Tomasz Łętowski Umarły dla Świata lecz żywy dla śmierci


Tomasz Łętowski

UMARŁY DLA ŚWIATA, LECZ ŻYWY DLA ŚMIERCI...

Warszawa 2011r.

Spis Treści

Przedmowa………………………………………………………………………………………………………....4

Ostatnia Granica……………………………………………………………………………………………….......5

Nigdy………………………………………………………………………………………………………………..6

Czas Żniw…………………………………………………………………………………………………………..7

Odkupienie…………………………………………………………………………………………………………8

Wrak………………………………………………………………………………………………………………..9

Pani Jeziora……………………………………………………………………………………………………….10

Zguba……………………………………………………………………………………………………………...11

Kobieta…………………………………………………………………………………………………………….12

Ballada o Tomaszku „Łobzowniku”…………………………………………………………………………….13

Zemsta Niebios……………………………………………………………………………………………………14

Samotnia…………………………………………………………………………………………………………..15

Alleluja !!!................................................................................................................................................................16

Często myśl pewna … ……………………………………………………………………………………………17

Demon przeszłości………………………………………………………………………………………………...18

Przyjacióka………………………………………………………………………………………………………..19

Zakazany Owoc…………………………………………………………………………………………………...20

Ideały………………………………………………………………………………………………………………21

Ulotność……………………………………………………………………………………………………………22

Żaba………………………………………………………………………………………………………………..23

Piętno Diabła………………………………………………………………………………………………………24

Król Gór…………………………………………………………………………………………………………...25

11…………………………………………………………………………………………………………………...26

Trędowaty…………………………………………………………………………………………………………27

O dwóch wędrowcach…………………………………………………………………………………………….28

Parada kretynów………………………………………………………………………………………………….29

Królowa osiedla…………………………………………………………………………………………………...30

Niespełniona miłość……………………………………………………………………………………………….31

Na śmierć i życie………………………………………………………………………………………………......32

Nie czyń nigdy modłów… ………………………………………………………………………………………..33

Czarna Róża………………………………………………………………………………………………………34

Bezsenność………………………………………………………………………………………………………...35

Baśń o zamojskiej niewieście…………………………………………………………………………………….36

Zwątpienie………………………………………………………………………………………………………...37

Jest pewien dzień…………………………………………………………………………………………………38

Straszydło…………………………………………………………………………………………………………39

Na zakręcie………………………………………………………………………………………………………..40

Mur………………………………………………………………………………………………………………...41

NIC………………………………………………………………………………………………………………...42

Serenada bez miłości……………………………………………………………………………………………...43

Kres Tyranii………………………………………………………………………………………………………44

Przedświąteczne Zamieszanie…………………………………………………………………………………....45

Przedmowa

Drogi Czytelniku !!!

Ostatnia Granica

Oddech mój z wolna jak zefir ustaje

Ciemność jak igła źrenice przeszywa

Serce bić w piersi także przestaje

Niemoc me ciało jak bestia rozrywa

Barierę przekraczam, co żywy nie przejdzie

Ścieżkę wiodącą w paszczę mej śmierci

Docieram, gdzie kraniec tej drogi nadejdzie

Niegdyś w historii przybyli tu Święci

Wracam w początki swego istnienia

Dusza opuszcza doczesne więzienie

W wierze zatapiam swoje zwątpienia

Z życia zostanie tylko wspomnienie

Umysł swym szokiem myśli przepełnia

Z wnętrza zaświatów napływa głos mas

Znowu łyk tlenu me płuca wypełnia

- Wracaj wśród żywych, nie nastał Twój czas !

Ku pamięci zdarzenia do którego doszło rankiem 29 grudnia 2010r.

3 stycznia 2011r.

Nigdy

Nigdy razem nie będziemy

Szczęścia także nie znajdziemy

Wciąż rozdarci na dwa światy

Dzielą nas mentalne kraty

Nigdy siebie nie poznamy

Wspólnie grzechu nie zaznamy

To nie było nam pisane

Chociaż serce Twe złamane

Nigdy w życiu Twym nie będę

Wnętrza duszy nie zdobędę

Choć na co dzień się mijamy

W inną stronę wzrok zwracamy

Nigdy nie myśl o miłości

Nie miej także wątpliwości

Chciałem tylko Twej przyjaźni

Podłość Twoja wciąż mnie drażni

Nigdy dusze się nie złączą

Świętym ślubem nie połączą

Na pociechę wiersz Ci dam

Wolę żywot wieść swój sam

11 stycznia 2011r.

Czas Żniw

Ziemia gwałtem splugawiona, w ludziach kryją się demony

W wierze jedna jest obrona, umysł kłamstwem jest trawiony

Gdzieś pośród ciszy zbrodnia się rodzi, garściami srebrników żywota sprzedane

Szatan do człeka po cichu przychodzi, jego osądom są winy oddane

Czarne anioły dzierżą już kosy, wojna śmiertelny znów zbierze plon

Spadną lawiną głowy jak kłosy, milion niewinnych czeka na zgon

Lubieżna agonia moralnych szczątek, miecz Damoklesa Twoim wyrokiem

W zdradzie i grzechu jest końca początek, jestem złym wieszczem, śmierci prorokiem

Wiersz zainspirowany rozruchami w Tunezji, ucieczką jej prezydenta oraz niedawnymi niepokojami i zamieszkami w innych krajach.

17 stycznia 2011r.

Odkupienie

Wewnątrz Ciebie bestia wściekła

Kona z głodu łaknąc krwi

Wiedzie duszę w otchłań piekła

Całą wieczność z Boga drwi

Chaos w sercu nosi każdy

Młoda dziewka, magnat, ksiądz

Od zarania jest tak zawżdy

Żyjesz w przepaść ciągle brnąc

Wciąż targany złym pragnieniem

Statek płynie w gniewne morze

Zgubne fale Twym marzeniem

Błyszczą hydrze kły jak noże

Twojej łaski psyche łaknie

Boże drogi, wybacz mi… !

Odkupienia również braknie

Otwórz więc niebiosów drzwi !

19 stycznia 2011r.

