Chrześcijaństwo przed powstaniem kościoła rzymsko-katolickiego
Na początku byli... Żydzi! Tak! Chociaż Polaka-katolika prawda ta ścina z nóg, jednakże chrześcijaństwo i Kościół Chrystusa pochodzą właśnie od Żydów. Maryja, matka Jezusa, wbrew powszechnej opinii wcale nie była Polką i nie pochodziła ani z Częstochowy, ani z Fatimy, ani z Medżugorie. Maryja, to staropolska forma imienia Maria, które z kolei jest grecką wersją żydowskiego imienia Miriam. Tak więc Maryja nazywała się tak naprawdę Miriam i była Żydówką z krwi i kości. Ojciec Jezusa, Józef, także był Żydem, pochodził nawet z rodu króla Dawida, z pokolenia Judy. Można więc powiedzieć, że Pan Jezus Chrystus także był Żydem, mówił i myślał po żydowsku (lub też mówiąc językiem ludzi uczonych - po aramejsku). Pan Jezus przyszedł właśnie do Żydów i im pierwszym głosił Ewangelię Ojca. Wszyscy pierwsi uczniowie a także wszyscy pierwsi Apostołowie byli rodowitymi Żydami i przez pierwsze kilka lat Kościół chrześcijański tworzyli sami Żydzi.
"A oto kobieta kananejska, wyszedłszy z tamtych okolic, wołała: Ulituj się nade mną, Panie, Synu Dawida! Moja córka jest ciężko dręczona przez złego ducha. Lecz On nie odezwał się do niej ani słowem. Na to podeszli Jego uczniowie i prosili Go: Odpraw ją, bo krzyczy za nami! Lecz On odpowiedział: Jestem posłany tylko do owiec, które poginęły z domu Izraela. A ona przyszła, upadła przed Nim i prosiła: Panie, dopomóż mi! On jednak odparł: Niedobrze jest zabrać chleb dzieciom a rzucić psom. A ona odrzekła: Tak, Panie, lecz i szczenięta jedzą z okruszyn, które spadają ze stołów ich panów. Wtedy Jezus jej odpowiedział: O niewiasto wielka jest twoja wiara; niech ci się stanie, jak chcesz! Od tej chwili jej córka była zdrowa." (Mateusza 15:22-28)
"Wy czcicie to, czego nie znacie, my czcimy to, co znamy, ponieważ zbawienie bierze początek od Żydów."
(Jana 4:22)
"Wolałbym bowiem sam być pod klątwą [odłączony] od Chrystusa dla [zbawienia] braci moich, którzy według ciała są moimi rodakami. Są to Izraelici, do których należą przybrane synostwo i chwała, przymierza i nadanie Prawa, pełnienie służby Bożej i obietnice. Do nich należą praojcowie, z nich również jest Chrystus według ciała, który jest ponad wszystkim, Bóg błogosławiony na wieki. Amen." (Rzymian 9:3-5)
Tak więc Pan Jezus był Żydem, Józef i Maria byli Żydami, apostoł Piotr nazwany przez rzymskich katolików pierwszym papieżem także był Żydem, no i oczywiście apostoł Paweł będący autorem większości listów Nowego Testamentu również był Żydem. O pierwszych masowych nawróceniach nie-Żydów na chrześcijaństwo czytamy dopiero w Dziejach Apostolskich 11:20. W przedstawianym okresie nie można więc mówić o istnieniu Kościoła Rzymsko Katolickiego, a co najwyżej o istnieniu Kościoła Jerozolimsko Żydowskiego.
Jako że Nowy Testament dopiero się tworzył pierwsi chrześcijanie opierali się na pismach Starego Testamentu, który stanowi podwalinę chrześcijaństwa i w chrześcijaństwie znajduje swe spełnienie. Żydzi za natchnione uznawali te księgi Starego Testamentu, które zostały pierwotnie spisane w języku hebrajskim. Dlatego też księga Tobiasza, Judyty, Mądrości, Mądrości Syracha, Barucha a także obie księgi Machabejskie były przez nich odrzucane, co potwierdzają źródła historyczne (Józef Flawiusz "Przeciw Apionowi" 1:8). Także Kościół Rzymsko Katolicki odrzucał te księgi przez kilkanaście stuleci i dopiero w roku 1546 po Chrystusie postanowił dołączyć je do Biblii wraz z niektórymi apokryficznymi fragmentami ksiąg Daniela i Estery. Lecz, jak to przy innej okazji powiedział Jezus, "od początku tak nie było."
