To było bardzo dawno temu. Tak dawno, że nikt nie wie, czy wydarzyło się to naprawdę?
W ogromnym zamku z tysiącem wieżyczek, tysiącem okien i drzwi, mieszkały trzy królewny. Były bardzo piękne. A jakie wystrojone! Sukienki w falbankach i koronkach, a na nóżkach złote buciki. Krawcy nie mogli nadążyć z szyciem nowych sukienek, a szewcy z trudem dotrzymywali terminów dostaw złotych bucików. Na zamku przez cały dzień rozbrzmiewała muzyka, a królewny zajmowały się tym, co lubiły najbardziej - cały dzień tańczyły. Nie chciały się uczyć, nie chciały pracować, nie chciały nawet wyjść na spacer.
Król z królową byli bardzo zmartwieni, bo choć królewny pięknie wyglądały, to żaden królewicz dłużej na zamku nie zabawił. Królewny miały przecież zostać królowymi, a każda królowa oprócz tańca musi znać mnóstwo innych rzeczy. Rządzenie to bardzo trudne zajęcie!
Pewnego razu król dowiedział się, że gdzieś na skraju królestwa mieszka stara, mądra wróżka. Postanowił zasięgnąć jej rady. Gdy słudzy króla po długich poszukiwaniach odnaleźli wróżkę i sprowadzili ja na zamek, król bardzo się zdziwił. Zobaczył bowiem bardzo stara niepozorna kobietę, trzymającą w ręku zwykłą miotle. Nie tak wyobrażał sobie tajemnicza wróżkę! - Przyszłam tu pozamiatać - powiedziała i nim król zdążył cokolwiek pomyśleć, zrobiła miotłą szeroki zamach. To były najprawdziwsze czary. Z zamku zniknęli wszyscy - król z królowa, służba i muzycy. Dziewczęta zostały na zamku same, samiusieńkie. Dziwna cisza panowała w komnatach. Królewny rozejrzały się zdumione dookoła. - To nic takiego - zawołała pierwsza królewna. Możemy przecież same śpiewać i tańczyć. - Tak, tak - przytaknęła druga - Teraz mamy więcej miejsca do tańca i nikt nam nie będzie rozkazywał - powiedziała trzecia. Tańczyły sobie dalej i śpiewały wesołe piosenki. Tymczasem zbliżał się wieczór. Królewny były głodne, wiec pomyślały o kolacji. - Hej służba, proszę podawać do stołu! - krzyknęła głośno najstarsza królewna. Odpowiedziało tylko echo : -olu, oluuu Z naburmuszonymi minami pobiegły w stronę kuchni, zajrzały do środka... A tu nikogo. Zaczęły podnosić pokrywki garnków - a tam pusto! - Będę płakać - skrzywiła buzie najmłodsza królewna. - Nic się nie bój - pocieszała ja starsza - To sie nam tylko śni. Zaraz sie obudzimy i zjemy cos pysznego. Królewny były tak zmęczone, ze nie miały siły, aby udać sie do swoich lóżek. Przysiadły na kuchennych stołkach, oparły głowy o stół i szybko usnęły. I tak zastały je pierwsze promyki słońca zaglądające przez kuchenne okno. No cóż - nie było to najmilsze przebudzenie. Kuchnia ciągle była pusta, a głód dokuczał coraz bardziej. - Jeżeli tu nikogo nie ma, to może jest ktoś na zewnątrz - wpadła na pomysł średnia królewna. Wybiegły do ogrodu, ale oprócz kwiatów drzew i ptaków nie spotkały nikogo. Były coraz bardziej zaniepokojone, gdy po drzewem ujrzały maleńką wiewiórkę, trzymającą w łapkach orzeszek. Otoczyły ja i proszą: - Wiewióreczko, daj nam orzeszek! Jesteśmy takie głodne! - Dlaczego nie zbieracie orzechów? - zdziwiła sie wiewiórka - Ja juz dawno je zbieram na zimę. Patrzcie, ile ich leży pod drzewem - powiedziała i szybko czmychnęła do dziupli na drzewie. Królewny popatrzyły na siebie, popatrzyły na ziemie i miedzy źdźbłami trawy zobaczyły wspaniale orzechy. - Trzeba przynieść kosze, zrobimy zapasy na dłużej - rozważnie powiedziała najstarsza królewna. Jak pomyślały, tak tez zrobiły, a orzeszki, które same zbierały, smakowały tak jak żadne frykasy. -Byłyśmy niemądre! Ciągle sie bawiłyśmy i teraz nic nie wiemy i nic nie potrafimy! - powiedziała średnia królewna i spuściła głowę. - Ja chce do mamy! - zapłakała najmłodsza królewna. I wtedy do kuchni weszła stara wróżka z miotłą w ręce. Podała najstarszej królewnie miotle i powiedziała: - Widzę że jesteście mądrymi dziewczętami. Jeżeli posprzątacie zamek, wszystko będzie tak jak dawniej. A tańczyć też będziecie mogły, kiedy będzie na to pora. - To powiedziawszy obróciła sie na pięcie i zniknęła. Królewnom nie trzeba było dwa razy powtarzać. Zamek był ogromny i pracy było bardzo dużo. A one tak chciały zobaczyć mamę i tatę! Kiedy przyszedł wieczór, były tak zmęczone praca, ze usnęły jak kamień.
Rankiem... kiedy otworzyły oczy, przy ich łóżeczkach stali: mama królowa i tata król. Radości nie było końca! Wszystko było jak dawniej i nikt nie wiedział, czy to, co sie stało było snem, czy tez zdarzyło sie naprawdę. Ale od tego dnia królewny pilnie sie uczyły i pracowały. A kiedy była pora odpoczynku, śpiewały i tańczyły. Na zamku panował prawdziwie radosny nastrój. Tylko król czasem drapał sie po brodzie i rozmyślał, kto to sprawił - wróżka? sen? czy zwykła miotła?
|