Wrak

Gdzieś nieopodal wyspy bezludnej

Okręt w mieliźnie przybrzeżnej ugrzęzły

Żałość bezmierna w sylwetce wychudłej

Straszy z oddali ten widok obmierzły

W strzępy porwane żagle są marzeń

Więzy splecione w stertę bezładną

Bagnem zbrukane przykrych wydarzeń

Dawno skalane przez zazdrość powabną

Pełna ładownia jest smutków złośliwych

Każde radości przez podłość strawione

Ciągła samotność wśród trunków leciwych

W pustkę bezdenną zaś życie zmienione

Pokład przegniły cierniem przerasta

Na dnie spoczywa grzechu kotwica

Korzeń zawiści w sterze wyrasta

Rufę dopadła gorzka martwica

W tejże galerze tkwi me odbicie

Wasza jest rola w takim zniszczeniu

Ludzkie istnienie w piekło zmienicie

Brakiem litości w wątłym sumieniu

31 stycznia 2011r.

Pani Jeziora

Niegdyś dostrzegłem Twoje oblicze

Wśród chłodnej głębiny Świtezi jeziora

Teraz już godzin nawet nie zliczę

Ukryta w psychice wciąż męczy mnie zmora

Przy Tobie jest zorza przybladła z zazdrości

Zaś wilki wciąż milkną w tę noc księżycową

Poetów przepełniasz pragnieniem miłości

Zwodzeni ku śmierci za Twoją namową

W przepastnych odmętach znów chwytam Twe dłonie

Odszukać Cię pragnę, lecz sam wciąż nie mogę

Złakniony uczucia a wokół złe tonie

Przepadły bez wieści, gdyż tracę swą drogę

Odarty z potęgi własnego pragnienia

Opadam jak anioł strącony z niebiosów

Zdradzona naiwność wśród Twego milczenia

Faluje jak morze gęstwina Twych włosów

W mym sercu nadzieja jedyna wciąż płonie

Pamiętaj więc proszę o Pani Jeziora

Znów ujrzeć Cię łaknę przez chwilę po zgonie

I niechaj przepadnę, a ze mną ma zmora

1 lutego 2011r.

Zguba

Coś co ważne niegdyś było

W środku duszy się zgubiło

Gdzieś przepadło między snami

Lub spłynęło razem z łzami

Zatracony sens istnienia

Prosta droga do zwątpienia

Wciąż obrzydza byt przeklęty

Pcha w szatańskich fal odmęty

Smak straciło życie całe

Wszystko śmieszne, kruche, małe

Nic nie cieszy człeka wcale

Smutek zaś przeszywa stale

Pustka tylko pozostała

Na dnie w sercu gdzieś powstała

Nic już chyba się nie zmieni

Kiedy wokół milion cieni

28 lutego 2011r.

Kobieta

Jej prababką była Ewa

Co zerwała owoc z drzewa

Za namową złego węża

Zwodząc grzesznie swego męża

Adaś było mu na imię

Lecz nie sądźmy tu o winie

Tej o której w wierszu mowa

Gdyż to nie jest „czarna wdowa”

Piękna niczym gwiazda kina

Szyję długą wprawnie zgina

Oczy ma jak dwa jeziora

Przy niej znika każda zmora

Głos jak szczebiot ptaków w lesie

Już od rana echo niesie

Jest wspaniała, powiem szczerze

Sprawia, że w człowieka wierzę

W domu, w szkole, na ulicy

Na tapczanie lub w piwnicy

Swoim czarem cię zachwyci

Serce w sidła Swe pochwyci

Nie uciekniesz jej kolego

Znając nawet „Hudiniego”

Pytasz jeszcze kim jest ona ?

To niewiasta utęskniona !!!

Wierszyk specjalnie „na zamówienie” synka Sylwii Gronowskiej

28 lutego 2010r.

Ballada o Tomaszku „Łobzowniku”

Dawno temu w zaścianku Bielany

Żył Tomaszek wszystkim znany

Człowiek miły i poczciwy

Lecz „łobzownik” niegodziwy

Mógł spożywać przez dzień cały

Miał apetyt doskonały

|Raz alpaga, potem browar

Ciągle z jednej półki towar

Aż tu nagle dnia pewnego

Miał już dosyć życia swego

Tak zatrzęsło mu trzewiami

- koniec mówi - z browarami !

Czas porzucić spożywanie !

Znaleźć inne rozwiązanie !

Ciągle myślał - co tu zrobić ?

Żeby żula w sobie dobić !

Może zmienić własną wiarę ?

W taką co nakłada karę !

Za spożycie choć małego…

Kieliszeczka „bimbrowego”

Wzorem generała Bema

Zmienił imię na Ahmeda

Zrobił biznes z arabami

I handluje Kałaszami

Dzisiaj legend jest bez liku

O Tomaszku „Łobzowniku”

Co porzucił kraj swój stary

Dla islamskiej nowej wiary

Wiersz na cześć porozumienia z dnia 7 marca 2011r. o wzajemnym postanowieniu „niełobzowania”, zawartym pomiędzy niżej wymienionym poetą, a pewnym drogim kompanem, który postanowił zachować anonimowość.

8 marca 2011r.

Zemsta Niebios

Nadzieja jest jeńcem z koroną na głowie

Wiedziona ogrójcem ku śmierci zdradliwej

Dokoła jej trzewi plugastwa zaś mrowie

Sączonej bez przerwy trucizny żarliwej

Stłumione uczucia wciąż grzechem zbrukane

Gdy cnoty wszelakie nie mają znaczenia

Zaś myśli i słowa są w kłamstwo odziane

Upada niewinność ciężarem brzemienia

Bez szeptu i skargi są prawa łamane

Znów smutek żerdziami mą psyche przeszywa

W niemocy i znoju wciąż dusze zbłąkane

Zaś ciemność w kawałki mą wiarę rozrywa

Więc składam swój pokłon ku boskiej podporze

Z nadzieją zmierzając ku czarciej dolinie

Dobywam gniewności w szatańskiej diasporze

Już wkrótce po grzesznych i pamięć zaginie

Otworzę na oścież mą puszkę Pandory

Lubieżne zakusy rozpędzę modłami

Przez wrota przeklęte, gdzie diabły i zmory

Swą zemstę okrutną zaprzęgnę zjawami

28 marca 2011r.

