Hart Michael 100 postaci, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości


Michael H. Hart

100

postaci,

które miały

największy

wpływ

na dzieje

ludzkości

Z angielskiego przełożył

Piotr Amsterdamski

Świat Książki


Tytuł oryginału

The 100 A Ranking of the Most Influential Persons in History

Projekt obwoluty, oprawy i stron tytułowych

Mieczysław Bancerowski

Redakcja

Marek Gumkowski

Korekta

Marianna Filipkowska, Halina Ruszkiewicz, Ludwika Szumna

Copyright © 1978, 1992 by Michael H. Hart

Published by arrangement with Card Publishing Group, Inc.

All Rights Reserved

© Copyright for the Polish edition by Świat Książki, Warszawa 1995

© Copyright for the Polish translation by Piotr Amsterdamski, Warszawa 1994

Pisownia nazwisk arabskich i chińskich według najnowszych zasad transkrypcji

Świat Książki, Warszawa 1996

Druk i oprawa: Drukarnia Naukowo-Techniczna, Warszawa

ISBN 83-7129-028-4

Nr 1090


Pamięci mojego ojca,

bez którego zachęty i inspiracji

książka ta nigdy by nie powstała


Chciałbym wyrazić szczególne podziękowanie dr. J. Richardowi Gottowi III

za liczne uwagi na temat znaczenia rozmaitych historycznych postaci.

Bardzo pomogły mi również dyskusje z Harrisonem Rothem

i Donaldem Archerem.

Dziękuję serdecznie mojej matce i siostrze za to,

że zachęcały mnie i wspierały podczas pracy.

Przede wszystkim jednak chciałbym podziękować mojej żonie Sherry,

której pomoc przy zbieraniu informacji

i pisaniu w wielkim stopniu przyczyniła się

do powstania tej książki.

0.9v

- w tej wersji brak rysunków oraz fotografii, są one dostępne w wersji djvu oraz papierowej

+ zawiera dodatkowo linki do wikipedii i linki wewnętrzne

- numery stron w spisie ilustracji odnoszą się do wersji djvu oraz papierowej

Książka nie jest na licencji GPL. Przy cytowaniu i zamieszczaniu informacji z tej książki w wikipedii/innych miejscach proszeni są państwo o podanie pełnego źródła:

Hart Michael - 100 postaci, które miały największy wpływ na dzieje ludzkości,

Świat Książki 1995;ISBN 83-7129-028-4


Spis treści 5

Spis ilustracji 10

Przedmowa 14

Przedmowa do II wydania amerykańskiego 16

Wstęp 20

Tablica chronologiczna niektórych ważnych 23

Mahomet 24

Isaac Newton 27

Jezus Chrystus 30

Budda 33

Konfucjusz 35

Św. Paweł 37

Cai Lun 39

Johann Gutenberg 42

Krzysztof Kolumb 44

Albert Einstein 46

Ludwik Pasteur 49

Galileusz 51

Arystoteles 54

Euklides 56

Mojżesz 58

Karol Darwin 60

Shi Huangdi 63

Oktawian August 66

Mikołaj Kopernik 68

Antoine Laurent Lavoisier 70

Konstantyn Wielki 72

James Watt 74

Michael Faraday 76

James Clerk Maxwell 78

Marcin Luter 80

Jerzy Waszyngton 83

Karol Marks 85

Bracia Wright 88

Czyngis-chan 91

Adam Smith 93

William Szekspir 95

John Dalton 103

Aleksander Wielki 105

Napoleon Bonaparte 108

Tomasz Edison 111

Antony van Leeuwenhoek 113

William T.G. Morton 115

Guglielmo Marconi 118

Adolf Hitler 120

Platon 123

Oliver Cromwell 125

Alexander Graham Bell 128

Alexander Fleming 130

John Locke 132

Ludwig van Beethoven 134

Werner Heisenberg 136

Louis Daguerre 138

Simón Bolívar 140

Kartezjusz 142

Michał Anioł 145

Papież Urban II 146

Umar Ibn al-Chattab 148

Asioka 150

Św. Augustyn 151

William Harvey 153

Ernest Rutherford 155

Jan Kalwin 157

Gregor Mendel 160

Max Planck 162

Joseph Lister 164

Nikolaus August Otto 166

Francisco Pizarro 169

Hernando Cortés 172

Tomasz Jefferson 175

Królowa Izabela I 178

Józef Stalin 181

Juliusz Cezar 184

Wilhelm Zdobywca 186

Zygmunt Freud 189

Edward Jenner 191

Wilhelm Conrad Röntgen 193

Jan Sebastian Bach 195

Laozi 197

Wolter 199

Johannes Kepler 202

Enrico Fermi 204

Leonhard Euler 206

Jean-Jacques Rousseau 208

Niccolò Machiavelli 211

Thomas Malthus 214

John F. Kennedy 216

Gregory Pincus 218

Mani 221

Lenin 224

Sui Wen Di 227

Vasco da Gama 229

Cyrus Wielki 233

Piotr Wielki 236

Mao Zedong 239

Francis Bacon 241

Henry Ford 244

Mengzi 246

Zaratustra 248

Królowa Elżbieta I 250

Michaił Gorbaczow 253

Menes 259

Karol Wielki 261

Homer 264

Justynian I 266

Mahawira 268

Lista dodatkowa 270

Archimedes 272

Charles Babbage 273

Cheops 274

Maria Skłodowska-Curie 275

Benjamin Franklin 276

Mohandas Gandhi 277

Leonardo da Vinci 278

Abraham Lincoln 279

Ferdynand Magellan 280

Św. Tomasz z Akwinu 280

Uwagi końcowe 281

Skąd pochodzili bohaterowie książki? 282

Kiedy żyli bohaterowie książki? 283

Czym się zajmowali bohaterowie książki? 283



Mekka, święte miasto islamu; czarny budynek w środku to Kaaba, san­ktuarium, w którym mieści się Czarny Kamień 31

Wojownicy muzułmańscy w okresie podbojów Mahometa, dokony­wanych w imię Allaha 33

Isaac Newton 36

Newton rozszczepia promień światła 39

Jezus Chrystus 41

Budda 44

Dzwonnica japońskiej świątyni bud­dyjskiej 45

Konfucjusz.48

Legendarne spotkanie Konfucjusza z Laozi 49

Św. Paweł 51

Michał Anioł, fragment fresku Na­wrócenie św. Pawła w Watykanie 53

Pielgrzymi chrześcijańscy idący w procesji Via Dolorosa w Jerozo­limie w dzień Wielkiego Piątku 54

Pokrojony bambus myje się i moczy w basenie 55

Przygotowanie masy papierniczej 56

Formowanie arkusza papieru 56

Prasowanie arkuszy papieru 57

Suszenie arkuszy papieru 57

Johann Gutenberg 59

Gutenberg sprawdza z przyjaciółmi pierwszą stronę druku 60

Strona z oryginału Biblii Gutenberga 61

Krzysztof Kolumb 63

Václav Brožik, Kolumb przed Izabelą 64

John Vanderlyn, Zejście Kolumba na ląd 65

„Nina”, „Pinta” i „Santa Maria” żeglują do Nowego Świata 66

Albert Einstein 67

Einstein omawia swoje teorie 70

Ludwik Pasteur 72

Pasteur w swoim laboratorium 73

Galileusz 75

Ilustracja prawa Galileusza dotyczą­cego działania dźwigni, z jego podręcznika fizyki Dialogi i dowo­dzenia matematyczne 76

Teleskop Galileusza 76

Krzywa Wieża w Pizie, z której szczy­tu Galileusz miał rzekomo demon­strować prawo spadania ciał 77

Arystoteles 79

Rafael, portret Arystotelesa, frag­ment obrazu Szkoła ateńska 80

Arystoteles i jego uczeń Aleksander 81

Euklides 83

Wykres do twierdzenia z geometrii Euklidesowej 85

Michał Anioł, Mojżesz 86

Karol Darwin 88

Wielki Mur Chiński 91

Oktawian August 95

Posąg cesarza Augusta w Watyka­nie 97

Mikołaj Kopernik 99

Antoine Laurent Lavoisier 101

Lavoisier w swoim laboratorium w Royal Arsenal 103

Konstantyn Wielki 104

Konstantyn pokonuje lwa - fragment gobelinu poświęconego Konstan­tynowi, według projektu Pietra da Cortony 105

James Watt 107

Watt jako chłopiec obserwuje skrap­lanie pary wodnej 108

Silnik parowy Watta o działaniu dwustronnym z 1769 r. 109

Michael Faraday 110

James Clerk Maxwell 112

Równania Maxwella są podstawo­wymi prawami elektryczności i magnetyzmu 113

Marcin Luter 115

Luter przybija dziewięćdziesiąt pięć tez na drzwiach kościoła w Wittenberdze 116

E. Delperee, Luter przed sejmem wormackim 117

Jerzy Waszyngton 119

Karol Marks 121

W szkole kadr w Beijing (Pekin) obywatele chińscy słuchają wy­kładu z marksizmu 123

Orville i Wilbur Wrightowie 125

Pierwszy dwupłatowiec braci Wright 127

Czyngis-chan 129

Adam Smith 131

Pens szkocki poświęcony pamięci Smitha 133

Portret Edwarda de Vere'a (przypisy­wany Marcusowi Gheeraedtsowi) 134

List pisany (po francusku) przez trzy­nastoletniego Edwarda de Vere'a 141

John Dalton 146

Tablica ciężarów atomowych ułożo­na przez Daltona 147

Aleksander Wielki 149

Aleksander na koniu, szczegół z mo­zaiki Bitwa Aleksandra wykona­nej w Pompejach z II w. p.n.e. 151

Napoleon Bonaparte 53

Napoleon podczas bitwy pod Waterloo 155

Tomasz Edison 158

Edison w swoim laboratorium w Me­mo Park 159

Antony van Leeuwenhoek 161

William T.G. Morton 163

Guglielmo Marconi 166

Marconi w swoim pływającym labo­ratorium na jachcie „Elettra” 167

Adolf Hitler 168

Scena z Buchenwaldu 169

Bojówki faszystowskie, 1933 r. 171

Platon 173

Oliver Cromwell 176

Cromwell odmawia przyjęcia korony Anglii 177

Alexander Graham Bell 180

Alexander Fleming 182

John Locke 184

Ludwig van Beethoven 187

Werner Heisenberg 189

Louis Daguerre 191

Simón Bolívar 193

Kartezjusz (René Descartes) 196

Michał Anioł 200

Pieta, Watykan 201

Bóg oddziela wody od ziemi - sce­na ze sklepienia Kaplicy Sykstyńskiej 202

Papież Urban II wzywa krzyżowców do odzyskania Ziemi Świętej 203

Meczet w Kairze nazwany imieniem Umara Ibn al-Chattaba 206

Asioka pisał edykty na kamiennych słupach; na ilustracji słup w Lauriya-Nandangarh 208

Augustyn dyskutuje z manichejczy­kami 210

Augustyn dyktuje skrybie 212

William Harvey 213

Harvey wyjaśnia swoje koncepcje Karolowi I 214

Ernest Rutherford 216

Jan Kalwin 219

Pomnik ku czci reformacji, Genewa 221

Gregor Mendel 222

Max Planck 225

Joseph Lister 227

Nikolaus August Otto 229

Silnik Otta wykorzystali pionierzy przemysłu samochodowego: Got­tlieb Daimler i Karl Benz 231

„Benzynowy powozik”, egzemplarz oryginalny 231

Francisco Pizarro 233

Pizarro na audiencji u Karola V przed wyruszeniem do Peru 235

Hernando Cortés 238

Spotkanie Cortésa i Montezumy 241

Tomasz Jefferson 242

Dom Jeffersona w Charlottesville w Wirginii - w historycznym Monticello - został zbudowany według jego własnego projektu 245

Królowa Izabela I 247

Józef Stalin 251

Juliusz Cezar 255

Idy marcowe; zabójstwo Juliusza Ce­zara 256

Wilhelm Zdobywca 258

Wilhelm Zdobywca podczas bitwy pod Hastings 261

Zygmunt Freud 262

Edward Jenner 264

Jenner przeprowadza pierwsze szcze­pienie 265

Wilhelm Conrad Röntgen 267

Jan Sebastian Bach 269

Laozi 272

Rodzina taoistyczna składa ofiarę podczas pełni księżyca przed zrów­naniem dnia z nocą 274

Wolter 275

Pogrzeb Woltera 278

Johannes Kepler 279

Enrico Fermi 282

Leonhard Euler 285

Jean-Jacques Rousseau 288

Niccolò Machiavelli 291

Thomas Malthus 294

John F. Kennedy 297

20 lipca 1969 r. astronauta z „Apol­la 11” pozostawił na Księżycu ten odcisk stopy, spełniając zobo­wiązanie Kennedy'ego z maja 1961 r., zgodnie z którym sta­tek kosmiczny z załogą miał wylądować na Księżycu „przed upływem tego dziesięciolecia” 298

Gregory Pincus 300

Mozaika perska przedstawiająca manichejskich „wybranych” 303

Lenin 306

Drzeworyt Lenina z czerwonogwardzistami. Pod spodem napis: „Sto­imy na straży wolności” 308

Sui Wen Di 310

Vasco da Gama 312

Cyrus Wielki 316

Piotr Wielki 319

Mao Zedong 323

Obywatele chińscy świętują osiem­nastą rocznicę przejęcia przez Mao Zedonga władzy w Chinach 324

Przewodniczący Mao uczestniczy w uroczystości szkolnej 326

Franciszek Bacon ....... „[...] ludzie, co nie mają przyjaciół, którym mogliby otworzyć swoje wnętrze, pożerają własne serca [...]” Franciszek Bacon, O przyjaźni (tłum. Czesław Znamierowski) 327

Henry Ford 331

Słynny „model T” Forda 332

Mengzi 334

Zaratustra 336

Świątynia ognia należąca do parsów w Bombaju 337

Królowa Elżbieta I 339

Zwycięstwo nad hiszpańską Armadą (1588 r.) za rządów Elżbiety I było początkiem panowania Anglii na morzach 341

Michaił Gorbaczow 344

Gorbaczow i Reagan podpisują porozumienie o redukcji zbrojeń w czasie spotkania na szczy­cie w Waszyngtonie (8 grudnia 1987 r.) 374

Michaił Gorbaczow z żoną Raisą zwiedzają Rygę w 1987 r. 351

Hebanowa tabliczka z czasów I dy­nastii, jeden z najwcześniejszych znanych przykładów hieroglifów, w lewym górnym rogu widać rysu­nek jastrzębia króla Menesa 354

Karol Wielki 356

Traktat z Verdun wytyczył granice obecnej Francji i Niemiec 359

Homer 361

John Flaxman, ilustracja do Iliady Homera przedstawiająca pogrzeb Hektora 362

Justynian I 354

Mozaika bizantyjska w kościele San Vitale w Rawennie przedstawiają­ca cesarza Justyniana 365

Mahawira 367


Napisanie książki takiej jak ta - oprócz erudycji i opanowania wielkiej ilości naj­rozmaitszych informacji - zakłada dwa etapy rozstrzygające o jej zawartości. Chcąc sporządzić listę najbardziej wpływo­wych postaci w dziejach, trzeba cierpliwie i starannie badać historię, poznawać osoby i wydarzenia oraz dokonać wyboru tych, które szczególnie się wyróżniają. Ta trudna selekcja oznacza upamiętnienie jednych i pominięcie innych. Taka jednak w gruncie rzeczy jest natura myślenia historycznego i historii. Eksponując pewne osoby i epizo­dy, historia czyni to zawsze czyimś kosz­tem. Etap drugi, dla zawartości książki trochę mniej ważny, ale wywołujący więcej emocji, polega na uszeregowaniu wybra­nych postaci w określonej kolejności. Jest to zadanie tym bardziej złożone i kłopot­liwe, gdy prezentowane osoby wywodzą się z różnych epok i okresów historycznych oraz rejonów geograficznych, a także re­prezentują najróżniejsze dziedziny ludzkiej aktywności - od sztuki i nauki poczynając, a na filozofii i religii kończąc.

Rezultaty decydowania w tak delikatnej materii znają wszyscy, którzy kiedykolwiek podjęli próbę samodzielnego wglądu w przeszłość. Każdy, kto pasjonuje się historią, kreuje własnych bohaterów. Ich lista nie pokrywa się z żadną, którą by zestawił ktoś inny. Nic w tym dziwnego. W refleksji historycznej i pisaniu historii stale dochodzą do głosu dwa czynniki. Jeden to fakty, czyli rzeczywiste wydarze­nia. Drugi to wartości, czyli indywidualne - bardzo osobiste i wielce zróżnicowane - zapatrywania na świat i ludzi. Fakty istnieją niezależnie od nas, wartości nosimy niejako w sobie. Wybierając jedne postacie i stawiając je wyżej lub niżej od innych, nie tylko pozwalamy przemówić faktom, ale dokonujemy również wartościowania. Ta­kie podejście odkrywa stopień rozeznania w minionych epokach i wydarzeniach oraz znajomości osób, lecz ujawnia także coś z nas, pokazuje, kim jesteśmy. Jest tak dlatego, że na ogół każdy, kto sięga w prze­szłość, czyni to w celu pełniejszego zro­zumienia teraźniejszości i skuteczniejszego oddziaływania na przyszłość. Ta całościo­wa wizja, obejmująca wszystkie wymiary dziejów, dochodzi wyraźnie do głosu rów­nież w tej książce.

Wybory, jakich dokonał Michael H. Hart, odzwierciedlają przede wszystkim perspek­tywę amerykańską. W Europie, zwłaszcza w naszej jej części, wywołuje to zrozumiałe kontrowersje i zarzuty o uproszczenia i jed­nostronność. Książka tego rodzaju napisa­na przez kogoś żyjącego w Polsce lub blisko nas w Ameryce zapewne wywołałaby takie same sprzeciwy i opory. Jest to zjawisko naturalne i dobrze ilustruje lokalne patriotyzmy, nawet jeśli mają one ogromny za­sięg terytorialny. Z polskiej i wschodnio­europejskiej perspektywy wśród postaci wprowadzonych do niniejszego wydania (m.in. Michaił Gorbaczow) na pewno po­winien znaleźć się Jan Paweł II. W USA jest to, być może, mniej oczywiste. Tego typu różnic w zapatrywaniach i ocenach jest znacznie więcej.

Decydując się na wielostronny bilans osiąg­nięć pojedynczych osób, które wywarły największy wpływ na bieg dziejów, autor nie mógł uniknąć elementów wartościowa­nia o profilu teologicznym. Zaskakuje umieszczenie Jezusa Chrystusa za Maho­metem, a nawet za Newtonem. Wprawdzie autor kilkakrotnie wyjaśnia powody przy­jętego w książce uszeregowania swoich bo­haterów, co świadczy, że poważnie liczył się z wątpliwościami, jakie ono wywoła, ale nie wydaje się, by jego argumenty brzmiały przekonująco. Na przykład teza, że św. Paweł dokonał ubóstwienia Jezusa, stając się założycielem chrześcijaństwa w stopniu nie mniejszym aniżeli Jezus, jest nie do przyjęcia ze względu na świadomość, jaką Jezus - zgodnie ze świadectwami ewangelis­tów - miał o sobie. Podobne zastrzeżenia czy uwagi można by mnożyć. Czytelnicy zatem powinni z przymrużeniem oka trak­tować proponowany im „ranking popular­ności”. Autor słusznie zaznacza, że jego oceny nie są niezmienne ani ostateczne oraz że każdy ma pełne prawo do formułowania i zgłaszania własnych propozycji i opinii. Utrwalenie w książce poglądów autora nie oznacza ich petryfikacji. Raczej proponuje on pasjonującą przygodę duchową i in­telektualną, starając się o wzbudzenie zain­teresowania przeszłością i krytyczny jej osąd. Książka jest przeznaczona dla ludzi ciekawych świata i żądnych wiedzy. Jej zaletą jest to, iż przybliża postacie godne zapamiętania oraz - z czym rzadziej mamy do czynienia - pokazuje ich oddziaływanie, rzeczywisty wpływ na losy i światopogląd następnych pokoleń, aż po nasze czasy. Dzięki temu uzyskujemy możliwość wyjścia poza ramy, w jakich toczy się nasze życie, i zetknięcia się z nie znanymi nam bądź mało znanymi, lecz wybitnymi postaciami innych rejonów świata. Skoro to prawda, że „historia est magistra vitae”, to historia przedstawiona w taki sposób, uwrażliwia­jąca również na inne aniżeli nasz kręgi kultury i duchowości oraz skłaniająca do samodzielnych przemyśleń i ocen, jest z pe­wnością nauczycielką, która liczy na doj­rzałość tych, co wiedząc dużo, chcą poznać i nauczyć się jeszcze więcej.

Ks. Waldemar Chrostowski


Pierwsze wydanie tej książki ukazało się dwanaście lat temu, ale mimo to nadal cieszy się ona powodzeniem. Została także przetłumaczona na inne języki. Skoro tak, to czy potrzebne jest kolejne, uaktualnione wydanie?

Jednym z powodów, który skłania mnie do przeprowadzenia korekt, jest fakt, że his­toria nie zatrzymała się na roku 1978, w którym książka ta została napisana. Wręcz przeciwnie, od tamtego czasu wyda­rzyło się bardzo wiele, w tym również rzeczy zupełnie nieoczekiwanych; pojawiły się też zupełnie nowe postacie historyczne. Poza tym świat się zmienił i gdyby nawet dwanaś­cie lat temu moja znajomość historii była doskonała, to i tak w świetle zmian, jakie zaszły, pewne sprawy wymagałyby uak­tualnienia.

Oczywiście, w 1978 r. moja znajomość przeszłości nie była wcale doskonała. W na­stępnych latach pogłębiłem (taką przynaj­mniej mam nadzieję) swoją wiedzę dzięki własnym badaniom, wiele dały mi również uwagi czytelników. Pisali oni w listach o przeoczonych przeze mnie faktach his­torycznych, przedstawiali również nowe i często lepsze interpretacje tych faktów, które były mi już znane. To samo dotyczy uwag zgłaszanych przez słuchaczy w czasie dyskusji radiowej, do której mnie zaproszo­no. Drugim powodem uzasadniającym ce­lowość nowego wydania książki była zatem potrzeba dokonania korekty pewnych nie­dociągnięć, jakie znalazły się w pierwszej edycji.

Jednym z najtrudniejszych (i najbardziej interesujących) zadań związanych z pisa­niem tej książki była ocena znaczenia roz­maitych przywódców politycznych. Wszys­cy mamy skłonność do przeceniania zna­czenia osób stojących obecnie na czele państw; wydają się nam stworzone na miarę olbrzymów, natomiast mężowie stanu żyją­cy parę wieków temu - których znaczenie wydawało się ich współczesnym również niezwykle wielkie - dziś są niemal zupełnie zapomniani.

Znacznie łatwiej jest ocenić przywódców z okresu starożytności. Znamy skutki - lub przynajmniej następstwa - ich działalności i możemy wykorzystać te informacje do oceny znaczenia danej osoby. Ocena zna­czenia współczesnego polityka jest dużo trudniejsza. Bez względu na to, jak potężny nam się teraz wydaje, a także niezależnie od tego, jak nowatorskie są jego poczynania, naprawdę trudno przewidzieć, jak długo trwać będą jego wpływy.

Doskonałym tego przykładem jest pozycja (20) Mao Tse-tunga (Mao Zedonga według obecnej pisowni) w pierwszym wydaniu tej książki. Książkę pisałem tuż po śmierci Mao, kiedy wspomnienia o jego osiągnię­ciach wciąż jeszcze były żywe. Oczywiście, zdawałem sobie wówczas sprawę z tego, że znaczenie Mao będzie maleć z biegiem lat, ale zupełnie nie doceniłem rozmiarów i szyb­kości tego procesu. W ciągu paru lat po śmierci Mao reformy wprowadzone przez jego następcę (Deng Xiaopinga) w zasad­niczy sposób zmieniły wiele zasad polityki Mao, nawet tych, do których przywiązywał największą wagę. Jeżeli Deng rezygnuje z tak dużej i istotnej części programu Mao, to jest oczywiste, że w pierwszym wydaniu książki przeceniłem historyczne znaczenie Mao.

Jednakże obecna edycja tej książki nie ma na celu jedynie zmiany pozycji poszczegól­nych osób; oprócz zmniejszania się wpływu Mao miniona dekada obfitowała w znacz­nie więcej wydarzeń. W okresie pracy nad pierwszym wydaniem wyglądało na to, iż ruch komunistyczny jest tak silnie zakorze­niony w wielu krajach - co wydawało mi się okropne - i tak umiejętnie i bezlitośnie dzierży władzę, że może przetrwać całe lata, a niewykluczone, że uda mu się nawet zatriumfować nad Zachodem, który jest co prawda bardziej ludzki, ale mniej zdeter­minowany.

Gdyby tak się stało, oznaczałoby to, że twórcy ruchu i ustroju komunistycznego (Marks, Lenin, Stalin) wywarli niezwykle wielki wpływ na historię. Wydarzenia osta­tnich paru lat wykazały jednak, że ustrój komunistyczny nie jest wcale ani tak silny, ani tak mocno zakorzeniony, jak się tego obawiałem. Niewątpliwie upadek marksiz­mu jest najważniejszym wydarzeniem mi­nionej dekady.

Załamało się całe imperium sowieckie w Europie Wschodniej, a wyzwolone kraje odrzuciły ustrój komunistyczny. Różne in­ne kraje (takie jak na przykład Etiopia i Mongolia), które kiedyś były uzależnione od Związku Radzieckiego, również odrzu­ciły marksizm. Sam Związek Radziecki rozpadł się, a na jego miejsce powstało piętnaście niezależnych republik, z których żadna nie zachowała ustroju marksistow­sko-leninowskiego.

W świecie nadal jeszcze istnieje kilka państw komunistycznych: Wietnam, Korea Północna, Kuba, Laos i Chińska Repub­lika Ludowa. Wszystkie one są gospodar­czo słabe, wydaje się także, iż w żadnym z nich ustrój komunistyczny nie stoi na zbyt pewnym gruncie. Jakkolwiek przeszło mi­liard ludzi żyje jeszcze pod rządami komu­nistycznej tyranii i chociaż teoretycznie powrót marksizmu wciąż jest możliwy, ni­kogo to nie zaskoczy, jeżeli za dziesięć czy dwadzieścia lat nigdzie w świecie nie znaj­dzie się już żadnego rządu komunistycz­nego!

Wynika z tego, że twórcy komunizmu mieli dużo mniejsze znaczenie, niż pierwotnie przypuszczałem. Sugeruje to również, że rozmaici ludzie, których poglądy szczegól­nie ostro różniły się od idei komunistycz­nych, tacy jak na przykład Tomasz Jeffer­son i Adam Smith, wywarli prawdopodob­nie większy historyczny wpływ niż ten, jaki im przypisałem w pierwszym wydaniu ksią­żki.

Nasuwa to również myśl, że na listę naj­bardziej wpływowych osób należałoby wpisać nowe nazwiska. W czasie ostatnich doniosłych lat (1985-1991) przywódcą Związku Radzieckiego był Michaił Gor­baczow. Jego polityka i działalność - a także brak działań w krytycznych chwilach! - przyczyniły się w dużym stop­niu do zakończenia zimnej wojny, upadku komunizmu i rozpadu Związku Radziec­kiego. W związku z tym, że wydarzenia te miały niezwykłą wagę, w tym wydaniu książki Gorbaczow znalazł się wśród 100 najbardziej wpływowych osób. Zajmuje pozycję 95, nieco niższą aniżeli Lenin, ale znacznie wyższą niż większość przywód­ców politycznych słynnych w przeszłości. Inną zmianą, która prawdopodobnie wy­woła wiele kontrowersji, jest włączenie Ed­warda de Vere'a jako rzeczywistego Wil­liama Szekspira, zamiast człowieka ze Stratfordu nad rzeką Avon, którego więk­szość „ortodoksyjnych” podręczników uznaje za Szekspira. Wprowadziłem tę zmianę z dużym wahaniem. Oznacza ona przyznanie się do popełnienia poważnego błędu w pierwszym wydaniu tej książki: nie sprawdziwszy należycie faktów, po prostu na zasadzie owczego pędu przyjąłem, że to człowiek ze Stratfordu był owym wielkim dramaturgiem. W ciągu minionych lat zba­dałem dokładnie argumenty za i przeciw i doszedłem do wniosku, że dowody prze­mawiają zdecydowanie przeciwko człowie­kowi ze Stratfordu, a na korzyść Edwarda de Vere'a.

Żałuję, że brak miejsca nie pozwala na przytoczenie wszystkich argumentów, któ­re wskazują, że to Edward de Vere, a nie człowiek ze Stratfordu jest Szekspirem. Mam nadzieję, że fakty, które przedstawi­łem w tekście, są dla większości czytelników w wystarczającym stopniu przekonujące. Pełniejsze, bardziej szczegółowe ich omó­wienie zainteresowany odbiorca może zna­leźć w doskonałej książce Charltona Ogburna Mysterious William Shakespeare, która chyba ostatecznie rozstrzyga tę in­teresującą kwestię.

Oprócz Gorbaczowa do obecnego zrewido­wanego wydania wprowadzono jeszcze dwie inne osoby, których nie było w pierw­szym wydaniu: Ernesta Rutherforda i Henry'ego Forda. Rutherford jest jednym z naj­znakomitszych uczonych XX w. Nie rozu­miem, jak do tego doszło, że pominąłem go w pierwszym wydaniu, faktem jest, że paru naukowców wyraziło zdziwienie z tego po­wodu. Przeglądając jego osiągnięcia do­szedłem do wniosku, że wkład Rutherforda do nowoczesnej fizyki atomowej jest więk­szy niż Nielsa Bohra (który zajmował pozy­cję 100 w pierwszym wydaniu), a jego udział w badaniach nad promieniotwórczością jest bardziej doniosły niż Bccqucrela (zaj­mującego poprzednio pozycję 58).

W pierwszym wydaniu Henry Ford znalazł się na liście dodatkowej. Wielu czytelników stwierdziło jednakże, iż nie doceniłem jego znaczenia, i przedstawiło powody, dla któ­rych Ford powinien się znaleźć w gronie pierwszych stu osób. Rozpatrzyłem jeszcze raz zasługi Forda i doszedłem do wniosku, że krytyka była słuszna, w związku z tym wprowadziłem odpowiednią korektę do drugiego wydania.

Nie należy jednak wnosić, że wprowadzone zmiany są prostym następstwem krytycz­nych głosów. To nie liczba listów z preten­sjami skłoniła mnie do zmiany zdania od­nośnie do Forda - w rzeczywistości zgło­szono nawet więcej zastrzeżeń w sprawie paru innych zagadnień - ale fakt, że ich autorzy mieli słuszność. Kolejność osób na tej liście, ułożonej lepiej czy gorzej, wynika z moich własnych opinii, nie stanowi ustęp­stwa na rzecz czytelników lub ekspertów. Wprowadzenie trzech dodatkowych osób (Gorbaczowa, Rutherforda i Forda) do grona stu najważniejszych ludzi w historii, wymagało usunięcia z niego trzech innych, które zostały do niego zaliczone w pierw­szym wydaniu książki. Tych trzech usunię­tych to Niels Bohr, Pablo Picasso i Antoine Henri Becquerel. Nie znaczy to wca­le, że uważam ich za ludzi mało ważnych. Przeciwnie, wszyscy trzej - jak większość wymienionych na liście dodatkowej i jak wielu i wiele innych mężczyzn i kobiet, których nie mogłem wymienić z braku miejsca - byli utalentowanymi ludźmi i współuczestniczyli w tworzeniu tego fas­cynującego świata, w którym żyjemy.

Michael H. Hart

Styczeń 1992


Widzimy zatem, jak dalece trwalsze są pomniki umysłu i wiedzy od pomników wzniesionych mocą władzy lub będących dziełem rąk. Bo czyż wiersze Homera nie trwają dwadzieścia pięć wieków albo dłużej bez straty sylaby lub litery, podczas gdy w tym czasie niezliczone pałace, świątynie, zamki, miasta zniszczały i zostały zburzone?

Francis Bacon O dostojeństwie i postępach nauk (1605)


W swojej książce Listy o Anglikach Wolter wspomina, że w czasie pobytu w Anglii w 1726 r. był przypadkowym świadkiem dyskusji paru uczonych, którzy zastana­wiali się, kto był ważniejszy - Cezar, Alek­sander, Timur czy Cromwell? Jeden z mów­ców utrzymywał, że najwybitniejszym czło­wiekiem był niewątpliwie sir Isaac Newton. Wolter zgodził się z tym sądem: „Temu więc, kto opanował umysły dzięki sile pra­wdy, a nie temu, kto gwałtem bierze ludzi w niewolę [...] należy się nasza atencja”. Bez względu na to, czy Wolter był przeko­nany, że sir Isaac Newton był największym człowiekiem w historii, czy też po prostu chciał tę myśl wykorzystać jako filozoficz­ną puentę, owa anegdota nasuwa interesu­jące pytanie: kto z miliardów ludzi żyjących na naszym globie wywarł największy wpływ na dzieje?

W książce tej przedstawiłem moją własną odpowiedź na to pytanie: listę 100 osób, które, moim zdaniem, najbardziej wpłynęły na bieg historii. Chciałbym z całym nacis­kiem podkreślić, że jest to lista ludzi, którzy mieli największy wpływ, nie jest to jednak lista ludzi najwspanialszych. Na przykład w książce tej znalazło się miejsce dla nie­zwykle wpływowego, złego i bezlitosnego człowieka, jakim był Stalin, nie figuruje w niej natomiast mogąca niemal uchodzić za świętą Matka Cabrini. Książka ta poświęcona jest wyłącznie od­powiedzi na pytanie, kto należy do grona 100 osób, które wywarły największy wpływ na historię i kształt naszego świata. Uszeregowałem tych 100 osób w kolejności ich znaczenia; to znaczy według ich wpływu na dzieje lub życie codzienne ludzkości. Grupa tak wyjątkowych ludzi, szlachetnych lub niegodziwych, słynnych lub mało znanych, błyskotliwych lub skromnych, musi budzić zainteresowanie; są to ludzie, którzy wpły­nęli na nasz sposób życia i ukształtowali nasz świat.

Przed przystąpieniem do sporządzania listy należało ustalić podstawowe zasady wybo­ru: kto i dlaczego nań zasługuje. Jako pierwszą zasadę przyjąłem, że musi to być osoba rzeczywiście istniejąca. Zasada ta jest niekiedy trudna do przestrzegania; na przy­kład: czy chiński mędrzec Laozi (Lao-cy) istniał naprawdę, czy też był tylko postacią legendarną? A co z Homerem? A co z Ezopem, hipotetycznym autorem Bajek Ezopa? W takich wypadkach, kiedy informacje nie są pewne, musiałem zdać się na przypusz­czenia - mam nadzieję, że uzasadnione - oparte na dostępnych informacjach.

Odrzucone zostały również osoby anoni­mowe. Oczywiście, że osoba, która wynala­zła koło - o ile w ogóle dokonała tego jakaś jedna osoba - odegrała ogromną rolę w his­torii, być może większą niż ktokolwiek inny wymieniony w tej książce. Jednakże, zgod­nie z ustalonymi przeze mnie zasadami, osoba ta, a także wynalazca pisma i wszyscy inni anonimowi dobroczyńcy ludzkości nie zostali uwzględnieni w moich rozważa­niach.

Układając tę listę nie mogłem ograniczyć się tylko do wyboru najsłynniejszych lub najbardziej poważanych ludzi w historii. Posiadanie sławy, talentu czy szlachetnego charakteru nie jest równoważne z wywiera­niem wpływu. Z tej właśnie przyczyny na liście nie znaleźli się: Benjamin Franklin, Martin Luther King Jr., Babe Ruth, a na­wet Leonardo da Vinci. Niektórzy z nich tra­fili na listę dodatkową, przedstawioną po omówieniu pierwszych stu osób. Z drugiej jednak strony nie zawsze wywierany wpływ jest wpływem dobroczynnym; taki geniusz zła jak Hitler odpowiadał kryteriom po­zwalającym umieścić go na głównej liście. Ponieważ o wyborze decyduje znaczenie danej osoby, jej wpływ powinien obejmo­wać duże obszary świata. Dlatego pominię­to wielu wybitnych mężów stanu, których wpływy miały zasięg lokalny. Jednakże istotne oddziaływanie na kraj o dużym znaczeniu odpowiada mniej istotnemu, ale wywieranemu na cały nasz glob; stąd Piotr Wielki, car rosyjski, figuruje na liście, cho­ciaż wpłynął on głównie na losy swego kraju.

Nie ograniczyłem się tylko do osób, które oddziałały na obecną sytuację ludzkości, uwzględniłem również wypadki wpływania na poprzednie pokolenia. A wpływanie na przyszłość? Ustalając kolej­ność osób na mojej liście, uwzględniałem wpływ, jaki ich działania mają szansę wy­wrzeć na przyszłe generacje lub na wydarze­nia, które mogą w przyszłości nastąpić. Oczywiście, nasza wiedza na temat przy­szłości jest nader ograniczona, w związku z tym tego rodzaju wpływy mogłem ocenić tylko szacunkowo. Mimo to można chyba bez obawy popełnienia wielkiego błędu przewidzieć, że na przykład za 500 lat elektryczność będzie miała nadal duże zna­czenie, a zatem osiągnięcia takich uczo­nych, jak Faraday i Maxwell, będą w dale­kiej przyszłości nadal wpływać na codzien­ne życie naszych potomków. Dużą wagę dla ustalenia pozycji danej osoby na liście miało znaczenie zdarzeń historycznych, w których ona uczestniczy­ła. Ogólnie biorąc, istotne wydarzenia his­toryczne nigdy nie wynikają z działań jed­nego człowieka. Ponieważ w tej książce interesuje mnie jednak wpływ pojedynczej, określonej osoby, dlatego próbowałem przypisać zasługi za dane osiągnięcie każ­demu uczestnikowi proporcjonalnie do je­go udziału. Nasi bohaterowie nie są zatem ustawieni na liście odpowiednio do wagi wydarzenia czy znaczenia ruchu, z którym byli związani. Niekiedy osoba, która nie­mal samodzielnie doprowadziła do jakie­goś istotnego wydarzenia lub powołała do życia jakiś ważny ruch społeczny, jest usze­regowana wyżej niż inna, która brała udział w ruchu o większym znaczeniu, ale ode­grała w nim mniej istotną rolę. Uderzającym przykładem jest umieszczenie Mahometa wyżej niż Jezusa, a to głównie dlatego, iż uważam, że Mahomet wywarł większy osobisty wpływ na powstanie is­lamu niż Jezus na powstanie chrześcijańst­wa. Oczywiście, wcale to nie znaczy, abym uważał Mahometa za bardziej znaczącą postać niż Jezus.

Były liczne ważne wydarzenia, w których brało udział wiele osób, ale żadna z nich nie odegrała w tych zdarzeniach decydującej roli. Doskonałym przykładem jest wynale­zienie prochu i broni palnej; inne przykłady - to ruch na rzecz równouprawnienia ko­biet lub powstanie i rozwój hinduizmu. Chociaż każde z tych wydarzeń ma ogrom­ną wagę. mają one tak wielu współtwór­ców, że żaden z nich oddzielnie nie kwalifi­kuje się do umieszczenia na naszej liście.

Czy nie byłoby zatem wskazane wybranie jednego reprezentanta każdego z tych wy­darzeń i przyznanie tej osobie całej za­sługi? Sądzę, że nie byłoby to słuszne. Gdyby przyjąć taki sposób postępowania, indyjski filozof Siankara pojawiłby się na szczycie listy jako reprezentant hinduiz­mu. Jednakże Siankara ani nie cieszy się nadzwyczajną sławą - poza Indiami jest właściwie nie znany - ani też jego wpływ nie był zbyt wielki. Podobnie uznałbym za bezzasadne umieszczenie Richarda Gatlinga, wynalazcę pierwszego modelu broni maszynowej, wyżej niż Alberta Einsteina tylko dlatego, że rozwój broni palnej miał większe znaczenie niż sformułowanie teo­rii względności. We wszystkich takich przypadkach postanowiłem nie poszuki­wać „pierwszego wśród równych”. Każdy bohater tej książki został wybrany na podstawie jego rzeczywistego znaczenia, a nie jako reprezentant ważnego ciągu zdarzeń.

W wypadkach, gdy jako efekt ścisłej współ­pracy dwóch osób powstało coś, co w is­tocie jest ich wspólnym dziełem, przyjąłem inną zasadę. Na przykład Orville i Wilbur Wrightowie tak ściśle ze sobą współpraco­wali przy budowie samolotu, że właściwie nie można ocenić, co jest czyim wkładem. W takim wypadku nie miałaby sensu próba ustalenia, jaki był proporcjonalny udział każdego z nich, by każdemu przypisać odpowiednie, oddzielne miejsce na liście. Zamiast tego umieściłem ich na jednym, wspólnym miejscu.

Podobnie jak bracia Wright również Karol Marks i Fryderyk Engels znaleźli się w jed­nym haśle. W tytule figuruje tylko nazwis­ko Marksa, uważam bowiem, że z nich dwóch Marks miał większe znaczenie. W ten sam sposób potraktowałem kilka innych współpracujących ze sobą osób. Chciałbym podkreślić, że ta zasada nie odnosi się do postaci, które wprawdzie pracowały w tej samej dziedzinie, ale nie nawiązały ścisłej współpracy. Jest jeszcze jeden czynnik, który, jak mi sugerowano, powinien być uwzględniony przy ustalaniu pozycji danej osoby. Ocenia­jąc z dzisiejszej perspektywy, można by powiedzieć, że gdyby Guglielmo Marconi nie wynalazł radia, to w ciągu paru lat zrobiłby to ktoś inny. Wydaje się też praw­dopodobne, że nawet gdyby Hernando Cortés w ogóle nie istniał, to i tak Hiszpania dokonałaby podboju Meksyku, a teoria ewolucji zostałaby sformułowana nawet bez Darwina. Jednakże były to osiągnięcia właśnie Marconiego, Cortésa i Darwina i dlatego to oni figurują na liście - w związ­ku z tym, czego dokonali. Odrzuciłem wszystkie argumenty głoszące, że „nastąpi­łoby to tak czy inaczej”. Z drugiej jednak strony dziełem paru wyjąt­kowych osób są wydarzenia lub osiągnięcia, do których bez tych osób mogłoby nigdy nic dojść. Oceniając te postaci, skła­dające się na grupę kompletnie różniących się między sobą ludzi, wśród których znaj­dują się Czyngis-chan, Beethoven. Maho­met i Wilhelm Zdobywca - przypisałem ich dokonaniom większą wagę, ponieważ były to rzeczywiście ich osobiste osiągnięcia w najgłębszym sensie tego słowa. Z dziesiątków miliardów ludzi. którzy żyli na Ziemi, mniej niż jedna osoba na milion znalazła się w jakimś dużym słowniku bio­graficznym. Z około dwudziestu tysięcy ludzi, których zasługi uznano za godne wzmianki w biograficznych słownikach, tylko około pół procenta znalazło się w tej książce. Sądzę zatem, ze każdy z nich jest naprawdę monumentalną postacią history­czną.

Wpływ kobiet na dzieje ludzkości oraz ich wkład do cywilizacji jest oczywiście dużo większy, niż wynikałoby to z liczby kobiet, których sylwetki omówiono w tej książce. Zbiór najważniejszych w historii ludzi bę­dzie naturalnie składał się z osób, które miały talent i sposobność do wywierania swojego wpływu. W toku dziejów kobiety były z reguły pozbawione takiej sposobno­ści, a obecność na liście tylko dwóch kobiet jest po prostu odzwierciedleniem tej smut­nej prawdy. Uważam jednak, że nie byłoby słuszne ukrywanie przykrego faktu dys­kryminacji kobiet przez wpisanie na listę paru kobiet jako swego rodzaju symboli. Opieram się tu na tym, co rzeczywiście zdarzyło się w przeszłości, a nie na tym, co powinno lub co mogłoby się zdarzyć, gdyby stosunki między ludźmi były bardziej spra­wiedliwe. Podobne spostrzeżenia mogłyby odnosić się również do różnych grup raso­wych lub etnicznych, w przeszłości utrzy­mywanych w niekorzystnym położeniu.

Chciałbym podkreślić, że wpływ, jaki wy­wierały dane osoby, był jedynym kryterium decydującym o ich pozycji w tym zbiorze. Można oczywiście ułożyć listę „wybitnych ludzi” opierając się na innych kryteriach, takich jak sława, prestiż, zdolności, wszechstronność umysłu lub szlachetność charak­teru.

Czytelników zachęcam gorąco do prób ułożenia swoich własnych list. Może to być lista osób najbardziej wpływowych, naj­wybitniejszych czy innych jeszcze, najdos­konalszych w jakiejkolwiek określonej dziedzinie. Przekonałem się, że pisanie ksią­żki o stu postaciach, które wywarły naj­większy wpływ na historię świata, staje się pasją i rozrywką. Jestem pewny, że i tobie, czytelniku, układanie własnej listy - czy nawet list - sprawi dużą przyjemność. Two­ja lista osób nie będzie i nie musi być taka sama jak moja. Możesz na przykład ze­chcieć wybrać stu ludzi najpotężniejszych, mających największą władzę, albo też sto postaci najbardziej charyzmatycznych. Je­żeli jednak zdecydujesz się na wyszukanie osób najbardziej wpływowych, to mam nadzieję, że próba ta pozwoli ci, podobnie jak to było ze mną, ujrzeć historię z cał­kowicie nowej perspektywy.



1

570-632

wiki

Niektórych czytelników zaskoczyć może moja decyzja umieszczenia Mahometa na pierwszym miejscu na liście najbardziej znaczących postaci w dziejach ludzkości, inni mogą podawać ją w wątpliwość, ale pozostaje faktem, że Mahomet był jedy­nym człowiekiem w historii, który osiągnął ogromne sukcesy zarówno w sferze religii, jak i w sferze życia świeckiego.

Mimo skromnego pochodzenia Mahomet stworzył i rozkrzewił jedną z wielkich religii świata, stał się także niezwykle wpływo­wym przywódcą politycznym. Dziś, trzy­naście wieków po jego śmierci, wpływ Ma­hometa jest nadal ogromny i głęboki.

Większość postaci opisanych w tej książce korzystała z przewagi urodzenia i dora­stania w którymś z ośrodków cywilizacji ludzkiej, w narodzie dysponującym wy­soką kulturą lub odgrywającym kluczową rolę polityczną. Mahomet natomiast uro­dził się w 570 r. w Mekce, mieście położo­nym w południowej Arabii, która w tym czasie była zacofaną częścią świata, od­daloną od ośrodków handlu, sztuki i wie­dzy. Osierocony w wieku sześciu lat, wy­chowywał się w skromnym środowisku. Według tradycji islamskiej był on anal­fabetą. Jego sytuacja finansowa poprawiła się, gdy w wieku dwudziestu pięciu lat ożenił się z bogatą wdową. Jednak niemal do czterdziestego roku życia nic nie wska­zywało na to, że Mahomet jest postacią wybitną.

Arabowie w tym czasie byli w większości poganami i wyznawcami politeizmu. W Mekce żyła jednak niewielka liczba Żydów i chrześcijan i najprawdopodobniej to od nich Mahomet usłyszał po raz pierwszy o jedynym, wszechmocnym Bogu, który panuje nad całym wszechświatem. Mając lat czterdzieści Mahomet nabrał prze­świadczenia, że ten jedyny prawdziwy Bóg (Allah) przemówił do niego (za pośredni­ctwem archanioła Gabriela) i że wyznaczył go do szerzenia prawdziwej wiary.

Przez trzy lata Mahomet nauczał tylko bliskich przyjaciół i znajomych. Dopiero potem, około 613 r., zaczął nauczać pu­blicznie. W miarę jak powoli zyskiwał zwo­lenników, władze Mekki zaczęły uważać go za osobę niebezpieczną. W trosce o własne bezpieczeństwo Mahomet uciekł do Medyny (miasta położonego około 320 km na północ od Mekki), gdzie ofiarowano mu stanowisko o stosunkowo dużym znacze­niu politycznym.

Ucieczka ta, zwana hidżrą, stanowiła punkt zwrotny w życiu Proroka. W Mekce popie­rało go zaledwie paru zwolenników, nato­miast w Medynie miał ich znacznie więcej. Wkrótce zyskał tak duże wpływy, że stał się w istocie władcą absolutnym. W ciągu następnych paru lat liczba zwolenników Mahometa szybko rosła. W tym czasie doszło do szeregu starć między Mekką a Medyną. Wojna ta zakończyła się w 630 r. triumfalnym powrotem Proroka do Mekki. Przez pozostałe dwa i pół roku swego życia był on świadkiem szybkiego nawracania się plemion arabskich na nową wiarę. W chwili śmierci w 632 r. Mahomet był faktycznym władcą całej południowej Arabii.

Beduini zamieszkujący Arabię cieszyli się opinią bitnych wojowników. Było ich jed­nak niewielu, a ponadto ich plemiona cier­piały w rezultacie wzajemnych waśni i wy­niszczających walk. Z tego powodu Beduini nie liczyli się jako przeciwnicy w starciach z dużymi armiami utrzymywanymi przez królestwa zajmujące tereny rolnicze na pół­nocy. Nieliczne wojska arabskie, po raz pierwszy w historii zjednoczone przez Ma­hometa i natchnione żarliwą wiarą w jedy­nego prawdziwego Boga, dokonały jednego z najbardziej zaskakujących podbojów w całej historii ludzkości. Na północnym wschodzie Arabii leżało duże imperium perskich Sasanidów, na północnym zacho­dzie - Bizancjum, czyli cesarstwo wschodniorzymskie ze stolicą w Konstantynopolu. Liczebnie Arabowie zdecydowanie ustępo­wali swoim przeciwnikom, jednak na polu walki było zupełnie inaczej. W krótkim czasie Arabowie natchnieni nową wiarą podbili całą Mezopotamię, Syrię i Pale­stynę. W 642 r. cesarstwo bizantyńskie straciło Egipt, a wojska perskie zostały rozbite w decydujących bitwach pod Al-Qadisija w 637 r. i Nehawand w 642 r. Jednakże nawet te ogromne podboje, doko­nane pod przywództwem Abu Bakra i Umara Ibn al-Chattaba, bliskich przyja­ciół i następców Mahometa, nie oznaczały końca arabskiej ekspansji. Do 711 r. wojska arabskie zajęły całą Afrykę Północną aż do Atlantyku, a następnie skręciły na północ i przeprawiwszy się przez Cieśninę Gibraltarską zawładnęły królestwem Wizygotów w Hiszpanii.

W pewnym momencie wydawało się, że muzułmanie zawładną całą chrześcijańską Europą. Jednak w 732 r. wojska muzuł­mańskie, które wdarły się aż do centralnych rejonów Francji, zostały w końcu pobite przez Franków w słynnej bitwie pod Tours.

Mimo to w ciągu trwających niecałe sto lat wojen natchnieni słowami Proroka Beduini stworzyli imperium rozciągające się od gra­nic Indii do Atlantyku - największe im­perium, jakie widział świat do owych cza­sów. I wszędzie na terenach podbitych przez wojska arabskie duża część ludności przechodziła w końcu na nową wiarę.

Nie wszystkie podboje okazały się trwałe. Persowie, jakkolwiek pozostali wierni reli­gii Proroka, odzyskali swoją niezależność. W Hiszpanii walki toczone przez ponad siedem wieków zakończyły się ostatecznie odbiciem całego półwyspu przez chrze­ścijan. Jednak Mezopotamia i Egipt, dwie kolebki starożytnej cywilizacji, pozostały w rekach Arabów, podobnie jak całe wy­brzeże Afryki Północnej. Oczywiście, w na­stępnych stuleciach nowa religia nadal się rozszerzała, i to daleko poza granice pier­wotnych podbojów muzułmańskich. Obe­cnie liczy ponad pięćset milionów wyzna­wców w Azji Środkowej i Afryce, w Pa­kistanie, północnej części Indii, w Indone­zji. W Indonezji islam jest czynnikiem jed­noczącym, ale na subkontynencie indyj­skim konflikt między muzułmanami a hinduistami jest wciąż główną przeszkodą na drodze do jedności.

Jak zatem ocenić wpływ Mahometa na historię ludzkości? Podobnie jak wszystkie religie islam wywiera ogromny wpływ na życie swoich wyznawców i z tego właśnie powodu wszyscy założyciele wielkich religii świata figurują na czołowych miejscach tej listy. W pierwszej chwili może się wydawać dziwne, że Mahomet oceniony jest wyżej niż Jezus, mimo że chrześcijan jest z grubsza dwa razy więcej niż muzułmanów. Decyzja ta wynika z dwóch podstawowych powodów. Po pierwsze, Mahomet odegrał dużo większą rolę w rozwoju islamu niż Jezus w rozwoju chrześcijaństwa. Jakkolwiek Je­zus sformułował podstawowe etyczne i mo­ralne przykazania chrześcijańskie (w tej mierze, w jakiej różnią się one od zasad judaizmu), jednak to św. Paweł był zasad­niczym twórcą teologii chrześcijańskiej, a także głównym krzewicielem chrześcijań­stwa i autorem znacznej części Nowego Testamentu.

Mahomet natomiast był twórcą zarówno teologii islamu, jak i jego podstawowych zasad etycznych i moralnych. Ponadto pełnił kluczową rolę w krzewieniu nowej wiary i wprowadzaniu związanych z nią praktyk religijnych. Jest on również auto­rem Koranu, świętej księgi islamu. Jest to zbiór nauk Mahometa, które, według jego przekonania, powstały z boskiej inspiracji. Większość tych wypowiedzi została zapi­sana mniej lub bardziej wiernie jeszcze za życia Mahometa, a wkrótce po jego śmierci zbiorowi temu nadano ostateczną, autorytatywną formę. Koran przedstawia zatem wiernie oryginalne twierdzenia i na­uki Mahometa, i to w znacznej mierze wyrażone jego własnymi słowami. Nie zachował się tak szczegółowy zbiór nauk Chrystusa. Koran jest co najmniej tak ważny dla muzułmanów jak Biblia dla chrześcijan, toteż Mahomet wywarł ogro­mny wpływ jako jego autor. Niewykluczo­ne, że wpływ Mahometa na islam jest stosunkowo większy niż wpływ Jezusa Chrystusa i św. Pawła razem wziętych na chrześcijaństwo. Dlatego sądzę, że w sfe­rze czysto religijnej Mahomet wpłynął na historię ludzkości w równym stopniu co Jezus.

Ponadto Mahomet (w odróżnieniu od Jezu­sa) był przywódcą i religijnym, i świeckim. W istocie był on siłą sprawczą podbojów arabskich i z tego powodu można go z po­wodzeniem zaliczyć do najbardziej wpły­wowych polityków w całej historii.

O wielu wydarzeniach historycznych po­wiedzieć można, że były one nieuniknione ii nastąpiłyby nawet bez udziału przywódcy politycznego, który nimi kierował. Na przykład kolonie południowoamerykań­skie wywalczyłyby prawdopodobnie nieza­leżność od Hiszpanii, nawet gdyby nie było Simóna Bolívara. Nie można jednak tego powiedzieć o podbojach arabskich. Nic po­dobnego nie wydarzyło się przed Mahome­tem i nie ma żadnego powodu, aby przy­puszczać, że dokonano by ich bez niego. W historii ludzkości z podbojami arabskimi dają się porównać jedynie podboje Mon­gołów, które nastąpiły w XIII w., przede wszystkim za sprawą Czyngis-chana. Pod­boje mongolskie miały większy zasięg niż arabskie, jednakże były nietrwałe i obecnie Mongołowie zajmują jedynie te tereny, któ­re zamieszkiwali przed panowaniem Czyn­gis-chana.

Zupełnie inaczej przedstawia się historia podbojów arabskich. Od Iraku do Maroka rozciąga się cały łańcuch państw arabskich złączonych nie tylko islamską wiarą, lecz także wspólnym językiem, historią i kul­turą. Centralne miejsce, jakie w islamie zajmuje Koran, oraz to, że napisany jest po arabsku, prawdopodobnie uchroniło język arabski przed rozpadem na szereg dialek­tów, wzajemnie niezrozumiałych dla ich użytkowników, co łatwo mogło się zdarzyć w ciągu trzynastu wieków, jakie upłynęły od śmierci Mahometa. Oczywiście, między państwami arabskimi istnieją rozbieżności i podziały, i to nawet znaczne, jednakże nie powinny nam one przesłaniać ważnych elementów jedności, które nadal istnieją. Na przykład ani Iran, ani Indonezja, dwa państwa, w których islam jest religią domi­nującą, nie przyłączyły się do wprowadzo­nego zimą 1973-1974 embarga na ropę naftową, jakkolwiek w obu wydobywa się ropę. Nie było natomiast przypadkiem, że wszystkie państwa arabskie, i tylko arab­skie, uczestniczyły w embargu.

Jak widać, arabskie podboje z VII w. grają ważną rolę w historii ludzkości również dzisiaj. Sądzę, że to bezprzykładne połącze­nie wpływów religijnych i świeckich upowa­żnia do uznania Mahometa za najbardziej znaczącą postać w historii ludzkości.


2

1642-1727

wiki

Nature and Nature's laws lay hid in night: God said, Let Newton be! and all was light.

(Natura i prawa natury tkwiły ukryte w cie­mnościach:

Rzeki Bóg: „Niech stanie się Newton” i wszy­stko stało się jasne).

Alexander Pope

Isaac Newton, największy i najbardziej wpływowy uczony, jaki kiedykolwiek żył, urodził się w Woolsthorpe w Anglii, w dzień Bożego Narodzenia. W tym samym roku zmarł Galileusz. Podobnie jak to było w wy­padku Mahometa, ojciec Newtona zmarł przed jego narodzeniem. W dzieciństwie Isaac wykazywał znaczne uzdolnienia do mechaniki; miał też złote ręce. Niewątpli­wie był zdolnym dzieckiem, jednak w szko­le nie uważał i nie zwrócił na siebie uwagi. Gdy był nastolatkiem, matka za­brała go ze szkoły w nadziei, że zostanie dobrym rolnikiem. Na szczęście dała się przekonać, że ujawnia on zdolności w in­nych dziedzinach; mając osiemnaście lat Newton wstąpił na uniwersytet w Cam­bridge. Na uniwersytecie szybko przyswoił sobie to, co składało się na ówczesną wie­dzę, opanował także matematykę i wkrótce przystąpił do samodzielnych badań. Mię­dzy dwudziestym pierwszym a dwudzie­stym siódmym rokiem życia położył pod­waliny pod teorie naukowe, które następnie zrewolucjonizowały świat.

Połowa XVII w. była okresem silnego nau­kowego fermentu. Wynalazek teleskopu na początku stulecia zrewolucjonizował bada­nia astronomiczne. Angielski filozof Fran­cis Bacon i filozof francuski Kartezjusz (René Descartes) zaapelowali do nauko­wców całej Europy, aby przestali polegać na autorytecie Arystotelesa i sami prowa­dzili doświadczenia oraz obserwacje. Wiel­ki Galileusz wprowadził w czyn zalecenia Bacona i Kartezjusza. Jego obserwacje astronomiczne dokonane za pomocą nie­dawno wynalezionego teleskopu zrewolu­cjonizowały astronomię, a doświadczenia z dziedziny mechaniki doprowadziły go do odkrycia prawa, znanego obecnie jako pierwsze prawo dynamiki Newtona, on bowiem je sformułował.

Inni wielcy uczeni, tacy jak William Har­vey, odkrywca krążenia krwi, oraz Johan­nes Kepler, odkrywca praw opisujących ruchy planet dookoła Słońca, dostarczyli społeczności naukowej wielu nowych, istot­nych informacji. Nadal jednak nauka teoretyczna była zabawą intelektualistów i nie było powodów, by sądzić, że może ona zrewolucjonizować całe ludzkie życie, jak to przepowiadał Francis Bacon.

Jakkolwiek Kopernik i Galileusz odrzucili błędne koncepcje nauki starożytnej i przy­czynili się do lepszego zrozumienia wszech­świata, przed Newtonem nikt nie sformuło­wał zasad, które przekształciłyby zbiór po­zornie nie związanych faktów w spójną teorię, umożliwiającą przewidywania nau­kowe. Takiej właśnie teorii dostarczył Isaac Newton i skierował nowoczesną naukę na tory, po których porusza się ona do dziś. Newton bardzo niechętnie publikował wy­niki swoich dociekań i choć podstawowe idee sformułował jeszcze przed rokiem 1669, wiele jego teorii ogłoszono znacznie później. Pierwszą opublikowaną pracą były jego przełomowe badania nad naturą świa­tła. Przeprowadziwszy szereg dokładnych doświadczeń Newton odkrył, że zwykłe białe światło jest mieszaniną wszystkich barw tęczy. Przeprowadził również staran­ną analizę konsekwencji praw odbicia i za­łamania światła. Korzystając z tych praw zaprojektował i zbudował pierwszy tele­skop zwierciadlany. Teleskopy tego typu są używane do dziś w większości dużych obserwatoriów astronomicznych. Odkrycia te oraz wyniki wielu innych doświadczeń z dziedziny optyki Newton przedstawił Brytyjskiemu Towarzystwu Królewskiemu (British Royal Society), gdy miał dwadzie­ścia dziewięć lat.

Same tylko osiągnięcia Newtona w dziedzi­nie optyki zapewniłyby mu prawdopodob­nie miejsce na naszej liście; mają one jednak znacznie mniejsze znaczenie niż jego osiąg­nięcia w dziedzinie czystej matematyki i me­chaniki. Jego największym wkładem do matematyki jest odkrycie rachunku całko­wego, który opracował mając prawdopo­dobnie dwadzieścia trzy lub dwadzieścia cztery lata. Odkrycie to, najważniejsze osią­gnięcie nowożytnej matematyki, jest nie tylko fundamentem znacznej części współ­czesnych nauk matematycznych, ale stano­wi również podstawowe narzędzie, bez któ­rego niemożliwy byłby dalszy postęp w no­woczesnej nauce. Gdyby nawet Newton niczego więcej nie uczynił, samo odkrycie rachunku całkowego upoważniłoby go do zajęcia stosunkowo wysokiego miejsca na tej liście.

Największych odkryć dokonał jednak Newton w dziedzinie mechaniki, nauki o ruchu ciał. Galileusz odkrył pierwsze prawo ruchu, które dotyczy poruszania się ciał nie poddanych działaniu żadnych sił zewnętrznych. Oczywiście, w praktyce wszystkie ciała poddane są działaniu takich sił, a najważniejszym problemem mechani­ki jest wyjaśnienie, jak poruszają się ciała w tego rodzaju okolicznościach. Zagad­nienie to rozwiązał Newton w swoim słyn­nym drugim prawie dynamiki, które słu­sznie można uznać za najbardziej fundamen­talne prawo fizyki klasycznej. Drugie pra­wo (wyrażone matematycznie równaniem F = ma) stwierdza, że przyśpieszenie ciała (tzn. tempo, w jakim rośnie jego prędkość) równe jest wypadkowej sił działających na to ciało, podzielonej przez jego masę. Do tych dwóch pierwszych praw Newton dodał swoje słynne trzecie prawo ruchu (stwier­dzające, że każdej akcji - tj. sile fizycznej - towarzyszy równa i przeciwnie skierowa­na reakcja) oraz najsłynniejsze z jego nau­kowych praw, prawo powszechnego ciąże­nia. Zestawienie tych czterech praw łącznie tworzy jednolity system, za pomocą które­go można badać i przewidywać ewolucję wszystkich właściwie makroskopowych układów mechanicznych, od poruszającego się wahadła do ruchu planet na ich orbitach wokół Słońca. Newton nie tylko sformuło­wał swoje prawa mechaniki, ale wykazał, posługując się rachunkiem całkowym, jak te fundamentalne prawa można zastosować do znajdywania rozwiązań konkretnych problemów.

Prawa Newtona mogą być i są wykorzy­stywane do rozwiązywania bardzo szerokie­go zakresu problemów naukowych i tech­nicznych. Za życia Newtona największe wrażenie wywarło wykorzystanie jego praw w astronomii. I w tej dziedzinie Newton wy­przedzał innych uczonych. W 1687 r. opu­blikował swoje wielkie dzieło Matematycz­ne zasady filozofii przyrody (Philosophiae naturalis principia mathematica, zwykle zwane po prostu Principia), w którym przedstawił prawo ciążenia i prawa ruchu. Newton pokazał również, jak można wyko­rzystać te prawa do precyzyjnego okre­ślenia ruchu planet dookoła Słońca. Jed­nym genialnym posunięciem rozwiązał podstawowy problem mechaniki nieba - problem dokładnego obliczenia położe­nia i ruchu gwiazd oraz planet. Z tego powodu Newton jest często uważany za największego astronoma w historii. Jaka zatem jest nasza ocena znaczenia Newtona dla nauki? Przeglądając indeks encyklopedii naukowej można znaleźć wię­cej odnośników (być może dwu- lub trzy­krotnie więcej) do Newtona oraz do jego praw i odkryć niż do jakiegokolwiek innego uczonego. Należy również uwzględnić, co inni wielcy uczeni mówili o Newtonie. Leib­niz, który nie był przyjacielem sir Isaaca i z którym Newton wdał się w zaciekły spór, pisał: „Oceniając rozwój matematyki od początku świata do czasów Newtona, trze­ba stwierdzić, że to, czego on dokonał, stanowi znacznie lepszą część”. Wielki francuski uczony Laplace pisał: „Principia górują nad jakimkolwiek innym wytworem ludzkiego geniuszu”. Lagrange często stwierdzał, że Newton był największym geniuszem, jaki kiedykolwiek żył, a Ernst Mach napisał w 1901 r.: „Wszystko, czego od jego czasów dokonano w matematyce, było dedukcyjnym, formalnym i matema­tycznym rozwinięciem mechaniki opartym na prawach Newtona”. Być może tak nale­żałoby podsumować wielkie osiągnięcia Newtona: zastał naukę w postaci zlepka luźnych faktów i praw, pozwalających opi­sać pewne zjawiska, ale przewidujących tyl­ko nieliczne, a pozostawił nam spójny układ praw, dających się stosować do olbrzymiego zakresu zjawisk fizycznych i pozwalających na dokładne przewidywania. W tak krótkim streszczeniu nie można wy­liczyć wszystkich odkryć Newtona; z tego powodu pominęliśmy wiele pomniejszych, choć same w sobie stanowiły one ważne osiągnięcia. Newton wniósł znaczny wkład do termodynamiki (nauki o cieple) oraz do akustyki (nauki o dźwięku), ogłosił niezwy­kle ważne zasady zachowania pędu i zacho­wania momentu pędu, odkrył słynny dwu­mian Newtona oraz podał pierwsze przeko­nujące wyjaśnienie pochodzenia gwiazd. Można zatem uznać Newtona za najwięk­szego uczonego, który wywarł największy wpływ na rozwój nauki, ale pozostaje nadal pytanie, czy powinien być uszeregowany wyżej od takich wielkich postaci z dziedziny polityki, jak Aleksander Wielki czy Jerzy Waszyngton, i przed takimi wielkimi twór­cami religii, jak Jezus Chrystus i Gautama Budda. Osobiście sądzę, że jeżeli nawet zmiany polityczne mają znaczenie, to należy uczciwie stwierdzić, że większość ludzi na świecie 500 lat po śmierci Aleksandra Wiel­kiego żyła w taki sam sposób jak ich przod­kowie sprzed pięciu wieków. Także jeśli chodzi o przeważającą cześć codziennych czynności, większość ludzi żyła w ten sam sposób w 1500 r. n.e. jak w 1500 r. p.n.e. Ale w ciągu ostatnich pięciu stuleci, wraz z roz­wojem nowoczesnej nauki, życie codzienne większej części ludzi uległo całkowitej zmia­nie. Ubieramy się inaczej, jemy co innego, wykonujemy inne prace zawodowe i spędza­my czas wolny zupełnie inaczej, niż czynili to ludzie w 1500 r. n.e. Odkrycia naukowe zrewolucjonizowały nie tylko technikę i gos­podarkę, ale również całkowicie zmieniły politykę, stosunek do religii, sztukę i filozo­fię. Rewolucja naukowa pozostawiła nie­tknięte tylko nieliczne dziedziny działalności ludzkiej i z tego właśnie powodu tak wielu naukowców i wynalazców znalazło się na naszej liście. Newton był nie tylko najwybi­tniejszym naukowcem, był także uczonym, który wywarł najsilniejszy wpływ na rozwój teorii naukowej, i dlatego w pełni zasługuje na miejsce na szczycie, lub blisko niego, na każdej liście najwybitniejszych ludzi świata.

Newton zmarł w 1727 r. i został pochowany w Westminster Abbey; był pierwszym uczo­nym, który dostąpił tego zaszczytu.


3

ok. 6 p.n.e. - ok. 30 n.e.

wiki

Wpływ Jezusa na historię ludzkości jest tak oczywisty i ogromny, że tylko nieliczni zakwestionowaliby jego miejsce niemal na szczycie naszej listy. Istotnie, bardziej nale­ży liczyć się z pytaniem, dlaczego Jezus, inspirator najpotężniejszej religii w historii, nie znalazł się na pierwszym miejscu.

Niewątpliwie na przestrzeni wieków chrze­ścijaństwo miało więcej wyznawców niż jakakolwiek inna religia. Jednak tu ocenia­my względny wpływ poszczególnych ludzi, a nie wpływ rozmaitych religii. W odróż­nieniu od islamu chrześcijaństwo stworzyła nie jedna osoba, lecz dwie - Jezus i św. Pa­weł - i zasługi w jego rozwoju należy przy­pisać tym dwu postaciom.

Jezus sformułował podstawowe zasady ety­czne chrześcijaństwa, a także podstawy doktryny oraz główne zasady postępowania w życiu, natomiast teologię chrześcijań­ską ukształtował przede wszystkim św. Pa­weł. Jezus przekazał przesłanie duchowe, św. Paweł dodał do tego ubóstwienie Jezusa. Św. Paweł był ponadto autorem znacz­nej części Nowego Testamentu oraz ode­grał wiodącą rolę w krzewieniu chrześcijań­stwa w pierwszym wieku naszej ery.

Jezus zmarł stosunkowo młodo (nie tak jak Budda czy Mahomet) i pozostawił tylko niewielką liczbę uczniów. W chwili śmierci Jezusa jego zwolennicy tworzyli po prostu małą żydowską sektę. Przekształcenie tej małej sekty w dynamiczny i szeroki ruch nastąpiło w dużej mierze właśnie dzięki św. Pawłowi; dzięki jego pismom i niezmor­dowanym wysiłkom w krzewieniu chrze­ścijaństwa ruch ten wyszedł poza granice społeczności żydowskiej i stał się w końcu jedną z największych religii świata.

Z tego właśnie powodu niektórzy ludzie utrzymują nawet, że za założyciela chrze­ścijaństwa należy uznać św. Pawła, a nie Jezusa. Z takiego stanowiska logicznie wy­nikałoby, że św. Paweł powinien znaleźć się na naszej liście wyżej niż Jezus! Jednak choć nie wiadomo, czym byłoby chrześcijaństwo bez św. Pawła, oczywiste jest, że bez Jezusa w ogóle by nie istniało.

Nie wydaje się jednak słuszne, aby obarczać Jezusa odpowiedzialnością za wszystko, co kościoły chrześcijańskie i poszczególni chrześcijanie czynili w jego imieniu, zwłasz­cza że z pewnością nie aprobowałby on wielu z tych poczynań. Niektóre z nich - na przykład wojny religijne między różnymi odłamami chrześcijaństwa oraz barbarzyń­skie masakry i prześladowania Żydów - stoją w tak oczywistej sprzeczności z po­glądami i naukami Jezusa, że twierdzenie, iż wywodzą się z ducha Jezusa, wydaje się całkowicie nieuzasadnione.

Podobnie, mimo że nowoczesna nauka roz­winęła się najpierw w chrześcijańskich pań­stwach zachodniej Europy, nie wydaje się właściwe, by przypuszczać, iż to Jezus spo­wodował rozwój nauki. Z pewnością żaden z pierwszych chrześcijan nie interpretował nauk Jezusa jako wezwania do naukowe­go badania fizycznego świata. W rzeczywi­stości nawracaniu świata rzymskiego na chrześcijaństwo towarzyszył drastyczny spadek ogólnego poziomu techniki oraz spadek zainteresowania nauką.

Fakt, że nauka rozwinęła się właśnie w Eu­ropie, wskazuje prawdopodobnie na to, iż w europejskim dziedzictwie kulturowym tkwi coś, co sprzyja naukowemu sposobowi myślenia. To coś nie wywodzi się jednak z nauk Jezusa, lecz raczej z greckiego racjonalizmu, którego przykłady można znaleźć w dziełach Arystotelesa i Euklidesa. Warto zauważyć, że nowoczesna nauka nie rozwinęła się w okresie pełnego rozkwitu potęgi Kościoła i pobożności chrześcijań­skiej, lecz w okresie Odrodzenia, gdy Euro­pa ponownie zainteresowała się swoim przedchrześcijańskim dziedzictwem.

Podana w Nowym Testamencie historia życia Jezusa znana jest większości czytel­ników i nie będziemy jej tu powtarzać. Warto jednak zwrócić uwagę na parę szcze­gółów. Po pierwsze, większość informacji, jakie posiadamy o życiu Jezusa, jest nie­pewna. Nie jesteśmy nawet pewni, jak na­prawdę miał na imię. Najprawdopodobniej nosił popularne imię żydowskie Joszua. Rok urodzenia Jezusa jest także niepewny, prawdopodobnie był to 6 rok p.n.e. Nawet rok śmierci, który przecież musieli dobrze znać jego wyznawcy, dziś nie jest dokładnie znany. Jezus nie pozostawił żadnych wła­snoręcznych pism; niemal wszystkie infor­macje o jego życiu pochodzą z Nowego Testamentu.

Niestety, w wielu sprawach Ewangelie po­dają sprzeczne informacje. Na przykład Mateusz i Łukasz przekazują całkowicie odmienne wersje ostatnich słów Jezusa; nawiasem mówiąc, obie te wersje są do­kładnymi cytatami ze Starego Testamentu. Nie przypadkiem Jezus był w stanie cyto­wać Stary Testament; chociaż przeszedł do historii jako założyciel chrześcijaństwa, sam był pobożnym Żydem. Często można spotkać twierdzenie, że Jezus pod wieloma względami był bardzo podobny do hebrajs­kich proroków ze Starego Testamentu i po­zostawał pod ich głębokim wpływem. Po­dobnie jak prorocy Jezus miał niezwykłą osobowość, wywierającą głębokie i trwałe wrażenie na ludziach, którzy się z nim stykali. Był postacią charyzmatyczną w peł­nym znaczeniu tego określenia. W przeciwieństwie do Mahometa, który był autorytetem i politycznym, i religijnym, Jezus ani za swojego życia, ani w pierwszym stuleciu po swej śmierci nie wywarł żadnego wpływu na rozwój wypadków politycz­nych. (Rzecz jasna, jeden i drugi wywarli długotrwały i olbrzymi pośredni wpływ na bieg życia politycznego). Jezus był przy­wódcą jedynie duchowym.

Jeżeli więc Jezus zaznaczył swoją obecność przede wszystkim w dziedzinie etyki, to z pewnością właściwe jest pytanie, w jakim stopniu jego zasady etyczne wpłynęły na świat. Jednym z podstawowych przykazań Jezusa była Złota Reguła. Obecnie Złota Reguła jest akceptowana przez większość ludzi, nie tylko chrześcijan, jako słuszna zasada postępowania moralnego. Może nie zawsze stosujemy się do niej, ale zwykle staramy się jej przestrzegać. Gdyby Jezus był naprawdę autorem tej prawie powsze­chnie uznawanej zasady, byłby z pewnością pierwszy na naszej liście.

W rzeczywistości jednak Złota Reguła już na długo przed narodzeniem Jezusa była powszechnie uznawanym przykazaniem judaizmu. Rabin Hillel, czołowy rabin z pierwszego wieku p.n.e., jasno sformuło­wał Złotą Regułę i uznał ją za główną za­sadę judaizmu. Była ona zresztą znana nie tylko w zachodniej części świata. Filozof chiński Konfucjusz sformułował ją już oko­ło 500 r. p.n.e.; przykazanie to pojawia się także w Mahabharacie, starożytnym po­emacie hinduskim. W rzeczywistości filozo­fia Złotej Reguły uznawana jest przez pra­wie wszystkie duże ugrupowania religijne.

Czy to oznacza, że Jezus nie stworzył żadnych oryginalnych zasad etycznych? Nic podobnego! Stanowisko niezwykle charakterystyczne dla Jezusa można zna­leźć w Ewangelii św. Mateusza 5,43-44:

„Słyszeliście, że powiedziano: Będziesz miłował swego bliźniego, a nieprzyjaciela swego będziesz nienawidził. A Ja wam powiadam: Miłujcie waszych nieprzyja­ciół i módlcie się za tych, którzy was prześladują”.

A parę wierszy wcześniej:

„Nie stawiajcie oporu złemu. Lecz jeśli cię kto uderzy w prawy policzek, nadstaw mu i drugi”.

Przykazania te, nie będące za czasów Jezu­sa zasadami judaizmu ani też większości innych religii, należą z pewnością do naj­bardziej znaczących i oryginalnych zasad etycznych, jakie kiedykolwiek przedstawio­no. Gdyby tylko były one przestrzegane, nie wahałbym się umieścić Jezusa na pierw­szym miejscu tej książki.

Faktycznie jednak nie są one szeroko prze­strzegane. W rzeczywistości nie są one nawet powszechnie uznawane. Większość chrześcijan uważa nakaz „Miłujcie waszych nieprzyjaciół” najwyżej za ideał, który mógłby być zrealizowany w jakimś dosko­nałym świecie, ale który nie jest rozsądną zasadą postępowania w świecie rzeczywi­stym, w którym żyjemy. Zazwyczaj nie stosujemy się do tej zasady, nie oczekujemy też od innych, aby się do niej stosowali, ani nie uczymy tego naszych dzieci. Najbar­dziej oryginalny element nauk Jezusa pozo­staje zatem intrygującą, ale w zasadzie nie zrealizowaną sugestią.


4

563-483 p.n.e.

wiki

Gautama Budda, który w istocie nazywał się książę Siddhartha, był założycielem buddyzmu, jednej z wielkich religii świata. Siddhartha był synem króla panującego w Kapilavastu, mieście w północno-wscho­dniej części Indii, blisko granicy z Nepalem. Uważa się, że sam Siddhartha (ze szczepu Gautama i rodu Śiakjów) urodził się w 563 r. p.n.e. w Lumbini, na terenie obecnego Nepalu. W szesnastym roku życia ożeniono go z kuzynką, jego rówieśnicą. Wychowany w luksusowym pałacu królewskim książę Siddhartha nie odczuwał żadnych material­nych braków, lecz mimo to był głęboko niezadowolony. Zauważył, że większość ludzi cierpi z powodu biedy, a nawet bogaci są często nieszczęśliwi i zgorzkniali, wszys­cy zaś ulegają chorobom, a w końcu umie­rają. Z pewnością - myślał Siddhartha - życie musi być czymś więcej niż przelot­nymi przyjemnościami, które zbyt szybko kończą się cierpieniem i śmiercią.

Mając dwadzieścia dziewięć lat, wkrótce po urodzeniu się jego pierwszego syna, Gauta­ma zdecydował, że musi porzucić życie, jakie wiódł do tej pory, i bez reszty po­święcić się poszukiwaniu prawdy. Opuścił pałac, pozostawiając żonę, maleńkiego sy­na oraz wszystkie dobra doczesne, i stał się nie posiadającym niczego włóczęgą. Przez pewien czas studiował pod kierunkiem słynnych świętych ludzi owych czasów, ale po przyswojeniu sobie ich nauk uznał, że proponowane przez nich rozwiązania pro­blemów trapiących ludzkość są niezadowa­lające. Wierzono wtedy powszechnie, że surowa asceza jest drogą do osiągnięcia prawdziwej mądrości. Gautama próbował zatem zostać ascetą i przez szereg lat pod­dawał się niezwykle surowym postom i in­nym umartwieniom. W końcu jednak stwierdził, że dręczenie ciała mąci mu tylko umysł i wcale go nie zbliża do prawdziwej mądrości. Zarzucił zatem ascezę i zaczął normalnie jeść.

Żyjąc samotnie, Gautama nieustannie roz­myślał o problemach ludzkiej egzystencji. Pewnego dnia, siedząc pod olbrzymim figo­wcem, doznał olśnienia i nagle zrozumiał sens całej zagadki. Siddhartha spędził noc na głębokich rozmyślaniach i z nadejściem ran­ka był już przekonany, że znalazł rozwiąza­nie. W ten sposób stał się buddą, to znaczy „człowiekiem oświeconym”.

Miał wtedy trzydzieści pięć lat. Przez pozo­stałe czterdzieści pięć lat swojego życia Gautama wędrował po północnych Indiach głosząc nową filozofię wszystkim, którzy chcieli go słuchać. Do śmierci w 483 r. p.n.e. pozyskał tysiące nawróconych. Nie zapisa­no jego nauk, ale uczniowie zapamiętali wiele z nich i przekazywali je ustnie następ­nym pokoleniom.

Podstawowe nauki Buddy można ująć w czterech zasadach zwanych przez bud­dystów „czterema szlachetnymi prawda­mi”. Pierwsza mówi, że życie ludzkie jest z natury nieszczęśliwe, druga - że przy­czyną ludzkiego nieszczęścia jest egoizm i pożądanie, trzecia - że można się pozbyć indywidualnego egoizmu i pożądania i po wyeliminowaniu wszystkich pragnień i po­żądań osiągnąć nirwanę (w tłumaczeniu dosłownym „zniknięcie”, „wygaśnięcie”). Czwarta prawda mówi, że sposobem ucie­czki od egoizmu i pożądania jest „ośmioraka ścieżka”: właściwe poglądy, właściwe myślenie, właściwa mowa, właściwe postę­powanie, właściwe sposoby utrzymania (zarobkowania), właściwe dążenia, właści­wa uwaga (skupienie) i właściwa medyta­cja. Warto dodać, że buddyzm jest otwarty dla wszystkich, bez względu na rasę, i że w odróżnieniu od hinduizmu nie uznaje podziału na kasty.

Przez jakiś czas po śmierci Gautamy nowa religia rozprzestrzeniała się dość powoli. W trzecim stuleciu p.n.e. na buddyzm na­wrócił się wielki indyjski cesarz Asioka. Dzięki jego poparciu nastąpił szybki wzrost wpływów buddystów, nauki Buddy roz­przestrzeniły się w Indiach i krajach sąsied­nich. Buddyzm przeniknął na południu na Cejlon, a na wschodzie do Birmy, skąd rozprzestrzenił się na całą południowo-wschodnią Azję, dalej na Malaje i obszar zajmowany obecnie przez Indonezję. Bud­dyzm docierał również na północ, do Tybe­tu, a na północnym zachodzie do Afganis­tanu i Azji Środkowej. Przeniknął do Chin, gdzie zdobył dużą liczbę zwolenników, a z Chin do Korei i Japonii.

W samych Indiach nowa wiara zaczęła podupadać ok. 500 r., a zniknęła niemal całkowicie mniej więcej po 1200 r. W Chi­nach i Japonii buddyzm pozostał jednak główną religią. W Tybecie i Azji Połu­dniowo-Wschodniej przez szereg stuleci buddyzm był religią panującą.

Nauki Buddy zostały spisane dopiero w pa­rę wieków po jego śmierci, toteż, co zro­zumiałe, stworzony przez niego ruch roz­padł się na kilka sekt. Dwa podstawowe odłamy buddyzmu to hinajana (theravada) i mahajana. Hinajana przeważa w połu­dniowej Azji i uważana jest przez większość znawców zachodnich za bliższą pierwotnej nauce Buddy. Mahajana dominuje w Tybe­cie, Chinach i północnej Azji.

Budda, twórca jednej z wielkich religii świata, zasługuje niewątpliwie na czołowe miejsce na naszej liście. Z uwagi na to, że na świecie jest tylko 200 milionów buddystów, a ponad 500 milionów muzułmanów i oko­ło miliarda chrześcijan, wydaje się oczywis­te, że Budda wywarł wpływ na mniejszą liczbę ludzi niż Mahomet czy Jezus. Róż­nica ilościowa jest jednak myląca. Przy­czyną wygaśnięcia buddyzmu w Indiach było przejęcie przez hinduizm wielu jego idei i zasad. Również w Chinach wiele osób, które nie przyznają się do buddyzmu, pozo­staje w istocie pod silnym wpływem filozofii buddyjskiej.

Ważnym elementem buddyzmu, dalece wa­żniejszym niż w wypadku chrześcijaństwa i islamu, jest pacyfizm. Tendencja do nie­stosowania przemocy odegrała znaczącą rolę w historii politycznej krajów buddyjs­kich.

Mówi się często, że gdyby Chrystus wrócił na ziemię, byłby wstrząśnięty tym, co się robi w jego imieniu, i przerażony krwawymi walkami toczonymi przez różne sekty, których członkowie mienią się jego wy­znawcami. Niewątpliwie Budda byłby rów­nież zdumiony z powodu wielu doktryn, które przedstawiane są jako buddyjskie. A jednak, mimo że istnieje wiele sekt bud­dyjskich, a różnice między nimi są duże, to w historii buddyzmu nie występuje nic takiego, co choć w minimalnym stopniu przypominałoby krwawe walki religijne, jakie miały miejsce w chrześcijańskiej Euro­pie. Pod tym przynajmniej względem nauki Buddy wywarły dużo większy wpływ na jego wyznawców niż nauki Chrystusa na chrześcijan.

Budda i Konfucjusz mieli w przybliżeniu podobny wpływ na świat. Obaj żyli mniej więcej w tym samym czasie, a liczba ich zwolenników niewiele się różniła. Z dwóch powodów postanowiłem postawić Buddę przed Konfucjuszem; po pierwsze wydaje się, że panowanie komunizmu w Chinach bardzo zmniejszyło wpływ Konfucjusza, a po drugie niepowodzenie konfucjani­zmu w rozprzestrzenianiu się poza granice Chin wskazuje, jak ściśle idee Konfucjusza związane były z wcześniejszymi prze­konaniami Chińczyków. Natomiast nauki Buddy pod żadnym względem nie wywo­dziły się z wcześniejszej filozofii indyjskiej, a dzięki oryginalności owych koncepcji i dużej atrakcyjności jego filozofii bud­dyzm rozprzestrzenił się daleko poza gra­nice Indii.


5

551-479 p.n.e.

wiki

Wielki chiński filozof Konfucjusz był pierw­szym człowiekiem, który zebrał podstawo­we przekonania Chińczyków i stworzył z nich system filozoficzny. Jego filozofia, której istotą jest osobista moralność oraz koncepcja władzy służącej ludowi i panują­cej mocą własnego przykładu moralnego, przez ponad dwa tysiące lat przenikała życie i kulturę Chin i wywarła duży wpływ na znaczną część ludności świata.

Konfucjusz urodził się około 551 r. p.n.e. w małym księstwie Lu, które leży w obecnej prowincji Shandong (Szantung) w połud­niowo-wschodnich Chinach. Gdy był mło­dym chłopcem, zmarł jego ojciec i od tego czasu Konfucjusz z matką żyli w biedzie. Jako młodzieniec przyszły filozof został urzędnikiem książęcym niskiej rangi, ale po paru latach zrezygnował z tego stanowiska. Następnych szesnaście lat spędził na nauczaniu, pozyskując dla swej filozofii znaczną liczbę zwolenników. W wieku oko­ło pięćdziesięciu lat został powołany na wysokie stanowisko w rządzie księstwa Lu, ale po czterech latach wrogowie na książę­cym dworze doprowadzili do jego dymi­sji i wygnania z kraju. Przez następne trzynaście lat Konfucjusz był wędrow­nym nauczycielem; ostatnie pięć lat ży­cia spędził w rodzinnym księstwie. Zmarł w 479 r. p.n.e.

Często mówi się, że Konfucjusz był twórcą religii, nie jest to jednak ścisłe stwierdzenie. Konfucjusz bardzo rzadko odwoływał się do boskiej istoty, nie chciał dyskutować na temat życia pozagrobowego i unikał wszel­kich spekulacji metafizycznych. Był w grun­cie rzeczy filozofem świeckim, interesował się moralnością w życiu prywatnym i w po­lityce oraz ludzkim zachowaniem.

Według Konfucjusza dwiema najważniej­szymi cnotami, którymi człowiek dosko­nały kieruje się w swoim postępowaniu, są ren (żen) i li. Ren (żen) tłumaczy się czasem jako „miłość”, lepiej jednak byłoby określić ją jako „życzliwy stosunek do bliźnich”. Li opisuje pewną kombinację obyczajów, ry­tuałów, zwyczajów, etykiety i właściwego zachowania.

Kult przodków, będący jeszcze przed Kon­fucjuszem podstawową chińską religią, zo­stał dodatkowo wzmocniony w rezultacie wielkiego nacisku, jaki Konfucjusz kładł na kwestię lojalności wobec rodziny i szacun­ku dla rodziców. Konfucjusz nauczał rów­nież, że żony winne są posłuszeństwo mę­żom, a poddani - swoim władcom. Ale mędrzec chiński nie uznawał tyranii. Uwa­żał, że państwo istnieje dla dobra jego obywateli, a nie odwrotnie, i wielokrotnie podkreślał, że władca powinien rządzić głównie za pośrednictwem moralnego przy­kładu, nie zaś przemocą. Inna z jego zasad zbliżona była do Złotej Reguły: „Nie czyń innym tego, czego nie chcesz, by tobie uczyniono”.

Podstawowe przekonania Konfucjusza by­ły zdecydowanie konserwatywne. Uważał, że złotym wiekiem ludzkości były minione czasy, i wzywał władców oraz lud do po­wrotu do dawnych, dobrych norm moral­nych. W rzeczywistości jednak konfucjańska idea rządzenia za pomocą moralnego przykładu wcześniej wcale nie stanowiła dominującej praktyki; był zatem Konfu­cjusz bardziej nowatorskim reformatorem, niż sam sądził.

Konfucjusz żył za czasów dynastii Zhou (Czou), w okresie ogromnego fermentu intelektualnego w Chinach. Ówcześni wła­dcy nie zgadzali się z jego programem, ale po śmierci Konfucjusza jego idee roz­przestrzeniły się szeroko po całym kraju. Jednak z nastaniem dynastii Qin (Cin) w 22l r. p.n.e. nadeszły dla konfucjanizmu złe czasy. Pierwszy cesarz dynastii Qin, Shi Huangdi (Szy-Huang-Ti), zdecydowany był wykorzenić wpływy Konfucjusza i cał­kowicie zerwać z przeszłością. Nakazał zaprzestać głoszenia nauk Konfucjusza i spalić wszystkie jego książki. Zakazu szerzenia nauk konfucjańskich nie udało się zrealizować, a gdy kilka lat później dyna­stia Qin wygasła, uczeni konfucjańscy mo­gli znowu swobodnie wykładać swoją do­ktrynę. W czasie panowania następnej dy­nastii, Han (206 r. p.n.e. - 220 r.n.e.), konfucjanizm stał się w Chinach oficjalną filozofią państwową.

Od czasów dynastii Han cesarze chińscy wprowadzali stopniowo zwyczaj selekcji urzędników poprzez egzaminy dla człon­ków administracji państwowej. Z biegiem czasu egzaminy te opierały się w coraz większym stopniu na znajomości klasycz­nego konfucjanizmu. Ze względu na to, że przynależność do grona urzędników pań­stwowych była w cesarstwie chińskim głów­ną drogą do finansowych sukcesów i spo­łecznego prestiżu, konkurencja na egzami­nach dla administracji była ogromna. W następstwie tego przez całe pokolenia duża liczba najinteligentniejszych i najbar­dziej ambitnych młodych ludzi w Chinach poświęcała lata na intensywne studiowanie klasycznych pism konfucjańskich, a po wie­lu wiekach cała administracja państwowa w Chinach składała się z ludzi, których zasadnicze poglądy przeniknięte były filo­zofią konfucjańską. Taki stan rzeczy trwał w Chinach z grubsza przez dwa tysiące lat, od około 100 r. p.n.e. do około 1900 r.

Konfucjanizm był nie tylko oficjalną do­ktryną filozoficzną chińskiej administracji. Również większość Chińczyków uznawała konfucjańskie ideały, które przez ponad dwa tysiące lat głęboko oddziaływały na ich życie i sposób myślenia.

Niezwykła atrakcyjność Konfucjusza dla Chińczyków wynikała z paru powodów. Po pierwsze, jego osobista uczciwość i pra­wość były poza wszelkimi podejrzeniami; po drugie, był człowiekiem umiarkowa­nym i doświadczonym, toteż nie żądał od ludzi tego, czego nie mogli osiągnąć. Kon­fucjusz domagał się, aby ludzie byli prawi, ale nie oczekiwał, że będą święci. W jego myśleniu przejawiał się praktyczny chara­kter narodu chińskiego. Być może to jest kluczem do zrozumienia, dlaczego idee Konfucjusza cieszyły się w Chinach tak olbrzymim powodzeniem. Konfucjusz nie wymagał, aby Chińczycy zmienili swoje zasadnicze przekonania, lecz raczej ujmo­wał ich najgłębsze, tradycyjne ideały w jas­ną i przekonującą formę. Zapewne żaden inny myśliciel w historii nie stworzył filozofii tak bliskiej podstawowym poglądom swoich ziomków jak Konfucjusz.

Według obecnych zachodnich standardów konfucjanizm, w którym główny nacisk położony jest na obowiązki jednostek, a nie ich prawa, wydawać się może mało za­chęcający. Jako filozofia rządzenia konfu­cjanizm okazuje się jednak bardzo skutecz­ny w praktyce. Oceniając Chiny pod kątem zdolności do utrzymania wewnętrznego ła­du i dobrobytu, należy stwierdzić, że przez dwa tysiące lat był to, ogólnie biorąc, najlepiej rządzony obszar świata.

Ideały Konfucjusza, tkwiące tak mocno w kulturze chińskiej, poza Azją Wschodnią nie odegrały większej roli. Oddziaływały jednak w dużym stopniu na Koreę i Japo­nię, które pozostawały pod ogromnym wpływem kultury chińskiej.

W dzisiejszych Chinach konfucjanizm nie cieszy się wysoką pozycją. Starając się całkowicie zerwać z przeszłością, chińscy komuniści gwałtownie atakowali Konfu­cjusza i jego doktrynę. Być może kończy się okres jego wpływu na historię, jednak w dziejach nie brak przykładów dowodzą­cych, że idee Konfucjusza są w Chinach bardzo głęboko zakorzenione. Nie powin­niśmy się dziwić, jeśli w najbliższym stule­ciu nastąpi odrodzenie konfucjanizmu.


6

ok.8-ok.64

wiki

Apostoł Paweł, młodszy od Jezusa mniej więcej o dziesięć lat, odegrał zasadniczą rolę w krzewieniu nowej religii chrześcijańskiej. Jego wpływ na teologię chrześcijańską oka­zał się trwalszy i głębszy niż oddziaływanie wszystkich innych pisarzy i myślicieli chrze­ścijańskich.

Paweł, znany również jako Saul (Szaweł), urodził się w Tarsie w Cylicji (obecna Turcja) w pierwszych latach naszej ery. Miał obywatelstwo rzymskie, lecz z po­chodzenia był Żydem; w młodości uczył się hebrajskiego i otrzymał staranne żydow­skie wykształcenie. Zdobył również umie­jętność wyrabiania namiotów. Jako młody człowiek pojechał do Jerozolimy, by studio­wać pod kierownictwem rabina Gamaliela, wybitnego żydowskiego nauczyciela. Mimo że był w Jerozolimie w tym samym czasie co Jezus, wątpliwe jest, by kiedykolwiek się spotkali.

Po śmierci Jezusa pierwsi chrześcijanie byli uważani za heretyków i cierpieli prześlado­wania; przez pewien czas nawet sam Paweł uczestniczył w ich nękaniu. Nawrócił się na nową wiarę, gdy w czasie podróży do Damaszku miał objawienie; objawił mu się wówczas i przemówił do niego Jezus. Był to punkt zwrotny w jego życiu - dawny prze­ciwnik chrześcijaństwa stał się najbardziej gorliwym i wpływowym rzecznikiem nowej religii.

Paweł spędził resztę życia rozmyślając i pi­sząc o chrześcijaństwie oraz zdobywając wyznawców dla nowej religii. W czasie swej działalności misyjnej bardzo dużo podró­żował po Azji Mniejszej, Grecji, Syrii i Pa­lestynie. Paweł nie osiągnął takich suk­cesów w nawracaniu Żydów, jak niektórzy inni wcześni chrześcijanie. Jego działalność często prowadziła do ostrych konfliktów; parokrotnie groziła mu nawet śmierć. Osią­gał natomiast niezwykłe powodzenie w na­wracaniu ludzi innych narodowości, czym zasłużył na miano Apostoła Pogan. Nikt inny nie odegrał tak dużej roli jak on w propagowaniu chrześcijaństwa.

Odbywszy trzy długie wyprawy misyjne po wschodniej części rzymskiego imperium, Paweł wrócił do Jerozolimy. Został tam uwięziony i po pewnym czasie wysłany do Rzymu na rozprawę sądową. Nie wiado­mo, jak zakończył się proces sądowy i czy kiedykolwiek Paweł opuścił Rzym, w koń­cu jednak został stracony (najprawdopodo­bniej około 64 r. n.e.) w pobliżu Rzymu.

Na olbrzymi wpływ Pawła na rozwój chrze­ścijaństwa złożyły się trzy czynniki: (1) niezwykłe powodzenie jego działalności mi­syjnej; (2) jego pisma, które stanowią waż­ną część Nowego Testamentu; (3) rola, jaką odegrał w rozwoju teologii chrześcijańskiej. Na dwadzieścia siedem ksiąg Nowego Te­stamentu co najmniej czternaście przypisu­je się Pawłowi. Wprawdzie obecnie uczeni uważają, że cztery lub pięć z tych ksiąg napisał ktoś inny, ale i tak pozostaje faktem, że Paweł jest najważniejszym spo­śród autorów tekstów składających się na Nowy Testament.

Wpływu Pawła na teologię chrześcijańską nie sposób przecenić. Wśród głoszonych przez niego prawd znalazły się między in­nymi: idea, iż Jezus był nie tylko natchnio­nym prorokiem, lecz w rzeczywistości Bo­giem; teza, że Chrystus umarł za nasze grzechy, a jego cierpienia mogą nas zbawić; twierdzenie, zgodnie z którym człowiek nie może osiągnąć zbawienia przez dążenie do podporządkowania się nakazom Biblii, lecz osiągnie je jedynie przez uznanie Chrystusa - i odwrotnie: temu, kto uzna Chrystu­sa, wybaczone będą jego grzechy. Paweł sformułował również doktrynę grzechu pierworodnego (patrz List do Rzymian 5,12-19).

Skoro samo podporządkowanie się pra­wom nie może zapewnić zbawienia, wobec tego - jak utrzymywał Paweł - nie ma potrzeby, aby nawróceni na chrześcijań­stwo uznawali żydowskie ograniczenia dietetyczne czy przestrzegali rytuałów opartych na prawach Mojżesza, a nawet stosowali się do nakazu obrzezania. Wielu innych przywódców chrześcijańskich z po­czątkowego okresu tej religii zdecydowanie różniło się z Pawłem w tych kwestiach i gdyby ich poglądy przeważyły, wydaje się wątpliwe, by chrześcijaństwo rozprzestrze­niło się tak szybko w całym rzymskim imperium.

Paweł nigdy się nie ożenił i - choć nie można tego udowodnić - zapewne nigdy nie miał stosunków seksualnych z kobietami. Jego poglądy na seks i kobiety zostały włączone do Pisma Świętego i w ten sposób wywarły duży wpływ na postawę chrześcijan w póź­niejszych czasach. Oto najszerzej znana wypowiedź w tej kwestii (I list do Koryntian, 7,8-9):

„Tym zaś, którzy nie wstąpili w związki małżeńskie, oraz tym, którzy już owdo­wieli, mówię: dobrze będzie, jeśli pozo­staną jak i ja. Lecz jeśli nie potrafiliby zapanować nad sobą, niech wstępują w związki małżeńskie. Lepiej jest bowiem żyć w małżeństwie niż płonąć”.

Paweł miał również zdecydowane poglądy na pozycję kobiet (I list do Tymoteusza, 2,11-13):

„Kobieta niechaj się uczy w cichości, z całym poddaniem się. Nauczać zaś kobiecie nie pozwalam, ani też przewo­dzić nad mężem, lecz [chcę, by] trwała w cichości. Albowiem Adam został pierw­szy ukształtowany, potem - Ewa”.

Podobne poglądy, w jeszcze bardziej zdecy­dowanej formie, wyraził w I liście do Ko­ryntian (11,7-9). W ustępach tych Paweł niewątpliwie przedstawił poglądy często wówczas spotykane, ale warto zauważyć, że Jezus nigdy w taki sposób nie wyrażał swoich zapatrywań.

Paweł przyczynił się bardziej niż ktokol­wiek inny do przekształcenia chrześcijaństwa z żydowskiej sekty w religię światową. Jego najważniejsze idee na temat boskości Chrystusa oraz zbawienia przez samą wiarę pozostały podstawami myśli chrześcijańs­kiej przez wszystkie następne stulecia. Pa­weł wywarł ogromny wpływ na później­szych teologów chrześcijańskich, łącznie ze św. Augustynem, św. Tomaszem z Akwinu, Lutrem i Kalwinem. Istotnie, wpływ po­glądów Pawła był tak ogromny, że nie­którzy uczeni uważają, iż to raczej jego, a nie Jezusa, należy uznać za głównego założyciela religii chrześcijańskiej. Wydaje się, że pogląd ten jest zbyt skrajny. Jednak jeżeli nawet Paweł odegrał mniejszą rolę niż Jezus, to i tak jego zasługi dla rozwoju religii są większe niż jakiegokolwiek innego myśliciela chrześcijańskiego.


7

wzmiankowany ok. 105

wiki

Większość czytelników zapewne nie zna nazwiska Cai Luna, wynalazcy papieru. Biorąc pod uwagę znaczenie jego wynala­zku, jest naprawdę zastanawiające, do ja­kiego stopnia jest on nie znany na Za­chodzie. Nawet duże encyklopedie nie po­święcają Cai Lunowi choćby krótkiego hasła, również szkolne podręczniki historii rzadko wspominają jego nazwisko. Jeśli wziąć pod uwagę oczywiste znaczenie pa­pieru, ten brak informacji o Cai Lunie może nasuwać podejrzenie, że jest on osobą apo­kryficzną. Dokładne badania wykazały jednak z całą pewnością, że Cai Lun był po­stacią rzeczywistą. Był on urzędnikiem na chińskim dworze cesarskim. Około 105 r. ofiarował papier w prezencie cesarzowi Ho Di. Wzmianki chińskie na temat wyna­lazku Cai Luna (pojawiające się w oficjalnej historii dynastii Han) są całkowicie rzetelne i wiarygodne, bez najmniejszej aluzji do jakiejś magii czy legendy. Chińczycy zawsze przypisywali wynalazek papieru Cai Luno­wi i jego nazwisko jest w Chinach dobrze znane.

Niewiele wiadomo o życiu Cai Luna. Zapi­sy chińskie wspominają, że był eunuchem. Z zapisów wynika również, że cesarz był niezmiernie zadowolony z wynalazku Cai Luna i nagrodził go awansem oraz tytułem arystokratycznym. Cai Lun stał się boga­tym człowiekiem. Później jednak dał się wciągnąć w intrygi pałacowe, co w końcu doprowadziło do jego upadku. Zapisy chiń­skie podają, że popadłszy w niełaskę, Cai Lun wziął kąpiel, ubrał się w najlepsze szaty i wypił truciznę.

Papier rozpowszechnił się w Chinach w cią­gu II wieku; przez kilka stuleci Chińczycy eksportowali go do innych części Azji. Długi czas utrzymywali sposób wyrobu papieru w sekrecie, jednak w 751 r. Arabo­wie pojmali paru chińskich producentów papieru i już wkrótce papier był wyrabiany w Samarkandzie i Bagdadzie. Sztuka wyro­bu papieru rozprzestrzeniała się stopniowo w całym świecie arabskim, a w XII w. od Arabów nauczyli się jej Europejczycy. Sto­sowanie papieru upowszechniało się; po wynalezieniu druku przez Gutenberga pa­pier zastąpił pergamin i stał się na Za­chodzie podstawowym materiałem, na któ­rym utrwalano teksty.

Obecnie papier jest artykułem powszech­nego użytku. Trudno nam sobie wyobrazić, jak wyglądał świat bez papieru. W Chinach przed Cai Lunem większość książek była zrobiona z bambusa. Oczywiście, książki takie były niesłychanie ciężkie i niewygodne w użyciu. Niektóre książki pisano na jed­wabiu, ale materiał ten był zbyt drogi, żeby mógł być powszechnie używany. Na Za­chodzie, przed wprowadzeniem papieru, książki pisano na pergaminie lub na Weli­nie, które wyrabiano ze specjalnie wypra­wionej skóry baraniej lub cielęcej. Perga­min wyparł z użycia papirus, z którego chętnie korzystali Grecy, Rzymianie i Egip­cjanie. Zarówno pergamin, jak i papirus były nie tylko trudno dostępne, ale również bardzo kosztowne.

To w znacznej mierze dzięki istnieniu pa­pieru możemy dzisiaj tanio i w dużych ilościach wydawać książki i inne druki.

Oczywiście, to racja, że papier nie miałby tak dużego znaczenia jak obecnie, gdyby nie wynalezienie prasy drukarskiej, jednak w równej mierze jest prawdą, że prasa drukarska nie byłaby nawet w przybliżeniu tak ważnym wynalazkiem, gdyby brakowa­ło taniego i powszechnie dostępnego mate­riału, na którym można by było drukować. A zatem: kto powinien być zaszerego­wany wyżej - Cai Lun czy Gutenberg? Jakkolwiek uważam, że obaj mieli równe znaczenie, zaszeregowałem Cai Luna nie­co wyżej, a to z następujących powodów: (1) papier jest nie tylko materiałem do pisania, znajduje on znacznie szersze za­stosowanie; obecnie dużą część produ­kowanego papieru zużywamy do innych celów niż druk; (2) Cai Lun żył wiele wieków przed Gutenbergiem i nie można wykluczyć, że Gutenberg nie wyna­lazłby druku, gdyby już wówczas nie ist­niał papier; (3) podejrzewam, że więcej książek powstałoby, gdyby stosowano pa­pier i druk blokowy (znany na długo przed Gutenbergiem), niż w rezultacie wykorzy­stania ruchomej czcionki i pergaminu.

Czy słuszne jest włączenie obu, Guten­berga i Cai Luna, do grupy najbardziej wpływowych ludzi, jacy żyli na świecie? Aby zdać sobie sprawę ze znaczenia wyna­lazku papieru i druku, należy zastanowić się nad rozwojem kulturalnym Chin i Za­chodu. Przed drugim wiekiem naszej ery cywilizacja chińska znajdowała się wciąż na niższym poziomie niż cywilizacja za­chodnia. W ciągu następnego tysiąclecia osiągnięcia Chin były większe niż na Za­chodzie, wiele też wskazuje, że przez siedem czy osiem wieków cywilizacja chińska przo­dowała w świecie. W XV w. Europa Za­chodnia prześcignęła Chiny. Istnieje szereg wyjaśnień z dziedziny teorii kultury, tłuma­czących, dlaczego tak się stało, jednak większość z nich pomija, moim zdaniem, najprostszą koncepcję.

Oczywiście, to prawda, że rolnictwo i piś­miennictwo rozwinęło się wcześniej na Bli­skim Wschodzie niż w Chinach. Jednak fakt ten nie wyjaśnia, dlaczego cywilizacja chińska tak uporczywie pozostawała w tyle za Zachodem. Sądzę, że zasadniczym tego powodem był fakt, iż przed Cai Lunem Chińczycy nie posiadali odpowiedniego materiału do pisania. W świecie zachodnim dostępny był papirus i choć materiał ten miał swoje wady, to jednak zwoje papirusu były znacznie wygodniejsze w użyciu niż książki z bambusa lub drewna. Brak od­powiedniego materiału do pisania był decy­dującą przeszkodą w rozwoju kulturalnym Chin; do przewiezienia bardzo skromnej - według naszych standardów - biblioteki chińscy uczeni potrzebowali całego wozu. Można sobie wyobrazić trudności, jakie napotykano, usiłując w takich warunkach zarządzać państwem.

Wynalazek Cai Luna całkowicie zmienił tę sytuację. Dysponując odpowiednim ma­teriałem do pisania, chińska cywilizacja czyniła szybkie postępy i w ciągu paru stuleci zdołała dogonić Zachód. (Oczy­wiście, pewną rolę odegrało polityczne rozbicie Zachodu, ale nie wyjaśnia to wszy­stkiego. W IV w. Chiny były zjednoczone w mniejszym stopniu niż Zachód, a mimo to pod względem kulturalnym szybko się rozwijały). W ciągu następnych stuleci po­stęp na Zachodzie był stosunkowo powol­ny, natomiast Chińczycy dokonali takich wynalazków, jak kompas, proch strzelniczy i druk blokowy. Fakt, że papier był tańszy niż pergamin i dostępny w dużych ilościach, sprawił, iż sytuacja odwróciła się na ko­rzyść Chin.

Z chwilą gdy kraje zachodnie zaczęły stoso­wać papier, były w stanie sprostać Chinom, a nawet zmniejszyć dystans kulturalny. Pisma Marco Polo potwierdzają jednak, że jeszcze w XIII w. Chiny były znacznie bardziej rozwiniętym krajem niż Europa.

Dlaczego zatem Chiny znalazły się w końcu w tyle, za Europą? W literaturze można znaleźć różne złożone wyjaśnienia, odwołu­jące się do problemów kultury, ale chyba w zupełności wystarcza tu proste wytłu­maczenie z dziedziny techniki. W piętnastowiecznej Europie pojawił się geniusz, Johann Gutenberg, który rozwinął tech­nikę masowego druku książek, i od tej chwili kultura europejska zaczęła czynić szybkie postępy. Chiny nie miały swojego Gutenberga; Chińczycy pozostali przy dru­ku blokowym i ich kultura rozwijała się stosunkowo powoli.

Jeśli zgodzimy się z powyższą analizą, to musimy dojść do wniosku, że Cai Lun i Johann Gutenberg są dwiema głównymi postaciami historii ludzkości. W rzeczywi­stości Cai Lun jeszcze z innego powodu góruje nad większością wynalazców. Wy­nalazki są na ogół tworem czasów, w któ­rych zostały dokonane. Prawdopodobnie pojawiłyby się one nawet wtedy, gdyby nie istnieli ich właściwi autorzy - jednak na pewno nie odnosi się to do papieru. Euro­pejczycy zaczęli wyrabiać papier dopiero tysiąc lat po Cai Lunie i było to możliwe tylko dlatego, że nauczyli się tej sztuki od Arabów. Inne narody azjatyckie poza chiń­skim również nie były w stanie dociec, jak się wyrabia papier, mimo że znały papier robiony przez Chińczyków. Odkrycie me­tody produkcji papieru jest tak trudne, że bynajmniej nie musi się zdarzyć w sposób naturalny w każdym kraju o średnim pozio­mie rozwoju kultury. Aby dokonać tego wynalazku, konieczny był wkład jakiejś uzdolnionej jednostki. Cai Lun był właśnie kimś takim, a zastosowana przez niego me­toda wyrobu papieru w istocie nie zmieniła się (z wyjątkiem mechanizacji wprowadzo­nej około 1800 r.) aż do chwili obecnej.

Sądzę, że z tych powodów słuszne jest umieszczenie zarówno Gutenberga, jak i Cai Luna w pierwszej dziesiątce osób wymienionych w tej książce, jak też po­stawienie Cai Luna przed Gutenbergiem.


8

ok.1400-1468

wiki

Johann Gutenberg nazywany jest często wynalazcą druku. W rzeczywistości wyna­lazł on pierwszą w historii metodę wykorzy­stania ruchomych czcionek i prasy drukar­skiej, która pozwalała szybko i bezbłędnie drukować bardzo różnorodne teksty.

Żaden wynalazek nie wyskakuje z głowy jakiegoś człowieka w całkowicie gotowym stanie; oczywiście, było tak również w wy­padku druku. Już od czasów starożytnych powszechnie używano pieczęci i sygnetów, działających na tej samej zasadzie co druk blokowy. Druk blokowy znany był w Chi­nach na wiele stuleci przed Gutenbergiem; odnaleziono tam drukowaną książkę po­chodzącą z 868 r. Również na Zachodzie znano druk blokowy jeszcze przed Guten­bergiem. Umożliwiał on wykonanie wielu egzemplarzy danej książki, miał natomiast jedną ogromną wadę: ponieważ dla każdej nowej książki należało zrobić zupełnie no­wy zestaw desek drzeworytowych lub płyt, to przy jednoczesnym drukowaniu wielu różnych książek metoda ta była bardzo niepraktyczna.

Mówi się czasem, że największą zasłu­gą Gutenberga był wynalazek ruchomej czcionki, ale rzeczywiście ruchomą czcion­kę wynalazł Chińczyk, Bi Sheng, mniej więcej w połowie XI w. Bi Sheng robił ruchome czcionki z gliny. Czcionki takie były nietrwałe, ale wkrótce inni chińscy, a także koreańscy rzemieślnicy wprowadzi­li szereg ulepszeń i na długo przed Guten­bergiem Koreańczycy używali już czcionek metalowych. Faktem jest, że na początku XV w. rząd koreański utrzymywał odlew­nię, w której produkowano czcionki drukar­skie. Mimo to błędem byłoby przypuszczać, że Bi Sheng wywarł jakiś szczególny wpływ na rozwój druku. Po pierwsze, Europa nie przejęła ruchomej czcionki z Chin, ale doszła do tego wynalazku niezależną drogą. Po drugie, druk za pomocą rucho­mej czcionki rozpowszechnił się w samych Chinach stosunkowo późno, dopiero po poznaniu przez Chińczyków nowoczesnych, zachodnich technik drukarskich.

Na nowoczesną technikę drukarską składa­ją się cztery podstawowe składniki. Pierw­szym z nich są ruchome czcionki oraz sposób składania i mocowania ich w okreś­lonym położeniu. Drugim - sama prasa drukarska. Trzecim - odpowiedni rodzaj farby drukarskiej. Wreszcie ostatnim - od­powiedni materiał, taki jak papier, na któ­rym można drukować. Papier został wynaleziony (przez Cai Luna) w Chinach na wiele wieków wcześniej, a jego użycie roz­powszechniło się na Zachodzie już przed Gutenbergiem. Był to jedyny składnik całe­go procesu, który czekał gotowy do wyko­rzystania. Chociaż pozostałe elementy były już znane wcześniej, to jednak Gutenberg wprowadził szereg rozmaitych istotnych udoskonaleń. Na przykład wynalazł odpo­wiedni stop do odlewania czcionek, formę drukarską do precyzyjnego składu kolu­mny, olejową farbę drukarską i odpo­wiednią prasę.

Jednak całkowity wkład Gutenberga w roz­wój druku był dużo większy niż poszcze­gólne dokonane przez niego wynalazki czy udoskonalenia. Jego zasługą jest przede wszystkim scalenie wszystkich elementów w jeden sprawnie działający system. Istotą druku, w odróżnieniu od wszystkich wcze­śniejszych wynalazków, jest to, że stanowi on w istocie proces produkcji masowej. Pojedynczy karabin jest sam w sobie bar­dziej sprawną bronią niż pojedynczy łuk i strzała, ale nie ma żadnej różnicy między pojedynczą książką drukowaną a książką napisaną ręcznie. Przewaga druku polega na możliwości uruchomienia masowej produkcji. Istotą wynalazku Gutenberga nie był pojedynczy przyrząd lub urządze­nie ani nawet szereg udoskonaleń, ale stworzenie kompletnego procesu pro­dukcyjnego.

Informacje o życiu Gutenberga są skąpe. Wiemy, że urodził się około 1400 r. w Mo­guncji w Niemczech. Pomysły, które miały największe znaczenie dla rozwoju sztuki drukarskiej, pochodzą z połowy piętna­stego wieku, a najlepiej znane dzieło, tzw. Biblia Gutenberga, powstało w Moguncji około 1454 r. (Co dziwne, nazwisko Guten­berga nie figuruje na żadnej z jego książek, nawet na Biblii Gutenberga, chociaż nie ma wątpliwości, że była ona drukowana w jego oficynie). Gutenberg nie okazał się szcze­gólnie utalentowanym przedsiębiorcą; z pew­nością nigdy nie zdołał zrobić większych pieniędzy na swoim wynalazku. Był stroną w paru procesach sądowych; w wyniku jednego z nich stracił sprzęt drukarski na rzecz swojego partnera, Johanna Fusta. Zmarł w 1468 r. w Moguncji.

Jakieś pojęcie o wpływie Gutenberga na historię można sobie wyrobić porównując rozwój Chin i Europy po wynalezieniu druku. W momencie narodzin Gutenberga oba te regiony miały jednakowy poziom techniki, ale w Europie, po wprowadzeniu wynalazku nowoczesnego druku, nastąpił okres szybkiego rozwoju, podczas gdy w Chinach, gdzie nadal stosowano druk blokowy, postęp był stosunkowo powolny. Byłoby zapewne przesadą twierdzić, że wy­nalazek druku stanowił jedyny czynnik przesądzający o tej różnicy, na pewno jed­nak był to czynnik istotny.

Warto również zauważyć, że tylko trzy osoby z naszej listy żyły w okresie obej­mującym pięć wieków przed narodzeniem Gutenberga, a sześćdziesiąt siedem - w cią­gu pięciu wieków po jego śmierci. Nasuwa to przypuszczenie, że wynalazek Gutenber­ga był ważnym, być może kluczowym czyn­nikiem zapoczątkowującym rewolucyjne osiągnięcia czasów nowożytnych. Wydaje się niemal pewne, że gdyby nawet nie narodził się Alexander Graham Bell, to i tak, mniej więcej w tym samym okresie, wynaleziono by telefon. To samo można powiedzieć o wielu innych wynalazkach. Jednak bez Gutenberga wynalazek nowo­czesnego druku mógłby się pojawić wiele pokoleń później. Biorąc pod uwagę nie­zwykły wpływ druku na historię, Guten­berg na pewno zasługuje na wysokie miejs­ce na naszej liście.


9

1451-1 506

wiki

Próbując odnaleźć zachodnią drogę mor­ską z Europy do krajów Wschodu, Ko­lumb nieoczekiwanie odkrył Amerykę i tym samym wywarł większy wpływ na historię, niż prawdopodobnie sam się spo­dziewał. Odkrycie Kolumba, które zapo­czątkowało epokę badań i kolonizacji No­wego Świata, było jednym z najważniej­szych punktów zwrotnych w historii. Dało ono ludom Europy dostęp do dwóch no­wych kontynentów, gdzie mogła osiedlać się część ich rosnącej liczebnie populacji. Nowe źródło bogactw mineralnych i suro­wców zmieniło gospodarkę Europy. Od­krycie to spowodowało także zniszczenie cywilizacji Indian amerykańskich. W dal­szej perspektywie odkrycie Kolumba do­prowadziło również do powstania na pół­kuli zachodniej wielu nowych narodów, całkowicie odmiennych od ludów indiań­skich, które zamieszkiwały niegdyś na tych terenach. Te nowe narody wywarły na­stępnie duży wpływ na losy narodów Starego Świata.

Podstawowe fakty z życia Kolumba są dobrze znane. Urodził się w Genui we Włoszech w 1451 r. Gdy dorósł, został kapitanem i wprawnym nawigatorem. Z biegiem czasu Kolumb nabrał przekona­nia, że przecinając Atlantyk w kierunku zachodnim można znaleźć dogodną drogę morską do Azji Wschodniej, i usilnie dążył do realizacji tego pomysłu. W końcu na­mówił Izabelę I, królową Kastylii, do sfi­nansowania wyprawy.

