We Włoszech podczas wojny w 1943 roku młodej dziewczynie spodobał się żołnierz obcej armii. Wiedziała, że odejdzie on razem z frontem, ale nie potrafiła zrezygnować z miłości. Żołnierz rzeczywiście odszedł. Dziewczyna urodziła dziecko. Miało ono blond włosy i niebieskie oczy, takie jak mają ludzie w Anglii, Kanadzie czy Polsce. Nieznany ojciec był żołnierzem z któregoś z tych krajów. Dziewczyna ze wstydu, że ma dziecko bez ślubu, zostawiła je w kościele i więcej się nie pokazała. Niemowlę oddano do zakładu sióstr i ochrzczono, dając mu imię Beppino (Józio)...
Wojna skończyła się. Beppino rósł, ale nie czuł się dobrze. Widział, jak do innych dzieci przychodzą mamy z różnymi podarunkami, a jego nikt nigdy nie odwiedził. Do sióstr nie chciał mówić o swym zmartwieniu. Zaś swym małym kolegom opowiadał wzruszające kłamstwa, że on także ma mamę i to bardzo piękną, która go kocha, ale ponieważ mieszka daleko, więc nie mogła go jeszcze odwiedzić; kiedyś jednak przyjedzie na pewno i to z ogromnym pakunkiem słodyczy.
W wigilię Bożego Narodzenia ksiądz opowiadał dzieciom w kaplicy sióstr, że niedługo już zobaczą Dzieciątko Jezus z Jego Matką. Miał na myśli piękne fgury w zasłoniętym jszcze żłóbku. Mały Józio w pewnej chwili wszedł za zasłonę żłóbka, stanął między dużymi figurami i zaczął się modlić. Obecne w kaplicy siostry usłyszały, jak płacząc, mówi do Dzieciątka Jezus: "Pożycz mi swojej mamy, przynajmniej na jeden raz" (wg LOsservatore della Domenica).
Z tej trochę smutnej historii widzicie, że każde dziecko pragnie mieć swoją mamę i to dobrą. Pragnie, by je kochała i nim się opiekowała. Pan Jezus, przychodząc na świat, był podobny do innych dzieci, potrzebował, podobnie jak one, opieki i miłości. Dlatego wybrał sobie na Matkę Najświętszą Maryję Pannę. Dziś właśnie obchodzimy święto Jej macierzyństwa.
Ks. J. S. K. Ewangelia w życiu dziecka Rok A Wyd. Księży Marianów Warszawa 1986