Samodzielne wykonywanie woblerków to naprawdę duża frajda. Największą będzie złowienie ryby na własnoręcznie wykonaną dobrą przynętę przy minimalnych kosztach włożonych w materiały. Tekst dla tych, którzy właśnie zaczynają majsterkowanie.
Zima trzyma mocno. Zanim trochę odpuści warto wystrugać trochę woblerków aby mieć zapas na wiosnę. Zacząłem strugać woblerki trochę z nudów, trochę mnie ambicja poniosła - że inni robią takie fajne, trochę z potrzeby zrobienia czegoś innego niż jest w sklepach no i oczywiście z powodu kosztów. Zakup 20 dobrych woblerów to minimum 200zł. Samodzielne wykonanie woblera to koszt ok. 2 zł na wszystkie materiały + kotwice.
Opiszę jak produkuję woblery pstrągowe o długościach 4,5-5cm oraz 6-6,5cm. Jest to sposób dość pracochłonny i archaiczny, lecz mnie nie zależy na uruchomieniu fabryki :)
Deseczkę z balsy o szerokości 10cm i grubości 8mm tnę na odcinki 5 i 7cm. Następnie z takich odcinków wycinam kołeczki o szerokości ok. 1,5cm.
Tym samym brzeszczotem wycinam na dole szczelinę na drut w osi symetrii na głębokość ok. 0,5cm. Nożykiem wycinam kształt korpusu - wycinając grubszy brzuszek ( do 1/3 długości korpusu) i cienki ogonek - podcinając korpus w kierunku grzbietu. W miejscu, gdzie będzie uszko przedniej kotwicy poszerzam szczelinę na długości ok. 1,5 cm - w tym miejscu będzie obciążenie. Przekrój korpusu przypomina literę V. Głowę korpusu modeluję na kształt < z ostrym noskiem i prawie płaskim grzbietem głowy. Po oszlifowaniu korpusu papierem ściernym wycinam szczelinę na ster. Dla woblerów najgłębiej schodzących wycinam głęboką na 5mm szczelinę pod kątem 25-30 stopni - prawie równolegle do grzbietu głowy. Korpus maluję jedną warstwą lakieru bezbarwnego, aby drewno nie nasiąkało wodą podczas testowania obciążenia.
Ster do deep-runnerów ma długość 3cm, wycinam go z poliwęglanu o grubości 1- 1,2 mm i nadaję kształt trapezu o bokach 6mm ze strony, którą wkleję w korpus i 12-15mm z drugiej strony. Dokładnie w osi symetrii steru w odległości 16-17mm od krótszego boku steru wycinam otwór o średnicy 2mm, w którym będzie przednie uszko woblera. Chodzi o to, że uszko nie może być dalej niż w połowie steru licząc od końca korpusu.
Dla woblerów płycej schodzących (do 0,5m) szczelinę wycinam pod kątem ok. 45 stopni, zaczynając ok. 2mm od "noska" korpusu w dół, a ster ma długość 2cm. Przednie uszko woblera będzie dokładnie w miejscu, gdzie ster łączy się z korpusem - nic wyżej. W tym sterze należy wyciąć szczelinę o długości ok. 3mm na drut, który w tym przypadku przechodzi przez ster. Stelaż wyginam z jednego kawałka drutu. Ja używam mosiężnego o grubości 0,8mm. Łatwo się wygina ale jest dość mocny i uszka się nie odkształcają. Wykonanie stelaża do deep-runnerów jest dość pracochłonne. Najwięcej trudności przysparza podgięcie przedniego uszka aby było odpowiednio skierowane do góry. Po tej operacji przekładam końcówki drutu przez otwór w sterze i wyginam pozostałe uszka pilnując, aby drut układał się jak najgłębiej w szczelinie korpusu i nie utrudniał wkładania obciążenia.
Teraz czas na próbę obciążenia. Każdy wobler dociążam osobno taśmą ołowianą, na uszka zakładając kotwice. Dla ułatwienia nie zakładam kółek łącznikowych tylko zapinam kotwice na najmniejszych agrafkach. Całe obciążenie woblera skupiam wokół uszka przedniej kotwicy i jak najniżej w kierunku brzuszka. Dzięki temu praca woblera jest mocna. Jeżeli damy obciążenie tuż za uszkiem kotwicy w kierunku ogona praca będzie ciut delikatniejsza - to wobler na szybki nurt.
Ilość obciążenia testuję w małym garnku, przy herbatce, przed telewizorkiem. Herbatka z cytryną jak najbardziej wskazana. Po testach wobler powinien wyschnąć. Polecam robienie woblerów i pływających i tonących.
Tonących raczej nie robię w wersjach o drobniejszej pracy, nie przesuwam obciążenia za uszko przedniej kotwicy tylko skupiam dokładnie wokół, gdyż powinny zachować jak najmocniejszą pracę - będziemy je "stawiać" w wolnym nurcie.
Teraz czas na wklejenie steru, stelaża i obciążenia. Za pomocą zaostrzonej zapałki wciskam klej dwuskładnikowy Distal wolnoschnący w szczeliny, wkładam stelaż, ster i obciążenie. Usuwam nadmiar kleju z boków woblera po wciśnięciu steru. Kładę woblerka do góry brzuchem i zalewam klejem szczelinę. Zostawiam na 2-3 godziny. Klej wolnoschnący dokładnie wchodzi w szczeliny i trzeba uzupełnić - wyrównać do brzegów korpusu. Teraz maluję cały korpus farbą akrylową białą. Następnie zanurzam wobler w lakierze bezbarwnym. Wieszam na druciku i zostawiam do wyschnięcia na min. 12 godzin.