Okręty Kolumba opuściły Hiszpanię 3 sierpnia 1492 r. Po drodze żeglarze zatrzymali się na Wyspach Kanaryjskich, w pobliżu wybrzeża Afryki. 6 września opuścili je i pożeglowali na zachód. Gdy podróż się przeciągała, marynarzy ogar­nął strach i chcieli zawrócić. Kolumb nalegał jednak na kontynuowanie wypra­wy i wreszcie 12 października 1492 r. żeglarze ujrzeli ląd.

Kolumb powrócił do Hiszpanii w marcu następnego roku. Jako triumfujący odkry­wca został przyjęty z najwyższymi honora­mi. Poprowadził jeszcze trzy wyprawy przez Atlantyk, w próżnej nadziei dotarcia do Chin lub Japonii. Jeszcze przez długi czas Kolumb był przekonany, ze odkrył drogę do Azji Wschodniej, choć większość ludzi już znacznie wcześniej zdała sobie sprawę, że jest inaczej.

Izabela obiecała Kolumbowi, że zostanie gubernatorem odkrytych przez siebie lądów. Był on jednak tak nieudolnym admi­nistratorem, że w końcu został zwolniony ze swoich obowiązków i w kajdanach ode­słany do Hiszpanii. Tu go szybko uwol­niono, ale nigdy więcej nie powierzono mu żadnego stanowiska państwowego. Roz­powszechnione pogłoski, że zmarł w nę­dzy, nie są jednakże uzasadnione; w chwili śmierci w 1506 r. Kolumb był człowiekiem zamożnym.

Oczywiste jest, że pierwsza podróż Kolum­ba miała rewolucyjny wpływ na historię Europy, a jeszcze większy — na historię Ameryki. Jedyna data, jaką zna każdy uczeń, to rok 1492. Można jednak wysunąć parę zastrzeżeń do umieszczenia Kolumba tak wysoko na naszej liście.

Kolumb nie był pierwszym Europejczy­kiem, który odkrył Nowy Świat. Parę wieków przedtem do Ameryki dotarł wi­king, Leif Ericson; w okresie dzielącym wyprawy Ericsona i Kolumba prawdo­podobnie jeszcze paru innych mieszkań­ców Europy przepłynęło Atlantyk. Jed­nak z historycznego punktu widzenia Leif Ericson jest postacią stosunkowo mało znaczącą. Wiadomości o jego odkryciach nigdy się nie rozpowszechniły, a same odkrycia nie pociągnęły za sobą żadnych istotnych zmian ani w Europie, ani w Ameryce. Nowiny o odkryciach Kolum­ba rozeszły się błyskawicznie po całej Eu­ropie. Bezpośrednim ich następstwem było kilka kolejnych wypraw do Nowe­go Świata, zorganizowanych w ciągu pa­ru lat od powrotu Kolumba, oraz roz­poczęcie podboju i kolonizacji nowych terytoriów.

Podobnie jak w stosunku do innych postaci tej książki również w stosunku do Kolumba można wysunąć argument, że to, czego dokonał, osiągnięto by także i bez niego. W XV w., jeszcze przed wyprawą Kolum­ba, Europa przeżywała okres fermentu: rozwijający się handel sprawił, że wyprawy badawcze były nieuchronne. Portugalczycy poszukiwali nowej drogi do Indii już wiele lat przed Kolumbem.

Wydaje się całkowicie prawdopodobne, że prędzej czy później Ameryka zostałaby odkryta przez Europejczyków; możliwe na­wet, że zwłoka nie byłaby bardzo duża. Dalszy rozwój wydarzeń byłby jednak zu­pełnie inny w przypadku, gdyby Ameryka została odkryta, powiedzmy, w 1510 r. przez wyprawę francuską lub angielską, zamiast w 1492 r. przez Kolumba. W każ­dym razie Kolumb był tym człowiekiem, który rzeczywiście odkrył Amerykę.

Trzecie możliwe zastrzeżenie wynika z fak­tu, że już przed wyprawami Kolumba wielu XV-wiecznych Europejczyków wiedziało, że Ziemia jest okrągła. Wiele stuleci wcześniej teorię taką wysuwali greccy filozofowie, a zdecydowane poparcie owej hipotezy przez Arystotelesa wystarczyło, aby w XIV w. uznawali ją oświeceni mieszkańcy Europy. Ale przecież powodem sławy Kolumba nie było udowodnienie, że Ziemia jest okrągła (czego wcale nie udało mu się dowieść); stał się on sławny dzięki odkryciu Nowego Świata. Ani Europejczycy żyjący w XV w., ani Arystoteles nie mieli pojęcia o istnie­niu kontynentu amerykańskiego.

Kolumb nie odznaczał się jakimiś god­nymi podziwu cechami charakteru. Był wyjątkowo chciwy; w rzeczywistości pod­stawową przyczyną trudności, jakie napo­tykał nakłaniając Izabelę do sfinansowa­nia wyprawy, były wygórowane żądania finansowe. Być może nie należy oceniać Kolumba według dzisiejszych norm etycz­nych, ale trzeba jednak wspomnieć, że traktował Indian z uderzającym okrucień­stwem. Skoro jednak nie ma to być lista najszlachetniejszych postaci w historii, lecz tych. które wywarły na nią największy wpływ, to Kolumb zasługuje na miejsce bliskie szczytu.


10

1379-1955

wiki

Albert Einstein, największy uczony XX w. i jeden z najwybitniejszych umysłów w hi­storii, znany jest przede wszystkim jako twórca teorii względności. Nazwa ta obej­muje właściwie dwie teorie; pierwsza to szczególna teoria względności, sformuło­wana w 1905 r., druga zaś to ogólna teoria względności, sformułowana w 1915 r. Tę ostatnią byłoby chyba lepiej nazwać Ein­steina prawem grawitacji. Obie teorie są bardzo skomplikowane; nie zamierzam tu ich wyjaśniać, ale chciałbym poświęcić kil­ka uwag szczególnej teorii względności.

Powszechnie znana maksyma mówi, ze „wszystko jest względne”. Teoria Einsteina nie jest jednak powtórzeniem tego filozo­ficznego banału, ale precyzyjnym mate­matycznym twierdzeniem, określającym względność pomiarów naukowych. Oczy­wiste jest, że subiektywne postrzeganie czasu i przestrzeni zależy od obserwatora. Jednakże przed Einsteinem większość ludzi uważała, że za tymi subiektywnymi wraże­niami kryje się czas absolutny i rzeczywiste odległości, które można mierzyć w sposób obiektywny za pomocą dokładnych przy­rządów pomiarowych. Einstein odrzucił pojęcie czasu absolutnego, co spowodowa­ło rewolucję w nauce. Poniższy przykład ilustruje, w jak radykalny sposób jego teo­ria zmieniła nasze pojęcia czasu i prze­strzeni.

Wyobraźmy sobie statek kosmiczny X, oddalający się od Ziemi z szybkością 100 000 kilometrów na sekundę. Szybkość tę mierzą dwaj obserwatorzy, z których jeden znajduje się na statku kosmicznym, a drugi na Ziemi. Wyniki ich pomiarów są identyczne. Drugi statek kosmiczny Y leci dokładnie w tym samym kierunku co sta­tek X, ale ze znacznie większą szybkością. Mierząc prędkość statku Y, obserwator znajdujący się na Ziemi stwierdza, że sta­tek ten oddala się od niego z szybkością 180 000 kilometrów na sekundę. Obser­wator lecący na statku Y otrzymał ten sam wynik.

Skoro oba statki poruszają się w tym samym kierunku, to wydaje się, że różnica ich szybkości wynosi 80 000 kilometrów na sekundę i szybszy statek oddala się od wolniejszego z tą właśnie szybkością.

Jednak z teorii Einsteina wynika, że jeśli odpowiednie pomiary wykonają obserwa­torzy podróżujący na statkach kosmicz­nych X i Y, to stwierdzą oni zgodnie, że odległość między nimi wzrasta z szybko­ścią 100 000, a nie 80 000 kilometrów na sekundę.

Na pozór wydaje się, że wynik ten jest w oczywisty sposób błędny. Czytelnik mo­że podejrzewać, że chodzi tu o jakąś sztu­czkę w opisie sytuacji lub że nie wspo­mniałem o jakimś istotnym szczególe. Wcale nie. Wynik ten nie ma nic wspól­nego ze szczegółami budowy obu statków ani ich silników. Nie jest również wyni­kiem błędnej obserwacji czy wady przy­rządów pomiarowych. Rzecz nie polega też na jakimś triku. Zgodnie ze szczególną teorią względności rezultat ten (który mo­żemy z łatwością obliczyć ze wzoru Ein­steina na składanie prędkości) wynika je­dynie z zasadniczej natury czasu i prze­strzeni.

Wszystko to wydawać się może czystą teorią - i rzeczywiście, przez lata wielu ludzi nie traktowało poważnie teorii względności, uważając ją za oderwaną od życia akademicką hipotezę bez żadnego praktycznego znaczenia. Oczywiście, po roku 1945, kiedy to zrzucono bomby ato­mowe na Hirosimę i Nagasaki, nikt już nie popełnił tego błędu. Z teorii względności Einsteina wynika między innymi, że mate­ria i energia są w pewnym sensie równo­ważne, przy czym ich zależność opisuje wzór E=mc2 w którym E oznacza energię, m - masę, a c - prędkość światła. Skoro c wynoszące 300 000 kilometrów na sekun­dę jest już bardzo dużą wielkością, to c2 (tzn. c mnożone przez c) jest po prostu wielkością olbrzymią. Wynika z tego, że nawet częściowa przemiana małej ilości materii wyzwala ogromną ilość energii.

Oczywiście, nie można zrobić bomby ato­mowej ani zbudować elektrowni jądrowej opierając się wyłącznie na wzorze E=mc2. Należy sobie uświadomić, że w pracach nad wykorzystaniem energii atomowej odegra­ło ważną rolę wielu innych ludzi, ale znacze­nie wkładu Einsteina jest bezdyskusyjne. Co więcej, to właśnie list Einsteina przeka­zany prezydentowi Rooseveltowi w 1939 r., wskazujący na możliwość skonstruowania broni atomowej i podkreślający wagę, jaką ma wyprzedzenie Niemców przez Stany Zjednoczone w budowie takiej broni, przy­czynił się do rozpoczęcia prac nad Projek­tem Manhattan, które doprowadziły do zbudowania pierwszej bomby atomowej. Szczególna teoria względności budziła ostre kontrowersje, ale wszyscy zgadzali się, że jest to najbardziej zdumiewająca teoria naukowa, jaka była i będzie kiedy­kolwiek stworzona. Pod tym względem wszyscy się mylili, albowiem punktem wy­jścia ogólnej teorii względności Einsteina jest założenie, że przyciąganie grawitacyjne nie wynika z działania sił fizycznych w nor­malnym rozumieniu tego pojęcia, ale jest rezultatem zakrzywienia samej przestrzeni.

Trudno o bardziej zdumiewający pomysł! Jak można zmierzyć zakrzywienie prze­strzeni? Co to w ogóle znaczy, że przestrzeń jest zakrzywiona? Einstein nie tylko wysu­nął taką teorię, ale nadał jej jasną formę matematyczną, dzięki czemu jego teoria pozwala wysuwać dokładne i nadające się do doświadczalnego sprawdzenia przewi­dywania. Przeprowadzone obserwacje - z których najdonioślejsze zostały zrobio­ne w czasie całkowitego zaćmienia Słońca - wielokrotnie potwierdziły prawidłowość równań Einsteina.

Ogólna teoria względności pod wieloma względami różni się od innych teorii nau­kowych. Po pierwsze, Einstein nie oparł swojej teorii na dokładnych eksperymen­tach, lecz przy jej formułowaniu kierował się raczej względami symetrii i matematy­cznej elegancji - a więc pozostawał na gruncie rozumowym, racjonalistycznym (racjonalizm rozumiany tu jest jako prze­ciwieństwo empiryzmu), podobnie jak usi­łowali to czynić filozofowie greccy i śred­niowieczni scholastycy. Tak postępując Einstein przeciwstawił się empirycznemu nastawieniu nowożytnej nauki. O ile jed­nak szukającym piękna i symetrii Grekom nie udało się znaleźć teorii dynamicznej, która wytrzymałaby decydujący spraw­dzian eksperymentu, o tyle teoria Ein­steina, jak do tej pory, przechodzi z powo­dzeniem każdy test. Wskutek takiego po­dejścia Einsteinowska ogólna teoria względności jest powszechnie uznawana za najpiękniejszą, największą, najbardziej elegancką i intelektualnie zadowalającą ze wszystkich teorii naukowych.

Ogólna teoria względności wyróżnia się także pod innym względem. Większość praw naukowych ma charakter przybliżo­ny, tzn. sprawdzają się one w wielu okolicz­nościach, ale nie we wszystkich. O ile nam wiadomo, od teorii względności nie ma wyjątków. Nieznane są warunki, teoretycz­ne lub doświadczalne, w których przewidy­wania ogólnej teorii względności spraw­dziłyby się tylko w przybliżeniu. Przyszłe doświadczenia mogą jeszcze zepsuć ten wspaniały bilans, ale na razie ze wszystkich teorii naukowych ogólna teoria względno­ści jest najbliższa ostatecznej prawdy.

Najlepiej znanymi osiągnięciami Einsteina są dwie teorie względności, ale inne doko­nania oczywiście też zapewniłyby mu sła­wę naukową. W istocie, Einstein uzyskał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki przede wszystkim za pracę wyjaśniającą ważne zjawisko fotoelektryczne, które stanowiło do owego czasu zagadkę dla fizyków. W swoim opracowaniu założył, że istnieją fotony, czyli cząstki światła. Ponieważ na długo przedtem stwierdzono w doświad­czeniach poświęconych interferencji, że światło składa się z fal elektromagnetycz­nych, fale zaś i cząstki uznawano za poję­cia w sposób oczywisty przeciwstawne, wobec tego hipoteza Einsteina stanowiła radykalne i paradoksalne zaprzeczenie klasycznej teorii. Okazało się jednak, że jego wyjaśnienie efektu fotoelektrycznego ma duże znaczenie praktyczne, a hipoteza istnienia fotonów wywarła istotny wpływ na rozwój teorii kwantów i stanowi obec­nie jej integralną część.

Przy ocenie znaczenia Einsteina nasuwa się porównanie z Isaakiem Newtonem. Teorie Newtona są w zasadzie łatwe do zrozumienia, a jego geniusz wyraził się w tym, że to on pierwszy je sformułował. Natomiast teorie względności Einsteina są bardzo trudne do zrozumienia, nawet gdy ktoś korzysta ze szczegółowych objaś­nień. O ile zatem trudniej było je stworzyć! Niektóre koncepcje Newtona stały w rady­kalnej sprzeczności z panującymi ówcześ­nie poglądami naukowymi, jednak jego teoria nigdy nie wydawała się wewnętrznie sprzeczna. Inaczej jest w wypadku teorii względności, która obfituje w paradoksy. Geniusz Einsteina polegał między innymi na tym, że na samym początku, kiedy jego koncepcje wciąż jeszcze były nie spraw­dzonymi hipotezami początkującego ba­dacza, w obliczu jawnych sprzeczności nie poddał się i nie zrezygnował. Zamiast tego pracował usilnie, dopóki nie zdołał wy­kazać, że sprzeczności są jedynie pozor­ne i w każdym przypadku istnieje subtelny, ale poprawny sposób rozwiązania parado­ksu.

Dziś uważamy, że teoria Einsteina jest w istocie bardziej „poprawna” niż teoria Newtona. Dlaczego zatem Einstein znaj­duje się niżej na naszej liście? Przede wszyst­kim dlatego, że teorie Newtona położyły podwaliny pod nowożytną naukę i techno­logię. W większości dziedzin techniki osiąg­nięty obecnie poziom wcale by się nie zmienił, gdybyśmy wciąż znali jedynie od­krycia Newtona, nie zaś Einsteina.

Istnieje jeszcze inny czynnik, który wpły­nął na takie właśnie usytuowanie Ein­steina na liście. W większości wypadków do rozwoju jakiejś ważnej idei przyczyniło się wielu ludzi. Tak było z pewnością z historią socjalizmu czy rozwojem elektro­magnetyzmu. Powstanie teorii względności nie było stuprocentową zasługą samego tylko Einsteina, ale to on przyczynił się do tego w największym stopniu. Należy uczci­wie powiedzieć, że teorie względności są dziełem jednego, wybitnego geniusza w sto­pniu daleko większym niż jakiekolwiek inne idee o porównywalnym znaczeniu.

Einstein urodził się w 1879 r. w Ulm w Niemczech. Uczęszczał do szkoły śred­niej w Szwajcarii, został obywatelem szwaj­carskim w 1901 r. Otrzymał stopień dok­torski w 1905 r. na uniwersytecie w Zury­chu, ale wówczas nie udało mu się uzyskać posady na jakiejś wyższej uczelni. W tym samym roku opublikował swoje prace na temat szczególnej teorii względności, zjawi­ska fotoelektrycznego i teorii ruchów Bro­wna. W ciągu paru lat prace te, a zwłasz­cza praca na temat względności, sprawiły, że zaczął być uważany za jednego z naj­wybitniejszych i najbardziej oryginalnych uczonych na świecie. Jego teorie były wyso­ce kontrowersyjne; żaden z nowożytnych uczonych, z wyjątkiem Darwina, nie wzbu­dził tylu sporów co Einstein. Mimo to w 1913 r. został mianowany profesorem na uniwersytecie w Berlinie i w tym samym czasie został dyrektorem Instytutu Fizyki Cesarza Wilhelma i członkiem Pruskiej Akademii Nauk. Stanowiska te dały mu możliwość poświęcenia tyle czasu na bada­nia naukowe, ile sam pragnął.

Rząd niemiecki nie miał żadnych powo­dów, by żałować, iż tak niezwykle hojnie obdarzył Einsteina stanowiskami: już dwa lata później Einsteinowi udało się sformułować ogólną teorię względności, a w 1921 r. przyznano mu Nagrodę Nobla. W drugiej połowie życia Einstein cieszył się światową sławą; był prawdopodobnie naj­słynniejszym uczonym w historii.

Ze względu na żydowskie pochodzenie Ein­steina jego sytuacja w Niemczech po dojś­ciu Hitlera do władzy stała się niebezpiecz­na. W 1933 r. przeniósł się więc do Prin­ceton w stanie New Jersey, gdzie pracował w Institute for Advanced Study, a w 1940 r. został obywatelem Stanów Zjednoczonych. Pierwsze małżeństwo Einsteina zakończy­ło się rozwodem, drugie było chyba szczę­śliwe. Z pierwszą żoną miał dwoje dzie­ci, chłopców. Zmarł w 1955 roku w Prin­ceton.

Einstein interesował się zawsze sprawami otaczającego go świata i często zabierał głos w kwestiach politycznych. Był konsekwent­nym przeciwnikiem politycznej tyranii, za­gorzałym pacyfistą i zdecydowanym stron­nikiem syjonizmu. W sprawach ubrania i zwyczajów towarzyskich był wyraźnym indywidualistą. Miał wielkie poczucie hu­moru, cechowała go skromność. Był także dość utalentowanym skrzypkiem. Treść na­pisu, jaki widnieje na nagrobku Newtona, zapewne w jeszcze większym stopniu paso­wałaby do Einsteina: „Niech cieszą się śmiertelnicy, że istniała tak wielka ozdoba rasy ludzkiej!”


11

1822-1895

wiki

Ludwik Pasteur, francuski chemik i biolog, jest powszechnie uważany za najważniejszą postać w historii medycyny. Pasteur doko­nał wielu odkryć naukowych, ale zasłynął przede wszystkim jako rzecznik zakaźnej teorii chorób i współtwórca szczepień ochronnych.

Pasteur urodził się w 1822 r. w Dole we wschodniej Francji. Studiował nauki przy­rodnicze na uniwersytecie w Paryżu. W trak­cie studiów nie przejawiał geniuszu; w istocie jeden z profesorów ocenił nawet jako „mier­ne” jego wiadomości z chemii. Jednak wkró­tce po uzyskaniu doktoratu w 1847 r. Pas­teur wykazał, że opinia profesora była błęd­na. Badania nad optycznie czynnymi izo­merami kwasu winowego sprawiły, że w wie­ku zaledwie dwudziestu sześciu lat Pasteur stał się znanym chemikiem.

Pasteur poświęcił się następnie badaniu fermentacji i wykazał, że proces ten za­chodzi dzięki działaniu pewnych mikro­organizmów. Udowodnił również, że obec­ność innych gatunków mikroorganizmów może doprowadzić do powstania niepożą­danych produktów w brzeczce fermentacyj­nej. Naprowadziło go to niebawem na myśl, że pewne gatunki mikroorganizmów mogą wytwarzać niepożądane produkty i wywoływać szkodliwe konsekwencje dla życia ludzi i zwierząt.

Pasteur nie był pierwszą osobą głoszącą zakaźną teorię chorób. Podobne hipotezy wysuwali wcześniej Girolamo Fracastoro, Friedrich Henie i inni. Jednak to zdecydo­wana kampania Pasteura, poparta licznymi doświadczeniami i pokazami, była głów­nym czynnikiem, który przekonał społecz­ność naukową do tej teorii.

Jeżeli choroby wywoływane są przez zara­zki, to rozumując logicznie wydaje się, że można zapobiec chorobom uniemożliwia­jąc szkodliwym zarazkom przedostanie się do organizmu człowieka. Pasteur podkreś­lał zatem znaczenie, jakie ma antyseptyka dla lekarzy, i wywarł duży wpływ na Josepha Listera, który wprowadził antyseptykę do praktyki chirurgicznej.

Szkodliwe bakterie mogą dostać się do ciała ludzkiego razem z jedzeniem i piciem. Pasteur opracował metodę (zwaną pas­teryzacją) unieszkodliwiania bakterii w napojach. W regionach, gdzie ją stoso­wano, metoda ta doprowadziła do niemal całkowitego wyeliminowania infekcji wy­woływanych przez zakażone mleko.

Mając pięćdziesiąt parę lat Pasteur zajął się badaniem wąglika, groźnej choroby zakaź­nej atakującej bydło i inne zwierzęta, a tak­że ludzi. Wykazał, że chorobę tę wywołuje określony gatunek bakterii. Znacznie więk­sze znaczenie miało jednak opracowanie metody hodowli specjalnej odmiany osła­bionej bakterii wąglika. Wstrzyknięcie byd­łu tej bakterii wywołuje chorobę przebiega­jącą w łagodnej, niegroźnej postaci i po­zwala zyskać odporność na normalną po­stać owej choroby. Publiczny pokaz, przed­stawiający skuteczność tej metody w zwal­czaniu wąglika, wywołał wielkie porusze­nie. Zdano sobie szybko sprawę, że metoda Pasteura może być stosowana do zapobie­gania wielu chorobom zakaźnym.

Sam Pasteur opracował metodę szczepie­nia ludzi przeciwko straszliwej chorobie - wściekliźnie. Jest to jego najsłynniejsze osiągnięcie. Korzystając z podstawowych koncepcji Pasteura, inni uczeni uzyskali szczepionki przeciwko wielu chorobom, takim jak tyfus czy choroba Heinego-Medina.

Pasteur, który był niezwykle pracowitym człowiekiem, ma na swoim koncie mnóstwo pomniejszych, lecz nadal użytecznych osią­gnięć. To przede wszystkim jego doświad­czenia pokazały w przekonujący sposób, że mikroorganizmy nie powstają na zasadzie samorództwa. Pasteur odkrył także zjawis­ko anaerobiozy, to jest stwierdził, że pewne mikroorganizmy mogą żyć bez dostępu powietrza lub wolnego tlenu. Prace Pas­teura dotyczące choroby jedwabników miały wielkie znaczenie gospodarcze. Jednym z jego osiągnięć jest także szczepionka przeciwko cholerze drobiu, która atako­wała ptactwo domowe. Pasteur zmarł w 1895 r. pod Paryżem.

Często porównuje się Pasteura i Edwarda Jennera, angielskiego lekarza, który wyna­lazł szczepionkę przeciwko ospie. Choć Jenner dokonał swego odkrycia przeszło osiemdziesiąt lat przed Pasteurem, uwa­żam, że miało ono dużo mniejsze znaczenie, albowiem jego metoda szczepienia była skuteczna tylko w stosunku do jednej cho­roby, natomiast metody Pasteura mogły być i są stosowane do ochrony przed wielo­ma chorobami.

Od połowy XIX w. długość życia ludz­kiego na znacznym obszarze świata wy­dłużyła się prawie dwukrotnie. Ten olbrzy­mi wzrost ma prawdopodobnie większy wpływ na życie poszczególnego człowieka niż jakiekolwiek inne osiągnięcie w całej historii ludzkiego gatunku. W praktyce nowożytna nauka i medycyna ofiarowały każdemu współcześnie żyjącemu człowie­kowi jak gdyby drugie życie. Jeśliby owo wydłużenie ludzkiego życia można było przypisać jedynie pracom Pasteura, nie wahałbym się go umieścić na pierwszym miejscu w tej książce. Tak wprawdzie nie jest, jednak odkrycia Pasteura mają cha­rakter do tego stopnia fundamentalny, iż nie ma żadnych wątpliwości, że należy mu przypisać największą zasługę w dziele zmniejszenia śmiertelności w ciągu ostat­niego stulecia, a tym samym przydzielić mu wysokie miejsce na naszej liście.


12

1564-1642

wiki

Galileusz, wielki włoski uczony, który pra­wdopodobnie w większym stopniu niż kto­kolwiek inny przyczynił się do rozwoju nau­kowej metody badań, urodził się w 1564 r. w Pizie. Jako młody człowiek studiował na uniwersytecie w Pizie, przerwał jednak stu­dia ze względów finansowych. Mimo to uzyskał w 1589 r. posadę wykładowcy na tymże uniwersytecie. Parę lat później został członkiem grona profesorskiego uniwersy­tetu w Padwie i pozostawał tam do 1610 r. W tym właśnie okresie dokonał większości swoich odkryć naukowych.

Pierwsze ważne odkrycia Galileusza doty­czyły mechaniki. Arystoteles twierdził, że ciężkie ciała spadają szybciej niż lekkie. Całe pokolenia uczonych akceptowały to twierdzenie, polegając na autorytecie grec­kiego filozofa. Galileusz postanowił to jednak sprawdzić; przeprowadził szereg do­świadczeń i szybko stwierdził, że Arystote­les się mylił. W rzeczywistości ciała ciężkie i lekkie spadałyby z taką samą szybkością, gdyby nie fakt, iż opór powietrza hamuje ich spadek. (Nawiasem mówiąc, legenda, zgodnie z którą Galileusz przeprowadzał te doświadczenia spuszczając przedmioty z Krzywej Wieży w Pizie, wydaje się bez­podstawna).

Po dokonaniu tego odkrycia Galileusz po­sunął się o krok dalej. Starannie zmierzył drogę, jaką w danym czasie przebywa spa­dający przedmiot, i stwierdził, że jest ona proporcjonalna do kwadratu czasu spada­nia. Odkrycie to (z którego wynika, iż przyspieszenie spadającego ciała jest stałe) było ważne samo w sobie, ale jeszcze więk­sze znaczenie miał fakt, iż Galileusz potrafił przedstawić wyniki całej sekwencji doświa­dczeń w postaci wzoru matematycznego. Szerokie zastosowanie wzorów i metod matematycznych jest ważną cechą nowoży­tnej nauki.

Innym wielkim osiągnięciem Galileusza by­ło odkrycie prawa bezwładności. Poprze­dnio ludzie uważali, że poruszający się przedmiot w sposób naturalny zwalnia i za­trzymuje się, o ile nie działa nań siła. która utrzymuje go w ruchu. Doświadczenia Ga­lileusza wykazały, że to powszechne prze­konanie jest błędne. Gdyby można było wyeliminować siły hamujące ruch, takie jak tarcie, to poruszający się przedmiot w natu­ralny sposób poruszałby się dowolnie długo ze stałą prędkością. Ta ważna zasada, któ­rej Newton nadał nowe, jasne sformułowa­nie i którą włączył do swego systemu jako pierwszą zasadę dynamiki, jest jednym z najważniejszych praw fizyki.

Ze wszystkich osiągnięć Galileusza najsłyn­niejsze są jego odkrycia astronomiczne. Na początku XVI w. astronomia przeżywała okres burzliwych zmian: w tym czasie to­czył się zasadniczy spór między zwolen­nikami heliocentrycznej teorii Kopernika i stronnikami wcześniejszej teorii geocentrycznej. Już w 1604 r. Galileusz wyraził przekonanie, że Kopernik ma rację, ale nie potrafił wówczas tego udowodnić. W 1609 r. dowiedział się, że w Holandii wynalezio­no teleskop. Galileusz okazał się człowie­kiem tak genialnym, że posiadając jedy­nie bardzo pobieżny opis urządzenia zdo­łał w krótkim czasie zbudować teleskop -i to znacznie lepszy. Wyposażony w nowy instrument, Galileusz skierował swój ta­lent obserwacyjny ku niebu i w ciągu ro­ku dokonał całego szeregu wielkich odkryć.

Obserwując Księżyc Galileusz zauważył, że nie jest on gładką kulą i że na jego powierz­chni znajdują się liczne kratery i wysokie góry. Ciała niebieskie - stwierdzał nie są gładkie ani doskonałe, lecz podobnie niere­gularne jak Ziemia. Obserwując Drogę Mleczną dostrzegł, że nic jest ona wcale mlecznym, mgławicowym ciałem, lecz skła­da się z ogromnej liczby gwiazd tak odleg­łych, że oglądane gołym okiem zlewają się ze sobą. Obserwując planety, Galileusz zauważył cztery księżyce krążące dookoła Jowisza. Był to oczywisty dowód, że ciało niebieskie może krążyć dookoła innej pla­nety niż Ziemia. Obserwując Słońce, Gali­leusz dojrzał plamy na słonecznej tarczy. (W rzeczywistości inni astronomowie zaob­serwowali plamy na Słońcu przed Galileu­szem, ale to on szeroko rozpowszechnił wiadomość o swoich obserwacjach i w ten sposób zwrócił na nie uwagę świata nauki). Galileusz zauważył również, że planeta Wenus ma fazy zupełnie podobne do faz Księżyca. Był to ważny dowód wspierający teorie Kopernika, według której Ziemia i inne planety krążą dookoła Słońca.

Wynalazek teleskopu i liczne odkrycia do­konane przy jego pomocy sprawił), że Galileusz stał się sławny. Jednakże popiera­jąc teorię heliocentryczną, wzbudził sprze­ciw wpływowych kręgów Kościoła i w roku 1616 nakazano mu, aby zaniechał publicz­nego głoszenia hipotezy Kopernika. Przez parę lat Galileusz z trudem znosił te ograni­czenia. W 1623 r. zmarł papież, a jego następcą został człowiek, który był wiel­bicielem Galileusza. W rok później nowy papież, Urban VIII. dał do zrozumienia (choć w sposób nieco dwuznaczny), że zakaz już nic obowiązuje.

Galileusz spędził następnych sześć lat na pisaniu swojego najsłynniejszego dzieła - Dialogu o dwu najważniejszych układach świata. Książka jest mistrzowskim przed­stawieniem dowodów na rzecz teorii koper­nikowskiej. Została opublikowana w 1632 r., za zgodą kościelnych cenzorów. Mimo to, gdy książka została wydana, wzbudziła gniew władz Kościoła i wkrótce wytoczono Galileuszowi proces przed trybunałem in­kwizycji w Rzymie pod zarzutem pogwał­cenia zakazu z 1616 r.

Wydaje się pewne, że wielu duchownych nie zgadzało się z decyzją postawienia wybit­nego uczonego przed trybunałem. Nawet w świetle ówczesnego prawa kościelnego proces Galileusza był dyskusyjny, a wyrok, jaki zapadł - stosunkowo lekki. W rzeczy­wistości nie wtrącono go w ogolę do więzie­nia, przebywał w areszcie domowym w swojej wygodnej willi w Arcetri. Teorety­cznie nie wolno mu było przyjmować gości, ale ta klauzula wyroku nie była egzek­wowana. Trybunał nakazał również, by Galileusz publicznie odwołał twierdze­nie, że Ziemia krąży wokół Słońca. Sześćdziesięciodziewięcioletni uczony spełnił ten nakaz podczas publicznej sesji trybunału (Zgodnie ze znanym i prawdopodobnie apokryficznym przekazem Galileusz po wygłoszeniu odwołania spojrzał na ziemie i cicho szepnął: „A jednak się porusza”). W Arcetri prowadził dalej prace z dziedziny mechaniki. Zmarł tam w 1642 r.

Od dawna wszyscy uznają ogromny wkład Galileusza do rozwoju nauk. O jego znacze­niu decydują w pewnej mierze odkrycia naukowe, takie jak sformułowanie prawa bezwładności, wynalezienie teleskopu i ob­serwacje agronomiczne Galileusz wykazał również wielki talent w dowodzeniu słusz­ności hipotezy Kopernika. Jeszcze większe znaczenie ma jednak rola. jaką odegrał on w rozwoju naukowej metodologii. Więk­szość wcześniej żyjących przyrodoznawców, idąc za przykładem Arystotelesa, pro­wadziła obserwacje jakościowe i klasyfiko­wała zjawiska według kategorii; natomiast Galileusz dokonywał pomiarów i prowa­dził obserwacje ilościowe. Nacisk na prze­prowadzanie dokładnych ilościowych po­miarów stał się od jego czasów podstawową cechą badań naukowych.

Prawdopodobnie bardziej niż ktokolwiek inny przyczynił się Galileusz do nadania badaniom naukowym charakteru empiry­cznego. Był pierwszym uczonym, który nalegał na konieczność prowadzenia do­świadczeń. Odrzucał pogląd, według któ­rego decyzja w sprawach naukowych może być oparta na zaufaniu do autorytatyw­nych twierdzeń - obojętne, czy głoszonych przez Kościół, czy przez Arystotelesa. Nie miał również zaufania do złożonych, dedukcyjnych schematów nie opartych na mocnych fundamentach doświadczal­nych. Średniowieczni scholastycy dysku­towali bardzo szczegółowo na temat tego, co powinno się zdarzyć i dlaczego coś się zdarza, Galileusz natomiast nalegał na przeprowadzanie doświadczeń, mających stwierdzić, co rzeczywiście się zdarzyło. Jego poglądy naukowe były dalekie od wszelkiego mistycyzmu; pod tym wzglę­dem był nawet bardziej nowoczesny niż niektórzy jego następcy, na przykład Newton.

Należy zauważyć, że Galileusz był człowie­kiem głęboko wierzącym. Mimo procesu i wyroku skazującego nie odrzucił ani reli­gii, ani Kościoła, a tylko sprzeciwiał się wysiłkom władz kościelnych dążących do ograniczenia swobody badań naukowych. Późniejsze pokolenia słusznie podziwiały Galileusza, widząc w nim symbol buntu przeciw dogmatyzmowi i przeciw dyktator­skim próbom zdławienia wolności myśli. Największe znaczenie ma jednak rola, jaką Galileusz odegrał w ugruntowaniu nowo­czesnych metod naukowych.


13

334-322 p.n.e.

wiki

Arystoteles był największym filozofem i uczonym starożytnego świata. Zapocząt­kował badania w dziedzinie logik, formal­nej, wzbogacił niemal każdą gałąź filozofii i dokonał wielu odkryć naukowych.

Wiele poglądów Arystotelesa jest obecnie przestarzałych, ale dużo ważniejsze od wszystkich jego szczegółowych teorii jest racjonalne podejście, które cechowało jego prace. W prace Arystotelesa wpisany jest pogląd, że każdy aspekt życia ludzkiego i funkcjonowania społeczeństwa może być odpowiednim przedmiotem rozważań i analizy, że wszechświat nie jest rządzony przez ślepy przypadek, magie lub fantazje kapryśnych bóstw i że jego zachowanie jest przedmiotem racjonalnych praw, że warto prowadzić systematyczne dociekania w sto­sunku do każdej dziedziny przyrody, że przy wyciąganiu wniosków powinniśmy uwzględniać zarówno obserwacje empiry­czne, jak i logiczne rozumowanie. Ten zestaw poglądów, stanowiący przeciwieńst­wo tradycjonalizmu, przesądów i mistycyz­mu, wywarł głęboki wpływ na zachodnią cywilizację.

Arystoteles urodził się w 384 r. p.n.e. w Stagirze w Macedonii. Jego ojciec był wybit­nym lekarzem. Mając siedemnaście lat, Arystoteles udał się do Aten, by studiować w Akademii Platońskiej, w której pozo­stawał przez dwadzieścia lat; opuścił ją wkrótce po śmierci Platona. Prawdopodo­bnie od ojca Arystoteles przejął zainteresowania biologią i „wiedzą praktyczną”, natomiast pod kierunkiem Platona rozwijał zainteresowania myślą filozoficzną.

W 342 r. p.n.e. Arystoteles wrócił do Mace­donii i został nauczycielem królewskiego syna, trzynastoletniego chłopca, który zna­ny jest w historii jako Aleksander Wielki. Arystoteles uczył młodego Aleksandra przez kilka lat. W 335 r. p.n.e., po wstąpie­niu Aleksandra na tron, Arystoteles wrócił do Aten, gdzie otworzył swoją własną szko­łę. Likejon. Następnych dwanaście lat spę­dził w Atenach; okres ten pokrywa się z grubsza z okresem podbojów militarnych Aleksandra. Aleksander wprawdzie nie za­sięgał rad swojego byłego nauczyciela, ale hojnie finansował jego badania. Był to prawdopodobnie pierwszy w historii przykład uczonego otrzymującego od władzy duże środki finansowe na badania, ale również ostatni - na wiele następnych stu­leci.

Związek z Aleksandrem krył w sobie nie­bezpieczeństwo. Ze względów zasadni­czych Arystoteles sprzeciwiał się dyktators­kiemu stylowi Aleksandra; wydaje się, że po straceniu siostrzeńca Arystotelesa pod zarzutem zdrady zdobywca zastanawiał się również nad egzekucją Arystotelesa. Choć dla Aleksandra Arystoteles miał poglądy zbyt demokratyczne, uczony był jednak za blisko związany z Aleksandrem, by Ateńczycy mieli do niego zaufanie. Gdy po śmierci Aleksandra w 323 r. p.n.e. władzę w Atenach przejęło stronnictwo antymacedońskie, Arystoteles został oskarżony o „bezbożność”. Pamiętając o losie Sok­ratesa sprzed siedemdziesięciu sześciu lat, uciekł z miasta, mówiąc, że nie da Atenom drugiej okazji do grzechu przeciw filozofii. Umarł na wygnaniu parę miesięcy później, w 322 r. p.n.e., w wieku sześćdziesięciu dwu lat.

Liczba prac Arystotelesa jest zdumiewająca. Przetrwało czterdzieści siedem jego dzieł, a przekazy starożytne przypisują mu nie mniej niż 170 książek. Zadziwia jednak nie tyle liczba napisanych przez niego książek, co olbrzymi zakres jego wiadomości. Prace naukowe Arystotelesa stanowią prawdziwą encyklopedię ówczesnej wiedzy. Pisał na temat astronomii, zoologii, geografii, geo­logii, fizyki, anatomii, fizjologii - słowem, na temat prawie każdej dziedziny nauki znanej starożytnym Grekom. Jego prace częściowo stanowią kompilację wiedzy innych, w części zawierają to, co znaleźli pomocnicy, których zatrudniał do szukania dla niego danych, a częściowo - wyniki jego własnych licznych obserwacji.

Być głównym ekspertem w każdej dziedzi­nie wiedzy to niewiarygodny wyczyn i jest mało prawdopodobne, aby ktokolwiek w przyszłości go powtórzył. A jednak Arys­toteles osiągnął nawet więcej. Był przede wszystkim filozofem i wniósł istotny wkład niemal do każdej dziedziny filozofii. Pisał na temat etyki i metafizyki, psychologii i ekonomii, teologii i polityki, retoryki i estetyki. Pisał na temat edukacji, poezji, obyczajów barbarzyńców i konstytucji Aten. Jedną z dziedzin jego studiów były badania porównawcze zebranych przez nie­go konstytucji wielu różnych państw.

Być może najważniejszym jego dziełem była praca nad teorią logiki; powszechnie uważa się, że Arystoteles był twórcą tej ważnej dyscypliny filozoficznej. To właśnie logicz­ny umysł umożliwił Arystotelesowi wniesie­nie wkładu do tak wielu dziedzin wiedzy. Posiadał on dar porządkowania pojęć; proponowane przez niego definicje oraz wpro­wadzane kategorie złożyły się na podwaliny wielu różnych gałęzi myśli naukowej. Ni­gdy nie był mistykiem i nigdy nie głosił poglądów skrajnych; zawsze zajmował sta­nowisko zgodne z praktycznym, zdrowym rozsądkiem. Oczywiście, zdarzały mu się pomyłki, jest jednak zaskakujące, jak nie­wiele głupich błędów popełnił w tej obszer­nej encyklopedii myśli naukowej, jaką sta­nowiła jego twórczość.

Wpływ Arystotelesa na całą późniejszą refleksję naukową Zachodu był olbrzymi. W czasach starożytnych i w średniowieczu przetłumaczono dzieła Arystotelesa na ła­cinę, syryjski, arabski, włoski, francuski, hebrajski, niemiecki i angielski. Następu­jący po nim pisarze greccy studiowali i podziwiali jego dzieła, podobnie jak filozofowie bizantyjscy. Jego prace miały duży wpływ na filozofię arabską i przez wieki dominowały nad myślą europejską. Awerroes, najsłynniejszy chyba filozof arabski, usiłował przeprowadzić syntezę teologii muzułmańskiej i arystotelesowskiego racjonalizmu. Majmonides, najbar­dziej wpływowy średniowieczny myśliciel żydowski, dokonał takiej syntezy w od­niesieniu do judaizmu. Największą jednak sławę spośród prac tego typu zdobyło wielkie dzieło Summa theologiae chrześci­jańskiego uczonego św. Tomasza z Akwinu. Tak wielu średniowiecznych uczo­nych pozostawało pod wpływem Arystote­lesa, że nie sposób ich tu wszystkich wyli­czyć.

Podziw dla Arystotelesa osiągnął takie roz­miary, że w czasach późnego średniowiecza bliski był bałwochwalstwa. Jego pisma sta­ły się raczej czymś w rodzaju intelektual­nego kaftana bezpieczeństwa, powstrzymu­jącego ludzi od dalszych dociekań, a nie lampą oświetlającą drogę. Arystoteles, któ­ry chciał obserwować i myśleć na własną rękę, potępiłby niewątpliwie czołobitność, z jaką późniejsze pokolenia odnosiły się do jego pism.

Z punktu widzenia współczesnych norm niektóre poglądy Arystotelesa wydają się krańcowo wsteczne. Na przykład popierał on niewolnictwo, uważając, że jest zgodne z naturalnym prawem, oraz wierzył w przy­rodzoną niższość kobiet (oba poglądy oczy­wiście odzwierciedlały przekonania panują­ce w jego czasach). Jednakże wiele twierdzeń Arystotelesa jest uderzająco nowoczesnych, np.: „Ubóstwo rodzi rewolucje i zbrodnie” czy: „Wszyscy, którzy zastanawiają się nad sztuką rządzenia ludzkością, przekonani są, że los imperiów zależy od wykształcenia młodzieży” (oczywiście, w czasach Arysto­telesa nie istniały szkoły publiczne).

W ostatnich stuleciach oddziaływanie i sła­wa Arystotelesa znacznie zmalały. Mimo to uważam, iż jego wpływ był głęboki i trwa­ły - i naprawdę żałuję, że nie mogę umieścić go wyżej na liście. Jego pozycja jest przede wszystkim następstwem niezwykłego zna­czenia każdej z dwunastu poprzedzających go osób.


14

wzmiankowany ok. 300 p.n.e.

wiki

Niewiele osób z tej listy cieszy się tak dłu­gotrwałą sławą jak Euklides, grecki mate­matyk i fizyk. Choć za życia takie postacie, jak Napoleon, Aleksander Wielki czy Mar­cin Luter, były bardziej znane niż Euklides, jego sława przetrwa prawdopodobnie zna­cznie dłużej.

Mimo takiej sławy nie wiemy prawie nic o życiu Euklidesa. Na pewno wiadomo tylko, że około 300 r. p.n.e. był nauczycie­lem w Aleksandrii w Egipcie. Daty jego narodzin i śmierci są jednak niepewne; nie wiemy, w jakim mieście się urodził, ani nawet - na jakim kontynencie. Napisał szereg książek, z których kilka ocalało, ale miejsce w historii zapewnił mu przede wszystkim jego wspaniały podręcznik Ele­menty geometrii.

Znaczenie Elementów nie wynika z jakiegoś jednego z przedstawionych tam twierdzeń. Niemal wszystkie one znane były przed Euklidesem; dotyczy to również znacznej liczby dowodów. Ogromnym osiągnięciem Euklidesa było usystematyzowanie mate­riału i ułożenie ogólnego planu książki. W pierwszym rzędzie Euklides musiał wy­brać odpowiedni zestaw aksjomatów i pos­tulatów (było to bardzo trudne zadanie, wymagające ogromnej wiedzy i niezwykłej wnikliwości). Następnie tak uszeregował twierdzenia, że każde w logiczny sposób wynikało z poprzedniego. Tam, gdzie było to konieczne, uzupełnił rozumowanie bra­kującymi krokami i podał brakujące dowo­dy. Warto wspomnieć, że choć Elementy zajmują się przede wszystkim planimetrią i stereometrią, składają się na nie również obszerne działy poświęcone algebrze i teorii liczb.

Przez ponad dwa tysiące lat Elementy uży­wane były jako podręcznik; niewątpliwie żaden inny podręcznik nie cieszył się taką popularnością. Euklides stworzył tak wspa­niałe dzieło, że po ukazaniu się wyparło ono wszystkie poprzednie podręczniki, które wkrótce popadły w zapomnienie. Grecki oryginał Elementów został przetłumaczony na wiele języków. Pierwsze wydanie druko­wane ukazało się już w roku 1482, zaledwie trzydzieści lat po wynalezieniu druku przez Gutenberga. Od tego czasu opublikowano już ponad tysiąc różnych wydań.

Elementy wywarły większy wpływ na wy­kształcenie logicznego rozumowania niż jakikolwiek traktat Arystotelesa na temat logiki. Są one wybitnym przykładem dos­konałej struktury myślowej opartej na de­dukcji i tym właśnie urzekały myślicieli od chwili swojego powstania.

Nie ma przesady w stwierdzeniu, że książka Euklidesa stanowiła jeden z najważniej­szych czynników w rozwoju nowożytnej nauki. Nauka jest czymś więcej niż tylko zbiorem dokładnych obserwacji i wnikli­wych uogólnień. Wielkie osiągnięcia nowo­żytnej nauki wywodzą się z połączenia, z jednej strony, empiryzmu i eksperymen­towania, z drugiej - starannej analizy i de­dukcyjnego rozumowania.

Nie wiemy, dlaczego nauka rozwinęła się akurat w Europie, a nie w Chinach czy Japonii, ale na pewno możemy powiedzieć, że nie był to czysty przypadek. Z pewnością ogromną rolę odegrały takie wspaniałe po­stacie, jak Newton, Galileusz, Kopernik i Kepler. Wydaje się jednak prawdopodob­ne, że istniały jakieś ukryte przyczyny, dla których ludzie ci pojawili się akurat w Eu­ropie, a nie na Wschodzie. Być może naj­bardziej oczywistym czynnikiem historycz­nym, decydującym o predyspozycji Euro­pejczyków do uprawiania nauki, był grecki racjonalizm oraz znajomość matematyki, którą Grecy przekazali w spadku Europie. Pomysł, że istnieje kilka podstawowych za­sad fizycznych, z których można wszystko wydedukować, wydawał się Europejczykom zupełnie naturalny, ponieważ mieli przed sobą przykład Euklidesa. (Ogólnie mówiąc, Europejczycy nie uważali geometrii Eukli­desa jedynie za abstrakcyjny system; sądzili, że postulaty Euklidesa, a zatem i jego twier­dzenia, wiernie opisują prawdziwy świat).

Wszyscy wspomniani wyżej uczeni świetnie znali Euklidesową tradycję. W istocie każ­dy z nich dokładnie przestudiował Elemen­ty; stanowiły one podstawę ich matematy­cznej wiedzy. Szczególnie widoczny jest wpływ Euklidesa na Newtona; Newton napisał swoje wspaniałe dzieło, Principia, „sposobem geometrycznym”, na wzór Ele­mentów. Od tego czasu liczni zachodni uczeni, naśladując Euklidesa, dowodzili, że wszystkie ich wnioski w logiczny sposób wynikają z małej liczby założeń wyjścio­wych. Czyniło tak również wielu matema­tyków, takich jak Bertrand Russell i Alfred North Whitehead; postępowali tak filozo­fowie, na przykład Spinoza.

Szczególnie uderzające jest porównanie z Chinami. Przez stulecia chińska technika była lepiej rozwinięta niż europejska. Chiny nigdy nie miały jednak matematyka podob­nego formatu jak Euklides i w konsekwen­cji Chińczycy, w przeciwieństwie do Euro­pejczyków, nigdy nie opanowali matematy­ki teoretycznej (znali oni dobrze geometrię praktyczną, ale ich wiedza geometryczna nigdy nie została ujęta w schemat dedukcyj­ny). Euklides został przetłumaczony na chiński dopiero w 1600 r. n.e. i potrzeba było paru stuleci, aby wykształceni Chińczycy przyswoili sobie jego dedukcyjną koncepcję geometrii. Dopóki to nie na­stąpiło, Chińczycy nie przyczynili się w ja­kiś poważny sposób do rozwoju nauki.

To samo można powiedzieć o Japonii, gdzie dzieło Euklidesa pozostawało nie znane aż do XVIII w., a nawet potem przez wiele lat nie było należycie doceniane. Obe­cnie Japonia ma wielu wspaniałych uczo­nych, a nie miała żadnego przed poznaniem Euklidesa. Nie można powstrzymać się od pytania, czy Europejczycy byliby w stanie stworzyć nowożytną naukę, gdyby Eukli­des nie przygotował do tego drogi.

Obecnie matematycy wiedzą już, że geo­metria Euklidesa nie jest jedynym wewnę­trznie spójnym systemem geometrycznym, jaki można zbudować. W ciągu ostatnich 150 lat powstało wiele geometrii nieeuklidesowych. W istocie, od czasu uznania ogólnej teorii względności Einsteina, uczeni zdali sobie sprawę, że geometria Euklidesa nie zawsze sprawdza się w rzeczywistym wszechświecie. Np. w otoczeniu czarnych dziur i gwiazd neutronowych, gdzie pola grawitacyjne są niezwykle silne, geometria Euklidesowa nie daje dokładnego obrazu świata. Jednak są to raczej przypadki szcze­gólne; w większości wypadków geometria Euklidesa zapewnia bardzo dobre przybli­żenie rzeczywistości.

Ostatnie postępy wiedzy ludzkiej w żadnym razie nie ograniczają intelektualnych osiąg­nięć Euklidesa. Nie pomniejszają one rów­nież jego historycznego znaczenia w roz­woju matematyki oraz w tworzeniu logicz­nej konstrukcji niezbędnej dla rozwoju no­wożytnej nauki.


15

ok. XIII w. p.n.e.

wiki

Prawdopodobnie nikt inny w historii nie był lak powszechnie podziwiany jak wielki prorok hebrajski Mojżesz. Co więcej, z bie­giem wieków jego sława stale rośnie, podo­bnie jak liczba ludzi, którzy go poważają.

Mojżesz żył najprawdopodobniej w XIII w. p.n.e.; wynika to z daty śmierci (1237 r. p.n.e.) Ramzesa II, którego powszechnie uważa się za faraona z opowieści o wyjściu z Egiptu. Jak to opisuje Księga Wyjścia, za życia Mojżesza wielu Hebrajczyków nie zgadzało się z jego polityką, ale po upływie pięciu wieków Mojżesz czczony był już przez wszystkich Żydów. W V w. n.e., w związku z rozpowszechnieniem się chrze­ścijaństwa, Mojżesz cieszył się już sławą w znacznej części Europy. Sto lat później Mahomet uznał Mojżesza za prawdziwego proroka, dzięki czemu Mojżeszowi odda­wano cześć w całym świecie muzułmańskim (nawet w Egipcie). Obecnie, po upływie około trzydziestu dwu wieków od jego śmierci, Mojżesz jest czczony przez żydów, chrześcijan i muzułmanów, poważają go nawet liczni agnostycy. Dzięki nowoczes­nym środkom przekazu prawdopodobnie jest bardziej znany teraz niż w przeszłości. Mimo sławy Mojżesza rzetelne informacje o jego życiu są skąpe. Przypuszczano nawet (z czym nie zgadza się większość nauko­wców), że Mojżesz był Egipcjaninem, po­nieważ jego imię ma raczej egipskie niż hebrajskie pochodzenie (znaczy ,,dziecko” lub „syn” i stanowi część imienia paru słynnych faraonów). Trudno przyjmować za dobrą monetę opowieści o Mojżeszu zawarte w Starym Testamencie, ponieważ zawierają one relacje o licznych cudach. Opowieści o płonącym krzaku lub o tym, jak Mojżesz zmienił laskę w węża, są w is­tocie opowiadaniami o cudach, a sporej łatwowierności wymaga uznanie za praw­dę, że Mojżesz, który w czasie wyjścia z Egiptu miał już osiemdziesiąt lat, był w stanie jeszcze przez czterdzieści pięć lat prowadzić Hebrajczyków przez pustynię. Z pewnością bardzo chcielibyśmy dokład­nie wiedzieć, czego dokonał rzeczywisty Mojżesz, nim pogrzebano historię jego ży­cia pod stosem legend.

Wiele ludzi próbowało znaleźć przyrod­niczą interpretację opowieści biblijnych o dziesięciu plagach i przejściu przez Morze Czerwone. Większość popularnych opo­wieści Starego Testamentu ma charakter legendarny i posiada swoje analogie w in­nych mitologiach. Na przykład opowieść o Mojżeszu znalezionym w sitowiu jest uderzająco podobna do opowieści babiloń­skiej o Sargonie z Akadu, wielkim królu panującym ok. lat 2360-2305 p.n.e.

Ogólnie biorąc, Mojżeszowi przypisuje się trzy poważne osiągnięcia. Po pierwsze, uwa­żany jest za politycznego przywódcę, który przewodził Hebrajczykom w czasie wyjścia z Egiptu. W tym przynajmniej względzie nie ma wątpliwości co do jego zasług. Po drugie, uważany jest za autora pierwszych pięciu ksiąg Biblii (Księgi Rodzaju, Wyjścia, Kap­łańskiej, Liczb i Powtórzonego Prawa), określanych często jako Pięcioksiąg Moj­żesza i stanowiących część żydowskiej Tory. Księgi te zawierają Kodeks Mojżesza - zes­taw praw, które w zasadzie regulowały życie Żydów w czasach biblijnych, oraz Dekalog, czyli dziesięć przykazań. Biorąc pod uwagę ogromny wpływ, jaki wywierała Tora w ca­łości, a w szczególności dziesięć przykazań, autor ich zasługiwałby z pewnością na to, by uznać go za człowieka o wielkim i trwałym oddziaływaniu. Większość znawców Biblii uważa jednak, że Mojżesz nie był jedynym twórcą tych ksiąg. Zostały one z całą pew­nością napisane przez paru autorów, a du­ża ich część spisana została stosunkowo póź­no po śmierci Mojżesza. Prawdopodobnie Mojżesz odegrał pewną rolę w kodyfikacji istniejących już obyczajów Hebrajczyków, a może nawet w tworzeniu praw hebraj­skich, ale naprawdę nie ma możliwości osądzenia, jakie było jego prawdziwe zna­czenie.

Po trzecie, wiele ludzi uważa, że Mojżesz był założycielem żydowskiego monoteiz­mu. Jedynym źródłem informacji o Moj­żeszu jest Stary Testament; otóż zgodnie ze Starym Testamentem twórcą monoteizmu był niewątpliwie Abraham. Mimo to jest zupełnie oczywiste, że gdyby nie Mojżesz, monoteizm żydowski prawdopodobnie by wygasł. To Mojżesz odegrał decydującą rolę w jego zachowaniu i przekazaniu na­stępnym pokoleniom. I właśnie z tym zwią­zane jest jego historyczne znaczenie, ponie­waż i chrześcijaństwo, i islam, dwie naj­większe religie świata, wywodzą się z żydo­wskiego monoteizmu. Pojęcie jedynego prawdziwego Boga, w którego Mojżesz tak gorąco wierzył, ostatecznie rozprzestrzeni­ło się w dużej części świata.


16

1809-1882

wiki

Karol Darwin, twórca teorii ewolucji na drodze doboru naturalnego, urodził się 12 lutego 1809 r. (dokładnie w tym samym dniu, w którym urodził się Abraham Lin­coln) w Shrewsbury w Anglii. Mając szes­naście lat wstąpił na uniwersytet w Edyn­burgu, aby studiować medycynę, stwierdził jednak, że zarówno medycyna, jak i anato­mia są nudne, i wkrótce przeniósł się do Cambridge, by tam studiować teologię. W Cambridge doszedł do wniosku, że takie zajęcia, jak jazda konna i polowanie, są dużo przyjemniejsze niż studia. Mimo to udało mu się zrobić wystarczająco dobre wrażenie na profesorach, by zechcieli pole­cić go jako przyrodnika organizatorom podróży badawczej na okręcie HMS „Beagle”. Początkowo ojciec Darwina był prze­ciwny tej nominacji, uważając, że taka podróż będzie dla młodego człowieka po prostu następnym pretekstem do zwłoki w zabraniu się za poważną pracę. Całe szczęście, że udało się przekonać Darwina seniora, aby udzielił synowi swego przy­zwolenia na wyprawę, gdyż, jak się okaza­ło, była to jedna z najbardziej owocnych podróży oceanicznych w historii zachod­niej nauki.

Darwin wypłynął na „Beagle” w roku 1831, mając dwadzieścia dwa lata. Przez pięć lat „Beagle” żeglował dookoła świata, opły­wając bez pośpiechu wybrzeża Ameryki Południowej, badając odludne wyspy Gala­pagos i odwiedzając inne wyspy na Pacyfi­ku, Oceanie Indyjskim i południowym At­lantyku. W czasie tego długiego rejsu Dar­win zobaczył wiele cudów przyrody, spoty­kał prymitywne plemiona, znalazł mnóst­wo skamieniałości i przeprowadził obser­wacje niezliczonych gatunków roślin i zwie­rząt. Zrobił ponadto obszerne notatki o wszystkim, co zobaczył. Notatki te stały się podstawą prawie całej jego późniejszej pracy; opierając się na nich sformułował swoje podstawowe tezy, z nich też czerpał liczne argumenty, dzięki którym jego teorie okazywały się zwycięskie.

Darwin wrócił do kraju w 1836 r. i w ciągu następnych dwudziestu lat opublikował sze­reg książek, które zapewniły mu opinię jed­nego z czołowych przyrodników w Anglii. Już w 1837 r. Darwin nabrał przekonania, że gatunki zwierząt i roślin nie są niezmien­ne, lecz w historii mierzonej okresami geo­logicznymi ulegają ewolucji. W tym czasie nie miał jednak pojęcia, co mogło spowo­dować tę ewolucję. W 1838 r. zapoznał się z pracą Thomasa Malthusa Prawo ludności. Znalazł w niej istotną wskazówkę, która doprowadziła go do sformułowania koncepcji doboru naturalnego w wyniku walki O byt. Nawet po odkryciu zasady doboru naturalnego Darwin nie śpieszył się z opub­likowaniem swoich poglądów. Zdawał so­bie sprawę, że teoria ta musi wywołać ostry sprzeciw, i dlatego poświęcił dużo czasu na staranne zebranie dowodów i zestawienie argumentów przemawiających na korzyść jego hipotezy.

Już w 1842 r. napisał szkic swojej teorii, a od 1844 r. pracował nad pełną wersją książki. W czerwcu 1858 r., gdy Darwin wciąż jeszcze uzupełniał i korygował swoje wielkie dzieło, otrzymał od Alfreda Russela Wallace'a (brytyjskiego przyrodnika, który przebywał w tym czasie w Indiach Wschod­nich) rękopis, w którym autor przedstawiał w zarysach własną teorię ewolucji. W każ­dym istotnym punkcie teoria Wallace'a była identyczna z teorią Darwina! Wallace stworzył swoją teorię zupełnie niezależnie i przesłał Darwinowi rękopis celem uzys­kania opinii i komentarzy uznanego nauko­wca przed oddaniem książki do druku. Sytuacja była kłopotliwa i mogła łatwo przekształcić się w nieprzyjemną walkę o pierwszeństwo. Do walki nie doszło; w następnym miesiącu dzieło Wallace'a i szkic książki Darwina zostały przedsta­wione na posiedzeniu naukowym jako wspólna praca.

Co dziwne, przedstawione prace nie wzbu­dziły większego zainteresowania, nato­miast furorę zrobiła książka Darwina O po­wstawaniu gatunków, opublikowana w rok później. Prawdopodobnie żadna opubliko­wana kiedykolwiek książka naukowa nie była tak szeroko i tak żywo dyskutowana, zarówno przez naukowców jak i laików, jak książka O powstawaniu gatunków drogą doboru naturalnego, czyli zachowanie uprzy­wilejowanych ras w walce o życie. Ostre dysputy toczyły się jeszcze w 1871 r., w którym Darwin opublikował książkę O po­chodzeniu człowieka i doborze płciowym. Książka ta, w której zawarty jest pogląd, że człowiek pochodzi od stworzeń podobnych do małp, dolała jeszcze oliwy do ognia.

Sam Darwin nie brał udziału w publicznych debatach na temat swoich teorii. Przede wszystkim dlatego, że już od czasów wy­prawy na „Beagle” nie dopisywało mu zdrowie (prawdopodobnie na skutek na­wrotów choroby Chagasa, której nabawił się w Ameryce Południowej w wyniku użądleń insektów). Ponadto zwolennicy ewolu­cji mieli w osobie Thomasa H. Huxleya zręcznego polemistę i gorącego obrońcę teorii Darwina. Do czasu śmierci Darwina w 1882 r. zdecydowana większość nauko­wców uznała zasadnicze idee jego teorii za poprawne.

Darwin nie był pierwszym, który głosił ideę ewolucji gatunków. Sporo osób wysuwało przed nim tę teorię, łącznie z przyrodnikiem francuskim Jeanem Lamarckiem i dziad­kiem Karola, Erasmusem Darwinem. Hi­potezy te nie zyskały jednak uznania świata naukowego, ponieważ ich autorzy nie byli w stanie przekonująco wyjaśnić, w jaki sposób ewolucja następowała. Wielką za­sługą Darwina było nie tylko przedstawie­nie mechanizmu ewolucji - to jest doboru naturalnego - ale także podanie wielu do­wodów na poparcie tej hipotezy.

Warto wspomnieć, że Darwin sformułował swoją teorię bez żadnego powiązania z ge­netyką, której w rzeczywistości nawet nie znał. W czasach Darwina nikt nie miał najmniejszego pojęcia o tym, w jaki sposób poszczególne cechy przechodzą z jednego pokolenia na drugie. Jakkolwiek Gregor Mendel odkrył prawa dziedziczenia w tych samych latach, w których Darwin pisał i publikował swoje epokowe książki, jed­nakże praca Mendla, tak doskonale uzupełniająca pracę Darwina, była niemal całko­wicie nieznana aż do roku 1900, a wtedy teorie Darwina były już dobrze ugruntowa­ne. Nasze obecne rozumienie ewolucji, ko­jarzące prawa genetycznego dziedziczenia z zasadą doboru naturalnego, jest bardziej kompletne niż teoria wysunięta przez Dar­wina.

Wpływ Darwina na myśl ludzką jest olbrzy­mi. W czysto naukowym wymiarze zrewolu­cjonizował całą biologię. Dobór naturalny jest naprawdę szerokim pojęciem; wielu uczonych próbowało wykorzystać je w in­nych dziedzinach, na przykład w antropolo­gii, socjologii, naukach politycznych i eko­nomii.

Teorie Darwina mają duże znaczenie nau­kowe i socjologiczne, ale jeszcze większe znaczenie ma ich wpływ na myśl religijną. W czasach Darwina, a także przez wiele następnych lat, wielu pobożnych chrześ­cijan uważało, że przyjęcie teorii Darwina podważy zaufanie do religii. Obawy ich były prawdopodobnie uzasadnione, choć oczywiste jest, że ogólna tendencja do obniżania się intensywności uczuć religij­nych była wynikiem działania wielu in­nych czynników (sam Darwin stał się agnostykiem).

Teoria Darwina wywołała wielkie zmiany światopoglądowe również poza obszarem religii. Człowiekowi nie wydaje się już, jak dawniej, że rasa ludzka jako całość zajmuje centralną pozycję w przyrodzie. Uważamy się obecnie za jeden z wielu gatunków i liczymy się z możliwością, że zostaniemy kiedyś zastąpieni innym. W wyniku prac Darwina pogląd Heraklita, iż „nic nie jest trwałe z wyjątkiem zmian”, zyskał wielu zwolenników. Skuteczność, z jaką teoria ewolucji wyjaśnia pochodzenie człowieka, w dużym stopniu wzmacnia przekonanie, że nauka jest w stanie dostarczyć odpowie­dzi na wszystkie problemy natury fizycznej (chociaż, niestety, nie na wszystkie pro­blemy człowieka). Wprowadzone przez Darwina pojęcia „walki o byt” i „prze­trwania najlepiej przystosowanych” weszły na trwałe do naszego słownictwa.

Oczywiste jest, że koncepcje Darwina zo­stałyby sformułowane, nawet gdyby sam Darwin nie istniał. W jego przypadku jest to szczególnie ewidentne, ponieważ jedno­cześnie pojawiła się praca Wallace'a. A jed­nak to pisma Darwina zrewolucjonizowały biologię oraz antropologię i w ogromnym stopniu zmieniły nasz pogląd na miejsce człowieka w świecie.


17

259-210 p.n.e.

wiki

Panujący w latach 238-210 p.n.e. wielki cesarz chiński Shi Huangdi (Szy-Huang-Ti) zbrojnie zjednoczył Chiny i wprowadził szereg gruntownych reform. Reformy stały się głównym czynnikiem jedność, kul­turowej, którą Chiny zachowują po dziś dzień.

Shi Huangdi (znany także jako Qin Shi Huangdi) urodził się w 259 r. p.n.e., a zmarł w 210 r. p.n.e. Aby zrozumieć jego znacze­nie, konieczna jest znajomość tła historycz­nego tego okresu. Shi Huangdi urodził się w końcowych latach panowania dynastii Zhou (Czou), założonej około 1100 r. p.n.e. Już parę wieków przed jego narodzeniem się monarchowie Zhou utracili rzeczywistą władzę, a Chiny rozpadły się na wiele feudalnych państewek.

Różni panowie feudalni wdawali się w nie­ustające wzajemne wojny, co stopniowo doprowadziło do wyeliminowania paru po­mniejszych władców. Jednym z najpotęż­niejszych spośród wojujących państw było Qin (Cin), położone w zachodniej części kraju. Władcy Qin przyswoili sobie zasady filozofów chińskich skupionych w szkole legistów i uczynili je podstawą polityki państwa. Według Konfucjusza dobrzy wła­dcy powinni rządzić ludem mocą własnego przykładu moralnego, ale legiści uważali, że większość ludzi nie zasługuje na taki sposób sprawowania władzy i że panować można tylko za pomocą surowych praw, stanow­czo i bezstronnie egzekwowanych. Prawa winny być ustanawiane przez władcę i mo­gą być zmieniane przez niego dowolnie, stosownie do potrzeb polityki państwa.

Być może dzięki stosowaniu zasad legistów, może dzięki położeniu geograficznemu, a może także dzięki talentom władców Qin, w okresie, w którym urodził się Zheng (Czeng, przyszły Shi Huangdi), państwo to stało się najpotężniejszym z chińskich państw. Formalnie Zheng wstąpił na tron w 246 r. p.n.e., mając trzynaście lat, ale w istocie do czasu pełnoletności Zhenga w 238 r. p.n.e. państwem rządził regent. Nowy monarcha wybrał sobie zdolnych generałów i energicznie walczył z pozos­tałymi państwami feudalnymi. Ostatnie z nich podbił w 221 r. p.n.e.; mógł wtedy ogłosić się wangiem (królem) całych Chin. Chcąc podkreślić całkowite zerwanie z przeszłością, przybrał nowy tytuł Shi Huangdi, co oznacza „pierwszy cesarz”.

Shi Huangdi zaczął z miejsca wprowadzać liczne ważne reformy. Zdecydowany, by nie dopuścić do rozbicia, które doprowadziło do upadku monarchii Zhou, postanowił znieść cały feudalny system rządów. Ob­szar, którym władał, został podzielony na trzydzieści sześć okręgów, zarządzanych przez cywilnych gubernatorów mianowa­nych przez cesarza. Shi Huangdi zadekreto­wał, że urząd gubernatora okręgu nie bę­dzie odtąd dziedziczny. W rzeczywistości wkrótce ustaliła się praktyka przesuwania co parę lat gubernatorów z jednego okręgu do drugiego; uniemożliwiało to ambitnym gubernatorom stworzenie mocnych pod­staw ich władzy. Każdy okręg miał także dowódcę wojskowego, mianowanego i zwalnianego według woli cesarza; posia­dał również trzeciego centralnie mianowa­nego urzędnika dla utrzymywania równo­wagi między cywilnym a wojskowym guber­natorem. Zbudowano rozległą sieć dob­rych dróg, łączących stolicę z okręgami, która pozwalała centralnej armii dotrzeć szybko do dowolnego okręgu, jeśli wy­buchłby tam bunt. Shi Huangdi wydał także dekret nakazujący wszystkim ocala­łym członkom starej arystokracji przenieść się do stolicy Xianyang, gdzie mógł ich mieć na oku.

Shi Huangdi nie zadowolił się politycznym i militarnym zjednoczeniem Chin, dążył również do stworzenia powiązań handlo­wych między prowincjami. Wprowadził w całym państwie jednakowy system miar i wag oraz jednolity system monetarny; unormował wielkość rozmaitych przyrzą­dów oraz długość osi wozów, nadzorował budowę dróg i kanałów. W całych Chinach wprowadził jednolite prawa i ujednoliconą pisownię.

Najsłynniejszym (a może najbardziej osła­wionym) aktem cesarza był dekret wydany w 213 r. p.n.e., którym nakazał spalić wszystkie książki w Chinach z wyjątkiem książek na takie tematy techniczne, jak rolnictwo i medycyna, a także z wyjątkiem historycznych zapisów o państwie Qin oraz dzieł filozoficznych pisarzy ze szkoły legistów. Pisma wszystkich innych szkół filozo­ficznych, łącznie z dziełami Konfucjusza, miały być zniszczone. Shi Huangdi miał nadzieję, że tym drakońskim dekretem, jedynym chyba w całej historii przykładem cenzury o tak szerokim zasięgu, zniszczy wpływy konkurencyjnych szkół filozoficz­nych, a zwłaszcza szkoły konfucjańskiej. Jednak wydał także rozkaz, aby kopie zakazanych książek zachować w bibliotece cesarskiej w stolicy.

Równie ożywiona jak wewnętrzna była zagraniczna polityka Shi Huangdi. Doko­nał on rozległych podbojów w południowej części kraju, a przyłączone przez niego regiony zostały w końcu wchłonięte przez Chiny. Jego armie odnosiły sukcesy rów­nież na północy i zachodzie, ale nie udało mu się podporządkować na stałe żyjących tam ludów. Aby jednak uniemożliwić im wypady na tereny Chin, Shi Huangdi połą­czył różne odcinki murów istniejących już na północnej granicy Chin w jeden gigan­tyczny mur, Wielki Mur Chiński, który przetrwał do dziś. Wszystkie te budowy oraz szereg wojen prowadzonych poza gra­nicami kraju zmuszały do nakładania wy­sokich podatków, które sprawiały, że ce­sarz był niepopularny. Sprawował władzę żelazną ręką, co uniemożliwiało otwarty bunt, ale wielokrotnie usiłowano dokonać zamachu na jego życie. Żadna z prób nie powiodła się i Shi Huangdi zmarł śmiercią naturalną w roku 210 p.n.e.

Następcą cesarza został jego drugi syn, który przyjął tytuł Er Shi Huangdi. Nie miał on jednak talentów ojca i wkrótce zaczęły wybuchać bunty; już po czterech latach sprawowania władzy nowy cesarz został zabity, a pałac i biblioteka cesarska spalone. Był to koniec dynastii Qin.

Jednak dzieło Shi Huangdi pozostało. Wprawdzie Chińczycy byli radzi, że skończyły się jego tyrańskie rządy, ale tylko niewielu z nich chciało powrotu do anarchii poprzedzającej jego panowanie. Następna dynastia (dynastia Han) utrzymała pod­stawowy system administracyjny ustano­wiony przez Shi Huangdi. W rzeczywistości przez następne dwadzieścia jeden wieków organizacja cesarstwa chińskiego była zgo­dna z zasadami wprowadzonymi przez Shi Huangdi. Chociaż surowy system prawny Qin został wkrótce złagodzony przez cesa­rzy Han i chociaż filozofia legistów popadła w niełaskę, a filozofią państwową stał się konfucjanizm, unifikacja kulturalna i poli­tyczna, której dokonał Shi Huangdi, oka­zała się nieodwracalna.

Przełomowe znaczenie, jakie Shi Huangdi miał dla Chin i dla całego świata, powinno być teraz oczywiste. Ludzie Zachodu za­wsze odczuwali lęk przed olbrzymimi roz­miarami Chin, ale przez większą część swojej historii Chiny w istocie nie miały dużo więcej ludności niż Europa. Różnica polega tylko na tym, że Europa była zawsze podzielona na wiele małych państw, pod­czas gdy Chiny zostały zjednoczone w jed­no duże państwo. Różnica ta wydaje się wynikać raczej ze względów politycznych i społecznych niż geograficznych: bariery wewnątrz kraju, takie jak pasma górskie, są równie wyraźne w Chinach jak w Europie. Oczywiście, stworzenia zjednoczonych Chin nie można przypisać tylko jednemu Shi Huangdi - inne postacie, jak na przy­kład Sui Wen Di, odegrały również ważną rolę, ale nie ma chyba wątpliwości, że Shi Huangdi był spośród nich najważniejszy.

Omówienie postaci Shi Huangdi byłoby niepełne, gdyby nie wspomnieć o jego wybi­tnym i szanowanym kanclerzu Li Si. W rze­czywistości wpływ Li Si na politykę Shi Huangdi był tak ogromny, że nie wiadomo, jak podzielić między nich zasługi, które położyli przy wprowadzaniu owych wiel­kich zmian. Nie podjąłem takiej próby i zamiast tego całą zasługę za ich wspólne osiągnięcia przypisałem Shi Huangdi (w końcu, chociaż Li Si udzielał rad, to jednak do cesarza należało ostatnie słowo).

Shi Huangdi był oczerniany przez więk­szość późniejszych pisarzy konfucjańskich, częściowo z powodu rozkazu spale­nia książek. Krytykowali go jako tyrana, oskarżali o przesądy, złośliwość, nieprawe pochodzenie i mierne zdolności. Komuni­ści chińscy, z drugiej strony, na ogół chwa­lili go jako postępowego myśliciela. Za­chodni pisarze porównywali czasami Shi Huangdi z Napoleonem; właściwsze wyda­je się porównanie z cesarzem Augustem Oktawianem, założycielem cesarstwa rzy­mskiego. Założone przez nich obu cesarst­wa były mniej więcej podobne, tak pod względem wielkości, jak i zaludnienia. Ce­sarstwo rzymskie trwało jednak znacznie krócej, a obszar, nad którym panował August, nie zachował potem jedności, na­tomiast terytorium, którym władał Shi Huangdi, pozostało zjednoczone. Dowo­dzi to, że wpływ Shi Huangdi był większy niż wpływ cesarza Augusta.


18

63 p.n.e. - 14 n.e

wiki

Cesarz August, założyciel cesarstwa rzyms­kiego, jest jedną z postaci historycznych, które odegrały przełomową rolę w dziejach. Zakończył wojnę domową, która wstrząsa­ła republiką rzymską w pierwszym wieku przed naszą erą, i zreorganizował system rządów zapewniając na dwa stulecia we­wnętrzny pokój i dobrobyt.

Gajusz Oktawiusz (bardziej znany jako Oktawian, tytuł „August” otrzymał dopie­ro w wieku trzydziestu pięciu lat) urodził się w 63 r. p.n.e. Był synem siostrzenicy Juliu­sza Cezara, który w czasach młodości Ok­tawiana był czołową postacią polityczną Rzymu. Juliusz Cezar, który nie miał włas­nego legalnego syna, polubił młodego Ok­tawiana i przygotowywał go do kariery politycznej, ale w chwili zamordowania Cezara w 44 r. p.n.e. Oktawian był zaledwie osiemnastoletnim młodzieńcem.

Śmierć Cezara rozpętała długą i zaciętą walkę o władzę pomiędzy różnymi rzym­skimi politykami i dowódcami wojskowy­mi. Początkowo wszyscy rywale Oktawia­na, mający bogate doświadczenie w walce na rzymskiej scenie politycznej, nie przypu­szczali, aby mógł on im poważnie zagrażać. Istotnie, jedynym oczywistym atutem Ok­tawiana był fakt adoptowania go przez Juliusza Cezara. Wykorzystując zręcznie tę korzystną okoliczność, zdołał on zyskać poparcie niektórych legionów Cezara. Du­ża część wojsk Cezara poparła jednak Mar­ka Antoniusza, jednego z najbliższych to­warzyszy Cezara. Szereg bitew stoczonych w ciągu następnych paru lat wykluczyło pozostałych pretendentów do władzy; do 36 r. p.n.e. Rzym i wiele podbitych teryto­riów zostały podzielone między Marka Antoniusza, który miał pod nadzorem tere­ny na wschodzie, i Oktawiana, któremu przypadły tereny na zachodzie. Przez parę lat trwał między nimi chwiejny rozejm. Wydaje się, że w tym czasie Antoniusz poświęcał zbyt wiele energii na romans z Kleopatrą, natomiast Oktawian stale umacniał swoją pozycję. Wojna między nimi wybuchła w 32 r. p.n.e., a o jej wyniku zadecydowała wielka bitwa morska pod Akcjum (31 r. p.n.e.), wygrana przez siły Oktawiana. W rok później wojna zakoń­czyła się całkowitym triumfem Oktawiana; Antoniusz i Kleopatra popełnili samobój­stwo.

Oktawian osiągnął taką samą władzę, jaką posiadał Juliusz Cezar piętnaście lat wcześ­niej. Cezar został zamordowany, ponieważ stało się jasne, że zamierza on skończyć z rządami republikańskimi w Rzymie i zo­stać monarchą. Jednak w 30 r. p.n.e., po wielu latach wojny domowej i oczywistym niepowodzeniu rządów republikańskich w Rzymie, większość Rzymian gotowa była zgodzić się na pobłażliwego despotę, o ile tylko zachowane zostaną pozory rządów demokratycznych.

Oktawian, bezlitosny w walce o najwyższą władzę, po umocnieniu swojej pozycji oka­zał się zaskakująco wspaniałomyślny. W 27 r. p.n.e., chcąc uspokoić obawy senato­rów, ogłosił, że przywraca republikę, i zade­klarował rezygnację z wszystkich urzędów. W istocie jednak zatrzymał stanowiska za­rządcy prowincji Hiszpanii, Galii i Syrii. W ten sposób rzeczywista władza spoczy­wała nadal bezpiecznie w jego rękach, po­nieważ w prowincjach tych zgromadzona była większość rzymskich wojsk. Senat przyznał mu honorowy tytuł Augusta, ale tytułu króla Oktawian nigdy nie przyjął. Teoretycznie Rzym był nadal republiką, a August jedynie princepsem (pierwszym obywatelem), w praktyce jednak wdzięczny i potulny senat mianował Augusta na każ­dy urząd, jakiego ten sobie życzył, i przez resztę swego życia August był rzeczywistym dyktatorem. Do jego śmierci w 14 r. naszej ery Rzym przekształcił się z republiki w mo­narchię; adoptowany syn Augusta bez kło­potów przejął po nim władzę.

August wyróżnia się jako chyba najlepszy w historii przykład pobłażliwego, zdolnego despoty. Był prawdziwym mężem stanu, który swą pojednawczą polityką przyczy­nił się do zlikwidowania głębokich podziałów powstałych w wyniku wojny domowej. August rządził Rzymem ponad czterdzieści lat, a jego polityka wywierała wpływ na cesarstwo przez następne stulecia. Za jego rządów wojska rzymskie dokończyły pod­boju Hiszpanii, Szwajcarii, Galacji (w Azji Mniejszej) i dużej części Bałkanów. Pod koniec jego panowania północna granica imperium niewiele odbiegała od linii Renu i Dunaju; linia ta miała pozostać północną granicą cesarstwa przez parę następnych stuleci.

August był nadzwyczaj zdolnym administra­torem i odegrał ogromną rolę w zorganizo­waniu sprawnej administracji państwowej. Zreformował finanse i system podatkowy w państwie, zreorganizował armię rzymską i stworzył stałą marynarkę wojenną. Stwo­rzył własną straż przyboczną, gwardię pre­torianów, która w przyszłych stuleciach miała odegrać wielką rolę w wyborach i obalaniu cesarzy.

Za czasów Augusta zbudowano rozległą sieć doskonałych dróg, obejmującą całe imperium. W samym Rzymie wzniesiono wiele budynków użyteczności publicznej; miasto wspaniale upiększono. Budowano świątynie, a August zachęcał do okazywa­nia szacunku i przywiązania do starej reli­gii rzymskiej. Wydano prawa sprzyjające zawieraniu małżeństw i wychowywaniu dzieci.

Pod rządami Augusta, od 30 r. p.n.e., panował w Rzymie pokój wewnętrzny. Naturalnym jego następstwem był wzrost dobrobytu, który z kolei doprowadził do ogromnego rozkwitu sztuki. Okres pano­wania Augusta był złotym wiekiem rzyms­kiej literatury. W tym okresie żył najwięk­szy rzymski poeta, Wergiliusz, oraz wielu innych pisarzy, z Horacym i Liwiuszem włącznie. Owidiusz naraził się na niełaskę Augusta i został skazany na banicję.

August nie miał synów, a jego siostrzeniec i dwóch wnuków zmarli przed nim, dlatego też zaadoptował swojego pasierba, Tyberiusza, i wyznaczył go na następcę. Jed­nak dynastia (do której należeli później niesławnej pamięci władcy Kaligula i Ne­ron) wkrótce wygasła. Mimo to okres we­wnętrznego pokoju, który rozpoczął się za czasów Augusta, zwany Pax Romana, miał trwać jeszcze około dwustu lat. W czasie tego długiego okresu spokoju i dobrobytu kultura rzymska rozprzestrzeniła się szero­ko na terytoria podbite przez Augusta oraz innych rzymskich wodzów.

Nie bez podstawy cesarstwo rzymskie jest najbardziej podziwianym cesarstwem sta­rożytności. Rzym stanowił szczyt cywili­zacji starożytnej; w dodatku to za jego pośrednictwem idee i osiągnięcia kultu­ralne ludów świata starożytnego (Egip­cjan, Babilończyków, Żydów, Greków i innych) przekazane zostały zachodniej Europie.

Ciekawe jest porównanie Augusta z jego ciotecznym dziadkiem, Juliuszem Cezarem. Mimo świetnej prezencji, inteligencji, siły charakteru i sukcesów wojskowych Augustowi brakowało charyzmy jego przodka. Juliusz poruszał wyobraźnię swoich współ­czesnych w dużo większym stopniu niż August i jeszcze dziś cieszy się większą sławą, ale wpływ Augusta na historię jest o wiele bardziej znaczący niż Juliusza.

Ciekawe jest również porównanie Augusta z Aleksandrem Wielkim. Obaj rozpoczęli karierę w bardzo młodym wieku, ale aby osiągnąć szczyt władzy, August musiał po­konać o wiele silniejszych rywali. Jego uzdolnienia militarne, choć imponujące, nie były tak wyjątkowe jak Aleksandra, ale za to podboje Augusta okazały się znacznie trwalsze. I na tym właśnie polega najwięk­sza różnica między nimi. August starał się, aby jego osiągnięcia przetrwały, i dlatego jego wpływ na historię ludzkości okazał się znacznie większy niż Aleksandra.

Augusta można by także porównać z Je­rzym Waszyngtonem. Obaj odegrali ważną (i nieco podobną) rolę w historii świata, ale uwzględniając długość panowania Augus­ta, powodzenie jego polityki i znaczenie cesarstwa rzymskiego w historii świata, sądzę, że August powinien zająć wyższe miejsce na tej liście.


19

1473-1543

wiki

Wielki polski astronom Mikołaj Kopernik urodził się w 1473 r. w Toruniu nad Wisłą w Polsce. Pochodził z zamożnej rodziny. Jako młody człowiek Kopernik studiował na uniwersytecie w Krakowie, gdzie zain­teresował się astronomią. Mając dwadzieś­cia kilka lat udał się do Włoch, studiował tam prawo i medycynę na uniwersytetach w Bolonii i Padwie, później na uniwersyte­cie w Ferrarze uzyskał stopień doktora pra­wa kanonicznego. Większość dojrzałego życia spędził we Fromborku, gdzie był kanonikiem katedralnym. Kopernik nie był zawodowym astronomem; swego wielkiego dzieła, które przyniosło mu sławę, dokonał w czasie wolnym od obowiązków kapłańs­kich.

W czasie pobytu we Włoszech Kopernik zapoznał się z koncepcją filozofa greckiego Arystarcha z Samos (III w. p.n.e.), który twierdził, iż Ziemia i inne planety krążą wokół Słońca. Kopernik nabrał przekona­nia, że ta heliocentryczna hipoteza jest słuszna. W wieku około czterdziestu lat rozesłał do swoich przyjaciół krótki ręko­pis przedstawiający w zarysie własne teo­rie na ten temat. Kopernik spędził wiele lat na obserwacjach i obliczeniach niezbęd­nych dla opracowania książki De revolutionibus orbium coelestium (O obrotach ciał niebieskich), w której opisał szczegółowo swoją teorię i przytoczył odpowiednie do­wody.

W 1533 r., mając lat sześćdziesiąt, Koper­nik wygłosił szereg wykładów w Rzymie, w których przedstawił główne punkty swo­jej teorii. Papież nie wyraził wówczas swojej dezaprobaty. Ostatecznie Kopernik zdecy­dował się opublikować książkę mając już blisko siedemdziesiąt lat i dopiero w dniu swojej śmierci, 24 maja 1543 r., otrzymał z drukarni jej pierwszy egzemplarz.

W swej książce Kopernik słusznie stwier­dzał, że Ziemia obraca się dookoła swojej osi, że Księżyc krąży wokół Ziemi i że Ziemia oraz inne planety krążą wokół Słoń­ca. Jednak, podobnie jak jego poprzednicy, nie docenił wielkości układu słonecznego. Mylił się również sądząc, że planety poru­szają się po okręgach lub epicykiach. Jego teoria była zatem nie tylko skomplikowana pod względem matematycznym, ale rów­nież niedokładna. Mimo to książka wzbu­dziła szybko ogromne zainteresowanie. Skłoniła również innych astronomów, mię­dzy innymi wielkiego duńskiego astronoma Tycho de Brahe, do przeprowadzenia bardziej dokładnych obserwacji ruchu planet. Właśnie na podstawie danych obserwacyj­nych, które zgromadził Tycho de Brahe, Johannes Kepler zdołał wreszcie ustalić dokładne prawa ruchu planet.

Arystarch z Samos wysunął hipotezę heliocentryczną ponad siedemnaście wieków przed Kopernikiem, słusznie jednak całą zasługę przypisuje się Kopernikowi. Hipo­teza Arystarcha była jedynie natchnionym domysłem; nigdy nie przedstawił on swojej teorii na tyle szczegółowo, aby była użyte­czna z naukowego punktu widzenia. Koper­nik opracował szczegółowo matematycz­ną stronę hipotezy i tym samym przekształ­cił ją w użyteczną teorię naukową, w opar­ciu o którą można było przewidywać i któ­rej słuszność dawało się potwierdzić przez obserwacje astronomiczne; miało też sens porównywanie jej ze starszą teorią, wedle której Ziemia była środkiem wszechświata. Oczywiste jest, że teoria Kopernika zrewo­lucjonizowała nasze pojęcie wszechświata i doprowadziła do wielkich zmian w poglądach filozoficznych. Oceniając znacze­nie Kopernika należy jednak pamiętać, że astronomia nie ma tak szerokiego zastoso­wania w praktyce, jak fizyka, chemia i bio­logia. W zasadzie można zbudować telewi­zor, samochód czy nowoczesną fabrykę chemiczną bez znajomości teorii Koper­nika (nie można jednak tego uczynić nie korzystając z odkryć Faradaya, Maxwella, Lavoisiera i Newtona).

Uwzględnianie samego tylko bezpośrednie­go wpływu Kopernika na technikę spowo­dowałoby jednak całkowite pominięcie prawdziwego znaczenia jego teorii. Książ­ka Kopernika była nieodzownym prolo­giem prac zarówno Galileusza, jak i Kep­lera. Ci z kolei byli wielkimi poprzednikami Newtona i to ich odkrycia umożliwiły New­tonowi sformułowanie praw ruchu i grawi­tacji. Z historycznego punktu widzenia opublikowanie De revolutionibus orbium coelestium było punktem wyjścia dla nowo­żytnej astronomii i - co ważniejsze - no­wożytnej nauki.


20

1743-1794

wiki

Wielki francuski uczony Antoine Laurent Lavoisier jest najważniejszą postacią w dziejach chemii. W okresie, gdy się urodził w 1743 r. w Paryżu, chemia jako nauka pozostawała daleko w tyle za fizyką, matematyką i astronomią. Chemicy od­kryli bardzo wiele odrębnych faktów, bra­kowało im jednak adekwatnej teorii, która połączyłaby liczne oddzielne odkrycia. W owym czasie sądzono błędnie, że powie­trze i woda są pierwiastkami, oraz, co gor­sza, nie rozumiano zupełnie, na czym pole­ga proces spalania. Uważano, że wszystkie palne materiały zawierają hipotetyczną substancję zwaną „flogistonem”, który podczas spalania uchodzi w powietrze.

W okresie od 1754 do 1774 r. utalentowani chemicy, tacy jak Joseph Black, Joseph Priestley, Henry Cavendish i inni, wyodrębnili takie ważne gazy, jak tlen, wodór, azot i dwutlenek węgla, ponieważ jednak uzna­wali oni teorię flogistonu, nie byli w stanie zrozumieć natury i znaczenia odkrytych substancji chemicznych. Na przykład tlen uważany był za pozbawione flogistonu po­wietrze (wiadomo było, że szczapy drzewne palą się lepiej w tlenie niż w zwykłym powietrzu; przypuszczano, że dzieje się tak dlatego, iż powietrze nie zawierające flogis­tonu może szybciej absorbować flogiston wydzielany przez palące się drewno). Oczy­wiście, bez zrozumienia podstawowych za­sad prawdziwy postęp w chemii był niemoż­liwy.

To właśnie Lavoisier połączył prawidłowo wszystkie fragmenty łamigłówki i skiero­wał teorię chemiczną na właściwą drogę. Lavoisier przede wszystkim stwierdził, że teoria flogistonu jest całkowicie błędna; żadna taka substancja jak flogiston nie istnieje. Proces spalania polega na łączeniu się spalanych substancji z tlenem. Poza tym stwierdził, że woda nie jest pierwiast­kiem, lecz związkiem chemicznym wodoru i tlenu. Powietrze również nie jest pier­wiastkiem, ale stanowi głównie mieszaninę dwóch gazów - tlenu i azotu. Wszystkie te twierdzenia wydają się dziś zupełnie oczy­wiste, ale nie były one tak oczywiste dla poprzedników i współczesnych Lavoisiera. Nawet po sformułowaniu przez Lavoisiera swoich teorii i przedstawieniu od­powiednich dowodów wielu czołowych chemików nie zgadzało się z jego pogląda­mi. Jednakże w swej znakomitej książce Podstawy chemii (1789 r.) Lavoisier tak jasno przedstawił swoje hipotezy, tak prze­konująco zestawił dowody przemawiające na ich rzecz, że wkrótce przekonał chemi­ków młodszej generacji.

Wykazawszy, że woda i powietrze nie są pierwiastkami chemicznymi, Lavoisier dołączył do swojej książki zestawienie tych substancji, które uważał za pierwiastki. Jego lista zawiera wprawdzie parę błędów, ale mimo to współczesna tablica pierwiast­ków chemicznych stanowi w zasadzie po­szerzoną wersję tablicy Lavoisiera.

Lavoisier stworzył (wspólnie z Bertholletem, Fourcroyem i Guytonem de Morveau) pierwszy dobrze uporządkowany system nomenklatury chemicznej. Według nomen­klatury Lavoisiera (będącej podstawą obecnie stosowanej) nazwa substancji opi­suje jej budowę chemiczną. Przyjęcie, pier­wszy raz w historii, ujednoliconej nomen­klatury umożliwiło chemikom z całego świata wymianę precyzyjnych informacji o dokonanych odkryciach.

Lavoisier pierwszy jasno sformułował zasa­dę zachowania masy w reakcjach chemicz­nych: w wyniku reakcji chemicznej może nastąpić przemieszczenie pierwiastków wy­stępujących w pierwotnym związku, ale masa substancji nie może się zmniejszyć - produkty końcowe ważą tyle samo co oryginalne związki chemiczne biorące udział w reakcji. Znaczenie, jakie przywią­zywał Lavoisier do dokładnego ważenia chemikaliów biorących udział w reakcji, pomogło skierować chemię w stronę nauk ścisłych i przygotować postęp, który na­stąpił w tej dziedzinie.

Lavoisier dokonał również paru mniej­szych odkryć w geologii oraz przyczynił się poważnie do rozwoju fizjologii. Dzięki dokładnym eksperymentom (przy współ­pracy Laplace'a) zdołał wykazać, że fizjo­logiczny proces oddychania odpowiada w zasadzie procesowi powolnego spalania.

Innymi słowy, człowiek i zwierzęta czerpią energię z powolnego wewnętrznego spala­nia substancji organicznych, wykorzystu­jąc do tego tlen wchłaniany z powietrzem, którym oddychają. Już tylko to odkrycie, którego znaczenie porównywalne jest, być może, z odkryciem krążenia krwi dokona­nym przez Harveya, mogłoby z powodze­niem uzasadnić umieszczenie Lavoisiera na naszej liście. A przecież znaczenie Lavoi­siera wynika przede wszystkim ze sfor­mułowanej przez niego teorii chemicznej, która zapoczątkowała właściwy rozwój chemii. Często określa się go jako ,,ojca nowoczesnej chemii”, na co w pełni za­sługuje.

Jak sporo osób z naszej listy w młodości Lavoisier studiował prawo. Chociaż uzys­kał stopień naukowy w tej dziedzinie i zo­stał przyjęty do adwokatury francu­skiej, nigdy nie rozpoczął praktyki. Był zaangażowany w pracy administracyjnej i w służbie państwowej; brał czynny udział w pracach francuskiej Królewskiej Akade­mii Nauk. Był także członkiem Ferme Générale, organizacji zajmującej się zbiera­niem podatków. Wskutek tego po wybuchu rewolucji francuskiej w 1789 r. nowy rząd rewolucyjny traktował go z wielką pode­jrzliwością. Ostatecznie został aresztowany razem w dwudziestoma siedmioma innymi członkami Ferme Générale. Sądy rewolu­cyjne nie były może zbyt wnikliwe, ale z pewnością działały szybko. W ciągu jed­nego dnia (8 maja 1794 r.) wszystkie te dwadzieścia osiem osób zostało osądzo­nych, skazanych i zgilotynowanych. Lavoi­sier pozostawił żonę, wspaniałą kobietę, która pomagała mu w prowadzeniu badań. Podczas rozprawy do sądu został przesłany apel wzywający do oszczędzenia Lavoisiera z uwagi na liczne usługi, jakie oddał on krajowi i nauce. Sędzia odrzucił prośbę z krótką uwagą: „Rewolucja nie potrzebuje geniuszy”. Nieco bliższa prawdy była uwa­ga kolegi Lavoisiera, wielkiego matematy­ka Lagrange'a: „Potrzeba jedynie chwili, by ściąć tę głowę, ale żeby pojawiła się taka druga, może nie starczyć i stu lat”.


21

ok. 280-337

wiki

Konstantyn Wielki był pierwszym chrześ­cijańskim cesarzem rzymskim. Przyjął chrześcijaństwo i prowadził politykę sprzy­jającą jego rozwojowi, czym w poważny sposób przyczynił się do przekształcenia chrześcijaństwa z prześladowanej sekty w główną religię Europy.

Konstantyn urodził się około 280 r. w Ni­szu, na terenie dzisiejszej Serbii. Jego ojciec był wysokiej rangi dowódcą, co sprawiło, że Konstantyn spędził młodość w Nikomedii, która była siedzibą dworu cesarza Dioklec­jana.

Dioklecjan abdykował w 305 r. i wówczas ojciec Konstantyna, Konstancjusz, został władcą zachodniej połowy cesarstwa rzym­skiego. Konstancjusz zmarł w następnym roku, a wtedy wojsko obwołało Konstan­tyna cesarzem. Część generałów zakwestio­nowała jego roszczenia, co spowodowało szereg wojen domowych. Wojny zakoń­czyły się w 312 r. po zwycięstwie Konstan­tyna nad ostatnim rywalem, Maksencjuszem, w bitwie u Mostu Mulwijskiego w po­bliżu Rzymu.

Konstantyn stał się wówczas niekwestiono­wanym władcą zachodniej połowy ce­sarstwa, natomiast wschodnią połową rzą­dził inny generał, Licyniusz. W 323 r. Konstantyn zaatakował i pokonał również Licyniusza i od tej pory aż do śmierci był jedynym władcą cesarstwa rzymskiego.

Nie jest zupełnie pewne, kiedy Konstantyn nawrócił się na chrześcijaństwo. Najczęściej spotykana wersja mówi, że w przeddzień bitwy u Mostu Mulwijskiego Konstantyn zobaczył na niebie ognisty krzyż i usłyszał słowa: „Pod tym znakiem zwyciężysz”. Bez względu na to, w jakich okolicznościach i kiedy się nawrócił, Konstantyn był bardzo zaangażowany w rozwój chrześcijaństwa. Jednym z pierwszych jego posunięć było ogłoszenie Edyktu Mediolańskiego, w myśl którego chrześcijaństwo stało się legalną i tolerowaną religią. Edykt zapewniał rów­nież zwrot majątku kościelnego, skonfis­kowanego w poprzednim okresie prześla­dowań, oraz ustanawiał niedzielę jako dzień modlitwy.

Motywem wydania Edyktu Mediolańskie­go nie była wcale tolerancja religijna, wręcz przeciwnie, rządy Konstantyna uznać moż­na za początek prześladowań Żydów, które miały trwać w Europie przez tak wiele wieków.

Konstantyn nigdy nie ustanowił chrześci­jaństwa oficjalną religią państwową, jed­nak dzięki swemu ustawodawstwu i innym działaniom przyczynił się bardzo do jego rozwoju. W czasie panowania Konstantyna było rzeczą oczywistą, że przejście na chrze­ścijaństwo zwiększa szansę awansu na wy­ższe stanowisko, a dekrety Konstantyna nadały Kościołowi różne przywileje i im­munitety. W czasie jego panowania roz­poczęto budowę paru najsłynniejszych w świecie kościołów, takich jak kościół Narodzenia w Betlejem czy kościół Grobu Świętego w Jerozolimie.

Do umieszczenia Konstantyna na naszej liście w wystarczającym stopniu upoważnia nas jego rola jako pierwszego chrześcijańs­kiego cesarza rzymskiego, ale przecież inne jego działania miały również daleko idące następstwa. Konstantyn przebudował i roz­szerzył obszar starego miasta Bizancjum, zmienił jego nazwę na Konstantynopol i uczynił stolicą imperium. Konstantynopol (obecna nazwa Stambuł) miał się stać w przyszłości jednym z największych miast świata; pozostał stolicą cesarstwa rzyms­kiego do roku 1453, a przez stulecia był potem stolicą imperium osmańskiego.

Konstantyn odegrał również ważną rolę w historii Kościoła. Dla rozstrzygnięcia spo­ru między zwolennikami Ariusza i Atanaze­go (dwóch teologów chrześcijańskich, któ­rzy wysunęli sprzeczne doktryny) Konstan­tyn zwołał sobór nicejski (w 325 r.), pierwszy sobór w historii Kościoła. Sobór, w którym Konstantyn brał czynny udział, przyjął no­we wyznanie wiary (tzw. symbol nicejski), które rozstrzygnęło spór i stało się doktryną Kościoła ortodoksyjnego (prawosławnego). Jeszcze większe znaczenie miały niektóre ustanowione przez Konstantyna prawa cy­wilne. Wydał on prawo, na mocy którego pewne zawody (np. rzeźnicy, piekarze) stały się dziedziczne, a także dekret, którym zakazał kolonom (dzierżawcom gruntów) opuszczać ziemię. Posługując się nowoczes­ną terminologią można powiedzieć, że dek­ret ów przekształcił kolonów w chłopów pańszczyźnianych, przywiązanych na stałe do ziemi. Prawa te przyczyniły się do poło­żenia podwalin struktury społecznej śred­niowiecznej Europy.

Konstantyn zdecydował się na przyjęcie chrztu dopiero na łożu śmierci, pewne jest jednak, że nawrócił się na chrześcijaństwo na długo przedtem. Jest równie oczywiste, że duch chrześcijaństwa był mu całkowicie obcy. Konstantyn był bezlitosny i okrutny nawet na miarę ówczesnych kryteriów, i to nie tylko dla wrogów - w 326 r. z nie­znanych powodów skazał na śmierć żonę i najstarszego syna.

Można twierdzić, że uznanie chrześcijań­stwa przez Konstantyna nie zmieniło wcale biegu historii, a tylko umocniło to, co i tak było nieuchronne. Przecież choć cesarz Dioklecjan (rządzący w l. 284-305) okru­tnie prześladował chrześcijan, jego wysiłki zmierzające do zdławienia tej religii spełzły na niczym. W tym czasie chrześcijaństwo było już zbyt silne, aby można je było zdusić za pomocą najbardziej nawet okrutnych metod. Jeśli wziąć pod uwagę niepowodzenie wysiłków Dioklecjana, nasuwa się po­dejrzenie, że chrześcijaństwo zatriumfowa­łoby również bez interwencji Konstantyna. Rozważania te są interesujące, ale jałowe; nie można mieć żadnej pewności, co mogło­by się zdarzyć bez Konstantyna. Jest nato­miast zupełnie pewne, że przy jego poparciu chrześcijaństwo rozwinęło się szybko tak pod względem liczby wyznawców, jak i wpływów. W ciągu stulecia z wyznania o niewielkim znaczeniu stało się dominującą i ugruntowaną religią największego im­perium na Ziemi.

Oczywiste jest, że Konstantyn był jedną z największych postaci, jakie wpłynęły na bieg historii Europy. Zajął on wyższe miejs­ce na naszej liście niż bardziej znane po­stacie, jak Aleksander Wielki, Napoleon czy Hitler, ponieważ jego polityka wywarła długotrwały wpływ na dzieje.


22

1736-1819

wiki

Szkocki wynalazca James Watt, określany często jako twórca silnika parowego, był kluczową postacią rewolucji przemysłowej.

W rzeczywistości to nie Watt zbudował pierwszy silnik parowy. Podobne urządze­nie opisał Heron z Aleksandrii w I w., a w 1698 r. Thomas Savery opatentował silnik parowy zastosowany do pompowa­nia wody. W 1712 r. Anglik Thomas Newcomen opatentował nieco ulepszoną wersję tego silnika. Silnik Newcomena miał jed­nak tak niską sprawność, że nadawał się tylko do wypompowywania wody z kopalń węgla.

Sam Watt zainteresował się silnikiem pa­rowym w 1764 r., gdy naprawiał maszynę Newcomena. Watt uczył się wyrobu me­chanizmów tylko jeden rok, ale miał wielki talent wynalazczy. Udoskonalenia wpro­wadzone przez niego do silnika Newcome­na są tak istotne, że słusznie należy uważać go za wynalazcę pierwszego praktycznie użytecznego silnika parowego.

Pierwszym wielkim udoskonaleniem Watta, opatentowanym w 1769 r., było wpro­wadzenie wydzielonej komory skraplania. Watt wpadł również na pomysł założenia izolacji na cylinder parowy, a w 1782 r. wynalazł silnik parowy o działaniu dwu­stronnym. Innowacje te, oraz szereg mniej­szych usprawnień, przyczyniły się do co najmniej czterokrotnego zwiększenia spra­wności silnika. W praktyce dopiero ten wzrost sprawności zmienił pomysłowe, lecz niezbyt przydatne urządzenie w maszynę o szerokim zastosowaniu w przemyśle.

Watt wynalazł również (w 1781 r.) zespół przekładni do zamiany ruchu postępowo-zwrotnego na ruch obrotowy. Urządze­nie to znacznie zwiększyło zakres zastoso­wania silnika parowego. Watt wynalazł także odśrodkowy regulator prędkości ob­rotowej (1788 r.), za pomocą którego moż­na było automatycznie regulować obroty silnika, manometr (1790 r.), licznik, wskaź­nik, zawór dławiący oraz różne inne uspra­wnienia.

Sam Watt nie miał głowy do interesów, ale w 1775 r. wszedł w spółkę z Matthew Boultonem, inżynierem i bardzo zdolnym przedsiębiorcą. W ciągu następnych dwu­dziestu pięciu lat firma Watta i Boultona wyprodukowała wiele silników parowych, a obaj partnerzy zostali bogatymi ludźmi. Trudno przecenić znaczenie silnika paro­wego. To prawda, że jest wiele innych wynalazków, które odegrały dużą rolę w rewolucji przemysłowej; w okresie tym nastąpił ogromny postęp w budowie maszyn górniczych, maszyn dla przemysłu metalurgicznego i wielu innych urządzeń przemysłowych. Kilka wynalazków, takich jak czółenko szybkobieżne (John Kay, 1733 r.) czy przędzarka wózkowa (James Harg-reaves, 1764 r.), wyprzedziło nawet pomys­ły Watta. Wynalazki te sprowadzały się jednak do niewielkich ulepszeń i żaden z nich oddzielnie nie miał decydującego znaczenia dla rewolucji przemysłowej. Ina­czej jest z silnikiem parowym, który odegrał absolutnie kluczową rolę i bez którego rewolucja przemysłowa miałaby zupełnie inny przebieg. Wcześniej, mimo że w jakimś stopniu wykorzystywano wiatraki i energię wodną, głównym źródłem energii były za­wsze mięśnie ludzkie. Fakt ten bardzo poważnie ograniczał zdolności produkcyj­ne przemysłu. Wynalazek silnika parowego usunął to ograniczenie. Przemysł zyskał potężne źródło energii, wskutek czego ogromnie wzrosła produkcja. Embargo na ropę naftową z 1973 r. uświadomiło nam, jak poważnie brak energii może ograniczać przemysł. To doświadczenie powinno nam choć trochę pomóc w zrozumieniu, jak wielkie znaczenie dla rewolucji przemys­łowej miały wynalazki Watta.

Silnik parowy był nie tylko źródłem energii dla fabryk, znalazł on również zastosowanie w wielu innych ważnych dziedzinach. W 1783 r. markiz de Jouffroy d'Abbans zastosował z powodzeniem silnik parowy do napędu statku. W 1804 r. Richard Trevithick zbudował pierwszą lokomotywę paro­wą. Te pierwsze próby nie zakończyły się sukcesem handlowym, ale w ciągu kilku dziesięcioleci statek parowy i kolej zrewolu­cjonizowały transport lądowy i wodny.

Rewolucja przemysłowa przebiegała mniej więcej w tym samym czasie co rewolucja francuska i amerykańska. Chociaż w owym okresie mogło nie wydawać się to tak oczywiste, obecnie możemy stwierdzić, że rewolucja przemysłowa wywarła dużo wię­kszy wpływ na codzienne życie ludzkie niż któraś z tych ważnych rewolucji politycz­nych. I dlatego James Watt jest jednym z tych ludzi, którzy wywarli zasadniczy wpływ na historię.


23

1791-1867

wiki

Żyjemy w wieku elektryczności. To praw­da, że nasza era jest czasami zwana wiekiem przestrzeni kosmicznej, a czasami wiekiem atomu, ale wyprawy kosmiczne i broń atomowa, niezależnie od ich potencjalnego znaczenia, mają stosunkowo mały wpływ na nasze codzienne życie. Natomiast urzą­dzeń elektrycznych używamy nieustannie; w istocie można spokojnie powiedzieć, że żadne inne osiągnięcia techniki nie wnik­nęły tak głęboko w nowoczesny świat jak elektryczność.

Wiele ludzi przyczyniło się do zrozumienia i opanowania elektryczności; do najważ­niejszych należą: Charles Augustine de Coulomb, hrabia Alessandro Volta, Hans Christian Oersted i André Marie Amperè. Górują jednak nad nimi dwaj wielcy bry­tyjscy naukowcy, Michael Faraday i James Clerk Maxwell. Chociaż prace tych dwóch ludzi częściowo wzajemnie się uzupełniają, nie współpracowali ze sobą w żadnym sensie tego słowa, a osiągnięcia każdego z nich upoważniają do zajęcia wysokiego miejsca na naszej liście.

Michael Faraday urodził się w 1791 r. w Newington, w Anglii. Pochodził z biednej rodziny i w znacznej mierze był samoukiem. Oddany w wieku czternastu lat na naukę do introligatora i sprzedawcy książek, wyko­rzystał tę okoliczność i bardzo dużo czytał. Mając dwadzieścia lat uczęszczał na wy­kłady słynnego brytyjskiego naukowca sir Humphry'a Davy'ego, które go zafascyno­wały. Napisał do Davy'ego i dostał w końcu pracę jako jego asystent. W parę lat później Faraday dokonywał już ważnych odkryć na własną rękę. Brakowało mu dobrych podstaw matematycznych, był jednak nie­dościgniony jako fizyk eksperymentator.

Pierwszego ważnego odkrycia w dziedzinie elektryczności Faraday dokonał w 1821 r. Dwa lata wcześniej Oersted stwierdził, że igła magnetyczna odchyla się, gdy prąd elektryczny płynie przez blisko położony przewód. Faradayowi przyszło na myśl, że gdyby igła magnetyczna była zamocowana, to zamiast niej poruszyłby się przewód. W czasie pracy nad tym pomysłem udało mu się skonstruować urządzenie, w którym przewód obraca się wokół magnesu tak długo, jak długo przez przewód płynie prąd elektryczny. W istocie Faraday wynalazł pierwszy silnik elektryczny, pierwsze urzą­dzenie wykorzystujące prąd elektryczny do wprawienia przedmiotów w ruch. Mimo że bardzo prymitywny, silnik Faradaya był protoplastą wszystkich silników elektrycz­nych, jakie są obecnie stosowane. Był to ogromny przełom, ale jego praktycz­ne znaczenie pozostało ograniczone, ponie­waż jedynym znanym wtedy źródłem prądu elektrycznego były prymitywne baterie che­miczne. Faraday był przekonany, że musi być jakiś sposób na wykorzystanie mag­netyzmu do wytwarzania prądu elektrycz­nego, i wytrwale poszukiwał takiej metody. Okazało się, że nieruchomy magnes nie wzbudza prądu elektrycznego w pobliskim przewodzie, ale w 1831 r. Faraday odkrył, że jeżeli magnes przechodzi przez zamknię­tą pętlę z drutu, to podczas jego ruchu przez przewód płynie prąd. Zjawisko to zwane jest indukcją elektromagnetyczną, a od­krycie prawa rządzącego tym zjawiskiem (prawa Faradaya) uważane jest powszech­nie za największe osiągnięcie Faradaya.

Odkrycie Faradaya miało ogromne znacze­nie z dwóch powodów. Po pierwsze, prawo Faradaya ma podstawowe znaczenie w teo­rii elektromagnetyzmu. Po drugie, indukcja elektromagnetyczna może być wykorzys­tana do wytwarzania prądu elektrycznego, co zademonstrował sam Faraday budując pierwszą prądnicę. Nowoczesne generatory elektryczne, dostarczające prąd do naszych miast i fabryk, są oczywiście znacznie bar­dziej złożone, jednak wszystkie opierają się na tej samej zasadzie indukcji elektromag­netycznej.

Faraday położył również duże zasługi w dziedzinie chemii. Wynalazł metodę skra­plania gazów i wykrył wiele różnych substancji chemicznych, między innymi ben­zen. Jeszcze większe znaczenie mają jego odkrycia w dziedzinie elektrochemii (bada­nie skutków działania prądu elektrycznego na związki chemiczne). W wyniku starannie przeprowadzonych doświadczeń Faraday ustanowił dwa prawa elektrolizy, które nazwane zostały jego imieniem. Prawa te stanowią podstawę elektrochemii. Upo­wszechnił również wiele ważnych terminów używanych w tej dziedzinie, takich jak anoda, katoda, elektroda i jon.

To Faraday wprowadził do fizyki tak waż­ne pojęcia, jak linie siły pola magnetycznego i linie siły pola elektrycznego. Podkreślając znaczenie nie tyle magnesów, co pola mię­dzy nimi, przygotował grunt pod wiele osiągnięć nowoczesnej fizyki, z równaniami Maxwella włącznie. Faraday odkrył rów­nież, że płaszczyzna polaryzacji światła przechodzącego przez pole magnetyczne ulega zmianie. Odkrycie to miało duże znaczenie, ponieważ był to pierwszy sygnał, że istnieje związek między światłem a mag­netyzmem.

Faraday był człowiekiem nie tylko wybitnie zdolnym, ale również bardzo przystojnym. Był także bardzo dobrym popularyzatorem nauki. Mimo to pozostał skromny i nie przywiązywał wagi do sławy, pieniędzy i zaszczytów. Nie przyjął tytułu szlachec­kiego ani proponowanej mu pozycji prze­wodniczącego Brytyjskiego Towarzystwa Królewskiego. Jego związek małżeński był długi i szczęśliwy, ale bezdzietny. Zmarł w 1867 r. w pobliżu Londynu.


24

1831-1879

wiki

Wielki fizyk brytyjski James Clerk Maxwell znany jest przede wszystkim jako autor czterech równań opisujących podstawowe prawa elektryczności i magnetyzmu.

Elektryczność i magnetyzm były intensyw­nie badane na wiele lat przed Maxwellem i fizycy wiedzieli, że te dwie dziedziny są ze sobą ściśle związane. Mimo że znane były rozmaite prawa dotyczące dziedziny elektry­czności i magnetyzmu i prawa te spraw­dzały się w określonych sytuacjach, przed Maxwellem nie istniała jednak ogólna, jed­nolita teoria elektryczności i magnetyzmu. Za pomocą układu czterech krótkich, nie­zwykle przemyślnych równań Maxwell zdołał dokładnie opisać zachowanie oraz wzajemną zależność pola elektrycznego i magnetycznego i w ten sposób przekształ­cił zbiór nie uporządkowanych praw od­powiadających rozmaitym zjawiskom - w jedną spójną teorię. W minionym stuleciu równania Maxwella znalazły szero­kie zastosowanie zarówno w teorii nauko­wej, jak i w jej praktycznym wykorzystaniu. Ogromną zaletą równań Maxwella jest ich ogólność: są one słuszne we wszystkich okolicznościach. Z równań Maxwella wy­prowadzić można wszystkie poprzednio znane prawa dotyczące elektryczności i ma­gnetyzmu oraz znaleźć wiele nie znanych wcześniej zależności.

Najważniejsze z nich wyprowadził sam Maxwell. Na podstawie jego równań moż­na wykazać, że możliwe są okresowe drga­nia pola elektromagnetycznego. Raz wzbu­dzone drgania, zwane falami elektromag­netycznymi, dalej rozchodzą się same w przestrzeni. Na podstawie swych równań Maxwell mógł obliczyć, że prędkość fal elektromagnetycznych powinna wynosić w przybliżeniu 300 000 kilometrów na sekundę. Maxwell zauważył, że prędkość fal jest taka sama jak prędkość światła, i wyciągnął stąd słuszny wniosek, że światło jest falą elektromagnetyczną.

Równania Maxwella nie tylko zatem należą do podstawowych praw w dziedzinie elektry­czności i magnetyzmu, są one również podstawowymi prawami optyki! W rzeczy­wistości, z równań Maxwella można wy­prowadzić wszystkie wcześniej znane pra­wa optyki oraz przewidzieć wiele faktów i związków poprzednio nie znanych.

Światło widzialne nie jest jedynym istnieją­cym rodzajem promieniowania elektroma­gnetycznego. Z równań Maxwella wynika, że mogą istnieć jeszcze inne fale elektromagnetyczne, różniące się od światła wi­dzialnego długością i częstością fali. Wnioski wyprowadzone na gruncie teorii po­twierdził w efektowny sposób Heinrich Hertz, który zdołał wytworzyć i wykryć niewidzialne fale przewidziane przez Maxwella. Parę lat później Guglielmo Marconi zademonstrował, że owe niewidzialne fale można wykorzystać w łączności bezprze­wodowej, i w ten sposób radio stało się rzeczywistością. Obecnie fale te wykorzys­tujemy również w telewizji. Promieniowa­nie rentgenowskie, podczerwone i ultra­fioletowe to również przykłady promienio­wania elektromagnetycznego. Wszystkie te rodzaje promieniowania można badać za pomocą równań Maxwella.

Maxwell zawdzięcza swą sławę przede wszystkim osiągnięciom w dziedzinie elektro­magnetyzmu i optyki; położył on jednak również duże zasługi w innych dziedzinach wiedzy, takich jak astronomia i termodyna­mika (badania w dziedzinie ciepła). Szcze­gólnie interesował się kinetyczną teorią gazów. Maxwell zdawał sobie sprawę, że nie wszystkie cząsteczki gazu poruszają się z tą samą prędkością. Niektóre cząsteczki poruszają się powoli, niektóre szybko, nie­które z ogromną prędkością. Maxwell wy­prowadził wzór określający (dla dowolnej temperatury), jaka część cząsteczek danego gazu porusza się z określoną prędkością. Wzór ten, zwany rozkładem Maxwella, jest jednym z najczęściej stosowanych w nauce wzorów i znajduje ważne zastosowanie w wielu gałęziach fizyki.

Maxwell urodził się w 1831 r. w Edynburgu w Szkocji. Był tzw. cudownym dzieckiem; mając zaledwie piętnaście lat przedstawił pracę naukową w Edinburgh Royal Socie­ty. Uczęszczał na uniwersytet w Edynbur­gu, stopień naukowy otrzymał na uniwer­sytecie w Cambridge. Był żonaty, ale nie miał dzieci. Maxwell uważany jest powsze­chnie za największego fizyka teoretyka w okresie pomiędzy Newtonem i Einstei­nem. Jego wspaniała kariera zakończyła się przedwcześnie; zmarł na raka w 1879 r., na krótko przed czterdziestymi ósmymi uro­dzinami.


25

1433-1546

wiki

Marcin Luter, człowiek, który wyzwaniem rzuconym Kościołowi rzymskokatolickie­mu zapoczątkował reformację, urodził się w 1483 r. w Eisleben w Niemczech. Zdobył gruntowne wykształcenie uniwersyteckie; przez pewien czas (prawdopodobnie na skutek sugestii ojca) studiował prawo. Stu­diów tych nie ukończył, ponieważ postano­wił wstąpić do zakonu augustianów. W 1512 r. na uniwersytecie w Wittenberdze otrzymał stopień doktora teologii i wkrótce został profesorem tego uniwersytetu.

