Złota legenda
Jacopo da Voragine
Legenda na dzień św. Floriana
Za panowania cesarza Dioklecjana i Maksymiliana torturowano chrześcijan. Poganie stawali przeciwko chrześcijanom z czego częściej wygrywali chrześcijanie z bożą pomocą. Do Noricum Ripense docierają rozkazy. Namiestnik Akwilinus rozpoczął obławę w Lauriacum. Schwytano jedenastu ludzi, których wtrącono do więzienia. Był wśród nich oficer Florian, pochodził z Teria, ruszył by ponieść męki. Gdy szedł po moście spotkał swoich żołnierzy. Wszyscy mieli składać ofiary bogom, jednak z racji, że Florian był chrześcijaninem, aresztowano go i zaprowadzono do namiestnika, który nakazał siłą zmusić go do złożenia ofiary. Florian modlił się, jednak został wyśmiany. Chciano go zmusić siłą, w tym celu wychłostano go i wyłamano ramiona jednak ten nie ustąpił. Namiestnik nakazał go wrzucić do rzeki Enesus. Gdy przybyli na miejsce, przywiązano mu kamień u szyi a ten poprosił o modlitwę, która trwała godzinę. Oprawcy nie chcieli mu przerywać, tylko jeden z nich zepchnął go wówczas z mostu jednak właśnie wtedy stracił wzrok. Ciało Floriana spoczęło na wielkim głazie, które strzegł orzeł.
Florian ukazał się niewieście Walerii, której nakazał pochowanie ciała. Udała się więc do rzeki i odnalazła ciało. Zaciągnęła je na wóz i udała się tam gdzie w widzeniu jej wskazał Florian. W drodze jej bydlęta się zatrzymały, dopiero modlitwa sprawiła, że Bóg stworzył jej tam obfite źródło. Następnie udała się do miejsca, gdzie w tajemnicy pochowała św. Floriana. Do dziś przy jego grobie zdarzają się cuda
Legenda na dzień św. Stanisława
Św. Stanisław pochodził z ziemi podkrakowskiej. Był mądrym i roztropnym chłopcem dlatego rodzice oddali go do szkoły. Uczył się pilnie i wkrótce trafił na Uniwersytet. Słysząc to biskup
krakowski Lambert wezwał go do Krakowa i ustanowił kanonikiem. Stanisław coraz bardziej poświęcał się służbie bożej a gdy zmarł biskup Lambert, wybrano go na nowego biskupa krakowskiego. Będąc biskupem, święty wykazał się sprawiedliwością, wzywał do poprawy króla Bolesława, który go z tego względu prześladował. Z tego powodu Stanisław omijał narady, nie chciał godzić się z jego działaniem. Większość czasu spędzał w kościele. Pilnował aby wszystko było po bożemu. Przyjmował grzeszników, opiekował się sierotami i biednymi. Stronił od pijatyk. Swoje sługi utrzymywał w uczciwości i czystości. W taki sposób dotrwał do końca swych dni, pokorny wobec Boga.
Legenda na dzień św. Macieja Apostoła
Maciej został wybrany na apostoła po Judaszu. Historia Judasza:
W Jerozolimie żył Rubens (Szymon) i Cyborea, której po upojnej nocy, przyśniło się, że jej syn
będzie zbrodniarzem, przyczyną zagłady całego narodu. Gdy urodziła dziecko okazało się, że jest to chłopiec. Rodzice włożyli go do koszyczka i puścili w morze, po czym dziecko trafiło na wyspę Skariot (dlatego nazywany jest Skariotą). Chłopca odnalazła bezdzietna królowa, która nakazała go ukryć i karmić. Sama zaś udała, że jest w ciąży, i gdy udawała narodziny, rozniosła się wieść, że znalezione dziecko jest jej synem. Chłopiec był wychowywany na królewicza. Gdy kobieta poczęła chłopca, okazało się, że Judasz nie jest jej prawdziwym synem. Wówczas zabił pierworodnego królowej i uciekł ze strachu do Jerozolimy, gdzie służył Piłatowi. Pewnego dnia Piłat zapragnął owoców z sadu Rubena i nakazał Judaszowi je zdobyć. Kiedy ten zrywał jabłka, ojciec przyłapał go na kradzieży. Po szarpaninie Judasz zabił Rubena, wziął owoce i wrócił do Piłata. Następnego dnia stwierdzono, że Ruben zmarł nagłą śmiercią a Judasz otrzymał cały jego majątek i żonę. Wkrótce udało się odkryć Judaszowi i Cyborei, że są spokrewnieni. Wówczas Judasz udał się do Jezusa prosząc o przebaczenie. Jezus uczynił go swym uczniem, apostołem i szafanem. Judasz sprzedał swego pana za 30 srebrników. Żałował tego, dlatego powiesił się na powrozie a jego wnętrzności wylały się z niego a ciało pękło wpół.