Teraz pora na testy „wannowe”. Ustawiam uszko dokładnie w osi symetrii. Korygowanie przez przygięcie uszka zostawiamy sobie na ostateczne testy nad wodą, oraz zostawiamy sobie pole manewru aby ustawić wobler odpowiednio do nurtu ( np. przyginając uszko w odpowiednią stronę spowodujemy, że wobler nie będzie wchodził w brzeg a przy mocniejszym podciągnięciu będzie odskakiwał od brzegu w kierunku nurtu).
Przyszykowałem sobie krótką szczytówkę od winkelpickera, do której dowiązałem 30cm cienkiej plecionki z agrafką. Zapinam wobler i przyczepiam kotwice do uszek ( kotwice na agrafkach, te same które używałem do wyważania). Przednia kotwica jest o numer większa niż tylna. Testuję, czy wobler pracuje przy wolnym ciągnięciu. Jeżeli przypadkiem nie pracuje, to podgrzewam troszkę ster zapalniczką i delikatnie przyginam zwiększając kąt steru w stosunku do osi korpusu. Jeżeli wobler wykłada się raz w prawo raz w lewo, albo porusza się „skokami” naprzód to trzeba troszkę opiłować ster - zmniejszyć go.
6-7cm "grubasy”
Siek 7,5cm,Salmo głowacz
Teraz szybsze prowadzenie. Jeżeli wobler wykłada się np. na lewy bok to troszkę przycinam ster z prawej strony. Próbuję też nagłego przyspieszania i obserwuję czy wobler dobrze pracuje. Do testowania deep runnerów nalewam pełną wannę wody. Trzeba dokładnie prosto ciągnąć. Zwykle jeden na 20 woblerów okazuje się felerny i nie do „podrasowania”. Minimalna szerokość steru w najszerszym miejscu to szerokość korpusu czyli ok. 8mm. Wobler z tak wąskim sterem oraz dociążony tuż za uszkiem w kierunku ogona będzie miał bardziej „migotliwą” niż ogonową pracę, ale będzie mniej stabilny i w bardzo szybkim nurcie może się wykładać. Wobler z szerokim sterem, dociążony dokładnie w 1/3 długości w miejscu uszka przedniej kotwicy będzie miał mocną pracę „ogonową”, ale dzięki kształtowi korpusu i „płaskiej głowie” nie będzie się wykładał w szybkim nurcie, a nawet nurt będzie go dociskał w dół niż wypychał w górę.
Po testach wannowych pora na malowanie. To rzecz, która mi wychodzi najgorzej, gdyż moje zdolności artystyczne nauczyciele plastyki oceniali zawsze najwyżej na 3+. Również stosowana przeze mnie technika jest raczej szybkościowa niż profesjonalna. Ale rybom to wystarcza, więc nie ma co przesadzać z dokładnością. Ja używam kolorowych długopisów żelowych z brokatem. W handlu dostępne są również z brokatem i zapachowe - malinowe, jeżynowe, pomarańczowe itp. Te też się nadają. Nie stwierdziłem wpływu zapachu żelu na brania. Nie znalazłem w sklepach niestety długopisów z żelem o zapachu ryby czy ochotki. Długopisy kupuję najtańsze, bo te „zalewają” i piszą grubo, co ułatwia malowanie. Jeśli długopis nie „leje” odpowiednio to można wyjąć wkład, wydmuchać kropelkę i rozprowadzić zapałką. Stosuję kolory : srebrny, złoty, zielony, czerwony, niebieski i czarny. Granice kolorów zacieram palcem po przeschnięciu żelu. Czarnego koloru używam głównie do przyciemniania grzbietu. Żele można mieszać już na korpusie woblera. Np. malując niebieski grzbiet można nałożyć trochę czarnego, rozetrzeć palcem i przyciemnić mocniej sam grzbiet a mniej w kierunku boków.
Po wyschnięciu żelu maluję lakierem bezbarwnym 2 razy. Do lakieru dodaję srebrny brokat, albo maluję ostatnią warstwę lakierem do paznokci z brokatem. Tani lakier do paznokci z brokatem można dodać w niewielkiej ilości do Domaluxu (lakier bezbarwny do parkietów - mocno śmierdzący ale tworzy cienką twardą warstwę).
Woblery w kolorze żółtym maluję po prostu żółtym akrylem a nie białym. 2 warstwy starczają, na to lakier bezbarwny.
W woblerach pływających skrzela maluję jednym kolorem, a w tonących innym dla odróżnienia. Można oznaczać inaczej, dla mnie to najprostszy sposób.
Serię 20 woblerów robię tydzień po 2-3 godziny wieczorami. Nie spieszy mi się. Spróbujcie zrobić serię 10 sztuk na początek po 2-3 sztuki i testujcie co wam wychodzi. Następna seria powinna być już w 80% udana. Nie wszystkie woblery można zrobić samemu, za to w sklepach może nie być przynęt, które byłyby idealne na najczęściej odwiedzanym przez was łowisku. Mam w pudełku trochę przynęt sklepowych, trochę od znajomych. Wybierając się na pstrągi warto mieć też trochę gum oraz jigi.
Życzę miłego majsterkowania, oraz połamania kija na rybie, która się złakomi na wasz woblerek. Przyrzekam - radość podwójna!