(Mateusza 19:8)
Następnym szokiem może być dla większości katolików sposób w jaki Jezus Chrystus traktował swoją ziemską matkę, Marię. Nie dość, że nie okazywał jej publicznie żadnych szczególnych względów to na dodatek zamiast zwracać się do niej w słowach "Matko, Mamo" używał raczej obraźliwego zwrotu dystansującego Go od Jego ziemskiej rodzicielki: "Kobieto, Niewiasto":
"Potem przyszedł do domu, a tłum znów się zbierał, tak, że nawet posilić się nie mogli. Gdy to posłyszeli Jego bliscy, wybrali się, żeby Go powstrzymać. Mówiono bowiem: Odszedł od zmysłów. [...] Tymczasem nadeszła Jego Matka i bracia i stojąc na dworze, posłali po Niego, aby Go przywołać. Właśnie tłum ludzi siedział wokół Niego, gdy Mu powiedzieli: Oto Twoja Matka i bracia na dworze pytają się o Ciebie. Odpowiedział im: Któż jest moją matką i /którzy/ są braćmi? I spoglądając na siedzących dokoła Niego rzekł: Oto moja matka i moi bracia. Bo kto pełni wolę Bożą, ten Mi jest bratem, siostrą i matką." (Marka 3:20-21.31-35)
"Gdy On to mówił, jakaś kobieta z tłumu głośno zawołała do Niego: Błogosławione łono, które Cię nosiło, i piersi, które ssałeś. Lecz On rzekł: Owszem, ale przecież błogosławieni ci, którzy słuchają słowa Bożego i zachowują je."
(Łukasza 11:27-28)
"A kiedy zabrakło wina, Matka Jezusa mówi do Niego: Nie mają już wina. Jezus Jej odpowiedział: Czyż to moja lub Twoja sprawa, Niewiasto? Czyż jeszcze nie nadeszła godzina moja?" (Jana 2:3-4)
Pan Jezus nie chciał jej w ten sposób upokorzyć czy zranić, lecz pragnął wyrazić w tych słowach fakt, iż Maria nie była Jego rzeczywistą matką z krwi i kości, ale posłużyła Bogu jedynie jako naczynie, w którym przez Ducha Świętego został poczęty sam Syn Boży:
"Anioł Jej odpowiedział: Duch Święty zstąpi na Ciebie i moc Najwyższego osłoni Cię. Dlatego też Święte, które się narodzi, będzie nazwane Synem Bożym." (Łukasza 1:35)
"A Słowo stało się ciałem i zamieszkało wśród nas. I oglądaliśmy Jego chwałę, chwałę, jaką Jednorodzony otrzymuje od Ojca, pełen łaski i prawdy." (Jana 1:14)
Boży Syn odciął się ostatecznie od swoich cielesnych powiązań z Marią w słowach, które wypowiedział do niej i do apostoła Jana wisząc na krzyżu:
"Kiedy więc Jezus ujrzał Matkę i stojącego obok Niej ucznia, którego miłował, rzekł do Matki: Niewiasto, oto syn Twój. Następnie rzekł do ucznia: Oto Matka twoja. I od tej godziny uczeń wziął Ją do siebie." (Jana 19:26-27)
Dla tej samej przyczyny także pierwsi chrześcijanie nie darzyli Marii jakimiś nadzwyczajnymi względami, ani nie traktowali jej jako szczególnej orędowniczki, pośredniczki czy wstawienniczki.
Była ona bardzo szczęśliwą i błogosławioną Żydówką, która została wybrana przez Boga na naczynie do wydania na świat obiecanego Mesjasza, lecz po śmierci i zmartwychwstaniu Jezusa jej rola odchodzi w cień i po raz ostatni słyszymy o Marii w Dziejach Apostolskich 1:14.