W czasie pomiędzy Wniebowstąpieniem Pańskim a Zesłaniem Ducha Świętego apostołowie zebrali się na wspólną wieczerzę. Św. Piotr zauważył, że liczba apostołów zmniejszyła się, a ponieważ mieli oni nieść wiarę w cztery strony świata, zaproponował wybory nowego apostoła. Spośród 72 wybrano dwóch: Józefa i Macieja. Gdy rzucono losy padło na Macieja, który nauczał w Judei.
Przedstawia się różne teorie śmierci św. Macieja:
+ został ukrzyżowany, uwieńczony koroną poniósł śmierć,
+ mówi się, że pochodził z plemienia Judy, był wykształcony, nauczał i sam dobrze czynił. Wypędzał szatany, przywracał wzrok w Judei, oskarżono go przed najwyższym kapłanem,+ Maciej był wykształcony w prawie, mieszkał w Judei. Żydzi z nienawiści postanowili postawić go przed sądem. Wówczas dwóch fałszywych świadków rzuciło w niego kamienie, które pochowano razem z nim. Po ukamieniowaniu ścięto mu głowę.
+ gdy przybył do Macedonii wypił truciznę odpierającą wzrok. Maciejowi nic się nie stało, jednak 250 ludzi utraciło wzrok, których Maciej uzdrowił. Szatan pod postacią dziecka namówił ludzi aby go zabili, Maciej był wówczas dla nich niewidoczny. Gdy trzeciego dnia dał się im poznać, zamknęli go w więzieniu. Wówczas przyszedł do niego Pan, który uwolnił go z więzów i otworzył więzienie. Maciej nadal nauczał, lecz niektórzy nadal nalegali na jego śmierć. Wtedy Maciej powiedział, że ziemia ich pochłonie i zejdą do piekła. Wówczas ziemie się otworzyła i ich pochłonęła.
Legenda na dzień św. Krzysztofa
Św. Krzysztof był z pochodzenia Chananejczykiem, miał dwanaście łokci wzrostu. Służąc u pewnego króla, zapragnął służyć u kogoś, kto byłby największym
panem. Udał się do pewnego władcy, o którym powiadano, że był największy a ten chętnie go przyjął. Pewnego razu rybałt śpiewał pieśń przed królem, używając często słowa „diabeł”, na co władca żegnał się, czego nie pojmował Krzysztof. Zapytany król początkowo nie chciał udzielić odpowiedzi, ostatecznie wyjaśnił, że ubezpiecza się tak przed diabłem. Wówczas Krzysztof udał się na poszukiwania diabła jako tego, który miał być największym mężem. Gdy go odnalazł, dołączył do niego. Podczas wędrówki natrafili na znak krzyża, co było powodem ucieczki diabła. Kiedy wrócił, wyjaśnił Krzysztofowi, że boi się Chrystusa. Po raz kolejny Krzysztof opuszcza tego, który miał byś największy. Poszukując Chrystusa, szukał kogoś, kto mógłby mu powiedzieć coś o Stwórcy. Wówczas natrafił do domu pustelnika, który nauczył go prawd wiary i powiedział, że będzie musiał pościć i modlić się, lecz z powodu braku tych umiejętności, nakazał mu osiedlić się nad rzeką, przeprawiając każdego kto zechce ją przebyć. Wtedy Chrystus mu się objawi. Udał się nad rzekę, gdzie wybudował mieszkanie i przeprawiał ludzi.
