Tuwim Julian wierszy o małgorzatce


Tuwim Julian, Z wierszy o Małgorzatce

1

"Za górami" to co? "Za lasami" to jak?

Że to góry, myślicie, że lasy?

Za górami - to dzwon,

Zaśpiew pieśni i ton

Zaraz zagra zagóramizalasmi,

Hołubcami, podkutymi obcasami

W ziemię wyrżnie step-topot żelazny.

Tańcowała" to co? Tańcowała, no tak...

Ale tańce cygańcami gędą,

Wywijała od Tater, od Beskid ku Węgrom,

Zapadał w ramiona tańcującym łazęgom,

Przefruwała cyganiącym od siebie do siebie,

Gwiazdowała ogniem oczu po łące, po niebie,

Za morawą, za madziarą tańcowała

Małgorzatka gorejąca, zagorzała.

Trawą łęgiem węgrowała kołokregiem

Po murawach, po dolinach gnała cięgiem,

Cięgiem kołem, górą dołem, za górami,

Za lasami Morawianka z Cyganami.

Wichrowały gwiazdy w głowie i gorzałka,

Aż huknęła, ogłosiła Małgorzatka:

2

ja w góry ja od gór

na hory na wierhy

hornym jarem w czarny bór

z boru ja na czehry

na czehry na urhy

na hongry na huzary

na wichry na wędry

na żebry na hungary

na wędry na udry

na hory na hongrowiany

a ganiaj do doganiago

naj smiga da na cygany!

w báłgary w báłkany

w istambuł w pustynie

w araby w mazuwary

da na hindackie stepynie

stepynie stepiany

prastare istukany

na gangi na gandziary

gań ganiaj go na cygany!

step-zastep

step-topot

step-potop kopytary

top stepem

top trawami

trawy kopcem za mazuwary!"

3

Pracował najpierw w KIPie

W Katowicach,

Niezbyt długo była w KIPie

W Katowicach;

Zamiast kwity KIPu

Rejestrować w biurze

"...Zakwitały pęki białych róż"

W rejestraturze

I na ulicach,

I na księżycach

Wszędzie róże,

W całych na świecie Katowicach.

W KIPie robiono takie rzeczy:

L. Dz. 2813/BP/36 Katowice dnia

w związku z

powołując się na

z wys. poważ.

i pieczęć.

Albo takie w KIPie mieli troski:

L. Dz. 4702/MK/77-a

Katowice dnia

w odpowiedzi na

mamy zaszczyt za

Nacz. Wydz. (-)ściskowski.

I dlatego

wielki był KIP

ważny był KIP

groźny był KIP

dom-blok

nikiel i szkło

99

lustrzanych szyb -

a było - STO!

Lecz pewnego dnia,

(Katowice dnia,

jerum, jerum!

Katowice dnia

i bez numeru!!!)

miała zaszczyt zaśpiewać nagle przed dygnitarzem:

"Siedziała na lipie

pracował w KIPie"

i w szybę KIPu kałamarzem!

I więcej nic.

Wyrzucona za

(-)Nacz. Wydz.

4

Taki jest początek opowieści

O Indyjskim Jarmarku

Który się odbył w mieście... w mieście:

Cieszynie, Kieżmarku,

Bagdadzie, Nowym Targu,

W Rzymie, Jerusalimie,

Pod Bieszczadem, gdzie nie Bieszczad, nie Beskid,

Ale polski Hindukusz niebieski,

W onej Persji, gwiazdami dzierganej,

Gdzie Śpiewanie i gdzie Cygany,

I gdzie Ona - zamaszysta, kraciasta, kwiaciasta -

Cyganeczka, naczynie żądz,

Idzie szybko ulicami pstrokatego miasta,

Papirosku, papirosku ćmiąc...

5

"Czego ty u Cyganów szukasz?

Źle ci to w domu?

Kocha się w tobie dependent, pan Łukasz,

I pan Jan z PKO,

I pan Paweł, perukarz,

A ojciec w rynku ma sklep z galanterią,

A matka z domu Różniecka,

A wuj Różniecki był uczestnikiem,

A stryj Kościński jest kanonikiem,

A uczyłam cię przecież od dziecka:

Dajże ty pokój tym breweriom,

Życie trzeba na serio,

Wuj uczestnik przewróci się w grobie,

Stryj kanonik pozbawi cię spadku!

Zmiłuj się, przestań, zaszkodzisz sobie!

Chodź do domu, chodź do domu, Małgorzatko!"

6

Pijanemu targ, pijanemu jarmark,

Kaszkiecik na bakier, a biczysko kamrat,

Jak z bicza wystrzeli, to jak z piąci armat.

Targ na rynku,

W rynku szynk,

A w tym szynku

Ciosek dzyng,

A w tym szynku dymno, piwno,

Nic nie mówił, tylko kiwnął.

Znaczy: śpyrt.

Szklanka, dwie,

Tylko kiwnąć, Żyd już wie.

Na czterdziestkę toby mrugnął,

Ale co czterdziestka? G...

Dzisiaj - śpryt.

Zagryzł trzecią korniszonem.

Zamknął oczy. Czeka. Już.

Już mu gra, już pnie się wzgórz

Ulubione, upragnione.

Ciągnie z brzucha aż po kark

I w gorących wzbiera wargach

I:

"Pi-ja-nemu targ,

Pijanemu jarmark!"