Podobnie też inni apostołowie Pana Jezusa uważani dziś za wielkich - Piotr, Jan czy Paweł - wcale nie byli otaczani jakąś nadzwyczajną czcią, chwałą czy względami. Byli oni szanowani i posiadali autorytet, jednakże nie byli traktowani jak jacyś nieomylni guru czy 'święci ojcowie', którym należy się bezwzględne posłuszeństwo. Apostoł Paweł wypowiadając się na temat Piotra i Jana napisał:
"Co się zaś tyczy stanowiska tych, którzy się cieszą powagą - jakimi oni dawniej byli, jest dla mnie bez znaczenia; u Boga nie ma względu na osobę - otóż ci, co są uznani za powagi, nie polecili mi oddawać czegokolwiek. Wręcz przeciwnie, stwierdziwszy, że mnie zostało powierzone głoszenie Ewangelii wśród nieobrzezanych, podobnie jak Piotrowi wśród obrzezanych - Ten bowiem, który współdziałał z Piotrem w apostołowaniu obrzezanych, współdziałał i ze mną wśród pogan - i uznawszy daną mi łaskę, Jakub, Kefas /czyli Piotr/ i Jan, uważani za filary, podali mnie i Barnabie prawicę na znak wspólnoty, byśmy szli do pogan, oni zaś do obrzezanych,"
(Galacjan 2:6-9)
"Gdy następnie Kefas (czyli Piotr) przybył do Antiochii, otwarcie mu się sprzeciwiłem, bo na to zasłużył. Zanim jeszcze nadeszli niektórzy z otoczenia Jakuba, brał udział w posiłkach z tymi, którzy pochodzili z pogaństwa. Kiedy jednak oni się zjawili, począł się usuwać i trzymać się z dala, bojąc się tych, którzy pochodzili z obrzezania. To jego nieszczere postępowanie podjęli też inni pochodzenia żydowskiego, tak że wciągnięto w to udawanie nawet Barnabę. Gdy więc spostrzegłem, że nie idą słuszną drogą, zgodną z prawdą Ewangelii, powiedziałem Kefasowi /czyli Piotrowi/ wobec wszystkich: Jeżeli ty, choć jesteś Żydem, żyjesz według obyczajów przyjętych wśród pogan, a nie wśród Żydów, jak możesz zmuszać pogan do przyjmowania zwyczajów żydowskich?" (Galacjan 2:11-14)
Apostoł Paweł publicznie skarcił apostoła Piotra (uważanego przez rzymskich katolików za pierwszego papieża) za jego obłudne postępowanie i błędy doktrynalne! Miało to miejsce około dwudziestu lat po zmartwychwstaniu Jezusa Chrystusa! Te dwa fragmenty ukazują nam, iż Paweł szanował Piotra i uznawał jego służbę, jednakże nie był mu ślepo uległy czy to pod względem zachowania czy też jeżeli chodziło o wyznawane doktryny. Piotrowi to w niczym nie przeszkadzało, ani też nie urażało jego dumy, gdyż wcale nie uważał się za kogoś nadzwyczajnego.
Pan Jezus wyraźnie przykazał swoim apostołom, aby nie byli tacy jak typowi przywódcy religijni:
"Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi. Otóż wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy braćmi jesteście. Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie. Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus." (Mateusza 23:7-10)
Przywódcy religijni na całym świecie lubią, gdy tytułuje się ich „mistrzu, nauczycielu, ojcze, pastorze, guru” czy „wasza świątobliwość' i uważają za rodzaj zniewagi zwracanie się do nich bezpośrednio po imieniu. Lecz wśród uczniów Jezusa wszyscy mieli być równi i jednakowo traktowani bez względu na piastowany urząd. Dlatego też Piotr nie pozwalał, by nazywano go „ojcem” czy tym bardziej „świętym ojcem”. Gdy Piotr i Jan dokonali pierwszego publicznego cudu Piotr powiedział do zdumionych ludzi, którzy byli świadkami uzdrowienia inwalidy:
"Na ten widok Piotr przemówił do ludu: Mężowie izraelscy! Dlaczego dziwicie się temu? I dlaczego także patrzycie na nas, jakbyśmy własną mocą lub pobożnością sprawili, że on chodzi?" (Dzieje Apostolskie 3:12)
Podobnie Piotr zareagował, gdy pewien poganin usiłował uczcić go bardziej niż przeciętnego człowieka:
"A kiedy Piotr wchodził, Korneliusz wyszedł mu na spotkanie, padł mu do nóg i oddał mu pokłon. Piotr podniósł go ze słowami: Wstań, ja też jestem człowiekiem." (Dzieje Apostolskie 10:25-26)
Tak więc apostoł Piotr wcale nie uważał się za większego od innych i nie pozwalał, by zwracano się do niego w jakiś szczególny sposób lub okazywano mu jakieś nadzwyczajne względy. W swoim pierwszym liście napisał:
"Starszych więc, którzy są wśród was, proszę, ja również starszy, a przy tym świadek Chrystusowych cierpień oraz uczestnik tej chwały, która ma się objawić: paście stado Boże, które jest przy was, strzegąc go nie pod przymusem, ale z własnej woli, jak Bóg chce; nie ze względu na niegodziwe zyski, ale z oddaniem;" (1 Piotra 5:1-2)
Apostoł Piotr uważał się za jednego z wielu starszych i biskupów. Nie domagał się bezwzględnego posłuszeństwa, nie groził, nie straszył wyklęciem, lecz prosił innych starszych i pasterzy, aby należycie i godnie swój urząd przed Bogiem sprawowali. Podobną postawę widać także bardzo wyraźnie w słowach apostoła Pawła:
"Nie mam zaś nakazu Pańskiego co do dziewic, lecz daję radę jako ten, który - wskutek doznanego od Pana miłosierdzia - godzien jest, aby mu wierzono.. [...] żona związana jest tak długo, jak długo żyje jej mąż. Jeżeli mąż umrze, może poślubić kogo chce, byleby w Panu. Szczęśliwszą jednak będzie, jeżeli pozostanie tak, jak jest, zgodnie z moją radą. A wydaje mi się, że ja też mam Ducha Bożego."
