Stephenie Meyer extras New Moon Jacob (POL)(1)


Jackob Black

No cóż, jesteś szczęśliwym dzieciakiem. Masz fajnych przyjaciół, twój ojciec jest w porządku, nawet jeżeli trochę zabobonny. Radzisz sobie nieźle w szkole - nie musisz się za bardzo przykładać. Masz mnóstwo swobody. Kochasz wszystko, co mechaniczne.

Pewnego dnia pojawia się córka najlepszego przyjaciela twojego taty. Jest naprawdę ładna, w bezpretensjonalnym, naturalnym stylu, ale co ważniejsze, natychmiast czujesz, że nadajecie na tych samych falach. Duchowe pokrewieństwo. Bella zostawia swoich znajomych, wydaje się być kompletnie pochłonięta każdym twoim słowem. Z miejsca się zakochujesz, ale wiesz, że to nie twoja liga. Ona trzecioklasistka, ty pierwszak - marzenia. „Może kiedyś”, mówisz sobie.

Oczywiście, jesteś teraz bardzo zainteresowany wszystkim co twój tata mówi o Charliem. Naciskasz, żeby pogodził się z nim w całej tej sprawie Cullenów. W twoim wyobrażeniu to Billy się myli. Nakłaniasz go do przeprosin, w końcu się zgadza. Jedzie pod pozorem oglądania meczu, a ty, oczywiście, podłączasz się. Ktoś musi prowadzić. (Wiesz, Se nikogo nie oszukasz - Billy przejrzał cię na wylot). Widzisz Bellę z chłopakiem, w świetnym wozie. (Samochód był pierwsza rzeczą jaką zauważyłeś. Ktoś włożył w niego kupę pracy - nic seryjnego. Jesteś pod wrażeniem). Jesteś też na tyle pewny swej męskości, by przyznać, że facet to prawdziwy przystojniak. Wyostrzona sytuacją percepcja pozwala ci stwierdzić, że iskrzy między nimi. Wzdychasz - od początku wiedziałeś, że ktoś ją szybko poderwie. Ale zbywasz to machnięciem ręki - licealne miłości szybko przemijają. Zastanawiasz się kto to jest (znasz wszystkich w okolicy) i dlaczego twój tata tak dziwnie się zachowuje.

Masz okazję pogadać z Bellą i znowu jest miło. Czujesz się z nią tak swobodnie. Pytasz o chłopaka - to Cullen - czyli reakcja Billy'ego wyjaśniona. Spędzasz przyjemny wieczór z Bellą, może poza tym, że wydaje się być rozkojarzona

i użyła jakiś nowych perfum. Zupełnie ci się nie podobają.

Wracasz do domu, a twój ojciec dostaje kręćka. Zwołuje wszystkich swoich przesądnych znajomków. Mówią mu, że to nie jego sprawa (podsłuchujesz w swoim pokoju). Zgadzasz się z nimi, ale Billy nie pyta o twoje zdanie. Ojciec uważa, że ten facet jest jakimś potworem - dosłownie! żenujące.

Billy wybiera się ponownie zobaczyć z Charliem, ciągle zmartwiony Bellą. Jest pełen napięcia (zawsze mamrocze pod nosem gdy jest wzburzony) i, jak zgadujesz, uważa, że Edward łamie legendarny pakt. Zastanawiasz się, czy wspomnieć, że opowiedziałeś Belli całą tę historię, ale chyba by cię rozerwał na strzępy, więc milczysz.

Znowu widzisz Bellę z chłopakiem. Nie ma wątpliwości, że to jej chłopak - całuje ją w szyję, zanim wchodzi do domu. Billy nieomal dostaje zawału. A, tak - wampiry. Rany, staruszek zamierza upokorzyć was oboje. Zastanawiasz się, czemu chłopak Belli ciągle siedzi w aucie...

Jesteś smutniejszy niż przypuszczałeś. Myślałeś, że zaakceptowałeś fakt, że Bella ma chłopaka, ale dowód jest bardziej dobijający niż oczekiwałeś. Różnica między podejrzewaniem czegoś, a zobaczeniem na własne oczy. Wzdychasz. Ojciec wysyła Cię do auta pod byle pretekstem - uświadamiasz sobie, że chce porozmawiać z Bellą sam na sam. Masz nadzieję, że nie zrobi z siebie głupca.

Życie płynie dalej. Umawiasz się parę razy z dziewczynami ze szkoły, choć to przelotne znajomości. Ciągle rozmyślasz o Belli. Chciałbyś się z nią spotkać, ale twój ojciec zidiociał w związku z Cullenami. Nie pozwala ci na wizytę, jakby miało ci się coś stać. Często wywracasz oczami.

Bella ucieka z domu. Jesteś wstrząśnięty, kiedy się dowiadujesz. Martwisz się o nią, nie możesz spać nocami. Nie miałeś pojęcia, że była tak nieszczęśliwa. Wściekasz się, że pozwoliłeś Billy'emu trzymać cię z dala od niej. Może mogłeś jakoś pomóc... Potem Charlie dzwoni do Billy'ego - Bella miała poważny wypadek w Phoenix,

wypadła przez okno, leży w szpitalu w ciężkim stanie. Wiadomość uderza cię jak obuchem. Kiedy Billy słyszy, że Bellą opiekuje się doktor Cullen błaga Charliego, żeby tam poleciał. Znowu się kłócą. Oferujesz, że pojedziesz zobaczyć co z nią, Billy wydziera się na ciebie. Wychodzisz, ale siedzisz zasępiony przed wejściem. Ojciec dzwoni do kogoś, wrzeszcząc o wojnach i paktach - nie słyszysz dokładnie przez drzwi. Udaje ci się wyłowić, że Cullenowie skrzywdzili Bellę i coś o Samie. Zastanawiasz się, czemu Sam Uley jest przedmiotem rozmowy, choć tylko

przelotnie. Zbyt martwisz się o Bellę.

Bella ma się lepiej i wraca do domu. Umierasz z chęci zobaczenia jej - z pewnością mógłbyś przynajmniej zanieść jej jakieś kwiatki, czy cokolwiek. Ale Billy nie pozwala, w dodatku wszyscy są po jego stronie i nikt nie chce pożyczyć

ci samochodu. Nie możesz uwierzyć, jak bardzo ta bzdura z wampirami wymknęła się spod kontroli.

Nagle Billy zmienia front. Chce żebyś porozmawiał z Bellą. Ale chce też, żebyś jej zepsuł bal absolwentów. Jesteś rozdarty. W końcu przekupuje cię, no i naprawdę chcesz ją zobaczyć. Idziesz. Bella wygląda tak pięknie. Brniesz przez kłopotliwą wiadomość Billy'ego, ale ku twojej uldze dziewczyna śmieje się z niej razem z tobą. Widzisz, jak patrzy na Edwarda Cullena i rozumiesz, że jest zupełnie poza twoim zasięgiem. Ale jesteś spokojny, bo wiesz też, że zawsze będziecie przyjaciółmi. Chcesz, żeby była szczęśliwa, a ten facet bezspornie ją uszczęśliwia. Jest ci przykro, że twój tata traktuje Cullenów tak wrogo i chciałbyś znaleźć jakiś sposób, żeby za to przeprosić. Bella znowu używa tych okropnych perfum. Zastanawiasz się, dlaczego tak je lubi.

