Stanisław Leon Machowiak.
LISTY BEZ ODPOWIEDZI
2 4 72 4 9 1
COLGRAF PRES Poznań 1999
Wydawca:
Colgraf-press Wydawnictwa- Poligrafia- Rek˝
lama
61-323 Poznań
ul. Tarnowska 17
tel. fax (061) 870 52 97
e-mail: colgraf@polbox.com
Wydanie pierwsze
druk: COLGRAF - Poznań, ul. Tarnowska 17
ISBN: 83-86258-25-X
Pamięci Rodziców
Dedykuję
* * *
tekst
Jak wiemy z własnego doświadczenia,
kluczem do nawiązywania wartościowych,
pięknych kontaktów - zarówno z ludźmi ży˝
wymi, jak i zmarłymi - jest uczucie życz˝
liwości, miłość, co pięknie wyraziła
na przykład Kazimiera Iłłakowiczówna w
fragmencie wiersza pt. "Niebo":
2 4 72 8
niech, kiedy spotkam was, witają˝
cych mnie
głowa przy głowie,
tekst
znajdę u was tę miłość,
w którą wierzyłam i wierzę,
której szukałam wśród twarzy i dłoni
i głosów...
Stanisław Machowiak jest na tyle sil˝
nym człowiekiem, że potrafi dzielić się,
obdarowywać tym uczuciem bardzo wielu lu˝
dzi- zarówno żywych, jak i zmarłych. Nie
zraża się tym, że nie otrzymuje często
odpowiedzi- robi to, co uważa za słuszne.
W formie "Listów bez odpowiedzi" oca˝
la pamięć o wielu osobach, które darzył
uczuciem, o wielu wydarzeniach, nieraz
nawet pozornie drobnych. Dokonuje w tej
formie również publicznego rozrachunku z
własnym życiem, z jego trudnościami, ra˝
dościami i smutkami. Bilans tego rozra˝
chunku jest korzystny dla niego- nie po˝
trzebuje się wstydzić swego- niełatwego
przecież życia.
Rozrachunku tego dokonywał już wielo˝
krotnie- w formie poezji, poświęcając
zwłaszcza wiele pamięci i uczucia nieży˝
jącym już najbliższym i kolegom-poe˝
tom.Zrobił na pewno słusznie uzupełniając
część poetycką swej twórczości tymi oto
listami- napisanymi szczerze i prosto-
aby ludzi i wydarzenia swego życia "oca˝
lić od zapomnienia".
A ludzie - bohaterzy "Listów" - są
godni ocalenia od zapomnienia!
To prawdziwi bohaterowie naszych
trudnych czasów!
Niektórzy z nich - podobnie jak Autor
- to ludzie niewidomi, starający się zre˝
kompensować swoje niezawinione braki pod˝
wójnym wysiłkiem - inten sywnością pracy
umysłowej, intensywnością przeżyć i odwa˝
gą życia.
Są oni bardziej lub mniej znani szer˝
szemu ogółowi - jak Michał Kaziów, muzyk
pracujący w Ośrodku dla Dzieci Niewido˝
mych w Owińskach - Leon Gronek i inni.
Szczególne miejsce w "Listach" zajmu˝
je też człowiek zafascynowany światłem,
który ową fascynacją "zaraził" Autora -
ksiądz profesor Włodzimierz Sedlak.
Fascynację tę wyraził Autor w swych
licznych wypowiedziach poetyckich - uży˝
wając między innymi ciekawych wyrażeń:
"światło przed słowem", "i było świat˝
ło","Słowem - światłem", "jesteście więk˝
si ode mnie tylko o światło" i innych.
Trzeba tu wyraźnie podkreślić, że
niepodobna zrozumieć "Listów" bez zaznaj˝
omienia się z ciekawą twórczością poetyc˝
ką Autora, która jest po prostu Jego ca˝
łym życiem!
W dobie obecnego kryzysu rodziny,
wielu wartości moralnych, postawa Autora,
Jego wręcz religijny stosunek do Matki,
Rodziny, Dziecka, do Najwyższych Wartości
- jest niewątpliwie jasnym i pięknym
Światłem Nadziei!
data
Zbigniew Rosiak
...
tytuł
List 1
Drogi Łukaszu!
tekst
Twoja postępująca choroba, ślepota i
trwałe schorzenia sprawiła, iż jeszcze
bardziej Cię polubiłem, więcej, zawiązała
się między nami wzorowa przyjaźń. Przy˝
czyną nie jest to, że mogę Tobie czasem
służyć pomocą, być przewodnikiem, ani to,
że pochodzimy z tej samej miejscowości.
lubonia, to wieś położona, jakby w kszta˝
łcie krzyża, z zachodu na wschód i z pół˝
nocy na południe. Ta druga belka jest o
wiele dłuższa. Dziwne to, że człowiek
stworzony na podobieństwo Boga, wszędzie
dotyka cierpienia. Nawet to podobieństwo
leżącej wsi, przypomina mi krzyż. Dotyka˝
my tyle cierpień, chorób i widocznych
znaków krzyża, że trudno czasem się z tym
pogodzić. popatrz ludzie ślepi, czyli po˝
zbawieni wzroku, głusi, upośledzeni umys˝
łowo, pozbawieni górnych, czy dolnych ko˝
ńczyń itd. możnaby wymieniać w nieskoń˝
czoność. Uważam, że przyczyną naszej
przyjaźni jest: Wspólna ludzka rodzina i
miłość, która wypływa z naszych serc.
Kiedy poznałem Ciebie jako chłopca,
byłeś jeszcze zdrowy. Choroba następowała
dużo później. Nigdy jednak nie prosiłeś
nikogo o litość. Przy sprzyjających wa˝
runkach udało Ci się tak ułożyć sobie ży˝
cie, że wielu może Tobie tego pozazdroś˝
cić.
Po latach ja opuściłem rodzinne stro˝
ny i zamieszkałem w dużym mieście. Wracam
jednak często na wieś, bo jest to ziemia
moich przodków, ziemia nasycona pracą rąk
moich rodziców. Szczególnie teraz, kiedy
dowiedziałem się o chorobie matki. Dla
mnie Jej choroba, to okropna wizja białe˝
go widma, to zaraz niebo pokryte chmura˝
mi, a na jednej z nich widzę, odpływającą
Matkę. Znając Ciebie wiem, że podobnie
jesteś przywiązany do swojej matki. Może
już nie pamiętasz, jak opowiadałeś mi
kiedyś o tych wartościach, o samym zna˝
czeniu dla Ciebie słowa Matka. Chciałbym
przypomnieć teraz o tym w liście.Mówiłeś
mi:
- Zwyczajne słowo: "matka", a ty˝
le w nim dobroci, ciepła, serca i spoko˝
ju. Trudno zdefiniować jego znaczenie i
wielkość. Często nadużywamy go tak lekko˝
myślnie, bez potrzeby. Czynimy to z przy˝
zwyczajenia, bo w tym słowie zawarte jest
jakby nasze poczucie bezpieczeństwa.
Opowiadałeś mi, że kiedy jako mło˝
dzieniec opuszczałeś dom rodzinny i odda˝
lałeś się w stronę stacji kolejowej, ro˝
biłeś to z młodzieńczym zapałem, aby zna˝
leźć swoje miejsce w życiu i nie być Jej
ciężarem. Chciałeś spełnić swoje młodzie˝
ńcze marzenia. Oddalając się, ukradkiem
spoglądałeś na matczyny smutek. Widzia˝
łeś, jak dyskretnie, rąbkiem fartucha,
ocierała łzy.
Będąc daleko od domu, bo na zadymio˝
nym Śląsku, każdego dnia wypatrywałeś od
Niej listu. Każdy z nich był dla Ciebie
jak talizman. Odpowiadając na nie, wkła˝
dałeś w odpowiedzi całe swoje serce. Pi˝
sałeś o wszystkich swoich kłopotach i ra˝
dościach. Dziś nie potrafisz odtworzyć
ich zawartości. Wiem tylko, że nie wyob˝
rażałeś sobie nigdy waszego rozstania. Na
myśl o czymś takim traciłeś po prostu
głowę. Sądziłeś, że nie przeżyjesz takiej
chwili.
Po wielu latach zacząłeś jakby skra˝
cać swoje oddalenie i przeniosłeś się
bliżej rodzinnego domu. Z dnia na dzień
ogarniało Cię widmo nocy i zanurzałeś się
w ocean ciemności. pogodziłeś się z lo˝
sem. postanowiłeś jednak z uporem walczyć
z ogromem przeciwności. Wiedziałeś, czu˝
łeś to, jak wielka była troska Matki o
Twój los, czy poradzisz sobie w życiu.
Nikt nie przewidywał tego, że tak sobie
ułożysz życie. Poślubiłeś żonę, zdobyłeś
wykształcenie, miałeś odpowiednią pracę i
wreszcie zostałeś pisarzem.
Łukaszu, nadszedł jednak czas, że
utraciłeś Matkę. Pozornie tak się wydaje.
Nigdy naprawdę nie wierzyłeś że to roz˝
stanie jest tragedią. Jesteś prawie prze˝
konany, że jest zawsze blisko Ciebie. Mo˝
że nie fizycznie, ale obecna duchem, swo˝
ją dobro˝cią, troską, jest zawsze przy
Tobie. Teraz dopiero wiesz , że nadszedł
czas, iż możesz porozumiewać się bez
słów. Wolisz jednak, jak dawniej, opowia˝
dać Jej wszystko w listach, na które nie
otrzymasz już odpowiedzi. Cała Twoja ra˝
dość jest w tym, że możesz do Niej pisać
i opowiadać swoje troski i radości, z
przekonaniem, że Ona jest blisko Ciebie i
zrozumie to, jak dawniej.
Widzę, słyszę to, jak moja matka
cierpi i prosi o pomoc, o ulgę w bólu,
który ciągle się zmaga i jest nieuchron˝
ny.
Pamiętam dalszy ciąg Twojego listu,
jaki mi dyktowałeś do swojej matki, jak
opowiadałeś Jej o całkiem zwyczajnych
sprawach. Mówiłeś do Niej:
- Mamo, nie wyobrażasz sobie, jak
bardzo bolałem nad tym, że nasze uprag˝
nione dziecko musiało odejść tak wcześnie
i nie mogło zobaczyć tego cudownego świa˝
ta. Och, jak marzyłem o tym, aby to male˝
ństwo szczęśliwie się urodziło. Ile rado˝
ści i pragnienia było w sercu żony. Stało
się jednak inaczej. Nie było w tym naszej
winy. Widać taka była wola Boga. Miał to
być chłopczyk. Wybrałem już dla niego
imię i miejsce przy stole.
Kamil- to piękne imię. Spytasz mnie,
dlaczego Kamil? Historia tego imienia tak
bardzo zapadła w moją świadomość, że nie
widzę innego. Święty Kamil to patron cho˝
rych, ma On w sobie pełnię ciepła i opie˝
kuńczości. Pragnienie to i ta ogromna
miłość pozostanie w nas na zawsze. My ko˝
chamy wszystkie dzieci, ale tego dziecka
nikt i nic nam nie zastąpi. Wydaje mi
się, że nikt tak bardzo nie pragnął i nie
pragnie dziecka, jak my. Mam jednak nad˝
zieję, że jest ono Aniołkiem i jest
szczęśliwe. Wierzę, że czasem przychodzi
do nas jak promień słońca i przynosi nam
szczęście.
Ludzie często mówią swoim bliskim, że
chcieliby przychylić im nieba. Ja dziś
nie mogę temu dziecku nawet tego uczynić,
bo ma już wszystko. Czy mógłbym dać mu
coś więcej niż niebo? Chciałbym tylko
mieć je tu z nami i dawać mu swoje serce.
Skoro jednak stało się inaczej i muszę z
żoną przyjąć ten los, wierzę iż przyjdzie
dzień, że spotkamy się razem przed Obli˝
czem Boga Najwyższego w radości i pokoju.
Pisałem Tobie ten list, ale przed
oczyma miałem ciągle wijącą się z bólu
moją matkę. Gdyby tu z nami był Chrystus,
może On przywróciłby Jej zdrowie. Ty jed˝
nak nic na ten temat nie mówiłeś. Jakby
nigdy nic, dalej dyktowałeś mi swój list.
- Twórczość jest dopełnieniem moich
pragnień i daje mi pełną satysfakcję.
Powracam często myślą do tego dziec˝
ka. Było ono dla mnie jedyną miłością,
największym pragnieniem, bo nic tak nie
scala i nie łączy rodziny jak dziecko.
O, ile nadziei pokładałem z żoną w
to maleństwo! Jak wielkim było dla nas
oczeki˝waniem! Miłość jest czymś tak
wspaniałym, że nie można jej do końca
zdefiniować. Dziś to dziecko byłoby już
dorosłym mężczyzną, w nim byłoby nasze
oparcie.