(1 Koryntian 7:25.39-40)
"Zauważcie to, co /jest zresztą/ oczywiste! Jeżeli ktoś jest przekonany, że należy do Chrystusa, niechże znów weźmie pod własną rozwagę i to, że my również, podobnie jak on, jesteśmy Chrystusowi."
(2 Koryntian 10:7)
"Nie żeby okazać nasze władztwo nad wiarą wasza, bo przecież jesteśmy współtwórcami radości waszej; wiarą bowiem stoicie."
(2 Koryntian 1:24)
Nikt nie jest panem nad wiarą chrześcijanina oprócz samego Chrystusa i Paweł mówił o tym otwarcie! Zbawienie chrześcijanina i jego trwanie w wierze nie jest zależne od innych ludzi (czy to nauczycieli, czy pasterzy, czy biskupów czy kogokolwiek innego), gdyż wszelkie urzędy apostolskie, nauczycielskie, prorocze czy pasterskie są powołane jedynie do współpracy z Bogiem dla posługi Kościoła, aby umożliwić jego szybszy wzrost i przygotować wszystkich innych chrześcijan do duchowej posługi (Efezjan 4:11-12). Podobnie też apostoł Jan każe innym wierzącym polegać na pouczeniu i prowadzeniu Ducha Świętego (którego ma w sobie każdy chrześcijanin) a nie na innych ludziach:
"Co do was, to namaszczenie, które otrzymaliście od Niego, trwa w was i nie potrzebujecie pouczenia od nikogo, ponieważ Jego namaszczenie poucza was o wszystkim. Ono jest prawdziwe i nie jest kłamstwem. Toteż trwajcie w nim tak, jak was nauczył." (1 Jana 2:27)
Zaś ewangelista Łukasz zachwala Żydów z Berei, którzy nie słuchali ślepo nauczania apostoła Pawła, lecz weryfikowali je z Pismami Starego Testamentu:
"Ci byli szlachetniejsi od Tesaloniczan, przyjęli naukę z całą gorliwością i codziennie badali Pisma, czy istotnie tak jest."
(Dzieje Apostolskie 17:11)
Pierwsi chrześcijanie mocno trzymali się słów Pana Jezusa, który nauczał, iż do poznania prawdy niezbędne (ale i w pełni wystarczające) jest poleganie na Pismach oraz Duchu Bożym:
"A Jezus odpowiadając, rzekł im: Błądzicie, nie znając Pism ani mocy Bożej." (Mateusza 22:29)
Tak oto wszyscy byli równi i nie było przywódców wymagających ślepego posłuszeństwa ani nauczycieli zabraniających kwestionowania ich teologii. Wszystko było weryfikowane z Pismem Świętym (2 Tymoteusza 3:16). Pomimo rozbieżnych dążeń i nieporozumień dogmatycznych nikt nikogo nie wyklinał, jeżeli Jezus Chrystus pozostawał drogą, prawdą i życiem danego człowieka (Efezjan 4:1-7). Jako heretyków traktowano jedynie tych chrześcijan, którzy głosili nauki podważające podstawy chrześcijaństwa - na przykład wiarę w mające nastąpić zmartwychwstanie (2 Tymoteusza 2:16-18 oraz 1 Tymoteusza 1:20) czy też wiarę w zbawienie niezależne od pełnionych uczynków (Galacjan 1:8, 2:16, 3:11, 5:4). Liczne cuda miały miejsce wszędzie tam gdzie pojawiali się zwykli chrześcijanie i Bóg przejawiał się w ponadnaturalny sposób przez wszystkich wierzących (Jana 14:12; 1 Koryntian 12:7-11; Galacjan 3:5; Jakuba 5:15). Życie każdego chrześcijanina opierało się na intymnej społeczności z Jezusem Chrystusem (Jana 14:23). Wielu biskupów - łącznie z samym apostołem Piotrem - miało żony i dzieci (Marka 1:30; Łukasza 4:38; 1 Koryntian 9:5; 1 Tymoteusza 3:2-4; Tytusa 1:5-9). Wszystko było dokładnie na odwrót niż w późniejszym Kościele Rzymsko Katolickim. Nie ma w tym jednak nic dziwnego - Kościół Rzymsko Katolicki nie został jeszcze wówczas powołany do istnienia.
