Plan dnia
7.00-8.00 |
powitanie, przebieramy się w strój domowy, myce zabków |
8.00 - 8.30 |
Mycie rączek, I śniadanie |
8.30 - 9.00 |
Zabiegi higieniczne po jedzeniu |
9.00 - 11.00 |
zajęcia dydaktyczne, językowe, spacery, zabawy edukacyjne, masaże bobasów |
11.00-11.30 |
Mycie rączek , II śniadanie |
11.30 - 12.00 |
Zabiegi higieniczne po jedzeniu |
12.00-14.00 |
Odpoczynek, wyciszenie, czytanie bajek, relaksacja przy muzyce |
14.00 - 14.30 |
Mycie rączek, obiad |
15.00 - 15.15 |
Zabiegi higieniczne po jedzeniu |
15.15-16.15 |
Zabawy świetlicowe - plastyczne, ruchowe, muzyczne |
16.15 - 16.45 |
Mycie rączek , podwieczorek |
16.45 - 17.00 |
Zabiegi higieniczne po jedzeniu |
17.00 - 18.00 |
Zabawy wyciszające i odbieranie dzieci |
Grzeczny, zdycyscyplinowany, wykonujący wszystkie polecenia maluch to marzenie wielu rodziców. Często rzeczywistość jest jednak inna: złość, upór i słówko NIE, wykorzystywane przy każdej nadarzającej się okazji... Oto codzienność wielu rodzin. Sytuacje takie z pewnością są niezwykle frustrujące. Warto jednak spojrzeć na nie z nieco innej perspektywy; wiele przypadków nieposłuszeństwa naszych milusińskich nie wynika z czystej, dziecięcej złośliwości i złej woli, nie świadczy też o brakach czy niedociągnięciach w wychowaniu.Poniżej znajdziecie kilka przydatnych rad, które być może pomogą Wam skuteczniej egzekwować polecenia.
Ustalcie jasne zasady
Częstą przyczyną braku posłuszeństwa jest niezrozumienie reguł. Warto więc poświęcić trochę czasu na spokojną rozmowę o ważnych zasadach. Istotne jest, by dzieci dobrze rozumiały czego i z jakiego powodu od nich oczekujemy. Ciekawym pomysłem jest przygotowanie wraz z dzieckiem regulaminu lub kodeksu: na dużej kartce spisujemy najważniejsze zasady, np. "po zabawie sprzątamy klocki", przy każdym z punktów umieszczając odpowiedni rysunek. Umożliwi to szybkie odwołanie się do danej zasady w sytuacji wymagającej interwencji.
Jeśli podczas tworzenia kodeksu potraktujemy malucha jako równorzędnego partnera i przedyskutujemy z nim wszystkie kwestie, upewniając się czy zrozumiał je i zaakceptował, będzie nam łatwiej egzekwować reguły.
Konfliktowe "nie"
Kategoryczny zakaz często budzi reakcję sprzeciwu. Dlatego zasady należy formułować w sposób pozytywny, starając się unikać drażliwego słówka "nie". Dzieciom łatwiej jest zmienić sposób postępowania jeśli stare, niepożądane nawyki zostaną zastąpione poprawnymi. Zamiast mówić "nie rób bałaganu!" , powiedz "zostaw po sobie porządek" .
Konksekwencja
Wielu rodziców jest przeciwnych stosowaniu kar, powołując się na tzw. "wychowanie bezstresowe". Rzeczywiście- kary często nie przynoszą oczekiwanego rezultatu, stając się wręcz źródłem jeszcze większego konfliktu. Jednak nie oznacza to, że można z nich całkowicie zrezygnować; dziecko nie jest w stanie właściwie ocenić swojego zachowania. Kara jest więc prostym działaniem mającym na celu pokazanie mu, że określone działanie jest niepożądane. Aby kara była skuteczna, musi być powiązana z zachowaniem, stanowić jego naturalną konsekwencję. Konsekwencje naturalne wynikają z istoty działania, np. jeśli dziecko w złości podrze kartkę, na której rysowało, nie dostanie następnej; jeśli będzie zwlekało z uporządkowaniem pokoju, nie zdążycie pójść na spacer przed obiadem, itd. Kara nie powinna być odroczona w czasie. Powinna się ona pojawić po konkretnym niepożądanym działaniu. Dzięki temu dziecko bedzie wiedziało co zrobiło źle i jakich zachowań nie powinno podejmować. - mówi Sylwia Wanot, pedagog Niania.pl.