Wiem, że czeka Ono na nasze spotka˝
nie w Królestwie Niebieskim. Nie wyobra˝
żam sobie chwili spotkania, bo tamto ist˝
nienie jest bytem doskonałym i nie wiem.
czy my się poznamy?
tytuł
List 2
Drogi Łukaszu!
tekst
Ciągle gnębi mnie nieustępliwa choro˝
ba mojej matki. Widzę, jak całem ciałem,
jak otwartymi źrenicami prosi o pomoc, a
ja jestem bezradny. Matka, to szczególna
osoba w życiu, której mogę powiedzieć
wszystko. Teraz trapionej bólem nie mogę
opowiadać swoich trosk.
Popatrz człowiek od początku, po swo˝
im urodzeniu spotyka się z cierpieniem,
ono towarzyszy mu przez całe życie. Cza˝
sem przychodzi zwątpienie, czy jesteśmy
stworzeni dla szczęścia, dla pięknego ży˝
cia, czy tylko dla cierpienia? Tłumaczę
sobie ten fakt, iż człowiek sam wybrał
sobie ten los, odrzucając Boga. Spójrz na
Biblijnego Hioba, jak On cierpiał. Albo
Biblijny Łazarz, tylko Marta, jego sios˝
tra, miała żal do Chrystusa, mówiąc:
"Gdybyś tu był Panie, nie umarłby mój
brat". Popatrzmy na tylu strapionych i
uzdrowionych ludzi przez Chrystusa, a mo˝
ja matka? Dlaczego ona musi tak cierpieć?
Łukaszu, czyżby moja i Twoja wiara
była tak słaba?
Jeżeli wiara przenosi góry, jak mówi
Pismo, to dlaczego mój sen miałby być
nieprawdziwy?
Po czterech tysiącach lat. Zapytasz
mnie, skąd wiem, że cztery tysiące? Może
być dużo więcej. Wczoraj trzymałem w swo˝
ich rękach czaszkę króla Salomona. Zwy˝
czajna, jakby dobrze zachowana czaszka. -
Królu, ile w Tobie było mądrości!- pomyś˝
lałem. Te jasno patrzące oczy dziś świecą
pustką. Spłaszczona kość czołowa nie
przypomina w niczym skarbca mądrości.
Jest jak wszystkie inne czaszki. Gdyby
nie został wybrany przez Jahwe i zapisany
w księgach, gdyby nie był namaszczony,
nikt z nas nie wiedziałby, że z tego rodu
przyjdzie Zbawiciel Świata. Ta czaszka
jest tylko znakiem istnienia.Poszukiwałem
kości rąk i kości nóg, a znalazłem tylko
słowa.Znalazłem wieczną mądrość istnie˝
nia.Po dziś dzień powtarzają:"mądry jak
król Salomon", albo "w świątyni króla Sa˝
lomona."Jest bardzo dużo powiedzeń, wzię˝
tych z tej mądrości. Jestem pewien, że
wówczas ludzie nie przypatrywali się cza˝
szkom, nie było aptek. Ludzie nie umiera˝
li na serce, na nowotwory lub gruźlicę
płuc. Nie pomyślałem, że ten ród będzie
panował wiecznie,że stąd przyjdzie Król
Królów- Jezus Chrystus. Król, który nie
ma sobie równych i którego nikt nie poko˝
na, nawet śmierć. Staję w drzwiach tego
świata i słucham krzyku ptaków.Czuję
wiatr, który od brzegu mórz roznosi pro˝
chy przodków i krzyk mew. Chwała Tobie,
Mądrości Wieków!
Jak wielka musi być wiara prostych
ludzi, do których Jezus powiedział: "Bło˝
gosławieni, którzy cierpią dla sprawied˝
liwości, albowiem do nich należy królest˝
wo niebieskie". popatrz, wszędzie napoty˝
kamy na cierpienie Czy miliony umierają˝
cych ludzi w obozach koncentracyjnych z
otwartymi ustami, dławiąc się gazem nie
są przykładem ludzkiej bezradności? Czy
mordowanie w chaniebny sposób bezbronnych
dzieci nie powinno być dla człowieka za˝
wstydzeniem wobec całego stworzenia?
Prochy moich przodków przyjmie zie˝
mia lub ogień,niezależny władca. Może
rozniesie wiatr po brzegach mórz i ocea˝
nów.Moje kości spali słońce.Za cząstkę
serca chwała Tobie, Królu Królów!
...
tytuł
List 3
Drogi Łukaszu!
numer
W Twoim domu panował jakiś pech- mówił o
tym kiedyś ojciec. Coś w tym jest. ma˝
rzeniem ojca i Matki było doczekać się
wreszcie synów. po Tobie urodził się je˝
szcze drugi. Tylko ten pech, o którym
mówił ojciec. Ty zostałeś nawiedzony
chorobą- a młodszy brat nie cieszył się
długim życiem.
tekst
Wyobraź sobie, że pamiętam, kiedy 28
sierpnia 1938 roku urodził się młodszy
brat. Ty miałeś trzy lata. Pamiętam to
doskonale. Ile wówczas było radości w do˝
mu! Stefan był pełnią życia dla Ojca, dla
sióstr i dla Ciebie.Był pupilkiem dla
jednego z sąsiadów. Każdego dnia wybiegał
mu naprzeciw, kiedy wracał z pracy. Dla˝
czego polubił właśnie starego kowala?
Trudno to zrozumieć. Dzieci najlepiej po˝
trafią odczytać wnętrze dorosłych. To one
są zawsze prostolinijne i niezakłamane.
Łukaszu, czy pamiętasz? Jak opowia˝
dały sąsiadki, jego żona rzuciła na Ste˝
fana urok. Nie wierzyłem nigdy w takie
zabobony. Najsmutniejsze dla Ciebie było
odejście brata. Czy Pamiętasz, jedenaste˝
go kwietnia 1941 roku Stefan wylał na
siebie garnek wrzącej kawy.
Bóg jeden wie, jak to się stało. Pod˝
szedł do kuchennego pieca i dalej już
wiadomo. Stopień oparzenia był tak wiel˝
ki, że nie było nadziei na ocalenie. Ma˝
jąc niespełna trzy lata nie mógł tego
przeżyć. MATKA z ojcem robiła wszyst˝
ko,aby go zachować przy życiu. Wiem, że
była to okupacja. Udało się jednak umieś˝
cić Go w szpitalu w Poniecu. Jego wątłe,
dziecinne ciało gasło z każdą chwilą. Od˝
szedł na zawsze. To była ogromna strata,
dom napełnił się pustką. Rozumiem teraz
Tren VIII Jana Kochanowskiego. Wszyscy
chodzili smutni, lecz TY cierpiałeś naj˝
bardziej. Był on Twoim jedynym bratem.
pocieszano Cię, że jest on szczęśliwy,
choć odszedł, bo jest Aniołkiem, że Tobie
nie wolno rozpaczać i płakać. Chodziłeś
często na jego mogiłę, ale czas zacierał
pamięć.
Czy niebu była potrzebna jeszcze
ofiara Twojego brata? Czy do tylu ofiar
wojny było trzeba doliczyć jeszcze Stefa˝
na?
Ciągle niepokoję się chorobą matki.
Czuję, że niebo, to przestrzeń, która
nigdy nie zostanie zapełniona. Chrystus
odchodząc powiedział: "Idę do Ojca, aby
przygotować wam mieszkanie". W innym
miejscu powiada: "U Ojca mieszkań jest
wiele", gdyby tak nie było, to bym wam
powiedział".
Stefan jest na pewno szczęśliwszy
ode mnie, Na pierwszy rzut oka wydaje
się, że wszystko jest wspaniale opowiadał
mi dalej Łukasz. Nigdy się nie żalę. Moją
radością jest dzielenie się wszystkim, co
mam, z innymi. Myślę, że to właśnie sta˝
nowi o mojej postawie. Popatrz, żona,
osoba wyjątkowo dobra i troskliwa, stwa˝
rza mi doskonałe warunki, wyróżniając mo˝
je powołanie twórcze. Największą radością
jest otwieranie siebie i dzielenie się
sobą z innymi.
Przywołuję tak często pamięcią Stefa˝
na. Tu na ziemi miałby dobrą bratową,
swoją rodzinę, prawdopodobnie stanowisko,
ale jeszcze nie miałby nieba. To wszyst˝
ko, co mamy, czym tak się cieszymy, o co
tak bardzo zabiegamy, jest tylko chwilo˝
we, na dziś, na jutro, na rok.
Moja nieżyjąca już matka - mówił da˝
lej Łukasz, może być ze mnie dumna, że
trwam i nie upadam na duchu, że to, co
robię, czynię zawsze z myślą o sprawach
wyższych. Mam ciągle nadzieję, że przy˝
jdzie taka chwila, iż spotkamy się razem
w domu Naszego Ojca.
Uważam, że smutek Twój po utracie
brata jest uzasadniony, tylko jak to jest
z nadzieją, że my się spotkamy po drugiej
stronie życia?
...
tytuł
List 4
Drogi Łukaszu!
tekst
Ojciec, to słowo dla każdego dziecka
brzmi, jak tarcza ochronna. Wiem, że jes˝
teś dumny ze swojego Ojca, bo opowiadałeś
mi kiedyś o tym w liście.
- Mój Ojciec był bohaterem. Nie waham
się użyć tego słowa- mówiłeś. Przecież On
był żołnierzem, Powstańcem Wielkopolskim,
On brał udział w bitwach na wschodzie, w
latach dwudziestych naszego wieku.
Wiesz doskonale, jak wielki miałem
szacunek do matki, ale nie mogłem nie ko˝
chać ojca. Kiedy czasem powracałem do do˝
mu, żaliła mi się na jakieś nieporozumie˝
nia. Stawałem w trudnej sytuacji. Stając
po stronie matki, zasmucałem ojca. Przy˝
znając rację ojcu, bolało mnie serce, że
Ona jest moją matką i nie mogę Jej nie
przyznać racji. Często był to dla mnie
trudny wy˝bór. Starałem się jednak zawsze
być sprawiedliwy.
Nasze życie jest tak kruche, że koń˝
czy się w najmniej oczekiwanej chwili.
Staram się zapisać czyny ojca i utrwalić
jego chlubne zasługi w mojej poezji.
Chciałbym, aby żył w mojej pamięci wiecz˝
nie.
Jak to jest po drugiej stronie ży˝
cia? Jeśli jest druga stro˝na? Czy życie
nie jest ciągłym marszem? Czyż nie miłość
kształtuje nasze trwanie? Gdybyśmy mieli
przekonanie i pewność, że śmierć jest po˝
czątkiem życia, nikt nie wahałby się
umierać. Pamiętam o tym i dalej kroczę,
zapatrzony w ojca czyny.
Pamiętam każde nasze spotkanie,
wszystkie moje listy, które pisałem, na
które zawsze odpowiadała mi matka. Często
w wątpliwych sprawach radziłem się ojca.
A On był dumny, że mógł mi odpowiadać.
Było to wtedy, kiedy byłem już starszy.
Jako mały chłopiec nie zawsze znajdowałem
u ojca zrozumienie. Rodzice martwili się
o mnie, czy ja sobie w życiu poradzę, Jak
widzisz, niepotrzebnie. Poradziłem sobie
lepiej, niż przypuszczali. Może nie speł˝
niły się ich skryte marzenia, bo było to
niemożliwe. Każdy z nas posiada jakieś
ciche plany, a tymbardziej rodzice wobec
swoich dzieci, chcieliby zawsze, aby
wszystko układało się im jak najlepiej.
Przyszedł taki dzień, że sam zdecydo˝
wałem o swoim losie. Jedyny z Luboni, z
Parafii, z powiatu zostałem pisarzem.
Pisarz- to niezależny lekarz dusz, to
powołanie szczególne i wyjątkowe. Szkoda,
że matka z ojcem nie doczekała pierwszej
mojej książki i moich kolejnych wydań,
spotkań autorskich, przekazywania piękna
poezji innym ludziom. Tego się po mnie
nie spodziewała!
Łukaszu, Ta, która jest dla mnie
źródłem miłości, przystanią ciszy - mat˝
ka, potrzebująca dziś mojej pomocy. Każdy
z nas ma obowiązek wspierać w potrzebie
swoją matkę.
Popatrz na kwiaty, mają w sobie tyle
piękna, choć nikt z nas ich nie przyo˝
dziewa. zarzucisz mi zaraz, że odbiegam
od tematu. Nie, tak nie jest, bo matka
zawsze kojarzy mi się z pięknem kwiatów.
Popatrz, świadomie podcinamy ich ży˝
cie, aby na chwilę nasycić oczy matki.
Jutro kwiaty te wyrzucimy na śmietnik.
