekcyi do funkcyi komisarskiej w Ra-
domiu ; Mazurów dopuszczono, chociaż marszattciem został za sprawą
Potockich wątpliwy stronnik Francyi, Ru dzieński, kasztelan czerski;
Schmidt do Brtlhla 17. maja, 12. lipca. Branicki do hr. Saint-Contest
5. sierpnia, raportuje o swym awansie : >je sais qu'anciennement le
Roi de France a bien voulu €tre garant de la paix d'01ive, fameuse
par la fin des malheurs. Je prie Votre Excellence d'en rappeler la
mćmoire au Roi de France suppliant Sa Majestó qu'Elle veuille bien
nous continuer sa gśnśreuse bienveillance en cas que quelque mal-
heur imprÓYU vienne nous affliger..." ; naród poleca sią nadal wzglę-
dom Ludwika. Goltz 11. marca: „A ce que je viens d* apprendrede
bonne part de la Maison du Palatin de Masovie, on y apprćhende
beaucoup que la bonne harmonie du dit Grand Trśsorier avec le
Prince Vice-Chancelier de Lithuanie et le Palatin de Podlachie pour-
roit bien souffrir quelque altćration'^ Są poszlaki, że Flemming prze-
szkadzał nominacyi Sapiehy, o którą zabiegał Czartoryski. O urazach
z powodu gwardyi koronnej Kantecki : Stanisław Poniatowski, II, 1 26,
za Pamiętnikami Stan. Augusta. Matuszewicz I, 248.
45
Inaczej było wśród „Potockich", t. j. w kadrach opozycyi.
D nich o dyrektywę było nie trudno. Tam kręcił się serdeczny
nasz druh, niestrudzony niszczyciel sejmów, organizator ko-
respondencyi francusko-tureckiej, tatarskiej, wołoskiej, aranżer
służby wywiadowczej, kapelmistrz i sufler patryotów, rezydent
arcy chrześcijańskiego króla, du Perron de Castera; kto z nim
przestawał, nie mógł doznawać zwątpienia. Działacze, którzy
nawykli regularnie co dwa lata zbawiać ojczyznę i wolność rwa-
niem obrad sejmowych, nabyli nadzwyczajnej wprawy w de-
maskowaniu uknutych i nieuk nutych spisków rosyjskiego stron-
nictwa. Dopóki armia turecka nie stanęła w Nowej Serbii,
szwedzka w Wyborgu, francuska w Brukseili, a pruska pod
Warszawą, republikant kontentował się zapobieganiem wszelkim
przewrotom. Trzeźwego, bystrego wniknięcia w stosunki krajowe
i zagraniczne nie potrzeba było do tego. Każdy nonsens dobry,
byle dyskredytował Czartoryskich. Rosły więc plotki wśród pa-
tryotów, jak grzyby po deszczu. Oni wiedzieli o wszystkiem,
Antoni Potocki wiedział, że od dawna trwają rokowania o za-
pewnienie tronu polskiego Karolowi Lotaryńskiemu, że dla
niego to chowają rodzice Elżbietę Czartoryską, wojewodziankę
ruską. Marszałek wielki koronny, Bieliński, zgadywał, że Rosya
przeciwna jest tej kandydaturze, ale po Bestużewie wszystkiego
się można spodziewać, że zresztą August III nie życzy synom
męczeńskiej korony w Polsce. Jabłonowski, wojewoda rawski,
przenikał zamiar wciągnięcia Rzptej do przymierza austro-ro-
syjskiego, rzeczy istotnie branej w rachubę w r. 174f6. Jednego
tylko nie widzieli jasnowidzący statyści : że dzięki ich bohater-
stwom Rzeczpospolita straciła w oczach Austryi i świata resztę
wartości; że Marya Teresa ani dla szwagra polskiego tronu,
ani dla siebie polskiej przyjaźni nie pragnie. Tę prawdę naj-
usilniej starał się przed ich oczami zasłonić przyjaciel i opiekun
z Sans Souci, uprzywilejowany fabrykant nawiedzających Polskę
widm.
Byłoby rzeczą zajmującą zliczyć podług „Korespondencyi
politycznej^, ile fałszywych domysłów napłodziła wyobraźnia
„króla -konnetabla" w owej epoce pustelniczych poczdamskich
medytacyj, wierszoróbstwa, awantur z Wolterem, manewrów woj-
skowych i szykan dyplomatycznych. Korespondencyę Klinggraf-
fów, Keithów, Maltzahnów, Benoitów, — pruskich ajentów z Fry-
derykiem II, filuterną, felietonową, bezoeremonialnie grubiańską.
gdy dotykała wrogów państwa, cechuje, w przeciwieństwie do
poważnej i sztywnej austryackiej, absolutna wolność plotko wa*
nia. Jakiś Bartenstein czy Kaunitz nie miałby czasu na odczy^j
tywanie lada komeraży, krytyka ich spoczywała na samym akre-l
dytowanym korespondencie. Fryderyk, naodwrót, łowi/ skwapli-
wie, co się dało, i nie powściągał szpiegowskich zapałów swych
sług; cedził ich elukubracye przez własny mózg, konfrontować,
kollacyonował, syntetyzował, powtarzał dla sprawdzenia jednym,
co donosili drudzy. Zdobywał się tą drogą na genialną nieraz
intuicyę, lecz nierzadko i na hallucynacye, graniczące z manią
prześladowczą. Nie inaczej bowiem należy zakwalifikować stra-
szydło, wylęgłe w zimie w 1751 — 2 r., wśród rozmyślań nad
mściwą ambicyą Maryi Teresy, do dziś dnia pokutujące w wy-
kładach polityki pruskiej, jako kandydatura Karola Lotaryńskiego
na tron polsici.
Pod koniec r. 1748, hr. Puyzieulx, ostrzeżony z Drezna
o propozycyi Elżbiety, dał z kolei o niej znać Fryderykowi.
Fatalną nowinę „potwierdziła" relacya wiedeńska, niewątpliwie
też wyjęta z francuskich ust. Znaczyłoby to, że nadal nietykal-
ności Rzptej strzedz będą oba dwory cesarskie; może zechcą
na seryo przyczynić się do jej odrodzenia, a wtedy jakiż stra-
szliwy łańcuch przepołowiłby Prusy Wschodnie i Marchię z Po-
morzem! Pogłoski jednak zaraz ucichły. Dopiero po trzech la-
tach wpadła w ręce Fryderyka drezdeńsko -petersburska kores-
pondencya gabinetu wiedeńskiego, z której dowiedział się o pro-
jekcie sukcesyjnym Augusta 111, o próbie używania presyi na
Austryę via Londyn i Petersburg, o niezwalczonym oporze cesa-
rzowych. W drugiej połowie listopada jest on już przekonany,
że propozycye Brtihla zostały w Londynie i Petersburgu „wręcz
odrzucone". Łacno przejrzał pobudki odmowy. Oto sprzymie-
rzeńcom Wettinów sprzykrzyły się ich rządy w Polsce, a Marya
Teresa chce widzieć szwagra w koronie Jagiellonów. Natych-
miast podzielił się odkryciem z paryskimi przyjaciółmi, mini-
strami St. S6verin, Puyzieulx i St. Contest, przyrzekł śledzić
sprawę w dalszym ciągu, i zagadnął poufnie, co też na nią po-
wiada Francya? Bezduszny SL Contest (następca Puyzieubta
w urzędzie spraw zagranicznych) osądził, że najlepszym planem
co do sakcesyi polskiej jest nie mieć żadnego planu. Trafił
hrabia w samo sedno. Fryderyk też nie ma żadnego planu, onby
wolał zabrać Gdańsk z przyległościami, niż osadzić w Warsaa-
47
-^wie rodzonego brata. Jeżeli wszakże ma się powtórzyć tragiko-
medya elekcyjna z 1733 r., to czyż nie warto byłoby się upewnić,
iż Francya zaszachuje naraz oba dwory cesarskie ? Rada ta jedzie
do Wersalu pod datą 7. grudnia, w dwa dni potem nadchodzi
z Drezna, o zgrozo, potwierdzenie domysłów, zaczerpnięte z wia-
rygodnego źródła, bo od jednego z polskich konfidentów Brtihla :
jeżeli nie lotaryńczyk, to ktoś z arcyksiążąt jest upatrzony na
władcę Polski i Litwy. Stopniowo sensacya się wzmaga. Okazige
się, że panowanie rakuskie nad Wisłą jest jednym z najtajniej-
szych, pryncypalnych punktów petersburskiego aliansu : rezydent
austryacki Kinner krząta się w Warszawie za plecami posła hr.
Sternberga (ku wielkiemu jego gniewowi) około kaptowania
stronników za pośrednictwem podskarbiego koronnego, Karola
Odrowąż - Sedlnickiego. Dwór saski, przerażony tem odkryciem,
wybiera się już wczesną wiosną do Polski, aby przygotować
grunt do sejmu grodzieńskiego. Teraz wszystko się wyjaśnia.
„Cesarzowa nie ma innych projektów, jak tylko zdobyć dla swego
domu władzę królewską w Polsce".
Wiemy, co trzymać o rzeczywistem źródle tego obłędu,
Przed laty, Fryderyk wpadł na dobry trop. Nic zato fałszyw-
szego, jak podejrzenia wznowione obecnie, gdy kandydaturą lo-
taryńską zajmują się najwyżej dworzanie i lokaje w brukselskim
pałacu księcia Karola.
Ministeryum francuskie, raz po raz alarmowane z pruskiego
poselstwa, spytało o dowody faktyczne. Fryderyk zacytował je
bez zająknienia ; zaiste godzi się wątpić, czy je naprawdę wy-
czytał w doniesieniach posłów, zwłaszcza w tak kategorycznej
formie. Ze wszystkich zarządzeń Maryi Teresy wynika, jak sta-
nowczo zmierza ona do wysokiego celu : dwór wiedeński syste-
matycznie porządkuje armię, finanse, spłaca wierzytelności, re-
gukije na południu zatargi włoskie, pozyskał Bestużewa i roz,
porządzą nim, związał się w Polsce z Czartoryskimi. Sasów
zobowiązał przez Rosyę do przyjęcia traktatu petersburskiego-
a jednocześnie odmówił im poręczenia sukcesy i w Polsce. Dla
Karola przeznacza Marya Teresa najstarszą córkę, i tylko dla
zamydlenia oczu wrogom, rozpuszcza w Szwecyi pogłoski, że
Francya ułożyła się z Prusami, celem osadzenia w Polsce księcia
burbońskiej krwi* Wprawdzie August III nie wybiera się jeszcze
na tamten świat, ale wypada zawczasu przeciwstawić system
systemowi; nie poprzestając mianowicie na wdaniu się niedo-
60
wyparli. Teraz nie Sedlnicki, lecz stary książę Sułkowski, lyęty
zwłaszcza obietnicą rozciągnięcia nowego tytułu na całe po-
tomstwo, działa wraz z Saint-Paulem, jako prawa ręka Karola,
zdążył mu zaskarbić wierność swych zięciów, wojewodów smo-
leńskiego i inflanckiego (Franciszka Szembeka), lada chwila za-
stawi sieci na najlepszą głowę patryotów, wojewodę bełzkiego,
niestety wiecznie zadłużonego i łatwego do przekupienia. Aliści
Mniszech zwęszył intrygę, wydał ją Briihlowi, ten wytoczył
przed Maryę Teresę skargi i inwektywy. Płyną wszystkie te od-
krycia do Paryża, chociaż coraz je trudniej pogodzić z doko-
nanym jakoby akcesem Saksonii do koalicyi petersburskiej. Ale
pisorym z Sans-Souci nie da się prześcignąć Bielińskiemu w ry-
mowaniu sprzecznych nowin : po prostu Brtihl tak już owładnął
niezdarnym „bratem Augustem", że jego własną siłą zbrojną
osadzi na tronie polskim Austryaka! W początkach marca rela-
cya warszawska konstatuje powszechny ferment w Polsce. Agi-
tacya wre (Benoit wie o tem od Castery.) Emisaryusze Czarto-
ryskich objeżdżają kraj wzdłuż i wszerz, aby przygotować dla
dworu pożądaną na sejmie przewagę, ale w stronnictwie ich
niema zgody co do celów obrad: wszyscy uznają potrzebę
przystąpienia Rzptej do traktatu petersburskiego, lecz jedni pra-
gnęliby dodać tam artykuły, zapewniające następstwo tronu
domowi saskiemu, inni uważają, że kandydatura Karola Lota-
ryńskiego, wysuwana głównie przez Williamsa, znalazłaby wielką
wziętość, że nawet rzeczywisty interes Bruhlii każe mu popierać
ten projekt*).
I tak dalej. Fantasmagorya , spłodzona przez Fryderyka
w chwili ponurych dumań nad ambicyami Maryi Teresy, wiosną
1752 r. obiega dwory monarsze i dworki szlacheckie, gdzie-
kolwiek doleci, odbija się parokrotnem echem, rośnie, tocząc
się jak kula śnieżna, aż wraca do swego twórcy w postaci wy-
rozumowanego, opracowanego przedsięwzięcia. Nie potrzebu-
jemy rozbijać powyższych hypotez, ani też wyjaśniać, dzięki
jakim wzajemnym suggestyom potwierdzały się i pokrywały re-
lacye pruskie i francuskie, czerpane naogół z identycznego
źródła. Dość rzucić okiem na domniemanych aktorów intrygi,
^) Fryderyk do Keitha 22. i 29. lutego, 26. marca, 8. lipca, do
Klinggraffena 29. lipca. Pol. Corr. IX, 45, 55, 72, 159, 179—80.
Benott do Fryderyka 8. marca (A. Cz. 3901). Droysen V*, 317-9.
51
^Bby wszystkiemu zaprzeczyć. Tajemniczy Kinner, od 30 lat re-
:zy(łiqący w Warszawie i rzeczywiście nielnbiony przez posta
S^mberga, jest sobie starowiną zd»tnym tylko do czuwania
nad funkcyonowaniem poczty wiedeAsko-petersburskiej, nie do-
staje dymisyi przez wzgląd na wiek i zasłc^i. St Paul, guwerner
mtodego ordynata Zamoy^ego, siedzi po uszy w prywaitiiych
intryżkach, związanych ze sporem ówczesnym o opiekę nad
ordynatem i ordynacyą. Zagadkowy Sedlnicki, to nąjnędzniejszy
z podskarbich koronnych, utracyusz, otoczony chmarą żydków-
faktorów i wierzycieli, żaden statysta; Sulkowskiemu nie zby-
wało nigdy na miłości własnej ani na żyłce projektotwórczej,
ależ trudno o gorszą drogę do serc któregokolwiek z polskich
obozów! Bezwiedne współdziałanie takich wrogów, jak on i Briihl,
robi wprost krotochwilne wrażenie*).
Czas nam wrócić do prawdy historycznej. Briihl nie tracił
nadziei, że Bestużew, wzmógłszy się na duchu, spełni wszystko,
o co go poprosi Funcke. W trakcie czekania badał usposobienie
Wersalu. Zlustrowany na poczcie list Jabłonowskiego do Ca-
stery dał mu okazyę do zainterpelowania pana Puyzieulx o plany
księcia Contiego (jesienią 1751 r.). Minister spraw zagranicznych
" przyznał, że Conti istotnie marzy o polskiej koronie, że sprzyjał
mu prawdopodobnie ustępujący ambasador hr. Des Issarts (cał-
kiem mylne podejrzenie), że wreszcie Conti ma partyzantów
w Polsce, ale rząd francuski nic z tem niema wspólnego, a sam
Ludwik XV jest przeciwny zamiarom księcia (wyznanie jeszcze
fałszywsze). Gdy ambasador saski, hr. Loss, wynurzył się szcze-
rze z planem sukcesyjnym Augusta III, Puyzieubc uspokoił go,
że Ludwik jest niezmiennie przychylny temu ostatniemu, za-
strzegł się tylko przeciw zastosowaniu przez Francyę mocnych
środków względem własnych stronników w Polsce. — Ależ nam
chodzi tylko o dobre usługi rządu francuskiego — zarzekał się
Loss — o nakiwanie we właściwej chwili Potockim, iż Ludwik
XV nie myśli o żadnym innym kandydacie, jak o królewiczu
^) Relacye Kinnera za r. 1762 w A. W., Relationen aus War-
sehau, ani razu nie wspominają o kandydaturze lotaryiiskiej. Briihl
4o Lossa 12. marca: w Polsce nie ^vidaó żadnych oznak agitacyi na
rzecz tej kandydatury (A. D. loc. 3428). Castera 13 maja: „Mr. de
Bieliński Grand Marśchal de la Couronne m'a ścrit demierement qu'il
avoit tournó de cent et cent manióres le Grand Trśsorier Siedlnicki,
sans pouvoir tirer de sa boache un seul mot, ani dócelat quelque
projet formo en faveur du Prince Charles de Lorraine". (A. E.)
62
saskim, Rzptej bowiem ze wszech miar .najdogodniej byłoby*
(ii conviendroit) pozostać w ręku Wettinów, Od wyraźnych
obietnic uchylał się Puyzieuk, życzliwie zato radził polegać na
wpływach delfiny, a opozycyę zjednywać „jedząc w jednym obo-
zie obiad, w drugim wieczerzę". Rezultat wywiadu był taki, że
Ludwik XV, w istocie zajęty królewską karyerą Contiego i czę-»
sto z nim konferujący sam na sam, zdobył oprócz urojonych
powodów do zwalczania nadchodzącego sejmu — powód pra-
wdziwy. Sasom jednak ów wynik wydał się bardziej pociesza--
jącym od rozczarowań, sprawianych przez sprzymierzeńców^).
Od dawna krzywo patrzył gabinet wiedeński na prywatny
udział Kayserlinga w sejmowych i sukcesyjnych projektach
Bruhla, ale protektor Bestużew udaremniał do czasu wszelkie
próby wyrugowania Kurlandczyka z Drezna, Obecnie, przyci-
śnięty do muru, drżąc o własną skórę, nie wytrzymał nowego
naporu Pretlacka, wywartego za pośrednictwem Woroncowa
i Szuwałowów, zwłaszcza że i Williamsowi nie podobał się ten
mędrkujący, zajęty niby muzyką i filozofią, a niedościgniony
w intrydze i samowolny dyplomata. Kanclerz zgodził się prze-
nieść Kayserlinga do Wiednia, byle obsadzić jego miejsce innym
ajentem z własnej szkoły, W lutym jakiś przyjaciel, niewątpli-
wie podesłany przez Bestużewa, ostrzegł Funcka, że istnieje
*) Hr. Less do Augusta III 4. września 1761: po wynurzeniach
Puyzieubta mogą Sasi nawet żądać, aby Ludwik XV przerwał wątek
intryg Contiego, jeżeli zauważą, że ten za daleko posuwa swe przed-
sięwzięcie „au prśjudice des vues que Votre Majestś a manifestóes
et dont Elle ne fait pas myst^re a la France de faire succśder k la
cooronne de Pologne un Prince de Sa Maison et nommśment celui
qui Lui succódera dansTĆlectorat"; 8. września do Brtlhla: Puyzieubt
zakazał Casterze korespondencyi z wojewodą rawskim; wiadomość
wielce prawdopodobna, bo też w poprzedniej relacyi Loss nazwał
okolicznością pocieszającą to, że właśnie Jabłonowski był promotorem
planów Contiego. Tenże poseł do Brtlhla 6. października i 4. grudnia^
Brtihl do Lossa 21. września 1751 (A. D. loc. 3428). Broglie, Le se-
cret du roi, I, 21; Farges II, 63, błędnie staje po stronie Boutańca^
Correspondance secr^te de Louis XV, I, 59, w twierdzeniu, jakoby Des
Issarts należał do „sekretu"; nie wymienia go TĆtat des Anciassadeurs,
Ministres ou Rśsidents qui ont eu ITionneur d'śtre admis a la cor-
respondance secrete par ordre de S. M. (w papierach Brogliego,
A. N.). Późniejsza korespondencya tajna nigdzie nie wzmiankuje
o udziale w niej Des Issartsa, zacytowane listy, w których Conti dzię-
kuje d'Argensonowi za nominacyę ambasadora, świadczą co najwyżej^
że książę chciał zamydlić oczy ministrowi.
53
namiar wysiania na posterunek drezdeński radcy tajnego Grossa.
Byt to pechowy poset, na którym już dwukrotnie zrywały się
stosunki Rosyi z Francyą i z Prusami; nietaktowny, nizkiego
rodu i niepięknych obyczajów, szorstki Niemiec, zamknięty
w sobie i po urzędniczemu ambitny, bynajmniej nie nadawat
«ię do kunsztownych obrotów na polskim terenie partyjnym,
ani do pokątnych szacherek, w których celował poprzednik.
Wobec Europy misya Grossa wyglądała niby znak pogardy ku
Augustowi III, nie rokowała też na przyszłość nic dobrego ani
istosunkom sasko-rosyjskim ani sasko-pruskim. Bruhl zadepeszo-
wał do Petersburga, że zmuszony będzie ją traktować lekcewa-
żąco (depreciren) — atoli klamka zapadła. Widocznie kredyt Be-
stużewa spadał na łeb na szyję. Trudno było kłócić się z przy-
jacielem przez posły, skoro jemu wyłącznie zawdzięczał Funcke
<3ofnięcie reskryptu, żądającego odwołania go z nad Newy. Wy.
padło raczej poprosić o zwrot najniebezpieczniejszych pamiątek
zakulisowej miłości Briihla i Bestużewa, które mogłyby skom-
promitować obie strony w razie katastrofy. Właściwie katastrofa
była daleko, ale wobec wyjazdu Kayserlinga trudno było i ma-
rzyć o przygotowaniu na sejm akcyi elekcyjnej w drodze tajnej
korespondencyi*).
*) Beer, CXX; Pretlack do Maryi Teresy 17. grudnia 1761:
przekonał Bestużewa, że póki się nie odwoła Kayserlinga, Brtlhl się
nie poprawi. Marya Teresa do Pretlacka 30. kwietnia 1752 (A. W. j. w.);
'wpływu Williamsa na usunięcie Kayserlinga domyśla się Fryderyko,
pisząc do Maltzałma 8. kwietnia, Pol. Corr. IX, 83, 4, por. Vin, 132,
386, 397; wie o przyczynach tego Boyer, relacya 17. maja(A. E.). Mi-
chał Bestużew do Woroncowa 18. marca 1753, podaje wiele charak-
terystycznych szczegółów o Grossie i Kayserlingu, m. in. o pobiera-
nej przez tego ostatniego a odstąpionej potem synowi pensyi saskiej,
wynoszącej 4000 talarów, o starostwach, jakie Kayserling miał na
Litwie etc., Archiw Woroncowa XXIV, 81 i n. Funcke 12. lutego
1752: Bestużew, opanowany tylko troską samozachowawczą, nie chce
z nim widywać się; 26. lutego i 7. marca: jest przekonany, że Be-
stużew wiedział o intrygach przeciwnej partyi, przeciwdziałał im, ale
ustąpił; 11. marca tak charakteryzuje Grossa: von etwas ehrgeiziger
und tiefsinniger humeur, ein wenig tief denkend, ale, zdaniem Bestu-
żewa, uczciwy, ma gute gemeinntltze Sentiments und Intentiones etc.
Brtihl do Funcka 7. marca: zgaduje intrygę Pretlacka i Williamsa;
sądzi, że Kayserling „wohl schwerlich tier kurz oder lang nach
Russland zurtickzugehen sich entschliessen dUrfte^; tenże 26. marca:
przysłanie Grossa wplątałoby nas i Rosyę w impegno z Fryderykiem I
2]. marca: „Die diese letzte Zeit her mit dem Herrn Gross-Cantzler
64
€hross, mianowany za sprawą Wiednia, przywiózł instmkcye
poczcie w iśeie wiedeńskim dndni. Mianowicie temat, poroszony
przes Sasów, dsl pocfaop dworom cesarakm do blitezego poro*
zmnienia się na wypadek bezkrólewia w Bapiej. Z ostatniego
kryzysu eiebcyjnego, przypieczętowanego utratą Lotaryn^ i Nea-
poła, nauczyli się hal>dMirscy mężowie stanu operować w Pol-
sce tylko rosyjskim orężem, przytem operować jak najostrożniej,
bez narażania się na porachunki z Francyą i Turcyą. Z po-
czątkiem tedy r. 1762 wyjednał Pretlack w Petersburgu obie-
tnicę, że celem poparcia kandydatury jednego z królewiczów sa-
skich, albo też Piasta, dogodnego dla Rosyi, dwudziestotysięcznr
korpus wojska stać będzie w gotowości nad granicą litewską^
pięćdziesiąt zaś tysięcy w Eurlandyi nad pruską. Armia kur-
łandzfca miała wkroczyć tylko w tym razie, gdyby król pruski
na wezwanie s^omiików wtargnął do Polski z widocznym za-
miarem aneksyi Prus zachodnich. Bliżąj nie oznaczono kandy-
data, żadnych przygotowaw<»sych kroków nie przedsięwzięto*
Zgodnie z powyższym układem Bestużew obiecał zredukować
rozkazy dla Grossa do dwóch punktów: aby sprowadzać saską
politykę z jej zwykłych „manowców^ (wiemy już, co przez nie
rozumiano) i starać się, aby większość Polaków wierzyła w szczerą
życzliwość ku nim Elżbiety Piotrówny").