Rolą rodzica jest wyraźne wskazywanie dziecku, że poniesione konsekwencje wynikają bezpośrednio z danego zachowania.
Mówmy o uczuciach
Poprzez odwoływanie się do swoich emocji ułatwiamy dziecku wczucie się w naszą sytuację, dostrzeżenie perspektywy drugiego człowieka. Wróćmy do przykładu bałaganu w pokoju: mówiąc np. "dlaczego ty nigdy po sobie nie sprzątasz" nie dajemy maluchowi szans na zrozumienie naszego gniewu, co wyzwala wiele negatywnych uczuć i może prowadzić do zaognienia sytuacji. Natomiast wysyłając komunikat typu "ja" pod postacią zdania "jest mi przykro, że jest tu taki bałagan- cały ranek sprzątałam mieszkanie a teraz moja praca poszła na marne" pozwalamy dziecku zrozumieć, że jego działania mają niemiłe konsekwencje dla innych.
Najważniejsza jest stałość
Dzieci potrzebują poczucia bezpieczeństwa. Jednym z czynników, który warunkuje ten stan jest świadomość niezmienności obowiązujących reguł. Poczucie stałości zasad pozwala dziecku nauczyć się ich przestrzegania. Nie ma nic gorszego niż reguły płynne, ustalane na bieżąco, zmieniające się w zależności od sytuacji i nastroju rodzica.
Pamietajmy, że dziecko nie jest naszym wrogiem. Nieposłuszeństwo naszych pociech w większości przypadków nie wynika ze złośliwości; nie rozpatrujmy zatem egzekwowania zasad jako wojny, którą zwycięży silniejszy lub sprytniejszy. Potraktujmy dziecko jak partnera, spójrzmy na świat jego oczami, spróbujmy ułatwić mu naukę funkcjonowania w świecie norm i reguł stworzonych przez dorosłych. Dużo łatwiej i przyjemniej jest współpracować niż walczyć!
Mowa, pomimo że dla każdego z nas jest czymś całkowicie normalnym podobnie jak inne "zwykłe" czynności, stanowi dla nowonarodzonego dziecka poważne wyzwanie. Właściwe skoordynowanie wszystkich odpowiedzialnych za wydawanie dźwięków struktur jest niezwykle skomplikowane. Zależy ono między innymi od prawidłowego i precyzyjnego zgrania mięśni oddechowych, ułożenia krtani i całego aparatu artykulacyjnego czyli języka, warg itp. oraz dodatkowo od właściwej kontroli słuchowej wydawanych dźwięków.
Pierwszą próbą nawiązania werbalnego kontaktu z otoczeniem a zarazem pierwszym etapem rozwoju mowy jest krzyk. Około 2-3 miesiąca życia pojawia się głużenie. W chwilach zadowolenia, dziecko wydaje dziwne, trudne do zinterpretowania dźwięki, zwykle gardłowe lub wargowe. W ten sposób dziecko nieświadomie ćwiczy koordynację ruchów, usprawniając aparat artykulacyjny potrzebny w dalszych etapach rozwoju mowy. Pierwsze świadome dźwięki, będące próbą naśladowania tych zasłyszanych w otoczeniu to gawożenie, pojawia się ono około 6 miesiąca życia dziecka. Z dnia na dzień malec znacznie poszerza repertuar wydawanych dźwięków, a łącząc spółgłoski z samogłoskami, wypowiada pierwsze ciągi sylab, mogące sprawiać wrażenie wyrazów (?mamamama? ?bababababa?). Dziewięciomiesięczny niemowlak powinien już reagować na swoje imię a miesiąc lub dwa później po raz pierwszy zawołać mamę i tatę. Roczny maluch powinien umieć wypowiedzieć już około 4 - 5 słów. Dalszy rozwój mowy to wzbogacanie słownictwa i pojawienie się pierwszych zdań. Półtoraroczne dziecko wykorzystuje jeszcze w komunikacji równoważniki zdań, ale już pół roku później czyli na drugie urodziny, powinniśmy móc usłyszeć pierwsze zdania naszej pociechy. Kolejnym etapem nie tylko w rozwoju mowy ale także w rozwoju społecznym, jest użycie zaimka ? ja ? powinno to nastąpić u dwuipółletniego dziecka. Dziecko w wieku przedszkolnym swobodnie tworzy 4 - 5 wyrazowe zdania a zaaklimatyzowany przedszkolak opowie nam już co się działo w czasie zabawy.