Aż po oczy wypuczone,

Aż po czub! A w czubie - fyrt!

Niesie szumne i spiętrzone...

Znaczy: śpyrt.

7

A ten jej tancerz, Dżuli imieniem,

Twardy w ramionach, pierś - łuk,

Kámienie, kámienie, o-oj kámienie,

Kámienie, kámienie, ná szosie tłukł.

Patrzy dziewczyna:

wrząca smołą czupryna,

oczy - arabia,

tors - brąz,

pot

z torsu

miedzią

spływa,

oczy - arabia, smolista oliwa,

a każdy cios - wstrząs,

a każdy cios: tors - brąz.

"Cygan, Cygan, gdzieś ty bywał?

Ze mną tańcował, ze mną śpiwał.

Czegoś uciekł? Kamienie tłuczesz.

Widzisz? Ręka. Włosy nią uczesz,

Uczesz włosy żywym grzebieniem,

Żebyś był ładny - i chodź w pląs!

Kámienie, kámienie, tors-brąz!

A na mnie - dotknij - tylko ta kiecka,

Cieniuśka - czujesz - nie!!! grzech!

A moja mama z domu Różniecka,

A ojciec..." - prysła, i w śmiech, w śmiech!

Kámienie, kámienie, o-oj kamienie,

A w lesie mięciutki mech... mech...

I zerwała kłos jęczmienia wąsaty,

Niedaleko stanęła - o kłos,

I łaskocze go kłosem włochatym,

Kłośnym włosem łaskoce mu nos...

"Cygan, Cygan, gdzie masz wąs?"

I chichoce chutliwie, tkliwie,

Aż - rozbłysło pełganiem w hebanowej oliwie

I pod brązem wystąpił - pąs,

Ale jeszcze wali uporczywie:

Tors - brąz, tors - brąz,

A ta bliżej, bliżej, o włos,

Coraz chytrzej, coraz urodziwiej...

. . . . . . . . . . .

. . . . . . . . . . .

Wiesz, jak pachną w upał pokrzywy?

Tak pachniała.

I jeszcze mlekiem gorącym,

I macierzanką, gdy nieomal

Ogniem liliowym pełga, palona

Przepiorunowym słońcem.

I nie myrrhą, ambrą i nardem,

Ale łożem żarkim i twardym

Z tłuczonego kamienia,

I nie górnym cedrem libańskim,

Ale sinym dymem cygańskim,

Pachnącym jak sama ziemia

8

Popatrzyła. Uśmiechnęła się,

"Daj się sztachnąć" ..Zaciągnęła się.

Dymek puściła mu w twarz:

"Cygan, Cygan, co mi dasz?"

Inni, o! nie żałowaliby,

Jak nic pięćset złotych daliby.

W Katowicach jeden szwab

To mi tysiąc złotych kładł.

Nawet ładny, nawet młody,

Ja w cukierni jadłam lody:

Malinowe, ananasowe

(Bo ja lubię owocowe).

On pochodzi, grzecznie wita się,

Ja go nie znam, a on pyta się:

"Ist der Platz - powiada - frei?"

(Jeszcze raz się sztachnąć daj.)

Zaciągnęła się. Uśmiechnęła się.

Jak kot w miękki kłąb zwinęła się.

Mówię: "Frei". Bo czemu nie?

Siadł i zaczął kusić mnie.

Że on dobry, że ożeni się,

Że on stały, nie odmieni się,

Że on w banku krocie ma

I w Cieszynie ciocię ma.

A ta ciocia... No jednym słowem

Dwie piećsetki seledynowe

Kładł mi na stół, żebym w holu

Dziś czekała w "Metropolu".

Ja go słucham, bo on miły,

A mnie lody się roztopiły:

Malinowe, ananasowe

(Bo ja lubię owocowe).

Roztopiły się w mleczko chłodne,

Seledynowo-złoto-miodne

Z pasemkami różowymi

Mali-mali-malinowymi.

Czasem tak na niebie bywa.

Kiedy obłok w obłok wpływa:

Różowieńki, malinowy

W złoty, złoty, ananasowy...

Uśmiechnęła się. Popatrzyła.

Spał jak ciemna w polu mogiła.

Wstała, śliczna i nieszczęśliwa,

Idzie ścieżką i chabry zrywa.

Idzie - naga i sprawiedliwa.

Pamiętajcie: SPRAWIEDLIWA.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
LP I III Tuwim Julian Wiersze dla dzieci Lokomotywa i inne
Tuwim Julian wiersze dla dzieci
Tuwim Julian Wiersz w którym autor grzecznie
Julian Tuwim Intymny wiersz 2
Julian Tuwim Intymny wiersz
Julian Tuwim Intymny wiersz
Julian Tuwim Zbiór wierszy
Kotek J.Tuwim(1), Logopedia, Wierszyki
J Tuwim – Wybór wierszy (wydanie BN), K Wierzyński – Wybór wierszy, J Iwaszkiewicz – Wybór wiersz
Tuwim Julian Przy okrągłym stole
Tuwim Julian Piotr Płaksin
LP I III Tuwim Julian Slon Trabalski
Tuwim Julian Bal w Operze
Tuwim Julian HAJHITLA
Tuwim Julian Fraszki

więcej podobnych podstron