Nie przeszkodziło to kanclerzowi zaręczać przed Funckiem^
że instrukcye Grossa niczem się nie różnią od Kayserlingowyeh,
oraz rekomendować go jako osobistość ożywioną ,, dobrymi
pers($B]ich sich ereignete Umst&:ide . . . haben mir die yon s^ten des
faiesig«n Hofes bei denen yorhergebenden yersehiedenen besond^rem
Coigoncturen, mit dem Rossich-Rayserlichen im engsten Einyerst&nd-
niss und Geheimniss gewecbseke Gommunicationes und hinattsgege-
bene schriftliche Anzeigen und Pro Memoria in bedachtsame Aner-
ri&Benmg gebraeht, wobey ich una&gemerkt nicht lassen kSnneo, wie
grosser und gefUhriieher GoUiston wir ans ausgesetzt sehen wllrden^
wenn bei einer sich mit oberw&hntem Herm Gross-Cantzler durch
Krankfaeit, Abłeben oder andere mensdili<^e ZnfUlle ergebenden Yer-
tederong, sokhe geheime Briefechaften ia unrechte HMnde geriethen^
^er wohl gar d^erselbea Inhalt zu die dabey interessirt gewesene
fremde HOfe yerrathen werden k^nnten^ etc. (A. D. loc. 3032). Wil-
liams do Newcastle'a 19. stycznia (R. O. Poland 73); Sołowjow, V,.
t. 23, 835—6.
*) Pretlack 22. marca 1752, powołuje się na rozkaz 10. grudnia
1751; Marya Teresa do tegoż 30. kwietnia (A. W, Rei. ans Rnsslaad, I).
Por. Schlitter, 218—9, Koch do Kannitza 15. kwietnia.
65
eentymentami i intencyami względem wspólnego dobra". Wnet
po przyjeździe gościa zaczęto sprawdzać rzetelność rekomen-
dacyi. Kayserling otworzył się przed nim, jakoby Brtihl i nie-
którzy panowie polscy postanowili wyznaczyć następcę
tronu, nie czekając na interregnum, a to dla zabezpieczenia
fortun magnackich przed burzą. Z drugiej strony Wodzicki jąl
mu tłumaczyć, jak niezbędnem jest w tym celu zniesienie libe-
rum v€ło; liczył może bardziej na naiwność posła, niż na dobre
sentymenta. Omylił się fatalnie. Gross nie odwołał się wpra-
wdzie do „obowiązku gwarancyi'' polskiego nierządu, przyjętego
przez carat w umowie warszawskiej 1716 r., ale uznał przed-
sięwzięcie za wiodące do rokoszu, wojny domowej i ogólno-
europejskiej. Odpadł tem samem bezpowrotnie pierwszy sposób
przeprowadzenia elekcyi, przez uprzednią reformę konstytucyjną.
Drugiej drogi, wiodącej przez nadużycie, nie wyrzekał się jeszcze
Brtihl. Przygotowywano bowiem nowy, oby ostateczny szturm
do Maryi Teresy o dwie elekcye. Do Jerzego II, swobodnie
politykującego w Hannowerze zdała od oszczędnego Henryka
Pelhama, postanowiono wydelegować niby na przejażdżkę sa-
mego Mniszcha. Chodziło o to, aby Jerzemu II podsunąć nowy
punkt honoru do przeforsowania, zadaniem marszałka byłoby
oświecać króla o rzeczach polskich. Prawie jednocześnie (w maju)
Marya Teresa, czytając przejęte depesze pruskie i francuskie,
ze zdumieniem poznała misterną pajęczynę Fryderyko wy eh do-
mysłów o jej ambitnych zamiarach oraz wrzekomym udziale
w nich Briihla. Czy się rozśmiała przytem, czy wzruszyła ra-
mionami, nie wiemy. To pewna, że zaraz spróbowała ubić ka-
pitał z odkrycia: aby sobie zobowiązać Bruhla, kazała go ostrzedz
przed kabałą pruską. Hr. Stemberg wykonał zlecenie w połowie
maja. Z kolei rzeczy premier dowiadywał się o swej czarnej
niewdzięczności. O kandydaturze lotaryńskiej wiedział całą
prawdę od 4? lat, wiedział i część fantazyi, zakomunikowaną
Lessowi przez Saint Contesta; wdzięcznie przyjął dowód za-
ufania cesarzowej, udał jednak, że August III i on zawsze
uważali pogłoski o ks. Karolu za fałszywy wymysł; gdyby zre-
sztą żadnego z królewiczów nie można było osadzić w Polsce, to
on sam (zapewne jako polski hrabia na Ocieszynie) oddałby ks.
Karolowi pierwszeństwo przed innymi pretendentami. Chwytając
wlot okazyę, wywzajemnił się niby za szczerość Austryi odsło-
nięciem tak długo tajonych przed nią zamysłów. Lecz nie na
56
Contiego, którego kandydatury Ludwik XV wrzekomo poważnie
nie traktował, a na don Filipa księcia Parmy, zięcia Ludwiko-
wego, protegowanego Maryi Leszczyńskiej, spróbował zwrócić
podejrzenie Austryaka; opowiadał, że dla niego to pracowali
oddawna w Rzptej poseł Saint Sćverin, ajent emigrant Orlik,
obecnie pracuje Castera. Nowa okropna wojna o tron Jagiello-
nów grozi światu — a czyż można lepiej ją zażegnać, jak
zapomocą elekcyi vivente rege? Tu Sternberg reprodukował
otartą odpowiedź: Austrya wszystko uczyni dla dobra Augusta III,
byle bez uszkodzenia wolności i fundamentalnej konstytucyi
Polski. Lecz nie tak łatwo zamknąć usta Briihlowi 1 Owszem —
odpowiada — interes się załatwi bez konfederacyi i bez nad-
wątlenia liberum veto, właśnie przez jednomyślną uchwałę
stanów Rzptej. I dalej się rozwodzić o dostępnych w każdej
chwili dla dworu nieomylnych sposobach tworzenia na sejmach
jednomyślności: o przekupstwie, rugach, powtórnych uniwersa-
łach i t. p. Oczywiście Sternberg nie omieszkał całego aparatu
podać w wątpliwość. Bruhl zapowiedział, że prześle Maryi Te-
resie szczegółowe informacye technicznej i prawnej natury przez
wybierającego się do Wiednia Karola Flemminga. Rozmowa ze
Sternbergiem zdecydowała los sejmu grodzieńskiego: leżało jak
na dłoni, że sprawy sukcesyjnej niema poco poruszać w izbach,
i że wypadnie ją rozłożyć na dalszy dystans. Mniszech, potrze-
bny w kraju, wbrew urzędowej zapowiedzi nie zajrzy do Han-
noweru, wskutek czego sprawa polska zostanie tam powierzona
niepowołanym rękom nadzwyczajnego posła, hr. Rexa*).
Tymczasem kończył się maj. August III, schowawszy do
szuflady nożyczki i papier, pofatygował się do pogranicznego
„Fraustadu", t. j. Wschowy, aby rozesłać ekspedycyę sejmową,
Deliberatoria nie pominęły milczeniem ojcowskiej pieczołowi-
tości Augusta o szczęście Polaków, jego bezsennych nocy w po-
dróży, ale przyszły tak późno, że dla niektórych senatorów li-
tewskich niepodobieństwem było na czas odpisać; prymasa za-
^) Funcke 25. maja (A. D. loc. 3032), Loss 26. stycznia (ibid.
3428), Sternberg 8., 19. i 26. maja (A. W. Relat. aus Dresden), So-
łowjow V, t. 23, 726—8. Williams 4. maja: Mniszech pojedzie za
2 — 3 tygodnie „in order to pay his respects to His Majesty"; 6. maja:
„he will be charged with no sort of commission"; 24. maja: podróż
odłożona (R. O. j. w.). Mercure historique et politique, 1762, I,
529-30.
57
iminniano się poradzić. Aby zmylić czujność natrętów, pra-
gnących molestować króla o wakanse, rozpuszczono wieść, że
dwór przybędzie do Wschowy 9. czerwca, potem, że 14., wresz-
cie przyspieszono przyjazd o 10 dni ; niewiele to pomogło. M. in.
zjechali się w mieścinie wielkopolskiej, oprócz Augusta, Briihl,
Mniszech, Karol Flemming, dalej Michał Czartoryski, aby pono-
wić nalegania o małą pieczęć litewską, Mokronowski i wojewoda
tełzki, aby podsłuchać, jakie klęski gotuje krajowi zmowa Briihla
i familii, liczni kandydaci do posad, zwołani po części przez
llniszcha po upieczony chleb zasłużonych albo po obstalunki
na przyszłość. Wojewoda ruski nie ruszył się z Wilanowa,
uprzedzony, że rekomendacye jego będą bezsilne. Rozdane zo-
stały buławy zgodnie z obietnicami, a w myśl memoryału Rze-
wuskiego, aby później sejm nie krępował swobody monarszej.
Uniwersał, datowany 6. czerwca, elaborat Wodzickiego, popra-
wiony przez Bruhla, obfity w skargi, skąpy w projekty, uspra-
wiedliwiał się raczej przed opozycyą, niż gromił ją: „Świadczyć
będą potomnym wiekom wydane z kancelaryj naszych na prze-
szłe sejmy instrukcye, jeżeli w nich prywatne Nasze lub Najja-
śniejszej Familii interesa obrady publiczne trudniły i że tylko
zbawienne do uszczęśliwienia kraju były od tronu naszego
propozycye". Trudnej aukcyi wojska król nie proponuje ; ledwo
napomyka o „ekonomii" i naprawie sądów. Nie reformę sej-
mową, a tylko spóźnioną o sto kilkadziesiąt lat dobrą radę za-
wiera zwrot do wyborców, dotykający nadużyć wolnego głosu:
województwa powinnyby zalecić posłom, „aby nie wycieńczając
czasu, porządek sejmowania zachowując, wspaniałą do dobrego
certiyąc emulacyą, na co generalna zajdzie zgoda, kończyli
sejm przy miłości ojczyzny, a tam, gdzieby lub trudności lub
upór znalazł fatalne miejsce, żeby to na przyszły sejm odesłane
(złotych wieków zwyczajem) do recessu poszło, i tak choćby
część jedna potrzeb Rzptej roku teraźniejszego ukontentowała
życzliwe ojczyźnie chęci, druga część i trzecia zostawałyby
w dobrej skutku na przyszłym sejmie nadziei"*).
*) List okólny króla do senatu, maj 1752 (A. Cz. 601), Boyer
17. maja (j. w.); Michał Czartoryski do Stan. Poniatowskiego (ojca)
10. kwietnia : „Monsieur Ogrodzki vous aura mandó, comme k moi,
que le voyage du Roi k Fraustad paroit etre en propos d'abord aprfes
rOctave de la Fetę de Dieu ; peut §tre aussi que Ton cache le temps
prćcis pour d^router le public afin d'y §tre moins importunś^; cieszy
58
Obietnicy podkanclerstwa dla zięcia nie uzyskał ksiąię
MichaJ, żadnych groźnych konszachtów nie wykrył Potocki;
patryoci zapamiętali tylko powiedzenie Czartoryskiego, ^zdu-
miewające w ustach republikanina", że na sejmie trzeba doko-
nać czegoś gwałtownego (un coup d^ćclat), albo niema go poco
zwoływać. Od razu domyślili się, że chodzi o wprowadzenie
rządów większości. W istocie planów przewrotowych nie było,
konszachty zaś były i to nie bezowocne. Familia nareszcie zo-
stała dopuszczona do sekretu dynastycznego dworu. Aby nie
dawać Czartoryskiemu możności stawiania warunków, sam Bruhl
pary nie puścił z ust, tylko Karol Flemming odbył z podkan-
się z powrotu Stan. Augusta z Wiednia, wojewoda ruski bardzo tego&
chwali „et me mande ses rśeits sur la bonne situation de la cour de
Yienne; c'est un bien qui dśrive aussi sur nous" (A. Cz. 937). Goltz
do Brtlhla 27. maja, Schmidt do Ogrodzkiego b. d. (koniec maja);
Schmidt do Ogrodzkiego 17. maja: „Je mande aujourd'huy a notre
ami Saul que si le Ministre ścrivoit lui-m§me directement au Prince
Palatin de Russie, en Pobligeant fortemcnt de yenir k Fraustadt, ii
pourroit bien prendre la rćsolution d'y aller, mais ii n'y a pas du
tems k perdre, sa prśsence y est nścessaire ąuand ce ne seroit que
que pour faire cesser son refroidissement avec le Palatin de Cracovie
qm ne peut que nuire, mais si k sa barbe Ton veut distribuer les
Yacances contrę son gre, autant vant ii le laisser k Puławy" (A. D.
loc. 3558). Wodzicki do Brdhla 27. maja : ponieważ czas nagli, przy-
syła projekt uniwersału; Brtlhl odpisuje z Lipska 2. maja: król uznał
za stosowne skrócić projekt (opuszczono ustępy o potrzebie zgody
A. D. loc. 3591). W. Rzewuski do Brdhla 15. kwietnia, przesyła: „Rai-
sons qui prouvent qu'on ne sauroit remettre k la Di^te la distribution
des batons des Gśnśraux** (ibid.). Major Tolsdorf do wojewody kijow-
skiego 20. czerwca: „Teraz brevibus deferre mam honor, że nie tylko
między innymi ministrami, ale etiam między pieczętarzami koronnymi
niejaka urosła niechęć, pretendując, kiedy partem hahent in lahore,
ażeby etiam partem mieli circa distributivam gratiam, która teraz
apparenter maxima in parte cessit ad instantiam ichmciów ad latus
J. K. M. w Dreźnie residujących*'. Jan Małachowski do Wodzickiege
3. kwietnia: „Cale nie miałem intencyi w pracę się ekspedycyi sej-
mowej zaprzęgać, bo ja ludzi nie mam, coby mogli pisać, a potem
niewiem intencyi Pańskiej, chyba generalitates napiszę, jakoż podobno
na jedno wszystko wyjdzie, bo o tym sejmie nie siła mam nadziei,
kiedy de modo consultationis nie zniósłszy się, zlecimy się, jak ptaki
na wiosnę, każdy swoim sentymentem będzie śpiewał i rozjedziemy
się" (A. D. loc. 3579). Ekspedycya sejmowa w Ms. A. Cz. 597; my
posługiwaliśmy się obiatą uniwersału w relacyach grodu warszawskiego
(A. G. W.). Castera do St. Contesta 14. i 24. czerwca (A. E.).
69
kanclerzyiB konferencyę, na której obie strony uznały, że
w razie be£krx'^ewia ypewni wfadcy, niesyci sławy i podbojów^^
zecbcą uczynić z Polski widownię wojny, a przedmiot swej
-chciwości ; „sąsiedni władca, chytry, zręczny i gwałtowny", wy-
zyska niechybnie rozbrat partyjny w kraju, zabroczy Polskę
krwią najlepszych obywateli; wolność zostanie narażona na
zniewagi obcych, a koniec zamieszek będzie jeszcze stra-
szniejszy, gdyż dzień pacyfikacyi położy kres swobodzie i wiel-
kości Rzptej. Stąd wnioskują rozmawiający, że natychmiast na-
leży skorzystać z bezhołowia opozycyi, z pragnienia wszechmo-
cnych magnatów, aby swe majętności i kraj uchronić od spu-
stoszeń, przekonać ich o potrzebie zniesienia lub przynajmniej
zasuspendowania ustawy, zakazującej desygnacyi następcy tronu.
Można przytem liczyć na pomoc dworów cesarskich i Anglii, jako
mocarstw, którym najbardziej zależy na pokoju powszechnym.
Istota doniosłej tej rozmowy streszcza się w nawiązaniu ukła-
dów między dworem z jednej, a familią i zaprzyjaźnioną magna-
teryą z drugiej strony. Formalnie nic nie obiecał Czartoryski,
odkładając do osobistej z Bruhlem rozprawy wyjednanie wa-
runków, któreby utwierdziły pozycyę domu. Dla Sasów prelimi-
narz wschowski posłużył za dalszy etap do uzyskania pomocy
zagranicznej. Flemming zaraz po powrocie z Polski wyłuszczył
w tajemnicy Williamsowi i Grossowi „pragnienie najżyczliwszych
Polaków" przyczem położył nacisk na niebezpieczeństwo prze-
ciwnych usiłowań franko-pruskich i prosił obu posłów o wy-
jednanie pełnomocnictw do stosownej akcyi. Nie obeszło się
bez kontrargumentu Girossa: „czyby nie było rzeczą pewniejszą
ustalić taką jedność wśród możnych rodów polskich, któraby
umożliwiła temu królestwu przez utworzenie przeważającej partyi
zapewnić tron królewiczowi-elektorowi po zejściu króla-ojca
w ten sposób, aby jej krokom tylko pomoc zagraniczna mogła
się sprzeciwić?" Gdyby nawet Gross nie miał wskazówek od
Bestużewa, jak traktować propozycye saskie, musiałaby go nie-
ufnie nastroić sprzeczność pomiędzy wynurzeniem Flemminga
o franko-pruskiej intrydze dynastycznej a dawniejszemi insynu-
acyami Bruhla, jakoby Ludwik XV życzył sobie (i to pod
wpływem Prus) widzieć na tronie polskim jednego z młodszych
królewiczów*).
") Ogrodzki do M. Cssartoryskiego 6 lipca: „J^apprends avee
une yeńtable joye ąae Yotr Altesse a emportć de Fraustadt plus de
60
Na tem zatrzymano się. Briihl i Williams uznali, że dalszą ro-
botę w kraju wypada od/ożyć, aż zjazd sejmowy ujawni usposobie-
nie Polaków. Tymczasem ko/atano do Wiednia — już nie przez
Petersburg i bez kokietowania Rosyi akcesem, a wy/ącznie przez
Jerzego II, opętanego ideą elekcyi rzymskiej. Popularny w Burgu
lord Hyndford w nadzwyczajnem poselstwie podążył przez Dre-
satisfaction dans ses idćes qu'Elle en avoit en y aliant et je crois
aussi prśsentement qu'Elle aura tout lieu d'dtre content des disposi-
tions ou Ton paroit ótre de lui donner coll^gue dans le Miaistere
celui qu'Elle souhaite. Un de Vos bons et fidMes amis, qui n'a pas
pourtant voulu śtre nommó dans ma lettre, m*a chargś de Vous mander,
Monseigneur, qu'ayant sondś la-dessus le terrain depuis notre retour
de Fraustadt a trouYÓ toutes les bonnes apparences pour faire rćussir
ce projet, qu'il n'a pas manąu^ de Tappuyer par des fortes et solides
reprśsentations..." (A. D. loc). Wydrukowane u Kanteckiego, j. w.,
t. II, LXXIX— LXXXVIII, Prócis de Tentretien avec le Prince Czarto-
ryski, Vice chancelier de Lithuanie, nie jest, jak sądzi autor, „pismem^
podkanclerzego: stanowi ono rodzaj protokohi konferencyj Karola
Flemminga z ks. Michałem, oraz późniejszej z Grossem i Williamsem.
Zredagowane przez Flemminga, skopiowane następnie ręką sekretarza
angielskiego poselstwa w Wiedniu dla użytku Keitha, jest obecnie
własnością B. M. 35473, gdzie leży załączone przy liście Czartory-
skiego do K. Flemminga z 11. lipca: wspomina tam Cz. o „entretiens*
z FI. we Wschowie. „J'ai parló a Fami sur la chose dont ii a ^ió
ąuestion k notre demier entretien; ii faudroit que ceux dont c'est
Taffaire et ceux sans les quels elle ne peut ótre opśr^e m efifectuee
Nous la proposent eux mgmes, que Ton Nous fasse voir un plan et
des mat^riaux nścessaires pour Tśdifice; que Ton Nous permette alors
d'exposer Nos idśes et Nos avis, que Pon Nous mette suffisamment
a mśme d'en ^tre les utils ouvriers avec des suretśs pour le particulier
et contrę les ri3ques. Cest une mati^re laquelle requiert beaucoup de
pourparlers, desquelles naisse un sist^me bien rśglś et que celui-ci
produise une conduite attentive et suivie ; qu'il est fftcheux que Vous
ne pouvez faire le miracle d'etre en m§me tems et a Vienne et chez
Nous... Le Comte de Keyserling m'avoit dśj^ procurś les recomman-
dations de sa Cour, l'ambassadeur Bestouchef les a employś froide-
ment ; le premier m'en a promis de nouvelles et plus insistantes, lui
m^me ótant en Minist^re k Vienne peut leur donner d'avantage de la
yigueur et de Teffet. Continuez, jeVous en conjure, de moyenner les
rósolutions k Notre Cour pour que le Palatin de Podlachie me soit
associś, Des difficultós ou un refas la-dessus, imiquement causśs par
le fiel des jaloux et enyieux m'ulcóreroit beaucoup le coeur et me
d^courageroit tout a fait". Williams do Newcastle'a 14. czerwca:
„Since this Courts return from Fraustadt Monsieur Flemming has in-
formed me, that be had during his short stay there much conversa-
tion with the principal persons of that country in relation to th©
61
zno do Maryi Teresy, aby zluzować omdlewające ręce stałego
przedstawiciela Anglii, Keitha. Równocześnie Rex spieszył roz-
niecać zapały królotwórcze Jerzego, a Flemming zawiózł do
Wiednia detaliczny program projektowanego w Polsce obioru
z gotową refutacyą wszelkich zarzutów prawnych lub polity-
cznych, tudzież z tajemną ustną instrukcyą od Bruhla, aby całą
sprawę skierować nie na spadkobiercę elektoratu, a na ks. Ksa-
werego. Zamiana ta powinna była zresztą nastąpić dopiero po
zasadniczem uzyskaniu poparcia cesarzowych dla domu saskiego.
Krótkie są dzieje wszystkich trzech odsłon kampanii letniej. Rexa,
nie mającego pojęcia o polskiem prawie konstytucyjnem, New-
present situation of affairs as well as the futurę security of Poland.
They are in generał convineed that the Death of His Polish Majesty
will prove a dangerous crisis to their liberties. They fear and hate
the King of Prussia, who daily commits some vexation upon their
frontiers, and who never returns so much as an answer to any of
their complaints. The French interest in Poland dccays very much,
which is occasioned morę by the close union that is krown to subsist
between the courts of Yersailles and Berlin than from any other cause
and the principal Poles seem resolved to attach themselves to the
interest of the House of Austria, the Maritime Powers and the Court
of Russia. It is indeed highly necessary from them to have some
powerful Friends, for otherwise it is probable at the first vacancy of
the polish Throne, a War will break out upon their account, and
a Peace would be afterwards madę at their expence. The well inten-
tioned party in Poland are certainly by far the most powerful and
they are able in case of His Polish Majesty's Death to place the crown
of Poland upon any head they please, provided, no foreign power
interferes in the election and they will willingly chuse such a Prince
as shall be agreable to His Majesty and his Allies, particularly the
Electoral Prince of Saxony provided that they could have private
assurances from the Ministers of Austria, the Maritime Powers and
Russia, that in case they are attacked they may depend upon being
defended. — This is a ąuestion My Lord, that will certainly be asked
of the abovementioned Ministers at the next Diet of Grodno; and it
is necessary that they should be instructed by their different courts
upon the answer, they are to make, for without instructions, which
mayserve to animate the well intentioned party they will despair of
haying any real support given them, and being sensible, that without
a Foreign support they are able to do very little in their own defense
against armies of disciplined Troops, they may turn their eyes to-
wards other Powers, whose assistance and protection they will seek
from necessity, tho' not from choice" (R. O. j. w.). Wynika stąd, że
rozmowa Williamsa z Flemmingiem miała miejsce 12. lub 13. czerwca.
Por. też relacyę Grossa u Sołowjowa, V, t. 23, 727.
62
castie zarzucił na wstępie lakierni pytaniami, jak: ilu potrzeba
posłów na sejmie, aby uchwala była prawomocną? czy na sej-
mikach można wyrobić upoważnienie do tak ważnego krofcn,
jak rozporządzenie koroną? co począć, gdy nie będzie jedno-
myślności? Wszelako nie te skrupuły podkopały dzieło saskie.