Pretensje Lutra pod adresem Kościoła na­rastały stopniowo. W 1510 r. odbył podróż do Rzymu; zaskoczyła go sprzedajność i światowość tamtejszego duchowieństwa. Bezpośrednim powodem, który skłonił go do protestu, była praktykowana przez Koś­ciół sprzedaż odpustów (odpust to darowa­nie kary za grzechy, jakiego może udzielić Kościół; może to obejmować skrócenie czasu, jaki grzesznik musiałby spędzić w czyśćcu). 31 października 1517 r. Luter zawiesił na drzwiach kościoła w Wittenber­dze swoje słynne dziewięćdziesiąt pięć tez, w których ostro krytykował sprzedajność Kościoła w ogólności, a kupczenie odpus­tami w szczególności. Luter wysłał kopię swych tez arcybiskupowi w Moguncji. Tezy zostały ponadto wydrukowane, a kopie rozprowadzone w całej okolicy.

Luter wkrótce rozszerzył swoje zarzuty i zakwestionował autorytet papieża oraz soborów, twierdząc, że sam będzie się kie­rował tylko Biblią i zdrowym rozsądkiem. Nic dziwnego, że Kościół nie zareagował pozytywnie na takie poglądy. Luter został wezwany do stawienia się przed sądem kościelnym. Po wielu przesłuchaniach i na­kazach, aby odwołał swoje poglądy, został w końcu uznany na sejmie wormackim (1521 r.) za heretyka i skazany na banicję; jego pisma umieszczono na indeksie.

Zazwyczaj następstwem takiego orzeczenia było spalenie na stosie. Poglądy Lutra znalazły jednak szerokie poparcie wśród ludu i wielu niemieckich książąt. Luter musiał wprawdzie spędzić rok w ukryciu, ale poparcie, jakie zyskał w Niemczech, było tak silne, że uchroniło go przed jakimiś poważniejszymi karami.

Luter był bardzo płodnym autorem, a wiele z jego pism wywarło duży wpływ na szeroką publiczność. Jedną z najważniejszych jego prac był przekład Biblii na język niemiecki. Pozwoliło to ludziom umiejącym czytać na samodzielne studiowanie Pisma Świętego bez polegania na autorytecie księży i Koś­cioła (nawiasem mówiąc, wspaniała proza przekłada Lutra miała olbrzymi wpływ na język niemiecki i literaturę).

Teologii Lutra nie da się, oczywiście, opisać wyczerpująco w paru słowach. Jedną z jego podstawowych idei była doktryna, że tylko wiara jest źródłem zbawienia. Idea ta po­chodzi z pism św. Pawła. Luter wierzył, iż człowiek z natury jest tak obarczony grze­chami, że same dobre uczynki nie mogłyby go wybawić od wiecznego potępienia. Zba­wienie może zapewnić tylko wiara oraz łaska Boża. Skoro tak, to było jasne, że praktyka sprzedawania odpustów przez Kościół jest niewłaściwa i nieskuteczna. Trzeba też było uznać za błędny tradycyjny pogląd, że Kościół jest niezbędnym pośred­nikiem między chrześcijaninem a Bogiem. Logika doktryny Lutra sprawia, że za jed­nym pociągnięciem znika cała raison d'être Kościoła rzymskokatolickiego. Poza odrzuceniem zasadniczej roli Kościo­ła Luter protestował również przeciwko różnym innym zasadom Kościoła katolic­kiego i uprawianym przez niego prakty­kom. Nie wierzył na przykład w istnienie czyśćca i kwestionował celibat księży. Sam ożenił się z byłą zakonnicą i miał sześcioro dzieci. Zmarł w 1546 r. w czasie wizyty w rodzinnym mieście Eisleben.

Marcin Luter nie był pierwszym myślicie­lem protestanckim. Sto lat przed nim wy­stąpił w Czechach Jan Hus, a w XIV w. działał angielski uczony John Wycliffe. Żyjącego w XII w. Francuza Petera Waldo można by również uznać za wczesnego protestanta. Ruchy poprzedzające luteranizm były jednak w zasadzie czysto lokalne. W 1517 r. krytyka Kościoła katolickiego była już tak powszechna, że słowa Lutra bardzo szybko stały się początkiem całego łańcucha protestów, które rozprze­strzeniły się w dużej części Europy. Właśnie dlatego uważa się, że to Luter zapocząt­kował reformację.

Najbardziej oczywistym następstwem refor­macji jest powstanie różnych wyznań pro­testanckich. Protestantyzm stanowi tylko jeden z odłamów chrześcijaństwa, i to nie najliczniejszy, a jednak ma więcej wyznaw­ców niż buddyzm i wiele innych religii.

Drugim ważnym następstwem reformacji były wojny religijne, które ogarnęły duże obszary Europy. Niektóre z nich (na przy­kład wojna trzydziestoletnia w Niemczech, trwająca od 1618 do 1648 r.) były nieprawdopodobnie krwawe. Niezależnie od wojen religijnych konflikty polityczne między ka­tolikami a protestantami jeszcze przez parę wieków odgrywały ogromną rolę w polityce europejskiej.

Reformacja odegrała pośrednią, ale bardzo ważną rolę w rozwoju intelektualnym Eu­ropy Zachodniej. Przed 1517 r. w Europie istniał jeden Kościół, Kościół rzymskoka­tolicki, a odstępcy, jako heretycy, byli pale­ni na stosie. Taka atmosfera z pewnością nie sprzyjała niezależnemu myśleniu. Po reformacji, gdy różne kraje uznały zasadę swobody wyznania religijnego, prowadze­nie spekulacji intelektualnych na rozmaite tematy stało się o wiele bezpieczniejszym zajęciem.

Warto odnotować jeszcze jedną kwestię. Większość osób znajdujących się na naszej liście pochodzi z Wielkiej Brytanii, następ­ną co do liczebności grupę stanowią Nie­mcy. Faktycznie, na liście dominują osoby pochodzące z krajów protestanckich Euro­py Północnej i Ameryki, ale tylko dwie z nich (Gutenberg i Karol Wielki) żyły przed 1517 r. Większość osób z lat wcześniejszych pochodzi z innych części świata, a ludy żyjące na terenie obecnych krajów protestanckich tylko w niewielkim stopniu przyczyniły się do rozwoju kultury i his­torii. Wskazuje to wyraźnie, że właśnie protestantyzm, czy też reformacja, przy­czynił się do pojawienia się w tym regionie tak wielu wybitnych ludzi w ciągu ostatnich 450 lat. Zapewne sprzyjała temu istniejąca na tym terenie większa swoboda intelek­tualna.

Luter miał swoje wady. Sam buntował się przeciwko kościelnemu autorytetowi, ale był niezwykle nietolerancyjny w stosunku do tych, którzy nie podzielali jego po­glądów w sprawach religijnych. Być może to przykład nietolerancji Lutra sprawił, że wojny religijne w Niemczech były znacznie bardziej zażarte i krwawe niż, powiedzmy, w Anglii. Luter był ponadto zażartym antysemitą. Niezwykła złośliwość, z jaką pisał o Żydach, być może utorowała drogę hitleryzmowi w XX-wiecznych Niemczech. Luter często podkreślał znaczenie, jakie ma posłuszeństwo wobec prawowitej władzy świeckiej. Prawdopodobnie wynikało to przede wszystkim z jego sprzeciwu wobec mieszania się Kościoła do świeckich rzą­dów. (Należy pamiętać, że reformacja nie była jedynie teologiczną dysputą. W dużym stopniu był to bunt narodu niemieckiego przeciwko wpływom Rzymu i to właśnie było głównym powodem tak dużego popar­cia uzyskanego przez Lutra ze strony ksią­żąt niemieckich). Wydaje się jednak, że niezależnie od zamiarów Lutra jego nauki przywiodły wielu niemieckich protestan­tów do akceptacji absolutyzmu w dziedzi­nie polityki. Również i w ten sposób pisma Lutra mogły przyczynić się do przygotowa­nia miejsca dla epoki hitleryzmu.

Niektórzy mogą zgłosić pretensje, dlaczego nie umieściliśmy Lutra wyżej na naszej liście. Po pierwsze, chociaż Europejczykom i Amerykanom znaczenie Lutra może się wydawać bardzo duże, to z pewnością mniej ważny jest on dla mieszkańców Azji i Afryki, wśród których chrześcijan jest stosunkowo mało. Dla większości Chiń­czyków, Japończyków czy Hindusów róż­nica między katolikami a protestantami jest zupełnie pozbawiona znaczenia (podobnie jak niewielu Europejczyków interesuje się różnicą między sunnickim a szyickim od­łamem islamu). Po drugie, Luter pojawił się w dziejach stosunkowo niedawno i wpływał na historię przez znacznie krótszy okres niż Mahomet, Budda czy Mojżesz. Ponadto w ciągu ostatnich paru wieków na Za­chodzie zanikają uczucia religijne i w na­stępnym tysiącleciu wpływ religii na ludzkie życie będzie prawdopodobnie znacznie mniejszy, niż to miało miejsce w ubiegłym tysiącleciu. Jeżeli religijność ludzi będzie nadal słabnąć, to przyszłym historykom Luter wyda się postacią znacznie mniej ważną, niż obecnie sądzimy.

Na koniec - należy pamiętać, że patrząc z dłuższej perspektywy czasowej postęp nauki, jaki dokonał się w tym samym okresie, objął znacznie więcej ludzi niż XVI- i XVII-wieczne waśnie religijne. Z te­go przede wszystkim powodu umieściłem Lutra za Kopernikiem (który był jego ró­wieśnikiem), choć Luter osobiście odegrał większą rolę w historycznym zjawisku refor­macji niż Kopernik w dziele rewolucji nau­kowej.


26

1732-1799

wiki

Jerzy Waszyngton (George Washington) urodził się w 1732 r. w Wakefield w Wir­ginii. Był synem bogatego plantatora; w wieku dwudziestu lat odziedziczył duży majątek ziemski. Od 1753 do 1758 r. Wa­szyngton służył w wojsku, brał czynny udział w wojnie z Francuzami i Indianami, zyskując prestiż i doświadczenie wojskowe. Wrócił do Wirginii w 1758 r. i wkrótce ożenił się z Martą Dandridge Custis, boga­tą wdową z dwojgiem dzieci (własnych dzieci nie miał).

Przez następnych piętnaście lat Waszyng­ton bardzo sprawnie zarządzał swoim ma­jątkiem; w 1774 r., to jest w chwili wyboru na delegata Wirginii do pierwszego Kon­gresu Kontynentalnego, był jednym z naj­bogatszych ludzi w koloniach. Początkowo Waszyngton nie był zwolennikiem niepodległości, ale mimo to drugi Kongres Kon­tynentalny jednogłośnie powierzył mu sta­nowisko dowódcy wojsk kontynentalnych. Za wyborem Waszyngtona na to stanowis­ko przemawiało jego doświadczenie wojs­kowe, bogactwo i autorytet, wygląd zewnę­trzny (był dobrze zbudowany, miał 185 cm wzrostu) i odporność fizyczna, a nade wszystko zdecydowanie i siła charakteru.

Największe osiągnięcia Waszyngtona przy­padły na okres od czerwca 1775 r., tj. od chwili powołania go na dowódcę wojsk kontynentalnych, do marca 1797 r., czyli do końca jego drugiej kadencji prezydenckiej. Zmarł w swoim domu w Mount Vernon, w Wirginii, w grudniu 1799 r.

Waszyngton był czołową postacią w pro­cesie powstania Stanów Zjednoczonych Ameryki. Odegrał w nim potrójną rolę. Po pierwsze, był zwycięskim przywódcą wojskowym w amerykańskiej wojnie o nie­podległość. To prawda, że Waszyngton nie był wcale geniuszem wojskowym; daleko mu było do wodzów tej klasy, co Aleksander Wielki czy Juliusz Cezar. Wydaje się, że jego ostateczny sukces był przynajmniej w rów­nej mierze wynikiem zadziwiającej nieudol­ności dowódców brytyjskich, co jego włas­nych zdolności. Mimo to nie należy zapomi­nać, że kilku innych dowódców amerykańs­kich doznało poważnych porażek, podczas gdy Waszyngton, choć przegrał parę drob­nych potyczek, zdołał jednak doprowadzić wojnę do zwycięskiego końca.

Po drugie, Waszyngton był przewodniczą­cym Konwencji Konstytucyjnej. Wpraw­dzie nie odegrał większej roli w kształ­towaniu amerykańskiej konstytucji, ale udzielone przez niego poparcie i prestiż je­go nazwiska miały duże znaczenie dla raty­fikowania konstytucji przez rządy stanowe. W tym czasie nowa konstytucja wywoływa­ła znaczne sprzeciwy i gdyby nie wpływ Waszyngtona, nie jest wcale pewne, czy zostałaby przyjęta.

Po trzecie, Waszyngton był pierwszym pre­zydentem Stanów Zjednoczonych Amery­ki. Dla Stanów Zjednoczonych była to doprawdy szczęśliwa okoliczność, że pierw­szym prezydentem został człowiek tego formatu co Jerzy Waszyngton. Z historii wielu krajów Ameryki Południowej i Af­ryki widać, jak łatwo w nowo powstałym państwie rząd przekształca się w dyktaturę wojskową, nawet wówczas, gdy na samym początku swego urzędowania uchwala de­mokratyczną konstytucję. Waszyngton był tak mocnym przywódcą, że uchronił młode państwo przed rozpadem, nie miał jednak takich ambicji, by pozostawać przy władzy w nieskończoność. Nie chciał być ani kró­lem, ani dyktatorem. Stworzył precedens pokojowego przekazywania władzy - pre­cedens, który przestrzegany jest w Stanach Zjednoczonych do dziś.

Waszyngton nie był ani tak oryginalnym, ani tak wnikliwym myślicielem jak inni współcześni mu amerykańscy przywódcy duchowi - Tomasz Jefferson, James Madi­son, Aleksander Hamilton, Benjamin Fran­klin. Mimo to odegrał znacznie większą rolę niż którykolwiek z tych wspaniałych ludzi. Zarówno podczas wojny, jak i w cza­sie pokoju Waszyngton był sprawnym przywódcą, bez którego żaden ruch polity­czny nie może liczyć na sukces. Wkład Madisona w powstanie Stanów Zjednoczonych był ważny, ale wkład Waszyngtona - naprawdę niezastąpiony.

Miejsce Jerzego Waszyngtona na liście zale­ży w dużym stopniu od poglądu na histo­ryczne znaczenie Stanów Zjednoczonych Ameryki. Oczywiście, współczesnemu Ame­rykaninowi trudno bezstronnie ocenić zna­czenie Stanów. W połowie XX w. Stany Zjednoczone osiągnęły potęgę wojskową i polityczną znacznie większą niż cesarstwo rzymskie w okresie szczytowego rozwoju, ale potęga polityczna Stanów może nie okazać się tak trwała jak potęga Rzymu. Z drugiej jednak strony wydaje się oczywis­te, że przyszłe cywilizacje docenią znaczenie pewnych osiągnięć technicznych, jakie uzy­skano w Stanach Zjednoczonych. Na przy­kład wynalazek samolotu czy lądowanie człowieka na Księżycu są osiągnięciami, o których ludzkość marzyła od wieków. Wydaje się również nie do pomyślenia, by kiedykolwiek zapomniano o wynalezieniu broni atomowej.

Jerzy Waszyngton jest w historii Ameryki postacią polityczną odpowiadającą w przy­bliżeniu cesarzowi Oktawianowi Augusto­wi w historii Rzymu. Wydaje się zatem, że należy umieścić go na naszej liście stosun­kowo blisko Oktawiana. Usytuowałem go nieco niżej głównie dlatego, że był przywó­dcą przez znacznie krótszy czas niż Ok­tawian, oraz dlatego, że w powstawaniu Stanów Zjednoczonych ważną rolę ode­grali również inni ludzie (jak Tomasz Jef­ferson i James Madison). Waszyngton za­jmuje jednak wyższe miejsce niż takie po­stacie, jak Aleksander Wielki i Napoleon, ponieważ dzieło, które stworzył, okazało się znacznie trwalsze.


27

1818-1883

wiki

Karol Marks (Karl Heinrich Marx), głów­ny twórca „naukowego socjalizmu”, uro­dził się w 1818 r. w Trewirze w Niemczech. Jego ojciec był adwokatem. W wieku sie­demnastu lat Karol wstąpił na uniwersytet w Bonn, aby również studiować prawo, ale później przeniósł się na uniwersytet w Ber­linie, a w końcu otrzymał tytuł doktora filozofii na uniwersytecie w Jenie.

Po studiach Marks zajął się dziennikarst­wem i przez pewien czas redagował „Rheinische Zeitung” w Kolonii. Radykalne po­glądy polityczne wpędziły go wkrótce w kłopoty, w związku z czym przeniósł się do Paryża. Tu spotkał Fryderyka Engelsa; bliska przyjaźń i wspólnota zapatrywań politycznych, jakie ich połączyły, miały przetrwać do końca życia. Każdy z nich napisał samodzielnie kilka książek, ale współpraca intelektualna między nimi była tak bliska, że wszystkie te publikacje można potraktować jako ich wspólne dzieło. W związku z tym opisuję działalność Mark­sa i Engelsa w jednym haśle, mającym w tytule wyłącznie nazwisko Marksa, po­nieważ powszechnie uważa się (jak sądzę, słusznie), że dominował on nad swoim partnerem.

Marks został wkrótce wydalony z Francji. Przeniósł się wówczas do Brukseli, gdzie w 1847 r. opublikował swoją pierwszą liczącą się pracę, zatytułowaną Nędza filo­zofii. W rok później Marks i Engels napisali wspólnie Manifest komunistyczny, ich naj­słynniejsze dzieło. W tym samym roku Marks wrócił do Kolonii, ale po paru miesiącach został stamtąd wydalony. Prze­niósł się wówczas do Londynu, gdzie spę­dził resztę życia.

W Londynie Marks zajmował się trochę dziennikarstwem, prawie cały swój czas poświęcał jednak na pracę naukową i pisa­nie książek na temat polityki i ekonomii. (W tych latach podstawowym źródłem utrzymania Marksa i jego rodziny było hojne wsparcie Engelsa). Pierwszy tom Ka­pitału, najważniejszego dzieła Marksa, uka­zał się w 1867 r. Umierając w 1883 r. Marks pozostawił następne dwa tomy nie ukoń­czone; zostały one zredagowane i opub­likowane przez Engelsa na podstawie nota­tek i rękopisów pozostawionych przez Ma­rksa.

Dzieła Marksa stanowią teoretyczną pod­stawę komunizmu oraz wielu nowoczes­nych odmian socjalizmu. Do czasu śmierci Marksa jego idee nie zostały jeszcze zrealizowane w żadnym kraju, ale sto lat później w wielu państwach wprowadzono rządy komunistyczne, między innymi w Rosji i Chinach. W dziesiątkach innych krajów narodziły się ruchy społeczne odwołujące się do jego nauki, a dążące do zdobycia władzy. Działalność partii marksistow­skich, które dla zrealizowania tych dążeń stosują propagandę, morderstwa, terro­ryzm i rebelie, a przy władzy utrzymują się za pomocą wojen, brutalnych represji i krwawych czystek, przez dziesiątki lat była źródłem zamętu i spowodowała śmierć około 100 milionów ludzi! Żaden inny filozof w historii nie wywarł tak wielkiego wpływu na rzeczywistość w ciągu stu lat od napisania swych dzieł. Można uważać, a ja również tak sądzę, że marksizm okazał się ekonomiczną i polityczną katastrofą, ale trudno zaprzeczyć, że był to ruch bardzo ważny. Naprawdę jedynym powodem, dla którego nie umieściliśmy Marksa wyżej na tej liście, jest fakt, że musi on dzielić zasługi - a raczej winę - z wieloma innymi osoba­mi, łącznie z tak osławionymi postaciami, jak Lenin, Stalin i Mao Zedong.

Skoro tak, to jasne jest, że Marks zasługuje na wysokie miejsce na naszej liście, pytanie tylko, jak wysoko należy go umieścić. Na­wet jeśli uznamy olbrzymie znaczenie histo­ryczne komunizmu, pozostaje jeszcze do rozstrzygnięcia pytanie, jakie znaczenie miał sam Marks dla ruchu komunistycz­nego. W swoich działaniach rząd sowiecki nigdy nie kierował się dosłownie ideami Marksa. Marks pisał o takich pojęciach, jak dialektyka heglowska i wartość dodat­kowa; wydaje się jednak, że takie abstrakcje nie miały żadnego wpływu na codzienną politykę rządu sowieckiego czy chińskiego. Wskazuje się często na błędy w marksistow­skiej ekonomii. Rzeczywiście, wiele kon­kretnych przewidywań Marksa się nie sprawdziło. Przewidywał na przykład, że z bie­giem czasu robotnicy w krajach kapitalis­tycznych będą stale ubożeli; tak się oczywi­ście nie stało. Przewidywał również, że klasa średnia zostanie wyeliminowana, przy czym większość jej członków zasili szeregi proletariatu, a tylko nieliczni awan­sują do klasy kapitalistów. Oczywiście, ró­wnież i to nie miało miejsca. Marks sądził, iż wzrost mechanizacji zmniejszy dochody kapitalistów; przewidywanie to okazało się nie tylko błędne, ale wręcz głupie. Kwestia, czy teorie ekonomiczne Marksa są słuszne, czy też fałszywe, nie ma jednak większego znaczenia dla oceny jego historycznej roli. Znaczenie filozofa nie zależy od poprawno­ści jego sądów, lecz od tego, czy głoszone przezeń poglądy popchną ludzi do działa­nia. Według tego kryterium Marks był niewątpliwie postacią bardzo ważną.

Ruchy marksistowskie kładą na ogół na­cisk na cztery podstawowe tezy. (1) Nieli­czni posiadacze żyją w wielkim bogactwie, podczas gdy większość robotników egzys­tuje we względnym ubóstwie. (2) Sposobem na usunięcie tej niesprawiedliwości jest wprowadzenie ustroju socjalistycznego, to znaczy ustroju, w którym środki produkcji będą własnością państwa, a nie osób pry­watnych. (3) W większości przypadków ustrój socjalistyczny może zostać wprowa­dzony jedynie na drodze rewolucji. (4) Dla ugruntowania ustroju socjalistycznego na­leży przez dość długi czas utrzymywać dyktaturę partii komunistycznej.

Pierwsze trzy tezy sformułowano na długo przed Marksem. Czwarte twierdzenie częś­ciowo pochodzi z Marksowskiej idei „dyk­tatury proletariatu”, jednakże trwałość dy­ktatury sowieckiej była raczej wynikiem praktyk stosowanych przez Lenina i Stali­na, a nie teorii Marksa. Z tego powodu niektórzy twierdzą, że wpływ Marksa na komunizm był raczej nominalny niż rzeczy­wisty i że poważanie okazywane jego dzie­łom jest jedynie dekoracją, próbą „nauko­wego” uzasadnienia ideologii oraz polityki, którą i bez tego wprowadzono by w życie. Choć w twierdzeniu tym tkwi ziarno praw­dy, jednak jest ono zbyt skrajne. Na przy­kład Lenin nie tylko twierdził, że stosuje się do nauk Marksa, ale również czytał jego Prace, w pełni je akceptował i był przekonany że przestrzega jego zaleceń. To samo odnosi się do Mao Zedonga i wielu innych Przywódców komunistycznych. To praw­da, że idee Marksa mogły być źle zro­zumiane lub interpretowane, to samo moż­na by jednak powiedzieć o ideach Jezusa, Buddy czy Mahometa. Gdyby wszystkie podstawowe zasady polityki różnych rzą­dów i ruchów marksistowskich wywodziły się bezpośrednio z dzieł Karola Marksa, umieściłbym go wyżej na tej liście.

Niektóre koncepcje Marksa, np. interesują­ce pojęcie „materialistycznego pojmowania dziejów”, mogą zachować znaczenie nawet po upadku komunizmu. Jasne jest jednak, że podstawowym czynnikiem decydującym, jak wysoko na tej liście należy umieś­cić Marksa, jest ocena znaczenia komuniz­mu w dalszej perspektywie historii świata.

Sto lat po śmierci Marksa ponad miliard osób było, przynajmniej nominalnie, jego zwolennikami, czyli więcej, niż miała do tej pory jakakolwiek inna ideologia, i to nie tylko w liczbach bezwzględnych, ale rów­nież w stosunku do ogółu mieszkańców Ziemi. Fakt ten napawał wielu komunistów nadzieją (a przeciwników komunizmu stra­chem), że w przyszłości może nastąpić triumf marksizmu na całym świecie.

W pierwszym wydaniu tej książki napisa­łem: „Choć nie można przewidzieć, jak daleko rozszerzy się komunizm i jak długo będzie trwał, już teraz musi być oczywiste, że ideologia ta jest solidnie umocniona i przez szereg następnych stuleci będzie wywierała duży wpływ na sprawy świata”.

Okazało się, że moja ocena była nazbyt pesymistyczna. Po upadku komunizmu w Rosji i innych republikach dawnego Związku Radzieckiego oraz w większości jego krajów satelickich znaczenie marksiz­mu w ciągu ostatnich paru lat gwałtownie spadło i wydaje się, że spadek ten jest nieodwracalny.

Jeżeli jest tak naprawdę, a takie mam wrażenie, to okres, w którym marksizm był znaczną siłą, ograniczy się jedynie do około stu lat, a nie do paru stuleci. Ogólny wpływ Karola Marksa będzie zatem nieporów­nanie mniejszy, niż przypuszczałem przygo­towując pierwsze wydanie tej książki. Ale nawet w takim wypadku Marks pozostanie postacią znacznie ważniejszą niż Napoleon lub Hitler; wpływ tych ostatnich był bo­wiem krótszy i pod względem obszaru oddziaływania mniej rozległy.


28

Orville Wright 1871-1948

Wilbur Wright 1867-1912

wiki

Osiągnięcia obu braci splotły się ze sobą tak silnie, że występują tu pod jednym hasłem; razem będzie też przedstawiona historia ich życia. Wilbur Wright urodził się w 1867r. w Millville w stanie Indiana, a jego brat Orville w 1871 r. w Dayton w stanie Ohio. Obaj chłopcy otrzymali średnie wykształ­cenie, ale żaden nie uzyskał dyplomu ukończenia szkoły.

Obaj bracia mieli talent do majsterkowania i obaj interesowali się ludzkimi możliwoś­ciami latania. W 1892 r. otworzyli zakład, w którym sprzedawali, naprawiali i konstruowali rowery. Zakład dostarczał pienię­dzy na finansowanie pasji ich życia, czy badań aeronautycznych. Bracia pilnie czy­tali prace innych pionierów aeronautyki - Ottona Lilienthala, Octave'a Chanute'a i Samuela P. Langleya. W 1899 r. sami rozpoczęli prace nad budową samolotu. W grudniu 1903 r., po czterech z okładem latach starań, ich wysiłki zostały uwień­czone sukcesem.

Można się zastanawiać, dlaczego braciom Wright udało się to, co nie powiodło się wielu innym. Na ich sukces złożyło się parę przyczyn. Po pierwsze, co dwie głowy, to nie jedna: bracia Wright zawsze pracowali razem, a ich współpraca układała się dos­konale. Po drugie, doszli do słusznego wniosku, że najpierw nauczą się latać, a do­piero potem podejmą próby budowy samo­lotu silnikowego. Brzmi to trochę paradok­salnie; jak można uczyć się latać bez samo­lotu? Otóż bracia Wright uczyli się latać na szybowcach. Prace nad latawcami i szybo­wcami rozpoczęli w 1899 r. W rok później przywieźli swój pierwszy pełnowymiarowy (tzn. dostatecznie duży, aby mógł nim łatać człowiek) szybowiec do Kitty Hawk w Ka­rolinie Północnej, by tam przeprowadzić loty próbne. Próby nie wypadły zadowala­jąco. Bracia zbudowali i wypróbowali drugi szybowiec w 1901 r., a trzeci w 1902 r. W konstrukcji trzeciego szybowca uwzglę­dnili już większość najistotniejszych uspra­wnień (parę ważnych patentów zgłoszo­nych przez nich w 1903 r. dotyczy raczej szybowców niż pierwszego samolotu sil­nikowego). Na trzecim szybowcu wykonali ponad tysiąc udanych lotów. Przed rozpo­częciem budowy samolotu silnikowego bracia Wright byli już najlepszymi i najbar­dziej doświadczonymi pilotami szybowco­wymi na świecie.

Doświadczenie w lotach szybowcem stano­wiło trzeci czynnik, który zadecydował o ich sukcesie. Większość osób usiłujących wcześniej zbudować samolot martwiła się głównie o to, jak sprawić, by skonstruowa­na machina uniosła się z ziemi. Bracia Wright uświadomili sobie, że największym problemem jest panowanie nad samolotem będącym już w powietrzu. Większość czasu i wysiłku poświęcili zatem opracowaniu sposobów utrzymania stabilności samolotu i kierowania nim w czasie lotu. Udało im się wynaleźć sposób na kierowanie samolotem we wszystkich trzech kierunkach w prze­strzeni, co pozwoliło uzyskać pełną sterow­ność maszyny.

Bracia Wright wnieśli również ważny wkład do konstrukcji skrzydeł samolotu. Zdali sobie szybko sprawę, że dane opub­likowane wcześniej na ten temat są bardzo niepewne. Zbudowali zatem swój własny tunel aerodynamiczny i zbadali w nim ponad dwieście różnie ukształtowanych płatów nośnych. Na podstawie tych do­świadczeń opracowali własne tablice przed­stawiające zależność między ciśnieniem, jakie wywiera powietrze na skrzydło, a kszta­łtem skrzydła. Informacje te wykorzystali następnie w projektowaniu samolotu.

Mimo tych osiągnięć braciom Wright mog­łoby się nie udać, gdyby nie to, że trafili we właściwy moment historii. Gdyby usiłowa­no wynaleźć samolot silnikowy w pierwszej połowie XIX w., to wszystkie wysiłki skaza­ne byłyby na niepowodzenie; silniki parowe były po prostu za ciężkie w stosunku do swojej mocy. Jeszcze przed pojawieniem się braci Wright został wynaleziony wysoko wydajny silnik spalinowy. Powszechnie używane silniki spalinowe miały jednak o wiele za dużą masę w stosunku do mocy, aby mogły być wykorzystane do napędza­nia maszyny latającej. Ponieważ żaden pro­ducent nie potrafił zbudować silnika o wy­starczająco małej masie w stosunku do mocy, bracia Wright (z pomocą mechani­ka) zaprojektowali własny silnik. Projekt ten dowodzi ich geniuszu: choć pracowali nad nim dość krótko, zdołali zbudować silnik lepszy od tych, jakie były wtedy powszechnie wytwarzane. Bracia Wright musieli również zaprojektować własne śmigła. Śmigła zastosowane przez nich w 1903 r. miały sprawność około 66%.

Pierwszy lot odbył się 17 grudnia 1903 r. w Kill Devil Hill, niedaleko Kitty Hawk, w Karolinie Północnej. Każdy z braci wy­konał tego dnia dwa loty. Pierwszy poleciał Orville Wright, lot trwał 12 sekund, a jego długość wynosiła 53 metry. W ostatnim locie Wilbur Wright unosił się w powietrzu 59 sekund i pokonał 260 metrów. Budowa samolotu nazwanego przez nich „Flyer I” (obecnie powszechnie zwanego „Kitty Hawk”) kosztowała niecałe tysiąc dolarów. Samolot miał rozpiętość skrzydeł około 12 metrów, ważył tylko około 340 kilogra­mów. Silnik miał moc 12 koni mechanicz­nych i ważył jedynie 77 kilogramów. Obecnie samolot ten znajduje się w National Air and Space Museum w Waszyngtonie.

Mimo że te pierwsze loty odbyły się w obec­ności pięciu świadków, następnego dnia napisało o nich (i to na ogół niezbyt dokład­nie) stosunkowo niewiele gazet. Gazeta z Dayton w Ohio, rodzinnego miasta Wrigh­tów, pominęła to wydarzenie zupełnym milczeniem. W rzeczywistości minęło pra­wie pięć lat, zanim w świecie rozeszła się wiadomość, że dokonano pierwszego lotu załogowego.

Po lotach w Kitty Hawk bracia Wright wrócili do Dayton i zbudowali drugi samo­lot, „Flyer II”. W 1904 r. odbyli tym samolotem 105 lotów, ale nadal nie zwrócili na siebie uwagi. W 1905 r. powstał ulep­szony i bardzo praktyczny model, „Flyer III”. Mimo że wiele lotów odbyło się blisko Dayton, większość ludzi wciąż jeszcze nie wierzyła, że wynaleziono samolot. Na przy­kład w 1906 r. paryskie wydanie „Herald Tribune” zamieściło artykuł na temat braci Wright zatytułowany Lotnicy czy kłamcy? W 1908 r. bracia Wright położyli kres publicznym wątpliwościom. Wilbur Wright zabrał jeden z samolotów do Francji, gdzie zorganizował szereg publicznych pokazów lotów i założył przedsiębiorstwo, które miało zająć się sprzedażą wynalazku. W tym czasie Orville Wright przeprowadził podobne pokazy w Stanach Zjednoczo­nych. Na nieszczęście 17 września 1908 r. zdarzyła się katastrofa samolotu. Był to jedyny poważny wypadek, jaki mieli obaj bracia. W wypadku zginął pasażer samolo­tu, natomiast Orville ocalał, złamał tylko nogę i dwa żebra. Ale jego udane loty już przekonały rząd Stanów Zjednoczonych; bracia otrzymali zamówienie na dostawę samolotów dla Ministerstwa Wojny, a w 1909 r. w budżecie federalnym przeznaczo­no na lotnictwo wojskowe 30 000 dolarów.

Przez pewien czas między braćmi Wright i ich rywalami toczył się dość poważny spór prawny o sprawy patentowe, ostatecznie w 1914 r. sąd wydał wyrok korzystny dla braci. Na krótko przedtem Wilbur Wright zaraził się tyfusem i zmarł w 1912 r. w wieku czterdziestu pięciu lat. Orville Wright, któ­ry w 1915 r. sprzedał swoje udziały w wy­twórni samolotów, żył do 1948 r. Żaden z braci nie był żonaty.

Mimo wielu wcześniejszych badań prowa­dzonych w tej dziedzinie i mimo wielu uprzednich prób nie ma żadnej wątpliwo­ści, że bracia Wright wnieśli największy wkład w wynalazek samolotu. Głównym czynnikiem decydującym o umieszczeniu ich na naszej liście jest zatem ocena znacze­nia samego samolotu. Wydaje mi się, że samolot jest mniej ważnym wynalazkiem aniżeli prasa drukarska czy silnik parowy, które w istocie zrewolucjonizowały życie ludzi. Jest to jednak wynalazek o wielkim znaczeniu zarówno wojskowym, jak i cywi­lnym. W ciągu paru dziesięcioleci samolot zmniejszył naszą, niegdyś rozległą planetę i zmienił ją w niewielki świat. Co więcej, budowa samolotu była nieodzownym wstę­pem do wypraw kosmicznych.

Człowiek od wieków marzył o lataniu, ale praktyczni ludzie zawsze wiedzieli, że lata­jący dywan z baśni 1001 nocy jest tylko marzeniem i nigdy nie pojawi się w rzeczy­wistym świecie. Geniusz braci Wright spra­wił, że ziściły się wielowiekowe marzenia ludzkości i bajka stała się rzeczywistością.


29

ok. 1162-1227

wiki

Czyngis-chan, wielki zdobywca mongolski, urodził się około 1162 r. Ojciec, pomniejszy przywódca plemienny, nazwał chłopca Temudżin - imieniem pokonanego rywala. Gdy Temudżin miał dziewięć lat, jego ojciec został zabity przez członków wrogiego ple­mienia; przez parę lat ocalali członkowie rodziny żyli w ciągłym zagrożeniu i biedzie. Początek był nieszczęśliwy, ale nim nade­szła odmiana, sytuacja Temudżina stała się jeszcze gorsza. Jako młodzieniec w czasie najazdu nieprzyjacielskiego plemienia do­stał się do niewoli. Musiał chodzić w drew­nianych dybach na szyi, które miały unie­możliwić mu ucieczkę. Temudżin - niepiś­mienny więzień w prymitywnym, nieuro­dzajnym kraju - wyrwał się jednak z tej skrajnie beznadziejnej sytuacji i stał się najpotężniejszym człowiekiem w świecie.

Początkiem odmiany losu była ucieczka z niewoli. Następnie Temudżin zawarł przymierze z Togrul-chanem, przyjacielem ojca, wodzem jednego z pokrewnych ple­mion żyjących na tym terenie. Rozpoczął się okres wieloletnich krwawych wojen, toczonych między różnymi plemionami mongolskimi, w czasie których Temudżin stopniowo zdobywał coraz wyższą pozycję.

Mongołowie od dawna słynęli jako świetni jeźdźcy i dzielni wojownicy. Od niepamięt­nych czasów dokonywali najazdów na pół­nocne tereny Chin. Zanim jednak Temu­dżin zdobył władzę, plemiona mongolskie traciły najwięcej energii na bratobójcze walki. Łącząc wojskową sprawność z talen­tem dyplomatycznym, brakiem litości i zdolnościami organizacyjnymi, Temudżin zdołał zjednoczyć wszystkie plemiona pod swoim przywództwem. W 1206 r. zgroma­dzenie plemiennych przywódców mongols­kich obwołało go Czyngis-chanem, czyli „wszechimperatorem”.

Potężna machina wojskowa, jaką stworzył Czyngis-chan, zwróciła się teraz na ze­wnątrz, przeciw sąsiednim krajom. Czyn­gis-chan zaatakował najpierw państwo Xi Xia (Si-Sia) w południowo-zachodniej czę­ści Chin oraz cesarstwo chińskie na pół­nocy. W tymże okresie doszło do wybuchu sporu między Czyngis-chanem a szachem Mahometem z Chorezmu, którego impe­rium obejmowało również znaczne obszary Rosji i Azji Centralnej. W 1219 r. Czyn­gis-chan poprowadził swoje wojska prze­ciwko szachowi Chorezmu. Mongołowie zajęli Azję Centralną oraz Persję i zniszczyli całkowicie królestwo Chorezm. W czasie gdy inne armie mongolskie atakowały Ruś, sam Czyngis-chan kierował najazdem na Afganistan i północne Indie. Wrócił do Mongolii w 1225 r. i tam zmarł w 1227 r. Krótko przed śmiercią Czyngis-chan wyra­ził życzenie, by następcą został mianowany jego trzeci syn, Ugedej. Była to mądra decyzja, ponieważ Ugedej był utalentowa­nym wodzem. Pod jego dowództwem wojs­ka mongolskie dokonały dalszego podboju Chin, zajęły całą Ruś i wtargnęły do Euro­py. W 1241 r. Mongołowie rozgromili wojs­ka polskie, niemieckie i węgierskie i dotarli daleko za Budapeszt. W tym roku jednak zmarł Ugedej i Mongołowie wycofali się z Europy, by nigdy już do niej nie wrócić.

Po śmierci Ugedeja nastąpiła dość długa przerwa w podbojach, spowodowana kłót­nią wodzów mongolskich o sukcesję. Jed­nakże pod rządami dwóch następnych cha­nów, wnuków Czyngis-chana - Mangu-chana i Kubilaj-chana - Mongołowie kon­tynuowali podboje w Azji. W roku 1279, kiedy to Kubilaj-chan zakończył podbój Chin, Mongołowie władali największym imperium w całej historii. Pod ich władzą znalazły się Chiny, Ruś i Azja Centralna, ponadto Persja i większa część południo­wo-wschodniej Azji. Armie mongolskie do­konywały najazdów na sąsiednie państwa, poczynając od Polski, a na północnej części Indii kończąc. Suwerenną władzę Kubi­laj-chana uznały Korea, Tybet i część połu­dniowo-wschodniej Azji.

Państwo tej wielkości, przy tak prymityw­nych środkach łączności i transportu, jaki­mi wówczas dysponowano, nie mogło dłu­go utrzymać się w całości. Istotnie, im­perium mongolskie szybko się rozpadło. Natomiast w krajach powstałych w wyniku rozpadu imperium rządy Mongołów trwały jeszcze dość długo. W 1368 r. Mongołowie zostali wyparci z przeważającej części Chin, natomiast na Rusi rządy ich trwały znacz­nie dłużej. Złota Orda, jak powszechnie zwano państwo mongolskie założone na terenach Rusi przez Batu-chana, wnuka Czyngis-chana, przetrwała aż do XVI w., a chanat krymski - do roku 1783. Pozostali synowie i wnukowie Czyngis-chana poza­kładali dynastie, które władały Azją Cent­ralną i Persją. Obszary te zostały podbite w XIV w. przez Tamerlana (Timura), w którego żyłach płynęła mongolska krew i który powoływał się na pochodzenie od Czyngis-chana. Dynastia Tamerlana skoń­czyła się w XV w., ale nie był to jeszcze koniec podbojów i panowania Mongołów.

Praprawnuk Tamerlana, Babur, napadł na Indie i założył tam dynastię Wielkich Mogołów. Władcy z tej dynastii podbili w koń­cu prawie całe Indie i utrzymali się przy władzy aż do połowy XVIII w.

W dziejach pojawiło się parę ludzi - jeśli chcecie, szaleńców - którzy wyruszali na podbój świata i osiągali wymierne sukcesy. Najsłynniejsi tego rodzaju megalomani to Aleksander Wielki, Czyngis-chan, Napole­on Bonaparte i Adolf Hitler. Dlaczego wszyscy czterej znaleźli się tak wysoko na naszej liście? Czy nie ma innych, ważniej­szych problemów niż podboje i wojny? Oczywiście, zgadzam się, że na dalszą metę pióro jest potężniejszą bronią niż miecz, ale znaczenie mają również krótsze odcinki historii. Każdy z tych czterech ludzi opano­wał tak wielkie obszary, z tak liczną ludnoś­cią, i wywarł tak ogromny wpływ na życie swoich współczesnych, że nie można ich traktować jak pospolitych bandytów.


30

1723-1790

wiki

Adam Smith, czołowa postać w dziejach ekonomii, urodził się w 1723 r. w Kirkcaldy w Szkocji. Jako młody człowiek studiował na uniwersytecie w Oxfordzie, od 1751 do 1764 r. był profesorem filozofii na uniwer­sytecie w Glasgow. W Glasgow opubliko­wał swą pierwszą książkę, zatytułowaną Teoria odczuć moralnych, zdobywając w ten sposób wysoką pozycję w kręgach intelek­tualistów. Trwałą sławę zapewniło mu jego wielkie dzieło Badania nad naturą i przyczy­nami bogactwa narodów wydane w 1776 r. Książka zdobyła natychmiast powodzenie i przez resztę życia Smith cieszył się sławą i szacunkiem. Zmarł w Kirkcaldy w 1790 r. Smith nie miał dzieci i nigdy nie był żonaty. Adam Smith nie był pierwszym uczonym, który zajmował się teorią ekonomii, a wiele spośród jego najszerzej znanych koncepcji nie odznacza się oryginalnością. Był on jednak pierwszym, który przedstawił roz­winiętą i usystematyzowaną teorię ekono­mii, tak poprawną, że mogła posłużyć jako podstawa dalszego postępu w tej dziedzi­nie. Z tego właśnie powodu można bez przesady stwierdzić, że Bogactwo narodów stało się punktem wyjścia nowożytnej eko­nomii politycznej.

Jedną z wielkich zasług książki Smitha jest odrzucenie wielu starych, błędnych idei. Smith wystąpił przeciw wcześniejszej teorii merkantylistycznej, podkreślającej konie­czność utrzymania w państwie znacznej ilości złotego kruszcu. W swej książce Smith odrzucił również pogląd fizjokratów, którzy twierdzili, że ziemia jest głównym źródłem wartości, i dowodził, że podstawo­we znaczenie ma praca. Z naciskiem pod­kreślał, że podział pracy prowadzi do wzro­stu produkcji, i atakował wszystkie prze­starzałe i arbitralne restrykcje rządu, które hamowały rozwój przemysłu.

Centralną ideą Bogactwa narodów jest teza, że pozornie chaotyczny wolny rynek jest w istocie mechanizmem samoregulującym się, który automatycznie prowadzi do pro­dukcji tego rodzaju i takiej ilości towarów, jakich społeczeństwo chce i potrzebuje. Przypuśćmy na przykład, że podaż jakiegoś pożądanego wyrobu jest za mała. Natural­nie, jego cena wzrośnie, a wyższa cena zapewni wytwórcy większy zysk. Wyższy zysk skłoni również innych wytwórców do produkcji tego artykułu. Wynikający stąd wzrost produkcji wyrówna początkowe braki na rynku. Co więcej, zwiększona podaż w połączeniu z konkurencją między różnymi wytwórcami będzie wpływała na obniżanie ceny towaru, aż do osiągnięcia „ceny naturalnej”, to jest do kosztu jego produkcji. Nikt nie zrobił nic, aby pomóc społeczeństwu w likwidacji niedoboru, a mimo to problem został rozwiązany. Każdy, według słów Smitha, „ma na celu tylko własny zysk”, ale jest jak gdyby „prowadzony niewidzialną ręką do osiąg­nięcia takiego celu, który w żadnej mierze nie był jego zamiarem. [...] Człowiek kieru­jący się swoim własnym interesem często pomaga społeczeństwu bardziej skutecznie, niż gdyby istotnie miał to na celu” (Bogact­wo narodów, księga IV, rozdz. 2).

„Niewidzialna ręka” nie może jednak działać właściwie, jeżeli wolna konkuren­cja napotyka przeszkody. Z tego powodu Smith był zwolennikiem wolnego handlu i występował zdecydowanie przeciwko wy­sokim cłom. W istocie Smith występował ostro przeciwko wszelkiej ingerencji pańs­twa w sprawy przedsiębiorczości i wolnego rynku. Utrzymywał, iż takie mieszanie się państwa prawie zawsze zmniejsza spraw­ność ekonomiczną i w ostatecznym wyni­ku sprawia, że społeczeństwo płaci wyższe ceny (wprawdzie to nie Smith wymyślił określenie laissez faire, ale przyczynił się bardziej niż ktokolwiek inny do ugrun­towania tej koncepcji).

Niektórzy ludzie sądzą, że Smith był po prostu obrońcą interesów przedsiębiorców, ale pogląd ten jest niesłuszny. Smith wielo­krotnie i w ostrych słowach krytykował praktyki monopolistyczne i nalegał na ich wyeliminowanie. Nie był też naiwny w oce­nie rzeczywistych praktyk przedsiębior­ców. Oto charakterystyczne spostrzeżenie z Bogactwa narodów: „Rzadko kiedy zda­rza się, aby podczas spotkań ludzi z tej samej branży rozmowa kończyła się inaczej niż zmową przeciwko ogółowi lub jakimś porozumieniem mającym na celu podnie­sienie cen”.

Adam Smith tak znakomicie ułożył i przed­stawił swój system ekonomii, że w ciągu kilkudziesięciu lat od ukazania się jego dzieła odstąpiono od wcześniejszych dokt­ryn ekonomicznych. Wszystkie ich popra­wne twierdzenia zostały włączone do teorii Smitha, a jednocześnie Smith systematycz­nie wykazał ich błędy. Następcy Smitha, łącznie z tak poważnymi ekonomistami, jak Thomas Malthus i David Ricardo, opraco­wali i rozwinęli jego teorie (bez zmiany zasadniczych koncepcji), przekształcając je w system zwany dziś klasyczną szkołą eko­nomii. Współczesna teoria ekonomiczna obejmuje nowe koncepcje i metody, ale mimo to jest w znacznej mierze naturalną kontynuacją ekonomii klasycznej.

W Bogactwie narodów Smith częściowo antycypował poglądy Malthusa na temat nadmiernego przyrostu ludności. W odróż­nieniu od Ricarda i Karola Marksa, którzy twierdzili, że w następstwie przeludnienia płace nie wzrosną ponad poziom konieczny dla zaspokojenia minimalnych potrzeb (tzw. „żelazne prawo płacy Ricarda”), Smith uważał, że płace mogą wzrosnąć, ale pod warunkiem wzrostu produkcji. Czas oczywiście wykazał, że to Smith miał rację, natomiast Ricardo i Marks byli w błędzie. Sprawa wpływu Smitha na prawodawstwo i politykę jest zupełnie niezależna od kwestii poprawności jego poglądów czy też wpływu na późniejszych teoretyków. Bogactwo na­rodów, napisane eleganckim i jasnym sty­lem, cieszyło się dużą popularnością. Ar­gumenty Smitha przeciwko ingerencji rzą­du w sprawy produkcji i transakcji hand­lowych, a na rzecz niskich ceł i wolnego handlu miały przez cały XIX w. decydujący wpływ na politykę rządów. W rzeczywisto­ści jego wpływ odczuwa się nawet obecnie. Od czasów Smitha ekonomia bardzo się rozwinęła; niektóre z głoszonych przez nie­go poglądów zastąpiono innymi i dlatego łatwo jest nie docenić znaczenia jego dokonań. Pozostaje jednak faktem, że był on głównym twórcą i założycielem ekonomii jako systematycznej nauki, i z tego względu jest ważną postacią w historii myśli ludz­kiej.


31

1550-1604

Edward de Vere,powszechnie znany jako

wiki

Wielki brytyjski dramaturg i poeta William Szekspir (William Shakespeare) uważany jest powszechnie za największego pisarza, jaki kiedykolwiek żył. Toczy się mnóstwo sporów na temat jego tożsamości (które omawiam poniżej), ale wszyscy krytycy są zgodni co do talentu i osiągnięć Szekspira. Szekspir napisał co najmniej trzydzieści sześć sztuk, w tym takie arcydzieła, jak Hamlet, Makbet, Król Lir, Juliusz Cezar i Otello, wspaniały zbiór 154 sonetów i parę dłuższych poematów. Biorąc pod uwagę jego geniusz, osiągnięcia i zasłużoną sławę, wydawać się może dziwne, że nazwisko jego nie pojawiło się wyżej na naszej liście. Umieściłem Szekspira tak stosunkowo nis­ko nie dlatego, abym nie doceniał jego osiągnięć artystycznych, lecz jedynie ze względu na przekonanie, że ogólnie biorąc, twórcy literatury i sztuki mają względnie niewielki wpływ na historię ludzkości.

Działalność przywódców religijnych, nau­kowców, polityków, odkrywców czy filozo­fów często wpływa na rozwój wielu innych dziedzin życia. Na przykład postęp nauko­wy ma ogromny wpływ na sprawy ekono­mii i polityki, oddziałuje również na wierze­nia religijne, postawy filozoficzne i rozwój sztuki.

Natomiast słynny malarz może wprawdzie wywrzeć poważny wpływ na prace następ­nych malarzy, ale na ogół nie ma większego znaczenia dla rozwoju muzyki i literatury, nie mówiąc już o nauce, odkryciach geo­graficznych czy innych dziedzinach życia. To samo można powiedzieć o poetach, dramaturgach i kompozytorach. Ogólnie biorąc, artyści wpływają wyłącznie na sztu­kę, i to tylko na tę szczególną dziedzinę sztuki, którą uprawiają. Właśnie dlatego w pierwszej dwudziestce nie ma żadnej postaci ze świata literatury, muzyki czy sztuk plastycznych, a na całej liście znalazło się ich tylko parę.

Dlaczego w tym spisie w ogóle znaleźli się jacyś artyści? Można na to odpowiedzieć, że nasza ogólna kultura - w rozumieniu socjologicznym - jest po części wytworem sztuki. Sztuka pomaga w tworzeniu więzi społecznych. To nie przypadek, że sztuka jest charakterystyczną cechą każdej cywili­zacji ludzkiej, jaka istniała w historii.

Ponadto przyjemność z obcowania ze sztu­ką gra bezpośrednią rolę w życiu każdego człowieka. Innymi słowy, można spędzić część swojego czasu na czytaniu książek, część - na oglądaniu obrazów itd. Jeżeli nawet czas spędzony na słuchaniu muzyki nigdy nie będzie miał żadnego wpływu na naszą działalność, to czas ten stanowi wszakże niemały ułamek naszego życia. A przecież w rzeczywistości sztuka wpływa na podejmowaną przez nas działalność i, w pewnym sensie, na całe nasze życie. Sztuka tworzy nasze życie duchowe; wyra­ża nasze najgłębsze uczucia i nadaje im walor istnienia.

Niekiedy dzieła sztuki mają mniej lub bar­dziej wyraźną treść filozoficzną, która mo­że wpływać na nasz stosunek do innych zagadnień. Oczywiście, częściej tak się dzie­je w wypadku utworów literackich niż muzycznych lub malarskich. Na przykład, kiedy w Romeo i Julii (akt III, scena I) Szekspir każe księciu powiedzieć: „Niech na mordercę wyrok wydaje prawo, a nie serce”, przedstawia pogląd, który (niezale­żnie od tego, czy się z nim zgadzamy) ma oczywistą treść filozoficzną i prawdopodo­bnie wpłynie silniej na postawy polityczne niż, dajmy na to, Mona Lisa. Nie podlega dyskusji, że Szekspir góruje nad innymi twórcami literackimi. Stosun­kowo niewiele ludzi czyta dziś Chaucera, Wergiliusza czy nawet Homera, jeśli nie są do tego zmuszeni w szkole, ale z pewnością nie brak publiczności na przedstawieniach sztuk Szekspira. Szekspir miał niezrówna­ny talent do tworzenia powiedzeń i zwro­tów, które weszły do powszechnego obiegu; są one często przytaczane nawet przez tych, którzy nigdy nie widzieli ani nie czytali jego sztuk. Jest również oczywiste, że jego popu­larność nie jest jedynie przemijającą modą; dzieła Szekspira już prawie cztery wieki cieszą czytelników i widzów. Skoro wy­trzymały taką próbę czasu, słuszne wydaje się założenie, że będą popularne jeszcze Przez wiele stuleci.

Oceniając znaczenie Szekspira należy uwzględnić, że gdyby go nie było, nie byłoby także jego sztuk (oczywiście, analo­giczne stwierdzenie można odnieść do każ­dego artysty lub literata, ale czynnik ten nie wydaje się szczególnie istotny, gdy ocenia się wpływ artystów mniejszego kalibru).

Choć Szekspir pisał po angielsku, stał się autorem znanym w całym świecie; angielski nie jest wprawdzie językiem uniwersalnym, ale bliżej mu do uniwersalności niż jakie­mukolwiek innemu językowi. Dzieła Szeks­pira były ponadto szeroko tłumaczone, są czytane i wystawiane w bardzo wielu kra­jach.

Istnieją, oczywiście, popularni autorzy, któ­rych dziełami gardzą krytycy literaccy. Nie odnosi się to jednak do Szekspira; badacze literatury nie szczędzą pochwał jego dzie­łom. Kolejne pokolenia dramaturgów stu­diowały utwory Szekspira i usiłowały na­śladować jego literackie osiągnięcia. Ogrom­ny wpływ, jaki wywiera Szekspir na innych pisarzy, oraz trwała światowa popularność decydują o tym, że William Szekspir w pełni zasługuje na wysoką pozycję w tej książce. Ale tożsamość człowieka, który pisał pod tym nazwiskiem, jest przedmiotem długo­trwałych sporów.

Według ortodoksyjnych poglądów (które bezkrytycznie przyjąłem, przygotowując pierwsze wydanie książki) Szekspir to ten sam człowiek co William Shakspere, który urodził się w Stratfordzie nad rzeką Avon w 1564 r. i zmarł tam w 1616 r. Rozpatrując jednak dokładniej argumenty sceptyków i kontrargumenty ortodoksów, doszedłem do wniosku, że sceptycy mają mocniejsze dowody i bardziej przekonująco uzasad­niają swoją tezę.

Liczne dowody wskazują na to, że „Wil­liam Shakespeare” to pseudonim używany przez Edwarda de Vere'a, siedemnastego hrabiego Oxfordu, natomiast William Shakspere (albo Shaxpere, Shakspeyr, Shagspere czy Shaxbere; nazwisko pisane było w Stra­tfordzie rozmaicie, ale prawie zawsze bez pierwszego „e”, było zatem wymawiane zupełnie inaczej - z krótkim „a” - niż Shakespeare) był jedynie zamożnym kup­cem, którego do Londynu przywiodły inte­resy, a który nigdy nie zajmował się dramatopisarstwem.

Nie sugeruję wcale, że de Vere był „murzy­nem” Shakspere'a, czyli że pisał dla niego, a Shakspere'owi przypadała chwała z tego tytułu. Za swego życia Shakspere wcale nie był uważany za dramatopisarza, nawet nie rościł sobie do tego pretensji. Pogląd, że Shakspere był wielkim dramaturgiem Wil­liamem Szekspirem, pojawił się dopiero w 1623 r. - siedem lat po śmierci Shaks­pere'a! - gdy ukazało się pierwsze zbiorowe wydanie, „pierwsze folio” sztuk Szekspira. Wydawca książki dołączył wstęp, w którym zawarta była wyraźna aluzja (nigdy jednak nie powiedziano tego wprost), że autorem tych dzieł jest człowiek ze Stratfordu.

Dla zrozumienia, dlaczego jest tak nie­prawdopodobne, by Shakspere był owym dramaturgiem, konieczne jest przede wszy­stkim przedstawienie tradycyjnej wersji je­go biografii.

Ojciec Shakspere'a, John, był swego czasu dość zamożnym człowiekiem, później jed­nak nadeszły dla niego ciężkie czasy i młody William dorastał w trudnych warunkach materialnych. Mimo to uczęszczał do Grammar School w Stratfordzie, gdzie uczył się łaciny i literatury klasycznej.

Gdy miał osiemnaście lat, okazało się, że Anna Hathaway, młoda kobieta, z którą utrzymywał stosunki, jest w ciąży. William poślubił ją, a parę miesięcy później Anna urodziła dziecko. Dwa i pół roku później urodziły się bliźnięta - i w ten sposób, nie mając jeszcze dwudziestu jeden lat, William miał na utrzymaniu żonę i troje dzieci.

Nic nie wiadomo, co robił ani gdzie był przez następne sześć lat, ale na początku 1590 r. znalazł się w Londynie, gdzie był członkiem trupy aktorskiej. Jako aktor cieszył się powodzeniem, wkrótce jednak zabrał się do pisania sztuk i poezji. W roku 1598 był już uważany za największego ze wszystkich pisarzy angielskich, zarówno żyjących, jak i zmarłych. Shakspere przeby­wał w Londynie przez około dwudziestu lat, napisał w tym czasie przynajmniej trzy­dzieści sześć sztuk, 154 sonety i parę dłuż­szych poematów. W ciągu paru lat stał się zamożny iw 1597 r. był w stanie nabyć kosztowny dom („New Place”) w Stratfor­dzie. Jego rodzina mieszkała cały czas w Stratfordzie, ale Shakspere łożył na jej utrzymanie.

Rzecz dziwna, nigdy nie ogłosił drukiem żadnej z wielkich sztuk, które napisał. Jed­nakże pozbawieni skrupułów wydawcy, zdając sobie sprawę z handlowej wartości jego utworów, opublikowali bezprawnie prawie połowę z nich. Te pirackie wydania często zawierały błędy, mimo to jednak Shakspere nie podejmował żadnych prób interwencji.

Około 1612 r., mając czterdzieści osiem lat, niespodziewanie przestał pisać, wrócił do Stratfordu i zamieszkał z żoną. Zmarł w Stratfordzie w kwietniu 1616 r. i został pochowany na dziedzińcu kościelnym. Na­grobek na jego domniemanym grobie po­zbawiony jest nazwiska; po pewnym czasie wzniesiono natomiast jego pomnik przy murze opodal. Trzy tygodnie przed śmier­cią Shakspere spisał testament, w którym większość swojego majątku przekazał star­szej córce Zuzannie. Ona i jej potomkowie mieszkali w „New Place” aż do śmierci ostatniego z nich w 1670 r.

Należy stwierdzić, że duża część przytoczo­nego tu życiorysu jest czystym domysłem biografów. Na przykład brak jakichkolwiek zapisów, że Shakspere był kiedykol­wiek uczniem Grammar School w Stratfor­dzie, żaden też uczeń ani nauczyciel nie przyznał się nigdy, że był kolegą szkolnym czy profesorem słynnego dramaturga. Nie jest też wcale pewne, czy Shakspere kiedy­kolwiek był aktorem.

Mimo to na pierwszy rzut oka oficjalna wersja wydaje się całkiem prawdopodobna. Wątpliwości i poważne kłopoty pojawiają się dopiero po jej bliższym zbadaniu.

Pierwszym problemem - wspominanym nawet przez uznających tradycyjną wersję biografów - są bardzo skąpe informacje o życiu Shakspere'a. Jest ich dużo mniej, niż można by się spodziewać w tym akurat wypadku; chodzi przecież o życie wybitnej osobistości. Usiłując wytłumaczyć tę za­skakującą szczupłość danych, ludzie czasa­mi mówią: „Żył prawie czterysta lat temu. Naturalnie, większość jego dokumentów lub dokumentów o nim zaginęła”. Twier­dzenie to nie uwzględnia jednak tego, jak wiele informacji mamy o epoce, w której żył Shakspere.

Nie żył przecież w zacofanym kraju ani w barbarzyńskich czasach, ale w Anglii w czasie panowania królowej Elżbiety, w okresie, po którym pozostało bardzo dużo dokumentów. Istniały już prasy dru­karskie, materiały do pisania były ogólnie dostępne, a czytać i pisać umiało wiele ludzi. Oczywiście, część dokumentów zagi­nęła, ale do dziś zachowało się parę milionów oryginalnych przekazów z tej epoki.

Ogromne zainteresowanie, jakim cieszy się postać Williama Szekspira, sprawia, że już od kilku pokoleń cała armia uczonych Przeczesuje dokumenty z tamtej epoki w poszukiwaniu informacji o najsłynniejszym geniuszu literackim świata. Przy oka­zji tych poszukiwań odkryto stosy infor­macji o każdym większym poecie owych czasów, a również o wielu pomniejszych. Natomiast wszystko, co udało się znaleźć na temat Shakspere'a, to jakieś trzy tuziny wzmianek, z których żadna nie wspomina o nim jako o poecie czy dramaturgu!

Wiemy nieporównywalnie więcej o życiu Francisa Bacona, królowej Elżbiety, Bena Jonsona czy Edmunda Spencera niż o życiu Shakspere'a. W rzeczywistości dużo więcej niż o Shaksperze wiemy nawet o takim mniej znanym poecie jak John Lyly.

Szczególnie uderzające jest porównanie z Isaakiem Newtonem, największym geniu­szem naukowym w historii. Mamy wiele tysięcy oryginalnych dokumentów Newto­na i o Newtonie (który, podobnie jak Shakspere, pochodził z małego miasteczka w Anglii). To prawda, że Newton urodził się siedemdziesiąt osiem lat po Shaksperze, ale posiadamy też znacznie więcej szczegó­łowych informacji o Galileuszu (urodził się w tym samym roku co Shakspere), o Mi­chale Aniele (urodził się osiemdziesiąt dzie­więć lat wcześniej) czy nawet o Boccacciu (urodził się w 1313 r.) niż o Shaksperze.

Podobny problem stanowi fakt, że w latach spędzonych w Londynie wielki dramaturg był właściwie niewidoczny. Przypuszcza się, że Shakspere przebywał w Londynie mniej więcej dwadzieścia lat (1592-1612), mimo to nie można znaleźć choćby jednego zapisu z całego tego dwudziestoletniego okresu. Nikt nie zanotował, że widział na własne oczy wielkiego dramaturga czy aktora. Po ujrzeniu słynnego aktora Richarda Burbage'a czy po spotkaniu dramaturga Bena Jonsona ludzie odnotowywali te fakty jako godne uwagi wydarzenia. A w ciągu całych dwudziestu lat, kiedy Shakspere cieszył się największą sławą, nikt w Londynie, kto widział go na scenie lub rozmawiał z nim o poezji, korespondował z nim czy spotkał go na przyjęciu lub na ulicy, nie uznał tego wydarzenia za godne wzmianki!

Jedynym prawdopodobnym wyjaśnieniem tych faktów jest założenie, że nazwisko „William Shakespeare” jest pseudonimem używanym przez autora pragnącego ukryć swoją tożsamość, co mu się w pełni udało. Wyjaśnia to, dlaczego ludzie, którzy w rze­czywistości spotykali owego autora, nie wiedzieli, że spotykają wielkiego Williama Szekspira. (Oczywiście Shakspere, którego nazwisko było tak podobne, nie mógłby się z równym powodzeniem schować za tym pseudonimem literackim).

Być może jeszcze większy kłopot związany z oficjalną biografią stanowi stosunek mie­szkańców Stratfordu do Shakspere'a. Shaks­pere miał być największym pisarzem w Anglii - i w dodatku znanym aktorem - a mimo to w jego rodzinnym mieście nikt nie zdawał sobie sprawy z jego sławy ani nie dostrzegał w nim niczego niezwykłego. Jest to tym bardziej zadziwiające, jeśli weźmie­my pod uwagę, że Shakspere opuścił Strat­ford biedny, a powrócił tam jako bogaty; zwykle taka zmiana bardzo zaciekawia przyjaciół i sąsiadów. A jednak pozostaje faktem, że za jego życia nikt spośród przy­jaciół czy sąsiadów w Stratfordzie - ani nawet nikt z jego rodziny - nigdy nie wspomina o Shaksperze jako o aktorze, dramaturgu, poecie czy kimś w jakikolwiek sposób związanym z literaturą.

No tak, a co z rękopisami dramatów pi­sanymi własnoręcznie przez Shakspere'a? Z pewnością są dowodem na to, że był ich autorem. Niestety, nie ma żadnych ręko­pisów pisanych jego ręką, nie ma też żad­nych wcześniejszych szkiców, jakichkol­wiek fragmentów lub jakichś nie opub­likowanych czy nie dokończonych prac.

W rzeczywistości oprócz sześciu podpisów na dokumentach prawnych nie ma ŻAD­NYCH próbek jego pisma! Żadnych zapis­ków, notatników czy pamiętników. Nie ocalał ani jeden jego list prywatny, ani jeden list dotyczący interesów. (Nawet naj­wcześniejsi biografowie nie wspominają, że widzieli choć jedną linijkę napisaną jego ręką). Gdyby sądzić na tej podstawie, mog­łoby się wydawać, że Shakspere nie tylko nie był dramaturgiem, ale że miał trudności z pisaniem, może nawet był analfabetą!

W związku z tym warto wspomnieć, że rodzice Shakspere'a, jego żona i dzieci - wszyscy byli analfabetami. Z pewnością człowiek nie wybiera sobie rodziców, a w wyborze towarzyszki życia Shakspere mógł się kierować innymi względami niż umiejętność czytania, ale wydaje się trudne do uwierzenia, by człowiek, dla którego tak wiele znaczyło słowo pisane, pozwolił, by jego córki nie uczyły się pisać i czytać. Gdyby Shakspere był rzeczywiście Szeks­pirem, byłby jedynym wybitnym autorem w historii, którego dzieci były niewąt­pliwymi analfabetami.

Następna kwestia to sprawa testamentu Shakspere'a. Zachował się oryginalny do­kument; liczy on trzy strony, zawiera dość szczegółowe wyliczenie stanu majątkowego i wiele zapisów. Nie zawiera jednak nawet najmniejszej wzmianki o jakichkolwiek po­ematach, sztukach, rękopisach, rozpoczę­tych utworach czy prawach autorskich. Nie ma ani słowa o jakichkolwiek własnych książkach czy pismach. Nie ma żadnej wskazówki, że chciałby, by jego pozostałe sztuki zostały wydane (mimo że co najmniej dwadzieścia nie ukazało się jeszcze w dru­ku), nie ma w ogóle żadnej wzmianki, że kiedyś w życiu napisał jakąś sztukę czy poemat. Jest to testament niewykształcone­go kupca, być może nawet analfabety.

Warto również zauważyć, że w owym okre­sie, kiedy umierał jakiś angielski poeta, inni poeci wyprawiali mu okazały pogrzeb i układali rozwlekłe poetyczne elegie; nato­miast żaden pisarz w Anglii nie odnotował śmierci Shakspere'a w 1616 r. Nawet Ben Jonson - który później twierdził, że był ogromnym entuzjastą i przyjacielem Wil­liama Szekspira - nie wyraził najmniejszego żalu z powodu śmierci Shakspere'a, w ogó­le nie odnotował tego faktu. Widać z tego jasno, że inni ówcześni poeci nie zauważali żadnego związku między człowiekiem ze Stratfordu a wielkim dramaturgiem.

Uważam, że wymienione argumenty są już wystarczająco przekonujące i nie potrzeba żadnych innych dowodów na to, że Shakspere nie był dramaturgiem i że pseudonim „William Szekspir” służył do ukrycia toż­samości prawdziwego autora. Istnieją jed­nak jeszcze inne, mocne argumenty, dowo­dzące, że to nie Shakspere był autorem sztuk Szekspira, chociaż siła tych dowodów w tym wypadku nie jest decydująca.

Na przykład: większość dramaturgów i pi­sarzy opisuje w swoich utworach wiele wydarzeń z własnego życia (wydarzenia te stanowią często główny wątek intrygi). Sztuki Szekspira pozbawione są jednak jakichkolwiek wątków czy okoliczności, które można by wyśledzić w życiu samego Shakspere'a.

Innym argumentem jest fakt, że autor Wil­liam Szekspir był z pewnością wyjątkowo dobrze wykształconym człowiekiem. Do­wodzi tego niezwykle bogate słownictwo (dużo bogatsze niż jakiegokolwiek innego ówczesnego dramaturga), znajomość łaci­ny i francuskiego, dobra orientacja w ter­minologii prawniczej i gruntowne oczyta­nie w literaturze klasycznej. Wszyscy bio­grafowie zgadzają się jednak, że Shakspere nigdy nie uczęszczał na uniwersytet; można nawet wątpić, czy w ogóle chodził do szkoły podstawowej.

Dalej, wydaje się, że dramaturg Szekspir żywił przychylne uczucia dla arystokracji i miał arystokratyczną przeszłość, znał roz­rywki sportowe arystokracji (takie jak łowy na lisa czy polowanie z sokołem), orien­tował się w życiu dworskim i dwor­skich intrygach. A Shakspere pochodził z małego miasteczka, z drobnomieszczańskiego środowiska.

Jest jeszcze wiele innych stron życia Shaks­pere'a, które nie pasują do hipotezy, że był on słynnym autorem Williamem Szekspi­rem; mógłbym z łatwością zapełnić wiele stron opisem trudności, jakie napotyka ta hipoteza (czytelnik pragnący poznać więcej szczegółów może je znaleźć w świetnej książce The Mysterious William Shakes­peare Charltona Ogburna). Oczywiście, przywiązani do tradycji biografowie podają hipotetyczne wyjaśnienie każdej trudności i każdego problemu, który opisałem. Nie­które wyjaśnienia są mało prawdopodobne, ale każde z osobna jest przynajmniej możliwe do przyjęcia.

Na przykład możliwe jest - chociaż na ogół skłonni jesteśmy zachowywać listy od słyn­nych ludzi - że w rezultacie zbiegu okolicz­ności każdy list, który Shakspere napisał - prywatny lub w sprawach interesów - zni­knął bez śladu razem z wszystkimi notat­kami, notatnikami i rękopisami. Jest moż­liwe, że największy angielski poeta napisał swoje epitafium dziecinnymi, częstochows­kimi rymami, jakie widzimy na jego na­grobku. Jest możliwe, że człowiek, którego sztuki dowodzą, że zachwycał się inteligent­nymi, wykształconymi kobietami, dopuścił do tego, by jego własne córki wyrosły na analfabetki. I jest możliwe, że choć Shaks­pere miał być najbardziej czczonym pisa­rzem w Anglii, ani jeden z jego przyjaciół i sąsiadów w Stratfordzie, ani żaden czło­nek jego rodziny nie wspomina o nim jako o aktorze, poecie czy dramaturgu. Jest to mało prawdopodobne, ale niewątpliwie możliwe!

Jednak w tym wypadku, tak jak w większo­ści innych, całość jest ważniejsza niż jaka­kolwiek z jej części. Gdyby oficjalna bio­grafia napotkała tylko jedną, dwie trudno­ści, zgodzilibyśmy się z bardzo nawet ryzy­kownymi wyjaśnieniami. Nie możemy jed­nak powstrzymać się od uwagi, że cała ta oficjalna biografia wydaje się nienaturalna i naciągana. Wydaje się, że wszystko w niej wymaga wyjaśnień ad hoc, często bardzo ryzykownych. Rzecz w tym, że William Shakspere ze Stratfordu jest ledwie piś­miennym, małomiasteczkowym kupcem i ani jego wykształcenie, ani charakter, działalność, rodzina i przyjaciele nie wska­zują na to, by był on wielkim pisarzem Williamem Szekspirem.

Ale jeżeli to nie Shakspere jest autorem sztuk Szekspira, to kto je napisał? Wskazy­wano na wiele osób, z których najbardziej znaną jest słynny filozof Francis Bacon. Dowody zgromadzone w ostatnich latach przechyliły jednak opinię zdecydowanie na korzyść Edwarda de Vere'a.

O Edwardzie de Verze wiemy bardzo dużo; prowadził on awanturnicze życie i wiele zdarzeń z jego biografii znalazło odbicie w sztukach. Urodził się w 1550 r., był synem i następcą szesnastego hrabiego (Mordu, bogatego i wysoko postawionego arysto­kraty. Jak przystało na spadkobiercę tytułu wywodzącego się od czasów najazdu Nor­manów, młodego Edwarda nauczono wszy­stkiego, co zwyczajowo powinien umieć młody lord: jazdy konnej, polowania, sztu­ki wojennej, jak również spokojniejszych rozrywek, takich jak muzyka i taniec. Nie zaniedbano także wykształcenia akademickiego. Edward miał prywatnych nauczycie­li francuskiego i łaciny, a także innych przedmiotów. Wreszcie otrzymał tytuł ba­kałarza na uniwersytecie w Cambridge i stopień magistra na uniwersytecie w Oxfordzie. Następnie przez rok studiował pra­wo w Gray's Inn, jednej ze słynnych Inns of Court w Londynie.

Jego ojciec zmarł, gdy Edward miał zaled­wie dwanaście lat; matka wyszła powtórnie za mąż. Edward nie pozostawał jednak z nią zbyt długo; wychowywał się na dworze królewskim pod opieką wyznaczonego opiekuna. Opiekunem tym został miano­wany William Cecil, wielki skarbnik koron­ny i wieloletni członek rady przybocznej królowej Elżbiety. Cecil był najstarszym i najbardziej zaufanym doradcą królowej i tym samym - jednym z najpotężniejszych ludzi w Anglii.

Młody de Vere, jak przystało człowiekowi jego rangi, był traktowany w rodzinie Cecila jako członek rodziny (dzięki wpływom Cecila dość tajemniczy incydent, gdy de Vere zabił jednego z jego sług, nie skończył się w sądzie). Na krótko przed ukończe­niem dwudziestu lat Edward został wpro­wadzony na dwór, gdzie poznał wszystkie najsłynniejsze osobistości Anglii, z królową Elżbietą na czele. Królowej bardzo przy­padł do gustu młody człowiek, który prócz inteligencji wyróżniał się doskonałą prezen­cją i wdziękiem; de Vere stał się wkrótce jednym z jej faworytów.

Mając dwadzieścia jeden lat, de Vere po­ślubił Annę Cecil, córkę swojego opiekuna. Małżeństwo było dość niezwykłe, ponieważ oboje wychowywali się razem i Anna była niemal jego „siostrzyczką” (Posthumus Leonatus, bohater dramatu Cymbelin, również był wychowankiem królewskim i rów­nież poślubił córkę swojego opiekuna; ist­nieje jeszcze wiele innych podobieństw mię­dzy jego historią a historią de Vere'a).

Mając dwadzieścia cztery lata de Vere wyruszył w długą podróż po Europie. Był we Francji i w Niemczech, spędził około dziesięciu miesięcy we Włoszech, po czym przez Francję wrócił do Anglii. W podróży powrotnej przez kanał La Manche statek zaatakowali piraci, którzy mieli zamiar zatrzymać jeńców dla okupu. De Vere opowiedział im jednak o swojej osobistej przyjaźni z królową Elżbietą i piraci po­stanowili, że rozsądniej będzie uwolnić go szybko i bez okupu (bardzo podobna histo­ria przydarzyła się bohaterowi Hamleta).

W czasie, gdy de Vere był w podróży, jego żona Anna urodziła córkę. Mimo że dziew­czynka urodziła się tylko osiem miesięcy po jego wyjeździe z Anglii, de Vere obstawał, że nie jest ojcem dziecka. Stwierdziwszy, że Anna jest cudzołożnicą, odmówił dalszego z nią współżycia. Większość historyków uważa, że oskarżenie było bezzasadne. Naj­widoczniej także de Vere doszedł w końcu do tego samego wniosku, bo po pięciu latach rozłąki podjął ponownie współżycie z Anną. (Fałszywe oskarżenie niewinnej młodej żony o cudzołóstwo jest częstym tematem sztuk Szekspira; np. Wszystko dobre, co się dobrze kończy, Cymbelin, Opo­wieść zimowa i Otello. W każdym wypadku boleśnie skrzywdzona żona przebacza mę­żowi).

W czasie tej pięcioletniej rozłąki z żoną de Vere miał romans z damą dworu, która w końcu zaszła w ciążę. Rozgniewana tym królowa Elżbieta kazała de Vere'a aresz­tować i wtrącić do Tower. Zwolniono go po paru miesiącach, ale wtedy przyjaciel tej młodej kobiety, dotknięty postępowaniem de Vere'a, zaatakował go i ciężko zranił. Przez pewien czas ciągnęły się walki uliczne między dwiema rodzinami, aż wreszcie kró­lowa zagroziła, że jeżeli walki nie ustaną, wszyscy zostaną uwięzieni (przypomina to Romea i Julię).

Po ponownym zejściu się Edwarda z żoną małżonkowie mieli pięcioro dzieci. Anna zmarła nagle, w wieku zaledwie trzydziestu dwu lat. Cztery lata później de Vere ożenił się ponownie; druga żona go przeżyła.

Tymczasem sytuacja finansowa de Vere'a - dotychczas zła z powodu jego rozrzutno­ści - uległa radykalnej poprawie. W 1586 r., gdy miał trzydzieści sześć lat, królowa Elżbieta przyznała mu dożywotnio nie­zwykle dużą pensję, w wysokości 1000 fun­tów rocznie. Równoważna pensja to dziś jakieś 100 000 dolarów wolnych od podat­ku! Suma godna uwagi, zwłaszcza gdy się zważy, że Elżbieta miała zawsze węża w kie­szeni. Co dziwne, w nadaniu nie ma wzmia­nki o jakichkolwiek obowiązkach, które de Vere miałby w zamian pełnić, ani też o żad­nych zasługach oddanych w przeszłości, a uzasadniających tę nagrodę. Pensja wy­płacana była jednak regularnie do końca życia królowej, a po jej śmierci w 1603 r. król Jakub I płacił ją nadal.

De Vere zawsze żywo interesował się poezją i teatrem, był przyjacielem wielu znanych postaci ze świata literatury. Wiadomo, że jako młody człowiek pisał sztuki i utwory poetyckie pod własnym nazwiskiem. (Sztu­ki zaginęły, ale parę poematów się zacho­wało. Niektóre z nich są całkiem niezłe, choć znacznie poniżej poziomu dojrzałego Williama Szekspira). Nie opublikował żad­nego ze swoich utworów, zapewne w efek­cie powszechnego mniemania, że publiko­wanie dzieł literackich nie przystoi arysto­kracie. (Pogląd ten wydaje się obecnie dzi­waczny, ale historycy zgodni są co do tego, że taka postawa była w owym czasie po­wszechna i mało kto decydował się złamać to tabu).

Otrzymawszy nadanie królowej Elżbiety, de Vere nie napisał już więcej pod swoim nazwiskiem ani jednej linijki. Natomiast w parę lat później zaczęły się ukazywać poematy i sztuki tajemniczego „Williama Szekspira”.

Dlaczego właściwie Elżbieta przyznała Ed­wardowi de Vere'owi tak wysoką pensję? Mimo że żadne dokumenty nie podają powodu, nasuwa się oczywiste wyjaśnienie, że królowa - jak wielu monarchów przed nią - otaczała opieką utalentowanego twór­cę w nadziei, że jego osiągnięcia uświetnią jej panowanie. Jeżeli taki rzeczywiście był powód, to z pewnością to się opłaciło. Żaden władca - ani przedtem, ani potem - nie zrobił lepszego wyboru.

Po uzyskaniu nadania tak uprzednio ak­tywny Edward de Vere usunął się całkowi­cie z dworu. Przypuszczalnie spędził ostat­nie osiemnaście lat swego życia na pisaniu i udoskonalaniu wielkich sztuk i poezji, które przyniosły sławę „Williamowi Szeks­pirowi”. Zmarł w 1604 r. w czasie epidemii dżumy i został pochowany w pobliżu swego wiejskiego domu w Hackney, w pobliżu wsi Stratford. (Ówcześnie dwa miasta w Anglii nosiły nazwę Stratford; za życia de Vere'a Stratford, o którym teraz mowa, był więk­szy niż Stratford nad rzeką Avon).

W odróżnieniu od Shakspere'a - czy jakiej­kolwiek innej osoby, której przypisywano autorstwo sztuk Szekspira - Edward de Vere doskonale odpowiada wymaganiom stawianym tajemniczemu Williamowi Sze­kspirowi.

Odebrał doskonałe wykształcenie, studio­wał prawo, dobrze władał językami obcymi (z pewnością znał łacinę i francuski, a być może również inne języki). Był arystokratą i znał dobrze dworskie życie i intrygi. Miał dużo wolnego czasu, co jest warunkiem koniecznym przy twórczości dramatycznej. Wielu współczesnych opisało go jako czło­wieka błyskotliwego i utalentowanego. Przez całe życie interesował się teatrem; wiadomo, że w młodym wieku pisał poema­ty i sztuki pod swoim własnym nazwiskiem. Za jego życia wskazywano na niego jako przykład szlachcica, który pisze poematy, ale (ze względu na wspomniane już tabu) nie publikuje ich pod własnym nazwiskiem. Był ponadto chwalony jako najbardziej doświadczony i najznakomitszy twórca szlacheckiego pochodzenia (takie oceny spotyka się w zachowanych dokumentach z tamtej epoki).

W sztukach Williama Szekspira spotyka się wiele zdarzeń i postaci, które dają się łatwo utożsamić ze zdarzeniami, osobistościami i sytuacjami z życia Edwarda de Vere'a (o paru z nich już wspomniałem, ale jest ich znacznie więcej).

Jedyną przeszkodą w uznaniu Edwarda de Vere'a za autora owych sztuk jest pytanie, dlaczego ukrywał swoją tożsamość. Istnieje parę możliwych wyjaśnień.

1. Publikowanie poezji lub pisanie sztuk dla zawodowego teatru stanowiło dla szla­chty tabu.

2. Wiadomo było, że de Vere związany jest blisko z dworem, a ponieważ wiele sztuk opisuje życie na dworze, to gdyby przyznał się do ich autorstwa, z pewnością (i praw­dopodobnie słusznie) uznano by, że nie­które postacie sceniczne stanowią zamie­rzoną i obraźliwą parodię rzeczywistych ludzi z dworu. Obecnie tego rodzaju twór­czość odbierana jest jako coś zwykłego i choć nie zawsze wzbudza przyjazne uczu­cia, nie stanowi jednak powodu do podjęcia jakichś działań. Według ówczesnych pojęć twórczość taka byłaby co najmniej powodem do wytoczenia procesu lub, co bardziej prawdopodobne, do pojedynku. Ukrywa­jąc swoją tożsamość, de Vere unikał takich kłopotów.

3. Wiele sonetów Williama Szekspira za­adresowanych jest do kochanej kobiety; przyznanie się do autorstwa byłoby kłopot­liwe dla żony de Vere'a.

4. Co gorsza, wiele innych sonetów zaad­resowanych jest do mężczyzny, co inter­pretuje się często jako sygnał, że autor był homoseksualistą lub biseksualistą. Niezale­żnie od tego, czy ta interpretacja jest słusz­na, czy nie (większość krytyków uważa, że jest niesłuszna), przyznanie się do autor­stwa sonetów przyczyniłoby się do powsta­nia plotek, które byłyby bardzo kłopotliwe dla jego rodziny.

Być może żadna z tych odpowiedzi oddziel­nie wzięta nie jest całkiem przekonują­ca, jednak wszystkie łącznie naprawdę w pełni wyjaśniają, dlaczego de Vere ukry­wał swoją tożsamość. Z pewnością może być również i tak, że miał on dodatkowe powody, których nie znamy. (Na przykład możliwe jest, że Elżbieta przyznała mu pensję pod warunkiem, że przestrzegać bę­dzie norm społecznych - i unikać pojedyn­ków z jej dworzanami - a w związku z tym nie będzie publikował niczego pod swoim nazwiskiem).

Niezależnie od tego, czy znamy, czy nie pełne wyjaśnienie przyczyn ukrywania tożsamości, de Vere pod każdym względem doskonale odpowiada wymaganiom sta­wianym Szekspirowi - należy przy tym pamiętać że nikt lepiej od niego nie pasuje do sylwetki Szekspira. Moim zdaniem wy­je się zupełnie pewne, że autorem jest de Vere.

Wreszcie ostatnie pytanie: jak w ogóle doszło do tego, ze Shakspere jest uważany za autora sztuk? Wydaje się, że przekonanie to wywodzi się z trzech aluzji; każdą z nich zrobiono parę lat po śmierci Shakspere'a i każda jest nieco zagadkowa. Jeżeli nie był to niezwykły zbieg okoliczności, to wydaje się, że ktoś (jedna lub parę osób) świadomie puścił w obieg kłamstwo. Dlaczego to zro­biono i kto to uczynił?

Nie możemy być pewni odpowiedzi na to pytanie; najbardziej prawdopodobnym wy. jaśnieniem jest, że kłamstwa dopuściła się rodzina de Vere'a, decydując się (około 1620 r.) na zbiorowe wydanie jego dziel i pragnąc przy tym zachować nadal tajem­nicę tożsamości autora. Kierowali się zape­wne takimi samymi motywami jak de Vere, a więc przede wszystkim obawą przed skan­dalem (być może były też inne powody, np. obietnica dana królowej). Aby podstęp wyglądał wiarygodnie, zdecydowano się podstawić inną osobę na miejsce autora. Wybór Shakspere'a jest zrozumiały z uwagi na podobieństwo nazwisk. Wybrano go również dlatego, że już od paru lat nie żył i nie mógł zaprotestować. W Londynie znało go mało osób, a jeszcze mniej pamię­tało, dzięki czemu niemal nikt nie był w stanie stwierdzić, że cała ta historia jest kłamstwem.

Puszczenie tego kłamstwa w obieg było stosunkowo łatwe. Namówiono Bena Jonsona, autora wstępnego poematu do pierw­szego zbiorowego wydania („pierwsze fo­lio”), by zamieścił parę dwuznacznych lini­jek, sugerujących, że autor pochodził ze Stratfordu nad rzeką Avon (jednak nie mówiąc tego wprost i unikając innych jaw­nych kłamstw). Postarano się również o to, aby blisko grobu Shakspere'a postawie pomnik z pochwalną, choć niejasną in­skrypcją. Ponieważ tożsamość Williama Szekspira była zawsze utrzymywana w taje­mnicy, wystarczyło parę aluzji, jakoby wiekiem ze Stratfordu był właśnie on, aby cała ta historia zaczęła żyć własnym ży­ciem. Nikt w tym czasie nie był zaintereso­wany w jej dokładnym sprawdzeniu. (Ów­cześnie biografiami pisarzy interesowano się znacznie mniej niż obecnie). Do czasu ukazania się pierwszego życiorysu Szeks­pira (napisanego przez Williama Rowe'a w 1709 r.) ci, którzy znali prawdę, już zmarli, a mit o autorstwie Shakspere'a dawno się przyjął.


32

1766-1844

wiki

John Dalton to angielski uczony, który na początku XIX w. wprowadził hipotezę atomistyczną do głównego nurtu nauki. Ogro­mny postęp w dziedzinie chemii, jaki doko­nał się od jego czasów, możliwy był właśnie dzięki tej idei.

Oczywiście, to nie Dalton pierwszy zasuge­rował, że materia zbudowana jest z olbrzy­miej liczby niezmiernie małych, niepodziel­nych cząsteczek zwanych atomami. Pojęcie to wprowadził starożytny filozof grecki Demokryt (460-370? r. p.n.e.), a być może było ono znane jeszcze wcześniej. Hipotezę tę przyjął Epikur (inny filozof grecki), a błys­kotliwie przedstawił ją rzymski pisarz Luk­recjusz (zmarł w 55 r. p.n.e.) w znanym poe­macie O naturze rzeczy (De rerum natura). Teoria Demokryta (odrzucona przez Arys­totelesa) była pomijana w okresie średniowiecza i nie miała wpływu na nowożytną naukę. Wprawdzie paru czołowych uczo­nych XVII w. (łącznie z Isaakiem New­tonem) wysuwało podobne koncepcje, jed­nak przed Daltonem nikt nie wyraził teorii atomistycznej w postaci ilościowej i nie wykorzystał jej w badaniach naukowych. A co najważniejsze, nikt nie widział związ­ku między filozoficznymi rozważaniami na temat atomów a zjawiskami chemicznymi. I właśnie w takiej sytuacji pojawił się Dalton. Przedstawił on jasną ilościową teorię, którą można było wykorzystać do inter­pretacji doświadczeń chemicznych i precy­zyjnie sprawdzić w laboratorium.

Terminologia Daltona różni się trochę od obecnie stosowanej, ale określił on dokład­nie, co to są atomy, cząsteczki, pierwiastki i związki chemiczne. Wyjaśnił, że mimo iż całkowita ilość atomów w świecie jest ogro­mna, to liczba różnych typów atomów jest raczej mała. (W swojej książce Dalton podał listę dwudziestu dwóch pierwiast­ków, czyli typów atomów; obecnie znamy nieco ponad sto pierwiastków).

Choć różne typy atomów mają różne masy, Dalton twierdził, że dwa atomy tego same­go typu mają wszystkie własności jednako­we, łącznie z masą. (Nowoczesne, bardzo złożone doświadczenia wykazują, że ist­nieją odstępstwa od tej reguły; każdy z pier­wiastków chemicznych ma dwa lub więcej rodzajów atomów zwanych izotopami, róż­nią się one nieznacznie masą, ale ich pozo­stałe własności chemiczne są prawie iden­tyczne). Dalton dołączył do swojej książki tablicę, w której podał względne masy różnych rodzajów atomów; była to pierwsza tego typu tablica w historii, stanowi ona podstawowy element każdej ilościowej teo­rii atomistycznej.

Dalton wykazał również, że dwie cząsteczki tego samego związku chemicznego mają ten sam skład atomowy (na przykład każda cząsteczka podtlenku azotu składa się z dwóch atomów azotu i jednego atomu tlenu). Wynika z tego, że dany związek chemiczny, niezależnie od sposobu jego otrzymania lub pochodzenia, zawsze za­wiera te same pierwiastki w dokładnie takich samych stosunkach masowych. Było to prawo stosunków stałych, odkryte parę lat wcześniej przez Josepha Louisa Prousta na drodze eksperymentalnej.

Przedstawiona w tak przekonujący sposób teoria Daltona w ciągu dwudziestu lat została uznana przez większość uczonych. Chemicy zrealizowali ponadto program za­proponowany w książce, który obejmował dokładne określenie względnej masy ato­mowej, badanie składu wagowego związ­ków chemicznych, ustalenie dokładnego składu atomowego cząsteczki każdego ro­dzaju związku chemicznego. Sukces pro­gramu Daltona był naprawdę oszałamia­jący.

Trudno przesadzić w ocenie doniosłości hipotezy atomistycznej. Odgrywa ona zasa­dniczą rolę w naszym rozumieniu chemii i stanowi nieodzowny wstęp do wielu zaga­dnień nowoczesnej fizyki. Nie umieściłem Daltona wyżej na naszej liście tylko dlate­go, że zagadnienia związane z atomem były bardzo często poruszane jeszcze przed nim. Dalton urodził się w 1766 r. w wiosce Eaglesfield w północnej Anglii. Naukę w szkole skończył w wieku zaledwie jedena­stu lat, był właściwie samoukiem. Był genialnym dzieckiem; w wieku dwunastu lat sam został nauczycielem. Miał pozostać nauczycielem lub prywatnym guwernerem przez większą część życia. W wieku piętnas­tu lat przeniósł się do miasta Kendal, a w wieku dwudziestu sześciu - do Man­chesteru, gdzie mieszkał do śmierci w roku 1844. Nigdy się nie ożenił.

W 1787 r., mając dwadzieścia jeden lat, Dalton zainteresował się meteorologią. Sześć lat później opublikował książkę na ten temat. Badania powietrza i atmosfery obudziły w nim zainteresowanie gazami w ogóle. Przeprowadził szereg badań, w wyniku których wykrył dwa ważne pra­wa rządzące zachowaniem się gazów. Pier­wsze prawo przedstawił w 1801 r.: stwier­dza ono, że objętość gazu jest proporcjonal­na do jego temperatury. (Prawo to jest ogólnie znane jako prawo Charlesa od nazwiska francuskiego naukowca, który odkrył je parę lat przed Daltonem, ale nie opublikował wyników swoich badań).

Drugie prawo, przedstawione również w 1801 r., znane jest jako prawo Daltona: jest to prawo ciśnień cząsteczkowych. Dalton sformułował teorię atomistyczną i opraco­wał tablicę mas atomowych jeszcze przed 1804 r., jednak jego najważniejsza książka A New System of Chemical Philosophy ukazała się dopiero w 1808 r. Dzięki tej książce Dalton stał się sławny; w później­szych latach uhonorowano go wieloma zaszczytami.

Dalton cierpiał na pewną formę ślepoty na barwy. Oczywiście zainteresował się tą do­legliwością; była to charakterystyczna dla niego reakcja. Po przeprowadzonych bada­niach opublikował pracę naukową na te­mat ślepoty na barwy - pierwszą pracę, jaką kiedykolwiek na ten temat napisano!


33

356-323 p.n.e.

wiki

Aleksander Wielki, najbardziej podziwiany zdobywca z czasów starożytnych, urodził się w 356 r. p.n.e. w Pelli, stolicy Macedonii. Jego ojciec, król Macedonii Filip II, był człowiekiem wybitnie zdolnym i przewidu­jącym. Filip powiększył oraz zreorganizo­wał armię i przekształcił ją w siłę bojową najwyższej klasy. Armię tę wykorzystał najpierw do podbicia terenów sąsiadują­cych z Grecją od północy, potem skierował się na południe i podbił większą część Grecji. Filip utworzył następnie federację greckich miast-państw i stanął na jej czele. Miał zamiar zaatakować rozległe imperium perskie na wschód od Grecji; jednakże tuż po rozpoczęciu inwazji w 336 r. zaledwie czterdziestosześcioletni Filip został zamor­dowany.

Aleksander, mający w chwili śmierci ojca tylko dwadzieścia lat, przejął tron bez trud­ności. Filip starannie przygotował syna do sukcesji; młody Aleksander miał już nawet spore doświadczenie wojenne. Ojciec nie zaniedbał również jego edukacji intelek­tualnej. Nauczycielem Aleksandra był słyn­ny filozof grecki Arystoteles, zapewne naj­większy uczony i filozof starożytnego świa­ta.

Zarówno w Grecji, jak i na terenach pół­nocnych ludy podbite przez Filipa uznały jego śmierć za dobrą okazję do zrzucenia macedońskiego jarzma. Aleksander zdołał jednak w ciągu dwóch lat od wstąpienia na tron podporządkować sobie oba te obszary. Następnie skierował uwagę na Persję.

Przez dwieście lat Persowie władali rozleg­łym terytorium, rozciągającym się od Morza Śródziemnego po Indie. W czasach Aleksandra Persja nie stała już u szczytu swojej potęgi, ale nadal był to trudny przeciwnik - największe, najpotężniejsze i najbogatsze imperium ówczesnego świata. Aleksander rozpoczął inwazję w 334 r. p.n.e. Część armii musiał pozostawić na straży swych posiadłości europejskich. Wy­ruszając na tę zuchwałą wyprawę prowadził ze sobą tylko 35 000 żołnierzy - bardzo mało w porównaniu z armią perską. Mimo liczebnej przewagi przeciwnika Aleksander odniósł szereg druzgocących zwycięstw nad siłami Persów. O sukcesie zadecydowały trzy podstawowe przyczyny. Po pierwsze, odziedziczona po Filipie armia była lepiej wyćwiczona i zorganizowana niż armia perska. Po drugie, Aleksander był genial­nym wodzem, może największym w his­torii. Trzecim czynnikiem była osobista odwaga Aleksandra. W początkowych stadiach każdej bitwy Aleksander kierował jej przebiegiem pozostając na tyłach, jednakże zazwyczaj osobiście prowadził decydującą szarżę kawalerii. Było to postępowanie ry­zykowne i Aleksander bywał często ranny, ale jego wojska widziały, że dzieli on z nimi niebezpieczeństwo i nic wymaga narażania się na ryzyko, którego by sam nie podjął. Miało to olbrzymi wpływ na morale armii. Aleksander poprowadził swoją armię naj­pierw przez Azję Mniejszą, pokonując sta­cjonujące tam pomniejsze armie perskie. Następnie, przesuwając się w kierunku pół­nocnej Syrii, rozgromił pod Issos główne siły Persów. Po tym zwycięstwie Aleksan­der ruszył dalej na południc i po ciężkim siedmiomiesięcznym oblężeniu zdobył fenickie miasto Tyr na terenie obecnego Liba­nu. W czasie oblężenia Tyru otrzymał prze­słanie, w którym król perski proponował zawarcie traktatu pokojowego w zamian za ustąpienie na rzecz Aleksandra połowy imperium. Jeden z wodzów Aleksandra, Parmenion, uważał, że jest to dobra propo­zycja. Powiedział: „Gdybym był Aleksand­rem, przyjąłbym tę propozycję”, na co Aleksander odrzekł: „I ja, gdybym był Parmenionem”.

Po upadku Tyru Aleksander posuwał się dalej na południe. Gaza padła po dwóch miesiącach oblężenia; Egipt poddał się bez walki. Aleksander zatrzymał się na pewien czas w Egipcie, aby umożliwić wojsku od­poczynek. Miał zaledwie dwadzieścia czte­ry lata, gdy został koronowany na faraona i ogłoszony bogiem. Z Egiptu poprowadził żołnierzy z powrotem do Azji, gdzie w decy­dującej bitwie pod Arbelą, w 331 r. p.n.e., całkowicie rozgromił znacznie większą ar­mię perską.

Po tym zwycięstwie Aleksander poprowa­dził żołnierzy do Babilonu i do dwóch stolic państwa perskiego, Suzy i Persepolis. Król perski Dariusz III (nie należy go mylić z jego poprzednikiem Dariuszem Wielkim) został w 330 r. p.n.e. zamordowany przez swoich podwładnych, gdyż chciał się poddać Aleksandrowi. Aleksander poko­nał i stracił następcę Dariusza, a po trzech latach walki podbił cały wschodni Iran i ruszył do Azji Centralnej.

Dokonawszy podboju całego perskiego im­perium, Aleksander mógł wrócić do kraju i reorganizować swoje nowe posiadłości, ale pragnienie kolejnych podbojów nie po­zwalało mu spocząć. Ruszył dalej do Af­ganistanu, stąd poprowadził armię przez Hindukusz do Indii. Odniósł kilka zwy­cięstw w zachodniej części Indii i miał zamiar kontynuować marsz na wschód, ale żołnierze, wyczerpani latami walki, odmó­wili dalszego marszu i Aleksander z żalem zawrócił do Persji.

Powróciwszy do Persji Aleksander przez mniej więcej rok zajmował się reorganizacją swojego imperium i wojska. Było to ogrom­ne przedsięwzięcie. Aleksander wychowany był w przekonaniu, że kultura grecka jest jedyną prawdziwą cywilizacją, a wszystkie inne ludy to barbarzyńcy. Pogląd ten prze­ważał w całym greckim świecie, podzielał go nawet Arystoteles. Mimo że pokonał wojska perskie, Aleksander doszedł do przekonania, że Persowie wcale nie są bar­barzyńcami, że Pers może być równie in­teligentny, zdolny i godny szacunku jak Grek. Wpadł zatem na pomysł, by zespolić obie części swojego imperium i utworzyć w ten sposób wspólną grecko-perską kul­turę i grecko-perskie królestwo, którego władcą byłby oczywiście on sam. Na tyle, na ile możemy stwierdzić, Aleksander rze­czywiście pragnął, aby Persowie stali się równorzędnymi partnerami Greków i Ma­cedończyków. Pragnąc zrealizować ten plan, przyjął wielu Persów do swojej armii.

Wydał nawet wielką ucztę „małżeństwo Wschodu z Zachodem”, w czasie której parę tysięcy żołnierzy macedońskich ofic­jalnie poślubiło kobiety z Azji. Sam Alek­sander, mimo że wcześniej poślubił azjatyc­ką księżniczkę, ożenił się z córką Dariusza. Wiadomo, że Aleksander miał zamiar do­konać dalszych podbojów i w tym celu reorganizował armię. Wiemy, że planował najazd na Arabię i prawdopodobnie także na tereny leżące na północy perskiego im­perium. Być może zamierzał dokonać kolej­nej inwazji na Indie lub podbić Rzym, Kartaginę i zachodnie wybrzeża śródzie­mnomorskie. Niezależnie od tego, co plano­wał, okazało się, że nadszedł kres jego pod­bojów. Na początku czerwca 323 r. p.n.e., podczas pobytu w Babilonie, Aleksander nagle zapadł na malarię i zmarł po dziesię­ciu dniach choroby. Miał niespełna trzy­dzieści trzy lata.

Aleksander nie wyznaczył następcy i wkrót­ce po jego śmierci rozpoczęły się walki o władzę. W toku walk zabito jego matkę, żony i dzieci. Imperium zostało w końcu podzielone między generałów.

Ze względu na to, że Aleksander pozostał niezwyciężony, a zmarł młodo, wysuwa się wiele przypuszczeń, co by się stało, gdyby żył dłużej. Gdyby poprowadził swoje wojs­ka na podbój europejskich krajów śród­ziemnomorskich, prawdopodobnie osiąg­nąłby powodzenie, a wówczas cała historia zachodniej Europy mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej. Rozważania takie, jakkol­wiek interesujące, nie mają wielkiego związ­ku z oceną rzeczywistego znaczenia Alek­sandra.

Aleksander był chyba najbardziej dramaty­czną postacią w historii, a jego życie i oso­bowość wciąż fascynują wiele ludzi. Jego rzeczywista kariera jest już dostatecznie dramatyczna, a na dokładkę wokół jego osoby narosło mnóstwo legend. Dążył do tego, by stać się największym wojownikiem wszech czasów, i wydaje się, że zasłużył na ten tytuł. W walce łączył talent i odwagę; był zapewne najlepszym wodzem w historii - w ciągu jedenastu lat nieustannych wojen nie przegrał ani jednej bitwy.

Jednocześnie Aleksander był intelektualistą, studiował pod kierunkiem Arystotelesa i ce­nił poezję Homera. Uświadomił sobie, że ludy inne niż Grecy również nie są bar­barzyńcami, wykazując w ten sposób znacz­nie większą przenikliwość i dalekowzroczność niż większość ówczesnych myślicieli greckich. W innych wypadkach był jednak zaskakująco krótkowzroczny. Mimo że nie­ustannie narażał życie w walkach, nie przy­gotował swego następcy; błąd ten przyczynił się w dużym stopniu do szybkiego rozpadu podbitego imperium po jego śmierci.

Aleksander był podobno człowiekiem cza­rującym; wobec pokonanych nieprzyjaciół często zachowywał się w sposób niezwykle pojednawczy i łaskawy. Z drugiej jednak strony był także człowiekiem egotycznym, a przy tym miał wybuchowy temperament. Pewnego razu w pijackiej kłótni zabił swo­jego bliskiego druha, Klejtosa, który kiedyś ocalił mu życie.

Podobnie jak Napoleon i Hitler, Aleksan­der wywarł ogromny wpływ na swoją gene­rację. Jego znaczenie w krótkiej perspektywie czasowej było jednak mniejsze niż Napoleona i Hitlera, po prostu dlatego, że ówczesne środki komunikacji i łączności zawęziły jego wpływy do mniejszej części globu.

Biorąc pod uwagę dłuższą perspektywę czasową, najważniejszym skutkiem podbo­jów Aleksandra było zetknięcie się greckiej i bliskowschodniej cywilizacji, co bardzo wzbogaciło obie kultury. W okresie zwy­cięstw Aleksandra i tuż potem kultura grecka szybko rozprzestrzeniała się w Ira­nie, Mezopotamii, Syrii, Judei i Egipcie; przed Aleksandrem proces ten następował bardzo wolno. Aleksander przeniósł rów­nież wpływy greckie na Indie i Azję Central­ną, do których kultura ta nigdy przedtem nie dotarła. Wpływy kulturalne nigdy nie są jednostronne; w okresie hellenizmu (który obejmował kilka wieków bezpośrednio po czasach Aleksandra) idee ze Wschodu, szczególnie wierzenia religijne, docierały do greckiego świata. To kultura hellenistycz­na, w przeważającej części grecka, lecz z silnymi wpływami orientalnymi, oddzia­łała w końcu na Rzym.

W czasie swojej kariery Aleksander założył ponad dwadzieścia nowych miast. Najbar­dziej znane to Aleksandria w Egipcie, które wkrótce stało się jednym z czołowych miast świata, ważnym ośrodkiem nauki i kultury. Parę innych, takich jak Herat i Kandahar w Afganistanie, wyrosło również na liczące się miasta.

Znaczenie Aleksandra, Napoleona i Hit­lera jest chyba dość podobne. Wydaje się jednak, że wpływ Napoleona i Hitlera bę­dzie mniej trwały niż wpływ Aleksandra; z tego powodu Aleksander usytuowany jest nieco wyżej, mimo że na krótką metę jego wpływ był mniejszy.


34

1769-1821

wiki

Słynny francuski generał i cesarz Napoleon I urodził się w Ajaccio na Korsyce w 1769 r Jego oryginalne imię i nazwisko brzmi Napoleone Buonaparte. Francja uzyskała Korsykę dopiero na piętnaście miesięcy przed jego urodzeniem się. W młodości Napoleon był korsykańskim nacjonalistą i uważał Francuzów za ciemiężycieli. Mimo to posłano go do szkoły wojskowej we Francji; po jej ukończeniu w 1785 r. szes­nastoletni Napoleon został podporuczni­kiem francuskiej armii.

Cztery lata później wybuchła rewolucja francuska i w ciągu następnych kilku la nowy rząd francuski prowadził wojny z wieloma państwami europejskimi. Pierw­szą okazję do wyróżnienia się zyskał Napo­leon w czasie oblężenia Tulonu (w wyniku którego Francuzi odebrali miasto Brytyjczykom), gdzie dowodził artylerią. (Już wcześniej Bonaparte porzucił swój korsy­kański nacjonalizm i uważał się za Fran­cuza). Za swoje wyczyny w bitwie pod Tulonem został awansowany do stopnia generała brygady, a w 1796 r. objął dowó­dztwo armii francuskiej we Włoszech. Tu w latach 1796-1797 Napoleon odniósł sze­reg błyskotliwych zwycięstw i wrócił do Paryża jako bohater.

W 1798 r. Napoleon stanął na czele inwazji francuskiej na Egipt. Kampania skończyła się klęską. Wprawdzie na lądzie armie Napoleona odnosiły na ogół sukcesy, ale marynarka brytyjska pod wodzą lorda Nel­sona rozbiła francuską flotę. W 1799 r. Napoleon zostawił armię w Egipcie i wrócił do Francji.

Po powrocie stwierdził, że społeczeństwo francuskie pamięta raczej o jego sukcesach we Włoszech aniżeli o klęsce egipskiej wy­prawy. Wykorzystując swoją popularność, miesiąc po powrocie z Egiptu Napoleon wraz z Emmanuelem Sieyèsem i grupką stronników przeprowadził zamach stanu. W wyniku zamachu powstała nowa forma rządów, konsulat, w którym Napoleon sprawował urząd pierwszego konsula. Wprawdzie uchwalono szczegółowo opra­cowaną konstytucję, zatwierdzoną przez plebiscyt, była ona jednak tylko szyldem dla wojskowej dyktatury Napoleona, który rychło osiągnął przewagę nad pozostałymi konspiratorami.

Napoleon doszedł do władzy nieprawdopo­dobnie szybko. Przed oblężeniem Tulonu, w sierpniu 1793 r., był on zupełnie nie­znanym, dwudziestoczteroletnim, mało znaczącym oficerem, nie czysto francuskiego pochodzenia. Niespełna sześć lat później zaledwie trzydziestoletni Napoleon był nie­kwestionowanym władcą Francji i miał nim pozostać ponad czternaście lat.

W okresie swej potęgi Napoleon wprowa­dził duże zmiany we francuskim systemie administracyjnym i prawnym. Na przykład zreformował strukturę finansową i sądow­nictwo, założył Bank Francji i Uniwersytet Cesarski oraz scentralizował administrację francuską. Każda z tych zmian wywarła znaczny, a w paru przypadkach długo­trwały, wpływ na Francję, ale ich wpływ na resztę świata był bardzo niewielki.

Tylko jedna reforma odegrała dużą rolę daleko poza granicami Francji. Chodzi tu mianowicie o francuski kodeks cywilny, słynny Kodeks Napoleona, który pod wie­loma względami realizował ideały rewo­lucji francuskiej - na przykład nie uznawał przywilejów z tytułu urodzenia i głosił, że wszyscy ludzie są równi wobec prawa.

Równocześnie jednak ów kodeks był na tyle zbliżony do wcześniejszych praw i zwy­czajów francuskich, że został zaakceptowa­ny przez prawników i społeczeństwo fran­cuskie. Ogólnie biorąc, kodeks był umiar­kowany, dobrze uporządkowany, cechował się godną polecenia zwięzłością i jasnością. Dzięki temu nie tylko przetrwał we Francji (obecny francuski kodeks cywilny jest ude­rzająco podobny do oryginalnego Kodeksu Napoleona), ale po wprowadzeniu odpo­wiednich modyfikacji został również przy­jęty w innych krajach.

Jedną ze stałych zasad polityki Napoleona było powoływanie się na to, że jest on obrońcą rewolucji. Nie przeszkodziło mu to ogłosić się w 1804 r. cesarzem Francuzów i osadzić trzech swoich braci na tronach innych państw europejskich. Postępowanie to niewątpliwie budziło niechęć części francuskich republikanów, którzy uważali, że takie zachowanie oznacza całkowitą zdradę ideałów rewolucji francuskiej, ale w rzeczy­wistości jedyne poważne kłopoty, jakie miał Napoleon, były następstwem wojen z obcymi mocarstwami.

W 1802 r. w Amiens Napoleon podpisał traktat pokojowy z Anglią, który zapewnił Francji chwilę wytchnienia po dziesięciu latach prawie nieustannych walk. W na­stępnym roku traktat pokojowy został jed­nak zerwany i nastąpił długi ciąg wojen z Anglią i jej sojusznikami. Wprawdzie armie Napoleona odnosiły liczne zwycięst­wa na lądzie, jednak żeby pokonać Anglię, należało wpierw zniszczyć jej marynarkę wojenną. Na nieszczęście dla Napoleona w decydującej bitwie pod Trafalgarem w 1805 r. flota angielska odniosła wspaniałe zwycięstwo; od lego czasu angielskie pano­wanie na morzach było w zasadzie niekwes­tionowane. Chociaż już sześć tygodni póź­niej Napoleon odniósł swe największe zwy­cięstwo (pod Austerlitz, w bitwie przeciwko wojskom Austrii i Rosji), nie zrównoważy­ło to jednak klęski na morzu.

W 1808 r. Napoleon nieopatrznie wciągnął Francję w długą i bezskuteczną wojnę na Półwyspie Iberyjskim, w której armie fran­cuskie ugrzęzły na całe lata. Decydującym błędem, który popełnił, była jednak kam­pania rosyjska. W 1807 r. Napoleon spot­kał się z carem i przy okazji traktatu, jaki obaj podpisali w Tylży, przysięgli sobie wieczną przyjaźń. Przymierze jednak stop­niowo słabło i w czerwcu 1812 r. Napoleon poprowadził Wielką Armię w głąb Rosji.

Wynik jest dobrze znany. Rosyjska armia unikała na ogół dużych bitew i Napoleon posuwał się szybko naprzód. We wrześniu zajął Moskwę. Rosjanie jednak podpalili miasto i pożar zniszczył większą jego część. Napoleon stał pięć tygodni w Moskwie (w próżnej nadziei, że Rosjanie poproszą o pokój), po czym zdecydował się na od­wrót. Ale było już za późno. Armia rosyj­ska, rosyjska zima i niedostateczne zaopa­trzenie armii francuskiej - wszystko to zmieniło wkrótce uporządkowany odwrót w bezładną ucieczkę. Z Rosji uszło z życiem tylko 10% Wielkiej Armii.

Inne kraje europejskie, jak Austria i Prusy, zrozumiały, że mają teraz okazję zrzucić francuskie jarzmo. Połączyły swoje siły i bitwie pod Lipskiem w październiku 1813 r. Napoleon doznał kolejnej klęski. Wkrótce abdykował i został skazany na wygnanie na małą wyspę Elbę u wybrzeża włoskiego.

W 1815 r. uciekł z Elby i powrócił do Francji, gdzie go entuzjastycznie przyjęto i przywrócono mu władzę. Kraje europejskie niezwłocznie wypowiedziały wojnę i w sto dni po powrocie do władzy Napole­on poniósł ostateczną porażkę pod Water­loo. Po tej bitwie Anglicy uwięzili go na Wyspie Św. Heleny na południowym At­lantyku. Zmarł tam na raka w 1821 r.

Wojenna kariera Napoleona jest zaskaku­jącym paradoksem. Przejawiał olśniewają­cy geniusz w operacjach taktycznych; gdy­by miał być osądzany tylko na tej pod­stawie, można by go uznać za największego wodza wszech czasów. Jednak w dziedzinie wielkiej strategii potrafił popełniać niewia­rygodne głupstwa, takie jak inwazja na Egipt i Rosję. Jego błędy strategiczne były tak podstawowe, że nie powinno się go umieszczać w pierwszym szeregu przywód­ców wojskowych. Czy jest to nieuczciwa krytyka post factum? Myślę, że nie. Z całą pewnością jedną z miar wielkości wodza jest umiejętność unikania katastrofalnych błędów. Bardzo trudno byłoby teraz kryty­kować takich wielkich wodzów, jak Alek­sander Wielki, Czyngis-chan i Tamerlan, których armie nigdy nie zostały pobite. Po ostatecznej klęsce Napoleona okazało się, że wszystkie jego podboje były bardzo krótkotrwałe; w 1815 r.. po jego ostatniej porażce, terytorium Francji było mniejsze niż w 1789 r.. w momencie wybuchu rewo­lucji.

Oczywiście. Napoleon był egotystą. Często porównuje się go z Hitlerem. Istnieje mię­dzy nimi zasadnicza różnica: Hitlerem po­wodowała ohydna ideologia, podczas gdy Napoleon był jedynie ambitnym oportunistą i nie wykazywał żadnych szczególnych skłonności do przeprowadzania okrutnych masakr. Nic w czasach jego dyktatury nie przypominało faszystowskich obozów kon­centracyjnych.

Wielka sława Napoleona sprawia, że łatwo jest przecenić jego znaczenie. W krótkiej perspektywie jego wpływ był rzeczywiście olbrzymi, prawdopodobnie większy niż Aleksandra Wielkiego, ale znacznie niniej­szy niż Hitlera. (Ocenia się. że w wojnach napoleońskich poległo około 500 000 żoł­nierzy, natomiast w czasie drugiej wojny światowej zginęło 8 000 000 Niemców). Sto­sując każde kryterium można wykazać, ze działania Napoleona pozbawiły życia zna­cznie mniej ludzi niż działania Hitlera.

Biorąc pod uwagę dłuższą perspektywę czasową, wydaje się, że znaczenie Napoleo­na jest większe niż Hitlera, dużo jednak mniejsze niż Aleksandra. Napoleon wpro­wadził duże zmiany w systemie administra­cyjnym Francji, ale ludność Francji sta­nowiła mniej niż jedną siedemdziesiątą lud­ności świata. W każdym razie należy oce­niać te zmiany we właściwej perspektywie; miały one daleko mniejszy wpływ na życie poszczególnych Francuzów niż zmiany, ja­kie nastąpiły w technice w ciągu ostatnich dwóch wieków.

Mówi się. że okres napoleoński to czas. jaki potrzebny był na utrwalenie się zmian wprowadzonych przez rewolucję francuską i na ugruntowanie zdobyczy burżuazji fran­cuskiej. Do 1815 r.. w którym ostatecznie przywrócono monarchię, zmiany te były już tak mocno zakorzenione, ze powrót do wzorów społecznych ancien régime'u był nie do pomyślenia Największe zmiany wpro­wadzono jednak jeszcze przed Napoleo­nem; w 1799 r.. kiedy Napoleon objął władzę, prawdopodobnie było już za późno na jakikolwiek powrót do status qua ante. Napoleon natomiast, mimo swoich włas­nych monarchicznych ambicji, odegrał w rzeczywistości dużą rolę. w rozprzestrze­nianiu ideałów rewolucji francuskiej w całej Europie.

Napoleon miał także duży, choć nie bezpo­średni wpływ na historię Ameryki Łaciń­skiej, inwazja na Hiszpanię tak osłabiła rząd hiszpański, że na parę lat stracił rze­czywistą kontrolę nad koloniami w Amery­ce Łacińskiej. W tym właśnie okresie auto­nomii de facto rozpoczęły się latynoamery­kańskie ruchy wolnościowe.

Najtrwalsze i najdonioślejsze następstwa miało posunięcie, jakiego dokonał Napole­on niemal bez związku ze swoimi zasad­niczymi planami. W 1803 r. Napoleon sprzedał Stanom Zjednoczonym duże tery­torium, uświadomił sobie bowiem, że trud­no będzie obronić przed Brytyjczykami posiadłości francuskie w Ameryce Północ­nej, a poza tym brakowało mu gotówki. Nabycie Luizjany, największego chyba ob­szaru, jaki w całej historii przejęty został w sposób pokojowy, sprawiło, że Stany Zjednoczone są państwem zajmującym prawic cały kontynent. Trudno przewi­dzieć, jak wyglądałyby Stany Zjednoczone bez Luizjany; byłby to na pewno zupełnie inny kraj niż obecnie. Wątpliwe jest w is­tocie, czy bez zakupu Luizjany Stany Zjed­noczone byłyby wielkim mocarstwem.

Oczywiście, nie tylko dzięki Napoleonowi doszło do tej transakcji, rząd Stanów Zjednoczonych odegrał tu również swoją rolę. Francuska oferta była jednak taką okazją, że prawdopodobnie skorzystałby z niej każ­dy rząd amerykański, natomiast decyzja rządu francuskiego o sprzedaży Luizjany nastąpiła w wyniku arbitralnego postano­wienia jednej osoby, Napoleona Bonapartego.


35

1847-1931

wiki

Przedsiębiorczy wynalazca Tomasz Alva Edison urodził się w 1847 r. w Milan w stanie Ohio. Spędził w szkole zaledwie trzy miesiące, a jego nauczyciel uznał, że Edison jest opóźniony w rozwoju.