Spędzasz spokojne lato w La Push. Przeważnie montujesz coś w garażu, trochę dorabiasz w sklepie, włóczysz się z Embrym i Quilem, umawiacie się na grupowe randki. Jedna dziewczyna się w tobie zakochuje, ale dla ciebie to tylko koleżanka. Billy wciąż martwi się o Bellę, a ty nie możesz powstrzymać się, by nie słuchać uważniej, kiedy tylko wymienia jej imię. Powstaje jakaś głupia drużyna w mieście, razem z przyjaciółmi wyśmiewacie Sama i jego ekipę za ich plecami.

Znowu zaczyna się szkoła, wszystko idzie po staremu.

O pierwszej w nocy roztrzęsiony Charlie dzwoni do Billy'ego. Bella zniknęła, sądzi, że zabłądziła w lesie. Billy oferuje pomoc. Zawraca cię w połowie drogi do drzwi. Wściekły postanawiasz iść pieszo. Docierasz pod dom Charliego przed trzecią, akurat kiedy wszyscy zaczynają się rozchodzić. Mówią, że Bella śpi, żeby nie wchodzić. W środku są Sam, Jared i Paul - to sprawia, że się zmywasz. Pan Weber dostrzega, że przyszedłeś pieszo i oferuje, że cię odwiezie. To on mówi ci o wyjeździe Cullenów. Ludzie już zaczynają o tym plotkować: Edward zostawił

Bellę w lesie i dlatego wpadła w tarapaty. W pierwszym momencie masz mieszane uczucia. Musisz przyznać, że jesteś odrobinę zadowolony, ale starasz się z tym walczyć. To złe - Bella musi być nieszczęśliwa. Masz nadzieję, że jakoś sobie radzi.

Potem poznajesz szczegóły. Charlie jest zrozpaczony, dzwoni do Billy'ego po pomoc. Ale żadna z twoich sióstr nigdy nie przechodziła przez coś takiego i Billy nie potrafi wiele doradzić. Słyszysz, że Bella jest zdruzgotana, być może

w katatonii, nie je, nie śpi.

Zaczynasz nienawidzić Edwarda Cullena. Jak mógł to zrobić komuś tak dobremu i życzliwemu? Jakim potworem musi być? Żałujesz, ze kiedykolwiek chciałeś go przepraszać.

W dodatku doprowadza cię do szału euforia ludzi w La Push, spowodowana wyjazdem Cullenów. Naprawdę cię to wścieka. Świętują wydarzenie, które zniszczyło Bellę.

Czas płynie i Charlie martwi się coraz bardziej. Billy nie zakazuje ci więcej spotykać się z Bellą, ale instynktownie czujesz, że ona nie chce cię widzieć. Nie chce widzieć nikogo. Próbujesz się nie zamartwiać, ale to trudne, skoro Billy mamrocze o niej cały czas. Jak mówi Charlie, Bella jest jak zombie. Nie uśmiechnęła się ani razu, odkąd Edward zniknął.

Mijają miesiące. Pewnego dnia słyszysz znajomy hałas silnika. Ciężko w to uwierzyć, ale przed twoim domem, jak grom z jasnego nieba, pojawia się Bella. Jesteś rozemocjonowany, do momentu, gdy lepiej się jej przyglądasz. Wygląda gorzej niż można by sobie wyobrazić. Okropnie schudła, pod oczami ma czarne sińce. Trupioblada twarz kontrastuje z ciemnymi włosami. Wydaje się, że zaraz połamie się na kawałki. Ale patrzy na ciebie i uśmiecha się, uśmiecha naprawdę szczerze. Cieszy się, że cię widzi. To drobnostka, ale dla ciebie drobnostka najważniejsza na świecie.

Uważnie śledzisz to co mówi i robi, choć pilnujesz, żeby tego nie dostrzegła. Porównujesz jej zachowanie z tym, co słyszałeś od Charliego. Wspomina o motorach i od razu zapalasz się do sprawy. To coś, w czym jesteś naprawdę dobry, nie możesz się powstrzymać, żeby się trochę nie poprzechwalać. Bella wygląda na zrelaksowaną i ty też tak się czujesz. Jakby była z tobą każdego dnia minionego roku - wydaje się nierzeczywiste, że nie widzieliście się całymi

miesiącami. Pasujecie do siebie, jak zawsze. Duchowe pokrewieństwo. W ciągu następnych dni odkrywasz, że oprócz motoryzacji jest coś jeszcze, w czym jesteś dobry: potrafisz sprawić, że Bella czuje się szczęśliwa. Nie tak, jak to było przedtem, ale dużo bardziej, niż ostatnio. Charlie i Billy wiszą na telefonie całymi dniami i podnieca cię świadomość, że jej pomagasz. Obserwujesz, jak z każdym dniem polepsza się jej - więcej się śmieje, pasjonuje drobiazgami, które planujecie - i jesteś wdzięczny aż do szpiku kości, że możesz to dla niej robić. Nie jest do końca dobrze, ale starasz się nie zwracać uwagi na jej małe dziwactwa. Wygląda, że musi się na nowo poukładać i pozwalasz jej na to, wspierasz ją, podczas gdy ona steruje.

Z Bellą układa się dobrze, twoje życie zmienia się w kanał z innego powodu. Embry dołącza do zwariowanych wyznawców Sama, jednocześnie boisz się o niego i jesteś wściekły. Nie rozmawia z tobą. Razem z Quilem próbujecie wymyślić o co chodzi, ale nie udaje się wam znaleźć żadnego sensu w tym wszystkim. Billy irytuje cię podejściem do sprawy Sama, w dodatku cały czas dziwnie ci się przygląda. Niepokoisz się. Opowiadasz o wszystkim Belli, uspakaja cię, że ona również sądzi, że to coś poważnego. Obejmuje cię i twoje serce o mało nie eksploduje z radości.

Oczywiście zdajesz sobie sprawę, że się zakochałeś. Wiesz również, ze ona nie jest gotowa i nie myśli o tobie w ten sposób. Ale potrafisz być cierpliwy i trzymasz kciuki, w nadziei, że kiedyś spojrzy na ciebie inaczej. Cieszysz się, że jesteś tak wysoki, że nie wyglądasz na szesnastolatka. Mięśnie zaczęły ci się rozrastać i to nie jak u Quila dzięki hantlom, co cieszy cię jeszcze bardziej. Bella mówi, że jesteś przystojny, czy coś w tym stylu.

