Grzegorz Łatuszyński - Są wędrówki, śmierci nie ma (o Milošu Crnjanskim)
Miloš Crnjanski, jeden z trzech najwybitniejszych pisarzy słowiańskiego południa, poeta i prozaik, którego wpływ na rozwój współczesnej literatury jugosłowiańskiej, szczególnie serbskiej, silniejszy był niż Miroslava Krležy i Ivo Andricia, wciąż jeszcze stosunkowo mało jest znany w Polsce. Dwie były tego przyczyny. Jedną z nich, i dziś żywą, stanowi trudny, sprawiający olbrzymie kłopoty w zabiegach translatorskich język, który w znacznym stopniu krępuje popularyzację jego dzieł nie tylko u nas, ale i na świecie. Drugą, dziś już nieaktualną, która przez lata ciążyła jednak na jego pozycji literackiej (tej oficjalnej) we własnym kraju, a co za tym idzie i u nas, stanowiła jego orientacja polityczna, która skłoniła go, wieloletniego dyplomatę rządu królewskiego, do pozostania po wojnie na obczyźnie, skazała na los pisarza emigracyjnego, na życie tułacze.
Tułactwo było mu zresztą pisane lub też je sobie wykrakał, był to bowiem temat prześladujący go od samego początku, od literackiego startu po I wojnie światowej, od Liryki Itaki, Zapisków o Czarnojeviciu, Wędrówek aż po Powieść o Londynie, która nosi już wyraźne znamiona autobiograficzne. Tułactwo jako gorzka, bolesna konieczność, jako przekleństwo, fatum, z którym nie sposób się pogodzić, a uciec od niego nie można, które niszczy fizycznie, psychicznie i moralnie, unicestwia i zabija, tułactwo jako zbiorowa i indywidualna konsekwencja czasu wojny.
W 1914 roku skończyła się, jak ją nazwał Miloš Crnjanski, epoka walców. Spokojna mieszczańska epoka, pełna wiary w człowieka i jego rozum, w kulturę i tradycje, stała się światem wczorajszym. Okazało się, że współczesne cywilizowane społeczeństwa mogą być nosicielami agresji, ucisku
i bestialstwa. Co więcej, ulegają szaleństwu mordu i zniszczenia.
Pokolenie, które przeżyło wojnę, otarło się o śmierć, ból i cierpienie w skali dotychczas nie spotykanej, wyszło z niej okaleczone psychicznie, rozczarowane, zmęczone, pełne sarkazmu i ironii. Do czasów przedwojennych nie miało już po co sięgać. Dzieliły je od współczesności nie cztery lata wojny, lecz setki tysięcy trupów, które były, jak mówił Crnjanski dość wiarygodną górą na granicy dwóch epok.
Pokolenie to odczuwało potrzebę nowych formuł teoretycznych, nowych manifestów, nowych programów. Wyrażały one przeświadczenie o nowej, rodzącej się dopiero wrażliwości, wysuwały na plan pierwszy wyobrażenia artystyczne, postulowały śmiałość i rozmach kojarzeń. Niespodzianka, zaskoczenie czytelnika, prowokowanie, stały się istotną potrzebą nowoczesnego artysty.
Pokolenie, które doszło do głosu po wojnie, cieszyło się życiem wyzwolonym od wszelkich przymusów. Zaznało ono smaku uniesień i rozczarowań, napięcia wewnętrznego i tryumfu. Było pełne nadziei i wiary w nową sztukę, literaturę, w zmiany i przewrót, w swoją młodość. Młodość, bunt, poezja stały się pojęciami nierozerwalnymi. Jednakże owa eksplozja młodości mogła dać, poza nielicznymi wyjątkami, do których należeli właśnie Crnjanski, Krleža i Andrić, tylko słomiany ogień w społeczeństwie o całkowicie skostniałym systemie hierarchii, godności i urzędów. Ci młodzi ludzie na każdym kroku zderzali się z barierami, granicami i zakazami szanowanymi przez ogół, którego już nie rozumieli. A on się ich wypierał. Nie byli mu potrzebni. I tak do klęski przeżytej w wojnie doszła klęska w życiu pokojowym, samotność, szykany, odejście od literatury. Doświadczył tego Andrić, Rastko Petrović, Crnjanski i wielu innych. Odeszli lub zamilkli na czas jakiś, przerzucili się na prozę, przy czym mimo wszelkich przemian - jak stwierdza Dragiša Vitošević w publikacji pt. Twórczość Miloša Crnjanskiego, wydanej w 1972 roku przez belgradzki Instytut Literatury i Sztuki, Księga IV - poezja wytrwała do końca: choć poeci jej się wyrzekli, pozostała im wierna... pojawiła się w ich artykułach, opisach podróży, w powieściach, jak (...) rzeka niewidzialna, co zieleni pola.
