rozdział 44 PRZEKLĘTA UŁUDA


ROZDZIAA 44
Zdaniem Belzebuba pojęcie, jakie ludzie sobie wyrobili o sprawiedliwości,
jest dla nich samych, w sensie obiektywnym,  przeklętą ułudą"
Uśmiechając się i wciąż spoglądając z czułością na swojego wnuka Hassina, Belzebub powiedział:
- Dopiero teraz, mój drogi następco, gdy już z grubsza przyswoiłeś sobie wszystko, co ci powiedziałem o trój mózgowych istotach mających siedlisko na planecie Ziemia, nadszedł, jak sądzę, właściwy moment, żeby dokładniej się zająć tą tamtejszą  kwestią" w którą obiecałem cię wtajemniczyć pod sam koniec moich opowieści.
Mianowicie chcę ci opowiedzieć o tej szeroko rozpowszechnionej wśród nich szkodliwej idei, o której, jeśli sobie przypominasz, napomknąłem, mówiąc o głównym  haczyku" ich psychiki - to znaczy o ich rozmaitych i osobliwych  hawatwernoni" lub, jak one same to określają,  religiach" - a która stanowi podstawę tych wszystkich ichnich religii i nazywa się  Dobro i Zło"
Wspominałem ci też, że niedawno z powodu tej szkodliwej, szerzącej się wśród ziemskich istot trójmózgowych idei doszło na świętej planecie Czyściec do wielkich wydarzeń czy też, jak powiedzieliby twoi ulubieńcy, wybuchł tam ogromny  skandal" i że mimowolną przyczyną tego skandalu byli niektórzy członkowi twojego  hernasdżinsa" lub, jak się mówi na Ziemi, twojego  drzewa genealogicznego".
Abyś mógł lepiej sobie wyobrazić i łatwiej przyswoić to wszystko, co zamierzam ci teraz wyjaśnić, sądzę, że powinienem wprzód wrócić pamięcią do pewnych wydarzeń z dawnej przeszłości, które na pierwszy rzut oka nie mają żadnego związku z tą tamtejszą ideą.
Otóż... mówiłem ci już, że kiedy po raz piąty zstąpiłem na powierzchnię twojej planety, zatrzymałem się tam tylko niedługo i szybko wróciłem do domu, na planetę Mars.
A stało się tak, ponieważ moi przyjaciele powiadomili mnie z Centrum, że tam, to znaczy na planecie Mars, miał się wkrótce zjawić jeden z zaufanych Cherubinów naszego wszechobejmu-jącego nieskończonego,'aby przekazać pewne dotyczące mnie osobiście rozporządzenie.
Niedługo po moim powrocie na planetę Mars faktycznie pojawił się tam wspomniany Cherubin, a przekazane mu z Góry rozporządzenie mówiło o tym, że za moje świadome trudy, które przyniosły rezultaty służące ogólnokosmicznej pomyślności i doprowadziły do wykorzenienia wśród przypadłych ci do gustu trójmózgowych istot zwyczaju  składania ofiar", a także na skutek osobistych błagań Jego Zgodności Anioła Luizosa skierowanych do naszego wspólnego nieskończonego ojca, kara, jaką wymierzono mi za indywidualne wykroczenia, została na tyle złagodzona, że odtąd przestała już obejmować moje potomstwo.
Tak więc od tamtej chwili moje dzieci, to znaczy twój ojciec i twój wuj Tuiłan, mogły na własne życzenie i w dowolnym momencie wrócić tutaj, do Centrum, aby wziąć na siebie stosowne obowiązki związane z niezliczonymi realizacjami naszego
WSPÓLNEGO OJCA.
Po tym wydarzeniu, tak ważnym dla naszej rodziny, moje dzieci rzeczywiście szybko opuściły planetę Mars i wróciły tutaj, do Centrum, gdzie zaraz po przybyciu - z racji tego, że były już wybitnymi znawcami w pewnych dziedzinach obiektywnej nauki i umiały się w praktyce dobrze stosować do jej praw - powierzono im pełnienie odpowiednich obowiązków.
Twój ojciec, jak ci już mówiłem, został z miejsca powołany na stanowisko  cyrliknera" na jednej z części powierzchni naszego drogiego Karataza, a potem stopniowo zasłużył na to, by przejąć obowiązki głównego cyrliknera wszystkich trójmózgowych istot mających siedlisko na naszej planecie i zresztą pełni tę funkcję do dzisiaj.
Natomiast twój wuj Tuiłan, jak już ci też wspominałem, został zatrudniony na świętej planecie Czyściec jako jeden z pomocników kierownika stacji eterograficznej, która wtedy - tak samo jak teraz - utrzymywała  łączność eterograficzną" z prawie wszystkimi planetami naszego Wielkiego Wszechświata.
On także zasłużył póznjej na objęcie funkcji głównego dyrektora, którą piastuje do dziś.
Muszę ci jeszcze wyjaśnić, dlaczego zaraz po przybyciu do Centrum moje rezultaty czy, używając określenia twoich ulubieńców, moi  synowie" zostali uznani za godnych awansowania na tak odpowiedzialne stanowiska.
Abyś mógł zrozumieć, jak do tego doszło, powinieneś wiedzieć, że jedną z istot towarzyszących mi od samego początku w czasie mojego zesłania był główny cyrlikner naszej planety Karataz, wówczas jeszcze młody, ale już bardzo uczony Pułudżi-stius, który potem, po wszechmiłosiernym darowaniu naszej winy, zasłużył na funkcję - i pełni ją do dziś - pomocnika Wielkiego Obserwatora ruchu wszystkich skupień Megalokosmosu, Jego Samopieczołowitości Arcyserafina Kszełtarna.
Tak więc kiedy zacząłem organizować obserwatorium na planecie Mars, ów uczony Pułudżistius zaproponował mi, żebym przyjął go w charakterze nadzorcy i kierownika tej mojej nowej placówki.
Oczywiście od razu na to przystałem, ponieważ doskonale znał położenie wszystkich małych i dużych skupień kosmicznych, jak również prawa ich wzajemnego wspierania się, i od tamtej pory ten wielki uczony Pułudżistius wiódł egzystencję w moim domu na planecie Mars.
Pózniej zaś, kiedy pojawiły się i, osiągnąwszy odpowiedni wiek, uformowały rezultaty mojego aktywnego pierwiastka, poprosiłem tego wielkiego uczonego Pułudżistiusa, żeby wziął na siebie również obowiązek  oskianocnera" lub, jak mówią twoi ulubieńcy,  wychowawcy" moich dzieci, na co zgodził się z wielką chęcią, albowiem egzystując tam w nietypowych warunkach, nie miał możliwości wykorzystania swej wszechstronnej wiedzy
w sposób, który by go zadowalał, i moja propozycja otwierała mu pod tym względem, jak to się mówi,  szerokie pole do popisu".