Wybieracie się do kina razem z jej szkolnymi przyjaciółmi, ale plan nie wypala i idziecie tylko ty, Bella i Mike Newton. Łatwo wyczuć napięcie. Po chwili obserwacji odprężasz się - ona nie lubi tego gościa. Nie czuje się z nim tak komfortowo jak z tobą. Prawie z nim nie rozmawia. Okropne filmidło zaczyna podobać ci się bardziej niż cokolwiek, co kiedykolwiek widziałeś. To ciebie Bella lubi najbardziej. Nie da się zaprzeczyć.

Mike'owi robi się niedobrze. Czekacie na niego z Bellą, zaczynasz czuć się naprawdę dziwnie. Pełen mocy i pewności siebie. Sam siebie szokujesz tym, co mówisz. To dzieje się samo. Bella przyznaje, że bardzo cię lubi, ale widać, że dalej opłakuje tego głupka, który ją zostawił. Przez moment wypełnia cię niewiarygodna furia na myśl, że ktoś mógł tak ją skrzywdzić. Chciałbyś go zabić. Dzikość tego uczucia zaskakuje cię i szybko starasz się je zdusić.

Odwozisz Bellę do domu, pełen nadziei. To musi się udać. Jesteś jedyną osobą, z którą jest szczęśliwa. Potrzebuje cię. Zrobisz wszystko co w twojej mocy, żeby dalej ją uszczęśliwiać. Obiecujesz jej to. Czujesz się świetnie. Jeszcze tylko trochę czasu...

Wracasz do domu, Billy znowu wpatruje się w ciebie w ten wkurzający sposób. Robisz się drażliwy, jakby całą twoją skórę nakłuwały szpilki. Wydaje ci się, że w pokoju zrobiło się za ciepło - Bella mówiła, że masz gorączkę. Ledwo możesz usiedzieć w miejscu.

Billy krytycznie stwierdza, że dziwnie wyglądasz i wypełnia cię ta sama, dzika wściekłość. Tym razem nie możesz jej opanować. Potężny gniew wstrząsa twym ciałem, wymyka się spod kontroli. Mała cząstka ciebie wie, że to głupia reakcja, ale furia włada resztą osobowości. Jest gorąco, jakby pokój płonął. Czujesz żar w kościach.

I wtedy, ku twojej zgrozie, zaczynasz trząść się mocniej, jakby całe ciało miało się rozpaść. Jesteś przerażony. Trwa to sekundę, ale to najdłuższa sekunda twoim życiu. Czujesz, że eksplodujesz, myślisz, ze umierasz.

Ale twoje ciało daje sobie radę - nie rozlatujesz się na kawałki. Ma nowy kształt, którego nie rozumiesz. Głową uderzasz o sufit, patrzysz w dół na Billy'ego z ogromnej wysokości. Drgawki ustały, ale gniew trwa. Wszystko jest wciąż rozpalone, czerwone. Chcesz krzyknąć na Billy'ego, żeby wytłumaczył, ale z gardła dobywa się odrażające wycie. Robisz krok ku niemu i pokój drży. Twoje wargi cofają się, odsłaniając zęby, słyszysz warkot, chcesz potrząsnąć Billym i żądać wyjaśnienia tego, co ci zrobił. Sięgasz do niego, a zamiast twoich rąk poruszają się ogromne, uzbrojone w szpony łapy. Patrzysz na siebie i przerażony skowyt wydobywa się z twojej piersi.

Billy przemawia do ciebie jak do dziecka, pomału, łagodnie, mówi, żebyś się uspokoił, że wszystko będzie dobrze. Ale nie wyjaśnia co się stało - czym się stałeś. Nie wygląda na zaskoczonego, co rozwściecza cię znowu. Spodziewał się tego? Czemu cię nie ostrzegł?

Billy sięga do telefonu i dzwoni do kogoś. Gdy tylko słyszysz imię Sama, wybuchasz. To on za tym stoi. Potworny warkot wypełnia dom. Billy zerka przerażony, w momencie jesteś tuż przed nim, aż do bólu pragnąc kąsać. Szarpiesz się w tył i znów słyszysz swój skowyt.

Wtedy zjawiają się głosy w twojej głowie. Więcej niż głosy. Poza słowami możesz widzieć obrazy, czuć emocje. Natychmiast rozumiesz. Odpowiedź wyczytujesz między wierszami. Wilkołak. Jesteś potworem.

Najbardziej pomaga Embry. Rozpoznajesz jego głos, choć bezdźwięczny. Widzisz, jak mu ulżyło, że dołączyłeś do niego. Sam pozwala mu wyjaśniać, wyciągnąć cię rozmową z domu (Billy ułatwia, otwierając drzwi, ledwie przeciskasz przez nie barki). W lesie, za domem, po raz pierwszy widzisz innych. Są olbrzymi i potworni. Przeraża cię, ze jesteś taki sam. To długa noc. Pokazują ci wszystko. Legendy i historie, które słyszałeś przez całe życie okazują się być faktami. To jak trafić do krainy Oz, gdzie wszystko nabiera kolorów, tyle, że ten nowy świat nie jest miłą krainą pełną krasnoludków. żyjesz w filmie grozy. Jesteś jednym z potworów. Najgorsze jest wyjaśnienie, dlaczego tak się dzieje. Bo wampiry są także prawdziwe. I to ich wina, że zmieniłeś się w to coś. Co gorsze, nie dość, że prawdziwi krwiopijcy istnieją, twoja przyjaciółka, dziewczyna, która kochasz, sama jest zakochana w jednym z nich. Nie możesz uwierzyć, że znała prawdę, ale przekonują cię, że była w pełni świadoma. Robi ci się niedobrze na wspomnienie jak za nim tęskni.

Też jesteś potworem, ale nie złym. Jesteś tym rodzajem, który istnieje, żeby chronić twoją rodzinę przez złymi. Nie pociesza cię to. Zwłaszcza, kiedy mówią ci, że status legendarnego obrońcy oznacza, że nie możesz żyć normalnie z ludźmi. Jesteś teraz dla nich zbyt niebezpieczny. Za pół roku, rok - może. Musisz chodzić do szkoły, żeby nie budzić podejrzeń, ale poza tym, żadnego zbędnego ryzyka. W szkole masz skoncentrować całą energię na byciu spokojnym. Zapomnij o nauce. Tylko nikogo nie zabij. Spotkania z Bellą są poza dyskusją. Gdy protestujesz, Sam pokazuje ci wspomnienia. Jakbyś tam był. Widzisz jak błaga Emily. Słyszysz odpowiedź budzącą w Samie bezrozumną furię - furię będącą znakiem rozpoznawczym i przekleństwem wilczej egzystencji. Czujesz jak się przemienia, z ręką wciąż wyciągniętą w jej stronę. Widzisz pazury rwące jej twarz. Patrzysz jak pada, nieprzytomna. Czujesz jego panikę i grozę. Tak silne, że nie może zmienić się na powrót, by jej pomóc. Myślisz, że umiera (mimo, że wiesz, że ocalała, przytłacza cię to, jesteś rozdarty bólem wspomnień). Widzisz Paula i Jareda śpieszących na pomoc, prowadzących Sue Clearwater (dyplomowana pielęgniarka - najlepszy możliwy wybór, gdy jednym z lekarzy w szpitalu jest wampir). Sue zajmuje się Emily, podczas gdy Sam wije się w agonii, ukrywając się w lesie, wciąż niezdolny uspokoić się na tyle, by dokonać przemiany.