Tylko pamięć o matce jest wieczna, bo
ona wypływa z nieskończonej miłości.
tytuł
List 5
Drogi Łukaszu!
tekst
Światło, czym dla ślepca jest świat˝
ło? Przystanią, do której będzie dążył
przez całe życie. Zastanawiam się czy
jest ono pulsującymi falami, czy potężną
górą, w którą jestem zanurzony i dla od˝
miany stała się ta góra szczytem nocy.
Szukałem i szukam na ten temat ciągle wy˝
jaśnienia. Wreszcie w jakimś stopniu
uspokoiło mnie twoje doświadczenie, kiedy
opowiadałeś mi w swoim liście:
Długie wieczory spowodowały to, że
zadumałem się nad życiem. W dzisiejszym
liście chciałbym opowiedzieć Ci o moich
szczególnych kontaktach z już nieżyjącym,
wspaniałym kapłanem, profesorem Włodzi˝
mierzem Sedlakiem, do którego wiele lat
pisywałem listy.
Dziwne i często nieprzewidywalne są
nasze drogi tu, na ziemi. W dużym stopniu
książki tego kapłana spowodowały to, że
zatrzymałem się na temacie światła. Prze˝
czytałem ich sporo, ale najbardziej
utkwiła mi w pamięci książka "Na początku
było jednak światło". Ponieważ temat
światła to motyw kilku tomików moich wie˝
rszy, toteż twórczość Księdza Profesora
przypadła mi bardzo do gustu. Po zawiąza˝
niu się naszej przyjaźni korespondencyj˝
nej,w wielu sprawach poszerzyłem sobie
wiedzę na ten temat. Jeden z listów spra˝
wił mi ogromną radość, kiedy Ksiądz po˝
chwalił mnie za tomik wierszy "Sło˝
wem-światłem". Zmobilizowany do dalszej
usilnej pracy w tym zakresie, postanowi˝
łem napisać jeszcze jeden tomik, w którym
głównym motywem będzie światło. Dałem ty˝
tuł temu tomikowi "Światło przed słowem".
Zasmuciłem się jednak, kiedy w ciągu
roku powiadomiono mnie o śmierci Księdza
Profesora. Wiem, że to nie koniec, bo nie
ma spraw, które się kończą.Wierzyłem, że
ta przyjaźń, nasze kontakty, zaowocują.
Tak się stało, pod koniec tego samego ro˝
ku, gdy zostałem odszukany przez panią
Danielę, która ze swoimi przyjaciółmi
kompletowała twórczość Księdza Profeso˝
ra. Chciałoby się wołać, że to ten duch
nadal działa i kieruje sprawami światła.
Zapewniam, że zapalona iskra nie zgaśnie.
Nie dopuszczam do siebie myśli, że jestem
inny, że jest mi trudniej. Każdemu jest
trudno. Tak czy inaczej, sprawę światła w
moim życiu, w mojej twórczości, stawiam
na pierwszym miejscu. Jak bardzo jestem
wdzięczny za twórczość, która pomogła mi
głębiej poznać ten temat. Nie ma nic tak
pięknego jak światło, miłość i cierpie˝
nie. Wierzę, że idea, duch księdza profe˝
sora Sedlaka jest z nami, że nasze dzia˝
łanie jest wspólne, piękne i szlachetne.
Nigdy nie zauważyłem, aby ten kapłan ża˝
lił się na swój los. Przecież przyjmowane
pogodnie cierpienie to nic innego jak
zrozumienie miłości. Dogłębne badanie
źródła światła i wchodzenie w jego zaka˝
marki, dociekanie aż do jego dna, to cią˝
głe poznawanie Boga.
Dlaczego tak się dzieje, że człowiek
wspina się na jakiś szczyt , osiąga pe˝
wien cel i nagle ugina się pod nim zie˝
mia. Proszę zobaczyć, nasze zmagania,
nadzieje, kończą się w najmniej oczekiwa˝
nej chwili. Jak to jest naprawdę z naszy˝
mi osiągnięciami? Czym jest dla mnie
światło? Odbiciem,tylko odbiciem Stwórcy,
bo Bóg jest samym światłem.
Moje dążenie do całkowitego poznania
światła, w ślad za Profesorem Sedlakiem,
stało się niemożliwe. ponieważ Jego zma˝
gania doprowadziły Go na sam szczyt. Pro˝
fesor osiągnął już wszystko. Udało mu się
wspiąć na najwyższy szczyt, pozostawił tu
wszystko, co jest materią i zaistniał w
owocu swoich zmagań.
tytuł
List 6
Drogi Łukaszu!
tekst
Każdego dnia wysyłasz po kilka listów
do swoich przyjaciół i znajomych. opowia˝
dasz w nich o wielu sprawach, a szczegól˝
nie o tych, którzy odegrali w Twoim życiu
jakąś rolę. Wiem, że niewypada pisać Ci o
niektórych sprawach, bo chcesz zachować
pewne wydażenia dla siebie. Miałem jednak
to szczęście, że poznałem wiele osób i
ciekawych ludzi Twojego życia. Proszę,
opowiedz raz jeszcze o tym swoim czytel˝
nikom.
numer
Kiedy zadebiutowałem w prasie,
nadszedł okres usilnych poszukiwań, aby
znaleźć swoją drogę- opowiadał Łukasz.
Pracowałem mozolnie nad sobą, najwięcej
publikacji miałem w "Tygodniku Kultural˝
nym". Wreszcie natrafiłem na miesięcznik
brajlowski "Nasz Świat", którego naczel˝
nym redaktorem był Jerzy. Tu znalazłem
swoje miejsce na publikacje. Oczywiście
nie było to jedyne czasopismo. Jednak
życzliwość Jerzego w znacznym stopniu
mi pomogła. Nie pamiętam już, w którym
roku odszedł. Wiem tylko, że to odejście
sprawiło wszystkim niewidomym, a szcze˝
gólnie działaczom, wielki ból i było du˝
żą stratą. Dorobek literacki Jerzego
jest znaczny i pamięć o nim pozostanie
trwała.
Pamiętam, że krótko po Jego śmier˝
ci zacząłem szukać poparcia wśród wielu
bliskich jego kolegów i przyjaciół.
Uparłem się, aby powołać Nagrodę Litera˝
cką im. Jerzego Szczygła. Nie było to
łatwe, ale udało mi się doprowadzić
sprawę do końca.Wielokrotnie już przy˝
znano wspomnianą nagrodę. Nadeszły jed˝
nak trudniejsze czasy i zabrakło funda˝
tora, bo upadła spółdzielczość niewido˝
mych. Zmieniły się nie tylko władze, ale
odeszli znakomici działacze naszego śro˝
dowiska. Wszystko jakby nabrało innego
wymiaru.
tekst
Jedno jest pewne, że pamięć o Jerzym
pozostała. Był on dla wszystkich zawsze
życzliwy. Nie lubił zostawiać spraw nie˝
załatwionych. Jego książki adresowane dla
starszych dzieci, są bardzo poczytne,
gdyż ich główni bohaterzy są najczęściej
utożsamiani z Jerzym.
Opowiadałem często dzieciom nie tylko
o tych, ale wielu innych książkach, w
których zamieszczone postacie, siadają na
półkach bibliotecznych i skaczą z miejsca
na miejsce, albo wymyślają różne gry i
zabawy. Ten pomysł zawsze bardzo rozba˝
wiał moich słuchaczy.
Jerzy dobrze zapisał się w mojej pa˝
mięci i uważam, że to dobrze, gdyż tylko
to wszystko, co zrobimy pożytecznego dla
innych pozostanie natrwałe, wszystko inne
przemija.
Łukaszu, widzę, że coraz lepiej ra˝
dzisz sobie z pisaniem listów. obiecuję
Ci, że kiedy wyjaśni się sprawa zdrowia
mojej matki, postaram się zabrać Ciebie
na jakiś czas do siebie.
tytuł
List 7
Drogi Łukaszu!
tekst
Czasem obawiam się, abym Cię nie
zamęczył swoimi listami. Tak często poru˝
szam w nich sprawy drugiej strony naszego
życia. Opowiadam Ci o ludziach, którzy
już odeszli. Dziś nie mogę się powstrzy˝
mać, aby nie opowiedzieć jeszcze o Małgo˝
si i o następnych swoich dobrych kole˝
gach. Wielu z Nich pomagało Ci w trudnych
sytuacjach życiowych, a niektórzy nadal
jeszcze to czynią. Dla mnie jest to cza˝
sem niezrozumiałe, bo sprawy proste, zwy˝
czajne są często najtrudniejsze. Gdyby
mnie zasłonięto oczy, to jak radziłbym
sobie w poruszaniu się, albo wykonywaniu
takich czy innych czynności, tego sobie
nie wyobrażam.
Nie liczyłem, ile już upłynęło lat od
chwili, kiedy od nas odeszła Małgosia.
Pamiętam tylko, że miała dwadzieścia dwa
lata. Przed swoim zgaśnięciem siedziała
tu, przy moim biurku. Jak to się stało,
co było przyczyną tak nagłego odejścia?-
nie umiem sobie tego wytłumaczyć. Nie
wierzę, że człowiek całkowicie odchodzi.
Ziemia przyjmuje jego ciało, ale duch je˝
go żyje dalej. Jego myśli, czyny, jego
piękno, świadomość i to wszystko, co jest
w sferze ducha, nie może się kończyć!
Wiesz o tym najlepiej. Dziś już nie pytam
Jej, jak tam jest, bo na mój ludzki rozum
jest to tylko kwestia wiary. Ona już doj˝
rzała, a ja jeszcze jestem w drodze. Ona
jest jak myśl, jak światło, ponad ludzką
wyobraźnią, jest u przystani, u celu swo˝
jego przeznaczenia, ja- ciągle na wzbu˝
rzonym morzu. Często mówiłem z Nią o tam˝
tej stronie. Nie pytam już, co tam robi,
bo Jej byt nie dotyczy naszej ziemskiej
sfery. Doszedłem do przekonania, że jest
jak niepodzielny promień szczęścia. Tylko
ja, człowiek jeszcze zmaterializowany,
płaczę łzami, nie rozumiejąc wielkości i
znaczenia cierpienia. W młodości rzadko o
tym myślimy, ale później daje się ono nam
we znaki. Gdyby Małgosia wiedziała, że
tak niespodziewanie dotknie ją ten los,
to pewno nieraz rozmawiałaby o tym ze
mną. Dziś wydaje mi się, że jednak coś
przewidywała.
Po pewnym czasie natrafiłem na cały
plik jej zapisków i listów. Znalazłem w
nich szereg jej przemyśleń i rozważań o
innym życiu. Jestem przekonany, że mate˝
riały te nie są nikomu znane. Odeszła w
czasie rozkwitającej młodości.
Spojrzyj tylko swoim okiem na to
wszystko, co dzieje się tu, blisko mnie.
Najważniejsze- to nie upadać na duchu i
nie poddawać się trudnościom! Jest to
bardzo ważne. Czy taką w mojej pamięci
pozostała Małgosia? Uważam, że była za˝
wsze pogodna, wyciszona, Jej jasno pa˝
trzące oczy miały w sobie dużo dobroci i
życzliwości.
Spójrz, przychodzi czas i dojrzewamy
jak kwiaty. Co zabieramy ze sobą? Napisa˝
ne listy?, pieniądze?, dorobek całego ży˝
cia?, Co możemy zabrać: nasze stroje, bi˝
żuterię? Tak, więcej niż biżuterię, bo
zabierzemy naszą miłość, kwiaty naszych
dobrych uczynków, każdy promień uśmiechu
jaki udało się nam wywołać na twarzy dru˝
giego człowieka.
0 g t t
3
2 4 72 4 9 1
ť
tytuł
List 8
Drogi Łukaszu!
tekst
Czy kolejny list nie będzie dla Cie˝
bie zaskoczeniem. piszę ich tak dużo i w
wielu z nich dotykam tematów, które są do
siebie podobne. Czymże jednak jest nasze
życie? Czy nie jest ono powtarzającymi
się sprawami, czy nie wszyscy zdążamy w
tym samym kierunku? Jak więc mogę pominąć
taką okazję i nie opowiedzieć o Panu Leo˝
nie Gronku, z którym spotykałeś się tak
często.
Wspominasz te spotkania i wspólne
tworzenie pieśni. Choć nieraz mieliście
różne zdania, to jednak zawsze chodziło
każdemu z was o piękno utworu i większą
chwałę Boga. Podziwiałem zawsze jego zdo˝
lności komponowania w wewnętrznej harmo˝
nii ducha i spokój, który posiadał. Rado˝
ści i cierpienia, ich przyjmowanie, były
dla mnie zawsze znakomitym wzorem. Najba˝
rdziej to drugie.
