Kleczyński Radosław Świat bez Alicji


Autor: Radosław Kleczyński

Tytul: Świat bez Alicji

Z "NF" 8/95

- Plosę pana, moze pan mówić do mnie klusynko.

Złożyłem gazetę. Dziewczynka puściła nogawkę moich spodni

i stała z zadartą główką. Miała może trzy latka i była

śliczna. Jej niewiarygodnie wielkie, żywe jak iskry i

zadziwiająco inteligentne oczy sprawiły, że ledwie

dostrzegłem, iż była ubrana w biały sweterek i takąż

spódniczkę. Natychmiast obdarzyła mnie uśmiechem. Moje serce

stopniało jak wosk, a ponad trzydzieści osób na przystanku

spojrzało w naszą stronę z niemym zachwytem. Takim uśmiechem

potrafią obdarzyć jedynie dzieci. Był niewinny, prawdziwie

szczery i cudownie czysty - stanowił esencję duszy nie

zatrutej troskami dorosłego życia. Ten uśmiech pochodził ze

słonecznego świata i było w nim wszystko, do czego tęsknią

znękane serca: radość i miłość, bezgraniczna wiara w dobro i

niewyczerpaną cudowność świata, muzyka, śmiech, barwa i

światło, ciepło i pogoda, i kwiaty, kwiaty, kwiaty... Jeśli

w jakiejś rozśpiewanej krainie żyją elfy, zostały stworzone,

by ją odnaleźć i uczynić swoją boginką; by tańczyć wokół

niej w blasku Wiecznego Dnia.

- Hej - powiedziałem klękając. - Bardzo miło cię poznać.

Mam na imię Mark. Czy czegoś potrzebujesz? A może chciałaś o

coś zapytać? Powiedz, skarbie... - urwałem i rozejrzałem się

zaniepokojony. - Nie ma tu twojej mamy, prawda? Jesteś sama?

Może się zgubiłaś?

- Skalbie tez moze pan mówić - jej uśmiech wręcz

ogrzewał. - Lubię pana. Niech się pan nie maltwi, mamusia

zalaz psyjdzie.

- W takim razie zaczekamy na nią razem, zgoda? - podałem

dziewczynce dłoń.

- Tak, plosę pana.

Przypomniałem sobie coś.

- Zaraz, poczekaj. - Wsunąłem lewą rękę do kieszeni

marynarki. - Wczoraj pewna bardzo miła pani w moim biurze

dała mi to - wyciągnąłem dwa kolorowe cukierki. - Proszę,

weź dla siebie. Weź oba.

Mała panienka rezolutnie pokręciła główką.

- Dziękuję, plosę pana. Ja nie jem cukielków.

- Nie jesz cukierków? - uniosłem brwi. - Chcesz

powiedzieć, że nie lubisz słodyczy? Nie smakują ci?

- Nie wiem, plosę pana. Nigdy ich nie jadłam.

Nigdy ich nie... Do licha! Przyznaję, że mnie zatkało. Z

pewnością była nieprzeciętnym dzieckiem, lecz mimo wszystko

dzieckiem i nie miała powodu, by mówić nieprawdę. W każdym

razie nie w takiej sprawie. Ale pokażcie mi dziecko, które

nie przepada za słodyczami... Jakby tego było mało,

wyjaśniła:

- Ja nie jem nic, plosę pana.

- Nie jesz nic? Co przez to rozumiesz?

- Nie jem tego, co jedzą wszyscy. Nie smakuje mi. Nie

mogę tego jeść.

Coś zaświtało mi w głowie.

- Chyba cię rozumiem, kruszynko - powiedziałem powoli. -

Są takie choroby, kiedy dzieci i dorośli nie mogą otrzymywać

zwykłego pożywienia. Jest dla nich szkodliwe. Muszą kupować

jedzenie w specjalnych sklepach, przeznaczone tylko dla

nich. Takie, które im nie zaszkodzi. Zapewne twoja mamusia

kupuje ci jedzenie w takim właśnie sklepie, prawda?

- Nie, plosę pana - odparła dziewczynka. - Mamusia nie

kupuje mi jedzenia. Ja nie jem jedzenia.

Umilkłem. Mówiąc uśmiechała się promiennie; najwyraźniej

dla niej nie istniał żaden problem. Przemiłe dzieci czasami

trudno zrozumieć i nie pozostało mi nic innego jak machnąć

beztrosko ręką.