Pewnego dnia usłyszał dziecięcy głos wołający go. Wyszedł dwa razy, ale nikogo nie zobaczył. Dopiero za trzecim razem ujrzał dziecko, które chciało aby je przeprawił. Wziął je na ramiona. Jak się okazało dziecko ciążyło mu znacznie bardziej niż reszta ludzi. Gdy Krzysztof oznajmił mu, że chłopiec ciąży mu niezmiernie, dziecko uświadomiło świętemu, że właśnie niósł na sobie cały świat i tego, który go stworzył. Na potwierdzenie jego słów nakazał mu wbić laskę w ziemię a ta zakwitła.
Następnie Krzysztof udał się do Samos w Licji a ponieważ nie rozumiał tamtejszego języka, modlił się aby pan pozwolił mu zrozumieć ich mowę. Potem udał się na miejsce kaźni, gdzie umacniał chrześcijan w duchu. Wówczas otrzymał policzek od sędziego, jednak Krzysztof nie oddał mu. Wbił laskę w ziemię a ta obrosła, wtedy uwierzyło 8 tys. ludzi.
Król postanowił posłać dwustu rycerzy aby przyprowadzili Krzysztofa, ale ci zobaczywszy go modlącego, nie śmieli mu przerwać. Posłał jeszcze dwustu jednak oni dołączyli do modlitwy. Gdy Krzysztof skończył modlitwę, wyjaśniono mu, że rycerze dostali nakaz przyprowadzenia go do króla, na co pozwolił im się związać i iść z nimi. Król oznajmił, że jeżeli złoży ofiary ich bogom to otrzyma wielkie godności, jeśli nie - zginie w mękach. Święty nie zgodził się dlatego został wtrącony do więzienia.
Zamknięto z nim dwie kobiety (Nicea i Akwilina), które miały go skusić do grzechu. Gdy zobaczył je, zaczął się modlić a gdy próbowały go zaczepić, przemówił ku nim, po czym błagały go o przebaczenie. Kobiety chciały uwierzyć w Boga. Król usłyszawszy to, kazał je przyprowadzić do siebie i nakazał czcić bogów, jeśli nie - zginą marnie. Zgodziły się, jednak zastrzegły, że zrobią to, jeśli przyozdobione zostaną ulice a reszta zostanie zgromadzona w świątyni. Tak też uczyniono. Kobiety w świątyni zarzuciły paski na bożków i rozbiły ich. Za te przewinienie Akwilina została powieszona za ręce a do nóg przywiązano jej kamień. Jej ciało zostało rozerwane. Siostra została wrzucona do ognia, a gdy nic jej się nie stało - ścięto jej głowę.
W końcu Krzysztofa postawiono przed królem i siekano rózgami. Sprowadzone dlań krzesło rozpadło się, więc przywiązano go do pala i 400 żołnierzy strzelało do niego z łuku, lecz strzały się zatrzymały. Gdy król zaczął mu urągać, jedna ze strzał trafiła go w oko. Wówczas Krzysztof oznajmił, że gdy jutro umrze, niech król zrobi błoto z jego krwi i położy na oko, a wtedy odzyska wzrok. Tak się też stało. Po tym jak ścięto Krzysztofa, król wykonał polecenie świętego i odzyskał wzrok. Wtedy uwierzył i każdy kto bluźnił przeciwko Krzysztofowi i Bogu, został ukarany.
Legenda na dzień św. Jerzego
Jerzy przybył do prowincji Libii, do Sylena, gdzie żył smok, którego nikt nie mógł pokonać, znajdowało się tam również jezioro. Podchodził pod mury miasta i zarażał ludzi oddechem.