Zastanawiam się, czym dla Ciebie dla
człowieka, jest cierpienie. Najprościej
możnaby powiedzieć, że jest to zakłócanie
normalnego funkcjonowania danego organu,
pozbawienie ręki, rozbicie głowy. Ale są
jeszcze cierpienia duszy, jak: utrata ko˝
goś bliskiego, czyjeś nieszczęście, łzy
innych itp. Leon zawsze te fizyczne i te
duchowe umiał pogodnie przyjmować. Dziś
ma to wszystko już za sobą.
Nieustannie zastanawiam się i py˝
tam, czym jest cierpienie?Skoro sam Chry˝
stus przybrał postać człowieka i poddał
się cierpieniu, to cóż dopiero my, zwykli
ludzie?
Cierpienie jest,musi być tak wiel˝
kie, że nie jesteśmy wstanie tego zrozu˝
mieć, jest ono poza zasięgiem naszego my˝
ślenia, naszej wyobraźni. Jak bardzo je˝
szcze dziś potrzebowałbyś pana Gronka po˝
mocy w komponowaniu. Bez niej pozosta˝
niesz już tylko twórcą tekstów. Na pewno
widzi On okiem ducha, że robisz wszystko,
aby upowszechnić te utwory, które wspól˝
nie napisaliście. Ciesząc się z tego, za˝
wsze Go mile wspominasz.
Jego studia muzyczne w Berlinie, ta˝
lent dobrego organisty, nie zatrzymały Go
na Zachodzie, ale skierował swoje kroki
do Polski i tu z innymi organizował Ośro˝
dek dla Niewidomych. Kierowanie zespołami
muzycznymi, chórami, branie z nimi udzia˝
łu w festiwalach, zdobywanie pierwszych
miejsc, to było otwieranie tym młodym lu˝
dziom duszy. Muzyka i śpiew przynosiły
radość całemu otoczeniu i członkom zespo˝
łów. pamiętam, że w pewnym okresie sam
próbowałeś rozwijać swój talent muzyczny
pod batutą Pana Leona.
Jego znajomość kilku języków i posłu˝
giwanie się nimi, duży zbiór taśm, czaso˝
pism i nut, wiele doświadczeń, zachęcały
Cię do częstych odwiedzin i współpracy we
wspomnianej dziedzinie komponowania.
Jak szczęśliwa musi być dusza, kiedy
z tak dużym bagażem piękna i zmagania się
z przeciwnościami, może wyzwolić się ze
skorupy ciała i przenieść się przed tron
swojego Boga. Decyzja przydziału miejsca
w niebie nie jest łatwa, ale ocenę pozos˝
tawmy Sędziemu Najwyższemu. On wie najle˝
piej, On zna każde za i przeciw. Ponieważ
Bóg nie jest Bogiem mściwym, a Ojcem i
Bogiem Miłosierdzia, nikt z nas nie powi˝
nien tracić nadziei.
tytuł
List 9
Drogi Łukaszu!
tekst
Chciałbym opowiedzieć Ci, jak bardzo
cenię sobie swoich przyjaciół Opowiem o
niewidomym koledze, który odszedł do Pana
i o swoim znajomym, który był wspaniałym
przyjacielem.
Wiktor jest zwycięzcą ziemskiego ży˝
cia. Zastanawiam się, jak to jest z umie˝
raniem niewidomych, czy przechodzenie
przez próg śmierci. Czy jest to dla nich
radością, czy smutkiem. Na ziemi pozba˝
wieni oczu, widzą lepiej oczyma duszy i
serca. Przechodząc próg tego życia, nie˝
doskonałą materię zostawiają tutaj, a sa˝
mi idą dalej, z nabytym już doświadcze˝
niem widzenia.
Wiktor odszedł, ale pozostawił po
sobie utwory muzyczne, nagrania, pozosta˝
ła pamięć. Nie wszyscy mogą być twórcami
kultury i kochać muzykę, w której odbija
się nasza dusza, a także nie wszyscy mogą
pozostawiać po sobie taki obraz wspom˝
nień. Wśród niewidomych są to częste
przypadki, ich twórczość jest odbiciem
ich wnętrza. Zaskoczył mnie swoim nagłym
odejściem. Dopiero teraz rozumiem, jak
znaczącą sprawą jest dzieło tworzenia.
Zastanawiałem się, jak można wpisać
się w pamięć innych. Jest to bardzo róż˝
nie: jedni malują po ścianach,inni piszą
wiersze, pamiętniki. Inni tworzą muzykę,
jeszcze inni ją wykonują. Bibliotekarki
zapisują karty i ustawiają je alfabetycz˝
nie. Ale są też tacy, którzy wyrąbują
drzewa i siekierą kształtują sobie drogę.
Wiktora spotkałem przy pianinie. Miał za˝
mknięte oczy. Dlaczego On zawsze miał za˝
mknięte oczy? Pustymi źrenicami widział
tyle pięknych obrazów muzycznych. Ostat˝
nim z nich był "Tryumf śmierci".
Pożegnałem już tak wielu naszych ko˝
legów, że i z tym odejściem muszę się po˝
godzić. Będę go słyszał w nagraniach mu˝
zycznych. Wydaje mi się, że jego istnie˝
nie po drugiej stronie życia także musi
być radosne i szczęśliwe .Nie umarł prze˝
cież cały, żyją jego utwory. Niech pamięć
o nim trwa wiecznie!
tytuł
List 10
Drogi Łukaszu!
tekst
W poprzednim liście starałem się opi˝
sać jak spokojny i bogaty w twórczość był
Wiktor.
Andrzej natomiast promieniował dobro˝
cią i życzliwością dla innych. Od jego
przyjaciół dowiedziałem się o gnębiącej
go chorobie. Nie okazywał tego w najmnie˝
jszym stopniu. Ciągle dotykam tematu:
cierpienia, choroby i śmierci. Jak trudno
uwolnić się od tych zagadnień.
Andrzej opowiadał mi o harmonii
świata pszczół, kiedy stawał zapatrzony w
ich mozolną i zorganizowaną pracę. Nikt
ich nie popędza, niczego im nie nakazuje,
a każda z nich wie, co do niej należy.
Nieco inaczej jest z człowiekiem.
My odróżniamy dobro od zła, sprawy
wartościowe od nic nie znaczących. Jeste˝
śmy stworzeni do spraw wyższych, jak mówi
Pismo. Dążymy nieustannie ku doskonałoś˝
ci.
Andrzej takim szedł przez życie.
Krótko przyglądałem się jego uczynkom.
Zapamiętałem go z jak najlepszej strony.
To wszystko, co było w nim bólem, zostaje
w łonie Matki Ziemi. Zabieramy, a może
raczej przechodzimy z tym, co ma wartości
duchowe.
Zastanawiam się, dlaczego właśnie o
Andrzeju postanowiłem napisać do Ciebie.
Znałem go krótko, zaledwie trzy dni. Zro˝
bił On na mnie zaskakujące wrażenie. Każ˝
da chwila spędzona w jego obecności wno˝
siła ogromne bogactwo myśli i refleksji.
Trudno mi to dziś nazwać, określić. Miał
w sobie tyle pogody ducha. Kiedy jednak
następowała chwila ciszy, czułem że myś˝
lami przenosi się w zupełnie inny świat.
Spiętrzenie się choroby uwypukliło wszys˝
tkie jego szlachetne czyny i zaniepokoiło
przyjaciół oraz najbliższe osoby. W
oczach wszystkich pozostał jak strudzony
pielgrzym po dobrze wykonanym zadaniu,
jak pogodny uśmiech przed obliczem Najwy˝
ższego.
tytuł
List 11
Drogi Łukaszu!
tekst
Trudno Ci zapomnieć Mariana, który
wielokrotnie bywał w Twoim domu. Mnie On
także nie może odejść z pamięci. Szcze˝
gólnie teraz, kiedy zbliża się Jego kole˝
jna rocznica odejścia. Często szukam Go w
naszym gronie, a On jest już poza tą
strefą. Bywam na spotkaniach w szkołach i
muszę powiedzieć, że pozostawił tam miłe
wspomnienia. Dzieci, sczególnie te młod˝
sze, powracają do jego książek, wiele z
nich jest obowiązującymi lekturami. Jego
książkowe psy żyją w naszej pamięci, a
właściwie w pamięci dzieci. Mam nadzieję,
że ten Jego przyjaciel domowy także jesz˝
cze żyje.
Po tej stronie pozostawił piękne i
radosne wspomnienia, uśmiechy dzieci. Jak
jest po tamtej stronie? Czy Jego duchowa
radość tworzenia, radość i pogoda,
udziela się innym, czy jest to tylko
trwanie w bezruchu, po prostu trwanie ku
chwale Boga?
Popatrz, jak wielu przeszło ten próg
oczekiwania i nikt wcześniej nie powraca,
aby uchylić rąbka tajemnicy.
Za oknem jesienny dzień , przed nami
Listopad Poetycki i szereg spotkań. Przy˝
pomnę ponownie o Nim dzieciom.
Szkoda, że nie może już uczestniczyć
w naszych poetyckich imprezach. Jak wiem,
wznowiono jedną z Jego książek. Opowiada˝
ła mi o tym Jego małżonka.
Jak wiesz każdy z nas tu na ziemi ma
swoje zadanie do wykonania i swoje obo˝
wiązki.Nie należy jednak ubolewać, że
kiedyś trzeba odejść. Marian miał w so˝
bie dar uśmiechania się i przekazywania
tego szczególnie dzieciom. Wydaje mi się,
że radość i pogoda na twarzy jest odbi˝
ciem wnętrza człowieka. Dłuższy czas sta˝
rałem się zapamiętać Jego postępowa˝
nie.Przychodził często pod dom Związku
Literatów i jakby szukał nowego pomysłu,
nowej myśli, albo wsłuchiwał się w dusze
już odeszłych kolegów. Wiem, że szukał
czegoś, wsłuchiwał się w coś, co dla mnie
i dla Ciebie będzie zawsze tajemnicą. Bóg
jeden wie, na ile pisanie sprawiało Mu
radość, a na ile wprowadzało w zakłopota˝
nie, ponieważ od czasu do czasu szukał w
"boskim nektarze" zapomnienia, w którym
jednak nie znajduje się jasnej drogi dla
duszy.
Spotkałem go w "Aptece pod Ziołami",
był sam, pochylony nad książką. Zapytałem
o Jego młodość. Długo opowiadał mi o
Gostyniu, o swoich młodzieńczych wybry˝
kach, wreszcie o przeniesieniu się do Po˝
znania. Był czas, że szukałem w Marianie
wzorca do pisania. Nie było to łatwe,
uciekał mi w świat swoich marzeń i poszu˝
kiwań.
Łukaszu, to wszystko prawda. Rozumiem
Twoje przyjaźnie i tych, którzy Tobie po˝
magali. Kto jednak zrozumie mój ból? kie˝
dy ciągle mam przed oczyma chorą Matkę i
nikt Jej nie może pomóc.
...
tytuł
List 12
Drogi Łukaszu!
tekst
W dalszym cyklu moich listów, chcę
opowiedzieć Ci o szczególnie bliskich mi
osobach, o moich dobrych znajomych i ko˝
legach. Chciałbym, aby każdy z tych lis˝
tów był dla Ciebie miły i ciekawy. Wszys˝
cy, o których piszę, żyją w kręgu mojej
przyjaźni.
Alwin, o którego pytałeś mnie wie˝
lokrotnie i którego dobrze zapamiętałeś,
żyje ze swoją rodziną na pomorzu. Długo
Go poszukiwałem po rozwiązaniu zespołu
teatralnego "Immaculata". Często zastana˝
wiam się, dlaczego ostatnio jest w nim
tyle rezygnacji i zniechęcenia oraz brak
zapału do życia. Wydaje mi się, że popeł˝
nił coś, czego drugi raz by nie uczynił.
Dlaczego to tak go gnębi i zniechęca do
wszystkiego? Ma obok siebie wielu przyja˝
ciół i ludzi życzliwych, powinno Mu więc
być dobrze i radośnie.
Doskonale pamiętam jego młodość,
kiedy miał siedemnaście, osiemnaście lat.
Było w Nim tyle zapału, chęci pomagania
innym i nawracania ich do Boga. Przeja˝
wiało się to u niego w budowaniu, czy
stawianiu każdego dnia sceny i dekoracji,
na której odbywało się Misterium Męki Pa˝
ńskiej. Tu każdego dnia widział postać
Chrystusa w otoczeniu swoich uczniów i
wysłuchiwał rozpaczliwego monologu Juda˝
sza. Pamiętam tłumy ludzi, które tak bar˝
dzo przeżywały każde Misterium i tych,
którzy odchodząc, płakali.
Dla Ciebie był zawsze jednym z bliż˝
szych kolegów, bo kiedy trafiłeś do ze˝
społu, zaopiekował się Tobą. Przyszedłeś
do zespołu po czteroletnim pobycie na
Śląsku z utrwalonymi zasadami etycznymi i
nagle spotkałeś się z zupełnie innym
światem. Ta przeszłość jest Mu nieznana.