Co jednak robić gdy nasze dziecko nie jest przykładem książkowego rozwoju mowy, chociaż poza tym, właściwie w niczym nie odbiega od rówieśników. Zdarza się przecież czasem tak, że dziecko, mimo że osiągnęło już prawie wiek przedszkolny, to jedynymi wyrazami jakie można od niego usłyszeć są: ?mama?, ?tata?, ?baba?, ?daj?, ?moje?, ?tak? i ?nie?. Zaczynamy się więc zastanawiać czy tak być powinno, dlaczego inne dwu i trzylatki potrafią wyrazić słowami swoje potrzeby i czy to my zrobiliśmy coś nie tak, że nasze dziecko woli wskazywać ręką niż mówić.
Nie należy martwić się na zapas. Mniejsze niż półroczne opóźnienie w stosunku do tzw. standardów przy prawidłowych wynikach przesiewowego badania słuchu i reakcjach na dźwięki otoczenia, nie powinno budzić jeszcze naszego niepokoju. Natomiast kandydata do przedszkola, który nie umie powiedzieć jak ma na imię i posługuje się tylko kilkoma słowami należy konicznie poddać badaniu foniatrycznemu oraz diagnozie logopedycznej.
Stan taki jest stosunkowo często spotykany i dotyczy głównie dzieci 3 i 4 letnich Dzieci te mimo że dobrze słyszą, rozumieją, prawidłowo wykonują polecenia, właściwie wymawiają głoski a nawet sylaby, nie chcą lub nie potrafią wyrazić swoich potrzeb słowami. Jeżeli poza tym dziecko nie wykazuje żadnych innych odchyleń rozwojowych ani intelektualnych możemy ten stan sklasyfikować jako prosty opóźniony rozwój mowy.
Przyczyn takiego zjawiska może być wiele. Należą do nich między innymi:
brak biologicznej gotowości do mówienia - niedojrzałość narządów mowy, brak właściwej koordynacji mięśniowo nerwowej,
brak psychicznej gotowości do mówienia - zależny od dojrzałości mózgu,
nieistnienie odpowiednich wzorców językowych - do prawidłowego wykształcenia mowy dziecka, niezbędny jest dobry wzór do naśladowania prawidłowej wymowy. Zwykle tą funkcję pełnią ludzie z najbliższego otoczenia dziecka (rodzice, dziadkowie, rodzeństwo), ale mogą to też być osoby medialne, środki masowego przekazu itp.,
brak możliwość ćwiczenia - każda umiejętność zwłaszcza w czasie jej nabywania, wymaga nieustannego ćwiczenia, gdy dziecko z jakichś przyczyn jest jej pozbawione, nie może we właściwy sposób wykształcić mowy, mimo zaistnienia pozostałych czynników,
brak motywacji - jest to element napędowy każdej działalności człowieka. Jeżeli dziecko będzie przez nas wyręczane w mówieniu, będziemy w lot wychwytywać jego myśli, nie dając mu okazji ich wypowiedzieć, jeżeli zaakceptujemy np. krzyk jako formę wymuszania przez dziecko, straci ono motywacje do podjęcia trudnej i mozolnej nauki mówienia,
brak kierowania uczeniem się mowy - w celu ułatwienia dziecku nauki mówienia, musimy zapewnić mu właściwy wzorzec do naśladowania, wypowiadać słowa wolno i wyraźnie by dziecko mogło je zrozumieć, korygować wszelkie błędy jakie mogą pojawić się w trakcie nauki.