Jerzy II ustawicznie nazywał Augusta jedynym sprzymierzeńcem
i przyjacielem, spełniającym zobowiązania jak nąjszlichetniej
i jak nąjwielkoduszniej, głosił, że elekcya jego następcy jest
niezbędna dla spokoju Europy; główna prz3rtem negocyacya
spoczywała w dłoni krewkiego Williamsa, a hr. Rex miał tylko
pilnować, żeby d3^1omaci brytańscy odbierali stosowne rozkażmy
z Londynu. Już osiągnął hrabia obietnicę pożądanego rozsze-
rzenia pełnomocnictw Williamsa na sejm, gdy nagle posłyszał,
że spełnienie jego uległo zwłoce. Jak zawsze, wszystko zniszczył
Wiedeń. Gdybyż Hyndfordowi udało się wyrwać Maryę Te-
resę z dumnej rezerwy, utrzymać Jerzego na stanowisku do
broczyńcy, mogącego żądać względów dla siebie i dla innych!
Lecz teraz właśnie palatyn Renu, podżegany przez Prusy i Frań-
cyę, stawiał warunki nie do przyjęcia, a cesarzowa była nie-
wzruszona! O żadnych kompromisach z elektorami nie chciała
słyszeć, bezwzględnie zamknęła rynek polityczny Rzeszy nie-
mieckiej dla angielskiej monety. Szlachetny lord, potraktowany
zimno, nie znalazł sposobności ni ochoty do pracy nad tem,
o co go prosił w Dreźnie dwór saski; jakimś cudem udało mu
się usłyszeć z ust Maryi Teresy, że gdy nadejdzie czas ożenku
Jr^zefa, odda pierwszeństwo saskiej księżniczce przed innemi, —
natomiast nie może być mowy o ślubach podwójnych.
A w Hannowerze, w Londynie ponowne fiasco wielkiej polityki
lądowej wywołało okrzyk oburzenia. Szala wpływu Henryka
Pelhama poleciała na dół, książę Newcastle, klnąc i pomsłcyąc
na „impertynencyę, bezwstyd, niewdzięczność" Austryi, wyco-
fywał się z imprezy : Austryakom zjadliwie winszował „traktatu
zawartego z Francyą" i „3,000.000 liwrów na koszta koronacyi" —
kpiny z nieudanych umizgów Kaunitza do Ludwika XV; Rexowi
wymawiał z irytacyą, czemu się napiera o zapowiedź pomocy
angielskiej, kiedy Brtihl zgodził się odłożyć dalsze kroki na
potem. Taki pospiech — kazał oświadczyć w Dreźnie — skłania
raczej króla do cofnięcia się i do ostrożności w sprawie ocze-
kiwanej zachęty czy też upewnienia; król nie chce brać w elek-
cyi polskiej nie tylko inicyatywy, ale nawet czynnego udziału.
6a
Bruhl skonfundowany wyparł się solidarności z krokiem posła.
Wobec tego wszystkiego platoniczną jedynie pociechą były
.grzeczne słówka Maryi Teresy, rzucane w rozmowach z Flem-
mingiem, że w materyi sukcesyjnej pomoże wszelkim „słusznym^
krokom Augusta III, byle się obeszło bez zakłócenia pokoju,
a „śmie pochlebiać sobie, iż nie oddała Sasom złych przysług (I)
w Petersburgu"*).
^) Arnoth, IV, 314; Coxe, II, 421; Newcastle do brata 31. maja
{impertinence, impudence, ingratitude) ; Gehlsdorf 71 i n. ; Schlitter,
217, 257, 268, 272—3, 283. Williams 14. lipca i 2. sierpnia, New-
castle do niego 28. lipca: Anglia nie może „take any active part in
it, much less begin and originally make a proposal relating to it^;
poseł ma tylko badać „inclinations" Polaków, referować, jaki ma być
zakres przedsięwzięcia. O podanym przez Rexa projekcie deklaracyi:
„This empressement in the Court of Dresden rather makes the King
backward & cautions as to any encouragement or assurance, which
may be expected from His Majesty" (R. O. j.w.). Instrukcya pisemna
ministra konferencyi Rexa z d. 19 maja traktuje tylko o elekcyi
rzymskiej, o sprawach Saksonii i Rzeszy. Brtlhl do Rexa 23. czerwca :
„Qaand aux affaires de Pologne, ii ne s'agit en effet pour lepresent
que de s'assurer d'avance et en secret de Tappuy et du concours des
puissances amies pour Tobtien du but, dont 11 s'agit, pendant c[u'oh
se concertera dans la suitę sur le plan d'exćcution"; j. w. 9. lipca:
pochlebiamy sobie, że i dalsze rozkazy dworu hannowerskiego do
Williamsa „d'ćpauler de concert avec nos autres amis et alliśs nos
salutaires vues particuli^rement pendant notre prochain sdjour en Po-
logne ne contribueront pas peu a faire valoir les expedients et me-
sures que la Constitution du dit Royaume nous autorisera de mettre
en oeuvre". Rexa relacye 14. i 29. czerwca: Jerzy II powiedział do
Mtlnchhausena, ministra hannowerskiego: „qu'il ne croiroit le repos de
TEurope affermi qu'apr^s que la succession de la Maison Royale de
Saxe en Pologne seroit rćglće"; Williams jeździł w tym czasie do
Hanno weru i całemi godzinami rozprawiał z Jerzym o elekcyi polskiej.
Rex 13. i 17. lipca: Newcastle tłumaczył się, że pewien list z Anglii
(oczywiście od Pelhama) kazał mu starać się „ćviter tout reproche
qu'on lui pourroit faire d'entrer dans de nouveaux engagements, pen-
dant que les anciens ćtoient si mai remplis par ceux mgme qui y ga-
gneroient le plus"; piszący zasłaniał się „que nous ne demandions
prćsentement k TAngleterre que d^employer ses bons offices aupres
de la Rćpubliąue de Pologne pour conserver la Couronne k la Maison
£lectorale de Saxe, de seconder et d'appuyer tant les dćmarches que
nous ferions nous m§me pour cela que celles que les bien affectionnćs
li la Maison Royale pourroient faire et d'engager les Cours de Yienne
et de Pćtersbourg de se ddclarer et d'agir en conformitć^^ Brtlhl do
Rexa 23. lipca: projekt deklaracyi, świeżo posłany Flemmingowi (da-
64
Wzmożone plotkarstwo polityczne — oto ca/y rezultat nie^
fortunnych usiłowań briihlowskich. Niewyraźne echa roboty
sukcesyjnej w Polsce rozlega/y się wszędzie: po Niemczech
b/ąka/y się pog/oski o widokach Karola Lotaryńskiego, ze Sztok-
holmu donoszono do Drezna, iż Francya stara się o nowe przy-
mierze wojenne z Szwecyą, zabezpieczające wolność elekcyi
polskiej, nad Bosforem słyszano o gotowym planie abdykacyi
Augusta III na rzecz ks. Ksawerego. Nad Wisłą wreszcie nie-
znany wierszokleta taką wyśpiewał ,,Admonicyę przyjacielską
Xięciu Saskiemu Kawiorowi":
Nie ostrz, cny książę, na koronę zęby,
Nie wpadnie próżno gołąbek do gęby.
Nie będziesz królem, lecz chyba intruzem.
Żeś się przez siostrę pokrewnil z francuzem,
Która nowego że rodzi delfina*).
Twej niefortuny stąd przyszła przyczyna.
Ani się nie wai mieć francuską żonę,
Ani na polską sztafiruj koronę.
Szukała sobie Iwanówna sławy,
wniej Funckowi) załączamy dla Was ; Jerzy II niepotrzebnie wtajem-
niczył w naszą sprawę angielską radę ministrów: trudniej sekretu
dochować. Rex 20. i 31. lipca, 3. sierpnia 1752 (A. D. loc. 2776).
Instrukcye Flemminga 3. maja, j*w.; instrukcya dodatkowa 26. maja:
1) wytargować zgodę, jeżeli nie na podwójne śluby, to przynajmniej
na małżeństwo królewny z najstarszym arcyksięciem ; 2) przy zabie-
gach o deklaracyę stosować swe argumenty do załączonego wywodu
(3 ąuestions z odpowiedziami, cyt. wyżej, A. D. loc. 3346). Relacye
Flemminga 26. lipca, 19. sierpnia, 6. września : hrabia Chotek (niestety,
nie-członek konferencyi) całkowicie podziela nasze poglądy. Colloredo
zgadza się co do potrzeby zapewnienia sukcesyi w Polsce, ale radzi
najpierw upewnić się poparcia Rosy i. Brtlhl do Flemminga 16. wrze-
śnia, dość słusznie uważa to za honn§te dófaite: „Si nous pouvions
§tre aussi surs des futures bonnes intentions de sa cour par rapport
a la conservation de la Couronne de Pologne dans la maison de
Saxe, que nous nous en filattons avec raison de celle de Pótersbourg
qui du moins jusąues ici n'a pas mćconnu 1'intórśt essentiel qu'elle
y trouve, nous n'aurions plus rien a dósirer du coneert que ces deux
cours Impćriales s'empresseroient d'elles memes a prendre confidem-
ment d'avance avec nous sur un objet aussi essentiel"; tenże 14. i 21.
października; Flemming 1. października: potwierdza się mój domysł,
źe Marya Teresa zgaduje kandydaturę jednego z młodszych królewi-
czów, a jest przeciwna rozłączeniu Polski z Saksonią; tenże 4. pa-
ździernika i 1. listopada (A. D. loc. 2930).
*) Ludwik Ksawery, * 1751 r.
65
Do tej przyjść zechce i Petrowna sprawy,
Liczne posiawszy pu2ki elektorów,
Półaocnych zepchnie Twoich protektorów.
Doznasz Francuza, co Twój gust poddyma,
Jak Stanisława, że Cię tak utrzyma,
Więc gdy wygnańca odział się honorem.
Nieszczęścia jego masz być sukcesorem*).
Publikacya uniwersału pozwoliła rozpocząć pracę przygo-
towawczą do sejmu — zarówno budującą, jak niszczącą. ZniUa,
choć nie ostatecznie, wątpliwość czy sejm wogóle będzie. Fak-
cye jęły się skupiać, koncentrować, paktować. Wzrok patryotów
już w marcu dostrzegał niezwykły ruch w obozie rządowym
^) Ajent saski w Sztokholmie, Titzschkau, donosi 11. sierpnia
1752 i 2. marca 1753 r., że Francya pod koniec sejmu szwedzkiego
(więc w czerwcu 1752) zaproponowała Adolfowi Fryderykowi, aby
z pomocą Fryderyka Ó zwalczał interwencyę rosyjską w razie pol-
skiej elekcyi 18 tysiącami wojska i flotą wojenną z 12 okrętów;
wniosek ten, odesłany przez marsza&a Gyllenborga do komitetu taj-
nego, nie zdobył tam większości (A. D. loc. 3085). Ponieważ urzę-
dowa korespondencya markiza Havrincourta milczy o rzeczonym
projekcie, mógłby on powstać tylko w kołach dyplomacyi tajnej.
Niejaki Wojnarowski w Sztokholmie rozpowiadał o istnieniu w Pol-
sce stronników arcyksięcia. Giuliani (ajent handlowo-dyplomatyczny
w Konstantynopolu) do Brtlhla 4. maja : „...M'^ stato riscrito da un
amico da Principe di Moldavia 6 stato fatto sapere alla Porta vergere
un trattato d'Allianza tra'l R^ di Polonia, Tlmperatrice regnante e la
corte di Russia per rapporto alla cessione da doversi farę del vivente
del R^ di Polonia delia Corona a sua Altezza ii Principe Saverio, in
contracambio del ch& ii R^ di Polonia s'interessarebbe appo gl^et-
tori per facilitare TElezzione del R5 dei Romani ; si dice che 11 Reis
Effendi "avendo ricenuto tal novella restó sorpreso e che all istante
ne fece dare del Gran Yesiro esatto raporto al Sultano'* (A. D. loc.
2956). W Polsce o projekcie elekcyi przez całe lato mało kto wie-
dział; „admonicyę" znaleźliśmy tylko wśród wierszy Rzewuskich (B.
O. K. 287), przypuszczalnie też jest ona płodem muzy Wacława albo
Seweryna. Castera do St. Contesta 1. kwietnia: w Dreźnie, jak opo-
wiada Lubomirska, starościna bolimowska (une personne d'esprit et
qui ne parle ni ne croit Ićg^rement), krążą pogłoski o zamierzonej
abdykacyi na rzecz jednego z synów, lecz jeszcze nie na grodzień-
skim sejmie. „On tient le m6me laugage dans les palatinats orientaux
qui sont les plus peupl^s des gens instruits (?), et la chose \ a si loin
que le Prince de Moldavie me mande qu'il vient d'en ^tre averti par
diff^rents seigneurs*' (A. E.).
5
66
śledził młodzież familii, objeżdżającą jarmarki i folwarki, zajętą
pewnie kaptowaniem stronników zapomocą hojnych datków.
Ażeby wprawić w rach mechanizm wpływów puławsko-wo/czyń-
skich, nie potrzeba było wielu zachodów. Porozumienie z innymi
stronnikami dworu też nastąpiło szybko. Po Wschowie Michał
Czartoryski naradził się z bratem i obaj uznali projekt elekcyi
vivente rege za zbawienny; przyłączył się do tegoż zdania Ma-
łachowski, który podjął się odnowić inne związki prawicy. 18.
lipca udał się do Białegostoku, konferował tam z Branickim,
nie zdradzając wszakże zamysłów dworu, potem w Wołczynie
naprawił stosunki Czartoryskiego z hetmanem Radziwiłłem; pó-
źniej wciągnięto do tajemnicy prymasa. Owocem narad był ro-
dzaj bloku wyborczego, oraz wyznaczanie na marszałka sejma
Jana Massalskiego, starosty grodzieńskiego, upatrzonego jeszcze
we Wschowie^).
*) Długo nie chciał ogół uwierzyć, że sejm się odbędzie: Ra-
porty Goltza do Briihla 15. marca, 22. marca, 7. czerwca (A. D, lec.
3568). Massalski, hetman pol. lit., do Brtihla 22. kwietnia, zamawia
laskę sejmową dla syna, Brtlhl odp. 10. maja: król skłonny jest od-
dać pierwszeństwo staroście grodzieńskiemu, wypowie się szczegóło-
wiej we właściwym czasie i miejscu (A. D. loc. 3591). Radca Schmidt
do Brtihla 12. lipca: „Le Grand Chancelier de la Couronne compte
de partir lundi prochain pour Białystok, afin de s'y aboucher
avec Son Altesse le Prince Chancelier de Lithuanie pour y prendre
des mesures relatives aux affaires de la prochaine Dietę'* (A. D. loc.
3560); o tejże wyprawie Małachowskiego Goltz 19. lipca, Michał
Czartoryski do kaszt, krakowskiego, b. d. (26. lipca, jak to widać
z nudnego dyaryusza Michała Sapiehy, starosty oniksztańskiego w B.
Pol.): „Le Grand Chancelier ayant restś deux jours, est parti ce ma-
lin. Je suis trós content de nos entretiens et j'ai lieu d^śspśrer que
ses liaisons et amitićs avec nous seront solides^^ Goltz 10. sierpnia:
„Le Prince Grand Gdnśral de Lithuanie ayant passś chez le Pce Ch«'
de L., celui-ci ne peut pas assez exprimer toutes les caresses et pro-
testations d^amitić pour Tayenir, faites par le premier k Tśgard de
toute la familie du dit Pce Chancelier'* (A.D. loc. 3558). Małachow-
ski do Brtihla 9. czerwca: „Enfin, Monseigneur, nous sommes tous
convenus du choix du Marćchal pour la DiMe futurę avec une tran-
ąuillit^ d'esprit comme s'il n'y avoit qu'une seule voix. Le Prince
Chancelier avec le Pce Gr. Gśn^ral de Lithuanie se sont emhrassć
apr^s s'§tre fait quelques reproches: c'est autant des bonnes augures
pour la futurę DiMe". J. w. 15. lipca: „Je suis sur mon dćpart pour
Białystok pour m^aboucher avec le Grand Gćnóral et pour gagner de
plus en plus sa confiance et pour tirer par la le profit dans les oc-
casions publiąues, ąuelles se prćsenteront'* (A. D. loc. 3591). Komo-
67
Wcześniej zawrza/a przedsejmowa agiiacya patryotów, pro-
wadzona w takt mnzyki poczdamskiej. Castera w marca zmaj-
estrowa} i zakomonikowa} Benoitowi haczyki do zerwania sesyi :
ponieważ niezręcznie by/oby powstawać przeciw popularnej
-prawie powiększenia wojska, repoblikanci, zachowując pozory
gorliwości, działające na masy, utai tym torem przejdą zaraz do
^wynajdywania na ten święty cel funduszów, zaproponują stałe
opodatkowanie duchowieństwa i podwyższone żydów, lustracyę
dóbr koronnych, dla galimatiasu upomną się o zwrot zagarnię-
tych przez Moskwę 40 mil neutralnego terytoryum na kresach,
nastraszą podskarbiego koronnego żądaniem ścisłego sprawo-
zdania i tem skłonią go do popsucia sejmu kosztem własnym
albo skarbowym. Pomoc francuska z góry była obiecana, aby
zaś nie uczyniła zawodu, Fryderyk II w kwietniu podniecał
St. Contesta wyczerpującym memoryałem o niebezpieczeństwach
zawieszonych nad Rzptą. Dwojaką drogą docierały te postrachy
do sułtana Mahmuda: okólną, przez Wersal i ambasadę fran-
<3uską w Perze, oraz prostą — pi zez Kamieniec i Jassy. Nie za-
niedbywali bowiem patryoci swoich kanałów oryentalnych, jakie
•do niedawna otwierała im buława hetmańska. W r. 1751, gdy
zachodziła obawa, że strażnik pol. kor. Stanisław Sługocki, po-
słany z rady senatu do Bakczyseraju z oświadczeniem przyjaźni
hanowi Arslan Girejowi, nastroi tegoż nieżyczliwie ku patryo-
tom, stary hetman wyprawił tamże Ghojeckiego, wojskiego bra-
•cławskiego; już po jego śmierci przywiózł emisaryusz krajczemu
koronnemu deklaracyę bana (datowaną w sierpniu), że Potoccy
mogą liczyć w potrzebie na tatarską przyjaźń. Przed podróżą
wschowską wojewoda bełzki zaalarmował Porte memoryałem,
posłanym na ręce hospodara mołdawskiego, Konstantego Rako-
wi cy. Przypomniawszy, z jakim uporem Czartoryscy od r. 1744
próbują narzucić Rzptej przymierze rosyjskie, jak groźne są te
usiłowania zwłaszcza po traktacie warszawskim 1751 r., na-
pomknąwszy, że traktat ów zawiera artykuł o sukcesyi saskiej
w Polsce, że z temi dążeniami wiąże się zakładanie rosyjskich
kolonij wojskowych w Nowej Serbii (wbrew warunkom pokoju
belgradzkiego), prosił Potocki o przysłanie na sejm nadzwyczaj-
nego posła tureckiego. Tą samą drogą działali na rząd sułtański
rowski mówił do Grossa we wrześniu: „Pókim Prymas, nie zgodzę
się, aby burboński książę panował w Polsce". Sternberg 27. września
<A. W.).
66
także inni repoblikanci. Hrabia Desalleors, ambasador francuskie
nie zdołał wyjednać u Porty poselstwa do Polski ; przyrzeczono
mu tylko misyę specyalnego ajenta mołdawskiego do wodzów
republikanckich, a nie dotrzymano i tej zapowiedzi. Niedość
energicznie brzmiały listy z wyrażeniami życzliwości, jakie Ra-
kowica i pasza chocimski rozesłali na rozkaz sułtana do pry-
masa, Bielińskiego, Branickiego, Jabłonowskiego, tudzież trzech
Potockich: wojewodów kijowskiego, bełzkiego i krajczego ko-
ronnego; zato han tatarski przedsięwziął objazd granicy rosyj-
skiej w towarzystwie swej kawaleryi i zgodził się pchnąć do-
Grodna emisaryusza. Cała ta wojna z wiatrakami nie pozostała
wszakże bez skutku: akcyę patryotów na sejmikach ośmieliła
nie gorzej, niżby to sprawiło kilka tysięcy liwrów*).
*) Castera 18. stycznia : „Jamais je n'ay vu ici tant de fermen-
tation ni une activitś si prócoce, U vient coup sur coup des lettre*
flatteuses de la part da Ministre Saxon, et quoiqa'elles ne parlent
qu'en termes gśnśraux du contentement qu'il est de Tintórdt desPo-
lonois de procurer au Roy leur maltre, aussi bien que des recom-
penses ąu^une louable docilitć leur attirera, on en tire des inductiona
d^autant plus sórieuses ąu^on salt que depuis quelque tems Mr. d»
Williams est en correspondance rćgl4e avec Mr. Poniatowski, palatia
de MasoYie'^ (A. E.). Jest to potwierdzeniem, a nie zaprzeczeniem sądu^
wypowiedzianego przez nas w tekście: patryoci kombinowali z sej-
mem najniewinniejsze komplementa Brtlhla — ijuż ze względu na nie^
zaczynali akcyę przeciwsejmową. Za Casterą Benoit, 8. marca, widzi
całą Polsk kwietnia, 16. czerwca : uważa
kandydaturę don Filipa za fikcyę Brtihia. „Was hiernachst wegen des
liberum veto auf die Bałm gebracht worden, deutet mehr, dann zu
viel an, wie sehr man zu Dresden auf dem Yersuch, dasselbe auf-
zuheben, versessen seye, wodoch ein solcher Yersuch ohne innerliche
Unruhen in der Republick zu yeranlassen, nicht wohl beschehen kann
derley innerhche Unruhen aber leicht Susserliche nach sich ziehen
dUrften" i t. d., jak w tekście. Rozkaz cesarzowej z 12. września po-
nawia artykuł o liberum veto; tylko pod warunkiem, że dwór saski
nie targnie się na nią, gotowa jest M. Teresa dopomódz do osadze-
nia Ksawerego w Kurlandyi „durch unschftdliche Mittel". Rozkaz ten
pisany jest pod świeżem wrażeniem rozczarowania wersalskiego : „Der
Erfolg hat aber gar bald bewiesen, dass nicht nur die Hofifnung fehl-»
geschlagen, sondern im Gegentheil die engere Yerkntipfung (Preussens)
mit Frańkreich mehrers andurch befestiget worden: wie dann auch
alle riachhero gegebene Mtlhe, um Frańkreich von Preussen abzuson-
dem, fruchtlos gewesen*' (A. W. Exp. n. RussL). Instrukcya dla Stern-
berga z 22. stycznia nie dotyczy jeszcze specyalnie sejmu; każe już
ostrzedz Brfihla o intrydze pruskiej przeciw niemu ; nie wiemy, dla-
czego wypadło po kilku miesiącach ten rozkaz ponowić (Ibid. Ex-
ped. nach Pohlen 1752). Funcke 26. sierpnia 15. i 30. września (A. D.
loc. 3032). Sołowjow Y, 732.
75
tego stopnia, aby odstąpić od litery ministeryalnych instrukcyj
za przykładem krętacza Kayserlinga, którego sam nazywał „ra-
czej ministrem saskim niż rosyjskim" i ganił za opieszałość.
W dodatku samemu Williamsowi gabinet St. James kazał ii
tylko badać podczas sejmu poglądy panów i szlachty na sprawę
sukcesyjną, nic więcej. A cóż angielskie gwineje? spyta czytel-
nik, obeznany ze źródłami francuskiemi i pruskiemi. Nie tylko
gwinei, ale jednego farthinga nie udzieliła Anglia swym stron-
nikom w Polsce ani w r. 1752, ani później, podczas wojny sie-
dmioletniej. Szkatuła księcia Augusta wystarczała na to, aby
wśród przeciwników podtrzymać iluzyę obcej pomocy pienięż-
nej, i obciążyć kasę arcychrześciaóskiego króla niepotrzebnemi
na nich wydatkami...*).