Samotnia

Głuchy szept przytłumił zmysły, tylko serce jeszcze bije

Niczym bańka pustką prysły, martwa cisza wkoło żyje

Kiedy żywioł jakiś butny, dławi myśli i marzenia

Ludzki żywot jest ułudny, daje powód do zwątpienia

Twej choroby złe znamiona, gdy psychiki wciąż ubywa

Dusza we śnie pogrążona, w swej samotni wciąż przebywa

Chciałbym nade wszystko dziecię, zmienić wyrok bardzo smutny

Podły demon psyche gniecie, Bóg zaś chyba jest okrutny.

Wiersz dedykuję Mai Zaczek, 4-letniej dziewczynce u której zdiagnozowano autyzm dziecięcy.

22 kwietnia 2011r.

Alleluja !!!

Staropolskim obyczajem dzielmy się święconym jajem

W imię Pańskie się miłujmy, jadła sobie nie żałujmy

Aby Święto się udało, życzmy czego w życiu mało

By miłości więcej było, żeby zdrowia nie ubyło

Zgodnie pary razem żyły, a pieniądze się mnożyły

Niech nieszczęścia nas mijają, troski wszelkie w mig znikają

Oby modły Twe wzmagane , były zawsze wysłuchane

Zła i wojen zaś zmalało, a pokoju przybywało

Niechaj radość zapanuje, niech Rokita nie świętuje

Tego właśnie życzę Tobie, w poetycznej swej przemowie

23 kwietnia 2011r.

Często myśl pewna

Często myśl pewna ukradkiem przychodzi… Drogi proroku, co odczuwałeś ?

Słysząc, że Matka Twa głośno zawodzi, kiedy półnagi ofiarnie konałeś

Z szaty odarty i własnej godności, przybity do krzyża ostrymi gwoździami

Czy czułeś, że lud Twój już nie zna litości, gdyś patrzył na niebo pokryte chmurami ?

Nie wiedząc, że Boga tak bardzo skrzywdzili, co w końcu wężowi i łeb też rozgniecie

Gdy śmiali się z Ciebie i drwiąco szydzili, czy czułeś, żeś całkiem bezbronny na Świecie ?

Tak upodlony i w duchu złamany, umarł Pan Jezus w tej męce samotnie

Kielich goryczy został przelany, lecz dzisiaj wcale nie będzie odwrotnie

Czuję tak samo ten ból co przeszywa, krew już wypływa z rany na boku

Ciemność i niemoc mą duszę rozrywa, śmierci odbicie błyszczy zaś w oku

Moją katorgą ciernie w koronie, wzywam pomocy lecz nikt mnie nie słyszy

Król co nie usiadł nigdy na tronie - konam jak Chrystus gdzieś pośród ciszy

27 kwietnia 2011r.

Demon Przeszłości

Gdzieś w środku duszy ciągle ktoś drzemie, znów o nim myślę, choć nie wiem czemu

Demon zaklęty w szale i gniewie, pokłon oddaję wciąż tylko jemu

Chociaż ukrywam miłość swą skrzętnie, wszystko porzucę gdy palcem skinie

Wiem, że go kocham bardzo namiętnie, złość i uraza w moment przeminie

Często Cię mijam w pustej ulicy, wzrok Twój zwrócony znów w inną stronę

Duszę oddałem wrednej diablicy, moje marzenie w koszmar zmienione

Wiele nas dzieli, jedno zaś łączy, wieczną udręką takie kochanie

Własne uczucie byt mój zakończy, w sercu samotność na zawsze zostanie

Wiersz dedykuję wszystkim, którzy są pogrążeni w toksycznej miłości, która nie ma szansy na realizację w doczesnym życiu.

9 kwietnia 2011r.

PRZYJACIÓKA

Choć sama Ty nie wiesz, jak wiele to znaczy

Pomocne Twe słowa, gdy człowiek w rozpaczy

Jak siostra, tak bliska i za to Cię wielbię

Jak daszek w czas burzy, gdy wicher się zerwie

Jak anioł mym stróżem, gdy świat się zawali

Dobrocią jak żagwią, nadzieję rozpali

Tyś dzbanem jest wody na środku pustyni

I ptaków świergotem co żywot umili

Miej w Swej pamięci te słowa niniejsze

Nadal są jeszcze wartości cenniejsze

Niźli pieniądze i żądza lub chwała

Oby po wieczność nas przyjaźń jednała

Mojej drogiej przyjaciółce Wioletcie Słupczyńskiej,

genialnej i wspaniałej kobiecie.

7 czerwca 2011r.

ZAKAZANY OWOC

Ja nie pragnę Twego ciała, moją żądzą Twa przyjemność

Marzę, abyś duszę dała, nie potrzebna mi wzajemność

Jęk rozkoszy jest muzyką, łaknę słyszeć jego brzmienie

Naciesz psyche mą liryką, pozwól proszę na zgrzeszenie

Niech ekstaza Cię przepełni, skoro pragniesz tego skrycie

Dreszczem łono Twe napełni, niech umili Tobie życie

Mym spełnieniem mój aniele, radość którą mogę sprawić

Chociaż wkoło dziewcząt wiele, Ciebie jedną chciałbym zbawić

Pieszczot Tobie dam bez liku, piękna panno ciemnowłosa

Zapisz imię w pamiętniku, nie bądź niczym cięta osa

Noś je zawsze blisko serca, choć nie dane jest go zdobyć

Żywot podły zaś szyderca, Tylko tyle daj mi zrobić

Tajemniczej nieznajomej…

11 czerwca 2011r.

