Bruno Schulz Nawiedzenie tresc


Bruno Schulz, Nawiedzenie [w:] Sklepy cynamonowe - treść

1

„Już wówczas miasto nasze popadało coraz bardziej w chroniczną szarość zmierzchu, porastało na krawędziach liszajem cienia, puszystą pleśnią i mchem koloru żelaza.”

Bohater opowiada, że mieszkali w rynku, w ciemnym domu podobnym do innych. Łatwo było się pomylić i wejść do innego mieszkania, by po wielu dniach przygód, o szarym świcie przypomnieć sobie dom rodzinny.

„Pełne wielkich szaf, głębokich kanap, bladych luster i tandetnych palm sztucznych mieszkanie nasze coraz bardziej popadało w stan zaniedbania wskutek opieszałości matki, przesiadującej w sklepie, i niedbalstwa smukłonogiej Adeli, która nie nadzorowana przez nikogo, spędzała dnie przed lustrami”. Wiele pokoi wynajmowali. Czasem okazywało się, że w którymś nikt już nie mieszka od dawna! W dolnych pokojach mieszkali subiekci. Ojciec bohatera budził ich często zimą rano, gdy jeszcze było ciemno - „z skarpetką w ręce oddawali się jeszcze przez chwilę rozkoszy ziewania - ziewania przeciągniętego aż do lubieżności, do bolesnego skurczu podniebienia, jak przy tęgich wymiotach”. W kątach siedziały nieruchomo wielkie karakony.

„W tym czasie ojciec mój zaczął zapadać na zdrowiu”. Kłócił się z matką, zarzucał jej niedokładność w prowadzeniu rachunków sklepu. Często zanurzał się w rachunkach. Przerywał sobie tylko, by podejść do instrumentu: „Był to rodzaj klepsydry wodnej albo wielkiej fioli szklanej, podzielonej na uncje i napełnionej ciemnym fluidem. Mój ojciec łączył się z tym instrumentem długą kiszką gumową, jakby krętą, bolesną pępowiną, i tak połączony z żałosnym przyrządem - nieruchomiał w skupieniu, a oczy jego ciemniały, zaś na twarz przybladłą występował wyraz cierpienia czy jakiejś występnej rozkoszy”. W nocy wydawało mu się, że tapety i arabeski ze ścian osaczają go, podsłuchują i podglądają. Dopiero nad ranem zasypiał na kilka godzin.

Gdy zdawał się być pogrążonym w zawiłych „konto-korrentach”, jego myśl zapuszczała się tajnie w labirynty własnych wnętrzności. Nocą słyszeli, jak rozmawiał z Bogiem, „prosząc się jak gdyby i wzbraniając przed czymś, co natarczywie żądało i domagało się”. Pewnej nocy usłyszeli łomot walki i jęk ojca: „Był to dialog groźny jak mowa piorunów. Łamańce rąk jego rozrywały niebo na sztuki, a w szczelinach ukazywała się twarz Jehowy, wzdęta gniewem i plująca przekleństwa. Nie patrząc widziałem go, groźnego Demiurga, jak leżąc na ciemnościach jak na Synaju, wsparłszy potężne dłonie na karniszu firanek, przykładał ogromną twarz do górnych szyb okna, na których płaszczył się potwornie mięsisty nos jego”. Bohater słyszał głos Boga w przerwach między tyradami ojca. „W świetle błyskawicy ujrzałem ojca mego w rozwianej bieliźnie, jak ze straszliwym przekleństwem wylewał potężnym chlustem w okno zawartość nocnika w noc szumiącą jak muszla”.

2

Ojciec powoli zanikał, wiądł w oczach. Rozmawiał z sobą półgłosem, pogrążony cały w jakieś „wewnętrzne afery”. Jego osobowość rozpadła się na wiele jaźni, z którymi się kłócił. Potem przyszedł okres jakiegoś uciszenia, ukojenia wewnętrznego, błogiej pogody ducha. Ale zamiast rachunkami, zajmował się jakimiś wyklejankami, które z dumą pokazywał żonie. Zaczął z dnia na dzień maleć jak orzech, który zsycha się wewnątrz łupiny. Zanikowi temu nie towarzyszył bynajmniej upadek sił. Często zanosił się od śmiechu „albo też pukał w łóżko i odpowiadał sobie `proszę' w różnych tonacjach, całymi godzinami”. Z Bogiem pogodził się zupełnie. Czasem w oknie nocą ukazywała się twarz brodatego Demiurga i patrzyła przez chwilę dobrotliwie na uśpionego.

Popołudniami ojciec (Jakub) często zapadał w gęsto zastawione gratami zakamarki, szukając czegoś zawzięcie. Czasem wdrapywał się na karnisz i przybierał nieruchomą pozę symetrycznie do wielkiego wypchanego sępa, który po drugiej stronie okna zawieszony był na ścianie. Rodzina przestała zwracać uwagę na te dziwactwa. Czasem przez parę dni nie można go było znaleźć w mieszkaniu. Nie potrzebował pokarmu, ich nie dostrzegał. Gdy się znów pojawiał, był zawsze mniejszy i chudszy.

„To, co jeszcze z niego pozostało, to trochę cielesnej powłoki i ta garść bezsensownych dziwactw - mogły zniknąć pewnego dnia, tak samo nie zauważone jak szara kupka śmieci, gromadząca się w kącie, którą Adela co dzień wynosiła na śmietnik”.

THE END

[Author ID1: at Thu Jan 22 16:48:00 2009 ][Author ID1: at Thu Jan 22 16:48:00 2009 ][Author ID1: at Thu Jan 22 16:48:00 2009 ]

[Author ID1: at Thu Jan 22 16:48:00 2009 ][Author ID1: at Thu Jan 22 16:48:00 2009 ]1[Author ID1: at Thu Jan 22 16:48:00 2009 ]



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Sklepy cynamonowe , Sklepy cynamonowe - Bruno Schulz
NOC WIELKIEGO SEZONU Bruno Schulz
Bruno Schulz opracowanie BN
Bruno Schulz
Bruno Schulz 2
Bruno Schulz Republika Marzen
Nowatorstwo prozy Witolda Gombrowicza i Bruno Schulza
Bruno Schulz Sklepy cynamonowe 3
Bruno Schulz opowiadania
Biografia Bruno Schulz(1)
Bruno Schulz The Birds
M Jocz Bruno Schulz czyli ognostycznej pokusie literatury
Bruno Schulz Sklepy Cynamonowe
Bruno Schulz Sklepy cynamonowe 3
W Panas Bruno Schulz albo intryg Nieskończoności
Bruno Schulz BN I(1)

więcej podobnych podstron