Często bywa tak, że ani logopeda ani neurolog nie potrafią podać jednoznacznych przyczyn tego zjawiska.
Jak sobie radzić, kiedy usłyszymy, że nasze dziecko ma prosty opóźniony rozwój mowy? Pomóc może wspólna praca rodziców i logopedy. Systematyczne wizyty w gabinecie logopedycznym, stosowanie się do wskazówek logopedy, wykorzystywanie każdej wolnej chwili do zabawy słownej z dzieckiem nie tylko w domu, ale także w parku i lesie czy w piaskownicy. Należy stale pamiętać o tym żeby utrzymywać z dzieckiem kontakt słowny, mówić do niego o wszystkim co robimy, co widzimy itp. Pamiętajmy jednak, że otoczenie dziecka taką ?kąpielą słowną?, mimo że jest konieczne, może grozić ?utopieniem?. Dajmy dziecku czas na formułowanie własnych wypowiedzi, zachęcajmy go do mówienia, chwalmy wszystkie nieraz drobne postępy. Bardzo ważnym czynnikiem może być również wzmożony kontakt z rówieśnikami. Pobyt dziecka w przedszkolu lub choćby na placu zabaw jest czynnikiem niezwykle stymulującym gdyż dziecko w kontakcie z rówieśnikami zyskuje dodatkową motywację do mówienia.
Taka terapia często trwa dość długo, ale przy obustronnej współpracy i odpowiednim motywowaniu dziecka, nasza pociecha z pewnością i pod tym względem dorówna rówieśnikom.
Czy można zapobiegać opóźnionemu rozwojowi mowy?
W wielu przypadkach tak. Przede wszystkim bardzo ważna jest wizyta u logopedy w jak najwcześniejszym okresie życia dziecka. Tego specjalistę można odwiedzić już z niemowlakiem. Specjalne warsztaty lub spotkania indywidualne pozwolą poznać metody zapobiegania wadom wymowy oraz sposoby stymulacji aparatu mowy, tak aby w przyszłości mowa rozwijała się prawidłowo. Wszystkie zalecenia wykonywać można w domu, są proste, nie wymagają specjalnego sprzętu ani dodatkowego czasu a ich systematyczne stosowanie przynosi wiele wymiernych korzyści.
Nie każdy ojciec zachowuje się wzorowo. Spora część w ogóle nie uczestniczy w życiu rodziny. Inni natomiast pomagają, wspierają swoje dzieci i starają się je zrozumieć. Najogólniej można powiedzieć, że ojcowie zachowują się w różny sposób. Nieobecny, słaby, trujący, dobry to cztery typy tatusiów, które wyróżniła Maria Braun Gałkowska Jest to oczywiście znaczne uproszczenie aby lepiej zobrazować ten problem.
Ostatnio coraz częściej można spotkać się z typem ojca nieobecnego. Nie chodzi tu tylko i wyłącznie o brak ojca w domu. Zdarza się bowiem że choć tata mieszka pod jednym z dachem z dzieckiem ich wspólne kontakty praktycznie nie istnieją. Ogólnie można podzielić nieobecność na fizyczna i psychiczną. Z roku na rok coraz więcej dzieci wychowuje się w domu bez ojca. Najczęstszą przyczyną takiej sytuacji jest nieodpowiedzialność mężczyzny, nieporozumienia partnerów, które w konsekwencji prowadzą do tego, że dziecko jest wychowywane przez matkę.