IDEAŁY

To, co niegdyś ważne było

W przeszłość staje się zepchnięte

Tak jak ciało martwe zgniło

Ludzkim grzechem zaś przeklęte

Wewnątrz bitwa wciąż się toczy

Tam szczęk stali, jęki wrzawa

Czysta dusza we krwi broczy

Kiedy wilkom biją brawa

Obietnice w kąt rzucone

Chciwość bije prosto z oczu

Wszelkie wzory w pył zmienione

Patriotyzm na uboczu

Wzywam, przeto modły wznoście

Co by zmienić los w tym piekle

Boga tylko o to proście

…Wojny trzeba! - cichcem rzeknę

W tym kraju potrzeba radykalnej zmiany władzy. Tako rzecze i sądzi poeta.

7 lipca 2011r.

ULOTNOŚĆ

Wszystko mija tak bezdusznie

Coraz szybciej, bez pamięci

Los nam każe myśleć słusznie

W cichej wodzie coś się święci!

Dziecię zdrowe się urodzi

Wielka radość jest w rodzinie

Potem złego coś przychodzi

Smutek w sercach nie zaginie

W gniewie czarty przeklinajcie

Niczym jaszczur, rak już trawi

W Bogu modły swe skupiajcie

Może jeno dziecię zbawi

Młode dziewczę piękne było

Lecz w nałogi ciężkie wpadło

W starą babę się zmieniło

Śliczne lico śmiercią zbladło

Już narkotyk duszę zjada

Mogła znaleźć się na szczycie

Podły demon dziewką włada

Wkrótce przyjdzie skończyć życie

Przeto prawię morał taki

Nasłuchujcie wszyscy wkoło

Żywot daje się we znaki

Szybko mija, gdy wesoło

Wiersz dedykuję pewnej dwudziestopięcioletniej kobiecie, która rozmyśla nad ulotnością i bezcelowością ludzkiego żywota. Wszystko, co nas uszczęśliwia jest ulotne jak morska bryza i zostaje nam brutalnie odebrane …

21 lipca 2011r.

ŻABA

Każdy związek to udręka

Gdy na wszystko baba stęka

Miast szanować męża swego

Dąsa Ciągle się na niego

Gdzie znów idziesz mężu miły?

Czy amory Ci się śniły?

Co tam robisz, czego szukasz?

Co pod nosem cicho dukasz?

Gdy telefon jest do Niego

W Niej słuchacza ma wiernego

Niczym radio słynne w świecie

Co w toruńskim grzmi powiecie

Znowu piwo z kolegami?

Chcesz przebywać z pijakami?

Po co Tobie towarzystwo?

Przecież w domu masz już wszystko!

Może Tobie dziwki w głowie?

Jak je dorwę, krzywdę zrobię!

Masz kochankę, powiedz prawdę!

Nawet w grobie ją dopadnę!

Człowiek pracą jest zmęczony

W domu także wciąż dręczony

Nie odpocznie sobie wcale

Wkrótce zjedzą go robale!

Co tu począć z taką babą?

Żeń się chłopie tylko z żabą!

Taka moja dobra rada

Lepiej płaza brać miast gada!

Wiersz dedykuję mojej drogiej przyjaciółce Wioletcie Słupczyńskiej,

gdyż tematyka powyższego utworu jest wynikiem jej pomysłu.

27 lipca 2011r.

Piętno Diabła

Być artystą to przekleństwo

Ciągle walczę z całym światem

Wciąż ogarnia mnie szaleństwo

Wieczny smutek jest mym katem

Nie serafin, nie rokita

Anioł piekieł snem rozdarty

Pustką w duchu myśl rozmyta

Diabeł z Bogiem grają w karty

Dziś wieczorem mnie odwiedzą

Najpierw jeden, potem drugi

Prawdy swoje mi powiedzą

Piętno czarta, dar dla sługi

Choćbym pragnął los swój zmienić

W nicość spełzną moje trudy

Iskrę niebios muszę krzewić

Kiedy w koło ludzkie brudy

Ksiąg tajemnych dawne prawdy

Kryją wewnątrz mroczne widmo

Choćby przy mnie gwiazdy zbladły

Zwykłe życie by mi zbrzydło

8 sierpnia 2011r.

Król Gór

Tam gdzie skały są pod śniegiem, nawet latem wciąż zmrożone

Gdy go ujrzysz, zmykaj biegiem, trzeszczą drzewa w krąg miażdżone

Górski olbrzym chce ofiary, wicher w grotach już zawodzi

W takiej chwili słuchaj wiary, pacierz grozę wnet osłodzi

Gdzieś w oddali skomlą wilki, to ze strachu przed tyranem

Więc nie czekaj ani chwilki, ratuj żywot dawnym planem

Tak jak Dawid na Goliata, chwytaj w jedną rękę kamień

W drugiej dłoni wąska szmata, kawał skały w pocisk zamień

Jeśli trafisz między oczy, trupem padnie kolos wielki

Tępy obuch go zamroczy, ślad przepadnie po nim wszelki

Cóż to było? Co za mara? Górski Król w legendę wrócił?

Pewnieś przyciął Pan komara! Halny Ci kapelusz zrzucił.

Wiersz powstał w natchnieniu zakopiańskim klimatem, gdzie na każdym rogu można nabyć śliwowicę 75%, a której i mnie było dane skosztować na Krupówkach.

26 sierpnia 2011r.

11

Ogień z nieba, chaos piekła

Strzępy stali w pył roztarte

Boski wiatr! - Historia rzekła

Ktoś wyciągnął śmierci kartę

Dwóch bliźniaków we mgle tonie

Strzały srebrne ich przeszyły

Gwiazda krucjat też już płonie

Szklane ściany zaś się zbiły

Świat zamarły z nowym wiekiem

W jedną stronę wzrok zwrócony

Strach zawładnął każdym człekiem

Czwarty anioł jest strącony

Głosy dławią się od krzyku

Nową wojnę czas rozpocząć!

Wrogów wkoło jest bez liku…

Wielu w grobach musi spocząć!

Zatem rzeknę wręcz nachalnie…

Wróć w początki tej przyczyny!

Kto bandytą jest realnie?

Któż ofiarą zaś bez winy?

Ku pamięci wydarzeniom sprzed dziesięciu lat.

11 września 2011r.

