|
|
|
|
|
|
Wysoko w górach mieszkał sobie pewien miły zwierzak. Zamiast zbierać nasiona
i owoce, których nigdy nie było za wiele, on wolał słuchać szumu strumyka i śpiewu ptaków.
Pewnego dnia, znudzony już swą samotnością, wybrał się w odwiedziny do przyjaciela, który mieszkał u podnóża gór. A że nie widzieli się od dawna, długo opowiadali sobie o tym co ich ostatnio spotkało.
Potem, gdy zmierzch zsunął się na las, wybrali się na spacer. Właśnie tego samego dnia, na największej w lesie polanie, miał odbyć się wspaniały koncert z udziałem leśnych zwierząt. Obaj przyjaciele poszli więc tam i cichutko usiedli w ostatnim rzędzie. |
Nasz przyjaciel, który nigdy wcześniej nie był na podobnym koncercie, był nim tak oczarowany, że wprost zaniemówił. Po chwili, zachwycony muzyką, postanowił spróbować swych sił.
Zgłosił się więc do dyrygenta, którym był przemiły Pan Słowik, i zaśpiewał.
Och cóż to była za muzyka! Cóż to był za śpiew! Słychać było w nim i szum strumyka i wycie wichru na najwyższych szczytach. Wszyscy słuchacze byli zachwyceni!
Tylko stary Bóbr, mieszkający poniżej polany, pozazdrościł śpiewakowi jego głosu. Wyszeptał pod nosem kilka tajemniczych słów i ów cudowny śpiew zmienił się w najzwyklejszy na świecie gwizd.
Och, nawet nie wiecie, jakie było przerażenie zwierzątka, kiedy usłyszało te nieprzyjemne świsty! Zapomniawszy o swym przyjacielu i o publiczności, ogromnie zawstydzone uciekło daleko od polany i nigdy więcej tam nie wróciło.
Od tamtej pory, zwierzak ów, nazywany świstakiem, nieustannie ukrywa się wśród górskich szczytów. Towarzyszy mu tylko echo i przedrzeźniając go, świszczy na przełęczach. |
Bajkę zilustrowała Agata Gwizd-Leszczyńska |