Twoją pasją już wówczas było pisanie wie˝
rszy. Pamiętam, że gdy od czasu do czasu
napisałeś jakiś sonet i wręczałeś go Kry˝
stynie, byłeś wyśmiewany. Faktycznie, by˝
ło to naiwne. Alwin jednak stawał zawsze
w Twojej obronie. Dlatego nabrałeś do
niego zaufania i po rozwiązaniu zespołu,
długo Go poszukiwałeś. Odleciał, jak ptak
do ciepłych krajów.
Był to czas, że musieliście opuścić
wspólny statek i drogi wasze rozeszły
się. Al˝win był jednak wówczas człowie˝
kiem czynu, pomysłów i inicjatywy, nie
umiał stać bezczynnie. Dostał się na inną
łódź, biorąc nawet jej ster w swoje ręce.
Wybacz, że posługuję się symbolem łodzi,
jest to moja poetycka przenośnia. Woda,
po której przyszło mu dryfować, była bar˝
dzo niespokojna. Znając Alwina, szkoda,
że podjął się tego steru. Prawdopodobnie
nie znał sytuacji w jakiej się znalazł.
Nie rozumiał możliwości żywiołów, które w
każdej chwili mogły zmienić całe Jego
otoczenie. Dla wszystkich z nas, dla każ˝
dego człowieka jeden jest cel i kierunek,
a jest nim dążenie do Boga i początkowo
wybrał On właściwą drogę, ale zabrakło
waszego sternika, którym był Ksiądz Hen˝
ryk Kamiński. A sam miał małe doświadcze˝
nie. Dowiedziałeś się o tym później, jak
uległ nadmorskim wiatrom i jak wyciszył w
sobie młodzieńczy zapał.
Łukaszu, wielokrotnie opowiadałeś mi,
jak Alwin usprawiedliwiał swoje niepowo˝
dzenia młodego sternika. Jak mówi przy˝
słowie: życie kołem się toczy". Po pewnym
czasie doszedł do innych wniosków, choć
wiem, że nie zawsze do końca jest przeko˝
nany o trafności swojego wyboru.
Nie do mnie należy ocena postępowa˝
nia tego przyjaciela. Jestem prawie prze˝
konany, że spłyciła się jego wiara, że
spowszedniał jego zapał i wzoruje się na
postępowaniu innych. Chce On dorównać po˝
stępującej nowoczesności, a nie zauważa,
że zatraca wartości duchowe i to wszyst˝
ko, co ma jedyną wartość.
Wyobraźmy sobie inną sytuację.
Alwin został misjonarzem i przyjechał
do mnie na wieś na wakacje. Usiedliśmy w
ogrodzie, a On zaczyna mnie nawracać.
Przedstawia mi swoją filozofię myślenia,
wszystkie za i przeciw. Cały ten zabieg
jest niełatwy. Upieram się przy swoim i
nie poddaję. Zanosiło się na poważną
sprzeczkę między nami. Zaproponowałem od˝
wrócić nasze role i teraz na chwilę ja
staję się misjonarzem, ale próba ta
spełzła na niczym.Zaproponowałem pocału˝
nek pokoju i w przyjaźni powrócić do co˝
dzienności.
tytuł
List 13
Drogi Łukaszu!
tekst
Wiem, że ostatnio sam nie mogłeś brać
udziału w spotkaniu w Puszczykowie. Było
to w maju, w miesiącu, w którym tam
wszystkie ogrody toną w kwitnącym bzie.
Na spotkanie z Jubilatem przyjechało
około dziesięciu uczestników. W jednym z
moich listów wspominałem już, że opowiem
Ci o jubileuszu 45-lecia kapłaństwa na˝
szego dobrego księdza Henryka Kamińskie˝
go. Nadszedł właśnie taki dzień, zebrali˝
śmy się w Puszczykowie, aby dzielić ra˝
dość Jubileuszu i przy tej okazji przeka˝
zać księdzu jubilatowi tablicę pamiątko˝
wą, związaną z działalnością zespołu "Im˝
maculata".
- Kim był dla nas ten kapłan w tam˝
tym czasie,kiedy my, członkowie wspomnia˝
nego zespołu, mieliśmy po 16-17 lat?- za˝
pytałem jednego z uczestników tej uroczy˝
stości.
- Dla wielu z nas był ojcem i wycho˝
wawcą. Ponieważ robiliśmy tak piękną
sprawę, jak wystawianie Misterium Męki
Pańskiej, ale w życiu potocznym jako mło˝
dzi ludzie mieliśmy swoje słabości, to
właśnie ksiądz Henryk Kamiński potrafił
jak ojciec wychowywać nas, służyć nam
przykładem i czasem wybaczać. Ten przy˝
kład, to wychowanie, owocuje po dziś
dzień. Może ta nieliczna grupa tych ludzi
dlatego tak chętnie wraca na spotkanie ze
swoim duchowym ojcem- powiedział Błażej.
Najlepszym tego dowodem jest dzisiej˝
szy jubileusz. Po Mszy świętej jeden z
uczestników złożył następujące życzenia
księdzu jubilatowi:
- Drogi Jubilacie!- powiedział Zyg˝
munt. Na ziemi potrzebni są dwaj leka˝
rze,jeden z nich leczy ciała, a drugi du˝
sze. Przez całe czterdzieści pięć lat le˝
czyłeś te dusze. Posłuchałeś głosu Chrys˝
tusa:"Idźcie na cały świat i nauczajcie
wszystkie Narody".Uczyniłeś to, ale mało
Ci było zostać kapłanem na parafii, po˝
szedłeś do Gostynia, aby w Małym Semina˝
rium Duchownym wychowywać młodych chłop˝
ców i opowiadać im Ewangelię. Mało Ci te˝
go było,założyłeś zespół składający się z
młodych ludzi i czynem głosiłeś Ewange˝
lię, wystawiając Misterium Męki Pańskiej.
Ponadto pojechałeś na Misje, by tam, w
Brazylii, głosić Chrystusa. Tam powoła˝
łeś Zespół, by opowiadać Ewangelię dla
oczu. Po latach pracy na obczyźnie powró˝
ciłeś do kraju i pokazujesz wszystkim
zdjęcia i przeźrocza tamtych krajobrazów,
pokazujesz owoce nauczania na tamtej zie˝
mi. Przyjechałeś do Puszczykowa, aby od˝
począć, a Ty, Drogi Jubilacie, piszesz
listy i kontaktujesz się z wieloma osoba˝
mi, które pamiętają Cię 40 i więcej lat.
Nie zrywasz kontaktów z nami, członkami
zespołu, jak też my nie chcemy zerwać
tych więzi z Tobą. Wszyscy prosimy o mod˝
litwę i przyrzekamy modlić się w Twojej
intencji, aby Chrystus miał Cię w swojej
opiece i dalej darzył Cię dobrym zdro˝
wiem.
Do naszej uroczystości na krótko
przyłączył się Ksiądz Superior, rodzony
brat księdza Henryka Kamińskiego. Tu do˝
wiedziałem się, że dzieło wystawiania Mi˝
sterium Męki Pańskiej promieniuje w dale˝
kiej Argentynie; kontynuuje je ksiądz
Paweł Molewski. Radość naszego księdza
Jubilata była tym większa, kiedy usły˝
szał, iż jego rozpoczęte dzieło nadal się
rozwija.
Widziałem wielkie zadowolenie w Jego
oczach z tak udanego spotkania i z ko˝
lejnego przywołania do życia tych pięk˝
nych lat i wspomnień. Nie zabrakło rów˝
nież tradycyjnej dziesiątki różańca. Żal
było rozstawać się z księdzem, ale tak
trzeba, by po pewnym czasie móc ponownie
powrócić.
Łukaszu, opowiadam Ci to wszyst˝
ko,by podzielić się z Tobą tym niezwykłym
spotkaniem i radością tylu ludzi!
Po trzydziestu trzech latach udało
mi się ponownie nawiązać kontakt z człon˝
kami zespołu "Immaculata". Przyszły kole˝
jne spotkania, cała gama wspomnień, rela˝
cji i serdeczności. Zostałem łącznikiem
między naszą grupą.
...
Puszczykowo, 11 maja 1994 r.
3 3 72 0 0 108 1 ff 1 32 1
tytuł
List 14
Drogi Łukaszu!
tekst
Człowiek, który w Twoim życiu odegrał
znaczną rolę. Nie mów mi tylko, iż zbyt
dużo i często piszę o cierpieniu. Jak
można uciec, jak uwolnić się od krzyża?
Jest to niemożliwe. W swoich listach chcę
tylko pokazać Ci kilka postaci, które ni˝
gdy nie rozstawały się z cierpieniem. Wy˝
bacz, że opowiadam w tych listach o powa˝
żnych sprawach. Wiem, że wolałbyś, abym
Cię trochę rozweselił, lub opowiedział Ci
trochę anegdot. Widzisz, to nie w moim
stylu. Ja śmieję się także, ale bardziej
lubię opowiadać o sprawach refleksyjnych
i poważnych.
Opowiem Ci o pięknej postaci, bo
któż bardziej niż Marian potrafi tak po˝
godnie przyjmować cierpienie i rozweselać
innych. Skazany od lat na częste dializy
i na różne zabiegi, nigdy nie traci nad˝
ziei i pogody ducha. Przyjmuje to wszyst˝
ko zawsze z uśmiechem i pogodą. Nigdy nie
słyszałem, aby żalił się na swój los.
Jest to tak piękne, że może przeciętny
człowiek tego nie zauważa.
Na scenie, w teatrze, jest jak boski
zwiastun piękna, sztuki słowa i pogody
serca. Jest oryginalną postacią, przeka˝
zuje bowiem to, co rodzi się na dnie ser˝
ca, czego nie można zrozumieć bez dobrej
interpretacji. W moim mieście, w naszym
regionie jest jedynym który niesie bogac˝
two naszej gwary językowej. Gdybym miał
wybierać między dobrem a złem, między no˝
cą a dniem, to wybrałbym to wszystko, co
pochodzi z jego interpretacji. Wszystko,
co On interpretuje, jest oparte na
Bogu, na fundamencie prawdy, życzliwości,
światła i bólu. A jednak, mimo tego bó˝
lu, wszystko nabiera tylu pozytywnych
wartości!
Na scenie, w teatrze, jest boskim
posłańcem, tu kształtuje swoje i słucha˝
czy serca. Na estradę wnosi radość i
przemienia smutek w świat pełen optymizmu
i beztroski.
Jest jeszcze Radio, to szczególne
miejsce, tu potrafi skupić wokół siebie
dziesiątki tysięcy słuchaczy. Na antenie
radiowej dopełnia się do końca jego oso˝
bowość.
Postanowiłem napisać o Nim ten list z
wielu względów. Jest On dla mnie cenną
osobowością, której do końca nie potrafię
scharakteryzować. Chciałbym zachować jego
wizerunek jak najdłużej, bo to, co piękne
i szlachetne, powinno trwać zawsze. Jego
pogoda ducha i jej przyjmowanie jest dla
mnie znakomitym przykładem. Nie ubolewa i
nie utyskuje nad swoim losem, ale jego
uśmiech rozbraja wszelki smutek.
Czy ci wszyscy, którzy Go słuchają,
nie powinni się czuć jak beztroskie pta˝
ki?
tytuł
List 15
Drogi Łukaszu!
tekst
Czy mógłbym nie opowiedzieć Ci o
człowieku, który utorował mi drogę wyda˝
wania książek. Na pewno chciałbyś zapy˝
tać, kim jest ta osoba? Trochę cierpliwo˝
ści, opowiem z dużą radością i życzę Ci,
abyś kiedyś także napotkał na takiego
człowieka. Pan Klemens, bo o Nim chcę po˝
wiedzieć, zafascynował mnie swoją posta˝
wą. Jego płaska, raczej ściszona mowa,
życzliwość do drugiej osoby, zatroskanie
o czystość języka polskiego, to wszystko
sprawiło, że polubiłem Pana Klemensa.
Dziesięć lat składałem swój maszyno˝
pis w Wydawnictwie Poznańskim i trzy lata
w Ludowej Spółdzielni Wydawniczej. Odrzu˝
cano mi teksty bez konkretnych uzasad˝
nień. Dopiero kiedy złożyłem maszynopis w
"Czytelniku" i spotkałem tam pana Klemen˝
sa Górskiego, redaktora prowadzącego
dział poezji, wszystko się odmieniło. Po˝
zostały mi nagrania naszych rozmów, ana˝
liza wersa po wersie. Wiem, to Opatrzność
sprawiła, by wysłuchać Matki i Ojca mod˝
litwy, bo tak bardzo pragnęli, abym sobie
w życiu poradził. Opatrzność posłużyła
się Panem Klemensem. Wiedziałem, że nie
mogę zawieść Ich nadziei i pracowałem nad
sobą ze zdwojonym wysiłkiem. Cieszyłem
się pojedynczymi publikacjami, ale moim
marzeniem było wydać książkę.