Trędowaty

Gdzieś po cichu, w duszy na dnie, w bólu zradza się pytanie

Tylko mądry człek zrozumie, bliskie prawdy wnet poznanie

Różne myśli wciąż się plączą, w ludzkiej głowie niczym węże

To trujące jadem strzały, więc cięciwę w łuk naprężę…

Czemu każdy z nas samotny, rodzi się i też umiera?

Jakim prawem wśród poetów, smutna pustka plon wciąż zbiera?

Kto przekleństwo takie rzucił, z bólu może czy z rozpaczy?

Gdzie się znajdzie taki człowiek, który wieczny mrok zobaczy?

Czemu krwawy tyran ciągle, ludem własnym poniewiera?

Jaką mocą podły szatan, wrota piekieł nam otwiera?

Któż w chaosie tym dostrzeże, śmierci sztandar znów wzniesiony?

Gdzież to wszystko doprowadzi, kiedy człowiek tak wzgardzony?

Skrycie wielu na trop wpadnie - któż rozmyśla o tych sprawach?

Chory umysł! - ktoś wygarnie - autor wątku tonie w brawach…

Nikt normalny tak nie prawi, przeto musi być idiota!

Tylko jeden w tłumie wspomni - to jest artyzm, nie głupota!

24 września 2011r.

Ballada o dwóch wędrowcach…

Dwóch panocków dawnem czasy, chciało w Tatry iść na szlaki

Nie zabrakło w sakwach kasy, również mocne mieli flaki

Z tydzień będziem w Zakopanem! - już donośnie Leszek głosi

Wszystko pójdzie zgodnie z planem! - Tomasz swoją prawdę wnosi

Przez przełęcze i doliny, na wędrówkę wybędziemy!

Przez pagórki i kotliny, wszystkie szczyty zdobędziemy!

Potem pójdziem na Krópówki, w „Czarnym Stawie” zabawimy!

Tam zostawim cztery dniówki, zaległości nadrobimy!

Lecz po drodze chęć ich naszła, co by w sklepie wódkę kupić.

Nagła zmiana w planach zaszła, aby szybko wpierw się upić

Szła butelka, potem druga, co by nogi były sprawne

Już ochroniarz w sklepie mruga - Są chłopaki w piciu wprawne!

Tak upływa dzionek cały, potem cztery po kolei

Już kieliszek jest za mały, a więc w łapska szklany wzięli

Wiwat wyjazd, wiwat wczasy! - Tomasz głośno tryumfuje

Wiwat góry, wiwat lasy! - Leszek zaraz mu wtóruje

Gdy butelek dziesięć poszło, Leszek Tomka nagle budzi

Do porażki tutaj doszło! - wszystek zapał kumpla studzi

- Przy butelce ciągle wkoło, urlop minął prawie cały!

Dwóch pijaków, więc wesoło! - tak sąsiady nas nazwały!

Ledwo uszli z tego z życiem, taki kac ich w wreszcie dopadł

Trzeba będzie skończyć z piciem, świetny humor szybko opadł

Więc z powyższej opowiastki, płynie morał właśnie taki

Nie doczekasz pierwszej gwiazdki, pijąc srogo jak pijaki!!!

30 września 2011r.

Parada kretynów

Na tapczanie Pali kot, jego program - zwykły gniot!!!

Obok siedzi pederasta, tyłek w krzesło już mu wrasta

Tuż za nimi premier dawny, chociaż stary, jeszcze sprawny

Znany po tym jest jak kończy - wkrótce Polskę znów wykończy!!!

Ksiądz sukmany już porzucił, fakty w mity wprawnie wrzucił

Z tyłu macha babo-chłop - Czy to burdel, czy sex-shop?

Na półTuska nie głosuję, w tamtą stronę tylko pluję

Drugi Kaczor za nim biegnie, chyba mina dziś mu zrzednie?

Żwawo Grzesio też Napiera - Elektorat sobie zbiera!!!

Już w lektykę szybko wsiada, nim ucieknie defilada

Już z Pawlaczem biegną chłopy -Szybciej, nim zgubimy tropy!!!

Wiosna ludów już nadchodzi, paradować nie zaszkodzi!!!

Sami znowu się bronimy, dziś rewoltę też zrobimy!!!

Wiocha przecie też być musi, nawet sznurek nas nie zdusi!!!

Jakaż piękna to parada, niechaj lekarz wszystkich zbada!!!

Tak Januszek nam doradza, własny wynik wszystkim zdradza

Gdzie wyborcza jest kiełbasa? Tam gdzie głupi z durniem hasa!!!

Niechaj zagrzmią gromkie brawa - Jaki wybór takie prawa!!!

Spójrz raz jeszcze trzeźwym okiem, znów ogarnij wszystko wzrokiem

Nie choroba i nie zdrada!!! To kretynów jest parada!!!

POwyborczy raport zbiorczy…

11 października 2011r.

Królowa Osiedla

Witaj droga, jaśnie pani

-Tyś jak chmura pośród grani!

Jam zaś sługa jest pokorny

-Cenię „urok” Twój ogromny!

Lico pudrem upiększone

Usta szminką są zwilżone

Włos złocistą farbą spływa

Tyś boginią jest już chyba?

Cały blok aż dech zapiera!

Gdy na spacer się wybiera

Ta co Magda ma na imię!

Czy to latem, czy też w zimie

Tyś jest wielką panią przecie!

-Wiedzą baby oraz kmiecie

Winnaś mienić się królową

-Choćby nawet osiedlową!

Prawdę powiem Ci brutalną

-Tyś dziewuchą jest zwyczajną!

Zamiast pindrzyć się dzień cały

-Ucz się pilnie, bo mózg mały!

Twa uroda bez znaczenia!

-Tu mój pogląd się nie zmienia

Tobie szkoły nie pomogą

Nawet z księdza miną srogą!

Chcesz być ciągle podziwiana?

Pośród ludzi być uznana?

Pod zły adres więc trafiłaś!

-Nic się chyba nie zmieniłaś?

Więc ku Tobie ślę te słowa

Niechaj złączy nas rozmowa

-Ugaś gniew co kryjesz w sobie!

Nie chcę krzywdy czynić Tobie!