Cały ten niespokojny okres był właściwie pod znakiem podróży, dróg i wędrówek. Słowa te przewijały się w tytułach pism, wierszy i poematów. Odbiła się w nich wojna, która przez lata miotała ludźmi po świecie. Stąd też pewnie brało się przekonanie Crnjanskiego, że Odyseja jest największym poematem ludzkości. I może dlatego bohaterowie-tułacze jego wielkich powieści Vuk Isaković, Pavle Isaković i książę Rjepnin mają w sobie coś z Odysa.
Nowe, pojmowane szeroko i egzotycznie nie było bez związku z poczuciem bezdomności, jeśli nie wywołanym, to rozwiniętym przez wojnę. Nie mam domu ani imienia - mówi Crnjanski w pierwszym już wierszu Wiatry, który ogłosił w Savremeniku w 1917 roku. Jednakże kluczową sprawą, jaka interesowała autora Wędrówek, która przewija się przez całą jego twórczość, są związki między ludźmi, rzeczami, przestrzeniami i czasami. Ta filozofia związków bardzo przypomina Baudelaire'a, jego wiersz programowy Correspondences.
Poczucie głębokiej jedności świata żywego i martwego, widzialnego i niewidzialnego, minionego
i przyszłego nie jest niczym nowym. Tę jedność dostrzegali już i objaśniali starożytni, począwszy od Talesa, który uważał, iż woda wszystkiemu dała początek i że wszystko jest ożywione, łącznie
z bursztynami i magnesem, po Filona z Aleksandrii, głoszącego monizm spirytualistyczny i Platona, twórcę teorii emanacji, a z bliższych nam myślicieli: Spinoza, Wolter, Spencer, wreszcie Russell
i Whitehead, który uważał, że zdarzenia nie dają się odgraniczać, lokalizować w określonych miejscach, przestrzeni i punktach czasu. Każde zdarzenie - twierdził - rozciąga się na inne zdarzenia, które wchodzą w nie jako jego część, a ono samo jest częścią innych zdarzeń, które się na nie rozciągają.
W języku poetyckim Crnjanskiego, w Objaśnieniu Sumatry, opublikowanym w belgradzkim SKG w 1920 roku, myśli te otrzymują następujące brzmienie: Odczułem pewnego dnia całą bezsilność życia ludzkiego i powikłania losu naszego. Spostrzegłem, że nikt nie zdąża tam, gdzie pragnie
i zauważyłem związki dotychczas nie obserwowane. I dalej: Czereśnie z pewnością są już różowe,
a wioski wesołe. Oto i barwy, aż tam, pod gwiazdami, są takie same, niby czereśni, niby korali! Jakże wszystko powiązane jest na świecie. Po czym wyznaje: Straciłem strach przed śmiercią. Związki z otoczeniem. Jak w jakiejś szalonej halucynacji wzniosłem się w te bezkresne mgły poranne, by wyciągnąć rękę i pogłaskać daleki Ural, morza indyjskie, gdzie odeszła różowość także z mojej twarzy. A gdzie indziej znów mówi krótko: Śmierć moja zależy od śpiewu ptaków. W Listach z Paryża w 1921 roku pisze jakby z pewnym dystansem do siebie i swoich poglądów: Wy wiecie, że mam szaloną teorię sumatraizmu, że istota życia nie jest przejrzysta i że zależy od obłoków, różnych muszli i zielonej trawy, rosnącej nawet na drugim końcu świata.
Istota sumatraizmu nigdy nie została przez Crnjanskiego określona do końca, zdefiniowana.
Jego sumatraizm pozostał pojęciem otwartym z pogranicza metafory poetyckiej, filozofii i wierzeń ludowych. Bo czyż sformułowanie śmierć moja zależy od śpiewu ptaków dalekie jest od wierzenia,
że krakanie wron przynosi nieszczęście?