Pierwszego wynalazku, którym była elektry­czna maszyna do liczenia głosów, Edison dokonał w wieku zaledwie dwudziestu je­den lat. Ten wynalazek nie był, niestety, handlowym sukcesem, wobec czego Edison skoncentrował się później na urządzeniach, po których spodziewał się, że będą miały powodzenie na rynku. Niedługo potem udało mu się ulepszyć system telegraficz­nego przekazywania abonentom kursów złota na giełdzie (stock ticker system), za co uzyskał czterdzieści tysięcy dolarów. W owych czasach była to ogromna suma. Po tym wynalazku nastąpił szereg innych i wkrótce Edison stał się człowiekiem sław­nym i bogatym. Jego najbardziej oryginal­nym wynalazkiem jest fonograf, opaten­towany w 1877 r., ale największe znaczenie miało wynalezienie w 1879 r. praktycznej żarówki elektrycznej.

Edison nie był pierwszym wynalazcą, który wpadł na pomysł zastosowania elektrycz­ności do oświetlania. Już parę lat wcześniej do oświetlenia ulic Paryża zastosowano elektryczne lampy łukowe, ale żarówka Edisona oraz opracowany przez niego system rozprowadzania energii elektrycznej umożliwiły praktyczne wykorzystanie tej energii do oświetlenia mieszkań. W 1882 r. Edison założył przedsiębiorstwo, które wy­twarzało energię elektryczną na potrzeby mieszkańców Nowego Jorku. Wkrótce po­tem w domach na całym świecie powszech­nie korzystano z elektryczności.

Zakładając pierwsze przedsiębiorstwo, któ­re doprowadzało energię elektryczną do mieszkań prywatnych, Edison położył pod­waliny pod rozwój ogromnej gałęzi prze­mysłu. Energia elektryczna stanowi prze­cież nie tylko źródło światła, ale również zasila liczne urządzenia, od telewizora do pralki. Dzięki sieci zbudowanej przez Edi­sona energia elektryczna stała się powsze­chnie dostępna, co było ogromnym bodź­cem do wykorzystania jej również w przemyśle.

Edison przyczynił się w znacznym stopniu do ulepszenia kamery filmowej i aparatu projekcyjnego. Doprowadził do ważnych udoskonaleń w konstrukcji telefonu (za­stosowany przez niego mikrofon węglowy znacznie poprawił słyszalność), telegrafu i maszyny do pisania. Wynalazł, między innymi, dyktafon, powielacz i akumulator. Choć wydaje się to zupełnie nieprawdopo­dobne, w sumie Edison opatentował prze­szło tysiąc odrębnych wynalazków.

Jednym z czynników, które dopomagały w zdumiewającej produktywności Edisona, było laboratorium badawcze w Menlo Park w stanie New Jersey. Edison założył to laboratorium w początkach swojej kariery; zatrudniał tam grupę zdolnych asystentów, którzy pomagali mu w pracy. Był to pier­wowzór dużych laboratoriów badawczych,

jakie od tego czasu założono w licznych przedsiębiorstwach przemysłowych. Po­mysł stworzenia nowoczesnego, dobrze wy­posażonego laboratorium badawczego, gdzie wiele ludzi pracuje zespołowo, jest jednym z najważniejszych wynalazków Edisona, choć oczywiście nie mógł go opa­tentować.

Edison był nie tylko wynalazcą; zajął się również produkcją. Założył szereg przed­siębiorstw przemysłowych; najważniejsze z nich przekształciło się w końcu w General Electric Company.

Edison nie miał zamiłowania do pracy czysto naukowej, ale mimo to dokonał ważnego odkrycia naukowego. W 1882 r. wykrył, że w niemal doskonałej próżni prąd może płynąć między dwoma nie stykający­mi się przewodami. Zjawisko to, zwane zjawiskiem Edisona, ma nie tylko znaczenie teoretyczne, lecz również ogromne zastoso­wanie w praktyce; z biegiem czasu do­prowadziło ono do skonstruowania próż­niowych lamp elektronowych i powstania przemysłu elektronicznego.

Przez większą część życia Edison cierpiał z powodu poważnie osłabionego słuchu. Jego zadziwiająca pracowitość z nawiązką nadrabiała ten brak. Edison był dwukrot­nie żonaty (pierwsza żona zmarła w mło­dym wieku), z każdego małżeństwa miał troje dzieci. Zmarł w West Orange w New Jersey w 1931 r.

Nie ma wątpliwości, że Edison był człowie­kiem niezwykle utalentowanym. Powszech­nie uważa się, że był to najgenialniejszy wynalazca w historii. Przegląd jego prak­tycznie użytecznych wynalazków napawa podziwem, choć prawdopodobnie większo­ści z nich dokonano by i tak w ciągu na­stępnych trzydziestu lat. Jeżeli rozpatrzy­my każdy wynalazek z osobna, stwier­dzimy jednak, że żaden z nich nie miał decydującego znaczenia dla ludzkości. Na przykład żarówka, jakkolwiek szeroko sto­sowana, nie jest niezastąpionym elementem nowoczesnej cywilizacji; w rzeczywistości lampa fluorescencyjna - świetlówka, opar­ta na zupełnie innej zasadzie fizycznej, jest również szeroko stosowana. Nasze życie codzienne nie zmieniłoby się w istotny sposób, gdyby żarówek w ogóle nie było. Przed wprowadzeniem oświetlenia elektry­cznego uważano powszechnie, że świece, lampy oliwne i lampy gazowe są zupełnie dobrymi źródłami światła.

Fonograf jest z pewnością pomysłowym urządzeniem, ale nikt nie będzie się upierał, że zmienił on nasze codzienne życie w takim samym stopniu, jak radio, telewizja czy telefon. Ponadto w ostatnich latach wynale­ziono zupełnie inne metody zapisu dźwięku, takie jak na przykład magnetofon. Obecnie nie odczulibyśmy zapewne braku fonografu i gramofonu. Wiele z patentów Edisona to udoskonalenia urządzeń wynalezionych już przedtem przez kogoś innego i istniejących w całkiem użytecznej postaci. Takie udos­konalenia, jakkolwiek pożyteczne, nie mają dużego znaczenia historycznego.

Mimo że żaden pojedynczy wynalazek Edi­sona nie miał decydującego znaczenia, war­to pamiętać, że nie wynalazł on po prostu jednego urządzenia, ale wynalazł ich ponad tysiąc. I to jest powód, dla którego umieś­ciłem go wyżej na liście od takich znanych wynalazców, jak Guglielmo Marconi i Ale­xander Graham Bell.


36

1632-1723

wiki

Antony van Leeuwenhoek, człowiek, który odkrył bakterie, urodził się w 1632 r. w Delft w Holandii. Pochodził z klasy średniej i przez całe swoje dorosłe życie zajmował podrzędne stanowisko w zarzą­dzie miasta.

Wielkie odkrycie Leeuwenhoeka było wy­nikiem hobby, jakie nim zawładnęło; hob­by tym był mikroskop. Oczywiście, nie można było wówczas kupić mikroskopu w sklepie; Leeuwenhoek sam budował swo­je mikroskopy. Nie był zawodowym szlifie­rzem soczewek, nigdy także nie uczył się tego zawodu, ale samodzielnie osiągnął poziom znacznie przekraczający umiejęt­ności ówczesnych profesjonalnych szlifie­rzy.

Mikroskop (złożony) wynaleziono o poko­lenie wcześniej przed Leeuwenhoekiem, ale Leeuwenhoek nie stosował się ściśle do za­sad jego budowy. Zamiast poprzednio uży­wanych zastosował małe soczewki o bar­dzo krótkiej ogniskowej, niesłychanie sta­rannie i dokładnie wyszlifowane. Dzięki temu był w stanie uzyskać znacznie większą zdolność rozdzielczą niż w jakimkolwiek wcześniej zbudowanym mikroskopie. Jed­na z jego zachowanych soczewek daje po­większenie około 270-krotne, a można przypuszczać, że zrobił soczewki o jeszcze większej mocy.

Leeuwenhoek był niezwykle cierpliwym i starannym obserwatorem, miał bystry wzrok i nieograniczoną ciekawość. Za po­mocą swoich małych soczewek badał naj­rozmaitsze materiały, od ludzkiego włosa do plemników psa, od wody deszczowej do małych owadów, a także włókna mięśni, naskórek i wiele innych preparatów. Sta­rannie notował swe obserwacje i robił szczegółowe rysunki oglądanych przedmio­tów.

Od 1673 r. Leeuwenhoek korespondował z Royal Society of England, najpoważniej­szym towarzystwem naukowym owych cza­sów. Mimo braku wyższego wykształcenia (uczęszczał tylko do szkoły elementarnej, nie znał innego języka poza holenderskim) w 1680 r. został wybrany na członka tego towarzystwa. Został również członkiem ko­respondentem Akademii Nauk w Paryżu. Leeuwenhoek był dwukrotnie żonaty; uro­dziło mu się sześcioro dzieci, wnuków nie miał. Cieszył się dobrym zdrowiem i pra­cował do późnych lat życia. Odwiedzało go wielu dygnitarzy, łącznie z carem Rosji Piotrem Wielkim i królową Anglii. Zmarł w 1723 r. w Delft, w wieku dziewięćdziesię­ciu lat.

Leeuwenhoek dokonał wielu ważnych od­kryć. Był pierwszym człowiekiem, który opisał plemniki (1677 r.), i jednym z pierw­szych, który opisał czerwone ciałka krwi. Nie zgadzał się z teorią o samoistnym powstawaniu niższych form życia i do­starczył wielu dowodów świadczących przeciwko tej teorii. Zdołał na przykład udowodnić, że pchły rozmnażają się w ta­ki sam sposób, jak owady posiadające skrzydła.

Swego największego odkrycia dokonał w 1674 r.; wtedy właśnie po raz pierwszy zobaczył mikroby. Było to jedno z wielkich, przełomowych odkryć w historii ludzkości. Wewnątrz małej kropli wody Leeuwenhoek odkrył cały, tętniący życiem, nowy świat, którego istnienia nikt nie podejrzewał. I jakkolwiek Leeuwenhoek jeszcze o tym nie wiedział, ten nowy świat miał bardzo wielkie znaczenie dla człowieka. W rzeczy­wistości te „bardzo małe żyjątka”, które zaobserwował, często rządzą życiem i śmier­cią ludzi. Prowadząc dalsze badania, Leeu­wenhoek wykrył mikroby w najrozmait­szych miejscach, w studniach i stawach, w wodzie deszczowej, w jamie ustnej i jeli­tach ludzi. Opisał różne rodzaje bakterii i pierwotniaków oraz określił ich wielkość. Doniosłe odkrycie Leeuwenhoeka czekało na wykorzystanie aż do czasów Pasteura, czyli prawie dwa wieki. Cała dziedzina mikrobiologii pozostawała praktycznie w uśpieniu aż do XIX w., to jest do momentu dalszego udoskonalenia mikro­skopu. Można by zatem dyskutować, czy gdyby Leeuwenhoek w ogóle nie istniał, a jego odkrycia zostałyby dokonane dopie­ro w XIX w., miałoby to jakieś istotne znaczenie dla rozwoju nauki. Nie da się jednak zaprzeczyć, że to Leeuwenhoek od­krył mikroby i że dzięki niemu świat nauko­wy dowiedział się o ich istnieniu.

Słyszy się czasem, że Leeuwenhoek tylko szczęśliwym trafem doszedł do tak wiel­kiego odkrycia naukowego. Nic podob­nego. Wykrycie mikroorganizmów było naturalną konsekwencją skonstruowania mikroskopów o bezprecedensowej jakości oraz cierpliwości i dokładności, z jakimi Leeuwenhoek prowadził swoje obserwacje. Innymi słowy, jego odkrycie było wynikiem połączenia umiejętności z usilną pracą, co jest oczywiście całkowitym przeciwieńs­twem szczęśliwego trafu.

Odkrycie mikrobów jest jednym z niewielu ważnych odkryć naukowych, które należy przypisać działalności tylko jednego czło­wieka. Leeuwenhoek pracował sam. Nikt wcześniej nie przewidywał odkrycia pier­wotniaków i bakterii i - w odróżnieniu od większości osiągnięć biologii - odkrycie to w żadnym wypadku nie było oczywistym następstwem uprzednio nagromadzonej wiedzy. Ten czynnik oraz znaczenie, jakie miało wykorzystanie - choć późno - jego odkrycia, zadecydowały o wysokim miejs­cu Leeuwenhoeka na naszej liście.


37

1819-1868

wiki

Zapewne większość czytelników nie przy­pomina sobie nazwiska Williama Thomasa Greena Mortona. Miał on jednak dużo większy wpływ na dzieje niż wielu bardziej znanych ludzi, ponieważ zapoczątkował stosowanie narkozy w chirurgii.

Niewiele wynalazków w całej historii ma tak wielkie znaczenie dla każdego człowie­ka i niewiele wywarło tak głęboki wpływ na ludzkie życie. Na myśl o okrucieństwie chirurgii w czasach, kiedy chirurg piłował kości chorego na żywo, bez znieczulenia, ogarnia przerażenie. Możliwość położenia kresu takim cierpieniom jest największym darem, jaki kiedykolwiek pojedynczy czło­wiek ofiarował swoim bliźnim.

Morton urodził się w 1819 r. w Charlton w stanie Massachusetts. Jako młodzieniec studiował w Baltimore College of Dental Surgery. W 1842 r. rozpoczął praktykę dentystyczną. Przez pewien czas, w 1842 i 1843 r., był partnerem Horacego Wellsa, nieco starszego od siebie dentysty zaintere­sowanego problemem narkozy. Wydaje się, że ich współpraca nie przynosiła zysków i urwała się w końcu 1843 r.

Rok później Wells rozpoczął doświadcze­nia nad zastosowaniem podtlenku azotu („gazu rozweselającego”) jako środka znie­czulającego. Stosował go z dobrym skut­kiem w praktyce dentystycznej, którą pro­wadził w Hartford w stanie Connecticut. Niestety, publiczny pokaz działania tego środka, przeprowadzony przez Wellsa w Bostonie, zakończył się niepowodzeniem. W swojej własnej praktyce zawodowej Wil­liam Morton specjalizował się w protetyce dentystycznej. Aby dobrze zrobić protezę, należy przedtem usunąć wszystkie korzenie starych zębów. Usuwanie zębów wówczas, kiedy nie znano środków znieczulających, było niezwykle bolesne i jakiś środek znie­czulający był oczywiście bardzo pożądany. Morton słusznie przypuszczał, że podtlenek azotu nie będzie wystarczająco skuteczny, i poszukiwał jakiegoś mocniejszego środka. Znany Mortonowi Charles T. Jackson, lekarz i naukowiec o rozległej wiedzy, zasu­gerował zastosowanie eteru. Własności znieczulające eteru odkrył trzysta lat wcześ­niej Paracelsus, słynny szwajcarski lekarz i alchemik; jedna lub dwie wzmianki doty­czące eteru ukazały się także w druku na początku XIX w. Jednak ani Jackson, ani żadna z osób, które pisały o eterze, nigdy nie zastosowali tego środka przy operacji chirurgicznej.

Wydawało się, że eter otwiera obiecujące perspektywy, wobec czego Morton prze­prowadził doświadczenia nad jego wyko­rzystaniem, najpierw na zwierzętach (łącz­nie ze swym ulubionym psem), potem na samym sobie. Wreszcie 30 września 1846 r. nadarzyła się doskonała okazja do wy­próbowania eteru na pacjencie. Tego dnia człowiek nazwiskiem Eben Frost wkroczył do gabinetu Mortona z potwornym bólem zęba. Frost zdecydowany był na wszystko, co mogłoby zmniejszyć ból przy nieuchron­nym wyrywaniu zęba. Morton zastosował eter, a następnie usunął ząb. Po odzyskaniu świadomości Frost stwierdził, że nie czuł żadnego bólu. Trudno byłoby oczekiwać lepszego wyniku; Morton widział już przed sobą sukces, sławę i pieniądze.

Mimo że operacja odbyła się przy świad­kach, a następnego dnia wiadomość o niej podały bostońskie gazety, wydarzenie nie przyciągnęło większej uwagi. Było oczywis­te, że konieczna jest bardziej spektakularna demonstracja. Morton zwrócił się do dok­tora Johna C. Warrena, starszego chirurga w bostońskim szpitalu Massachusetts Ge­neral Hospital, z prośbą, by umożliwił mu przeprowadzenie pokazu dla lekarzy, pod­czas którego przedstawiłby swoją metodę ochrony przed bólem. Doktor Warren zgo­dził się i wyznaczono termin pokazu, który miał się odbyć w szpitalu. Tam 16 paździer­nika 1846 r., przed pokaźnym audytorium złożonym z lekarzy i studentów, Morton podał eter pacjentowi, Gilbertowi Abbottowi, a następnie doktor Warren usunął Abbottowi guz z karku. Środek znieczula­jący okazał się w pełni skuteczny i pokaz był oszałamiającym sukcesem. Pokaz, o któ­rym niezwłocznie napisano w wielu gaze­tach, spowodował, iż już po kilku latach przy operacjach chirurgicznych stosowano powszechnie narkozę.

Parę dni po operacji Abbotta Morton i Jackson złożyli wniosek o przyznanie im patentu. Po miesiącu uzyskali patent, jed­nakże fakt ten nie zapobiegł wybuchowi długich sporów o pierwszeństwo. Morton twierdził, że to jemu przypada większość zasług we wprowadzeniu znieczulenia, ale kilka innych osób, w szczególności Charles Jackson, odrzucało jego roszczenie. Ponad­to nie spełniły się oczekiwania Mortona, że wprowadzona innowacja zapewni mu bo­gactwo. Większość lekarzy i szpitali stosu­jących eter nie zawracała sobie głowy płace­niem jakichkolwiek tantiem. Koszty proce­sów sądowych i koszty toczonej przez Mor­tona walki o pierwszeństwo przewyższyły wkrótce dochody z wynalazku. Morton, zawiedziony i zubożały, zmarł w 1868 r. w Nowym Jorku, w wieku niespełna czter­dziestu dziewięciu lat.

Przydatność znieczulenia w dentystyce i chirurgii jest oczywista. Przy ocenie ogól­nego znaczenia Mortona zasadniczą trud­ność sprawia ustalenie, jak należy podzielić zasługi między niego i innych ludzi, którzy przyczynili się do wprowadzenia narkozy. Najważniejsze osoby, które należy uwzglę­dnić, to Horace Wells, Charles Jackson i Crawford W. Long, lekarz ze stanu Geor­gia. Po rozważeniu wszystkich faktów wy­daje mi się, że wkład Mortona jest znacznie większy niż pozostałych osób, i odpowied­nio do tego usytuowałem go na liście.

Prawdą jest, że Horace Wells zaczął stoso­wać znieczulenie w praktyce dentystycznej prawie dwa lata wcześniej, niż Morton z powodzeniem zastosował eter, ale środek używany przez Wellsa, podtlenek azotu, nie zrewolucjonizował i nie mógł zrewolucjoni­zować chirurgii. Mimo pewnych pożąda­nych cech podtlenek azotu po prostu nie jest dostatecznie silnym środkiem, aby mo­żna go było stosować przy większych operacjach chirurgicznych jako samodzielny środek znieczulający. (Obecnie stosuje się go w złożonych mieszankach, razem z in­nymi środkami, oraz w niektórych za­biegach dentystycznych). Natomiast eter jest środkiem zdumiewająco skutecznym i wszechstronnym; dlatego jego zastosowa­nie zrewolucjonizowało chirurgię. Obecnie w większości indywidualnych przypadków znaleźć można lepszy środek lub też kom­binację różnych środków, ale przez prawie sto lat eter był najczęściej używanym środ­kiem znieczulającym. Mimo swoich wad (jest palny, a ubocznym efektem jego za­stosowania z reguły są mdłości) eter stano­wi nadal najbardziej wszechstronny środek znieczulający z dotychczas odkrytych. Jest łatwy do transportu i stosowania, a co najważniejsze - łączy bezpieczeństwo i sku­teczność.

Crawford W. Long (urodził się w 1815 r., zmarł w 1878 r.), lekarz ze stanu Georgia, stosował eter w operacjach chirurgicznych już w 1842 r., to znaczy na cztery lata przed pokazem Mortona. Long opublikował jed­nak swe wyniki dopiero w 1849 r., a więc długo potem, gdy dzięki pokazowi Mor­tona świat medycyny poznał przydatność eteru w chirurgii. Wskutek tego z odkrycia Longa odniosła korzyść tylko garstka pacjen­tów, podczas gdy osiągnięcia Mortona przyniosły korzyść całemu światu.

Charles Jackson zasugerował zastosowanie eteru, udzielił również Mortonowi pożyte­cznych wskazówek, jak podawać eter pa­cjentom. Z drugiej jednak strony sam Jack­son nigdy nie zastosował eteru przy opera­cji chirurgicznej ani też przed pokazem Mortona nie poczynił żadnych prób poin­formowania świata medycznego o tym, co wie na temat eteru. To Morton, a nie Jackson, zaryzykował swoją opinię zawo­dową, podejmując się przeprowadzenia pokazu publicznego; wydaje się absolutnie nieprawdopodobne, by Charles T. Jackson przyznał się do jakiejkolwiek odpowiedzial­ności, w razie gdyby Gilbert Abbott zmarł na stole operacyjnym.

A zatem: w którym miejscu naszej listy należy umieścić Williama Mortona? Można go porównać z Josephem Listerem. Obaj byli lekarzami, obaj zasłynęli dzięki wpro­wadzeniu nowej techniki lub sposobu po­stępowania, które zrewolucjonizowało chi­rurgię i porody; gdy się ocenia ich odkrycia dziś, po fakcie, wydają się one dość oczywi­ste. Żaden z nich - ani Morton, ani Lister - nie zastosował propagowanej przez siebie techniki lub sposobu postępowania jako pierwszy, ale jednak to dzięki ich wysiłkom odkrycia te stały się szeroko znane. Wresz­cie i Morton, i Lister muszą dzielić zasługi z innymi. Umieściłem Mortona wyżej niż Listera głównie dlatego, że uważam, iż biorąc pod uwagę dłuższą perspektywę cza­sową, wprowadzenie narkozy było ważniej­szym krokiem niż aseptyczna chirurgia. W końcu, w jakimś stopniu nowoczesne antybiotyki mogą zrównoważyć brak aseptyki w operacji chirurgicznej. Bez narkozy nie można było wykonywać trudnych lub długotrwałych operacji; nawet z prostymi zabiegami zwlekano tak długo, że niejedno­krotnie było już za późno na pomoc.

Publiczny pokaz nadającego się do stosowa­nia środka znieczulającego, przeprowadzo­ny przez Mortona owego październikowego ranka 1846 r., jest jednym z wielkich punk­tów zwrotnych w historii ludzkości. Być może nic nie podsumowuje lepiej osiągnięcia Mortona niż napis na jego pomniku:

WILLIAM T.G. MORTON

Wynalazca i odkrywca inhalacji znieczulającej,

Dzięki któremu zniknął ból w czasie operacji;

Przed nim operacja była zawsze męczarnią.

Po nim nauka opanowała ból.


38

1374-1937

wiki

Guglielmo Marconi, wynalazca radia, uro­dził się w Bolonii we Włoszech w 1874 r. Jego rodzina była dość zamożna, tak że wykształcenie zdobywał pod kierunkiem prywatnych nauczycieli. W 1894 r., mając dwadzieścia lat, Marconi przeczytał o do­świadczeniach, jakie przeprowadził Hein­rich Hertz parę lat wcześniej. Doświad­czenia te w przekonujący sposób wykazały istnienie niewidzialnych fal elektromagne­tycznych, rozchodzących się w powietrzu z szybkością światła.

Marconi natychmiast zapalił się do pomysłu wykorzystania fal elektromagnetycznych do bezprzewodowego przesyłania sygnałów na duże odległości. Umożliwiłoby to uzyskanie łączności w wielu sytuacjach, gdy nie można korzystać ze zwykłego telegrafu, na przy­kład w łączności ze statkami na morzu.

W 1895 r., zaledwie po roku pracy, Marconiemu udało się zbudować aparat służący do tego celu. W 1896 r. zademonstrował swój aparat w Anglii i uzyskał patent na wynalazek. Marconi wkrótce założył własne przedsiębiorstwo, a w 1898 r. wysłane zo­stały pierwsze „marconigramy”. Już w rok później Marconi mógł przekazywać wiado­mości drogą bezprzewodową na drugą stro­nę kanału La Manche. Swój najważniejszy patent Marconi uzyskał w 1900 r., lecz na tym nie poprzestał i stale wymyślał i paten­tował dalsze udoskonalenia swego wynalaz­ku. W 1901 r. udało mu się drogą radiową przesłać wiadomość przez Atlantyk, z Anglii do Nowej Fundlandii.

Znaczenie nowego wynalazku ujawniło się w dramatycznych okolicznościach w 1909 r., kiedy w wyniku zderzenia został uszkodzo­ny i zatonął statek „Republic”. Dzięki wia­domościom przekazanym przez radio po­moc dotarła szybko na miejsce wypadku i wszyscy z wyjątkiem sześciu osób zostali uratowani. W tym samym roku za swój wynalazek Marconi dostał Nagrodę Nobla. W rok później nawiązał łączność radiową między Irlandią a Argentyną, to jest na odległość prawie 10000 km.

Nawiasem mówiąc, wszystkie wiadomości przekazane były alfabetem Morse'a. Wiado­mo było, że przez radio można również przekazywać głos, ale doszło do tego dopie­ro w 1906 r. Komercyjne programy radiowe pojawiły się w początkach lat dwudziestych i szybko zyskały wielką popularność i zna­czenie.

Jest zrozumiałe, że wynalazek, którego pa­tent przynosił tak ogromne zyski, stał się przedmiotem sporów prawnych. Spory te wygasły po 1914 r., gdy sąd uznał oczywiste pierwszeństwo Marconiego. W późniejszych latach prowadził on ważne badania w dzie­dzinie komunikacji krótko- i mikrofalowej. Zmarł w Rzymie w 1937 r.

Marconi był wynalazcą radia i wobec tego jest oczywiste, że jego pozycja jest propor­cjonalna do znaczenia radia i wynalazków z niego się wywodzących. (Marconi nie wynalazł telewizji, jednakże radio było bar­dzo ważnym prekursorem telewizji, i dlatego słuszne się wydaje, by przypisać Marconiemu również część zasług w rozwoju telewi­zji). Nie ulega wątpliwości, że łączność bez­przewodowa ma w nowoczesnym świecie niezwykle duże znaczenie. Wykorzystywana jest do przekazywania wiadomości, dla roz­rywki, do celów wojskowych, w badaniach naukowych, w pracy policji, ma też wiele innych zastosowań. Niekiedy równie dobrze można by korzystać z telegrafu (wynalezio­nego przeszło pół wieku wcześniej), radio jest jednak w wielu wypadkach niezastąpio­ne. Dociera do samochodu, statku na mo­rzu, samolotu w locie, a nawet do statku kosmicznego. Jest wynalazkiem ważniej­szym nawet od telefonu, gdyż wiadomość przekazywaną telefonicznie przekazać moż­na równie dobrze przez radio, natomiast drogą radiową przesłać można wiadomości nawet do tych miejsc, z którymi nie ma łączności telefonicznej.

Marconi został tu umieszczony wyżej aniżeli Alexander Graham Bell właśnie dlatego, że łączność bezprzewodowa jest wynalazkiem ważniejszym niż wynalazek telefonu. Umieś­ciłem Edisona nieco wyżej od Marconiego ze względu na dużą liczbę dokonanych przez niego wynalazków, chociaż żaden z nich nie ma nawet w przybliżeniu tego znaczenia co radio. Radio i telewizja stanowią jedynie niewielką część praktycznych zastosowań teoretycznych prac Michaela Faradaya i Ja­mesa Clerka Maxwella, przeto wydaje się słuszne, by Marconiego ustawić niżej od nich obu. Wydaje się równie oczywiste, że tylko garstka najbardziej znaczących polity­ków wywarła tak duży wpływ na świat jak Marconi, dlatego zasługuje on na dość wy­sokie miejsce na naszej liście.


39

1889-1945

wiki

Muszę przyznać, że z uczuciem niesmaku włączyłem postać Adolfa Hitlera do tej książki. Jego wpływ był niemal wyłącznie zgubny; nie mam bynajmniej ochoty uho­norować człowieka, którego znaczenie po­legało niemal wyłącznie na spowodowaniu śmierci kilkudziesięciu milionów osób. Nie można jednak pominąć faktu, że Hitler wywarł olbrzymi wpływ na życie bardzo wielu ludzi.

Adolf Hitler urodził się w 1889 r. w Braunau w Austrii. Jako młody człowiek był artystą, nie zyskał jednak powodzenia. W pewnym okresie swej młodości stał się zagorzałym nacjonalistą niemieckim. W czasie pierwszej wojny światowej służył w armii niemieckiej, był ranny i otrzymał dwa medale za odwagę. Klęska Niemiec zaskoczyła go i oburzyła. W 1919 r., mając trzydzieści lat, wstąpił do niewielkiej prawicowej partii w Mona­chium, która wkrótce zmieniła nazwę na Nationalsozialistische Deutsche Arbeiterpartei (w skrócie NSDAP, partia narodowosocjalistyczna lub partia nazistowska). W ciągu dwóch lat Hitler stał się jej nie­kwestionowanym przywódcą (Führerem). Pod przewodnictwem Hitlera NSDAP szybko rosła w siłę; w listopadzie 1923 r. naziści spróbowali dokonać zamachu sta­nu, znanego jako „pucz monachijski”. Po załamaniu się puczu Hitler został aresz­towany, a następnie osądzony i skazany za zdradę stanu. Jednak już po niespełna roku więzienia wyszedł na wolność.

W 1928 r. partia narodowosocjalistyczna była nadal nieliczna. Wielki kryzys wywo­łał ogólne niezadowolenie społeczeństwa z działalności tradycyjnych niemieckich pa­rtii politycznych. W tych warunkach partia narodowosocjalistyczna zyskiwała szybko na sile i w styczniu 1933 r., w wieku czterdziestu czterech lat, Hitler został kanc­lerzem Niemiec.

Zostawszy kanclerzem Hitler wykorzystał aparat państwa do zgniecenia opozycji i szybko wprowadził dyktaturę. Ogranicza­nie swobód obywatelskich i praw osób stawianych przed sądem wcale nie miało charakteru stopniowej erozji, przeciwnie, proces ten nastąpił bardzo szybko; naziści często nie zawracali sobie w ogóle głowy procesami sądowymi, wielu przeciwników politycznych zostało pobitych albo po pro­stu zamordowanych bez sądu. Mimo to Hitler zyskał rzeczywiste poparcie większo­ści Niemców, a to dlatego, że w latach poprzedzających wojnę udało mu się zmniejszyć bezrobocie i doprowadzić do poprawy sytuacji gospodarczej.

Następnie Hitler skierował Niemcy na dro­gę podbojów, które w końcu doprowadziły do wybuchu II wojny światowej. Pierwsze zdobycze terytorialne zyskał bez walki. Anglia i Francja, zajęte własnymi kłopota­mi ekonomicznymi, tak rozpaczliwie prag­nęły pokoju, że nie interweniowały ani wtedy, gdy Hitler gwałcąc traktat wersalski odbudował armię niemiecką, ani wówczas, gdy jego wojska zajęły i zremilitaryzowały Nadrenię (marzec 1936 r.), ani gdy przemo­cą dokonał aneksji Austrii (marzec 1938 r.). Francja i Anglia pogodziły się nawet z zaga­rnięciem Sudetów (wrzesień 1938 r.), dob­rze ufortyfikowanego nadgranicznego rejo­nu Czechosłowacji. Międzynarodowe po­rozumienie znane jako układ monachijski, podpisane przez Anglię i Francję w nadziei, że kupują „pokój dla naszych czasów”, sprawiło, iż Czechosłowacja stała się zupeł­nie bezbronna. W parę miesięcy później Hitler zajął resztę jej terytorium. Za każ­dym razem Hitler umiejętnie zestawiał ar­gumenty uzasadniające jego działania, gro­żąc jednocześnie, że rozpocznie wojnę, jeże­li jego życzenia nie zostaną spełnione - i za każdym razem demokracje zachodnie po­tulnie ustępowały.

Anglia i Francja były jednak zdecydowane bronić Polski, następnego celu ataku Hit­lera. Hitler najpierw zabezpieczył się, pod­pisując ze Stalinem „pakt o nieagresji” w sierpniu 1939 r. (było to właściwie przy­mierze wojenne, ponieważ obaj dyktatorzy uzgodnili w pakcie sposób podziału Polski między Niemcy i ZSRR). Dziewięć dni później Niemcy zaatakowali Polskę, a szes­naście dni po nich Związek Radziecki uczy­nił to samo. Mimo że Anglia i Francja wypowiedziały Niemcom wojnę, Polska zo­stała szybko pokonana.

Rok 1940 był dla Hitlera wyjątkowo uda­ny. W kwietniu jego armie zagarnęły Danię i Norwegię. W maju zajęły Holandię, Belgię i Luksemburg. W czerwcu skapitulowała Francja. Ale jednak w końcu tego roku Anglicy oparli się długotrwałym nalotom niemieckiego lotnictwa - była to słynna „bitwa o Anglię” - co uniemożliwiło Hit­lerowi inwazję na Wielką Brytanię.

Armie Hitlera podbiły Grecję i Jugosławię w kwietniu 1941 r. W czerwcu 1941 r. Hitler złamał pakt o nieagresji z ZSRR i rozpoczął wojnę. Armie niemieckie zajęły olbrzymi obszar Związku Radzieckiego, jednak nie zdołały pokonać radzieckich armii przed nadejściem zimy. W tym czasie Hitler wal­czył już i z Anglią, i z Rosją, a mimo to w grudniu 1941 r., w parę dni po japońskim ataku na bazę marynarki wojennej Stanów Zjednoczonych w Pearl Harbor, wypowie­dział wojnę również Stanom Zjednoczonym. W połowie 1942 r. Niemcy panowały na olbrzymim terytorium Europy; w całej his­torii żadne inne państwo nie rządziło nigdy tak dużą jej częścią. Hitler zajął ponadto znaczną część Afryki Północnej. Punkt zwrotny wojny nastąpił w drugiej połowie 1942 r., kiedy Niemcy przegrali dwie decy­dujące bitwy, jedną pod El Alamein w Egip­cie, a drugą pod Stalingradem w Związku Radzieckim; po tych porażkach sytuacja militarna Niemiec stale się pogarszała. Ostateczną klęskę Niemiec już wówczas można było uznać za nieuchronną, a jednak Hitler nie chciał się poddać. Mimo przera­żających strat Niemcy walczyły jeszcze przez dwa lata po Stalingradzie. Gorzki ko­niec nadszedł wiosną 1945 r. Hitler popeł­nił samobójstwo 30 kwietnia w Berlinie; siedem dni później Niemcy poddały się.

Sprawując władzę Hitler prowadził poli­tykę ludobójstwa w bezprecedensowej his­torycznie skali. Był fanatycznym rasistą, szczególnie wrogo odnosił się do Żydów. Publicznie głosił, że jego celem jest wybicie wszystkich Żydów na świecie. W czasie jego panowania naziści zbudowali obozy zagła­dy ze zbiorowymi komorami gazowymi. Na każdym terytorium, które przejmowali pod swoje panowanie, urządzali obławy na niewinnych ludzi - mężczyzn, kobiety i dzieci - których przewozili bydlęcymi wagonami do obozów zagłady i zabijali w komorach gazowych. W okresie zaledwie paru lat zginęło w ten sposób prawie sześć milionów Żydów.

Żydzi nie byli jedynymi ofiarami Hitlera. W czasie jego rządów masakra objęła prze­rażającą liczbę obywateli radzieckich i Cy­ganów oraz wielu innych, których Niemcy uznali albo za niższych pod względem raso­wym, albo za wrogów państwa. Nie należy sobie wyobrażać, że morderstw tych doko­nywano spontanicznie, w gorączce i pasji walki; hitlerowskie obozy śmierci były zor­ganizowane tak samo precyzyjnie, jak wiel­kie przedsiębiorstwa produkcyjne. Prowa­dzono zapisy, ustalano kontyngenty, zabi­tych systematycznie badano w poszukiwa­niu wartościowych przedmiotów, takich jak złote zęby czy złote obrączki. Ciała ofiar służyły także do wyrobu mydła. Hitler przykładał lak wielką wagę do realizacji programu zbrodni, że nawet pod koniec wojny, gdy Niemcom brakowało paliwa dla ludności i na cele militarne, wagony bydlęce nadal toczyły się w kierunku obozów śmie­rci spełniając przerażającą, a z wojennego punktu widzenia bezużyteczną misję.

Z kilku powodów wydaje się oczywiste, że sława Hitlera okaże się trwała. Po pierwsze, uważany jest dość powszechnie za najgor­szego zbrodniarza w całej historii; jeżeli tacy ludzie, jak Neron i Kaligula, którzy wyrządzili znacznie mniej zła niż Hitler, przez dwadzieścia wieków pozostali w pa­mięci jako symbole okrucieństwa, to moż­na spokojnie przewidywać, że o Hitlerze, uchodzącym za bezkonkurencyjnie najgor­szego człowieka w historii, będzie się pa­miętało przez wiele wieków. Ponadto Hitler pozostanie w pamięci jako główny pod­żegacz, który doprowadził do II wojny światowej, największej wojny, jaką świat widział do tej pory. Ze względu na istnienie broni jądrowej jest bardzo mało prawdopo­dobne, aby w przyszłości toczono jeszcze wojny na tak dużą skalę, dlatego nawet za dwa lub trzy tysiące lat II wojna światowa będzie pewnie nadal uważana za duże wy­darzenie historyczne.

Hitler pozostanie znany również dlatego, że cała historia jego życia jest tak dziwaczna i interesująca. Zadziwiające jest w istocie, jak cudzoziemiec (Hitler nie urodził się Niemczech, lecz w Austrii) bez politycz­nego doświadczenia, bez pieniędzy i powią­zań politycznych mógł w niespełna czter­naście lat stać się przywódcą wielkiej potęgi światowej. Sądząc po jego zdolności pobu­dzania ludzi do działania, Hitler był pewnie najskuteczniejszym mówcą w historii. Wre­szcie, ludzkość długo będzie pamiętać o sza­tańskich celach, które realizował po zdoby­ciu władzy.

Prawdopodobnie żadna inna postać histo­ryczna nie wywarła większego wpływu na swoje pokolenie niż Adolf Hitler. Poza dziesiątkami milionów ludzi, którzy zginęli na wywołanej przez niego wojnie lub w obozach koncentracyjnych, miliony ludzi straciło dach nad głową, a ich życie zostało całkowicie zrujnowane.

Każda ocena wpływu Hitlera musi uwzglę­dnić jeszcze dwa czynniki. Po pierwsze, wiele z tego, co wydarzyło się pod jego przywództwem, prawdopodobnie nie mia­łoby miejsca, gdyby nie on. (Pod tym względem Hitler był zupełnym przeciwieńs­twem takich osób jak, dajmy na to, Karol Darwin czy Simón Bolívar). Prawdą jest oczywiście, że sytuacja w Niemczech i Eu­ropie dostarczyła Hitlerowi okazji. Na przykład jego militarystyczne i antysemic­kie wypowiedzi z pewnością poruszały od­powiednią strunę u wielu jego słuchaczy. Nie ma jednak żadnych dowodów na to, że większość Niemców w latach dwudziestych i trzydziestych pragnęła lub dążyła do tego, by ich rząd prowadził politykę tak skrajną, jak polityka Hitlera. Nie ma również żad­nych poszlak, że inni potencjalni przywód­cy niemieccy postępowaliby tak samo jak Hitler. Żaden zewnętrzny obserwator nie przewidział, nawet w przybliżeniu, jaki bę­dzie rzeczywisty bieg wydarzeń w epoce Hitlera.

Po drugie, cały ruch nazistowski był cał­kowicie opanowany przez jednego przywó­dcę. Marks, Lenin, Stalin i jeszcze inni - wszyscy oni odegrali istotną rolę w po­wstaniu komunizmu, natomiast ani przed Hitlerem, ani po nim ruch narodowosocjalistyczny nie miał żadnego liczącego się przywódcy. To Hitler poprowadził partię nazistowską do władzy i utrzymał swoje przywództwo przez cały okres jej istnienia. Kiedy zmarł, razem z nim zniknęła partia narodowosocjalistyczna i uformowany przez nią rząd.

Wpływ Hitlera na jego własne pokolenie był olbrzymi, natomiast wydaje się, że dla przyszłych pokoleń skutki jego działań bę­dą raczej niewielkie. Hitlerowi nie udało się osiągnąć w pełni żadnego postawionego sobie celu; wydaje się, że jeżeli w ogóle będzie miał jakikolwiek wpływ na następne pokolenia, to będzie to wpływ odwrotny do zamierzonego. Na przykład Hitler zamie­rzał powiększyć terytorium i wpływy Niemiec, ale jego zdobycze terytorialne, acz­kolwiek duże, były krótkotrwałe; obecnie Niemcy zajmują dużo mniejsze terytorium niż przed dojściem Hitlera do władzy. Ma­niakalnie dążył do wymordowania Żydów, a jednak w piętnaście lat po objęciu przez niego urzędu kanclerza powstało niepod­ległe państwo Izrael, pierwsze po dwóch tysiącach lat. Hitler nienawidził komuniz­mu i Związku Radzieckiego, a w chwili jego śmierci, częściowo w wyniku wojny, którą rozpętał, Sowiety sprawowały nadzór nad dużą częścią Europy Wschodniej, a komu­nizm rozszerzył znacznie swoje wpływy w świecie. Hitler pogardzał demokracją i miał nadzieję, że ją wykorzeni - nie tylko w innych państwach, ale także i w Nie­mczech, tymczasem Niemcy są obecnie państwem demokratycznym, a obywatele niemieccy wykazują dużo mniej tolerancji dla rządów dyktatorskich niż jakiekolwiek pokolenie Niemców przed Hitlerem.

Jak można podsumować tę dziwną kom­binację ogromnego wpływu na własne po­kolenie i stosunkowo małego wpływu na przyszłe generacje? Wpływ Hitlera na ów­czesny świat był tak ogromny, że zrozumia­łe jest, iż należy go umieścić na naszej liście stosunkowo wysoko, ale z pewnością niżej niż Shi Huangdi, cesarza Augusta i Czyngis-chana, których działalność wywierała wpływ na świat jeszcze przez stulecia po ich śmierci. Wpływ Hitlera jest najbardziej zbliżony do wpływu Napoleona i Aleksan­dra Wielkiego. Na krótką metę Hitler spo­wodował większe zaburzenia w świecie niż Napoleon lub Aleksander; umieszczony jest trochę niżej, ponieważ ich wpływ trwał przez dłuższy czas.


40

427-347 p.n.e.

wiki

Poglądy starożytnego filozofa greckiego Platona stanowią punkt wyjścia dla za­chodniej filozofii politycznej oraz w znacznej mierze - dla naszej etyki i metafi­zyki. Już od ponad 2300 lat jego rozprawy na te tematy są przedmiotem lektury i sta­rannych badań. Platon jest zatem jednym z wielkich ojców zachodniej filozofii.

Platon urodził się w znakomitej rodzinie ateńskiej około 427 r. p.n.e. Jako młody człowiek spotkał znanego filozofa Sokrate­sa, który został jego przyjacielem i men­torem. W 399 r. p.n.e. siedemdziesięcioletni wówczas Sokrates stanął przed sądem pod niejasnym zarzutem bezbożności i szerzenia zepsucia wśród młodzieży ateńskiej. Został uznany za winnego, skazany na karę śmie­rci i stracony. Egzekucja Sokratesa, które­go Platon określał jako „najmądrzejszego, najbardziej prawego i najlepszego z ludzi”, wzbudziła w Platonie trwałą odrazę do demokratycznych rządów.

Wkrótce po śmierci Sokratesa Platon opuś­cił Ateny i spędził następnych dziesięć lub dwanaście lat na zagranicznych podróżach. Około 387 r. p.n.e. wrócił do Aten i założył szkołę: Akademię, która działała ponad dziewięćset lat. Większość z pozostałych czterdziestu lat życia Platon spędził w Ate­nach nauczając i pisząc na tematy filozofi­czne. Najsłynniejszym jego uczniem był Arystoteles, który przybył do Akademii mając siedemnaście lat; Platon miał wów­czas lat sześćdziesiąt. Zmarł w 347 r. p.n.e. w wieku osiemdziesięciu lat.

Platon napisał 36 książek, przede wszyst­kim poświęconych polityce i etyce, ale również metafizyce i teologii. Oczywiście, nie można streścić tych prac w paru krót­kich zdaniach. Mimo to, podejmując ryzy­ko nadmiernego uproszczenia myśli Plato­na, spróbuję naszkicować jego podstawowe poglądy polityczne zawarte w najbardziej znanym dziele Rzeczpospolita, gdzie przed­stawił swoją koncepcję idealnego społe­czeństwa.

Najlepszą formą rządu, według Platona, jest arystokracja. Przez to pojęcie rozumiał on nie arystokrację dziedziczną lub monar­chię, ale arystokrację opartą na własnych zasługach; są to zatem rządy najlepszych i najmądrzejszych ludzi w państwie. Osoby te nie powinny być wybierane przez obywa­teli w głosowaniu, lecz wyłaniane na drodze kooptacji. Osoby będące członkami klasy zarządzającej, czyli klasy strażników, po­winny przyjmować do swoich szeregów dodatkowych członków wyłącznie na pod­stawie ich zasług.

Platon uważał, że wszystkim ludziom, tak mężczyznom jak i kobietom, należy dać możliwość wykazania ich przydatności dla klasy strażników (Platon był pierwszym z wielkich filozofów i przez długi czas właś­ciwie jedynym, który sugerował równość płci). Aby zapewnić równe szanse, Platon opowiadał się za wychowaniem i kształ­ceniem wszystkich dzieci przez państwo. Dzieci powinny najpierw przejść przez wszechstronne ćwiczenia fizyczne, nie należy jednak zaniedbywać muzyki, matematyki i innych dyscyplin akademickich. Należy przeprowadzać wielostopniowe, surowe eg­zaminy; osoby, które osiągnęły gorsze wyni­ki, powinny być przydzielone do tych, któ­rzy zajmują się w społeczeństwie działalnoś­cią gospodarczą; uczniowie, którym powio­dło się lepiej, powinni być dalej kształceni. Dodatkowe wykształcenie powinno obej­mować nie tylko normalne przedmioty aka­demickie, ale również studiowanie „filozo­fii”, przez co Platon rozumiał studiowanie jego metafizycznej doktryny o ideach.

W wieku trzydziestu pięciu lat osoby, które w przekonujący sposób wykazały mistrzo­wskie opanowanie zasad teoretycznych, miały rozpocząć piętnastoletnie szkolenie praktyczne. Do grona strażników mogli być przyjęci tylko ci, którzy udowodnili, że w rzeczywistym świecie umieją wykorzys­tać posiadaną wiedzę teoretyczną. Dodat­kowo kandydaci na strażników musieli wykazać w sposób nie budzący wątpliwo­ści, że na pierwszym miejscu stawiają dobro publiczne.

Przynależność do klasy strażników nie dla wszystkich byłaby szczególną atrakcją. Według Platona strażnicy nic powinni być bogaci. Ich własność osobista miała być ograniczona do minimum, nie wolno im było posiadać ani ziemi, ani domów, ani też złota i srebra. Mieli otrzymywać stałe (nie­zbyt duże) uposażenie. Członków klasy strażników obowiązywał zakaz zakładania rodziny; powinni razem jeść i mieć wspól­nych partnerów seksualnych. Zadośćuczy­nieniem dla tych mędrców-filozofów po­winny być nie dobra materialne, ale satys­fakcja z pełnionej służby publicznej. Tak, w skrócie, według poglądów Platona po­winna wyglądać idealna republika.

Rzeczpospolita była powszechnie czytana przez wiele stuleci. Należy jednak stwier­dzić, że propagowany w niej system poli­tyczny nie był wykorzystany jako wzorzec dla jakiegokolwiek rzeczywistego rządu. Przez większość czasu, jaki dzieli nas od Platona, w przeważającej liczbie państw europejskich panowały monarchie dziedzi­czne. W ostatnich stuleciach w niektórych państwach przyjęto demokratyczne formy rządów, zdarzały się również rządy wojs­kowe lub demagogiczne tyranie, takie jak Hitlera i Mussoliniego. Żadna z tych form rządzenia nie przypomina idealnej repub­liki Platona. Koncepcji Platona nie przy­swoiła sobie żadna partia polityczna, nigdy też nie stanowiły one podstawy jakiegoś ruchu politycznego - w tym sensie, w jakim stanowiły ją teorie Karola Marksa. Czy należy zatem wyciągnąć stąd wniosek, że choć mówi się o pracach Platona z dużym szacunkiem, całkowicie pomija się je w pra­ktyce? Sądzę, że tak nie jest.

To prawda, że żaden rząd cywilny w Euro­pie nie wzorował się bezpośrednio na mo­delu Platona. Jednakże istnieje uderzające podobieństwo między pozycją Kościoła ka­tolickiego w średniowiecznej Europie a kla­są strażników u Platona. Kościół średniowieczny stanowił samopodtrzymującą się elitę, której wszyscy członkowie studiowali oficjalną filozofię. W zasadzie wszyscy męż­czyźni, niezależnie od pochodzenia społecz­nego, mogli wejść do stanu kapłańskiego (udział kobiet był jednak wykluczony). Po­dobnie jak u Platona, duchowni w zasadzie nie mieli rodzin i zakładano, że powinni kierować się przed wszystkim troską o wiernych, a nie pragnieniem własnego wywyższenia.

Idee Platona wywarły również wpływ na strukturę rządu Stanów Zjednoczonych. Wielu członków amerykańskiej Konwencji Konstytucyjnej znało polityczne idee Plato­na. Zgodnie z ich zamiarem Konstytucja Stanów Zjednoczonych miała określić spo­sób ujawniania i wypełniania woli ludu, ale zakładali oni również, że Konstytucja za­gwarantuje wybór najmądrzejszych i naj­lepszych ludzi do rządzenia krajem.

Ocena znaczenia Platona jest trudna; jego wielowiekowy wpływ był wprawdzie szero­ki i głęboki, ale subtelny i pośredni. Oprócz teorii politycznych istnieją jeszcze jego roz­ważania na temat etyki i metafizyki, które oddziałały na wielu późniejszych filozofów. Umieściłem Platona znacznie niżej niż Ary­stotelesa głównie dlatego, że Arystoteles był nie tylko filozofem, ale i wielkim uczo­nym. Z drugiej jednak strony Platon umie­szczony jest wyżej niż tacy myśliciele, jak Tomasz Jefferson i Wolter, ponieważ prace tych ostatnich oddziałują na świat dopiero od dwóch lub trzech stuleci, a wpływ Plato­na trwa ponad dwadzieścia trzy wieki.


41

1599-1658

wiki

Oliver Cromwell, wspaniały, porywający przywódca wojskowy, który poprowadził wojska parlamentu do zwycięstwa w wojnie domowej, jest człowiekiem, który w decy­dujący sposób przyczynił się do ustanowie­nia demokracji parlamentarnej jako angiel­skiej formy rządów.

Cromwell urodził się w 1599 r. w Hunting­don w Anglii. W czasach jego młodości Anglia była rozdzierana niesnaskami reli­gijnymi i rządzona przez króla, który był zdecydowanym zwolennikiem monarchii absolutnej i chciał ją realizować w praktyce. Cromwell pochodził z niższej szlachty, był rolnikiem, szlachcicem i gorliwym purytaninem. W 1628 r. został wybrany do Izby Gmin, posłem był jednak bardzo krótko, ponieważ już w rok później król Karol I postanowił rozwiązać parlament i samo­dzielnie rządzić krajem. Następny parla­ment król zwołał dopiero w 1640 r., kiedy potrzebował pieniędzy na wojnę ze Szko­cją. Nowy parlament, do którego Cromwell również został wybrany, zażądał gwarancji i ochrony przed dalszymi samowolnymi rzą­dami króla. Karol I nie chciał jednak pod­porządkować się parlamentowi iw 1642 r. wybuchła wojna między wojskami wiernymi królowi a zwolennikami parlamentu.

Cromwell stanął po stronie parlamentu. Powróciwszy do Huntingdon zebrał od­dział kawalerii do walki przeciw królowi. W ciągu czterech lat trwania wojny jego wybitne zdolności wojskowe zyskiwały ros­nące uznanie. Cromwell odegrał czołową rolę zarówno w bitwie pod Marston Moor (2 lipca 1644 r.), która była punktem zwrot­nym w tej wojnie, jak i w decydującej bitwie pod Naseby (14 czerwca 1645 r.). W 1646 r. wojna zakończyła się uwięzieniem Karola I, a Cromwell zyskał opinię wodza, któremu strona parlamentarna zawdzięczała najwię­ksze sukcesy wojskowe.

Uwięzienie Karola I nie przyniosło pokoju, ponieważ parlament podzielił się na liczne ugrupowania o sprzecznych interesach. Król, wiedząc o tym, unikał ostatecznego porozumienia. Już w rok później zaczęła się nowa wojna; bezpośrednią przyczyną jej wybuchu była ucieczka króla Karola i po­dejmowane przez niego próby zgromadze­nia wojsk. Konflikt zakończył się rozgro­mieniem wojsk królewskich przez Crom­wella, usunięciem z parlamentu bardziej umiarkowanych posłów i egzekucją króla w styczniu 1649 r.

Anglia stalą się republika (zwaną commonwealth), rządzona tymczasowo przez radę państwa, której przewodniczył Cromwell. Niedługo potem rojaliści pozyskał, wpływy w Irlandii i Szkocji i udzielili poparcia synowi zmarłego króla, przyszłemu Karo­lowi 11. Spowodowało to inwazję Cromwel­la na Irlandię i Szkocję; długa wojna skoń­czyła się ostatecznie w 1652 r. całkowitą porażką rojalistów.

Po zakończeniu walk nastąpił czas ustano­wienia nowych władz. Pozostawał jednak wciąż nie rozwiązany problem konstytucyj­nej formy rządu; z problemem tym nie uporano się za życia Cromwella. Purytański wódz był w stanie poprowadzić do zwycięstwa siły, które sprzeciwiły się mona­rchii absolutnej, ale ani jego władza ani prestiż nie wystarczały do rozwiązania kon­fliktów społecznych dzielących jego zwo­lenników, co umożliwiłoby z kolei osiąg­nięcie zgody w kwestii nowej konstytucji. Usunięcie tych konfliktów było trudne dlatego, że splatały się one ściśle ze sprzecznoś­ciami na tle religijnym, prowadzącymi do podziałów nie tylko między katolikami a protestantami, ale również między róż­nymi ugrupowaniami protestantów.

Po objęciu władzy przez Cromwella z par­lamentu zwołanego w 1640 r. pozostała niewielka, niereprezentatywna, ekstremis­tyczna mniejszość, tak zwany Kadłub. Początkowo Cromwell próbował dojść do porozumienia z członkami Kadłuba w sprawie zwołania nowego parlamentu, ale kiedy negocjacje załamały się, rozwiązał Kadłub siłą (20 kwietnia 1653 r.). Od tego czasu do śmierci Cromwella w 1658 r. zwo­ływano i rozpuszczano trzy różne parla­menty. Przyjęto dwie różne konstytucje, ale żadna z nich nie sprawdziła się w praktyce. W czasie całego tego okresu Cromwell rzą­dził przy poparciu armii; faktycznie był dyktatorem wojskowym. Wielokrotne pró­by wprowadzenia demokratycznych form rządu oraz odmowa przyjęcia korony wskazują, że dyktatura nie była tym, czego pragnął; została mu narzucona przez sytua­cję, wskutek niezdolności jego zwolenni­ków do utworzenia sprawnego rządu.

Od 1653 do 1658 r. Cromwell rządził Ang­lią, Szkocją i Irlandią jako lord protektor. W czasie tych pięciu lat zapewnił Anglii dobry rząd i sprawną administrację. Złago­dził różne surowe prawa i popierał szkol­nictwo. Cromwell był zwolennikiem tolera­ncji religijnej; pozwolił Żydom ponownie osiedlić się w Anglii i praktykować swoją religię. (Żydzi zostali wypędzeni z Anglii przeszło trzy wieki wcześniej przez króla Edwarda I). Duże sukcesy odniósł również w polityce zagranicznej. Zmarł w Londynie w 1658 r. na malarię.

Następcą Cromwella był jego najstarszy syn, Richard Cromwell, ale jego rządy nie trwały długo; w 1660 r. na tron powrócił Karol II. Zwłoki Cromwella wykopano z grobu i powieszono na szubienicy, jed­nakże ten akt zemsty nie mógł przesłonić faktu, że walka o monarchię absolutną była już przegrana. Karol II zdawał sobie z tego sprawę i nawet nie próbował kwestionować zwierzchniej roli parlamentu. Gdy jego następca, Jakub II, chciał wskrzesić ab­solutyzm królewski, w wyniku bezkrwawej rewolucji pozbawiono go tronu. Skutek był dokładnie taki, jakiego pragnął Cromwell w 1640 r.: Anglia stała się monarchią konstytucyjną, której król podlegał par­lamentowi; zapewniona była również tole­rancja religijna.

W ciągu trzech wieków, jakie upłynęły od jego śmierci, na temat Cromwella toczono wiele ostrych sporów. Liczni krytycy oskar­żali go o hipokryzję, zwracając uwagę, że Cromwell, który zawsze domagał się zwierzchnictwa parlamentu i sprzeciwiał się samowoli władzy wykonawczej, w rzeczy­wistości ustanowił później dyktaturę wojs­kową. Większość historyków uważa jed­nak, że Cromwell był szczerze oddany idei demokracji i tylko okoliczności od niego niezależne zmuszały go niekiedy do spra­wowania dyktatorskiej władzy. Należy zwrócić uwagę, że Cromwell zawsze był prostolinijny, nigdy nie przyjął korony, nigdy też nie ustanowił trwałej dyktatury, a jego rządy były zazwyczaj umiarkowane i tolerancyjne.

Jak ocenić jego wpływ na historię? Naj­większe znaczenie Cromwella polega oczy­wiście na tym, że był wyśmienitym przywó­dcą wojskowym, który pokonał rojalistów w wojnie domowej. W początkowym okre­sie wojny, dopóki Cromwell nie wysunął się na czołową pozycję w armii, siły parlamen­tarne znalazły się w bardzo trudnej sytuacji i wydaje się zupełnie prawdopodobne, że bez Cromwella nie osiągnęłyby ostatecz­nego zwycięstwa. To dzięki jego sukcesom w Anglii utrzymał się i wzmocnił rząd demokratyczny.

Nie należy przypuszczać, że rządy demo­kratyczne utrzymałyby się w każdym wypa­dku, niezależnie od okoliczności. W XVII w. większość Europy zmierzała do wzmoc­nienia monarchii absolutnej; triumf demo­kracji w Anglii był zjawiskiem sprzecznym z ogólną tendencją. W późniejszych latach przykład angielskiej demokracji znaczył bardzo wiele dla francuskiego oświecenia i rewolucji francuskiej oraz dla ostatecz­nego wprowadzenia rządów demokratycz­nych w Europie Zachodniej. Oczywiste jest także, że triumf sił demokratycznych w An­glii odegrał kluczową rolę w ustanowieniu demokracji w Stanach Zjednoczonych i w innych dawnych koloniach angielskich, ta­kich jak Kanada i Australia. Mimo że sama Anglia zajmuje tylko małą część świata, demokracja przenikała z Anglii na obszary, które wcale do małych nie należą.

Oliver Cromwell zająłby wyższe miejsce na naszej liście, gdyby nie fakt, że zasługi za wprowadzenie instytucji demokratycz­nych w Anglii i Stanach Zjednoczonych należy w niemal równej mierze przypisać filozofowi Johnowi Locke'owi. Trudno jest ocenić, czyje znaczenie jest większe: Cromwella, który był przede wszystkim człowiekiem czynu, czy Locke'a, który był myślicielem. Jednakże uwzględniając in­telektualny klimat okresu, w którym żył Locke, nawet gdyby go nie było, i tak prawdopodobnie w stosunkowo krótkim czasie pojawiłyby się koncepcje polityczne bardzo zbliżone do jego idei. Z drugiej strony, gdyby nie Cromwell, bardzo moż­liwe, że siły parlamentarne przegrałyby wojnę domową.


42

1847-1922

wiki

Alexander Graham Bell urodził się w Edyn­burgu w Szkocji w 1847 r. Chodził zaledwie parę lat do szkoły, otrzymał jednak staran­ne wykształcenie w domu, wiele również nauczył się samodzielnie. Bell zaintereso­wał się problemem odtwarzania głosu w sposób dość naturalny, ojciec jego był bowiem specjalistą w dziedzinie fizjologii narządów mowy, korekcji wymowy i nau­czania głuchoniemych.

Bell przeniósł się do Bostonu w stanie Mas­sachusetts w 1871 r. Właśnie tam w 1875 r. dokonał szeregu odkryć, które doprowadzi­ły do wynalazku telefonu. Wniosek paten­towy na swój wynalazek zgłosił w lutym 1876 r. i parę tygodni później otrzymał patent. (Interesujące, że tego samego dnia co Bell. ale nieco później, inny człowiek, Elisha Gray, zgłosił wniosek patentowy na podob­ne urządzenie).

Wkrótce po przyznaniu mu patentu Bell pokazał telefon na wystawie Centennial Exposition w Filadelfii. Wynalazek wzbu­dził duże zainteresowanie i uzyskał nagro­dę. Mimo to towarzystwo Western Union Telegraph Company odrzuciło ofertę zaku­pu praw do wynalazku za sumę 100 000 dolarów. Wobec tego Bell i jego wspólnicy założyli w lipcu 1877 r. własne przedsiębior­stwo, od którego wywodzi się obecna Ame­rican Telephone and Telegraph Company. Telefon zyskał szybko olbrzymie powodze­nie, a AT&T stało się w końcu największym prywatnym przedsiębiorstwem na świecie. (Od tego czasu podzieliło się na kilka mniejszych firm).

Bell i jego żona posiadali w marcu 1879 r. około 15% udziałów w towarzystwie telefo­nicznym. Chyba jednak nie mieli specjal­nego pojęcia, jak fantastyczne zyski może ono osiągnąć, bo w ciągu siedmiu miesięcy sprzedali większość swoich akcji, średnio po około 250 dolarów za jedną. W lis­topadzie natomiast akcje sprzedawano na giełdzie po 1000 dolarów! (A w marcu, gdy na giełdzie sprzedawano akcje po 65 dola­rów, żona Bella błagała go, by zaczął natychmiast sprzedawać, ponieważ bała się, że akcje już nigdy nie osiągną tak wysokiej ceny!). W 1881 r. sprzedali niepo­trzebnie jeszcze jedną trzecią posiadanych akcji, a mimo to w 1883 r. to, co im zostało, warte było około miliona dolarów.

Dzięki wynalazkowi telefonu Bell stał się bogatym człowiekiem, jednak nigdy nie przerwał pracy naukowej, wynalazł jeszcze parę innych pożytecznych urządzeń (choć o mniejszym znaczeniu). Zajmował sic róż­norodnymi problemami, ale najbardziej in­teresowały go próby pomocy głuchym. Kalectwem tym dotknięta była również jego żona; przed ślubem Bell był jej nau­czycielem. Mieli dwóch synów i dwie cór­ki, obaj synowie zmarli w dzieciństwie. W 1882 r. Bell został obywatelem Stanów Zjednoczonych. Zmarł w 1922 r.

Ocena wpływu Bella zależy od oceny zna­czenia telefonu. Moim zdaniem telefon ma bardzo wielkie znaczenie; naprawdę niewie­le wynalazków znalazło tak powszechne zastosowanie i ma tak ogromny wpływ na nasze codzienne życie.

Ustawiłem Bella niżej od Marconiego, po­nieważ radio jest urządzeniem bardziej wszechstronnym niż telefon. Rozmowy prowadzone przez telefon mogłyby być równie dobrze przeprowadzone przez ra­dio, a jest wiele sytuacji (jak łączność z samolotem w powietrzu), w których tele­fon nie może zastąpić radia. Gdyby był to jedyny istotny argument, zaszeregowałbym Bella znacznie niżej od Marconiego. Należy jednak wziąć pod uwagę dwa inne względy. Po pierwsze, chociaż jakąś pojedyncza roz­mowę można przeprowadzić przez radio zamiast przez telefon, byłoby jednak nie­słychanie trudno zastąpić całą sieć telefoni­czną odpowiednią siecią radiową. Po dru­gie, Bell jako pierwszy wynalazł metodę odtwarzania dźwięku, a metodę tę zaadap­towali następnie i wykorzystali wynalazcy odbiornika radiowego, gramofonu i tym podobnych urządzeń. Z tego właśnie powo­du uważam, że znaczenie Alexandra Gra­hama Bella jest niewiele mniejsze niż Mar­coniego.


43

1881-1955

wiki

Alexander Fleming, odkrywca penicyliny, urodził się w 1881 r. w Lochfield w Szkocji. Ukończywszy Szkołę Medyczną przy szpi­talu St. Mary w Londynie, Fleming po­święcił się badaniom immunologicznym. Później, służąc w czasie I wojny światowej jako lekarz wojskowy, badał zakażenia ran i spostrzegł, że wiele środków antyseptycznych uszkadza komórki ciała ludzkiego w większym nawet stopniu, niż to robią mikroby. Uświadomił sobie, że potrzebny jest jakiś środek, który by zabijał bakterie, ale nie uszkadzał komórek.

Po wojnie Fleming wrócił do szpitala St. Mary. W 1922 r., prowadząc badania, odkrył substancję, którą nazwał lizozymem. Lizozym wytwarzany jest w organiz­mie człowieka, występuje we łzach i wydzielinie błon śluzowych, jest nieszkodliwy dla komórek ciała ludzkiego. Lizozym zabija pewne mikroby, niestety nie te najbardziej szkodliwe dla człowieka. Odkrycie to. jakkolwiek interesujące, nie miało zatem większego znaczenia.

Swojego wielkiego odkrycia dokonał Fle­ming w 1928 r. Jedna z jego laboratoryjnych hodowli bakterii staphylococcus zo­stała przypadkowo wystawiona na działa­nie powietrza i zakażona pleśnią. Fleming zauważył, że wokół pleśni bakterie uległy rozpuszczeniu. Wyciągnął słuszny wniosek, że pleśń wytwarza jakąś substancję, która jest toksyczna dla bakterii staphylococcus. Fleming wkrótce wykazał, że owa substan­cja hamuje rozwój także wielu innych ro­dzajów szkodliwych bakterii. Substancja ta - nazwana przez niego penicyliną od nazwy pleśni (penicillium notatum), która ją wy­twarza - nie wykazywała szkodliwego dzia­łania ani w przypadku ludzi, ani zwierząt. Fleming opublikował swe wyniki w 1929r., ale początkowo nie wywołały one więk­szego zainteresowania. Fleming sugerował, że penicylina mogłaby znaleźć poważne zastosowanie w medycynie, ale sam nie był w stanie znaleźć sposobu oczyszczania pe­nicyliny i przez ponad dziesięć lat ten cudowny lek pozostawał nie wykorzystany. Wreszcie, w końcu lat trzydziestych, dwaj angielscy uczeni Howard Walter Florey i Ernst Boris Chain natknęli się na artykuł Fleminga. Powtórzyli jego doświadczenia i sprawdzili wyniki. Następnie oczyścili peni­cylinę i wypróbowali otrzymaną substancję na zwierzętach doświadczalnych, a w 1941r. podali penicylinę pacjentowi. Wyniki prób wykazały bez żadnych wątpliwości, że nowy lek jest zadziwiająco skuteczny.

Zachęcone przez rządy Wielkiej Brytanii i Stanów Zjednoczonych, do działania przystąpiły teraz wielkie towarzystwa far­maceutyczne, które dość szybko opracowa­ły technologię produkcji dużych ilości peni­cyliny. Początkowo stosowanie penicyliny było zastrzeżone tylko do leczenia ofiar woj­ny, ale w 1944 r. była ona już dostępna w lecznictwie cywilnym Wielkiej Brytanii i Ameryki. Po zakończeniu wojny, w 1945 r., penicylinę stosowano już w całym świecie. Odkrycie penicyliny stało się bodźcem do poszukiwania innych antybiotyków, co w rezultacie doprowadziło do odkrycia wielu „cudownych leków”. Mimo to peni­cylina nadal pozostaje najczęściej stosowa­nym antybiotykiem.

Jednym z powodów utrzymującej się przewagi penicyliny jest jej skuteczność w zwalczaniu bardzo wielu różnych szkod­liwych mikroorganizmów. Lek ten jest sku­teczny w leczeniu syfilisu, rzeżączki, szkar­latyny i błonicy, a także w pewnych przypa­dkach artretyzmu, bronchitu (nieżytu oskrzeli), zapalenia opon mózgowych, za­każenia krwi, czyraków, zakażeń kostnych, zapalenia płuc, gangreny i różnych innych dolegliwości.

Jedną z zalet penicyliny jest szeroki mar­gines bezpieczeństwa przy jej stosowaniu. W przypadkach niektórych infekcji dawka 50 000 jednostek penicyliny jest zupełnie wystarczająca, ale bez obawy można rów­nież wstrzyknąć 100 milionów jednostek. Niewielki procent ludzi jest wprawdzie uczulonych na penicylinę, jednak dla więk­szości lek ten stanowi idealne połączenie skuteczności działania i bezpieczeństwa.

Penicylina uratowała już życie wielu milio­nom ludzi i z pewnością uratuje w przyszło­ści jeszcze dużo więcej istnień. Nikt chyba nie podaje w wątpliwość znaczenia odkry­cia Fleminga. Jego miejsce na naszej liście zależy oczywiście od tego, jaką część zasługi przypisze się Floreyowi i Chainowi. W mo­im odczuciu decydujący był wkład Flemin­ga, który dokonał podstawowego odkry­cia; gdyby nie Fleming, lata mogłyby upły­nąć, nim penicylina zostałaby odkryta. To jasne, że po opublikowaniu przez Fleminga wyników jego badań wcześniej czy później musiało dojść do opracowania udoskona­lonej metody produkcji i oczyszczania peni­cyliny; było to nieuniknione.

Fleming był żonaty, małżeństwo było szczęśliwe; miał jedno dziecko. W 1945 r. otrzymał Nagrodę Nobla wspólnie z Floreyem i Chainem. Zmarł w 1955 r.


44

1632-1704

wiki

John Locke, słynny angielski filozof, był pierwszym pisarzem, który przedstawił w spójnej formie podstawowe zasady de­mokracji konstytucyjnej. Jego poglądy wy­warły silny wpływ na Ojców Założycieli Stanów Zjednoczonych oraz na wielu czo­łowych filozofów francuskiego oświecenia. Locke urodził się w 1632 r. we Wrington w Anglii. Kształcił się na uniwersytecie w Oxfordzie, uzyskując tam w 1656 r. stopień bakałarza, a w 1658 r. - magistra. Jako młody człowiek bardzo interesował się nauką i w wieku trzydziestu sześciu lat został wybrany do Royal Society. Łączyła go bliska przyjaźń ze słynnym chemikiem Robertem Boyle'em; w późniejszym okresie życia zaprzyjaźnił się z Isaakiem Newto­nem. Interesował się również medycyną; właśnie w tej dziedzinie uzyskał bakalaureat. ale leczeniem zajmował się tylko dory­wczo.

Punktem zwrotnym w życiu Locke'a było poznanie lorda Shaftesbury'ego; został jego sekretarzem i lekarzem domowym. Shaftes­bury odgrywał ważną rolę w Anglii jako rzecznik polityki liberalnej; za swoją działa­lność polityczną był nawet przez pewien czas więziony przez króla Karola II. W 1682 r. Shaftesbury uciekł do Holandii, gdzie rok później zmarł. Locke, który ze względu na bliskie związki z Shaftesburym był także podejrzany, zbiegł do Holandii w 1683 r. Pozostawał tam aż do czasu, gdy następca Karola II, król Jakub II, został zdetronizowany w wyniku rewolucji 1688 r. Locke wrócił na stałe do kraju w 1689 r. Nigdy się nie ożenił, zmarł w 1704 r.

Pierwszą książką, która przyniosła Locke'owi sławę, było dzieło Rozważania do­tyczące rozumu ludzkiego (1690 r.). Omówił w nim pochodzenie, naturę i granicę ludz­kiego poznania. W swych poglądach Locke był zdecydowanym empirykiem; wyraźny wpływ na jego przekonania wywarli Fran­cis Bacon i Kartezjusz. Z kolei poglądy Locke'a wpłynęły na takich filozofów, jak biskup George Berkeley, David Hume i Immanuel Kant. Rozważania, najbardziej ory­ginalna praca Locke'a, należy do znanych dzieł klasyki filozofii, wywarła ona jednak mniejszy wpływ na bieg historii aniżeli jego pisma na tematy polityczne.

W Liście o tolerancji (pierwsze wydanie opublikowane anonimowo w 1689 r.) Lo­cke utrzymywał, że państwo nie powinno ingerować w sprawy wyznań religijnych. Już przed Lockiem inni Anglicy wypowia­dali się za tolerancją religijną dla wszyst­kich odłamów protestanckich. W tej sytua­cji mocne argumenty, jakie podał Locke w obronie tolerancji, były czynnikiem, któ­ry spowodował wzrost poparcia społecz­nego dla tej idei. Locke rozciągnął zasadę tolerancji również na wyznawców innych religii, pisząc: ,,Ani poganin, ani mahome­tanin czy żyd nie powinni być z powodu ich religii pozbawieni praw obywatelskich wła­ściwych wspólnocie”. Locke uważał jed­nak, że tolerancja religijna nie powinna obejmować katolików, ponieważ uznają oni zwierzchność obcego władcy, ani też ateistów. Oceniając Locke'a według obec­nych norm, można by uznać, że był on bardzo nietolerancyjny; osądzając go, nale­ży jednak porównać jego poglądy z po­glądami ówcześnie panującymi. Argumen­ty, jakie przytaczał na rzecz tolerancji reli­gijnej, bardziej przemawiały do jego czytel­ników niż czynione przez niego wyjątki. Obecnie, częściowo również dzięki pismom Locke'a, tolerancja religijna obejmuje na­wet te grupy, które według Locke'a nie powinny z niej korzystać.

Jeszcze większe znaczenie ma dzieło Lo­cke'a Dwa traktaty o rządzie (1689 r.), w którym przedstawił najważniejsze zasady liberalnej demokracji konstytucyjnej. Ksią­żka ta wywarła wielki wpływ na myśl polityczną w całym angielskojęzycznym świecie. Locke był przekonany, że każdy człowiek ma naturalne prawa, które nie tylko odnoszą się do życia, ale obejmują również wolność osobistą i prawo własno­ści. Podstawowym zadaniem rządu, twier­dził Locke, jest ochrona obywateli i ich własności. Pogląd ten zwany jest niekiedy „teorią rządu jako nocnego strażnika”. Odrzucając pogląd o boskim pochodzeniu władzy królewskiej, Locke twierdził, że rząd uzyskuje władzę tylko w wyniku przy­zwolenia rządzonych. „Wolność człowieka w społeczeństwie sprowadza się do niepodlegania żadnej innej władzy ustawodaw­czej, a tylko tej powołanej na mocy zgody we wspólnocie”. Locke głosił konsekwen­tnie teorię umowy społecznej. Pojęcie to wywodzi się częściowo z pism wcześniej­szego filozofa angielskiego Thomasa Hobbesa (1588-1679). O ile jednak Hobbes wykorzystywał ideę umowy społecznej do uzasadnienia rządów absolutnych, to wed­ług poglądów Locke'a od umowy społecz­nej można odstąpić:

„Kiedy więc ci prawodawcy usiłują nisz­czyć własność ludu, pozbawić go jej albo lud ten zamienić w niewolników podlegają­cych arbitralnej władzy, sami wstępują w stan wojny z nim. Tym samym jest on zwolniony od dalszego posłuszeństwa i po­zostaje mu powszechny ratunek, jaki Bóg zapewnił wszystkim przed siłą i gwałtem”. Pisał także, iż „ludowi przysługuje nadal zwierzchnia władza do usunięcia lub zmia­ny legislatywy, jeżeli stwierdzi, że jego prawodawcy działają niezgodnie z pokła­danym w nich zaufaniem...” Podjęta przez Locke'a obrona prawa do rewolucji wy­warła silny wpływ na Tomasza Jeffersona i innych rewolucjonistów amerykańskich. Locke wyznawał zasadę podziału władz; sądził jednak, że władza ustawodawcza winna być nadrzędna w stosunku do wła­dzy wykonawczej (a zatem i do sądow­niczej, którą uważał za organ władzy wyko­nawczej). Jako zwolennik nadrzędności władzy ustawodawczej, Locke niemal na pewno byłby przeciwnikiem prawa sądu do orzekania, że jakieś akty ustawo­dawcze są niezgodne z konstytucją.

Locke był stanowczo przekonany o słusz­ności zasady rządów większości, ale mimo to stwierdzał wyraźnie, że rząd nie posiada nieograniczonych praw; większości nie wol­no gwałcić naturalnych praw ludzi ani też samowolnie pozbawiać ich praw własności. Rząd może zabrać czyjąś własność jedynie zgodnie z prawem, za zgodą rządzonych. W Ameryce zasada ta znalazła odbicie w haśle: „Żadnych podatków bez przed­stawicielstwa”.

Jak widać z powyższego, na prawie sto lat przed rewolucją amerykańską Locke wyra­ził właściwie wszystkie jej podstawowe idee. Szczególnie uderzający jest jego wpływ na Tomasza Jeffersona. Idee Locke'a przeni­kały również do Europy, szczególnie do Francji, gdzie pośrednio przyczyniły się do wybuchu rewolucji francuskiej i ogłoszenia francuskiej Deklaracji praw człowieka. Mi­mo że takie postacie, jak Wolter i Tomasz Jefferson, cieszą się większą sławą niż Loc­ke, to jednak prace Locke'a powstały wcze­śniej i wywarły na obydwu silny wpływ. Wydaje się zatem słuszne, by wyprzedzał ich również i na tej liście.


45

1770-1327

wiki

Ludwig van Beethoven, największy kom­pozytor w historii, urodził się w 1770 r. w Bonn w Niemczech. Bardzo wcześnie ujawnił swój talent; jego pierwsze opub­likowane utwory pochodzą z 1783 r. Jako młody człowiek odwiedził Wiedeń, gdzie poznał Mozarta; ich znajomość trwała sto­sunkowo krótko. W 1792 r. Beethoven powrócił do Wiednia i przez pewien czas studiował kompozycję pod kierowni­ctwem Haydna, czołowego wówczas kom­pozytora wiedeńskiego (Mozart zmarł rok wcześniej). W Wiedniu, który był w tym czasie muzyczną stolicą świata, Beethoven miał spędzić resztę swojego życia.

Niezwykła wirtuozeria Beethovena w grze na fortepianie robiła wrażenie na wszyst­kich słuchaczach; dzięki temu szybko zys­kał on powodzenie jako wykonawca, a tak­że jako nauczyciel. Dużo również komponował. Dzieła jego były dobrze przyj­mowane; już w wieku dwudziestu paru lat bez kłopotu sprzedawał je wydawcom.

Gdy Beethoven zbliżał się do trzydziestki, pojawiły się pierwsze sygnały zanikania słuchu; młody kompozytor był, oczywiście, głęboko przejęty tymi złowieszczymi ozna­kami i przez pewien czas myślał nawet o samobójstwie.

Lata 1802-1815 uważane są czasami za środkowy okres kariery Beethovena. W tym okresie, w miarę nasilania się utraty słuchu, Beethoven zaczął unikać ludzi. Wskutek postępującej głuchoty sprawiał na ludziach nieuzasadnione wrażenie mizan­tropa. Miał parę romansów z młodymi damami, ale niestety, wszystkie kończyły się nieszczęśliwie i nigdy nie doszło do małżeństwa.

Beethoven w dalszym ciągu wiele kom­ponował. Z biegiem lat przywiązywał coraz mniej wagi do upodobań ówczesnych słu­chaczy, ale mimo to nadal odnosił sukcesy. Przed ukończeniem pięćdziesięciu lat Bee­thoven ogłuchł zupełnie. Przestał występo­wać publicznie i jeszcze bardziej odsunął się od ludzi. Komponował mniej, a jego dzieła stawały się coraz mniej zrozumiałe. W tym czasie komponował głównie dla siebie i ja­kiegoś wyidealizowanego, przyszłego audy­torium. Miał rzekomo powiedzieć jakiemuś krytykowi: „To nie dla was, to dla przy­szłych czasów”.

Okrutna ironia losu sprawiła, że najbar­dziej utalentowany kompozytor wszech czasów został dotknięty głuchotą. Gdyby w tej sytuacji Beethoven nadludzkim wysił­kiem woli, mimo utraty słuchu, utrzymał dotychczasowy poziom swoich kompozy­cji, byłoby to porywającym i niemal niewia­rygodnym wyczynem. Rzeczywistość okazała się jeszcze bardziej zaskakująca: w okresie kiedy był już zupełnie głuchy, sztu­ka Beethovena wzniosła się na jeszcze wy­ższy poziom. Utwory, które skomponował w ciągu ostatnich lat życia, są powszechnie uważane za jego największe arcydzieła. Zmarł w Wiedniu w 1827 r.. w wieku pięćdziesięciu siedmiu lat.

Długa lista dzieł Beethovena obejmuje dziewięć symfonii, trzydzieści dwie sonaty fortepianowe, pięć koncertów fortepiano­wych, dziesięć sonat na skrzypce i forte­pian, szereg wspaniałych kwartetów skrzy­pcowych, pieśni, utwory operowe i wiele innych. Ważniejsza od ilości jest jednak doskonałość jego dzieł, które łączą w mi­strzowski sposób intensywność uczuć z per­fekcją konstrukcji. Beethoven udowodnił, że pogląd, iż utwory czysto instrumentalne mają jedynie drugorzędne znaczenie, jest niesłuszny: swoimi kompozycjami podniósł ten rodzaj muzyki na najwyższy poziom sztuki.

Beethoven był twórcą nowatorskim; wiele wprowadzonych przez niego innowacji za­chowało trwałą wartość. Beethoven powię­kszył liczebność orkiestry, wydłużył sym­fonię i rozszerzył jej zakres. Wykazał, jak ogromne możliwości kryje fortepian, przy­czyniając się przez to do ugruntowania jego pozycji jako najważniejszego instrumentu muzycznego. Twórczość Beethovena zapo­czątkowała przejście od muzyki klasycznej do romantycznej; dzieła jego zainspirowały wiele rozwiązań charakterystycznych dla romantyzmu.

Beethoven wywarł ogromny wpływ na wie­lu późniejszych kompozytorów, wśród któ­rych znaleźli się artyści tak różniący się stylem gry, jak Brahms. Wagner, Schubert i Czajkowski. Przygotował również grunt pod twórczość Berlioza, Gustava Mahlera, Richarda Straussa i wiciu innych.

Nic ma chyba wątpliwości, że Beethoven przewyższa wszystkich innych muzyków znajdujących się na naszej liście. Mimo że Jan Sebastian Bach jest ceniony niemal w równym stopniu, dzieła Beethovena są bardziej rozpowszechnione i częściej wyko­nywane niż utwory Bacha. Ponadto liczne innowacje wprowadzone przez Beethovena miały głębszy wpływ na dalszy rozwój mu­zyki niż dzieła Bacha.

Ogólnie biorąc, idee polityczne i etyczne można wyrazić słowami łatwiej i jaśniej niż za pomocą muzyki, dlatego też literatu­ra jako dziedzina sztuki wywiera większy wpływ na ludzi niż muzyka. Z tego powodu Beethoven, chociaż jest tak wybitną po­stacią w historii muzyki, znalazł się na liście poniżej Szekspira. Porównując Beethovena z Michałem Aniołem kierowałem się głów­nie faktem, że większość ludzi poświęca wię­cej czasu na słuchanie muzyki niż na oglą­danie obrazów czy rzeźb. Właśnie z tego powodu uważam, że z twórców o równym znaczeniu w uprawianych przez nich dzie­dzinach kompozytorzy wywierają na ogół większy wpływ niż malarze czy rzeźbia­rze. W sumie, wydaje się słuszne umieścić Beethovena mniej więcej w połowie drogi między Szekspirem a Michałem Aniołem.


46

1901-1976

wiki

W 1932 r. Nagrodę Nobla przyznano nie­mieckiemu fizykowi Wernerowi Karlowi Heisenbergowi za jego udział w stworzeniu mechaniki kwantowej, co było jednym z najważniejszych osiągnięć w całej historii nauki.

Mechanika jest działem fizyki, który zaj­muje się ogólnymi prawami rządzącymi ruchem ciał. Jest to podstawowy dział fi­zyki, która, z kolei, jest podstawą nauk przyrodniczych. Na początku XX w. stop­niowo stawało się oczywiste, że znane pra­wa mechaniki nie nadają się do opisu zachowania bardzo małych obiektów, ta­kich jak atomy i cząstki wchodzące w skład struktury atomu. Fakt len był jednocześnie kłopotliwy i zagadkowy, gdyż owe prawa sprawdzały się wyśmienicie w zastosowa­niu do ciał makroskopowych (to znaczy ciał znacznie większych niż pojedyncze atomy).

W 1925 r. Werner Heisenberg przedstawił nowe prawa mechaniki, które w swoich podstawowych założeniach gruntownie ró­żniły się od klasycznej fizyki Newtona. Nowa teoria, po pewnych modyfikacjach wprowadzonych przez następców Heisenberga, sprawdza się doskonale i obecnie uznawana jest za teorię wszystkich ukła­dów fizycznych, niezależnie od ich rodzaju i wielkości.

Można wykazać matematycznie, że w wy­padku układów makroskopowych różnice ilościowe między przewidywaniami mecha­niki kwantowej i mechaniki klasycznej są zbyt małe, by dało sieje zmierzyć. Stąd też mechanika klasyczna, matematycznie zna­cznie prostsza niż mechanika kwantowa, może być nadal stosowana do większości obliczeń naukowych. Jednakże w przypad­ku układów o rozmiarach atomowych prze­widywania mechaniki kwantowej różnią się w zasadniczy sposób od przewidywań me­chaniki klasycznej; doświadczenia wykaza­ły, że w takich wypadkach poprawne są przewidywania mechaniki kwantowej.

Jednym z następstw teorii Heisenberga jest słynna „zasada nieoznaczoności”, którą sfor­mułował w 1927 r. Zasada ta jest powszechnie uważana za jedną z najważniejszych i najbardziej podstawowych reguł w całej nauce. Zasada nieoznaczoności określa teo­retyczne granice możliwości przeprowadza­nia pomiarów naukowych. Konsekwencje tej zasady są ogromne. Jeżeli podstawowe prawa fizyki stwierdzają, że nawet w najbar­dziej idealnych okolicznościach uczony nie zdobędzie dokładnej wiedzy o układzie, któ­ry usiłuje zbadać, to oczywiste jest, że nie można w pełni przewidzieć zachowania się tego układu w przyszłości. Zgodnie z zasadą nieoznaczoności żadne udoskonalenia apa­ratów pomiarowych nie pomogą - nigdy nie pokonamy tej bariery.

Z zasady nieoznaczoności wynika, że fizyka z natury rzeczy pozwala jedynie na dokony­wanie przewidywań statystycznych. (Na przykład uczony badający promieniotwór­czość jest w stanie przewidzieć, że z biliona atomów radu następnego dnia dwa miliony wyemitują promienie gamma, nie może jed­nak przewidzieć, czy będzie promieniować ściśle określony atom radu). W praktyce w wielu sytuacjach nie stanowi to poważ­nego ograniczenia. W wypadkach, w któ­rych chodzi o wielkie liczby, metody statys­tyczne dostarczają z reguły wystarczająco wiarygodnych wskazań, ale w wypadku ma­łych liczb przewidywania statystyczne są w istocie bardzo niepewne. W rzeczywisto­ści, gdy chodzi o niewielkie układy, zasada nieoznaczoności zmusza nas do rezygnacji z przekonania o istnieniu ścisłej przyczynowości w fizyce. Stanowi to bardzo głęboką zmianę u samych podstaw filozofii nauki, tak głęboką, że nawet tak wielki uczony jak Einstein nigdy jej nie zaakceptował. „Nie mo­gę uwierzyć, że Bóg gra w kości ze wszech­światem” - powiedział pewnego razu Ein­stein. Większość współczesnych fizyków uważa jednak, że trzeba pogodzić się ze wszystkimi konsekwencjami mechaniki kwantowej.

Oczywiste jest, że z teoretycznego punktu widzenia teoria kwantowa, może nawet w jeszcze większym stopniu niż teoria względności, zmieniła naszą koncepcję fi­zycznego świata. Następstwa tej teorii nie sprowadzają się jednak tylko do filozofii.

Mechanika kwantowa znalazła praktyczne zastosowanie w takich urządzeniach, jak mikroskop elektronowy, laser i tranzystor, w fizyce jądrowej i energetyce atomowej. Tworzy ona podstawy naszej wiedzy z dzie­dziny spektroskopii; jest szeroko wy­korzystywana w astronomii i chemii. Stosu­je się ją w teoretycznych badaniach tak rozmaitych zagadnień, jak własności ciek­łego helu, wewnętrzna budowa gwiazd, ferromagnetyzm i promieniotwórczość.

Werner Heisenberg urodził się w Niem­czech w 1901 r. Otrzymał doktorat z fizyki teoretycznej na uniwersytecie w Mona­chium w 1923 r. Od 1924 do 1927 r. pra­cował w Kopenhadze u wielkiego duńskie­go fizyka Nielsa Bohra. Pierwszą poważną pracę na temat mechaniki kwantowej opu­blikował w 1925 r.; zasadę nieoznaczoności sformułował w 1927 r. Heisenberg zmarł w 1976 r. w wieku siedemdziesięciu czterech lat; pozostawił żonę i siedmioro dzieci.

Biorąc pod uwagę znaczenie mechaniki kwantowej, czytelnik może wyrazić zdzi­wienie, dlaczego Heisenberg nie zajmuje wyższego miejsca na naszej liście. Heisenberg nie był jednak jedynym poważnym naukowcem zajmującym się tym zagad­nieniem; znaczący wkład wnieśli jego po­przednicy: Max Planck, Albert Einstein, Niels Bohr i francuski uczony Louis de Broglie. Ponadto wielu innych uczonych, w tym Austriak Erwin Schrödinger i An­glik P. A. M. Dirac, w znaczący sposób przyczyniło się do stworzenia teorii kwan­towej już po opublikowaniu przez Heisenberga jego podstawowej pracy. Mimo to sądzę, że Heisenberg był główną po­stacią w rozwoju mechaniki kwantowej; nawet przy podziale zasług jego wkład upoważnia go do wysokiego miejsca na tej liście.


47

1787-1851

wiki

Louis Jacques Mande Daguerre był czło­wiekiem, któremu w końcu lat trzydzies­tych XIX w. udało się opracować pierwszą technikę fotograficzną nadającą się do pra­ktycznego zastosowania.

Daguerre urodził się w 1787 r. w Cormeilles w północnej Francji. Jako młody człowiek zajmował się sztuką. W wieku około trzy­dziestu pięciu lat zaprojektował dioramę - szereg panoramicznych obrazów demons­trowanych przy odpowiednim oświetleniu. Pracując nad dioramą, Daguerre zaintere­sował się możliwością zbudowania urzą­dzenia automatycznie reprodukującego ob­razy, bez użycia pędzla i farby - innymi słowy, możliwością skonstruowania apara­tu fotograficznego.

Pierwsze próby budowy aparatu były nie­udane. W 1827 r. Daguerre poznał Josepha Nicéphore'a Niepce'a, który również pró­bował (z nieco większym powodzeniem) skonstruować aparat fotograficzny. Dwa lata później podjęli współpracę. W 1833 r. Niepce zmarł, ale Daguerre nie zrezyg­nował z dalszych prób. Do 1837 r. udało mu się wynaleźć praktyczną metodę otrzymy­wania zdjęć fotograficznych, znanych jako dagerotypy.

W 1839 r. Daguerre publicznie zademon­strował swoją metodę; nie zgłosił na nią patentu, w zamian za co rząd francuski przyznał pensje zarówno Daguerre'owi, jak i synowi Niepce'a. Doniesienie o wynalaz­ku Daguerre'a wzbudziło ogromną sensa­cję. Daguerre był bohaterem dnia, został obsypany zaszczytami, a dagerotypia nie­bawem weszła do powszechnego użytku. Daguerre wkrótce przeszedł na emeryturę; zmarł w 1851 r. w swoim wiejskim domu pod Paryżem.

Niewiele wynalazków znalazło tak wielo­stronne zastosowanie jak fotografia. Foto­grafia jest szeroko stosowana w każdej dziedzinie badań naukowych, w przemyśle i wojsku. Dla niektórych ludzi jest poważną dziedziną sztuki, dla milionów innych - sympatycznym hobby. Fotografia służy przekazywaniu informacji (a czasem dez­informacji) w szkolnictwie, dziennikarstwie i reklamie. Fotografie są żywym wspomnie­niem przeszłości i dlatego stały się najbar­dziej rozpowszechnioną pamiątką. Kine­matografia, będąca pochodną wynalazku fotografii, prócz tego, że dostarcza rozry­wki, znajduje tak samo wielostronne za­stosowanie jak fotografia.

Żaden wynalazek nie jest w całości tworem jednego człowieka. Również w wypadku fotografii wcześniejsze prace wielu innych ludzi utorowały drogę wynalazkowi Daguer­re'a. Camera obscura (urządzenie podob­ne do bezobiektywowego aparatu fotogra­ficznego, ale bez błony filmowej) wynale­ziono co najmniej osiem wieków przed Daguerre'em. W XVI w. Girolamo Cardano dokonał istotnego kroku naprzód, umieszczając soczewkę w otworze camera obscura. Stanowiło to istotny wstęp do budowy nowoczesnego aparatu fotografi­cznego, ponieważ jednak uzyskiwany obraz był nietrwały, trudno byłoby go uznać za wczesną wersję fotografii. Innego ważnego odkrycia, poprzedzającego wynalazek fo­tografii, dokonał w 1727 r. Johann Schulze. Stwierdził on, że sole srebra reagują na światło. Schulze wykorzystał nawet swoje odkrycie do sporządzenia kilku nietrwa­łych obrazów, jednakże dalej tym pomys­łem już się nie zajmował.

Najbardziej do wynalazku Daguerre'a zbli­żył się jego poprzednik, Niepce, który póź­niej współpracował z Daguerre'em. Około 1820 r. Niepce odkrył, że asfalt syryjski jest wrażliwy na światło. Zastosował tę światło­czułą substancję w camera obscura i udało mu się otrzymać w ten sposób pierwsze w świecie zdjęcia fotograficzne. (Jedno z je­go zdjęć wykonanych w 1826 r. zachowało się do dziś). Z tego właśnie powodu nie­którzy uważają, że to Niepce powinien zostać uznany za wynalazcę fotografii. Me­toda Niepce'a była jednak zupełnie nie­przydatna w praktyce; wymagany czas na­świetlania wynosił około ośmiu godzin, a nawet po tak długim naświetlaniu uzys­kiwane zdjęcia nie były ostre.

W metodzie Daguerre'a obraz powstaje na płytce pokrytej jodkiem srebra. Do po­wstania obrazu potrzebny był czas naświet­lania od piętnastu do dwudziestu minut; było to dość niewygodne, ale czas ten był już tak krótki, że metodę można było stosować w praktyce. W ciągu dwu lat od publicznej prezentacji metody Daguerre'a zgłoszono propozycję małej modyfikacji, polegającej na dodaniu bromku srebra do jodku srebra, używanego w charakterze substancji światłoczułej. Ta drobna zmiana spowodowała znaczne skrócenie czasu na­świetlania, co umożliwiło wykonywanie zdjęć portretowych.

W 1839 r., niedługo po ogłoszeniu przez Daguerre'a jego odkryć, William Henry Fox Talbot, angielski uczony, publicznie oznaj­mił, że wynalazł inną technikę fotograficzną, w której najpierw uzyskuje się odbitkę nega­tywową, czyli tak jak się to robi obecnie. Ciekawe, że Talbot wykonał pierwsze foto­grafie w 1835 r., na dwa lata przed pierw­szym dagerotypem, ale, zajęty wieloma in­nymi pracami, przerwał na pewien czas eksperymenty fotograficzne. Gdyby tak się nie stało, prawdopodobnie opracowałby praktyczną metodę robienia fotografii wcze­śniej niż Daguerre i to on byłby dziś uważa­ny za wynalazcę fotografii.

Z biegiem lat do techniki fotograficznej wprowadzono mnóstwo udoskonaleń: pro­ces mokrej płyty, proces suchej płyty, nowo­czesny film rolkowy, fotografię barwną, obrazy ruchome, czyli film, fotografię polaroidową i kserografię. Mimo że wielu ludzi zajmowało się wynalazkiem fotografii, są­dzę, że wkład Louisa Daguerre'a jest naj­ważniejszy. Nikomu przed nim nie udało się opracować metody nadającej się do wyko­rzystania w praktyce, technika zaś, którą wynalazł Daguerre, była praktyczna i wkró­tce znalazła powszechne zastosowanie. Wy­nalazek Daguerre'a stał się ponadto silnym bodźcem do dalszych odkryć. Prawdą jest, że stosowana obecnie metoda różni się zna­cznie od dagerotypii, ale gdyby nawet nie wprowadzono żadnego z późniejszych udos­konaleń, to i tak dzięki dagerotypii dys­ponowalibyśmy praktyczną techniką foto­graficzną.


48

1733-1330

wiki

Simón Bolívar zwany jest często „Jerzym Waszyngtonem Ameryki Południowej” ze względu na rolę, jaką odegrał w wyzwole­niu pięciu krajów Ameryki Południowej (Kolumbii, Wenezueli, Ekwadoru, Peru i Boliwii) spod panowania hiszpańskiego. Chyba żadna postać polityczna nie ode­grała tak dominującej roli w historii całego kontynentu jak Bolívar. Bolívar urodził się w 1783 r. w Caracas w Wenezueli. Należał do arystokratycznej ro­dziny pochodzenia hiszpańskiego. W wieku dziewięciu lat został sierotą. W okresie doj­rzewania pozostawał pod silnym wpływem koncepcji i ideałów francuskiego oświece­nia. Czytał dzieła takich filozofów, jak John Locke, Rousseau, Wolter i Monteskiusz.

Jako młody człowiek Bolívar zwiedził sze­reg krajów europejskich. W 1805 r. w Rzymie na Wzgórzu Awentyńskim złożył uro­czyste ślubowanie, że nie spocznie, dopóki jego ojczyzna nie zostanie uwolniona spod władzy Hiszpanii.

W 1808 r. Napoleon Bonaparte najechał na Hiszpanię i postawił swojego brata na czele rządu hiszpańskiego. Pozbawiając hiszpań­ską rodzinę królewską rzeczywistej władzy, Napoleon stworzył koloniom południowo­amerykańskim nadzwyczajną okazję do rozpoczęcia walki o własną niezależność polityczną.

Początkiem powstania przeciwko panowa­niu Hiszpanów było obalenie hiszpańskie­go gubernatora Wenezueli w 1810 r. For­malną deklarację niezależności ogłoszono w 1811 r., w tym samym roku Bolívar został oficerem armii powstańczej. Jednak w rok później wojska hiszpańskie opanowały sy­tuację w Wenezueli, przywódca powstania, Francisco Miranda, został uwięziony, a Bolívar uciekł z kraju.

W następnych latach toczyły się walki, w których zwycięstwa odnoszono na zmia­nę z druzgocącymi klęskami. Mimo to Bolívar nigdy nie ugiął się w swym po­stanowieniu. Przełom nastąpił w 1819 r., gdy Bolívar poprowadził swoją niewielką armię oberwańców poprzez rzeki, równiny i wysoko położone górskie przełęcze w An­dach do ataku na wojska hiszpańskie w Ko­lumbii. Zwyciężył tam w decydującej bitwie pod Boyaca (7 sierpnia 1819 r.), będącej punktem zwrotnym w prowadzonej wojnie. Wenezuela uzyskała niezależność w 1821 r., a Ekwador w 1822 r.

W tym samym czasie argentyński patriota Jose de San Martin uwolnił Argentynę i Chile spod hiszpańskiego panowania i dążył do oswobodzenia Peru. Obaj oswobodziciele spotkali się w mieście Guayaquil w Ek­wadorze latem 1822 r. Nie mogli jednak uzgodnić planu współpracy i skoordynować swoich wysiłków w walce z Hiszpanią. San Martin nie chciał się wdawać w walkę o władzę z ambitnym Bolívarem (z której korzyść wyniosłaby tylko Hiszpania), wobec czego postanowił zrezygnować z dowodze­nia i wyjechał z Ameryki. W 1824 r. wojska Bolívara uwolniły terytorium obecnego Pe­ru, a w 1825 r. rozgromiły wojska hiszpańs­kie w Górnym Peru (dzisiejsza Boliwia).

W końcowych latach życia Bolívara spot­kały niepowodzenia. Pragnął on doprowa­dzić do powstania federacji nowych państw Ameryki Południowej, na wzór Stanów Zjednoczonych. Rzeczywiście, Wenezuela, Kolumbia i Ekwador utworzyły republikę Wielkiej Kolumbii, a Bolívar został jej pre­zydentem. Niestety, tendencje odśrodkowe w Ameryce Południowej były dużo silniejsze niż w koloniach Ameryki Północnej; na kongres państw Ameryki Łacińskiej zwoła­ny przez Bolívara w 1826 r. przybyły tylko cztery państwa. W istocie, zamiast procesu przyłączania się innych państw do Wielkiej Kolumbii, nastąpił wkrótce początek roz­padu republiki. Wybuchła wojna domowa, a w 1828 r. dokonano nawet zamachu na życie Bolívara. W 1830 r. oderwały się Wenezuela i Ekwador. Zdając sobie sprawę z tego, że on sam stanowi przeszkodę na drodze do pokoju, Bolívar ustąpił w kwiet­niu 1830 r. Umarł na wygnaniu w grudniu 1830 r., rozgoryczony i zubożały.

Z pewnością Bolívar był bardzo ambitnym człowiekiem; w razie potrzeby sięgał po władzę dyktatorską. Mimo wszystko jed­nak, gdy trzeba było dokonać wyboru, podporządkowywał swoje osobiste ambicje dobru publicznemu oraz ideałowi demokracji i zawsze wyrzekał się dyktatorskiej władzy. Nie przyjął tronu, który mu ofiaro­wano. Na pewno uważał, że tytuł „El Libertador” (Oswobodziciel), którym go obda­rzono, był większym zaszczytem niż jakikol­wiek tytuł królewski.

Nie ma wątpliwości co do tego, że Bolívar był pierwszoplanową postacią w procesie wyzwalania Ameryki Łacińskiej spod kolo­nialnych rządów. Był przywódcą ideologicz­nym ruchu; pisał artykuły, wydawał gazety, wygłaszał przemówienia, prowadził kore­spondencję. Był niezmordowany w zdoby­waniu funduszów na prowadzenie walki. Był też głównym dowódcą wojskowym sił po­wstańczych.

Błędem byłoby uznanie Bolívara za wiel­kiego wodza; pokonane przez niego armie nie były ani duże, ani dobrze dowodzone. Bolívar nie był szczególnie utalentowanym strategiem i taktykiem. (Nie dziwi to specjal­nie, nie miał przecież żadnego wykształcenia wojskowego). Nadrabiał wszystkie swoje braki niezwykłym hartem w obliczu prze­ciwności. Po każdej doznanej porażce, gdy inni gotowi byli zaniechać walki. Bolívar bez najmniejszego wahania zbierał wojska i wal­czył nadal.

W moim przekonaniu Bolívar wywarł więk­szy wpływ na historię niż takie znane po­stacie, jak Juliusz Cezar czy Karol Wielki. Zmiany, jakie nastąpiły w wyniku jego dzia­łań, okazały się trwalsze i obejmowały zna­cznie większy obszar. Umieściłem go jednak niżej niż Aleksandra Wielkiego, Adolfa Hit­lera i Napoleona, ponieważ bez ich udziału nie doszłoby do tego, co nastąpiło za ich sprawą, trudno zaś sobie wyobrazić, by kraje Ameryki Łacińskiej tak czy owak nie zdobyły w końcu niezależności.

Najciekawsze i najważniejsze jest porów­nanie Bolívara z Jerzym Waszyngtonem. Podobnie jak Waszyngton, Bolívar dowodził nielicznym i źle wyszkolonym wojskiem. Pieniędzy nie było i często jedynie charyz­matyczny przywódca był w stanie zapobiec rozsypce armii.

W odróżnieniu od Waszyngtona Bolívar uwolnił swoich własnych niewolników. W wyzwalanych krajach wydawał odpowied­nie proklamacje i postanowienia konstytu­cyjne, usilnie dążąc do zniesienia niewolnic­twa. Jego starania nie zakończyły się jednak całkowitym powodzeniem; w chwili śmierci Bolívara w Ameryce Łacińskiej niewolnic­two nadal jeszcze istniało.

Miał złożoną i interesującą osobowość: dra­matyczną, śmiałą i uczuciową. Był przystoj­ny i miał mnóstwo przygód miłosnych. Dalekowzroczny idealista, nie dorównywał jednak Waszyngtonowi pod względem zdol­ności administracyjnych; bardziej też był czuły na pochlebstwa. Był znacznie ambit­niejszy niż Waszyngton - ku szkodzie wy­zwalanych przez siebie krajów. Z drugiej strony Bolívar nie interesował się zupełnie korzyściami materialnymi; był bogaty, kiedy zaczął się zajmować polityką, i biedny, gdy się z niej wycofał.

Terytorium wyzwolone przez Bolívara było znacznie większe niż Stany Zjednoczone w początkach swego istnienia. Jest jednak oczywiste, że Bolívar jest postacią mniej znaczącą od Waszyngtona, po prostu dlate­go, że Stany Zjednoczone odgrywają dużo większą rolę w historii niż kraje wyzwolone przez Bolívara.


49

1596-1650

wiki

Kartezjusz (René Descartes), słynny fran­cuski filozof, uczony i matematyk, urodził się w 1596 r. w wiosce La Haye. W młodości uczęszczał do doskonałego kolegium jezui­tów w La Fleche. W wieku dwudziestu lat ukończył prawo na uniwersytecie w Poi­tiers, później jednak nigdy prawem się nie zajmował. Mimo że sam miał doskonałe wykształcenie, Kartezjusz był przekonany, że w każdej dziedzinie, z wyjątkiem mate­matyki, brak jest rzetelnej wiedzy. Postano­wił, że nie będzie dalej studiować, a zamiast tego uda się w podróż po Europie, aby zobaczyć świat z bliska. Pochodził z zamoż­nej rodziny i miał dostatecznie duże do­chody, by móc swobodnie zwiedzać inne kraje.

Od 1616 do 1628 r. Kartezjusz wiele po­dróżował. Przez krótki czas służył w trzech różnych armiach (holenderskiej, bawars­kiej i węgierskiej), nie wiadomo jednak, czy uczestniczył w jakichś działaniach wojen­nych. Zwiedził także Włochy, Polskę, Danię i inne kraje. W tych latach Kartezjusz sfor­mułował metodę, którą uważał za uniwer­salny sposób dochodzenia do prawdy. Ma­jąc trzydzieści dwa lata, postanowił za po­mocą tej metody dokonać próby skonstruo­wania całościowego obrazu świata. Osiadł w Holandii, gdzie mieszkał przez następne dwadzieścia jeden lat. (Wybrał Holandię ze względu na istniejącą tam większą swobodę intelektualną, a ponadto wolał żyć z dala od życia towarzyskiego Paryża, które odciągało go od pracy).

Około 1629 r. napisał książkę Prawidła kierowania umysłem, w której przedstawił w zarysie swoją metodę. (Książka pozostała nie ukończona, prawdopodobnie Kartez­jusz nie miał zamiaru jej publikować; pierw­sze wydanie ukazało się przeszło pięćdziesiąt lat po jego śmierci). W latach 1630-1634 Kartezjusz zastosował swoją metodę w ba­daniach w dziedzinie nauk przyrodniczych. Wykonywał sekcje zwłok, by dowiedzieć się czegoś więcej o anatomii i fizjologii. Prowa­dził szeroko zakrojone badania w dziedzinie optyki, meteorologii, matematyki i w szere­gu innych gałęzi nauki.

Kartezjusz zamierzał przedstawić wyniki swoich badań naukowych w książce, która miała nosić tytuł Świat (Le Monde). W roku 1633, kiedy książka była na ukończeniu, Kartezjusz dowiedział się, że władze kościel­ne we Włoszech skazały Galileusza za popa­rcie teorii Kopernika o ruchu Ziemi dookoła Słońca. Jakkolwiek w Holandii Kartezjusz nie podlegał władzom katolickim, postano­wił jednak, że ostrożniej będzie książki nie wydawać, ponieważ i on bronił tam teorii kopernikańskiej. Zamiast niej opublikował w 1637 r. swoją słynną książkę Rozprawa o metodzie dla właściwego kierowania rozu­mem i dochodzenia do prawdy w naukach (tytuł zwykle skracany do Rozprawa o meto­dzie).

Rozprawa została napisana w języku fran­cuskim, a nie po łacinie, tak aby czytać ją mogli wszyscy inteligentni ludzie, także i ci, którzy nie mieli klasycznego wykształcenia. Dołączono do niej trzy eseje; Kartezjusz podał w nich przykłady odkryć, których dokonał, posługując się swoją metodą. W pierwszym załączniku. La dioptrique, przedstawił prawo załamania światła (pra­wo to odkrył już wcześniej Willebrord Snell). Opisał również soczewki i różne przyrządy optyczne, działanie oka i jego wady; przed­stawił także teorię światła, będącą wstępną wersją teorii falowej sformułowanej później przez Christiaana Huygensa. Drugi załącz­nik zawierał pierwsze w historii nowoczesne omówienie zjawisk atmosferycznych. Kar­tezjusz omówił tam takie zjawiska, jak chmury, deszcz i wiatr, oraz podał prawid­łowe wyjaśnienie powstawania tęczy. Prze­ciwstawiał się twierdzeniu, że ciepło jest niewidoczną substancją, fluidem, i wyciąg­nął prawidłowy wniosek, że jest ono formą wewnętrznego ruchu. (Pogląd ten głosił już wcześniej Francis Bacon i inni). W trzecim załączniku, La geometrie, Kartezjusz przed­stawił swoje najważniejsze osiągnięcie nau­kowe - geometrię analityczną. Stanowiła ona wielki postęp w matematyce i utorowała drogę rachunkowi różniczkowemu i całko­wemu Newtona.

Najbardziej interesującą częścią filozofii Ka­rtezjusza jest zapewne jego punkt startu. Świadomy tego, z jak wieloma błędnymi Pojęciami zgadzano się powszechnie, do­szedł do wniosku, że chcąc dotrzeć do prawdy, trzeba podejść do wszystkiego zu­pełnie na nowo. Zaczął zatem podawać w wątpliwość wszystko, czego uczyli go nauczyciele, wszystkie swoje najbardziej ho­łubione przekonania, swoje zdroworozsąd­kowe zasady - nawet istnienie świata ze­wnętrznego, nawet własne istnienie - jed­nym słowem, wszystko.

Prowadziło to, oczywiście, do pytania: jak można pokonać takie całkowite zwątpienie i posiąść rzetelną wiedzę o czymkolwiek? Za pomocą szeregu prostych argumentów me­tafizycznych Kartezjusz zdołał jednak, ku swojej satysfakcji, udowodnić, że on sam istnieje („myślę, więc jestem”), że Bóg ist­nieje i że istnieje cały świat zewnętrzny. Był to punkt wyjścia jego teorii.

Znaczenie metody Kartezjusza jest dwoja­kie. Po pierwsze, w centrum swojego sys­temu filozoficznego postawił on podstawo­we pytanie epistemologiczne: „Jakie jest pochodzenie wiedzy ludzkiej?” Wcześniejsi filozofowie próbowali opisać naturę świata. Kartezjusz uczył, że na takie pytanie można odpowiedzieć poprawnie tylko łącznie z od­powiedzią na inne: „W jaki sposób poznaję?”

Po drugie, Kartezjusz sugerował, że powin­niśmy zaczynać nie od wiary, lecz od zwąt­pienia. (Było to podejście całkowicie od­mienne niż św. Augustyna i większości śred­niowiecznych teologów, którzy uważali, że na początku powinna być wiara). Prawdą jest, że Kartezjusz doszedł do konkluzji zgodnych z ortodoksyjną teologią, jednakże jego czytelnicy przywiązywali większą wagę do metody, której był rzecznikiem, niż do wyciąganych przez niego wniosków. Obawy Kościoła, że pisma Kartezjusza będą miały w końcu wywrotowy wpływ, okazały się całkowicie uzasadnione.

W swojej filozofii Kartezjusz kładł nacisk na rozróżnienie materii myślącej i materii rozciągłej (rozumu i przedmiotów material­nych, duszy i ciała); w tym względzie był rzecznikiem konsekwentnego dualizmu. Rozróżnienie to wprowadzono już wcześ­niej, ale pisma Kartezjusza stały się bodźcem do dyskusji filozoficznej na ten temat. Poru­szone przez niego problemy po dziś dzień pozostają w centrum uwagi filozofów i wciąż nie zostały rozwiązane.

Duży wpływ wywarły również koncepcje Kartezjusza dotyczące fizycznego wszech­świata. Uważał on, że całym światem, z wy­jątkiem Boga i duszy ludzkiej, rządzą prawa mechaniki i dlatego wyjaśnienia wszystkich zjawisk przyrody można szukać w przy­czynach mechanicznych. Z tego powodu odrzucał astrologię, magię i inne przesądy. Podobnie odrzucał wszystkie teologiczne wyjaśnienia zdarzeń (inaczej mówiąc, szukał ich bezpośrednich przyczyn mechanicznych i odrzucał koncepcję, iż przyczyną zdarzeń jest służenie jakiemuś odległemu, ostatecz­nemu celowi). Z poglądów Kartezjusza wy­nikało, że zwierzęta są w zasadzie skom­plikowanymi maszynami, a ciało ludzkie podlega również zwykłym prawom mecha­niki. Pogląd ten stał się jednym z fundamen­talnych założeń nowożytnej fizjologii.

Kartezjusz popierał badania naukowe i uważał, że ich zastosowanie w praktyce może wyjść społeczeństwu na korzyść. Uwa­żał, że uczeni powinni unikać niejasnych pojęć i starać się opisywać świat za pomo­cą równań matematycznych. Wszystko to brzmi bardzo nowocześnie, ale Kartezjusz, mimo że sam przeprowadzał obserwacje, w istocie nigdy nie podkreślał kluczowego znaczenia eksperymentu w metodzie nauko­wej.

Już na parę lat przed Kartezjuszem słynny brytyjski filozof Francis Bacon wskazywał na potrzebę badań naukowych oraz na korzyści z nich wynikające. Słynna formuła Kartezjusza: „Myślę, więc jestem” też nie jest oryginalna; wypowiedziana została po­nad 1200 lat wcześniej przez św. Augustyna (choć oczywiście innymi słowami). Podob­nie „dowód” Kartezjusza na istnienie Boga jest jedynie wariantem ontologicznego do­wodu św. Anzelma (1033-1109).

W 1641 r. Kartezjusz opublikował swoją kolejną słynną książkę Medytacje. Inne jego dzieło, Zasady filozofii, ukazało się w 1644 r. Obie książki były napisane po łacinie, ale ich przekłady na francuski wyszły już w 1647 r. Kartezjusz posługiwał się elegancką prozą, ale ton jego wykładu jest zaskakująco staro­świecki, często przypomina styl średniowie­cznych scholastyków (być może z powodu racjonalistycznego nastawienia). W prze­ciwieństwie do niego Francis Bacon, choć urodzony trzydzieści pięć lat wcześniej, pisał stylem całkowicie nowoczesnym.

Z pism Kartezjusza wyraźnie wynika, że głęboko wierzył w Boga. Sam uważał się za dobrego katolika, jednak Kościołowi nie podobały się jego poglądy. Prace Kartez­jusza znalazły się na katolickim indeksie książek zakazanych. Nawet w protestanc­kiej Holandii (która w owym czasie była prawdopodobnie najbardziej tolerancyjnym krajem w Europie) Kartezjusz został oskar­żony o ateizm i miał kłopoty z władzami.

W 1649 r. Kartezjusz przyjął bardzo korzys­tną finansowo propozycję królowej szwedz­kiej Krystyny, która zapraszała go do Sztok­holmu w charakterze jej prywatnego nau­czyciela. Kartezjusz lubił ciepło i zawsze z przyjemnością spał do późna w dzień. Był bardzo przygnębiony, gdy dowiedział się, że królowa chce mieć lekcje o godzinie piątej rano! Obawiał się, że zimne powietrze po­ranne może być zabójcze dla jego zdrowia. Tak istotnie było - wkrótce dostał zapalenia płuc. Zmarł w lutym 1650 r., zaledwie cztery miesiące po przyjeździe do Szwecji.

Kartezjusz nigdy się nie ożenił, miał jednak dziecko, córkę, która niestety zmarła młodo. Filozofia Kartezjusza była ostro krytykowa­na przez wielu jego współczesnych, którzy uważali, iż opiera się ona na błędnym kole w rozumowaniu. Późniejsi filozofowie wska­zali wiele niedociągnięć w jego systemie i trudno byłoby dziś znaleźć kogoś, kto broniłby jego filozofii z pełnym przekona­niem. Znaczenie filozofa nie polega jednak tylko na poprawności jego systemu filozofi­cznego; większą wagę ma wpływ wywierany przez jego idee - albo raczej przez idee, jakie inni czerpią z jego pism. Jeśli oceniać Kartez­jusza według takiego kryterium, nie ma żadnej wątpliwości, że był on ważną po­stacią historyczną.

Co najmniej pięć koncepcji Kartezjusza po­ważnie oddziałało na myśl filozoficzną i nau­kę w Europie: (a) mechanistyczny pogląd na wszechświat; (b) pozytywne podejście do badań naukowych; (c) nacisk, jaki kładł na stosowanie matematyki w nauce; (d) popie­ranie metodologicznego sceptycyzmu; (e) waga, jaką przywiązywał do epistemologii (teorii poznania).

Oceniając ogólne znaczenie Kartezjusza wziąłem także pod uwagę jego imponujące osiągnięcia naukowe, a szczególnie odkry­cie geometrii analitycznej. Był to czynnik, który przekonał mnie, by umieścić Kartez­jusza znacznie wyżej od takich wybitnych filozofów, jak Wolter, Rousseau i Francis Bacon.


50

1475-1564

wiki

Wielki artysta odrodzenia Michał Anioł (Michelangelo Buonarroti) jest wybitną po­stacią w historii sztuk plastycznych. Wspa­niały malarz, rzeźbiarz i architekt, pozos­tawił arcydzieła, które już od ponad czte­rech wieków wywierają na widzach ogrom­ne wrażenie. Jego prace miały duży wpływ na późniejszy rozwój malarstwa i rzeźby w Europie.

Michał Anioł urodził się w 1475 r. w Caprese we Włoszech, około 60 km od Floren­cji. Wcześnie ujawnił swój talent i w wieku trzynastu lat został uczniem słynnego mala­rza Ghirlandaia we Florencji. W wieku piętnastu lat Michał Anioł zamieszkał w pałacu Medyceuszy, gdzie traktowano go niemal jak członka rodziny; chłopcem zao­piekował się sam Wawrzyniec Wspaniały, władca Florencji. Niezwykły talent Micha­ła Anioła był dla wszystkich oczywisty; jego częstymi zleceniodawcami byli papieże i świeccy monarchowie. Mieszkał w roz­maitych miejscowościach, jednak większą część życia spędził w Rzymie i Florencji. Zmarł w Rzymie w 1564 r., tuż przed ukończeniem osiemdziesięciu dziewięciu lat. Nigdy się nie ożenił.