Słowa ranią niczym noże

Niechaj Bóg więc nam pomoże

By niezgoda między nami

Gdzieś przepadła między snami

-W mojej duszy pustka wieczna!

Ma intencja zawsze grzeczna

-Przyjaźń ulgę mi przyniesie!

Coś nowego w żywot wniesie

Dla pewnej Magdy, co by dało waćpannie do myślenia…

23 października 2011r.

Niespełniona miłość

Gdzieś wśród uczuć drzemie jedno

Wciąż bezmiernie niespełnione

Musiał Amor trafić w sedno

Serce w żagiew jest zmienione

Choćbyś co dzień łkał jak dziecko

Pustka niczym pies się łasi

Miłość śmieje się zdradziecko

Żadna łza już jej nie zgasi

Nawet modlitw i tysiące

W nicość także się przemieni

Życie próżnią zaś tętniące

Miłość w piekło szybko zmieni

Morze bólu i przykrości

Miłość taka może sprawić

Pośród żalu i grzeszności

To uczucie może zabić…

28 października 2011r.

Na śmierć i życie

W trakcie każdej mej rozmowy

-Ponad wszystko Tobie wierzę!

Pozwól jeno w kilku słowy

-Przyjaźń naszą dzisiaj zmierzę!

Wszystkie skarby tego świata

-Przy niej ciągle będą zerem!

Masz na zawsze we mnie brata

-Co najlepszym przyjacielem!

W duszach naszych ogień płonie

Głucha pustka w sercach wita

Czy to w życiu, czy po zgonie

-Twoja przyjaźń we mnie wryta!

Nikt mnie lepiej nie zrozumie

Niźli dusza artystyczna

Tylko jedna sprostać umie

-Choć to prawda jest tragiczna!

Zatem rzeknę całkiem szczerze

-„Diabła” ciężko jest polubić!

Nie pomogą też pacierze

-Tylko niechęć trzeba zgubić!

Wiersz dedykuję istocie najbliższej

mojej artystycznej duszy,

drogiej przyjaciółce Wioletcie Słupczyńskiej.

31 października 2011r.

Nie czyń nigdy modłów…

Nie czyń nigdy modłów za mnie, łez też nigdy nie przelewaj

Dusza moja skończy marnie, wino w kielich więc nalewaj!

Kiedy małym byłem dzieciem, pakt zawarłem z czarnym diabłem

- Do tej pory byłeś śmieciem, ja zaś Twoje serce skradłem!

Tako rzecze ten belzebub, oczy świecą jak węgliki

-By poeta żaden nie mógł, już powielić Twej liryki!

Każdy wróg Twój sczeźnie w piekle! Dziwnym słowy będziesz prawił!

Walczył będziesz też zaciekle! Ludzkie głupstwo będziesz dławił!

W zamian żądam duszy Twojej, lecz tu wątek jest ciekawy!

Będziesz służył w armii mojej, bo lud piekieł jest niemrawy!

-Tyś jedynym wśród śmiertelnych, który geniusz sobie ceni!

-Bystry strażnik wrót piekielnych! Ziemię w piekło szybko zmieni!

Kiedy będzie czas właściwy, ja o służbę się upomnę!

-Ucz rozumu lud kłótliwy, zaraz Bogu o tym wspomnę!

Przeto także musisz wiedzieć, Ojcu zawsze wiernie służę!

On zapomniał wam powiedzieć, jam cegiełką w tej strukturze!

Tutaj się historia kończy, tak jak wino w tej butelce!

To co diabeł paktem złączy, siarką także cuchnie wielce!

Tak więc drogi czytelniku, bies nie taki wcale straszny!

Legend o nim jest bez liku, pracodawca jeno ważny!

8 listopada 2011r.

Czarna Róża

Jakiż anioł z niebios zstąpił?

Włosy niczym potok ognia!

Rzeknę, aby nikt nie zwątpił:

Nie miłować Cię, to zbrodnia!

Dwa szafiry są w Twych oczach

Chyba zmysły postradałem?

Nawet błądząc w górskich zboczach

Nigdy takiej nie poznałem!

Kiedy uśmiech Twój zobaczę

Serce szybciej we mnie bije!

Mam nadzieję, że coś znaczę?

Dla Tej, co w Zamościu żyje…

Może jesteś Tą jedyną?

Tak przez duszę utęsknioną!

Nim następne lata miną

Możesz także być wielbioną!

Czarna różo, musisz wiedzieć…

Coś się żarzy w serca części!

Bardzo szczerze chcę powiedzieć…

Jeśli kocham, to do śmierci!

Dla „Czarnej Róży” z Zamościa, którą bardzo chcę poznać… :)

17 listopada 2011r.

Bezsenność…

W mej pamięci miejsce Twoje…

Kiedy smutek mnie przeszywa

Czyżby mogło być Nas dwoje?...

Podła pustka w duszy bywa

Czegoś w życiu mym za mało…

Ja ci krzywdy nie uczynię!

Jedno co mi pozostało…

Myśleć tylko o dziewczynie!

Szczęście w szepcie Twego głosu…

Pragnę słyszeć go przez wieki!

Nie żal nawet złego losu…

Więc nie zamknę dziś powieki!

Sen mój przepadł niczym kamień…

W nocy oka nie zmrużyłem!

Proszę, w bajkę życie zamień…

Dla tej chwili właśnie żyłem!

Już się nie bój… jestem blisko…

Całą wieczność tu czekałem!

Chcę poświęcić Tobie wszystko…

Ciebie jedną pokochałem!

Dla najpiękniejszej „Czarnej Róży” z Zamościa…

27 listopada 2011r.

Baśń o zamojskiej niewieście

W szóstym dniu miesiąca grudnia, pewna panna ma Swe święto

Życzę więc by od południa, na biesiadę też Ją wzięto!

Wiosen już dwadzieścia mija, gdy w dziewczęciu serce bije

Kolią zdobi się Jej szyja, krawiec cudną suknię szyje…

Niech bardowie jak o Troi, pieśni ku Twej czci śpiewają!

Zaś rycerze w ciężkiej zbroi, hołd po wieczność Ci oddają!