Wiesz, że mają rację, nie możesz się widywać z Bellą. Nie dotrzymasz obietnic. Zranisz ją, jak ten drugi potwór.

Seans wspomnień Sama dobiega końca, widzisz jak zmienić się z powrotem. Uspakajasz się w taki sam sposób jak on i odkrywasz, że znów masz swój prawdziwy kształt. Nagi i zbolały, zwijasz się w ciemności w kłębek i płaczesz, jak nie płakałeś nigdy w życiu. Reszta jest zaskoczona. Odkrycie, jak na powrót się przemienić, zajęło im całe dnie albo nawet tygodnie.

Twoje nowe życie rozpoczyna się w okresie napięcia. Wampiry nie tylko są prawdziwe, ale dalej są tutaj. Nowe, nie Cullenowie. Polują w okolicy i twoim zadaniem jest je powstrzymać. Ta część ci się podoba. Całą nienawiść za to, co Edward i reszta Cullenów zrobili Belli, przelewasz w polowanie na tę parę: ciemnowłosego mężczyznę i jego rudą partnerkę.

Trafiacie na mężczyznę we właściwym momencie. Podążacie uważnie za wonią wampira, próbując się do niego zakraść. To zadanie Jareda, bo ma oczy jak lornetki - widzi na kilometry. Wampir zatrzymuje się na niewielkiej polanie i Jared obserwuje, jak rozmawia z Bellą. Pośpieszasz resztę, ale Sam się waha. Jesteście poza granicami wyznaczonymi przez pakt. Może to przyjaciel Cullenów? Złamał pakt morderstwami, ale nie możecie tego dowieść - nie byliście świadkami. Sam nie chce rozpoczynać wojny bez rozważenia konsekwencji. Myślisz, że jest zbyt ostrożny. Spierasz się, a kiedy staje się widoczne, że Laurent zamierza zaatakować Bellę, Sam szybko przechodzi na twoją stronę.

Zabicie Laurenta okazuje się łatwiejsze niż mogłeś przypuszczać. Czy dlatego że było was pięciu na jednego? Wiesz, że to nie to. Ty i Sam zrobiliście większość roboty i czujesz, że poradziłbyś sobie z pijawką sam. Może wampiry nie są tak twarde, jak każą wierzyć historie.

Wciąż masz przed oczami struchlałą twarz Belli. Bardziej niż czerwonooki, polujący wampir wystraszył ją twój nowy wygląd. Bez przerwy zastanawiasz się, jak sobie tłumaczy to co zobaczyła.

Polowanie trwa, ruda wampirzyca okazuje się być bardziej nieuchwytna. Sfora nie może zrozumieć jej pobudek, więc ciężko przewidywać jej posunięcia. I ruda jest naprawdę dobra w uciekaniu.

Przez wampiry w okolicy robisz się nerwowy. Wydaje się, że w końcu wszystkie zaczynają węszyć wokół Belli. W nocy patrolujesz okolice jej domu, by upewnić się, że jest bezpieczna.

Normalne życie zastępuje ci codzienny kierat obowiązków. Ale inni są pod wrażeniem twojej samokontroli i podczas tygodni tropienia wampira coraz bardziej zdumieni. Jesteś lepszy w kierowaniu swoimi „epizodami” (jak to nazywasz) niż którykolwiek z nich. Samowi zajęło pół roku dotarcie do punktu, w którym ty jesteś po dwóch tygodniach. Już jesteś lepszy niż Embry, Paul czy Jared. Nie cieszy cię to. Któż chciałby być najlepszym wilkołakiem?

Zaczynasz zastanawiać się, czy nie dasz rady zobaczyć się z Bellą. Jesteś pewien, że teraz, kiedy wiesz, czego się spodziewać, jesteś w stanie kontrolować się w jej obecności. A ona ciągle do ciebie dzwoni. Potwory w lesie bez wątpienia nią wstrząsnęły. Potrzebuje cię. Ciągle o tym myślisz. Sam ostro cię gani - nikt lepiej od niego nie wie, jak to jest popełnić błąd.

Nawet nie możesz z nią porozmawiać przez telefon. Cała sfora i starszyzna jest zaniepokojona twoimi wspomnieniami - tak uważali na pakt, a ty go złamałeś, chociaż nieświadomie. Ostatecznie, wampiry podpisujące pakt wyjechały, więc nie oznacza to wojny. A Bella zdaje się wierzyć tylko w jedna historię... Ale Sam wydaje rozkaz: nie wolno ci powiedzieć jej prawdy. Robi to pod postacią wilka i czujesz moc autorytetu płynącą wraz z myślami. Jest alfą i nie możesz się sprzeciwić.

Bella jest wytrwała, więc nie dziwi cię, kiedy widzisz ją koczującą przed twoim domem. Przekonujesz resztę, że uporasz się z jedną rozmową, że musisz to załatwić. Sam się zgadza - nie chce być zbyt autorytarny jako alfa, zwłaszcza wobec ciebie (dlaczego, to inna historia). Ostrzega, żebyś zachował spokój i nalega, żebyś powiedział cokolwiek, byle Bella trzymała się z daleka. Myśli o Emily, tego argumentu nie możesz podważyć. To gorsze niż się spodziewałeś. Kiedy patrzysz w twarz Belli, czujesz się jakby ktoś wbijał ci nóż we wnętrzności. Jesteś tak samo zły jak wampir, który złamał jej serce. Masz wrażenie, jakbyś zebrał razem całą nadzieję i radość, swoją i jej, i zmiażdżył własnymi rękoma. Parę razy gniew się wzmaga - zaczynasz się trząść, ale kontrolujesz to. Najbliżej wybuchu jesteś kiedy broni wampirów. Jak może myśleć o nich cokolwiek dobrego, zwłaszcza po tym co jej zrobili? Jakby fakt, że są wampirami nie wystarczał...

A potem obwinia siebie - myśli, że zrobiła coś nie tak i dlatego tak ją traktujesz. Prawie cię błaga. Nienawidzisz się za to, co jej robisz. Uciekasz, przeobrażasz się kiedy tylko znikasz z pola widzenia, żeby znowu nie płakać jak za pierwszym razem.