Michał Anioł nie był tak uniwersalnym geniuszem jak starszy od niego Leonardo da Vinci, ale jego wszechstronność jest imponująca. Był naprawdę jedynym artys­tą, być może jedynym człowiekiem w histo­rii, który osiągnął najwyższy szczyt dosko­nałości w dwóch różnych dziedzinach dzia­łalności ludzkiej. Jako malarz Michał Anioł znajduje się na samym szczycie lub blisko niego, tak ze względu na walory jego wspa­niałych dzieł, jak i na wpływ, który wywarł na późniejszych malarzy. Monumentalne freski, którymi ozdobił sklepienie Kaplicy Sykstyńskiej w Rzymie, są podziwiane jako jedno z największych osiągnięć artystycz­nych wszech czasów. Michał Anioł uważał się jednak przede wszystkim za rzeźbiarza i wielu krytyków sądzi, że był on najwięk­szym rzeźbiarzem w historii. Posągi Dawi­da i Mojżesza, na przykład, czy słynna Pietà - to wszystko dzieła o niezrównanej artystycznej doskonałości.

Michał Anioł był również bardzo utalen­towanym architektem. Jego powszechnie znanym osiągnięciem w tej dziedzinie jest projekt kaplicy Medyceuszów we Florencji. Przez wiele lat był również naczelnym ar­chitektem Bazyliki św. Piotra w Rzymie.

W ciągu swego życia Michał Anioł napisał wiele utworów poetyckich, z których za­chowało się około 300. Liczne sonety i inne wiersze opublikowane zostały wiele lat po jego śmierci. Jego utwory poetyckie po­zwalają na dość dobry wgląd w jego osobo­wość i dowodzą, że był obdarzony talentem poetyckim.

Jak wyjaśniłem w rozdziale na temat Szeks­pira, w moim przekonaniu sztuka i artyści mają na ogół stosunkowo mały wpływ na historię ludzkości i życie codzienne. Z tego właśnie powodu Michał Anioł, mimo że był wyjątkowym geniuszem artystycznym, fi­guruje niżej na tej liście niż uczeni i wynala­zcy, z których wielu jest od niego znacznie mniej znanych.


51

1042-1099

wiki

Niewiele ludzi pamięta obecnie papieża Urbana II, a przecież należy on do tych - tak nielicznych - ludzi, których wpływ na historię ludzkości był oczywisty i bezpośre­dni. To właśnie Urban II był papieżem, którego wezwanie do wojny o wyzwolenie Ziemi Świętej z rąk muzułmanów zapocząt­kowało wyprawy krzyżowe.

Urban, którego oryginalne imię i nazwisko brzmiało Otto de Lagery, urodził się około 1042 r. w pobliżu miasta Chatillon-sur-Marne we Francji. Pochodził z dobrej, szlacheckiej rodziny, otrzymał staranne wykształcenie. Jako młody człowiek był archidiakonem w Reims, później został kolejno zakonnikiem w Cluny, przeorem tego zakonu, kardynałem, wreszcie w 1088 r. został wybrany na papieża.

Urban był silnym, zdecydowanym papie­żem i przewidującym politykiem, ale to nie dzięki tym cechom zasłużył na miejsce w tej książce. Pamięć potomnych zapewniło mu wydarzenie, które nastąpiło 27 listopada 1095 r. Na ten dzień Urban II zwołał synod do Clermont we Francji. Tam, wobec tysię­cy zgromadzonych, Urban wygłosił prze­mówienie, prawdopodobnie jedyne tak skuteczne w historii, które wywierało wpływ na Europę przez parę następnych stuleci. Urban wystąpił przeciwko Turkom seldżuckim okupującym Ziemię Świętą, protestował przeciw bezczeszczeniu miejsc świętych dla chrześcijan oraz przeciw napa­stowaniu chrześcijańskich pielgrzymów. Nalegał, by całe chrześcijaństwo zjednoczy­ło się w świętej wojnie i wyruszyło na wyprawę krzyżową w celu odzyskania Zie­mi Świętej. Urban był jednak zbyt intelige­ntny, by odwoływać się tylko do pobudek altruistycznych; mówił także o tym, jak płodna i bogata jest Ziemia Święta, o wiele bogatsza niż przeludnione kraje chrześcijań­skiej Europy. Wreszcie papież ogłosił, że uczestnictwo w wyprawie zastąpi wszystkie nałożone pokuty i zapewni krzyżowcom odpuszczenie wszystkich grzechów.

Doskonałe przemówienie Urbana, odwołu­jące się jednocześnie do najszlachetniej­szych i do najbardziej egoistycznych pobu­dek jego słuchaczy, wzbudziło szalony en­tuzjazm wśród zgromadzonych. Zanim skończył, większość wznosiła już okrzyk: „Deus le volt!” (Bóg tak chce), który wkrót­ce stał się zawołaniem bojowym krzyżow­ców. W parę miesięcy później pierwsza kru­cjata wyruszyła w drogę, dając początek długiej serii świętych wojen. W ciągu mniej więcej dwustu lat zorganizowano w sumie osiem dużych wypraw i wiele mniejszych. Co do samego Urbana, to zmarł on w roku 1099, dwa tygodnie po zdobyciu Jerozoli­my przez pierwszą wyprawę krzyżową. Nie­stety, wiadomość ta już do niego nie do­tarła.

Wydaje się, że nie ma żadnej potrzeby wyjaśniać znaczenia wypraw krzyżowych. Podobnie jak wszystkie wojny miały one bezpośredni wpływ na ich uczestników oraz na ludność cywilną, która znalazła się na ich drodze. Oprócz tego jednak wyprawy krzyżowe doprowadziły do bezpośredniego zetknięcia się Europy Zachodniej z cywili­zacją bizantyjską i islamską, które w tym czasie stały na znacznie wyższym poziomie niż cywilizacja europejska. Kontakt ten pomógł utorować drogę odrodzeniu, które z kolei doprowadziło do pełnego rozkwitu nowożytnej europejskiej cywilizacji.

Papież Urban znalazł się na naszej liście nie tylko ze względu na ogromne znaczenie wypraw krzyżowych, ale też z uwagi na to, że jest mało prawdopodobne, aby doszły one do skutku bez jego udziału. Oczywiście, że warunki do tego dojrzały, w innym wypadku jego przemówienie nie spotkało­by się z takim odzewem, ale dla zainaugurowania takiego ogólnoeuropejskiego ruchu konieczne było przywództwo jakiejś wiel­kiej osobistości. Żaden król nie mógłby tego dokonać. (Gdyby, na przykład, cesarz niemiecki wypowiedział świętą wojnę Turkom i poprowadził swoje wojska na wyprawę, bardzo wątpliwe, czy przyłączy­łoby się do niego tak wielu angielskich rycerzy). Była tylko jedna postać w Europie Zachodniej, której autorytet sięgał poza narodowe granice. Tylko w akcji zapropo­nowanej przez papieża można było liczyć na poparcie całego zachodniego chrześcijań­stwa i mieć nadzieję, że w odpowiedzi na jego sugestię wezmą w niej udział wielkie rzesze. Bez przywództwa papieża i jego dramatycznego przemówienia krucjaty za­pewne nigdy nie stałyby się ruchem maso­wym.

Ale okoliczności nie były na tyle sprzyjają­ce, by każdy zasiadający na papieskim tronie zechciał zaproponować wyprawę w celu uwolnienia Ziemi Świętej. Wręcz przeciwnie, było to pod wieloma względami posunięcie ryzykowne. Wielu ostrożnych przywódców wahałoby się, czy wysunąć tak niezwykłą propozycję, której następstwa były naprawdę trudne do przewidzenia. A jednak Urban II odważył się na to i w ten sposób wywarł większy i trwalszy wpływ na historię ludzkości niż wielu bardziej zna­nych ludzi.


52

ok. 586-644

wiki

Umar Ibn al-Chattab był drugim z kolei i prawdopodobnie największym kalifem muzułmańskim. Był młodszy od Mahome­ta; tak jak Prorok urodził się w Mekce. Dokładna data roczna jego narodzin jest nie znana, prawdopodobnie był to rok 586. Początkowo Umar był zaciętym przeciw­nikiem Mahometa i jego nowej religii. Dość niespodziewanie przeszedł na islam i od tej pory stał się jednym z jego najgorętszych zwolenników. (Uderza podobieństwo do nawrócenia się św. Pawła na chrześcijańs­two). Umar został jednym z najbliższych doradców Mahometa i pozostał nim do końca życia Proroka.

W 632 r. Mahomet zmarł nie wyznaczywszy następcy. Umar natychmiast poparł kan­dydaturę Abu Bakra, bliskiego towarzysza i teścia Proroka; posunięcie to zapobiegło walce o władzę i sprawiło, że Abu Bakr został przez wszystkich uznany pierwszym kalifem (tzn. pierwszym „następcą” Maho­meta). Abu Bakr okazał się zdolnym przy­wódcą, jednakże zmarł już po dwóch latach sprawowania władzy. Umierając, Abu Bakr wyznaczył Umara (który także był teściem Proroka) swoim następcą, co jesz­cze raz pozwoliło uniknąć walki o władzę. Umar został kalifem w 634 r. i pozostawał przy władzy do 644 r., kiedy to został zamordowany w Medynie przez perskiego niewolnika. Na łożu śmierci Umar powołał sześcioosobową radę, która miała wyzna­czyć jego następcę. W ten sposób odwróco­no znowu niebezpieczeństwo zbrojnej walki o władzę. Rada wybrała Othmana, trzeciego z rzędu kalifa, który panował w latach 644-656.

Dziesięcioletni kalifat Umara był okresem największych podbojów arabskich. Wkrót­ce po objęciu władzy przez Umara armie arabskie wtargnęły do Syrii i Palestyny, które w tym czasie stanowiły część cesarst­wa bizantyjskiego. W bitwie pod Jarmukiem (636 r.) Arabowie odnieśli decydują­ce zwycięstwo nad siłami bizantyjskimi. W tym samym roku padł Damaszek, Jero­zolima poddała się dwa lata później. Do 641 r. Arabowie podbili całą Palestynę i Syrię i posuwali się w głąb obecnej Turcji. W 639 r. armie arabskie uderzyły na Egipt, który wówczas pozostawał również pod panowaniem cesarstwa bizantyjskiego. Walki o Egipt trwały tylko trzy lata.

Najazdy na Irak. stanowiący wówczas część perskiego imperium Sasanidów, Ara­bowie rozpoczęli jeszcze przed objęciem władzy przez Umara. Rozstrzygające zwy­cięstwo Arabów w bitwie pod Al-Qadisija (637 r.) miało miejsce za jego panowania. W 641 r. cały Irak był już we władaniu Arabów. Ale to nie wszystko: armie arab­skie dokonały najazdu na Persję i w bitwie pod Nehawand (642 r.) ostatecznie poko­nały siły ostatniego władcy z dynastii Sasa­nidów. Do śmierci Umara w 644 r. Arabo­wie podbili większą część zachodniego Ira­nu. Śmierć Umara nie zahamowała marszu armii arabskich. Na wschodzie stosunkowo szybko zakończono podbój Persji, a na zachodzie posuwano się dalej wzdłuż Af­ryki Północnej.

Równie wielkie znaczenie jak zasięg pod­bojów ma także ich trwałość. Iran odzyskał w końcu niezależność, mimo iż jego ludność przeszła na islam. Syria, Irak i Egipt nigdy jednak nie wróciły do poprzedniego stanu; kraje te zostały całkowicie zarabizowane i takie pozostały do dziś.

Oczywiście, Umar musiał stworzyć system zarządzania tym wielkim imperium zdoby­tym przez jego wojska. Postanowił, że na podbitych terytoriach Arabowie mają sta­nowić uprzywilejowaną kastę wojskową, mieszkać w obozach wojskowych i nie bratać się z ludnością tubylczą. Ludność podbita musiała płacić muzułmańskim zdobywcom (głównie Arabom) daninę, ale poza tym pozostawiano ją w spokoju; nie ingerowano zwłaszcza w sprawy religii - nie zmuszano do przejścia na islam. (Z powy­ższego wynika jasno, że podboje arabskie miały głównie charakter ekspansjonistyczny, nie była to święta wojna, chociaż oczy­wiście nie brakowało w niej wątków religij­nych).

Osiągnięcia Umara są naprawdę imponują­ce. Oprócz samego Mahometa to właśnie on odegrał główną rolę w rozprzestrzenia­niu się islamu. Można wątpić, czy religia ta miałaby obecnie tak wielki zasięg, gdyby nie szybkie podboje Umara. Większość obszarów zajętych za jego panowania po­została do dziś arabska. Oczywiście, Maho­metowi, inicjatorowi ruchu, należy przypi­sać największy udział w rozwoju wydarzeń, błędem byłoby jednak pominięcie udziału Umara. Dokonane przez niego podboje nie wynikały automatycznie z inspiracji Maho­meta; jakaś ekspansja prawdopodobnie by nastąpiła, ale nie miałaby tak ogromnego zasięgu, jak to się stało pod znakomitym przywództwem Umara.

Może wydawać się nieco dziwne, że Umar, postać na Zachodzie zupełnie nie znana, został umieszczony wyżej na liście niż takie znane osobistości, jak Karol Wielki i Ju­liusz Cezar. Biorąc jednak pod uwagę wiel­kość i trwałość podbojów dokonanych za jego panowania, przyznać trzeba, że mają one dużo większe znaczenie niż podboje Cezara lub Karola Wielkiego.


53

ok. 300-232 p.n.e.

wiki

Asioka. prawdopodobnie największy mona­rcha w historii Indii, był trzecim z kolei władcą z dynastii Maurjów i wnukiem jej założyciela Czandragupty Maurji. Czandragupta był wodzem indyjskim, który po kampanii Aleksandra Wielkiego podbił wię­kszą część północnych Indii i ustanowił pierwsze znaczące cesarstwo w historii Indii. Rok urodzenia Asioki jest nie znany, praw­dopodobnie urodził się około 300 r. p.n.e. Asioka wstąpił na tron około 273 r. p.n.e. Początkowo, kierując się przykładem dzia­dka, próbował powiększyć terytorium pań­stwa drogą podbojów. W ósmym roku pa­nowania zakończył uwieńczoną powodze­niem wojnę przeciwko Kalindze, państwu położonemu na wschodnim wybrzeżu Indii (mniej więcej na terenie obecnego stanu Orisa). Gdy jednak uświadomił sobie, ile ofiar kosztował ten triumf, przeżył głęboki przełom. Podczas wojny zginęło sto tysięcy ludzi, a jeszcze więcej odniosło rany. Wstrząśnięty i nękany wyrzutami sumienia, Asioka postanowił, że nie dokończy pod­boju Indii i nigdy nie podejmie już żadnej wojny napastniczej. Przyjął buddyzm i usi­łował kierować się cnotami dharmy, to jest prawdomównością, łaskawością i łagodno­ścią.

W życiu osobistym Asioka zaniechał polo­wań i został jaroszem, jednakże większe znaczenie miały przyjęte przez niego zasady postępowania w życiu i w polityce. Zakła­dał szpitale i schroniska dla zwierząt, łago­dził wiele surowych praw, budował drogi i popierał nawadnianie gruntów. Mianował nawet specjalnych urzędników rządowych, urzędników dharmy, którzy nauczali ludzi pobożności i zachęcali do utrzymywania przyjaznych stosunków z innymi. Asioka miał tolerancyjny stosunek do wszystkich religii w swoim królestwie, ale buddyzm cieszył się jego szczególnym poparciem, co naturalnie doprowadziło do ogromnego wzrostu popularności tego wyznania. Do wielu krajów wysyłano misje buddyjskie; szczególnie duże osiągnięcia miały one na Cejlonie.

W całym królestwie Asioka nakazał wyryć na skałach i słupach napisy opisujące jego życic i politykę. Wiele z nich zachowało się do dziś. Ich rozmieszczenie dostarcza wia­rygodnych informacji o rozległości państwa Asioki. a treść napisów jest głównym źródłem wiedzy o jego życiu. Słupy stano­wią ponadto wspaniałe dzieła sztuki.

W pięćdziesiąt lat po śmierci Asioki cesarst­wo Maurjów rozpadło się i nigdy już nie odżyło. Jednak dzięki poparciu, jakiego udzielał buddyzmowi. Asioka wywarł duży i długotrwały wpływ na dzieje świata. Kie­dy wstępował na tron. buddyzm był małą, lokalną religią, cieszącą się uznaniem jedy­nie w północno-wschodnich Indiach. Gdy Asioka umierał, buddyzm miał zwolenników w całych Indiach i rozprzestrzeniał się szybko w sąsiednich krajach. Z wyjątkiem samego Gautamy Asioka przyczynił się bardziej niż ktokolwiek inny do tego, że buddyzm stał się jedną z głównych świato­wych religii.


54

354-430

wiki

Święty Augustyn, który żył w schyłkowym okresie cesarstwa rzymskiego, był najwięk­szym teologiem swojej epoki. Jego pisma wywierały głęboki wpływ na chrześcijańs­kie doktryny i poglądy filozoficzne przez cały okres średniowiecza i zachowały go nawet do dzisiaj.

Augustyn urodził się w 354 r. w Tagaście (obecnie Souq Ahras w Algierii), około siedemdziesięciu kilometrów na południe od dużego nadbrzeżnego miasta Hippony (zwanej też Hippo Regius; obecnie Annaba). Ojciec jego był poganinem, matka - pobożną chrześcijanką. Jako dziecko nie został ochrzczony.

Już w okresie dorastania Augustyn zwracał uwagę swoją inteligencją. W wieku szesnas­tu lat rozpoczął studia w Kartaginie. Miał tam przyjaciółkę i dziecko z nieprawego łoża. W wieku dziewiętnastu lat postanowił studiować filozofię. Wkrótce stał się wy­znawcą manicheizmu, religii stworzonej około 200 r. przez proroka Maniego. Mło­demu Augustynowi chrześcijaństwo wyda­wało się zbyt prostackie, natomiast mani­cheizm przemawiał do jego intelektu. Jed­nakże w ciągu następnych dziewięciu lat manicheizm stopniowo go rozczarowywał. Mając dwadzieścia dziewięć lat Augustyn przeniósł się do Rzymu, a nieco później do Mediolanu, gdzie został profesorem retory­ki. W Mediolanie zapoznał się z neoplatonizmem, zmodyfikowaną wersją filozofii Platona opracowaną w III w. przez Plotyna.

Biskupem Mediolanu był w tym czasie św. Ambroży. Augustyn wysłuchał paru jego kazań, dzięki którym poznał bardziej wyra­finowane aspekty chrześcijaństwa. W wie­ku trzydziestu dwu lat nawrócił się: ten dawny sceptyk stał się od tej pory żarliwym rzecznikiem chrześcijaństwa. W 387 r. Am­broży udzielił mu chrztu i wkrótce potem Augustyn wrócił do rodzinnej Tagasty.

W 391 r. Augustyn został pomocnikiem biskupa w Hipponie. Pięć lat później, gdy biskup zmarł, czterdziestodwuletniego Au­gustyna wybrano na nowego biskupa Hip­pony. Pozostał na tym stanowisku do koń­ca życia.

Hippona była małym miastem, ale błyskot­liwa inteligencja Augustyna sprawiła, że wkrótce stał się on jednym z najbardziej poważanych przywódców Kościoła. Choć był słabego zdrowia, przy pomocy skrybów zdołał napisać wiele dzieł poświęconych religii- Zachowało się około 500 kazań i ponad 200 listów Augustyna. Z książek najbardziej znane i inspirujące okazały się Państwo Boże i Wyznania. To ostatnie jego dzieło, jedna z najsłynniejszych autobio­grafii w historii, powstało, gdy Augustyn przekroczył czterdziestkę.

Większość kazań i listów Augustyn po­święcił zwalczaniu poglądów manichejczy­ków, donatystów (członków rozłamowej sekty chrześcijańskiej) i pelagian (jeszcze innej heretyckiej grupy chrześcijańskiej). Spór z wyznawcami pelagianizmu stanowi ważną część religijnej doktryny Augustyna. Angielski mnich Pelagiusz przybył do Rzy­mu około 400 r. Bronił on paru interesują­cych tez teologicznych. Pelagiusz twierdził, że nikt z nas nie jest skażony grzechem pierworodnym, że mamy swobodę wyboru między dobrem a złem. Każdy może osiąg­nąć zbawienie, żyjąc cnotliwie i spełniając dobre uczynki.

Kościół, częściowo pod wpływem pism św. Augustyna, orzekł, że poglądy Pelagiusza są herezją, i rzucił klątwę na ich autora (już wcześniej Pelagiusz został skazany na wy­gnanie z Rzymu). Według Augustyna wszy­scy ludzie są splamieni grzechem pierwo­rodnym. Istota ludzka nie może uzyskać zbawienia jedynie dzięki własnym wysił­kom i dobrym uczynkom, koniecznym wa­runkiem zbawienia jest łaska boża. Podob­ne poglądy głoszono już dawniej, ale za­sługą Augustyna jest pogłębienie wcześniej­szych twierdzeń; pisma jego przyczyniły się do skonsolidowania stanowiska Kościoła w tym względzie, co sprawiło, że stało się ono niepodważalne.

Augustyn utrzymywał, że Bóg wie z góry, kto będzie zbawiony, a kto nie - niektórzy z nas są zatem predestynowani do tego, aby dostąpić zbawienia. Doktryna o predestynacji miała duży wpływ na późniejszych teologów, takich jak św. Tomasz z Akwinu i Jan Kalwin.

Prawdopodobnie ważniejsze od doktryny o predestynacji było stanowisko św. Augus­tyna w sprawach seksu. Przeszedłszy na chrześcijaństwo, Augustyn uznał za konie­czne wyrzeczenie się życia płciowego (napi­sał kiedyś: „Niczego nie należy tak unikać jak związków seksualnych”). Okazało się, że jest mu bardzo trudno dotrzymać złożo­nego przyrzeczenia; w Wyznaniach opisał szczegółowo swoją wewnętrzną walkę i po­glądy na ten temat. Z uwagi na ogromne poważanie, jakim cieszył się Augustyn, wy­rażone tam przekonania wywarły duży wpływ na postawę ludzi średniowiecza względem seksu. W swoich pismach Augus­tyn łączył pojęcie grzechu pierworodnego z pożądaniem seksualnym.

Augustyn żył w okresie, gdy cesarstwo rzymskie szybko chyliło się ku upadkowi. W 410 r. Rzym został splądrowany przez Wizygotów pod wodzą Alaryka. Pozostali przy życiu pogańscy Rzymianie domagali się oczywiście, aby ci, którzy zdradzili sta­rych bogów i przeszli na chrześcijaństwo, zostali ukarani. Najbardziej znana książka św. Augustyna, Państwo Boże, poświęcona jest częściowo obronie chrześcijaństwa przed tymi oskarżeniami. Augustyn przed­stawił w niej również swoje poglądy na filozofię historii; wywarły one znaczny wpływ na późniejszy rozwój tej dziedziny wiedzy w Europie. Augustyn twierdził, że ani cesarstwo rzymskie, ani sam Rzym czy jakiekolwiek inne ziemskie państwo nie ma żadnego istotnego znaczenia. To, co liczy się naprawdę, to rozwój „państwa bożego” -innymi słowy, duchowy rozwój ludzkości. Narzędziem postępu jest, oczywiście, Koś­ciół. („Nie ma zbawienia poza Kościo­łem”). Wynika z tego, że władcy, obojętnie: pogańscy, chrześcijańscy czy barbarzyńscy, nie mają takiego znaczenia, jak papież i Kościół.

Sam Augustyn nie sformułował tego wnios­ku, ale cały jego wywód prowadził do konkluzji, że docześni władcy winni pod­legać papieżowi. Średniowieczni papieże z ochotą wyciągali taki wniosek z rozumo­wania Augustyna, stąd też jego doktryna leżała u podłoża długotrwałego konfliktu między Kościołem a państwem, który przez parę wieków charakteryzował historię Eu­ropy.

Pisma Augustyna przyczyniły się do prze­kazania średniowiecznej Europie pewnych zagadnień z filozofii greckiej. Szczególnie silny wpływ na kształtowanie systemu filo­zoficznego Augustyna miał neoplatonizm. Za jego pośrednictwem myśl neoplatońska wpłynęła na średniowieczną filozofię chrze­ścijańską. Interesujące, że to Augustyn pierwszy wyraził pogląd zawarty w słyn­nym stwierdzeniu Kartezjusza: „Myślę, więc jestem”, chociaż oczywiście wypowie­dział go w innych słowach.

Augustyn był ostatnim wielkim teologiem chrześcijańskim przed okresem mroków średniowiecza; w swoich dziełach zawarł doktrynę chrześcijańską, która w tym sa­mym mniej więcej kształcie utrzymała się przez całe średniowiecze. Był najwybitniej­szym z Ojców Kościoła katolickiego, jego dzieła były powszechnie studiowane przez duchowieństwo. W związku z tym znaczny wpływ wywarły jego poglądy na zbawienie, seks, grzech pierworodny i wiele innych zagadnień. Pod silnym wpływem Augustyna pozostawało wielu późniejszych teolo­gów katolickich, takich jak Św. Tomasz z Akwinu, a także wielu przywódców prote­stanckich, jak Luter i Kalwin.

Augustyn zmarł w Hipponie w 430 r., w wieku siedemdziesięciu sześciu lat. W tym czasie Hippona oblegana była przez Wan­dalów, jedno z barbarzyńskich plemion, które napadały na rozpadające się cesarst­wo rzymskie. Parę miesięcy później Wan­dalowie zdobyli miasto i spalili większą jego część. Na szczęście katedra i bi­blioteka Augustyna ocalały.


55

1578-1657

wiki

William Harvey, znakomity lekarz angiel­ski, odkrywca krążenia krwi i funkcji serca, urodził się w 1578 r. w Folkestone w Anglii. Wspaniała rozprawa Harveya Exercitatio anatomica de motu cordis et sanguinis in animalibus (Rozprawa anatomiczna o ruchu serca i krwi u zwierząt), opublikowana w 1628 r., określana jest słusznie jako najważniejsze dzieło w całej historii fizjo­logii. W istocie jest to punkt wyjścia nowo­żytnej wiedzy w tej dziedzinie. Podstawowe znaczenie dzieła Harveya nie polega na możliwości jego bezpośredniego, praktycz­nego wykorzystania; odkrycia Harveya po­zwoliły nam zrozumieć, w jaki sposób dzia­ła ludzki organizm.

Obecnie już w dzieciństwie dowiadujemy się, że krew krąży, i przyjmujemy to za rzecz naturalną, toteż teoria Harveya wydaje się nam oczywista. Jednak to, co teraz zdaje się proste i jasne, wcale takie nie było dla dawnych biologów. Czołowi autorzy dzieł z dziedziny biologii wysuwali takie na przy­kład poglądy: (a) w sercu pożywienie zmie­nia się w krew; (b) serce podgrzewa krew; (c) tętnice wypełnione są powietrzem; (d) serce wytwarza „życiodajnego ducha”; (e) zarówno w tętnicach, jak i w żyłach krew przypływa i odpływa, czasami płynie w kie­runku serca, a czasami odwrotnie.

Galen, największy lekarz starożytnego świata, człowiek, który osobiście dokony­wał wielu sekcji zwłok i poświęcił dużo uwagi sercu i naczyniom krwionośnym, nigdy nie przypuszczał, że krew krąży. Nie podejrzewał tego również Arystoteles, cho­ciaż bardzo interesował się biologią. Nawet po ukazaniu się rozprawy Harveya wielu lekarzy nie chciało się zgodzić z twier­dzeniem, że krew stale krąży w zamkniętym układzie naczyń krwionośnych, a serce do­starcza siły potrzebnej do podtrzymania przepływu.

Do wniosku, że krew krąży w organizmie, Harvey doszedł na podstawie prostych obliczeń arytmetycznych. Oszacował, że ilość krwi tłoczonej przez serce przy każ­dym jego uderzeniu wynosi około 57 g. Skoro serce bije 72 razy na minutę, proste mnożenie prowadzi do wniosku, że w cią­gu godziny serce przetłacza do aorty około 245 kg krwi. 245 kg to znacznie więcej niż całkowita masa ciała normalnego człowie­ka, nie mówiąc już o masie samej krwi. Dla Harveya było zatem oczywiste, że stale krąży ta sama, niezmienna ilość krwi, która przepływa w swym obiegu poprzez serce. Po sformułowaniu tej hipotezy Har­vey poświęcił dziewięć lat na doświad­czenia i staranne obserwacje, których ce­lem było poznanie szczegółów układu krą­żenia.

W swojej rozprawie Harvey zdecydowanie stwierdza, że krew odpływa z serca tęt­nicami, a powraca doń żyłami. Nie posia­dając mikroskopu, Harvey nie był w stanie dojrzeć kapilar, drobnych, włosowatych naczyń krwionośnych, którymi krew prze­pływa z najdrobniejszych tętnic do żył, ale poprawnie założył, że takie naczynia ist­nieją. (Naczynia włosowate odkrył włoski biolog Malpighi w parę lat po śmierci Harveya).

Harvey stwierdził również, że serce pompu­je krew do tętnic. Pod tym, jak i pod każdym innym istotnym względem teoria Harveya była całkowicie słuszna. W swej książce przedstawił on liczne dowody eks­perymentalne i starannie dobrane argu­menty uzasadniające jego teorię. Mimo że z początku teoria Harveya napotkała ostry sprzeciw, pod koniec jego życia była już powszechnie uznawana.

Harvey prowadził także prace w dziedzinie embriologii. Nie są one wprawdzie tak ważne jak badania nad krążeniem krwi, ale maja. swoje znaczenie. Był dokładnym ob­serwatorem, a jego książka Exercitationes de generatione animalium (O rozmnażaniu się zwierząt), wydana w 1651 r.. stanowi po­czątek nowożytnych badań w dziedzinie embriologii. Pozostawał pod silnym wpły­wem Arystotelesa i podobnie jak on od­rzucał teorię preformacji. głoszącą, że emb­rion, nawet w najwcześniejszym stadium, jest tak samo ukształtowany jak dorosłe zwierzę, a jedyna różnica polega na roz­miarach. Harvey obstawał przy słusznym twierdzeniu, że rozwój embrionu następuje stopniowo, aż do osiągnięcia ostatecznej postaci.

Życie Harveya było długie, interesujące i udane. Jako nastolatek uczęszczał do Caius College na uniwersytecie w Cambridge. W 1600 r. pojechał do Włoch studiować medycynę na uniwersytecie w Padwie, gdzie w tym czasie poziom studiów medycznych był prawdopodobnie najwyższy na świecie. (Warto zwrócić uwagę, ze w czasie studiów Harveya profesorem uniwersytetu w Pad­wie był Galileusz, nic wiadomo jednak, czy doszło do ich spotkania). Harvey ukończył studia w Padwie w 1602 r. Wrócił do Anglii, gdzie czekała go długa i udana kariera wziętego lekarza. Do jego pacjentów nale­żeli dwaj królowie Anglii (Jakub I i Karol I) oraz wybitny filozof Francis Bacon. Har­vey wykładał anatomię w Królewskiej Szkole Medycznej w Londynie; został na­wet wybrany na jej rektora, lecz uchylił się od przyjęcia tej godności. Prowadził prywa­tną praktykę, a oprócz tego przez wiele lat zajmował stanowisko naczelnego lekarza w szpitalu św. Bartłomieja w Londynie. Publikacja książki na temat krążenia krwi (w 1628 r.) przyniosła mu europejską sławę. Harvey był żonaty, dzieci nie miał. Zmarł w 1657 r. w Londynie w wieku siedem­dziesięciu dziewięciu lat.


56

1871-1937

wiki

Ernest Rutherford jest powszechnie uważa­ny za największego fizyka eksperymental­nego XX w. Odegrał główną rolę w po­znaniu zjawiska promieniotwórczości, a ponadto zapoczątkował badania w dzie­dzinie fizyki jądrowej. Jego odkrycia, mają­ce olbrzymie znaczenie teoretyczne, znalaz­ły także szerokie i ważne zastosowania praktyczne. Bez nich nie byłoby broni jąd­rowej i elektrowni atomowych, promienio­twórczych wskaźników oraz datowania na podstawie pomiaru radioaktywności. Jego wpływ na świat jest głęboki, wciąż wzrasta i z pewnością okaże się trwały.

Rutherford urodził się i wychował w Nowej Zelandii. Uczęszczał tam do Canterbury College; w wieku dwudziestu trzech lat miał już trzy stopnie naukowe (bakałarz i magis­ter sztuki, bakałarz nauk). W następnym roku przyznano mu stypendium na studia na uniwersytecie w Cambridge w Anglii, gdzie będąc studentem prowadził prace badawcze pod kierunkiem profesora J. J. Thomsona, jednego z najwybitniejszych ówczesnych uczonych. Mając dwadzieścia siedem lat został profesorem fizyki na uni­wersytecie McGill w Kanadzie, na którym spędził dziewięć lat. Powrócił do Anglii w 1907 r.. by kierować wydziałem fizyki uniwersytetu w Manchesterze. W 1919 r. wrócił do Cambridge, tym razem jako dyrektor Cavendish Laboratory, i pozostał tam do końca życia.

Promieniotwórczość odkrył w 1896 r. fran­cuski uczony Antoine Henri Becquerel w trakcie doświadczeń ze związkami uranu. Becquerel nie interesował się dalej tym zagadnieniem i większość naszej wiedzy na temat promieniotwórczości zawdzięczamy rozległym badaniom Rutherforda. (Maria i Piotr Curie odkryli dwa pierwiastki pro­mieniotwórcze - polon i rad - ale nie można im przypisać żadnych fundamentalnych dokonań naukowych.)

Jednym z pierwszych odkryć Rutherforda było stwierdzenie, że promieniowanie emi­towane przez uran zawiera dwa zupełnie różne składniki; nazwał je promieniowa­niem alfa i beta. Udało mu się również wyjaśnić istotę każdego z tych składników (promieniowanie to tworzą cząstki poru­szające się z dużą prędkością) i wykazać, że oprócz nich istnieje trzeci składnik, który nazwał promieniowaniem gamma.

Ważną cechą promieniotwórczości jest związana z nią energia. Becquerel i małżon­kowie Curie, a także większość innych uczonych przypuszczali, że pochodzi ona z zewnątrz, ale Rutherford dowiódł, że energia ta - znacznie większa niż energia wyzwalana w wyniku reakcji chemicznych - emitowana jest z wnętrza atomu uranu! W ten sposób wprowadził on ważne pojęcie energii atomowej.

Uczeni zakładali zawsze, że poszczególne atomy są niepodzielne i niezmienne. Ru­therford (z pomocą bardzo utalentowanego młodego asystenta, Fredericka Soddy'ego) zdołał wykazać, że jeżeli atom wyemituje promieniowanie alfa lub beta. to w następs­twie tego przekształca się w atom zupełnie innego pierwiastka. Chemicy początkowo nie dawali temu wiary, ale Rutherford i Soddy odkryli cały szereg promieniotwór­czych rozpadów, prowadzących od uranu do ołowiu. Zmierzyli również szybkość, z jaką zachodzi rozpad, i sformułowali ważne pojęcie czasu połowicznego roz­padu. Doprowadziło to szybko do roz­woju techniki ustalania wieku przez ozna­czenie zawartości pierwiastków promie­niotwórczych. Technika ta jest niezwykle przydatna w badaniach naukowych, znaj­duje ważne zastosowanie w geologii, ar­cheologii, astronomii i wielu innych dzie­dzinach.

Przełomowe odkrycia Rutherforda przy­niosły mu Nagrodę Nobla w 1908 r. (póź­niej również i Soddy dostał Nagrodę Nob­la), ale jego najważniejsze osiągnięcie miało dopiero nastąpić. Rutherford zauważył, że poruszające się z dużą prędkością cząstki alfa przechodzą przez cienką folię ze złota (nie zostawiając żadnych śladów przebicia), odchylając się przy tym nieznacznie od pierwotnego kierunku biegu. Nasuwał się wniosek, że atomy złota nie są wcale twar­dymi, nieprzenikalnymi cząstkami, przypo­minającymi „malutkie kule bilardowe” - jak przedtem przypuszczali uczeni - ale są wewnątrz „miękkie”! Wyglądało na to. że małe twarde cząstki alfa mogą przejść przez atom złota podobnie, jak szybki pocisk przechodzi przez galaretę.

Rutherford (razem z dwoma młodszymi współpracownikami, Geigerem i Marsdenem) stwierdził także, iż niektóre cząstki alfa trafiając w złotą folię gwałtownie zmie­niają kierunek biegu. W rzeczywistości nie­które z nich odbijają się nawet i zawracają! Rutherford wyczuł, że kryje się za tym coś istotnego, i polecił wielokrotnie powtórzyć to doświadczenie, starannie licząc cząstki odbite w każdym kierunku. Następnie przeprowadził bardzo trudną, ale całkowi­cie przekonującą analizę matematyczną i wykazał, że wyniki doświadczeń można wyjaśnić tylko w jeden sposób: atom złota składa się głównie z pustej przestrzeni, a niemal cała jego masa skupiona jest w miniaturowym „jądrze”, znajdującym się w środku atomu!

W ten sposób jednym pociągnięciem pióra Rutherford zniszczył nasz zdroworozsąd­kowy obraz świata. Jeżeli nawet kawałek metalu - pozornie przedmiot najbardziej solidny - składa się w istocie głównie z pus­tej przestrzeni, to nagle musimy uznać, że wszystkie rzekomo trwałe obiekty są ni­czym innym, jak tylko zbiorowiskami ma­łych drobin poruszających się w rozległej próżni.

Odkrycie jądra atomowego stanowi pod­stawę wszystkich nowożytnych teorii budo­wy atomu. Dwa lata później Niels Bohr opublikował słynną pracę, w której przed­stawił model atomu jako miniaturowego układu słonecznego, rządzonego prawami mechaniki kwantowej. Dla Bohra punktem wyjścia był właśnie model Rutherforda. Od tego modelu zaczęli również swe rozważa­nia Heisenberg i Schrödinger. którzy skon­struowali bardziej złożone modele atomu, zgodne z prawami mechaniki macierzowej i falowej.

Odkrycie Rutherforda przyczyniło się rów­nież do powstania nowej dziedziny nauki: fizyki jądrowej. Rutherford był pionierem także i w tej dziedzinie; w 1919 r. bom­bardując jądra azotu szybko poruszający­mi się cząstkami alfa zdołał przekształcić je w jądra tlenu. To osiągnięcie mogło zaćmić nawet marzenia dawnych alche­mików.

Wkrótce też uświadomiono sobie, że prze­miany jądrowe mogą być źródłem energii słonecznej. Przemiana jąder atomowych jest również kluczowym procesem, na któ­rym opiera się działanie bomb i elektrowni atomowych. Odkrycie Rutherforda ma za­tem znaczenie daleko wykraczające poza dziedzinę czystego poznania! Niezwykła osobowość Rutherfoda wywie­rała wrażenie na wszystkich, którzy się z nim stykali. Był potężnie zbudowany, odznaczał się donośnym głosem, nieograni­czoną energią i pewnością siebie, a także uderzającym brakiem skromności. Gdy je­den z kolegów zwrócił uwagę na niesamo­witą umiejętność Rutherforda utrzymywa­nia się zawsze „na fali” badań naukowych. Rutherford odpowiedział z miejsca: „No, a co w tym dziwnego? Przecież to ja stwo­rzyłem falę, prawda?” Niewielu uczonych zaprzeczyłoby temu twierdzeniu.


57

1509-1564

wiki

Słynny protestancki teolog i moralista Jan Kalwin jest jedną z ważnych postaci w histo­rii Europy. Już od przeszło 400 lat jego poglądy na tak różne tematy, jak teologia, rządzenie, moralność jednostki i stosunek do pracy, wywierają wpływ na życie setek milionów ludzi.

Jan Kalwin (oryginalne nazwisko Jean Cauvin) urodził się w 1509 r. w Noyon we Francji. Otrzymał staranne wykształcenie. Ukończył College de Montaigu w Paryżu, a następnie udał się do Orleanu, by studio­wać prawo na tamtejszym uniwersytecie. Studiował również prawo w Bourges.

Kalwin miał osiem lat, gdy Luter przybił swoje dziewięćdziesiąt pięć tez na drzwiach kościoła w Wittenberdze, co zapoczątkowa­ło epokę reformacji. Kalwin był wychowy­wany w wierze katolickiej, ale jako młody człowiek przeszedł na protestantyzm. Chcąc uniknąć prześladowań opuścił wkrótce Paryż, gdzie wówczas mieszkał; później trochę podróżował i wreszcie osiadł w Bazylei w Szwajcarii. Przebywając tam pod przybra­nym nazwiskiem, intensywnie studiował teo­logię. W 1536 r., mając dwadzieścia siedem lat. Kalwin wydał swoją najbardziej znaną książkę Institutio christianae religionis. W ja­sny i systematyczny sposób przedstawił w niej zasadniczy wykład doktryny protes­tanckiej. Książka ta przyniosła mu sławę.

Pod koniec 1536 r. Kalwin odwiedził Gene­wę, gdzie protestantyzm szybko rósł w siłę. Podczas tej wizyty otrzymał propozycję po­zostania tam jako duchowy nauczyciel i przywódca społeczności protestanckiej. Wkrótce jednak wybuchł zatarg między Kalwinem, który był fanatycznym purytaninem, a mieszkańcami Genewy; doszło do tego, że w 1538 r. Kalwin musiał opuścić miasto. W 1541 r. zaproszono go jednak ponownie. Kalwin przyjął zaproszenie, przybył do Genewy i spędził tam resztę życia (umarł w 1564 r.), zyskując nie tylko pozycję przywódcy religijnego, ale również faktyczną władzę polityczną.

Teoretycznie Kalwin nigdy nie był dyktato­rem Genewy; wielu mieszkańców miasta miało prawa wyborcze, a formalnie władzę polityczną sprawowała rada składająca się z dwudziestu pięciu osób, której Kalwin nie był nawet członkiem. Formalnie był cał­kowicie uzależniony od rady i mógł być w każdej chwili odwołany (i rzeczywiście, w 1538 r. został wydalony z miasta), gdyby utracił poparcie większości. W praktyce jed­nak Kalwin zdominował radę, a od 1555 r. był prawdziwym samowładcą. Pod przywództwem Kalwina Genewa stała się głównym ośrodkiem protestantyzmu w Europie. Kalwin nieustannie wspierał rozwój protestantyzmu w innych krajach, zwłaszcza we Francji; przez pewien czas nazywano nawet Genewę „protestanckim Rzymem”. Jedną z pierwszych spraw, któ­rymi zajął się Kalwin po powrocie do Genewy, było ułożenie zbioru przepisów kościelnych dla tamtejszego Kościoła ewangelicko-reformowanego. Miał się on stać później wzorem dla wielu innych Koś­ciołów ewangelicko-reformowanych w Eu­ropie. W Genewie Kalwin napisał wiele ważnych traktatów religijnych, a także wprowadził zmiany do swojej Institutio christianae religionis. Miewał również wy­kłady na temat teologii i Biblii.

Genewa za czasów Kalwina była miastem surowym i purytańskim. Mało tego, że cu­dzołóstwo i nierząd zaliczono do poważnych przestępstw - zakazane były również gry hazardowe, pijaństwo, tańce, a nawet śpie­wanie nieprzyzwoitych piosenek; wszystko to mogło pociągnąć za sobą surowe kary. Prawo nakazywało uczęszczanie do kościoła w określonej porze, a do powszechnego zwyczaju weszły długie, rozwlekłe kazania. Kalwin zdecydowanie popierał pracowitość. Udzielał również poparcia szkolnictwu; w tym właśnie czasie założono w Genewie uniwersytet.

Kalwin był nietolerancyjny; ludzi uznanych przez niego za heretyków czekał szybki proces i egzekucja. Najsławniejszą (lecz nie jedyną) ofiarą nietolerancji Kalwina był Miguel Servet, hiszpański lekarz i teolog nie uznający doktryny Trójcy Świętej. Serveta po przybyciu do Genewy aresztowano, po­stawiono przed sądem pod zarzutem herezji i spalono na stosie (1553 r.). Za czasów Kalwina na stos posłano również parę osób podejrzanych o czarnoksięstwo.

Kalwin zmarł w Genewie w 1564 r. Był żonaty, jego żona zmarła w 1549 r.; jedyne ich dziecko zmarło przy porodzie.

Podstawowe znaczenie Kalwina nie wynika z jego bezpośredniej działalności politycznej, lecz związane jest z .głoszoną przez niego ideologią. Podkreślał on znaczenie i autorytet Biblii i tak jak Luter odrzucał autorytet Kościoła Katolickiego. Podobnie jak Luter, św. Augustyn i św. Paweł, Kalwin utrzymy­wał, że wszyscy ludzie są grzesznikami, a zbawienie osiąga się jedynie przez wiarę, nie zaś dzięki dobrym uczynkom. Na szcze­gólną uwagę zasługują poglądy Kalwina na koncepcje predestynacji i potępienia. Wed­ług Kalwina Bóg z góry postanowił - bez względu na zasługi - kto będzie zbawiony, a kto potępiony. Dlaczego więc ktokolwiek ma się przejmować moralnością? Kalwin odpowiada na to, że „wybrany” (to znaczy człowiek, którego Bóg wybrał po to, by uznał Chrystusa i tym samym zyskał od­kupienie) wyznaczony został również do tego, by zachowywać się w sposób prawy. Nie będziemy zbawieni dlatego, że czynimy dobrze, ale dlatego czynimy dobrze, że prze­znaczone jest nam zbawienie. Chociaż dokt­ryna ta może się wydawać dziwna, nie ma wątpliwości, że skłoniła wielu wyznawców kalwinizmu do prowadzenia niezwykle po­bożnego i prawego życia.

Kalwin wywarł wielki wpływ na świat. Jego doktryna teologiczna zyskała w końcu wię­cej wyznawców niż doktryna Lutra. W pół­nocnych Niemczech i Skandynawii przewa­ża luteranizm, natomiast w Szwajcarii i Ho­landii - kalwinizm. Spore grupy kalwińskie istniały w Polsce, na Węgrzech i w Nie­mczech. Kalwinami byli prezbiterianie w Szkocji i hugenoci we Francji oraz purytanie w Anglii. Purytanie posiadali, jak wiado­mo, silne i długotrwałe wpływy w Ameryce. Wprawdzie za czasów Kalwina ustrój w Ge­newie przypominał bardziej teokrację niż demokrację, ale w ostatecznym wyniku kal­winizm doprowadził jednak do wzmocnie­nia demokracji. Być może sprawił to fakt, że w wielu krajach kalwini stanowili mniejszość i w związku z tym skłonni byli popierać ograniczenia narzucane istniejącej władzy, a być może przyczyniły się do tego stosun­kowo demokratyczne zasady organizacji Kościołów kalwińskich. Bez względu jednak na przyczynę faktem jest, że pierwotne twier­dze kalwińskie (Szwajcaria, Holandia i Wiel­ka Brytania) stały się również twierdzami demokracji.

Niektórzy są zdania, że kalwinizm przy­czynił się w wysokim stopniu do powstania tak zwanej „protestanckiej etyki pracy” oraz do rozwoju kapitalizmu. Trudno ocenić, jak dalece jest to uzasadnione. Już na długo przed Kalwinem Holendrzy cieszyli się opi­nią pracowitego narodu. Z drugiej jednak strony bezsensowne byłoby chyba przypusz­czenie, że postawa Kalwina, wypowiadają­cego się tak stanowczo na rzecz wytrwałej pracy, pozostała bez wpływu na jego zwo­lenników. (Warto zauważyć, że Kalwin do­puszczał oprocentowanie kapitału, potępia­ne przez większość wcześniejszych moralis­tów chrześcijańskich, a będące tak ważnym czynnikiem w rozwoju kapitalizmu).

Jak wysoko na tej liście należy umieścić Kalwina? Jego wpływ ograniczał się przede wszystkim do Europy Zachodniej i Ameryki Północnej. Widać ponadto, że w ciągu ostat­niego stulecia oddziaływanie Kalwina szyb­ko maleje. Prócz tego powstanie kalwinizmu należy przypisać również wcześniej żyjącym ludziom, takim jak Jezus, św. Paweł i Luter. Reformacja miała wielkie znaczenie histo­ryczne, jednak oczywiste jest, że to przede wszystkim Marcin Luter przyczynił się do tego przewrotu. Sam Kalwin był tylko jed­nym z kilku wpływowych przywódców pro­testanckich, którzy pojawili się w ślad za Lutrem. Zupełnie jasne jest zatem, że Kal­win musi znaleźć się znacznie niżej na liście niż Luter. Z drugiej jednak strony Kalwin powinien być umieszczony znacznie wyżej niż tacy filozofowie, jak Wolter i Rousseau, częściowo z tego powodu, że jego wpływ obejmuje okres przeszło dwukrotnie dłuż­szy, a częściowo dlatego, że głoszone przez niego poglądy miały tak głęboki wpływ na życie jego zwolenników.


58

1822-1884

wiki

Gregor Mendel znany jest obecnie jako człowiek, który odkrył podstawowe zasady dziedziczności. Za życia był nieznanym austriackim mnichem i naukowcem z zami­łowania, a jego badania nie zyskały uznania ówczesnego świata nauki.

Mendel urodził się w 1822 r. w Jasienicy (Heinzendorf), wówczas w obrębie monar­chii austriackiej, obecnie - na terenie Czech. W 1843 r. wstąpił do klasztoru augustianów w Brünn w Austrii (obecnie Brno w Czechach); święcenia kapłańskie otrzymał w 1847 r. W 1850 r. zdawał egzamin uprawniający do wykonywania zawodu nauczyciela. Egzaminu nie zdał, przy czym najgorsze oceny uzyskał z bio­logii i geologii! Mimo to przeor posłał go na uniwersytet w Wiedniu, gdzie w latach 1851-1853 Mendel studiował matematykę i nauki przyrodnicze. Nigdy nie uzyskał dyplomu nauczycielskiego, jednak od 1854 do 1868 r. był zastępcą nauczyciela biologii w gimnazjum w Brnie.

W tym czasie, począwszy od 1856 r., prowa­dził słynne doświadczenia z hodowlą roślin. W 1865 r. opracował znane prawa dziedzi­czności i przedstawił je na wykładzie w To­warzystwie Historii Naturalnej w Brnie. W 1866 r. wyniki Mendla zostały opub­likowane w wydawanym przez to towarzys­two piśmie „Transaktionen”, w artykule zatytułowanym Badania nad hybrydami ro­ślin. Drugi artykuł ukazał się w tym samym piśmie trzy lata później. „Transaktionen” nie były pismem o wielkim znaczeniu, nie­mniej jednak znajdowały się w dużych bibliotekach. Mendel przesłał ponadto ko­pię artykułu Karlowi Nägeliemu, wybit­nemu autorytetowi w dziedzinie zagadnień dziedziczności. Nageli przeczytał pracę i odpisał Mendlowi, nie dostrzegł jednak jej olbrzymiego znaczenia. Artykuły Mendla zostały powszechnie zignorowane i właś­ciwie poszły w zapomnienie na ponad trzy­dzieści lat.

W 1868 r. Mendel został mianowany prze­orem swojego klasztoru i od tego czasu obowiązki administracyjne nie pozwalały mu na dalsze prowadzenie doświadczeń. Kiedy umierał w 1884 r., w wieku sześć­dziesięciu jeden lat, niemal zapomniano o jego badaniach.

Dopiero w 1900 r. odkryto ponownie prace Mendla; na jego artykuł natknęli się, nieza­leżnie od siebie, trzej uczeni: Holender Hugo de Vries, Niemiec Carl Correns i Au­striak Erich von Tschermak. Wszyscy trzej wykonali własne doświadczenia botanicz­ne, niezależnie od siebie odkryli prawa sformułowane przez Mendla, a przed opub­likowaniem swoich wyników przejrzeli lite­raturę i napotkali oryginalny artykuł Men­dla. Wszyscy zacytowali pracę Mendla i oświadczyli, że ich badania potwierdzają jego odkrycia. Zadziwiający potrójny zbieg okoliczności! Na dokładkę, w tym samym roku angielski uczony William Bateson też trafił na oryginalny artykuł Mendla i zwró­cił na niego uwagę innych naukowców. Mendel szybko zyskał ogromne uznanie, które należało mu się już. za życia.

Jakie prawa dziedziczności odkrył Mendel? Przede wszystkim stwierdził, że we wszyst­kich żywych organizmach istnieją podsta­wowe jednostki, zwane dziś genami, które przekazują potomkom charakterystyczne cechy dziedziczne ich rodziców. W bada­nych przez Mendla roślinach każda indywi­dualna cecha, taka jak barwa nasion lub kształt liści, jest określona przez pojedyn­czą parę genów. Każdy okaz danej rośliny dziedziczy po jednym genie z każdej pary genów swoich rodziców. Mendel stwierdził, że jeżeli dwa odziedziczone geny okreś­lające daną cechę charakterystyczną są róż­ne (np. jeden gen nasion zielonych, a jeden - nasion żółtych), to wówczas w badanym okazie ujawni się zwykle tylko efekt genu dominującego (w tym przypadku genu na­sion żółtych). Jednakże gen recesywny nie ulega zniszczeniu i może być przekazany następnemu pokoleniu rośliny. Mendel zrozumiał, że każda komórka rozrodcza, czyli gameta (odpowiadająca plemnikom i komórkom jajowym u człowieka), zawiera tylko jeden gen z każdej pary. Stwierdził również, że jest sprawą czystego przypad­ku, który gen z każdej pary wystąpi w po­szczególnej gamecie i zostanie przekazany potomkowi.

Prawa Mendla, jakkolwiek nieco zmodyfi­kowane, pozostają nadal punktem wyjścia nowożytnej genetyki. Jak to się stało, że Mendel, uczony-amator, zdołał odkryć tak ważne zasady, które przed nim umykały uwadze tylu wybitnych zawodowych bio­logów? Szczęśliwym trafem Mendel wybrał do swoich badań gatunek roślin, u których każda z najbardziej charakterystycznych cech jest określona przez pojedynczą parę genów; gdyby każda badana przez niego cecha określona była przez kilka par ge­nów, badania byłyby znacznie trudniejsze. Ta odrobina szczęścia niewiele by Mendlowi pomogła, gdyby nie był niezwykle dokładnym i cierpliwym eksperymentato­rem i gdyby nie uświadomił sobie koniecz­ności prowadzenia analizy statystycznej swych obserwacji. Ze względu na wspo­mniany wcześniej przypadkowy charakter procesu dziedziczenia nie można na ogół przewidzieć, jakie cechy odziedziczy po­szczególny potomek. Mendel zdołał wy­kryć swoje prawa tylko dzięki temu. że wykonał dużą liczbę doświadczeń (zebrał wyniki obserwacji ponad 21 000 okazów roślin!) i przeprowadził analizę statystycz­ną otrzymanych wyników.

Jest oczywiste, że prawa dziedziczności są ważnym uzupełnieniem wiedzy ludzkiej, a nasza znajomość genetyki będzie praw­dopodobnie w przyszłości wykorzystywana w jeszcze większym stopniu niż do tej pory. Podejmując decyzję, na którym miejscu na liście umieścić Mendla, należy rozważyć jeszcze jeden czynnik. Skoro odkrycia Men­dla zostały pominięte za jego życia, a wnio­ski, do których doszedł, były powtórnie, zupełnie niezależnie, sformułowane przez późniejszych uczonych, to można by uznać, iż jego badania nie odegrały żadnej istotnej roli. Doprowadzając to rozumowanie do skrajności, należałoby dojść do wniosku, że Mendla nie należy w ogóle umieszczać na naszej liście, podobnie jak pominięci zostali Leif Ericson, Arystarch i Ignacy Semmelweiss, a znaleźli się na niej Kolumb, Koper­nik i Joseph Lister.

Istnieją jednak różnice między przypad­kiem Mendla a tamtymi wypadkami. Prace Mendla zapomniane zostały tylko na krót­ko, a po ponownym odkryciu szybko stały się powszechnie znane. Ponadto de Vries, Correns i Tschermak, mimo że samodziel­nie dokonali powtórnego odkrycia zasad Mendla, przeczytali w końcu jego artykuł i w swoich pracach przytoczyli podane tam wyniki. Wreszcie, nie można twierdzić z ca­łą pewnością, że gdyby nie de Vries, Cor­rens i Tschermak, prace Mendla pozosta­łyby nadal zapomniane. Artykuł Mendla był już włączony do szeroko rozpowszech­nionej bibliografii (sporządzonej przez W. O. Focke'a) prac na temat dziedziczno­ści. Zamieszczenie prac Mendla w biblio­grafii gwarantowało, że prędzej czy później jakiś sumienny badacz dziedziczności mu­siałby się natknąć na jego artykuł. Warto również zauważyć, iż żaden z trzech wspo­mnianych naukowców nie rościł sobie pre­tensji do pierwszeństwa w odkryciu pod­stawowych zasad genetyki, określanych po­wszechnie jako „prawa Mendla”.

Wydaje się, że odkrycia Mendla pod wzglę­dem oryginalności i znaczenia można przy­równać do odkrycia krążenia krwi dokona­nego przez Harveya, i dlatego też Mendel został umieszczony odpowiednio wysoko na naszej liście.


59

1858-1947

wiki

W grudniu 1900 r. niemiecki fizyk Max Planck zaskoczył świat nauki śmiałą hipo­tezą, że energia promieniowania (to znaczy energia fal świetlnych) nie jest emitowana w sposób ciągły, lecz w postaci małych porcji czy „paczek”, które nazwał kwan­tami. Hipoteza Plancka, sprzeczna z klasy­cznymi teoriami światła i elektromagnetyzmu, stanowiła punkt wyjścia dla teorii kwantowych, które później zrewolucjoni­zowały fizykę, i pozwoliła lepiej zrozumieć naturę materii oraz promieniowania.

Planck urodził się w 1858 r. w Kilonii w Niemczech. Studiował na uniwersytetach w Berlinie i w Monachium; w wieku dwu­dziestu jeden lat otrzymał stopień doktor­ski z fizyki (summa cum laude) na monachij­skim uniwersytecie. Przez pewien czas wy­kładał na uniwersytecie w Monachium, a następnie w Kilonii. W 1889 r. został profesorem uniwersytetu w Berlinie i pra­cował tam aż do 1928 r., to jest do przejścia na emeryturę w wieku siedemdziesięciu lat. Planck, podobnie jak paru innych uczo­nych, interesował się promieniowaniem ele­ktromagnetycznym emitowanym przez podgrzane ciało doskonale czarne. (Ciało doskonale czarne to ciało, które nie odbija, lecz całkowicie pochłania padające na nie światło). Już wcześniej, nim Planck rozpo­czął badania nad tym zagadnieniem, fizycy eksperymentalni przeprowadzili dokładne pomiary promieniowania wysyłanego przez takie ciała. Pierwszym osiągnięciem Plancka było odkrycie stosunkowo skomplikowane­go wzoru algebraicznego, który dokładnie opisywał promieniowanie ciała doskonale czarnego. Wzór ten, obecnie często stosowany w fizyce teoretycznej, elegancko opisywał wszystkie uzyskane dane eksperymentalne, ale sprawiał jeden kłopot - różnił się cał­kowicie od wzoru wynikającego z obowiązu­jących praw fizyki.

Planck długo rozmyślał nad tym problemem i w końcu wystąpił z całkowicie nową teorią: energia promieniowania emitowana jest por­cjami, stanowiącymi dokładną wielokrot­ność podstawowej jednostki, którą Planck nazwał kwantem promieniowania. Według teorii Plancka wielkość kwantu światła zale­ży od częstotliwości światła (tj. od jego barwy) oraz od stałej fizycznej, którą Planck oznaczył jako h. Stała h zwana jest obecnie stałą Plancka. Hipoteza Plancka była cał­kowicie sprzeczna z ówczesnymi poglądami na naturę promieniowania, jednakże po­zwoliła Planckowi na wyprowadzenie dokładnego, poprawnego wzoru opisującego promieniowanie ciała doskonale czarnego. Hipoteza ta była tak rewolucyjna, że byłaby niewątpliwie odrzucona jako wariacki po­mysł, gdyby Planck nie był dobrze znany jako solidny, konserwatywny fizyk. Choć jego hipoteza była bardzo dziwna, w tym konkretnym przypadku prowadziła do po­prawnego wzoru.

Początkowo większość fizyków (z samym Planckiem włącznie) uważała tę hipotezę jedynie za wygodną fikcję matematyczną. Po paru latach okazało się jednak, że pojęcie kwantu można stosować w różnych zjawiskach fizycznych, nic tylko w odnie­sieniu do promieniowania ciała doskonale czarnego. W 1905 r. Einstein wykorzystał tę koncepcję do wyjaśnienia efektu fotoelektrycznego,a w 1913 r. Niels Bohr zastosował ją w teorii budowy atomu. W 1918 r., w któ­rym Planck otrzymał Nagrodę Nobla, było już oczywiste, że hipoteza jest słuszna i ma fundamentalne znaczenie w fizyce.

Planck był zdecydowanym antyfaszystą, co sprawiło, że po dojściu Hitlera do władzy znalazł się w trudnej sytuacji. W 1945 r. jego młodszy syn został stracony za udział w nie­udanym zamachu na życie Hitlera, dokonanym przez grupę niemieckich oficerów. Planck zmarł w 1947 r., w wieku osiem­dziesięciu dziewięciu lat.

Rozwój mechaniki kwantowej jest praw­dopodobnie największym osiągnięciem naukowym XX w., ważniejszym nawet od teorii względności Einsteina. Stała Plancka h pełni bardzo ważną rolę w fizyce i uzna­wana jest obecnie za jedną z dwóch lub trzech najbardziej podstawowych stałych fizycznych. Pojawia się w teorii budowy atomu, w zasadzie nieoznaczoności Heisenberga, w teorii promieniowania i w wie­lu wzorach fizycznych. Dokonana przez Plancka ocena jej wielkości liczbowej różni się w przybliżeniu o 2% od wielkości przyj­mowanej obecnie.

Plancka uważa się powszechnie za ojca mechaniki kwantowej. Mimo że nie odegrał większej roli w późniejszym jej rozwoju, umieszczenie go zbyt nisko na liście byłoby z pewnością poważnym błędem. Dokonane przez niego odkrycie okazało się niezwykle ważne, czyniąc wyłoni w obowiązujących do owego czasu błędnych pojęciach, dzięki czemu jego następcy mogli zbudować zna­cznie doskonalszą teorię, która obowiązuje po dziś dzień.


60

1827-1912

wiki

Joseph Lister, brytyjski chirurg, który wprowadził do chirurgii antyseptykę, uro­dził się w 1827 r. w Upton w Anglii. Był doskonałym studentem University College w Londynie i w 1852 r. otrzymał tam dyplom lekarski. W 1861 r. został chirur­giem w Glasgow Royal Infirmary; stanowi­sko to piastował przez osiem lat. W tym właśnie okresie wprowadził do chirurgii metody antyseptyczne.

W Glasgow Royal Institute Lister opieko­wał się salami w nowym bloku chirurgicz­nym. Wysoka śmiertelność pacjentów po operacjach, jaka tam panowała, budziła w nim przerażenie. Poważne infekcje po­operacyjne, takie jak gangrena, były zjawis­kiem normalnym. Lister starał się utrzymy­wać czystość w pokojach, ale okazało się, że to nie wystarcza - śmiertelność nadal była wysoka. Wielu lekarzy utrzymywało, że przyczyną infekcji były „miazmaty” (szko­dliwe opary). Takie wyjaśnienie nie prze­konało jednak Listera.

Wtedy właśnie, w 1865 r.. Lister przeczytał artykuł Ludwika Pasteura i zapoznał się z teorią zakaźnego pochodzenia chorób. Dzięki temu artykułowi Lister wpadł na niezwykle ważny pomysł: jeżeli infekcje są wynikiem działania mikrobów, to najlepszą metodą zapobiegania zakażeniom poope­racyjnym jest zabicie mikrobów wcześniej, zanim dostaną się one do otwartej rany. W charakterze środka bakteriobójczego Lister zastosował kwas karbolowy i w ten sposób rozpoczął nową metodę postępowa­nia - postępowanie antyseptyczne. Nie tyl­ko mył starannie ręce przed każdą operacją, ale ponadto sprawdzał, czy narzędzia i opa­trunki stosowane przy operacji są wyjało­wione. Przez pewien czas rozpylał nawet kwas karbolowy w sali operacyjnej. Rezul­tatem tego był niezwykły spadek zgonów pooperacyjnych. W latach 1861-1865 śmier­telność po operacjach na męskiej sali ofiar wypadków wynosiła 45%, a w 1869 r. spadła do 15%.

Pierwszy ważny artykuł Listera na temat chirurgii antyseptycznej ukazał się w 1867 r. Jego pomysł nie spotkał się z natychmias­towym uznaniem. W 1869 r. zaproponowa­no mu jednak katedrę chirurgii klinicznej na uniwersytecie w Edynburgu. W czasie siedmioletniego pobytu Listera w Edynbur­gu jego sława wciąż rosła. W 1875 r. objechał Niemcy z wykładami na temat swoich koncepcji i metod, w następnym roku odbył podobną podróż po Stanach Zjednoczonych. Większość lekarzy nadal jednak nie nabrała przekonania do jego koncepcji.

W 1877 r. Lister otrzymał katedrę chirurgii klinicznej w King's College w Londynie; stanowisko to zajmował ponad piętnaście lat. Prowadzone przez niego pokazy opera­cji antyseptycznych wzbudziły duże zainte­resowanie w londyńskich kołach medycz­nych i przyczyniły się do wzrostu uznania dla jego metody. Pod koniec życia Listera zasady chirurgii antyseptycznej cieszyły się już powszechnym poparciem lekarzy.

Pionierskie prace Listera przyniosły mu wiele zaszczytów. Przez pięć lat był preze­sem Royal Society i osobistym chirurgiem królowej Wiktorii. Żonaty, lecz bezdzietny, dożył prawie osiemdziesięciu pięciu lat. Zmarł w 1912 r. w Walmer w Anglii.

Innowacje Listera całkowicie zrewolucjoni­zowały chirurgię i ocaliły życie wielu milio­nom ludzi. Obecnie na skutek zakażeń pooperacyjnych umiera bez porównania mniej osób, a oprócz tego chirurgia ratuje wiele ludzi, którzy nie poddaliby się opera­cji, gdyby groźba infekcji była teraz równie duża jak sto lat temu. Ponadto chirurdzy mogą obecnie przeprowadzać skompliko­wane operacje, jakich nigdy nie podjęliby się dawniej, kiedy ryzyko zakażenia było tak ogromne; na przykład sto lat temu nie zastanawiano się nawet nad możliwością przeprowadzenia operacji wymagających otwarcia klatki piersiowej. Oczywiście, obecne metody chirurgii aseptycznej różnią się od metod stosowanych przez Listera, opierają się jednak na tych samych pod­stawowych założeniach i stanowią rozwi­nięcie jego zasad.

Można powiedzieć, że pomysły Listera są tak oczywistym następstwem odkryć Pas­teura, że nie należy mu się żadne szczególne uznanie, A jednak oprócz Pasteura po­trzebny był ktoś, kto rozwinąłby i spopula­ryzował metody chirurgii antyseptycznej. Umieszczenie obu. Listera i Pasteura, w tej książce wcale nie jest dwukrotnym uhono­rowaniem tego samego odkrycia. Wyko­rzystanie teorii o zakaźnym pochodzeniu chorób ma tak wielkie znaczenie, że jeżeli nawet podzieli się tu zasługi pomiędzy parę osób, to i tak wszyscy - Pasteur, Leeuwenhoek, Fleming i Lister - w pełni zasługują na umieszczenie na naszej liście. Można by zgłosić jeszcze inne zastrzeżenie co do umieszczenia Listera na tak wysokiej pozycji. Prawie dwadzieścia lat przed wpro­wadzeniem przez Listera chirurgii antysep­tycznej węgierski lekarz Ignacy Semmelweiss (1818-1865), pracujący w wie­deńskim szpitalu, jasno wykazał zalety po­stępowania antyseptycznego zarówno w położnictwie, jak i w chirurgii. Mimo że Semmelweiss został profesorem i napisał doskonałą książkę, w której wyłożył swoje idee, jego wysiłki zostały powszechnie zig­norowane. Dopiero publikacje, wykłady i pokazy Josepha Listera przekonały leka­rzy o konieczności antyseptycznego postę­powania w praktyce medycznej.


61

1832-1891

wiki

Nikolaus August Otto był niemieckim wy­nalazcą, który w 1876 r. skonstruował pierwszy czterosuwowy silnik spalinowy, prototyp setek milionów silników zbudo­wanych od tego czasu.

Silnik spalinowy jest urządzeniem wszech­stronnym; używa się go do napędu łodzi motorowych i motocykli, ma szerokie zastosowanie przemysłowe, odegrał też kluczową rolę w wynalazku samolotu. (Do 1939 r, kiedy został skonstruowany pierwszy samolot odrzutowy, wszystkie samoloty wyposażone były w silnik, spalinowe pracujące wedhig cyklu Otta). Przede wszystkim jednak silnik spalinowy służy do napędu samochodów.

Zanim Otto wynalazł swój silnik, wielokrotnie podejmowano próby zbudowania samochodu. Niektórym wynalazcom, takim jak Siegfried Marcus (w 1875 r.), Étienne Lenoir (w 1862 r.) i Nicolas Joseph Cugnot (około 1769 r.), udało się nawet zbudować modele zdolne do jazdy, ale z braku odpowiedniego rodzaju silnika - łączącego mała. masę z dużą mocą - żadna z tych konstrukcji nie nadawała się do wykorzystania w praktyce. Natomiast w ciągu piętnastu lat po zbudowaniu przez Otta silnika czterosuwowego dwaj wynala­zcy, Karl Benz i Gottlieb Daimler, skon­struowali, każdy na własną rękę, samo­chody zdatne do użytku i nadające się do sprzedaży. Od tego czasu do napędu samo­chodu stosowano już różne typy silników i nie można wykluczyć, że w przyszłości lepsze okażą się samochody z napędem parowym, elektrycznym lub jeszcze jakimś innym. Na razie jednak spośród setek mi­lionów samochodów, zbudowanych w cią­gu minionych stu lat, 99% korzystało z czterosuwowego silnika spalinowego. (Sil­nik Diesla, pomysłowy model silnika spali­nowego służący do napędu ciężarówek, autobusów i statków, pracuje w cyklu czterosuwowym, podobnym w gruncie rzeczy do cyklu Otta, jedynie paliwo wprowadza się w innym momencie).

Powszechnie uważa się, że ogromna więk­szość wynalazków naukowych (z ważnym wyjątkiem broni i materiałów wybucho­wych) była dla ludzi korzystna. Rzadko można spotkać się z sugestią, aby na przy­kład zrezygnować z używania lodówek czy stosowania penicyliny, lub przynajmniej poważnie ograniczyć ich wykorzystanie. Trudno jednak nie dojrzeć ujemnych stron powszechnego korzystania z prywatnych samochodów. Samochody są głośne, zanie­czyszczają powietrze, wyczerpują skąpe za­soby paliwa i każdego roku powodują śmierć lub kalectwo przerażającej liczby ofiar.

Jasne, że nigdy byśmy tego wszystkiego nie chcieli znosić, gdyby nie to, że prócz wad samochód ma bardzo dużo zalet. Korzys­tanie z samochodu prywatnego jest znacz­nie wygodniejsze niż posługiwanie się pub­licznymi środkami komunikacji. W odróż­nieniu od kolei i metra można nim pojechać wszędzie tam. gdzie sobie życzymy, i wy­siąść w dowolnym miejscu. Jest szybki, wygodny i można nim podróżować z baga­żem. W nie spotykanym dotychczas stop­niu samochód zwiększył możliwość wyboru miejsca zamieszkania i sposobu spędzania wolnego czasu, co ogromnie rozszerzyło zakres swobody człowieka.

Można by dyskutować, czy wszystkie te zalety warte są ceny, jaką za używanie samochodów płaci całe społeczeństwo, ale wszyscy zgodzą się co do tego, że samochód wywiera wielki wpływ na naszą cywilizację. W samych Stanach Zjednoczonych jeździ ponad 180 milionów samochodów. Łącznie przejeżdżają one około 5 bilionów „osobokilometrów” - więcej, niż ludzie przebywa­ją pieszo, samolotami, pociągami, statkami i wszystkimi innymi środkami transportu razem wziętymi.

Zajęliśmy ogromne powierzchnie na par­kingi, by gdzieś pomieścić te samochody, i zbudowaliśmy nie kończące się kilometry autostrad, zmieniając w ten sposób cały krajobraz. W zamian samochód pozwolił nam na taką ruchliwość, o jakiej wcześniej­sze pokolenia nawet nie marzyły. Więk­szość właścicieli samochodów ma obecnie znacznie szerszy zakres działalności i więcej łatwo dostępnych udogodnień. Dzięki sa­mochodowi mieszkańcy przedmieść mogą korzystać z tych wszystkich możliwości, które przedtem dostępne były tylko miesz­kańcom centrów miast. (Być może jest to główna przyczyna rozwoju przedmieść i to­warzyszącego mu upadku dzielnic śród­miejskich, jaki nastąpił w Stanach Zjed­noczonych w ostatnim dziesięcioleciu).

Nikolaus August Otto urodził się w 1832 r. w Holzhausen w Niemczech. Ojca stracił w dzieciństwie. Otto był wprawdzie dob­rym uczniem, ale w wieku szesnastu lat przerwał szkołę, by podjąć pracę i nauczyć się handlu. Przez pewien czas pracował w sklepie spożywczym w małym mieście, później był urzędnikiem we Frankfurcie, a następnie komiwojażerem.

Około 1860 r. Otto dowiedział się, że Étienne Lenoir (1822-1900) wynalazł silnik ga­zowy - pierwszy w historii działający silnik spalinowy. Otto pomyślał, że silnik Lenoira miałby szersze zastosowanie, gdyby mógł pracować na paliwo płynne, ponieważ nie byłby związany z koniecznością pobierania gazu. Stosunkowo szybko Otto wynalazł gaźnik; urząd patentowy odrzucił jednak jego wniosek, gdyż podobne urządzenie zostało wynalezione już wcześniej.

Nie zrażony tym Otto skupił swoje wysiłki na ulepszeniu silnika Lenoira. Już w 1861 r. wpadł na pomysł zupełnie nowego typu silnika, pracującego w cyklu czterosuwowym, całkowicie różnego od prymitywne­go, dwusuwowego silnika Lenoira. W sty­czniu 1862 r. Otto zbudował zdolny do działania model silnika czterosuwowego. Miał jednak kłopoty z zapłonem, co unie­możliwiało praktyczne wykorzystanie sil­nika, i z tego powodu odłożył pracę na bok. Zamiast tego zajął się „silnikiem atmo­sferycznym”, to jest udoskonalonym dwu­suwowym silnikiem gazowym. Opatento­wał go w 1863 r., wkrótce też znalazł wspólnika, Eugena Langena, który dostarczył środków finansowych. Zbudowali ma­łą wytwórnię i nadal ulepszali swój pro­dukt. W 1867 r. zdobyli za silnik złoty medal na wystawie światowej w Paryżu. Od tego czasu sprzedaż szła gładko, a zyski firmy stale rosły. W 1872 r. do pomocy w produkcji silników zatrudnili Gottlieba Daimlera, świetnego inżyniera, mającego ponadto doświadczenie w zarządzaniu przedsiębiorstwem.

Choć produkcja silników dwusuwowych przynosiła im duże zyski, Otto nie zapo­mniał o swym oryginalnym pomyśle silnika czterosuwowego. Był przekonany, że silnik czterosuwowy, w którym spręża się mie­szankę paliwa i powietrza przed zapłonem, byłby znacznie bardziej wydajny niż jaka­kolwiek modyfikacja dwusuwowego silni­ka Lenoira. Na początku 1876 r. Otto ulepszył w końcu sposób zapłonu i w maju tego roku zdołał zbudować pierwszy prak­tyczny model silnika czterosuwowego; pa­tent przyznano mu rok później. Zalety silnika czterosuwowego były dla wszyst­kich oczywiste i zapewniły mu natychmias­towe powodzenie. Tylko w ciągu następnych dziesięciu lat sprzedano 30 000 sil­ników, a wszystkie wersje silnika Lenoira stały się wkrótce przestarzałe.

W 1886 r. w procesie patentowym cofnięto wydany w Niemczech patent Otta na silnik czterosuwowy. Okazało się, że Francuz Alphonse Beau de Rochas wymyślił podob­ne urządzenie w 1862 r. i opatentował je. (Nie należy jednak przypuszczać, że Beau de Rochas odegrał w tej dziedzinie jakąś znaczącą rolę; jego wynalazek nigdy nie ukazał się na rynku, w rzeczywistości de Rochas nie zbudował choćby nawet jed­nego modelu, a Otto naprawdę nie wyko­rzystał jego pomysłu przy swoim wynalaz­ku). Mimo straty cennego patentu wytwór­nia Otta nadal przynosiła zyski. W chwili śmierci w 1891 r. Otto był człowiekiem zamożnym.

W 1882 r. odszedł z firmy Gottlieb Daimler. Postanowił on przystosować silnik Otta do napędu pojazdu. W 1883 r. udoskonalił system zapłonu (obecnie stosowany jest inny system), dzięki czemu silnik osiągnął 700-900 obrotów na minutę (w modelu Otta można było uzyskać najwyżej 180-200 obrotów). Daimler poświęcił ponadto wiele wysiłku na zmniejszenie masy silnika. W 1885 r. zainstalował silnik do roweru; w ten sposób powstał pierwszy motocykl. Rok później Daimler zbudował pierwszy pojazd czterokołowy. Okazało się jednak, że uprzedził go Karl Benz: zaledwie parę miesięcy wcześniej zbudował swój pierwszy pojazd - wprawdzie trzykołowy, ale nie­wątpliwie był to już automobil. Samochód Benza. podobnie jak Daimlera, napędzany był czterosuwowym silnikiem Otta. Silnik Benza osiągał poniżej 400 obrotów na minutę, ale wystarczało to już do praktycz­nego zastosowania pojazdu. Benz systema­tycznie ulepszał swój samochód i po paru latach udało mu się wypuścić go na rynek. Gottlieb Daimler rozpoczął rynkową pro­dukcję samochodu później od Benza, ale i on osiągnął powodzenie. (Po pewnym czasie nastąpiła fuzja firm Daimlera i Benza. Znany samochód mercedes-benz produkowany jest w powstałej w ten sposób wytwórni).

Należy wspomnieć o jeszcze jednej osobie, która przyczyniła się do skonstruowania samochodu, a mianowicie o amerykańskim wynalazcy i przedsiębiorcy Henrym For­dzie. Ford pierwszy rozpoczął masową pro­dukcję tanich samochodów.

Silnik spalinowy i samochód są wynalaz­kami o nieprawdopodobnym znaczeniu i gdyby były tworem wyłącznie jednej oso­by, to należałoby umieścić ją blisko szczytu naszej listy. Wynalazki te są jednak zasługą paru ludzi, mianowicie Lenoira, Otta, Dai­mlera, Benza i Forda. Z wszystkich tych ludzi największy udział ma Otto; silnik Lenoira był niewątpliwie zbyt słaby i miał zbyt niską sprawność, aby można go było wykorzystać do napędu samochodu, nato­miast silnik Otta spełniał te wymagania. Zanim Otto skonstruował w 1876 r. swój silnik, właściwie nie można było zbu­dować samochodu przydatnego w prak­tyce, po 1876 r. zaś wynalazek taki był tylko kwestią czasu. Nikolaus August Otto jest zatem jednym z prawdziwych twórców współczesnego świata.


62

ok. 1475-1541

wiki

Francisco Pizarro, niepiśmienny awantur­nik hiszpański, człowiek, który podbił pań­stwo Inków w Peru, urodził się około 1475 r. w Trupo w Hiszpanii. Tak jak Hernando Cortés, którego droga życiowa była pod wieloma względami podobna, Pizarro przybył do Nowego Świata w poszukiwa­niu sławy i bogactwa. Od 1502 do 1509 r. przebywał na Hispanioli, wyspie położonej w basenie Morza Karaibskiego, na której obecnie znajdują się republiki Haiti i Domi­nikana. W 1513 r. był członkiem wyprawy dowodzonej przez Vasco Núñez de Balboa, której efektem było odkrycie Pacyfiku. W 1519 r. osiedlił się w Panamie. W 1522 r., mając czterdzieści siedem lat, Pizarro do­wiedział się o istnieniu państwa Inków. Opowiedział mu o tym Pascual de Andagoya, hiszpański odkrywca, który dotarł do Peru. Pizarro, niewątpliwie zachęcony podbojem Meksyku dokonanym dopiero co przez Hernanda Cortésa, postanowił zwyciężyć państwo Inków. Pierwsza próba, dokonana wiatach 1524 - 1525, nie powiod­ła się; jego dwa statki musiały zawrócić nie osiągnąwszy Peru. W drugiej próbie, w la­tach 1526-1528, zdołał dotrzeć do wybrze­ży Peru, skąd wrócił ze złotem, lamami i Indianami.

W 1528 r. jest znowu w Hiszpanii. Rok później cesarz Karol V upoważnił go do zdobycia Peru na rzecz Hiszpanii i zapewnił potrzebne fundusze. Pizarro wrócił do Pa­namy i tam zorganizował wyprawę. Okręty odpłynęły z Panamy w 1531 r., Pizarro miał wówczas już pięćdziesiąt sześć lat. Zwer­bował na wyprawę niespełna dwustu żoł­nierzy; mieli oni podbić państwo liczące ponad sześć milionów ludności!

W następnym roku Pizarro dotarł do wy­brzeży Peru. We wrześniu 1532 r. wyruszył w głąb kraju, wziąwszy ze sobą tylko 177 ludzi i 62 konie. Pizarro poprowadził garst­kę swoich żołnierzy wysoko w Andy, do miasta Cajamarca, gdzie przebywał władca Inków Atahualpa z armią złożoną z czter­dziestu tysięcy wojowników. Żołnierze Pizarra dotarli do Cajamarki 15 listopada 1532 r. Następnego dnia na żądanie Pizarra Atahualpa pozostawił swoje wojska na tyłach, a sam, jedynie w towarzystwie około pięciu tysięcy nieuzbrojonych członków świty, przybył na rokowania z Pizarrem.

Atahualpa musiał już wiedzieć, czego może się spodziewać, toteż jego zachowanie jest zdumiewające. Od chwili. gdy po raz pierw­szy wylądowali na wybrzeżu, Hiszpanie zdążyli w pełni zademonstrować swoje wro­gie zamiary i całkowitą bezwzględność. Trudno zatem zrozumieć, dlaczego Atahualpa dopuścił do tego, by żołnierze Pizarra bez przeszkód dostali się do Cajamarki. Gdyby Indianie zaatakowali Pizarra na wąskich górskich drogach, na których ko­nie były prawie nieprzydatne, mogliby z łat­wością unicestwić siły hiszpańskie. Postę­powanie Atahualpy po dotarciu Pizarra do Cajamarki jest jeszcze bardziej zaskakują­ce; przybycie bez uzbrojenia na spotkanie wrogich żołnierzy było niewiarygodnym absurdem. Wydaje się to tym bardziej zaga­dkowe, jeśli zważyć, że zasadzki były nor­malnie stosowaną taktyką Inków.

Pizarro nie dopuścił, aby taka wspaniała okazja wymknęła mu się z rąk. Rozkazał swoim żołnierzom zaatakować Atahualpę i jego nieuzbrojoną asystę. Bitwa - a właś­ciwie rzeź - trwała tylko pół godziny. Nie poległ ani jeden żołnierz hiszpański, jedy­nym rannym był sam Pizarro; odniósł ranę, gdy osłaniał Atahualpę, którego udało mu się ująć żywego.

Strategia Pizarra sprawdziła się znakomi­cie. Państwo Inków było wysoce scent­ralizowane; cała władza należała do Inki, czyli władcy, uważanego za półboga. Po uwięzieniu Inki Indianie nie potrafili prze­ciwstawić się hiszpańskiemu najazdowi. W nadziei, że za tę cenę odzyska wolność, Atahualpa złożył Pizarrowi olbrzymi okup w złocie i srebrze, wart prawdopodobnie ponad 28 milionów dolarów. Nie wpłynęło to na zmianę jego losu; po paru miesiącach Pizarro kazał go zgładzić. W listopadzie 1533 r., rok po ujęciu Atahualpy, wojska Pizarra weszły bez walki do stolicy Inków - Cuzco. Pizarro mianował nowego władcę, nowego Inkę, który stał się marionetką w jego rękach. W 1535 r. założył miasto Limę, przyszłą nową stolicę Peru.

W 1536 r. marionetkowy Inka uciekł i sta­nął na czele buntu Indian przeciwko Hisz­panom. Przez pewien czas Hiszpanie byli nawet oblegani w Cuzco i w Limie, w na­stępnym roku zdołali jednak odzyskać pa­nowanie nad większą częścią kraju. Bunt zdławiono ostatecznie dopiero w 1572 r. W tym czasie Pizarro już nie żył.

Upadek Pizarra był wynikiem walk we­wnętrznych, jakie rozgorzały między Hisz­panami. W 1537 r. zbuntował się jeden z najbliższych towarzyszy Pizarra, Diego de Almagro. Zarzucał on Pizarrowi, że ten niesprawiedliwie podzielił łupy. Almagra ujęto i stracono, ale sprawa nie została załatwiona do końca. W 1541 r. grupa zwolenników Almagra wdarła się do pałacu Pizarra w Limie i zamordowała sześćdziesięciosześcioletniego przywódcę. Pizarro zginął zaledwie w osiem lat po zwycięskim wejściu do Cuzco.

Francisco Pizarro był odważny, zdecydo­wany i inteligentny. Według własnego prze­konania był bardzo pobożnym człowie­kiem; mówi się, że umierający Pizarro nary­sował własną krwią krzyż na ziemi, a jego ostatnim słowem było „Jezus”. Był jednak równocześnie człowiekiem niewiarygodnie zachłannym, okrutnym, ambitnym, zdra­dzieckim i chyba najbardziej bezwzględ­nym ze wszystkich konkwistadorów.

Odrażający charakter Pizarra nie powinien przesłaniać nam ogromu jego osiągnięć militarnych. Porywające zwycięstwo Izrael­czyków w 1967 r. nad przeważającymi liczebnie i znacznie lepiej uzbrojonymi Ara­bami zaskoczyło bardzo wiele ludzi. Był to triumf imponujący, historia zna jednak liczne przykłady zwycięstw odniesionych na polu walki przeciwko przeważającym siłom. Napoleon i Aleksander Wielki wielo­krotnie pokonywali znacznie większe ar­mie, Mongołowie pod wodzą następców Czyngis-chana zdołali podbić Chiny, kraj, w którym mieszkało co najmniej trzydzieści razy więcej ludzi niż w Mongolii.

Jednakże dokonany przez Pizarra podbój ponad sześciomilionowego państwa siłą je­dynie 180 ludzi jest najbardziej zaskakują­cym wyczynem w historii. Przewaga liczeb­na Indian była znacznie większa niż prze­waga, której musiał stawić czoło Cortés podczas najazdu na blisko pięciomilionowe państwo Azteków z sześciuset ludźmi. Czy osiągnięciom Pizarra mógłby dorównać choćby Aleksander Wielki lub Czyngis-chan? Wątpię, ponieważ żaden z nich nie byłby tak lekkomyślny, by zdecydować się na podbój w obliczu tak przygniatającej różnicy sił.

Można by zadać pytanie: czy przypadkiem posiadana przez Hiszpanów broń palna nie dała im decydującej przewagi taktycz­nej? Na pewno nie. Arkebuzy, prymitywna broń palna tamtych czasów, miały mały zasięg, a ich powtórne załadowanie wyma­gało sporo czasu. Robiły wprawdzie prze­raźliwy hałas, ale właściwie były mniej groźne niż dobre łuki i strzały. W każdym razie, gdy Pizarro wkraczał do Cajamarki, tylko trzech jego ludzi miało arkebuzy, a nie więcej niż dwudziestu - kusze. Więk­szość Indian poległa od tradycyjnej broni - od mieczy i włóczni. Mimo posiadania kilku koni i broni palnej w starciu tym Hiszpanie znajdowali się w bardzo nieko­rzystnym położeniu. Przywództwo Pizarra i jego zdecydowanie, a nie broń, przesądzi­ły o ich zwycięstwie. Oczywiście, Pizarro miał również dużo szczęścia, ale stare powiedzenie mówi, że szczęście sprzyja odważnym.

Niektórzy pisarze potępiają Francisca Pi­zarra, twierdząc, że był jedynie odważnym łotrem, niczym więcej. Wątpliwe jednak, czy jakiś łotr może się poszczycić, iż wywarł taki jak on wpływ na historię. Państwo podbite przez Pizarra sprawowało władzę nad większą częścią obecnego Peru i Ek­wadoru, nad północną połową Chile i częś­cią Boliwii. Jego ludność była znacznie liczniejsza niż reszta populacji Ameryki Południowej. W wyniku podboju Pizarra na całym tym obszarze została wprowadzo­na religia katolicka i kultura hiszpańska. Po upadku państwa Inków żadna z pozos­tałych części Ameryki Południowej nie mia­ła najmniejszej szansy oprzeć się europejs­kim podbojom. Wprawdzie Amerykę Połu­dniową do tej pory zamieszkują miliony Indian, ale w większej części tego kontynen­tu Indianie nigdy nie odzyskali władzy politycznej i nadal dominują tam europejs­kie języki, religia i kultura.

Cortés i Pizarro dokonali podboju państw Azteków i Inków w niezwykle krótkim czasie i bardzo niewielkimi siłami, stąd wiele ludzi wysuwa przypuszczenie, że eu­ropejski podbój Meksyku i Peru był nieuni­kniony. Istotnie, wydaje się, że państwo Azteków nie miało żadnej szansy na utrzy­manie niezależności. Jego położenie (w po­bliżu Zatoki Meksykańskiej i stosunkowo niedaleko od Kuby) zadecydowało, że łat­wo mogło ono paść ofiarą ataku Hisz­panów. Gdyby nawet Aztekom udało się pokonać niewielką armię Cortésa, Hisz­panie zaatakowaliby wkrótce ponownie, i to ze znacznie większymi siłami.

Z drugiej strony ze względu na swe położe­nie państwo Inków było bez porównania łatwiejsze do obrony; położone nad Pacyfi­kiem, było znacznie trudniej dostępne dla okrętów hiszpańskich, niż gdyby leżało nad Atlantykiem. Inkowie dysponowali dużą armią, państwo miało więcej ludności i było dobrze zorganizowane. Tereny dzisiejszego Peru są pofałdowane i górzyste, a europejs­kie państwa kolonialne miały duże trudności w zdobywaniu górzystych obszarów w wielu częściach świata. Nawet pod koniec XIX w., kiedy poziom uzbrojenia i wy­szkolenia armii europejskich był znacznie wyższy aniżeli w XVI w., Włochom nie udało się podbić Etiopii. Podobnie Brytyj­czycy nigdy nie uporali się z plemionami zajmującymi tereny w górzystej, północ­no-zachodniej części Indii. Europejczycy nigdy nie zdołali skolonizować takich górs­kich krajów, jak Nepal, Afganistan i Iran. Gdyby najazd Pizarra nie powiódł się, Inkowie, zapoznawszy się przy tej okazji z europejską bronią i taktyką, na pewno potrafiliby później odeprzeć ataki znacznie większych sił europejskich. I tak Hiszpanie potrzebowali aż trzydziestu sześciu lat, aby zdławić bunt Indian z 1536 r., choć Indianie nie mieli broni palnej i nigdy nie zdołali zebrać więcej wojsk niż zaledwie drobną część armii, jaką posiadali przed podbojem Pizarra. Być może Hiszpanie mogliby pod­bić Peru nawet bez udziału Pizarra, ale nie jest to wcale pewne.

Z tego powodu Pizarro został umieszczony nieco wyżej na naszej liście niż Cortés. Cortés przyspieszył bieg historii, Pizarro, być może, zmienił jej bieg.


63

1435-1547

wiki

Hernando Cortés, zdobywca Meksyku, urodził się w 1485 r. w Medellin w Hisz­panii. Jego ojciec należał do drobnej szlach­ty. W młodości Cortés uczęszczał na uniwer­sytet w Salamance, gdzie studiował prawo. Mając dziewiętnaście lat opuścił Hiszpanię, aby szukać szczęścia na nowo odkrytej półkuli zachodniej. Przybył na Haiti w 1504 r. i spędził tam parę lat jako ziemianin i miej­scowy donżuan. W 1511 r. wziął udział w podboju Kuby, a następnie ożenił się ze szwagierką cesarskiego namiestnika Kuby, Diega Velásqueza, i dostał nominację na burmistrza Santiago.

W 1518 r. Velasquez mianował Cortésa dowódcą wyprawy do Meksyku. Namiest­nik, który zaczął się obawiać ambicji Cortésa, dość szybko odwołał swój rozkaz, ale było już za późno.

Cortés wypłynął w lutym 1519 r., mając 11 okrętów, 110 marynarzy, 553 żołnierzy (w tym tylko 13 wyposażonych w broń palną i 32 kuszników), 10 ciężkich dział. 4 lekkie działa i 16 koni. Wyprawa zeszła na ląd w Wielki Piątek w miejscu, gdzie obec­nie znajduje się Veracruz. Przez pewien czas Cortés przebywał na wybrzeżu, zbierając wiadomości o sytuacji w Meksyku. Dowie­dział się, że Meksykiem rządzą Aztekowie ze wspaniałej stolicy, położonej w głębi kraju, że posiadają oni bogate zasoby cen­nych kruszców i są znienawidzeni przez wiele innych szczepów indiańskich, które sobie podporządkowali.

Cortés, który przysiągł sobie, że dokona podboju Meksyku, zdecydował się na marsz w głąb kraju i najazd na terytorium Azteków. Niektórzy z jego towarzyszy byli przerażeni olbrzymią przewagą liczebną przeciwnika; aby postawić ich w sytuacji bez wyjścia, przed wyruszeniem Cortés zni­szczył okręty. Jego ludzie mieli teraz do wyboru tylko jedno z dwojga: pójść z nim i zwyciężyć lub dać się zabić Indianom. Posuwając się w głąb kraju, Hiszpanie napotkali zawzięty opór dużych sił Tlaskalanów, niezależnego szczepu Indian. Po kilku zaciekłych bitwach Hiszpanie poko­nali ich armię, a wówczas Tlaskalanie zde­cydowali się dołączyć do wojsk Cortésa i wystąpić razem przeciwko znienawidzo­nym Aztekom. Cortés ruszył do Choluli, gdzie władca Azteków Montezuma II miał zamiar zaskoczyć Hiszpanów niespodzie­wanym atakiem. Cortés uzyskał jednak wcześniej informację o jego planach, ude­rzył pierwszy i w bitwie pod Cholulą zmasa­krował tysiące Indian. Pomaszerował nastepnie w kierunku stolicy, Tenochtitlánu (obecnie miasto Meksyk), i 8 listopada 1519 r. wkroczył tam bez walki. Wkrótce uwięził Montezumę i zmusił do odgrywania roli marionetki. Wydawało się, że podbój jest właściwie zakończony.

W tym czasie wylądowała na wybrzeżu kolejna wyprawa hiszpańska pod wodzą Panfila de Narváeza, który miał rozkaz aresztować Cortésa. Cortés pozostawił część swoich żołnierzy w Tenochtitlánie i pospiesznie ruszył z pozostałymi ku wy­brzeżu. Pokonał Narváeza, a tych, którzy ocaleli, namówił do przyłączenia się do niego. Jednakże do czasu jego powrotu pozostali w Tenochtitlánie podwładni Cortésa swoim postępowaniem sprowokowali bunt Azteków. 30 czerwca 1520 r. wybuch­ło tam powstanie. Wojska hiszpańskie po­niosły ciężkie straty i zostały zmuszone do wycofania się do Tlaxcali. Cortés uzyskał jednak dodatkowe wsparcie wojskowe, wrócił w maju następnego roku i rozpoczął oblężenie Tenochtitlánu. Miasto poddało się 13 sierpnia. Po ponownym zdobyciu stolicy władza Hiszpanów w Meksyku była właściwie już nie zagrożona, jakkolwiek utrwalanie podboju dalej położonych ob­szarów zajęło Cortésowi jeszcze trochę cza­su. Przebudowano Tenochtitlán i zmienio­no jego nazwę na Meksyk; miasto zostało stolicą hiszpańskiej kolonii, nazwanej No­wą Hiszpanią.

Biorąc pod uwagę niewielkie siły, z jakimi Cortés rozpoczął działania, należy uznać podbój pięciomilionowego państwa za na­prawdę wybitne osiągnięcie militarne. Je­dynym w historii przykładem podboju do­konanego przy jeszcze większej liczebnej różnicy sił, jest podbój Peru przez Pizarra. Pojawia się naturalnie pytanie, jak i dlacze­go Cortés zdołał podbić Meksyk. Z pew­nością czynnikiem sprzyjającym było po­siadanie broni palnej i koni; jednakże zaró­wno oręża, jak i koni miał Cortés tak mało, że nie równoważyło to nawet w przybliże­niu olbrzymiej liczebnej przewagi Azteków. (Warto zauważyć, że żadnej z dwóch po­przednich ekspedycji hiszpańskich na wy­brzeże meksykańskie nie udało się nawet założyć osady ani też dokonać jakiegoś trwałego podboju). Na pewno najważniej­szym czynnikiem, który dopomógł w osiąg­nięciu sukcesu, było przywództwo Cortésa, jego odwaga i zdecydowanie. Równie waż­ną sprawą okazała się zręczna dyplomacja. Cortés nie tylko unikał wszystkiego, co mogłoby doprowadzić do zawiązania się skierowanej przeciwko niemu koalicji ple­mion indiańskich, lecz udało mu się nawet namówić wielu Indian do wspólnej walki przeciw Aztekom.

Cortésowi pomogła również legenda aztec­ka opowiadająca o bogu Ketsalkoatlu (Quetzalcoatl). Według legendy bóg ten zapoz­nał Indian z uprawą roli, metalurgią i sztu­ką rządzenia; był wysoki, miał białą skórę i długą brodę. Odszedł, odpływając przez „Morze Wschodnie”, to jest Zatokę Mek­sykańską, ale obiecał Indianom, że jeszcze do nich powróci. W oczach Montezumy Cortés mógł uchodzić za powracającego boga i było rzeczą prawdopodobną, że strach przed bogiem w znacznym stopniu zaważył na jego postępowaniu. Nie ulega wątpliwości, że reakcja Montezumy na na­jazd Hiszpanów była słaba i niezdecydo­wana.

Ostatnim wreszcie czynnikiem sprzyjają­cym Hiszpanom była ich religijna żarli­wość. Oczywiście, mamy prawo uważać najazd Cortésa za niewybaczalny akt agre­sji, ale Cortés był przekonany, że jego inwazja jest moralnie usprawiedliwiona. Z całym przekonaniem zapewniał swoich ludzi, że zwyciężą, albowiem walczą w słusznej sprawie, pod znakiem krzyża. Moty­wacja religijna Cortésa była zupełnie szcze­ra; niejednokrotnie, ryzykując nawet po­wodzenie wyprawy, podejmował próby zmuszenia swoich indiańskich sprzymie­rzeńców do przejścia na chrześcijaństwo.

Cortés, który był doskonałym dyplomatą w stosunkach z Indianami, nie odnosił podobnych sukcesów w politycznych roz­grywkach ze swoimi hiszpańskimi rywala­mi. Król hiszpański obdarował go olbrzy­mimi obszarami ziemi i tytułem markiza, ale odwołał go ze stanowiska namiestnika Meksyku. Cortés wrócił do Hiszpanii w 1540 r. i przez ostatnie siedem lat życia na próżno wnosił prośby do króla o przy­wrócenie mu władzy w Nowej Hiszpanii. Umierając w 1547 r. w pobliżu Sewilli w Hiszpanii był wprawdzie rozgoryczony, ale bogaty. Jego syn odziedziczył po nim wielkie posiadłości w Meksyku.

Nie ulega wątpliwości, że Cortés był chciwy i pełen ambicji. Wielbiciel Cortésa, znający go osobiście, mówił o nim, że jest bezlitos­ny, pyszałkowaty, złośliwy i kłótliwy. Miał jednak także wiele zalet. Był odważny, zdecydowany i inteligentny. Miał na ogół pogodne usposobienie. Był dowódcą stano­wczym, ale nie okrutnym. W odróżnieniu od Pizarra, który był powszechnie zniena­widzony, Cortés pozostawał w dobrych stosunkach z wieloma Indianami i starał się, by jego rządy nie były zbyt surowe. Cortés był przystojny i czarujący; zawsze był ulubieńcem kobiet.

W testamencie Cortés wyznał, że nie jest pewien, czy posiadanie indiańskich niewol­ników jest rzeczą moralnie słuszną. Dręczy­ło go to i prosił syna, by poważnie rozważył ową sprawę. Jak na tamte czasy, była to rzadko spotykana postawa; trudno sobie wyobrazić, aby Francisco Pizarro (albo Krzysztof Kolumb) zaprzątali sobie głowę takimi problemami. Ogólnie biorąc, wydaje się, że ze wszystkich hiszpańskich konkwis­tadorów Cortés był najprzyzwoitszym czło­wiekiem.

Cortés i Pizarro urodzili się w miejscowoś­ciach odległych od siebie o 80 kilometrów, różnica wieku między nimi wynosiła tylko 10 lat. Osiągnięcia tych dwóch ludzi (którzy zapewne byli spokrewnieni) są uderzająco podobne: podbili terytoria zbliżone wielko­ścią do całego kontynentu i narzucili tam własny język, religię i kulturę. W większej części tego regionu nadal u władzy pozo­stają ludzie, których przodkowie wywodzą się z Europy.

Znaczenie Cortésa i Pizarra razem wziętych było o wiele większe niż Simóna Bolívara. Ich podboje sprawiły, że władza polityczna w Ameryce Południowej przeszła z rąk Indian w ręce Europejczyków; zwycięstwa Bolívara przyczyniły się jedynie do tego, że władzę spoczywającą przedtem w rękach rządu hiszpańskiego przejęły osoby uro­dzone wprawdzie w Ameryce Południowej, ale mające europejskich przodków.

Na pierwszy rzut oka może się wydawać, że Cortés powinien być usytuowany wyżej od Pizarra, ponieważ działał wcześniej, a jego sukcesy stały się bodźcem do podboju Peru. Ponadto w chwili śmierci Pizarra opór Indian jeszcze trwał, natomiast Cortés zwy­ciężył w Meksyku w sposób ostateczny. Sądzę jednak, że waga tych czynników zmienia się nieco, jeżeli popatrzymy na nie pod innym kątem. Pragnienie podbojów i wyższy poziom techniczny broni Hisz­panów były tak samo groźne dla Azteków, jak i dla Inków. Peru, dzięki górzystemu ukształtowaniu terenu, miało jednak pewne szanse na utrzymanie niezależności, a za­tem o zmianie biegu historii zdecydował odważny i udany atak Pizarra.

Terytorium Azteków było mniej górzyste niż Peru; ponadto leżący nad Oceanem Atlantyckim Meksyk (inaczej niż Peru) był dla Hiszpanów stosunkowo łatwo dostęp­ny. Wydaje się zatem, że hiszpański podbój Meksyku był naprawdę nieunikniony; is­totną zasługą śmiałego i udanego przy­wództwa Cortésa było przyśpieszenie tego procesu.


64

1743-1826

wiki

Tomasz Jefferson, trzeci prezydent Stanów Zjednoczonych Ameryki i autor Deklaracji Niepodległości, urodził się w 1743 r. w Shadwell w stanie Wirginia. Jego ojciec był geometrą i zamożnym plantatorem; pozos­tawił synowi w spadku duży majątek ziem­ski. Jefferson uczęszczał przez dwa lata do College of William and Mary, ale przerwał naukę przed otrzymaniem dyplomu. Studio­wał potem przez parę lat prawo i w 1767 r. został przyjęty w poczet adwokatury sta­nu Wirginia. Przez następnych siedem lat Jefferson prowadził praktykę adwokacką i kierował majątkiem. Został również członkiem House of Burgess, przedstawi­cielstwa ustawodawczego Wirginii.

W 1774 r. napisał pierwszą poważną pracę, A Summary View of the Rights of British America (Ogólne spojrzenie na kwestię praw brytyjskiej Ameryki). Rok później został wybrany na delegata stanu Wirginia na drugi Kongres Kontynentalny, a w 1776 r. napisał Deklarację Niepodległości. W koń­cu tegoż roku powrócił do przedstawiciels­twa ustawodawczego Wirginii; przyczynił się wówczas w sposób decydujący do wpro­wadzenia paru zasadniczych reform. Zgło­sił propozycję dwóch ustaw: ustawy o wol­ności i równości wyznań oraz ustawy o po­wszechnej edukacji publicznej.

Jefferson proponował zorganizowanie do­stępnego dla wszystkich publicznego szkol­nictwa podstawowego, założenie uniwer­sytetu stanowego, w którym bardziej uzdol­nieni mogliby otrzymać wykształcenie wy­ższe, oraz ustanowienie systemu stypen­diów. Jego propozycje nie zostały wówczas przyjęte przez przedstawicielstwo Wirginii, jednakże później podobne ustawy zostały uchwalone przez prawie wszystkie stany.

Znamienna była ustawa dotycząca wolno­ści i równości wyznań: zapewniała ona całkowitą tolerancję religijną i pełny roz­dział Kościoła od państwa. (Poprzednio w Wirginii Kościół anglikański był Kościo­łem panującym). Propozycja Jeffersona na­potkała dość duży opór, ale została w koń­cu uchwalona. Wkrótce takie same idee przyjęto w kartach praw obywatelskich innych stanów, a później również w Kon­stytucji Stanów Zjednoczonych.

W latach 1779-1781 Jefferson był guber­natorem Wirginii, później wycofał się z ży­cia politycznego. Napisał wówczas swoją jedyną książkę, Notes on the State of Vir­ginia (Uwagi o stanie Wirginia). Między innymi Jefferson jednoznacznie wyraził w niej swój sprzeciw wobec niewolnictwa. W 1782 r. zmarła jego żona (byli małżeńs­twem przez dziesięć lat; mieli sześcioro dzieci). Mimo stosunkowo młodego wieku Jefferson nigdy nie ożenił się powtórnie.

Jefferson wkrótce powrócił do życia poli­tycznego i został członkiem Kongresu. Na jego wniosek Kongres uchwalił dziesiętny system monetarny, nie przeszedł natomiast jego projekt wprowadzenia dziesiętnego systemu miar i wag (w czasie kiedy Jeffer­son złożył ten wniosek, system metryczny jeszcze nie istniał). Wniósł również projekt zakazu niewolnictwa we wszystkich no­wych stanach; wniosek został odrzucony jednym głosem.

W 1784 r. Jefferson pojechał do Francji z misją dyplomatyczną i niebawem zastąpił tam poprzedniego amerykańskiego amba­sadora, Benjamina Franklina. Przebywał we Francji pięć lat, nie było go zatem w Stanach Zjednoczonych przez cały okres tworzenia i ratyfikowania konstytucji. Jef­ferson był zwolennikiem przyjęcia konsty­tucji, jednakże tak jak wielu innych uważał, że należy do niej włączyć kartę praw oby­watelskich (Bill of Rights). Jefferson wrócił do Ameryki pod koniec 1789 r. i niebawem został pierwszym w his­torii kraju sekretarzem stanu. Sekretarzem skarbu został Alexander Hamilton. Poglą­dy polityczne obu ministrów były całkowi­cie odmienne i wkrótce doszło między nimi do starć. Zwolennicy polityki Hamiltona porozumieli się i utworzyli partię federalistów, natomiast zwolennicy Jeffersona połą­czyli się i zawiązali partię demokratyczno-republikańską, która w końcu prze­kształciła się w obecną Partię Demokraty­czną.

W 1796 r. Jefferson kandydował na urząd Prezydenta, przegrał jednak z Johnem Adamsem i zgodnie z obowiązującymi wówczas postanowieniami konstytucji zo­stał wiceprezydentem. W 1800 r. ponownie wysunął swą kandydaturę na prezydenta; tym razem pokonał Adamsa.

Zostawszy prezydentem, Jefferson odnosił się do dawnych przeciwników w sposób umiarkowany i pojednawczy, ustanawiając tym samym cenny precedens w historii Stanów Zjednoczonych. Najważniejszym i mającym najtrwalsze historyczne skutki posunięciem rządu w czasie jego prezyden­tury był zakup Luizjany, co prawie po­dwoiło terytorium Stanów Zjednoczonych. Kupienie Luizjany, największego chyba te­rytorium, jakie w całej historii przejęte zostało w sposób pokojowy, było wydarze­niem o niezwykłym znaczeniu; przyczyniło się to do przekształcenia Stanów Zjedno­czonych w wielkie mocarstwo. Gdybym uważał, że Jefferson był jedynym człowie­kiem, któremu to zawdzięczamy, umieścił­bym go znacznie wyżej na liście. Sądzę jednak, że do przekazania owego teryto­rium przyczynił się przede wszystkim fran­cuski przywódca Napoleon Bonaparte, który podjął doniosłą decyzję sprzedaży tego obszaru. Jeżeli w ogóle jakiś Ameryka­nin zasługuje na szczególne uznanie w zwią­zku z tą sprawą, to nie Jefferson, który nigdy nie brał pod uwagę możliwości doko­nania zakupu tak rozległych terenów, ale amerykańscy wysłannicy w Paryżu, Robert Livingstone i James Monroe. To oni, stojąc w obliczu tak nadzwyczajnej okazji, prze­kroczyli swoje dyplomatyczne pełnomoc­nictwa i wynegocjowali nabycie tego olb­rzymiego obszaru. (Warto zauważyć, że Jefferson w napisanym przez siebie epita­fium nie zaliczył zakupu Luizjany do swo­ich głównych osiągnięć).

W 1804 r. Jefferson został ponownie wy­brany na prezydenta, w 1808 r. zrezygnował z ubiegania się o ten urząd po raz trzeci, czym utrwalił precedens stworzony przez Jerzego Waszyngtona. Jefferson wy­cofał się z życia politycznego w 1809 r. Jego dalsza działalność publiczna związana była jedynie z założeniem uniwersytetu stanu Wirginia (akt nadania z 1819 r.). Widział w tym realizację części swojego programu nauczania, zgłoszonego w przedstawicielst­wie ustawodawczym Wiginii przed czter­dziestoma trzema laty. Jefferson zmarł 4 li­pca 1826 r., w pięćdziesiątą rocznicę ogło­szenia Deklaracji Niepodległości, po prze­szło osiemdziesięciu trzech latach dobrze wykorzystanego życia.

Jefferson przejawiał wielostronne uzdolnie­nia, nie tylko polityczne. Znał pięć czy sześć języków, interesował się naukami przyrod­niczymi i matematyką, był dobrym plan­tatorem, zaangażowanym w prowadzenie gospodarstwa rolnego według naukowych wskazań. Był również przedsiębiorcą, dro­bnym wynalazcą i zdolnym architektem.

Talenty Jeffersona i jego zalety osobiste sprawiają, że łatwo jest przecenić jego rze­czywisty wpływ na historię. Próbując okre­ślić jego prawdziwe znaczenie, należy chyba zacząć od Deklaracji Niepodległości, po­nieważ powszechnie uważa się, że była ona jego największym osiągnięciem. Przede wszystkim warto zauważyć, że Deklaracja Niepodległości nie jest częścią prawa obo­wiązującego w Stanach Zjednoczonych; jej znaczenie polega w pierwszym rzędzie na tym, że daje ona wyraz amerykańskim ideałom. Ideały głoszone w Deklaracji nie były oryginalnym tworem Jeffersona, zo­stały one zaczerpnięte z pism Johna Locke'a. Deklaracja nie stanowiła - ani w pro­jekcie, ani w rzeczywistości - oryginalnej propozycji filozoficznej, lecz miała w zwięz­ły sposób wyrażać poglądy, które podziela­ło już wielu Amerykanów.

To nie wzniosłe zdania Deklaracji zadecy­dowały o ogłoszeniu niepodległości przez amerykańskie kolonie. Wojna o niepodleg­łość rozpoczęła się już w kwietniu 1775 r. (ponad rok przed ogłoszeniem Deklaracji Niepodległości), jej początkiem były bitwy pod Lexington i Concord. Po tych bitwach amerykańskie kolonie stanęły w obliczu krytycznej decyzji - musiały rozstrzygnąć, czy domagać się niczym nie ograniczonej niepodległości, czy też szukać kompromisu z rządem brytyjskim. Wiosną 1776 r. na­stroje w Kongresie Kontynentalnym prze­chyliły się zdecydowanie na korzyść pierw­szego rozwiązania. To nie Jefferson, ale Richard Henry Lee z Wirginii 7 czerwca 1776 r. zgłosił formalnie wniosek, by kolo­nie ogłosiły niezależność od Wielkiej Bryta­nii. Kongres przesunął głosowanie nad wnioskiem o kilka tygodni i wyznaczył komisję, z Jeffersonem jako przewodniczą­cym, która miała przygotować oficjalne uzasadnienie przyczyn ogłoszenia niepod­ległości. (Pozostali członkowie komisji wy­kazali rozsądek i zgodzili się, by Jefferson praktycznie sam napisał takie uzasadnie­nie). 1 czerwca Kongres ponownie zajął się zgłoszonym wnioskiem, następnego dnia przeprowadzono głosowanie i wniosek przeszedł jednomyślnie. W głosowaniu z 2 lipca podjęto ostateczną decyzję przesą­dzającą o niepodległości, a dopiero po głosowaniu rozpatrywano projekt Dekla­racji napisany przez Jeffersona. Deklaracja została przyjęta przez Kongres (po wpro­wadzeniu pewnych zmian) dwa dni później, to jest 4 lipca 1776 r.

Jeśli Deklaracja Niepodległości nie ma w rzeczywistości tak istotnego znaczenia, jak się powszechnie sądzi, to może inne zasługi Jeffersona upoważniają go do zaję­cia wyższego miejsca na naszej liście? W swoim epitafium Jefferson wymienił dwa inne osiągnięcia, które chciał przekazać pamięci potomnych. Jednym z nich było założenie uniwersytetu stanu Wirginia; był to akt niewątpliwie ważny, ale nie na tyle, by w istotny sposób wpłynął na jego pozy­cję. Drugim osiągnięciem wspomnianym przez Jeffersona była zainicjowana przez niego ustawa o wolności i równości wy­znań, mająca rzeczywiście duże znaczenie. Oczywiście, idea swobód religijnych gło­szona była już przed Jeffersonem przez wielu wybitnych filozofów, łącznie z Johnem Lockiem i Wolterem, ale wnio­sek Jeffersona szedł dalej niż zasady, któ­rych rzecznikiem był Locke. W odróż­nieniu od Locke'a Jefferson był czynnym politykiem, któremu udało się dopro­wadzić do tego, by jego propozycje stały się obowiązującym prawem, a ponadto - by stały się wzorem dla innych stanów wprowadzających karty praw obywatel­skich.

To w naturalny sposób prowadzi do kolej­nego pytania: w jakim stopniu Tomasz Jefferson przyczynił się do przyjęcia karty praw obywatelskich obowiązującej w ca­łym kraju (Federal Bill of Rights)? Niewąt­pliwie Jefferson należał do zwolenników takiego aktu, był faktycznie jednym z ich intelektualnych przywódców. W latach 1784-1789, to znaczy w krytycznym okre­sie, jaki nastąpił po obradach Konwencji Konstytucyjnej, Jeffersona nie było jednak w kraju i nie mógł on prowadzić walki o wprowadzenie karty praw obywatelskich do konstytucji. To głównie James Madison przyczynił się do uchwalenia przez Kongres poprawek do konstytucji uwzględniających prawa obywateli. (Kongres przegłosował poprawki 25 października 1789 r., to jest przed powrotem Jeffersona do Stanów Zje­dnoczonych).

Można by powiedzieć, że na historię Sta­nów Zjednoczonych głęboki wpływ wywar­ła nie tyle działalność Jeffersona na za­jmowanych stanowiskach, ile jego postawa. Wydaje się jednak wątpliwe, by Ameryka­nie w dużej mierze podzielali jego poglądy. Ludzie darzący Jeffersona wielkim szacun­kiem są często zwolennikami zupełnie innej polityki niż ta, którą on popierał. Na przykład Jefferson był głęboko przekona­ny, że rząd nie powinien wkraczać zbyt daleko w sprawy obywateli. Taką postawę dobrze charakteryzuje następujący frag­ment z jego prezydenckiego przemówienia inauguracyjnego: „Mądry i skromny rząd, który nie dopuści, by ludzie krzywdzili się wzajemnie, ale który pozostawi im poza tym swobodę działania na rzecz ich włas­nych przedsięwzięć i usprawnień...” Pogląd Jeffersona prawdopodobnie był słuszny, ale rezultaty wyborów z ostatnich pięć­dziesięciu lat wskazują, że jego słowa nie przekonały większości amerykańskiego społeczeństwa. Inny przykład: Jefferson zdecydowanie nie zgadzał się z poglądem, że uprawnienia do ostatecznej interpretacji konstytucji należą do Sądu Najwyższego, który może orzec, że jakieś prawo jest niezgodne z konstytucją, mimo że zostało ono uchwalone przez Kongres. Uważał, że taki pogląd jest sprzeczny z zasadami de­mokratycznych rządów.

Na podstawie tego, co napisałem powyżej, można dojść do wniosku, że Jefferson miał bardzo niewielkie znaczenie i nie powinien w ogóle znaleźć się w tej książce. Przywiązy­wanie zbyt wielkiej wagi do szczegółów może jednak sprawić, że spoza drzew nie zobaczy się lasu; jeżeli natomiast oderwać się od szczegółów i spróbować ująć działal­ność Jeffersona w całości, to łatwo można zrozumieć, dlaczego zasłużył na określenie „wybitny rzecznik ludzkich swobód”.

Czy Tomasza Jeffersona należy umieścić niżej, czy wyżej od Jerzego Waszyngtona? Niepodległość Stanów Zjednoczonych i ich instytucje demokratyczne stworzone zostały wspólnym wysiłkiem ludzi idei i ludzi czynu. Oba czynniki grają zasadniczą rolę, uważam jednak, że idee mają większe znaczenie. Nie ma jednak wątpliwości, że Waszyngton ode­grał dominującą rolę wśród tych, którzy myśli wcielali w czyn, natomiast idee niepod­ległości głosiło wiele ludzi - Amerykanów, jak Jefferson i Madison, oraz Europejczy­ków, jak John Locke, Wolter i inni. I właśnie dlatego Tomasz Jefferson, mimo swych nie­zwykłych zdolności i prestiżu, został znacz­nie niżej umieszczony na naszej liście niż Jerzy Waszyngton.


65

1451-1504

wiki

Większość ludzi pamięta tylko, że Izabela I Kastylijska sfinansowała wyprawę Krzysz­tofa Kolumba przez Atlantyk. W rzeczywi­stości Izabela była energiczną i zdolną władczynią, która dzięki całej serii niesły­chanie doniosłych decyzji wywarła olbrzy­mi wpływ na kilka stuleci dziejów Hiszpanii i Ameryki Łacińskiej; pośrednio decyzje jej jeszcze dziś oddziałują na losy wielu milio­nów ludzi.

Większość decyzji Izabela podejmowała po naradzie ze swoim przewidującym i równie jak ona uzdolnionym małżonkiem, Fer­dynandem Aragońskim, później zaś reali­zowali je wspólnie, wydaje się więc słuszne, aby omówić ich postaci razem, w jednym rozdziale. W tytule figuruje imię Izabeli, ponieważ to z jej inspiracji podjęli małżon­kowie większość owych ważnych decyzji.