Niedostatecznie oświetlilibyśmy charakter misyi Grossa,
gdybyśmy nie wspomnieli o skojarzonym z nią epizodzie dziejów
kurlandzkich. Od chwili zesłania Birona gospodarował w Mita-
wie rezydent rosyjski — w czasie, o którym mowa, był nim nie-
jaki Buttlar; gorliwy naśladowca wzorów gospodarki rosyj-
skiej w Polsce i Szwecyi, kłócił on z rejencyą czyli tak zwa-
nymi Oberratami stronnictwo szlacheckie, którego liczni człon-
kowie, dzierżawiący zasekwestrowane dobra stołowe, służyli mu
za posłuszne narzędzia. Na wiosnę 1752 r. zawitali do Drezna
jeden po drugim dwa] wysłańcy kurońscy, baron Heucking z pro-
pozycyą zniesienia rejencyi i ustanowienia innego „rządu tym-
czasowego", oraz baron Mirbach, rzecznik przeciwnych próśb
Oberratów. Heucking zaofiarował pokryj omu Małachowskiemu
i Briihlowi znaczne kwoty, które obiecywał sobie wydobyć
z kasy książęcej po obaleniu rejencyi, Mirbach skarżył się na
nieznośną ingerencyę Buttlara, prosił o wznowienie zabiegów
królewskich celem uwolnienia Birona, tudzież o mianowanie
komisyi, któraby uspokoiła wewnętrzne rozterki. Ministeryum
Rzptej naogół potępiało wichrzycieli i Buttlara: Wodzicki od-
mówił przedstawienia Heuckinga królowi, Małachowski uznał żą-
^) CasŁera 8. lipca „był świadkiem'^ jak niezamożny wojewoda
bełzki wyłożył na agitacyę w 3 powiatach 2000 dukatów, prosi więc
o zasiłki dlań, w obawie, aby takie ekspensa nie zubożyły Potockich ;
nie chce wierzyć, aby „farailia" obywała się bez zasiłków angiel-
skich. Boyer 19. lipca (A.E.), Williams 19. kwietnia (R. O.); M. Czar-
toryski do M. Sapiehy 10. września (A. D. loc. 3579). Sołowjow,
j. w. 729.
76
danie kasaty rejencyi za niebezpieczny przykład dla malkon-
tentów. Czartoryski byl za najsurowszą naganą i pociągnięciem
winnych przed sąd relacyjny na sejmie, a nawet za posianiem
do Mitawy oddziału wojska Rzptej. Przeciwko mianowaniu ko-
misyi królewskiej stanowczo wystąpił Kayserling, który też przed-
stawi! Heuckinga Augustowi. Pomiędzy posłem rosyjskim a pod-
kanclerzym koronnym nastąpiła bezowocna wymiana zdań co
do przetargowania tytułu cesarskiego za wypuszczenie Birona.
Obaj antagoniści, Heucking i dość mile widziany u dworu Mir-
bach odjechali, nic nie wskórawszy. Jednakże nie bez odgłosu
przebrzmiał upominający Kurlandczyków reskrypt Augusta, skie-
rowany do poświętojańskiego sejmiku w Mitawie: ku wielkiemu
„zdziwieniu" rządu rosyjskiego większość szlachty wbrew kno-
waniom Buttlara wydelegowała do Grodna Schoeppinga z po-
nowną prośbą o powrót uwięzionego księcia. Dwór ujrzał się
w niemałym kłopocie. Dotychczas, nie bez wpływu Czartory-
skich często upominał się o toż w Petersburgu, odkąd atoli
ważniejsze pertraktacye sukcesyjne zmuszały go do dogadzania
północnemu mocarstwu, odkąd zwłaszcza królewicz Ksawery
wobec znikających widoków elekcyi vivenłe rege stawał się na-
turalnym kandydatem do tronu Kettlerów, wypadło zmienić tak-
tykę. Ambaras był tem większy, że dogadzać należało i Bestu-
żewowi, który napróżno przedkładał carowej jedno po drugiem
pismo o potrzebie uwolnienia jego eksprotektora. Kanclerz
przez Funcka i Bruhla ośmielał do wstawiennictwa polskie mi-
nisteryum, ale instancye tegoż wydawały mu się zawsze zbyt ule-
głemi, łagodnemi i bojaźliwemi (allzuwillig, gutherzig und schreck-
haft) ; gderał i na to, że Gross zanadto jest posłuszny rozkazom
koUegium. Dwulicowością wpływów petersburskich tłumaczy się
dość dziwne traktowanie sprawy kurlandzkiej podczas sejmu
grodzieńskiego; Briihl, Czartoryski i Małachowski przyrzekli Gros-
sowi postarać się, aby deputat Schoepping nie otrzymał audyen-
cyi przed Sejmem, ale nie znaczy to, aby zamierzali wszyscy
trzej milczeć o Bironie. Słysząc, że w razie dojścia sejmu wy-
prawione zostanie do Elżbiety Piotrówny poselstwo w sprawie
kurlandzkiej i tytułu cesarskiego, poseł pospieszył ostrzedz swój
rząd przed kandydaturą do tej misyi Mniszcha, który jego zda-
niem stawiałby się naj natarczywiej, oraz zarekomendować dwóch
innych, wrażliwszych na gościńce i grzeczności amatorów, Ka-
zimierza Poniatowskiego, „niebogatego i żądnego władzy", oraz
77
marszałka Ogińskiego, znanego już dobrze nad Newą^ który
obecnie dowiódł swej uległości nawet zaręczeniem, iż nie do-
puści do poruszania drażliwej kwestyi w izbie*).
Instrukcyę bez antynomii, prostą a nielitościwą, jak ko-
menda żołnierska, chował w pamięci pełnomocnik pruski, hr.
Maltzahn. Tekst dyspozycyi jej oraz motywów nie istnieje, gdyż
poseł otrzymał ją ustnie przy osobistem widzeniu się z Fryde-
rykiem II; ale znając choć ułamek zawartości „Politycznego te-
stamentu^ wielkiego króla, wykończonego właśnie pod datą 27.
sierpnia, nie trudno nam odtworzyć jej kwintesencyę. Zerwać
sejm czemprędzej, zerwać nie dlatego, że Prusom grozi wzmo-
żenie sił zbrojnych Rzptej, czy też uchwała o akcesie do wro-
giego przymierza: już w czerwcu Fryderyk przewidywał, iż
sejm niedługo się przeciągnie, gdyż Augustowi znudzi się pobyt
w Grodnie ; pod koniec sierpnia doszedł nadto do przekonania,
że dwory cesarskie, przestraszone buntem janczarów i pospól-
stwa w Konstantynopolu, którego ofiarą padł spokojny wezyr
Muhammed Pasza, nie poprą zbrojnie sejmu skonfederowanego.
Należy popsuć prace izb dla zasady, iż w Polsce dojść nie po-
winien żaden sejm, chyba ten, co ziści marzenia „Testamentu"
o zaborze Prus zachodnich i Gdańska. We wrześniowych depe-
szach znajdujemy drobiazgowe rozwinięcie myśli przewodniej :
ponieważ jacyś posłowie zamierzają „krzyczeć" na cła, któ-
remi Fryderyk utrudnia dowóz polskiego bydła i zboża, trzeba
przygotować innych posłów, którzyby ;,krzyczeli" przeciw wszyst-
kim odnośnym wnioskom poprzednich; zerwanie obrad na sa-
mym początku nie powinno się obyć bez osobistej napaści na
^) Boyer 19. kwietnia, 10., 24. i 29. maja (A. E.); Radca Aloy
do Mirbacha 24. kwietnia (A. D. loc. 3568); Małachowski do Brflhla
3. sierpnia (A. D. loc. 3591); M. Czartoryski do Wodzickiego 13.
kwietnia, do Ogrodzkiego 15. kwietnia, 14 maja: należało w reskryp-
cie silniej zaakcentować obrazę praw zwierzchności nad Kurlandyą,
Heuckingowi kazać wyjechać z Drezna i czekać na sądy relacyjne
(A. Cz. 3429). Solowjow, j. w. 731. Heucking do króla 6 czerwca
(A. A. U. 1101). Funcke 22. marca; podobnie 22. lipca: o Kurlan-
dyi Bestużew powiedział: „das, seiner schon so vielmahl geSusserten
Meynung nach, hierunter nichts krSftigeres und schicklicheres tibrig
bleiben werde, ais einmahl denen Herren Pohlen den Ztigel etwaa
schiessen, und dadurch mehr Ernst, ais man sonst der Republick nicht
supponirte, merken zu lassen, und werde (ibrigens solches, wie er
hofife und glaube, der engesten Freundschaft zwischen beyden HOfen
keinen Abbruch thun../*; tenże 28. października (A. D. loc. 3032).
78
indygenat Bruhla i jego szarżę genera/a artyleryi. W ostatniej
chwili pozyskano współdziałanie posła szwedzkiego przy zawra-
caniu głów „dobrze myślącym", przesłano do rozporządzenia
posła parę tysięcy dukatów ; ta jednak suma ma być użyta oglę-
dnie i w momencie decydującym, na pierwsze i główne wydatki
powinien łożyć zamożniejszy Ludwik XVM.
Przyjazdu reprezentanta Francyi wyczekiwali Maltzahn
i Benoit z niecierpliwością, gdyż złośliwy los sprzątnął im
cennego, obytego z gruntem miejscowym sojusznika — Casterę
(t 29. sierpnia); łyżeczka ekstraktu catholicon, sprzedana przez
aptekarza biednemu rezydentowi zamiast catholicon duplex,
omało nie wykoleiła w Grodnie akcyi dwóch mocarstw, budząc
zarazem wśród patryolów i ich protektorów podejrzenie, że nikt
inny, jeno straszna pani Poniatowska otruć kazała Casterę. Nie-
zależnie zresztą od tego zajścia miał przybyć do Polski nowy
ambasador francuski, którego nominacya od dłuższego czasu
dochłaniała baczność Bruhla. Po przyjacielskich wynurzeniach
Puyzieubca premier powziął nadzieję, że nowy ambasador nie
będzie snuł dalej intryg księcia Conti; Saint Contest przyrzeH
to nawet solennie. Napróźno jednak proszono go poufnie o od-
wołanie Castery, a listów któreby skompromitowały rezydenta
i umożliwiły urzędowne consilhim aheundi^ nie udawało się przy-
dybać. W lutym hr. Loss prosił po przyjacielsku, aby następca
Des Issartsa miał polecone wytłumaczyć polskiej klienteli, że
Francya bardzo sobie życzy elekcyi królewicza za życia Augu-
sta. „Wszak Ludwik XV nie mógłby patrzeć obojętnie na odebra-
nie tronu polskiego dynastyi, z której pochodzi jego synowa**,
komentował prośbę Sas. W marcu przyszła do Drezna pocie-
szająca nowina : na przekór staraniom zarówno „kontystów", po-
pierających Des Issartsa, jak prusofilskich „bellislistów", raisyę
poruczono hrabiemu Karolowi Broglie; książę Conti z pewno-
ścią nie przykładał ręki do tej nominacyi. W przystępie optymizmu
podyktowano teraz St. Contestowi artykuły, jakie należałoby dla
dogodzenia Saksonii umieścić w instrukcyach nominata: m. in.
zalecano wyraźnie „upoważnić pana ambasadora do zacierania
(dćtruire) wrażeń, jakie mogłaby wywrzeć na umysłach narodu
rozpuszczona pogłoska o wrzekomych zamiarach pewnego księ-
*) Fryderyk H do Maltzahna 16. i 29. lipca, 8., 11., 17., 23. i 30.
września, 7. października; do Ludwika XV 9. października, Pol. Corr.
IX, 164—5, 180—1, 209—11, 214—6, 222, 232-6.
79
cia na koronę polską^'. Niestety, największym ,.konty.!ą^' byt
ten, kto wyszukać sobie i mianował hrabiego Broglie, sam Lu-
dwik XV; on to obdarzył posła króciutką instrukcyą tajn^ : „dać
wiarę wszystkiemu, co mu powie książę Conti, i nie powtórzyć ego,
•co usłyszy, żywej duszy". Nad tajemnicą rozmów księcia z hra-
bią łamać głowy nie będziemy; stwierdzono raz na zawsze, że
sekretna misya Brogliego nie oddziałała prawie wcale na wy-
konanie urzędownych jego instrukcyj, że zwłaszcza nie wpłynęła
ani trochę na losy obrad grodzieńskich*).
Instrukcyą ministeryalna przewiduje, iż na sejmie wnie-
siona będzie sprawa przymierza Rzptej z koalicyą petersburską.
Stąd konkluzya, że sejm należy udaremnić ; lecz król arcychrze-
ścijaóski nie ma serca martwić Augusta III twardem zastosowa-
niem racyi stanu, która kazałaby zniszczyć obrady gwałtownie:
dość, gdy posiedzenia dowleką się bezpłodnie do normalnego
końca. Gdyby wszakże próbowano wciągnąć Rzptę w zobowią-
zania, przeciwne interesom Ludwika XV, albo wydać konstytu-
cye, szkodliwe dla wolności Polaków — racya stanu musi zwy-
ciężyć. W oczekiwaniu tej ewentualności wyłożona pokrótce
technika rwania sejmów; jako pretekst do użycia przytoczony
zatarg kurlandzki i spór o tytulaturę carowej Elżbiety ; woje-
wodowie bełzki i smoleński zakwalifikowani na powierników
posła. Potockim w czambuł wystawione mimowoli haniebne
świadectwo: „cała ich zbrodnia polegała na tern, iż nie chcieli
przystać na bezprawia jakie dom Czartoryskich usiłował wpro-
wadzić do sejmów** — świadectwo podwójnie fałszywe, raz
dlatego, że „ familia*' aż zbyt lojalnie pochlebiała przesądom
swojskiego parlamentaryzmu, patryoci zaś pogwałcili ustawy w r.
1750, powtóre — ponieważ, szczęściem dla honoru starszej ge-
neracyi Potockich, ród ten miał na sumieniu i zaszczytniejsze
*) Farges, j. w., 109 i n.; Broglie, j. w. I, 25; Boutarie, I, 195
Waliszewski, 109 i n. Hr. Loss 4. grudnia 1751, 15., 22., i 29. marca.
5., 19. i 25. kwietnia; Brtlhl do tegoż 13. lutego: niech tylko dwór
francuski zaleci nowemu ambasadorowi dać do zrozumienia przyja-
ciołom „que comme la France ne desiroit que le maintien du repos
-en Europę et en particulier aussi dans le Nord et qu'il ótoit śvident
qu'une nouvelle et trós funeste guerreseroit immanąuable, si Ton at-
tendoit Pśyćnement de la mort du Roi, la France souhaiteroit beau-
coup que cette succession pńt^tre róglśe d'avance par la librę voix
4e la Nation en faveur duPrince qui succśderoit au Roi dans Pólec-
torat" (A. D. loc. 3428).
80
„zbrodnie". Polakom, zapytującym, jaki następca Augusta podo-
bałby się Francyi, miał Broglie odpowiadać, że dni tego osta-
tniego d)yt są drogie dla Ludwika, iżby miał myśleć o jego
śmierci, żadnej jednak predylekcyi nie okazywać domowi sa-
skiemu: Francya protegować będzie każdego elekta, obranego
swobodnie i jednomyślnie. Sojusznikowi pruskiemu autorowie
przypisują apetyt na Gdańsk, ambasador też nie powinien ufać
Maltzahnowi, zwłaszcza nie zwierzać mu się, ile pieniędzy ga-
binet wersalski przeznacza na skażenie sejmu — a wiedzieć na-
leży,' że w tej dziedzinie Fryderyk II natrętnie przymawiał się
o wspólność kasy korupcyjnej i to może dla powodów bardziej
zasadniczych, niż zaoszczędzenie kilku tysięcy dukatów. Reszta
rozkazów sprowadza się do śledzenia zamiarów różnych przeci-
wników do tronu i postawy, jaką wypada przybrać w Polsce.
Ani jeden z proponowanych przez Lossa artykułów nie trafił
do instmkcyi*).
Zreasumujmy przegląd szans powodzenia sejmu grodzień-
skiego. Dwa mocarstwa bezwarunkowo wrogie (Prusy i Fran-
cya) mają zapewnioną pomoc trzeciego (Szwecyi); jedno bez-
względnie obojętne (Anglia), jedno obojętne, dopóki obrady nie
dotkną reformy sejmowej albo sprawy kurlandzkiej (Rosya), je-
dno w duchu niechętne, pozornie neutralne (Austrya). Jeden
obóz polski zdecydowany na zajadłą opozycyę, drugi sparaliżo-
wany milczącą postawą dworu i jego kreatur. Nikt nie wierzy
w twórczość obrad, więc nikt do niej nie dąży. Nawet dworscy,
nawet dwór Augusta III, któremu wypadałoby przynajmniej udać,
że nie dla parady ogłosił uniwersał. Przeciwnie, Brtihl przez
całe lato dawał do zrozumienia, że go skuteczność sejmu ani
grzeje ani ziębi. Zapowiadał po cichu jakieś przygotowawcze kroki
celem obrobienia kwestyi sukcesyjnej na sejm następny, w isto-
cie nic nie robił dla zjednania wrogów, niejedno — dla od-
stręczenia życzliwych. Natychmiast po powrocie dworu ze
Wschowy głosiły nowinki drezdeńskie, że „Król Jegomość, dnia
13-go (czerwca) zacząwszy strzelanie do tarczy, continuabit aż
ad 3 Atcgtisti'^, Pozostała rodzina przeplatała zabawę głuchą
walką o podróż królewiczów do Polski. Marya Antonia i jej
małżonek od pierwszej chwili, gdy zaczęto mówić, że Ksa-
wery i Karol pojadą tam razem z ojcem, upomnieli się stanow-
') Farges, II, 109-133. Pol. Corresp. X, 57, 71, 109, 207 etc
81
czo, aby i im wolno było towarzyszyć. Król jednak nie dawał
się zmiękczyć, faworyt nie życzył sobie w Polsce Obecności ża-
dnego z królewiczów, do czego wzdychali głodni łask republi-
kanci; a i Mniszech nie pragnął być wyręczanym w stręczyciel -
skich usługach przez księcia Karola. Aliści Ksawerego fawory-
zowały matka i Brtihlowa, Karola — ojciec, za Maryą Antonią
nikt się nie ujmował. Daremnie tłumaczyła Grossowi, że tylko jako
król polski mógłby elektor saski przynieść korzyść Rosyi w sprawach
Rzeszy, daremnie prosiła go, aby nakłonił Czartoryskich do wy-
stąpienia w obronie jej i męża przed Briihlem; próżno upewniała
Williamsa, że spuszcza się wyłącznie na Anglię i jej sojuszników,
Boyera zaś — że bynajmniej nie żywi uprzedzeń antyfrancu-
skich, owszem namawiać będzie zawsze Fryderyka Chrystyana
do sprzyjania Francuzom : zanim ktokolwiek poparł królewi-
czewę, zajście w ciąż zmusiło ją do pozostania w Dreźnie. Co
gorsza 13-go lipca August 111, robiąc Karolowi urodzinową nie-
spodziankę, oświadczył, że on i Ksawery przejadą się do Gro-
dna. „Milszego prezentu nie mógłby mi Papo ofiarować" dzię-
kował Karolek. Marya Antonia spłakała się, postanowiła zro-
bić scenę świekrze i Brtihlowej — ale też widocznem było, jak
spadają papiery młodej pary elektorskiej*).
•) Gazety pisane {(Os. 854). Antoni Kossowski do Brtlhla 22.
czerwca, zapytuje czy ma pilnować skarbu, czy teżj służyć królów
na sejmie w Grodnie ; na wszelki wypadek zamawia sobie kącik
w wojew. inflanckiem (napółfikcyjny okręg wyborczy). Brtlhl do te-
goż 22. lipca: król nie chce mu sprawiać żadnej fatygi, pozostawia
zupełną swobodę, „surtout le succśs de cette Di^te ćtant fort douteuz
par rexemple des prócśdentes", (A, D. loc. 3591). Boyer 18. czerwca:
„Cette Cour affecte beaucoup d'indiffćrence sur la proch aine Difete
de Grodno et qne mfime elle yondroit faire croire qu'elle ne compte
nullement qu'elle ait un heureux succ&s''; tenże 22. marca, 19. lipca
(A. E.). List Stemberga do Ulfelda 17. lipca (A. W. Relationen aus
Dresden). Williams 5. grudnia 1751, 14. lipca 1752 o rozmowie z Ma-
ryą Antonią : „She burst into tears before she could speak to me
and then yented bitter complaints against those, whom she imagined
to be the authors of it, particularly the Queen of Poland ; and she told
me, that she was resolv'd to have a thorough explanation with Her
Pohsh Majesty upon the subject, wherein she would speak her mind
very plainly". Williams odradzał to (R. O. j. w.). Sołowjow, j. w.,
726, 728. K. Poniatowski do kaszt, krakowskiego 26. lipca: „La
nouvelle de Tarńy^e des Princes en Pologne avec le Roi ne divertira
pas le Ministre. Le sistśme de notre Cour n'en sera que plus embrouillć,
et on ne saura plus ou s'en tenir" (A. D. loc. 3558).
6
82
W ostatnich dniach sierpnia liczne i wykwintne grono ary*
stokracyi obu stronnictw rozbawiło się w Warszawie. Jedni przy-
jechali, aby z pomocą Mniszcha podsunąć się do tronu, drudzy,
aby się nie dać zepchnąć. Książę Michał zdecydowany byl użyć
ostatecznej groźby w sprawie przyszłego kolegi. Gdy nie po-
skutkowało ponowne orędownictwo Kayserlinga, ani nawet urzę-
downe, choć chłodne instancye Michała Bestużewa (ei-ambasa-
dora Rosyi przy dworze wiedeńskim), gdy Bruhl do ostatniej
chwili trzymał familię za drzwiami swych narad gabinetowych —
Czartoryski postanowił wykonać swój „głośny krok**. Pierwszego
września zawitali do stolicy królestwo, nazajutrz królewięta,
w parę dni potem wódz familii rzekł prosto w oczy Bruhlowi:
„Prawo chce, żeby pieczęcie nie były rozdawane, aż po wy-
braniu marszałka sejmowego i na zalecenie posłów; jeżeli nie
będę miał z góry podpisanego przywileju dla mojego zięcia,
przyrzekam, że wybór marszałka nie przyjdzie do skutku; po-
nieważ zaś sejm uważa się za niebyły, jeśli na nim nie obrano
marszałka, więc tegoroczna podróż króla do Grodna będzie
zupełnie daremną i nie uwolni go od podjęcia tej samej pań-
szczyzny za lat dwa, dla dogodzenia prawu, aby po dwóch sej-
mach w Warszawie trzeci odbywał się w Grodnie". Ultimatum
to nie było absolutną niespodzianką, ale wrażenia nie chybiło.
4 września August obiecał Czartoryskiemui że zięć otrzyma pod-
kanclerstwo^).
^) Zjechali się : prymas, biskupi krakowski i kujawski, trzej
naczelnicy „familii", wojewodowie : podolski, lubelski, bełzki, płocki,
mazowiecki (Rudzieński), rawski, chełmiński, mścisławski, pomorski.
Bieliński, Małachowski, Wodzicki, K. Poniatowski, nowy stolnik kor.
Moszyński etc; z dam: K. Poniatowska, Tarłowa (wdowa po Janie),
obie Czartoryskie, Bielińska, Rudzieńska, Sanguszkowa (wdowa po
Pawle) etc. — Kayserling do BrClhla 29. lipca, odebrał właśnie nową
prośbę Cz. o rekomendacyę dla Sapiehy; z punktu widzenia intere-
sów domu saskiego należałoby jeszcze mocniej przywiązać do siebie
familię; zakomunikować tę prośbę królowi. Brtihl odpisuje 14. sierp-
nia : nie omieszkał tego uczynić, ale król odkłada decyzyę do przy-
jazdu do Polski, (A. D. loc. 8268) ; Plessmann (zastępca Maltzahna)
do Fryderyka 15. sierpnia, już słyszał, że Czartoryski zamierza grozić
zatamowaniem sejmu przed obiorem marszałka, lecz za współzawod-
nika Sapiehy uważa jednego z młodych Massalskich, któremu dwór
jakoby w sekrecie obiecał pieczęć (A. Cz. 3901). Stanisława Augusta
Pamiętniki, wyd. drezd. 79. M. Czartoryski do Sapiehy, j. w. Wil-
liams do Keitha 6. września: „I begYou would tell Count Flemming
8»
Nastąpił szereg nadnych c^remonij: przysięgi drobnyeh
nowpmianowanyoh urzędników, audyenoye depataoyj sejmiko*
wyoh dobrzyńskiej i mazowieckiej, powitalne poslachanłe hra*
biego Broglie. Ksaweremn i Karolowi, którzy prześcigali się na-
wzajem w grzecznościach dla magnatów, król orządzit niby dwór
osobny (Hofstaat), jaki mieli niegdyś młodzi Sobiescy, marszał-
kiem ich został Lubomirski, wojewoda lubelski, kanclerzem Po-
doski, kanonik gnieźnieński. Wkrótce kawalkata karoc ruszyła
traktem białostockim do Grodna.