Odtąd oprócz wypełniania podstawowych obowiązków, których na początku nie miał zbyt dużo, poświęcił się bez reszty tworzeniu zewnętrznych i wewnętrznych warunków, dzięki którym moi synowie mogli otrzymywać odpowiednie wrażenia pozwalające na skrystalizowanie się w nich takich danych istnieniowych, jakie są niezbędne do odpowiedzialnej, godnej istot trójmózgo-wych egzystencji.
Już wkrótce moi synowie tak się do niego przywiązali, że nie opuszczali go nawet wtedy, gdy w moim obserwatorium wypełniał swoje podstawowe obowiązki, i dobry Pułudżistius również w takich warunkach nieustannie oświecał ich rozum i udzielał im praktycznych wyjaśnień dotyczących obserwacji różnych skupień, sposobów badania ich wzajemnych wpływów oraz samego znaczenia tych wpływów.
Zawsze im tłumaczył, w jaki sposób i po co określone skupienie kosmiczne znalazło się w tym, a nie innym miejscu, jak również przekazywał im informacje o szczególnych właściwościach wzajemnych wpływów wywieranych przez owe skupienia w trakcie ogólnokosmicznego procesu trogoautoegokratycznego.
Dzięki temu w zbiorczej obecności moich rezultatów skrystalizowały się pod kierunkiem tego znakomitego uczonego nie tylko wszystkie dane potrzebne każdej odpowiedzialnej istocie trój-mózgowej, lecz także mnóstwo innych danych umożliwiających uświadomienie sobie i odczucie prawdziwych informacji o kosmicznych koncentracjach oraz ich funkcjonowaniu.
Nawiasem mówiąc, to właśnie w tym okresie stopniowo się ukształtowało u obu moich synów subiektywne zainteresowanie tą materią, która miała się stać ulubionym przedmiotem ich obserwacji i studiów.
Na przykład twój ojciec lubił obserwować i badać wzajemne wpływy oraz wspieranie się kosmicznych skupień znajdujących się w sferach najbliższych Pierwozródła, Przenajświętszego Słońca-Absolut, za to twój wuj Tuiłan przejawiał zainteresowanie
obserwacją planety Ziemia i toczącego się na niej procesu egzystencji istnieniowej tych budzących twoją ciekawość trój mózgowych istot. Sam zresztą częściowo zaszczepiłem w nim to zainteresowanie, ponieważ w trakcie obserwacji egzystencji twoich ulubieńców często, gdy sam byłem zajęty czymś innym, zlecałem mu odnotowywanie wszelkich zmian zachodzących w zauważonych już wcześniej przeze mnie stanach.
A to, jak się dalej potoczyły sprawy, było wynikiem następujących zdarzeń:
Kiedy moi synowie, udając się tutaj, do Centrum, opuszczali na zawsze planetę Mars, twój wuj Tuiłan w chwili otrzymania mojego błogosławieństwa usilnie nalegał, żebym regularnie informował go o rezultatach moich obserwacji i badań dziwnej psychiki tych przypadłych ci do gustu dwunożnych istot trój mózgowych, które mają siedlisko na planecie Ziemia.
I już po przybyciu na miejsce, gdy szybko się okazało, że obaj mają dużą wiedzę zarówno o położeniu skupień kosmicznych, jak i o ich właściwościach i osobliwościach, a także długą praktykę w obliczaniu całokształtu wzajemnych wpływów, w uznaniu za to wszystko od razu powierzono im wspomniane odpowiedzialne funkcje.
Odkąd dowiedziałem się o stałym miejscu ich egzystencji i stanowiskach, których pełnienia okazali się godni, raz na kwartał naszego roku wysyłałem Tuiłanowi, zgodnie z obietnicą, dokładną kopię wszystkich notatek z prowadzonych wciąż przeze mnie obserwacji.
Minęło wiele lat, od kiedy zacząłem wysyłać Tuiłanowi takie eterogramy, i prawdę mówiąc, nie miałem pojęcia, co z nimi robił, aż któregoś dnia otrzymałem informacje o tych wstrząsających wydarzeniach na planecie Czyściec.
Okazało się, że wielki rządca świętej planety Czyściec, Wszech-ostoja Jednej Strony Świata Arcycherubin Helkgematios, przypadkowo się dowiedziawszy, że jeden z pomocników kierownika stacji eterograficznej, Tuiłan, regularnie otrzymuje długie eterogramy od swojego ojca z układu słonecznego Ors, wyraził życzenie
zaznajomienia się z ich treścią i w rezultacie sam bardzo się nimi zainteresował, a na do datek polecił twojemu wujowi Tuiłanowi transmitować ich zawartość przez ogólnoplanetarny  tuluchtercynek"*, tak by niektóre  najwyższe ciała istnieniowe" mieszkające na świętej planecie mogły, jeśli tylko będą chciały, posłuchać w ramach odpoczynku informacji o psychice takich oryginalnych trójmóz-gowych istot mających siedlisko na jednej z najbardziej odległych planet naszego Wielkiego Megalokosmosu.
Twój wuj Tuiłan zrobił to, co mu nakazano. Za każdym razem, gdy otrzymywał ode mnie eterogram, nadawał jego treść przez ogólnoplanetarny tuluchtercynek i w ten sposób wszystkie sprawiedliwe dusze mieszkające na świętej planecie były informowane na bieżąco o wszelkich moich obserwacjach i badaniach wszystkiego, co wiązało się z tą ichnią dziwną psychiką.
Od tamtej pory niektóre sprawiedliwe najwyższe ciała istnieniowe nie tylko zaczęły tam, na świętej planecie, bardzo uważnie śledzić każdą moją obserwację, ale też rozmyślać nad dziwacznoś-cią owej psychiki.
W efekcie tych rozmyślań błogosławione najwyższe ciała istnieniowe zdały sobie sprawę, iż coś niedobrego dzieje się z psychiką istot trójmózgowych na planecie Ziemia, a nawet udało im się dostrzec podstawowe przyczyny tego podejrzanego  czegoś", i wtedy wiele z nich poważnie się oburzyło na taką, jak im się na początku wydawało, pochodzącą z Góry niesprawiedliwość.
W miarę jak dzieliły się coraz częściej wrażeniami zarówno między sobą, jak i z innymi, tych oburzonych sprawiedliwych  dusz" stale przybywało, aż w końcu wszędzie w  caruaryjach"** świętej planety myślano i rozprawiano już wyłącznie o tym.
W wyniku tego wszystkiego mieszkańcy świętej planety wybrali spośród siebie pięćdziesiąt sprawiedliwych dusz, które miały przeprowadzić wspólnie dochodzenie i odkryć prawdziwą
*  Tuluchtercynek" przypomina, oczywiście tylko do pewnego stopnia, to, co na Ziemi zwane jest  telegrafem bezprzewodowym" lub  radiem". **  Caruaryje" świętej planety odpowiadają w przybliżeniu temu, co na planecie Ziemia określa się jako  miasta" i  wioski".
przyczynę tego, że na owej planecie Ziemia do psychiki istot trój-mózgowych zakradł się taki nonsens uniemożliwiający wręcz wszelkie doskonalenie się tej ich  najwyższej części istnieniowej" która z różnych powodów powstaje czasem także w niektórych z nich.