Izabela urodziła się w 1451 r. w miejscowości Madrigal w królestwie Kastylii (obecnie część Hiszpanii). Wychowywała się w głę­boko religijnej atmosferze i stała się bardzo pobożną katoliczką. Jej przyrodni brat, Henryk IV, był królem Kastylii od 1454 r. do chwili śmierci w 1474 r. W tym czasie nie było królestwa Hiszpanii; obecne jej teryto­rium zajmowały cztery królestwa: najwięk­sze wśród nich było królestwo Kastylii; królestwo Aragonii zajmowało północ­no-wschodnią część obecnej Hiszpanii; Grenady - południową, a Nawarry - pół­nocną.

W końcu lat sześćdziesiątych XV w. Izabe­la, wówczas pretendentka do tronu Kas­tylii, była najbogatszą następczynią tronu w Europie i wielu książąt starało się o jej rękę. Jej brat przyrodni, Henryk IV, życzył sobie, by poślubiła króla Portugalii, jednak w 1469 r. osiemnastoletnia wówczas Izabe­la mimo sprzeciwu króla Henryka poślubi­ła Ferdynanda, następcę tronu Aragonii. Henryk, rozgniewany nieposłuszeństwem Izabeli, wyznaczył na następczynię tronu swą córkę Joannę. Mimo to po śmierci Henryka tron Kastylii objęła Izabela. Sprzeciwili się temu stronnicy Joanny, wskutek czego rozpoczęła się wojna domo­wa. W lutym 1479 r. wojna zakończyła się zwycięstwem Izabeli. W tym samym roku zmarł król Jan II Aragoński i Ferdynand został królem Aragonii. Wspólnie Ferdy­nand i Izabela panowali nad całą niemal Hiszpanią.

Teoretycznie Aragonia i Kastylia były na­dal odrębnymi królestwami, wciąż oddziel­nie działała większość instytucji rządo­wych. W praktyce jednak Ferdynand i Izabela podejmowali wspólnie wszystkie decy­zje i w miarę swoich możliwości działali jako połączeni władcy Hiszpanii. W ciągu dwudziestu pięciu lat wspólnych rządów podstawowym celem ich polityki było zjed­noczenie Hiszpanii pod jednym berłem sil­nego monarchy. Pierwszym ich zadaniem było zdobycie Grenady, jedynej części Pół­wyspu Iberyjskiego pozostającej nadal we władaniu wyznających islam Arabów. Woj­na rozpoczęła się w 1481 r., a zakończyła się w 1492 r. całkowitym zwycięstwem Fer­dynanda i Izabeli. Po zdobyciu Grenady granice Hiszpanii przybrały niemal taką postać, jaką mają dzisiaj. (W 1512 r., już po śmierci Izabeli, Ferdynand zaanektował niewielkie królestwo Nawarry).

Już na samym początku panowania Fer­dynand i Izabela wprowadzili instytucję hiszpańskiej inkwizycji. Inkwizycja była kościelnym trybunałem łączącym kompete­ncje sędziów, ławników, oskarżycieli i or­ganów śledczych. Swoją straszliwą sławę inkwizycja zawdzięcza okrucieństwu fero­wanych wyroków i jaskrawej niesprawied­liwości metod postępowania. Podejrzani nie mieli właściwie żadnej możliwości obro­ny przed stawianymi im zarzutami. Nie informowano ich o wszystkich dowodach ich winy, nie podawano im nawet nazwisk osób, które wnosiły przeciwko nim oskar­żenie. Podejrzanych odrzucających stawia­ne im oskarżenia często poddawano okru­tnym torturom tak długo, aż wreszcie przy­znawali się do zarzucanych im czynów. Według ostrożnych ocen w ciągu pierw­szych dwudziestu lat działalności inkwizycji co najmniej dwa tysiące osób spalono na stosie, a kilkakrotnie więcej otrzymało lżej­sze kary.

Na czele hiszpańskiej inkwizycji stał fana­tyczny zakonnik Tomas de Torquemada, osobisty spowiednik Izabeli. Inkwizycja w zasadzie podlegała bezpośrednio papie­żowi, ale w Hiszpanii podporządkowana była królowi. Inkwizycja służyła po części utrwaleniu religijnej jedności, a po części zdławieniu opozycji politycznej skierowa­nej przeciwko monarsze. W Anglii panowie feudalni zachowywali zawsze dość sił, aby ograniczyć władzę króla. W swoim czasie hiszpańscy panowie feudalni posiadali rów­nież dużą władzę, ale hiszpańscy królowie potrafili wykorzystać inkwizycję jako broń przeciw zbuntowanym panom feudalnym i w ten sposób zdołali ugruntować monar­chię absolutną na terenie całej Hiszpanii. Wykorzystali ją także do zwiększenia wła­dzy nad hiszpańskim duchowieństwem.

Inkwizycja skierowana była jednak przede wszystkim przeciwko ludziom podejrza­nym o herezję, a szczególnie przeciwko żydom i muzułmanom, którzy oficjalnie przeszli na chrześcijaństwo, ale potajemnie nadal praktykowali dawną religię.

Początkowo inkwizycja nie była wymierzo­na przeciwko Żydom, ale pod naciskiem fanatycznego Torquemady Ferdynand i Izabela podpisali w 1492 r. dekret na­kazujący wszystkim hiszpańskim Żydom przejść na chrześcijaństwo lub opuścić kraj w ciągu czterech miesięcy, pozostawiając w Hiszpanii cały dobytek. Dla hiszpańskich Żydów, których było około 200 000, nakaz opuszczenia kraju był klęską: wielu z nich zmarło, zanim znalazło bezpieczne schro­nienie; dla Hiszpanii ubytek dużej części najbardziej pracowitych i wykwalifikowa­nych kupców i rzemieślników okazał się poważną ekonomiczną stratą.

Traktat pokojowy zawarty po kapitulacji Grenady gwarantował muzułmanom żyją­cym w Hiszpanii wolność sumienia, w prak­tyce jednak rząd hiszpański bardzo szybko pogwałcił to porozumienie. Maurowie pod­nieśli bunt, zostali jednak pokonani.

W 1502 r. wszyscy muzułmanie mieszkają­cy w Hiszpanii zostali zmuszeni do dokona­nia wyboru między przejściem na chrześ­cijaństwo a wygnaniem - a więc takiego samego, przed jakim postawiono Żydów dziesięć lat wcześniej.

Izabela była wierną katoliczką, ale mimo to nigdy nie dopuściła, aby jej fanatyczna wiara stanęła na drodze hiszpańskim inte­resom narodowym. I ona, i Ferdynand walczyli ciężko, ale z powodzeniem, o to, by Kościół katolicki w Hiszpanii był podpo­rządkowany przede wszystkim królowi hi­szpańskiemu, a nie papieżowi. Była to jedna z przyczyn, które sprawiły, że refor­macja protestancka w XVI w. nigdy nie utorowała sobie drogi w Hiszpanii.

Największym wydarzeniem za czasów pa­nowania Izabeli było odkrycie Ameryki przez Krzysztofa Kolumba w końcu tak ważnego w dziejach roku 1492. Wyprawa Kolumba została sfinansowana przez kró­lestwo Kastylii. (Historyjka o tym, jak to Izabela musiała zastawić swoje klejnoty, by zdobyć pieniądze na wyprawę, nie jest jednak prawdziwa).

Izabela zmarła w 1504 r. Była matką jed­nego syna i czterech córek. Syn, Jan, zmarł w 1497 r. Najlepiej znana jest jej córka Joanna, którą wydano za Filipa I Pięknego, syna cesarza austriackiego z rodu Habsbur­gów i następcę tronu królestwa Burgundii. W wyniku tego znakomitego dynastycznie małżeństwa wnuk Izabeli, cesarz Karol V, odziedziczył jedną z największych monar­chii w historii Europy. Został wybrany również na cesarza Świętego Cesarstwa Rzymskiego. Był w owych czasach naj­bogatszym i najpotężniejszym monarchą europejskim. Terytorium, nad którym sprawował nominalną lub rzeczywistą wła­dzę, obejmowało Hiszpanię, Niemcy, Holandię, Belgię, Austrię, Szwajcarię, większą część Włoch, część Francji, Czechy, Słowa­cję, Polskę, Węgry i Jugosławię oraz znacz­ną część półkuli zachodniej. Karol V i jego syn Filip II byli żarliwymi katolikami i w czasie swoich długich rządów obracali bogactwa zdobyte w Nowym Świecie na finansowanie wojen przeciwko protestanc­kim państwom północnej Europy. W ten sposób dynastyczne małżeństwo zaaranżo­wane przez Ferdynanda i Izabelę wpływało na historię Europy przez prawie sto lat po śmierci ich obojga.

Spróbujmy podsumować osiągnięcia i wpły­wy Ferdynanda i Izabeli. Dzięki wspólnym wysiłkom udało im się doprowadzić do powstania zjednoczonego królestwa Hisz­panii w granicach, które niemal bez zmiany utrzymały się przez ostatnie pięćset lat; stworzyli w Hiszpanii centralistyczną mona­rchię absolutną; wygnanie Maurów i Żydów miało poważne konsekwencje zarówno dla wygnańców, jak i dla Hiszpanii; fanatyzm religijny Ferdynanda i Izabeli oraz wprowa­dzenie inkwizycji wywarły głęboki wpływ na całą przyszłą historię Hiszpanii.

Ten ostatni punkt zasługuje na nieco szer­sze omówienie. Ujmując najprościej można by powiedzieć, że inkwizycja nałożyła Hisz­panii intelektualny kaftan bezpieczeństwa. W ciągu stuleci, jakie upłynęły od 1492 r., większa część Europy Zachodniej przeżyła wspaniały intelektualny i naukowy roz­kwit. Ale nie Hiszpania. Nie powinno niko­go dziwić, że w społeczeństwie, w którym wypowiedzenie jakiejkolwiek uznanej za zdrożną myśli narażało człowieka na nie­bezpieczeństwo zatrzymania przez inkwi­zycję, zamarła oryginalna twórczość. W in­nych krajach europejskich dopuszczano pe­wną różnicę poglądów, w Hiszpanii in­kwizycja zezwalała jedynie na sztyw­ny, ortodoksyjny katolicyzm. W 1700 r. w porównaniu z resztą Europy Zachodniej w Hiszpanii panował intelektualny zastój. W rzeczywistości, choć minęło pięć wieków od wprowadzenia przez Ferdynanda i Iza­belę inkwizycji hiszpańskiej, a przeszło 150 lat od momentu jej zniesienia, Hiszpania wciąż jeszcze odczuwa jej skutki.

Sfinansowanie przez Izabelę wyprawy Ko­lumba sprawiło, że większa część Ameryki Południowej i Środkowej zamieniła się w hiszpańskie kolonie. W następstwie kul­tura hiszpańska oraz instytucje działające w Hiszpanii zostały przeniesione na obszar znacznej części półkuli zachodniej. Skoro w porównaniu z Europą Zachodnią Hisz­pania była krajem intelektualnie zacofa­nym, to nie ma nic dziwnego w fakcie, że podobnie wypadało porównanie jej kolonii z angielskimi koloniami w Ameryce Pół­nocnej.

W rozważaniach nad pozycją Izabeli na naszej liście należy uwzględnić jeszcze je­den problem, a mianowicie, czy bez niej doszłoby do tych samych wydarzeń. Praw­dą jest, że na skutek walk toczonych przez 700 lat o odbicie Półwyspu Iberyjskiego z rąk muzułmanów duch wypraw krzyżo­wych był w Hiszpanii bardzo silny. Kiedy jednak w 1492 r. walka ta zakończyła się sukcesem, Hiszpania mogła wybierać kie­runek dalszego postępowania. To Ferdy­nand i Izabela, a zwłaszcza królowa, skie­rowali Hiszpanię na drogę bezkompromi­sowej religijnej ortodoksji. Wydaje się zu­pełnie możliwe, że gdyby nie Izabela, Hisz­pania stałaby się państwem w miarę plura­listycznym.

Naturalnie, nasuwa się chęć porównania Izabeli z lepiej od niej znaną angielską królową Elżbietą I. Elżbieta była co naj­mniej tak uzdolniona jak Izabela; ze wzglę­du na jej stosunkowo ludzką i tolerancyjną politykę cieszyła się znacznie większą sym­patią swoich poddanych. Była jednak mniej nowatorska od Izabeli i żadne jej działanie nie wywarło tak głębokiego wpływu, jak wprowadzenie przez Izabelę inkwizycji. Mimo że pewne pociągnięcia Izabeli były dość odstręczające, należy jednak przy­znać, że niewielu monarchów w historii miało tak dalekosiężny wpływ jak ona.


66

1879-1953

wiki

Stalin (prawdziwe nazwisko Josif Wissanonowicz Dżugaszwili) był przez wiele lat dyktatorem Związku Radzieckiego. Uro­dził się w 1879 r. w Gori w Gruzji na Kaukazie. Jego językiem ojczystym był gruziński. Język rosyjski, całkowicie od­mienny od gruzińskiego, poznał później i zawsze mówił nim z wyraźnym gruzińskim akcentem.

Stalin wychowywał się w ubóstwie; jego ojciec, szewc z zawodu, często nadużywał alkoholu i brutalnie bił syna. Dżugaszwili senior zmarł, gdy Józef miał jedenaście lat. W młodości Stalin uczęszczał do przy­kościelnej szkoły w Gori, a jako nastolatek był uczniem seminarium duchownego w Tyflisie, skąd został w 1899 r. wydalony za rozpowszechnianie wywrotowych idei.

Przystąpił do nielegalnego ruchu marksi­stowskiego, a w 1903 r., po rozłamie w par­tii, opowiedział się po stronie bolszewików. Do 1917 r. był czynnym członkiem partii bolszewickiej, za co był przynajmniej sze­ściokrotnie aresztowany. (Na ogół otrzy­mywał bardzo łagodne wyroki i parokrot­nie udało mu się zbiec, co sugeruje, że być może był wówczas agentem policji). W tym okresie przyjął pseudonim „Stalin” (czło­wiek ze stali).

Stalin nie odegrał naprawdę poważnej roli w rewolucji komunistycznej w 1917 r., natomiast w następnych dwóch latach prze­jawiał bardzo ożywioną działalność. W 1922 r. został sekretarzem generalnym partii komunistycznej. Stanowisko to zape­wniło mu duży wpływ na sprawy partii i umożliwiło sięgnięcie po władzę po śmierci Lenina.

Wiadomo, że Lenin pragnął, aby jego na­stępcą był Lew Trocki. Faktem jest, że Lenin w swoim testamencie politycznym stwierdził, iż Stalin jest zbyt bezwzględny i należy go usunąć ze stanowiska sekre­tarza generalnego. Po śmierci Lenina na początku 1924 r. Stalinowi udało się jednak zapobiec realizacji testamentu Lenina. W tym celu sprzymierzył się z Lwem Kamieniewem i Grigorijem Zinowjewem, dwoma wpływowymi członkami Biura Po­litycznego. Utworzyli oni rodzaj triumwiratu i wspólnym wysiłkiem pokonali Troc­kiego oraz jego stronników. Następnie Sta­lin, geniusz wewnątrzpartyjnych rozgry­wek, wystąpił z kolei przeciwko Zinowjewowi oraz Kamieniewowi i zdołał ich wy­eliminować. Zwyciężywszy w walce o wła­dzę z „opozycją z lewa” (tj. z Trockim, Kamieniewem, Zinowjewem i ich zwolennikami), Stalin przejął część ich podstawo­wych koncepcji politycznych. Niebawem wystąpił przeciw przywódcom prawego skrzydła partii komunistycznej, to jest prze­ciwko swoim byłym sojusznikom, i szybko ich pokonał. Na początku lat trzydziestych był już samowładnym dyktatorem Związku Radzieckiego.

Osiągnąwszy tak silną pozycję, w 1934 r. Stalin rozpoczął długą serię drastycznych czystek politycznych. Za pretekst posłużyło zabójstwo Siergieja Kirowa, wysokiego funkcjonariusza partii komunistycznej i je­dnego z doradców Stalina, które miało miejsce 1 grudnia 1934 r. Wydaje się zupeł­nie prawdopodobne, że zamachu na Kiro­wa dokonano na polecenie samego Stalina, który chciał się pozbyć Kirowa i jednocześ­nie zyskać pretekst do późniejszych czys­tek.

W ciągu następnych paru lat Stalin oskar­żył o zdradę i rozkazał stracić większość przywódców partii komunistycznej z cza­sów rewolucji 1917 r. i z okresu władzy Lenina. Podczas pokazowych rozpraw są­dowych wielu z nich przyznało się do winy. Dla porównania można sobie wyobrazić, że Tomasz Jefferson, będąc prezydentem, wsadza do więzienia większość sygnatariu­szy Deklaracji Niepodległości, oskarża ich wszystkich o zdradę i zarządza egzekucje, wpierw jeszcze zmuszając ich do „przy­znania się do winy” na jawnej rozprawie sądowej. W 1938 r. Giendrik Jagoda, czło­wiek, który kierował czystkami, sam został postawiony przed sądem pod zarzutem zdrady. Jagoda przyznał się do winy i oczy­wiście został stracony. Warto wspomnieć, że jego następca, Nikołaj Jeżow, również padł ofiarą czystki.

Czystki z drugiej połowy lat trzydziestych objęły całą partię komunistyczną i radziec­kie siły zbrojne. Nie były wymierzone prze­ciw kontrrewolucjonistom (większość kontr­rewolucjonistów zginęła w okresie władzy Lenina), lecz przeciw samej partii. Stalin osiągnął znacznie większe sukcesy w mor­dowaniu komunistów niż carska policja. Na przykład w wyniku czystek zginęło ponad dwie trzecie członków Komitetu Centralnego wybranego w 1934 r. Wynika z tego jasno, że najważniejszym motywem działania Stalina było niedopuszczenie do powstania w kraju jakiejkolwiek niezależ­nej siły.

Sprawując władzę, Stalin w bezlitosny spo­sób korzystał z usług tajnej policji. Bez­prawne aresztowania, egzekucje, długoter­minowe kary więzienia i zsyłki do obozów pracy groziły wszystkim, którzy pozwolili sobie na najlżejszą nawet krytykę jego rządów. W ten sposób udało mu się zmusić społeczeństwo do uległości. Do końca lat trzydziestych Stalin stworzył najbardziej totalitarną dyktaturę czasów nowożyt­nych. Ustanowiony przez niego system rzą­dów wkraczał w każdą dziedzinę życia i nie uznawał żadnych swobód obywatelskich.

W ramach prowadzonej przez Stalina poli­tyki ekonomicznej zrealizowano przymu­sową kolektywizację rolnictwa. Większość chłopów była przeciwna kolektywizacji, a niektórzy stawiali nawet czynny opór. W początku lat trzydziestych na rozkaz Stalina miliony chłopów zostało zabitych lub zginęło z głodu, ale program kolek­tywizacji został w końcu zrealizowany.

Stalin forsował również program szybkiego uprzemysłowienia Związku Radzieckiego. Proces industrializacji był realizowany w ramach kilku kolejnych „planów pięcio­letnich”, które później, wzorem Związku Radzieckiego, wprowadziły również i inne kraje. Na krótką metę stalinowski plan uprzemysłowienia, mimo różnych niedo­ciągnięć, okazał się sukcesem: Związek Ra­dziecki poniósł w II wojnie światowej olb­rzymie straty materialne, a jednak wyszedł z wojny jako druga potęga przemysłowa świata. (W dalszej perspektywie okazało się, że uprzemysłowienie i kolektywizacja rolnictwa wyrządziły poważne szkody ra­dzieckiej gospodarce).

W sierpniu 1939 r. Hitler i Stalin podpisali słynny „pakt o nieagresji”. Dwa tygodnie później Hitler zaatakował Polskę od za­chodu, a po następnych dwóch tygodniach do agresji dołączył się Związek Radziecki, zajmując wschodnią połowę Polski. W tym samym roku, nieco później. Związek Ra­dziecki zagroził zbrojnym najazdem Łot­wie. Litwie i Estonii, które były wówczas niepodległymi państwami. W obliczu takiej groźby wszystkie trzy kraje poddały się bez walki i zostały włączone do ZSRR. Podob­nie pod groźbą użycia siły przyłączono część Rumunii. Finlandia nie uległa groź­bom, ale w wyniku wojny Związek Radzie­cki zajął część jej terytorium. Mówi się często, że zagarnięte obszary potrzebne były dla obrony Związku Radzieckiego przed spodziewanym atakiem faszystow­skich Niemiec; była to jednak tylko wy­mówka, albowiem po zakończeniu wojny i pokonaniu Niemiec Stalin nie wyrzekł się władzy nad żadnym z zajętych terytoriów. Po zakończeniu II wojny światowej armia radziecka okupowała dużą część Europy Wschodniej. Stalin wykorzystał okazję i na całym tym obszarze ustanowił rządy komu­nistyczne posłuszne Związkowi Radziec­kiemu. Rząd marksistowski powstał także w Jugosławii, ponieważ jednak nie było tam wojsk radzieckich, kraj ten uniknął losu satelity ZSRR. Nie chcąc dopuścić do tego, by inne satelickie państwa komunistyczne Europy Wschodniej poszły za przykładem Jugosławii, Stalin przeprowadził w tych krajach czystki. Wkrótce po zakończeniu II wojny światowej rozpoczął się okres zimnej wojny. Niektórzy ludzie usiłują zrzucić winę za ten stan rzeczy na przywód­ców zachodnich, jest jednak aż nadto jasne, że głównym powodem zimnej wojny była ekspansjonistyczna polityka Stalina i jego nieugięte dążenie do rozszerzenia ustroju komunistycznego - i władzy radzieckiej - na cały świat.

W styczniu 1953 r. rząd radziecki ogłosił, że aresztowano grupę lekarzy oskarżonych o spisek na życie wysoko postawionych osobistości Związku Radzieckiego. Wyglą­dało na to, że Stalin planuje kolejną serię radykalnych czystek, ale 2 marca 1953 r. siedemdziesięciotrzyletni dyktator zmarł w Moskwie na Kremlu. Ciało zabalsamo­wano i wystawiono na widok publiczny na honorowym miejscu, obok ciała Lenina, w mauzoleum na placu Czerwonym. W na­stępnych latach sława Stalina szybko gasła; obecnie we wszystkich krajach, w których kiedyś sprawował tyrańskie rządy, budzi on jedynie odrazę.

Rodzinne życie Stalina nie było zbyt udane. Ożenił się w 1904 r., ale już trzy lata później jego żona zmarła na gruźlicę. Ich jedyne dziecko, syn Jakub, dostał się w czasie II wojny do niewoli niemieckiej. Niemcy zaproponowali wymianę jeńców, jednak Stalin odrzucił propozycję i Jakub zmarł w niemieckim obozie. W 1919 r. Stalin ożenił się ponownie. Druga żona zmarła w 1932 r.; według oficjalnej wersji popełniła samobójstwo, krążyły jednak pogłoski, że Stalin zabił ją sam lub też kazał ją zabić. Z drugiego małżeństwa miał dwoje dzieci. Syn, oficer lotnictwa Związku Radzieckie­go, wpadł w alkoholizm i zmarł w 1962 r. Córka Stalina, Świetłana, opuściła Związek Radziecki i w 1967 r. przybyła do Stanów Zjednoczonych.

Wyróżniającą się cechą charakteru Stalina była absolutna bezwzględność. Nie wydaje się, aby choć w najmniejszym stopniu kie­rował się uczuciami sympatii lub litości. Był człowiekiem niesłychanie, chorobliwie wręcz podejrzliwym, ale jednocześnie wybi­tnie zdolnym: energicznym, wytrwałym, przebiegłym i inteligentnym.

Stalin był dyktatorem Związku Radzieckiego przez blisko ćwierć wieku i w rezul­tacie miał ogromny wpływ na życie bardzo wielu ludzi. Gdyby przyjąć, że ogólny wpływ dyktatora na jego własne pokolenie jest proporcjonalny do liczby ludzi, nad którymi panuje, oraz do zakresu osobistej władzy i czasu pozostawania przy niej, wówczas Stalina należałoby uznać za naj­potężniejszego dyktatora w historii. W cza­sie swego życia posłał miliony ludzi na śmierć albo do obozów pracy przymusowej lub też doprowadził do tego, że zginęli z głodu. (Nie ma żadnej możliwości doko­nania oceny, ile ludzi zginęło w wyniku różnych czystek, prawdopodobnie blisko 30 milionów).

Nie ulega zatem wątpliwości, że na krótką metę wpływ Stalina był ogromny. Podobnie jednak jak w wypadku Hitlera (z którym się go często porównuje) nie wiadomo, jak trwałe będą skutki jego polityki.

Stalin rozszerzył granice Związku Radzie­ckiego, stworzył w Europie imperium sate­lickich państw i przekształcił ZSRR w wiel­ką potęgę, posiadającą wpływy w każdej części naszego globu. Ale w ciągu ostatnich paru lat rozleciało się imperium radzieckie w Europie Wschodniej, a sam Związek Radziecki podzielił się na piętnaście nieza­leżnych państw.

Za życia Stalina ZSRR był państwem poli­cyjnym, ale po jego śmierci straszliwa wła­dza tajnej policji została stopniowo ograni­czona. Rosjanie cieszą się obecnie większą wolnością osobistą niż kiedykolwiek w his­torii tego kraju.

Program gospodarczy Stalina wywodził się z idei Marksa i Lenina. Marks wysunął jednak tylko sugestie, Lenin zaczął je reali­zować, a dopiero Stalinowi udało się zlik­widować w Związku Radzieckim prywatne gospodarstwa rolne oraz prywatne przed­siębiorstwa. Polityka ta doprowadziła do katastrofalnych skutków i została porzu­cona.

Nie mogę się oprzeć wrażeniu, że wszystko, co zostało wyżej powiedziane, nie oddaje w pełni znaczenia Stalina. Józef Stalin nie był po prostu jeszcze jednym żądnym władzy dyktatorem, który przez dwadzieścia pięć lat rządził ogromnym państwem. Rozpoczyna­jąc zimną wojnę, Stalin zdominował historię całego świata na wiele lat po swojej śmierci. Żadna wojna w historii - nawet II wojna światowa - nie wywołała takich skutków jak zimna wojna. Dotknęła ona nie tylko ZSRR i USA; wszystkie państwa na świecie do­świadczyły różnych, dyplomatycznych i eko­nomicznych, następstw tej wojny, a w wielu rejonach świata doszło również do działań zbrojnych. Wyścig zbrojeń między dwoma supermocarstwami - największy i najbar­dziej kosztowny w historii świata - był tylko jednym z przejawów tej wojny. Jego koszty należy liczyć w bilionach dolarów. Najgorsze chyba było jednak to, że przez te wszystkie lata cały świat żył pod groźbą zagłady nuklearnej, która mogłaby całko­wicie zniszczyć naszą cywilizację.

Większość ludzi miała dosyć zimnej wojny i gorąco pragnęła jej końca. Ale przez dziesięciolecia martwy i potępiany Stalin miał większą władzę - większy rzeczywisty wpływ na świat - niż jakikolwiek żyjący mąż stanu. To do niego, bardziej niż do kogokolwiek w historii, można by odnieść powiedzenie: „Zło, które ludzie wyrządza­ją, trwa dłużej niż oni sami”.

Zimna wojna skończyła się i być może ostatecznie skończy się zgubny wpływ Stali­na. Należy także pamiętać, że część winy za zbrodnie Stalina ponosi Lenin, który rzą­dził przed nim i przygotował dla niego grunt. Mimo wszystko Stalin był jednym z tytanów historii; okrutnym geniuszem, który na długo pozostanie w pamięci.


67

100-44 p.n.e.

wiki

Juliusz Cezar (Caius Iulius Caesar), słynny rzymski przywódca wojskowy i polityczny, urodził się w Rzymie w 100 r. p.n.e., w okresie burzliwych zamieszek politycz­nych.

W II w. p.n.e., po zwycięstwie nad Kar­taginą w drugiej wojnie punickiej, Rzymia­nie stworzyli ogromne imperium. Dzięki podbojom wielu Rzymian posiadło ogrom­ne bogactwa, wojny naruszyły jednak spo­łeczną i ekonomiczną strukturę państwa rzymskiego. Szczególnie ucierpiała znaczna część chłopów, którzy stracili ziemię. Senat rzymski, pierwotnie rodzaj rady miejskiej odpowiedniej dla małego miasta, okazał się niezdolny do uczciwego i sprawnego za­rządzania wielkim państwem. Kwitła koru­pcją polityczna i cały rejon Morza Śród­ziemnego dotknięty był nieudolnymi rządami Rzymu. W samym Rzymie począwszy od 133 r. p.n.e. trwał przedłużający się okres rozprzężenia politycznego. Demago­dzy, politycy i wodzowie walczyli o władzę, a wojska poszczególnych stronnictw (na przykład wojska Mariusza w 87 r. p.n.e. czy wojska Sulli w 82 r. p.n.e.) wkraczały do miasta. Większość obywateli rzymskich pragnęła jednak utrzymać rządy republi­kańskie, choć ich słabość była dla wszyst­kich oczywista. Juliusz Cezar był praw­dopodobnie pierwszym liczącym się przy­wódcą, który zdał sobie jasno sprawę, że nie warto dłużej bronić rządów demokratycz­nych w Rzymie i że utrzymanie ich jest już właściwie niemożliwe.

Sam Cezar pochodził ze starej patrycjuszowskiej rodziny. Otrzymał dobre wykształ­cenie i już w młodym wieku zaczął za­jmować się polityką. Szczegółowa historia jego kariery politycznej, podejrzanych so­juszów i zajmowanych stanowisk jest bar­dzo skomplikowana i nie zamierzam jej tu przedstawiać. W 58 r. p.n.e. czterdziesto­dwuletni wówczas Juliusz został prokonsulem trzech prowincji pozostających pod panowaniem Rzymu: Galii Przedalpejskiej (północne Włochy), Ilirii (przybrzeżne ob­szary obecnej Chorwacji) i Galii Narbońskiej (południowe wybrzeże Francji). Objął wtedy dowództwo czterech legionów, liczą­cych w sumie około dwudziestu tysięcy żołnierzy.

W latach 58-51 p.n.e. Cezar wykorzystał te wojska do podboju reszty Galii - obszaru obejmującego, w przybliżeniu, obecną Francję i Belgię oraz część Szwajcarii, Nie­miec i Holandii. Mimo przeważających sił przeciwnika Cezarowi udało się całkowicie pokonać plemiona galijskie i przyłączyć do Rzymu wszystkie tereny aż do Renu. Wysłał także dwie ekspedycje do Brytanii, jednak nie osiągnął tam trwałych zdobyczy terytorialnych.

Już wcześniej Cezar był jednym z czoło­wych rzymskich polityków, ale podbój Ga­lii sprawił, że stał się niezwykle popularnym bohaterem; zdaniem przeciwników był on już zbyt popularny i zbyt potężny. Po wygaśnięciu jego nominacji senat rzymski zażądał, by Cezar powrócił do Rzymu jako normalny obywatel, to znaczy bez wojska. Cezar obawiał się, prawdopodobnie słusz­nie, że jego przeciwnicy polityczni wykorzy­stają taką okazję, aby go zniszczyć. Rzuca­jąc otwarte wyzwanie senatowi, w nocy z 10 na 11 stycznia 49 r. p.n.e. Cezar przeprawił swoje wojska przez rzekę Rubikon i po­wiódł je na Rzym. Ta całkowicie bezpraw­na akcja oznaczała początek wojny domo­wej między legionami Cezara a siłami wier­nymi senatowi. Wojna trwała cztery lata i zakończyła się zwycięstwem Cezara: ostat­nią bitwę stoczono 7 marca 45 r. p.n.e. pod Munda w Hiszpanii.

Cezar był przekonany, że tylko on może zapewnić Rzymowi sprawne, oświecone rządy despotyczne. Wrócił do Rzymu w październiku 45 r. p.n.e. i wkrótce został mianowany dożywotnim dyktatorem. W lutym 44 r. p.n.e. ofiarowano mu koro­nę, ale jej nie przyjął. Decyzja ta jednak wcale nie uspokoiła zwolenników repub­liki, ponieważ w tym czasie Cezar sprawo­wał już faktyczną dyktaturę wojskową. 15 marca 44 r. p.n.e. (były to słynne idy marcowe) na posiedzeniu senatu grupa spi­skowców zamordowała Cezara.

W ostatnich latach życia Cezar zaczął reali­zować szeroki program reform. Wprowa­dził w życie plan osiedlania weteranów wojskowych oraz ubogich mieszkańców Rzymu w koloniach zakładanych na teryto­rium całego państwa. Licznym grupom ludności nadał rzymskie obywatelstwo. Zamierzał wprowadzić w miastach Italii ujed­nolicony system samorządów miejskich. Miał także w planach szeroki program budownictwa i kodyfikację prawa rzyms­kiego. Wprowadził ponadto wiele innych reform. Nie udało mu się natomiast stwo­rzyć dobrego, opartego na konstytucji sys­temu rządów - i to prawdopodobnie było główną przyczyną jego upadku. Od zwycię­stwa pod Munda do zabójstwa Cezara minął zaledwie rok i dlatego wiele jego zamierzeń nigdy nie zostało wprowadzo­nych w życie, trudno więc ocenić, jak światłe czy sprawne byłyby jego rządy, gdyby trwały dłużej. Ze wszystkich prze­prowadzonych przez niego reform najtrwa­lsza okazała się zmiana kalendarza. Wpro­wadzony przez niego kalendarz, z małymi poprawkami, używany jest do dziś.

Juliusz Cezar jest jedną z najbardziej chary­zmatycznych postaci w historii. Był wszech­stronnie uzdolniony; osiągał sukcesy jako polityk, był znakomitym dowódcą wojs­kowym, doskonałym mówcą i pisarzem. Jego książka (De bello Gallico) opisująca podbój Galii należy do klasyki literackiej; według opinii wielu znawców jest najbar­dziej poczytną i interesującą książką ze wszystkich dzieł literatury klasycznej. Ce­zar był odważny, energiczny i przystojny. Był osławionym donżuanem i nawet we­dług ówczesnej, bardzo liberalnej miary uchodził za rozpustnika. (Oczywiście, jego najszerzej znaną przygodą miłosną jest słynny romans z Kleopatrą).

Często krytykowano charakter Cezara. Pragnął władzy i na pewno wykorzystywał zajmowane stanowiska do zdobycia bogac­twa. W odróżnieniu od większości ambit­nych polityków był na ogół prostolinijny, nikogo nie zwodził i nie oszukiwał. Walcząc w Galii bywał bezlitosny i bezwzględny, ale wobec swoich rzymskich przeciwników po­litycznych okazywał niezwykłą wspaniało­myślność.

O sławie Cezara świadczy fakt, że zarówno tytuł cesarzy niemieckich - Kaiser - jak i władców rosyjskich - car - wywodzi się od jego nazwiska. Cezar cieszy się dużo większą sławą niż jego cioteczny wnuk, Oktawian August, który był właściwym założycielem rzymskiego cesarstwa. Rze­czywisty wpływ Juliusza Cezara na his­torię nie odpowiada jego ogromnej sławie. Prawdą jest, że w znacznej mierze przy­czynił się do upadku republiki rzymskiej, nie należy jednak przeceniać roli, jaką odegrał w tym procesie; w owym czasie rządy republikańskie w Rzymie dożywały już końca.

Najważniejszym osiągnięciem Cezara był podbój Galii. Zajęte przez niego terytorium pozostawało pod panowaniem Rzymu przez więcej niż pięć wieków. W ciągu tego czasu Galia została całkowicie zromanizowana; przyjęto rzymskie prawa, zwyczaje i język, a później również i chrześcijaństwo. Obecny język francuski wywodzi się w du­żym stopniu z ówczesnej potocznej łaciny. Podbój Galii miał również poważny wpływ na sam Rzym; przez wiele wieków Galia chroniła Italię przed atakiem z północy. Podbój Galii był w istocie czynnikiem wpły­wającym na bezpieczeństwo całego rzyms­kiego imperium.

Czy Rzym podbiłby Galię bez udziału Ce­zara? Rzymianie nie mieli nad Galami ani przewagi liczebnej, ani technicznej. Z dru­giej jednak strony okres szybkiej ekspansji rzymskiej rozpoczął się jeszcze przed zdo­byciem władzy przez Cezara i trwał dalej po jego śmierci. Jeśli wziąć pod uwagę wysoką sprawność militarną wojsk rzymskich, blis­kie położenie Galii i skłócenie plemion ga­lijskich, wydaje się, że Galia nie miała większych szans na zachowanie niezależno­ści. W każdym razie faktem jest, że to Cezar pokonał liczne wojska Celtów i podbił Galię, a dzięki tym osiągnięciom znalazł się na naszej liście.


68

ok. 1027-1087

wiki

W roku 1066 książę Normandii Wilhelm na czele oddziału liczącego zaledwie parę tysię­cy ludzi przeprawił się przez kanał La Manche, aby zostać władcą Anglii. Śmiała próba zakończyła się sukcesem; była to ostatnia udana inwazja na Anglię. Podbój dokonany przez Normanów zapewnił ko­ronę Wilhelmowi i jego następcom, ale jego znaczenie było dużo większe - wpłynął on na całą późniejszą historię Anglii, i to w taki sposób i w takim stopniu, jakiego sam Wilhelm na pewno nie przewidywał.

Wilhelm urodził się około 1027 r. w Falaise w Normandii we Francji. Pochodził wpra­wdzie z nieprawego łoża, ale był jedy­nym synem Roberta I, księcia Normandii. Robert zmarł w 1035 r., wracając z pielgrzy­mki do Jerozolimy. Przed wyruszeniem na pielgrzymkę wyznaczył Wilhelma na swoje­go następcę. W ten sposób ośmioletni Wilhelm został księciem Normandii. Sukcesja nie przyniosła mu ani bogactwa, ani wła­dzy, natomiast postawiła go w bardzo niebezpiecznej sytuacji. Będąc zaledwie ma­łym chłopcem był suzerenem baronów feu­dalnych, dorosłych ludzi. Naturalnie, am­bicja baronów okazała się silniejsza niż ich lojalność; zapanowała całkowita anarchia, w czasie której trzech opiekunów Wilhelma zmarło gwałtowną śmiercią, a jego nau­czyciel został zamordowany. Wprawdzie król francuski Henryk I, nominalny suzeren małego księcia, przychodził mu z pomo­cą, ale i tak Wilhelm miał dużo szczęścia, że udało mu się przeżyć.

W 1042 r., mając piętnaście lat, Wilhelm został pasowany na rycerza i od tego czasu brał osobiście udział w życiu politycznym. Stoczył szereg wojen z feudalnymi baro­nami Normandii i w końcu udało mu się uzyskać silną władzę nad swoim księstwem. (Nawiasem mówiąc, fakt, że był dzieckiem z nieprawego łoża, wyraźnie utrudniał jego sytuację, przeciwnicy często określali go mianem „Bastard”). W 1063 r. podbił przy­ległą prowincję Maine, a w 1064 r. sąsiadu­jąca z Normandią Bretania uznała jego zwierzchnictwo.

Od 1042 do 1066 r. królem Anglii był Edward Wyznawca. Edward był bezdziet­ny, co sprawiło, że sukcesja po nim stała się przedmiotem wielu zabiegów. Z uwagi na dalekie pokrewieństwo roszczenia Wilhel­ma były raczej mało zasadne, opierały się tylko na tym, że matka Edwarda była siostrą dziadka Wilhelma, ale mimo to w 1051 r., prawdopodobnie pod wrażeniem osobowości Wilhelma, Edward obiecał mu dziedzictwo tronu.

W 1064 r. Harold Godwin, najpotężniejszy z możnowładców angielskich, bliski towa­rzysz i szwagier Edwarda Wyznawcy, wpadł w ręce Wilhelma. Wilhelm traktował go dobrze, ale trzymał go u siebie dopóty, dopóki Harold nie złożył uroczystej przy­sięgi, że poprze roszczenia Wilhelma do angielskiego tronu. Wiele ludzi uznałoby, że wymuszona w ten sposób obietnica nie obowiązuje ani z moralnego, ani z pra­wnego punktu widzenia. Z pewnością tak uważał i Harold. Kiedy w 1066 r. zmarł Edward, Harold Godwin zgłosił sam pre­tensje do tronu, a witenagemot (rada star­szyzny, często biorąca udział w podej­mowaniu decyzji dotyczących dziedzicze­nia tronu) wybrał go na nowego króla. Wilhelm, pragnący powiększyć swoje kró­lestwo i rozgniewany złamaniem przysięgi przez Harolda, postanowił dokonać najaz­du na Anglię i zbrojnie dochodzić swoich roszczeń.

Wilhelm ściągnął flotę i wojska na wybrzeże francuskie i w sierpniu 1066 r. był gotów do wyjścia w morze, jednakże nie sprzyjające północne wiatry przez szereg tygodni unie­możliwiały przeprawę. W tym samym czasie Harald Haardraade, król Norwegii, posta­nowił również dokonać inwazji i płynął przez Morze Północne w kierunku Anglii. Harold Godwin trzymał swoje wojska na południu Anglii, gotowy do odparcia najaz­du Wilhelma. Wobec zagrożenia nadciąga­jącego z przeciwnej strony musiał pomasze­rować z armią na północ, aby stawić czoło atakowi Norwegów. 25 września w bitwie pod Stamford Bridge padł król Norwegii, a jego wojska zostały rozgromione.

Już dwa dni później zmienił się wiatr nad kanałem La Manche i Wilhelm niezwłocznie przeprawił wojska do Anglii. Być może Harold powinien czekać na atak Wilhelma, a przynajmniej powinien przed bitwą dać przyzwoicie wypocząć swoim żołnierzom, ale zrobił inaczej - zawrócił na południe i szybkim marszem podążył na spotkanie z Wilhelmem. Obie armie starły się 14 października 1066 r. w słynnej bitwie pod Hastings. Pod koniec dnia kawaleria i łucznicy Wilhelma rozgromili siły anglo­saskie. Król Harold poległ przed zapad­nięciem zmroku, a jeszcze wcześniej zginęli dwaj jego bracia. Anglii zabrakło uznanego przywódcy, który zdołałby zebrać nowe siły lub odrzucić roszczenia Wilhelma do tronu. Wilhelm został ukoronowany w tym sa­mym roku w Londynie, w dzień Bożego Narodzenia.

W ciągu następnych pięciu lat Wilhelm tłumił bunty wybuchające tu i ówdzie. Posłużyły mu one jako pretekst do skonfis­kowania wszystkich majątków ziemskich i uznania ich za swoją osobistą własność. Dużą część ziemi nadał jako dobra lenne ważniejszym stronnikom normańskim, którzy tym samym stali się jego wasalami. W wyniku represji prawie cała arystokracja anglosaska została pozbawiona majątków, a ich miejsce zajęli Normanowie. (Brzmi to bardzo dramatycznie, ale w rzeczywistości dotyczyło to tylko paru tysięcy ludzi bezpo­średnio związanych z procesem przejmo­wania władzy; dla rolników uprawiających ziemię oznaczało to tylko zmianę stojącego nad nimi pana).

Wilhelm zawsze utrzymywał, że jest prawo­witym królem Anglii; zachował też więk­szość dawnych praw i zwyczajów. Pragnąc zorientować się w swoich nowych włoś­ciach, nakazał sporządzić dokładny spis ludności i majątków. Wyniki zapisane zo­stały w olbrzymiej księdze nazwanej Domes­day Book, która jest nieocenionym źródłem informacji historycznych. Zachował się jej oryginalny rękopis, który jest przechowy­wany obecnie w Archiwum Publicznym (Public Record Office) w Londynie. Wilhelm był żonaty, miał czterech synów i pięć córek. Zmarł w 1087 r. w Rouen, w północnej Francji. Od niego wywodzili się wszyscy późniejsi angielscy monarchowie. Zadziwiające, że Wilhelm Zdobywca, naj­ważniejszy chyba król angielski, nie był Anglikiem, lecz Francuzem. Urodził się i zmarł we Francji, tam spędził prawie całe życie i posługiwał się tylko językiem francus­kim. (Nawiasem mówiąc, był analfabetą).

Oceniając wpływ Wilhelma na historię na­leży pamiętać o najważniejszej sprawie, a mianowicie, że normański podbój Anglii nie dokonałby się bez jego udziału. Wilhelm nie był naturalnym następcą angielskiego tronu, a żadne historyczne względy nie przesądzały o nieuchronności normańskiej inwazji. Stało się tak tylko i wyłącznie wskutek ambicji i zdolności Wilhelma. Od tysiąca lat, czyli od czasów rzymskich wy­praw, nikomu nie udało się zaatakować Anglii od strony Francji. Nie udało się to również nikomu w ciągu dziewięciu wie­ków, jakie minęły od normańskiej inwazji (zarówno od strony Francji, jak i każdej innej).

Nasuwa się pytanie, jakie były skutki pod­boju Normanów. Najeźdźcy byli stosun­kowo nieliczni, ale mimo to wywarli ogro­mny wpływ na historię Anglii. W ciągu pięciu lub sześciu stuleci przed normańskim podbojem na Anglię wielokrotnie napadały ludy anglosaskie i skandynawskie, dlatego też panowała tam w zasadzie kultura ger­mańska. Normanowie byli wprawdzie po­tomkami wikingów, ale przyswoili sobie język i kulturę francuską. W wyniku pod­boju doszło do bezpośredniego spotkania obu kultur - angielskiej i francuskiej. (Dzi­siaj kontakty kulturalne francusko-angiels­kie uchodzą za rzecz naturalną, ale przez stulecia przed Wilhelmem Zdobywcą więk­szość kulturalnych kontaktów Anglii ogra­niczała się do Europy Północnej). Skutkiem tego w Anglii nastąpiło połączenie kultur - francuskiej i anglosaskiej - i powstała taka mieszanina, jaka w żadnych innych warunkach powstać nie mogła.

Wilhelm wprowadził w Anglii rozwiniętą formę feudalizmu. Królowie normańscy, w odróżnieniu od swych anglosaskich po­przedników, mieli pod swoim dowództwem parę tysięcy dobrze uzbrojonych rycerzy. Była to, jak na stosunki średniowieczne, potężna armia. Normanowie byli zdolnymi administratorami, dzięki czemu rząd an­gielski stał się niebawem jednym z najpotęż­niejszych i najsprawniejszych rządów w Eu­ropie.

Interesującym następstwem podboju Nor­manów były zmiany, jakim uległ język angielski. Po dokonanym podboju do języ­ka angielskiego zaczęła przenikać masa nowych słów - tak ogromna, że obecne słowniki angielskie zawierają więcej słów pochodzenia francuskiego i łacińskiego niż anglosaskiego. Po podboju, przez trzy lub cztery wieki, szybko zmieniała się gramaty­ka angielska, przede wszystkim ulegając uproszczeniu. Gdyby nie podbój normań­ski, język angielski niewiele różniłby się dzisiaj od języka dolnoniemieckiego i holen­derskiego. To jedyny znany przypadek języka, jakim się posługuje bardzo duża grupa ludzi, który zawdzięcza swą obecną postać działalności pojedynczego człowie­ka. (Warto zauważyć, że obecnie język angielski jest niewątpliwie najbardziej roz­powszechnionym językiem świata).

Można by również wspomnieć o wpływie, jaki podbój Anglii wywarł na historię Fran­cji. Przez mniej więcej cztery następne stule­cia toczyły się wojny między królami an­gielskimi (którzy, ze względu na normańskie pochodzenie, mieli duże posiadłości we Francji) a francuskimi. Wojny te były bez­pośrednim następstwem inwazji Norma­nów; przed 1066 r. między Francją a Anglią panował pokój.

Pod wieloma względami Anglia różni się od krajów kontynentu europejskiego. Zarów­no dlatego, że stała się wielkim imperium, jak i z uwagi na jej ustrój demokratyczny, Anglia wywarła głęboki wpływ na resztę świata, zupełnie niewspółmierny do wielko­ści jej terytorium. W jakim stopniu te szczególne cechy politycznej historii Anglii wynikają z poczynań Wilhelma?

Historycy spierają się o przyczyny, które sprawiły, że demokracja rozwinęła się naj­pierw w Anglii, a nie, powiedzmy, w Nie­mczech. Być może wynika to z tego, że angielska kultura i ustrój stanowią miesza­ninę czynników anglosaskich i normańskich, która powstała w wyniku normańskiego podboju. Z drugiej jednak strony wcale nie sądzę, aby zasadne było przypisy­wanie despotycznemu Wilhelmowi zbyt wielkiej zasługi za późniejszy rozwój angiel­skiej demokracji. Z pewnością w ciągu stu lat po normańskim podboju trudno byłoby doszukać się w Anglii choćby śladów demo­kracji.

Wpływ Wilhelma na kształtowanie się an­gielskiego imperium jest bardziej oczywis­ty. Przed 1066 r. Anglia narażona była na nie kończące się najazdy, po 1066 r. role się odwróciły. Wilhelm ustanowił silny, cent­ralistyczny rząd, podobne rządy utrzymali jego następcy. Rządy te dysponowały dos­konałą armią, dzięki czemu Anglia uchro­niła się od dalszych najazdów. Odwrotnie, to Anglia nieustannie prowadziła jakieś wojskowe operacje na zamorskich tere­nach, toteż kiedy Europa rozciągnęła swoją władzę na inne kontynenty. Anglia zdobyła więcej kolonii niż jakiekolwiek inne państ­wo europejskie.

Nie można oczywiście przypisać Wilhel­mowi zasług za wszystkie późniejsze osiąg­nięcia Anglii; podbój Normanów był jed­nak z pewnością pośrednią przyczyną tego, co nastąpiło potem, dlatego też wpływ Wilhelma był ogromny i długotrwały.


69

1856-1939

wiki

Zygmunt Freud, twórca psychoanalizy, urodził się w 1856 r. we Freibergu (obecnie Přibor w Czechach), wówczas należącym do monarchii austro-węgierskiej. Gdy miał cztery lata, rodzina przeniosła się do Wied­nia, gdzie spędził prawie całe życie. Był wyróżniającym się studentem, dyplom le­karski otrzymał na uniwersytecie wiedeń­skim w 1881 r. Przez następne dziesięć lat prowadził badania w dziedzinie fizjologii, pracował w klinice psychiatrycznej, prowa­dził prywatną praktykę lekarską, specjali­zując się w neurologii, pracował w Paryżu pod kierownictwem wybitnego neurologa francuskiego Jeana Charcota, współpraco­wał również z wiedeńskim lekarzem Josefem Breuerem.

Koncepcje psychologiczne Freuda dojrze­wały powoli. Jego pierwsza książka, Stu­dien üher Hysteric (Studia nad histerią), napisana wspólnie z Breuerem. ukazała się dopiero w 1895 r. Następną książkę, O ma­rzeniu sennym, wydał w 1900 r.; jest to jedna z jego najbardziej oryginalnych i najważ­niejszych prac. Początkowo sprzedaż ksią­żki szła bardzo powoli, ale mimo to po jej ukazaniu się reputacja Freuda bardzo wzrosła. Wydał następnie inne poważne prace; w 1908 r., gdy wygłaszał w Stanach Zjednoczonych szereg odczytów, cieszył się już dużą sławą. W 1902 r. zorganizował w Wiedniu grupę dyskusyjną zajmującą się problemami psychologii. Jednym z pierw­szych jej członków był Alfred Adler, parę lat później przyłączył się również Carl Jung. Obaj utworzyli potem znane w całym świe­cie własne szkoły psychologii.

Freud ożenił się i miał sześcioro dzieci. W późniejszym wieku cierpiał na raka szczęki; przeszedł ponad trzydzieści ope­racji w nadziei na zahamowanie postępów choroby. Mimo to nie przerwał pracy i w ciągu następnych lat napisał parę ważnych dzieł. W 1938 r. do Austrii wkroczyli hitlerowcy. Osiemdziesięciodwuletni Freud, jako Żyd, musiał uciekać. Zamieszkał w Londynie, gdzie zmarł rok później.

Wkład Freuda do teorii psychologicznych jest tak olbrzymi, że trudno go streścić w paru słowach. Kładł on nacisk na ogrom­ne znaczenie nieświadomych procesów psy­chicznych w zachowaniu człowieka. Wyjaś­nił, jak tego rodzaju procesy oddziałują na treść snów; stwierdził, że są one przyczyną częstych pomyłek, takich jak przejęzycze­nia czy zapominanie nazwisk, czasami powodując także drobne wypadki, a nawet choroby.

Freud jest twórca psychoanalizy jako me­tody leczenia zaburzeń emocjonalnych. Sformułował teorię struktury ludzkiej oso­bowości. Stworzył lub spopularyzował li­czne teorie psychologiczne, miedzy innymi dotyczące lęku, mechanizmów obronnych, kompleksu kastracji, represji i sublimacji. Jego prace stały się bodźcem do ogrom­nego wzrostu zainteresowania teoriami psychologicznymi. Liczne koncepcje Freu­da są nadal bardzo kontrowersyjne; wy­woływały one od samego początku burz­liwe dyskusje.

Freud zyskał rozgłos ze względu na tezę, iż tłumiony popęd seksualny prowadzi często do zaburzeń osobowości i nerwic. (Właś­ciwie to nie Freud jest twórcą tej koncepcji, ale głównie dzięki jego pracom zyskała ona popularność w nauce). Wykazał również, że popęd seksualny i pożądanie pojawiają się już we wczesnym dzieciństwie, a nie dopiero w okresie dojrzewania.

Z uwagi na tak kontrowersyjny charakter koncepcji Freuda bardzo trudno określić jego miejsce w historii. Był pionierem, toro­wał drogę nowym poglądom, niesłychanie łatwo tworzył nowe koncepcje. Jego teorie (inaczej niż to było w wypadku Darwina czy Pasteura) nigdy jednak nie zdobyły pełnego poparcia środowisk naukowych i obecnie trudno przewidzieć, które koncep­cje Freuda zyskają akceptację w przyszło­ści. Mimo ciągle trwających sporów na temat jego teorii nie ulega wątpliwości, że Freud był wybitna postacią w historii myśli ludzkiej. Jego poglądy na psychologię oba­liły całkowicie nasze pojęcie o osobowości człowieka, wiele jego poglądów i określeń weszło do powszechnego użytku, np. „id”, „ego”, „superego”, „kompleks Edypa” i „popęd śmierci”.

To prawda, że psychoanaliza jest bardzo kosztownym sposobem leczenia i często zawodzi, ale jest również prawdą, że ma ona na swoim koncie bardzo wiele suk­cesów. Być może w przyszłości psycholodzy stwierdzą, że tłumiony popęd seksualny odgrywa mniejszą rolę w naszym zachowa­niu, niż utrzymywało to wielu zwolenników Freuda, jednakże popęd ten z pewnością pełni ważniejszą funkcję, niż to sądziło wielu psychologów przed Freudem. Podob­nie większość psychologów jest obecnie przekonana, że nieświadome procesy psy­chiczne odgrywają decydującą rolę w za­chowaniu człowieka, a przecież przed Freu­dem zupełnie ich nie doceniano.

Oczywiście. Freud nie był pierwszym psychologiem. a w przyszłości prawdopodob­nie nie wszystkie jego koncepcje będą uzna­ne za słuszne. Na pewno jednak wywarł on największy i najbardziej znaczący wpływ na rozwój współczesnej psychologii. Biorąc pod uwagę olbrzymie znaczenie tej dziedzi­ny wiedzy. Freud niewątpliwie zasługuje na umieszczenie go na naszej liście.


70

1749-1823

wiki

Angielski lekarz Edward Jenner był czło­wiekiem, który opracował i upowszechnił technikę szczepienia jako środek ochronny przeciwko straszliwej chorobie - ospie. Obecnie, kiedy dzięki Jennerowi ospa znik­nęła z powierzchni ziemi, skłonni jesteśmy zapominać o przerażającej liczbie jej ofiar w poprzednich stuleciach. Ospa była do tego stopnia zaraźliwa, że zdecydowana większość ludzi mieszkających w Europie przechodziła ją w jakimś okresie życia. Była przy tym tak niebezpieczna, że co najmniej 10-20% chorych umierało. Spośród tych, którzy przeżyli, 10-15% miało do końca życia twarz zeszpeconą śladami po ospie. Oczywiście, ospa nie ograniczała się do Europy, szalała w całej Ameryce Północnej, Indiach, Chinach i wielu innych częściach świata. Najczęściej jej ofiarą padały dzieci. Przez wiele lat usiłowano znaleźć jakiś skuteczny środek ochronny przeciwko ospie. Od dawna było wiadomo, że ludzie, którzy przeżyli ospę, byli na nią odporni i nie chorowali po raz drugi. Na Wschodzie obserwacje te doprowadziły do praktyki szczepienia ludzi zdrowych ropą pobraną od tych chorych, którzy przechodzili lekką postać ospy; miano przy tym nadzieję, że zaszczepiona w ten sposób osoba również przejdzie łagodną formę tej choroby i zo­stanie uodporniona.

Praktykę tę wprowadziła w Anglii lady Mary Wortley Montagu. Tego rodzaju szczepienia przyjęły się i były dość rozpo­wszechnione już na wiele lat przed od­kryciem Jennera; sam Jenner został tak zaszczepiony w wieku ośmiu lat. Ten prosty sposób miał jednak poważną wadę: stosun­kowo dużo tak zaszczepionych osób zapa­dało nie na lekką, lecz na ciężką postać ospy, która zostawiała okropne ślady. W rzeczywistości około 2% szczepionych umierało! Trzeba było koniecznie znaleźć jakiś lepszy sposób ochrony przed tą cho­robą.

Jenner urodził się w 1749 r. w małym mieście Berkeley w Gloucestershire w Ang­lii. W wieku dwunastu lat został uczniem chirurga. Później studiował anatomię i pra­cował w szpitalu. W 1792 r. otrzymał dyplom lekarza na uniwersytecie St. And­rew's. W wieku czterdziestu paru lat był już znanym lekarzem internistą i chirurgiem w Gloucestershire.

Jenner wiedział, że ludzie ze wsi zajmujący się bydłem są przekonani, iż ten. kto przeszedł zakażenie ospą krowią - niegroźną chorobą bydła, która przenosi się także na ludzi - nigdy nie zachoruje na ospę praw­dziwą. (Ospa krowia nie jest groźna dla człowieka, a jej objawy trochę przypomina­ją bardzo łagodną postać ospy prawdzi­wej). Jenner uświadomił sobie, że jeżeli przekonanie rolników jest zasadne, to szczepienie ospą krowią byłoby bezpieczną metodą ochrony ludzi przed zarażeniem ospą prawdziwą. Zbadał dokładnie ten problem i w 1796 r. nabrał przekonania, że jego wniosek jest słuszny. Postanowił zatem przeprowadzić próbę na ludziach.

W maju 1796 r. Jenner zaszczepił ośmioletniemu Jamesowi Phippsowi ropę pobraną z krosty na ręce dojarki chorej na ospę krowią. Stało się tak, jak przewidywał: chłopiec zachorował na ospę krowią, ale szybko wyzdrowiał. Parę tygodni później Jenner zaraził Phippsa ospą prawdziwą. Zgodnie z jego oczekiwaniami nie pojawiły się żadne oznaki tej choroby.

Po przeprowadzeniu dalszych doświadczeń Jenner opisał uzyskane wyniki w krótkiej rozprawie An Inquiry into the Causes and Effects of the Variolae Vaccinae, którą w 1798 r. opublikował na własny koszt. Książka przyczyniła się do szybkiego upo­wszechnienia szczepień. Jenner napisał później pięć innych artykułów na ten temat i w ciągu wielu lat poświęcał mnóstwo czasu na propagowanie szczepień, usilnie zabie­gając o ich wprowadzenie.

Jenner ofiarował światu opracowaną przez siebie metodę zupełnie bezinteresownie i ni­gdy nie próbował ciągnąć z niej jakichkol­wiek zysków. W 1802 r. parlament przyznał mu w dowód wdzięczności nagrodę w for­mie 10 000 funtów, a kilka lat później — dodatkowo 20 000 funtów. Jenner zyskał światową sławę, został obdarowany wielo­ma zaszczytami i medalami. Był żonaty i miał troje dzieci. Przeżył siedemdziesiąt trzy lata; zmarł na początku 1823 r. w ro­dzinnym mieście Berkeley.

Jak się przekonaliśmy, to nie Jenner wpadł na to, że zachorowanie na ospę krowią uodparnia ludzi na ospę prawdziwą; po prostu o tym usłyszał. Okazuje się nawet, że już wcześniej parę osób zostało zaszczepio­nych ospą krowią.

Jenner nie był naukowcem, nie doszedł sam do swoich odkryć, ale niewielu uczonych uczyniło tak dużo dla dobra ludzkości jak on. Dzięki swoim badaniom, doświadcze­niom i pismom przekształcił ludowy prze­sąd, nigdy nie traktowany poważnie przez lekarzy, w powszechną praktykę, która uratowała życie niezliczonym milionom lu­dzi. Wprawdzie metoda Jennera chroni tylko przed pojedynczą chorobą, ale choro­ba ta była jedną z najpoważniejszych. Jen­ner zasługiwał w pełni na zaszczyty, jakimi go obdarzyło jego pokolenie i wszystkie następne generacje.


71

1845-1923

wiki

Wilhelm Conrad Röntgen, odkrywca pro­mieni X, urodził się w 1845 r. w Lennep w Niemczech. W 1869 r. uzyskał doktorat na uniwersytecie w Zurychu. Przez następ­ne dziewiętnaście lat pracował na paru uniwersytetach, zyskując sobie stopniowo opinię doskonałego naukowca. W 1888 r. został profesorem fizyki i dyrektorem In­stytutu Fizyki uniwersytetu w Würzburgu. Właśnie tam w 1895 r. Röntgen dokonał odkrycia, które przyniosło mu sławę.

8 listopada 1895 r. Röntgen prowadził doświadczenia nad promieniami katodo­wymi. Promienie katodowe to w istocie strumień elektronów powstający wtedy, gdy utrzymujemy wysokie napięcie mię­dzy dwoma elektrodami umieszczonymi w przeciwległych końcach zamkniętej rury szklanej, z której usunięto powietrze. Pró­bnie katodowe są raczej mało przenikliwe i nie przechodzą przez parocentymetrową warstwę powietrza. W przeprowadza­nym doświadczeniu Röntgen owinął szklaną rurę grubym, czarnym papierem, tak że nawet po włączeniu prądu elektrycznego światło z rury nie przedostawało się na zewnątrz. Kiedy Röntgen doprowadził prąd do elektrod, zobaczył, ku swemu zdziwieniu, że ekran fluorescencyjny leżący obok na stole zaczyna świecić, tak jakby padało nań światło. Wyłączył prąd, a wówczas ekran (pokryty platynocyjankiem barowym, zwią­zkiem fluorescencyjnym) przestał świecić. Röntgen bardzo szybko zdał sobie sprawę, że podczas przepływu prądu powstaje w ru­rze jakieś niewidzialne promieniowanie. Ze względu na tajemniczą naturę niewidzial­nego promieniowania Röntgen nazwał je „promieniami X” („X” jest zwykle stosowa­nym matematycznym symbolem na ozna­czenie nieznanej wielkości).

Röntgen był tak podniecony swoim przy­padkowym odkryciem, że odstawił wszyst­kie inne badania i skupił się na badaniu własności promieni X. Po paru miesiącach wytężonej pracy wykrył następujące fakty. (1) Promienie X powodują fluorescencję nie tylko platynocyjanku barowego, ale także innych związków. (2) Promienie X prze­chodzą przez wiele materiałów nieprzenikliwych dla zwykłego światła. Uwagę Röntgena zwrócił zwłaszcza fakt, że promienie X przechodzą przez ludzkie ciało, a są pochłaniane przez kości. Gdy Röntgen wsunął rękę między rurę wyładowczą a ek­ran fluorescencyjny, zobaczył na ekranie kości swojej dłoni. (3) Promienie X roz­chodzą się po liniach prostych; pole magnetyczne nie powoduje odchylenia ich bie­gu, co odróżnia je od strumienia cząstek z ładunkiem elektrycznym.

W grudniu 1895 r. Röntgen napisał pierw­szy artykuł na temat promieni X. Sprawo­zdanie wzbudziło ogromne zaciekawienie i podniecenie. W ciągu paru miesięcy setki uczonych badało promienie X, a w ciągu roku na ich temat opublikowano około tysiąca artykułów! Jednym z uczonych, dla których odkrycie Röntgena stało się bezpo­średnim bodźcem do własnych badań, był Antoine Henri Becquerel. Becquerel zamie­rzał badać promienie X i przy tej okazji odkrył jeszcze ważniejsze zjawisko, a mia­nowicie promieniotwórczość.

Ogólnie biorąc, promienie X powstają w wyniku bombardowania jakiegoś ciała szybkimi elektronami. Same promienie X nie są strumieniem elektronów, są to fale elektromagnetyczne. Jest to zatem promie­niowanie podobne do promieniowania wi­dzialnego (to znaczy do fal świetlnych), różnią się one jedynie długością fali - fala promieni X jest znacznie krótsza.

Najbardziej znanym zastosowaniem pro­mieni X jest rentgenoskopia, czyli prze­świetlenia, wykorzystywana w diagnostyce lekarskiej i dentystycznej. Promienie X wy­korzystywane są również w radioterapii -do niszczenia nowotworów złośliwych lub do hamowania ich rozwoju. Znajdują także zastosowanie w przemyśle, na przykład do pomiaru grubości ścianek lub do wykrywa­nia wewnętrznych wad. Wykorzystywane są w badaniach naukowych, w tak rozmaitych dziedzinach, jak np. biologia i astro­nomia. Promienie X dostarczyły uczonym wiele informacji o budowie atomów i cząs­teczek chemicznych.

Cała zasługa w odkryciu promieni X należy do Röntgena. Pracował sam, odkrycie było nieoczekiwane, a sposób prowadzenia ba­dań i wykorzystanie odkrycia znakomite. Ponadto odkrycie to było poważnym bodź­cem dla badań Becquerel a i innych uczo­nych.

Nie należy jednak przeceniać znaczenia te­go dokonania. Wykorzystanie promieni X przynosi z pewnością duże korzyści, ale nie można powiedzieć, że zmieniło ono całą naszą technikę, tak jak to się stało po odkryciu indukcji elektromagnetycznej przez Faradaya. Nie można również twier­dzić, że odkrycie promieni X miało pod­stawowe znaczenie teoretyczne. Promienio­wanie nadfioletowe (o krótszej fali niż fale światła widzialnego) znane już było od pra­wie stu lat. Istnienie promieni X, podobnych do promieni nadfioletowych, tylko o jeszcze krótszej fali, mieści się zatem doskonale w ramach klasycznej fizyki. Biorąc to wszys­tko pod uwagę, sądzę, że należy umieścić Röntgena znacznie niżej od Rutherforda, który dokonał odkryć o fundamentalnym znaczeniu.

Röntgen nie miał własnych dzieci; wraz z żoną adoptowali dziewczynkę. W 1901 r. Röntgen stał się pierwszym w historii laure­atem Nagrody Nobla w dziedzinie fizyki. Zmarł w 1923 r. w Monachium w Nie­mczech.


72

1685-1750

wiki

Wielki kompozytor Jan (Johana) Sebastian Bach był pierwszym muzykiem, który z po­wodzeniem połączył odmienne narodowe style muzyczne występujące w Europie Za­chodniej. Łącząc to, co było najlepsze w muzycznych tradycjach Włoch, Francji i Niemiec, ogromnieje wzbogacił. Za życia nie zyskał wielkiej sławy, a przez pięć­dziesiąt lat po śmierci był niemal zapom­niany. W ciągu ostatnich 150 lat stopniowo coraz bardziej doceniano jego dzieła i obec­nie uważany jest za jednego z dwóch lub trzech największych kompozytorów w his­torii; niektórzy przyznają mu nawet pierw­sze miejsce.

Przyszedł na świat w 1685 r. w Eisenach w Niemczech. Miał szczęście urodzie się w środowisku, w którym podziwiano talent muzyczny i popierano dążenia do muzycznych osiągnięć. Przez wiele lat przed naro­dzinami Jana Sebastiana Bacha członkowie jego rodziny wyróżniali się swoimi osiąg­nięciami muzycznymi. Ojciec Jana Sebas­tiana był doskonałym skrzypkiem, dwaj jego cioteczni dziadkowie byli utalentowa­nymi kompozytorami, a paru kuzynów - wysoko cenionymi muzykami.

Matka Bacha zmarła, gdy chłopiec miał dziewięć lat, a rok później umarł jego ojciec. W wieku kilkunastu lat Bach otrzymał sty­pendium na naukę w szkole św. Michała w Lüneburgu, częściowo ze względu na dobry głos, a częściowo z uwagi na kiepską sytuację finansową. Skończył szkołę św. Michała w 1702 r. i w rok później został skrzypkiem w orkiestrze kameralnej. W cią­gu następnych dwudziestu lat zajmował róż­ne stanowiska. Za życia słynął przede wszys­tkim ze wspaniałej gry na organach, był również kompozytorem, nauczycielem mu­zyki i dyrygentem. W 1723 r., mając trzy­dzieści osiem lat, objął stanowisko kantora w kościele Świętego Tomasza w Lipsku. Piastował to stanowisko przez pozostałe dwadzieścia osiem lat życia. Zmarł w 1750 r. Bach zawsze zajmował dobre stanowiska i nie miał kłopotów z utrzymaniem rodziny, za życia nie był jednak nawet w przy­bliżeniu tak sławny, jak Mozart i Beetho­ven w swoich czasach (lub nawet Fran­ciszek Liszt czy Fryderyk Chopin). Nie wszyscy pracodawcy Bacha doceniali jego geniusz. W Lipsku rada pragnęła zatrudnić „pierwszorzędnego muzyka” i dopiero gdy nie udało jej się zaangażować dwóch pierw­szych kandydatów, z ociąganiem zaofiaro­wała to stanowisko Bachowi! (Z drugiej strony parę lat wcześniej, gdy Bach pragnął zrezygnować ze stanowiska organisty i kon­certmistrza na dworze książęcym w Weima­rze, aby objąć inne stanowisko, książę był do tego stopnia przeciwny jego odejściu, że wsadził Bacha do więzienia. Bach przesie­dział za kratkami trzy tygodnie, zanim książę w końcu uległ).

Mając dwadzieścia dwa lata, Bach ożenił się z kuzynką drugiego stopnia. Mieli sied­mioro dzieci. Pierwsza żona zmarła, gdy Bach miał trzydzieści pięć lat. W rok póź­niej ożenił się ponownie; druga małżonka nie tylko wychowywała jego siedmioro dzieci z pierwszego małżeństwa, ale jeszcze urodziła trzynaścioro następnych. Tylko dziewięcioro dzieci przeżyło Bacha, aż czworo z nich zostało znanymi muzykami. Naprawdę utalentowana rodzina!

Bach był płodnym kompozytorem. Na jego twórczość składa się około 300 kantat, 48 fug i preludiów tworzących zbiór Das wohltemperierte Klavier, co najmniej 140 innych preludiów, ponad 100 utworów na klawe­syn, 23 koncerty, 4 uwertury, 33 sonaty, 5 mszy, 3 oratoria i mnóstwo innych utwo­rów. Razem Bach skomponował w ciągu swojego życia ponad 800 poważnych utwo­rów muzycznych!

Bach był głęboko wierzącym luteraninem. Pragnął, by jego muzyka służyła Kościo­łowi, większość jego dzieł stanowią utwory religijne. Nie kusił się tworzyć nowych form muzycznych, raczej doprowadzał już ist­niejące do szczytu doskonałości.

W okresie pięćdziesięciu lat po jego śmierci muzyka Jana Sebastiana Bacha uległa w dużym stopniu zapomnieniu. (Warto jednak zauważyć, że najwięksi muzycy tego okresu - Haydn, Mozart i Beethoven - w pełni doceniali geniusz Bacha). Roz­wijały się nowe style muzyczne, które przy­ćmiły blask „staroświeckiej” muzyki Ba­cha. Na początku XIX w. odżyło zaintere­sowanie jego muzyką i od tej pory popular­ność Bacha stale rośnie. W naszym świec­kim stuleciu Bach jest bardziej popularny, niż był za życia. Jakie to jednak zaskakują­ce, że tak powszechnie podziwia się dzisiaj kompozytora, którego 200 lat temu uważa­no za staroświeckiego, zarówno pod wzglę­dem stylu, jak i treści utworów. Jaka jest przyczyna tego niezwykłego kultu Bacha? Po pierwsze, zgodnie z powszechną opinią, jeśli chodzi o technikę muzyczną, Bach przewyższał wszystkich innych kompozy­torów. Znał wszystkie muzyczne formy swoich czasów i potrafił je bezbłędnie wy­korzystywać. Na przykład żaden później­szy kompozytor nie dorównał Bachowi w jego mistrzowskim opanowaniu kontra­punktu (technice polegającej na jedno­czesnym wykonaniu dwu lub więcej nieza­leżnych melodii). Dzieła Bacha odznaczają się niezwykłą logiką, urozmaiconą instrumentacją. przyciągającą tematyką i muzy­czną ekspresją.

Głębia i złożoność struktury kompozycji Bacha wywiera na znawcach muzyki powa­żnej znacznie silniejsze wrażenie niż łatwiej­sze do zrozumienia dzieła większości in­nych kompozytorów. Ludzie, którzy tylko luźno interesują się muzyką, często uważa­ją, że Bach jest raczej trudnym kompozyto­rem, ale mimo to ma on wielu zwolenników spoza ścisłej elity znawców muzyki. Na­grania Bacha cieszą się chyba większym powodzeniem na rynku niż dzieła jakiego­kolwiek innego klasycznego kompozytora z wyjątkiem Beethovena. (W dłuższej skali czasowej Bach i Beethoven mają z pewnoś­cią więcej słuchaczy niż kompozytorzy mu­zyki popularnej, których sława nie trwa długo).

Gdzie trzeba było umieścić Bacha na naszej liście? Oczywiście, należało go usytuować poniżej Beethovena, nic tylko dlatego, że dzieła Beethovena są częściej grywane. Beethoven był śmiałym innowatorem i wywarł większy wpływ na muzykę niż Bach. Z tego samego powodu wydaje mi się, że powinno się, umieścić Bacha za Michałem Aniołem czołowym twórcą w dziedzinie sztuk pięknych, i znacznie poniżej Szekspira, największego geniusza literackiego. Gdy wziąć jednak pod uwagę trwałą popularność muzyki Bacha i duży wpływ, jaki wywarł na póź­niejszych kompozytorów, wydaje się, że należy go usytuować wyżej od innych twór­ców.


73

ok. IV w. p.n.e.

wiki

Spośród wielu tysięcy napisanych w Chi­nach książek w innych krajach chyba naj­częściej tłumaczy się i czyta cienki tomik powstały przeszło dwa tysiące lat temu, znany pod tytułem Laozi (Lao-cy) albo Daodejing (Tao-te-cing), Daodejing (Księga drogi i cnoty) jest głównym dziełem taoizmu; zostały tam sformułowane podstawy tej filozofii.

Jest to enigmatyczny tekst - napisany nie­zwykle zagadkowym stylem - który można interpretować w najrozmaitszy sposób. Podstawowa koncepcja związana jest z po­jęciem duo (tao); dao tłumaczy się zwykle jako „sposób” lub „droga”. Pojęcie to jest nieco niejasne; zresztą samo Daodejing (Tao-te-cing) zaczyna się od zdania: „Dao, które daje się wypowiedzieć, nie jest wiecz­nym Dao; imię. które daje się wymienić, nic jest wiecznym imieniem”. Mimo wszystko można jednak przyjąć, że dao oznacza mniej więcej tyle co „natura” lub „po­rządek natury”, „prawidłowość wszechświata”.

Taoizm głosi pogląd, że jednostka nie po­winna przeciwstawiać się dao, że powinna mu się podporządkować i działać zgodnie z jego zasadami. Usilne dążenie do zys­kania lub sprawowania władzy jest nie tyle niemoralne, co niemądre i daremne. Dao nie można pokonać, można natomiast pró­bować dostosować się do niego. (Taoista wskazuje, że woda, która jest nieskończenie miękka - nie posiada określonej postaci, płynie bez protestu w kierunku najniżej położonych miejsc i poddaje się bez oporu nawet najmniejszym siłom - jest mimo to niezniszczalna, natomiast najtwardsze ska­ły z czasem rozpadają się w proch).

Taoizm zaleca ludziom prostotę i natural­ność. Nie wolno używać przemocy, nie należy również zabiegać o pieniądze i wyso­ką pozycję. Nie trzeba dążyć do przekształ­cania świata, lecz uszanować istniejący po­rządek. Zwracając się do posiadających władzę taoizm głosi, że najmądrzejszym na ogół sposobem rządzenia jest polityka pew­nej bierności. Ustaw już jest za dużo; wpro­wadzanie nowych praw lub ostre egzekwo­wanie starych pogarsza zazwyczaj istnie­jący stan rzeczy. Wysokie podatki, ambitne programy rządowe, prowadzenie wojen są całkowicie sprzeczne z duchem filozofii taoizmu.

Zgodnie z chińską tradycją autorem Dao-dejing(Tao-te-cing) był Laozi. Uważa się, że żył on w czasach Konfucjusza, ale był od niego starszy. Konfucjusz żył jednak w VI w. p.n.e. natomiast większość współ­czesnych nam uczonych uważa, że styl i treść Daodejing wskazuje, iż dzieło to nie mogło powstać tak wcześnie. Data powsta­nia księgi jest nadal przedmiotem sporów. (Daodejing nie wymienia żadnej konkretnej osoby, miejsca, daty czy wydarzenia histo­rycznego). Najbliższe prawdy są chyba ustalenia datujące powstanie tego dzieła na rok 320 p.n.e., z tolerancją 80 lat lub może nawet mniej.

Kwestia ta prowadzi do poważnych spo­rów wokół tego. kiedy żył, a nawet, czy w ogóle istniał sam Laozi. Niektórzy zna­wcy mają zaufanie do tradycji i sądzą, że Laozi żył istotnie w VI w. p.n.e., wyciąga­jąc stąd wniosek, że to nie on napisał Daodejing. Inni uczeni sugerują, że była to tylko postać legendarna. Według mego zdania, nie podzielanego przez większość uczonych, (1) Laozi był rzeczywistą po­stacią i autorem Daodejing: (2) żył w IV w. p.n.e.; (3) twierdzenie, że Laozi żył w cza­sach Konfucjusza, jest fikcją wymyśloną przez późniejszych filozofów taoizmu, pragnących dodać prestiżu autorowi i jego dziełu.

Warto zauważyć, że z wczesnych pisarzy chińskich ani Konfucjusz (551 479 p.n.e.). ani Mo Di (Mo Ti, V w. p.n.e.) czy Mengzi (Meng-cy, 371 289 p.n.e.) nie wspominają ani o Laozi, ani o Daodejing. ale wielokrotnie mówi o nim wybitny filozof taoizmu Zhuangzi (Czuang-cy), którego twórczość przypada na okres bliski 300 r. p.n.e.

Skoro kwestionuje się nawet istnienie Laozi tym bardziej ostrożnie należy podcho­dzić do szczegółów jego biografii. Podane niżej informacje pochodzą z wiarygodnych źródeł. Laozi urodził się i mieszkał w północnych Chinach. Przez część życia był historykiem lub kustoszem archiwów pańs­twowych, najprawdopodobniej w Luoyang (Lojang), stolicy władców z dynastii Zhou (Czou). Laozi nie jest jego oryginalnym nazwiskiem, jest to właściwie tytuł honoro­wy, oznaczający w przybliżeniu „stary mistrz”. Był żonaty, miał syna Zonga. Zong został później wodzem w państwie Wei.

Taoizm był początkowo świecką doktryną filozoficzną, później jednak na jego gruncie powstał taoizm religijny. Taoizm filozoficz­ny opierał się przede wszystkim na koncep­cjach zawartych w Daodejing, taoizm reli­gijny natomiast przyswoił sobie mnóstwo przesądów i praktyk, które nie mają nic wspólnego z naukami Laozi.

Jeżeli Laozi był rzeczywiście autorem Dao­dejing, to jego znaczenie jest ogromne. Księga jest bardzo krótka (mniej niż sześć tysięcy znaków chińskich; tyle mieści się na dwóch stronach gazety!), ale niezwykle tre­ściwa. Całe pokolenia filozofów taoizmu wykorzystywały to dzieło jako punkt wyj­ścia swoich własnych teorii.

Na Zachodzie Daodejing była o wiele popu­larniejsza niż pisma Konfucjusza lub jakie­gokolwiek innego filozofa konfucjańskiego. Tylko w języku angielskim wydano co najmniej czterdzieści różnych przekła­dów, więcej niż jakiejkolwiek innej książki z wyjątkiem Biblii.

W samych Chinach dominującą filozofią był na ogół konfucjanizm i w razie wyraźnej sprzeczności między poglądami Laozi a po­glądami Konfucjusza większość Chińczy­ków opowiadała się po stronie tego ostat­niego. Mimo to Laozi był bardzo poważany przez zwolenników konfucjanizmu. W wie­lu wypadkach poglądy taoizmu zostały po prostu włączone do filozof., konfucjańskiej i wpłynęły w ten sposób na miliony ludzi, którzy wcale nie przyznawali się do taoizmu. Podobnie taoizm wywarł wyraźny wpływ na rozwój buddyzmu chińskiego, w szczególności buddyzmu zen. Mimo że obecnie niewiele ludzi uważa się za taois­tów, żaden inny filozof chiński, z wyjątkiem Konfucjusza, nie jest tak powszechnie zna­ny i nie wywarł takiego wpływu na myśl ludzką jak Laozi.


74

1694-1778

wiki

Francois-Marie Arouet, znany lepiej pod pseudonimem Wolter (Voltaire), był czoło­wą postacią francuskiego oświecenia. Po­eta, dramatopisarz, publicysta, prozaik, hi­storyk i filozof, Wolter był apostołem wolnomyślicielskiego liberalizmu. Wolter urodził się w 1694 r. w Paryżu. Pochodził z klasy średniej, ojciec jego był notariuszem. W młodości Wolter uczęsz­czał do kolegium jezuickiego Louis-le-Grand w Paryżu. Studiował przez pewien czas prawo, ale dość szybko przerwał stu­dia. Już jako młodzieniec zyskał opinię człowieka bardzo dowcipnego, autora anegdot i satyrycznych wierszy. We Francji pod rządami ancien régime'u takie uzdol­nienia mogły okazać się groźne; istotnie, po napisaniu kilku wierszy politycznych Wol­ter został aresztowany i osadzony w Bastylii. Spędził w więzieniu prawie rok. zabija­jąc czas pisaniem epickiego poematu Henriada, który później zyskał duże uznanie. W 1718 r., wkrótce po zwolnieniu Woltera z więzienia, wystawiono w Paryżu jego sztukę Edyp, która miała olbrzymie powo­dzenie. W wieku dwudziestu czterech lat Wolter zyskał sławę i przez pozostałe sześć­dziesiąt lat życia był jednym z czołowych literatów francuskich.

Wolter wykazywał równy talent w spra­wach finansowych co literackich i stop­niowo stał się niezależnym, bogatym czło­wiekiem. W 1726 r. popadł jednak w kłopo­ty. Uchodził już wtedy za najdowcipniejszego i najbardziej elokwentnego człowieka w jego czasach (a być może. w ogóle w historii). Brakowało mu jednak skrom­ności, która, zdaniem arystokracji, przystoi ludziom z gminu. Wolter wdał się w pub­liczną sprzeczkę z kawalerem de Rohan, a dzięki swemu dowcipowi wygrał tę słow­ną potyczkę. W odwecie kawaler de Rohan nasłał na Woltera gromadę zbirów, a póź­niej postarał się, aby przeciwnik trafił do Bastylii. Wolter wkrótce wyszedł z więzie­nia, ale musiał obiecać, że opuści Francję. Udał się do Anglii, gdzie przebywał przez blisko dwa i pół roku.

Pobyt w Anglii okazał się punktem zwrot­nym w życiu Woltera. Nauczył się mówić i czytać po angielsku i poznał dzieła tak słynnych Anglików, jak John Locke, Fran­cis Bacon, Isaac Newton i William Szeks­pir. Poznał również osobiście większość wybitnych angielskich myślicieli. Podziwiał Szekspira, naukę angielską i empiryzm. ale największe wrażenie zrobił na nim angielski ustrój polityczny. Demokracja angielska i swobody, osobiste stały w uderzającym kontraście do warunków politycznych, któ­re Wolter znał z Francji: żaden angielski lord nie mógłby wystawić lettre de cachet, na podstawie którego Woliera wtrącono by natychmiast do więzienia, a gdyby z jakichś powodów został bezpodstawnie aresztowa­ny, to na mocy habeas corpus byłby szybko zwolniony.

Po powrocie do Francji napisał swoją pier­wszą większą rozprawę filozoficzną. Lettres philosophises, zwaną częściej Listami o Anglikach. Książka, opublikowana w 1734 r.. wyznacza właściwy początek francuskiego oświecenia. W Listach Wolter przedstawił przychylny na ogół opis brytyj­skiego ustroju politycznego, zaprezentował poglądy Locke'a i innych angielskich myś­licieli. Książka rozzłościła francuskich przedstawicieli władzy i Wolter musiał zno­wu opuścić Paryż.

W ciągu następnych piętnastu lat przeby­wał głównie w Cirey u swojej przyjaciółki, inteligentnej i wykształconej żony markiza du Châtelet. W rok po jej śmierci, w 1750 r., Wolter udał się do Prus na osobiste za­proszenie Fryderyka Wielkiego. Na dworze króla w Poczdamie Wolter spędził trzy lata. Fryderyk był człowiekiem niezwykle in­teligentnym, miał szerokie zainteresowania intelektualne. Stosunki między nim a Wolterem układały się początkowo bardzo do­brze, po jakimś czasie doszło jednak do kłótni i w 1753 r. Wolter wyjechał z Prus. Po wyjeździe z Niemiec Wolter osiadł w majątku w pobliżu Genewy, gdzie nie mógł go dosięgnąć ani król francuski, ani pruski. A jednak jego liberalne poglądy sprawiły, że nawet Szwajcaria nie była dla niego zupełnie bezpiecznym schronieniem. W 1758 r. przeniósł się do nowej posiadłości w Ferney, w pobliżu granicy francusko-szwajcarskiej, gdzie, w razie kłopotów z władzami, miał dwie możliwości ucieczki. Przebywał tam dwadzieścia lat; bardzo du­żo pisał, prowadził korespondencję z czoło­wymi intelektualistami z całej Europy i przyjmował gości.

Przez wszystkie te lata Wolter ani na chwilę nie przerwał twórczości literackiej. Był fan­tastycznie płodnym pisarzem; zapewne ża­den inny autor na tej liście nie dorównuje mu pod względem objętości literackiego dorobku. Jego dzieła zebrane liczą ponad 30 000 stron, co mówi samo za siebie. Na twórczość Woltera składają się poematy epickie, wiersze liryczne, listy, pamflety, powieści, nowele, sztuki dramatyczne oraz poważne rozprawy historyczne i filozoficz­ne.

Wolter był zawsze gorącym zwolennikiem tolerancji religijnej. Na początku lat sześć­dziesiątych XVIII w., gdy miał blisko sie­demdziesiąt lat, we Francji miało miej­sce szereg przypadków szczególnie okru­tnych prześladowań protestantów. Wolter, wstrząśnięty i oburzony, zaangażował się w intelektualną walkę z fanatyzmem religij­nym. Napisał mnóstwo pamfletów polity­cznych skierowanych przeciwko religijnej nietolerancji. W tym czasie zwykł kończyć listy słowami: Ecrasez l'infâme, co oznacza: „Usuń tę hańbę”. Dla Woltera ową „hań­bą” była bigoteria religijna i fanatyzm.

W 1778 r„ mając osiemdziesiąt trzy lata, Wolter wrócił do Paryża i pokazał się na premierze swojej nowej sztuki Irène. Ogro­mne tłumy zgotowały mu gorący aplauz jako wielkiemu człowiekowi francuskiego oświecenia. Setki wielbicieli, między innymi Benjamin Franklin, składały mu wizyty. Życie Woltera dobiegało jednak końca. Zmarł w Paryżu 30 maja 1778 r. Ze względu na jego zdecydowany antyklerykalizm w Paryżu nie zgodzono się na urządzenie mu chrześcijańskiego pogrzebu. Trzynaście lat później, po zwycięstwie rewolucji fran­cuskiej, jego szczątki wydobyto z dotych­czasowego grobu i pochowano w Panteonie w Paryżu.

Dzieła Woltera są tak liczne, że bardzo byłoby trudno wymienić w krótkim ar­tykule choćby tylko co istotniejsze prace. Ważniejsze od tytułów dzieł są poglądy, jakie propagował przez całe swoje życie. Był głęboko przekonany o potrzebie wol­ności słowa i prasy. Często przypisuje mu się wypowiedź: „Nie zgadzam się z tym, co mówisz, ale do śmierci będę bronił twojego prawa do wypowiadania tego, co myślisz”. Jakkolwiek Wolter nigdy nie wypowiedział tego dokładnie w ten sposób, jednak zdanie to rzeczywiście określa jego postawę.

Inną podstawową zasadą, jaką głosił, było przekonanie o potrzebie wolności wyzna­nia. Przez całe życie uporczywie protes­tował przeciw nietolerancji i prześladowa­niom. Wolter wierzył w Boga, ale stanow­czo odrzucał większość dogmatów religij­nych i stale wyrażał pogląd, że wiara ujęta w instytucjonalne ramy jest tylko pozorem. Naturalnie, Wolter nigdy nie uważał, iż utytułowani arystokraci francuscy są mąd­rzejsi i lepsi od niego, a z jego pism czytel­nicy dowiadywali się, że tak zwane „boskie pochodzenie władzy królewskiej” jest wie­rutnym nonsensem. Sam na pewno nie był demokratą w nowoczesnym znaczeniu tego pojęcia (skłaniał się ku silnej, ale oświeconej władzy monarszej); u podstaw jego po­glądów leżał sprzeciw wobec jakiejkolwiek formy rządów dziedzicznych. Nic zatem dziwnego, że większość jego zwolenników opowiadała się po stronie demokracji. Jego poglądy polityczne i religijne sytuowały się w głównym nurcie francuskiego oświecenia i przyczyniły się w istotny sposób do wybu­chu rewolucji francuskiej z 1789 r.

Wolter nie był naukowcem, ale interesował się nauką i zdecydowanie popierał empiryzm Francisa Bacona i Johna Locke'a. Był także uzdolnionym historykiem, posiadają­cym dużą wiedzę w tej dziedzinie. Jednym z ważniejszych jego dzieł jest Essay sur l'histoire générale et sur moeurs et l'ésprit des nations. Książka ta różni się od wcześ­niejszych prac historycznych pod dwoma istotnymi względami. Po pierwsze. Wolter zdawał sobie sprawę z tego. że Europa jest jedynie małą częścią świata, toteż wiele uwagi poświęcił historii Azji. Po drugie, przyjął on, że historia kultury ma na ogół dużo większe znaczenie niż historia wyda­rzeń politycznych. Książka opisuje zatem znacznie szerzej warunki ekonomiczne i rozwój kultury niż dzieje królów i toczo­nych przez nich wojen.

Wolter nie był tak oryginalnym filozofem, jak niektórzy myśliciele wymienieni w tej książce. W znacznym stopniu przejął po­glądy innych, jak np. Johna Locke'a i Fran­cisa Bacona, ujął je w inny sposób i spopu­laryzował. A jednak to przede wszystkim dzięki Wolterowi rozpowszechniły się we Francji, a przez to i w większej części Europy, idee demokracji, tolerancji religij­nej i swobód intelektualnych. Chociaż w okresie francuskiego oświecenia tworzyli jeszcze inni wybitni pisarze (Diderot, d'Alembert, Rousseau, Monteskiusz i in­ni), należy przyznać, że to Wolter stał na czele tego ruchu. Jego ostry język i styl, długa kariera pisarska i bogata twórczość zdobyły mu liczne rzesze czytelników; tylu odbiorców nie miał chyba żaden inny au­tor. Ponadto jego wypowiedzi były wyra­zem poglądów typowych dla całego oświe­cenia. I wreszcie, Wolter wyprzedzał wszys­tkich innych liczących się pisarzy; wielkie dzieło Monteskiusza O duchu praw ukazało się dopiero w 1748 r., pierwszy tom słynnej Encyklopedii - w 1751 r., a pierwszy esej Rousseau napisał w 1750 r. Natomiast Listy o Anglikach wyszły drukiem w 1734 r., a przedtem Wolter był już znany od jakichś szesnastu lat.

Rzadko kto czyta obecnie utwory Woltera; popularna pozostała nadal tylko krótka powiastka filozoficzna Kandyd. W XVIII w. czytało je jednak mnóstwo ludzi; dzięki temu Wolter odegrał ważną rolę w kształtowaniu opinii publicznej, co w ostatecznym wyniku przyczyniło się do wybuchu rewolucji francuskiej. Jego znaczenie nie ogranicza się tylko do Francji; Amerykanie, tacy jak Tomasz Jefferson, James Madison i Ben­jamin Franklin, również znali jego dzieła i wiele poglądów Woltera stało się częścią amerykańskiej tradycji politycznej.


75

571-1630

wiki

Johannes Kepler, odkrywca praw rządzą­cych ruchami planet, urodził się w Weil der Stadt w Niemczech w 1571 r., dwadzieścia osiem lat po opublikowaniu wielkiego dzie­ła De revolutionibus orbhan coelestium, w którym Kopernik wysunął teorię, że to planety krążą wokół Słońca, a nie odwrot­nie. Kepler studiował na uniwersytecie w Tybindze, gdzie w 1568 r. został bakała­rzem, a w trzy lata później magistrem. Większość ówczesnych uczonych odrzuca­ła heliocentryczną teorię Kopernika, ale będąc w Tybindze Kepler wysłuchał dosko­nałego wykładu na temat tej hipotezy i tra­fiła mu ona do przekonania.

Po opuszczeniu Tybingi Kepler pracował przez parę lat w akademii w Grazu. Napisał tam swoją pierwszą książkę na temat astro­nomii (w 1596 r.). Wprawdzie teoria, której poświęcił książkę, okazała się całkowicie błędna, ale Kepler ujawnił w swym dziele tak doskonałe opanowanie matematyki, że wielki astronom Tycho de Brahe zapropo­nował mu, by został jego pomocnikiem w obserwatorium w pobliżu Pragi.

Kepler przyjął propozycję i w styczniu 1600 r. zaczął z nim pracować. Tycho de Brahe zmarł rok później, ale Kepler zdążył zrobić tak dobre wrażenie na cesarzu Świętego Cesarstwa Rzymskiego Rudolfie II, że ten niezwłocznie mianował go następcą na sta­nowisku cesarskiego matematyka. Kepler piastował tę godność do końca życia. Jako następca Tycho de Brahe Kepler odziedziczył obszerne zapiski ze szczegóło­wych obserwacji planet prowadzonych w ciągu wielu lat. De Brahe, ostatni wielki astronom żyjący przed wynalezieniem tele­skopu, był najbardziej starannym i dokład­nym obserwatorem w historii, stąd jego notatki były wręcz nieocenione. Kepler był przekonany, że dokładna analiza matema­tyczna tych obserwacji pozwoli mu ostate­cznie stwierdzić, która teoria ruchu planet jest słuszna - heliocentryczną teoria Koper­nika, starsza teoria geocentryczna Ptole­meusza czy też może trzecia, wysunięta przez samego Tycho de Brahe. Po latach niezwykle żmudnych obliczeń Kepler stwie­rdził, ku swemu przerażeniu, że obserwacje jego mistrza nie zgadzają się z żadną z tych teorii!

W końcu Kepler zrozumiał, na czym polega problem; podobnie jak Tycho de Brahe i Kopernik oraz wszyscy wcześniejsi astro­nomowie on również zakładał, że orbity planet są okręgami łub kombinacjami okrę­gów (epicyklami), podczas gdy w rzeczywi­stości są one elipsami. Już po znalezieniu tego rozwiązania Kepler spędził wiele miesięcy na skomplikowanych i żmudnych obliczeniach, aby upewnić się, czy jego teoria istotnie zgadza się z obser­wacjami Tycho de Brahe. Swoje dwa pierw­sze prawa ruchu planet przedstawił w dziele Astronomia nova, wydanym w 1609 r. Pier­wsze prawo stwierdza, że każda planeta krąży dookoła Słońca po orbicie eliptycz­nej, a Słońce znajduje się w jednym z ognisk tej elipsy. Drugie prawo powiada, że plane­ta porusza się tym szybciej, im jest bliżej Słońca; szybkość planety zmienia się w taki sposób, że promień wodzący planety (linia łącząca planetę i Słońce) zakreśla równe pola w równych odstępach czasu. Dziesięć lat później Kepler opublikował trzecie pra­wo: im większa jest odległość planety od Słońca, tym dłużej trwa jeden jej obieg; podniesiony do drugiej potęgi okres obiegu planety dookoła Słońca jest proporcjonal­ny do trzeciej potęgi średniej odległości planety od Słońca.

Prawa Keplera dostarczyły w zasadzie peł­nego i prawidłowego opisu ruchu planet dookoła Słońca i wyjaśniły w ten sposób jeden z podstawowych problemów astronomii, którego rozwiązanie wymykało się nawet takim geniuszom, jak Kopernik i Ga­lileusz. Oczywiście, Kepler nie wytłumaczył, dlaczego planety poruszają się po takich, a nie innych orbitach - ten problem roz­wiązał dopiero Isaac Newton sto lat później, ale prawa Keplera były niezwykle ważnym wstępem do wspaniałej syntezy Newtona. (Newton kiedyś powiedział: „Jeżeli widzę dalej niż inni ludzie, to tylko dlatego, że stoję na ramionach olbrzymów”. Niewątpliwie, Kepler był jednym z tych olbrzymów, któ­rych miał na myśli Newton).

Wkład Keplera do astronomii dorównuje niemal osiągnięciom Kopernika. W rzeczy­wistości osiągnięcia Keplera są w pewnym sensie nawet większe. Doszedł do nich samodzielnie, nie mając poprzedników; pokonał też olbrzymie trudności matematyczne. Ma­tematyka nie była wówczas rozwinięta w ta­kim stopniu jak obecnie, no i nie było żadnych maszyn liczących, które by Kep­lerowi ułatwiły przeprowadzenie obliczeń.

Biorąc pod uwagę znaczenie osiągnięć Kep­lera, nie można się oprzeć zdziwieniu, że początkowo jego wyniki zostały prawie całkowicie zignorowane, nawet przez tak wielkiego uczonego jak Galileusz. (Zlek­ceważenie praw Keplera przez Galileusza jest tym bardziej zaskakujące, że obaj ucze­ni korespondowali ze sobą, a wyniki Kep­lera pomogłyby Galileuszowi obalić teorię Ptolemeusza). Mimo że inni nie byli skorzy do właściwej oceny wielkości jego osiąg­nięcia, sam Kepler doskonale zdawał sobie sprawę z jego znaczenia. W przypływie uniesienia pisał: „Oddaję się boskiej eksta­zie... Skończyłem książkę. Będą ją czytać albo moi współcześni, albo potomni - nie przejmuję się tym. Może nawet sto lat czekać na czytelnika, przecież Bóg czekał 6000 lat na kogoś, kto by zrozumiał jego dzieło”.

Stopniowo, w ciągu paru dziesięcioleci, znaczenie praw Keplera dotarło do świado­mości uczonych. W rzeczywistości w końcu XVII w. szalę na korzyść praw Newtona przeważył ostatecznie argument, że można z nich wyprowadzić prawa Keplera. I od­wrotnie, mając prawa dynamiki Newtona, można z praw Keplera wyprowadzić prawo ciążenia Newtona. Aby to uczynić, nie­zbędna jest jednak znacznie bardziej za­awansowana matematyka niż ta, jaką dys­ponował Kepler. Mimo to, nawet przy ówczesnym poziomie matematyki, Kepler miał tak wnikliwy umysł, że wysunął wnio­sek, iż ruchami planet kierują siły pocho­dzące od Słońca.

Poza prawami ruchu planet Kepler dokonał w dziedzinie astronomii szeregu innych, mniej istotnych odkryć. Przyczynił się w znacznym stopniu do rozwoju teorii optyki. Niestety, późne lata jego życia zakłócone były problemami osobistymi. Niemcy pogrążyły się w chaosie wojny trzydziestoletniej i rzadko komu udawało się uniknąć poważnych trudności.

Jednym z problemów Keplera była sprawa pobierania pensji. Cesarze Świętego Cesar­stwa Rzymskiego nawet w stosunkowo dobrych czasach nie byli skorzy do płace­nia; w chaosie wojny stale zalegano z wy­płatą wynagrodzenia Keplera.

Kepler był dwukrotnie żonaty, miał dwa­naścioro dzieci i w związku z tym nękały go naprawdę duże trudności finansowe. Na domiar złego w 1620 r. zatrzymano jego matkę i oskarżono ją o czary. Kepler stracił dużo czasu, nim w końcu udało mu się ocalić ją od tortur i wydostać z więzie­nia.

Kepler zmarł w 1630 r. w Regensburgu w Bawarii. Jego grób uległ zniszczeniu w zawierusze wojny trzydziestoletniej, ale prawa ruchu planet okazały się trwalszym pomnikiem niż pomnik wykuty z kamienia.


76

1901-1954

wiki

Enrico Fermi, człowiek, który zaprojek­tował pierwszy reaktor atomowy, urodził się w 1901 r. w Rzymie we Włoszech. Był wybitnie zdolnym studentem, przed skoń­czeniem dwudziestu jeden lat otrzymał do­ktorat z fizyki na uniwersytecie w Pizie. W wieku dwudziestu sześciu lat został pro­fesorem na uniwersytecie w Rzymie. Do tego czasu zdążył opublikować pierwszą dużą pracę na temat niezwykle trudnej dziedziny fizyki, zwanej statystyką kwan­tową. Fermi znalazł właściwą teorię statys­tyczną do opisu zachowania dużych ze­społów cząstek zwanych obecnie fermiona­mi. Teoria Fermiego ma duże znaczenie naukowe, ponieważ fermionami są elektro­ny, protony i neutrony - trzy „cegiełki”, z których zbudowana jest materia. Rów­nania Fermiego pozwoliły nam lepiej po­znać jądro atomowe, zachowanie zdegenerowanej materii (występującej we wnętrzu pewnego typu gwiazd) oraz własności i za­chowanie metali, co ma oczywiste znacze­nie praktyczne.

W 1933 r. Fermi sformułował teorię roz­padu beta (rozpad beta jest jednym z rodza­jów promieniotwórczości), w której podał pierwsze ilościowe rozważania na temat neutrin oraz słabych oddziaływań między cząstkami elementarnymi - dwu ważnych zagadnień współczesnej fizyki. Dzięki tym badaniom, niełatwym do zrozumienia dla laika, Fermi stał się jednym z najbardziej liczących się fizyków w świecie. A jednak najpoważniejsze osiągnięcia Fermi miał je­szcze przed sobą.

W 1932 r. brytyjski fizyk James Chadwick odkrył nową cząstkę elementarną: neu­tron. W 1934 r. Fermi rozpoczął badania, w których bombardował większość zna­nych pierwiastków chemicznych neutro­nami. Eksperymenty wykazały, że atomy wielu pierwiastków pochłaniają neutrony, a pierwiastki powstające w wyniku tego procesu są bardzo często promieniotwór­cze. Można by się spodziewać, że neu­tronom, poruszającym się z dużą prędkoś­cią, łatwiej będzie przeniknąć do jądra atomowego. Doświadczenia Fermiego wy­kazały jednak coś odwrotnego. Okazało się, że jeżeli najpierw zmniejszy się prędkość biegu neutronów, przepuszczając je przez warstwę parafiny lub wody, to takie spowolnione neutrony są łatwiej pochła­niane przez atomy. Odkrycie to ma bardzo duże znaczenie w budowie reaktorów ato­mowych. Materiał stosowany w reaktorach do spowalniania neutronów zwany jest moderatorem.

W 1938 r. za badania nad pochłanianiem neutronów Fermi uzyskał Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. W tym też okresie zaczęły się jego kłopoty we Włoszech: żona Fermiego była Żydówką, a rząd faszystow­ski ogłosił szereg ostrych ustaw antysemi­ckich, ponadto Fermi bardzo stanowczo przeciwstawiał się faszyzmowi, a takie sta­nowisko w czasach dyktatury Mussoliniego wiązało się z dużym zagrożeniem. W grudniu 1938 r. Fermi pojechał do Sztokholmu odebrać Nagrodę Nobla i nie wrócił już do Włoch. Udał się do Nowego Jorku, gdzie władze Uniwersytetu Colum­bia, zachwycone możliwością posiadania w swoim gronie jeszcze jednego uczonego światowej sławy, zaproponowały mu pra­cę. W 1944 r. Fermi został obywatelem Stanów Zjednoczonych.

Na początku 1939 r. Lise Meitner, Otto Hahn i Fritz Strassmann ogłosili, że w rezul­tacie pochłonięcia neutronów dochodzi czasami do rozszczepienia atomów uranu. Po opublikowaniu sprawozdania Fermi (podobnie jak paru innych wybitnych fizy­ków) zdał sobie natychmiast sprawę, że w procesie rozszczepienia atomu uranu mogą uwalniać się neutrony w ilości do­statecznej do zapoczątkowania reakcji łań­cuchowej. Fermi (oraz niektórzy inni fizy­cy) uświadomił sobie również, jakie moż­liwości militarne kryje taka reakcja łań­cuchowa. W marcu 1939 r. Fermi skontak­tował się z dowództwem marynarki wojen­nej Stanów Zjednoczonych i próbował zainteresować je budową broni atomowej. Dopiero jednak parę miesięcy później, po przekazaniu prezydentowi Rooseveltowi li­stu Alberta Einsteina, w którym ten uczony również zwrócił uwagę na możliwość budowy broni atomowej, rząd Stanów Zjed­noczonych zainteresował się energią ato­mową.

Pierwszym zadaniem uczonych po uzys­kaniu poparcia rządu Stanów Zjednoczo­nych była budowa prototypu reaktora ato­mowego, w którym można by było spraw­dzić, czy w ogóle da się przeprowadzić reakcję łańcuchową. Enrico Fermi, jako największy światowy autorytet w dziedzinie neutronów oraz jednocześnie utalentowany teoretyk i wybitny specjalista w dziedzinie fizyki eksperymentalnej, został wybrany na kierownika grupy, której zadaniem było zbudowanie pierwszego w świecie reaktora atomowego. Pracował najpierw na Uniwer­sytecie Columbia, a następnie na uniwer­sytecie chicagowskim. Tam właśnie 2 grud­nia 1942 r. uruchomiono reaktor atomowy zaprojektowany i zbudowany pod nadzo­rem Fermiego. Rozruch reaktora przebiegł pomyślnie; był to prawdziwy początek ery atomowej, ponieważ po raz pierwszy ludz­kości udało się zapoczątkować jądrową reakcję łańcuchową. Niezwłocznie wysłano na Wschodnie Wybrzeże wiadomość o przeprowadzonej próbie; hasłem ozna­czającym pomyślny wynik było tajemnicze, ale prorocze zdanie: „Włoski żeglarz dotarł do nowego świata”. Po udanej próbie po­stanowiono pospiesznie realizować Projekt Manhattan. Fermi odegrał w nim ważną rolę jako jeden z głównych doradców nau­kowych.

Po wojnie Fermi został profesorem uniwer­sytetu w Chicago. Zmarł w 1954 r. Był żonaty, miał dwoje dzieci. Pierwiastek che­miczny o liczbie atomowej 100 nosi na jego cześć nazwę ferm.

Parę czynników decyduje o znaczeniu Fer­miego. Po pierwsze, jest on niewątpliwie jednym z największych uczonych XX w. i jednym z bardzo niewielu, którzy byli jednocześnie wybitnymi teoretykami i eksperymentatorami. Opisałem tu tylko kilka najważniejszych jego osiągnięć, a przecież w czasie swojej kariery badacza Fermi napisał ponad 250 artykułów naukowych. Po drugie, obok kilku innych naukowców, których znaczenie było równorzędne, Fe­rmi odegrał bardzo ważną rolę w budowie bomby atomowej.

Największym osiągnięciem Fermiego było jednak skonstruowanie reaktora atomowe­go. Nie ulega wątpliwości, że dzieło to stanowiło głównie jego zasługę. Fermi wniósł duży wkład do teorii, na której oparte były założenia konstrukcyjne, a na­stępnie nadzorował projekt i budowę pier­wszego reaktora.

Od 1945 r. w żadnej wojnie nie użyto bomby atomowej, natomiast zbudowano dużą licz­bę reaktorów atomowych, służących do wy­twarzania energii dla celów pokojowych. Prawdopodobnie w przyszłości rola reak­torów jako źródła energii będzie jeszcze większa. Ponadto reaktory wykorzystuje się do otrzymywania izotopów promieniotwór­czych stosowanych w medycynie i bada­niach naukowych. Reaktory są także - co już wygląda groźniej - źródłem plutonu, pierwiastka, który jest materiałem do budo­wy bomby atomowej. Wprawdzie istnieją zrozumiałe obawy, że reaktor atomowy mo­że wystawić ludzkość na ogromne niebez­pieczeństwo, ale nikt nie powie, że był to mało znaczący wynalazek. W przyszłości dzieło Fermiego będzie miało bardzo duży wpływ na świat, choć jeszcze nie wiadomo, czy będzie to wpływ dobry czy zły.


77

1707-1783

wiki

Leonhard Euler, matematyk i fizyk szwaj­carski z XVIII w., był jednym z najznako­mitszych i najbardziej płodnych nauko­wców w całej historii. Jego prace znajdują wszechstronne zastosowanie w fizyce i w wielu dziedzinach techniki.

Liczba prac naukowych Eulera jest po prostu niewiarygodna. Napisał trzydzieści dwie książki, wśród których są również dzieła wielotomowe, oraz wieleset artyku­łów matematycznych i fizycznych. Geniusz Eulera wzbogacił każdą dziedzinę matema­tyki teoretycznej i stosowanej, a jego prace z dziedziny fizyki matematycznej znajdują wciąż nowe zastosowania.

Euler osiągnął niezwykłą biegłość w wyko­rzystywaniu praw mechaniki, sformułowa­nych w XVII w. przez Isaaca Newtona, do wyjaśniania pewnych często spotykanych zjawisk fizycznych. Na przykład, zastoso­wawszy prawa Newtona do ruchu cieczy, Euler opracował równania hydrodynamiki. Podobnie, dokładnie analizując możliwe ruchy bryły sztywnej i wykorzystując zasa­dy Newtona, Euler opracował układ rów­nań, które w wyczerpujący sposób opisują jej ruch. Oczywiście, w praktyce ciała nie są całkowicie sztywne, ale Euler wniósł także znaczący wkład do teorii sprężystości, określającej, jakiemu odkształceniu ulegają ciała stałe pod działaniem sił zewnętrznych. Euler wykorzystał również swój talent do analizy matematycznej zagadnień astrono­micznych, a szczególnie do analizy pro­blemu trzech ciał. Chodzi w nim o ob­liczenie ruchów Słońca, Ziemi i Księżyca pod wpływem ich wzajemnego przyciąga­nia grawitacyjnego. Problem ten - na miarę XXI w. - wciąż jeszcze nie jest do końca rozwiązany. Nawiasem mówiąc, Euler był jedynym wybitnym uczonym XVIII w., który (jak się potem okazało, słusznie) poparł falową teorię światła.

Płodny umysł Eulera dostarczał często in­nym słynnym uczonym punktu wyjścia dla ich własnych odkryć matematycznych. Na przykład Joseph Louis Lagrange, matema­tyk francuski, opracował układ równań (znanych jako równania Lagrange'a) o wie­lkim znaczeniu teoretycznym, które mogą być także wykorzystywane do rozwiązywa­nia całego szeregu najrozmaitszych pro­blemów z dziedziny mechaniki. Jednakże podstawowe równanie opracował wcześ­niej Euler i powszechnie znane jest ono jako równanie Eulera-Lagrange'a. Zasługą in­nego francuskiego matematyka, Jeana Baptiste'a Fouriera, jest opracowanie ważnej metody matematycznej znanej jako prze­kształcenie Fouriera. Również i w tym wypadku podstawowe równania opraco­wał wcześniej Leonhard Euler; noszą one nazwę wzorów Eulera-Fouriera i znajdują szerokie zastosowanie w wielu różnych dziedzinach fizyki, zwłaszcza w akustyce i elektromagnetyzmie.

W matematyce Euler interesował się szcze­gólnie rachunkiem różniczkowym, równa­niami różniczkowymi i szeregami nieskoń­czonymi. Wkład Eulera do tych dziedzin matematyki jest bardzo ważny, jednakże są to zbyt trudne zagadnienia, abyśmy mogli wdawać się w ich opis. Jego prace dotyczące rachunku wariacyjnego i teorii liczb ze­spolonych stanowiły podstawę do dalszego rozwoju tych dziedzin. Zarówno rachunek wariacyjny, jak i liczby zespolone znajdują szerokie zastosowanie w pracach nauko­wych oraz mają ważne znaczenie w czystej matematyce.

Wzór Eulera e = cosθ + i sinθ przedstawia związek między funkcjami trygonometry­cznymi a liczbami urojonymi i może być wykorzystywany do obliczania logarytmów liczb ujemnych. Jest to jeden z najpowszechniej stosowanych wzorów w całej matematyce. Euler napisał również pod­ręcznik geometrii analitycznej i wniósł zna­czny wkład do geometrii różniczkowej i zwykłej.

Euler miał wprawdzie szczególny dar roz­wiązywania problemów matematycznych, które znajdowały zastosowanie w fizyce, ale był równie biegły w dziedzinie matematyki czystej. Opublikował mnóstwo prac z teorii liczb, niestety są one zbyt skomplikowane, aby je można było tu opisać. Euler był jednym z pierwszych uczonych zajmujących się topologią - gałęzią matematyki, która zyskała ogromne znaczenie w XX w.

Należy na koniec wspomnieć o znaczącym wkładzie Eulera do obecnie stosowanej notacji matematycznej. Na przykład przy­czynił się do upowszechnienia greckiej lite­ry Π (pi) na oznaczenie stosunku obwodu koła do jego średnicy. Wprowadził również wiele innych wygodnych symboli, obecnie ogólnie stosowanych w matematyce.

Euler urodził się w 1707 r. w Bazylei w Szwajcarii. W 1720 r., w wieku zaledwie trzynastu lat, został przyjęty na uniwersytet w Bazylei. Początkowo studiował teologię, ale szybko przerzucił się na matematykę. Mając siedemnaście lat otrzymał stopień magistra na uniwersytecie w Bazylei, a w wieku dwudziestu lat skorzystał z za­proszenia carycy Katarzyny I i przyjął członkostwo Akademii Nauk w Petersbur­gu. W wieku dwudziestu trzech lat został tam profesorem fizyki, a w trzy lata później objął w Petersburgu katedrę matematyki po słynnym Danielu Bernoullim. Dwa lata później stracił wzrok w jednym oku, mimo to nadal bardzo intensywnie pracował, pu­blikując szereg wspaniałych artykułów.

W 1741 r. uległ namowom króla pruskiego Fryderyka Wielkiego i został profesorem Akademii Nauk w Berlinie. Przebywał w Berlinie przez dwadzieścia pięć lat; w 1766 r. powrócił do Rosji. Wkrótce potem stracił wzrok w drugim oku. Nawet to nieszczęście nie zahamowało jego badan. Euler posiadał niezwykły talent do prowa­dzenia matematycznych wywodów w pa­mięci; do samej śmierci (w 1783 r. w Peters­burgu, w wieku siedemdziesięciu sześciu lat) publikował nadal wybitne prace mate­matyczne. Euler był dwukrotnie żonaty, miał trzynaścioro dzieci, z których ośmioro zmarło w wieku dziecięcym.

Wcześniej czy później dokonano by wszyst­kich odkryć Eulera, nawet gdyby on sam nie istniał. Myślę jednak, że właściwe kryterium. którym należy się w takim wypadku kierować, zawiera się w pytaniu, jak wy­glądałaby nauka i świat współczesny, gdy­by w ogóle nie dokonano owych odkryć. W wypadku Leonharda Eulera odpowiedź wydaje się zupełnie prosta: bez opracowa­nych przez niego wzorów, równań i metod rozwój nowoczesnej nauki i techniki byłby znacznie opóźniony, wręcz niemożliwy. W indeksach podręczników matematyki i fizyki zobaczyć można takie na przykład odsyłacze: kąty Eulera (ruch bryły sztyw­nej); stała Eulera (szeregi nieskończone); równania Eulera (hydrodynamika); Eulera równania ruchu (dynamika brył sztyw­nych); wzór Eulera (zmienne zespolone); liczby Eulera (szeregi nieskończone); twier­dzenie Eulera o funkcjach jednorodnych (równania różniczkowe cząstkowe); prze­kształcenie Eulera (szeregi nieskończone); prawo Bernoulliego-Eulera (teoria spręży­stości); wzory Eulera-Fouriera (szeregi try­gonometryczne); równanie Eulera-Lagrange'a (rachunek wariacyjny, mechanika); wzór Eulera-Maclaurina (metody numery­czne). Powyższa lista nic jest bynajmniej pełna, są to jedynie przykłady najważniej­szych jego dokonań.

Skoro tak, to czytelnik może wyrazić zdzi­wienie, dlaczego Euler nie znajduje się wyżej na naszej liście. Podstawową przyczyną jest fakt, że Euler nic odkrył żadnego ważnego prawa przyrody, a tylko w błyskotliwy spo­sób wykorzystywał prawa Newtona. Właś­nie dlatego wyższe miejsca zajmują tacy uczeni, jak Harvey, Röntgen i Gregor Men­del, którzy odkryli całkowicie nowe zjawiska lub prawa naukowe. Mimo to wkład Eulera do nauk przyrodniczych, techniki i matema­tyki jest naprawdę olbrzymi.


78

1712-1778

wiki

Słynny filozof Jean-Jacques Rousseau uro­dził się w 1712 r. w Genewie w Szwajcarii. Matka umarła wkrótce po jego urodzeniu, a gdy Rousseau miał dziesięć lat, jego ojciec został skazany na wygnanie i opuścił Gene­wę, nie zabierając syna ze sobą. Sam Rous­seau wyjechał z Genewy, kiedy miał szes­naście lat. Przez wiele lat Rousseau pozos­tawał nieznany, wędrował z miejsca na miejsce, imając się przypadkowych zajęć. Miał parę przygód miłosnych, między in­nymi z Thérèse Levasseur, z którą miał pięcioro nieślubnych dzieci. Wszystkie pię­cioro dzieci umieścił w przytułku. (Ożenił się w końcu z Thérèse, gdy miał pięćdziesiąt sześć lat).

W trzydziestym ósmym roku życia Rous­seau zyskał nagle sławę. Akademia w Dijon ogłosiła konkurs na esej poświęcony temu, czy sztuka i wiedza miały dobry, czy też zły wpływ na społeczeństwo i moralność. W 1750 r. pierwszą nagrodę zdobył Rous­seau, który w swojej pracy dowodził, że w ostatecznym rachunku rozwój nauki i sztuki wcale nie wyszedł ludzkości na dobre. Dzięki nagrodzie Rousseau z miejs­ca stał się słynnym człowiekiem i kon­tynuował twórczość literacką. Oto tytuły jego ważniejszych dzieł: Rozprawa o pocho­dzeniu i podstawach nierówności (1755 r.). Julia, czyli Nowa Heloiza (1761 r.), Emil, czyli o wychowaniu (1762 r.), Umowa społeczna (1762 r.) i autobiograficzne Wy­znania (1770 r.). Wszystkie te książki zape­wniły mu wielkie uznanie. Rousseau, który zawsze żywo interesował się muzyką, napi­sał ponadto libretta do dwóch oper: Les muses galantes i Le devin chi village. Początkowo Rousseau utrzymywał przyja­cielskie stosunki z paroma liberalnymi pisa­rzami francuskiego oświecenia, między in­nymi z Denisem Diderotem i Jeanem d'Alembertem, wkrótce jednak między ich poglądami ujawniły się poważne różnice. Wolter darzył go trwałą i głęboką niechęcią za krytykę jego planów założenia teatru w Genewie (Rousseau utrzymywał, że teatr przynosi złe skutki moralne). W dodatku emocjonalna postawa Rousseau była cał­kowicie odmienna od racjonalizmu Woltera i encyklopedystów. Od 1762 r. Rous­seau miał poważne kłopoty z władzami z powodu politycznej wymowy jego dzieł, zraziło się też do niego kilku przyjaciół. Od tego mniej więcej czasu zaczął zdradzać oznaki zaburzeń psychicznych i choć szereg osób okazywało mu nadal przyjaźń, Rousseau, którego stosunek do ludzi był podej­rzliwy i wrogi, poróżnił się, praktycznie biorąc, ze wszystkimi. Ostatnie dwadzieścia lat przeżył w zasadzie jako człowiek roz­goryczony, cierpiący i nieszczęśliwy. Zmarł w 1778 r. w Ermenonville we Francji.