Jeden z interpretatorów dzieła Crnjanskiego porównuje jego sumatraizm do religii bez Boga.
Szczególną moc Crnjanski przypisuje miłości: Ja będę wiązać miłością również to - mówi - co jest daleko jedno od drugiego, i znajdę związki między bytami różnorodnymi. Ale miłość bohatera lirycznego nie ogranicza się tylko do bytów: Głęboko w duszy, choć nie chciałem do tego się przyznać, czułem bezgraniczną miłość do tych odległych wzgórz, ośnieżonych gór, aż tam daleko nad arktycznymi morzami. Do tych oddalonych wysp, gdzie zdarza się to, co myśmy może uczynili. ("Objaśnienie Sumatry").
Sumatraizm znosi odległości, łagodzi kontrasty i sprzeczności, zaciera granice między życiem
i śmiercią, bytem i rzeczą, tworzy wizję harmonii, wzajemnego przenikania się, eteryczności. Powinien połączyć i pogodzić wszystkie tragiczne sprzeczności i stworzyć nową, nierzeczywistą, harmonijną transcendentalność, pewien rodzaj kosmopolityzmu ludzi, roślin, światła, zjawisk i rzeczy - pisze Ljubomir Simović w artykule Zapiski o Crnjanskim, "Vidici" 1960, nr 49-50.
Zapatrzony w siebie wśród sjenskiej wiosny spostrzegłem, iż doczesne jest wszystko, co się przed wzrokiem naszym roztacza, ale że we mnie drzemie możliwość gwiazdy o blasku wieczystym - pisze w Miłości w Toskanii splatając w jeden węzeł przemijalność z nieskończonością. W tymże samym utworze czytamy: Wydało mi się, iż połączyłem w oczach wszystkie głębokie i namiętne pędy duszy, aby zrosły się w jedną łagodną zieloność, która od tej chwili kołysać mnie będzie bezszelestnie niby w głębinie wód, z których wyjść nie mogę. Jest to obraz pełnego wyciszenia duszy, całkowitej rezygnacji i pogodzenia, nirwany. A w prozie zatytułowanej U Hiperborejczyków (Kod Hiperborejca - 1966) wyznaje: Całe moje życie związane było z liśćmi, gałęziami, co dawały mi myśli, i z błękitnymi wodami, od których zależało, jak długo gdzie się zatrzymam, i wszystko, co się wokół mnie działo. Teraz wiem, że wszystko jest powiązane i że ruch pieszczotliwy mojej ręki napełni wodą koryta rzek. A więc po trzydziestu blisko latach sumatraizm dalej jest źródłem metaforyki, jest optyką, jest skalą
i punktem odniesienia. Wszystko pozostaje we wzajemnym związku, tłumaczę sobie z goryczą.
I mój sen, i moje łóżko w hotelu, i ta wojna dacka sprzed dwóch tysięcy lat.
Narzędziem poznawczym Crnjanskiego jest intuicja, która pozwala mu ujmować rzeczywistość
w całości, w ruchu, w zmienności. W oglądzie intuicyjnym podmiot liryczny dostrzega jedność świata, a ze światem człowieka, który zajmuje w nim miejsce centralne, jest bohaterem w wymiarze uniwersalnym, poszukującym metafizycznego ładu i treści bytu ludzkiego.
W tym świecie przestają istnieć bariery czasu i przestrzeni, wszelkie odległości, co więcej, rzeczy dalekie posiadają wzmożoną siłę oddziaływania, a ludzkie tęsknoty otrzymują skalę kosmiczną. Miłość pozwala wszystko powiązać i wykryć związki już istniejące. Miłość i tęsknota to dwa dominujące uczucia, zespalające w jedno świat wewnętrzny i zewnętrzny, psychiczny, fizyczny
i kosmiczny. Podobnie jak Fidiasz Zeusa Olimpijskiego, Crnjanski rzeźbi człowieka wraz z ziemią, niebem i gwiazdami.
