Świat bez miłości jest światem martwym
Rozwiń myśl A. Camuse odwołując się do znanych utworów literackich i własnych przemyśleń.
Miłość niejedno ma oblicze, ponieważ można kochać przyjaciół, rodzinę, Boga czy samego siebie. Próbowano uchwycić jej istotę sięgając do różnych dziedzin życia: filozofii, mistycyzmu, nauki, teologii, malarstwa, rzeźby, kinematografii, bądź fotografii, ale nigdy nie powstała żadna przekonywująca definicja miłości bez odrobiny niedopowiedzenia i wahania. Dzieje się tak, ponieważ istnieją zjawiska o niewytłumaczalnym wpływie na człowieka, niezbadane fenomeny, na które można patrzeć z wielorakich perspektyw - na próżno.
Obecność miłości odnajdziemy prawie w każdej dziedzinie sztuki, ale najczęściej stan zakochania oraz każdy inny związek miłosny opiewa literatura, oczywiście w zależności od konwencji historycznej, osobowości i pomysłu autora, bądź szeregu zjawisk charakteryzujących daną epokę. Patrząc z perspektywy czasu, można jednak zauważyć pewną prawidłowość: otóż, częściej porusza się problem miłości niespełnionej, która pociąga za sobą cierpienie, a jak wiadomo, cierpienie uszlachetnia, pogłębia dojrzałość umysłu, wzbogaca mądrość życiową, czasem wycisza.
Tematem niniejszych rozważań staną się uczucia tych postaci literackich, które na drodze do szczęścia przeszkodził brak spełnienia, nieodwzajemniona, źle ulokowana miłość, ponieważ bez niej również „świat byłby martwy. O tym, jak silna jest więź łącząca matkę z dzieckiem wiadomo nie od dziś. Przepięknym utworem, opisującym taki rodzaj związku uczuciowego są „Żale Matki Boskiej pod krzyżem
pochodzącym z okresu średniowiecza. W monologu Najświętszej Marii Panny skupiły się wszystkie cierpienia i ból matek całego świata, które z różnych powodów utraciły dziecko. Po raz pierwszy w literaturze polskiej powstało dzieło ukazujące w tak wzruszający, pełen ekspresji sposób, żal i lament kobiety patrzącej bezsilnie na męczeńską śmierć syna. Rozpacz, jaką przeżywa Maryja nie może umniejszyć przekonanie o niezwykłej misji Jezusa. W takiej chwili jest tylko matką... Pieśń, mimo licznych archaizmów, przemawia silnie również do współczesnego odbiorcy, ponieważ w prosty, naturalny, prawdziwy sposób mówi o ludzkim cierpieniu. Człowiek na przestrzeni wieków zmienił się, ale jego serce się nie zmieniło.
Literatura zna wiele przykładów bólu rodzicielskiego po utracie najbliższego, najukochańszego dziecka. Po śmierci małej córeczki, Urszulki, J. Kochanowski stworzył w „Trenach
studium psychiki i przeżyć ojca.
W cyklu żałobnych liryków znajdziemy obraz zmiany nastrojów człowieka pogrążonego w szaleństwie, bezsilnym miotaniu się i wsłuchiwaniu w ciszę pustego domu, symbolizującego bezgraniczne osamotnienie duszy. Czytelnika nie dziwią ani bluźnierstwa skierowane do boga ani załamanie dotychczasowej stoickiej postawy. „Treny
znakomicie oddają myśli i uczucia rodzica wobec tragedii. Ojciec nie chce pozbyć się wspomnień, nie chce zatracić w pamięci widoku córki, pragnie natomiast wyrazić piórem, co czuje jego serce rozdarte widokiem malutkich ubranek nieżyjącej Urszulki. Myśli o przedwczesnym rozstaniu się z dzieckiem powodują, że ojca ogarnia tylko jedno pragnienie:
„Pociesz mnie, jako możesz,
a staw się przede mną
Lubo snem, lubo cieniem...
Niewiadomo, czy w myśl słynnego powiedzenia: „czas leczy rany
, czy wskutek przestrachu przed niedawnymi obelgami skierowanymi przeciwko Bogu - emocje opadły, dusza się wyciszyła i nastąpiło pogodzenie ojca z losem.