Wiele ludzi uważa, że dzieła Rousseau ode­grały istotną rolę w powstaniu socjalizmu, nacjonalizmu, romantyzmu, totalitaryzmu i tendencji irracjonalistycznych oraz że uto­rowały drogę rewolucji francuskiej i stano­wiły ważny wkład do rozwoju nowoczes­nych ideałów demokracji i równości. Nie­którzy historycy przypisują mu duży wpływ na myśl pedagogiczną i utrzymują, że z jego dzieł wywodzi się pogląd, iż człowiek jest niemal całkowicie produktem swojego śro­dowiska (a tym samym jest całkowicie na nie podatny). No i, oczywiście, z jego osobą kojarzy się tezę, że nowoczesna technika i nowoczesne społeczeństwo są złe, a ideałem człowieka jest „szlachetny dzikus”. Gdyby Rousseau był istotnie twórcą tych wszyst­kich pomysłów, na pewno zasługiwałby na znacznie wyższe miejsce na naszej liście. Wydaje mi się jednak, że wiele z twierdzeń przypisujących mu te idee trzeba uznać za niesłuszne lub bardzo przesadne.

Zastanówmy się na przykład nad pojęciem szlachetnego dzikusa, „człowieka natural­nego”, odznaczającego się wrodzoną dob­rocią. Rousseau nigdy nie użył tego określenia ani też nie darzył podziwem Indian czy tubylców z wysp Oceanu Spokojnego. Pojecie szlachetnego dzikusa było rozpow­szechnione na długo przedtem; znany poeta angielski John Dryden użył tego właśnie określenia ponad sto lat, zanim Rousseau się urodził. Roussea u nie uważał również, że nieodłącznym aspektem społeczeństwa jest zło - wręcz przeciwnie, podkreślał stale, że społeczeństwo jest dla człowieka czymś niezbędnym.

Niezgodne z prawdą jest także twierdzenie, ze Rousseau był autorem pojęcia „umowa społeczna”. Pojęcie to omawiał szczegóło­wo John Locke w pracach opublikowanych jeszcze przed urodzeniem się Rousseau. W rzeczywistości jeszcze nawet przed Lockiem pojęcie umowy społecznej rozważał słynny angielski filozof Thomas Hobbes.

A co ze sprzeciwem, jaki zgłaszał Rousseau w stosunku do techniki? Nie ulega żadnej wątpliwości, że dwa wieki, które nastąpiły po śmierci Rousseau, były okresem nie notowanego nigdy przedtem postępu tech­nicznego. Oznacza to, że jego krytyka tech­niki była całkowicie nieskuteczna. Ponadto istniejące obecnie zastrzeżenia względem techniki nie wywodzą się przecież z po­glądów Rousseau, lecz wynikają z dostrze­żenia niepożądanych skutków, jakie przy­niósł niczym nie ograniczony rozwój tech­niki w ostatnim stuleciu.

Wielu innych myślicieli wysuwało przypu­szczenie, że środowisko ma decydujący wpływ na kształtowanie osobowości czło­wieka, i nie sądzę, aby należało przypisy­wać Rousseau autorstwo tego dość roz­powszechnionego poglądu. Podobnie jest z nacjonalizmem; to ważne zjawisko wy­stępowało na długo przed Rousseau i nie ma on nic wspólnego z jego powstaniem.

Czy twórczość Rousseau utorowała drogę rewolucji francuskiej? W pewnej mierze niewątpliwie tak - i w dodatku w większym chyba stopniu niż twórczość Diderota czy d'Alemberta. Jednakże pod tym względem dużo większe znaczenie miał Wolter; two­rzył znacznie wcześniej, pisał więcej i bar­dziej zrozumiale.

Na pewno jest prawdą, że z usposobienia Rousseau nie był racjonalistą, widać to szczególnie dobrze, jeśli porównać go z in­nymi ówczesnymi pisarzami francu­skimi. Irracjonalizm nie był jednak czymś nowym; nasze przekonania polityczne i społeczne najczęściej wynikają z emocji i uprzedzeń, jakkolwiek często usiłujemy wymyślić jakieś sensowne argumenty na ich uzasadnienie.

Wpływ Rousseau nic był aż tak wielki, jak twierdzą jego wielbiciele (lub przeciwnicy), lecz z pewnością był duży. Bezspornie Rousseau odegrał istotną rolę w powstaniu romantyzmu w literaturze, miał duży wpływ na pedagogikę - zarówno na teorię, jak i na praktykę. Rousseau minimalizował znaczenie wiedzy książkowej w wychowa­niu, zalecał, by najpierw kształtować uczu­cia dziecka, a potem dopiero jego umysł, podkreślał znaczenie doświadczenia w nau­czaniu. (Nawiasem mówiąc. Rousseau był jednym z pierwszych roczników karmienia dzieci piersią). Dziwie wprawdzie może. iż człowiek, który porzucił własne dzieci. nie wahał się pouczać innych, jak powinni wychowywać swoje, ale nie ulega wątpliwo­ści, że poglądy Rousseau wywarły głęboki wpływ na nowoczesną pedagogikę.

Dzieła Rousseau zawierają wiele interesują­cych i oryginalnych poglądów politycz­nych, dominuje w nich jednak gorące prag­nienie równości oraz nie mniej silne przeko­nanie, że istniejąca struktura społeczna jest krańcowo niesprawiedliwa. („Człowiek ro­dzi się wolny, a wszędzie jest w okowach”). Sam Rousseau nie nawoływał do przemo­cy, ale z pewnością był natchnieniem dla tych. którzy decydowali się na rewolucję, a nie na stopniowe wprowadzanie reform. Poglądy Rousseau na własność prywatna (tak tak na wiele innych zagadnień) były wewnętrznie sprzeczne. Kiedyś określił pra­wo własności jako „najświętsze ze wszyst­kich praw obywatelskich”. Bliższe prawdy byłoby jednak stwierdzenie, że większe wrażenie na czytelnikach wywarły jego ata­ki na własność prywatną niż jej pochwały. Rousseau był jednym z pierwszych nowo­czesnych pisarzy, którzy ostro atakowali instytucie własności prywatnej, i z tego powodu może być uważany za jednego z poprzedników współczesnego socjalizmu i komunizmu.

Wreszcie, nie wolno pomijać konstytucyj­nych teorii Rousseau. Główną ideą Umowy społecznej jest. mówiąc słowami Rousseau. „zupełne oddanie się każdego członka, ze wszystkimi jego uprawnieniami, całej spo­łeczności”. Takie stwierdzenie nie zosta­wia miejsca na żadne swobody obywatel­skie lub prawa człowieka. Sam Rousseau buntował się przeciwko władzy, ale jego Umowa społeczna była usprawiedliwieniem późniejszych ustrojów totalitarnych.

Zarzuca się Rousseau, że był skrajnym neurotykiem (mówiąc dosadniej, człowie­kiem psychicznie chorym), antyfeministą i szalonym myślicielem, którego idee nie miały żadnego związku z praktyką. Kryty­ka ta jest w dużym stopniu usprawied­liwiona, ale ważniejsze od jego wad są przebłyski wnikliwej i wspaniałej oryginal­ności, która już ponad dwa stulecia wywie­ra wpływ na nowoczesny sposób myślenia.


79

1469-1527

wiki

Niccolò Machiavelli, włoski filozof zajmu­jący się zagadnieniami polityki, zasłynął dzięki swym cynicznym radom, jakich udzielał władcom pragnącym utrzymać władzę i poszerzyć jej zakres. Zalecał on użycie podstępu i kłamstwa w połączeniu z bezlitosnym stosowaniem przemocy.

Uważany przez wielu za łotra bez skrupu­łów, ceniony przez innych jako realista, który odważył się opisać rzeczywisty świat bez żadnych upiększeń. Machiavelli jest jednym z tych niewielu pisarzy, który dzieła studiują z uwagą zarówno filozofowie, jak i politycy.

Machiavelli urodził się w 1469 r. we Floren­cji we Włoszech. Ojciec jego był prawni­kiem, pochodził ze znakomitej, lecz finan­sowo podupadłej rodziny. Za życia Machiavellego które przypadło na szczytowy okres włoskiego odrodzenia - Włochy, w przeciwieństwie do zjednoczonych w znacznym stopniu państw, takich jak Francja, Hiszpania i Anglia, podzielone były na wiele małych księstw. Nic zatem dziwnego, że w owych czasach Italia, choć przeżywała okres kulturalnego rozkwitu, militarnie by­ła słaba.

Za młodzieńczych czasów Machiavellego Florencją rządził słynny władca z rodu Medyceuszy, Wawrzyniec Wspaniały. Wa­wrzyniec zmarł w 1492 r., a parę lat później rodzinę Medyceuszy wypędzono z Floren­cji, która została republiką. W 1498 r. dwudziestodziewiecioletni Machiavelli uzys­kał wysokie stanowisko w radzie miasta. Przez następnych czternaście lat pozosta­wał w służbie republiki Florencji, pełnił z jej ramienia różne misje dyplomatyczne, po­dróżując po Francji i Niemczech, a także po Włoszech.

W 1512 r. obalono republikę Florencji i Medyceusze wrócili do władzy. Machia­velli został zwolniony ze stanowiska, a rok później aresztowany pod zarzutem spisku przeciwko nowym rządom. Poddano go torturom, zdołał jednak udowodnić swoją niewinność i w tym samym roku został wypuszczony z więzienia. Po wyjściu na wolność osiadł w małej posiadłości w San Casciano koło Florencji.

W ciągu następnych czternastu lat napisał szereg książek, z których najbardziej znane to: Książę (napisana w 1513 r.) i Uwagi wysnute z Liwiusza historii rzymskiej. Inne ważne prace to: Dialoghi dell'arte della guerra, Le istorie flrentine i Mandragora (doskonała sztuka, wciąż jeszcze od czasu do czasu wystawiana). Sławę zawdzięcza przede wszystkim Księciu: jest to prawdopodobnie najlepiej napisana, a na pewno najłatwiejsza do zrozumienia rozprawa ze wszystkich dzieł filozoficznych. Machiavelli był żonaty, miał sześcioro dzieci. Zmarł w 1527 r., w wieku pięćdziesięciu ośmiu lat. Księcia można uznać za zbiór podstawo­wych praktycznych porad dla głowy państ­wa. Przewodnią myślą tej książki jest twier­dzenie, że w dążeniu do osiągnięcia zamie­rzonego celu książę absolutnie nie powinien kierować się względami moralnymi, a pole­gać jedynie na sile i przebiegłości. Machiavelli kładzie nacisk przede wszystkim na to, że państwo musi być dobrze uzbrojone. Podkreśla, że zaufanie można mieć tylko do armii złożonej z własnych obywateli; państ­wo zależne od wojsk najemnych lub od wojsk innych państw musi być słabe i za­grożone.

Machiavelli radzi księciu, by zyskał popar­cie ludu, gdyż w przeciwnym wypadku nie znajdzie wyjścia z trudnych sytuacji, jakie mogą się zdarzyć. Oczywiście, Machiavelli rozumie, że nowy władca dla zabezpiecze­nia swojej władzy musi czasami postępo­wać w sposób, który nie spodoba się jego poddanym, sugeruje jednak, że „przejmu­jąc państwo, zdobywca musi przygotować i popełnić naraz wszystkie okrucieństwa, tak aby nie musiał wracać do nich codzien­nie... Dobrodziejstw należy udzielać po trosze, po to, by można było dłużej się nimi nacieszyć”.

Aby zyskać powodzenie, książę musi ota­czać się zdolnymi i lojalnymi ministrami. Machiavelli ostrzega księcia przed pochleb­cami i radzi, w jaki sposób ich unikać.

W XVII rozdziale Księcia Machiavelli za­stanawia się, czy lepiej być księciem kocha­nym czy budzącym strach.

„Odpowiedź na to jest taka: należałoby budzić i strach, i miłość, ale [...] jeżeli tylko jedno z tego jest możliwe, znacznie bez­pieczniej jest budzić strach niż miłość [...] bowiem miłość utrzymuje się szeregiem zobowiązań, który, ponieważ ludzie są sa­molubni, zrywa się zawsze, gdy tylko osiąga się przez to jakąś korzyść, natomiast strach wynika z lęku przed karą, a ten nigdy nie zawodzi”.

Rozdział XVIII Księcia nosi tytuł: „W jaki sposób książęta muszą dotrzymywać wia­ry”. Machiavelli stwierdza, że „rozważny władca nie powinien dotrzymywać wiary, jeżeli czyniąc tak szkodzi swoim intere­som”, i dodaje: „Nigdy nie braknie pod­staw prawnych księciu, który pragnie zna­leźć wymówkę dla niedotrzymania swojej obietnicy”, ponieważ „ludzie są tak prości i tak skorzy do poddania się koniecznością chwili, że ktoś, kto oszukuje, zawsze znajdzie kogoś, kto da się oszukać”. Natu­ralnym następstwem takich poglądów jest rada, by książę nigdy nie ufał obietnicom. Książka ta jest często określana mianem „podręcznika dla dyktatorów”. Kariera Machiavellego oraz jego pozostałe dzieła wskazują, że, ogólnie biorąc, przedkładał rządy republikańskie nad dyktaturę. Prze­rażony był jednak polityczną i militarną słabością Włoch i pragnął silnego księcia, który by zjednoczył państwo i wypędził obcych najeźdźców oraz uwolnił kraj od pustoszących go wojsk. Ciekawe, że cho­ciaż Machiavelli doradzał, by książę stoso­wał w praktyce cyniczny i bezlitosny sposób rządzenia, sam był idealistą i patriotą i wca­le nie umiał tak oszukiwać, jak to zalecał. Niewielu filozofów zajmujących się zagad­nieniami politycznymi oskarżano tak gwałtownie jak Machiavellego. Całymi latami uważano go dosłownie za wcielonego diabła, jego nazwisko było synonimem dwulicowości i przebiegłości. (Nierzadko naj­bardziej gwałtowne oskarżenia rzucali ci, którzy sami wcielali w życie zasady, jakie Machiavelli głosił - oto hipokryzja godna w swej istocie pochwały Machiavellego!).

Oczywiście, krytyka moralnych zasad Ma­chiavellego nie oznacza, że nie wywierał on żadnego wpływu. Większe znaczenie mają pod tym względem zastrzeżenia, że jego poglądy nie były zbyt oryginalne. W tych stwierdzeniach jest trochę prawdy. Machia­velli wielokrotnie stwierdzał, że nie propo­nuje nowego sposobu rządzenia, przedsta­wia raczej metody, jakie od niepamiętnych czasów stosowało z powodzeniem wielu książąt. Istotnie, Machiavelli cały czas ilus­truje swoje sugestie stosownymi przykłada­mi z historii starożytnej lub też bardziej współczesnymi zdarzeniami, które miały miejsce we Włoszech. Cesare Borgia (chwa­lony przez Machiavellego) nie uczył się taktyki od Machiavellego, wręcz odwrot­nie, to Machiavelli uczył się od Borgii.

Benito Mussolini był jednym z niewielu przywódców politycznych, którzy otwarcie chwalili Machiavellego, nie ulega jednak wątpliwości, że bardzo wielu wybitnych polityków uważnie studiowało Księcia. Napoleon ponoć spał z egzemplarzem Księcia pod poduszką, podobnie mówiono o Hit­lerze i Stalinie. Nadal jednak nie ma pewno­ści, czy taktyka Machiavellego stosowana jest częściej obecnie, we współczesnej poli­tyce, czy też częściej stosowana była przed opublikowaniem Księcia. Jest to podstawo­wa przyczyna, dla której Machiavelli nie jest umieszczony wyżej na naszej liście.

Wprawdzie trudno jest ocenić zakres wpły­wu Machiavellego na polityczną praktykę, ale nie ma wątpliwości co do jego wpływu na teorię polityki. Wcześniejsi pisarze, jak Platon czy św. Augustyn, wiązali politykę z etyką i teologią. Machiavelli pisze o histo­rii i polityce, biorąc pod uwagę tylko to, co wynika z działalności człowieka, pomija wszelkie rozważania natury moralnej. Twierdzi, że podstawowym zagadnieniem jest nie to, jak ludzie powinni się zachowy­wać, ale jak się w rzeczywistości zachowują, nie to, kto powinien sprawować władzę, ale jak faktycznie ludzie ją zdobywają. Teoria polityki ujmowana jest obecnie znacznie bardziej realistycznie niż dawniej i jest to w ogromnym stopniu zasługą Machiavel­lego. Zasługuje on w pełni na miano twórcy nowoczesnej myśli politycznej.


80

1766-1834

wiki

W 1798 r. nie znany wcześniej pastor angiel­ski Thomas Malthus opublikował krótką książkę, zatytułowaną An Essay on the Principle of Population as It Affects the Future Improvement of Society (Prawo lud­ności), która wywarła duży wpływ na naukę i świadomość społeczną. Podstawową tezą Malthusa jest twierdze­nie, że przyrost ludności jest szybszy niż przyrost środków żywności. W pierwszym wydaniu swojej rozprawy Malthus przed­stawił tę teorię w dość rygorystycznej for­mie, twierdząc, że ludność ma tendencję do wzrostu w postępie geometrycznym (tzn. wykładniczo, jak liczby w szeregu 1, 2,4, 8, 16...), podczas gdy środki konsumpcji mają tendencję do wzrostu jedynie w postępie arytmetycznym (tzn. liniowo, jak liczby w szeregu 1, 2, 3, 4, 5...). W następnych wydaniach książki Malthus sformułował te tezę w nieco łagodniejszej formie, stwier­dzając jedynie, że ludność ma tendencję do wzrostu i będzie wzrastała tak długo, aż osiągnie granicę przyrostu środków utrzy­mania. Z obydwu form tej tezy Malthus wyciągnął wniosek, że ludzkość skazana jest na głód i życie w nędzy. Żaden postęp technologiczny nie może w przyszłości zmienić następstw tego stanu rzeczy, ponie­waż wzrost produkcji żywności jest z konie­czności ograniczony, gdyż „możliwości rozmnażania ludności są nieskończenie większe niż możliwości ziemi w dostar­czaniu człowiekowi środków wyżywienia”. Ale czy można w jakiś sposób ograniczyć przyrost ludności? Oczywiście, że tak. Licz­ba ludności dość często spada w wyniku wojen, zarazy i innych klęsk. Plagi te przy­noszą jednak tylko krótkotrwałe zmniej­szenie groźby przeludnienia, a w dodatku płaci się za to wysoką cenę. Malthus suge­rował, że lepszym sposobem uniknięcia przeludnienia byłaby „moralna wstrzemię­źliwość”; wydaje się, że rozumiał przez to zawieranie małżeństw w późniejszym wie­ku, przedmałżeńską czystość i dobrowolne ograniczenie częstości stosunków małżeńs­kich. Malthus nie był jednak aż tak naiwny, aby sądzić, że ludzie dostosują się do jego sugestii. W związku z tym uważał, że w pra­ktyce przeludnienie jest nieuniknione, a tym samym większość ludzi czeka nie­uchronna nędza. Wniosek naprawdę pesy­mistyczny!

Sam Malthus nigdy nie był rzecznikiem regulacji przyrostu ludności za pomocą środków antykoncepcyjnych, ale ich stosowanie jest naturalną konsekwencją jego poglądów. Pierwszą osobą, która nawoły­wała publicznie do powszechnego stosowa­nia środków antykoncepcyjnych dla unik­nięcia przeludnienia, był wpływowy angiel­ski reformator Francis Place (1771-1854). W 1822 r. Place, pod silnym wrażeniem rozprawy Malthusa, napisał książkę, w któ­rej wzywał do stosowania środków zapo­biegających zapłodnieniu. Rozpowszech­niał także informacje na temat regulacji urodzeń wśród ludzi pracy. W Stanach Zjednoczonych książkę na temat regulacji urodzeń opublikował w 1832 r. dr Charles Knowlton. Pierwsza ,,Liga Maltuzjańska” powstała w latach sześćdziesiątych XIX w., a rzecznicy idei planowania rodziny stale pozyskiwali nowych zwolenników. Sam Malthus ze względów moralnych nie popie­rał stosowania środków antykoncepcyj­nych, wobec czego zwolennicy tej metody regulacji urodzin nazwali swój ruch neomaltuzjanizmem.

Doktryna Malthusa wywarła duży wpływ na teorie ekonomiczne. Ekonomiści doszli do wniosku, że w normalnych warunkach przeludnienie nie pozwoli na wzrost płac znacznie powyżej poziomu koniecznego do utrzymania się przy życiu. Znany an­gielski ekonomista David Ricardo (bliski przyjaciel Malthusa) twierdził: „Natural­ną ceną za pracę jest cena konieczna do utrzymania się pracowników i podtrzyma­nia ludzkiego gatunku na tym samym poziomie, bez wzrostu lub spadku”. Teorię tę, zwaną zazwyczaj „żelaznym pra­wem płacy” Ricarda, zaakceptował Marks; stała się ona podstawą jego teorii wartości dodatkowej.

Poglądy Malthusa miały również wpływ na biologię. Karol Darwin po przeczytaniu Prawa ludności stwierdził, że rozprawa ta dostarczyła mu ważnego ogniwa do jego teorii ewolucji gatunku na drodze natural­nego doboru.

Malthus urodził się w 1766 r. w pobliżu Dorking w Surrey w Anglii. Uczęszczał do Jesus College uniwersytetu w Cambridge, był doskonałym studentem. Dyplom uzy­skał w 1788 r. i w tym samym roku został wyświęcony na pastora Kościoła anglikań­skiego. W 1791 r. uzyskał stopień magistra, a w 1793 r. został członkiem towarzystwa naukowego Jesus College.

Pierwszą wersję swojej słynnej pracy opub­likował anonimowo; książka miała wielu czytelników i przyniosła mu sławę. Pięć lat później, w 1803 r., Malthus opublikował rozszerzoną wersję rozprawy. Była ona wielokrotnie korygowana i uzupełniana, szóste wydanie ukazało się w 1826 r. Malthus ożenił się w 1804 r., mając trzy­dzieści osiem lat. W 1805 r. uzyskał nomi­nację na profesora historii i ekonomii poli­tycznej w East India Company's College w Haileybury; pozostał na tym stanowisku do końca życia. Napisał kilka innych ksią­żek na temat ekonomii, najważniejszą z nich są Principles of Political Economy (1820 r.). Książka ta wywarła wpływ na wielu późniejszych ekonomistów, zwłasz­cza na znanego ekonomistę XX w. Johna Maynarda Keynesa. W ostatnich latach życia Malthusa uhonorowano wieloma za­szczytami. Zmarł w 1834 r.. w wieku sześć­dziesięciu ośmiu lat, w pobliżu Bath w Ang­lii. Przeżyło go dwoje z trojga dzieci, wnu­ków nie miał.

Spotyka się czasami opinie, że wpływ Mal­thusa nie jest w rzeczywistości aż tak wielki, skoro środki antykoncepcyjne rozpowsze­chniły się dopiero wiele lat po jego śmierci. Uważam, że pogląd ten jest niesłuszny. Po pierwsze, koncepcje Malthusa miały silny wpływ zarówno na Karola Darwina, jak i na Karola Marksa, dwóch być może największych myślicieli XIX w. Po drugie, mimo że zasady neomaltuzjanizmu nie zo­stały z miejsca przyjęte przez większość ludzi, to jednak nie zostały też zignorowane i nigdy nie popadły w zapomnienie. Obecny ruch na rzecz regulacji urodzeń jest bezpo­średnią kontynuacją ruchu, który rozpo­czął się za życia Malthusa.

Thomas Malthus nie był pierwszym człowie­kiem, który zwrócił uwagę na to, że nawet kraj mający sprawne rządy może mieć kło­poty ekonomiczne spowodowane przelud­nieniem. Pogląd ten wysuwało wcześniej kilku innych filozofów. Sam Malthus zau­ważył, że już Platon i Arystoteles rozwa­żali to zagadnienie. Przytoczył nawet cytat z Arystotelesa: „Jeżeli każdemu pozwoli się mieć tyle dzieci, ile mu się tylko podoba, to nieuchronnym tego następstwem we wszyst­kich państwach musi być nędza...”

Wprawdzie podstawowa koncepcja Mal­thusa nie jest w wszystko nie wolno nie doceniać jej znacze­nia Platon i Arystoteles tylko mimocho­dem wspomnieli o tym zagadnieniu, a ich krótkie uwagi pozostały na ogół nie zauwa­żone To Malthus opracował tę teorię i po­święcił jej wiele publikacji, a co ważniejsze, był on pierwszym uczonym, który uświado­mił ludziom, jak ogromne znaczenie ma problem przeludnienia, i zwrócił nań uwagę intelektualnego świata.


81

1917-1963

wiki

John Fitzgerald Kennedy urodził się w 1917r. w Brookline w stanie Massachusetts. Był prezydentem Stanów Zjednoczonych od 20 stycznia 1961 r. do 22 listopada 1963 r., kiedy to został zamordowany w Dallas, w Teksasie. Pominę większość jego danych biograficznych, po części z tego powodu, że są one na ogół dobrze znane, przede wszyst­kim jednak dlatego, że w zasadzie to nie jego prywatna i polityczna działalność za­decydowała o tym, iż znalazł się na naszej liście.

Za tysiąc lat nikt nie będzie zapewne pamię­tał ani o Korpusie Pokoju, ani o Sojuszu na Rzecz Postępu, ani o Zatoce Świń. Nie będzie miała większego znaczenia ani poli­tyka podatkowa Kennedyego, ani jego inicjatywy ustawodawcze dotyczące praw obywatelskich. John F. Kennedy znajduje się na naszej liście tylko z jednego powodu, a mianowicie dlatego, że to przede wszyst­kim on zadecydował o realizacji programu wyprawy na Księżyc (Apollo Space Pro­gram). Jeżeli w przyszłości rasa ludzka nie doprowadzi do wysadzenia naszego globu w powietrze, to na pewno nawet za 5000 lat nasza wyprawa na Księżyc będzie uważana za rzeczywiście doniosłe wydarzenie, jedno z największych w historii ludzkości.

Znaczenie wyprawy na Księżyc omówię nieco dalej. Najpierw pozwolę sobie roz­strzygnąć problem, czy John Kennedy jest w istocie tym człowiekiem, który położył największe zasługi w realizacji tej wyprawy. Czy zamiast niego nie należałoby uhonoro­wać Neila Armstronga i Edwina Aldrina, pierwszych ludzi, którzy wylądowali na Księżycu? Gdybyśmy szeregowali ludzi ze względu na trwałość ich sławy, to praw­dopodobnie tak właśnie powinniśmy po­stąpić, podejrzewam bowiem, że za 5000 lat ludzie będą pamiętać o Neilu Armstrongu, a nie o Johnie F. Kennedym. Skoro Armst­rong i Aldrin nie mieli żadnego wpływu na realizację programu Apollo, to zgodnie z przyjętym przeze mnie kryterium nie mają oni najmniejszego znaczenia. Gdyby wsku­tek jakiegoś nieszczęśliwego zrządzenia lo­su obaj zmarli na dwa miesiące przed startem „Apolla 11” to mogłoby ich za­stąpić dowolnych dwóch z około tuzina świetnie wyszkolonych astronautów.

A może na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Wernher von Braun lub jakiś inny naukowiec czy inżynier, który wniósł ważny wkład do astronautyki? Nie ulega wątpliwości, że Wernher von Braun odegrał ogromną rolę w rozwoju badań prze­strzeni kosmicznej (podobnie jak jego po­przednicy: Konstantin Ciołkowski. Robert H. Goddard i Hermann Oberth). A jednak z chwilą. gdy na szczeblu politycznym zapa­dła decyzja, by prowadzić dalej prace nad realizacją programu Apollo, żaden nauko­wiec - czy nawet grupa dziesięciu nauko­wców - nie miał decydującego znaczenia dla powodzenia tego programu. Istotnym przełomem w realizacji podróży na Księżyc była decyzja, czy wydać 24 miliardy dola­rów i kontynuować prace nad projektem, nie zaś jakieś określone osiągnięcie nauko­we.

A w takim razie co z decyzją na szczeblu politycznym? Czy tego rodzaju decyzji nie podjęto by prędzej czy później, nawet bez udziału Johna F. Kennedy'ego? Jestem przekonany - choć nie mam, oczywiście całkowitej pewności - że jakiś rząd zdecy­dowałby się w końcu na sfinansowanie lotu załogowego na Księżyc. Pewne jest, że John F. Kennedy nie przeforsował programu Apollo wbrew opinii publicznej.

Ale z drugiej strony presja opinii publicznej na realizację tego imponującego programu wcale nie była aż tak duża. Gdyby Kongres Stanów Zjednoczonych uchwalił w 1959 lub 1960 r. ustawę o przystąpieniu do realizacji programu Apollo i wyasygnował potrzebne do tego fundusze, a prezydent Eisenhower zgłosiłby następnie weto w sto­sunku do tej ustawy, to można byłoby powiedzieć, że Kennedy dostosował się jedynie do głosu opinii publicznej. W rze­czywistości jednak było zupełnie inaczej; wprawdzie wielu Amerykanów uważało,że potrzebna jest realizacja jakiegoś programu kosmicznego, ale opinia publiczna wcale nie skłaniała się ku realizacji aż tak szeroko zakrojonego projektu. Faktem jest, że na­wet po sukcesie programu Apollo toczyły się na forum publicznym dość ostre spory, czy warto było wydać tyle pieniędzy na tę wyprawę. Od 1969 r. budżet NASA został drastycznie zmniejszony.

Jasne jest zatem, że to naprawdę John F. Kennedy przyczynił się do rozpoczęcia programu Apollo. To on w maju 1961 r. postanowił, ze Stany Zjednoczone mają ”przed końcem bieżącej dekady” wysłać na Księżyc statek kosmiczny z załogą. To on uzyskał od Kongresu odpowiednie fundusze i to w okresie jego rządów uruchomiono program Apollo. Można być przekonanym, że w każdym wypadku, prędzej czy później, program lotu na Księżyc zostałby zrealizo­wany (chociaż nie jest to całkiem pewne), ale mimo wszystko to Kennedy był tym człowiekiem. który do tego doprowadził.

Oczywiście, niektórzy ludzie uważają, że wyprawa „Apolla” była po prostu gigan­tyczną bzdurą i nic miała istotnego znacze­nia. Na razie nikt nie podjął starań, by rocznicę 20 lipca 1969 r. (data właściwego lądowania na Księżycu) ogłosić świętem narodowym. Ale może dobrze by było przypomnieć, że choć w XVI w. nie święto­wano Dnia Kolumba (Columbus Day), to obecnie czci się tę datę jako dzień zwias­tujący nową erę.

Jeżeli nawet zrezygnujemy z dalszych ba­dań kosmicznych, to i tak program Apollo pozostanie w pamięci jako jedno z najwięk­szych osiągnięć ludzkości. Podejrzewam jednak, że z czasem podejmie się dalsze badania, a podróże kosmiczne będą w przy­szłości odgrywać znacznie większą rolę ani­żeli dotąd. Jeżeli do tego dojdzie, nasi potomkowie uznają, że podróż „Apolla 11”, tak jak wyprawa Kolumba przez At­lantyk, była początkiem zupełnie nowej ery w historii ludzkości.


82

1903-1967

wiki

Gregory Pincus był amerykańskim biolo­giem, który odegrał główną rolę w uzys­kaniu doustnej pigułki antykoncepcyjnej. Mimo że nigdy nie był i nie jest powszechnie znaną postacią, jego rzeczywisty wpływ na świat jest znacznie większy niż wpływ wielu ludzi o światowej sławie.

Pigułka antykoncepcyjna ma wielkie zna­czenie z dwóch powodów. W świecie, nad którym wisi stale groźba przeludnienia, znaczenie pigułki jako czynnika regulacji urodzin jest oczywiste; ponadto pigułka wywarła pośredni, ale rewolucyjny wpływ na zmianę obyczajów seksualnych Uważa się powszechnie, że w ciągu ostatnich trzy­dziestu lat w Stanach Zjednoczonych na­stąpiła rewolucja w dziedzinie stosunku ludzi do seksu Niewątpliwie, na przebieg tej rewolucji miały również w pływ czynniki polityczne, ekonomiczne, socjologiczne i wiele innych, ale najpoważniejszym czynnikiem było, oczywiście, pojawienie się pi­gułki antykoncepcyjnej. Poprzednio najwa­żniejszym czynnikiem powstrzymującym wicie kobiet od stosunków przedmałżeńs­kich, a nawet małżeńskich, była obawa przed niepożądaną ciążą. Nagle kobietom ofiarowano możliwość prowadzenia życia seksualnego bez obawy zajścia w ciążę, a ta zmiana sytuacji często pociągała za sobą zmianę w ich podejściu do spraw seksu.

Można oczywiście wysuwać zastrzeżenia, czy pojawienie się enovidu (tak nazywała się pierwsza pigułka antykoncepcyjna) mia­ło aż tak wielkie znaczenie, skoro już wcześ­niej znane były bezpieczne i stosunkowo pewne środki antykoncepcyjne. Argument ten nic uwzględnia różnicy między metodą zapobiegania ciąży, która jest technicznie skuteczna, a metodą, która jest do przyjęcia również pod względem psychologicznym. Przed pojawieniem się pigułki środkiem antykoncepcyjnym zalecanym przez „eks­pertów” był krążek. Krążki istotnie były bezpieczne i stosunkowo pewne, ale w pra­ktyce ogromna większość kobiet stosowała i stosuje je niechętnie. Warto zauważyć, że w czasie prowadzenia pierwszych kontrol­nych prób działania pigułki setki kobiet wolało tę nie wypróbowaną (a więc potenc­jalnie nawet niebezpieczną) metodę zapo­biegania ciąży od bezpiecznego i spraw­dzonego krążka.

Można również sądzić, że pojawienie się enovidu nie było wielkim triumfem, ponie­waż stanowi on pewne zagrożenie dla zdro­wia, a poza tym może z czasem - zapewne już wkrótce - zostać zastąpiony nowszymi i bezpieczniejszymi środkami lub jakimiś innymi zabezpieczeniami. Z natury rzeczy jednak przyszłe metody antykoncepcyjne mogą stanowić tylko pewne nieznaczne ulepszenia metody istniejącej, pigułka bo­wiem przyjęła się już powszechnie i jest na ogół środkiem zadowalającym. (Warto zwrócić uwagę, że w ciągu ponad trzydzies­tu lat - to znaczy w okresie, w którym wiele milionów Amerykanek regularnie zażywa pigułkę - znacznie wzrosła przeciętna dłu­gość życia amerykańskich kobiet. Ten fakt powinien każdego przekonać, że pigułka nie stanowi większego zagrożenia dla zdro­wia). Historia uzna, a przynajmniej powin­na uznać, pojawienie się enovidu w latach pięćdziesiątych naszego stulecia za decydu­jący przełom w rozwoju metod regulacji urodzin.

Wiele ludzi przyczyniło się do powstania doustnej pigułki antykoncepcyjnej. Od da­wna mówiło się o takiej możliwości, prob­lem polegał na tym, że nikt nie wiedział, jak zrobić taką pigułkę. Interesujące, że pod­stawowego odkrycia dokonano już w 1937 r. W roku tym A. W. Makepeace, G. L. Weinstein i M. H. Friedman wykazali, że zastrzyki progesteronu (jednego z żeń­skich hormonów płciowych) wstrzymują jajeczkowanie u zwierząt doświadczalnych. Być może dlatego, że zastrzyki podskórne nie wydawały się pociągającą metodą regu­lacji urodzin, a może z tego powodu, że progesteron był wówczas niesłychanie dro­gim preparatem - w każdym razie odkrycie to nie wzbudziło zainteresowania zwolen­ników regulacji urodzin.

Zasadniczy postęp w tej dziedzinie nastąpił dopiero w latach pięćdziesiątych, kiedy zajął się nią amerykański biolog Gregory Pincus. Najprawdopodobniej namówiła go do tego Margaret Sanger, wieloletnia rzecz­niczka planowania rodziny. Nie mogła wy­brać lepszego kandydata, Pincus był bo­wiem specjalistą w dziedzinie metabolizmu sterydowego oraz fizjologii rozmnażania się ssaków, był także dyrektorem laborato­rium Worcester Foundation for Experimental Biology w Shrewsbury w stanie Massachusetts.

Pincus, który łączył wiedzę techniczną z in­tuicją naukową, wpadł niemal natychmiast na pomysł rozwiązania problemu. Nieba­wem polecił doktorowi Min-Chueh Changowi, uczonemu pracującemu w Worcester Foundation, by przeprowadził na zwierzę­tach doświadczalnych próby, których ce­lem miało być sprawdzenie, czy proges­teron podawany doustnie wstrzyma jajeczkowanie. Doświadczenia Changa przynios­ły pomyślne wyniki. Był to z pewnością obiecujący początek, zwłaszcza że parę lat wcześniej chemik Russell Marker znalazł sposób taniej syntezy progesteronu.

Następnym, który wniósł duży wkład do badań, był ginekolog doktor John Rock. Stosownie do sugestii Pincusa Rock prze­prowadził badania, które wykazały, że pro­gesteron przyjmowany doustnie wstrzymu­je jajeczkowanie u kobiet. Ale badania Rocka ujawniły również dwa poważne pro­blemy związane z przyjmowaniem proges­teronu w charakterze doustnego środka antykoncepcyjnego. Po pierwsze, proges­teron wstrzymywał produkcję jajeczek przez organizm tylko przez 85% czasu jajeczkowania, a po drugie, do osiągnięcia nawet takiego wyniku potrzebne były ogro­mne dawki hormonu.

Pincus, przekonany, że jest na dobrym tropie, nie miał zamiaru się poddać. Zdawał sobie sprawę, że mogą istnieć inne związki chemiczne, podobne do progesteronu, ale pozbawione jego wad. We wrześniu 1953 r. poprosił różne wytwórnie chemiczne, by mu przysłały próbki produkowanych przez nie sterydów posiadających podobną budo­wę co progesteron. Pincus przebadał wszys­tkie nadesłane związki i okazało się, że jeden z nich, norethynodrel (produkowany przez G. D. Searle and Company) działa szczególnie skutecznie.

Był to szczęśliwy zbieg okoliczności, w 1950 r. bowiem, kiedy Pincus rozpoczynał bada­nia, norethynodrel jeszcze nie istniał! Syn­tezy norethynodrelu dokonał w 1952 r. dr Frank Colton, biochemik zatrudniony w laboratorium Searle. Później Colton uzy­skał patent na norethynodrel. Ani Colton, ani żaden z jego zwierzchników z G. D. Searle nie mieli w programie syntezy doust­nego środka antykoncepcyjnego, a uzys­kawszy norethynodrel nie zdawali sobie nawet sprawy, że może to być środek antykoncepcyjny.

Dalsze próby przeprowadzone przez grupę badawczą powołaną przez Pincusa wykaza­ły, że norethynodrel działa jeszcze skutecz­niej, jeżeli doda się do niego małą ilość innego związku chemicznego, mestranolu. Firma G. D. Searle wypuściła w końcu na rynek taki właśnie dwuskładnikowy środek pod nazwą enovid.

W 1955 r. Pincus stwierdził, że nadeszła pora, by na szeroką skalę przeprowadzić próby kontrolne działania pigułki. Badania rozpoczęto w kwietniu 1956 r. na przed­mieściu San Juan w Puerto Rico pod nad­zorem doktor Edris Rice-Wray. Próby pro­wadzone przez nią w ciągu około dziewię­ciu miesięcy wykazały, że badana doustna pigułka antykoncepcyjna jest niezwykle skuteczna. Mimo to badania prowadzono jeszcze przez trzy lata, aż wreszcie w maju 1960 r. urząd kontroli żywności i leków zezwolił na sprzedaż enovidu.

Jak widać, Gregory Pincus nie opracował pigułki antykoncepcyjnej samodzielnie. Frank Colton dokonał syntezy norethyno­drelu; zrozumiałe jest, że Colton i inni chemicy, którzy umożliwili uzyskanie pre­paratu, również przyczynili się do tego sukcesu. Podobnie duży wkład wnieśli inni członkowie zespołu Pincusa, wśród nich John Rock, Min-Chueh Chang i doktor Celso-Ramon Garcia. Dużą rolę w uzys­kaniu pigułki odegrały także doktor Rice-Wray, Margaret Sanger oraz wiele in­nych ludzi, których nie wymieniłem. Mimo to nie ma chyba żadnych wątpliwości, że Gregory Pincus był czołową postacią i głó­wną siłą tego procesu. Był naukowcem, który zdecydował się poświęcić swój czas i wysiłek na energiczne poszukiwanie dous­tnego środka antykoncepcyjnego; był tym, który dzięki swoim zdolnościom nauko­wym i organizacyjnym mógł pomyślnie przeprowadzić badania; jego pomysłem by­ła podstawowa koncepcja działania pigu­łki; on zdobył fundusze na badania i zebrał utalentowanych ludzi do pracy nad tym zagadnieniem. Miał pomysł, a także deter­minację, by prowadzić badania aż do końca -do uzyskania pigułki. Jemu też przypisano, i słusznie, główną zasługę w tym dziele. Gregory Pincus urodził się w. Woodbine w stanie New Jersey. Był z. pochodzenia rosyjskim Żydem. Ukończył studia w Cornell w 1924 r., doktorat uzyskał w 1927 r. na Uniwersytecie Haryarda. Prowadził następnie prace badawcze w paru instytucjach, w tym również w Harvardzie i Cam­bridge; był przez parę lat profesorem w Clark. W 1944 r. przyczynił się do założenia Worcester Foundation for Ex­perimental Biology, a następnie został wie­loletnim dyrektorem laboratorium tej fun­dacji. Był autorem ponad 250 artykułów naukowych oraz książki The Conquest of Fertility, wydanej w 1965 r.

Za życia Pincusa spotkało wiele nauko­wych zaszczytów, jednak ani on, ani ludzie uczestniczący w badaniach nad uzyskaniem pigułki nie otrzymali Nagrody Nobla. Pin­cus zmarł w Bostonie w 1967 r.; jego śmierć uszła uwagi opinii publicznej, również wię­kszość uczonych nie zauważyła tego wyda­rzenia. Jego nazwisko pojawia się tylko w nielicznych encyklopediach, mimo że był on głównym autorem jednego z najważniej­szych osiągnięć w historii ludzkości.


83

216-276

wiki

Prorok Mani, żyjący w III w., był założycie­lem manicheizmu, nie istniejącej już dziś religii, która w szczytowym okresie roz­woju miała bardzo wielu wyznawców. Ma­nicheizm powstał na Bliskim Wschodzie i rozprzestrzenił się później na bardzo du­żym obszarze, sięgając na zachodzie aż do Oceanu Atlantyckiego, a na wschodzie - do Pacyfiku. Manicheizm miał swoich wyzna­wców ponad tysiąc lat.

Religia stworzona przez Maniego była inte­resującą syntezą idei zaczerpniętych z wcze­śniejszych religii. Mani uznawał Zaratustrę, Buddę i Jezusa za prawdziwych proro­ków, twierdził jednak, że on sam dostąpił późniejszego i bardziej kompletnego ob­jawienia.

Religia Maniego zawiera elementy buddyz­mu i chrześcijaństwa, najbardziej jednak wyraźnym składnikiem (przynajmniej dla ludzi z Zachodu) jest charakterystyczny dla zoroastryzmu dualizm. Mani nauczał, że światem nie rządzi jakieś jedno bóstwo, lecz ze jest on miejscem nieustającej walki dwóch sił. Jedną z nich jest pierwiastek zła, który Mani utożsamiał z ciemnością i mate­rią, drugą jest pierwiastek dobra, utoż­samiany przez niego ze światłem i duchem.

W uproszczeniu przypomina to nieco chrześcijańskie pojęcia Boga i Szatana, jed­nak w manicheizmie pierwiastki dobra i zła są w zasadzie równoważne. Manicheizm nie ma zatem kłopotów z filozoficznym paradoksem istnienia zła, który tak za­przątał myśli chrześcijańskich i żydowskich filozofów.

Brak miejsca nie pozwala na szczegółowe opisanie teologii manichejskiej. Trzeba jed­nak wspomnieć, że w następstwie utoż­samiania duszy ludzkiej z pierwiastkiem dobra, a ciała - z pierwiastkiem zła wy­znawcy manicheizmu uważali, iż należy unikać wszelkich stosunków płciowych, na­wet w celach prokreacyjnych. Wiernych obowiązywał także zakaz jedzenia mięsa i picia wina.

Na pierwszy rzut oka mogłoby się wyda­wać, że taka doktryna nie ma szans zys­kania i utrzymania zwolenników, ale ma­nicheizm znalazł z tego wyjście. Pełny zestaw zakazów obowiązywał tylko małą grupę wiernych, zwanych „wybranymi”, pozostałym, nazywanym „słuchaczami”, wolno było mieć żony (lub kochanki), zakładać rodziny, jeść mięso, pić wino itd. „Słuchacze” musieli respektować różne obrzędy religijne i wspierać „wybranych”, ale obowiązujące ich normy moralne nie były zbyt uciążliwe. (Znane są, rzecz jasna, inne religie, w których celibat obowiązuje księży i zakonników, ale nie rzesze zwyk­łych wyznawców). Dusze „wybranych” szły po śmierci prosto do raju, natomiast dla „słuchaczy” droga do raju miała być nieco dłuższa. Wyznawcy pewnych odła­mów manicheizmu, na przykład kataro­wie, uważali jednak, że „słuchacze” trafia­ją do raju równie łatwo jak „wybrani”, a w dodatku za życia przysługuje im dość duża swoboda.

Mani urodził się w 216 r. w Mezopotamii, która w tym czasie była częścią imperium perskiego pozostającego pod rządami wła­dców z dynastii Arsacydów, czyli Partów. Sam Mani był Persem, spokrewnionym z dynastią Arsacydów. Większość Persów wyznawała pewną formę zoroastryzmu, ale Mani wzrastał w małej sekcie pozostającej pod silnymi wpływami chrześcijaństwa.

W wieku dwunastu lat miewał wizje religij­ne, a gdy skończył dwadzieścia cztery lata, zaczął szerzyć nową religię. W swoim ro­dzinnym kraju początkowo nie zyskał po­wodzenia, wobec czego udał się do północ­no-zachodnich Indii, gdzie zdołał nawrócić miejscowego władcę.

W 242 r. wrócił do Persji i uzyskał po­słuchanie u króla Szapura I. Wprawdzie Szapur nie nawrócił się, ale pozwolił Maniemu krzewić nową religię na terenie całe­go imperium perskiego. (Imperium perskie z tego okresu bywa niekiedy nazywane imperium Sasanidów - od dynastii, która objęła rządy około 226 r.). Przez mniej więcej trzydzieści lat, to jest w okresie panowania Szapura I i Hormizda I, Mani nauczał bez przeszkód i zyskał wielu zwo­lenników. W tym również czasie wysyłał misje religijne do innych krajów. Powodze­nie Maniego zaniepokoiło kapłanów zoro­astryzmu, głównej religii imperium perskiego za panowania Sasanidów. Około 276 r., po wstąpieniu na tron nowego króla Bahrama I, Mani został aresztowany i wtrącony do więzienia. Zmarł po dwudziestu sześciu dniach ciężkich tortur.

Mani napisał szereg książek: jedną w języku perskim, pozostałe w języku starosyryjskim (język z grupy języków semickich, bardzo zbliżony do języka aramejskiego z czasów Jezusa). Książki te stały się kanonicznymi księgami manicheizmu. Po upadku mani­cheizmu księgi Maniego zaginęły, ale kilka z nich odnaleziono w XX w.

Od samego początku manicheizm dążył usilnie do pozyskiwania wiernych. Jeszcze za życia proroka religia ta zdobyła zwolen­ników na obszarze od Indii do Europy. Po śmierci Maniego manicheizm zyskiwał dal­szych wyznawców i rozprzestrzenił się na zachodzie aż po Hiszpanię, a na wschodzie - aż po Chiny. Na Zachodzie osiągnął szczyt rozwoju w IV w.; był w tym czasie poważnym konkurentem religii chrześci­jańskiej. (Św. Augustyn pozostawał przez dziewięć lat wyznawcą manicheizmu). Kie­dy chrześcijaństwo stało się panującą reli­gią cesarstwa rzymskiego, wyznawcy mani­cheizmu zaczęli być prześladowani i około 600 r. ich religia została w zasadzie wyparta z Zachodu.

Manicheizm zachował jednak silną pozycję w Mezopotamii i Iranie, skąd rozprze­strzenił się na Azję Centralną, Turkiestan i zachodnią część Chin. W końcu VIII w. został oficjalną religią Ujgurów, władają­cych dużym obszarem w zachodniej części Chin i w Mongolii. Dotarł również do wybrzeży Chin, a stamtąd na wyspę Taj­wan. Inwazja islamu w VII w. przyczyniła się ostatecznie do upadku manicheizmu.

Począwszy od VIII w. kalifowie bagdadzcy z dynastii Abbasydów surowo prześlado­wali wyznawców manicheizmu; wkrótce religia ta zniknęła z Mezopotamii i Iranu. Od początku IX w. zaczął się upadek manicheizmu w Azji Centralnej, najazdy Mongołów w XIII w. do reszty zmiotły tę religię. Ale jeszcze około 1300 r. Marco Polo napotkał grupę wyznawców maniche­izmu we wschodnich Chinach.

W tym okresie w Europie powstały różne sekty wywodzące się z manicheizmu. Na początku VII w. w cesarstwie bizantyjskim pojawili się paulicjanie; około X w. pojawili się bogomiłowie, którzy mieli silne wpływy na Bałkanach. Najbardziej liczącą się sektą manichejską w Europie byli katarowie (znani szerzej jako albigensi, od nazwy francuskiego miasta Albi, które było jedną z ich twierdz). W XII w. katarowie zyskali wielu zwolenników, zwłaszcza na południu Francji. Mimo że ich doktryna była bardzo zbliżona do manicheizmu, sami albigensi uważali się za chrześcijan, natomiast orto­doksyjne władze tegoż wyznania traktowa­ły ich jako heretyków. Papież Innocenty III, najpotężniejszy i najmniej tolerancyjny papież średniowiecza, nawoływał do wy­praw krzyżowych przeciw albigensom. Krucjaty rozpoczęły się w 1209 i trwały do 1244 r. Po przerażających rzeziach i spus­toszeniu dużej części południowej Francji albigensi zostali całkowicie wytępieni. Mi­mo to we Włoszech katarowie zniknęli dopiero w XV w.

Każda religia wywiera duży wpływ na życie swoich wyznawców i dlatego założyciel religii liczącej nawet niezbyt wielu wiernych ma często duże znaczenie. (Na nieszczęście nauki Maniego stały się przyczyną prześladowań jego zwolenników przez wyznaw­ców innych religii, którzy dążyli do wytę­pienia manicheizmu).

Mani odegrał podstawową rolę w tworze­niu nowej religii. Założył ją, stworzył jej teologię i opracował jej kodeks moralny. To prawda, że wiele jego koncepcji po­chodzi od innych myślicieli, ale Mani połą­czył oddzielne elementy różnych doktryn w jeden zupełnie nowy system religijny. Sam krzewił swoją naukę i pozyskał wielu wiernych, stworzył organizację kościelną i był autorem świętych pism swojej religii. Rzadko się zdarza, żeby jakiś ruch masowy był dziełem tylko jednego człowieka. Jest zupełnie oczywiste, że założona przez Ma­niego religia nigdy by się bez niego nie rozwinęła, i dlatego, podobnie jak wielu innych przywódców religijnych, ma on chy­ba dużo istotniejsze znaczenie niż większość uczonych i wynalazców.

Maniemu należy się zatem miejsce na naszej liście, pytanie tylko, gdzie należy go umieś­cić. Oczywiście, powinien znaleźć się znacz­nie niżej od założycieli trzech głównych religii świata (chrześcijaństwa, islamu i bud­dyzmu). Religie te w ciągu minionych wie­ków liczyły miliardy wyznawców. Z drugiej strony, choć zoroastryzm i dżinizm prze­trwały do dzisiaj, a manicheizm wygasł, to jednak wydaje się, że manicheizm, mający u szczytu swego rozwoju znacznie więcej wyznawców niż każda z tych dwóch religii, wywarł dużo głębszy wpływ na świat. Ta właśnie przyczyna zadecydowała, że Mani umieszczony jest wyżej niż Zaratustra lub Mahawira.


84

1870-1924

wiki

Włodzimierz Iljicz Uljanow, obecnie znany przede wszystkim pod swoim pseudoni­mem Lenin, był przywódcą politycznym, który odegrał główną rolę w powstaniu komunizmu w Rosji. Lenin, gorący zwolen­nik nauk Karola Marksa, dał początek ustrojowi politycznemu, o którym sam Marks zaledwie wspomniał. Leninowska odmiana komunizmu rozprzestrzeniła się tak szybko i w tak wielu rejonach świata, że Lenin musi być uznany za jednego z najbar­dziej wpływowych ludzi w historii.

Lenin urodził się w 1870 r. w Symbirsku (miasto nazwano potem na cześć Lenina Uljanowskiem) w Rosji. Ojciec był lojal­nym urzędnikiem państwowym, natomiast starszy brat Lenina, Aleksander, zagorzały radykał, został stracony za udział w spisku na życie cara. Mając dwadzieścia trzy lata Lenin był już żarliwym marksistą. W grud­niu 1895 r. został aresztowany za działal­ność rewolucyjną, spędził czternaście mie­sięcy w więzieniu, a następnie skazano go na zesłanie na Syberię.

Na Syberii spędził trzy lata (wydaje się jednak, że nie był to dla niego szczególnie przykry okres). W tym czasie ożenił się ze znajomą rewolucjonistką i napisał książkę Rozwój kapitalizmu w Rosji. Zsyłka na Syberię skończyła się w lutym 1900 r., a parę miesięcy później Lenin udał się w podróż do Europy Zachodniej. Spędził tam siedemnaście lat, działając jako zawo­dowy rewolucjonista. Po rozpadzie Socjal­demokratycznej Partii Robotniczej Rosji na dwa odłamy Lenin został przywódcą większego z nich - Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej Rosji (bolszewików).

Pierwsza wojna światowa była dla Lenina wyjątkową okazją. Doprowadziła do woj­skowej i gospodarczej klęski Rosji, co przy­czyniło się do ogromnego wzrostu niezado­wolenia z całego systemu rządów carskich. Carat został obalony w marcu 1917 r. i przez pewien czas wydawało się, że w Rosji zapanuje ustrój demokratyczny. Na wieść o upadku caratu Lenin natychmiast wrócił do Rosji. Był dostatecznie wnikliwym ob­serwatorem, by zorientować się, że choć partie demokratyczne zdołały utworzyć Rząd Tymczasowy, to jednak są one bar­dzo słabe. Taka sytuacja stanowiła wy­śmienitą okazję do przejęcia władzy przez niewielką, lecz zdyscyplinowaną partię ko­munistyczną. Dlatego też Lenin domagał się, aby partia bolszewicka niezwłocznie obaliła demokratyczny rząd i zastąpiła go rządem komunistycznym. Dokonana w lip­cu próba przewrotu nie powiodła się, w na­stępstwie czego Lenin musiał się ukrywać. Drugi zamach, w listopadzie 1917 r., za­kończył się powodzeniem i Lenin został głową państwa.

Lenin okazał się przywódcą bezlitosnym, lecz niezwykle pragmatycznym. Początko­wo dążył do bezkompromisowego i szyb­kiego przejścia do gospodarki opartej cał­kowicie na socjalistycznych założeniach. Kiedy jednak okazało się, że w praktyce napotyka to trudności, nie upierał się i wprowadził mieszaną gospodarkę kapitalistyczno-socjalistyczną. Ten model gospo­darczy utrzymał się w Związku Radzieckim przez parę lat.

W maju 1922 r. Lenin przeszedł poważny udar mózgu i od tego czasu aż do śmierci w 1924 r. był niemal całkowicie pozbawio­ny zdolności działania. Po śmierci Lenina jego zwłoki zabalsamowano i zakonserwo­wano, a następnie wystawiono na widok publiczny w mauzoleum na placu Czer­wonym w Moskwie.

Znaczenie Lenina polega przede wszystkim na tym, że był on człowiekiem czynu; doprowadził bolszewików do władzy i stworzył pierwszy komunistyczny rząd w świecie. Jako pierwszy przełożył teorie Karola Marksa na praktykę polityczną. Stworzenie przyczółka komunizmu było jednym z punktów zwrotnych w historii współczesnej. Od 1917 do 1979 r. zasięg władzy komunistycznej stale się poszerzał; w pewnym okresie prawie jedna trzecia ludności Ziemi pozostawała pod rządami komunistów.

Lenin przeszedł do historii przede wszyst­kim jako przywódca polityczny, ale wywarł również znaczny wpływ swoją twórczością pisarską. Jego koncepcje były w zasadzie zgodne z koncepcjami Marksa, jednakże dokonał on istotnego przesunięcia akcen­tów. Lenin bardzo żywo interesował się taktyką rewolucji i w tej dziedzinie uważał się za eksperta. Przy każdej okazji podkreś­lał konieczność stosowania przemocy. Oto typowe dla niego zdanie: „Ani jednego problemu walki klas nie rozwiązano w his­torii inaczej, jak przez użycie siły”. Marks tylko na marginesie wspominał o dyktatu­rze proletariatu, dla Lenina zagadnienie to stało się niemal obsesją. Pisał na przykład: „Dyktatura proletariatu jest niczym in­nym, jak władzą opartą na przemocy i ni­czym nie ograniczoną - żadnym prawem ani żadnym przepisem”.

Jakie znaczenie mają czysto polityczne koncepcje Lenina? W pierwszym wydaniu tej książki pisałem:

„Najbardziej charakterystyczną cechą rzą­du radzieckiego nie jest polityka gospodar­cza (socjalistyczne rządy istnieją także w ró­żnych innych krajach), ale technika utrzy­mywania władzy politycznej przez czas nie­określony. Od czasów Lenina żaden na świecie rząd komunistyczny, raz wprowa­dzony, nie został obalony. Sprawując ścisłą kontrolę nad wszystkimi instytucjami wła­dzy w kraju - nad prasą, bankami, kościo­łami, związkami zawodowymi itd. - rządy komunistyczne wykluczyły możliwość za­machu stanu. Być może istnieje jakiś słaby punkt w tym pancerzu, ale do tej pory nikt go jeszcze nie znalazł”.

W czasie, kiedy to pisałem, tzn. w 1977 r., wydawało się, że tak jest w istocie, ale wydarzenia ostatnich lat udowodniły, jak bardzo się myliłem. Okazało się, że reżymy leninowskie wcale nie są niezniszczalne, wręcz przeciwnie - w ostatnich latach nie­mal wszędzie zostały zniesione. Lenin miał nadzieję - a jego przeciwnicy się obawiali - że w oparciu o obozy pracy i propagandę zostanie stworzony ustrój, który przetrwa wieki. Był w błędzie, a jego znaczenie historyczne okazało się znacznie mniejsze, niż przypuszczałem.

Jeżeli nawet znaczenie Lenina jako teorety­ka było przeceniane (jego koncepcje ekono­miczne zostały niewątpliwie zaczerpnięte niemal w całości z dzieł Karola Marksa), to nadal zachowuje on znaczenie jako czło­wiek czynu - jako przywódca polityczny, który przechwycił władzę i wykorzystał ją do przeobrażenia kraju. Aby jednak ocenić miejsce Lenina w historii, musimy najpierw porównać znaczenie jego działalności i działalności Józefa Stalina, który objął po nim władzę.

Przede wszystkim należy pamiętać, że Le­nin rządził tylko przez pięć lat. W tym okresie złamał potęgę arystokracji rosyj­skiej i zaczął budować w kraju socjalizm. Ale człowiekiem, który przeprowadził przymusową kolektywizację rolnictwa, był Stalin, a nie Lenin; to Stalin, a nie Lenin, zniszczył prywatne przedsiębiorstwa w Związku Radzieckim; to za czasów Sta­lina komunizm radziecki przekształcił się w światową potęgę, której działalność w każdym prawie kraju na kuli ziemskiej sta­nowiła poważne wyzwanie dla Zachodu.

W ciągu kilku lat swoich rządów Lenin przyczynił się do śmierci paru milionów ludzi i założył sieć obozów pracy, których celem było zniszczenie politycznej opozycji antykomunistycznej. A jednak sieć obozów pracy (tzw. Archipelag Gułag) rozwinęła się w pełni dopiero za czasów Stalina i to za czasów Stalina nastąpiły największe czystki i eksterminacje.

Czy można jednak powiedzieć, że skoro Lenin był poprzednikiem Stalina i utorował mu drogę, to tym samym odegrał historycznie ważniejszą rolę? Bardzo podobna sytua­cja zachodzi w przypadku króla Macedonii Filipa II i jego syna Aleksandra Wielkiego. Filip był wspaniałym przywódcą, jego ta­lenty wojskowe i organizacyjne na pewno otworzyły drogę Aleksandrowi i zapew­niły mu możliwość działania. Aleksander wykorzystał okazję, i to w takim stopniu, w jakim nikt się tego nie spodziewał. Trudno przypuszczać, aby ktokolwiek in­ny osiągnął tyle co on. Sądzę zatem, że Aleksandrowi należy przypisać większą odpowiedzialność za to, co się wydarzyło, niż Filipowi. Przyjmując podobny punkt widzenia, uważam, że Stalin wywarł więk­szy wpływ niż Lenin.

Jeżeli nawet Lenin nic ma takiego znacze­nia jak Stalin (albo Marks, którego dzieła dostarczyły ruchowi komunistycznemu podstaw teoretycznych i bodźca do działa­nia), to jednak jest ważną postacią: utoro­wał Stalinowi drogę w Związku Radziec­kim, a jego dzieła, polityka i osobisty przykład wywarły głęboki wpływ na ruch komunistyczny w wielu innych krajach.

Twierdzi się czasem, że ogromne straty w ludziach, jakie stały się udziałem Związ­ku Radzieckiego, są nie tyle skutkiem leni­nowskiego systemu, co rezultatem krań­cowego okrucieństwa i bezwzględności Sta­lina. Moim zdaniem pogląd ten jest nie­słuszny. Po pierwsze, już w okresie rządów Lenina, przed dojściem Stalina do władzy, w ZSRR zabito miliony ludzi. Ponadto bezwzględni przywódcy, których działal­ność przynosiła zgubne skutki, rządzili tak­że i w innych krajach komunistycznych, nie tylko w Związku Radzieckim. Doskonałym przykładem jest Pol Pot, który rządził Kam­bodżą od 1975 do 1979 r. W tym krótkim przecież okresie zginęło około 2 milionów obywateli Kambodży; stosunek ofiar do ogólnej liczby ludności jest tu nawet wyższy niż stosunek ofiar Stalina w czasie dwu­dziestu pięciu lat jego panowania do ogól­nej liczby ludności Związku Radzieckiego. Jeżeli nawet ustrój ustanowiony przez Le­nina nie zawsze prowadził do takich ma­sakr, to na pewno stwarzał dla nich sprzyja­jące warunki. Jeśli nawet Lenin przez całe życie próbował walczyć z uciskiem, to i tak ostatecznym wynikiem jego działalności było pozbawienie swobód obywatelskich ludzi zamieszkujących wielki obszar świata.

Obecnie okazuje się jednak, że ruch mark­sistowsko-leninowski nie będzie trwał przez wiele wieków (czego obawiałem się, pracu­jąc nad pierwszym wydaniem tej książki), i dlatego umieszczenie Lenina w pierwszej dwudziestce opisywanych tu osób nie jest chyba uzasadnione. Wciąż jednak wydaje się słuszne umieszczenie go wśród 100 naj­ważniejszych postaci historycznych; jego wpływ na przemiany w Rosji był tak duży, że znaczenie Lenina jest porównywalne ze znaczeniem Piotra Wielkiego, a jeśli uwzględnić jeszcze wpływ na inne kraje, to jasne jest, że Lenin powinien być usytuowa­ny przed Piotrem Wielkim, ale jednak zna­cznie niżej od Stalina.


85

541-604

wiki

Cesarz chiński Sui Wen Di (nazwisko oryginalne Yang Jian) ponownie zjedno­czył podzielone od wieków Chiny. Zjed­noczone państwo, które stworzył, prze­trwało, z krótkimi przerwami, do dziś; w rezultacie Chiny stały się jednym z naj­potężniejszych państw świata. Ponadto, dzięki politycznej jedności, okropności wojen dotykały ludność Chin - stanowiącą około jednej piątej ludności świata -znacznie rzadziej niż mieszkańców Euro­py, Bliskiego Wschodu i większości innych krajów.

Wcześniej, w III w. p.n.e., Chiny zjednoczył cesarz Shi Huangdi. Założył dynastię Qin, która wkrótce po jego śmierci została oba­lona. Stosunkowo szybko nastała po niej dynastia Han, władająca całym obszarem Chin w latach 206 p.n.e. - 220 n.e. Po upadku dynastii Han nastąpił długi okres wewnętrznego rozbicia, przypominający trochę europejskie wczesne średniowiecze po upadku cesarstwa rzymskiego. Yang Jian urodził się w 541 r. we wpływo­wej rodzinie w Chinach północnych. Pierw­szy tytuł wojskowy otrzymał mając zaled­wie czternaście lat. Yang Jian był bardzo utalentowany i szybko awansował w służ­bie swego władcy, cesarza z Północnych Dynastii. W nagrodę za zasługi w dziele rozszerzenia władzy cesarza na większą część Chin północnych córka Yang Jiana została małżonką następcy tronu. Pięć lat później zmarł cesarz, a że następca tronu cierpiał na zaburzenia umysłowe, rozgorza­ły walki o władzę. Ostatecznie zwyciężył Yang Jian i w 581 r., w wieku czterdziestu lat, został uznany za nowego cesarza. Nie zadowolił się jednak tylko tytułem władcy Chin północnych; po starannych przygoto­waniach dokonał w 588 r. najazdu na Chiny południowe. Najazd zakończył się sukce­sem i w 589 r. Yang Jian stał się władcą całych Chin.

W czasie swego panowania Sui Wen Di zbudował nową, rozległą stolicę zjednoczo­nego cesarstwa. Rozpoczął również budo­wę Wielkiego Kanału, który łączy dwie największe rzeki Chin, Jangcy w środkowej części Chin i Huang He (Żółtą Rzekę) na północy. Budowa została zakończona za panowania jego syna. Kanał ten stał się czynnikiem jednoczącym północną i połu­dniową część Chin.

Jedną z najważniejszych cesarskich reform było wprowadzenie egzaminów z administ­racji państwowej przy naborze urzędników. Dzięki stałemu dopływowi do służby państ­wowej zdolnych ludzi z całego kraju i ze wszystkich klas społecznych system ten przez wiele wieków dostarczał Chinom sprawnych urzędników administracji pańs­twowej. (System ten wprowadzono po raz pierwszy za czasów dynastii Han, ale po upadku tej dynastii przez długi czas wiele urzędów państwowych podlegało dziedzi­czeniu). Sui Wen Di wprowadził również tak zwane „prawo unikania”, zgodnie z którym za­rządca prowincji nie mógł piastować tego urzędu w prowincji, w której się urodził. Zasada miała przeciwdziałać kumoterstwu, a tym samym chronić przed nadmiernym wzrostem władzy urzędników.

W razie konieczności Sui Wen Di nie bał się ryzyka, ale na ogół był władcą rozważnym. Unikał rozrzutności i zmniejszył obciążenia podatkowe swoich poddanych. Prowadził w sumie udaną politykę zagraniczną.

Sui Wen Di miał chyba znacznie mniej pewności siebie niż większość władców lub zdobywców, którzy mogli chlubić się podo­bnymi sukcesami. Choć z powodzeniem rządził milionami ludzi, w domu ulegał wyraźnie wpływom żony. Ta zdolna, ale żądna władzy kobieta bardzo pomagała mu zarówno w osiągnięciu władzy, jak i w jej sprawowaniu. Sui Wen Di zmarł w 604 r., mając sześćdziesiąt trzy lata. Podejrzewa się powszechnie, że padł ofiarą swojego dru­giego syna (ulubieńca cesarzowej), który odziedziczył po nim tron.

Niepowodzenia w polityce zagranicznej prowadzonej przez nowego władcę sprawi­ły, że w końcu podniósł się bunt przeciwko jego rządom. Został zamordowany w 618 r., a wraz z jego śmiercią nastąpił koniec dynastii Sui. Nie był to jednak kres jedności Chin. Wkrótce po dynastii Sui władzę ob­jęła dynastia Tang, która panowała od 618 do 907 r. Cesarze z dynastii Tang zachowali ogólną strukturę administracyjną wprowa­dzoną przez władców Sui i utrzymali jed­ność Chin. (Okres panowania dynastii Tang uważa się za najwspanialszy okres w historii Chin, częściowo z uwagi na osiągniętą potęgę wojskową, ale przede wszystkim ze względu na ogromny rozkwit sztuki i literatury, jaki w tym czasie na­stąpił).

Jakie znaczenie miał właściwie Sui Wen Di? Chcąc wyrobić sobie zdanie w tej kwestii, można by spróbować porównać go z Karo­lem Wielkim, słynnym monarchą europej­skim. Drogi życiowe obu tych ludzi były bardzo zbliżone: mniej więcej trzy wieki po upadku Rzymu Karolowi Wielkiemu udało się zjednoczyć dużą część Europy Zachod­niej, podobnie jak Sui Wen Di udało się zjednoczyć Chiny po upływie około trzech i pół wieku po upadku dynastii Han. Oczy­wiście, na zachodzie lepiej znany jest Karol Wielki, wydaje się jednak, że wpływ Sui Wen Di był większy niż Karola. Po pierwsze, udało mu się zjednoczyć całe Chiny, nato­miast Karol Wielki nie zdołał opanować znacznej części Europy Zachodniej (między innymi Anglii, Hiszpanii i południowych Włoch). Po drugie, zjednoczenie Chin doko­nane przez Sui Wen Di było trwałe, nato­miast państwo zjednoczone przez Karola Wielkiego wkrótce się rozpadło i nigdy już nie odzyskało dawnego kształtu.

Po trzecie, osiągnięcia kulturalne z czasów dynastii Tang przynajmniej częściowo wy­nikały z rozkwitu gospodarczego, jaki na­stąpił w wyniku politycznego zjednoczenia Chin. Karoliński renesans był krótkotrwa­ły; zakończył się wraz ze śmiercią Karola Wielkiego i rozpadem jego imperium. Na koniec, ogromne i długotrwałe znaczenie miały egzaminy dla administracji państ­wowej wprowadzone przez Sui Wen Di. Z tych wszystkich powodów, nawet uwzglę­dniwszy fakt, że Europa odegrała znacz­niejszą rolę w dziejach świata niż Chiny, należy uznać, że Sui Wen Di miał dużo większy wpływ na historię niż Karol Wielki. Tak trwały wpływ jak Sui Wen Di miało naprawdę bardzo niewielu monarchów — zarówno w Europie, jak i w Chinach.


86

ok. 1460-1524

wiki

Vasco da Gama był portugalskim podróż­nikiem, który płynąc wzdłuż wybrzeży Af­ryki, odkrył drogę morską z Europy do Indii.

Portugalczycy poszukiwali takiej drogi już od czasów księcia Henryka Żeglarza (1394-1460). W 1488 r. wyprawa portugals­ka pod wodzą Bartolomeu Diaza dotarła do Przylądka Dobrej Nadziei, na połu­dniowym krańcu Afryki, po czym zawróci­ła do Portugalii. Sukces ten upewnił króla Portugalii, że długotrwałe poszukiwania drogi morskiej do Indii są bliskie szczęś­liwego zakończenia. Liczne perypetie spo­wodowały, że wyprawa wyruszyła dopiero w 1497 r. Jej dowódcą król mianował Vasco da Gamę, arystokratę niezbyt wysokiego rodu, urodzonego około 1460 r. w Sines w Portugalii.

Da Gama wyruszył 8 lipca 1497 r. Miał pod swoim dowództwem 4 statki ze 170 ludźmi załogi, wśród których byli tłumacze znający język arabski. Wyprawa popłynęła najpierw w kierunku Wysp Zielonego Przyląd­ka, następnie, zamiast ruszyć śladem Diaza wzdłuż wybrzeży Afryki, da Gama popły­nął niemal prosto na południe, prawie samym środkiem Oceanu Atlantyckiego. Dotarł daleko na południe, a potem skręcił na wschód, by dopłynąć do Przylądka Dobrej Nadziei. Trasa była dobrze wy­brana, krótsza niż wzdłuż wybrzeża, wyma­gała jednak odwagi i dobrego opanowania sztuki żeglarskiej. Płynąc wybraną trasą, żeglarze nie widzieli lądu aż przez dziewięć­dziesiąt trzy dni - przeszło dwa i pół razy dłużej niż w czasie wyprawy Kolumba!

Da Gama opłynął Przylądek Dobrej Na­dziei 22 listopada i popłynął w górę wscho­dniego wybrzeża Afryki. W drodze na północ zatrzymał się w paru miastach pozo­stających pod rządami muzułmanów, mię­dzy innymi w Mombasie i Malindi w obec­nej Kenii. W Malindi wziął na pokład hinduskiego pilota, który wskazywał mu drogę w czasie trwającego dwadzieścia trzy dni rejsu przez Morze Arabskie do Indii. 20 maja 1498 r., prawie dziesięć miesięcy po opuszczeniu Portugalii, da Gama dotarł do Kalikatu (Kożikode), najważniejszego oś­rodka handlowego na południu Indii. Hin­duski władca Kalikatu, samorin, począt­kowo przyjął da Gamę życzliwie, później jednak poczuł się zawiedziony tanimi pre­zentami, jakie ofiarowali mu Portugalczycy. Rozczarowanie samorina oraz wrogi stosu­nek kupców arabskich, którzy do owego czasu panowali na drogach handlowych wiodących przez Ocean Indyjski, przeszko­dziły da Gamie w zawarciu układu hand­lowego. Mimo to, opuszczając w sierpniu Kalikat, da Gama miał na pokładzie im­ponujący ładunek korzeni dla swojego wła­dcy, a także paru Hindusów.

Podróż powrotna okazała się trudniejsza niż rejs do Indii. Przeprawa przez Morze Arabskie trwała około trzech miesięcy; w tym czasie szkorbut spowodował śmierć wielu członków załogi. Tylko dwa statki powróciły do Portugalii; pierwszy dotarł do kraju 10 lipca 1499 r., statek da Gamy zaś przypłynął dwa miesiące później. Podróż przeżyło tylko pięćdziesięciu pięciu człon­ków załogi - mniej niż jedna trzecia począt­kowego stanu. Mimo poniesionych strat po powrocie do Lizbony 9 września 1499 r. i król, i da Gama nie mieli wątpliwości, że wyprawa była olbrzymim sukcesem.

Sześć miesięcy później król wysłał następną ekspedycję, pod dowództwem Pedra Al-vareza Cabrala. Zniesiony wiatrem i prąda­mi morskimi daleko na zachód, Cabral odkrył Brazylię (paru historyków uważa jednak, że prawdopodobnie inni podróż­nicy portugalscy odkryli Brazylię dużo wcześniej), potem dotarł do Indii i wrócił do Portugalii z dużym ładunkiem korzeni. Kilku ludzi Cabrala zostało jednak zabi­tych w Kalikacie i w odwecie król po­stanowił wysłać karną ekspedycję pod do­wództwem Vasco da Gamy. W 1502 r. Vasco wyruszył na czele floty składającej się z dwudziestu statków.

Podczas tej ekspedycji postępowanie Vasco da Gamy było absolutnie bezwzględne. U wybrzeży indyjskich przejął przepływają­cy statek arabski, zabrał ładunek, a statek wraz z pasażerami spalił na morzu. Zginęli wszyscy znajdujący się na pokładzie - kil­kaset ludzi, w tym wiele kobiet i dzieci. Po przybyciu do Kalikatu da Gama zażądał wyniośle, by samorin wypędził z portu wszy­stkich muzułmanów. Samorin wahał się, wobec czego da Gama schwytał trzydziestu ośmiu rybaków hinduskich, zabił ich, zwłoki poćwiartował, a następnie ostrzelał port. Rozwścieczony, ale bezradny samorin speł­nił żądania da Gamy. W drodze powrotnej da Gama założył parę kolonii portugalskich w Afryce Wschodniej.

W nagrodę król Portugalii przyznał da Gamie tytuły, dobra, pensję i różne premie pieniężne. Da Gama wrócił do Indii dopie­ro w 1524 r., z nominacją na wicekróla Indii uzyskaną od nowego króla Portugalii. Parę miesięcy po przybyciu do Indii zachorował i zmarł tam w grudniu 1524 r. Ciało sprowa­dzono później do kraju i pochowano w po­bliżu Lizbony. Da Gama był żonaty i miał siedmioro dzieci.

Najważniejszym rezultatem wyprawy Vas­co da Gamy było odkrycie drogi morskiej z Europy do Indii i na Daleki Wschód. Było to ważne wydarzenie, którego skutki od­czuło wiele krajów.

Największe korzyści odniosła Portugalia. Dzięki panowaniu nad nowym szlakiem handlowym wiodącym na Wschód ten ubogi kraj, położony na krańcach cywilizowanego świata, stał się niebawem jednym z najbogat­szych państw w Europie. Portugalczycy zbu­dowali w szybkim tempie duże imperium kolonialne, ciągnące się wzdłuż wybrzeży Oceanu Indyjskiego. Posiadali faktorie w Indiach, Indonezji, na Madagaskarze, wschodnim wybrzeżu Afryki i w wielu in­nych rejonach. Oczywiście, oprócz tego mie­li swoje tereny w Brazylii i kolonialne im­perium w Afryce Zachodniej, które zaczęli tworzyć jeszcze przed wyprawami da Gamy. Parę kolonii udało im się utrzymać aż do drugiej połowy XX w.

Otwarcie nowego szlaku handlowego do Indii było poważnym ciosem dla kupców muzułmańskich, którzy panowali dawniej na szlakach handlowych Oceanu Indyj­skiego. Kupcy arabscy zostali wkrótce wyparci, a zastąpili ich Portugalczycy. Prze­stano również korzystać z lądowych szla­ków handlowych wiodących z Indii do Europy, ponieważ podróż portugalską dro­gą morską wokół Afryki była tańsza. Za­szkodziło to interesom Turków osmań­skich oraz włoskich miast handlowych (na przykład Wenecji), do których poprzednio należał handel ze Wschodem. Reszta Euro­py skorzystała na odkryciu, ponieważ to­wary pochodzące z Dalekiego Wschodu znacznie staniały.

Największe znaczenie wyprawa Vasco da Gamy miała nie dla Europy czy Bliskiego Wschodu, ale dla Indii i południowo-wschodniej Azji. W ciągu przeważającej części swojej historii Indie były obszarem dość szczelnie odciętym od reszty świata; jakieś poważniejsze wpływy z zewnątrz do­cierały jedynie od strony północno-wschodniej. W wyniku wyprawy da Gamy doszło do bezpośredniego zetknięcia Indii z cywilizacją europejską, i to od strony morza. Wpływy i władza Europejczyków w Indiach rosły nieustannie, i w końcu w drugiej połowie XIX w. cały subkontynent indyjski znalazł się pod panowaniem korony brytyjskiej. (Warto zauważyć, że był to jedyny okres w historii, kiedy całe Indie były zjednoczone pod rządami jed­nego władcy). Natomiast Indonezja naj­pierw znalazła się w strefie wpływów euro­pejskich, a dopiero później kraje europejs­kie przejęły całkowicie władzę w tym regio­nie. Tereny te odzyskały niepodległość do­piero w połowie dwudziestego wieku.

Naturalnie, narzuca się porównanie Vasco da Gamy z Krzysztofem Kolumbem. W ja­kimś sensie porównanie to wypada na korzyść Vasco da Gamy. Jego wyprawa wydaje się znacznie bardziej imponująca; była ona też przeszło trzy razy dłuższa, zarówno co do przebytego dystansu, jak i czasu trwania! Żegluga nową trasą wyma­gała znacznie większych umiejętności nawi­gacyjnych. (Kolumb musiał natrafić na Nowy Świat, niezależnie od tego, jak bar­dzo zboczyłby z drogi, natomiast da Gama mógł nie dotrzeć do Przylądka Dobrej Nadziei i zagubić się gdzieś na Oceanie Indyjskim). A poza tym, w odróżnieniu od Kolumba, da Gama dotarł tam, dokąd zmierzał.

Oczywiście, można wysunąć argument, że Vasco da Gama nie odkrył Nowego Świata, lecz jedynie dotarł do rejonów już zamiesz­kanych, to samo można jednak powiedzieć o Kolumbie.

Wyprawy Kolumba wywarły ogromny wpływ na istniejącą cywilizację zachodniej półkuli; ostatecznym wynikiem wypraw da Gamy było przekształcenie się cywilizacji Indii i Indonezji. Oceniając znaczenie Ko­lumba i da Gamy należy także pamiętać, że choć obszar Ameryki Północnej i Połu­dniowej jest wielokrotnie większy niż ob­szar Indii, to jednak Indie mają więcej ludności niż wszystkie kraje półkuli za­chodniej razem wzięte!

Mimo to jest oczywiste, że znaczenie Kolum­ba było daleko większe niż Vasco da Ga­my. Po pierwsze, podróż do Indii trasą dookoła Afryki nie nastąpiła z inicjatywy da Gamy; król Portugalii znacznie wcześ­niej podjął decyzję o wysłaniu wyprawy, a dopiero potem wybrał Vasco da Gamę na jej dowódcę. Natomiast Kolumb sam ob­myślił plan swojej wyprawy i skłonił królo­wą Izabelę do sfinansowania ekspedycji. Gdyby nie Kolumb, Nowy Świat (jakkol­wiek z pewnością ktoś w końcu by do niego dotarł) mógłby zostać odkryty dużo później i nie przez ekspedycję z Hiszpanii, lecz z jakiegoś innego kraju europejskiego. Na­tomiast gdyby nie było Vasco da Gamy, król Portugalii po prostu wybrałby kogoś innego na dowódcę wyprawy i jeżeli nawet człowiek ten okazałby się nieudolny i za­wiódł, to z pewnością Portugalczycy nie dopuściliby do zmarnowania tylu wysiłków w sytuacji, gdy powodzenie wydawało się tak bliskie. Uwzględniając ponadto istnie­nie placówek portugalskich na zachodnim wybrzeżu Afryki, wydaje się zupełnie nie­prawdopodobne, aby jakikolwiek inny na­ród zdołał wcześniej dotrzeć do Indii.

Po drugie, wpływ Europy na Indie i Daleki Wschód nawet w przybliżeniu nie był tak wielki, jak wpływ na półkulę zachodnią. W wyniku kontaktu z Zachodem nastąpiła - wprawdzie bardzo głęboka - ale jednak tylko modyfikacja cywilizacji Indii, nato­miast w ciągu paru dziesięcioleci po wy­prawie Kolumba wielkie cywilizacje Nowe­go Świata zostały całkowicie unicestwione. Na terenie Indii nie powstało również żad­ne państwo, które dałoby się porównać ze Stanami Zjednoczonymi Ameryki.

Tak jak nie można chwalić (lub ganić) Kolumba za wszystko, co zdarzyło się na półkuli zachodniej, tak samo nie można przypisywać da Gamie odpowiedzialności za wszystkie skutki bezpośredniego kon­taktu Europy ze Wschodem. Vasco da Gama jest tylko jednym ogniwem w długim łańcuchu, jaki tworzą: Henryk Żeglarz, cały szereg portugalskich kapitanów, któ­rzy docierali do zachodniego wybrzeża Af­ryki, Bartolomeu Diaz, sam da Gama, jego bezpośredni następcy (jak np. Francisco de Almeida i Alfonso de Albuquerque) i wielu innych. Uważam, że z pewnością Vasco da Gama był najważniejszym ogniwem w tym łańcuchu, jednak nie wyróżnia się on, na­wet w przybliżeniu, w takim stopniu, jak Kolumb wyróżnia się w łańcuchu ludzi uczestniczących w europeizacji półkuli za­chodniej. Z tego głównie powodu da Gama znajduje się na liście o wiele niżej niż Kolumb.


87

ok. 590-529 p.n.e

wiki

Cyrus Wielki był twórcą monarchii per­skiej. Rozpoczął karierę jako podporząd­kowany Medom władca południowo-zachodniej części Iranu, później - dzięki wspaniałej serii zwycięstw - obalił trzy wielkie potęgi (Medię, Lidię i Babilonię) i zjednoczył niemal cały starożytny Bliski Wschód, tworząc jedno państwo, rozciąga­jące się od Indii do Morza Śródziemnego. Cyrus (Kurush w języku perskim) urodził się około 590 r. p.n.e. w prowincji Parsua (obecnie Fars) w południowo-zachodnim Iranie. Obszar ten był w owym czasie prowincją Medii. Cyrus wywodził się z dy­nastii miejscowych książąt, wasali króla Medów.

W późniejszym okresie powstała interesu­jąca legenda o Cyrusie, przypominająca trochę grecki mit o królu Edypie. Zgodnie z nią Cyrus był wnukiem Astiagesa, króla Medów. Przed narodzinami Cyrusa Astiages miał sen. w którym przyśniło mu się, że pewnego dnia zostanie obalony przez swo­jego wnuka. Król wydał rozkaz, by zabić dziecko zaraz po urodzeniu, ale urzędnik, któremu powierzono to zadanie, miał zbyt miękkie serce i nie był w stanie sam dopuś­cić się tego krwawego czynu, przekazał zatem dziecko jakiemuś pasterzowi i jego żonie z poleceniem zgładzenia chłopca. Lu­dzie ci również nie mogli się na to zdobyć; zatrzymali więc dziecko i wychowali jak własne. W końcu, kiedy chłopiec dorósł, rzeczywiście spowodował upadek króla.

Wydaje się, że opowiadanie to (szczegóły można znaleźć u Herodota) jest całkowitą fikcją. W rzeczywistości nic nie wiadomo o dzieciństwie i młodości Cyrusa. Wiemy jedynie, że gdzieś około 558 r. p.n.e. Cyrus odziedziczył tron po swoim ojcu, Kambyzesie I, i jako król Persów był wasalem króla Medii. Około 553 r. p.n.e. Cyrus zbuntował się i po trwającej trzy lata wojnie obalił swego suzerena.

Pochodzenie oraz język Medów i Persów były bardzo zbliżone, a po zwycięstwie Cyrus utrzymał większość praw medejskich oraz zachował podstawy systemu administracyjnego. Jego zwycięstwo nad Medami miało więc raczej charakter zmia­ny dynastii niż prawdziwego podboju.

Wkrótce jednak okazało się, że Cyrus prag­nie sięgnąć po kraje rzeczywiście Persom obce. Jego pierwszym celem było państwo lidyjskie w Azji Mniejszej, którego królem był wówczas słynny z bogactwa Krezus. Złoto Krezusa nie wytrzymało konkurencji z żelazem Cyrusa; do roku 546 p.n.e. Cyrus zdobył państwo lidyjskie, a Krezus dostał się do niewoli.

Następnie Cyrus skierował uwagę na wschód. Po paru kampaniach wojennych podporządkował sobie cały wschodni Iran i wcielił go do swojej monarchii. W 540 r. p.n.e. państwo perskie rozciągało się na wschodzie aż po rzekę Indus w Indiach i Jaksartes (obecnie Syr-daria) w Azji Cent­ralnej.

Zabezpieczywszy sobie tyły, Cyrus mógł skupić wysiłki na najcenniejszej zdobyczy - bogatym państwie babilońskim. Babilo­nia zajmowała tereny Mezopotamii, ale sprawowała władzę nad całym żyznym ob­szarem starożytnego Bliskiego Wschodu. W odróżnieniu od Cyrusa władca Babilo­nii, Nabonid, nie cieszył się sympatią pod­danych; gdy nadciągnęła armia Cyrusa, żołnierze babilońscy nic mieli ochoty wda­wać się w bezsensowną walkę i w 539 r. p.n.e. poddali się. Cyrus przejął zarazem pod swoją władzę Syrię i Palestynę, ponie­waż tereny te podporządkowane były pod­bitemu królestwu Babilonii.

W ciągu następnych lat Cyrus umacniał władzę i zajmował się organizacją olbrzy­miego imperium, które powstało w wyniku dokonanych podbojów. Po paru latach znowu poprowadził wojska do walki, tym razem w kierunku północno-wschodnim, przeciwko Massagetom, koczowniczym plemionom żyjącym w Azji Centralnej, na wschód od Morza Kaspijskiego. W pierw­szej potyczce Persowie zwyciężyli, w drugiej bitwie, w 529 r. p.n.e., ulegli siłom nie­przyjaciela, a Cyrus, władca największego imperium, jakie świat widział do owego czasu, został zabity.

Następcą Cyrusa został jego syn, Kambyzes II. W następnym starciu Kambyzes zwyciężył Massagetów, odzyskał szczątki ojca i pochował je w Pasargadzie, dawnej perskiej stolicy. Kambyzes podbił później Egipt i zjednoczył w ten sposób w jedno imperium cały starożytny Bliski Wschód. Cyrus był niewątpliwie niezwykle utalen­towanym wodzem, jednak talent wojskowy był tylko jedną z cech jego osobowości. Bardziej chyba zwraca uwagę umiarkowa­nie, z. jakim sprawował swoje rządy. Wyka­zywał wyjątkową tolerancję dla miejsco­wych religii i obyczajów, unikał okrucieńst­wa i niepotrzebnego nadużywania siły, co odróżniało go od wielu innych zdobywców. Na przykład Babilończycy, a zwłaszcza Asyryjczycy, dokonywali rzezi wielu tysię­cy ludzi, a tych, których podejrzewali o chęć buntu, skazywali na wygnanie; po zdobyciu Judei w 568 r. p.n.e. duża część jej ludności została deportowana do Babilonu. Natomiast Cyrus, podbiwszy Babilonię pięćdziesiąt lat później, pozwolił Żydom na powrót do rodzinnego kraju. Wydaje się zatem zupełnie możliwe, że gdyby nie inter­wencja Cyrusa, lud żydowski jako odrębna grupa etniczna wyginąłby w V w. p.n.e. Decyzja Cyrusa mogła być podyktowana względami politycznymi, nie ulega jednak wątpliwości, że jak na owe czasy był on wyjątkowo humanitarnym władcą. Nawet Grecy, którzy przez długi czas obawiali się, że Persja może zagrozić ich niepodległości, zawsze uważali Cyrusa za władcę godnego podziwu.

System władzy stworzony przez Cyrusa był tak doskonały, że nawet jego śmierć nie zahamowała dalszego rozwoju monarchii perskiej; przetrwała ona przez około dwie­ście lat, aż do podbojów Aleksandra Wiel­kiego. W tym okresie w krajach pozos­tających pod władzą Persji panował na ogół spokój i dobrobyt.

Zwycięstwa Aleksandra Wielkiego nie oznaczały ostatecznego końca monarchii perskiej. Po śmierci Aleksandra jeden z jego generałów, Seleukos I Nikator, zdobył wła­dzę nad Syrią, Mezopotamią oraz Iranem i dał początek monarchii Seleucydów. Obce panowanie w Iranie nie trwało jednak dłu­go, w połowie III w. p.n.e. przeciwko rządom Seleucydów wybuchło powstanie pod wodzą Arsakesa I, który twierdził, że wywodzi się z rodu Achemenidów (dynas­tia Cyrusa). Królestwo utworzone przez Arsakesa - znane jako Partia - zyskało w końcu władzę nad Iranem i Mezopota­mią. W 224 r. n.e. dynastia Arsacydów została obalona przez nową dynastię per­ską, Sasanidów, którzy także uważali się za następców Achemenidów. Monarchia Sa­sanidów trwała przeszło cztery wieki.

Działania Cyrusa Wielkiego stanowią je­den z ważniejszych punktów zwrotnych w historii świata. Początki cywilizacji przy­padły na okres przed 3000 r. p.n.e. w Sume­rze. Przez ponad dwadzieścia pięć wieków Sumerowie - i inne ludy semickie, które po nich nastąpiły (jak Akadowie, Babilończycy i Asyryjczycy) - stworzyli w tym rejonie główny ośrodek cywilizacji. Przez cały ten czas Mezopotamia była najbogatszym i re­prezentującym najwyższą kulturę regionem świata (z wyjątkiem Egiptu, który znaj­dował się mniej więcej na tym samym poziomie). Działania Cyrusa - które, na­wiasem mówiąc, przypadają na środek okresu zapisanej historii - zakończyły ten rozdział dziejów świata; od tego czasu Mezopotamia czy Egipt już nigdy więcej nie odgrywały roli ośrodków cywilizacji świa­towej - ani pod względem politycznym, ani kulturalnym.

Ponadto ludy semickie, które stanowiły główną część ludności żyznych obszarów Bliskiego Wschodu, przez wiele następnych stuleci nic odzyskały niepodległości; po Persach (należących do ludów indoeuropejskich) nadeszli Macedończycy i Grecy, a następnie długi szereg władców partyjskich, rzymskich, sasanidzkich - wszyscy z grupy ludów indoeuropejskich. Dopiero po podbojach muzułmańskich w VII w., prawie dwanaście wieków po Cyrusie Wiel­kim, ten żyzny obszar Bliskiego Wsehodu dostał się znowu pod panowanie ludów semickich.

Znaczenie Cyrusa nie wynika jedynie z te­go, że wygrał mnóstwo bitew i podbił ogromne terytorium. Większe znaczenie miał fakt. że stworzona przez niego monar­chia na stałe zmieniła polityczna, strukturę starożytnego świata.

Monarchia perska, mimo jej dużego ob­szaru i dość długiego okresu trwania, nie miała nawet w przybliżeniu tak dużego wpływu na historię, jak trwające dłużej imperia, takie jak rzymskie, brytyjskie czy chińskie. Oceniając wpływ Cyrusa należy jednak pamiętać, że prawdopodobnie nikt nie osiągnąłby tego. czego on dokonał. W 620 r. p.n.e. (pokolenie przed urodze­niem się Cyrusa) nikt by nie przypuszczał, że za sto lat całym starożytnym światem będzie władało mało znane plemię z południowo-zachodniego Iranu. Nawet ocenia­jąc to z obecnej perspektywy, nie wydaje się, aby powstanie monarchii perskiej było nieuniknione, aby było jednym z tych wy­darzeń historycznych, które prędzej czy później musiały nastąpić, ponieważ wyni­kały z istniejących wcześniej warunków społecznych lub ekonomicznych. Cyrus jest jednym z tych wyjątkowych ludzi, którzy naprawdę zmienili bieg historii.


88

1672-1725

wiki

Piotr Wielki jest powszechnie uważany za najwybitniejszego cara Rosji. Rozpoczęta przez niego europeizacja Rosji stała się ważnym czynnikiem w procesie przekształ­cania jej w wielkie mocarstwo.

Piotr urodził się w 1672 r. w Moskwie. Był jedynym synem cara Aleksego i jego drugiej żony, Natalii Naryszkinej. Piotr miał zaled­wie cztery lata, kiedy zmarł jego ojciec. Aleksy miał trzynaścioro dzieci z pierw­szego małżeństwa, nic więc dziwnego, że nastąpiła długa walka o następstwo tronu, w której niekiedy uciekano się do przemo­cy. Zdarzyła się nawet taka sytuacja, że młody Piotr musiał ratować się ucieczką. Przez parę lat rządy sprawowała, jako regentka, jego przyrodnia siostra Zofia. Pozycja Piotra stała się stosunkowo bez­pieczna dopiero w 1689 r., po odsunięciu Zofii od władzy.

W 1689 r. Rosja była państwem zacofanym, niemal pod każdym względem opóźnionym o stulecia w stosunku do Europy Zachod­niej. Miała znacznie mniej miast niż Za­chód, system pańszczyźniany był w pełnym rozkwicie, liczba pańszczyźnianych chło­pów stale rosła, a ich prawa malały. Rosja nie przeszła ani okresu odrodzenia, ani reformacji. Duchowieństwo nie miało żad­nego wykształcenia, literatura prawic nie istniała, a do matematyki i nauk przyrod­niczych odnoszono się z pogardą. W poró­wnaniu z Europą Zachodnią, gdzie w tym czasie Newton napisał swoje Principia i gdzie kwitła literatura i filozofia, Rosja tkwiła w średniowieczu.

W latach 1697 1698 Piotr odbył długą podróż po Europie, która to podróż miała w sposób decydujący wpłynąć na następne lata jego panowania. Było to tzw. „wielkie poselstwo” do krajów Europy; wzięło w nim udział około 250 osób. Piotr uczest­niczył w poselstwie pod pseudonimem (ja­ko Piotr Michajłowicz), co umożliwiało mu obejrzenie wielu rzeczy, których inaczej nie mógłby zobaczyć. W czasie podróży Piotr pracował przez pewien czas jako cieśla okrętowy w stoczni Kompanii Wschodnioindyjskiej w Holandii. Pracował rów­nież w dokach marynarki królewskiej w Anglii i studiował artylerię w Prusach. Zwiedzał fabryki, szkoły, muzea i arsenały, wziął nawet udział w posiedzeniu parlamen­tu w Anglii. Krótko mówiąc, na tyle, na ile tylko mógł, poznawał zachodnią kulturę, naukę, przemysł i metody zarządzania.

W 1698 r. Piotr wrócił do Rosji i przystąpił do wprowadzania szeroko zakrojonych reform mających na celu unowocześnienie i „zeuropeizowanie” państwa. Pragnąc uła­twić wprowadzanie zachodniej technologii i techniki, Piotr sprowadził do Rosji wielu zachodnich fachowców, posłał również na studia do Europy wielu młodych Rosjan. Przez cały okres swego panowania popierał rozwój przemysłu i handlu. Za jego rządów rosły miasta, a mieszczaństwo zyskiwało na liczebności i znaczeniu.

W czasie panowania Piotra powstała nowo­czesna rosyjska marynarka wojenna. Ar­mię zreorganizowano na sposób zachodni; żołnierze zostali wyposażeni w mundury i nowoczesną broń palną, wprowadzono także szkolenie wojskowe oparte na wzo­rach zachodnich. Piotr przeprowadził rów­nież wiele zmian w administracji państ­wowej, w tym także dobrze pomyślaną reformę sposobu awansowania urzędników państwowych: o awansie decydowały osią­gnięcia w dotychczasowej pracy, a nie dzie­dziczne tytuły.

Piotr zalecał również przejmowanie euro­pejskich obyczajów. Dekretem nakazał zgolenie bród (później złagodził trochę ten dekret), wprowadził obowiązek noszenia na dworze strojów europejskich, zachęcał do palenia tytoniu i picia kawy. Począt­kowo wiele jego propozycji napotykało ostry sprzeciw, ale z czasem polityka ta spowodowała, że wreszcie arystokracja ro­syjska przyswoiła sobie zachodnie obyczaje i kulturę.

Nie bez powodu Piotr uważał, że rosyjski Kościół prawosławny jest zacofany i reak­cyjny. Udało mu się częściowo zmienić organizację kościelną i w dużym stopniu podporządkować ją sobie. Wprowadził ka­lendarz juliański i uprościł rosyjski alfabet. Za jego rządów ukazała się pierwsza rosyjs­ka gazeta.

Niezależnie od wszystkich reform wewnętrznych Piotr prowadził aktywną politykę zagraniczną; następstwa jej miały poważne znaczenie dla przyszłości Rosji. W czasie jego panowania Rosja prowadziła wojny z Turcją na południu i ze Szwedami na północy. Początek wojny tureckiej był dla Piotra szczęśliwy - w 1699 r. armia rosyj­ska zdobyła port Azow, dzięki czemu Rosja uzyskała dostęp do Morza Czarnego. Póź­niej lepiej wiodło się Turkom - w 1711 r. Rosja musiała oddać Azow.

W wojnie przeciwko Szwedom kolejność wydarzeń była prawie dokładnie odwrotna: Rosjanie zostali pokonani w początkowej fazie wojny, a zwyciężyli w końcowej. W 1700 r. Rosja w sojuszu z Danią i Sak­sonią wypowiedziała wojnę Szwecji, która w tym czasie stanowiła znaczną potęgę wojskową. (Później wojnę Szwedom wypo­wiedziała również Polska). W bitwie pod Narwą w 1700 r. siły rosyjskie poniosły ciężką porażkę. Odniósłszy tak zdecydowa­ne zwycięstwo, król szwedzki skierował swe siły przeciwko innym wrogom, a Piotr wykorzystał ten czas na wzmocnienie rosyj­skiej armii. Kiedy w 1709 r. wznowiono działania wojenne, armia szwedzka została całkowicie rozgromiona w bitwie pod Połtawą.

W wyniku tej wojny Rosja zyskała dość znaczne tereny, z których najważniejsze to Estonia, Łotwa i spory obszar w pobliżu Finlandii. Wprawdzie zdobyte terytoria nie były bardzo obszerne, miały one jednak dla Rosji ogromne znaczenie, ponieważ zapew­niły jej dostęp do Morza Bałtyckiego, sta­nowiąc tym samym okno na Europę. Nad brzegiem rzeki Newy, na terenie zdobytym na Szwedach, Piotr założył nowe miasto, Petersburg (za czasów ZSRR przemiano­wany na Leningrad). W 1712 r. Petersburg został stolicą państwa (na miejsce Mos­kwy). Od tego czasu miasto to stało się punktem kontaktowym Rosji z Europą Zachodnią.

przemiany wewnętrzne i prowadzone woj­ny wymagały ogromnych środków finan­sowych, co nieuchronnie prowadziło do nakładania nowych podatków. Wysokie podatki, a także same reformy budziły oburzenie wielu Rosjan; wybuchło szereg buntów, które Piotr bezlitośnie zdławił. Faktem jest, że za życia Piotr miał wielu przeciwników, jednak obecnie rosyjscy i za­chodni historycy sądzą zgodnie, że Piotr był największym carem w historii Rosji.

Sam wygląd Piotra był imponujący. Był wysoki (co najmniej 190 cm), silny, przy­stojny i energiczny. Miał ogromny tem­perament i rubaszne usposobienie, był we­soły, chociaż jego żarty okazywały się nie­kiedy dość prymitywne. Od czasu do czasu nadużywał alkoholu, bywał też gwałtowny. Znał się doskonale na polityce i sprawach wojskowych, ale obok tego uczył się także ciesielstwa, sztuki drukarskiej, żeglugi i bu­downictwa okrętów. Niezwykły monarcha! Piotr był dwukrotnie żonaty. Pierwszą żo­nę, Eudoksję, poślubił mając siedemnaście lat. Małżeństwo trwało zaledwie tydzień; mając dwadzieścia sześć lat, Piotr zesłał Eudoksję do klasztoru. W 1712 r. prze­prowadził rozwód i ożenił się powtórnie. Druga żona, Katarzyna, była Litwinką niskiego stanu. Z pierwszego małżeństwa miał syna, Aleksego, ale stosunki między ojcem a synem układały się źle. W 1718 r. Aleksy został aresztowany pod zarzutem spisku skierowanego przeciwko Piotrowi i zginął w więzieniu w następstwie tortur. Piotr zmarł w Petersburgu na początku 1725 r., w wieku pięćdziesięciu dwu lat. Tron odziedziczyła jego zona. Katarzyna (nie należy jej mylić z Katarzyną Wielką). Piotr znalazł się na naszej liście dzięki ważnej roli, jaką odegrał w europeizacji i unowocześnieniu Rosji. Wobec tego że władcy wielu innych krajów postępowali w zbliżony sposób, ktoś może słusznie zapytać, dlaczego Piotr został umieszczony na liście, a większość jemu podobnych została pominięta.

Obecnie, w XX w., rządzący doceniają na ogół znaczenie, jakie ma dla ich państw przyswojenie osiągnięć Zachodu, szczegól­nie w dziedzinie nauki i techniki, ale prawdą jest, że w 1700 r. większość ludzi poza Europą nie zdawała sobie sprawy z korzyści płynących z europeizacji państwa. Piotr wyprzedzał o dwa wieki swoją epokę w zro­zumieniu wagi europeizacji i unowocześ­nienia kraju i na tym właśnie polega jego wielkość. Dzięki jego dalekowzroczności Rosja, która w chwili obejmowania przez niego tronu była krajem ogromnie zacofa­nym, zdołała wyprzedzić większość krajów świata. (Jednakże na skutek bardzo szyb­kiego postępu, jaki nastąpił w Europie w XVIII i XIX w., Rosja pozostała mimo wszystko w tyle za krajami Europy Za­chodniej).

Szczególnie uderzający jest kontrast z Tur­cją, drugim ważnym państwem na wschod­nich krańcach Europy. Turcja i Rosja były krajami na wpół europejskimi. Przez dwa wieki poprzedzające panowanie Piotra Turcja była krajem wyżej rozwiniętym niż Rosja - zarówno pod względem militarnym oraz gospodarczym, jak i kulturalnym (tak zresztą było przez większą część dziejów tych państw). Jednak żaden sułtan turecki około 1700 r. nie zdał sobie sprawy ze znaczenia szybkiej europeizacji i nie skiero­wał swego kraju na tę drogę. Dlatego Rosja od czasu Piotra kroczyła szybkimi krokami naprzód, a w Turcji postęp następowa bardzo powoli. Dopiero w XX w. Kemal Atatürk wprowadził w Turcji program mo­dernizacji kraju, ale w tym czasie poziom przemysłu i edukacji był już w Rosji znacz­nie wyższy niż w Turcji.

Oczywiście, każdy obecnie uważa przewagę Rosjan nad Turkami za rzecz naturalną, ale załóżmy, że zamiast Piotra Wielkiego w Rosji w tym czasie zjawiłby się w Turcji jakiś wielki sułtan reformator. W takim wypadku to Turcja mogłaby być dzisiaj wielkim mocarstwem i panować w tym regionie świata, który stałby się pewnie Związkiem Azji Centralnej. (Mieszkańcami tego regionu świata są muzułmanie, połą­czeni bliższymi więzami z Turkami niż z Rosjanami).

Piotr Wielki nie należał do władców płyną­cych po prostu na fali zdarzeń; był człowie­kiem, który wyprzedzał swój czas. Jego dalekowzroczność przyczyniła się prawdo­podobnie do zmiany biegu historii i skiero­wania jej w takim kierunku, jakiego nie obrałaby, gdyby nie on. Wydaje mi się oczywiste, że z tej właśnie przyczyny Piotr zasługuje na umieszczenie go na naszej liście.

O miejscu Piotra zadecydowało w jakimś stopniu porównanie go z angielską królową Elżbietą I. Elżbieta cieszy się większym uznaniem, szczególnie na Zachodzie. Sądzę jednak, iż trudno byłoby mi przekonać nawet najbardziej obiektywnych Rosjan, że Elżbieta wywarła większy wpływ na bieg historii niż Piotr Wielki. Polityka Piotra była znacznie bardziej nowatorska i znacz­nie bardziej twórcza. Elżbieta spełniała po prostu pragnienia swych poddanych, nato­miast Piotr popchnął Rosjan na drogę, o jakiej nigdy poprzednio nie myśleli. Róż­nica pozycji Elżbiety i Piotra na naszej liście byłaby jeszcze większa, gdyby nie fakt, że w ciągu następnych stuleci Anglia odgry­wała znacznie większą rolę w świecie niż Rosja.


89

1393-1976

wiki

Mao Zedong poprowadził partię komunis­tyczną do zwycięstwa w walce o władzę w Chinach, a następnie przez dwadzieścia siedem lat kierował procesem gruntownej przebudowy tego wielkiego państwa.

Mao urodził się w 1893 r. we wsi Shaoshan w prowincji Hunan. Był synem zamożnego wieśniaka. W 1911 r., kiedy Mao był osiem­nastoletnim studentem, wybuchła rewolu­cja skierowana przeciwko podupadającej dynastii Qing, która panowała w Chinach od XVII w. Po paru miesiącach od wybu­chu rewolucji obalono cesarza oraz jego rząd i ogłoszono Chiny republiką. Niestety, przywódcy rewolucji nie zdołali utworzyć trwałego i zjednoczonego rządu; rewolucja stała się początkiem długotrwałego okresu destabilizacji i wojny domowej - okresu, który trwał aż do 1949 r.

W latach młodości poglądy Mao ulegały stałej radykalizacji; w 1920 r. był już zdecy­dowanym marksistą. W 1921 r. był jednym z dwunastu założycieli Komunistycznej Partii Chin (KPCh), jednakże dość powoli dochodził do najwyższych stanowisk; przy­wódcą partii został dopiero w 1935 r.

Droga KPCh do władzy była długa i trud­na. Partia poniosła dwie ciężkie porażki - w 1927 i 1935 r., ale mimo to zdołała przetrwać. Od 1935 r., kiedy sekretarzem został Mao, siły partii stale rosły. W 1947 r. partia była gotowa do ostatecznej walki z nacjonalistycznym rządem, na czele któ­rego stał Czang Kaj-szek. W 1949 r. siły komunistyczne zwyciężyły i KPCh zyskała pełną władzę nad całym kontynentalnym obszarem Chin.

Mao objął władzę w kraju, którym przez ponad trzydzieści osiem lat wstrząsały usta­wiczne wojny. Był to kraj biedny, zacofany, przeludniony, a większość społeczeństwa stanowili niepiśmienni i przywiązani do tradycji chłopi. Mao miał wówczas pięć­dziesiąt sześć lat i wyglądało na to, że zasadniczą część kariery życiowej ma już za sobą.

W rzeczywistości jednak okres największe­go znaczenia Mao dopiero się zaczynał. Jego polityka doprowadziła do tego, że w chwili jego śmierci w 1976 r. Chiny były zupełnie innym krajem. Jednym z na­stępstw wprowadzonych zmian było uno­wocześnienie kraju, co przejawiało się zwła­szcza w szybkim rozwoju przemysłu, na­stąpił również ogromny postęp w leczni­ctwie i szkolnictwie. Te zmiany, jakkolwiek bardzo istotne, nie zapewniłyby jednak Mao miejsca na naszej liście, takie same zmiany zaszły bowiem w tym samym okre­sie w paru innych krajach.

Drugim osiągnięciem rządów Mao było przekształcenie gospodarki Chin z kapitali­stycznej w socjalistyczną. Co prawda już w parę lat po śmierci Mao jego następca (Deng Xiaoping) zaczął wprowadzać pono­wnie elementy gospodarki wolnorynkowej. Trudno obecnie przewidzieć, czym się za­kończy proces odchodzenia od gospodarki socjalistycznej, wydaje się jednak zupełnie prawdopodobne, że w ciągu pięciu lub dziesięciu lat Chiny zrezygnują z socjalizmu i staną się znowu państwem kapitalistycz­nym. Z dzisiejszego punktu widzenia wy­gląda na to, że polityka gospodarcza Mao miała mniejsze znaczenie, niż to się kiedyś wydawało.

Początkowo Mao sądził, zgodnie z ideą Marksa, że robotnicy przemysłowi będą stanowili najsilniejszy trzon partii komuni­stycznej. W 1925 r. doszedł jednak do wniosku, że główną podporą partii, przy­najmniej w Chinach, staną się chłopi. Cała prowadzona przez niego polityka opierała się na tym właśnie wniosku; podczas długiej walki z siłami narodoworewolucyjnymi podstawowym oparciem dla Mao była za­wsze wieś. Lansował ten pogląd również wtedy, kiedy był głową państwa. Stalin w ZSRR kładł na ogół nacisk na rozwój przemysłowy, natomiast Mao przywiązy­wał większą wagę do rozwoju wsi i gospodarki rolnej. Niemniej jednak w okresie jego rządów w Chinach nastąpił wyraźny wzrost produkcji przemysłowej.

Naturalnie, ustrój polityczny, jaki wpro­wadził Mao, był ustrojem totalitarnym. Co najmniej 20 milionów jego rodaków - a zupełnie możliwe, że 30 milionów lub nawet więcej - padło ofiarą wprowadzone­go przez niego reżymu. Okres jego rządów jest prawdopodobnie najkrwawszym okresem w całej historii ludzkości. (Tylko Hitler, Stalin i Czyngis-chan mogą stanąć obok Mao do walki o ten „zaszczytny” tytuł). Po śmierci Mao nastąpiło pewne złagodzenie kursu, ale próby wprowadze­nia demokracji w Chinach są w dalszym ciągu bezwzględnie tłumione (teraz z kolei przez Deng Xiaopinga), czasami nawet bardzo okrutnie, czego przykładem jest masakra na placu Tiananmen w Pekinie w czerwcu 1989 r.

Oczywiście, nie tylko jeden Mao Zedong decydował o polityce rządów komunistycz­nych. Mao nigdy nie rządził jednoosobo­wo, w taki sposób jak Stalin w Związku Radzieckim. Jest jednak zupełnie oczywis­te, że od 1949 r. do śmierci Mao był najważniejszą osobą w rządzie chińskim.

Wydaje się, że to przede wszystkim Mao ponosi odpowiedzialność za politykę pro­wadzoną w okresie „wielkiego skoku” w końcu lat pięćdziesiątych. Polityka „wiel­kiego skoku” popierała pracochłonne me­tody produkcji, które można było stosować w małych przedsiębiorstwach prowadzo­nych przez organizacje rolnicze. Wielu ob­serwatorów uważa, iż polityka ta zakoń­czyła się niepowodzeniem (w każdym razie została w końcu zaniechana). Mao popierał także „rewolucję kulturalną”, skierowaną przeciwko opozycji złożonej z różnych czo­łowych osobistości chińskich. Można po­wiedzieć, że doszło wówczas niemal do wojny domowej między Mao i jego zwolen­nikami z jednej strony, a wpływową biuro­kracją partyjną - z drugiej.

Warto zwrócić uwagę, że kiedy rozpoczął się „wielki skok”, Mao miał około sześć­dziesięciu pięciu lat; miał dobrze ponad siedemdziesiąt, kiedy zaczęła się „rewolucja kulturalna”, i prawie osiemdziesiąt, kiedy zmienił dość radykalnie swoją politykę i za­czął nawiązywać kontakty ze Stanami Zjed­noczonymi.

Ocena długoterminowego oddziaływania współczesnych polityków na przyszłość sprawia zawsze ogromne trudności. W pier­wszym wydaniu tej książki umieściłem Mao na bardzo wysokiej pozycji, ponieważ przy­puszczałem, że wprowadzony przez niego w Chinach ustrój komunistyczny będzie ustrojem trwałym. Obecnie wydaje się to mało prawdopodobne. Wygląda na to, że Chiny odchodzą od socjalizmu, a dyktator­ski system władzy, który pozostawił po sobie Mao, wprawdzie nadal istnieje, ale nie wydaje się bardzo stabilny.

Za życia Mao wyglądało na to, że może on być równie ważną postacią jak Shi Huangdi. Obaj byli Chińczykami i architektami rewolucyjnych zmian w ich kraju. Wpływ Shi Huangdi przetrwał jednak przez dwa­dzieścia dwa wieki, natomiast wpływ Mao zanika w bardzo szybkim tempie.

Właściwiej będzie zatem porównać Mao z Leninem, który również żył w XX w. Mao wprowadził marksizm w Chinach, a Lenin - w Rosji. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że Mao ma większe znaczenie; ostatecznie ludność Chin jest ponad trzy­krotnie liczniejsza niż ludność Związku Radzieckiego. Lenin jednak działał wcześ­niej niż Mao, był dla Mao przykładem, wpływał na jego sposób myślenia. Lenin ponadto przyczynił się do powstania pier­wszego państwa komunistycznego w historii i dzięki temu miał ogromny wpływ na cały świat; jego oddziaływanie poza grani­cami własnego kraju było dużo większe niż wpływ Mao. Jeśli wziąć to pod uwagę, wydaje się, że Mao powinien się znaleźć na trochę niższej pozycji niż Lenin.


90

1561-1626

wiki

Mimo że przez długie lata był wybitnym angielskim politykiem i poświęcił większość swego czasu i energii na rozwijanie kariery politycznej, Francis Bacon znalazł się w tej książce tylko ze względu na swoje dzieła filozoficzne. Był zwiastunem nowej epoki w nauce, pierwszym wielkim filozofem, który zrozumiał, że nauka i technika mogą przekształcić świat; był także skutecznym rzecznikiem badań naukowych.

Bacon urodził się w Londynie w 1561 r.. pod panowaniem Elżbiety I. Był młodszym synem wysokiego urzędnika państwowego. Mając dwanaście lat wstąpił do Trinity College w Cambridge, nie uzyskał jednak dyplomu, ponieważ po trzech latach prze­rwał naukę. Mając szesnaście lat przez pewien czas pracował w ambasadzie angiel­skiej w Paryżu. Gdy miał osiemnaście lat, nagle zmarł jego ojciec, zostawiając mu w spadku bardzo skromną sumę pieniędzy. W tej sytuacji Bacon podjął studia pra­wnicze i w wieku dwudziestu jeden lat został członkiem adwokatury.

Wkrótce potem rozpoczął karierę politycz­ną. Mając dwadzieścia trzy lata został wy­brany do Izby Gmin. Choć miał wysoko postawionych krewnych i przyjaciół oraz odznaczał się wybitnymi zdolnościami, królowa Elżbieta nie chciała powierzyć mu jakiegoś poważnego czy dochodowego sta­nowiska. Jednym z powodów jej niechęci był zdecydowany protest Bacona przeciw­ko wprowadzeniu podatku, na którym kró­lowej bardzo zależało. Bacon żył na bardzo wysokiej stopie, stale był komuś winien pieniądze (raz nawet zaaresztowano go za długi) i raczej nie stać go było na taką niezależność w postępowaniu.

Bacon został przyjacielem i doradcą hrabie­go Essexa, popularnego młodego arysto­kraty mającego duże ambicje polityczne. Essex z kolei został przyjacielem i hojnym dobroczyńcą Bacona. Gdy jednak Essex, opanowany nadmierną ambicją, opracował plan zamachu na królową Elżbietę i za­znajomił z nim Bacona, ten ostrzegł go, że stawia lojalność wobec królowej na pierw­szym miejscu. Essex mimo to dokonał pró­by zamachu, zamach się nie udał, a Bacon odegrał czynną rolę w oskarżeniu hrabiego o zdradę. Essex został ścięty, natomiast udział Bacona w całej tej sprawie został na ogół oceniony bardzo nieprzychylnie.

Po śmierci królowej Elżbiety w 1603 r. Bacon został doradcą jej następcy, króla Jakuba I. Wprawdzie Jakub nie zawsze kierował się jego radami, cenił jednak Ba­cona i powierzał mu coraz poważniejsze stanowiska rządowe. W 1607 r. Bacon został prokuratorem skarbu (solicitor gene­ral), a w 1613 - kustoszem prawa (attorney general), w 1618 r. został mianowany kanc­lerzem (Lord Chancellor); stanowisko to odpowiadało z grubsza stanowisku prze­wodniczącego Sądu Najwyższego w Sta­nach Zjednoczonych. W tym samym roku otrzymał tytuł barona, a w 1621 r. - tytuł wicehrabiego.