Ludzie zmuszeni byli do oddawania każdego dnia dwóch owiec. Gdy zwierząt zabrakło dawali owcę i człowieka. W końcu przyszła kolej na córkę króla, lecz ten zażądał ośmiu dni na opłakanie córki. Wkrótce przyszli po nią ludzie. Ojciec przyszykował córkę i poszła do smoka na pożarcie. Właśnie wtedy był tam Jerzy, który zapytał, dlaczego przyszła do smoka. Kobieta przestrzegała przed smokiem, jednak ten ruszył na stwora i zranił go w imię Boże. Kobieta zarzuciła smokowi na szyję pasem i zaprowadziła do miasta. Ludzie w przerażeniu uciekali. Jerzy nakazał im się ochrzcić, a sam zabił smoka. Rozkazał również królowi założyć kościół, w którym spod ołtarza tryska źródło, które uzdrawia chorych. Król podarował mu również bogactwo, które Jerzy rozdał biednym.
W czasach Dioklecjana i Maksymiliana miało miejsce prześladowanie chrześcijan. Św. Jerzy przywdział strój chrześcijanina, przyznał, że bożkowie są szatanami. Właśnie z tego powodu Dioklecjan skazał go na tortury, jednak Pan go umocnił. Wówczas czarnoksiężnik przygotował dla niego trujący napój, jednak i tym razem nic mu się nie stało. Kazano go również włożyć w koło nabijane mieczami, ale ta konstrukcja runęła. Wtedy Dioklecjan powiedział, aby złożył ofiary bożkom, na co Jerzy się zgodził. W świątyni święty prosił Boga aby ten ją zniszczył, i tak się stało. Dioklecjan kazał przywieść Jerzego do siebie. Gdy Dioklecjan żegnał się z żoną - Alexandrią, dowiedział się, że ta chce być chrześcijanką. Wówczas rozkazał powiesić ją za włosy, natomiast Jerzy miał być wleczony i ścięty. Święty modlił się, a gdy skończył - ścięto mu głowę. Dioklecjan spalił się wraz ze sługami, gdy wracał do pałacu.
Legenda na dzień św. Wojciecha
W czasach, kiedy ludzie w Czechach chcieli wierzyć w Boga, żył pewien człowiek - Sławnik. Jego przodkowie byli cesarzami. Miał on żonę cnotliwą, która urodziła chłopca - Wojciecha. Rodzice chcieli aby był dziedzicem włości. Gdy zachorował i nie było już ratunku, rodzice poprosili o pomoc Boga. W zamian za ocalenie, chłopiec miał służyć Władcy i Kościołowi. Tak się też stało, dziecko zostało uleczone. Potem Wojciech udał się do Magdeburga, aby się uczyć. Metropolita Adalbert, widząc postępy chłopca, zaopiekował się nim. Na bierzmowanie otrzymał imię Adalbert. Gdy jego nauczyciel wyjechał na dwór królewski, Wojciech wrócił do ojczyzny.
Po śmierci biskupa Pragi, duchowieństwo wybrało w zastępstwie Wojciecha. Udał się więc do Werony, gdzie z rąk Ottona otrzymał inwestyturę a od arcybiskupa mogunckiego Willigisa pełnię kapłaństwa. Gdy wrócił, wszedł boso do miasta aby uczcić św. Wacława
Swoje dochody podzielił na cztery części między: duchowieństwo, biednych, wykup Niemców, ostatnią zostawiwszy dla siebie, z której to części żywił dwunastu ubogich. Wojciech trwał w wierze, nie zaniedbując swych obowiązków. Wówczas jednak, w Czechach gardzili chrześcijaństwem. Wojciechowi przyśnił się Bóg, który oznajmił, że gdy on śpi spokojnie to Pana nadal sprzedają. Duchowieństwo, które nienawidziło Wojciecha, cudzołożyło, popełniało grzechy. Nie mogąc powstrzymać kler, Wojciech udał się na pielgrzymkę do Jerozolimy. Dotarł do Rzymu, gdzie cesarzowa Greczynka podarowała mu pieniądze i prosiła aby nie zapomniano w modlitwie o zmarłym cesarzu Ottonie. Rozdawszy pieniądze Wojciech udał się do klasztoru na Monte Casino. Mnisi polecili mu zrezygnować z pielgrzymki, tak też zrobił. Udał się następnie do ucznia Chrystusowego, który zalecił mu powrót do Rzymu i udanie się do klasztoru św. Bonifacego. Gdy dodarł do klasztoru, opowiedział wszystko opatowi Leonowi, który przyjął go do mnichów (spędził z nimi 5 lat). W końcu lud praski udał się do Rzymu, aby Ojciec święty przywołał Wojciecha na stanowisko biskupa. Po jego powrocie ludzie ponownie nie wytrwali w wierze.