Znów pozwalamy, żeby na naszą formę wpływały formy kształtów kosmicznych: obłoków, kwiatów, rzek, potoków. Dlatego nasza metryka jest osobista, spirytualna, mglista jak melodia - mówi Crnjanski w swoim manifeście. - Nasz wiersz jest zachwyconą tancerką, która ruchy swoje wykonuje w ekstazie. Swoją ekstazę przetwarza w ruchy. (...) Wyzwoliliśmy język z szablonów i słuchamy, jak on sam, wolny, wyjawia nam swoje tajemnice. W tym, co powiedział na temat formy, nie jest Crnjanski nowatorem. Wiersz wolny wprowadził już przecież francuski symbolista Laforgue, a chorwacka
i serbska poezja ekspresjonistyczna od pierwszych lat powojennych próbowała twórczo naśladować Apollinaire'a. Crnjanski to, co powiedział, sformułował inaczej, podporządkował swojej optyce. Wartość jego deklaracji poetyckiej, jego koncepcji rzeczywistości kryje się w tym, że stała się dlań źródłem ekstazy, napięcia i dynamiki twórczej, że potrafił konsekwentnie realizować ją przez całe swoje długie życie, niczym architekt dokładnie obmyślane założenie przestrzenne.
W sumatraizmie doszukać by się można wielorakich wpływów myśli filozoficznej, od Leibniza poprzez Schopenhauera i Nietzschego do Bergsona, oraz panujących wówczas prądów i wzorców literackich. Ale nie o to idzie. Sumatraizm nie jest systemem filozoficznym, lecz poetycką koncepcją rzeczywistości na tyle bogatą i oryginalną, że stała się dlań niewyczerpanym źródłem inspiracji twórczej, pozwoliła kreować własny, indywidualny i niepowtarzalny obraz świata, dała mu bogaty arsenał środków wyrazu artystycznego i optykę jednolitą, w której podmiot liryczny zyskuje wymiar uniwersalny.
Crnjanski żąda dla twórcy absolutnej wolności, niczym nie ograniczonej, poza wszelkim podporządkowaniem i zależnością poza uwarunkowaniem. Poeta i pisarz niech się nie wzdraga przed niczym. Niech się wznosi na szczyty humanizmu i spada w otchłań gwałtu - woła w wywiadzie udzielonym Branimirowi Ćosiciowi (Reč i slika, Belgrad 1927, nr styczniowy). Wolność jest dla niego metafizycznym pragnieniem przeniknięcia bezkresu świata, a wiersz aktem wyzwolenia od wszystkiego tego, co krępuje i upowszednia, czystą postacią ekstazy i poetyckiej transcendencji.
Sumatraizm wykracza poza ramy ekspresjonizmu i staje się emocjonalno-intelektualnym
i stylistycznym stałym elementem przenikającym dzieło literackie tego pisarza w całości, od Liryki Itaki (1919) poprzez Zapiski o Czarnojeviciu (1921, wyd. pol. 1971), Wędrówki (1929), Miłość w Toskanii (1930) po Lament nad Belgradem (1962), Drugą księgę Wędrówek (1962) i Powieść o Londynie (1971).
Traktowanie jako jedności świata widzialnego i duchowego prowadzi w akcie twórczym Crnjanskiego do odrealnienia i jakby dematerializacji tego, co zewnętrzne, fizyczne, cielesne. W poemacie Stražilovo (1921), poświęconym pamięci wybitnego serbskiego poety romantycznego Branka Radičevicia, który umarł młodo w Wiedniu, a jego prochy sprowadzono w 1883 roku do Wojwodiny
i pochowano na Stražilovie na Fruškiej Gorze, poeta nawiązuje kontakt duchowy ze swym wielkim poprzednikiem. Miłość i śmierć, różne losy przedzielone wieloma dziesiątkami lat, łączy w jedno,
a odległe pejzaże w przestrzeń, w której rozgrywa się jeden dramat człowieczy, wspólny dla nich obu. Poeta śledzi wewnętrzne nurty swojej świadomości jakby w jakimś śnie hipnotycznym, przetwarzając je w obrazy o niezwykłej sile ekspresyjnej. Wsłuchując się w rytm dawnego życia, w jego niezwykłe tętno, w losie Branka Radičevicia odkrywa własny los.
Sumatraizm, bez względu na to, jak byśmy go tłumaczyli, czy jako Weltschmerz, czy jako Weltanschauung, osiągnął tu (w Stražilovie) poziom autentycznego duchowego i emocjonalnego ludzkiego kontaktu na odległość - zauważa Hatica Krnjević (Književno delo Miloša Crnjanskog Zbornik radova. Institut za knjizevnost i umetnost 1972).