Przodem pomknął Maltzahn, zapoznawszy się uprzednio
za pośrednictwem Benotta i Mokronowskiego z innymi patryo-
tami. Wiedział Prusak od wojewody bełzkiego, że znajdzie het-
mana pełnego uczuć prawdziwie patryotycznych. Jakot nie znaj-
dował dziedzic Białegostoku słów na wyrażenie wdzięczności
i zachwytu, które w nim budzi szczególna estyma mądrego
i wielkiego, jak Fryderyk, monarchy. Napróżno niechętni pró-
bowali mu wszczepić nieufność ku Fryderykowi, przecież on
nigdy nic złego Rzptej nie zrobił, gdy Rosya krzywdzi ją bez
ustanku I Panie — wywnętrzał się „z iście kordyalną naiwno-
ścią^ przed gościem, gdy ten napomknął o ;ikcesie i aliansie
rosyjskim — zanadto kocham ojczyznę, bym miał się zgodzić
that I found all our friends here in a very good disposition, that
thc Great Chancellor has added himself to their number, and will no
longer keep any measures with the Vice Chancellor (Wodzicki), and
all our friends are extremely satisfied with this event. I am going
soun into the couniry to the Great General of Poland house, and I
haye great reason to hope that I shall make up all difference be-
tween him and the Prince Palatine of Russia. The day before yester-
day His Polish Majesty promised the Chancellor of Lithuania, that
he wonld make his son in law Vice Chancellor of that Dutchy ; Mon-
«ieur Gross and myself contributed a great deal towards bringing
about this measure, but not before the Chancellor had promised us to
act in other things according to our desire". Dalej o Wopotach Bro-
l^liego w tej „country where there are almost as many opinions, as
there are faces ; to which I may add, that he is a person ąuite new
in business, and can have no idea himself of this extraordinary Re-
publick" (B. M. 35474) Brtthl do J. Flemminga 6. września (A. D.
loc. 3591). Nawet Broglie jednak zauważyt (depesza 17. września) :
„Ce qu'il y a de sur, c'est que le Comte de Brtthl s'est plaint au
Grand Marśchal de toutes leurs (familii) menćes, et qu'il y a beau-
<ioup do refroidissement reel ou affectó entre les Czartoryski et le Aii-
nistre Saion** (A. E.).
84
na podobny zamysł! Motesz Pan liczyć, że razem z przyja«
ciólmi wszystkiemi sitami sprzeciwię się dojściu blizkiego sejmn.
Toż Rzpta bez wojska musiałaby przypłacić akces kęsem tery-r
toryoml Potakiwał wszystkiemu uśmiechnięty gość, skonstato*
wano obustronnie, że interesa pruskie są nierozłącznie skojarzone
z polskimi, zachowanie bowiem Polski Fryderykowi również leży
na sercu, jak całość jego własnych dzierżaw. Nie wiadoma
tylko, jak bronić Rzptej, jak zerwać ten morderczy sejm *).
A tu nadciągnął dwór z resztą ciała dyplomatycznego, hr.
Maltzahn przed świdngącym wzrokiem saskim, austryackim, an-
gielskim uciekał dalej, do Grodna, Na popasach hr. Broglie za-
warł parę potrzebnych znajomości z Polakami, Williams spłatat
parę figlów; spożyto parę bankietów u gościnnego hetmana,
potem zaczęły się obławy: Pierwsza w „podlaskim Wersalu**
(25. września), druga w królewskiej Białowieży (27-go), uwiecz-
niona napisem na kolosie kamiennym: „Najjaśniejsze Państwa
August III Król Polski, Elektor Saski, z Królową Jejmością, kró-»
łowiczami Ichmościami Xawierem i Karolem tu mieli polowanie
żubrów i ubili ich 42,... 13 łosiów,.. 2 samy...*' „Widowiska
było przepiękne i jedyne w swoim rodzaju^, wspomina o tem
wzmiankarz nadworny. Wreszcie w Choroszczy król Jegomość
uśmiercił w powietrzu niejedną bestyę, zepchniętą do wody
mostem zwodzonym z wysokiego tarasu; przy tej sposobności
radca Saul o mało nie utonął w kanale, zmykając przed nie-
dźwiedziem. Dnia 30. września dwór, dyplomaci, senatorowie^
ministeryum, posłowie cisnęli się już, stękając, w mizemycb
izdebkach nadniemeńskiego grodu ■).
^) Joumal du sćjour de la Comr k Varsovie, 1752 (A. D. loc*
3682). Sternberg 16. września (A. W. Relationen aus Warschau). Malt-
zahn 26. września (A. Cz. 3901).
*) Waliszewski, 130—4; Joumal (A. D. j. w.); Dyarynsz po-
dróży Stanisława Augusta do Białegostoku (Os. 500), Pamiętniki te-
goż, 77; Sternberg 4. października o skargach dworu na niewygody
grodzieńskie. Tenże 27. września: „Niemand^ so nicht selbst dahier
gewesen, kann sich die Armseligkeiten yon Grodno (welches zwar
den Namen einer Stadt bat, in der dabey aber dem schlechtesten Dorf
zu yergleichen) mithin auch die von innen anwesenden auszustehendor
IncommoditUten ohnmOglich Yorstellen, der s. v. Koth, womit diese
ganze Stadt dergestalt angeftillet, dass zu Ftlss zu gehen fast ohnmOg—
lich, yerdirbt alle Eąuipage, und die Hauser, welche man dahier
Palais nennt, anderw^rtig aber kaum vor gute Bauernhftuser passiren"t
Gładko poszedł obiór młodego Massalskiego na „dyrektora^
(2. października). Rugów prawie nie było. Podczas debat nad
rekomendacyami Litwini z urazą dopomnieli się o przestrzega-
nie prawa alternaty, Sosnowski uspokoił ich zapowiedzią, że sam
zredaguje konstytucyę, odświeżającą ten przepis. Gała prześwie-
tna prowincya litewska poleciła łasce pańskiej Czartoryskich
i Sapiehę podlaskiego, dwóch Ogińskich, dwóch Massalskich;
koroniarze chwalili kasztelana krakowskiego, nieobecnego na
sejmie Stanisława Poniatowskiego, niemniej kanclerza Mała-
chowskiego, który się świeżo zasłużył uśmierzeniem waśni gdań-
skiej między magistratem i pospólstwem. Stronników Francyi
nikt nie śmiał nawet proponować. Zgiełk powstał, gdy na liście
poleconych znaleźli się generałowie artyleryi oraz paru Unruhów.
Pod naciskiem prawicy marszałek wezwał izbę, aby szła cało-
wać rękę monarszą ; ruszono z miejsc. To dało asumpt Chojec-
łdemu, posłowi bracławskiemu, do wytknięcia trzech nadużyć
marszałka: że nie trzy razy pyta o zgodę izby, że poprzedniego
dnia kończył sesyę przy świecach, a odzywającym się posłom
nie daje mówić — praktyka, która, jak ostrzega podniesionym
głosem inny bracławianin, Świdziński, „powoli suffocabit liberum
veto^. Wielu zawarowało sobie domówienie się przed Majesta-
tem o pada conventa\ spełnił to 7. października Chojecki. Oto
osnowa jego grawaminów: 1) zaniedbanie czynności senatorów
rezydentów, którzy nie rekomendigą królowi dobrze zasłużonych,
2) osadzanie cudzoziemców i akatolików na żupach solnych,
3) zarząd poczty obcokrajowcom oddany, 4) omijany przepis
o miesiącach żołnierskich, 5) podniesienie nad komplet gwardyi
Baskiej obraża uczucia wiemopoddańcze Polaków ku monarsze.
Wraz oświadczył się mówca przeciwko udzielaniu na tym sejmie
drewniane, zimne, przewiewne, „anneben aber alles, was dahin ent-
halten, der Gefahr, gestohlen zu werden, vollkommen ausgesetzt".
W pierwszych dniach wszystkiego brakowało, nawet chleba ; drożyznę
tłumaczy marszałek Ogiński tem, że jeszcze przed pam tygodniami
ludzie gadali, iż sejmu nie będzie... Zato Białystok podobał się Niem-
cowi. Wiedział Kinner, dlaczego wymawiał się od jazdy chorobą
(raporty 12. lipca, 5. sierpnia); przeszkodził mu Stemberg świadec-
twem, że zdrów (9. września, A. W. Rei. ans Warschan). WiUiams
2. września, wie prawie napewno, że sejm nie dojdzie^ pyta, czy
mógłby zostać w Warszawie (R. O.); tenże 16. września o swych
usiłowaniach pojednawczych.
86
jakichbądft indygenatów. 6. paadzidriiikA awansował Czartoryski
tia kanclerza, dęcia dosŁat za kolegę').
Improwizowany protagonista lewicy dat do zrozumienia, ż&
rejestrzyk pretekstów do psucia sejmu jest w pogotowiu. Nazajutrz^
w niedzielę, stronnicy rządu odbyli walną naradę u nowokreo-
wanego kanclerza litewskiego, o której wiemy tylko z domyśla
Maltzahna^ iż starannie pracowała nad Wyrządzeniem zła Prusom.
Nie widać jednak ani energicznej tendencyi antypruskiej, ani
wybitnej zawziętości w wotach senatorskich, zagajonych przea
prymasa w poniedziałek. Komorowski zgodnie z uniwersałem
odsunął na kiedyindziej aukcyę wojska, jako zbyt trudną do
przeprowadzenia, tymczasowo wymieniał różne środki na wspo-
możenie skarbu: rozdawnictwo ,, chleba' tym z dobrze zasłużo-
nych, co najwięcej by zań płaoili na rzecz kraju — rzecz nie
wymagająca uchwały sejmowej ; „cło generalne nemine excepto^
w wysokości 3"/o ceny towaru od szlachty i 6% od mieszczań-
stwo^ zniesienie przytem, po uprzedniej rewizyi, wszystkich ceł
i myt prywatnych, z wyjątkiem mostowego i groblowego; zwię-
kszone pogłówne żydowskie, jako niezbędny do ścisłego wy-^
bierania go środek — przytwierdzenie żydów do miast, gdzie
mieszkają; nakonlec podatek konsumcyjny od likworów, piwa
i miodów. W zamian radził prymas skasować pogłówne (szlachec-
kie) i subsidium charitatiwim^ czyli hybemę z dóbr duchownych,
oraz uciążliwe czOpowe i szelężne wojewódzkie, góry Olkuskie
„Windykować z pod władzy Neptuna^ i w tym celu naznaczyó
mieszaną komisyę z reprezentantów drugiego i trzeciego stanu.
*) Przyjmujemy za podstawę wykładu dyaryusze sejmowe B*^^
U. W. 2^14 (najlepszy), B. Jag. 1047 i francuski w A. W. przy ^e-
lacyach Sternberga. Pozatem parę egzemplarzy francuskiego dyaryusza.
posiada A. D. lec. 3682, z saskiego też źródła pochodzi dyaryusz^
ogłoszony w Mlsrcure hiśtoriąue et politique, chyba dla ośmieszeniu
Polaków. Nadto dzienniki sejmu grodzieńskiego posiadają A. A. U.
377 i A. Cz. 597. Por. ExpOsitlon abrćgće de ce CfUl s^est passo a la
Di^te G^nćraie & Grodno en 1752 (fra^ent, A. Cz. 601). Mowa
C3iójeckiego 9. października (A. Cz. 3585). Propozycya, wygłoszona
prfcez Małachowskiego 5. paźdz. (A. Ct.). Mowa Massalskiego do króla
4. pażdz., tn. in. o Czartoryskim: „zawsze Wyższy nad urząd, dosko-
nalszy nad powinność, zdolniejszy nad trudność" (B. Jag., j. w.).
Sternberg i Rinner 4., 9. i 11. października (A. W.), Maltzahn 3. paźdz.^
Fryderyk do posła 6. paźdz. (A. Cz. 3901). Williams 10. października :
pieniądze francuskie już są w robocie (R. O.).
87
następnie założyć mennicę i bić pieniądze wedhig stopy zasto*
sowanej do istniejącej w państwach pogranicznych — reforma
tern pilniejsza, że już z Królewca wkradały się do Polski nowe
tynfy Fryderykowej roboty, a i na saskie szelągi rozlegały się
narzekania. Kontrybucyi na żydów domagał się biskup krakow-
ski Załuski, który też przestrzegał, aby „księstwo kurlandzkie
i semigalskie non avellantur od ciała Rzptej". Dembowski nato-
miast, biskup kujawski, dziękował za uspokojenie Gdańszczan,
pijąc przytem wyraźnie do Prus: „Widzimy, Najjaśniejszy Królu,
i jak się na tę sprawę postronne i dalekie zapatrywały potencye,
widzimy, jakich interesów miano konneksye, dopieroż pomyśleć
przykro, jakaby szkoda była królestwu W. Kr. Mości, gdyby albo
desperacya obywatelów, albo niepohamowana zawziętość miastu
zgubę, publico uszczerbek albo cattsam belli przynieść miała".
Wprost uderzył w regnanła pruskiego Leski, biskup chełmiński :
„bo uchowaj Boże, żeby Rzpta tęż prowincyę (pruską) utracić
miała, dopieroby uznała defekt w defluitacyach, i coby za cła
ad libitum nowego pana płacić musiała" ! Jednomyślnie żądano
uporządkowania trybunałów, sporadycznie aukcyi wojska, powo-
łania do obrachunku podskarbich, naprawy obrad sejmowych.
Z tego ostatniego powodu Radziwiłł „Rybeńko", wojewoda wi-
leński, najstarszy godnością z obecnych senatorów świeckich,
pospieszył nadmienić nazajutrz, że względem porządku sejmo-
wania poprzestaje na konstytucyi 1690 r. Rzewuski rozwijał
szczegółowo wniosek prymasa o cle generalnem, od siebie za-
projektował utrzymywanie stałych rezydentów w Stambule i Kry-
mie, którzyby korespondowali z hetmanami i kanclerzami —
oczywisty zamach na wyłączny dotychczas w sprawach kores-
pondencyi oryentalnej przywilej wielkiej buławy. Z niezmieszaną
powagą, nikomu nie ustępując w pochlebstwach dla dworu, pero-
rował wojewoda bełzki o aukcyi wojska, o olborze olkuskiej
i podatkach żydowskich, o „obmierzłym, haraczowi podobnym
podatku pogłównego". Że republikanci nie są wrogami racyo-
nalnego postępu, głosił „daleki od ambicyi" Świdziński, woje-
woda bracławski, który, zaznaczywszy, iż „odmiana praw bywa
dobra, zgwałcenie jaknąjszkodliwsze", że zaniedbani senatorowie
rezydenci powinni być właściwie pierwszymi ministrami,
„rządząc wiernie w każdych sprawach publicznych*^, błagał króla
o zjednoczenie umysłów, nalegał o „sposób najpotrzebniejszy
conchtdendorum consiliorum — sine praejudicio wolnego głosu
88
et vocis vetandi". Jak dzwon pogrzebowy nad zamartą akcyą
reformistyczną dźwięczała dziwna, poważna, pełna sceptycznej
samowiedzy mowa sędziwego Mikołaja Podoskiego, odczytana
przez jego syna, starostę złotoryjskiego, poświęcona wspomnie-
niom zmarnowanych wysiłków sejmów dawniejszych. Stanęły
przed oczyma zgromadzonych tytuły projektowanych niegdyś
konstytucyj, upiory idei, pomordowanych przez zbawców wol-
ności: „poprawa sądów wielkich i securitas owych", „bezpie-
czeństwo sejmików i porządek onych", „sposób kończenia sej-
mów", „kwity podskarbim", „Securitas interna*' y „Securitas eX'
terna*' y „pospolite ruszenie^, „potwierdzenie traktatów i sojuszów
cum mdnis potentiis^. „obrządzenie Kurlandyi", „kommercyów
upadłych podniesienie" i mnogie inne... Bez wiary, bez nadziei
powtarzał starzec cete^-um censeo kasztelana krakowskiego, aby
^interesa ekonomii per pluralitatem votorum konkludować".
Trzynastego października przemawiali ministrowie. „O auk-
cyi wojska, zaczynał kanclerz koronny, przez tyle sejmów mó-
wiłem, teraz milczę, bojąc się, aby przy tej materyi i sejm nie
zaniemiał"; w dalszym ciągu ośmielił się zalecać obiór sędziów
ziemskich większością głosów, ziemstwo bowiem nigdy długo
wakować nie powinno. Kolega litewski uznał za możebne
proponować dopiero wybory komisarzy sejmikowych do aukcyi
wojska, którzyby na przyszły sejm przygotowali ustawę. Aby
uniknąć zarzutu serwilizmu przed dworem i Rosyą, ale, zdaje
się, i z własnego przekonania i z podszeptu Bestużewa, obaj
pieczętarze litewscy oraz Mniszech upomnieli się energicznie
o nowe instancye w Petersburgu celem uwolnienia Birona *).
^) Maltzahn 10. października (A. Cz. 3901), Stemberg i Rimier
10. pażdz. (A.. W.). Znamy całkowite brzmienie 10 mów senatorskich:
prymasa (A. A. U. 377), Dembowskiego (B. Jag. 1047), Działyńskiego
wojewody kaliskiego (A. A. U. 377 i B. Jag. 3572), Rzewuskiego
Wacława (B. Jag. 1047, wydrukowana w „Listach i mowach", Po-
czajów 1761 r.). Antoniego Potockiego (A. A. U. 1110), Mikołaja
Podoskiego (B. Pol.), Świdzińskiego (B. U. W. 4*/,, B. Jag. 1047),
Małachowskiego (B. Jag. 1047), Siedlnickiego (A. A. U. 1110), Mnisz-
cha (B. Jag. 1047). Spisana ręką Stanisława Augusta mowa kaszte-
lana krakowskiego (A. Cz. 937) pozostała na papierze, gdyż stary
Poniatowski dla słabości zdrowia nie pojechał do Grodna. Kasztelan
zamierzał nawoływać do wydzierżawienia generalnego czopowego
iszelężnego, części dochodu natychmiast użyć na otwarcie gór olku-
skich, a to tern pilniej, że sąsiednie potencye, „nie chcąc nas widzieć
89
Podczas mowy Małachowskiego zdarzyło się intermezzo,
t^osłowie cudzoziemscy nieraz obserwowali z kąta loży królew-
skiej polskie sejmowanie; gdy który z nich, n. p. Maltzahn lub
Broglie, pokazywał swe oblicze izbie, ta zaczynała szemrać.
Lecz baron Gross nie byłby ^baronem Grossem, gdyby dla za-
spokojenia ciekawości nie wychylił się z okna do połowy ciała
i nie wywołał tem awantury: za przewodem Czernego, posła
oświęcimskiego, część izby podniosła wielki gwałt, marszałek
nadworny musiał obiecać, że udzieli cudzoziemcom ostrzeżenia,
aby nie zaglądali na sesyę *).
Oracye senatorskie nie przesądzały o zachowaniu się izby
niższej. Posłowie szczersi mieli dopiero sami odsłonić swe in-
tencye względem projektów tronowych. August III upewnił hr.
Broglie pod słowem honoru, że żaden traktat Rzptej z obcem
mocarstwem nie jest projektowany i że ambasador źle uloko-
wałby swoje dukaty, gdyby poszedł za radą osób, szerzących
takie obawy. Insynuacyi powyższej hrabia zaprzeczył solennie:
wcale mu nie polecono rozdawać dukatów, nie podziemną też
drogą postara się on krzyżować zamysły dworów, wrogich pol-
skiej wolności; gdyby miał powód do podobnych podejrzeń,
udałby się wprost do Jego Królewskiej Mości Augusta; wprawdzie
postępki ministrów angielskiego i rosyjskiego uzasadniają wiadome
pogłoski, ale dla ambasadora słowo królewskie wystarcza. Fra-
zesom zgoła nie odpowiadały czyny. Ambasador, nie bacząc na
zaręczenia Briihla, że on sam gotów jest zwalczać akces Rzptej
in meliori statu**, mogłyby przeszkodzić aukcyi wojska. „Ale i te
zważając potencye, czy nie lepiejby ad exemplam wielkich monarchów
zkolligowaó się z jedną z nich, któraby nam mogła bydź najpożyte-
czniejsza, dosyć swego kraju mająca, naszego nie potrzebująca i nie
pragnąca?... Te zaś antecedentia, o których namieniłem, powinnyby
przyjść ad indilatam executionem. Ale żeby kto prywatnym jakim
interesem nie zepsował tak zbawiennego dla Rzptej dzieła per verbum
niepozwalam, w temby się Rzptej postrzedz należało, konserwując
sacrosancte, jako pupillam libertatis, liberum veto, żeby go nikt nie
zażywał, chyba ad materiam status, wszystkie walne materye w reces
do naj pierwszego sejmu puszczając, a oekonomiczne projekta ułożone
powinnyby być in eiecutione bez psowania sejmów, na których
eneryatur bez żadnego skutku cała Rzpta^S
^) Broglie 14. października (A. E.), Sternberg 25. października,
Dyaryusz (B. U. W.).
90
do traktatu petersburskiego, którego jeszcze i Saksonia nie przy-
jęła, przygotowywał się na najgorszy koniec. Z początku nie-
mógł się połapać w krainie^ gdzie, jak powiadał Williams, jest
biemal tyleż opinii, co twarzy; niebawem wynalazł sobie niezły
barometr niebezpieczeństwa w generale Mokronowskim, znają-^
cym nie tylko sekreta hetmana, ale i hetmanowej. Wkrótce po
przyjeździe do Grodna obstąpili hrabiego doradcy, przeważnie
panowie „stratni i zadłużeni", a „żwawi i hazardowni", w pierw-
szym rzędzie wojewodowie bełzki i rawski, później nieco przy-
łączył się do nich, po ufundowaniu nowego trybunału piotr-
kowskiego, wojewoda smoleński. Wszczęły się targi o pieniądze
na podminowanie sejmu. W transcendentalnej sferze pozasejmo-
wej, w otoczeniu protektorów republikanckich odtworzyła się
na małą skalę zwykła historya prusko -francusko -polskiej tra-
gikomedyi. Nieobyty z dyplomacyą, dumny osobiście i jaka
ambasador Ludwika XV, teatralny, cały na pokaz, z zadartą po
koguciemu głową, hr. Broglie, w przejeździe przez Berlin na wy-
lot poznany przez Fryderyka i odpowiednio przedstawiony zrę-
cznemu Maltzahnowi, bezwiednie przeistaczał się w maryonetkę
Prusaka, użyczał mu opinii swojej uczciwości, ułatwiał dostęp
do konfidencyi magnackiej. Spierali się tylko sprzymierzeńcy
o termin popsucia sejmu. Ambasador, wierny instrukcyi, żądała
ażeby izby po sześciu tygodniach rozlazły się same, Maltzahn
zrazu nie chciał nawet pozwolić na obiór marszałka, wtórować
mu Antoni Potocki, bojąc się, że kto inny uprzedzi go w zasłu-
dze. Postawił na swojem Francuz, ponieważ towarzysze broni
bez jego sakwy nie mogli się obejść. Tysiąc dukatów branden-
burskich i tysiąc pięćset francuskich, przelane do kieszeni Po-
tockiego, więcej nie trzeba na usypanie tamy przeciw strasznym
zamiarom Bruhla i Czartoryskich. Czemuż nie zgadli szafarze^
że i ten wydatek był zbyteczny*)!
*) Maltzahn 14. października: wolał przeczekać cały czas cere-
monij, aby staranniej ułożyć dalszą akcyę. „Je puis me fier sur les
personnes cjui me senrent pour cet effet et que je ferai connoltre k V*
M. lorsque j'aurai 1'honneur de lui rendre compte de bouche de ma
commission'*. Obecnie „c'est k Tambassadeur de France a animer les
nonces par ses ducats, je n'en donnerai plus qae lorsąue la Dietę
devra finir d'une manierę ou d'autre, et apr^s coup" (dał Potockiemu
lOOO duk. przed 10. paźdz.). Branicki od 3-go dnia sejmu nieobecny^
dziś wraca; jednak i na nim i na wojewodzie smoleńskim można
SI
Deputatami do konstytucyi z senatu król mianowat uiito
nego biskupa kiyawskiego, prawdziwego reformatora — woje-
wodę płockiego i udanego reformatora — wojewodę befzkiego;
deputatem do ustaw speeyalnie litewskich został Burzyński,
kasztelan brzeski. Marszalek nie zdążył nominować deputatów
poselskich, gdy Chojecki i Świdziński zamknęli mu usta zarzu-
tem, że nie wszystkie wakanse zostały rozdane, oraz starą
śpiewką o dyssydentach. Chaotycznie plącze się dyskusya : Skrze-
tuski, poseł halicki, zgadza się, aby wysadzono komisyę śledczą
W sprawie dyssydenckiej, uznaje atoli generalstwo artyleryi za
urząd nie koronny, lecz wojskowy, więc dostępny i dla akato-
lików. Zboiński (dobrzyński) zapędza się do twierdzenia, iż ani
jednego dyssydenta na posadzie nie znalazł. Cała izba, domyśla-
jąc się pospolitej szykany, uprasza o nietamowanie obrad, sesya
zamknięta. Nazajutrz (17-go) Massalski przynosi wyjaśnienie od
tronu, że przy obsadzaniu urzędów władze szukają fachowców,
nie pytając o wiarę, jeżeli przytem uchybiło się prawu, prze-
prowadzona zostanie indagacya. Chojeckiego to nie zaspokaja,
przywraca jednak czynność izbie. Deputatami zostają mianowani
posłowie Kossowski kujawski, Zboiński dobrzyński, Sołtyk oświę-
cimski, Siemiński halicki, Ślizień Słonimski i Zabiełło kowieński.