Przez pierwsze trzysta lat od momentu powstania kościoła chrześcijańskiego w Jerozolimie chrześcijaństwo funkcjonowało według zasad przedstawionych na poprzedniej stronie. Wierzący byli prześladowani przez Rzymian i inne nacje nie tylko z powodu wyznawanego monoteizmu, ale także ze względu na swoje pacyfistyczne przekonania. Idąc za nauką Chrystusa Jego pierwsi wyznawcy wyrzekali się stosowania przemocy nie tylko w obronie własnej czy w ramach zemsty, ale także odmawiali zabijania w obronie Imperium czy też w ramach zdobywania nowych ziem przez Cesarstwo (Mateusza 5:38-48, 26:52; Łukasza 22:38.51; Jana 18:36; Rzymian 12:17-21; Filipian 3:20; 1 Tesaloniczan 5:15; Hebrajczyków 11:13-16; 1 Piotra 3:9-14). Dla Rzymu, którego potęga opierała się na jego twardej i bezwzględnej machinie wojennej, poglądy głoszone przez chrześcijan stanowiły zagrożenie dla istnienia samego Imperium. Dlatego też raz po raz wybuchały prześladowania wyznawców Chrystusa, Który jednak zdobywał sobie coraz większą popularność wśród mieszkańców Cesarstwa. W owym czasie nie było człowieka czy też wąskiej grupy ludzi, którzy rządzili wszystkimi wspólnotami lub narzucali swoje przekonania i dogmaty reszcie chrześcijan. Wręcz przeciwnie, kościoły funkcjonowały na poziomie lokalnym i ściśle ze sobą współpracowały. Każdy z nich był zarządzany z reguły przez kilku starszych: diakonów, prezbiterów i biskupów. Oprócz tego w kościołach byli nauczyciele i prorocy a także ewangeliści i apostołowie, którzy prowadzili działalność misyjną. Wbrew pozorom ta niezależność wspólnot nie powodowała drastycznych rozłamów czy herezji, gdyż nauki jawnie sprzeczne z Pismami oraz nauczaniem apostołów były przez ogół odrzucane, zaś prześladowania ze strony niewierzących przyczyniały się do jedności chrześcijan pomimo różnicy zdań na temat mniej istotnych zagadnień. Tak więc wszelkie błędne nauki nie miały większego wpływu na ogół kościoła, który uznawał Jezusa Chrystusa za centrum, esencję, cel i sposób życia (1 Koryntian 1:13-31; Galacjan 2:20; Efezjan 2:20; Kolosan 2:2-17). Główne spory dotyczyły natury Chrystusa, ale nikt nie kwestionował wiary w Niego jako podstawy zbawienia. Na etapie tym można mówić o istnieniu kościoła katolickiego, czyli kościoła powszechnego.
Jednakże nastał w końcu czas kiedy chrześcijaństwo stało się jednym z głównych wyznań w Imperium Rzymskim. W roku 313 n.e. cesarz Konstantyn I Wielki na mocy edyktu tolerancyjnego (zwanego edyktem mediolańskim) uznał chrześcijaństwo za pełnoprawną religię w Cesarstwie Rzymskim (uważa się, że chrześcijanie stanowili wówczas aż 10% populacji). Oznaczało to zalegalizowanie chrześcijaństwa oraz powstanie organizacji czy też systemu Kościoła Katolickiego (Zgromadzenia Powszechnego). Chociaż dzięki dekretowi cesarskiemu ustały prześladowania, jednakże upolitycznienie kościoła miało tragiczne w skutkach konsekwencje.
Cesarz usiłował wpływać na zalegalizowany przez siebie kościół katolicki: przewodniczył on pierwszemu soborowi Kościoła w Nicei w roku 325. Chociaż Konstantyn rok wcześniej ogłosił się chrześcijaninem, jednak nadal pozostawał wyznawcą pogańskiego kultu Słońca Niezwyciężonego. Pomimo to, kościoły lokalne wciąż cieszyły się autonomią i równością. Jednakże pozycja i rola biskupów w dwóch głównych miastach imperium - Rzymie i Konstantynopolu - zaczęła gwałtownie wzrastać dzięki bliskim kontaktom z dworem cesarskim i politycznym życiem Cesarstwa. Ostatecznie doprowadziło to do ogłoszenia przez Synod rzymski w roku 382 prymatu biskupa Rzymu nad biskupami we wszystkich pozostałych miastach imperium. Tym samym powołano do istnienia Kościół Rzymsko-Katolicki, czyli kościół powszechny pod kierownictwem biskupa Rzymu.
Jednocześnie ówczesnemu biskupowi Rzymu, Damazemu I, nadano zaczerpnięty z pogańskiej tradycji tytuł Pontifex Maximus (Najwyższy Kapłan) czyniąc go pierwszym papieżem, czyli głową całego nowo powstałego Kościoła Rzymsko-Katolickiego.