W Zapiskach o Czarnojeviciu, pierwszej nowoczesnej powieści w literaturze serbskiej, sumatraizm jest wyrazem nonkonformistycznego protestu, buntem młodych, którzy nie akceptują istniejącego porządku. Petar Rajić nie zadowala się tylko tym, że odrzuca logikę otaczającego go świata, chce on dać wyraz pogardy dla tego świata stwierdzając, że wierzy tylko w topole. Rajić walczy w I wojnie światowej wbrew swojej woli, stykając się z wszystkimi jej okropieństwami, doświadczając ich na sobie nie widzi logicznych motywów do dalszego kontynuowania życia. Ale nie umie też sam z niego zrezygnować, a swoje rozczarowanie do ludzi i historii wynagradza zachwytem dla przyrody.
Sam pisarz, urodzony 26 października 1893 roku w Csongradzie (płd. Węgry), poznał tę wojnę z autopsji. Kiedy po studiach w Akademii Handlowej w Rijece w 1913 roku wstąpił na Uniwersytet Wiedeński, by studiować historię sztuki i filozofię, został zmobilizowany jako oficer austro-węgierski i walczył na frontach, najpierw w Galicji, a potem we Włoszech.
W Zapiskach o Czarnojeviciu wymieszał rzeczywistość wyimaginowaną, projekcję snów i doznań sennych z realnymi obrazami wojny, której jego bohater nie rozumiał i nie akceptował. Później zaś,
w poemacie Serbia (1926) rozważał problem własnego stosunku do sprawy narodowej i do siebie jako cząstki bytu narodowego.
Sprawie narodowej w poważnym stopniu poświęcone zostały Wędrówki, zgodnie uważane przez krytykę za najwybitniejsze dzieło literatury serbskiej. W powieści tej na tle losu narodu-tułacza, pozbawionego ojczyzny, u obcych szukającego poparcia dla spraw własnych, w obcej służbie wykorzystywanego, kreśli autor indywidualne losy bohaterów powieściowych, Vuka Isakovicia, oficera wiodącego na daleką i obcą mu wojnę sukcesyjną austriacko-francuską w 1744 roku pułk serbski; jego brata, Arandjela, kupca próbującego zapuścić korzenie na nowym skrawku ziemi za Dunajem, zwanym Nową Serbią, który miałby zastąpić jemu i jego ludowi utraconą ojczyznę, a także pani Dafiny, żony Vuka, kobiety, dla której niezrozumiałe były wielkie sprawy braci i zbyt uciążliwe własne obowiązki westalki wiecznie przenoszonego i opuszczanego przez pana na czas wypraw wojennych ogniska domowego.
W losy Vuka Isakovicia, który prowadzi swoich ludzi na kolejną wojnę, by bić się w obcej sprawie, Crnjanski wpisuje los serbskiego narodu utożsamionego w powieści z jednym właściwie pułkiem, skazanym na daleką frontową tułaczkę i bezcelową śmierć.
Świat zewnętrzny widziany jest tu przez optykę głównych bohaterów. Postaci Wędrówek widzą tło, przyrodę, wśród której żyją, w nieokreślonych konturach, tonące we mgle. Opisywane pejzaże zwykle nie mają głębi, gdyż ich funkcja na ogół jest ewokacyjna. Odbijają one stany duchowe ludzi. Mgły, deszcz, błota również są obrazem sytuacji człowieka bez wyjścia.
Człowiek staje się tu wielką, tragiczną zagadką życia. Jest on mikrokosmosem miotanym przez zawieruchę historii. Romantyczny tułacz i melancholijny marzyciel ciągle szuka czegoś i na coś czeka. Wędrówki ducha i ciała są jego złym losem i przekleństwem, ale równocześnie rękojmią wolności: Oto, pomyślałem, wystarczy wywędrować z jakiegoś miejsca, a wszystko, co zostawisz, wyda ci się jakby nie istniało. I zapatrzył się w dalekie góry, spoza których wynurzyło się właśnie słońce. Kiedy rozbłysło na nim srebro, poczuł się raźnie i lekko, jakby nie miał ciała. Opromieniony słońcem i skrzący, zdał się być ciepły, a nie ciężki, jakby nie jechał, jakby nie istniał w tym niewidzialnym wietrze, który muskał mu twarz.