Tych pięćdziesiąt wybranych sprawiedliwych dusz to były akurat te dusze, które już zasłużyły na to, by stać się kandydatami czekającymi na przenosiny do Przenajświętszego yródła wszystkiego, co istnieje.
W tej sytuacji sam zarządca świętej planety, Wszechostoja Jednej Strony Świata Arcycherubin Helkgematios, nie tylko usankcjonował wybór tych pięćdziesięciu błogosławionych dusz, lecz także poinformował je o swojej wspaniałomyślnej decyzji udzielenia wszelkiej pomocy w wypełnianiu powierzonego im zadania.
A więc, mój chłopcze, owych pięćdziesięciu kandydatów do przeniesienia na Słońce-Absolut rozpoczęło swoje poszukiwania i po długich i skomplikowanych dociekaniach ustaliło, że podstawową przyczyną wszystkich anomalii w psychice trójmózgowych istot powstających na owej planecie było pojawienie się wśród nich ściśle określonego poglądu, że jakoby na zewnątrz esencji istot znajdują się dwa krańcowo różne czynniki - pierwiastek  Dobra" i pierwiastek  Zła" - będące motorem wszystkich ich dobrych oraz złych przejawów.
Następnie stwierdzili, że ta rozpowszechniona i szkodliwa idea, na którą składają się dane krystalizujące się stopniowo w każdej z tych istot jeszcze w trakcie jej kształtowania się w wieku przygotowawczym, opanowuje ich zbiorczą psychikę w momencie, gdy osiągają one już wiek odpowiedzialny, i z jednej strony służy jako uspokajacz i usprawiedliwiacz wszelkich ich przejawów, a z drugiej jest głównym czynnikiem uniemożliwiającym doskonalenie się najwyższych części istnieniowych powstających w niektórych z nich.
Kiedy sprawiedliwi mieszkańcy świętej planety już to sobie wyjaśnili, zaczęli rozmyślać i zastanawiać się razem nad wyjściem z takiej sytuacji oraz nad tym, co sami mogliby w tej sprawie zrobić.
Jak mi pózniej opowiadano, we wszystkich caruaryjach zaczęli organizować zebrania i konferencje, aby wspólnym wysiłkiem powziąć jakąś decyzję, i po długich rozważaniach oraz skomplikowanych  balotażach" wśród sprawiedliwych dusz w poszczególnych caruaryjach, jak również między różnymi caruaryjami, ostatecznie niemal jednogłośnie przyjęto następującą rezolucję:
 Przede wszystkim złożyć u stóp naszego twórcy stworzyciela błagalną prośbę o to, by zrządzeniem swej Opatrzności zesłał z Góry do trójmózgowych istot planety Ziemia posłańca do nich podobnego i obdarzonego danymi, które będą odpowiadać takiemu rozumowi, jaki umożliwiłby mu znalezienie na miejscu sposobu wykorzenienia tej szkodliwej idei, a następnie - ze względu na to, że pojawienie się na powierzchni planety Ziemia takiej idei było i wciąż jest podstawową przyczyną wszystkich potwornych nieszczęść, które spadają na powstające tam święte najwyższe części istnieniowe - ze skruchą ośmielić się poprosić naszego wspólnego ojca, aby nie dopuścił do tego, by najwyższe ciało istnieniowe ziemskiej istoty trójmózgowej, która stała się powodem pojawienia się tej idei, było zabrane na świętą planetę, i to nawet jeśli zdążyło się już udoskonalić do wymaganego stopnia świętego rozumu, lecz by on skazał je na wieczystą egzystencję na planecie Wyrzut Sumienia".
Otóż, mój chłopcze, zaraz po tym, jak mieszkańcy świętej planety uchwalili tę rezolucję, wybuchł tam taki, jak się wyraziłem,  skandal", że na wspomnienie o nim niejedno święte Indywiduum, które zna tę epopeję, do dziś  chwytają dreszcze".
Ów skandal został wywołany w następujący sposób:
Z inicjatywy tych samych pięćdziesięciu wybranych kandydatów do przeniesienia na Słońce-Absolut natychmiast po przyjęciu wspomnianej rezolucji postanowiono się dowiedzieć, która ziemska istota trójmózgowa, być może posiadająca już najwyższą część istnieniową, przyczyniła się do powstania na twojej planecie takiej szkodliwej idei.
Owe dociekania ujawniły, że trójmózgową istotą będącą inicjatorem skrystalizowania się takiej szkodliwej idei jest niejaki Makary
Krochbernkcjon, którego najwyższa część istnieniowa, udoskonalona do wymaganego stopnia rozumu, nie tylko stała się już godna przebywania na świętej planecie, lecz także kandyduje jako jedna z pierwszych do zabrania na Przenajświętsze Slońce-Absolut.
Kiedy wyszło to na jaw, po całej świętej planecie - jak mi opowiadano pózniej - rozszedł się, by tak rzec,  jęk" i nie było tam ani jednej sprawiedliwej duszy, która potrafiłaby bez wyrzutów sumienia myśleć o takim zatrważającym stanie rzeczy.
Przez prawie ćwierć roku wszędzie tylko się naradzano, roztrząsając kwestię tego niebywałego  skandalu", i we wszystkich tamtejszych caruaryjach znowu zaczęły działać wszelkiego rodzaju komisje oraz podkomisje, które miały za zadanie znalezć wyjście z tej nietypowej sytuacji.
W wyniku tego wszystkiego powzięto tym razem - opierając się na tych samych co uprzednio zasadach - następującą rezolucję:
 Utrzymać w mocy pierwszy ogólnoplanetarny wyrok w sprawie najwyższej części Makarego Krochbernkcjona, ale równocześnie złożyć U Stóp WSPANIAAOMYŚLNEGO NIESKOCCZONEGO
prośbę wszystkich mieszkańców świętej planety o złagodzenie takiego straszliwego wyroku".
Tak więc, gdy nasz nieskończony wspaniałomyślny stworzyciel pojawił się na świętej planecie po raz kolejny, taka prośba została złożona u jego stóp.
Wieść niesie, że wspaniałomyślny stworzyciel tylko chwilę się wtedy namyślał, po czym raczył wydać rozkaz, by tej zasłużonej duszy zezwolić na egzystencję na świętej planecie aż do wyjaśnienia dalszych rezultatów jej karygodnego postępku.
