A JEDNAK DOBRZE SIĘ STAŁO…
Tomek i Janek wracali ze szkoły ze spuszczonymi głowami. Ich smętnego nastroju nie mogła rozweselić pogoda, bo nieprzyjemnie mżyło. Tomek kopał mały kamyk, dopóki ten nie wpadł pomiędzy pożółkłe liście. Wtedy odgarnął sobie grzywkę z oczu i powiedział zrezygnowanym głosem:
- Tak się cieszyłem, że robimy w klasie ten album o Papieżu, ale nie przypuszczałem, że to my będziemy mieli do opracowania jego lata szkolne. Wiadomo co napisać, nawet bez czytania jakichkolwiek materiałów: "Karol Wojtyła był wzorowym uczniem, siedział w pierwszej ławce i bardzo dobrze się uczył. Już jako dziecko mówił, że będzie księdzem". Ten tekst zajmie nam trzy linijki, jeśli będziemy pisać dużymi literami.
Janek też tak myślał, więc potakująco pokiwał głową:
- Jato bym chciał opisać podróż Papieża do Ameryki. Mam takie zdjęcie, na którym jest w indiańskim pióropuszu. To zdjęcie jest super! Tomek przyjdź do mnie dzisiaj, rodzice mają dużo książek o Papieżu, to może jednak coś ciekawego znajdziemy.
Wieczorem mama Janka znalazła w jednej książce rozdział zawierający wspomnienia szkolnych kolegów Jana Pawła II. To, co przeczytali, było rewelacyjne!
Karol Wojtyła był wybitnie uzdolnionym, wzorowym uczniem. Nie miał jednak zbyt wiele czasu na naukę. Jego mama zmarła, gdy miał zaledwie dziewięć lat, a trzy lata później zmarł jego starszy brat, który był lekarzem. Mieszkał z ojcem. Żyli bardzo skromnie i wspólnie prowadzili domowe gospodarstwo. Razem gotowali, prali, sprzątali. Karol bardzo lubił sport. Chętnie grał w piłkę nożną. Gdy był bramkarzem, zawodnicy przeciwnej drużyny mieli spore kłopoty, żeby zdobyć gola. Koledzy zawsze mogli liczyć na Lolka - tak go nazywano. I tak na przykład, kiedy surowy nauczyciel łaciny, który potrafił jednej osobie na jednej lekcji postawić trzy oceny niedostateczne, był w złym humorze - jedynym ratunkiem był Karol. Zawsze dobrze przygotowany odpowiadał wzorowo i nauczycielowi poprawiał się humor. Karol nie lubił kiedy koledzy ściągali - zawsze mówił: "Potrzebujesz pomocy, to przyjdź". Jeśli ktoś o tą pomoc prosił, wtedy poświęcał mu dużo czasu. Pasją Karola był teatr. Miał doskonałą dykcję i świetnie grał. Zapowiadał się na wspaniałego aktora. Początkowo występował w szkolnych przedstawieniach. W czasie okupacji razem z aktorami z Teatru Rapsodycznego grywał przedstawienia w krakowskich domach. Karol dużo czytał, nigdy się nie nudził i nie tracił ani chwili ze swego życia. Po ukończeniu gimnazjum rozpoczął studia polonistyczne na Uniwersytecie Jagiellońskim w Krakowie. W czasie wojny, w 1942 roku zdecydował się na studia teologiczne, które musiał robić potajemnie. Jeden z kolegów nie potrafił zrozumieć tej nagłej decyzji i starał się przekonać go, aby mając taki talent nie porzucał teatru dla kapłaństwa. Zresztą wielu jego znajomym wydawało się, że marnuje talent. Teraz wiadomo, jak bardzo się mylili.
Kiedy zrobili potrzebne notatki, Tomek powiedział: - Ale głupio mówiłem, kiedy wracaliśmy ze szkoły. Już nigdy, nie będę mówił tego, czego nie wiem.
- Ja też nie przypuszczałem, że dowiemy się tylu ciekawych rzeczy. Od dziś nie będę tyle czasu tracił na oglądanie telewizji. Nauczę się dobrze języka obcego i w przyszłości zostanę podróżnikiem.
W klasie wszystkim dzieciom podobało się to, co napisali chłopcy.
KMG
Promyk Jutrzenki 10 - 1998 s. 7