Dzieci wychowywane przez samotne matki mają gorsze szanse niż ich rówieśnicy z pełnych domów. Wynika to z faktu, że matka sama musi się uporać z trudami rodzicielstwa. Nie jest to łatwe zadanie, przez co mamy popełniają sporo błędów. Charakterystyczne jest to, że są nadopiekuńcze i cały czas pragną chronić swoją pociechę, co w konsekwencji prowadzi do tego, że takim dzieciom jest się dużo trudniej usamodzielnić.
Nieobecność ojca może mieć też charakter psychiczny, to znaczy tata jest fizycznie w domu choć nie bierze udziału w życiu rodzinnym. Taka nieobecność może mieć różne przyczyny. Jedną z nich jest to, że zapracowany tata nie ma siły i ochoty by zająć się swoją pociechą. Bywa, że między partnerami jest wyraźnie zarysowany podział obowiązków, który polega na tym, że kobieta zajmuje się prowadzeniem domu i wychowywaniem dziecka. Takie postępowanie prowadzi do tego, że ojciec stopniowo izoluje się od sprawowania opieki nad dzieckiem. Bardzo często nieobecność psychiczna ojca przekłada się na relacje miedzy rodzicami, którzy stopniowo oddalają się od siebie.
Do innego typu ojcostwa można zaliczyć ojca słabego. Słabość wynika z faktu, że niektórzy mężczyźni nie dorastają do tego, by być ojcami. Cały czas drzemie w nich dziecko. Dużo żartują i ubierają się swobodnie. Zachowanie to bywa określane w psychologii jako syndrom Piotrusia Pana. Tacy mężczyźni nie są w stanie zająć się poważnie swoimi obowiązkami. Ich partnerki najczęściej zachowują się względem nich jak matki. Postawa matkująca nie jest dobra, gdyż ojcowie czują się jeszcze bardziej nieodpowiedzialni. Wszystkie polecenia zostają im podane jak na tacy. Nie muszą się troszczyć by coś zorganizować. Wszystko bowiem jest na głowie ich ukochanej.
Ojciec słaby bywa traktowany przez swoje dzieci jak kolega. Nie może jednak do końca sprostać tej roli, gdyż jest już za stary w stosunku do swojej pociechy. Sam nie czuje się dobrze w przybranej roli. Z jednej strony widzi w sobie ojca rodziny, a z drugiej czuje się jak beztroski nastolatek. Ojciec słaby nie jest w stanie zapewnić swojej rodzinie poczucia bezpieczeństwa.
Najgorszym chyba typem ojca jest ojciec trujący. Tacy tatusiowie nie potrafią w sposób bezgraniczny kochać swojego dziecka. Ich miłość albo w ogóle nie istnieje, albo jest warunkowa. Innymi słowy dziecko musi coś zrobić, mieć jakieś osiągnięcia, żeby mogło być kochane przez tatę.
Charakterystyczne dla ojców trujących jest to, że wobec swojej rodziny używają przemocy fizycznej bądź psychicznej. Zazwyczaj nie traktują kar fizycznych jako czegoś złego. Uważają, że dziecko postąpiło źle, więc należy je ukarać. W ich mniemaniu nie wyrządzają swemu dziecku żadnych szkód. Nic więc dziwnego, że to właśnie tacy ojcowie, kiedy mówią o sobie przedstawiają się w samych superlatywach. Co więcej często uważają, że nieciekawa atmosfera rodzinna jest spowodowana przez partnerkę albo przez dzieci. Do siebie natomiast nie mają żadnych zastrzeżeń.
Dzieci z trujących domów w dorosłym życiu mają często problemy psychiczne. Niechętnie zakładają swoje rodziny w obawie, że coś nie wyjdzie. Boją się świata. Czują się niedowartościowane i niedocenione. Nierzadko cierpią na depresję, nerwice itp.
Do ojców trujących zalicza się także mężczyzn, którzy maltretują swoje dzieci i wykorzystują seksualnie. Takie postępowanie w języku medycznym nazywa się zespołem dziecka maltretowanego. Charakterystyczne jest to, że ofiary często są w szpitalu, a rodzice nie podają prawdziwej przyczyny uszkodzeń. Najczęściej twierdzą, że ich pociecha przewróciła się na schodach, oparzyła wrzątkiem itp. Być może personel szpitala przyjmie takie wytłumaczenie, ale dzieci już zawsze będą miały w pamięci przykre chwile, z którymi będą musiały iść przez życie.