Dotychczasowe przykłady postaci literackich wskazują, że miłość bardzo często współistnieje z cierpieniami człowieka wywołanymi śmiercią bliskiej osoby. Niemniej jednak sprawia ból uczucie nieodwzajemnione lub dogasające, wiążące dwoje ludzi, kobietę i mężczyznę. Warto tu zwrócić uwagę na pewien nasuwający się problem bardzo częstego pojedynku Erosa z Tanatosem, w którym częściej wygrywa ten drugi. Następni przedstawieni przeze mnie bohaterowie są potwierdzeniem powyższej refleksji.
Romans Anny Kareniny z Aleksandrem Wrońskim to jedna z najpiękniejszych historii miłosnych, jakie kiedykolwiek zrodziła literatura. Lew Tołstoj, opisując ją, stopniowo zmieniał zamiar skrytykowania swojej bohaterki, doszedłszy do wniosku, że tak wielka miłość przyćmi wszelkie konwenanse towarzyskie, nawet, jeśli miałaby być wielkim skandalem. Tak też się stało. Anna utraciła wszystko: najdroższego synka, poważanie otoczenia, przyjaciół, choćby fałszywych. Co zatem zyskała? Pogardę męża, opinię lekko prowadzącej się kobiety i...silną namiętność. Zakochana, zdecydowana na wszystko Anna, nie żałowała swojego kroku, - ogromnego przełomu w życiu. Była szczęśliwa. Właściwie w tym momencie powieść mogłaby się zakończyć happy endem. Niestety, w związek dwojga kochanków zaczęła wkradać się zazdrość, niedomówienia, milczenie w chwilach najmniej odpowiednich a niepotrzebne raniące słowa powoli zabijały dogasającą miłość. Nagle Anna z Wrońskim oddalili się od siebie zarówno fizycznie jak i psychicznie i wówczas stało się wiadome, że to już koniec wszystkiego, nawet życia. Tanatos znowu wygrał z Erosem.
Tołstoj, znakomity pisarz stworzył przepiękny, psychologiczny, obraz zakochanej kobiety, która potrafi poświęcić się dla namiętności. Należy zauważyć jeszcze jeden ważny aspekt. Otóż, Anna wybrała między dwiema miłościami jej życia: kochankiem, odrzucając w rezultacie uczucie, trwalsze: miłość do dziecka.
Czy miłość jest ślepa, czy zawsze prowadzi do zniszczenia, czy zawsze przegrywa ze śmiercią? Przyglądając się bohaterce „Granicy
Zofii Nałkowskiej, Justynie, prostej córce kucharki i temu, jak kończy się powieść, można by twierdząco odpowiedzieć na powyższe pytania. Oceniając jej postać, nie należy krytykować dziewczyny za to, w jaki sposób kierowała swoim życiem, a właśnie - pozwalała nim sterować komuś, kogo kochała. Wystarczy przyjrzeć się sytuacji Justyny, aby zrozumieć jej położenie: naiwnie zapatrzona w Ziembiewicza nie zauważała prawdziwego oblicza kochanka: obłudnego, dwulicowego człowieka wykorzystującego słabą psychikę młodej dziewczyny. Kiedy zagubiona i osamotniona szuka schronienia i bezpieczeństwa w ramionach mężczyzny, którego kocha - ten spotyka się z nią tylko dla zaspokojenia seksualnych potrzeb. Z takiej matni, miłosnego trójkąta, ludzi uwikłanych w skomplikowane związki uczuciowe, wyjściem jest tylko śmierć, w tym przypadku - Justyny.
Przykłady odzwierciedlające różne oblicza miłości można by mnożyć, ponieważ literatura nigdy nie pozostała obojętna wobec tej Wielkiej Niewiadomej wpływającej na życie destrukcyjnie bądź budująco. Częściej poruszana tematyka tragizmu i niespełnienia w miłości, o czym wspomniałem wcześniej, wydaje się być znakomitym pomysłem na romans, ale nie tylko dlatego autorzy chętniej sięgają do nieszczęśliwych związków miłosnych. Historie większości bohaterów są historiami pisanymi przez samo życie. Ponadto poruszane tematyki źle kończących się namiętności pozwala czytelnikowi wgłębić się w psychikę postaci postawionej w obliczu, śmierci dziecka, rozpaczy, bólu i dylematu dotyczącego wyboru między dwiema największymi miłościami. W końcu, czy można zgłębić naturę Niezbadanej Tajemnicy opisując ten wielki fenomen bez otoczki aury niedomówień, niepewności, wielu znaków zapytania? Nie, Ponieważ wówczas ni przybliżylibyśmy się do istoty zjawiska miłości, o czym marzy człowiek od początków swego istnienia.
