Andzia, dziewczyna wiejska, opuściła swój dom rodzinny i pojechała do miasta, aby pracować w magazynie nowości. Była młoda, rzetelna, miała wychowanie religijne, charakter solidny i głowę nie od parady. W nowym otoczeniu robiła to, co robiła w swojej wiosce: w każdą niedzielę na mszy św.
I przyjmowała komunię św. Jej chlebodawca nie krył swej niewiary, ale Andzia była spokojna. Jednej niedzieli wychodzi Andzia do kościoła. Chlebodawca czekał. Obiecywał sobie dużo po tym spotkaniu. "Gdzie pani idzie? - Do kościoła, na mszę św. - Coś podobnego! Na mszę św.? A po co takie rzeczy? - Chcę zbawić duszę swoją. - Aha! Dusza! A co to takiego? - Panie, odpowiedziała twardo Andzia. Jeżeli pan nie masz duszy, nie mam nic przeciwko temu. Ja mam jedną i wiem co robię"! - I poszła. Chlebodawca stał osłupiały, bez słowa. Są ludzie, którzy dobrze jedzą, dobrze śpią, dobrze się bawią, a nie wiedzą, że mają duszę. Nie ma duszy! Nikt jej nie widział! Pamiętajmy: niewiara nic nie daje człowiekowi. My, którzy mamy wiarę, dziękujmy Bogu za nią i czyńmy wszystko, aby przygotowane dla nas miejsce w niebie nie pozostało puste przez całą wieczność! - Czy będziemy zbawieni? Bóg zrobił wszystko. Reszta do nas należy.
Ks. F Ziebura Homilie - Rozważania liturgiczne na niedziele i święta A.B.C