W grodzie Zamość Twe królestwo, tam gdzie bractwo sławne żyje

Gdzie trwa uczta a rodzeństwo, za Twe zdrowie dzisiaj pije

Wiedz, że jest też młodzian taki, Tyś mu serca jest królową!

Ciągle daje Tobie znaki, chce być drugą Twą połową!

Z niego wierny mąż i prawy, nie trać czasu i okazji!

Rozwiej szybko swe obawy i ulegnij tej perswazji!

Książę młodym strzelcem także, piórem tak jak mieczem włada

Jest poetą błędnym wszakże, - weź z nim śluby ! - dobra rada

Niech jak w święty dzień niedzielny, życie miło Wam upływa!

Bić na wiwat zaś weselny, dzwon już nigdy nie przerywa!

Poprzez wiele chwil upojnych, mnóstwo dzieci też poczniecie

Zaś starości lat spokojnych, razem wspólnie dożyjecie

Przeto życzę Tobie miła, kiedy piszę tymi słowy

By powiastka się spełniła, w najpiękniejszy raj baśniowy!

Dla waćpanny Agnieszki w dniu Jej dwudziestych urodzin…

Dnia 6 grudnia roku pańskiego 2011, bielański poeta imć Tomasz Łętowski

Zwątpienie

Ciągle patrzę w Twoją stronę

Jedna myśl zaś duszę trawi

Choć z tęsknoty w głębi płonę

To zwątpienie wciąż mnie dławi

Czy Ty czujesz coś w swym sercu?

Czy o innym w nocy marzysz?

Czy z nim staniesz na kobiercu?

Czy miłością jego darzysz?

Moje wnętrze ból przeszywa

Teraz nie wiem czy Cię pragnę

Tak w miłości czasem bywa

Może sam to w końcu zgadnę

Proszę nie baw się uczuciem

Bądź mi zawsze bardzo szczera

Znów brutalnym w sercu kłuciem

Ta niepewność mi doskwiera

Jeśli gardzisz tym, co czuję

Wspomnij o tym moja miła

Mur ponownie dziś zbuduję

Pustka w sercu będzie żyła

10 grudnia 2011r.

Jest pewien dzień…

Jest pewien dzień, raz w całym roku

Wspomnij więc wtedy o małym proroku

Choć tyle wieków dawno minęło

Wielce pamiętne jest Jego dzieło

Gdzieś w betlejemskiej stajni zrodzony

Pośród narodów ciągle wielbiony

Dobrem i łaską niech Cię otoczy!

Niczym pastuszek wśród górskich zboczy

Zapach choinki w krąg się roztacza

Gwiazda na niebie święto oznacza!

Z Twego dzieciństwa wrócą wspomnienia

Kiedy Swym bliskim złożysz życzenia!

Niechaj nastaną chwile radosne!

Oby przyniosły gesty też wzniosłe

Życzę by w sercu Twym miłość nastała!

Blasku w Twe życie nagle dodała!

Dla wszystkich przyjaciół i znajomych w dniu szczególnego święta…

24 grudnia 2011r.

Straszydło

W Twym pokoju światło gaśnie

Mrok się budzi w czarnej ciszy

Nim świadomość słodko zaśnie

Strach nadejdzie z pustej niszy

Kiedy oddech Twój przyspiesza

Serce także szybciej bije

Wzrok na kształtach się zawiesza

Które rozum zaś odkryje

Wnet wyłania się z ciemności

Jakaś postać w noc odziana

Słyszysz tylko chrzęst jej kości

Twym więzieniem każda ściana

Wiesz, że nigdzie nie uciekniesz

Kres nadchodzi Twego życia

Jeśli ciszę mi przyrzekniesz

Wyjmę własną myśl z ukrycia

Wszelkie zjawy żyją w Tobie

Każdy z nas je zaś posiada

By nie przyszły w żadnej dobie

- Nie pij tyle! - moja rada

W po-Sylwestrowym klimacie, z noworocznym

przyrzeczeniem ograniczenia…

4 stycznia 2012r.

NA ZAKRĘCIE

Wybacz Droga pani Wiolu…

-Mózg mój czasem nie pracuje!

Chyba pływa w alkoholu?

-Bowiem życie mi rujnuje!

Tu psychiatra nie pomoże!

-Prędzej wmówię mu chorobę!

Raczej habit na się włożę!

Zanim stracę mą wątrobę!

Czasem ciężkie ze mną życie!

-Nawet jeden nie zaprzeczy!

Jednak rzeknę Tobie skrycie…

-Nikt znajomy nie złorzeczy!

Co poecie po talentach…

Skoro nikt go nie doceni?

Żywot taki na zakrętach…

Ta wrażliwość w pustkę zmieni!

Dla Wioli Rżąrzewskiej z przeprosinami za moje naganne zachowanie i skuteczne zepsucie sobotniego wieczoru

10 stycznia 2012r.

MUR

Nic nie czuję oprócz złości

Szkarłat ognia wnętrze trawi!

Zęby wbija aż do kości

Śmierć jedynie mnie wybawi!

Twardy mur otacza duszę

Ból na nerwach mi przygrywa!

Nawet, jeśli cegłę skruszę

Druga w miejsce tej przybywa!

Spojrzyj w oczy me szalone

Wódkę w kielich śmiało nalej!

W niej me ciało upodlone

Brnie przez bagno życia, dalej!

Możesz napluć na twarz moją

Nie zaleję się już łzami!

Wiedz, że rany też się goją

Dziś zostawię je za drzwiami!

Nawet, kiedy sen mnie zmoże

Pamięć o mnie cierpieć będzie!

Zło zwyciężyć także może

Gorycz szpon swój wbije wszędzie!

Kiedy trumnę dla mnie zbiją

Ciało legnie w niej pokotem!

Potem szybko ją przykryją

W swej pamięci zwykłym błotem!

Tak minęła ma historia

Treść butelki się skończyła!

Niech napawa cię euforia

Róża czernią nagle zgniła!

11 stycznia 2012r.

NIC

Czyś przy kości, czyś Ty chuda

-Powiem szczerze, wiem na pewno!