Jak wiesz, nie lubiłem nigdy litości.
Powiedziałem to w pierwszym opublikowanym
wierszu:
numer
"litości nie błagam, ni jawnie, ni skry˝
cie",
siłą swej woli przenikam mrok,
bo w nim jest moc- potężna moc,
w życie!..."
tekst
Była to dla mnie zawsze mozolna pra˝
ca. Życzliwość pana Górskiego sprawiła,
że nauczyłem się być samokrytyczny w sto˝
sunku do swoich utworów. Dziś jeszcze,
kiedy staram się zasięgnąć fachowej rady
u pana Klemensa, każe mi On stawiać po˝
przeczkę bardzo wysoko. Jestem Mu za to
wielce wdzięczny, bo należy wymagać od
siebie jak najwięcej. Czasem nie mam od˝
wagi prosić Go o taką czy inną radę. Cho˝
ciaż wydaje mi się, że jest On cząstką
mojej biografii. Zapewniam, że do koń˝
ca,póki mi sił starczy, nie zawiodę ocze˝
kiwań w tym zakresie.
Moje rzadkie co prawda spotkania z
Panem Klemensem, są okazją do wyrażenia
prawdziwej radości i serdeczności.
Łukaszu, szkoda, że nie spotkałeś się
jeszcze z Panem Klemensem. Wiem, że po
przeczytaniu Twojej ostatniej książki,
pochlebnie wyrażał się o tych tekstach.
Mówił, że jesteś dobrze zapowiadającym
się poetą. Myślę, że pocieszająca jest
taka ocena i podnosi na duchu. Te pochle˝
bne słowa są bodźcem do dalszej pracy nad
sobą.
Mnie znowu przed oczyma stanęła po˝
stać mojej chorej Matki.
tytuł
List 16
Drogi Łukaszu!
tekst
Chciałbym podzielić się z Tobą jesz˝
cze wielu ciekawymi przyjaźniami i kon˝
taktami.
Michał jest moim bliskim kolegą i
również jest zaprzyjaźniony z panem Kle˝
mensem. Słyszałem, że przeszedł operację
oka, ale co dalej, czy jest poprawa, czy
w ogóle widzi? Nic na ten temat mi nie
wiadomo. Domyślam się, że ma teraz żonę,
która wreszcie uzupełnia Jego ręce i jej
musi poświęcać dużo czasu, tak to już by˝
wa. Na pewno jest mu teraz łatwiej pod
wieloma względami. Nie moją sprawą jest
oceniać jego życie. Jednak znamy się
dziesiątki lat i nieobce są mi jego prob˝
lemy. Dlatego chciałbym, aby wszystko
układało się jak najlepiej. Ciekaw jes˝
tem, czy Michał pisze coś nowego? Jak je˝
go sprawy wydawnicze, czy ukazała się
jakaś nowa pozycja? Wydaje mi się, że od
dłuższego czasu mało bywa w Zarządzie
Głównym PZN i w ogóle w Warszawie. Tak
sądzę, bo rzadko słyszę go na antenie
Polskiego Radia, mało ukazuje się jego
utworów, artykułów na łamach prasy itd.
Dlatego domyślam się, że musiało się dużo
zmienić w Jego życiu. Wierzę jednak, że
kiedy minie Jego miodowy okres, powróci
do czynnego życia na łamy czasopism.
Dużo osób odsyłam do Jego książki
"Gdy moim oczom". Bywają sytuacje, że
chcę posłużyć się nim jako przykładem w
pokonywaniu trudności i przeciwności, je˝
stem pewien, że czytelnicy się nie zawio˝
dą, czytając tę pozycję.
Łukaszu, nie wiem czy możesz znaleźć
lepszy wzór do naśladowania?
Michał, który dźwiga na sobie szcze˝
gólny krzyż, jest zawsze pełen humoru i
pogody ducha. Nie naśladuje nikogo, ra˝
czej sam jest godzień naśladowania. za˝
stanawiam się czasem, czy Jego zmaganie
możnaby porównać z cierpieniem mojej Mat˝
ki? Nie ośmielę się wydać oceny. Ale jes˝
tem przekonany, że tylko Chrystus mógł
pokorniej przyjąć wolę Ojca!
Gdybyś miał okazję prześledzić drogę,
jaką Michał doszedł do swoich osiągnięć,
to będzie to dla Ciebie skała, której sam
nigdy byś nie pokonał.
tytuł
List 17
Drogi Łukaszu!
tekst
Zastanawiam się, czy imię "Szczęśli˝
wy" nie zaprzecza rzeczywistości. Jak
wiesz"Feliks" znaczy szczęśliwy. Jednak
przed kilkoma laty nieprzyjemny los spot˝
kał jednego z naszych znajo˝mych. Feliks
został pozbawiony podstawowego narządu
mowy. Każda żyjąca istota ma potrzebę ko˝
ntaktowania się z otoczeniem. Człowiek ma
wielki dar mowy. Mówienie, jest to wewnę˝
trzna potrzeba dzielenia się z innymi,
wypowiadanie swoich uczuć, myśli, przeka˝
zywanie informacji, radości, smutku, tego
wszystkiego, co jest w sercu. Dźwiganie
słów, których nie można wypowiedzieć, to
ogromne obciążenie.
Od kilku lat patrzę na Niego i jes˝
tem zaskoczony tym, że Feliks stracił
wiarę w siebie. Rozumiem Jego smutek i
przygnębienie, ale przecież nie Bóg jest
przyczyną tego nieszczęścia.
Ostatnio miałem okazję przebywać
wśród ludzi głucho- niewidomych, którzy
"mówili" przez wykonywane przez siebie
rzeźby. O, Łukaszu, gdybyś mógł zobaczyć
ten "krzyk" w wykonanych pracach, to
przyznałbyś, że wołanie Ich jest głośnie˝
jsze od klasycznie wygłoszonej mowy.
Popatrz na Feliksa, ile osób podobnie
jak On, zmaga się z przeciwnościami.
Łukaszu, zauważ, że choroba budzi w
sercu jakąś refleksję. Wszelkie cierpie˝
nie wprowadza w nas jakby miłość,zrozu˝
mienie drugiego człowieka. Kieruje naszą
uwagę, nasze myśli ku Bogu. Tam szukamy
ratunku, ale sami także uczymy się rozu˝
mieć innych.
Wracając do sprawy niemówienia, jak
trudno żyć, kiedy nie możemy wypowiedzieć
siebie. A często mówimy, że milczenie
jest złotem. Oczywiście jest to powie˝
dziane w innym kontekscie. Doskonale ro˝
zumiem ten ciężar. Chciałbym, aby Feliks
zawsze przyjmował to w duchu pogodnym i w
rodzinie cierpiących, niepełnosprawnych
czuł się dobrze. Zdaję sobie sprawę, iż
nie potrafię przekonać Cię o słuszności
cierpienia.
Każdy z nas, dźwigając swój krzyż,
stara się pomagać innym. Ci, którzy robią
to w ciszy, mają niewymierne zasługi. Co
o takich powiedział Chrystus: "Błogosła˝
wieni miłosierni, albowiem Oni miłosier˝
dzia dostąpią".
tytuł
List 18
Drogi Łukaszu!
tekst
Jak mógłbym nie wspomnieć Ci o Marku,
który był liczącą się postacią w zespole
teatralnym. To On starał się tak dobierać
aktorów, przygotować teksty i scenogra˝
fię, aby wszystko było po myśli kierowni˝
ctwa zespołu.
Łukaszu, przecież to Ty opowiadałeś
mi już o Nim, kiedy rozmawialiśmy o Kole˝
gach naszego teatru.
Było to w latach pięćdziesiątych,
kiedy pierwszy raz spotkałeś Marka w ze˝
spole "Immaculata".Potem drogi nasze na
długo się rozeszły - opowiadał Łukasz. Po
trzydziestu kilku latach odnalazłem licz˝
ną grupę naszych kolegów z tamtych cza˝
sów. Wszystko było dobrze.Dopiero w ubie˝
głym roku zaczęło się coś komplikować w
Marka życiu. Dwie poważne operacje krtani
i długi czas rehabilitacji. W bieżącym
roku śmierć jego żony. Wydawałoby się, że
to już za dużo jak na jedno życie. Zdaję
sobie sprawę, jak trudno było się z tym
wszystkim pogodzić, jak to bolało. Od
czasu do czasu musiałem jednak do niego
zatelefonować, aby dowiedzieć się, jak
żyje i co u niego nowego? Zależy mi, aby
go pocieszyć, podtrzymać na duchu.
Wiedz, że mnie też nie było łatwo
telefonować w takiej sytuacji, jak ta,
ale nie chciałem aby Marek pozostał sam.
Nie dosłownie sam, bo daleko stąd ma ro˝
dzinę i bliskich sąsiadów, myślę jednak o
naszej grupie.
Od jakiegoś czasu jestem spokojny, bo
zauważyłem u niego przemijanie kryzysu.
Jest bardziej pogodny, mówi lepiej i sta˝
ra się to wszystko zrozumieć.
Dobrze, że wyszedł już z dna przygnę˝
bienia i ma na twarzy uśmiech. Musi pa˝
miętać, że nie jest sam. Może inni mniej
kontaktują się z nim, ale oni także myślą
i wspominają Marka. Dobrze powspominać
czasem stare dzieje, to ubarwia nasze ży˝
cie. Niechaj rośnie i umacnia się nasza
przyjaźń!
tytuł
List 19
Drogi Łukaszu!
tekst
Chociaż ciągle mam przed oczyma jesz˝
cze chorobę Matki, to jednak dziś chciał˝
bym oddalić od siebie te myśli. Pragnę
napisać Ci o człowieku, który jest jakby
synem Mitologicznego Homera. Nikos, to
imię znaczy tyle, co Mikołaj. Poeta o ja˝
snym spojrzeniu, zawsze pogodny, z unie˝
sioną głową, mimo gnębiącej Go choroby.
Jest jakby jednym ze współczesnych posta˝
ci mitologicznych. Nie ugina się przed
żadną przeciwnością, to poeta radośnie
zapisujący świat w swojej poezji, poeta
gorącego serca i nigdy nie gasnącego sło˝
ńca.
Zaskoczę Cię może tym listem, ale
nie umiem inaczej wyrazić podziwu i uzna˝
nia dla wszystkiego, co robi Nikos Cha˝
dzinikolau- dobry kolega i wybitny poeta.
Wydaje tak dużo własnych, pięknych tomi˝
ków poetyckich, a obok tego umożliwia wy˝
dawanie innym. Wszyscy wiedzą, że gdyby
nie Biała Seria Biblioteki Poetyckiej pod
Jego redakcją, wielu autorów, nie miałoby
możliwości wydawania w takiej ilości swo˝
ich książek, niektórzy nie zaistnieliby
na mapie literackiej. Zasługa Nikosa jest
niewątpliwa. Dziwię się tym, którzy tak
szybko i łatwo zapominają o tym fakcie.
Czasem zastanawiam się nad jego rodo˝
wodem i myślę sobie, który z mitologicz˝
nych bogów jest jemu najbliższy, skoro ma
w sobie tak wielki talent twórczy organi˝
zacyjnej i solarystycznej siły. Która bo˝
gini kształtowała Jego serce i napełniała
je czarem poetyckim. Opowiadał mi kiedyś
o swojej słabości do bogini mądrości Ate˝
ny, a przede wszystkim do bogini miłości
Afrodyty. Ona pozwala mu być otwartym na
piękno, kochać ciało kobiety i wspinać
się do wiecznośći. Kiedyś pisał: "Istnie˝
je tylko to, co naprawdę kochamy". Święte
słowa. Wszystko inne jest obok nas, może
nawet nie istnieje. Bardzo często wspomi˝
na boginię Artemidę, która opiekuje się
łowami, lasami i przyrodą. Albo jak blis˝
ka jest jemu bogini urodzajów Demeter.
Bóg morza Posejdon prowadzi go jak Odysa
po wodach oceanów jego poezji. Do Ita˝
ki...A jego Itaką jest Grecja i Polska.
One pozwalają Nikosowi istnieć i tworzyć
Wyliczyłem Ci cały szereg mitologicz˝
nych postaci, a tak mało powiedziałem o
Nikosie. Mało, bo On z wielkim rozmachem
zapisuje otaczający Go świat, jest wyci˝
szony, z rozpromienioną twarzą, ale z
drugiej strony jest skryty, jakby niósł w
sobie jakiś wielki skarb. Sądzę, że skar˝
bem tym jest Jego miłość do kobiety i do
poezji. .
numer
Łukaszu, Znamy się z Nikosem już bar˝
dzo dawno, pamiętam, jak na początku lat
sześćdziesiątych zadebiutowałeś i z jak
wielkim wysiłkiem dochodziłeś do swoich
osiągnięć. Szczęśliwym trafem już na
studiach Nikos zetknął się ze środowis˝
kiem niewidomych. Więcej, bliski, może
najbliższy jest mu ślepy Homer. Stąd za˝
interesowanie Twoją twórczością i zrozu˝
mienie uporu, który prowadzi Cię do ce˝
lu.