- Och, po prostu nie mówmy o tym więcej, dobrze?

- Tak, plosę pana.

- Mów mi Mark.

- Tak, Malk.

- A ty jak masz na imię?

- Alicja.

- Masz piękne imię, Alicjo. Wiesz, w pewnej książce...

- Malk...

Spojrzałem na nią z całą powagą.

- Słucham cię, kruszynko?

Objęła rączkami moją szyję i przysunęła bliżej

twarzyczkę.

- Cy baldzo mnie lubis, Malk?

Omal nie utonąłem w jej niebieskich oczach.

- Lubię cię. Lubię cię bardzo.

- Cy mozes powiedzieć wsystkim, zeby mnie baldzo lubili?

Tak jak ty?

Spojrzałem ponad jej jasną grzywką na grupę oczekujących.

Nie dostrzegłem twarzy - same uśmiechy. Biło od nich ciepło.

- Myślę Alicjo, że wcale nie muszę im tego mówić -

odparłem. - Lubią cię wszyscy. Spójrz. Wszyscy.

- I ja ich lubię - zadzwoniło przy moim uchu.

- Wiem.

Po pięciu minutach uwielbiali ją pasażerowie autobusu

razem z grubym kierowcą, zaintrygowani tłumem na przystanku.

W środku tłumu dziewczynka błyszczała jak maleńka gwiazdka

wodziła dookoła roześmianym wzrokiem. Odpowiadały jej takie

same spojrzenia.

Gwar miasta ucichł, czas się zatrzymał.

- Alicjo, chodź do mnie natychmiast!

Uśmiech dziewczynki zniknął; miałem wrażenie, że ziemia

usuwa mi się spod nóg. Zrozumieliśmy, że ktoś popełnił

zbrodnię.

W tłumie otworzył się korytarz. Na jego końcu stała

trzydziestoletnia, bardzo przystojna kobieta, marszcząc

brwi. Lewą ręką przyciskała do piersi papierową torbę z

zakupami, prawą ujęła się pod bok. Dziewczynka podbiegła do

niej truchcikiem, opuściwszy główkę na piersi.

Tłum zaszemrał, ściany korytarza zsunęły się groźnie.

Zacisnąłem pięści i postąpiłem pół kroku do przodu. Wtedy do

kobiety dotarło poruszenie tłumu. Wyprostowała się nie

okazując zaniepokojenia. Na jej twarzy nie było już surowości.

Moje wzburzenie nagle osłabło, uświadomiłem sobie obecność w

jej rysach cech zniewalającej urody Alicji.

- Proszę państwa - jej głos był głęboki, zrównoważony. -

Jestem matką Alicji. Byłyśmy w sklepie i nie wiem, kiedy się

oddaliła, inaczej nigdy bym nie pozwoliła, żeby to się

stało. Nie wiem, jak to powiedzieć... Ona bardzo lubi być...

lubiana - niespodziewanie w oczach kobiety błysnęła

bezradność. - Wiem, że to brzmi dziwnie i rozumiem, jak

państwo czujecie się teraz, ale... - papierowa torba

szeleściła coraz głośniej w niespokojnej ręce. - Och, sama

nie wiem, to takie skomplikowane!

Słuchaliśmy nieporuszeni.

- Chciałam powiedzieć... Nie chcielibyście przecież, żeby

się przejadała, prawda? To znaczy... - zagryzła wargi. -

Nie, nie potrafię tego wyjaśnić, nie mogę. Proszę!

Szybko odwróciła się i odeszły obie.

Zostaliśmy sami.

W świecie bez Alicji.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
152 , "Chcieć rozumieć świat bez rozumienia siebie samego"
MacApp, C C Świat bez słońca
ŚWIAT BEZ MIŁOŚCI JEST ŚWIATEM MARTWYM, Liceum-Warto
Świat bez miłości jest swiatem, Język polski
ŚWIAT BEZ ANIOŁÓW, OPOWIASTKI
Świat bez marzeń i fantazji byłby..., Przydatne do szkoły, rozprawki
Świat bez miłości byłby uboższy. Uzupełnij puste miejsce i swój pomysł uzasadnij, P-Ż
jezyk polski, Świat bez miłości jest światem martwym-rozwiń myśl A.Camusa, „Świat bez miłości
Bułyczow Kirył Świat bez czasu
Świat bez nas
Jak będzie wyglądał świat bez pszczół Onet Wiadomości

więcej podobnych podstron