Wojciech poprzez misjonarzy wprowadził chrześcijaństwo na terytorium Węgier. Udawszy się tam osobiście, spalił bożka, przez którego złe duchy przemawiały.
Gdy wrócił do Rzymu, Otton III nakazał mu ponowniezostać biskupem. Papież zezwolił, że jeżeli wierni znowu go nie posłuchają, może udać się gdzie chce. Za radą księcia polskiego Stanisława, wysłał do Czech list z zapytaniem o nawrócenie. A ponieważ wcześniej zabili jego braci, wierząc, że Wojciech chce wrócić aby się zemścić - odrzucili jego pytanie. Był zatem wolny.
Chcąc uzyskać męczeństwo, udał się do dzikiego ludu. Gdy się modlił z dwoma towarzyszami, podeszli do nich tubylcy. Jeden z nich uderzył Wojciecha wiosłem. Nakazał mu uciekać, jednak ten nie posłuchał. Zaprowadzono go do osady. Wojciech opowiedział o królestwie niebieskim, ale go wyśmiali i wygnali.
Tymczasem Wojciech udał się do Polski, do Gniezna. Trafił do wioski, w której nie chciano mu wskazać drogi. Sprawił więc, że przestali mówić. Sytuacja powtórzyła się w drugiej wiosce. Dopiero w trzeciej wiosce wskazano mu drogę. Trafił do Gniezna, gdzie na placu targowym nauczał i czynił cuda. Wieści te dotarły do tych co mowę stracili. Przyszli do niego i prosili o przebaczenie, dzięki czemu odzyskali głos. Przybysze zaczęli prosić Wojciecha o pokutę za złe występki. Wówczas Wojciech nakazał im, aby przez dziewięć tygodni przed Wielkanocą pościli. Ponadto ustanowił także arcybiskupa Gaudentego i udał się dalej do ziem pogańskich.
Następnie Wojciech udał się do Prus, gdzie zjednał sobie jednego człowieka, który służył mu. Gdy był bliski męczeństwa miał sen, w którym śniło mu się , że wyprawiał mszę a jego towarzysze nie chcieli przyjąć kielichów. Nazajutrz rozpoczął przygotowania do mszy. Gdy posłyszeli o tym mieszkańcy, zdecydowali się go zabić, aby nie przyniósł im zguby. Pobiegli, jeden z nich obrócił się i zobaczył wioskę w ogniu. Reszta towarzyszów również to zauważyła i zawrócili. Gdy jednak zrozumieli, że jest to złudzenie, pobiegli do Wojciecha, którego zabili, gdy odmawiał Hymn trzech chłopców. Potem pocięli ciało i rozrzucili, a głowę powiesili na drzewie. Wówczas Gospodarzowi ukazał się anioł, który nakazał pozbierać ciało. Uczyniwszy nakaz, zauważył, że brakuje mu palca jednej ręki. Szukał ciągle, co w końcu zauważyła jego żona-poganka, której opowiedział o zdarzeniu a ta rozpowiedziała. Za zdradę usta mu się wykrzywiły.
Poganie pobiwszy człowieka, zabrali ciało i strzegli. Po jakimś czasie żeglarze wyłowili rybę, która jaśniała jak lampa. Gdy ją rozcięli, znaleźli palec. Potem udali się do pogan. Wówczas poganie przekonali się, że relikwie mają dużą wartość i posłali do króla polskiego posłów z wiadomością, że mogą ciało odsprzedać. Władca przystał na to, po czym ciało przewieziono do klasztoru w Trzemesznie. Ciało zdziałało cuda, więc z Prus przybył człowiek z wykrzywioną buzią, który poprosił Wojciecha o pomoc. Ten wysłuchał go i ów człowiek pozostał w klasztorze służąc Bogu. Po wybuchu wojny, król przeniósł relikwie do stolicy arcybiskupiej