Popołudnie zdaje się nie mieć końca. Rzygać ci się chce Embry'ego próbami pocieszenia, rzygać Sama akceptacją dla tego co zrobiłeś. Gorzko myślisz, czy nie zostawiłeś dziś Belli blizn tak prawdziwych jak te Emily. Zmieniasz się w człowieka, żeby uciec od nich wszystkich i rozmyślasz cały wieczór. Wychodzisz z domu by uciec od Billy'ego, jest tak samo denerwujący jak reszta.

Uświadamiasz sobie, że chociaż Sam zabronił ci mówić Belli prawdę, bezpośrednio nie zakazał ci się z nią widywać. Wiesz, że to mocno naciągane, ale nie możesz znieść myśli o zostawieniu jej w przekonaniu, że nie chcesz być jej przyjacielem. Musisz przeprosić, znaleźć sposób żeby to odkręcić.

Jedziesz motocyklem, ukrywasz go na innej ulicy. Dostajesz się do jej pokoju i zaskakuje cię gniew Belli. Poza tym, wygląda strasznie - prawie tak źle, jak za pierwszym razem. Oczy ma zaczerwienione, jest zapłakana. Widząc to, znowu się nienawidzisz. Chcesz wyjaśnić, ale rozkaz Sama cię powstrzymuje.

Próbujesz przynajmniej uświadomić jej wyraźnie, jak ważna jest dla ciebie i że rozłąka nie jest twoim wyborem. Podczas rozmowy dociera do ciebie, że to był zły pomysł. Niczego nie naprawisz. Nie możesz, dopóki ona nie zrozumie. Gdyby tylko pamiętała wszystkie historie z tamtego dnia...

Uświadamiasz sobie, że przecież ona już wie, co chcesz jej powiedzieć. Starasz się, żeby sobie przypomniała, ale jest na wpół śpiąca i skołowana. Jesteś pełen nadziei i napięcia równocześnie. Przypomni sobie? Skojarzy fakty? A jeżeli tak, to co sobie pomyśli? Przestraszy się i odrzuci cię? Taka możliwość doprowadza cię do szaleństwa. Była w stanie zaakceptować wampira... Obrzydliwe.

Zdajesz sobie sprawę, że jak tylko się przemienisz, Sam i reszta dowiedzą się o twoim wybryku. Masz nadzieję, że uda ci się trzymać ich z dala od twojej głowy, dopóki Bella nie rozwiąże zagadki. Jadąc do domu, obiecujesz sobie

zachować spokój, cokolwiek by się nie działo. Kiedy budzisz się rano, Billy mówi, że Bella zaglądnęła i że czeka na ciebie na plaży. Jesteś podekscytowany i pełen obaw. Musiała to poskładać razem. Mogła zwyczajnie zadzwonić. Czyżby rzeczywiście była w stanie zaakceptować czym jesteś? Wtedy dochodzisz na plażę i widzisz jej twarz. Przestraszoną i niespokojną. Z całej postawy widać, że nie godzi się z twoim nowym życiem. Rozwściecza cię to. Całą energię musisz skupić na pozostaniu człowiekiem. Oskarżasz ją o hipokryzję, a kiedy wyjaśniacie nieporozumienie, czujesz wszechogarniającą ulgę. Dalej boli, kiedy widzisz jak broni swoich wampirów, ale przynajmniej jej akceptacja obejmuje również ciebie. Znowu jesteś pełen nadziei. Może uda się przebrnąć przez ten chaos i będziecie razem.

To wielka ulga, móc z nią otwarcie rozmawiać. Zaskakuje cię, że wie o obcych wampirach dużo więcej niż sfora i przeraża, że to ona jest celem rudej. Chcesz szybko pogadać z resztą: potrzebujesz porządnego planu ochrony Belli. Robisz się zawzięty na myśl, że ktoś chce ją skrzywdzić. Po raz pierwszy cieszysz się, że jesteś wilkołakiem. To koszmarne, ale dzięki temu możesz chronić Bellę. Nagle okazuje się, że warto być potworem.

Zwołujesz sforę. Jesteś pewny swojej samokontroli i zapominasz wziąć poprawkę na innych. Paul reaguje mocniej niż się spodziewałeś. Musisz się zmienić tuż przed Bellą by ją ochronić i nie masz szans zobaczyć jej reakcji. Najważniejsze to odciągnąć Paula. Na szczęście z każdym dniem jesteś większy i silniejszy. Bez trudu spychasz go w las. Szybko dołącza do was Sam i rozkazuje Paulowi uspokoić się. Wyjaśniasz plany rudej wobec Belli - nie zajmuje to wiele czasu, gdy używa się myśli, tak jak wy. Mimo, że Sam docenia wagę i użyteczność tych informacji, chwilę się na tobie wyżywa. Podkreśla, na jakie niebezpieczeństwo naraziłeś dziś Bellę, zaraz potem obrywa Paul, za bycie tym niebezpieczeństwem. W końcu przypomina, że cię rozumie, a relacje waszej trójki osiągają nowy poziom. Lepszy, niż kiedykolwiek wcześniej, jak zauważasz. Odkrywasz, że łatwiej ci się odnaleźć teraz, kiedy pomagacie Belli.

Zadziwiające, jak szybko rzeczy wracają do normy, kiedy jednocześnie wszystko jest inne i groźne. To Bella jest kluczowym elementem, utrzymującym wszystko w równowadze. Śpisz parę godzin w nocy, ale większość czasu biegasz po lesie z Samem lub Embrym, szukając śladów powrotu rudej wampirzycy. Gdy akurat nie wypada twoja kolej, spędzasz z Bellą tak dużo czasu, jak tylko możesz. Wasza przyjaźń osiągnęła nowy poziom zażyłości. Znacie wszystkie swoje sekrety i to zmienia więcej niż myślałeś. Jesteś oszołomiony ogromem jej samotności w czasie załamania. Dalej przeszkadza ci, jak bardzo rozpacza za Cullenami. Nie potrafisz dostrzec różnicy pomiędzy nimi, a zagrażającą jej rudowłosą pijawką, ona tak. Niewątpliwie boi się tego wampira. Próbujesz ją uspokoić. I cieszysz się, że dłużej nie musi zmagać się z tym sama.

Boisz się zostawiać Bellę, gdy jesteś na patrolu. Martwisz się, gdy twój plan zapewnienia jej odrobiny rozrywki - by wyrwać ją z nieustającego napięcia - zakłóca Victoria. Podejmuje dość niemrawą próbę wtargnięcia na wasze terytorium. To budzi twoje podejrzenia i kiedy znika w wodzie, obawiasz się, że ma inny plan. Razem z Jaredem i Embrym wracacie pędem wzdłuż wybrzeża, sprawdzając, czy nie próbowała wyjść na brzeg. Nie natykacie się na jej trop aż do La Push. Embry i Jared kontynuują, ale ty chcesz sprawdzić co u Belli. żeby mieć pewność, że ruda was nie przechytrzyła.