Chociaż ta w pełni ukształtowana najwyższa część istnieniowa była podstawową przyczyną tego, że wszystkie najwyższe części istnieniowe powstające w obecnościach niektórych istot trójmóz-gowych twojej planety straciły możliwość całkowitego udoskonalenia się, nasz wspólny ojciec najwyrazniej wydał to swoje łaskawe polecenie, ponieważ miał nadzieję, że być może w końcu owe istoty same uświadomią sobie swój błąd i zaczną egzystować jak przystało istotom trój centrowym. A wtedy nie byłoby już
potrzeby ukarania w tak straszliwy sposób najwyższej części ist-nieniowej owej istoty, która - nie poddając się niezależnym od niej i znacznie przerastającym jej możliwości niesprzyjającym warunkom, a także bezlitośnie walcząc z nieubłaganą własną zasadą przeczącą - zdołała udoskonalić tę swoją najwyższą część istnieniową do wystarczającego pozidmu, by móc stanąć w przedsionku Podstawy wszystkiego, co istnieje we Wszechświecie.
Dzięki wspomnianemu rozkazowi naszego wspaniałomyślnego najwyższa część tego biednego Makarego Krochbernk-cjona do dzisiaj egzystuje na świętej planecie i teraz jej przyszłe losy zależą już wyłącznie od przypadłych ci do gustu istot trójmóz-gowych.
Po dość długiej pauzie Belzebub kontynuował:
- Pierwsze informacje o tych wydarzeniach na świętej planecie dotarły do mnie dokładnie w trakcie mojego szóstego zstąpienia na powierzchnię twojej planety i oczywiście bardzo się tym wszystkim zainteresowałem, wskutek czego sam też zacząłem szczegółowo badać na miejscu tę żałosną historię, w którą wplątali się twoi ulubieńcy.
Najpierw, mój chłopcze, muszę ci szczerze wyznać - właśnie tobie, mojemu bezpośredniemu następcy - że chociaż wszyscy sprawiedliwi mieszkańcy świętej planety ustalili za pomocą najróżniejszych i do tego bardzo skomplikowanych środków, że podstawową przyczyną wszystkich anomalii w psychice tych przypadłych ci do gustu trójmózgowych istot była i wciąż jest ta zgubna idea, ja osobiście nie mogę tego kategorycznie potwierdzić.
Oczywiście nie da się zaprzeczyć, że ta fantastyczna idea odegrała dużą rolę w stopniowym, że tak powiem,  rozcieńczeniu" psychiki tych nieszczęśników.
Sam wchłonąłem bardzo dużo wrażeń, a także skrystalizowały się we mnie dane potrzebne do wyrobienia sobie subiektywnej opinii, kiedy zainteresowawszy się całą tą sprawą, zacząłem prowadzić między innymi poszukiwania, żeby wyjaśnić sobie historię pojawienia się i ukształtowania indywidualności owego Makarego Krochbernkcjona.
Te specjalne poszukiwania jasno mi pokazały, że chociaż, faktycznie, to on jako pierwszy użył pojęć  Dobro" i  Zło" sam jednak nie miał żadnego wpływu na to, że pózniej w procesie egzystencji wszystkich następnych pokoleń twoich ulubieńców słowa te nabrały dla nich tak zgubnego znaczenia.
Jeśli teraz, mój chłopcze, wtajemniczę cię w zebrane przez siebie informacje dotyczące historii powstania oraz procesu egzystencji Makarego Krochbernkcjona, to pewnie już samoczynnie skrystalizują się w tobie odpowiednie dane, dzięki którym uzyskasz przybliżone wyobrażenie o tym bolesnym ziemskim fakcie.
Zacznę od tego, że odkąd postanowiłem zająć się tą sprawą, przy każdym spotkaniu z dowolnym kompetentnym indywiduum starałem się dowiedzieć wszystkiego, co mogłoby rzucić światło na któryś z aspektów indywidualności onego Makarego Krochbernkcjona.
Na pewno zainteresuje cię fakt, że jednym z pierwszych spotkanych indywiduów potrafiących udzielić mi na ten temat jakichś informacji była pewna sędziwa istota naszego plemienia, która okazała się niezwykle pomocna i w trakcie naszej rozmowy wyjaśniła mi wiele rzeczy, a także wskazała kilka bardzo dobrych zródeł, z których zaczerpnąłem pózniej nader pożyteczne i szczegółowe informacje.
Wspomniana sędziwa istota to nikt inny, jak wuj owej młodej istoty z naszego plemienia, która była powodem mojego pierwszego przylotu na twoją planetę i która pózniej sprawowała funkcję starosty wszystkich istot naszego plemienia zesłanych do układu Ors.
Owa sędziwa istota egzystowała na twojej planecie na kontynencie Atlantyda dokładnie w tym samym okresie co Makary Krochbernkcjon.
Na podstawie zebranych przeze mnie informacji oraz dzięki wszystkim innym moim specjalnym metodom badawczym dowiedziałem się, że ta ziemska trójmózgowa istota imieniem Makary Krochbernkcjon powstała i zaczęła egzystować na kontynencie Atlantyda w następstwie świętego procesu Elmuarno, który zaszedł między dwoma tamtejszymi trójmózgowymi istotami płci odmiennej zaraz po osiągnięciu przez nie wieku odpowiedzialnego.
Ponieważ dziedziczność tej pary była pod każdym względem zdrowa, a co więcej, zewnętrzne warunki zwykłej egzystencji ist-nieniowej były tam jeszcze w miarę normalne i akurat okazały się dla nich wyjątkowo sprzyjające, więc rezultat ich świętego procesu, to znaczy ich  syn" zwany pózniej Makarym Krochbernk-cjonem, już w chwili swego powstania i w pierwszych latach dzieciństwa otrzymał w swej obecności prawie takie same dane stanowiące o przebiegu jego przyszłej odpowiedzialnej egzystencji, jak te, którymi dysponują w momencie pojawienia się na którejkolwiek z planet naszego Wielkiego Megałokosmosu wszystkie kesczapmartne istoty trójmózgowe, a że ponadto jego producenci, czyli, jak to się tam określa, jego  rodzice" przypadkowo zapragnęli przygotować ten swój  rezultat" do stania się odpowiedzialną istotą wykonującą zawód  uczonego" i trafem znalezli dla niego właściwych przewodników, ów rezultat, osiągnąwszy wiek odpowiedzialny, został bardzo dobrym, oczywiście jak na planetę Ziemia,  uczonym".
Niebawem, podnosząc jakieś jego naukowe zasługi, uznano, że jest godzien stania się pełnoprawnym członkiem uczonego towarzystwa Achldan.
W czasie, gdy proces jego odpowiedzialnej egzystencji toczył się na niwie nauki, on pewnego razu jasno ocenił swoją wartość i szczerze zdał sobie sprawę z własnej nicości.
Od tego momentu ze skruchą i powagą zaczął medytować nad swoim stanem. Rezultatem tych medytacji było to, że w każdej części jego całej obecności stopniowo zaczęła się pojawiać nadzieja i ostatecznie ustaliło się nawet przekonanie, że świadomy trud i zamierzone cierpienie mogą przemienić go z nicości w  coś".