Ustanowienie jednego człowieka ponad całym kościołem chrześcijańskim było najbardziej brzemienną w skutkach decyzją. Weryfikacja starych i aprobata nowych doktryn, które zobowiązani byli zaakceptować wszyscy pozostali chrześcijanie w dużej mierze zależała od opinii biskupa Rzymu. I chociaż wszelkie kwestie sporne miały być rozwiązywane na ogólnopaństwowych zwołaniach biskupów lokalnych, jednakże decydujący głos miał właśnie biskup rzymski i jego najbliżsi współpracownicy. Także wszelkie ważniejsze decyzje podejmowane przez niezależne do tej pory kościoły lokalne musiały od tego momentu uzyskać uprzednią aprobatę kościoła w Rzymie. Dalsze umocnienie przewodniej roli biskupa rzymskiego miało miejsce za pontyfikatu Leona I (440-461), który ogłosił się biskupem powszechnym całego zachodniego i wschodniego kościoła. Doszło do centralizacji władzy oraz utworzenia zupełnie nowej hierarchii w kościele chrześcijańskim, rozpoczął się także proces podziału chrześcijan na duchowieństwo i laikat. Ostateczne wyodrębnienie się Kościoła Rzymsko-Katolickiego miało miejsce w 692 roku kiedy to na synodzie trullańskim nastąpiło zerwanie jedności pomiędzy kościołami wschodnimi a Kościołem Rzymskim. Jednakże, za najwcześniejsze wydarzenie związane z powstaniem Kościoła Rzymsko-Katolickiego można uznać uchwałę Soboru Konstantynopolitańskiego z roku 381 - "kanon 3 stwierdzał, że biskup Konstantynopola powinien uzyskać drugie miejsce ("cześć") po biskupie Rzymu [...].
W tym momencie widać, że stolica Cesarstwa również w randze kościelnej wysunęła się do przodu"
Już wkrótce okazało się czym grozi nieposłuszeństwo wobec Kościoła Rzymskiego. W roku 381 cesarz Teodozjusz I ogłosił edykt uznający chrześcijaństwo za religię panującą - za sprawą biskupa rzymskiego Imperium Rzymskie stało się państwem wyznaniowym i rozpoczęły się prześladowania pogan. Represje te przybrały na sile, gdy w 391 roku tenże cesarz zakazał prawnie jakichkolwiek praktyk religijnych poza chrześcijańskimi. Masowo prześladowani jeszcze sto lat wcześniej chrześcijanie zamienili się teraz w oprawców. Jednakże papież postanowił zniszczyć nie tylko pogan, ale także wszelkich swoich przeciwników i heretyków w kościele chrześcijańskim. W roku 438 cesarz Teodozjusz II wydał edykt "Codex Theodosianus", na mocy którego arianie i nestorianie podlegali karze śmierci. Krwawe wystąpienia przeciw poganom i heretykom zostały w pełni zaaprobowane przez papieża.
Tak więc wczesna forma późniejszej Inkwizycji papieskiej zaczęła funkcjonować zaraz po utworzeniu Kościoła Rzymsko-Katolickiego - system ten splamił się krwią tysięcy ludzi już przy swym poczęciu.
Jak mogło do tego dojść? Jak system powołujący się na Chrystusa - który przecież przelał swą krew za każdego człowieka - mógł zacząć mordować tysiące ludzi? Jak chrześcijanie, którym ich Mistrz zabronił tytułowania się wszelkimi nadzwyczajnymi tytułami, mogli nazwać biskupa Rzymu Najwyższym Kapłanem, Zastępcą Syna Bożego (Vicarius Filii Dei) czy też Ojcem Świętym? A przecież w swej pierwotnej postaci Kościół Rzymsko-Katolicki drastycznie różnił się od tego co znamy obecnie: nie odprawiano Mszy, wieczerzę Pańską spożywano pod postacią chleba i wina a wielu chrześcijan nadal nie widziało w niej rzeczywistego ciała i krwi Chrystusa, biskupi żenili się i mieli dzieci, nie czczono posągów ani obrazów, nie istniał jeszcze powszechny kult zmarłych (w tym Marii) a jedyną istniejącą tradycją była porzucona później tradycja apostolska. Lecz już od chwili narodzin dało się dostrzec w tym systemie przyszłą bestię. Jednakże Bóg przewidział tą tragedię i objawił ją apostołowiJanowi.