Belli nie ma na plaży, tak samo rudej, czy kogokolwiek innego. Trzymasz się za linią drzew, chociaż paskudna nawałnica powoduje, że i tak nie ma nikogo, kto mógłby cię zobaczyć. Jej pick-upa nie ma przed twoim domem. Początkowo myślisz, że pojechała do siebie, ale świeże ślady opon prowadzą w przeciwną stronę. Kiedy znajdujesz wóz porzucony na drodze obok klifów, przypominasz sobie co jej obiecałeś. Skoki. W tym momencie dobiega cię daleki krzyk Belli, cichnący w miarę spadania.

W sekundę wbiegasz na klif. W dole nic nie widać - fale się załamują, nie ma śladu

niedawnego uderzenia. Rzucasz się z krawędzi, nurkując nosem w ciemną wodę.

Morze jest wzburzone. Czujesz, jak dużo sił wkładasz, by przez nie płynąć i wiesz, że Bella nie ma ich tyle. Żaden człowiek nie jest tak silny, by walczyć z takim prądem.

Nerwowo szukasz, przeczesujesz wodę ostrym wzrokiem wilkołaka. W końcu dostrzegasz coś połyskującego biało - jej ręce bezowocnie walczące z falami. Jesteś pod wodą, prawie bez powietrza, mocno spanikowany. Nikt inny nie byłby w stanie zrobić tego w takich okolicznościach, nawet Sam, ale ty koncentrujesz się i zmuszasz do powrotu do ludzkiej formy. Łapiesz Bellę i wyszarpujesz ją na powierzchnię. Żałujesz, że nie uczyłeś się pierwszej pomocy. Jedyne co możesz zrobić, to wydusić wodę z jej płuc. Jest jej tak dużo. Początkowo Bella jest przytomna, potem mdleje. Nie wiesz co robić. Holujesz ją na plażę, mając nadzieje, że pomoc jest w drodze. Czułeś jaźnie Jareda i Embry'ego gdy nurkowałeś, ale teraz są odłączeni.

Przybywa Sam, zdąża tylko poinformować cię o tragedii w miasteczku, kiedy Bella przytomnieje. Żałujesz, że odciągasz go z miejsca, gdzie jest potrzebny. Z Bellą wydaje się być w porządku. Zastanawiasz się, czy potrzebuje lekarza, ale chce tylko odpocząć, więc zabierasz ją do domu. Jesteś wykończony tyloma nocami patroli i zasypiasz obok niej. Czujesz radość, że jesteście razem, bez tajemnic, że jest bezpieczna.

Powrót Billy'ego was budzi. Świadomość, że Harry odszedł jest druzgocąca. Był jednym z najlepszych przyjaciół Billy'ego, dla ciebie wujkiem na różne sposoby, a także jednym z trójki ze starszyzny, wiedzącej o wilkach. To nie w porządku, że go nie ma. Odwozisz Bellę do domu, wiedząc, że Charlie również będzie w żałobie. Po drodze zauważasz, że coś się w Belli zmieniło, ale nie możesz stwierdzić co. Utrata Harry'ego wyraźnie uświadamia ci, że mogłeś stracić również Bellę - tak niewiele brakowało. Ta myśl przeraża cię. Jednocześnie jesteś niesamowicie wdzięczny, że mogłeś ją ocalić. żyje, ponieważ jesteś wilkołakiem. Wreszcie jesteś pogodzony z losem.

Świadomy jej bliskości, obejmujesz ją ramieniem, wdzięczny, że możesz to zrobić. Pierwszy raz od czasu przemiany - od czasu nocy rodem z horroru - myślisz, że to może się udać. Tak dobrze ją obejmować. Czy ona też to czuje? Może nie tak mocno, jak przy wampirze, ale to, że żadne z was nie jest całością bez drugiego, musi coś znaczyć. Wygląda, że jesteście sobie przeznaczeni.

Bella odsuwa się. Nie jest jeszcze gotowa, ale wiesz, że będzie. Jeszcze trochę cierpliwości. Otwierasz drzwi auta i ta spokojna pewność pryska. W pobliżu jest wampir. W pierwszej chwili myślisz, że to ruda i zgadujesz, że wykorzystała śmierć Harry'ego, żeby się przemknąć. Nie jesteś pewien gdzie jest i czy was nie obserwuje. Boisz się przemienić i zapolować, żeby nie zrobiła koła z powrotem do domu Belli, w czasie, gdy będziesz ją tropił. Decydujesz, że najlepiej będzie zostawić Bellę w La Push z Embrym i ścigać rudą razem z Samem.

Jednak coś nie jest w porządku. Trop się kończy. Ewidentnie to wampir, ale nie ten sam, którego woń płonęła ci w nozdrzach ostatni tydzień.

Zanim znajdujesz w tym jakiś sens, Bella każe ci się zatrzymać. Jej twarz jaśnieje, bardziej niż kiedykolwiek od czasu, gdy załamana przyjechała do ciebie. Myśli, że Cullenowie wrócili, a lśniący samochód zaparkowany obok, potwierdza tę teorię. Jej entuzjazm budzi mdłości. Jedyne czego chce, to iść i znaleźć wampira, jakby nie była podstawą diety jego gatunku. Jesteś wściekły. Z trudnością się uspakajasz.

Jasnym jest, że jeżeli nie chcesz pozwolić jej wejść do domu, musisz zabrać ją stąd siłą. Wydaję się być pewna, że to jej wampiry. Właściwie już odeszła - myślami jest daleko od ciebie. A ty jesteś odpowiedzialny nie tylko za siebie. Odkąd wampiry wyjechały, sfora kompletnie ignoruje granice paktu. Nie możesz pozwolić, żeby twoi bracia wpadli w kłopoty, nie wiedząc, że Cullenowie wrócili.

Nie chcesz jej zostawiać i jesteś zły, że ona tego chce. Przyszłość, tak optymistycznie wyglądająca jeszcze parę sekund wcześniej, rozpada się w pył. Czy nie obchodzi jej, że ją zostawili? To nic nie znaczy? Nigdy nie okazała śladu gniewu za to, co przez nich przeszła. Zgadujesz, że nigdy go nawet nie poczuła. Bez pytania akceptuje co zrobili.

Musisz wysiąść, nie jesteś w stanie utrzymać się w całości dużo dłużej. Czujesz jak furia rośnie. Zostawiasz ją samą na ulicy, najbardziej w świecie pragnąc, by za tobą zawołała, by zmieniła zdanie. Nie zmienia.

Biegniesz do szpitala i znów się zmieniasz. Gniew trochę osłabł i znowu szaleńczo martwisz się o jej bezpieczeństwo. Dzwonisz, odbiera Bella. To wszystko prawda. Cullenowie wrócili, a ona wybrała wampiry , nie ciebie.

To zła noc dla Quileuckich wilków. Sam zawęził linie patroli, tak, że chronią tylko obszar rezerwatu. Nie chce zostawiać żadnej przerwy - na zewnątrz może być pół tuzina wampirów, o niejasnych intencjach. Martwisz się o Bellę w związku z rudą, ale Sam uznaje, że Cullenowie sami się o siebie zatroszczą. Brzydzisz się myślą, że Bella do nich należy.