Ani jednego prawdziwego patryoty, najwidoczniej dwór i „fa-
milia coś knują, a wojewodzie bełzkiemu nie wypadałoby w de-
putacyi robić ich knowaniom obstrukcyi, jak lada posłowi. Więc
obaj championowie zrywają się do dalszej zaciekłej opozycyi.
Chojecki znów odpada, ale Świdziński od tej chwili na nic już
nie pozwoli. Próżno król wiadomo czyni przez usta marszałka,
że wszystkie ekonomie, prócz Samborskiej, »nacyonalistami^ są
obsadzone, obiecuje komisyę rewizyjną i rychłe rozdanie wa-
polegać. „Le palaŁin de Bełz lui m§me nous Tassure, lui qui fait
assez de dćmarches d'ailleurs pour emp^cher que nous ne nous ser*
vions d'aatres personnes que de lui seol. Avec tout cela j'agis comme
si je n^avois qui que ce fut, sur leąuel je puisse me reposer^^ 17. pa-
ździernika: Starzeński i Mokronowski wpływać będą na Branickiego,
aby zerwał sejm (A. Cz. 3901). Fryderyk do Maltzahna 10., 14., 17.,
21. i 28. października. Pol. Corr. IX, 238, 240, 245, 247, 252. Malt-
zahn 10. października tamże, 237. Broglie 5., 7., 10. i 20. paździer-
nika (A. E.). Czytelnik osądzi, kto zabawniejszy, hr. Broglie, który
wierzył w dokonany akces Saksonii 1752 r., czy też ironizujący nad
odpowiedzią Brtihla pan Waliszewski, 134.
92
kansów, że gwardya saska nie przewyższa legalnego kompletu,
a^ańskie zaś putki saskiego zaciągu złożone są z samych Pola-
ków, próżno deklaruje, że artyleryę koronną powierzył „pra-
wdziwemu polskiemu patryocie". Próżno gromią warchoła Wil-
czewski, Krajewski, Sosnowski. 19. października odzywa się
i wnet milknie ostatni matador partyi francuskiej, powołany do
zadania sejmowi śmiertelnego ciosu, zdecydowany „stać po tej
stronie, która na mocnem ojczystem funduje się prawie, a nie
na polityce" — Kazimierz Morski, poseł sochaczewski, kolega
wojewodzica bełzkiego. Z tem wszystkiem opozycya nie jest
pewna siebie; dostrzega, jak nieliczni towarzysze mają cywilną
odwagę do czynnych wystąpień. A nuż król ustąpi we wszyst-
kiem, a nuż pójdą w kurs gwineje angielskie? Jakoś o przy-
mierzu rosyjskiem nikt ani wspomina, wprost niema o co się
borykać. Oba stronnictwa zaczynają się nudzić.
Tymczasem reżyserya nie próżnuje. Williams opanował cał-
kowicie Grossa, Bruhl z obu dyplomatami konferował nieustan-
nie, zapewne o projekcie desygnacyi następcy tronu, lecz ze
Sternbergiem znosił się tylko przez Saula, Jak gdyby naszego
domu wcale nie potrzebowano", zżymał się Austryak. Podesłany
dla wybadania jego intencyj Saul, łagodził obawy co do prze-
ciwdziałania Francyi, tłumaczył potrzebę oparcia się w tem
przedsięwzięciu na Czartoryskich, tudzież pożytek z elekcyi dla
pokoju europejskiego i dla Maryi Teresy, która w razie oporu
Prus otrzyma może przez to sposobność do „zamknięcia ich
w ciaśniejszych szrankach". Wykonanie projektu odkładano do
następnego sejmu, o grodzieńskim Brtihl coraz otwarciej głosił,
że jego los nic go nie obchodzi. Nawet kosooki Szach-Mirza,
emisaryusz przysłany świeżo z Bakczyseraju dla pokrzepienia
patryotów, nie mógł wywrzeć na nich milszego wrażenia, jak
owa abnegacya dworu. Wzmagał się opór obstrukcyi, zdawało
się, że wszystko pójdzie po myśli gabinetu wersalskiego. Aliści
sama obecność egzotycznego przybysza nakazywała Francuzom
usprawiedliwić się z hałasu, podniesionego nad Bosforem bez
ważnego powodu; znudzeni, zwydatkowani posłowie tęsknili do
domów. Skoro zerwać sejm — pomyślał hr. Broglie — to już
według instrukcyi i w sposób okazały. Dnia 17. października
odbyła się w lokalu ambasadora narada z udziałem Maltzahna,
Mota^onowskiego i Antoniego Potockiego; uchwalono plan stra-
tegiczny ostatniego ataku na koło poselskie : pieniędzmi nakłoni
93
się jednego z rządowców do zaproponowania w pełnej izbie
aliansa rosyjskiego, rusofilom od razu spadnie maska, a wówczas
przeciwnicy w oburzeniu rozedrą szaty — i sejm, ku wiecznej
chwale prawdziwych miłośników ojczyzny. Niestety, nie tak to
łatwo przekupić kogokolwiek w zwartych kadrach familijnego
obozu! Wojewoda brac/awski próbuje zatem innego fortelu: na
wizycie u Grossa, w trakcie rozmowy o jakichś zatargach po-
granicznych z Rosyą, wyrywa się z uwagą, iż takie traktowanie,
jakiego doznał od władz cesarskich zięć jego, Lanckoroński,
nie może chyba zachęcać Polaków do przymierza z carstwem,
o czem dwór podobno zamyśla. Wnet potem oświadcza rewizy-
tującemu go posłowi, że gdy pretensye kresowego zięcia będą
zaspokojone, on sam, Świdziński, gotów zaproponować alians
w senacie, a syn jego — w izbie poselskiej. Tutaj Gross, po-
znawszy się na farbowanych lisach, zamiast rozpoczynać przy-
pisywaną sobie negocyacyę sojuszową i dać patryotom możność
popisu, udaje się do senatorów o wyjaśnienie, czy propozy-
cya przymierza została mu uczyniona przez wojewodę w imie-
niu Rzptej; w takim razie musiałby pchnąć sztafetę do Peters-
burga po nowe rozkazy, gdyż w dawnych niema wzmianki o tak
interesującym przedmiocie. Wszyscy odżegnują się od Świdziń-
skiego, jak od zarazy. Nieborak widzi, że się ośmieszył, skom-
promitował, wpadł we własną matnię, więc zarzuca kłamstwo
Grossowi i „kładzie się do łóżka z wielkiej alteracyi**. Spaliło
na panewce, coup de thćatre chybił. Któż teraz zgodzi się rwać
sejm z bylejakiej racyi? Na szczęście jest w Grodnie deus ex
machina, podskarbi Sedlnicki, ten sam, co to miał być królo-
twórcą Karola lotaryńskiego, indywiduum bez czci i sumienia,
partyzant każdego, kto mu zagrozi wywleczeniem na światło
dzienne sekretów jego gospodarki. Nasłuchawszy się w senacie
pogróżek o pociągnięciu do odpowiedzialności, przyciśnięty przez
deputacyę obrachunkową sejmu, podjął się Sedlnicki funkcyi,
którą przed wyborami wojewoda bełzki przeznaczał dla zamo-
żnego żyda: posłał Morskiego na zamek grodzieński z zabój-
czym manifestem, W parę dni potem, 26. października, zniecier-
pliwiona izba wymogła na marszałku pożegnanie. Tak święto-
wała Rzeczpospolita wiekowy jubileusz Sicińskiego^).
^) Sternberg 23. października (A. W.). Broglie do Desallenrsa
4. października ; Schlitter, j. w., 3B6: poseł tatarski już od 2 tygodni
9*
SŁato się, jak chciał Fryderylę II. Sejm nie dowlókt się da
koócą. „Minęło uiebezpiecseństwo dla Polski, ale nie dla po-
przybył do Białegostoku, przed 3 — 4 dniami do Grodna. Desalleurs
do St. Contesta 12. września: instmkcya Tatara zalecać bidzie „de
faire connoltre Tintśret du Grand Seigneur et du Cham des Tartures
pour la libertó de Pologne, de yeiller aux dćlibćrations de la Dietę et
de prendre pour rógle les conseils de Tambassadeur de France" (A.
W.^ przy ekspedycyach petersburskich 1752 r.). Journal du s^jour de
la Cour k Grodno (A.D. loc. 3682). Waliszewski, 143 -144, nie skom-
binował związku, zachodzącego między intrygą świdzińskiego i „umy-
ciem rąk" przez Czartoryskicb; my czynimy to na podstawie relacyi
Stemberga 25. pażdz. Rozmowa miała miejsce bez pośrednictwa tłu-
macza, skoro starosta lanckoroński w ciężkich terminach tłumaczył,
żo teść źle mówi po francusku, a Gross upewniał, że Świdziński po-
wiedział swoje dobrze i wyraźnie. Maltzahn 24. października: „raven-
ture du Sr Gross dćconcertoit le plan de rompre la Dietę sur la
proposition de Talliance avec le Cour de Russie" (A. Cz. 3901). Bro-
glie 24. października (A. E.); w poprzedniej relacyi (20. października)
wyraźnie nadmienia, że patryoci chcieli dać sposobność do wystąpie-
nia Tatarowi. Na konferencyi Szach-Mirzy z ministrami i senatorami
spytał go Małachowski, z czem przybywa. Poseł odrzekł, iż Porta
kazała chanowi spytać, czy Kzpta nie cierpi ucisku lub skrępowania
ze strony sąsiedniego mocarstwa ? Małachowski : pan poseł świadkiem,
że nikt obrad nie krępował. A obecny wojewoda smoleński (!) po-
skarżył się na wybryki hąjdamaków i poprosił, aby ich nie osłaniała.. .
Porta.— Dla Sternberga i Kinnera, którzy to opowiadają (30. paździer-
nika), sejm zerwany najniespodzianiej. Jedni przypisują to BrogUemu,
drudzy A. Potockiemu, inni Sedlnickiemu, zdaniem innych Morski
sam obraził się, że mu odmówiono kompanii po ściętym w Piotrko-
wie deputacie Sulerzyckim (por. Kitowicz, 29); nikt więc nie przy-
pisuje sprawki Maltzahnowil Że głównymi winowajcami byli Potocki
i Sedlnicki, z całą pewnością widać z depesz Maltzahna 21. i 24. pa-
ździernika: ^Nous ayons fait depeindre si \ivement au Grand Trćso-
rier le risąue qu'il couroit, Tentretenant toujours dans la peur que je
lui avois dćjk fait inspirer a Varsovie, que nous ravions dispose
k donner un bon contingent au nonce qui devoit proposer la dite
alliance". Broglie 20. października: Sedlnicki „tourmente" wojewodę
bełzkiego, aby nakłonił ambasadora do zerwania (A. E.). Manifest,
uczyniony przez Imci Pana Morskiego, posła sochaczewskiego, de
nullitate sejmu w Grodnie 1752 r. (B. U. W. 2^,^):
Stanąwszy oczewisto przed urzędem i aktami grodzkiemi Gro-
dzieńskiemi JW. ImP. Kazimierz z Morska Morski z Województwa
Rawskiego, ziemi Sochaczewskiej na sejm walny teraźniejszy Gro-
dzieński obrany poseł. Najprzód przed Bogiem i światem,'Z^Tlte^ar-
dnym prywatnym interesem uwiedziony, lecz pure amore ojczyzny
ductus manifestuje się, a to w tem: Iż insistendo prawu pospolitemu
95
koju europejskiego*^, deklamuje z pociesznym patosem historyo-
.graf polityki praskiej, zapomniawszy, że nie jest przedstuletnim
o porządku sejmowania aimi 1690 postanowionemu zaraz przy za-
częciu sejmu a złączeniu izby poselskiej z prześwietnym senatem na
powitanie Króla Im ci P. N. M., gdy o przymówieniu się ad pacta
eonventa przez kilka sejmów zatamowane dopraszali się, tylko, po
jednemu z prowincyi głos dany, a dla każdego prawem obwaro-
wany, i ten w propozycyach swoich pożądanego nie odebrał skutku,
także ad tenorem tej konstytucyi wzwyż wyrażonej resultata Senatus
Consilii w izbie senatorskiej nie czytane i podług konstytucyi Anni
1670 senatorowie ad latus Najjaśniejszego Pana naznaczeni nie zo-
stali; po powrocie do izby poselskiej w głosach swoich w tych
punktach laesionem jurium cardinalium sejmowania, oraz desideria
swoje podług instrukcyj od województw danych na fandamencie kon-
stytucyj annorum 1607, 1641, 1717, 1736 o rednkcyą gwardyi saskiej
nad komput postanowiony in Regno znajdującej się, o szarże pierw-
sze wojskowe authoramentu cudzoziemskiego dyssydentów zaszczyca-
jące, dyspozycye dóbr ekonomicznych, żup solnych w ręku dyssy-
dentów zostające, aby ad tenorem pomienionych konstytucyj te pu-
bliczne żądania do skutecznej istoty przyjść mogły. Jakoteż poczty
koronnej i litewskiej dyspozycye, w której wszystkie arcana status
zawierają się w ręku rodowitego szlachcica polskiego in fide ortho-
dóxa żyjącego zostawać mogły, przez JW. Imci Pana Marszałka Sej-
mowego upraszali, i tak circa liberum veto activitatem dalszych kon-
sultacyj zatamowali, dopominając się u JW. Ministrów, t j. pieczę-
tarzów krzywdy w pieczętowaniu przywilejów contra mentem legis,
u Imci Pana Marszałka zaniedbałych attencyj nad komput gwardyi
saskiej, konstytucyą 1665 opisanej, jako u JW. Ichmciów Podskar-
bich utriusąue gentis, że ekonomie i żupy cudzoziemcami i dyssy-
dentami są osadzone. Że zaś wzwyż wyrażone punkta podług instruk-
cyi od województw wniesione, pomyślnej zupełnie ad mentem prawa
nie odebrały rezolucyi, i owszem miasto ustanowienia pożądanej inter
status konfidencyi bardziej ją zirytowano, mieszając do tego etiam
extraneos, cum summo praejudicio intaminatae fidei dobrze zasłużonych
i w niczem nienotowanych w tej Rzptej senatorów; obawiając się tedy,
aby na tym sejmie non sit medicina pejor morbo, kiedy nie tylko na nim
redintegracya jurium cardinalium, od których salus pendet publica,
cale odrzucona, podane posłom w instrukcyach desideria przytłumione,
które być powinny pro basi et fundamento gerendorum et tractando-
rum na sejmach negotiorum do utwierdzenia inter status konfidencyi,
do utrzymania partae sanguine antecessorum libertatis, do zmocnienia
inter Majestatem et libertatem jak naj gruntowniej szej, apprime potrze-
bnej. Kiedy te wszystkie tak gwałtowne Rzptej desideria et justissima
petita abrogantur et vilipenduntur praecavendo indemnitati et integri-
tati publicae, conservationi jurium et praerogativarum omnium ordi-
num, quomodocumque et per quemcumque laesarum, sistit activitatem
96
pamflecistą z Hertzbergowskiej kancelaryi. Nie poprzesta! też na
grodzieńskim bezkrwawym tryumfie nowoczesny Defensor pacis.
Na gwiazdkę uraczył Ludwika XV własnoręcznym liścikiem
i memoryałem o sprawach polskich, które oba, dla przypodo-
bania się korespondentowi, skierował na drogę nieministeryalną.
Liścik tchnie pewnością siebie i głębokością przeświadczenia^
jak niezbędna jest przyjaźń franko-pruska dla obu państw. „Istota
spraw polskich wyjaśniła się nareszcie na tym sejmie: ministro-
wie angielski i rosyjski dość niezręcznie zdradzili tam swój se-
kret (!?), wskutek czego to, na co w przeszłości można było
patrzeć tylko, jak na mocno uzasadnione podejrzenie, z całą
oczywistością leży obecnie jak na dłoni". Co leży na dłoni,
dowiadujemy się z „memoryału", „Dwa dwory cesarskie ufor-
mowały projekt osadzenia księcia Karola Lotaryńskiego na tro-
nie Polski". Realizacya podobnego projektu zagraża zniszczeniem
Prus, niewolą Niemiec, grozi Francyi wojną sroższą, niż kiedy-
kolwiek od czasów Karola V. Nie ocali pokoju powszechnego
ani swobody Polski i Niemiec sojusz francusko-prusko-szwedzki,
ponieważ 20.000 Rosyan zaszachuje całą siłę Szwedów, 40.000
Austryaków łącznie z Anglikami, Holendrami i księstwami Rze-
szy powstrzymają dywersyę francuską, na Prusy więc runie
200.000 cesarskich żołdaków. Tak groźna i niepewna przyszłość
nie pozwala na żadne przedwczesne układy co do spadku po
Auguście III; dla Prus wszystko jedno, kto zapanuje nad Rzptą:
francuski książę krwi, Wettyńczyk czy Piast, byle nie panował
członek rodu Czartoryskich i nie Austryak; zważywszy że Au-
gust III najzupełniej zrzeka się zapewnienia tronu synom, kan-
dydata upatrzy się z łatwością, jeżeli przedtem wejdą w czyn
środki, zabezpieczające Polskę przed niedolą Czech i Węgier.
Interweniować do sprawy elekcyi podczas pokoju powszechnego
ryzykownie, interweniować podczas wojny bezporównania ła-
twiej i dogodniej; jeżeli na Rosyę i Austryę natychmiast spadnie
nawała turecka — o przyszłość niema co się obawiać. Więc
wojnę wzniecić natychmiast, wojnę jak najkrwawszą, aby na 10
ulteriorem sejmowania et de nullitate sejmu teraźniejszego quam so-
lennissime manifestuje się, salva praesentis manifestationis auctione
vel diminutione pleno in robore reservata et praecustodita.
Kazimierz z Morska Morski
poseł ziemi Sochaczewskiej.
97
lat odechcia/o się dworom cesarskim gwałcić wolność Polaków f
Oto nieoczekiwany morał pacyfikatorskich wykładów filozofa
z Sans Souci. Wierzymy chętnie, że z takich dążeń nie chciał
spowiadać się spółczesnym autor „Hisłoryi wojny siedmioletnia",
pojmujemy, dlaczego następnie, wytrzeźwiawszy z omamu kan-
dydatury lotaryńskiej, nie wcielił do Hisłoryi Memoryału
o sprawach polskich, pełnego fałszu i złudy, lecz osnu-
tego na jednej prawdzie nieśmiertelnej, na prawdzie Polity-
cznego Testamentu^).
Wartoż raz jeszcze opowiadać epilog scen grodzieńskich
osławiony zamach stanu, uknuty przez familię pod osłoną kontr-
manifestu senatorów i posłów ziemskich, jasnowidzenie i opatrz-
nościową interwencyę Mokronowskiego, szczęśliwy odwrót uwi-
kłanego w niecne dzieło wielkiego hetmana, podarcie odezwy
na dwie sztuki, jak chce relacya francuska, czy też na tysiąc —
według rachuby Maltzahna, pożarcie przez ogień corporis delicti?,..
Wytworne pióro historyków-belletrystów dostatecznie, nadmier-
nie już rozsławiło ową krotochwilę wśród publiczności, czyta-
jącej po polsku, po francusku i po niemiecku. Milczelibyśmy
o niej zupełnie, gdyby nie obowiązek sprostowania, zreduko-
wania do właściwej miary tego, co poprzednicy nasi rozdęli lub
zbagatelizowali bezpodstawnie. Rulhifere, a za nim książę Broglie
i Roepell przedstawili manifest grodzieński, jako to, czem go
chciał widzieć Mokronowski: jako wstęp do konfederacyi, nie-
omal samą konfederacyę. Pan Waliszewski dostrzega w nim
rzecz naj zwyczaj niej szą, „tradycyjny owszem i obyczajowy akom-
paniament każdego zerwanego sejmu", którego jedynym celem —
osłodzić monarsze wrażenie porażki. Otóż akt, obchodzący nas,
nie krył w sobie zamachu stanu, ale i nie był czczą demon-
stracyą. To był krok polityki partyjnej arcynaturalny i sprytnie
ukartowany. Morskiemu nie udał się manifest: nietaktownie,
niezgrabnie atakował królewską prerogatywę szafunku wakansów,
winił Augusta o pogwałcenie paktów konwentów, wystawiał na
sztych powszechnej nienawiści ; Czartoryskim nie dogryzł, a Po-
tockich, nie na żarty zajętych myślą o kompromisie z Briihlem,
*) Droysen, V*, 326; Polit Correspondenz, IX, 286—9.
7
98
odpychał na długo od dworu. Niejeden nawet członek opozy-
cyi, z cicha wzdychający do posady, musiał go potępiać. Naczel-
nicy „familii", napatrzywszy się podczas sejmu, jak niedbale
traktuje premier prace prawodawcze, widząc zamiar reformy
po raz siódmy odepchnięty, niezawodnie coraz mocniej skła-
niali się ku konkluzyi, że jedyna droga ratunku wiedzie przez
konfederacyę, popartą i przepartą przez życzliwe dwory. Lecz
wszczynać rokosz, wbrew hetmanowi, chociażby przy majestacie,
chociażby skombinowany z buntem wojskowym, byłoby skokiem
zbyt karkołomnym. Niezbędny był etap przygotowawczy. Imię
Branickiego, który podczas sejmu nie dotrzymał obietnic, czy-
nionych Maltzahnowi, nie afiszował swej solidarności z Potoc-
kimi, a tak lubił się chełpić przywiązaniem do Augusta —
umieścić na czele odezwy, potępiającej tryumfatorów grodzień-
skich, poróżnić z nimi „wodza" na wieczne czasy, przytroczyć
do siebie tę chwiejną potęgę, w najdogodniejszej chwili zagrać
na strunach wszystkich dusz bezbarwnych, połowicznych, ani
zimnych ani gorących, odosobnić wroga i zgnieść — możnaż
pomyśleć w owej chwili ponętniejszą dla Czartoryskich perspek-
tywę? Nikt inny, tylko oni niewątpliwie zainicyowali przedsię-
wzięcie, dopuścili do narad Mniszcha i Małachowskiego, wyje-
dnali akceptacyę planu przez króla. Miecznikowstwo litewskie,
oddane podczaszemu Karolowi Radziwiłłowi, przemogło wątpli-
wości jego ojca, intratne starostwo, ofiarowane Branickiemu,
rozczuliło chwilowo zbytko wnika. Był i inny projekt manifestu,
atakujący wprost niesumiennego podskarbiego — świadkiem Ko-
narski, że nazajutrz po zerwanym sejmie przekupki wytykają
palcami winowajcę — ale dla braku dowodów obciążających
projekt ów został zaniechany, zwłaszcza, ponieważ surowa na-
gana grzechu, a nie grzesznika, dodatniejszy wywarłaby skutek,
niż napaść osobista. „Tylko... do pokazania szczerych intencyj...
do dobra pospolitego dążących, non ad accusationem" ^ oświad-
czyć mieli manifestanci, że pragnęli na sejmie jedynie przywró-
cenia siły prawom, a dawnej świetności ojczyźnie. „Teraz",
brzmiała konkluzya praktyczna, „że tranąuillitas publica jedy-
nem naszem zostaje szczęściem, tak studendo jej, przed całą
oświadczamy ojczyzną, iż umysł nasz do utrzymania zawsze
słodkiego pokoju kierując, przy dostojeństwie Jego Kró-
lewskiej Mości tudzież całego Kościoła i Wiary Św. Katolickiej
Rzymskiej, przy prawach i wolnościach naszych żyć i umierać
90
pragniemy*^ Któżby — przypuszczano — nie położył nazwiska
pod tak niewinnemi słowy, i kto z podpisanych mógłby nadal
trwać w opozycyi ? Imponujący starzec, wojewoda płocki, podjął
się zbierania podpisów. Familia nie garnie się do pióra, nie
myśli zdradzać, że to jej dzieło. Chyba dla uniknięcia przerwy
w robocie zaraz po paru senatorach kładą swe nazwiska po-
słowie Stanisław August Poniatowski, jego kolega Antoni Glinka
z pełną afektacyi „salwą" dla wolnego głosu, dalej inni. Sam
wojewoda ruski zwleka, lecz niechętni nie dają się złowić. Na-
wet regalista i pochlebca Mniszech trzyma się w rezerwie. Zło-
wił się przecież najgrubszy zwierz, Imć Pan Hetman koronny.