W wielu trujących domach, matki obserwują agresywne zachowania partnera. Nie robią jednak nic by im przeciwdziałać. Kierują nimi różne pobudki, ale najczęściej boją się przeciwstawić lub starają się utrzymać pozory dobrej rodziny. Niestety taka postawa nie jest konstruktywna dla dziecka, a mama chociaż nic nie robi też w pewnym sensie zachowuje się jak tyran.
Co sprawia, że ojciec jest trujący? Odpowiedzi są różne. Często taka postawa wynika z błędnego przekonania, że dziecko jest własnością rodziców, a w związku z tym mają oni pełne prawo by karać swoją pociechę kiedy tylko zechcą. Inną przyczyną jest to, że niektórzy mężczyźni zupełnie nie mają pojęcia jak wychować swoje dziecko. Stosują przemoc, bo innej kary nie znają. W grupie agresywnych ojców sporą część stanowią osoby, które same były w dzieciństwie bite. Powielają te zachowania. Często też ojcowie wyrządzają swojemu dziecku krzywdę jeżeli nadużywają alkoholu, bądź też mają zaburzenia psychiczne.
Ostatnim już typem ojcostwa jest ojciec dobry. Rodzina, w której panują prawidłowe relacje jest szczęśliwa i pozwala na rozwój dziecka. Wszyscy są dla siebie życzliwi. Matka nie przerzuca uwagi tylko na dziecko, ale dzieli ją pomiędzy wszystkich członków rodziny. Dzieci nie czują się bardziej czy mniej przywiązane do jednego z rodziców, gdyż wiedzą, że obydwoje kochają je w takim samym stopniu. Mają też świadomość, że zawsze mogą w nich znaleźć oparcie i zrozumienie.
Dobry ojciec oprócz tego, że kocha swoje dziecko bezwarunkowo, stawia też wymagania. Miłość, to nie tylko głaskanie po głowie, czułość, to także rygory, którym trzeba sprostać, a które pomogą w życiu. Dziecko będzie musiało podejmować trudne życiowe decyzje, aż nagle całkowicie się usamodzielni. Poczynaniom swojej pociechy przygląda się dobry ojciec, który w razie problemów zawsze służy radą i nigdy nie odwraca się gdy dziecko go potrzebuje.
Dobry ojciec powinien być zawsze obecny zarówno duchowo i psychicznie. Taki tatuś troszczy się o dzieci. Potrafi powiedzieć, kto jest najlepszym kolegą z klasy. Jednocześnie zawsze ma czas by porozmawiać ze swoją pociechą. Nie oznacza to, że musi on rzucić obowiązki zawodowe, ale praca nie jest w takim wypadku na pierwszym miejscu.
Dobry ojciec jest autorytetem dla dziecka. Na podkreślenie zasługuje fakt, że staje się on tak ważny nie przez swoje zdolności, czy tyranię, lecz przez to, że kocha swoje dzieci i zawsze ma dla nich czas. Ponadto przy nim rodzina czuje się bezpiecznie. Dobry ojciec nie wyręcza dziecka. Chce by ono samo się czegoś nauczyło. Wcale nie ułatwia swemu dziecku życia. Musi ono bowiem samo odkryć, co jest najważniejsze, dojść do celu.
Szczęśliwe dzieciństwo, to dobre fundamenty na których można śmiało budować swoje dalsze życie. Niestety nie zawsze jest jak w bajce. Bywa, że dzieciństwo było okropne. W takim przypadku nie należy skazywać się na odrzucenie. Warto skorzystać z fachowej pomocy psychologicznej. Nikt nie jest z góry przegrany. Jeżeli w rodzinie jest mało wzorców godnych naśladowania, to trzeba zrobić wszystko by oczyścić swoją rodzinę z takiej atmosfery i zapewnić swoim dzieciom szczęście.