"Ten tylko ma serce, który je uży˝
wa"-powiedział C.K. Norwid. Wielka to
prawda.
tekst
tytuł
List 20
Drogi Łukaszu!
tekst
Tym razem list ten piszę z Luboni,
gdzie zatrzymałem się na kilka dni u
siostry Leonii. Chcę opowiedzieć Ci o
niewidomym koledze, który robi dużo dob˝
rego dla innych.
Wincenty jest dobrym muzykiem. Bierze
udział we wszystkich wycieczkach i piel˝
grzymkach. Mając akordeon rozbawia towa˝
rzystwo. Jest duszą takich wypraw, zawsze
męski, pogodny, pełen humoru. Jego rado˝
sny, naturalny sposób bycia musi rozbroić
każdy otaczający nas smutek. Jest on tym
bardziej ciekawy, że reprezentuje ludowy,
szamotulski folklor.
Kiedy niedawno zaproponowałem pani
Danieli, aby Wincenty wystąpił ze swoim
zespołem w Zelowie, przyjęła propozycję
z zadowoleniem. Wincenty również zgodził
się na ten wyjazd, choć musiał pozostawić
w domu chorą matkę. Dziś właśnie spotkało
go nieszczęście-śmierć matki. Zauważyłem
że bardzo cierpi. Prosił, abym napisał
jakąś elegię. Jak widzisz, każda matka
dla swego dziecka jest postacią centralną
. Tu nie ma wyjątków. Wiersz otrzymał.
Czasem zwyczajne nasze postępowanie,
ale niosące uśmiech, radość i pokój in˝
nym, jest największym bogactwem. Wincenty
jest dla mnie zawsze tą postacią niosącą
innym pogodę ducha. Dotknięty naturalnym
bólem śmierci najbliższej osoby, musi za˝
chować męskość.
Składam mu wyrazy współczucia i życzę
szybkiego powrotu do równowagi psychicz˝
nej. Ten cios nie ominął mnie i nie omija
nikogo.
Łukaszu, przy okazji muszę Ci napi˝
sać, że wczoraj odeszła do Pana moja Mat˝
ka. Skończyło się Jej piętrzące się cier˝
pienie. Moją duszę ogarnęła czarna roz˝
pacz. pocieszam się jednak tym, że Jej
zawierzenie w Bogu, było tak silne, iż
nie może być poza obietnicą Pana.
tytuł
List 21
Drogi Łukaszu!
tekst
Piszę tyle listów do Ciebie. Nie
czekam na odpowiedź, bo są to "Listy bez
odpowiedzi". Przyczyna pisania leży w
czym innym. Mam nadzieję, że zgodzisz się
ze mną,iż zapanowała jakaś ogólna niechęć
do pisania listów. Jest to zły, powie˝
działbym smutny zwyczaj naszego czasu. Z
tym musimy walczyć. Dlatego postanowiłem
napisać listy. Po drugie Ania, o której
chcę Ci opowiedzieć, jej stosunek do Bo˝
ga, choć inny, odpowiada mojej koncepcji
myślowej. Ona również jest zwolenniczką
pisania listów. Jest między nami prze˝
paść, której nie próbuję pokonywać, gdyż
Jej filozofia ma pokrycie raczej w sło˝
wach. Cieszę się, że w jakimś stopniu
zauważyła Ciebie, kiedy porusza sprawy
niepełnosprawnych.
Przyjmuję jej słowa z tomiku "Właści˝
wy czas" jak balsam na rany współ czes˝
ności:"Teraz świadomość wielkości Twojej,
Panie, / rośnie we mnie i wydaje owo˝
ce".
Szczerze cieszę się z jej osiągnięć
twórczych - proza i poezja w pismach li˝
terackich, w licznych almanachach, dzie˝
siątkach recenzji, jej pięć indywidual˝
nych tomików poetyckich. Wiem, że w przy˝
szłym roku ma wydać wybór wierszy. Gratu˝
luję! "Poezja jest mową ojczystą rodzaju
ludzkiego"- stwierdził Herder. Jakże to
prawdziwe!
Wiem, że nieobce są Ani sprawy osób
niepełnosprawnych. Porusza dość często
to zagadnienie w swoich listach. Poświę˝
ciła wiersz Marii Grzegorzewskiej, która
stwierdziła: "Nie ma kaleki, jest czło˝
wiek". Słuszność tego potwierdza życie.
Mam nadzieję, że ustosunkuje się jeszcze
nie raz do tych zagadnień.
Często podziwiam jej skrupulatność i
dokładność w poprawianiu tekstów.To nawyk
długich lat pracy polonistki. Oby takich
nauczycieli było więcej,niestety nasze
pokolenie przemija.
tytuł
List 22
Drogi Łukaszu!
tekst
Od dawna zachwycam się osobą Profeso˝
ra Stuligrosza i chórem, którym dyrygu˝
je- "Poznańskimi Słowikami". Jest to tak
piękna sprawa, że po kolejnym koncercie
pod jego batutą, który był dedykowany pa˝
ni doktor Władysławie Błeńskiej, z okazji
nadania jej Doktoratu Honoris Causa, po˝
stanowiłem napisać ten list do Ciebie i
opowiedzieć o tej postaci.
Profesor oddany bez reszty pieśni i
muzyce, ogarnąłby także Ciebie, gdybyś
miał w sobie dar i potrzebę śpiewania.
Profesor pełen entuzjazmu dzieli się z
nami tą sztuką, jak chlebem. Czy nie są˝
dzisz, że musi On być szczęśliwy, skoro
nigdy nie znajdujemy na Jego twarzy smut˝
ku. Dowiedziałem się, iż było to w "Wiel˝
ki Piątek", kiedy nawiedzony łaską cier˝
pienia, zaśpiewał Panu pieśń dziękczynną.
Napełniony radością, nigdy nie przestał
głosić chwały Boga. Muzyka i śpiew dla
Niego jest źródłem, z którego tryska
światło nadziei. Dla Profesora ta sztuka
jest, jak falujące niebo wszystkimi od˝
cieniami tęczy, jak ocean grający falami
ciszy.
Łukaszu, nie chciałbym, aby ten list
był powtórką innych listów i stał się
"hymnem" pochwalnym dla Profesora. To On
całkowicie oddany pieśni i muzyce, jest
przykładem pogodnego życia. Jego radość i
nieustanne chwalenie Boga, brzmi przez
usta tych, którymi dyryguje. A radość tą
i niepowtarzalny talent opiera na cier˝
pieniu. Od lat jest podporą domu, jest
ramieniem dla swojej małżonki, która
dźwiga na sobie krzyż. To On swoją posta˝
wą i pogodą ducha napełnia cały dom.
Profesor Stefan Stuligrosz jest
cenną osobowością dla naszego miasta, re˝
gionu, dla Polski. Potrafi w zaskakujący
sposób przekazywać piękno muzyki, śpiewu
i patriotyzmu.Wypływa to wszystko z jego
serca i z ust tych młodych chłopców,któ˝
rych kształtuje. Swoim słowem potrafi za˝
chęcić uczestników każdego koncertu. Wła˝
śnie "Poznańskie Słowiki" pod Jego batutą
sławią piękno pieśni na wszystkich konty˝
nentach. Dzięki temu chórowi kultura pol˝
ska dociera do najdalszych zakątków. To
On ukształtował setki, a może tysiące
młodych serc w duchu umiłowania muzyki i
pieśni.On wychował kilka pokoleń muzyków
i dyrygentów.
Zachwycony Jego działalnością, każdym
występem chóru, a wczorajszym w szczegól˝
ny sposób, pragnę najserdeczniej, najcie˝
plej podziękować.Trudno mi wyrazić tę ra˝
dość słowami. Niech ten skromny list do
Ciebie Łukaszu i z serca wypowiedziane
"dziękuję", będzie zadośćuczynieniem dla
Profesora i chóru. Niech zdrowie i pogoda
ducha towarzyszy im przez długie lata!
tytuł
List 23
Drogi Łukaszu!
tekst
Pamiętam, że kiedy jeszcze praco˝
wałeś zawodowo, miałeś miłych przyjaciół,
którzy pomagali Ci zawsze tam, gdzie były
potrzebne oczy. Przyjaźń z Elżbietą i
Stanisławem zaczęła się wcześniej, dzięki
Twojej pracy w szkolnej bibliotece. Elż˝
bieta była dobrym fachowcem i doskonałą
pracownicą Miejskiej Biblioteki Publicz˝
nej im. E. Raczyńskiego w Poznaniu. Bezi˝
nteresownie udzielała Ci pomocy w katalo˝
gowaniu i inwentaryzowaniu księgozbioru w
szkolnej bibliotece. Ponieważ Stanisław
pracował w pokrewnym dziale i Jego pomoc
oraz fachowa rada czasem była niezbędna,
raz po raz przyjeżdżał do Ciebie z Elż˝
bietą i tak się to zaczęło. Z tej pary
narodziła się nowa rodzina bibliotekarzy.
Po tylu latach, mimo kwitnącej, uro˝
czej trójki dzieci, nawału pracy i obo˝
wiązków, przyjaźń ta, jak mi wiadomo trwa
nadal. Wiem, że w razie potrzeby, u nich
zawsze znajdziesz pomoc w dziedzinie
bibliotekarstwa i radę w znalezieniu ta˝
kiej czy innej pozycji.
Dlaczego postanowiłem napisać o tym w
liście? Dlatego, aby zapisać, utrwalić to
działanie i by powiedzieć to, czego pew˝
nie nigdy nie powiedziałem. Muszę przy˝
znać, że trudno było Ci dojeżdżać do pra˝
cy, do Owińsk, ale tam znajdowałeś radość
swojego życia, toteż czyniłeś to z dużą
przyjemnością. Pomoc techniczna tych osób
była Ci niezbędna.
Kiedy po wielu latach miałeś odcho˝
dzić z pracy na zasłużony wypoczynek, by˝
ło Ci bardzo ciężko pogodzić się z tym
faktem. W tej szkole zostawiłeś całe nie˝
mal serce. Współpraca z takimi Przyjació˝
łmi jak Andrzejewscy, praca z dziećmi, to
jest coś, czego nie można zapomnieć!
Nie było, niestety, nikogo, kto cho˝
ciaż dla pozoru powiedziałby Ci: "może
Pan jeszcze zostanie"? Ciebie jednak, na
szczęście, interesowała twórczość. Po˝
trzebowałeś więcej czasu na pisanie. Na
wydawanie swoich książek, oraz na spotka˝
nia z dziećmi i z młodzieżą w innych
szkołach. W okresie tamtej pracy i przy
fachowej pomocy takich osób, nauczyłeś
się bardzo dużo, szczególnie w posługiwa˝
niu się książką.
Twoje kontakty z dziećmi zwiększyły
się o wiele bardziej. Spotykasz się z ni˝
mi w całym województwie i nie tylko w tym
jednym. Przyjaźń z Andrzejewskimi trwa
nadal. Teraz masz więcej czasu na pisanie
nowych tekstów. Piszę ten list, aby w nim
podziękować i wyrazić swoją i Twoją
wdzięczność za otrzymaną pomoc. Niejeden
człowiek nie zrozumie jak wielką wartość
ma w sobie przyjaźń i praca wkładana w
nauczanie dzieci!
Chciałbym, aby Ich dzieci rosły w mą˝
drości i w przyjaźni z innymi, by nigdy
nie brakowało Im zdrowia. Z całego serca
tego Im życzę!
tytuł
List 24
Drogi Łukaszu!
tekst
Zauważyłem, że po raz pierwszy odwa˝
żyłeś się napisać swój list do nieżyjącej
już matki. Domyślam się, że chciałeś po˝
wiedzieć Jej o swojej miłości do żony.
Nie zależało Ci aby mówić o tym przy pie˝
rwszej lepszej okazji i pierwszej lepszej
osobie, ale chciałeś powiedzieć to w liś˝
cie do Matki. Miałeś może nadzieję, że
całe niebo usłyszy Twoje słowa, bo nie
przypuszczam, aby Twoja matka nie była w
niebie. Miłość, którą miała w swoim ser˝
cu, nie mogła sprawić tego, aby nie do˝
szła do królestwa Bożego. Jesteś prawie
przekonany o tej miłości i dlatego posta˝
nowiłeś napisać ten list.