W powieści sumatraistycznej motywy stają się wewnętrznym wymiarem postaci, psychologicznie są one uzasadnione jako obsesje głównego bohatera w życiu, tułaczce i poszukiwaniu odmiany. Oto Vuk Isaković patrząc na szerokie, puste polany nad rzeką i za nią, ciągnące się aż do siniejących w dali gór, poczuł w tej rozległej przestrzeni, że nie urodził się dla tej niewymownej nudy i pustki, w jakiej się znalazł. Gdzieś podobnie jak ten snop blasku padający na wierzchołki drzew w sadzie, nad miastem, na tle rozgwieżdżonego nieba, w cieniu drzew, pod którymi gnieżdżą się gołębie i jaskółki, musi być coś niebiańskiego, co jest mu przeznaczone. życie lekkie, pełne pogody i zdarzeń niczym kaskady czystych i zimnych, przyjemnie spienionych, musi być gdzieś dla nich również dostępne. Dlatego trzeba wyjechać gdzieś, wywędrować, znaleźć spokój w czymś bystrym, czystym, gładkim niby tafla głębokich górskich jezior.
Tym krajem nadziei, ziemią obiecaną, jest dla Vuka Isakovicia bezkresna, zaśnieżona Rosja, która przyciąga go z siłą magiczną, ta Rosja, gdzie króluje słodkie prawosławie, jest dla Vuka szansą odzyskania utraconego spokoju, radości i sensu życia. Ale może on tylko marzyć o niej w skrytości ducha, bo tymczasem prowadzić musi swój pułk na wojnę ani jemu, ani ludowi niepotrzebną. Ponieważ to wszystko, co robi, nie ma celu, trawi go niezadowolenie i niepokój, a życie staje się dlań sumą trosk dokuczliwych, od których jedna tylko istnieje ucieczka: w marzenia o szczęśliwszym świecie, który gdzieś musi być w tej dali otaczającej człowieka. I to daje Vukowi, bezradnemu wobec bólu istnienia, siłę, by przetrwać, przetrzymać to wszystko. To właśnie jest tą jego gwiazdą w bezkresnym kręgu błękitu.
W Wędrówkach osiągnął Crnjanski intensywność emocjonalną poematu elegijnego dzięki refleksyjności, smutnemu rozpamiętywaniu losu bohaterów i spraw tego świata, wśród których dominują miłość i śmierć, oraz dzięki językowi: muzycznemu i patetycznemu organizowaniu jego materii, podnoszeniu temperatury stylistycznej, słowem, dzięki poezji wtopionej w tę prozę. Nigdy w literaturze serbskiej nie została napisana tak mocna powieść jak "Wędrówki" - stwierdza Pavle Zorić - To dzieło pozornie historyczne pod względem treści, na wskroś jest nowoczesne pod względem struktury i wymowy (Književno delo Miloša Crnjanskog).
Druga księga Wędrówek, będąca realizacją marzeń Vuka o Rosji, napisana podobnie jak Powieść o Londynie po wielu latach pracy w jugosłowiańskich placówkach dyplomatycznych w Berlinie, Rzymie, Lizbonie i Londynie, już na emigracji, z której autor wrócił do kraju w 1965 roku, wydana została w Belgradzie w 1962 roku, czyli po trzydziestu latach od chwili ukazania się pierwszej. Opiera się ona na autentycznym pamiętniku Simeona Piščevicia (1731-1795), który dosłużywszy się w młodym wieku rangi kapitana w wojsku austriackim, niezadowolony ze stosunku władz cesarskich do oficerów narodowości serbskiej, w 1753 roku wyjechał do Rosji, gdzie otrzymał niebawem stopień majora, następnie podpułkownika i wreszcie generała. Jego pamiętniki opublikowane zostały w Rosji w 1884 roku przez Nila Popowa. Posłużyły one Crnjanskiemu jako materiał tematyczny, jednakże czas historyczny sprowadził on do ram i funkcji instrumentalnych, zatrzymując jego koloryt jako konieczne tło literackie dla dramatu ludzkiego.
