Obiadek dla Any, czyli butterflies in the stomach
Poznajcie, proszę, Anę.
Ana, to młoda dziewczyna, będąca personifikacją i zarazem symbolem specyficznego stylu życia, którym stała się anoreksja. I choć nie istnieje ona jako człowiek, potrafi nieźle namieszać w głowie nie tylko niejednej nastolatce, ale także i dorosłej kobiecie (a są też i zarejestrowane przypadki facetów z anoreksją).
Ofiarami Any stają się najczęściej młode kobiety, które chcą wyglądać jak Kate Moss czy inny markowy wieszak, służący do prezentacji haute couture. Zakompleksione z powodu swojej bardziej lub mniej wyimaginowanej nadwagi dziewczęta, prędzej czy później zostają tzw. `Motylkami', czyli, innymi słowy, anorektyczkami. Jak twierdzą - z wyboru.
Choć anoreksja, zwana też anorexia nervosa, to choroba psychiczna o podłożu obsesyjno-kompulsorycznym, jest wiele osób, które uważają ją za styl życia. Styl życia, a raczej wegetacji, polegający na permanentnej głodówce i zrzucaniu `zbędnych' kilogramów aż do momentu osiągnięcia niedoścignionego ideału piękna - śmierci z głodu i wycieńczenia organizmu. Jednak nawet w momencie zejścia z tego świata okazuje się, że to i tak nie do końca to, o czym marzyły, ponieważ to śmierć okazuje się być tą bardziej kościstą.
W swoim tekście promującym anoreksję, jedna z 'przyjaciółek Any' napisała: "Ale ja wiem, że jeśli umrę dzięki Anie, to umrę szczęśliwa, bo to będzie znaczyło, że wreszcie osiągnęłam perfekcję" czy: "Perfekcja to wystające kości, bo to jest piękne." I choć już na pierwszy rzut oka taki tekst czuć praniem mózgu, nie można oprzeć się wrażeniu, że jest to efekt ślepego podążania za internetowymi poradnikami i forami dyskusyjnymi typu `Schudnij z Aną' czy też pragnienia, by za wszelką cenę wyglądać jak jedna z `top modelek', która nie jest niczym innym, niż tylko smutnym workiem wypełnionym kośćmi i przerobionym w PhotoShopie na `ideał piękna'.
Jak się nietrudno domyślić, na strony fanów Any i promowanego przez nią 'stylu życia' trafiają głównie pełne kompleksów dziewczyny, które poszukują jakiejś w miarę skutecznej diety, by stracić kilogram czy dwa... Jednak czasem okazuje się, że z chwilą podjęcia decyzji o dołączeniu do fanklubu Any stracą nie tylko kilogramy - ale i życie, i to w niezbyt przyjemny sposób.
I dlatego, aby w pełni poznać to zjawisko, postanowiłem pogooglać trochę po stronach związanych z tym 'lajfstajlem' i opracować 'dietę', która w miarę obrazowy sposób ukaże tę pełnię radości jaka towarzyszy życiu z Aną.
Wyobraź sobie więc, droga czytelniczko bądź czytelniku, że masz właśnie zamiar podjąć wyzwanie i w duchu przyjaźni z Aną zrzucić `zbędne kilogramy', czyli 99.9% masy twojego ciała. I oto znalazłeś bądź znalazłaś dietę-cud, czyli `wirtualne menu'. Wirtualne posiłki to całkiem nowy wymiar odchudzania: możesz jeść co chcesz, a kilogramy nie lecą; ba, waga nie tylko, że nie stoi w miejscu, ale wręcz drastycznie spada z każdym dniem twojej diety.
Śniadanie: możesz wybrać, co tylko chcesz z listy, która ograniczona jest tylko Twoją wyobraźnią: jajecznica na bekonie, McZestaw, skrzydełka KFC czy też opcja wegetariańska. Na deser na przykład czekoladowy ekler, kremówka wadowicka albo kawałek tortu czekoladowego. Tak, tak - możesz spokojnie spożywać wszystkie te pyszności bez obaw, że przybędzie ci choćby 1mg. Na kolację na przykład możesz z kolei wyobrazić sobie, że zależnie od upodobań jesz coq au vin, paellę albo też pasta Bolognese. Ba - możesz nawet 'zjeść' wszystkie te dania!
Co więcej, nie sposób nie zauważyć, że tego typu wirtualna dieta ma także szereg innych zalet: praktycznie żaden z wyżej wymienionych (i jeszcze nie wymyślonych przez ciebie) elementów Twojego menu nigdy się nie kończy, w związku z czym nie musisz codziennie biegać do sklepu na zakupy. Z tego faktu wynika kolejna zaleta: możesz jeść wszystko i w takich ilościach, jakich tylko chcesz: składniki twojej diety nie mają żadnych kalorii. I na koniec - twoja kreatywność, choć z pewnością nieograniczona, nie będzie Cię kosztowała ani grosza.
Smacznego!