Wtedy też zaczął się świadomie trudzić i bez żadnej litości dla swej części przeczącej tworzyć celowo takie warunki, które jej nie sprzyjały - przy czym te swoje świadome trudy i celowo tworzone warunki odnosił jedynie do przejawów i percepcji wchodzących w zakres obowiązków, które wziął na siebie jako istota odpowiedzialna, to znaczy obejmujących wyłącznie dziedzinę poszukiwań naukowych.
To właśnie w tym okresie egzystencji udało mu się zrozumieć niektóre prawa kosmiczne.
A ponieważ w nim - jak zresztą w większości ówczesnych ziemskich istot trójmózgowych - wciąż jeszcze krystalizowały się dane wzbudzające istnieniowy impuls zwany  miłością blizniego" więc żeby się podzielić odkrytymi przez siebie prawdami z innymi znajdującymi się w pobliżu podobnymi do niego istotami z jego planety, postanowił wyryć w marmurze  bulmarszano" pod tytułem  Pozytywne i negatywne wpływy wywierane na człowieka".
Na kontynencie Atlantyda nazwą  bulmarszano" określano to, na co współczesne ziemskie istoty mówią  książka"
Pózniej, mianowicie podczas mojego szóstego zstąpienia tam, miałem okazję zobaczyć na własne oczy wierną kopię tego bul-marszano - zrobioną już z kłów tak zwanych czirniano - i wtedy też w miarę dokładnie rozszyfrowałem jego treść.
Jako że informacje związane z pytaniem:  W jaki sposób kopia bulmarszano - które własnoręcznie wyrył Makary Krochbernk-cjon i które udało mi się odcyfrować w czasie ostatniego pobytu na twojej planecie - zachowała się do czasów współczesnych?" okażą się dla ciebie bardzo pouczające i ciekawe, pokrótce więc ci o tym opowiem.
Kiedy oryginał owego bulmarszano został już ukończony i zaaprobowany przez wprawionych w szczery podziw pozostałych uczonych członków towarzystwa Achldan, umieszczono go wtedy w środku tak zwanej głównej katedry istot należących do tego towarzystwa.
A ponieważ treścią tego bulmarszano zaczęło się interesować coraz więcej ówczesnych istot, więc przełożeni wspomnianego towarzystwa postanowili sporządzić kilka jego kopii, by tak samo ulokować je w środku wszystkich filii katedralnych, które znajdowały się wówczas w innych miastach tego samego kontynentu Atlantyda oraz na pozostałych kontynentach.
W tym celu wykonano siedem wiernych kopii, używając wspomnianych kłów czirniano.
Jedna z tych kopii, jak się dowiedziałem dzięki moim  badaniom śpipsychunalnym" była przeznaczona dla katedry na małym kontynencie zwanym  Sinkraga" i położonym niedaleko istniejącego do dziś kontynentu Graboncy.
Podczas drugiej perturbacji transapalnej, której uległa ta nieszczęsna planeta, ów nieduży ^kontynent Sinkraga, tak samo jak kontynent Atlantyda, zapadł się wraz z całą swoją zawartością do jej środka.
Jeśli zaś chodzi o kontynent Graboncy lub, jak się teraz mówi,  Afrykę", to należy zaznaczyć, że wprawdzie ów kontynent nie zapadł się wówczas w całości do środka planety, ale spotkał go ten sam los co inne istniejące wtedy kontynenty, na przykład kontynent Azja, a mianowicie niektóre jego części zostały wchłonięte i na ich miejsce wynurzyły się z wody inne, które po przyłączeniu się do ocalałych fragmentów utworzyły kontynent w jego dzisiejszej formie.
Otóż okazuje się, że wspomniana kopia została przywieziona na kontynent Graboncy - skąd miała być przetransportowana dalej - dokładnie wtedy, gdy tą niefortunną planetą wstrząsnęło drugie wielkie nieszczęście, a ponieważ tak się złożyło, że kopia ta znajdowała się na tym kawałku powierzchni kontynentu Graboncy, który przypadkowo się uchował, więc ona sama także nie zapadła się do środka planety.
Po tym przerazliwym zdarzeniu dzieło tego - na razie jeszcze świętego - Makarego Krochbernkcjona długo przeleżało pod ruinami i stopniowo zostało pokryte  kaszymanem". Dopiero jakieś trzydzieści wieków pózniej, kiedy przypadłe ci do gustu istoty znowu się rozmnożyły i nieopodal tego miejsca wybuchł proces unicestwiania się nawzajem między społeczeństwami noszącymi nazwy  Filnuancy" i  Plitazurali" istoty ze społeczeństwa  Filnu-ancy" kopiąc doły w poszukiwaniu wody pitnej dla siebie i swoich wielbłądów, natrafiły na tę kopię i ją wydobyły.
Wkrótce potem, kiedy istoty należące do tych dwóch społeczeństw zawarły, jak to się stało tam zwyczajem,  przyjacielski pokój" i zaczęły się dzielić tym wszystkim, co w trakcie tego procesu
zdobyły za pomocą przyjętych tam środków zwanych przez nie  zagarnianiem"  grabieżą"  konfiskatą"  haraczem" itd., wówczas także to znalezisko podzieliły na pół i istoty każdego z tych dwóch społeczeństw zabrały ze sobą połówkę owego autentycznie wielkiego dzieła, które w pojęciu ziemskich istot tamtego okresu miało wartość jedynie jako drogocenne tworzywo.
Pierwsza połowa tej kopii, z różnych powodów przekazywana z jednej grupy istot do drugiej, po siedmiu wiekach wpadła w końcu w ręce egipskich kapłanów.
Ów dziwny i oryginalny zbiór kilku kłów, dla nich już zupełnie niezrozumiały, stał się ich świętą relikwią i pełnił tę rolę do czasu, gdy perski król, o którym ci wspominałem, przybył tam ze swoimi zastępami i wyczyścił ten nieszczęsny Egipt, jak to się mówi,  na połysk".
Pózniej ta sama połówka kopii bulmarszano trafiła na kontynent Azja i, przechodząc z rąk do rąk, przypadła w spadku aj-sorskiemu kapłanowi, u którego zobaczyłem ją po raz pierwszy w połowie mojego szóstego pobytu tam.
Jeśli zaś chodzi o drugą połówkę tego dzieła, które nie ma i już nigdy nie będzie miało sobie równych, to ona także z najróżniejszych przyczyn przechodziła z rąk do rąk i w końcu trafiła do jednego z centralnych rejonów kontynentu Azja, gdzie podczas, jak tam mówią,  trzęsienia ziemi" zapadła się do środka planety, niezbyt jednak głęboko.
Nawiasem mówiąc, powinienem ci w tym miejscu wytłumaczyć, w jaki sposób w czasie mojego szóstego zstąpienia zdobywałem tam wszystkie te wymienione, jak również pewne inne informacje o dawno minionych wydarzeniach.