Fundamentem konstrukcji powieściowej Drugiej księgi Wędrówek jest dramat
psychologiczno-egzystencjalny Pavla Isakovicia, któremu jak cień w jesiennej podróży przez góry do Rosji, ziemi obiecanej, towarzyszy miłość zmarłej żony i tęsknota do widoku jej pięknych oczu. Crnjanski ukazał w tej powieści indywidualną tragedię bohatera jako rezultat bezsensownej gry losu wikłającego ludzkie życie. Pragnąc dać szeroki poetycki obraz uniwersalnej sytuacji istoty ludzkiej, autor ukazał drogę Pavla Isakovicia od zachwytu do uświadomionej porażki, z tym że porażka ta była większa i głębsza niż Vuka, bo nie pozostawiała żadnej nadziei.
Okazało się, że z mistycznego wyobrażenia potężnego i dobrego kraju słodkiego prawosławia nic nie zostało. Między cesarstwem austriackim a carską Rosją nie było wielkiej różnicy. Pavle i jego rodacy, kiedy się przekonali o tym, uświadomili sobie również, że nie ma już dla nich odwrotu, nie ma wyjścia. Tak oto spadkobierca tęsknot Vuka, gdy chciał je zrealizować, poczuł się jak mucha w sieci pająka.
Głuchymi i smutnymi tonami melancholijnej tęsknoty rozbrzmiewa słowo poetyckie w Drugiej księdze Wędrówek, przepojone jest jednak ciepłym liryzmem ze Stražilova, Zapisków o Czarnojeviciu i Miłości w Toskanii.
W tym samym roku co i Druga księga Wędrówek w Johannesburgu, a także w Belgradzie opublikowany został ostatni poemat Miloša Crnjanskiego Lament nad Belgradem. Z perspektywy lat spędzonych na obczyźnie Belgrad urasta w nim do symbolu, staje się miastem obiecanym podobnie jak dla Vuka i Pavla Isakovicia Rosja ziemią obiecaną. Wygnaniec i tułacz widzi je rozświetlone niczym fatamorganę i pożerany nostalgią pragnie doń wrócić, by odzyskać utracony sens życia.
W ten sposób Lament staje się powrotem w przeszłość.
Temat ojczyzny i powrotu jako jeden z naczelnych wiąże w całość dzieło Crnjanskiego. Poza Lamentem najsilniejszym akordem rozbrzmiewa on w Powieści o Londynie, wielkim studium samotności ludzkiej, którego bohater, książę Rjepnin, emigrant rosyjski w Londynie, zapatrzony w przeszłość ulega popędowi samozagłady. Portretując na tle wielomilionowego miasta i licznych losów ludzkich niemoc wygnańca na obczyźnie, Crnjanski ukazuje dramat ludzkiego zagubienia, rezygnacji, wyobcowania, rozczarowań, starzenia się i ubożenia.
Siła, która goni człowieka po obczyźnie, jak i ta, która unieszczęśliwia go poza ojczyzną, pozostaje poza zasięgiem ludzkiego poznania. Crnjanski w Drugiej księdze Wędrówek i w Powieści o Londynie pokazał tylko, w jaki sposób te siły się w człowieku ujawniają.
Temat rozłąki z krajem jest również jednym z najważniejszych w prozie U Hiperborejczyków, Obecny on jest w całym dziele Crnjanskiego, który powtarza za francuskim poetą: Długa rozłąka z krajem prowadzi do śmierci.
Crnjanski, który spędziwszy wiele lat na obczyźnie, zdołał przełamać w sobie i w innych wszelkie bariery natury psychicznej i politycznej zamykające mu drogę powrotu, ostatnie dwanaście lat życia spędził w Belgradzie, nad utratą którego lamentował w Londynie. Umarł 30 listopada 1977 roku, pozostawiając bogatą puściznę literacką, w której jak pisze Nikola Milošević, począwszy od wczesnych utworów poetyckich poprzez "Zapiski", pierwsze "Wędrówki" i "Miłość w Toskanii", aż po drugie "Wędrówki" i "Hiperborejczyków", pod pozornie tylko historycznym, psychologicznym i kompozycyjnym tokiem struktury literackiej odkrywamy tę samą w istocie, metafizyczną wizję człowieka i świata (Zidanica na pesku str. 58). I przekonujemy się o prawdziwości słów,
które zostawił nam wielki pisarz słowiańskiego południa: Są wędrówki. Śmierci nie ma.
źródło: Grzegorz Łatuszyński, W świecie wyklętych, Warszawa 1997, s. 11-23