Chociażby nawet inni nie dopisali, dość będzie, gdy sygnaturę
Branickiego otoczą zewsząd nazwiska puławsko-wołczyóskie
W tej chwili Mokronowski płata swój rozgłośny figiel, porywa
papier, wykrzykuje, że zginie raczej, a nie pozwoli, aby taki
zamach czyniono na przywileje szlacheckie (?), zmyka po krót-
kiej oracyi tylnemi drzwiami i wybawia z opresyi honor het-
mański^).
^) Rulhi^re, I, 217, Roepell 93 i n., Broglie 59 i n., — Wali-
szewski, Potoccy i Czartoryscy, 145; tegoż, L'śvolution de la politiąue
francaise en Orient au XVIII siacie w Revue d'histoire diplomatiąue,
1888, s. 41; odpowiedź księcia Broglie tamże, 275, naiwnie cytuje
depeszę Maltzahna o „zamachu", jako „potwierdzenie" depeszy imien-
nika. Williams milczy o manifeście, Gross zapewne niewiele o nim
donosił ciekawego, jeżeli Sołowjow o tern nie wspomniał. Sternberg
i Kinner, 30. października, nazywają „dieses Project einer Confoede-
ration nicht unahnlich", ale słyszeli od dworskich stronników, którzy
się przyznali do podpisów, że chodziło jedynie o przywrócenie czyn-
ności sejmu, jako zerwanego ukradkiem, bez opowiedzenia się w izbie.
Obaj cieszą się, że niebezpieczny plan został zwichnięty. Co szcze-
gólna, dwór nie wiedział na pewno, co się z papierem stało, a Mo-
kronowski wielkiego czynu się wypierał (Kinner 30. października, 22.
i 25. listopada, A. W.); napróżno też Williams proponował areszto-
wanie rabusia publicznego dokumentu (Broglie 19. listopada, A. E.).
Dla tejże przyczyny i Matuszewicz, I, 248, (prześlepiony przez Wali-
szewskiego, 157) przypisał rzecz całą Starzeńskiemu. Liczba i porzą-
dek podpisów pod manifestem budzą wątpliwości: Beer, Die erste
Theilung Polens, I, 65 skądsiś wie o 130 nazwiskach, potwierdzać
to zdaje się wzmianka Brtlhla (w depeszy do Flemminga 25. listopada,
A. D. loc. 2930), że manifest podpisała większość senatorów i mini-
strów, oraz kilku posłów „dobrze myślących", „et comme une pareille
idće et justification envers le public et la postćritć ne renfermoit rien
c[ue de juste et mSme d'innocent, nous n'aurions pas ótć fachós
100
Miał sejm grodzieński i inne następstwa, zasługujące na
nazwę epilogów. Dopóki dwór nie odjechał do Saksonii, zarówno
zwyciężeni, jak zwycięzcy wysilali się, aby utrzymać lub zdobyć
przy nim mocne stanowisko. Niezależnie od korzyści dla całego
kraju, familia w sprawie sukcesyi saskiej upatrywała źródło no-
wej potęgi, łańcuch, spajający dwór z jej programem. Klęska
owej sprawy była jej klęską. W przerwie pomiędzy ubiegłym
sejmem a następnym zamilknąć musiały walki ideowe, obniżyć
się poziom współzawodnictwa partyjnego, suggestye Mniszcha —
zagłuszyć rady familii. Jakoż marszałek wybornie zdał sobie
sprawę, że po ślizkich przeprawach wczornj szych a przed na-
dejściem mętnego jutra, dzisiaj do niego należy. Przezornie
wstrzymawszy się od podpisu niefortunnego manifestu, sterował
wprawnie do portu. W listopadzie poczuł jeszcze nad sobą na-
głe niebezpieczeństwo. Oto Gross, który nie zdołał uregulować
na sejmie drażliwych kwestyj tytulatury, ekstradycyi zbiegów
wyznaniowej i granicznej, gwałtownie natarł na ministeryum
Rzptej o zadośćuczynienie. Sir Charles, zaniepokojony, że ca-
rowa zechce przemocą dochodzić swych pretensyj i wyśle do
Polski komendy egzekucyjne, usilnie prosił, aby król wysłał
z rady senatu poselstwo do Petersburga, któreby załagodziło
wszystkie spory. Kazimierz Poniatowski ofiarował w tym celu
swoje usługi. Nie przesądzamy, co trzymała o tem rodzina kasz-
telana krakowskiego, lecz znamy pogląd na ówczesne spory
polsko-rosyjskie starych Czartoryskich. Względem dysydentów
książę Michał, wolny od fanatyzmu, ale wystrzegający się dra-
qu'elle eut eu lieu". Lecz wszystkich senatorów w Grodnie byle trzy-
dziestu kilku; nie znamy ani jednego odpisu, któryby wymieniał ko-
goś ponad 1 senatorów i 8 posłów. Dwór dopiero w grudniu zaczął
ganić manifest, przedtem miał może Brtlhl powody, dla których chciał
osłabić wrażenie porażki. Czartoryskim zależało na tem, aby nie figu-
rować na liście podpisów zbyt samotnie, gdyby więc mogli (a chyba
nie zbrakło im pamięci), rozpowszechniliby wśród kraju kopie ode-
zwy z podpisami osób umywających ręce. — Oracya Mokronowskiego
brzmiała po prostu: „qu'il p4rira plutót que de permettre qu'on porte
une pareille atteinte aux privil^ges de la noblesse et de laisser rćussir
une dśmarche d'autant plus dangereuse pour le bien de la patrie
qu'on en cache le venin sous des apparences trompeuses, en la re-
prśsentant comme une dśclaration qui ne tire point a consćquenee et
comme une simple preuve de la facon de penser des bien intention-
nós^^ Broglie 28. października (A. E.).
101
żnienia opinii szlacheckiej, pilnował ścisfej legalności, a umiał
porównać tolerancyę polską z tolerancyą moskiewską. „Wiele
cerkwi, podówczas (w dobie pokoju grzymu/towskiego, w Rosyi)
należących do obrządku unickiego, dzisiaj już doń nie należą",
pisał w początkach roku 1752: „i nie są one wcale cierpiane.
Istniały nawet kościoły obrządku łacińskiego, mianowicie w Smo-
leńsku, lecz zostały skasowane : brak tolerancyi ze strony Rosyi
stanowi krzywdę prawdziwą". W sprawie zwrotu uciekinierów
całe ministeryum Rzptej żądało w zasadzie wymiany ludu, zbie-
głego pod jarzmo „pańskiego" harapa z pod opieki knuta, je-
dnowierców zadnieprskich — na polskich i rusińskich chłopów,
zagnanych w r. 1708 do wnętrza Rosyi przez pustoszące Litwę
kolumny Piotra Wielkiego. I te i inne punkta sporne zamierzali
Czartoryscy położyć na szali, gdy dojdzie do układów z Rosyą
o przeprowadzenie reform; do ustępstw jednostronnych wcale
nie byli skłonni, zalecanej przez Williamsa rady senatu, a tem
samem misyi podkomorzego koronnego bynajmniej nie chcieli.
Inaczej rozumiał ich chęci marszałek nadworny. Jemu się zdało,
że cała familia pragnie owego poselstwa, aby Rzptę jeszcze bli-
żej przysunąć do caratu. Więc naturalnemu sojusznikowi, po-
gromcy obrad grodzieńskich, hrabiemu Broglie wyznał (w poło-
wie listopada) swoje strapienie, przysięgał mu, że jest równie
przywiązany do Francyi, jak sam wojewoda bełzki, na dowód
czego opowiedział, jak wytrwale zwalczał i zwalczył plan misyi
Poniatowskiego ; nawzajem słyszał od ambasadora życzenie, aby
się stał w rekomendacyach do łask „pochodnią prawdy" dla
króla. Czy nie jest ta rozmowa wstępem do stanowczego zwrotu
w polityce Briihla, do sojuszu Wettinów z Potockimi, a zapewne
i z większością narodu? Może przestanie nieprzejednana więk-
szość nienawidzieć dwór i z odwrócenia krajowej konstelacyi
stronniczej wyzwoli się nareszcie ślepa czy mądra siła polska?
Ktoby w to wierzył, niech zestawi z absolutnie rusofilską, anty-
francuską i antypruską polityką gabinetu saskiego, dawniejszą,
spółczesną i późniejszą, doręczony hrabiemu Broglie memoryał
Potockich o potrzebie konfederacyi „przy królu" „zdrowej części
narodu" „dla oparcia się przewadze zyskanej wśród Rzptej przez
sąsiednie mocarstwo, a służącej niektórym osobom do przy-
właszczania sobie najpierwszych urzędów i dostojeństw z krzy-
wdą i uciemiężeniem współobywateli", konfederacyi opartej
102
pośrednio o takie przyjaciófld, jak Francya i Szwecya, bezpo-
średnio o takiego przyjaciela, jak Fryderyk II. Hasłem ruchawki
byłaby „obrona własnej niezależności i godności króla, skom-
promitowanej przez knowania i intrygi, narzucające jarzmo jego
osobistej, prawością nacechowanej woli"; najbliższem snąć za-
daniem — odwet na „niektórych osobach", nadużywających łaski
monarszej, może sąd doraźny w stylu olkienickim. Lecz co da-
lej? Co pocznie z sobą skonfederowana, pruskim bagnetem
oczyszczona z Moskwy Rzeczpospolita? I jakie są szanse
przymierza z Augustem III i Bruhlem? O tem głucho w me-
moryale*).
Gdyby naprawdę tylko fawor familii stał na zawadzie,
zniszczyć go byłoby nietrudno. Spójrzmy tylko, co porabia
w Warszawie przed samym wyjazdem do Drezna dwór. Król
Jegomość polige, u grafa Brtihla i u innych dygnitarzy odby-
wają się „assamble". Nie na radę senatu, bo ta oddawna już
odwołana, a na specyalne zaproszenie Mniszcha ściągają na po-
koje królewskie i szepczą o czemś z Ministrem Branicki, Paweł
Sapieha, Antoni Potocki, tudzież jego krewniacy: krajczy ko-
ronny i starosta tłumacki, starosta oświęcimski, spodziewany jest
wojewoda kijowski. Ci, co zerwali sejm, nie drżą o własną skórę.
^) Broglie 8. i 19. listopada (A. E.). Williams 25. listopada: Malt-
zahn na parę dni przed wyjazdem z Grodna zaproponował mu na
rozkaz Fryderyka wspólną akcyq w sprawie dysydentów, Anglik od-
parł, że nie ma co do tego rozkazów, a zresztą nikt się nie skarży.
Maltzahn obiecał, że skargi się znajdą, jakoż przysłał doń dwóch
szlachty, których zażalenia Williams uznał za błahe. Williams radził
urządzić radę senatu zaraz w Grodnie, Brtlhl odwlókł to do War-
szawy, a wreszcie zaniechał planu (R. O.). Michał Czartoryski do
Brtthla 6. lutego (A. D. loc. 3591). Czartoryski do Ogrodzkiego 4. li-
stopada, wezwany przez króla sztafetą do Warszawy, „przy tem Ma-
jestatis zawołaniu jest mi doniesionem, że tam ma być senatus con-
silium, które aby było składane, jako nie byłem nigdy tego zdania,
tak i teraz nie upatruję ullum ^d fructum, i owszem większe szko-
dliwości, bo tylko nastąpi strata w skarbach i różne w różnych na-
mnożą się interpretacye" (A. Cz. 3429). Boyer 17. maja: Gross na-
pomknął Wodzickiemu, że carowa mogłaby posłać do Polski oddziały
wojska na poszukiwanie zbiegów. Podkanclerzy na to: Rzpta nie
miałaby nic przeciwko temu, byle carowa i polskim komendom pozwo-
liła robić poszukiwania w Rosyi (A. E.). Exposó de la situation pre-
sente des intćrSts de la Rćpabhque de Pologne, podpisane przez wo-
jewodę bełzkiego, tamże. Waliszewski, 171 i n.
103
Chojecki pod pretekstem spraw sądowo-pogranicznych z Rpsyą
jest przyjmowany na audyencyach przez Ich Królewskie i Kró-
lewiczowskie Moście. Przytomni członkowie familii są trakto-
wani oschle. Klienci ich nie mogą wyjść z podziwu, lecz rozu-
mieją, że „wszystko to biorąc do kupy — mogłoby z czasem
nastąpić coś fatalnego!'' Do podpisów na manifeście kreatury
dworskie się nie przyznają, twierdzą przeciwnie, iż nic się nie
mogło zdarzyć szczęśliwszego, jak wykradzenie papieru, który
powszechnym przewrotem (bouleversement) zagrażał ojczyźnie.
Inicyatora zgubnego zamachu długo nie widać na salonach sto-
łecznych: zasiedział się w Grodnie, sądząc asesoryę, przytem
gniewa się na Bruhla o niedotrzymaną obietnicę starostwa; po-
dobno doszło już do pogróżek pod adresem tytułów hrabiego
na Ocieszynie ! Wreszcie przyjeżdża razem z bratem i dąży prosto
do Ministra. „Graf Bryl, dowiedziawszy się o księcia kanclerza
i księcia wojewody ruskiego na asamblach bytności, nie prędko
przyszedł na asamble. Skoro przyszedł, unikając przywitania się
z księciem kanclerzem, zaraz siadł w karty grać, ani w tę stronę
patrzeć chciał, gdzie był książę kanclerz. Bardzo długo w karty
grał, tak dalece, że książęta Czartoryscy, nie doczekawszy się
przestania tej gry, pojechali na wieczerzę..,"*).
Najbliższą konsekwencyą naszkicowanej scenki są pertrak-
tacye wodzów familii z Williamsem i Grossem, stanowiące do-
skonałe pendant wzmiankowanych układów Brogliego z patryo-
tami. Jeszcze przed sejmem kasztelan Poniatowski i Czartoryscy
skarżyli się przed posłem rosyjskim, że carowa nie raczy im
przysłać listu, zapowiadającego zbrojną protekcyę na wypadek
zaburzeń, któreby wzniecili partyzanci Francyi i Prus. Podczas
sejmu prosili przez Williamsa Jerzego II, aby zachęcił Elżbietę
do poważniejszego, niż dotąd, zajęcia się sprawami polskiemi:
^) Gazety pisane, listopad 1762 (Os. 864). Karaś do kasztelana
krakowskiego 7. grudnia ; P. Sapieha do A. Małachowskiego 29. listo-
pada: może spokojnie przyjeżdżać do Warszawy, zgłosić się do
Mniszcha, który posiada sekret niniejszego listu etc. (A. D. loc. 3579).
Konstancya Poniatowska do męża, 14. grudnia: „Pour finir ma rela-
tion, vous saurez encore que la cour soutient vivement k prćsent que
rien ne pouvoit armer de plus heureux que la pertę de ce certain
manifeste qai a ćtć yoIó, car ii ótoit d'nne consćąuence tr^ dange-
reuse pour la patrie et auroit occaaionn óun bouleversement total^
(A. D. loc. 3558). Matuszewicz, I, 248—51.
104
książęta nie proszą o nic prócz protekcyi, takiej mianowicie, na
jaką chcą i potrafią zashiżyć; patrząc od wielu lat na mądrość
i roztropność wszystkich postępków Jerzego, gotowi są pisać się
na plan, aprobowany przez króla, i działać wedhig tegoż piana.
Potem oświadczyli, że bezczynność dworu zmusza ich do przed-
sięwzięcia pewnych kroków dla własnego bezpieczeństwa, o któ •
rych dadzą znać posłowi po naradzie z prymasem. Ton zapo-
wiedzi zwiastował coś gwałtownego, może konfederacyę przy
„królu", analogiczną do niedoszłej republikanckiej, ale skończyło
się na słowach. Coś więcej, niż słowa, stanowi wątek później-
szej konferencyi obu Czartoryskich i J. Flemminga z Grossem
i Williamsem. Jeszcze raz zachęcają książęta Jerzego II oraz
Elżbietę do jak najczynniejszej, planowej polityki w Polsce,
ofiarowują im swoje współdziałanie — rada, wymierzona prze-
ciwko tym, co pragnęliby Polskę skazać na powolne gnicie
i wykreślić z mapy Europy; proszą o obronę przed gwałtem,
protekcyę przed niełaską — prośba, płynąca z niewygasłej na-
dziei, że kiedyś uda się obcą siłę we własnej wyzyskać maszy-
nie. A coż ma być odświeżanych związków celem wytycznym,
może „urzeczywistnione z czasem ewentualności: walka z dwo-
rem saskim, wojna domowa i zbrojna interwencya caratu? Nic
podobnego, li tylko zniewolenie dworu drezdeńskiego do state-
czniejszej pracy nad osiągnięciem w Polsce własnych jego
zamiarów, w pierwszym więc rzędzie — zamiaru sukcesyj-
nego. Znów bezowocne są propozycye familii, ale są symptoma-
tyczne. Wyrażają one zwrot ku oparciu się na zagranicy prze-
ciw Bruhlowi, ale nie przeciw dynastyi, n i e sięgnięcie w wy-
obraźni po koronę. Podczas gdy Briihl pokazuje plecy przybyłym
w gościnę, gdy Mniszech mizdrzy się do jurgieltników prusko-
francuskich, dopiero co obarczonych nową zdradą tronu i kraju,
wodzowie familii postanawiają podać rękę dynastyi ponad gło-
wami faworytów, pomódz jej do sukcesyi w Polsce na przekór
jej własnej opieszałości. Wciskani między niebyt polityczny
a bunt, wyrywają się z owego żelaznego dylematu ku utopijnej
otusze, że obrócą na korzyść swej idei politykę trzech mocarstw.
Historya zapamięta im tę pychę inteligencyi — i tę wyższość
nad własną ambicyą, tylokrotnie inkryminowaną i przecenianą.
Oszukiwali się Czartoryscy ogromnie, ani słowa. Żle rozumieli
m. in. ukryte przyczyny niechęci Rosyi i Austryi do zapewnie-
nia sukcesyi Wettinom, za wiele kładli na karb niedołęstwa
105
i lenistwa premiera. Ale nie mieli z/udzeń co do jednej przy-
najmniej smutnej rzeczywistości : że ci, co po nich przyjdą, bie-
gunowi antagoniści Augusta III, obaliwszy ich system, nie po-
stawią nic na jego miejscu. Oddajemy sprawiedliwość niezmor-
dowanym szamotaniom się b/ędnego rycerza opozycyi, wojewody
beJzkiego, około wywołania konfederacyi w r. 1748, 1750 i teraz
w grudniu 1752, bo i w tej duszy zbłąkanej żyła iskra święta,
bo i on nie po same ordery lub nagrody zawitał w komnaty
briihlowskie, — ale dziki dyssonans dwóch naraz negocyacyj,
warszawskiej o wakanse z rusofilskich rąk Bruhla, oraz wersal-
skiej — o ruchawkę przeciw rusofilom, poczytujemy za dostateczną
rehabilitacyę uporu, z jakim Czartoryscy wierzyli w swój system.
Obóz „rosyjski^ łudził się co do rzeczy i ludzi dalekich, obóz
francuski nie znał blizkich, nie przejrzał do dna własnej duszy *).
*) Williams 25. listopada, 2. i 6. grudnia (R. O.): odpowiedź
rządu rosyjskiego na prośby Czartoryskich o protekcyę, przesłana we
wrześniu przez Grossa, nadeszła 2. grudnia i tegoż dnia została za-
komunikowana książętom; Waliszewski, 163 — 4 odkłada ją bezpod-
stawnie do 6. grudnia i przedstawia niby odpowiedź na jakąś odezwę
dopominającą się „o łaskę i opiekę carowej.... dla własnego carowej
stronnictwa... które nie jest już dworskiem, ani rządowem, ani refor-
matorskiem, ale wręcz i poprostu rosyjskiem". Nic podobnego nie
wyraża żadna z zacytowanych przez autora depesz Williamsa. — Ks.
Michał zamyka rok 1762 takiemi przewidywaniami: „Si m§me je
n'avois eu que le r€ve des proc^d^s en dernier lieu k Varsovie du
Comte de Brtihl, j'aurois ćt^ fóche au r^veil d'avoir donn^ lieu a une
illusion si ćtrange. 11 est facheux que les alTaires du Maltre et celles
du pays en deviennent et seront plus embrouillćes, mais ii faudra
pourtant que Ton recourre a la raison et a gens qui en ont, pour
sortir du chaos que Ton aura causć." (A. Cz. 3429).
108
+ Józef Bystry, starosta czachowiecki,
Zlomia ClMhanowtka:
-\- Jan Chryzostom Krajewski, insty-
gator koronny,
+ Kicki, kapitan artyleryi;
Ziemia Łomłyfttka:
+ Stanisław Poniatowski, pułkownik
łan.,
+ Antoni Glinka, pisarz grodzki łom-
żyński;
Ziemia RoiaAtka:
vacat;
Ziemia Liweka:
-I" Michał Rudzieński, starosta chę-
ciński,
— Kazimierz Chojecki, skarbnik łu-
kowski;
Ziemia Nnraka:
— Ossoliński, starosta nurski,
Stanisław Brzeziński, podkomorzy
nurski.
Wcjewództwo Podlaskie:
Ziemia Drohieka:
yacat.
Ziemia Bielska:
^^ Maciej Starzeński, starosta brański,
— Kazimierz Kuczyński, chorąży biel-
ski;
Ziemia Mielnioka:
Aleksander Buttler, starosta miel-
nicki,
Sienicki, paź.
Wcjewództwo IU>TBlde:
Ziemia Rawska.
— Kazimierz Granowski, starosta ra-
domski,
— Swidziński, wojewodzie bracławski;
Ziemia seohaozewska:
— Jan Potocki, wojewodzie bełzki,
— Kazimierz Morski, skarbnik socha-
czewski;
Województwo Brzesko-Iitewride:
Pewiat Bruski :
— Jan Sapieha^ wojewodzie mści-
sławski,
-\- Józef Sosnowski pułkownik;
Pewiat Pilski:
Leopold Orzeszko, stolnik piński,
Józef Korzeniecki, podczaszy piński
Geierat ruski:
vacat
Wcjewództwo Bracłiwskie:
yacat.
Wcjewództwo Braełiwskie:
— Chojecki, wojski bracławski,
— Swidziński, stolnik dźwinogrodzki,
— Korzeniowski, podkomorzy wiski,
• Ignacy Czosnowski, starosta salni-
cki,
Tomaszewski, podczaszy winnicki.
Ostrowski, cześnik nowogrodzki.
Wcjewództwo Mtóskio:
yacat.
Wąjewództwo InllaKkie:
z Kerony:
-f- Wiktor Wereszczyński, sędzia ziem-
ski chełmski,
+ Antoni Dowoyna Sołłohub, gene-
rał artyl. lit.;
z Litwy:
+ Jan Chreptowicz, stolnik nowo-
grodzki,
-f- Kaszyc, krajczy mścisławski,
z Inflant:
-\- Antoni Przezdziecki, referendarz
Utewski,
•Ą- Stanisław Pióro, starosta żyd ej -
kański.
Wcjewództwo Czerniediowgkie :
yacat*).
*) + oznacza stronnika dworu, — stronnika opozycyi; pozostali są
wątpliwi ; wiadomości nasze w tym względzie czerpiemy z rozmaitych źródeł,
naogół pewniejszych, niż informacye Spinka, z których korzystał Waliszewski.
109
Wyciąg z instnikcyj sejmikowych.
Instrukcya Zatorska, 14. sierpnia (A. Er.): wyrazić kaie królowi
wdzięczność za fatygi, przestoegać praw o porządku sejmowania, zwłaszcza
o obiorze marszałka i rugach. Zaleca aukcyę wojska, opartą na , sprawiedli-
wych do podatkowania sposobach"; na żadne projekta, któreby pluralikUe V0'
forum stanowione być miały, etiam cum discrimine sejmu nie pozwalać. Dzię-
kować za oddanie buławy wielkiej Branickiemu : zapobiedz wtrącaniu się du
chownej juryzdykcyi do spraw świeckich (dotyczy pozwu, wydanego ziemiom
Liwskiej i Czerskiej). Starać się o drugiego deputata na trybunał dla ziemi
Zatorskiej, brać w obronę interesa akademii krakowskiej.
I. łęczycka, 21. sierpnia (zbiory Pawińskiego, zdeponowane w A.
A. U.): zaleca naprawę ekonomii, handlu, podźwignięcielzupadku^miast, otwar-
cie gór olkuskich i mennicy, przy porównaniu stopy monety z sądedzkiemi
potencyami; utrzymanie tamy montawskiej, naprawę sprawiedliwości. Przy-
łożyć się każe do proponowanych przez prymasa i hetmana wielkiego koro n-
nego (snąć w listach okólnych, których treści nie znamy) sposób eurandae
seettriłatis^ aukcyi wojska, kościołowi przypomina, iż powinien być matką, nie
macochą wiernych (z powodu krzywdy ziem mazowieckich), Królewszczy-
zny i urzędy wojskowe szlachcie katolikom tylko winny być dawane.