Człowiek wobec Boga. Różne ujęcia tego problemu w wybranych dziełach literackich.
Człowiek posiada taką naturę, że musi w coś wierzyć. Jaki byłby świat, gdyby nagle zanegowano istnienie Boga posługując się niezbitymi dowodami? Jak zaczęliby postępować ludzie pozbawieni przekonania, że za wszelkie grzechy bądź ciężkie przewinienia, nie czeka ich kara boska? Jakie stałoby się życie bez nadziei na lepszy, idealny byt w innym wymiarze? Odpowiedź nasuwa się sama: zapanowałby chaos i anarchia, a zło święciłoby tryumfy. Dlatego wiara w Boga, kimkolwiek on jest - Najwyższym Stwórcą nieba i ziemio, sędziwym staruszkiem z biblijnych ilustracji, czy idealna, nieskończoną, potężną energią promieniującą ogólnie pojętym dobrem - stanowi fundament systemu wartości każdego człowieka.
Nie istnieje kultura ani kraj, które bez względu na wyznanie, nie wierzyłyby w cokolwiek. Nie miejsce tu na wymienianie poszczególnych wiar, ale jedno można zauważyć: żadna religia nie jest tak silna szeroko oddziałująca, jak chrześcijaństwo. Przekonanie o tym, że Bóg istnieje pozwalało przetrwać najtrudniejsze momenty życia ludzkiego, począwszy od trudnych chwil historycznych a skończywszy na osobistych tragediach każdego człowieka.Tak więc topos wiary w Boga, obok miłości i śmierci, cierpienia oraz szczęścia, jest najczęstszym motywem literackim.
Podejście do spraw religii zależy od wielu czynników, a przede wszystkim od okresu historycznego, toteż niniejsze rozważania o relacji: człowiek - Bóg, dotyczyć będą trzech epok: średniowiecza, Młodej Polski oraz literatury powojennej.
Po przyjęciu chrztu, kiedy zaczęła się rozpowszechniać się wiara i postawa chrześcijańska tworzono utwory o tematyce religijnej, poruszając sferę nieba oraz piekła. Nie sposób wszystkich pieśni, kazań i modlitw, dzieło problematyce boskiej, ale w tym miejscu wyjaśnia się, dlaczego dla potrzeb tego tematu, wybrałem literaturę średniowieczną. Otóż, cała epoka oscylowała wokół spraw religijnych opiewając albo życie świętych, albo rycerzy walczących w imię Boga w wyprawach krzyżowych, albo ascetów i pustelników poświęcających własny żywot Najwyższemu. Utworów świeckich było niewiele, a te, które pozostały, często anonimowi twórcy w inwokacji poświęcali Bogu lub powoływali się na jego przykazania, prosząc jednocześnie o błogosławieństwo.
Wizerunek Stwórcy, jaki panował w okresie średniowiecza, miał swoje źródło w ówczesnej filozofii. Uważano, ze życie doczesne, ziemskie to tylko krótki etap w dziejach człowieka, który powinien przygotować się do wieczności po śmierci, przestrzegać kościelnych przykazań i modlitw. A Bóg wymagał wyrzeczeń, postów, umartwień, zakazywał zaś uciech, przyjemności. Ciało stało się czymś niewartościowym, traktowanym pogardliwie, niechętnie.
„Legenda o św. Aleksym
to utwór o ideale ascety odrzucającego wszelkie doczesne dobra i szczęście osobiste w imię Boga okrutnego, bezwzględnego wobec dzieci, karząc je za popełnione grzechy czy jakąkolwiek myśl o ziemskiej wartości. Podobnie kreuje się Najwyższego w eposach rycerskich, jako surowego wodza armii wypraw krzyżowych, który żąda mordów, przemocy i braku litości wobec innowierców. Takie przekonanie, oparte na strachu przed Bogiem wszechpotężnym, wszechmocnym Ojcu wiązało się z wiarą, iż jego potęga przenika myśli człowiecze, zna grzechy i słabości ludzkie. Toteż bardzo istotnym elementem stała się pokora, poddanie się woli boskiej, a wobec niej nie należy się buntować i przeciwstawiać, ponieważ każdy stanie się tancerzem dance macabre.