Czy blondynka, czy też ruda

-Jest mi zawsze wszystko jedno!

Choćbyś była najpiękniejsza

-Nic nie znaczą dla mnie wdzięki!

Dalej będziesz najzwyklejsza

-Już ze złości ściskasz szczęki!

Smutek duszę ciągle trawi

-Dłużej niźli pięć minutek!

Żadna ze mną nie zabawi

-Gdy z dziewczęcia wyjdzie głupek!

Wiele wyśmiać się zdarzyło

-Szczęścia żadna dać nie może!

Nigdy wtedy nie jest miło

-Pozwól, oczy Ci otworzę!

Kiedy pasji w życiu nie masz

Zaś kurzami mózg porasta

Przy mym boku rady nie dasz

-Bo mi nudzi się niewiasta!

Tobie szminka nie pomoże

-Ani żadne babskie sztuczki!

Maski klauna nie założę

-Swe marzenia wrzuć do spłuczki!

14 stycznia 2012r.

Serenada bez miłości

Czasem nęka mnie piosenka

O miłości niespełnionej

Na gitarze bard ją brzdęka

W głębi duszy umęczonej

To uczucie nie istniało

Powstać także by nie mogło

Kiedy serce Twe skostniało

W moim gniew wybuchał podło

Czasem zerknę w Twoją stronę

Później spojrzę w dno butelki

W ogniu jeszcze nie utonę

Lecz przepadnie smutek wszelki

Biały welon już przywdziałaś

Marsz weselny brzmieć zaczyna

Prawdy nigdy nie poznałaś

To nie Twoja jednak wina

Ślepa furia mą kochaną

Pustka wokół z nią związana

Panią serca jest oddaną

Złość na zawsze zaś pisana

Swą przysięgę już złożyłem

Ona także wyszeptała

Miłość wszelką zagłuszyłem

Dusza nawet nie załkała

22 luty 2012r.

Kres Tyranii

Witaj panie jenerale!

Czemu wielkie robisz oczy?

Czy nie boisz się pan wcale?

Biała pałka Cię zamroczy!

Pan jenerał jest bogaczem?

Źle trafiłeś cwany dziadku!

Już zanosisz się swym płaczem

Gdyż nie łaknę Twego spadku!

Mogłeś kaucji milion wpłacić

Kradłeś więcej całe życie!

Jak tak można się zeszmacić?

Chciałeś wiecznie być na szczycie?

Twe pagony nie pomogą!

Nie eksponuj więc ich wcale!

Kiedy z rzeki Cię wyłowią

Rdzą pokryją się medale!

Teraz stoję tu nad Tobą

Przy Twej skroni stal spoczywa!

Bracia w boju resztę zrobią

Tak się wojnę dziś wygrywa!

Krew na rękach nie zasycha!

Chociaż lata wciąż mijają

Niechaj podły tyran zdycha!

Sępy wokół już czekają

W taki sposób koniec przyjdzie

Do Nich wszystkich dnia pewnego

Naród wreszcie z łomem wyjdzie!

A więc pilnuj się …kolego!

29 luty 2012r.

BASTA!!!

Ja dosyć mam wszystkiego, mój drogi czytelniku!!!

Tej sztucznej w tle muzyki i tłumu na chodniku

Ciągłego bezmózgowia pod niebo chwalonego

I kłamstwa Wam na co dzień, tak podle wmawianego!!!

I choćby też przemocą lub groźbą tępić chcieli

Ja jeden się nie ugnę!!! - chcę jeno, by wiedzieli

Nadejdzie czas pogardy i kara straszna spłynie

Kraj cały wnet upadnie, pogrąży się w ruinie

Z pustego nie nalejesz, gdyś tylko niewolnikiem

Pod butem pchłą parszywą i pracy zakładnikiem

Zaś panem Twoim burżuj, co w złocie chce się pławić

A sługę pokornego, biedotą własną zdławić

Jest jedna prosta rada - Działanie w konspiracji!!!

Sposobność w końcu będzie - Wyruszaj więc do akcji!!!

Szatańska to metoda, przez czarty dawno znana

Bo skoro dziedzic mocny - Przetrąćmy mu kolana!!!

Gdy oni tylko kłamią, to samo im sprzedajmy

Fałszywych plotek strumień, dokoła rychło dajmy

Ich własna broń jest batem, co w obie strony razi

Zawróćmy go przeciwnie, swym żarem niech odkazi

31 marca 2012r.

Przedświąteczne Zamieszanie

Pierwsza gwiazdka już na niebie

Lecz to chyba nie ta bajka?

Mruga oczkiem znów do Ciebie

- Pokoloruj szybko jajka!!!

W Twym koszyczku jest baranek

-Przy kiełbasce sobie leży!

obok życzeń pełen dzbanek

że aż ciasto wzrasta w dzieży!

Wszystko prawie jest gotowe

Jeszcze ksiądz to zaraz skropi

Aby święta były zdrowe

Wśród miastowych i gdzie chłopi

A więc drogi przyjacielu

Nie pożałuj sobie jadła

Nie zapomnij też o chmielu!

-Oby „szóstka” w lotto wpadła!

8 kwietnia 2012r.

1



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Tomasz Urban RSS dla blogerów
Tomasz Urban RSS dla blogerów
Pawłowski Tomasz OP Przewodnik dla zniechęconych spowiedzią i Mszą świętą
Tomasz Urban RSS dla blogerów 2
Tomasz Urban RSS dla blogerów
To nie koniec świata, lecz początek triumfu Bożego
Tomasz Łętowski Duszy Dręczonej Rapsod Żałobny
2018 04 25 Nie dla kary śmierci i eutanazji Tak dla śmierci Alfiego Do Rzeczy
Żywy Płomień ORĘDZIA DLA POLSKI I ŚWIATA AKTUALNE CZYTAJCIE !!!V2 565
konferencje wielkiej trojki i ich konsekwencje dla polski i swiata
BARDZO WAŻNE 8 GRUDNIA GODZINA ŁASKI DLA ŚWIATA

więcej podobnych podstron