Zanim zwrócimy się do księgi Apokalipsy warto wspomnieć, iż podobny dramat już raz miał miejsce w historii biblijnej. Kapłani żydowscy będący potomkami Aarona mieli być strażnikami Bożych przykazań nadanych za pośrednictwem Mojżesza. Na nich spoczywała odpowiedzialność przewodzenia ludowi Boga Izraela: mieli walczyć z kłamstwem, grzechem i herezjami oraz ukazywać Izraelitom prawdziwy obraz Boga i świata duchowego tak, aby cały lud mógł cieszyć się społecznością z Bogiem, Jego ochroną, przychylnością i błogosławieństwem. Kto, jeżeli nie kapłani, starsi i uczeni w Piśmie miał znać prawdę o Bogu, Jego woli i drodze zbawienia? Największą tragedią i paradoksem końca Starego Testamentu jest fakt, iż to właśnie kapłani, zakonnicy-faryzeusze, starsi ludu i uczeni w Piśmie (czyli żydowscy teologowie) mieli najbardziej wypaczone pojęcie o Bogu, Jego woli i drodze zbawienia. To właśnie oni najbardziej sprzeciwiali się nauczaniu Jezusa Chrystusa oraz doprowadzili do jego niesprawiedliwego procesu i poniżającej śmierci. Tak samo Pan Jezus nikogo tak bardzo nie krytykował jak przywódców religijnych - potomków Aarona, kapłanów Boga, znawców Bożego Słowa, gorliwych faryzeuszy-zakonników oraz starszych ludu - strażników prawdy i moralności. Któż by pomyślał, że ci, którzy powinni byli być najbliżej Boga za czasów Chrystusa byli w rzeczywistości Jego największymi wrogami?! Któż by sądził, że dzieci Abrahama i Aarona tak bardzo zbłądzą, że staną się przeciwnością swoich praojców?! Któż by przypuszczał, że ludzie, którzy poświęcili swe życie dla służby Bożej byli w rzeczywistości sługami szatana (Jana 8)?! Pan Jezus nadzwyczaj ostro wypowiadał się przeciwko tym, których uważano za najbardziej religijnych ludzi na świecie:
"Węże, plemię żmijowe, jak wy możecie ujść potępienia w piekle?"
(Mateusza 23:32)
Rzecz niemożliwa i absurdalna stała się rzeczywistością: ludzie uważani za najmądrzejszych i najlepiej znających Boga, ludzie którzy słusznie doszukiwali się swych korzeni w Dawidzie, Aaronie i Abrahamie okazali się w rzeczywistości głupcami, ślepymi przewodnikami, wrogami Boga i dziećmi diabła. Jak mogło do tego dojść?! Co było przyczyną ich niesłychanego i niewiarygodnego upadku?! Już starotestamentowi prorocy bili na alarm:
"Jak możecie mówić: Jesteśmy mądrzy i mamy Prawo Pańskie? Prawda, lecz w kłamstwo je obróciło kłamliwe pióro pisarzy."
(Jeremiasza 8:8)
Izraelici zamiast trzymać się Słowa Bożego zaczęli przywiązywać większą wagę do jego interpretacji i tradycji wprowadzanych przez różnych wykształconych mędrców. Dlatego też Pan Jezus oskarża przywódców religijnych cytując jeszcze innego proroka, Izajasza:
"Wtedy przyszli do Jezusa faryzeusze i uczeni w Piśmie z Jerozolimy z zapytaniem: Dlaczego Twoi uczniowie postępują wbrew tradycji starszych? Bo nie myją sobie rąk przed jedzeniem. On im odpowiedział: Dlaczego i wy przestępujecie przykazanie Boże dla waszej tradycji? Bóg przecież powiedział: Czcij ojca i matkę oraz: Kto złorzeczy ojcu lub matce, niech śmierć poniesie. Wy zaś mówicie: Kto by oświadczył ojcu lub matce: Darem [złożonym w ofierze] jest to, co dla ciebie miało być wsparciem ode mnie, ten nie potrzebuje czcić swego ojca ni matki. I tak ze względu na waszą tradycję znieśliście przykazanie Boże. Obłudnicy, dobrze powiedział o was prorok Izajasz: Ten lud czci Mnie wargami, lecz sercem swym daleko jest ode Mnie. Ale czci mnie na próżno, ucząc zasad podanych przez ludzi." (Mateusza 15:1-9; Izajasza 29:13)
Przed niebezpieczeństwem polegania na ludzkiej tradycji - pozornie mądrej, moralnej i słusznej - ostrzega także apostoł Paweł w liście do Kolosan (2:8-23 także zob. Galacjan 1:14). To właśnie tradycja stała się powodem, dla którego przywódcy religijni i potomkowie Aarona stali się wrogami Boga i kościołem szatana (Apokalipsa 2:9) a ich nauka stała się demonicznym kwasem:
"I mówił do nich: Umiecie dobrze uchylać przykazanie Boże, aby swoją tradycję zachować. I znosicie słowo Boże przez waszą tradycję, którąście sobie przekazali. Wiele też innych tym podobnych rzeczy czynicie."