Mamo, List ten adresuję do Ciebie, a
jest on właściwie pisany do mnie. Jest
jakby rozliczeniem samego siebie. Opowia˝
dałem już Ci, że w młodości miałem zupeł˝
nie inne plany. Spotkałem jednak Zofię,
która została moją żoną. Niedługo zasta˝
nawiałem się, czy ją poślubić, czy jesz˝
cze poczekać. Zamknąłem jednak tamten
rozdział, planów i marzeń. Często siadam
w ciszy i tak sobie rozważam moje życie,
co mi się udało, a czego powinienem żało˝
wać. Jestem pewien, że drugiej takiej żo˝
ny nie spotkałbym dla siebie. Zofia ma w
sobie tyle dobroci, że nie podejmuję się
wyliczać wszystkich Jej zalet. Czasem wą˝
tpię, czy jestem tego wart?
Obciążony defektem zdrowia, staram
się nadrabiać ten brak swoim zachowaniem,
pracą, do której potrzebna jest odpowied˝
nia atmosfera w domu i to właśnie mam za˝
pewnione. Mojego inwalidztwa Zosia stara
się nie zauważać. Więcej, robi wszystko
tak dyskretnie i naturalnie, że lepiej
nie trzeba. Jest to Jej ogromna zasługa i
umiejętność odpowiedniego traktowania
ludzi niepełnosprawnych.
Może jedno szczęście nas ominęło. Nie
doczekaliśmy się własnych dzieci. Jak
wiesz, napisałem wiersz o synu. Widać ta˝
kie było przeznaczenie, taka wola Boga.
Dobrze, że potrafimy zgadzać się z tą wo˝
lą i mamy umiejętność przyjmowania dobra
i zła.
Skoro mamy w sobie tyle zrozumienia
do siebie, tyle miłości, to może ona re˝
kompensuje nam kochanie innych dzieci i
dawanie im naszych serc. Doświadczyłem
tego w pracy w szkole i spotykam się z
nią każdego dnia. Wiem doskonale, ile ra˝
dości sprawia najdrobniejszy gest i pomoc
jakiemuś dziecku. Jeżeli po drodze czegoś
nie dopatrzyłem, albo coś zgubiłem, to
lata wczesnej młodości. Zbyt późno pozna˝
łem Zofię, aby nacieszyć się naszą miłoś˝
cią i obdarowywać nią innych. Stracone
lata, przed naszym poznaniem się, mogły
tylko pomnożyć bilans naszych uczynków,
miłości dla siebie i innych.
Chciałbym, aby Żonie nigdy nie brako˝
wało zdrowia i bym jak najdłużej mógł żyć
w cieniu jej dobroci!
tytuł
List 25
Drogi Łukaszu!
tekst
Nie wyobrażam sobie, ile radości może
sprawić ta wiadomość nieżyjącej już mat˝
ce, że papieżem Kościoła Powszechnego zo˝
stał Nasz Rodak. Ten fakt uspokaja nas
wszystkich w tak szczególnych i niespoko˝
jnych czasach. Dziękujemy nieustannie Bo˝
gu za ten dar, za szczególne wyróżnienie
Naszego Narodu. W dniu wyboru, to jest
szesnastego każdego miesiąca, we wszyst˝
kich kościołach prosimy o zdrowie dla pa˝
pieża. Zastanawiam się, skąd papież bie˝
rze tyle sił. Jest to już ponad sześć˝
dziesiąt Jego pielgrzymek na wszystkie
niemal kontynenty. Z Jego serca promie˝
niuje dobroć. Może nie wszyscy doznali
tego odczucia, ale tak jest. Jego ręce
przytulają szczególnie najbiedniejszych i
opuszczonych, chorych na trąd, umierają˝
cych, dzieci i dorosłych, czarnych i bia˝
łych, wierzących i niewierzących. Serce
Ojca świętego raduje się widząc tłumy uś˝
miechniętej i rozśpiewanej młodzieży, ale
smuci się niezmiernie, widząc tyle wojen
i niewinnie ginących ludzi. Smuci się,
widząc tyle nienawiści i zbrodni. Ogarnia
je żal i smutek, że nikt nie słyszy woła˝
nia i próśb o pojednanie i zaniechanie
braterskich walk.
Zapewniam Cię, że moi najbliżsi i
przyjaciele są pełni podziwu i uznania w
ocenie dążenia do zjednoczenia wszystkich
ludzi. Zapewniam, że nieustannie prosimy
Boga o zdrowie dla papieża. Szkoda, że tu
na ziemi nie doczekała tych czasów, aby
być choćby na jednej z pielgrzymek Ojca
świętego.
Często nazywają go papieżem pokoju.
On chciałby wyciszyć wszystkie wojny i
niepokoje między narodami. Chciałby do˝
prowadzić do zjednoczenia kościołów i re˝
ligii. On, podobnie jak Prymas Tysiącle˝
cia, postawił wszystko na Maryję. Papież
Jan Paweł II ma na uwadze zawsze człowie˝
ka. We wszystkich Jego poczynaniach Czło˝
wiek jest najważniejszym punktem odnie˝
sienia.
Łukaszu, przypomina mi się scena,
kiedy Chrystus powiedział do Piotra: "Ty
jesteś opoka, na której zbuduję kościół
mój, a bramy piekielne go nie zwyciężą.
Tobie daję klucze królestwa itd.." Uwa˝
żam, że obecny papież jest w całej pełni
kontynuatorem polecenia Chrystusowego. .
tytuł
List 26
Drogi Łukaszu!
tekst
Chciałbym Ci powiedzieć trochę o so˝
bie. Upłynęło już ponad dziesięć lat od
naszego rozstania. Nastąpiło tak dużo
zmian. W liście tym nie będę spowiadał
się z swoich grzechów. Nie było ich tak
dużo. Każdy z nas ma swoje słabości.
Pamiętam, jak kilka lat temu przesta˝
łeś pracować zawodowo. Początkowo trudno
było Ci pogodzić się z tym faktem i oswo˝
ić się z tą myślą. Powoli wszystko się
ułożyło. Masz więcej czasu do swojej dys˝
pozycji i możesz nim sam rozporządzać.
Piszesz dużo więcej wierszy, a także wy˝
dajesz więcej książek. Odbywasz liczne
spotkania autorskie z dziećmi i z mło˝
dzieżą. Daje Ci to dużo zadowolenia. Czę˝
sto mam to poczucie, jak gdybyś pracował
normalnie, ale robisz to już na własny
rachunek. Nikt nie decyduje o Twoim cza˝
sie, nie nakazuje Ci, co masz robić. Jes˝
teś panem własnego czasu.
Lubisz powracać w rodzinne strony. W
Luboni zawsze odnajdujesz jakąś refleksję
i wspomnienia. Tam otwiera się jakby
źródło nowych tematów do pisania. Leszno,
Poniec, to są miejscowości, w których lu˝
bisz się zatrzymywać. Powracasz raz po
raz do Gostynia i kontaktujesz się listo˝
wnie z nowymi przyjaciółmi na Śląsku. Ro˝
bisz to dlatego, że są to drogi Twojej
młodości.
Łukaszu, po naszym rozstaniu się,
przeszło na drugi brzeg tak dużo dobrych
ludzi! Patrzę już na ten fakt bardzo spo˝
kojnie. Wiem, że wszyscy idziemy w tym
samym kierunku i nikt z nas nie przejdzie
obok bramy śmierci. Nikt nie uniknie sądu
i rozliczenia ze swojego życia.
Czasem niepokoję się o tych, którzy
stawiają się przeciw boskiemu prawu. Wy˝
daje im się, że to oni mają rację, że to
człowiek decyduje o wszystkim. Tak nie
jest. Żal mi tych błądzących w swoim za˝
dufaniu, ale jest to ich sprawa.
Łukaszu, zapewniam Cię, że ja nie od˝
szedłem od przekazywanych mi przez moją
matkę zasad i pouczeń. Jestem zawsze dum˝
ny z tego wszystkiego, co mi przekazała i
korzystam z przykładu Jej życia!
tytuł
list 27
Drogi Łukaszu!
tekst
Jestem na wakacjach w Międzygórzu i
mam dużo więcej czasu i spokoju. Ostatnio
napisałem do Ciebie wiele listów, w któ˝
rych poruszałem różne sprawy. Teraz za˝
stanawiam się, czy to dobrze, czy czasem
czymś Cię nie zasmuciłem, albo czy napi˝
sałem o wszystkim, o czym napisać chcia˝
łem? Opowiadałem w tych listach o moich
koleżeńskich przyjaźniach, o różnych lu˝
dziach, poruszałem dużo spraw i pokazywa˝
łem dwie strony naszego życia.
Często brak mi Matki i Ojca obecnoś˝
ci, ale żona rekompensuje mi to wszystko
swoją dobrocią. Jak pewnie zauważyłeś,
doceniam żyjących i nieżyjących kolegów.
Od czasu do czasu przywołuję ich w pamię˝
ci. Doceniam każdą przyjaźń i życzliwość.
Sam odczuwam radość i satysfakcję, kiedy
mogę pomóc innym i gdy uda mi się coś
dobrego dla innych zrobić.
W jednym z tych listów podkreśliłem
wielkość istoty ludzkiej. Każdy człowiek
jest ważną, najważniejszą osobowością, bo
stworzoną na podobieństwo Boga. Wszyscy
idziemy ku temu samemu celowi, ku Wiecz˝
ności. Jednak wybierać może każdy z nas
dowolnie. Istotą doskonałą jest tylko Bóg
i do Niego kierujemy nasze kroki i dąże˝
nia.
Czytając Pismo święte, na początku
stworzenia człowiek także musiał być do˝
skonałym stworzeniem, nie dostrzegał na
przykład swojej nagości. Jego zmysł pożą˝
dania, nie tylko smaku zakazanego owocu,
pożądania zmysłowego, ale władzy i stania
się równym Bogu. To właśnie sprawiło, iż
człowiek zrójnował harmonię szczęścia.
Bóg nie stworzył cierpienia, to sam czło˝
wiek dokonuje wyboru.
Łukaszu, taki jest obraz naszej
ludzkiej niedoskonałości, naszej słaboś˝
ci, z której wyzwolił nas Chrystus. Te
zagadnienia starałem się w jakimś stopniu
pokazywać w swoich listach. Nie wiem, na
ile mi się to udało?
Niepokoi mnie wciąż sprawa cierpie˝
nia, które dotyka nas na każdym kroku i
okazuje się, że jest ono czymś obcym, bo
nawet Hiob ośmielił się bluźnić Bogu.
tytuł
List 28
Drogi Łukaszu!
tekst
Wiem, że na żaden z moich listów
nie otrzymam odpowiedzi. Cieszę się, że
mogłem Ci o wielu sprawach napisać.
Wczoraj podjąłem decyzję o ponownym
wyjeździe w góry i będzie to trochę dłuż˝
szy okres. Zauważyłem, że w żadnym z swo˝
ich listów nie opowiadałem Ci o pięknych
Sanktuariach Maryjnych w Polsce i na
świecie. Był to zawsze Twój ulubiony te˝
mat. Często poruszałeś te zagadnienia.
Mógłbym Ci dziś opowiedzieć o tych Sank˝
tuariach, w których dokonuje się tyle cu˝
downych uzdrowień. Dlaczego nie potrafi˝
łem uprosić łaski cudownego uzdrowienia
dla Ciebie i mojej Matki? Ona pokładała
tak wielką ufność w Bogu. Widać dojrzała
tak bardzo w oczach Boga, że musiała już
odejść, bo dojrzały owoc należy zbierać.
Dziś nie proszę też o uzdrowienie Twojej
ślepoty, bo światło Twojego wnętrza jest
dostatecznie duże. Wierzę w możliwość
uzdrowienia, ale czy to wyszłoby na Twoje
dobro, tego nie wiem.
Jeśli w Fatimie słońce, na oczach ty˝
sięcy ludzi, mogło wirować z ogromną
prędkością, jeśli tam i w Lourdes i w la
Salette, w Częstochowie i w wielu, wielu
innych miejscach dokonuje się tak dużo
cudownych uzdrowień, to dlaczego miałoby
to być niemożliwe i w Twoim przypadku?
Łukaszu, nadchodzący okres mojego
wyjazdu będzie doskonałym czasem, abym
przemyślał wszystkie sprawy związane z
naszym rozstaniem. Przemyślę to wszystko,
co nurtuje moje serce. Może tam napotkam
jakąś pustelnię i pustelnika, aby w ogro˝
mnej ciszy spojrzeć w siebie, bo najtrud˝
niej odnaleźć siebie w sobie.
Po swoim powrocie napiszę ponownie!
Spis treści
tabul
Jak wiemy... 5
List 1 9
List 2 16
List 3 19
List 4 23
List 5 26
List 6 30
List 7 33
List 8 36
List 9 39
List 10 41
List 11 43
List 12 46
List 13 50
List 14 54
List 15 57
List 16 60
List 17 62
List 18 65
List 19 67
List 20 70
List 21 72
List 22 74
List 23 77
List 24 80
List 25 83
List 26 86
List 27 88
List 28 90