Mówiłem ci już, że w trakcie mojego szóstego zstąpienia na Ziemię stałem się zawodowym  lekarzem-hipnotyzerem" i że do badań dziwnej psychiki twoich ulubieńców wykorzystywałem wtedy między innymi  hipnotyzm", to znaczy posługiwałem się pewną specyficzną, tkwiącą już w ich psychice właściwością.
W okresie tej mojej działalności wśród twoich ulubieńców niektórych z nich przygotowałem w pewien specjalny sposób,
czyniąc z nich takich osobników, jakich w dawnych epokach nazywano tam  pytiami" a istoty współczesne określają słowem  media".
W pytie lub media zamieniają się tam takie istoty trójmóz-gowe; u których wewnętrzne funkcjonowanie ciała planetarnego
- czy to samo z siebie, tylko pod wpływem przypadkowego zbiegu okoliczności, czy też w wyniku zamierzonego działania innej świadomości - łatwo się dostosowuje do wszelkich modyfikacji, jakim ulega wewnętrzna zbiorcza psychika w momencie gwałtownej zmiany w ich krwiobiegu; dzięki temu w takich tamtejszych podmiotach nic nie zakłóca ani swobodnego funkcjonowania różnych - świadomie lub nieświadomie kierowanych z zewnątrz
- osobliwości ich zbiorczej psychiki, ani też automatycznej przewagi wciąż obecnych w nich danych tworzących prawdziwą świadomość istnieniową, czyli tych osobliwości oraz danych, których funkcjonowanie w sumie składa się w nich na to, co nazwali  podświadomością"
To właśnie w tej ich podświadomości, wskutek wielu wykształconych w niej czynników, ocalała przypadkowo także ta osobliwość zbiorczej psychiki trójmózgowych istot, która funkcjonuje zazwyczaj w określonych warunkach i zwana jest  widzeniem i doznawaniem tego, co zdarzyło się dawno temu".
Tak więc, mój chłopcze, kiedy w trakcie mojego szóstego zstąpienia dowiedziałem się, co tam, na twojej planecie, dało początek tej żałosnej ogólnokosmicznej historii, postanowiłem zbadać tę sprawę na miejscu i samemu rozgryzć indywidualność tego Ma-karego Krochbernkcjona, a ponieważ od owego zdarzenia upłynęło już bardzo dużo czasu i nawet  kalcanurne" ślady związane z  byciem" tego, który ponosił winę za to wszystko, już się zupełnie zatarły, zdecydowałem więc, że nie będę się ograniczał do tradycyjnych metod badawczych i posłużę się również środkami  śp ip sychunalnymi".
Spośród takich środków śpipsychunalnych użyłem między innymi  mediumizmu" to znaczy wykorzystałem wspomnianą specyficzną właściwość specjalnie przygotowanych przeze mnie mediów.
Ponieważ moje poszukiwania związane z osobowością i działalnością Makarego Krochbernkcjona ujawniły, że najprawdopodobniej na powierzchni owej planety istnieje wciąż  coś", co miało z nim bliski związek, zacząłem więc szukać tego  czegoś" posługując się tą wspomnianą już metodą.
Dowiedziawszy się w ten sposób, że połowa kopii oryginału bulmarszano, wykonanego własnoręcznie przez Makarego Krochbernkcjona, była własnością ajsorskiego kapłana i że ów kapłan egzystuje na kontynencie Azja w miejscowości o nazwie  Urmia" wyruszyłem tam i odnalazłszy go, szybko ustaliłem, że faktycznie ma u siebie taką bardzo starą, jak sam się wyraził,  bezkształtną bryłę kości słoniowej" którą uważa za drogocenny zabytek.
Po krótkiej dyskusji zgodził się mi ją pokazać, ale za żadne skarby nie chciał jej sprzedać; ostatecznie jednak, po kilku dniach przekonywania i nakłaniania, pozwolił mi zrobić z niej gipsową kopię, którą zabrałem ze sobą.
Co się zaś tyczy drugiej połówki, to chociaż stosując tę samą metodę, równie szybko się dowiedziałem, gdzie ją można znalezć, musiałem jednak włożyć dużo wysiłku i starań/aby ją zdobyć i móc odczytać jej treść.
Wprawdzie ta druga połowa, jak wspominałem, nie zdążyła się zapaść głęboko do środka planety, mimo to nie dało się jej wydobyć zwykłymi metodami.
Główna trudność polegała na tym, że znajdowała się w pobliżu miejsca zamieszkanego przez twoich ulubieńców, toteż musiałem bardzo uważać i podjąć odpowiednie kroki, żeby żaden z nich się nie dowiedział ani nawet nie podejrzewał, o co w tym wszystkim chodzi.
Jednym z takich przedsięwziętych przeze mnie środków było nawet to, że interesującą mnie parcelę wraz z przyległymi działkami wykupiłem od różnych dużych i małych właścicieli, a następnie, korzystając wyłącznie z pomocy cudzoziemskich robotników, przekopałem ją pod pretekstem prowadzenia szybu do kopalni miedzi.
A zatem, mój chłopcze, po odnalezieniu takimi metodami obu połówek kopii dzieła tego, na razie jeszcze świętego, Makarego
Krochbernkcjona, zabrałem je do miasta w kraju nazywanym teraz  Turkiestanem", gdzie wówczas znajdowało się główne miejsce mojej egzystencji, i zacząłem rozszyfrowywać inskrypcje i znaki wyryte na tym bulmarszano zawierającym naukowe tezy Makare-go Krochbernkcjona opatrzone tytułem  Pozytywne i negatywne wpływy wywierane na człowieka".
Po powrocie do domu koniecznie postaram się pamiętać
0 tym, żeby jak najdosłowniej przekazać ci całą treść tego wielkiego dzieła rozumu i, jak się to określa,  rąk" istoty trójmózgowej, a tymczasem wyłożę ci tylko tę jego część, w której Makary Kroch-bernkcjon użył po raz pierwszy pojęć  Dobro" i  Zło", mających symbolizować siły będące podstawą kształtowania się obecności oraz bieżącego stanu każdej pojedynczej  względnie samodzielnej" formacji kosmicznej; a więc oczywiście także każdej istoty.
Jeśli chciałoby się przełożyć na język potoczny pojęcia odnotowane na tym bulmarszano, to można by je wyrazić w sposób następujący:
 Nie ulega wątpliwości, że my, ludzie, jak wszystkie jednostki egzystujące we Wszechświecie, kształtujemy się i zawsze składamy z tych samych trzech samodzielnych sił, dzięki którym zachodzi proces wspierania się nawzajem wszystkiego, co istnieje, a konkretnie z następujących trzech samodzielnych światowych sił:
Pierwsza z nich powstaje nieustannie z przyczyn, które pojawiają się w samym Pierwozródle dzięki presji nowo powstałych rezultatów, i wypływając z niego, wydostaje się wskutek inercji na zewnątrz tego Pierwozródła.