Przełomem w sposobie myślenia w imię powiedzenia „memento mori”, stała się filozofia św. Franciszka, twórcy wizerunku boga miłującego, łagodnego i wybaczającego. Skoro dał on nam ciało - twierdził autor postulatu miłości do świata - człowiek nie powinien tak pięknego daru niszczyć czy nienawidzić. Asceza powinna być życiem w ubóstwie, bez żądz materialnych, bez wykorzystywania bliźnich, ale bez umartwień, głodu i narzuconego sobie cierpienia. W „Kwiatkach św. Franciszka” mamy, więc diametralnie odmienny obraz Boga - dobrego, rozumiejącego potrzeby ludzkości, stwórcy harmonii, pełnego ojcowskich uczuć.
Takie ujęcie problemu wiary i stosunku do stworzyciela świata, diametralnie kontrastuje z ujęciem Boga w epoce Młodej Polski. Warto by porównać światopoglądy tych dwóch fascynujących okresów literackich, tak różnych a jednocześnie bliskich sobie, ponieważ, jak wiadomo wielu twórców modernistycznych było oczarowanych czasami średniowiecznymi. Aby zrozumieć kreację Boga w twórczości młodopolskiej, należy przybliżyć nieco sytuację końca XIX wieku, kiedy panowały nastroje milenijne, rozpowszechniał się dekadentyzm, a filozofia Schopenhauera pogłębiała pesymizm. „My, późno urodzeni przestaliśmy wierzyć w prawdę” - twierdził S. Przybyszewski, autor „Dzieci szatana” i do jego głosu dołączały się następne. W takiej sytuacji topos Boga ale również w Lucyfera stały się szczególnie popularnymi motywami np. w poezji T. Micińskiego, A. Lange czy twórczości wspomnianego Przbyszewskiego.
Wyjątkowo niesamowitym utworem o tematyce religijnej jest hymn J. Kasprowicza pt. „Dies irac”, czyli „dzień gniewu” przedstawiającym wizję Sądu ostatecznego podobną do obrazów średniowiecznych.
Niezwykła symbolika biblijna, a szczególnie apokaliptyczna, podkreślająca grozę kresu świata: „Głowa owinięta cierniową koroną”, „Dwujęzyczny smok, Szatan o trzech grzbietach”. Te obrazy zwiastują nadchodzącą katastrofę i koniec ludzkości. Podmiot liryczny, który przemawia w imieniu ludzkości, usiłuje odpowiedzieć na pytanie, czy człowiek może być współwinny za zło, które stworzył Bóg? ON to właśnie ponosi odpowiedzialność za grzech - nieodłączny element naszej egzystencji na „ziemskim padole płaczu”. Na tle bardzo sugestywnych obrazów katastroficznych widać odrzuconą od bram niebios grzeszną ludzkość podążającą na stracenie. Zrozpaczony p. liryczny pyta znowu Boga, jak może patrzeć na własne dzieci skazane na zagładę? Ale Stwórca jest surowy i spogląda spokojnym, niewzruszonym spojrzeniem.
Kasprowicz to nie pierwszy poeta oskarżający Boga, buntujący się przeciwko niemu, ponieważ wcześniej uczynił to Konrad - Prometeusz w „Wielkiej Improwizacji” z III części „Dziadów”. W „Hymnach” także człowiek walczy z Najwyższym, który stworzył świat, by w ogóle nie interesować się swoim dziełem. Owy bunt wywołany został współczuciem dla stworzeń ziemskich. Podmiot liryczny posunął się nawet do podważenia wiary w istnienie Boga.
W podobnym nastroju J. Kasprowicz utrzymał hymn pt. „Święty Boże, Święty mocny”, jaskrawy przykład pesymizmu towarzyszącemu pokoleniu Fin de siecl
u. Utwór zapełniają błagania o zmiłowanie boże nad biednym, słabym i uciemiężonym przez panujące na świecie zło, człowiekiem. Mamy tu wizerunek Boga jako nieczułego, obojętnego Stwórcę, który „na niedostępnym tronie” siedzi „między gwiazdami” i zajęty ważnymi sprawami związanymi z utrzymaniem odwiecznego porządku na niebiańskim firmamencie nie spojrzy nawet na „poddanych sług”, gdzie zło wyciska swoje piętno. W końcu p. liryczny dochodzi do wniosku, że bóg nie jest w stanie przeciwstawić się Szatanowi, więc pozostaje zwrócić się tylko do samego Lucyfera, co też czyni poprzez sarkastyczna apostrofę do Wszechmogącego, który przegrał walkę ze złem.