Dni mijają. Nikt nie próbuje przekraczać linii paktu. Billy dzwoni do Charliego, okazuje się, że wróciła tylko jedna z Cullenów i mieszka u nich. Ciarki przechodzą was wszystkich. Sam jest skonsternowany - co to za nowa polityka? Czy granice znowu obowiązują? Reszta też wraca? Na jak długo? Czy wiedzą o rudej? Czy uważają, że podlega paktowi? Jeżeli tak, to złamała go. Jeśli jej stąd nie wywiozą, zostaną uznani za współwinnych. Sam, Billy i Quil senior rozważają prawdopodobieństwo wojny...

Ale Sam najpierw chce informacji - próbuje jak najdłużej zachować pokój - i zgłaszasz się na ochotnika. Obstajesz przy pójściu w ludzkiej postaci. Musisz zobaczyć jej twarz, sprawdzić jak bardzo jest zaangażowana. Tłumaczysz Samowi, że jako człowiek usłyszysz więcej prawdy i będziesz mógł ocenić, czy nie kłamie. Sam nie ma złudzeń co do twoich motywów, ale twoje uzasadnienie brzmi bez zarzutu.

Idziesz w trakcie trwania pogrzebu, żeby mieć szansę szczerej rozmowy, bez obaw, że Charlie wam przeszkodzi. Jared i Embry nie chcą zostawić cię samego, nawet kiedy jesteście pewni, że wampirzycy nie ma w tej chwili. Wiesz, że będą w pobliżu, ale nie chcesz, by słuchali. Chcesz móc naprawdę porozmawiać z Bellą, czyli tak długo, jak długo będziesz w stanie się opanować. Jej dom śmierdzi - pali cię w nozdrzach. Wampirzy smród unosi się dookoła niej. Oboje jesteście trochę napastliwi, ale odpowiada na twoje pytania. Cullen jest tylko przejazdem. Mówisz sobie, że wszystko wróci do normy jak tylko znowu wyjedzie.

Nie możesz się zmusić by odejść. Wiesz, że ją zraniłeś, zawracasz i znajdujesz ją płaczącą. Czujesz się i gorzej i lepiej. Lepiej, bo płacze za tobą. To już coś.

Możesz teraz pogadać, ale jest ciężko. Ona ich kocha. Potwory, które ją krzywdzą - kocha je. Troszczy się o ciebie, ale nie aż tak. Z drugiej strony, wampirzyca znowu wyjeżdża... Jesteś zakłopotany, nie wiesz co myśleć.

Obejmujesz ją i jest jak przedtem - tak jak powinno być. Ujmujesz jej twarz w dłonie i naraz czujesz nieprzepartą chęć, by ją pocałować. Nie tak to planowałeś - kiepsko dobrany czas, z wampirem plątającym się gdzieś w okolicy. Ale myślisz, że może tak właśnie miało być. Może ona też to poczuje. W jej oczach widzisz walkę i zastanawiasz się, która strona wygra, kiedy wasze wargi się zetkną.

Telefon dzwoni w najmniej odpowiednim momencie, odbierasz. Nie masz wyboru. To może być Sam z wiadomością o kłopotach. Słyszysz czysty, dźwięczny głos, mówiący z miękkim, brytyjskim akcentem i od pierwszego słowa wiesz kto to. Następna pijawka. Bella myliła się mówiąc, że reszta nie wraca. A może kłamała.

Kiedy wampir się rozłącza, Bella znowu się złości. Zanim masz szansę cokolwiek wyjaśnić, czujesz świeży smród zbliżającego się wampira. Przybywa prawie bezgłośnie, słyszysz tylko nikły odgłos. Chcesz wyjść, ale zapach jest silniejszy z przodu domu. Zanim docierasz do tylnego wyjścia krwiopijca wchodzi.

Jest maleńka, ale po tym, co Bella opowiadała o wampirzych umiejętnościach, nie zamierzasz tracić czujności. Nawet, jeżeli nie zwraca na ciebie uwagi. Jest czymś tak poruszona, że wydaje się prawie nie zauważać otoczenia. Bella nazywa ją Alice. Kiedy wymienia imię Edwarda Bella pada na ziemię. Wampirzyca ją zraniła? Nic nie zauważyłeś. Rzucasz się naprzód by złapać Bellę i zabrać ją z dala od wampira.

Zaskakuje cię, że mała wampirzyca jest ogromnie zmartwiona. Nie sądziłeś, że mogą odczuwać emocje Zdumiewa cię i budzi obrzydzenie, że Bella i Alice zwyczajnie się dotykają. Sądziłeś, że wampir nie mógłby dotknąć człowieka bez zrobienia mu krzywdy. A Belli z taką łatwością przychodzi kontakt z Alice - jakby była człowiekiem. Wygląda, że tak właśnie ją traktuje - jak osobę.

Ciężko śledzić rozmowę. Wnioskujesz, że Edward Cullen ma jakieś kłopoty i że to wina kogoś o imieniu Rosalie. Bella krzyczy, potem chce ruszyć na ratunek i wygląda, że mała jej na to pozwoli, chociaż jasnym jest, że to misja samobójcza.

Idziesz za Bellą do kuchni, gdzie pisze wiadomość dla Charliego. Błagasz, żeby nie jechała. Jakby cię nie słyszała. Prosi, żebyś opiekował się jej ojcem. Bella biegnie się pakować i zostajesz sam z Alice. Trzymasz się tak daleko, jak tylko możesz - trudno ci opanować instynktowną chęć przemiany i ataku - oskarżasz ją, że wiedzie Bellę na śmierć. W sumie łatwiej się z nią rozmawia niż przypuszczałeś - reaguje i mówi jak człowiek, pomimo zatrważająco obcego wyglądu. Dla oczu wilkołaka jest jak ruchomy kryształ - wielościenny i błyszczący.

Alice chwilę się z tobą kłóci, ale Bella wraca i wychodzą. Czy zobaczysz ją jeszcze kiedykolwiek? Dosłownie błagasz ją, by została, ale całuje tylko twoją trzymającą ją dłoń i odjeżdża. Gdy dociera do ciebie, że jedzie umrzeć za pijawkę, która zrujnowała jej życie, wytrzymujesz tylko sekundę. Od czasu początkowej, niekontrolowanej przemiany, po raz pierwszy zmieniasz się w wilka wbrew swej woli.

Życie nabiera barw ciemnych jak nigdy dotąd. Reszta cieszy się, że Alice Cullen wyjechała, wszystko jedno, czy z Bellą, czy nie. Starają się ukryć przed tobą te uczucia, ale przecież w sforze nie ma sekretów. Sam przezornie wydłuża Twoje patrole i możesz pilnować Charliego, tak, jak prosiła Bella.