Drugą światową siłą staje się ta sama pierwsza siła, gdy straciwszy początkowy rozpęd, zaczyna dążyć - pod wpływem działania podstawowego światowego prawa, które głosi, że skutki przyczyn muszą powrócić do przyczyn - do ponownej fuzji ze zródłem swojego powstania.
Obie te siły są zupełnie samodzielne w ogólnym procesie wzajemnie wspierających się sił i w swych przejawach zawsze
1 wszędzie zachowują indywidualne właściwości oraz specyficzne cechy.
Pierwsza z tych dwóch podstawowych sił, mianowicie ta, która zmuszona jest stale przejawiać się na zewnątrz zródła swego powstania, musi ulegać nieustannej inwolucji, natomiast druga siła, odwrotnie, dążąc do fuzji z przyczyną swojego powstania, musi zawsze i we wszystkim ewoluować.
Pierwszą ze wspomnianych trzech samodzielnych sił - w następstwie tego, że powstaje z życiodajnych działań toczących się u samej podstawy Przyczyny wszystkiego, co istnieje, i tym samym otrzymuje w swojej obecności zalążek podobnej mocy, to znaczy ma również możliwość przejawiania życiodajności - należy przyjąć za Dobro, czyli czynnik urzeczywistniania rezultatu płynącego wstecz, który w odniesieniu do tej pierwszej siły można i trzeba w takim razie uznać za Zło.
Ponadto ta pierwsza siła przejawiająca się z nieuniknionych i koniecznych przyczyn powstających w samym Pierwozródle może być z tego punktu widzenia uznawana za pasywną. Z kolei drugą siłę, tę skierowaną wstecz, należy uznać za aktywną, ponieważ musi wciąż stawiać opór, aby móc zawrócić lub przynajmniej nie ulec parciu pierwszej, pasywnej siły, która nabrała rozpędu w Pierwozródle i płynie w odwrotnym kierunku.
Jeśli zaś chodzi o trzecią światową siłę, to jest nią nic innego, jak sam proces oraz rezultat zderzania się wszędzie i we wszystkim tych dwu podstawowych - opadającej i wstępującej - samodzielnych sił.
Chociaż ta trzecia samodzielna siła jest tylko rezultatem dwóch pierwszych podstawowych sił, jednakże to właśnie ona jest uducha-wiającą i pojednawczą zasadą wszystkich światowych formacji.
A jest ona uduchawiającą zasadą wszystkich światowych formacji, ponieważ powstaje i musi w nich egzystować jako obecność dopóty, dopóki istnieją rezultaty rozmaitych nietypowych oporów, które stawiają sobie nawzajem te dwie wymienione podstawowe siły, skierowane w zupełnie przeciwne strony".
Otóż, mój chłopcze, to w takim właśnie sensie i w takim znaczeniu zostały użyte po raz pierwszy przez tego nieszczęsnego Ma-karego Krochbernkcjona słowa  Dobro" i  Zło".
Dzięki jego bulmarszano, a także innym danym, które udało mi się wyjaśnić tam na miejscu, skrystalizowała się we mnie własna opinia zarówno o samym Makarym Krochbernkcjonie, jak i o całej reszcie - opinia w niczym nieprzypominająca tej, którą wyrobili sobie sprawiedliwi mieszkańcy świętej planety na podstawie swoich rozmaitych, J?yć może bardzo mądrych, ale tylko pośrednich badań.
Powtarzam, chociaż faktycznie zródłem idei  zewnętrznego Dobra i Zła" była indywidualność Makarego Krochbernkcjona, to, moim zdaniem, on sam nie miał żadnego wpływu na to, że idea ta przybrała tak szkodliwą formę.
Jakkolwiek było, mój chłopcze, szczegółowe i bezstronne poszukiwania, które przeprowadziłem na miejscu, ukazały w pełnym świetle następujące fakty:
Odkąd ta szkodliwa tamtejsza idea, przybrawszy stopniowo taką określoną formę, stała się dla psychiki twoich ulubieńców tym, co można by nazwać  decydującym czynnikiem" skrystalizowania się w ich zbiorczej obecności danych służących do tego rodzaju fantastycznej interpretacji, zgodnie z którą na zewnątrz nich istnieją jakoby obiektywne, oddziałujące na ich esencję zródła  Dobra" i  Zła" odtąd w ich zbiorczej psychice zaczęły się krystalizować, najpierw same z siebie, a potem już z udziałem ich dziwnej świadomości, swoiste drugorzędne dane, które wskutek automatycznych skojarzeń istnieniowych wytwarzają przekonanie, że przyczynami wszystkich ich przejawów, zarówno tych dobrych, jak i złych, nie są oni sami ani ich własny karygodny esencjalny egoizm, lecz jakieś zewnętrzne, zupełnie od nich niezależne obce wpływy.
Największa szkoda, jaką wyrządziła tym wszystkim nieszczęśnikom owa fantastyczna idea, polega na tym, że do tego czasu -oczywiście jak zwykle z powodu ustalonych przez nich samych nienormalnych warunków zwykłej egzystencji istnieniowej -przestały się już krystalizować w nich dane potrafiące stworzyć to, co nazywa się  wieloaspektowym światopoglądem istnieniowym" a na ich miejsce zaczął się w nich kształtować  światopogląd" opierający się wyłącznie na tej szkodliwej idei.
I rzeczywiście, obecnie twoi tamtejsi ulubieńcy już wszystkie bez wyjątku kwestie dotyczące zarówno zwykłej egzystencji istnie-niowej, jak i samodoskonalenia oraz pojawiające się tam rozmaite ichnie  filozofie" i wszelkie, jak mówią,  nauki" a także oczywiście niezliczone  nauczania religijne" i nawet ich sławetną  moralność"  politykę"  prawo"  etykę" itd., budują wyłącznie w oparciu o tę fantastyczną i w obiektywnym sensie niezwykle dla nich szkodliwą ideę.
A teraz, mój chłopcze, jeśli w uzupełnieniu do tego wszystkiego, czego się ode mnie dowiedziałeś o tej szkodliwej idei, opowiem ci jeszcze, w jaki sposób istoty naszego plemienia, które zostały zesłane na tę oryginalną planetę, stały się mimowolnymi uczestnikami takiego splotu kosmicznych wydarzeń, to jestem przekonany, że będziesz miał już prawie pełne wyobrażenie o tym sławetnym pojęciu twoich ulubieńców, czyli o ich koncepcji  Dobra" i  Zła".
Oto jak doszło do tego, że istoty naszego plemienia niezamierze-nie spowodowały ostateczne ugruntowanie się owej kosmicznej idei w procesie zwykłej egzystencji tych dziwnych trójmózgowych istot:
Już kilka razy wspominałem ci, że na początku wielu istotom naszego plemienia przyszło tam egzystować i zadawać się z przodkami twoich ulubieńców, a z niektórymi nawiązać nawet przyjacielskie stosunki.