Po bluźnierczym buncie wobec Boga, wyrażonym w „Hymnach”, nastąpiła zmiana w postawie ideowej i poezji J. Kasprowicza: wyciszenie, pogodzenie z otaczającym światem. W takiej atmosferze powstał „Hymn św. Franciszka z Asyżu”, chwalący Boga i jego miłość do całego świata. Poeta wielbi piękno i doskonałość boskiego stworzenia, godzi się ze zmiennym losem, wierzy również, że dobry Bóg oddali dzień sądu i będzie miłosierny dla słabych, grzesznych ludzi.
Przyglądając się twórczości powstałej współcześnie, na wpływ której miała wojna i doświadczenie komunistycznego totalitaryzmu od razu wiadomo, iż po takich przeżyciach musiał zmienić się światopogląd ludzi, bowiem nastąpił zanik wszelkich wartości moralnych. Mimo to, a może właśnie z tego powodu, temat Boga nadal funkcjonował w literaturze.
Wierszem podejmującym problem końca świata jest utwór Z. Herberta pt. „U wrót doliny” z tomu: „Hermes, pies i gwiazda”. Tytułowa dolina miejsce Sądu Ostatecznego, czyli miejsce podziału na potępionych i zbawionych. Uwagę poety przykuwają zachowania, reakcje ludzi stojących przed obliczem Boga. Wówczas każdy ujawnia swoje najistotniejsze cechy: panikują, krzyczą, rozpaczają i nie chcą rozstania z ukochaną osobą. Nie mogą pogodzić się z nowym porządkiem narzuconym przez Boga, Którego sprawiedliwość okazuje się nieludzka. Boskość to doskonałość bezwzględna, okrutna, wynikająca z braku uczuć. Człowiek w obronie swoich uczuć i przywiązań będzie występował nawet przeciwko Stwórcy, ale to on w wierszach Herberta ma przewagę nad ludźmi.
Dość osobliwy stosunek do Boga prezentuje bohater reportażu H. Krall pt. „Zdążyć przed panem Bogiem”. Właściwie o Najwyższym mówi się w książce niewiele, lecz znacząco. Pojawia się On jako przeciwnik człowieka. Doktor Edelman wyniósł z wojny przeświadczenie, że Bóg nie jest za bardzo sprawiedliwy. Przynosi śmierć, ponieważ zezwala na takie zbrodnie, jak wymordowanie 400 tyś. Ludzi. Bohater - świadek tej zbrodni - nie może zgodzić się na świat, w którym nie istnieją już granice do nie przekroczenia. Dlatego podejmuje wyścig ze śmiercią, czyli z samym P. Bogiem. W ten sposób wyraża swój protest, swoją niezgodę, zatem „Zdążyć przed panem Bogiem” - to przedłużyć życie pacjentowi, choćby na moment. Tylko z tego sprzeciwu wobec planów Stwórcy można czerpać satysfakcję, tylko to posiada jakiś sens. W tej walce, w buncie przeciw śmierci i niesprawiedliwości Boga człowiek niewiele może, ale nie należy rezygnować: Każdy sukces jest potwierdzeniem humanistycznych wartości, które umacnia międzyludzka solidarność.
Powyższe rozważania oparte zostały na podstawie trzech epok i taki wybór nie jest przypadkowy, bowiem sposób ukazania Boga w tych okresach historyczno - literackich uzależniony był od czynników zewnętrznych, stąd wydaje się jeszcze bardziej interesujący. Dzisiejsze wizerunki stwórcy są powieleniem myśli teologicznych, bluźnierstw, czasem negacji Boga, bowiem współczesne kreacje nie wiele różnią się od poprzednich. Ujęcie średniowieczne, modernistyczne i powojenne wciąż tkwią w umyśle człowieka, w literaturze, sztuce, dając dowód na to, że wpływ chrześcijaństwa nadal oddziaływuje, choć w mniejszym stopniu. Szerzące się sekty, grupy satanistyczne i coraz większa przestępczość przeważa, zasmuca oraz nasuwa błaganie zbliżone do wołań modernistycznych: Boże czyżbyś przegrywał w walce ze złem?