Dzięki temu odkrywasz, że ruda wampirzyca znowu się pojawiła. Okrążacie ją, pomału zwężając obwód, pozwalając podejść bliżej Forks, jednocześnie formując linię między nią, a Charliem. Jednak niespodziewanie zawraca i zwiewa. Podejmujecie pościg, ale jest sprytniejsza i szybsza niż czarnowłosy wampir. Nie wiecie skąd ta nagła ucieczka - nie zostawiliście śladu swojej obecności. Po wszystkim Sam robi rekonesans i odkrywa co się stało. Ruda natknęła się na świeży trop Alice Cullen. To wystarczyło, by uciekła w panice. W końcu wiecie na pewno, że nie jest przyjaciółką Cullenów.

Naturalnie Charlie panikuje. Przyjeżdża do La Push wybadać, czy wiesz o czymś, co pomogłoby odnaleźć Bellę. Chciałbyś powiedzieć mu wszystko o Cullenach, ale nie możesz zdradzić własnego sekretu, poza tym, co by to dało? Nikt już nie może jej ocalić.

Z Forks docierają plotki kiedy Bella wraca żywa. Charlie jeszcze nie dzwonił do Billy'ego - najwyraźniej jest zbyt wściekły - więc pierwsze wiadomości masz od Leah Clearwater. Charlie odwołał wizytę u jej matki; nie chce zostawiać Belli samej, bo ciągle pakuje się w tarapaty. Ulga, że wróciła jest tak wielka, że w pierwszym momencie nie zwracasz uwagi na nic innego. Ale strużka wiadomości płynie dalej. Doktor Cullen wraca do szpitala - cała rodzina sprowadza się z powrotem. Sam znów ogranicza patrole, ale nie tak bardzo jak poprzednio. Tym razem wampiry wiedzą o wilkołakach. Jeżeli mają zamiar zostać na dobre, sfora musi wzmocnić granice. Żeby nie było wątpliwości, co należy do Quileutów.

Dzięki Charliemu, Billy jest na bieżąco. Edward wraca, najwyraźniej znów ze statusem chłopaka Belli, bez żadnych konsekwencji swojej zdrady. Złości cię, że Bella cię nie odwiedza, chociaż spodziewałeś się, że tak będzie. Jeszcze bardziej cię wkurza, że Charlie pozwala Edwardowi umawiać się z nią. Jako ojciec powinien chyba mieć coś do powiedzenia w tej sprawie?

Przychodzi ci do głowy pewien plan i nie zastanawiasz się długo nad jego realizacją. Jeżeli Bella będzie uziemiona w domu, nie będzie się z nim spotykać... Może otrząśnie się wtedy z uroku jaki na nią rzucił i przypomni sobie czym jest i co jej zrobił.

Dodatkowo, masz nowe zmartwienie. Odkąd Alice wróciła, najbardziej bałeś się, że któryś z wampirów straci przy Belli panowanie nad swoim pragnieniem i zabije ją. Teraz dociera do ciebie, że może być jeszcze gorzej. Mogą mieć zamiar straszniejszy od potraktowania jej jak przekąskę. Nie możesz znieść tej myśli, ale nie potrafisz wyrzucić jej z głowy.

Mogą zmienić ją w jedną z nich.

To najstraszliwsze, co możesz sobie wyobrazić. Gorzej niż zabić ją - okraść ją z jej własnej osobowości, zmienić w nieludzkiego, kamiennego potwora, karykaturę osoby jaką kiedyś była. To jak pozwolić jakiemuś obcemu władać jej ciałem, a właściwie to wypaczoną, zimną przeróbka tego ciała.

Wiesz, że poza prawdą, niemogącą wyjść na jaw, rzeczą, która najbardziej rozwścieczy Charliego jest motor Belli. Odwozisz go do jej domu i tłumaczysz Charliemu, że zwracasz go, skoro Bella nie zamierza pojawiać się więcej w La Pusch. Ten z miejsca robi się purpurowy jak burak i wrzeszczy na ciebie przez kwadrans, obiecując poskarżyć Billy'emu co wyprawiasz. Kiedy wreszcie daje ci spokój, ukrywasz się w lesie zamiast odejść, wiedząc, że krwiopijca wyczuje, że tu jesteś. Masz ostrzeżenie do przekazania.

Jak się spodziewałeś, przychodzą spotkać się z tobą, zanim Bella stawi czoło Charliemu. Straszliwie ciężko ci się kontrolować, ale nie chcesz walczyć przy Belli. Mogłoby się jej coś stać, a w dodatku tym razem nie zamierzasz być tym, który złamie pakt. Role czarnych charakterów zostawmy dla Cullenów.

Bella jest wściekła. Spodziewałeś się tego, ale i tak ciężko patrzeć jak ją to zabolało.

Wampir zaskakuje cię, dziękując za wszystko, co zrobiłeś dla Belli. Nie wierzysz, by choć jedno jego słowo było szczere. To tylko element taktyki. Zdolność czytania w umysłach innych okazuje się gorsza niż się obawiałeś. Widzi każdą twoją myśl.

Chociaż wie już, jakie ostrzeżenie przyniosłeś, odpowiadasz na pytania Belli odnośnie paktu. Jeśli wampiry chcą zachować pokój z wilkołakami, nie tylko nie wolno im żywić się ludzką krwią, ale również tworzyć nowych wampirów.

Gniewna reakcja Belli mówi ci więcej, niż chciałbyś wiedzieć. Dotąd obawiałeś się, że Cullenowie planują ją przemienić. Nie spodziewałeś się, że ona może o tym wiedzieć. Teraz widzisz, że to jej plany - sama tego chce.

Musisz walczyć o zachowanie kształtu jak nigdy dotąd. Reszta rozmowy nie ma znaczenia. Bella chce być wampirem. Nie rozumie, że to tylko inna odmiana śmierci - gorsza niż jakakolwiek inna.

Zmieniając ją, wypowie wojnę. Zmierzasz do domu, powiadomić braci. Musicie się przygotować...



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Stephenie Meyer extras New Moon Jacob (POL)
Stephenie Meyer [Twilight 02] New Moon (BD) (v1 1) (lit)
Stephanie Meyer The Twilight Saga 02 New Moon
meyer ogólnie o zmierzchu część2, Stephenie Meyer, Saga Zmierzch
teksty piosenek new moon
New Moon Unofficial Film Script Shattered Pieces (Part 2)
screeneplay of new moon part 1
biografie, STEPHENIE MEYER
Stephenie Meyer  Zacmienie(1)
Stephenie Meyer Zmierzch
Biografia Stephenie Meyer, Biografia Stephenie Meyer
Midnight Sun 13-15, Stephenie Meyer, Saga Zmierzch
New Moon Unofficial Film Script Severed Ties (Part 1)
Stephenie Meyer Księżyc w nowiu
New Moon
Najciekawsze cytaty z 1-3, Stephenie Meyer

więcej podobnych podstron