Trzeba zaznaczyć, że w owym czasie nic jeszcze nie pozwalało przewidzieć pewnej  tragikomicznej historii", o której chcę ci teraz opowiedzieć, jeśli nie liczyć faktu, że tuż przed opuszczeniem przez naszych owej planety wśród pewnych tamtejszych istot, i to tylko tych najbardziej naiwnych, pojawiła się idea, że istoty naszego plemienia są rzekomo  nieśmiertelne".
Taka idea powstała najwyrazniej dlatego, że istoty naszego plemienia egzystowały o wiele dłużej od nich, wskutek czego wypadki świętego Raskuarno były wśród nas rzadkością. Chyba przez cały ten okres ów święty proces nie spotkał żadnego z nas.
Powtarzam: oprócz tego, o czym właśnie powiedziałem, w czasie, gdy nasi egzystowali wśród nich, nic specjalnego tam się nie wydarzyło.
Jednakże pózniej, kiedy z pewnych powodów zostało wyrażone z Góry życzenie, żeby na tej planecie egzystowało jak najmniej istot naszego plemienia, i w związku z tym większość naszych przesiedliła się na inne planety tego samego układu - w następstwie czego nie został tam już prawie nikt z nas - otóż właśnie wtedy zaczęła się tam wspomniana komiczna historia, w którą do dziś wplątane są prawdziwe imiona pewnych istot naszego plemienia.
Wydarzenia prowadzące do takiego oryginalnego zbiegu okoliczności, który spowodował, że te dziwne istoty trójmózgowe związały wiele imion istot naszego plemienia z tą swoją fantastyczną ideą, potoczyły się w sposób następujący:
Wkrótce po opuszczeniu przez naszych tej planety niejaki Armanaturga - który egzystował w epoce rozkwitu cywilizacji tiklamyszyckiej i wykonywał zawód  kapłana", a nawet był uważany za jednego z  uczonych kapłanów" - stworzył jako pierwszy całe  religijne nauczanie" zasadzające się na tej szkodliwej idei.
W tym swoim  religijnym nauczaniu" wyjaśniał między innymi, że jakieś istniejące wśród nich niewidzialne duchy rozpowszechniają  zewnętrzne Dobro i Zło" oraz zmuszają ludzi do przyjmowania i przejawiania go, przy czym duchy, które rozprzestrzeniają  Dobro", nazywane są  Aniołami" te zaś, które szerzą  Zło" -  Diabłami".
 Anioły", nosiciele i propagatorzy  Dobra", to znaczy tego, co najwyższe i najbardziej boskie, skoro same są niebosiężne i boskie, nigdy nie mogą być przez ludzi widziane ani odczuwane.
Natomiast  Diabły", przeciwnie, jako że mają najniższe pochodzenie, to znaczy wywodzą się z samego  dna czeluści", mogą być przez ludzi widziane.
A jeśli faktycznie czasem się zdarza, że my Diabłów nie widzimy, to dzieje się tak tylko z powodu ich  diabelstwa", z czego wynika, że im bardziej człowiek staje się  sprawiedliwy" tym większą jego narządy wzroku mają zdolność widzenia Diabłów.
Kiedy to nowe religijne nauczanie już się szeroko rozpowszechniło, niektórzy z twoich ulubieńców, dowiedziawszy się z przekazu przodków, że kiedyś w przeszłości istniały wśród nich
istoty rzekomo nieśmiertelne, które niespodziewanie zniknęły, postanowili rozpuścić pogłoski o tym, że najwyrazniej chodziło
0 Diabły, a te, przewidując pojawienie się prawdziwego religijnego nauczania i obawiając się, że dzięki niemu ludzie będą je mogli  rozgryzć", stały się niewidzialne, choć tak naprawdę dalej egzystują wśród nich.
To właśnie wtedy prawdziwe imiona wielu istot naszego plemienia - przypadkiem przekazane również w opisany sposób istotom, które były świadkami pojawienia się wspomnianego nauczania religijnego - nabrały wyjątkowego znaczenia i przechodząc z pokolenia na pokolenie, dotarły nawet do twoich współczesnych ulubieńców.
Oni do dzisiaj przypisują tym imionom najprzeróżniejsze fantastyczne  role", które zgodnie z ich wyobrażeniami powinna odgrywać taka  kadra" istot-diabłów, jakoby specjalnie zorganizowana przez samego naszego stwórcę i posłana na ich planetę, aby się z nich naigrywać.
Jednym słowem w pojęciu owych trójmózgowych oryginałów naszego Megalokosmosu  Diabłem" jest taki niewidzialny
1 rzekomo egzystujący wśród nich  ktoś", kto na rozkaz naszego wszechwspierajacego stwórcy mieszka na ich planecie, aby osiągnąć tam jakieś jego, wszechwspierajacego, cele.
Obowiązkiem tych Diabłów jest jakoby podsuwać istotom--łudziom wszelkiego rodzaju prawdy i nieprawdy, a także zmuszać je do przejawiania na każdym kroku tych licznych  podłości", które poniekąd cechują już ich obecność.
Oczywiście nikt tam nie podejrzewa, że jedynym powodem popełniania wśród nich wszelkiego rodzaju podłości jest to, że swoją niewłaściwą egzystencją same dopuściły do tego, by wykształcił się w nich ten wewnętrzny  zły bóg" nazwany przeze mnie  samouspokojeniem" który sprawuje absolutną władzę nad całą ich psychiką, i tylko jemu jednemu potrzebna jest taka idea  zewnętrznego Dobra i Zła"
W każdym razie ta ich fantastyczna idea zrobiła wielką reklamę naszemu niezrównanemu Lucyferowi, przynosząc chwałę
i sławę jego imieniu, ponieważ nigdzie we Wszechświecie jego zdolności nie są tak wysławiane i wychwalane jak wśród twoich ulubieńców.
W tym miejscu opowieści Belzebuba do pomieszczenia statku kosmicznego  Karnak", gdzie toczyły się rozmowy, wszedł jeden ze służących, który wręczył Belzebubowi zaadresowany do niego, odebrany przed chwilą lejtuczanbros, po czym skierował się ku wyjściu i zwracając się tym razem do wszystkich, radośnie oznajmił, że widać już odblaski sfery planety Karataz.

Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Rozdział 44
Laurell K Hamilton Anita Blake 11 Błękitne Grzechy rozdział 44 (nieof tłum Scarlettta)
Rozdział 44
Pan Wolodyjowski Rozdzial 44
Automatyka SZR dla rozdzielni SN bez przekładników napięciowych R Głowocz
Alchemia II Rozdział 8
Drzwi do przeznaczenia, rozdział 2
4434
czesc rozdzial
Rozdział 51
rozdzial
rozdzial (140)
rozdzial
rozdział 25 Prześwięty Asziata Szyjemasz, z Góry posłany na Ziemię

więcej podobnych podstron