I. halicka, U. sierpnia (A. G. Z., C. Hal. Rei. 261, 1903—10): nie
pozwalać na iadne nobihtacye. Żydów oddalić od handlów i kupiectw (jak
w tekście).
I. chełmska, sierpień (A. A. U. j. w.): dziękować królowi za troski
o kraj, upomnieć się o częstszą rezydencyę w Polsce (o czem pieczętarze
pamiętać powinni). Aukcyę wojska przeprowadzić z punktualnej kwarty i dóbr
nov(ie locationis. Wyjednać, aby co trzeci trybunał odbywał się we Lwowie,
aby krajowcy, nie cudzoziemcy trzymali ekonomie, pogłówne żydowskie pod-
nieść do 1,200.000 złp. na aukcyę wojska.
L podolska, 2L sierpnia (B. O. K. 8uo, s.ll). przestrzegać konstytucyi
1690 r. o porządku sejmowania; obmyślić regularną płacę na aukcyę wojska
bez uciemiężenia poddaństwa. Posłowie dopilnują, aby województwo, podległe
inkiursyom i emigracyi poddaństwa nie było obciążone ani koekwacyą, ani
inszem podatkowaniem, „przytem na żadne pmcula confoederationis^ któreby
napotem całemu królestwu i województwu naszemu przynieść mogły injuriam^
nie pozwolą". Zwiększone wojska, któreby miały repartycyę i płacę w woje-
wództwie podolskiem, tamże podczas pokoju konsystować powinny. Zwiększyć
należy pogłówne żydowskie, którego ogromna część idzie na korzyść starszy-
zny i na sgednanie protekcyi możnych. Dalej zaleca się „wprowadzenie" manu-
faktur, założenie mennicy, zniesienie ceł partykularnych w całym narodzie,
a przynajmniej w województwie podolskiem. W aukcyonowanem wojsku Rzptej
„aby synowie szlacheccy mieścili się i mieli swoją konsyderacyę"; bo też po-
winna ona nastąpić „non pauco numer o^, ale dla sił Rzptej eompetens, przy
równoczesnej reparacyi fortec, ulepszeniu artyleryl Dla województw połu-
dniowo-wschodnich wprowadzić kadencyę lwowską w trybunale koronnym;
znieść rejestra proste (directi mandati), uchwalić, aby deputaci mogli czasowo
zastępować urzędników ziemstwa ; wznowić regularną pensyę dla sędziów po-
granicznych; sporo innych projektów reformy sądownictwa. Starać się o nar
110
danie szkole jezuitów lwowskich takich przywilejów, jakie mają akademie
krakowska i wileńska. Sejmiki relacyjne wznowić, aby się odbywały po każ-
dym doszlym czy niedoszłym sejmie. Obwarować, aby księstwo kurlandzkie
„znów" było wcielone do królestwa. Na szarym końcu zaleca sig nie zezwalać
na jakowe alianse, któreby było proponowane, a mogły „wruszyć dobrą z są-
siadami przyjaźń i tranquillitatem publicam".
I. bełzka, 21. sierpnia (A. G. Z. Ind. Rei. C. B. 346, p. 1292-1306),
prócz artykułów, podanych w tekście, zaleca zniesienie myt i ceł prywatnych
aukcyę wojska bez uciemiężenia dóbr ziemskich - z pogłównego żydowskiego
ze sprawiedliwej kwarty. Większa część przysporzonego wojska ma być pol-
skiego autoramentu, oficerami w niej — polacy katolicy; liczne wnioski do
reformy sądowej
I. kujawska, 21. sierpnia (Pawiński, Dzieje ziemi kujawskiej. V.
120): obligujemy Ichm. PP. Posłów, aby de modo eoncludendorum consUto-
rutn wspólnie tn faeie Rzptej radzili". Zmocnienie sił Rzptej, na kilku już sej-
mach za najpryncypalniejszą materyę miane, i teraz nie powinnoby być
zapomniane, ale ponieważ o to pękały sejmy — najpierw należy oznaczyć
źródła (królewszczyzny, góry olkuskie). Konferencye z ministrami obcymi dla
bezpieczeństwa Rzptej potrzebne, jak również utrzymywanie rezydentów
przy obcych dworach.
I. płocka, 21. serpnia (A. A. U. 963): Wynaleźć sposoby aukcyi
wojska, przeprowadzić koekwacyę podatków^; ubezpieczyć handel przed
wdzierstwem osób prywatnych; pilnować porządku sejmowania według
konst. 1690 r. ; otworzyć góry olkuskie. Konferencye z obcymi ministrami,
zwłaszcza pruskim, wznowić; domagać się uwolnienia Birona; reasumować
dawne prawa przeciwko dysydentom i żydom. Przeprowadzić zrównanie miar,
m. in., aby korzec polski miał w sobie rzetelne 2 korce gdańskie.
I. warszawska, 21 sierpnia (A. A. U. Zbiory Pawińskiego): zaleca auk-
cyę wojska przy koekwacyi podatków, uregulowanie kurrencyi monety wedle
stopy krajów okolicznych, załagodzenie sporu o jurysdykcyę księżowską; „aby
księstwo kurlandzkie według konst 1726 r. post extincta teraźniejszego ksią-
żęcia Imci Birona fata ad jus Majestaticum cum praestando subjectionis
homagio należało".
I. czerska, 21. sierpnia (A. A. U. j. w.): pilnować przestrzegania regu-
laminu izby 1690, 99 i 1736 r., prosić króla, aby prezencyą swoją królestwo
uszczęśliwiać raczył, obmyślić intemam et extemam securitatem^ przypomnieć
ustawy o senatorach rezydentach; podnieść kwestyę, przez kogo i dla jakich
przyczyn ustawy te są zaniedbane; na aukcyę wojska nie wprzód pozwolić,
aż się cała Rzpta na to zgodzi; przy kaikulacyi podskarbiego nie dopuszczać
innych rachunków, jak te, według których zdawali Lprawę Moszyński i Gra-
bowski. „Landmilicya po województwach i ziemiach: ażeby pod imieniem
każdego województwa i ziemi pułki i chorągwie formowane były, i do tegoż
komputu landmilicyi wyprawa łanów, sołtysów, z których przedtem Rzpta
16000 liczyła piechoty, regulowana była". Starać się przy układaniu sposobów
aukcyi wojska {sinepraeaggrav(Uione stanu szlacheckiego !) o zniesienie pogłów-
nego. Prymas w nieobecności króla korzystać winien ze swych prerogatyw,
rezydenci mają mieszkać przy jego boku.
Ul
I. wiska 21. sierpnia (A. A. U., j. w.): petna panegirycznych pochwal
dla króla, gani prywatne emulacye, wdzięczność wyraża wodzowi, przypomina,
aby moneta mia/a kurs odpowiedni do wartości.
I. zakroczymska, 21. sierpnia A. A. U., j. w.): promowować aukcyę
wojska, bez wycieńczenia dóbr ziemskich, starać się o wytrąbienie monety pru-
skiej nader fałszywej. Poza tem - jak w tekście.
I.* liwska, 21. sierpnia (A. A. U. jw.): zapraszać województwa: Ruskie
Wołyńskie, Podolskie, Kijowskie, Bracławskie, Czernichowskie do koekwacyi
podatków. Do wzmocnienia sil zbrojnych potrzebne tylko ^podniesienie kom-
pletów chorągwi, osobliwie w pachołkach, a regimentów w gemejnach*^,
„aukcya także piechoty węgierskiej in assistentia jurysdykcyi marszałkowskiej
naznaczonej aby postanowiona była i redukcya ad certum quantum żołnierzy
skarbowy eh**; aby pieniądze w naszym kraju bite były, ochronić należy gór
olkuskich „aurifodyny".
I. s o c h a c z e w s k a, 21. sierpnia (A. A. U. j. w.): akcentiye potrzebę
aukcyi wojska; posłowie mają obwarować sprawiedliwość świętą, strzedz
ściśle porządku sejmowania według prawa, „żadnych novitates nie zażywa-
jąc**; troszyć się o zachowanie przyjaźni ze wszystkimi sąsiadami; promowo-
wać otwarcie gór olkuskich i mennicy, koekwacyę monety. Wyszukać w tym
celu przedsiębiorcę, któryby chciał wybić 3,000.000 tynfów i 1,000.000 szelą-
gów, byle z dobrego metalu; starać się o zamianowanie poselstw do obcych
dworów; dopilnować, ażeby dysydenci do skarbu prowentów, ceł, komór
i t p. nie należeli i funkcyj ^^adnych nie brali. Instrukcya skarży się na
wiolencye od milicyj przechodzących i na ukrywanie się hultajstwa po mia-
stach.
Mowa JWImd Pana Podoskiego Wojewody Płockiego
na Sejmie Grodzieńskim 1752 miana.
Najjaśniejszy królu P. a Panie mój Miłościwy.
Wiek mój do ósmego krzyżyka dążący, prace i fatygi na ustawicznych,
a na nieobleniałych usługach WKMci y Rpltej oraz piersi chore gdy tak moc
głosu mojego osłabiły, że wiele mówić a dopieroż głośno nie mogę, suplikuję
zatym, aby WKMość konsultywę moją pod najwyższą Głowę Majestatu swo-
jego, pod przezorną prasę stanów Rpltej złożoną, posłowi dobrzyńskiemu
synowi memu, przeczytać pozwolił.
Gdy po sejmie 1736- tego szczęśliwie doszłym, trzeci raz, a daj Boże
by niepróżnym zawodem wierna Rada pod Najwyższą Głowę WKMci z po-
winnym uszanowaniem Majestatu Pańskiego składa swoje konsultywy;
Gdy Prześwietnemu Stanowi Rycerskiemu, według instytutów ojców
naszych swoje otwiera sentymenta, i gdy widzi zgoła bezduszne, bo bezradne,
złączone w jedne istotę ciała Rpltej, chcałaby wszystkie rany Ojczyzny swo-
jej zdrowym leczyć temperamentem.
Lecz gdy tak się rozbiegały na Ucencyą Koła wolności naszej, gdy
takie nastąpiły przeżycia i kontempty praw ojczystych, że żadne zgoła w swo-
ich brzegach i w swojej klubie bez zgwałcenia oczywistego zostać się nie
może.
114
planty, zgoła per yiam facti dla obrony swojej: gdy się cala Europa pożarem
wojennym zapalUa.
Wygotowałem takie natenczas i przy hetmanach i przy ministrach
i przy wszystkich senatorach i przy stanie rycerskim na sessyachprowincyo-
nalnych projekt niezawodnej płacy do tejże aukcyi wojska, lecz że i ten sejm
zepsowany na swoich zamysłach zawiódł ojczyznę,
Więc wróciliśmy się na sejmie warszawskim pod laską W. starosty
Kazimierskiego, godności, pojętności i elokwencyi nieoszacowanego marszałka
do kommisiyi walnej, któraby wyprowadziła lustracye i rewizyena 4 rodzaje
podatkowania independenter od sejmu, to jest czopowe i szelężne, włoczne,
dymowe i pogłówne.
Wyprowadziłem oraz do tejże kommissyi dwunastoarkuszowy instruktarz
na trzech słowach założywszy onemu fundament: ut lustratio et reyisio fiat,
ut justa fiat, ut omnino fiat, i jużeśmy byli bliscy portu pożądanego.
Tak się spodziewam, że ten projekt komisyi walnej jest w wielu rę-
kachy moich mizernych i niegodnych prac, i niech się nikt nie gorszy z łych
to intencyj Rpltej, wziąwszy bowiem dzieje antecessorów naszych, i komputy
wojska mniejsze i większe, i zapłaty onemu, i pokoje i wojny, per scripta ad
arehiyum oddane, przez mniejszą daleko liczbę osób antecessorowie nasi sta-
nowili.
Tu zaś do kommissyi przerzeczonych nie do komputu wojska niższego
albo wyższego, boby to zostało ad plenos Reipublicae ordines, ale tylko do
wyprowadzenia ekonomiki gospodarskiej byłaby influencya omnium ordinum,
a przez to nastąpiłaby o^quativa justitia do ponoszenia w równej Rpltej
równych ciężarów.
Wszakoi mamy prawa kardynalne tak liczne, które wszystkie dla za-
chowania swobód i wolności naszych, zostawić pod negatywa, jedną tylko
ekonomikę Rpltej pluralitate votorum konkludować.
I nie jest to rzecz przeciwko prawom ojczystym, b*) o tern mówią
Yolumina legum^ mówią przykłady w konfederacyach, kommissyach łuckich,
lwowskich i innych publicznych negocyacyach.
Może to bydź, że nasze rady Bóg sprawiedliwy dlatego rujnige, że nie
zachowtyemy co6quativum justitiam, na przykład teraz Rplta na 18 tysięcy
komputu wojska, pogłównym 4 milliony 16 tysięcy, hybemą siedmkroć kilka-
dziesiąt tysięcy, kwartą dwakroć dwadzieścia tysięcy, pogłównym żydowskim
dwakroć dwadzieścia tysięcy płacL
Na tę summę województwa k^owskie, bracławskie, podolskie, ziemia
halicka, ziemia lwowska, pół ziemi przemyskiej, pół województwa bełskiego,
pół województwa wołyńskiego, a te kraje według ludności, obszemości i obfi-
tości większą połowę Polski wynoszące, na ten podatek nie wnoszą tylko
ósmą część, i to jeszcze pilnując swywohiych hajdamaków, wojska nasze
z ruiną swoją wszystkie pieniądze w tamten kraj wynoszą.
Nietoeba tedy za złe mieć, że senator wielkopolski, a przytem ekono-
mikę ojczyzny swojej dobrze znający, tę krzywdę swoich i ciężko płatnych
województw małopolskich imieniem na każdym sejmie rekapitulige, i ekono-
miki sprawiedliwej cum coequativa justitia żąda.
Jakom zaś przerzekł, że nasz intermedius ordo, utrzymigąc postano-
wienia ojców swoich, powinien zdanie i konsultywę swoją tak pod najwyższą
It6
Głowę Króla i Pana, jako też pod prasę stanu rycerskiego poddawać, nie wy-
starczyłaby całodniowa sedentarya na wyłuszczenie, abo do poprawy sta*
rycb, abo do stanowienia nowycb praw.
Więc klucz tylko do tego, czegoby porządna Rplta potoebowała, w ręce
stanom rycerskim podaję, do którego klucza nie tylko swoje, ale ojców i antę-
cessprów naszych, mam in archivo meo popisane i pogotowane projekta.
A zatym na którykolwiek środek i sposób z klucza przerzeczonego
będą chciały pozwalać ordines Reipublicae, znajdą gotowość.
Arynga.
Securitas interna.
Securitas extema.
Ronfidencya inter status.
Pospolite ruszenie.
Potwierdzenie traktatów i sojuszów cum vicinis potentiis.
Kommissye.
Konferencye.
Zakończenie traktatów z dworem Rosyjskim.
Kommissye i zakończenie traktatów z dworem Berlińskim.
Kommissye i zakończenie traktatów z koroną Szwedzką.
Rewizye i lustracye wszystkich dóbr przez kommissye wahią
lub przez trybunał radomskL
Kwarty niepłatne.
Hybemy niepłatne.
Olkusz.
Mennica.
Poprawa sądów wszelkich i securitas onych.
Bezpieczeństwo sejmików i porządek onych.
Sposób kończenia sejmów.
Zabieżenie extenuacyi dóbr szlacheckich.
Kwity podskarbim.
Przyprowadzenie starostw ukrainnych do trzymania kozaków hordowych
według postanowionej liczby, i mieszkania staro3t(ó)w w zamkach.
Kompletowanie milicyi łanowej, której wyłączywszy odpadłe od korony
województwa powinno się znajdować w gemejnach sześć tysięcy.
Regulamin nowy po straconym starym cudzoziemskiemu wojsku.
Pieniądze zaległe w skarbach bez prowizyi.
Reassumpcya komisyi do rozgraniczenia tureckiego.
Reassumpcya komisyi do rozgraniczenia moskiewskiego.
Lex sumptuaria na stan szlachecki.
Wyprowadzenie monety złej z kraju.
Konserwaeya miast i zamków.
Oddanie skarbu koronnego et archiyum Reipublicae Imd Panu Podskarbiemu.
Obrządzenie Kurlandyi.
Komisya do rewizyi opisania inwentarza i opatrzenia artyleryi koronnej, którą
żeś WKMość konferował Imci Panu Grafowi Brylowi uniżenie dziękuję.
Wykupno territorium elbląskiego, koron moskiewskich, Drahima i Bytoma.
Kommercyów upadłych podniesienie.
Jura patronatus niezakończone.
IW
Koapoiyeya inter statm niezakończona.
Evocalm iłanii azlacheckiege oddachownyeh ad forum incompetens, dalszy
dyspozycyą przez deklaracyą izby poselskiej, aby patronowie nancyaturscy
i inni duchowni w tych tylko sprawach stawali, które sądowi duchownemu
competunt
Zabielenie obciąłeniom zgota codziennym dóbr stanu rycerskiego przez nowe
a tak gęste fundacye i legacye.
Rygory na przestępców praw.
Popisów porządek i rygor.
Ordynacya Ostrogska.
Regularność w perceptach i ekspensach oraz w rządzeniu skarbu koronnego.
Z tego tedy klucza i z innych od prześwietnego senatu podanych re-
fleksyj, Prześwietny stan rycerski, bracia nasi, wracając się do izby swojej;
Aby tanąuam apicolae zbierając plastr słodkiego i przyjemnego miodu,
in sua cudendarum legum ofiTicina pod potwierdzenie lub negatywę tak naj-
wyższego jako i pośredniego stanu intymacyą, życzę i proszę, aby się na
pięć dni legę jubente z nami łączyli
Prześwietny stanie rycerski, bracia nasi młodzi, tyś jest węgielnym ka-
mieniem, boś elector populos.
Tyś byftrolotnego orla swojego, ledwo nie do herkulesowych, odbierając
państwa i prowincye, zaprowadzał słupów, stanowiąc to za Borystenem, to
za Elbą, to za górami karpackiemi, to za rzeką Elbą, to do morza Bałtyckiego
granice twoje.
Teraz, po straconych tak wielu prowincyach i państwach, Łakeś skrzydła
swoje opuścił, że ledwo tej reszty kraju naszego z tym rządem, prócz Pro-
widencyi samej Boskiej utrzymać możesz.
Bywały to prawda za Bolesława, za Jagiellończyków, za Augusta I-szego
przez delegowanych Taszyckich, Rytwiańskich, Spławskich i innych od
stanu twojego albo do otrzymania nowych, albo dla poprawy starych praw
od dwóch wyższych secessye.
Przecież zawsze, przy utrzymowaniu praw, swobód i wolności do po-
żądanego uspokojenia prędko przychodziły rzeczy.
Pięć sejmów ordynaryjnych, szósty eztraordynaryjny psiigemy, przy-
czyny sami w sobie szukając, znaleść nie możemy, i czasem pojąć niepo-
dobna, skąd i która nas topi nawałność.
Czyż nie był wielki gwałt prawa, żeśmy konstytucyę 1717 mi o rozda-
waniu buław sejmem conyocationis, do tej roboty nie przyzwoitym, lubo
z inwidyą, protestacyami i hałasami, jako mi da świadectwo książę Imć Biskup
krakowsld, będąc ze mną na ten czas deputatem do konstytucyi, znieśli,
a przecież Rplta, widząc, że się na tym haku sejmy psowały, słodko i miło
przyjęła tę robotę naszą.
Mamy ojca, nie króla, pana tak dobrego, tak łaskawego, pana święto-
bliwego, prawa, swobody i wolności nasze bez naruszenia zachowującego.
Mamy, którego krew.w najwyższe i zgoła wnajpierwsze przeniosła się
i przenosić będzie monarchie, przez którego kredyt i powagę tak miłym cie
szymy się pokojem.
Wolał na swoich państwach dziedzicznych surowy Marsa wojennego,
impet strzymać, niż nas nsnuoyć.
117
Lecz przebacz Hii, mila ojczyzno, żeśmy się wszyscy od naszych odro-
dzili ojców, którzy trzech Jagiellończyków, panów swoich', to o węgierskie
to o czeskie walczących korony, swoją krwią, swojemi zastawiali piersiami.
My zać wszyscy z zamrożonemi oczyma w głębokim zasypiając po-
koju zdaleka na ten zapatrywali się wojenny potar.
Jeżeli tedy nie dobro ojczyzny naszej, przynajmniej fatygi, zdrowie,
starania i prace tak kochanego Pana naszego, tę litość w nas niech za sobą
pociągają, żebyśmy zakończeniem sejmu, czego sobie Pan życzy i pragnie,
majestat jego ukontentowali.
Oto pan kochany prezentige nam mile i przyjemne zastawy miłości
swojej ojcowskiej w Najjaśniejszych Erólewicach, przyjmuje ich ojczyzna
i piastować chce na łonie swojem, jako gości miłych, bp ze krwi jagiellońr
skiej, ojcom naszym ulubionej pochodzących.
Mila ojczyzno, otworzyłem wszystkie potrzeby i wabie sprawy twoje,
możesz, byłeś chciała na te wszystkie rany położyć środki i lekarstwa.
Gdy zaś słyszę wiele sentymentów o aukcyi wojska na podatkach
ultimae consumentiae, więc w tej okoliczności trzebaby dać stanom Rpltej
jakiekolwiek refleksye, że zawsze te podatki bywały i byłyby zawodne.
Lecz że się podobno trochę daleko z uprzykrzeniem WRMci uniosła
mowa moja, więc jeżeliby przyszło do tego przedsięwzięcia, pokażę to pate-
tice z praw ojczystych, z rachunków radomskich fiskalnych, skarbowych
i innych publicznych negocyacyj, czyli to na sesyach prowincyonalnych, jeżeli
będą, czyli też w izbie poselskiej, bo stamtąd wszyscy nasze podnosimy głosy,
iż się na tem dużo zawodząc Rplta w zapłacie wojsku musiała się wracać
albo do głowy, albo do dymu, albo do roli.
Mógłby bydź znaczny ten podatek, ale nie w wolnym narodzie, poka-
zało się to bowiem, jakom wyżej przerzekł, że się więcej tego podatku na
poborców, kontrahentów i inne expensa województw rozchodziło, aniżeli na
zapłatę wojsku.
Skończyło się na tem, że tenże skarb koronny od tych mniemanych
milionów trzygroszowe, prawem pozwolone, wybrawszy pod Łabiszynem za-
płacił wojsku asygnacyami ośm ćwierci według proporcyi taryfy włócznej
poborowej 1662.
A tak wojsko sobie dopiero wybierało zasługi, lub nie wszystko, bośmy
się zniemi na sejmie in^anno 1711 (2 ?) kompensowali,*że za ośm dwie tylko za-
płaciliśmy ćwierci
Krótko mówiąc, jeżeli Rplta nie weźmie przed siebie po^odprawionych
lustracyach i rewizyach głowy, dymu, roli i czopowego, nigdy z tych to
przypadkowych, a pewnego funduszu nie mających podatków wojsku nie
zapłaci
Jeżeliby zaś życzyła sobie Rplta kompletować lub w gemejnach lub
w wyższej zapłacie wojsko, najprędzej i najpewniejszy byłby do tego podatek
z młynów wszelkich rodzajów, które przez trzy uchwały sejmowe wynosiły po sto
tysięcy talerów bitych, teraz przy rzetelnej konskrypcyi środkami i sposobami
przynależytemi, mogą wynieść dwakroć sto tysięcy talerów bitych.
A kiedy przychodzi wypełniać porządek sejmowania, więc wszystkich
Ichmciów przedemną rekomendowanych i ja rekomenduję (następują podzię-
118
kowmnia królowi za rozdanie wakansów, prymasowi za prace, fiatygi i sta-
rania o dobro Rpltej).
Ja zaś z osoby mojej, jako i co do wieku i co do przywileju należy
najstarszy senator, kto wie czy nie przy ostatniej WKMci ushidze mojej, tern
kończę, abyś WKMość z Najjaśniejszą królową Imcią P. Naszą Miłościwą tyle
lat żył, ile nam dom Jagielloński, z którego pochodzisz, panował *).
*) Niewiele pewno znajdzie się przemówień w całej swadzie poselskiej
i senatorskiej czasów Saskich, dorównywających powyższej mowie ^ęboko-
ścią i powagą nastroju patryotycznego. Stanowi ona klucz do poznania zapo-
mnianego a zasłużonego pracownika reformy politycznej w owej epoce, two-
rzy ważny przyczynek do dziejów walki o aukcyę wojska, odstawia pocho*
dzenie »Teki Podoskiego* wyd. przez K. Jarochowskiego i daje wyobrażenie
o doniosłości całego zaginionego archiwum Podoskich. Jedyny znany
nam odpis mowy wojewody płockiego spoczął po dalekiej wędrówce w Bi*
bliotece Polskiej na Quai d*Orlóans.