(Marka 7:9.13)
"Biada wam, uczeni w Piśmie i faryzeusze, obłudnicy, bo obchodzicie morze i ziemię, żeby pozyskać jednego współwyznawcę. A gdy się nim stanie, czynicie go dwakroć bardziej winnym piekła niż wy sami."
(Mateusza 23:14)
"Jezus rzekł do nich /do swoich uczniów/: Uważajcie i strzeżcie się kwasu faryzeuszów i saduceuszów! Wówczas zrozumieli, że mówił o wystrzeganiu się nie kwasu chlebowego, lecz nauki faryzeuszów i saduceuszów."
(Mateusza 16:6.12)
Czy w historii Nowego Testamentu podobne wypaczenie mogło się powtórzyć?! Mogło i powtórzyło się! Chrześcijańscy przywódcy religijni zaczęli coraz bardziej polegać na tworzącej się tradycji chrześcijańskiej a Słowo Boże przestało odgrywać przewodnią rolę. Obecnie tradycja jest uznawana przez Kościół Rzymsko-Katolicki za równą Słowu Bożemu, co podobnie jak w przypadku kapłaństwa żydowskiego jest powodem odstępstwa. Przykładów nie trzeba szukać daleko. Już powyżej wspomniano, że Kościół zaakceptował przemoc i rozlew krwi w obronie wiary oraz jako ostateczne narzędzie krzewienia wiary. Upolitycznienie kościoła doprowadziło do aprobaty zabijania przy zbrojnym rozwiązywaniu konfliktów politycznych. Jeszcze w czasie ostatniej Wojny Światowej kapłani błogosławili wiernych katolickich i ich broń, aby dobrze im się zabijało wrogów ojczyzny. Poza tym, Kościół Rzymski wprowadził stopniowo obok kultu niewidzialnego Trójjedynego Boga dodatkowy kult zmarłych, kult bogini-matki oraz kult obrazów i relikwii zaakceptowany ostatecznie na synodzie w Konstantynopolu dopiero w roku 843. Ponadto wprowadzono ofiarę Mszy Świętej jako dopełnienie braków ofiary Chrystusa przez jej odtwarzanie oraz uzależniono społeczność z Chrystusem i tym samym zbawienie wierzących od spożywania istoty Chrystusa w Eucharystii. Innym bezdyskusyjnym przykładem odstępstwa jest także przymusowy celibat wszystkich kapłanów, podczas gdy Słowo Boże mówi wyraźnie:
"Rzekli Mu uczniowie: Jeśli tak ma się sprawa człowieka z żoną, to nie warto się żenić. Lecz On im odpowiedział: Nie wszyscy to pojmują, lecz tylko ci, którym to jest dane. Bo są niezdatni do małżeństwa, którzy z łona matki takimi się urodzili; i są niezdatni do małżeństwa, których ludzie takimi uczynili; a są i tacy bezżenni, którzy dla królestwa niebieskiego sami zostali bezżenni. Kto może pojąć, niech pojmuje!"
(Mateusza 19:10-12)
"Biskup więc powinien być nienaganny, mąż jednej żony, trzeźwy, rozsądny, przyzwoity, gościnny, sposobny do nauczania, nieprzebierający miary w piciu wina, nieskłonny do bicia, ale opanowany, niekłótliwy, niechciwy na grosz, dobrze rządzący własnym domem, trzymający dzieci w uległości, z całą godnością. Jeśli ktoś bowiem nie umie stanąć na czele własnego domu, jakżeż będzie się troszczył o Kościół Boży? Duch zaś otwarcie mówi, że w czasach ostatnich niektórzy odpadną od wiary, skłaniając się ku duchom zwodniczym i ku naukom demonów. [Stanie się to] przez takich, którzy obłudnie kłamią, mają własne sumienie napiętnowane. Zabraniają oni wchodzić w związki małżeńskie, [nakazują] powstrzymywać się od pokarmów, które Bóg stworzył, aby je przyjmowali z dziękczynieniem wierzący i ci, którzy poznali prawdę." (1 Tymoteusza 3:2-5; 4:1-3)
W Słowie Bożym celibat duchownych jest dobrowolnym wyborem (potwierdza to także apostoł Paweł w 7 rozdziale pierwszego listu do Koryntian), lecz przywódcy Kościoła Rzymskiego zabraniają wchodzić w związki małżeńskie swoim biskupom, księżom, mnichom i zakonnicom trzymając się własnej tradycji przeciwnej przykazaniom Pana Jezusa i pierwszych apostołów.
10