Potem jednak nastąpiła klęska. Sprawując funkcję sędziego, Bacon przyjmował „pre­zenty” od stron stających w sądzie. Była to praktyka raczej powszechna, ale oczywiście bezprawna. Jego przeciwnicy polityczni w parlamencie wykorzystali okazję i spo­wodowali odsunięcie go od władzy. Bacon przyznał się do zarzucanych mu czynów, został uwięziony w Tower i musiał zapłacić dużą grzywnę. Został również dożywotnio pozbawiony prawa sprawowania urzę­dów publicznych. Król uwolnił go dość szy­bko z więzienia i darował mu grzywnę, ale kariera polityczna Bacona była skończona. Nie jest to oczywiście jedyny wypadek przyłapania wysoko postawionego polity­ka na przyjmowaniu łapówek lub na jakimś innym nadużyciu zaufania publicznego. Bardzo często osoby przychwycone na ta­kich czynach błagają o litość i bronią się utrzymując, że przecież każdy tak postępu­je. Jeśliby traktować poważnie taką obro­nę, oznaczałoby to, że nie można ukarać żadnego nieuczciwego polityka, dopóki nie ukarze się wszystkich jego poprzedników. Bacon inaczej skomentował wyrok wydany w jego sprawie: „Byłem najbardziej spra­wiedliwym sędzią, jaki sprawował urząd w Anglii przez ostatnie 50 lat, a to orzecze­nie jest najsprawiedliwszym wyrokiem, jaki wydał Parlament w ciągu ostatnich 200 lat”.

Wydawałoby się, że tak ożywiona działal­ność polityczna nie pozostawia czasu na nic innego, a jednak Bacon zawdzięcza długo­trwałą sławę i miejsce na naszej liście swoim dziełom filozoficznym, a nie działalności politycznej. Jego pierwszą liczącą się pracą były Eseje; kilka pierwszych ukazało się w 1597 r., a później doszły następne. Eseje napisane są jędrnym, świetnym stylem, za­wierają mnóstwo wnikliwych uwag nie tyl­ko na tematy polityczne, ale również na temat postaw ludzkich. Oto parę charak­terystycznych spostrzeżeń Bacona:

„Ludzie młodzi łatwiej znajdują nowe po­mysły, niż wydają trafny sąd o rzeczach, i lepiej wykonują rzeczy, niż poddają roz­wadze; łatwiej też tworzą nowe projekty, niż je systematycznie wykonują[...]. Ludzie dojrzałego wieku wysuwają zbyt wiele obie­kcji, namyślają się zbyt długo, ryzykują zbyt mało [...]. Najlepiej jest z pewnością zatrudniać łącznie młodych i starych [...] jako że zalety jednych i drugich będą mogły naprawiać ich strony ujemne [...]” (O mło­dości i wieku dojrzałym). „Kto ma żonę i dzieci, ten dał zakładników losowi [...]” (O małżeństwie i życiu samotnym). (Sam Bacon był żonaty, dzieci nie miał).

Najpoważniejsze prace Bacona poświęcone są filozofii nauki. Zamierzał napisać ogro­mne dzieło Instauratio Magna (Wielka od­nowa), które miało się składać z sześciu części. W pierwszej części Bacon chciał dać przegląd ówczesnego stanu nauki, druga miała stanowić opis nowej metody badań naukowych, trzecia - zawierać zbiór da­nych empirycznych, czwarta - przedstawić przykłady stosowania jego nowej metody naukowej, piąta - zawierać pewne wnioski wstępne i wreszcie ostatnia część miała być zestawieniem wyników naukowych uzys­kanych dzięki zastosowaniu nowej metody Bacona. Nic dziwnego, że ten wspaniały plan - prawdopodobnie najbardziej ambi­tne zamierzenie od czasów Arystotelesa - nigdy nie został w pełni zrealizowany. Dwa traktaty: O dostojeństwie i postępach nauk wydany w 1605 r. (De Dignitate et Augmentis Scientiarum - wydanie łacińskie z 1623 r.) i Novum Organum (1620) można uważać za pierwsze dwie części zamierzone­go dzieła.

Novum Organum (czyli Nowe narzędzie) jest chyba najsłynniejszym dziełem Bacona. Jest to w istocie apel, wezwanie do stosowa­nia empirycznych metod w badaniach nau­kowych. Według Bacona przyjęta prak­tyka, w której polega się całkowicie na dedukcyjnej logice Arystotelesa, nie ma sensu, konieczne jest wprowadzenie nowej, indukcyjnej metody badań. Wiedza nie stanowi punktu wyjścia dla wyciągania drogą dedukcji wniosków uogólniających, lecz jest raczej celem, do którego dążymy. Chcąc zrozumieć świat, należy go najpierw obserwować. Najpierw zbierz fakty - mówi Bacon - a następnie poprzez wnioskowanie indukcyjne wyciągnij z nich wnioski uogól­niające. Wprawdzie naukowcy nie prze­strzegają w pełni indukcyjnej metody Baco­na, jednakże głoszona przez niego general­na teza o decydującym znaczeniu obser­wacji i doświadczeń w badaniach nauko­wych stanowi od tej pory podstawę nauko­wego poznania.

Ostatnim dziełem Bacona była Nowa Atlan­tyda, opis utopijnej rzeczpospolitej zaj­mującej fantastyczną wyspę na Pacyfiku. Mimo że miejsce akcji przypomina Utopię sir Thomasa Morusa, główna idea książki Bacona różni się od Utopii. W książce Bacona powodzenie i dobrobyt tej idealnej republiki są bezpośrednim rezultatem sku­pienia wysiłku na pracach badawczych. Oczywiście, Bacon pośrednio daje do zro­zumienia czytelnikom, że inteligentne wy­korzystanie badań naukowych może do­prowadzić do tego, iż mieszkańcy Europy będą równie zamożni i szczęśliwi, jak miesz­kańcy mitycznej wyspy.

Można śmiało powiedzieć, że Bacon był pierwszym prawdziwie nowoczesnym filo­zofem. Jego podejście miało charakter świe­cki, a nie religijny (chociaż głęboko wierzył w Boga). Kierował się rozumem, a nie przesądami, był empirystą, a nie scholas­tykiem roztrząsającym nieistotne problemy logiczne. W polityce był realistą, a nie teoretykiem. Choć posiadał wykształcenie klasyczne i był obdarzony talentem literac­kim, odnosił się z wielkim uznaniem do nauk przyrodniczych i techniki.

Był lojalnym Anglikiem, ale jego myśl sięgała daleko poza granice jego własnego kraju. Wyróżniał trzy rodzaje ambicji:

„Pierwszą jest ambicja tych, którzy pragną narzucić swoją władzę w swym rodzinnym kraju; taka ambicja jest prostacka i zwyrod­niała. Drugą jest ambicja tych, którzy tru­dzą się, by rozciągnąć władzę ich kraju i jego panowanie na innych ludzi; taka ambicja jest z pewnością bardziej godna, ale nie mniej chciwa. Jeżeli jednak człowiek usiłuje rozciągnąć władzę i panowanie rasy ludzkiej na wszechświat, to taka ambicja [...] jest niewątpliwie zarówno zdrowsza, jak i szlachetniejsza niż dwie poprzednie”.

Mimo że Bacon był apostołem nauk przy­rodniczych, sam nie zajmował się badania­mi ani nie śledził postępu, jakiego dokonali w tej dziedzinie jego współcześni. Nie znał Napiera (który wprowadził logarytmy) ani Keplera, ani nawet swojego rodaka Wil­liama Harveya. Bacon słusznie przypusz­czał, że ciepło jest formą ruchu - jest to ważna koncepcja naukowa - ale odrzucał teorię Kopernika. Należy jednak pamiętać, że Bacon nie usiłował przedstawić pełnego i poprawnego zbioru praw naukowych; próbował jedynie dokonać przeglądu tego, co należy jeszcze wyjaśnić. Jego naukowe hipotezy miały służyć tylko jako punkt wyjścia dla dalszych prac, nie traktował ich jako ostatecznego rozwiązania.

Bacon nie był pierwszym człowiekiem, który doceniał zalety wnioskowania indukcyj­nego, i nie on pierwszy zrozumiał, że społe­czeństwo może czerpać korzyści z nauki, ale nikt przed nim nie rozpowszechniał tych poglądów tak szeroko i z takim entuzjaz­mem. A ponadto, po części dlatego, że Bacon był tak dobrym pisarzem, po części zaś - ponieważ był znanym politykiem, jego zdanie na temat nauki miało ogromną siłę oddziaływania. Kiedy w 1662 r. założono w Londynie Towarzystwo Królewskie dla popierania nauki, założyciele stwierdzili, że inspiracją dla nich był Bacon. Pisząc wcza­sach francuskiego oświecenia Wielką En­cyklopedię Francuską, jej główni twórcy, tacy jak Diderot i d'Alembert, twierdzili, że to Francis Bacon pobudził ich do podjęcia tego zadania. A jeżeli Novum Organum i Nową Atlantydę czyta się obecnie rzadziej niż kiedyś, to tylko dlatego, że przesłanie tych książek zostało powszechnie zaakcep­towane.


91

1863-1947

wiki

Ford, znany amerykański przemysłowiec, przyczynił się w większym stopniu niż kto­kolwiek inny do rozwoju masowej produk­cji samochodów, dzięki czemu znacznie podniósł poziom życia we własnym kraju, a później na całym świecie.

Ford, urodzony w pobliżu Dearborn w sta­nie Michigan, nigdy nie uczęszczał do szko­ły średniej. Po ukończeniu szkoły podsta­wowej pracował jako uczeń mechanika w Detroit, później jako monter, a następnie mechanik. Był jeszcze zupełnie młodym człowiekiem, kiedy w 1885 r. Karl Benz i Gottlieb Daimler (pracując niezależnie od siebie) skonstruowali samochód i zaczęli go produkować i sprzedawać.

Ford natychmiast zainteresował się tym nowym „pojazdem bezkonnym” i w 1896 r. zbudował samochód według swojego własnego projektu. Mimo jego talentów pierw­sze dwa założone przez niego przedsiębiors­twa nie osiągnęły powodzenia i gdyby Ford zmarł w wieku czterdziestu lat, można byłoby uznać jego życie za nieudane.

Ale Ford łatwo się nie poddawał. W 1903 r. spróbował jeszcze raz i to trzecie przedsię­biorstwo przyniosło mu wreszcie bogact­wo, sławę i trwałe znaczenie. Szybko zdo­byty sukces był głównie wynikiem pod­stawowej koncepcji Forda, która, jak to stwierdzono w dawnym ogłoszeniu, polega­ła na „zbudowaniu i wypuszczeniu na ry­nek samochodu zaprojektowanego specjal­nie do codziennego użytku - przydatnego w interesach, dla celów zawodowych i ro­dzinnych; [...]maszyny, która wzbudzi za­chwyt mężczyzn, kobiet i dzieci, a to dzięki małym wymiarom, prostocie, bezpieczeńst­wu, pełnej wygodzie jazdy i - co wcale nie bagatelne - wyjątkowo umiarkowanej ce­nie, umożliwiającej nabycie go tysiącom ludzi, którzy nie mogli nawet marzyć o wy­daniu bajecznych sum żądanych za inne samochody”.

Wcześniejsze modele Forda, chociaż cał­kiem niezłe, nie spełniały tak surowych wymagań. Zbliżył się do nich dopiero słyn­ny „model T”, wypuszczony w roku 1908. Był to na pewno samochód cieszący się ogromnym uznaniem, większym niż jaki­kolwiek inny dotychczas produkowany. Ford wyprodukował i sprzedał ponad 15 milionów egzemplarzy tego modelu.

Już wcześniej Ford zrozumiał, że po to, by sprzedawać samochody po niskiej cenie, powinien radykalnie obniżyć koszty produ­kcji. Mając to na celu, wprowadził do przedsiębiorstwa cały szereg niezwykle wy­dajnych metod produkcji, między innymi: (a) w pełni zamienne części, (b) daleko idący podział pracy i (c) taśmę produkcyj­ną. Wszystkie te zabiegi miały na celu zwiększenie wydajności poszczególnych ro­botników.

Najważniejsze, jak sądził Ford, jest to, by robotnik nie tracił czasu na przynoszenie potrzebnych mu materiałów i części, a na­wet na podnoszenie ich z podłogi przed rozpoczęciem montażu. Ford tak zorgani­zował pracę, aby wszystko, co potrzebne, było dostarczane bezpośrednio na stano­wiska pracy; części do montażu dostar­czano za pomocą przenośników taśmo­wych, pochylni lub suwnic. Części poja­wiały się przed robotnikiem na wysokości jego talii, tak by mógł on wykonać przewi­dziane operacje w jak najkrótszym czasie. Działania te były stale starannie analizo­wane w celu znalezienia jeszcze lepszego, jeszcze bardziej wydajnego sposobu pracy. Bardziej złożone zadania zostały podzielo­ne na proste czynności, tak aby mógł je wykonywać nawet niewykwalifikowany robotnik, i to bez długiego okresu przy­uczania (nie wszyscy bowiem są inteligen­tni, wykształceni i całkowicie sprawni).

Żadne z tych usprawnień nie było oryginal­nym pomysłem Forda. Części wymienne stosował już Eli Whitney przeszło sto lat wcześniej; o wysoko wydajnych metodach pracy pisał i nawoływał do ich wprowa­dzania dobrze znany specjalista z dziedzi­ny wydajności pracy, Frederick Winslow Taylor; taśmy produkcyjne wprowadziło już w owym czasie parę małych przedsię­biorstw. Ford był jednak pierwszym du­żym wytwórcą, który z pełnym przekona­niem i zapałem wykorzystał te metody pracy.

Wyniki były zadziwiające. W 1908 r. naj­tańszy „model T” sprzedawano po 825 do­larów. W 1913 r. cena zeszła do 500 do­larów, w 1916 r. cenę obniżono dalej, do 360 dolarów, a wreszcie w 1926 r. cena detaliczna osiągnęła najniższy poziom - 290 dolarów. W miarę obniżania się ceny sprzedaż szła ostro w górę. Stany Zjed­noczone stały się „państwem na kołach”, a Ford został najbogatszym człowiekiem świata.

W miarę wzrostu wydajności pracy Forda stać było na podnoszenie robotnikom pen­sji. W 1914 r. zaskoczył cały przemysłowy świat podniesieniem płacy minimalnej do pięciu dolarów dziennie - była to ol­brzymia suma jak na owe czasy, ponad dwukrotnie większa, niż wynosił poprzed­nio średni zarobek w zakładach Forda. Z czasem wprowadzona przez Forda wyż­sza tabela płac zaczęła być stosowana w ca­łym kraju; nastąpił koniec ubóstwa robot­ników przemysłowych, obecnie zalicza się ich do klasy średniej.

Nowości wprowadzone przez Forda wy­warły wielki wpływ na przemysł. Ford nie trzymał w sekrecie stosowanych metod pro­dukcji masowej, wręcz przeciwnie, bardzo chętnie publikował informacje na ten te­mat. Inni wytwórcy, zachęceni jego powo­dzeniem, szli w ślady Forda. Nowe metody przyczyniły się do olbrzymiego wzrostu produkcji najpierw w kraju, a potem na całym świecie.

Po zdobyciu bogactwa Ford zaczął się udzielać w różnych akcjach politycznych, lecz wyniki działalności na tym polu przy­niosły mu rozczarowanie. Energiczne wy­siłki na rzecz pokoju, podejmowane przez niego na początku I wojny światowej, trafi­ły w próżnię. W latach dwudziestych Ford zaangażował się w kampanię antysemicką, co bardzo zaszkodziło jego dobremu imie­niu; na koniec publicznie odwołał swoje oskarżenia. W latach trzydziestych zaciekle zwalczał wprowadzanie związków zawodo­wych do swoich zakładów, co tylko wzbu­dziło niechęć pracowników i nic przyniosło firmie żadnych korzyści. W końcu Ford zaniechał i tej walki.

Te ostatnie działania wpłynęły wprawdzie niekorzystnie na opinię o nim, jednakże nie miały żadnego znaczenia dla świata i nie zmieniły oceny jego roli. Ford wprowadził rewolucyjne metody produkcji przemysło­wej, które przyczyniły się do ogromnego wzrostu produkcji i poprawy poziomu ży­cia robotników.


92

ok. 371 - ok. 289 p.n.e.

wiki

Chiński filozof Mengzi (w formie zlatynizowanej Mencjusz) był najwybitniejszym kontynuatorem filozofii Konfucjusza. Przez wiele stuleci w Chinach wysoko ce­niono jego nauki wyłożone w traktacie Księga Mengzi. Nazywano go często „dru­gim mędrcem”, to znaczy drugim pod względem mądrości po Konfucjuszu, który żył około 200 lat wcześniej.

Mengzi urodził się około 371 r. p.n.e. w ma­łym państwie Zou (Tsou), położonym w dzi­siejszej prowincji Shandong (Szantung), w Chinach. Urodził się w ostatnim okresie dynastii Zhou (Czou), zwanym przez Chiń­czyków Epoką Walczących Królestw z uwa­gi na polityczny rozpad Chin, który nastąpił w tym czasie. Mengzi wychował się w trady­cji konfucjanizmu i zdecydowanie popierał poglądy oraz ideały tej szkoły. Z czasem Mengzi sam został uczonym i filozofem cenionym za własne osiągnięcia.

Dużą część swego dojrzałego życia Mengzi spędził na podróżowania po Chinach. Udzielał porad różnym władcom; paru z nich z pełnym szacunkiem potraktowało jego rady. Przez pewien czas był nawet urzędnikiem w państwie Qi (Ci), na ogół jednak nie miał żadnego stałego stanowiska, dzięki któremu wywierałby jakiś polityczny wpływ. W 312 r. p.n.e., mając pięćdziesiąt dziewięć lat. powrócił do rodzinnego państ­wa Zou. w którym pozostał do końca życia. Rok jego śmierci jest niepewny,prawdopo­dobnie zmarł w 289 r. p.n.e.

Już za życia Mengzi miał swoich zwolen­ników. Wpływ na Chiny wywarł głownie dzięki traktatowi Księga Mengzi, gdzie wy­łożył zasady swojej doktryny. Niewykluczo­ne, że jego uczniowie w prowadzili pewne zmiany redakcyjne, jednak nie ulega żadnej wątpliwości, że prezentuje ona przede wszys­tkim poglądy Mengzi.

Wydźwięk traktatu jest idealistyczny i op­tymistyczny, odzwierciedla niewzruszone przekonanie autora, że człowiek jest z natury dobry. Pod wieloma względami opinie Men­gzi są zbliżone do poglądów Konfucjusza; Mengzi był również całkowicie przekonany, że rządy króla winny się opierać na przykła­dzie moralnym, a nie na stosowaniu przemo­cy. Mengzi był jednak w większym niż Konfucjusz stopniu człowiekiem ludu. Jed­nym z jego najbardziej znanych powiedzeń jest zdanie: „Niebiosa widzą tak. jak ludzie widzą; niebiosa słyszą tak, jak ludzie słyszą”. Mengzi podkreślał, że w każdym państwie najważniejszy jest lud, a nie jego władca. Obowiązkiem władcy jest dbać o dobrobyt swoich poddanych, powinien on być ich przewodnikiem moralnym i zapewnić im odpowiednie warunki egzystencji. Mengzi opowiadał się między innymi za takimi zasadami polityki państwa, jak swoboda handlu, niskie podatki, zachowanie zaso­bów naturalnych, sprawiedliwszy podział dóbr niż ówcześnie istniejący oraz opieka państwa nad ludźmi starymi i niepełno­sprawnymi. Uważał, że władza króla po­chodzi z nieba, ale król, który nie dba o dobrobyt swojego ludu, traci ten „man­dat niebios” i może być obalony. Ponieważ druga część tego stwierdzenia uchyla pierw­szą. Mengzi w istocie twierdził (na długo przed Johnem Lockiem), że lud ma prawo podnieść bunt przeciwko niesprawiedliwe­mu władcy. Pogląd ten zyskał w Chinach powszechną aprobatę.

Ogólnie biorąc, przez większą część na­szych dziejów ten rodzaj polityki, za któ­rym opowiadał się Mengzi, cieszył się więk­szym uznaniem poddanych niż rządzących. Nic zatem dziwnego, że propozycje Mengzi nie zostały przyjęte przez ówczesnych wład­ców chińskich. Z biegiem czasu coraz więcej uczonych konfucjańskich i zwykłych Chiń­czyków podzielało jego poglądy. Sława Mengzi, już przedtem duża, wzrosła w Chi­nach jeszcze bardziej w okresie rozwoju neokonfucjanizmu w XI i XII w.

Oczywiście, na Zachodzie Mengzi nie ode­grał żadnej roli, i to nic tylko dlatego, że pisał w języku chińskim; ostatecznie traktat Daodejing (Tao-te-cing), napisany przez Laozi mniej więcej w tym samym czasie co Księga Mengzi, został wielokrotnie prze­tłumaczony na różne języki europejskie. Wynika to po prostu z tego, że poglądy przedstawione w Daodejing interesują bar­dzo wiele ludzi, natomiast stosunkowo nie­wielu mieszkańców Zachodu uważa, że idee zawarte w Księdze Mengzi są rzeczywiście oryginalne i głębokie.

Na pewno twierdzenie, że rząd będzie ota­czał opieką ludzi starych i niepełnospraw­nych, brzmi pociągająco, podobnie jak opowiadanie się za niskimi podatkami. Ale polityk amerykański, który stwierdzi, że jest zwolennikiem obu tych zasad, a nie poda szczegółów ich realizacji, nie zyska prawdopodobnie zaufania ani na prawicy, ani na lewicy. Podobnie Mengzi twierdził jednocześnie, iż jest za sprawiedliwszym podziałem dóbr i za wolnym handlem oraz niskimi podatkami, nic zastanawiając się nigdy nad tym. że zasady te mogą być ze sobą sprzeczne. Zarzuty te mogą się wyda­wać niesprawiedliwe w stosunku do Men­gzi, który ostatecznie nigdy nie kandydo­wał do Kongresu. Nie można odrzucać całkowicie filozofa, który przedstawia zbiór cennych (choć czasem niespójnych) ogólnych zasad, nawet jeżeli nie wskazuje szczegółowego sposobu rozwiązania ich wzajemnych sprzeczności. Trzeba jednak przyznać, że w dłuższej perspektywie filozo­fowie tacy, jak na przykład Machiavelli, wyrażający swoje podstawowe poglądy jaś­niej niż Mengzi, wywarli większy wpływ na myśl ludzką.

Pisma Mengzi miały jednak na pewno duży wpływ na Chińczyków. Jego znaczenie dla konfucjanizmu nie jest wprawdzie tak wiel­kie, jak znaczenie św. Pawła dla chrześ­cijaństwa (chociażby dlatego, że Mengzi brakowało tej niezwykłej umiejętności krzewienia swoich poglądów, którą miał św. Paweł), był on jednak bezsprzecznie niezwykle wpływowym pisarzem. Przez dwadzieścia dwa wieki jego poglądy były starannie studiowane w państwie, w któ­rym zamieszkuje ponad 20% ludności świa­ta. Tak wielki wpływ miało naprawdę nie­wielu filozofów.


93

ok. 628 ok. 551 p.n.e.

wiki

Zaratustra (w języku greckim Zoroaster), prorok irański, był założycielem zoroastryzmu - religii, która trwała 2500 lat i nawet jeszcze dziś ma swoich wyznawców. Był autorem hymnów (Gatha), które stanowią najstarszą część Awesty, świętego pisma zoroastryzmu.

Znane są tylko ogólne zarysy biografii Zaratustry. Prawdopodobnie urodził się około 628 r. p.n.e. na terenie obecnego północnego Iranu. Prawie nic nie wiadomo o wczesnych latach jego życia. W wieku dojrzałym krzewił stworzoną przez siebie religię. Początkowo spotykał się z oporami, ale gdy miał około czterdziestu lat, udało mu się nawrócić na swoją wiarę króla Vishtaspę, władcę państwa w północno-wschodniej części Iranu. Od tego czasu król był jego przyjacielem i protektorem. Według irańskiej tradycji Zaratustra żył siedemdziesiąt siedem lat, a zatem można przyjąć, że zmarł około 551 r. p.n.e.

Teologia zoroastryzmu jest interesującym połączeniem monoteizmu z dualizmem. Według Zaratustry istnieje tylko jeden pra­wdziwy bóg, Ahura Mazda (w języku średnioperskim Ormuzd). Ahura Mazda („Pan Mądry”) nawołuje do prawości i praw­domówności. Zoroastrianie wierzą także w istnienie ducha zła, Angra Mainju (w języku średnioperskim Aryman), który jest uosobieniem zła i fałszu. W rzeczywistym świecie toczy się nieustająca walka między siłami Ormuzda a siłami Arymana. Każdy człowiek ma wolność wyboru; może stanąć po stronie Ormuzda lub Arymana. Obecnie między obydwoma przeciwnikami panuje niemal równowaga, ale zoroastrianie wie­rzą, że w przyszłości zwyciężą siły Ahury Mazdy. Zoroastryzm głosi również wiarę w istnienie życia po śmierci.

Etyka zoroastryzmu podkreśla znaczenie prawości i prawdomówności. Religia ta nie uznaje ascezy ani celibatu. Zoroastrianie praktykują różne interesujące obrzędy reli­gijne; niektóre z nich związane są z kultem ognia, na przykład w ich świątyniach stale płonie święty ogień. Najbardziej uderzającą praktyką religijną jest usuwanie ciał zmar­łych; zwłok się nie grzebie ani nie pali, lecz układa się w specjalnych wieżach, pozo­stawiając na pożarcie sępom. (Wystarczy parę godzin, aby ptaki zostawiły tylko nagie kości).

Mimo że zoroastryzm ma wiele wspólnego z wcześniejszą religią irańską, wydaje się, że za życia Zaratustry nie zyskał zbyt szerokiego zasięgu. W połowie VI w. p.n.e., to znaczy mniej więcej wtedy, kiedy zmarł Zaratustra. Cyrus Wielki wcielił do Persji obszar, gdzie prorok spędził życie. W ciągu następnych dwóch stuleci zoroastryzm zo­stał przyjęty przez królów perskich i zyskał dość licznych wyznawców. Po zdobyciu Persji przez Aleksandra Wielkiego w dru­giej połowie IV w. p.n.e. doszło do głębo­kiego kryzysu tej religii. W końcu jednak Persowie odzyskali polityczną niezależ­ność, zmalały wpływy hellenistyczne i zoro­astryzm znowu odżył. W okresie panowa­nia dynastii Sasanidów zoroastryzm stał się państwową religią Persji.

Po podbojach arabskich większa część ludności przeszła stopniowo na islam (w pewnych przypadkach odbywało się to pod naciskiem, ale na ogół muzułmanie tolerowali istniejące wcześniej religie). Około X w. część pozostałych jeszcze wyznawców zoroastryzmu uciekła z Iranu na Ormuz, wyspę w Zatoce Perskiej. Stam­tąd oni sami lub ich potomkowie powęd­rowali do Indii, gdzie założyli małą kolo­nię; ze względu na pochodzenie Hindusi nazwali ich parsami. W Indiach żyje obec­nie ponad sto tysięcy parsów, większość mieszka w Bombaju lub w jego pobliżu, tworząc tam dość zamożną społeczność. W Iranie zoroastryzm nigdy nie zniknął całkowicie, jednakże grupa jego wyznaw­ców jest niewielka, liczy zaledwie około dwudziestu tysięcy osób.

Obecnie wyznawców zoroastryzmu w świe­cie jest mniej niż mormonów czy scjentystów. Mormonizm i religia scjentystów po­wstały stosunkowo niedawno, natomiast w ciągu minionych wieków wyznawców zoroastryzmu było w sumie dużo więcej niż wyznawców obu tych relatywnie nowych religii. Dlatego w książce umieściliśmy Zaratustrę, a pominęliśmy Josepha Smitha i Mary Baker Eddy.

Zoroastryzm wpłynął ponadto na inne reli­gie. Jego wpływy widać w judaizmie i chrze­ścijaństwie, a przede wszystkim w maniche­izmie, religii założonej przez proroka Maniego. Mani zapożyczył z zoroastryzmu koncepcję walki dobrego i złego ducha i stworzył na tej podstawie złożoną i nie­zwykle interesującą teologię manicheizmu. Przez pewien czas założona przez niego religia liczyła się w skali światowej, ale z biegiem czasu całkowicie obumarła.

Zoroastryzm jest jedną z najstarszych reli­gii, jednakże w zasadzie ograniczał się za­wsze do określonego regionu, nigdy nie stal się religią o światowym zasięgu. Jego zna­czenie jest zatem nieporównywalne ze zna­czeniem takich religii, jak buddyzm, chrześ­cijaństwo czy islam.


94

1533-1603

wiki

Królowa Elżbieta I uważana jest powszech­nie za najznakomitszego monarchę w histo­rii Anglii. Czterdziestopięcioletnie panowa­nie Elżbiety było okresem ekonomicznego rozwoju kraju i wspaniałego rozkwitu lite­ratury; w tym czasie Anglia przekształciła się w największą światową potęgę morską. Elżbieta panowała w okresie, w którym władcy Anglii byli władcami rzeczywistymi, a nie figurantami, i dlatego zasługuje w peł­ni na to, by przypisać jej znaczny udział w osiągnięciach złotego wieku w Anglii.

Elżbieta urodziła się w 1533 r. w Greenwich w Anglii. Ojcem jej był król Henryk VIII, który wprowadził do kraju reformację, ma­tką - Anna Boleyn, druga żona Henryka VIII. Anna została ścięta w 1536 r., a parę miesięcy później Parlament uznał Elżbietę, mającą wówczas trzy lata, za dziecko z nieprawego łoża. (Takiego zdania byli zawsze niemal wszyscy angielscy katolicy, którzy nie uznawali rozwodu Henryka z pierwszą żoną). Mimo tej uchwały Elżbieta wycho­wywała się na dworze królewskim i otrzy­mała staranne wykształcenie.

Henryk VIII zmarł w 1547 r., gdy Elżbieta miała trzynaście lat. Rządy władców Anglii panujących przez następne jedenaście lat nie były zbyt szczęśliwe. Edward VI, przyrodni brat Elżbiety, panował w latach 1547-1553. W czasie jego panowania rząd zdecydowa­nie faworyzował protestantów. Królowa Maria I, panująca przez następne pięć lat, uznawała zwierzchność papieża i wspierała odbudowę katolicyzmu. Za jej panowania protestantyzm był prześladowany, około 300 protestantów poniosło nawet śmierć. (Właśnie z tego powodu nadano królowej niepochlebny przydomek „Maria Krwa­wa”). Także Elżbieta została aresztowana i wtrącona do więzienia w Tower. Wpraw­dzie później ją uwolniono, jednak życie jej przez pewien czas było w niebezpieczeńst­wie. Śmierć Marii (w 1558 r.) i objęcie tronu przez dwudziestopięcioletnią Elżbietę powi­tano w Anglii z powszechną radością.

Młoda królowa stanęła w obliczu wielu poważnych problemów, wśród których znajdowały się: wojna z Francją, napięte stosunki ze Szkocją i Hiszpanią, trudna sytuacja finansowa i - przesłaniające wszyst­ko inne - głębokie podziały religijne angiels­kiego społeczeństwa.

Elżbieta najpierw zajęła się tym ostatnim problemem. Wkrótce po objęciu przez nią tronu zostały uchwalone Acts of Suprema­cy and Uniformity (1559 r.), które uczyniły z anglikanizmu religię państwową. Decyzja ta zadowalała umiarkowanych protestan­tów, natomiast dla purytanów była zbyt mało radykalna. Mimo sprzeciwu puryta­nów z jednej strony, a katolików z drugiej Elżbieta przez cały czas swego panowania utrzymywała niewzruszenie kompromis z 1559 r.

Sytuację komplikowały dodatkowo okoli­czności związane z Marią, królową Szkocji. Maria, zmuszona do opuszczenia Szkocji, schroniła się w Anglii, wkrótce jednak z rozkazu Elżbiety została uwięziona. De­cyzja Elżbiety nic była bezzasadna. Maria była katoliczką i miała prawo do dziedzi­czenia tronu po Elżbiecie; oznaczało to. że w razie buntu zakończonego powodzeniem lub w wypadku zabójstwa Elżbiety Anglia miałaby znowu na tronie katolicką królo­wą. Była to zupełnie realna groźba: w czasie dziewiętnastu lat pobytu Marii w więzieniu wykryto kilka spisków skierowanych prze­ciw Elżbiecie i istnieją poważne dowody na to, że Maria w nich uczestniczyła. W końcu w 1587 r. Maria została skazana na śmierć. Mimo wewnętrznych oporów Elżbieta pod­pisała wyrok śmierci; jej ministrowie i więk­szość członków Parlamentu już dużo wcze­śniej domagali się egzekucji Marii.

Konflikt religijny naprawdę narażał Elż­bietę na niebezpieczeństwo. W 1570 r. pa­pież Pius V rzucił na nią klątwę i nakazał, by ustąpiła z tronu, a w 1580 r. papież Grzegorz XIII ogłosił, że zabójstwo królo­wej nie byłoby grzechem. Sytuacja ta miała jednak dla Elżbiety także korzystne strony. W ciągu całego jej panowania protestanci obawiali się odrodzenia katolicyzmu w An­glii; obawę tę wykorzystała Elżbieta, przed­stawiając siebie jako zaporę przeciwko na­wrotowi katolicyzmu. Był to jeden z waż­nych powodów popularności, jaką cieszyła się wśród angielskich protestantów.

Elżbieta prowadziła bardzo zręczną poli­tykę zagraniczną. Już w 1560 r. zawarła traktat edynburski. który zapewnił pokojo­we rozwiązanie sporów ze Szkocją. Zakoń­czyła wojnę z Francją i stosunki między dwoma państwami stopniowo ulegały po­prawie. Jednocześnie narastał jednak kon­flikt z Hiszpanią. Elżbieta pragnęła unik­nąć wojny, jednakże biorąc pod uwagę wojujący katolicyzm ówczesnej Hiszpanii wojna między Hiszpanią a protestancką Anglią była prawdopodobnie nieuniknio­na. Sprawę przesądził bunt w Holandii skierowany przeciwko hiszpańskim rzą­dom; uczestnikami buntu byli głównie pro­testanci, którym Elżbieta udzieliła pomocy. Elżbieta nie dążyła do wojny. Większość Anglików, a także jej ministrowie i Par­lament - wszyscy oni wykazywali znacznie większy zapał do wojny niż ona. Takie nastawienie poddanych sprawiło, że kiedy w końcu w latach osiemdziesiątych XVI w. wybuchła wojna z Hiszpanią, Elżbieta mo­gła liczyć na silne poparcie społeczne.

Elżbieta całymi latami rozbudowywała an­gielskie siły morskie. Przygotowując się do najazdu na Anglię, król hiszpański Filip II wystawił szybko ogromną flotę, zwaną hi­szpańską Armadą. W skład Armady wcho­dziło wprawdzie niemal tyle okrętów, ile liczyła flota angielska, ale Armada posiada­ła znacznie mniej marynarzy, a ponadto marynarze angielscy byli staranniej wyćwi­czeni, ich okręty zaś były lepsze i miały większą siłę ognia. Wielka bitwa morska stoczona w 1588 r. skończyła się dotkliwą porażką hiszpańskiej Armady. W wyniku tego zwycięstwa Anglia stała się czołową potęgą morską świata i pozycję tę utrzyma­ła aż do XX w.

Elżbieta zawsze prowadziła rozważną poli­tykę finansową, co sprawiło, że w począt­kowych latach jej panowania sytuacja finansowa korony brytyjskiej była znakomi­ta. Konflikt z Hiszpanią kosztował jednak bardzo dużo i w ostatnich latach rządów Elżbiety stan skarbca był kiepski. Ale choć koronie brakowało pieniędzy, to kraj jako całość był bardziej zamożny niż w momen­cie wstąpienia Elżbiety na tron.

Czterdzieści pięć lat panowania Elżbiety (1558-1603) uważa się często za złoty wiek Anglii. W tym czasie żyło kilku najwięk­szych pisarzy angielskich łącznie z Edwar­dem de Vere'em (znanym pod pseudoni­mem „William Szekspir”). Rozwój ten jest z pewnością w jakiejś mierze zasługą Elż­biety; to ona pomogła teatrowi Szekspi­rowskiemu pokonać opory władz miejskich Londynu, to ona udzieliła hojnego wspar­cia finansowego de Vere'owi. Rozkwit na­stąpił jednak głównie w dziedzinie literatu­ry; muzyka czy malarstwo rozwinęły się nieporównanie słabiej.

W epoce elżbietańskiej Anglicy podjęli da­lekomorskie podróże badawcze. Organizo­wano wyprawy do Rosji, Martin Frobisher i John Davis szukali przejścia północ­no-zachodniego na Daleki Wschód. Sir Francis Drake opłynął świat (1577-1580), zawijając w czasie tej podróży do Kalifor­nii. Podejmowano również, choć bez powo­dzenia, próby założenia osad angielskich w Ameryce Północnej (sir Walter Raleigh i inni).

Największym chyba niedociągnięciem Elż­biety była jej niechęć do rozstrzygnięcia problemu sukcesji; mało tego, że nie wyszła za mąż, to nie wyznaczyła nawet następcy tronu. (Być może obawiała się, że jakakol­wiek osoba wyznaczona na następcę tronu może szybko okazać się niebezpiecznym rywalem). Bez względu na to, jakimi powo­dami się kierowała nie wyznaczając następ­cy, gdyby umarła w młodym wieku (a nawet obojętnie kiedy, ale przed śmiercią Marii, królowej Szkocji), Anglia prawdopodobnie pogrążyłaby się w wojnie domowej o sukce­sję. Na szczęście dla Anglii Elżbieta dożyła siedemdziesięciu lat. Na łożu śmierci wy­znaczyła na swojego następcę Jakuba VI, króla Szkocji. Wybór nie był zbyt udany, mimo że dzięki niemu nastąpiło połączenie Anglii i Szkocji pod wspólnym berłem. Zarówno Jakub, jak i jego syn, Karol I, byli zbyt despotyczni jak na gust Anglików, toteż w połowie stulecia wybuchła wojna domowa.

Elżbieta stanowiła przykład niezwykle in­teligentnego i przewidującego polityka. By­ła ostrożna i przywiązana do tradycji. Wy­kazywała wyraźną niechęć do wojny i roz­lewu krwi, ale w razie potrzeby potrafiła być stanowcza. Podobnie jak jej ojciec, sprawowała władzę współpracując, a nie walcząc z Parlamentem. Nie wyszła za mąż i publicznie twierdziła, że zachowała dzie­wictwo, co zapewne było prawdą. Posądze­nie jej o nienawiść do mężczyzn byłoby jednak błędem; wręcz przeciwnie, lubiła mężczyzn i ich towarzystwo sprawiało jej przyjemność. Umiała dobierać sobie minis­trów — na pewno część zasług w jej osiąg­nięciach należy przypisać Williamowi Cecilowi (lordowi Burghley), który był głów­nym doradcą królowej od 1558 r. aż do końca swego życia w 1598 r.

Podsumowując, można wymienić następu­jące podstawowe osiągnięcia Elżbiety. Po pierwsze, bez poważnego rozlewu krwi przeprowadziła Anglię przez drugie sta­dium reformacji. (Szczególnie uderzający jest kontrast z Niemcami, gdzie w czasie wojny trzydziestoletniej, w latach 1618--1648, zginęło 25% ludności). Łagodząc urazy między katolikami i protestantami udało jej się utrzymać jedność narodu. Po drugie, jej czterdziestopięcioletnie panowa­nie, zwane wiekiem elżbietańskim, uważane jest powszechnie za złoty wiek jednego z największych państw świata. Po trzecie, w czasie jej panowania Anglia stała się wielką potęgą i pozostała nią przez następ­ne stulecia.

Elżbieta jest wyjątkiem na naszej liście. W zasadzie w książce tej figurują wielcy nowatorzy bądź ludzie, którzy wprowadzili do polityki nowe idee czy też dokonali w niej wyraźnego zwrotu. Elżbieta nie była nowatorką, jej polityka była na ogół ostroż­na i zachowawcza, a mimo to za jej pano­wania nastąpił znacznie większy postęp niż za panowania większości władców, którzy świadomie dążyli do zmian.

Elżbieta nie próbowała zajmować się bez­pośrednio rozwiązywaniem dokuczliwego problemu podziału kompetencji między Pa­rlamentem i monarchą, ale unikając des­potyzmu przyczyniła się prawdopodobnie w większym stopniu do rozwoju demo­kracji brytyjskiej, niż osiągnęłaby to przez ogłoszenie demokratycznej konstytucji. Nie szukała sławy wojennej ani nie dążyła do stworzenia wielkiego imperium (i rze­czywiście, pod panowaniem Elżbiety Ang­lia nie była imperium), pozostawiła jednak królestwu najsilniejszą flotę na świecie i po­łożyła podwaliny pod olbrzymie imperium, jakim stała się Anglia w późniejszym okre­sie.

Wielkie imperium zamorskie Wielkiej Bry­tanii powstało jednak już po śmierci Elż­biety, a jego szybki wzrost nastąpił długo po okresie jej panowania. W tworzeniu imperium ważną rolę odegrało wielu innych ludzi i z pewnością jego powstanie było naturalnym skutkiem ogólnej ekspan­sji Europy oraz rezultatem geograficznego położenia Anglii. Należy również pamiętać, że inne kraje europejskie położone nad Oceanem Atlantyckim (Francja, Hiszpa­nia, a nawet Portugalia) także utworzyły duże imperia zamorskie.

Łatwo też można przesadzić w ocenie roli Elżbiety w obronie Anglii przed zagroże­niem ze strony Hiszpanii. Gdy ocenia się to dzisiaj, nie wydaje się, aby Hiszpania za­grażała w jakimś poważniejszym stopniu niepodległości Anglii. Należy pamiętać, że wynik bitwy między flotą angielską a hisz­pańską Armadą ani przez chwilę nie budził wątpliwości. (Anglicy nie stracili nawet jednego okrętu!). Ponadto, gdyby nawet Hiszpanom udało się wysadzić wojska w Anglii, jest w istocie mało prawdopodob­ne, by udało im się podbić całą wyspę. Nigdzie w Europie hiszpańskie wojska nie odnosiły większych sukcesów; jeżeli Hisz­panom nie udało się stłumić buntu nawet w małej Holandii, to oczywiste jest, że nie mieli żadnych szans na zdobycie Anglii. Ponadto w XVI w. angielski nacjonalizm był już tak rozbudzony, że Hiszpanie nie mogli liczyć na podbicie wyspy.

Na jakim miejscu na naszej liście należy zatem umieścić Elżbietę? W zasadzie jest to postać o znaczeniu lokalnym i narzuca się porównanie jej z Piotrem Wielkim. Biorąc pod uwagę fakt, że Piotr był bardziej nowa­torski niż Elżbieta i skierował Rosję na zupełnie nową drogę rozwoju, byłoby mi bardzo trudno przekonać nawet bezstron­nych Rosjan, że Elżbieta powinna być umieszczona wyżej niż Piotr. Z drugiej strony, uwzględniając ogromną rolę, jaką odgrywała Anglia i Anglicy przez parę stuleci po panowaniu Elżbiety, byłoby błę­dem umieszczenie jej daleko za Piotrem. W każdym razie pewne jest, że tylko niewiel­ka garstka monarchów w historii osiągnęła tyle, co Elżbieta lub Piotr.


95

1931-

wiki

Najważniejszym wydarzeniem politycznym ostatnich czterdziestu lat jest rozpad Zwią­zku Radzieckiego i załamanie się komuniz­mu. Komunizm - który przez dziesiątki lat groził, że zawładnie całym światem - zała­muje się z zaskakującą szybkością i wy­gląda na to, że zmierza w kierunku „śmiet­nika historii”. W tym zdumiewającym pro­cesie załamania i upadku jeden człowiek odegrał kluczową rolę, a mianowicie Mi­chaił Gorbaczow, który stał na czele Związ­ku Radzieckiego przez ostatnie sześć lat jego istnienia (1985-1991). Gorbaczow urodził się w 1931 r. we wsi Priwolnoje w obwodzie stawropolskim na południu Rosji. Jego dzieciństwo przypa­dło na lata najbardziej brutalnej dyktatury Józefa Stalina, jednego z najkrwawszych tyranów w historii. Dziadek Michaiła, Andriej, spędził dziewięć lat w obozie karnym, zwolniono go dopiero w 1941 r., na parę miesięcy przed wkroczeniem Niemiec na teren Związku Radzieckiego. Michaił był za młody, by walczyć w II wojnie świato­wej, natomiast w wojsku służył jego ojciec, starszy brat poległ na froncie, a Priwolnoje było okupowane przez Niemców przez blis­ko osiem miesięcy.

Żadne z tych wydarzeń nie zahamowało kariery Michaiła. Miał znakomite wyniki w szkole. W wieku piętnastu lat został członkiem Komsomołu (Komunistycznego Związku Młodzieży), przez cztery lata pra­cował jako kierowca kombajnu zbożowe­go. W 1950 r. wstąpił na wydział prawa uniwersytetu w Moskwie, dyplom otrzymał w 1955 r. Na uniwersytecie został członkiem partii komunistycznej (w 1952 r.), tam też poznał swoją przyszłą żonę. Raise Maksimownę Titorenko. Pobrali się wkrótce po skończeniu studiów, mają jedną córkę, Ire­nę.

Po otrzymaniu dyplomu Gorbaczow po­wrócił do Stawropola i rozpoczął karierę w aparacie partyjnym. Stopniowo awan­sował; w 1970 r. został pierwszym sek­retarzem obwodowego komitetu partyjne­go, a w następnym roku awansował na członka Komitetu Centralnego partii ko­munistycznej. Następnym poważnym awansem było przeniesienie do Moskwy, gdzie objął stanowisko sekretarza Komite­tu Centralnego do spraw rolnictwa. W 1979 r. Gorbaczow został zastępcą członka Biura Politycznego (które w rzeczywistości sprawowało rządy w Związku Radziec­kim), na pełnoprawnego członka Biura wybrano go w 1980 r.

Wszystkie te awanse miały miejsce w okre­sie (1964-1982), w którym na czele Związ­ku Radzieckiego stał Leonid Breżniew. Po śmierci Breżniewa nastąpił krótki okres rządów Andropowa (1982-1984) i Czernienki (1984-1985). W ciągu tych lat Gor­baczow umacniał swoją pozycję w Biurze Politycznym. Czernienko zmarł 11 marca 1985 r. i już następnego dnia Gorbaczow został wybrany na jego następcę na stano­wisku sekretarza generalnego partii. (Wprawdzie wyniki głosowania w Biurze Politycznym były tajne, ale krążyły pogło­ski, że wybrano go przewagą bardzo nie­wielkiej liczby głosów nad Wiktorem Griszynem, który reprezentował konserwaty­wny nurt w partii. Jakże odmiennie mogła­by się potoczyć historia, gdyby tylko dwie lub trzy osoby głosowały inaczej!).

W odróżnieniu od większości przywódców radzieckich przed objęciem funkcji sekreta­rza generalnego Gorbaczow dużo podróżo­wał (do Francji w 1966 r., Włoch w 1967 r., Kanady w 1983 r., Anglii w 1984 r.), toteż kiedy wybrano go na to stanowisko, wiele ludzi z Zachodu miało nadzieję, że Gor­baczow będzie bardziej nowoczesnym i li­beralnym przywódcą niż jego poprzednicy. Nadzieje te się spełniły, nikt jednak nie przypuszczał, że reformy przeprowadzane będą tak szybko, a ich zakres będzie tak duży.

W okresie, w którym Gorbaczow obej­mował stanowisko sekretarza generalnego, Związek Radziecki miał szereg poważnych problemów do rozwiązania, a sytuację po­garszał kryzys finansowy spowodowany olbrzymimi wydatkami na zbrojenia. Ma­jąc nadzieję na zakończenie wyścigu zbro­jeń, Gorbaczow bez ociągania przyjął pro­pozycję prezydenta Stanów Zjednoczonych Ronalda Reagana, by zorganizować spot­kanie na szczycie. Obaj przywódcy spotkali się czterokrotnie: w Genewie (1985), w Rey­kjavik (1986), w Waszyngtonie (1987) i w Moskwie (1988). Największym osiąg­nięciem było porozumienie o ograniczeniu zbrojeń podpisane w grudniu 1987 r. Było to pierwsze porozumienie, na podstawie którego oba mocarstwa rzeczywiście zredu­kowały ilość posiadanej broni atomowej, tak więc np. wszystkie pociski rakietowe średniego zasięgu zostały całkowicie wyco­fane z uzbrojenia!

Następnym pociągnięciem, które zmniej­szyło napięcie w stosunkach międzynaro­dowych, była decyzja Gorbaczowa wycofa­nia żołnierzy radzieckich z Afganistanu. Wojska radzieckie wkroczyły do Afganis­tanu w 1979 r., w okresie władzy Breżniewa, i początkowo odnosiły dość duże sukcesy. Później, kiedy Reagan postanowił dostar­czyć partyzantom afgańskim pociski rakie­towe ziemia-powietrze typu Stinger (które w dużym stopniu ograniczyły skuteczność działania radzieckich sił powietrznych), sy­tuacja uległa zmianie i siły radzieckie ugrzę­zły w przewlekłych, bezskutecznych wal­kach. Cały świat krytykował radziecką in­wazję na Afganistan, wojna pociągała za sobą ogromne koszty i wywoływała nieza­dowolenie społeczeństwa radzieckiego, ale Breżniew, Andropow i Czernienko (a po­czątkowo także Gorbaczow) nie chcieli się wycofać, obawiając się politycznej utraty twarzy. W końcu jednak Gorbaczow po­stanowił przerwać tę fatalną sytuację i na początku 1988 r. podpisał porozumienie w sprawie wycofania wszystkich wojsk ra­dzieckich. (Operacja ta została zakończona w uzgodnionym terminie, to jest w lutym 1989 r.).

Zmiany, jakie nastąpiły w polityce zagrani­cznej, były zaskakujące, jednak najwięcej wysiłku Gorbaczow poświęcił zmianom w polityce wewnętrznej. Od samego począt­ku świadomy był tego, że konieczny jest program zasadniczej pieriestrojki (przebu­dowy), mający na celu poprawę wydajności radzieckiej gospodarki. Jednym z na­stępstw tej przebudowy było znaczne ogra­niczenie władzy partii komunistycznej (któ­ra poprzednio sprawowała pełną kontrolę nad rządem). W odniesieniu do gospodarki program przebudowy dopuszczał istnienie prywatnych przedsiębiorstw w niektórych działach gospodarki.

Należy zwrócić uwagę, że Gorbaczow za­wsze podkreślał, iż stosuje się wiernie do wskazań Marksa i Lenina i opowiada się stanowczo za socjalizmem. Jego celem - jak mówił - jest jedynie reforma systemu ko­munistycznego po to, by mógł sprawniej funkcjonować.

Najbardziej rewolucyjną zmianą była, być może, polityka głasnosti, czyli jawności, którą Gorbaczow wprowadził w 1989 r. Jednym z przejawów głasnosti była zmiana polityki informacyjnej władz; rząd zaczął przekazywać więcej rzetelnych informacji dotyczących swojej działalności i wydarzeń interesujących opinię publiczną. Innym przejawem było umożliwienie osobom pry­watnym i środkom masowego przekazu swobodnego wypowiadania się na tematy polityczne. Publikowanie poglądów, któ­rych ujawnienie parę lat wcześniej groziło karą więzienia (a za czasów Stalina nawet karą śmierci), w okresie głasnosti stało się czymś zupełnie powszechnym. Dziennika­rze radzieccy mogli teraz krytykować poli­tykę rządu, partię komunistyczną, wyso­kich urzędników państwowych, a nawet samego Gorbaczowa!

Następnym ważnym krokiem ku demokratyzacji ZSRR były zorganizowane w 1989 r. wybory powszechne do nowego parlamen­tu radzieckiego - Rady Deputowanych Ludowych. Nie były to oczywiście wolne wybory w pojęciu zachodnim: 90% kan­dydatów było członkami rządzącej partii komunistycznej, żadna inna partia polity­czna nie miała prawa do udziału w wybo­rach. Wybory były jednak tajne, głosujący mieli możliwość wyboru między kilkoma kandydatami, a głosy zostały uczciwie poli­czone. Od chwili przejęcia władzy przez komunistów w 1917 r. były to wybory najbardziej zbliżone do prawdziwie wol­nych wyborów.

Wyniki wyborów były bliskie - tak bliskie, jak na to pozwoliła ordynacja wyborcza - odmowy wotum zaufania dla partii ko­munistycznej. Wielu przywódców wiernych poprzedniej linii partii (łącznie z kilkoma, którzy nie mieli konkurentów!) przepadło w wyborach, natomiast przeszli zdeklaro­wani dysydenci.

Mimo że w ZSRR wprowadzano tak rady­kalne reformy, nikt nie spodziewał się, że w latach 1989-1990 w Europie Wschodniej nastąpią zmiany na miarę kataklizmu. Cały ten obszar od końca II wojny światowej był okupowany przez wojska radzieckie, a pod koniec lat czterdziestych w Bułgarii, Rumu­nii, Polsce, na Węgrzech, w Czechosłowacji i Niemczech Wschodnich wprowadzone zostały rządy komunistyczne, całkowicie podporządkowane Związkowi Radzieckie­mu. Rządy te nie cieszyły się na ogół poparciem społeczeństwa, ale przywódcy tych krajów, wspierani przez tajną policję i wojsko, dzierżyli władzę ponad czterdzie­ści lat. Jeżeli nawet dochodziło do wybuchu powstania i udawało się obalić jakiegoś komunistycznego tyrana - jak to miało miejsce na Węgrzech w 1956 r. - to wojska radzieckie szybko przywracały władzę komunistów. Mimo że wybory w Polsce w czerwcu 1989 r. wykazał) wyraźnie, jak zniko­mym poparciem cieszą się komuniści w tym regionie, to jeszcze we wrześniu 1989 r. wydawało się. że panowanie komunistycz­ne - i radzieckie - w Europie Wschodniej jest nie zagrożone. Tymczasem już pod koniec tegoż roku cały system zawalił się jak domek z kart.

Kłopoty zaczęły się w Niemczech Wschod­nich. Od 1961 r. osławiony Mur Berliński uniemożliwiał przejście z Berlina Wschod­niego do Zachodniego. Wielu Niemców z Niemiec Wschodnich, usiłując przedostać się na Zachód, zginęło przy próbie sfor­sowania muru. Przez cale lata mur był ponurym symbolem, świadectwem, że Nie­mcy Wschodnie - i faktycznie wszystkie kraje komunistyczne są właściwie olbrzy­mim obozem karnym. Przekroczenie gra­nicy w jakimś innym miejscu i przedostanie się na Zachód było również niemożliwe, ponieważ rząd Niemiec Wschodnich osło­nił całą granicę zasiekami z drutu kolczas­tego i polami minowymi, wprowadził sys­tem alarmów i patrole wojskowe, a wszyst­ko po to. by wyłapać ewentualnych ucieki­nierów W 1988 i 1989 r. wielu Niemcom z Niemiec Wschodnich udało się uciec droga pośrednią: wyjeżdżali najpierw do innego kraju wschodnioeuropejskiego (co było dozwolone), a z niego przedostawali się na Zachód.

W październiku 1989 r. Erich Honecker - twardy, bezkompromisowy komunista, rządząc) od widu lat w Niemczech Wscho­dnich - próbował udaremnić ten sposób ucieczki. Parę dni później miały miejsce masowe demonstracje w Berlinie Wschod­nim na znak protestu przeciwko działa­niom podjętym przez Honeckera. W czasie tego kryzysu Gorbaczow, który akurat składał wizytę w Berlinie, nalegał na Hone­ckera, by nie zwlekał z wprowadzaniem reform, ostrzegał go przed tłumieniem de­monstracji siłą i dał mu jasno do zro­zumienia, że wojska radzieckie (w tym czasie w Niemczech Wschodnich stacjono­wało 380 000 żołnierzy radzieckich) nie wezmą udziału w walce przeciw ludności Niemiec Wschodnich.

Stanowisko Gorbaczowa zapobiegło krwa­wej interwencji wschodnioniemieckiej poli­cji i wojska, a jednocześnie podniosło de­monstrantów na duchu. Po paru dniach fala masowych demonstracji ogarnęła ko­lejne miasta Niemiec Wschodnich. Hone­cker został zmuszony do ustąpienia ze stanowiska. Nie uspokoiło to jednak na­strojów, ponieważ jego następcą został ró­wnież komunista (Egon Krenz), a granice pozostały zamknięte. Masowe demonstra­cje trwały dalej. W końcu Krenz 9 listopada ogłosił, że Mur Berliński zostanie otwarty, a Niemcy ze Wschodu będą mogli swobod­nie przechodzić na Zachód!

Niewiele decyzji w historii wywołało tyle radości oraz tak błyskawiczne i doniosłe skutki. W ciągu paru dni kilka milionów Niemców ze Wschodu przeszło przez grani­ce, by zobaczyć na własne oczy, jak wy­gląda życie na Zachodzie. To. co zobaczyli, przekonało ich. że czterdziestoczteroletnie panowanie komunistów pozbawiło ich i wolności, i dobrobytu.

Otwarcie Muru Berlińskiego jest dosko­nałym potwierdzeniem słuszności powie­dzenia filozofa, że liczą się nie fakty, lecz sposób, w jaki ludzie je odbierają. Przez pierwsze parę dni po ogłoszeniu decyzji Krenza Mur Berliński był nadal fizycznie nie naruszony i w zasadzie rząd Niemiec Wschodnich mógł w każdej chwili ponow­nie zamknąć granicę, ale ludzie zachowy­wali się tak jak gdyby granica była otwarta na stałe, a ponieważ każdy zachowywał się w ten sam sposób, odnosiło się wrażenie, że mur faktycznie został już usunięty!

W całej Europie Wschodniej ludzie zarea­gowali na zburzenie Muru Berlińskiego w podobny sposób, jak Francuzi dwa wieki wcześniej zareagowali na zburzenie Bastylii: był to niezaprzeczalny dowód, że tyrani stracili wreszcie moc ciemiężenia narodu. We wszystkich krajach Europy Wschodniej ludzie powstawali przeciwko swoim panom i obalali komunistyczne rzą­dy, które tak długo nad nimi panowały.

Wkrótce po wydarzeniach berlińskich (10 listopada 1989 r.) został zmuszony do ustąpienia Todor Żiwkow, który przez trzydzieści pięć lat żelazną ręką rządził Bułgarią.

Tydzień później masowe demonstracje roz­poczęły się w Pradze, stolicy Czechosłowa­cji. Prezydent Gustav Husak ustąpił 10 grud­nia, a partia komunistyczna zrzekła się władzy. Miejsce Husaka zajął Vaclav Ha­vel, znany dysydent, który kilka pierwszych miesięcy tego samego roku spędził w więzie­niu jako więzień polityczny!

Zmiany na Węgrzech nastąpiły jeszcze wcześniej. W październiku rząd zalegalizo­wał partie opozycyjne, 26 listopada odbyły się wolne wybory, w których nowe partie zdecydowanie pokonały komunistów, a ci bez rozlewu krwi wyrzekli się swojej wła­dzy.

Najszybciej potoczyły się wydarzenia w Pol­sce; u schyłku roku przeciwnicy komuniz­mu, zwycięzcy wyborów czerwcowych, po­stanowili konsekwentnie i do końca pozbyć się socjalizmu i wprowadzić od 1 stycznia 1990 r. gospodarkę wolnorynkową.

Egon Krenz w Niemczech Wschodnich miał prawdopodobnie nadzieję, że otwarcie granic uspokoi opozycję i zakończy falę protestów. Stało się inaczej. Protesty trwały nadal i w końcu Krenz 3 grudnia 1989r. ustąpił ze stanowiska głowy państwa. Czte­ry dni później rząd wyraził zgodę na wolne wybory (w których, czego się można było spodziewać, komuniści ponieśli dotkliwą porażkę).

Ostatnim bastionem komunizmu w Euro­pie była Rumunia, gdzie zwolennik twar­dych rozwiązań, dyktator Nicolae Ceauses­cu nie miał zamiaru wyrzec się władzy; gdy w Timisoarze doszło do demonstracji prze­ciwko jego panowaniu, kazał wojsku strze­lać do tłumu. Demonstracje trwały jednak nadal, wkrótce objęły również inne miasta. 25 grudnia Ceausescu został obalony, ujęty i stracony. Upadł ostatni kamień domina w Europie Wschodniej.

Wydarzenia te, już same w sobie doniosłe, szybko doprowadziły do dalszych poważ­nych następstw, a mianowicie: (1) wycofa­nia wojsk radzieckich z Czechosłowacji i Węgier; (2) prawdziwie wolnych wyborów w wyzwolonych państwach (na ogół partie komunistyczne uzyskiwały w nich bardzo złe wyniki); (3) odejścia od marksizmu w kilku innych państwach, których interesy uzależnione były od ZSRR (na przykład w Mongolii i Etiopii); (4) zjednoczenia Niemiec (w październiku 1990 r.).

Były to niezwykle ważne zmiany, ale jeszcze większe znaczenie miał szybki rozwój ru­chów niepodległościowych w ZSRR. Wbrew nazwie Związek Socjalistycznych Republik Radzieckich nigdy nie był związ­kiem dobrowolnym. Był właściwie spad­kobiercą starego rosyjskiego imperium rzą­dzonego przez carów, zbiorowiskiem lu­dów scalonych drogą podbojów. („Wiezie­nie narodów” - tak określał, imperium carskie mieszkańcy Zachodu). Wiele grup narodowościowych pragnęło odzyskać nie­zależność, podobnie jak pragnęli wolność, mieszkańcy dawnych zamorskich imperiów Wielkiej Brytanii. Francji czy Holandii.

Publiczne uzewnętrznianie tych tęsknot nie było możliwe ani za żelaznych rządów Stalina, ani też za czasów jego następców, których rządy były wprawdzie mniej bez­względne, ale nadal sprawowane silną ręką. Z nastaniem głasnosti Gorbaczowa można było wreszcie otwarcie mówić o narodowych dążeniach i nie trzeba było długo czekać na powstanie zorganizowanych ru­chów narodowościowych. Zaczęły się nie­pokoje w Estonii. Łotwie i Mołdawii oraz w paru innych republikach radzieckich. Pierwszego wyłomu dokonała malutka Lit­wa. Po wyborach powszechnych, w których zasadniczym zagadnieniem była kwestia niepodległości, 11 marca 1990 r. parlament litewski jednoznacznie opowiedział się za całkowitą niezależnością kraju od ZSRR. Formalnie Litwini mieli pełne prawo do takiej deklaracji, od dziesięcioleci bowiem istniała w konstytucji radzieckiej klauzula przyznająca każdej republice prawo do wystąpienia ze Związku, jednakże przed Gorbaczowem wszyscy byli zawsze przeko­nani, że każda próba skorzystania z tego prawa będzie stłumiona z całą stanowczoś­cią, a ci, którzy ją podejmą, poniosą surowe konsekwencje.

Reakcja Gorbaczowa była interesująca. Szybko ogłosił, że deklaracja Litwinów jest bezprawna, zagroził strasznymi konsek­wencjami, jeżeli nie zostanie odwołana, narzucił embargo gospodarcze i dla zade­monstrowania siły polecił, by wojska ra­dzieckie przemaszerowały przez stolicę Lit­wy. Jednakże nie użył wojska, by przemocą zmusić do uległości wyłamującą się repub­likę, nie kazał strzelać, nie uwięził nawet litewskich przywódców (co z pewnością zrobiłby Stalin).

Litwa jest małym państwem i sama nie przedstawia istotnego znaczenia dla Zwią­zku Radzieckiego ani pod względem mili­tarnym, ani gospodarczym, natomiast ogromne znaczenie miał przykład, jakiego dostarczyła. Fakt, że próba wystąpienia ze Związku nie została błyskawicznie zdła­wiona, wzbudził nadzieję i dodał odwagi narodom innych republik. Po dwóch mie­siącach parlament Łotwy uchwalił dekla­rację niezależności od ZSRR, a 12 czerwca 1990 r. Rosyjska FSRR (największa repu­blika Związku Radzieckiego) ogłosiła swoją „suwerenność” - co wprawdzie nie było równoznaczne z deklaracją niepod­ległości, ale w praktyce miało podobne znaczenie. Do końca roku każda z piętnas­tu republik Związku Radzieckiego ogłosi­ła deklarację niepodległości lub suweren­ności.

Zupełnie zrozumiałe, że wielu konserwaty­wnych przywódców partii komunistycznej i dowódców armii radzieckiej z dużym niepokojem obserwowało te zmiany, wy­wołane działaniami Gorbaczowa (lub ich brakiem w sytuacjach krytycznych). W sier­pniu 1991 r. kilku z nich podjęło próby zamachu stanu. Gorbaczow został aresz­towany i wydawało się, że przywódcy za­machu zdołają zahamować wiele wprowa­dzonych przez niego reform. Zamachu nie poparli jednak inni wybitni przywódcy Związku Radzieckiego, a zwłaszcza stojący na czele Republiki Rosyjskiej Borys Jelcyn - nic poparła go również większość ludno­ści i po paru dniach zamach się załamał.

Po nieudanym zamachu wydarzenia zaczę­ły się toczyć z zadziwiającą szybkością. Partię komunistyczną pozbawiono władzy, zdelegalizowano, a jej majątek przejęło państwo. Do końca roku wystąpiły ze Związku Radzieckiego wszystkie republiki i ZSRR został formalnie rozwiązany. Przy­wódcy, którzy pragnęli jedynie zreformo­wać ustrój komunistyczny, zostali odsunię­ci przez tych - między innymi przez Jelcyna - którzy dążyli do całkowitej likwidacji tego ustroju. Sam Gorbaczow zrezygnował ze swojego stanowiska w grudniu 1991 r.

Wszystko to prowadzi nas do pytania: w jakim stopniu Gorbaczow osobiście spo­wodował zmiany, które nastąpiły w czasie pełnienia przez niego obowiązków sekreta­rza generalnego? W okresie jego przywództwa wprowadzo­no w ZSRR różne reformy gospodarcze. Wydaje mi się jednak, ze pod tym względem zasługi Gorbaczowa są niewielkie. Ogólnie biorąc, reformy zostały mu narzucone przez wyraźnie widoczne niepowodzenia ustroju radzieckiego, a w dodatku realizo­wane przez mego zmiany miały zbyt mały zakres i wprowadzone były zbyt późno. Faktem jest że główna przyczyna upadku Gorbaczowa stały się w końcu właśnie złe wyniki gospodarki radzieckiej.

Gorbaczow zasługuje jednak na duże uzna­nie za jego rolę w procesie wyswobodzenia Europy Wschodniej. Sześć państw wyzwo­liło się spod władzy Związku Radzieckiego i tej zmiany nie da się już cofnąć. Nie ma wątpliwości co do osobistego wpływu Gor­baczowa na to, co się wydarzyło. Ruch na rzecz reform, który powstał w Europie Wschodniej, rozwijał się dzięki procesowi liberalizacji, jaki nastąpił w samym Związ­ku Radzieckim. Ruch ten wzmacniały rów­nież parokrotnie powtarzane oświadczenia Gorbaczowa, że pragnie on, by kraje Euro­py Wschodniej szły swoją własną drogą. W kluczowym momencie, w październiku 1989 r., kiedy rozpoczęły się masowe demonstracje w Niemczech Wschodnich, Gorba­czow interweniował osobiście. W podob­nych okolicznościach poprzedni przywód­cy radzieccy zawsze ściągali wojsko i tłumili bunt za każdą cenę. A jednak w paździer­niku 1989 r. Gorbaczow przekonywał Ho­neckera, by nie rozpędzać demonstracji siłą, czego konsekwencje już znamy. Podo­bnie rezygnacja Gorbaczowa z próby zdła­wienia siłą zrewoltowanej Litwy szybko doprowadziła do secesji pozostałych repub­lik.

Duże znaczenie ma również rola, jaką ode­grał Gorbaczow w procesie rozbrojenia i doprowadzenia do końca zimnej wojny. Wiele ludzi sugeruje, że znaczną zasługę za to należy przypisać Ronaldowi Reaganowi. Według nich, po pierwsze, Reagan udowo­dnił, iż Stany Zjednoczone są w stanie znacznie łatwiej niż Związek Radziecki wytrzymać koszt wyścigu zbrojeń, co ode­grało ważną rolę w nakłonieniu przywód­ców radzieckich do zakończenia zimnej wojny. Po drugie, według argumentacji zwolenników tego poglądu, skoro do zawar­cia układu konieczne są dwie strony, to sukces w podpisaniu porozumienia w spra­wie ograniczenia zbrojeń powinien być przypisany co najmniej w takiej samej czę­ści Reaganowi co Gorbaczowowi.

Pogląd ten byłby słuszny w wypadku, gdy­by winę za utrzymywanie zimnej wojny ponosiły w równym stopniu Stany Zjed­noczone co Związek Radziecki. Było jed­nak inaczej. Zimna wojna spowodowana była militarnym ekspansjonizmem Stalina i jego następców, podczas gdy Ameryka w zasadzie ograniczyła się do działań obronnych. Dopóki przywódcy radzieccy uporczywie trwali przy swoich marzeniach o narzuceniu światu ustroju komunistycz­nego, Zachód nie miał żadnego sposobu na zakończenie konfliktu (najwyżej mógł się poddać). Natomiast w momencie, gdy po­jawił się przywódca radziecki gotowy do rezygnacji z ekspansjonistycznych dążeń, rzekomo nie mająca końca zimna wojna szybko wygasła.

Gorbaczow zasługuje na jeszcze większe uznanie za wprowadzone przez niego zmia­ny w polityce wewnętrznej Związku Ra­dzieckiego. Osłabienie władzy partii komu­nistycznej, rozwój głasnosti, ogromny wzrost zakresu wolności słowa, ogólna de­mokratyzacja kraju - wszystkie te zmiany nie zaszłyby tak daleko, gdyby nie polityka Gorbaczowa. Polityka głasnosti nie była spowodowana naciskiem opinii publicznej lub naleganiami innych członków Biura Politycznego partii. Była to idea Gorbaczo­wa; lansował ją i popierał mimo poważnej opozycji.

I to chyba przede wszystkim głasnost' przy­czyniła się do upadku radzieckiego ustroju. To doprawdy zadziwiające, że tak rewolu­cyjna zmiana została przeprowadzona dob­rowolnie, bez wyraźnego przymusu (przy­najmniej jak do tej pory). Z pewnością niemała w tym zasługa polityki Gorbaczowa i sposobu, w jaki sprawował władzę.

Jak już powiedziałem, Gorbaczow nigdy nie zmierzał świadomie do osiągnięcia tego, co stało się najpoważniejszym skutkiem jego działania (a więc zjednoczenia Nie­miec, rozpadu Związku Radzieckiego i upadku komunizmu). Nie zmniejsza to jednak jego znaczenia. Znaczenie przywód­cy politycznego - lub jakiejkolwiek innej osoby - określają skutki jego działań, a nie zamiary.

Oczywiście, wiele innych ludzi (w większo­ści zagorzałych przeciwników komunizmu) przyczyniło się do klęski marksizmu: dawni komuniści, jak Arthur Koestler i Whittaker Chambers, którzy zwracali uwagę Zachodu na prawdziwą naturę radzieckiego ustroju; radzieccy dysydenci, jak Andriej Sacharow i Aleksandr Sołżenicyn, którzy z naraże­niem życia wypowiadali swoje poglądy w Związku Radzieckim; powstańcy, jak rebelianci w Afganistanie, Angoli i Nikara­gui, którzy z uporem walczyli o to, by nie dopuścić do umocnienia się władzy komu­nistycznej w ich krajach; przywódcy polity­czni w Stanach Zjednoczonych, jak Harry Truman i Ronald Reagan, którzy wykorzy­stywali amerykańską broń i środki finan­sowe oraz przykład Stanów Zjednoczonych jako kraju wolności i dobrobytu po to, aby powstrzymać rozpowszechnianie się komu­nizmu i w końcu go pokonać.

A jednak, mimo wysiłków podejmowanych przez wszystkich tych ludzi (i wielu innych), w 1985 r., kiedy Gorbaczow obejmował stanowisko sekretarza generalnego, nikt nie przypuszczał, że koniec komunizmu i radzieckiego imperium jest tak bliski. Prawdopodobnie gdyby w 1985 r. na przy­wódcę państwa radzieckiego wybrano no­wego Lenina lub Stalina, do tej pory na czele ZSRR staliby ludzie dzierżący re­presyjną władzę i toczyłaby się zimna woj­na.

Ale w 1985 r. na przywódcę Związku Radzieckiego wybrano Michaiła Gorba­czowa, a nie Stalina. Mimo że Gorbaczow nigdy nie dążył do rozpadu Związku Ra­dzieckiego i likwidacji partii komunistycz­nej, która rządziła ZSRR od czasu jego powstania, polityka, jaką przyjął, i siły, które uruchomił, właśnie do tego doprowa­dziły. Bez względu na swoje zamiary Gor­baczow wprowadził do naszego świata nie­odwracalne zmiany.


96

wzmiankowany ok. 3100 p.n.e.

wiki

Menes, król egipski i założyciel I dynastii, zjednoczył Egipt, dając tym początek pańs­twu, które miało odegrać długą i chwalebną rolę w rozwoju cywilizacji.

Daty urodzin i śmierci Menesa nie są znane, ale przypuszcza się powszechnie, że żył około 3100 r. p.n.e. W tym czasie na terenie Egiptu istniały dwa niezależne królestwa: jedno znajdujące się na północy, w delcie Nilu, a drugie rozłożone dalej na południu, wzdłuż doliny Nilu. (Z uwagi na to, że Nil spływa w dół do morza, na starych mapach egipskich ujście Nilu umieszczano na dole mapy; z tego powodu państwo w delcie Nilu Egipcjanie zwali ,,Dolnym Egiptem”, natomiast królestwo na południu - „Gór­nym Egiptem”). Prawdopodobnie Dolny Egipt był kulturalnie lepiej rozwinięty niż jego południowy sąsiad, ale mimo to zjed­noczenia dokonał władca Górnego Egiptu, Menes, któremu udało się podbić Dolny Egipt.

Menes (znany również jako Narmer) po­chodził z Tinisu, miasta w południowym Egipcie. Po podporządkowaniu królestwa północnego nadał sobie tytuł „Króla Gónego i Dolnego Egiptu”, przez tysiące lat używany później przez faraonów - następ­ców Menesa. W pobliżu dawnej granicy dzielącej oba królestwa Menes założył no­we miasto, Memfis. Ze względu na jego doskonałe, centralne położenie zostało ono stolicą zjednoczonego państwa. Memfis, którego ruiny znajdują się niedaleko obec­nej stolicy Egiptu, Kairu, był stolicą pańs­twa przez dość długi okres, a przez wiele wieków - jednym z najważniejszych miast Egiptu.

Niewiele więcej informacji na temat Mene­sa dochowało się do naszych czasów. Przy­pisuje mu się bardzo długi okres panowania - według jednego źródła władał aż sześć­dziesiąt dwa lata, ale być może jest to nieścisła informacja.

Wprawdzie nasza wiedza o tych tak odleg­łych w czasie wydarzeniach jest bardzo ograniczona, jednak wydaje się, że osiąg­nięcia Menesa miały ogromne znaczenie. W okresie przeddynastycznym (to znaczy przed Menesem) poziom kultury egipskiej był dużo niższy od poziomu kultury sumeryjskiej rozwijającej się na terenach obec­nego Iraku. Odnosi się wrażenie, że poli­tyczne zjednoczenie Egiptu jak gdyby wy­zwoliło uśpione siły egipskiego ludu; po zjednoczeniu nastąpił okres szybkiego po­stępu społecznego i kulturalnego. Struk­tura państwa i społeczeństwa, ukształtowa­na w początkach okresu dynastycznego, przetrwała dwa tysiące lat ze stosunkowo małymi zmianami. Nastąpił szybki rozwój pisma hieroglificznego, rozwinęła się rów­nież sztuka budowlana i technika. W ciągu paru wieków kultura egipska dorównała kulturze sumeryjskiej - a pod wieloma względami ją przewyższyła. Przez dwa ty­siące lat po Menesie pod względem bogac­twa i kultury Egipt był pierwszym lub drugim państwem w świecie. Jest to rekor­dowe osiągnięcie, jakim może się poszczy­cić niewiele cywilizacji.

Trudno ustalić, na którym miejscu należy właściwie ustawić Menesa na naszej liście, nie mamy bowiem bezpośrednich informa­cji, jak ważny był jego osobisty udział w podboju państwa północnego i w zjed­noczeniu Egiptu. Wobec braku wiarygod­nych informacji możemy się tylko domyś­lać, iż odegrał bardzo ważną rolę. Ogólnie biorąc, faraonowie nie byli figurantami, lecz rzeczywistymi władcami, posiadający­mi olbrzymi autorytet. Historia uczy po­nadto, że jeżeli na czele państwa stoi nie­udolny monarcha, to rzadko kiedy państwo to osiąga ważne zdobycze terytorialne, a jest już zupełnie mało prawdopodobne, by bez dobrego władcy państwo mogło utrzymać swe zdobycze i zespolić je z resztą państwa. Wydaje się zatem bardzo moż­liwe, że Menes osobiście odegrał dużą rolę w wielkich wydarzeniach jego czasów. Mi­mo że niewiele o nim wiemy, wydaje się, że Menes był naprawdę jedną z najważniej­szych postaci w historii.


97

742-814

wiki

Średniowieczny cesarz Karol Wielki (Char­lemagne) był królem Franków, zdobywcą Saksonii, założycielem Świętego Cesarstwa Rzymskiego i jednym z najwybitniejszych władców w historii Europy.

Karol urodził się w 742 r. prawdopodobnie w pobliżu miasta Akwizgran, które później zostało stolicą jego państwa. Ojcem jego był Pepin Mały, a dziadkiem Karol Młot, wielki król Franków, zwycięzca w bitwie pod Tours (732 r.), która udaremniła pod­bój Francji przez Arabów. W 751 r. Pepina obwołano królem Franków; był to koniec słabej dynastii Merowingów, a początek nowej dynastii, zwanej obecnie dynastią karolińską od imienia Karola Wielkiego. Pepin zmarł w 768 r., po jego śmierci królestwo frankońskie zostało podzielone między Karola i jego brata, Karlomana.

Szczęściem dla Karola i jedności Franków Karloman nieoczekiwanie zmarł w 771 r. W ten sposób w wieku dwudziestu dziewię­ciu lat Karol został jedynym władcą króles­twa frankońskiego, które w owym czasie było najsilniejszym państwem w zachodniej Europie.

Gdy Karol obejmował tron, państwo fran­końskie rozciągało się na terenie obecnej Francji, Belgii i Szwajcarii, miało również znaczne dzierżawy w obecnej Holandii i Niemczech. Karol niezwłocznie przystąpił do rozszerzania terytorium swojego państ­wa. Wdowa i dzieci po Karlomanie szukały schronienia w królestwie Longobardów w północnych Włoszech. Karol Wielki roz­wiódł się ze swoją żoną Dezyderatą. po­chodzącą z Lombardii, i poprowadził swoje wojska do północnych Włoch. W 774 r. Longobardowie zostali całkowicie pokona­ni. Karol włączył północne Włochy do swoich dzierżaw, jednak dla ostatecznego ugruntowania swego panowania w tym kraju musiał podjąć jeszcze cztery dodat­kowe wyprawy. Wdowa i dzieci po Kar­lomanie wpadły w ręce Karola i nikt ich więcej nie widział.

Ważniejszy chyba niż podbój Lombardii, a z pewnością znacznie trudniejszy był podbój Saksonii, dużego terytorium w pół­nocnych Niemczech. Trzeba było do tego aż osiemnastu kampanii wojennych; pierw­sza miała miejsce w 772 r., a ostatnia w 804 r. Wojna z Sasami była przewlekła i krwawa. W pewnej mierze na taki przebieg wojny wpłynęły również czynniki natury religijnej; Sasowie byli poganami, a Karol Wielki obstawał, by wszyscy jego sascy poddani nawrócili się na chrześcijaństwo. Tych, któ­rzy nie chcieli przyjąć chrztu lub później wracali do starych wierzeń, skazywano na śmierć. Ocenia się, że w wyniku takiego sposobu nawracania zginęła aż jedna czwar­ta ludności Saksonii.

Dążąc do umocnienia swej władzy, Karol Wielki prowadził kampanie wojenne także w południowych Niemczech i południowo-zachodniej Francji. Dla zapewnienia bezpieczeństwa wschodnich granic państ­wa Karol podjął szereg wypraw wojennych przeciwko Awarom. Awarowie, lud pocho­dzenia azjatyckiego, spokrewniony z Hu­nami, sprawowali władzę na dużym ob­szarze zajmowanym obecnie przez Węgry i państwa powstałe po rozpadzie dawnej Jugosławii. Walki zakończyły się całkowitą klęską Awarów. Frankowie wprawdzie nie opanowali ziem na wschód od Saksonii i Bawarii, ale wszystkie państwa zajmujące szeroki pas od wschodnich Niemiec aż do Chorwacji uznały zwierzchność frankońs­ką.

Karol Wielki pragnął również zapewnić bezpieczeństwo na południowej granicy. W 778 r. poprowadził wyprawę do Hisz­panii. Wyprawa nie osiągnęła powodzenia, Karolowi udało się jednak założyć w pół­nocnej Hiszpanii państwo przygraniczne znane jako Marchia Hiszpańska, które uznawało jego zwierzchność.

W wyniku licznych zwycięskich wojen (w ciągu czterdziestu pięciu lat panowania Karola Wielkiego Frankowie przeprowa­dzili pięćdziesiąt cztery kampanie wojenne) Karolowi udało się zjednoczyć pod swoim panowaniem większą część zachodniej Eu­ropy. W szczytowym okresie świetności jego cesarstwo zajmowało większą część dzisiejszej Francji, Niemcy, Szwajcarię, Austrię i Niderlandy oraz dużą część Włoch i różne obszary nadgraniczne. Od czasu upadku cesarstwa rzymskiego żadne inne państwo nie panowało nad tak dużym obszarem Europy.

W ciągu całego okresu swojego panowania Karol utrzymywał bliskie kontakty poli­tyczne z papiestwem, ale nigdy nie było wątpliwości, że dominującą postacią jest Karol Wielki, a nie papież.

Najbardziej podniosłe, a przynajmniej sze­roko znane wydarzenie z okresu panowania Karola Wielkiego miało miejsce w Rzymie w dniu Bożego Narodzenia 800 r. Tego dnia papież Leon III włożył Karolowi na głowę koronę i ogłosił go cesarzem rzymskim. Oznaczało to w zasadzie, że wskrzeszone zostało zachodnie cesarstwo rzymskie, roz­bite przeszło trzy wieki wcześniej, i że Karol Wielki jest prawowitym następcą cesarza Augusta.

Twierdzenie, iż w ten sposób zostało wskrzeszone cesarstwo rzymskie, zakrawa oczywiście na śmieszność. Po pierwsze, ce­sarstwo rzymskie obejmowało zupełnie in­ne terytoria. Obszar zajmowany przez ce­sarstwo Karola, jakkolwiek duży, stano­wił zaledwie około połowy obszaru zaj­mowanego przez Rzym. Tereny, które wchodziły w skład obu cesarstw, obejmo­wały Belgię, Francję, Szwajcarię i północną część Włoch, ale władzy Karola Wielkiego nie podlegały Anglia, Hiszpania, południo­we Włochy i północna Afryka, które przed­tem należały do cesarstwa rzymskiego, na­tomiast Niemcy, stanowiące ważną część państwa Karola, nigdy nie pozostawały pod panowaniem Rzymu. Po drugie, Karol Wielki nie był Rzymianinem w żadnym sensie tego słowa - ani z urodzenia, ani z wyglądu czy też z nabytej kultury. Fran­kowie należeli do plemion germańskich, a choć Karol władał łaciną, jego językiem ojczystym był stary dialekt germański. Wię­kszość swego życia spędził w północnej Europie, na terenach zamieszkanych przez Germanów, do Włoch wybrał się w swoim życiu tylko cztery razy. Stolicą jego cesarst­wa nie był wcale Rzym, lecz Akwizgran na terenie obecnych Niemiec, w pobliżu grani­cy holenderskiej i belgijskiej.

Właściwa Karolowi Wielkiemu polityczna zręczność zawiodła go, gdy przyszło do rozstrzygnięcia problemu następstwa tro­nu. Mimo że sam spędził większość życia na wojnach, których celem było zjednoczenie olbrzymiej części Europy Zachodniej, nie wymyślił nic lepszego niż podział cesarstwa między trzech synów. Takie rozwiązanie jest zazwyczaj niezawodnym przepisem na waśnie i wojny. Do podziału jednak nie doszło, ponieważ dwaj starsi synowie Ka­rola zmarli na krótko przed jego śmiercią. W ten sposób po śmierci Karola Wielkiego w 814 r. w Akwizgranie jego trzeci syn, Ludwik Pobożny, przejął panowanie nad całym, nienaruszonym cesarstwem Karola. W sprawie sukcesji Ludwik okazał się nie­wiele mądrzejszy od ojca i też podzielił cesarstwo między swoich synów. Po wielu sporach synowie Ludwika podpisali ostate­cznie traktat w Verdun (w 843 r.), zgodnie z którym cesarstwo podzielone zostało na trzy części. Jedna część obejmowała obecną Francję, druga - dużą część Niemiec, a trze­cia - północne Włochy oraz szeroki pas wcinający się między granicę francuską a niemiecką.

Nie należę do ludzi wysoko oceniających znaczenie Karola Wielkiego. Mówi się, że wskrzesił on cesarstwo rzymskie, że zjed­noczył Europę Zachodnią, że wprowadził do Europy Saksonię, że stworzył wzorzec, do którego bardzo często odwoływano się później w historii Europy, że obronił Europę Zachodnią przed najazdami z zewnątrz, że ustalił granice podziału między Francją, Niemcami i Włochami, że krzewił chrześcijaństwo, a wreszcie, że koronowanie go przez papieża przygotowało pole dla starć, jakie później przez całe wieki toczyły się między państwem a Kościołem. Uważam, że w ocenach tych kryje się duża przesada. Tak zwane Święte Cesarstwo Rzymskie w rzeczywistości nie było wcale wskrzesze­niem cesarstwa rzymskiego, była to raczej kontynuacja odziedziczonego przez Karola Wielkiego królestwa Franków.

Zjednoczenie Europy Zachodniej miałoby bardzo duże znaczenie, gdyby rzeczywiście Karolowi udało się osiągnąć jej trwałą jedność. Niestety, już trzydzieści lat po jego śmierci cesarstwo Karola rozpadło się i ni­gdy więcej nie odrodziło.

Obecne granice Francji, Niemiec i Włoch nie pokrywają się wcale z granicami wyty­czonymi przez Karola Wielkiego czy Lud­wika Pobożnego. Północna granica Włoch przebiega w dużej części wzdłuż naturalnej granicy geograficznej, to znaczy wzdłuż pasma Alp. Granica francusko-niemiecka przebiega mniej więcej według linii podzia­łu językowego, a ten z kolei pokrywa się z północną granicą dawnego cesarstwa rzymskiego.

Przypisywanie Karolowi jakichkolwiek po­ważniejszych zasług w krzewieniu chrześ­cijaństwa wydaje mi się zupełnie nieuzasad­nione. Chrześcijaństwo rozprzestrzeniało się w Europie w kierunku północnym już parę wieków przed panowaniem Karola oraz przez stulecia po jego śmierci. Przymu­sowe nawracanie Sasów było przerażające pod względem moralnym, a co więcej, przymus ten był zupełnie niepotrzebny. Anglosasi w Anglii przeszli na chrześcijańs­two nie pod groźbą masakry, a w następ­nych stuleciach również ludy skandynaw­skie przyjęły chrześcijaństwo ulegając jedy­nie perswazji, a nie sile.

A jak przedstawia się twierdzenie, że dzięki zwycięstwom militarnym Karola udało się uchronić Europę Zachodnią przed najaz­dem z zewnątrz? Niestety, nie jest ono zgodne z rzeczywistością. W IX w. wikin­gowie i Skandynawowie dokonali szeregu pustoszących najazdów na północne i za­chodnie wybrzeża Europy. W tym samym czasie konne oddziały Węgrów napadały na Europę od wschodu, a od południa Europę nękali najeźdźcy muzułmańscy. Był to je­den z najmniej bezpiecznych okresów w his­torii tej części świata.

Walka o prymat, tocząca się między władzą świecką a duchowną, była trwałą cechą europejskiej historii; rozgrywała się ona także i w innych państwach, nie wchodzą­cych w skład cesarstwa karolińskiego. Wal­ka ta była następstwem dążeń średniowie­cznego Kościoła i toczyłaby się niezależnie od istnienia Karola (najwyżej w nieco innej formie). Koronacja w Rzymie stanowiła interesujące wydarzenie, nie miała jednak decydującego wpływu na ogólny przebieg owej walki.

Sądzę, że byłoby trudno przekonać wy­kształconego Chińczyka czy Hindusa, iż Karol Wielki ma równie duże znaczenie, co Shi Huangdi, Czyngis-chan czy Asioka. Gdy porównujemy Karola z Sui Wen Di, wydaje się nam oczywiste, że cesarz chiński odegrał większą rolę niż Karol Wielki. Zjednoczenie Chin, którego dokonał Sui Wen Di, było dziełem trwałym, natomiast zjednoczenie Europy Zachodniej przez Ka­rola Wielkiego przetrwało zaledwie jedno pokolenie.

Jakkolwiek Europejczycy przeceniają nieco znaczenie Karola Wielkiego, należy jednak przyznać, że w krótkiej perspektywie wy­warł on z całą pewnością duży wpływ na bieg historii. Rozbił państwo Longobardów i państwo Awarów oraz podbił Sak­sonię. W wojnach tych zginęło mnóstwo ludzi. Pozytywną cechą jego panowania był renesans kulturalny (co prawda krótko­trwały; skończył się on wkrótce po śmierci Karola Wielkiego).

Jego działalność miała również długotrwałe następstwa. Przez całe wieki po śmierci Karola cesarze niemieccy wdawali się w bez­sensowne walki, dążąc do podporządkowa­nia sobie Włoch. Jest wielce prawdopodob­ne, że gdyby nie przykład Karola Wielkiego, cesarze nie przywiązywaliby takiej wagi do Włoch i poświęciliby więcej wysiłku na eks­pansję ku północy lub na wschód. Prawdą jest również, że Święte Cesarstwo Rzymskie, twór Karola Wielkiego, zdołało przetrwać aż do początku XIX w. (Jednakże przez znaczną część tego okresu rzeczywista wła­dza głowy Świętego Cesarstwa Rzymskiego była znikoma, natomiast właściwa władza w Niemczech była podzielona między nie­zliczone małe państewka).

Najważniejszym chyba sukcesem Karola Wielkiego był podbój Saksonii, dzięki cze­mu ten duży region dostał się w zasięg cywilizacji europejskiej. Osiągnięcie to przypomina podbój Galii przez Juliusza Cezara, jakkolwiek nic miało tak dużego znaczenia, ponieważ Saksonia jest dużo mniejsza od Galii.


98

wzmiankowany ok. VIII w. p.n.e.?

wiki

Od stuleci toczą się spory na temat autor­stwa poematów przypisywanych Homero­wi. Kiedy, gdzie i w jaki sposób powstała Iliada i Odyseja? W jakim stopniu są one oparte na wcześniejszych utworach? Czy twórcą Iliady i Odysei jest ten sam autor? A może każdy z tych poematów napisał kto inny? Może Homer wcale nie istniał, a oba poematy powstawały w wyniku stopniowe­go rozbudowywania ich treści lub też stano­wią one zbiór mniejszych poematów, napi­sanych przez wielu autorów i połączonych w wyniku późniejszej redakcji? Uczeni, któ­rzy spędzili wiele lat na poszukiwaniu od­powiedzi na te pytania, nie osiągnęli jedno­myślności, jak zatem ktoś, kto nie jest uczonym humanistą, może znać prawdę? Oczywiście, nie znam odpowiedzi na te pytania, ale po to, by podjąć decyzję, na którym miejscu umieścić Homera (i czy go w ogóle tu umieszczać), musiałem przyjąć przytoczone poniżej założenia.

Pierwszym z nich jest założenie, że Iliada jest w zasadzie dziełem jednego autora. (Iliada jest po prostu zbyt dobrze napisana, aby mogła być dziełem jakiegoś zespołu!). W ciągu stuleci przed Homerem różni grec­cy poeci stworzyli na ten sam temat mnóst­wo krótkich poematów. Homer zapożyczył z nich bardzo wiele, ale nic ograniczył się tylko do ich zestawienia. Wybrał odpowie­dnie utwory, ułożył je we właściwy sposób, przeredagował i uzupełnił, odciskając na tak powstałym dziele swój własny, niepo­wtarzalny geniusz artystyczny. Homer - to znaczy człowiek, który stworzył to arcy­dzieło - żył prawdopodobnie w VIII w. p.n.e.; mówi się również o innych okresach, na ogół wcześniejszych. Założyłem ponad­to, że człowiek, który napisał Iliadę, jest również twórcą Odysei. Należy przyznać, że nie całkiem bezzasadne jest twierdzenie (oparte w pewnej mierze na dostrzeżonych różnicach stylu), iż oba te poematy napisali różni autorzy, ale w sumie więcej jest podo­bieństw między nimi niż dzielących je róż­nic.

Z powyższego wynika jasno, że rzeczywiś­cie bardzo niewiele wiemy o samym Home­rze; brak jakichkolwiek wiarygodnych da­nych na temat jego życia. Według starej tradycji, wywodzącej się z wczesnego okre­su historii greckiej, Homer był ślepy. Jed­nakże uderzająco żywe opisy przedstawio­ne w obu poematach nasuwają przypusz­czenie, że jeżeli nawet istotnie był niewido­my, to z pewnością nie od urodzenia. Język obu poematów wskazuje wyraźnie, że Ho­mer pochodził z Jonii. krainy położonej na wschodnim wybrzeżu Morza Egejskiego.

Mimo że bardzo trudno uwierzyć, by po­ematy tak długie i o tak starannej formie mogły powstać w innej niż pisana postaci, większość uczonych zgadza się, że co naj­mniej ich zasadnicza część, a być może oba poematy w całości powstały w formie prze­kazu ustnego. Brak wiarygodnych danych, kiedy po raz pierwszy je spisano. Biorąc pod uwagę ich długość (łącznie 28 000 wierszy), wydaje się mało prawdopodobne, aby mogły być wiernie przekazywane przez długi czas od ich powstania. W każdym razie w VI w. p.n.e. oba poematy zaliczano do wielkich dzieł klasycznych, natomiast dane biograficzne ich twórcy już wówczas były zaginione. Od tego czasu Grecy zawsze uważali Iliadę i Odyseję za największe lite­rackie arcydzieła narodowe. Zadziwiające, że mimo upływu tylu stuleci i mimo licz­nych zmian stylów literackich ranga Home­ra nie maleje.

Z uwagi na wielką sławę Homera z pewną rozterką umieściłem go tak nisko na liście. Ustawiłem go na tym miejscu głównie z te­go samego powodu, dla którego i innych autorów i artystów usytuowałem stosun­kowo niewysoko. W wypadku Homera różnica między sławą a wywieranym przez niego wpływem wydaje mi się szczególnie duża. Wprawdzie jego dzieła są często przerabiane w szkole, ale stosunkowo mało ludzi czyta dziś Homera po ukończeniu szkoły czy uczelni. Uderza kontrast między Homerem a Szekspirem; sztuki i poematy Szekspira są nadal czytane, jego dramaty są wciąż wystawiane i cieszą się wielką popu­larnością.

Rzadko również przytacza się cytaty z Ho­mera. Wprawdzie przytoczenia z Homera można znaleźć u Bartletta, ale bardzo rzadko słyszy się je w codziennej rozmowie. I tu znowu występuje ogromna różnica między Homerem a Szekspirem czy między Homerem a innymi autorami, takimi jak na przykład Benjamin Franklin czy Omar Chajjam. Często powtarzany na przykład zwrot: „Zaoszczędzony pens to pens zaro­biony” może faktycznie mieć wpływ na zachowanie człowieka, a nawet na postawę polityczną czy podejmowane decyzje. Tym­czasem cytatów z Homera na ogół się dzisiaj nie spotyka.

A zatem: dlaczego w ogóle Homer znajduje się na naszej liście? Z dwóch powodów. Pierwszym powodem jest niezwykle duża liczba ludzi, którzy w ciągu minionych wieków słyszeli lub czytali poematy Home­ra. W starożytności poematy Homera cie­szyły się dużo większą popularnością niż obecnie. W Grecji dzieła te znane były szerokim kręgom ludności i przez długi czas wywierały wpływ na postawy religijne i ety­czne. Odyseję i Iliadę dobrze znali nie tylko znawcy literatury, ale również przywódcy wojskowi i polityczni. Wielu starożytnych rzymskich mężów stanu cytowało Homera, a Aleksander Wielki zabrał Iliadę na wy­prawę wojenną. Nawet obecnie spotkać można ludzi, dla których Homer jest ulu­bionym autorem, a większość z nas poznała (przynajmniej częściowo) jego dzieła w szkole.

Jeszcze większy był wpływ Homera na lite­raturę. Wszyscy antyczni poeci greccy i au­torzy sztuk scenicznych pozostawali pod głębokim wpływem Homera. Tacy twórcy, jak na przykład Sofokles, Eurypides i Arys­toteles - nie mówiąc o innych - przepojeni byli homerycką tradycją, na Homerze też ukształtowały się ich poglądy na dosko­nałość literacką.

Niemal równie wielki był wpływ Homera na autorów starożytnego Rzymu. Wszyscy uznawali jego poezję za wzór doskonałości. Wergiliusz - uważany często na najwięk­szego rzymskiego poetę - pisząc swoje arcydzieło, Eneidę, świadomie wzorował się na Iliadzie i Odysei.

Nawet w czasach nowożytnych niemal każ­dy liczący się autor ulegał oddziaływaniu Homera lub pisarzy, takich jak Sofokles czy Wergiliusz, którzy pozostawali pod silnym wpływem Homera. Żaden inny autor w his­torii nie wywarł nawet w przybliżeniu tak rozległego i długotrwałego wpływu. Decydujące znaczenie ma chyba taka oto kwestia. Bardzo możliwe, że w ciągu ostat­nich stu lat Tołstoj był autorem bardziej poczytnym, mającym zatem większy wpływ niż Homer, ale przecież nie miał żadnego wpływu w przeszłości, w ciągu minionych dwudziestu sześciu wieków; natomiast wpływ Homera trwa 2700 lat lub nawet więcej. Jest to niezwykle długi okres i pod tym względem Homerowi może dorównać zaledwie kilku autorów czy ludzi zajmują­cych się jakąkolwiek inną dziedziną działal­ności człowieka.


99

ok.483-565

wiki

Cesarz Justynian wsławił się dokonaną za swego panowania kodyfikacją prawa rzym­skiego. Kodeks Justyniana ocalił dzieło twórczego geniuszu Rzymian w dziedzinie prawoznawstwa, a w czasach późniejszych w wielu krajach europejskich stanowił pod­stawę dla rozwoju prawa. Zapewne żaden inny kodeks prawny nie wywarł tak trwałe­go wpływu jak Kodeks Justyniana.

Justynian urodził się około 483 r. w Tauresium. na terenie stanowiącym do niedawna część Jugosławii. Był siostrzeńcem Justy­na I. trackiego wieśniaka, niemal analfabe­ty, którego służba w armii przywiodła do tronu cesarstwa wschodniorzymskiego. Ju­stynian, choć również pochodził ze wsi, otrzymał staranne wykształcenie i z pomocą wuja robił szybką karierę. W 527 r. Justyn, który nie miał własnych dzieci, powołał Justyniana do współrządzenia kra­jem. Justyn zmarł pod koniec tego samego roku i od tego czasu aż do śmierci w 565 r. Justynian był jedynym władcą cesarstwa.

W 476 r., na siedem lat przed przyjściem na świat Justyniana, pod naporem ataków barbarzyńskich plemion germańskich upa­dło ostatecznie cesarstwo zachodniorzymskie i z dawnego imperium rzymskiego po­zostało nienaruszone jedynie cesarstwo wschodniorzymskie ze stolicą w Konstan­tynopolu. Justynian postanowił odzyskać utracone prowincje na Zachodzie i wskrze­sić dawne cesarstwo rzymskie, temu właś­nie celowi poświęcił większość swoich wysił­ków. W pewnej mierze udało mu się urze­czywistnić swoje plany, zdołał bowiem od­zyskać z rąk barbarzyńców Italię, Afrykę Północną i część Hiszpanii.

Jednakże miejsce na naszej liście Justynian zawdzięcza nie tyle czynom wojennym, co roli, jaką odegrał w kodyfikacji prawa rzymskiego. Już w 528 r., w rok po objęciu tronu, Justynian powołał komisję, która miała opracować kodeks praw cesarskich. Dzieło komisji opublikowano po raz pierw­szy w 529 r., następnie zrewidowano je i w 534 r. wprowadzono w życie w formie ustawy. Tym samym odwołano wszystkie poprzednie edykty i uchwały, które nie zostały włączone do Kodeksu. Kodeks sta­nowił pierwszą część Corpus iuris civils. Druga część, zwana Pandectae lub Digesta, była zbiorem opinii wybitnych rzymskich jurystów i miała moc obowiązującą. Trze­cia część, Institutiones, była w zasadzie podręcznikiem dla studentów prawa. Pra­wa ustanowione przez Justyniana już po przyjęciu Kodeksu ujęte były w zbiór Novellae, opublikowany po śmierci Justyniana. Oczywiście Justynian, zajęty rozmaitymi wojnami i reformami administracyjnymi, nie był w stanie osobiście napisać Corpus iuris civilis. Kodyfikacji praw dokonała na polecenie Justyniana grupa uczonych pra­wników pod nadzorem Triboniana, wiel­kiego prawnika i znawcy prawa.

Justynian, człowiek o niespożytej energii, poświęcił mnóstwo wysiłków reformom ad­ministracyjnym, w tym również walce z ko­rupcją aparatu rządowego, której jednak nie udało mu się całkowicie wykorzenić. Popierał rozwój handlu i wytwórczości oraz wprowadził szeroko zakrojony program budownictwa publicznego. W czasie jego panowania wzniesiono lub przebudo­wano wiele twierdz, klasztorów i kościołów (w tym słynną świątynię Hagia Sophia w Konstantynopolu). Program budownict­wa publicznego oraz prowadzone wojny pociągnęły za sobą duży wzrost podatków.

Narastało niezadowolenie społeczeństwa. W 532 r. wybuchło powstanie (bunt Nika) i niewiele brakowało, a Justynian straciłby władzę. Po zdławieniu tego powstania nic już nie zagroziło panowaniu Justyniana, ale jego śmierć w 565 r. społeczeństwo przyjęło z wyraźną radością.

Z ogromną pomocą przychodziła Justynia­nowi żona Teodora, wydaje się zatem właś­ciwe, by poświęcić parę słów tej wybitnej kobiecie. Teodora urodziła się około 500 r. W młodości była aktorką i kobietą lekkich obyczajów; miała nieślubne dziecko. W wie­ku dwudziestu paru lat poznała Justyniana i została jego kochanką. Pobrali się w 525 r., na dwa lata przed objęciem tronu przez Justyniana. Justynian doceniał wybitne zdol­ności żony; Teodora była jego głównym do­radcą, powierzał jej także różne zadania dy­plomatyczne. Teodora miała znaczny wpływ na prawodawstwo, przyczyniła się między innymi do uchwalenia paru ustaw mających na celu rozszerzenie uprawnień i poprawę statusu kobiet. Justynian odczuł jej śmierć w 548 r. (zmarła na raka) jako ciężką stratę, ale mimo to przez pozostałe siedemnaście lat panowanie jego było stosunkowo udane. Teodora, równie piękna jak inteligentna, była tematem wielu dzieł sztuki.

Justynian znalazł się na naszej liście dzięki znaczeniu, jakie ma Corpus iuris civilis. Corpus stanowił nowe, autoryzowane uję­cie prawa rzymskiego i w tej postaci przez stulecia obowiązywał w cesarstwie bizan­tyjskim. Na Zachodzie był zupełnie zapom­niany przez niemal pięćset lat. Około 1100 r. odżyła nauka prawa rzymskiego, zwłasz­cza na uniwersytetach włoskich. Pod ko­niec średniowiecza Corpus iuris civilis stał się podstawą systemów prawnych tworzonych w kontynentalnej Europie. Kraje, które go przyjęły za podstawę, mają skodyfikowane prawo cywilne, natomiast w kra­jach anglojęzycznych przeważa prawo zwy­czajowe (common low). Corpus iuris civilis nigdzie nie został przyjęty w całości, włą­czono jednak do prawa cywilnego jego fragmenty. W całej Europie stanowi pod­stawę studiów prawniczych i jest tematem rozpraw naukowych. Zważywszy na to, że wiele krajów pozaeuropejskich przyjęło ró­wnież pewne części prawa cywilnego, nale­ży uznać, że wpływ Corpus iuris civilis jest bardzo rozległy.

Mimo to nie należy przeceniać znaczenia Kodeksu Justyniana, na rozwoju prawa cywilnego zaważył bowiem nie tylko Cor­pus iuris civilis. Na przykład prawa od­noszące się do umów wywodzą się raczej z praktyki handlowej i postanowień sądów handlowych niż z prawa rzymskiego. Pra­wo cywilne podlegało wpływom prawa nie­mieckiego i prawa kościelnego. W czasach nowożytnych europejskie prawa i systemy prawne uległy zasadniczym zmianom. Obe­cny system prawny większości krajów, w których obowiązuje skodyfikowane pra­wo cywilne, w bardzo niewielkim stopniu przypomina Kodeks Justyniana.


100

ok. 599 - ok. 527 p.n.e.

wiki

Mahawira („wielki bohater”) to przydo­mek, jakim dżiniści obdarzają zwykle Wardhamanę, głównego twórcę ich religii.

Wardhamana urodził się w 599 r. p.n.e. w północnych Indiach, w tym samym regio­nie, w którym pokolenie później urodził się Budda. Zaskakuje podobieństwo losów tych dwóch ludzi. Wardhamana był młod­szym synem króla i podobnie jak Budda wychował się w luksusie. Mając trzydzieści lat porzucił bogactwo, rodzinę (miał żonę i córkę) i wygodne życie, postanowił bo­wiem szukać prawdy duchowej i samospełnienia.

Wardhamana został mnichem w małym zakonie Parswanatha, w którym przestrze­gano surowej ascezy. Przez dwanaście lat oddawał się głębokiej medytacji i rozmyś­laniom, żyjąc cały czas w krańcowej ascezie i ubóstwie. Często pościł, nie posiadał żad­nych przedmiotów osobistego użytku, nie miał nawet garnuszka do picia wody czy naczynia do zbierania jałmużny. Począt­kowo zachował jakąś szatę, później jednak pozbył się nawet tego i chodził kompletnie nagi. Pozwalał insektom poruszać się po swoim nagim ciele, nie otrząsał się z nich, nawet gdy mu bardzo dokuczały. Mimo że w Indiach wędrowni „święci ludzie” są zjawiskiem znacznie częstszym niż na Za­chodzie, to jednak wygląd i zachowanie Mahawiry narażały go często na urągania, obelgi i razy, które znosił bez słowa wy­rzutu.

Mając czterdzieści dwa lata Mahawira do­szedł do wniosku, że osiągnął wreszcie duchowe oświecenie. Ostatnie trzydzieści lat życia spędził na głoszeniu i nauczaniu duchowych prawd, do których sam do­szedł. W chwili śmierci miał już wielu uczniów.

Pod pewnymi względami doktryna Maha­wiry podobna jest do buddyzmu i hinduiz­mu. Dżiniści wierzą, że dusza nie umiera razem z ciałem, lecz wciela się w jakąś inną istotę (niekoniecznie w człowieka). Idea wędrówki dusz jest jedną z podstaw dżinizmu. Dżiniści wierzą również w karman; zgodnie z tym przekonaniem następstwa dokonanego czynu wpływają na los danej jednostki w przyszłym życiu. Głównym celem dżinizmu jest uwolnienie duszy od nagromadzonego ciężaru win, w wyniku czego ma ona stać się czysta. Mahawira nauczał, że w pewnej mierze można to osiągnąć poprzez wyrzeczenie się przyjem­ności zmysłowych. Odnosi się to zwłaszcza do mnichów dżinijskich, którzy muszą pod­dać się surowej ascezie. Warto zwrócić uwagę, że dżiniści uznają świadome za­głodzenie się na śmierć za czyn chwalebny! Bardzo ważną cechą dżinizmu jest przywią­zywanie wagi do zasady ahimsy. czyli nie­stosowania przemocy, niewyrządzania krzywdy. Dżiniści uważają, że zasada ahim­sy dotyczy nie tylko ludzi, lecz obowiązu­je również w stosunku do zwierząt. Jednym z następstw tej zasady jest zakaz spożywa­nia mięsa. Głęboko wierzący dżinista roz­ciąga zasadę ahimsy znacznie dalej; na przykład nie zabija much i nie je po ciemku, bo mógłby przypadkowo połknąć jakiegoś owada, a wiec spowodować jego śmierć. Zdarza się, że naprawdę pobożny, a przy tym wystarczająco zamożny dżinista wynaj­muje kogoś do zamiatania przed nim ulicy, ponieważ idąc mógłby przypadkowo na­stąpić na jakiegoś owada czy robaka i go zabić.

Z takich przekonań logicznie wynika, że pobożny dżinista nie może ze spokojnym sumieniem orać pola. I rzeczywiście, dżini­ści nie zajmują się rolnictwem. Z tego samego powodu religia zabrania im upra­wiania wielu innych zawodów związanych z pracą ręczną. Dżinizm jest doskonałym przykładem tego, w jak drastyczny sposób doktryny religijne mogą oddziaływać na sposób życia całej społeczności. Większość dżinistów od stuleci zajmuje się handlem i operacjami finansowymi, mimo że miesz­kają w kraju, w którym przeważa gos­podarka rolna. Z przekonań religijnych dżinistów wynika również pochwała pra­cowitości. Nic zatem dziwnego, że prze­strzegający takich zasad dżiniści stanowią zamożną grupę społeczną, a w proporcji do liczebności ich udział w życiu intelektual­nym i artystycznym Indii jest bardzo duży. Pierwotnie dżiniści nie uznawali podziałów kastowych, jednakże pozostając pod sta­łym wpływem hinduizmu, również i dżi­nizm wprowadził podział kastowy, choć nie tak ostry jak w hinduizmie. Podobnie pod wpływem hinduizmu pojawił się kult bóstw, choć sam Mahawira nigdy nie wspo­minał o bogu lub bóstwach. Można rów­nież zauważyć dość silne oddziaływanie w odwrotnym kierunku. Obowiązujący w dżinizmie zakaz składania ofiar ze zwie­rząt i spożywania mięsa w znaczący sposób wpłynął na praktyki religijne hinduizmu. Zasada niekrzywdzenia i niestosowania przemocy wywiera stały wpływ na filozofię hinduską, nawet obecnie. Na przykład Gandhi pozostawał pod silnym wpływem nauk dżinijskiego filozofa Shrimada Rajachandry (1867-1900), którego uważał za jednego ze swoich guru, czyli duchowych nauczycieli.

Dżiniści nigdy nie byli liczną sektą; obecnie w całych Indiach jest około 3 500 000 wyznawców dżinizmu. Jest to raczej nie­wielki ułamek ludności świata, jeżeli jednak uwzględnić łączną liczbę dżinistów w ciągu 2500 lat, to okaże się, że była to całkiem poważna liczba osób. Oceniając znaczenie Mahawiry należy wziąć pod uwagę, że dżinizm, może nawet bardziej niż inne religie, wywiera ogromny i trwały wpływ na życie swoich wyznawców.


W toku pisania tej książki wielu przyjaciół i kolegów autora podsuwało nazwiska róż­nych postaci historycznych, które ich zda­niem powinny się w niej znaleźć.

Pare propozycji uwzględniłem, niektóre, z tych czy innych powodów, odrzuciłem. Poniżej podaję nazwiska dalszych stu inte­resujących osób, które moim zdaniem nie należą do setki najbardziej wpływowych w historii, chociaż niewątpliwie istnieją ważkie argumenty przemawiające na ko­rzyść wielu z tych postaci.

Na następnych stronach podaję również krótkie wzmianki o wybranych spośród nich dziesięciu osobach, z jednoczesnym wyjaśnieniem powodów, dla których nie umieściłem ich w pierwszej setce. Nie ozna­cza to jednak, że gdyby wydłużyć listę zasadniczą, to te dziesięć osób (w nie okreś­lonej jeszcze kolejności) zajmowałoby po­zycje 101—110, ani też, że wymienione niżej osoby znalazłyby się na liście z numerami 101-200.


Abraham

Howard H. Aiken

Susan B. Anthony

Amenhotep IV Echnaton

Archimedes

Richard Arkwright

Neil Armstrong

Arystarch z Samos

Charles Babbage

Antoine Henri Becquerel

Jeremy Bentham

Otto von Bismarck

Niels Bohr

Louis de Broglie

Nicolas Sadi Carnot

Cheops (Chufu)

Winston Churchill

Karl von Clausewitz

Rudolf Clausius

Maria Skłodowska-Curie

Gottlieb Daimler

Dante Alighieri

Król Dawid

Demokryt

Mary Baker Eddy

Robert C. W. Ettinger

Ezop

George Fox

Benjamin Franklin

Betty Friedan

Fryderyk Wielki

Galen

Mohandas K. Gandhi

Karl Friedrich Gauss

Hammurabi

Georg Wilhelm Friedrich Hegel

Henryk VIII

Henryk Żeglarz

Theodor Herzl

Hipokrates

Thomas Hobbes

James Hutton

Izajasz Borys Jelcyn

Joanna d'Arc

Immanuel Kant

Atatürk Kemal

John Maynard Keynes

Har Gobind Khorana

Martin Luther King, Jr

Alfred C. Kinsey

Gustaw Robert Kirchhoff

Kubilaj-chan

Gottfried Wilhelm von Leibniz

Etienne Lenoir

Leonardo da Vinci

Abraham Lincoln

Liu Bang (Gaozu)

Ludwik XIV

James Madison

Ferdynand Magellan

Najświętsza Maria PannaNajświętsza Maria Panna

Dmitrij Mendelejew

Monteskiusz

Maria Montessori

Samuel Morse

Wolfgang Amadeus Mozart

Muawija I

Mutsuhito (cesarz Meiji)

Gerard K. O'Neill

Blaise Pascal

Iwan Pawłów

Pablo Picasso

Pitagoras

Marco Polo

Ptolemeusz Klaudiusz

Ronald Reagan

Rembrandt

Franklin Delano Roosevelt

Erwin Schrödinger

William B. Shockley

Siankara

Joseph Smith

Sofokles

Sokrates

Sun Yat-Sen

William Henry Fox Talbot

Edward Teller

Henry David Thoreau

Timur (Tamerlan)

Św. Tomasz z Akwinu

Charles H. Townes

Harry S. Truman

Alessandro Volta

Selman A. Waksman

James D. Watson i Francis Crick

Robert A. Watson-Watt

Mary Wollstonecraft

Frank Lloyd Wright

Vladimir Zworykin



ok. 237-212 p.n.e.

wiki

Archimedes jest powszechnie uznawany za najwspanialszego matematyka i uczonego starożytności. Czasami przypisuje mu się nawet odkrycie zasady dźwigni i pojęcia ciężaru właściwego.

W rzeczywistości jednak dźwignia była zna­na i stosowana na wiele wieków przed Archimedesem. Wprawdzie Archimedes był chyba pierwszym uczonym, który sfor­mułował wzór opisujący działanie dźwigni, ale na długo przed nim samą dźwignię wykorzystywano często i z doskonałym skutkiem w pracach budowlanych w Egip­cie.

Pojęcie gęstości (masy jednostki objętości) ciała, w odróżnieniu od jego masy cał­kowitej, również było znane przed Archi­medesem. W znanej historyjce o Archimedesie i koronie (w której zakończeniu Ar­chimedes wyskakuje z wanny i biegnąc przez ulice krzyczy: „Eureka!”) dokonane przez niego odkrycie nie stanowiło jakiejś nowości, było to po prostu pomysłowe wykorzystanie znanego pojęcia do rozwią­zania określonego problemu.

Niewątpliwie, Archimedes był wybitnym matematykiem. W istocie był bardzo bliski sformułowania rachunku całkowego - po­nad osiemnaście wieków przed Isaakiem Newtonem. Niestety, w czasach Archimedesa nie opracowano jeszcze wygodnego systemu notacji matematycznej, a ponadto, fatalnym zrządzeniem losu, żaden z jego bezpośrednich następców nie był naprawdę dobrym matematykiem, skutkiem czego genialne koncepcje Archimedesa nie zo­stały w pełni wykorzystane. Wydaje się, że jakkolwiek talenty Archimedesa były na­prawdę wielkie, to jego rzeczywisty wpływ nie był tak duży, by uzasadniał umiesz­czenie go wśród pierwszych stu osób wy­mienionych w tej książce.

1792-1871

wiki

Charles Babbage, angielski wynalazca, już na sto lat przed rozwojem wielkich, nowo­czesnych elektronicznych maszyn liczących opracował podstawowe zasady budowy uniwersalnych matematycznych maszyn cyfrowych. Zbudowana przez niego maszy­na, którą nazwał „maszyną analityczną”, mogła w zasadzie przeprowadzać wszystkie operacje, których dokonują obecnie nowo­czesne maszyny liczące (oczywiście nie z ta­ką szybkością, ponieważ maszyna anality­czna nie była maszyną elektryczną). Nie­stety, poziom dziewiętnastowiecznej tech­niki nie pozwolił Babbage owi na zakoń­czenie budowy maszyny o szerszym zakre­sie działania, mimo że poświęcił on na to dużo czasu i pieniędzy. Po śmierci Babbage'a jego niezwykle pomysłowe koncep­cje niemal całkowicie poszły w zapomnie­nie.

W 1937 r. artykuły Babbage'a przyciągnęły uwagę Howarda H. Aikena, doktoranta Uniwersytetu Harvarda, przygotowujące­go się do uzyskania dyplomu. Aiken zainte­resował się bardzo koncepcjami Babbage'a, ponieważ właśnie próbował zaprojektować maszynę liczącą. We współpracy z IBM Aiken zbudował pierwszy komputer uni­wersalny, nazwany „Mark I”. W 1946 r., dwa lata po uruchomieniu „Marka I”, inna grupa inżynierów i wynalazców zakończyła budowę ENIAC-a, pierwszej elektronicznej maszyny liczącej. Od tego czasu postęp w budowie komputerów był niezwykle szybki.

Już dziś wpływ maszyn liczących na nasze życie jest bardzo duży, a w przyszłości prawdopodobnie będą one miały jeszcze większe znaczenie, z tego też powodu mia­łem ochotę umieścić Charlesa Babbage'a w głównej części tej książki. Po długim namyśle doszedłem jednak do wniosku, że wkład Babbage'a do rozwoju budowy komputerów nie jest dużo większy niż udział Aikena albo Johna Mauchly'ego i J. P. Eckerta (którzy odegrali główną rolę w projektowaniu maszyny ENIAC). Prócz nich należałoby uwzględnić co najmniej trzech poprzedników Babbage'a - Blaise'a Pascala, Gottfrieda Leibniza i Josepha Ma­rie Jacquarda - których wkład jest równie duży jak wkład Babbage'a. Pascal, fran­cuski uczony, matematyk i filozof, już w 1642 r. wynalazł mechaniczną maszynę do dodawania. W 1671 r. Gottfried Wil­helm von Leibniz, filozof i matematyk, zbudował maszynę potrafiącą dodawać, odejmować, mnożyć i dzielić. Leibniz pierw­szy zwrócił uwagę na znaczenie systemu dwójkowego, który jest szeroko wykorzys­tywany w nowoczesnych maszynach liczą­cych. Jacquard był Francuzem, który na początku XIX w. wynalazł urządzenie do sterowania pracą krosna za pomocą per­forowanych kart. Krosno Jacquarda, cie­szące się na rynku dużym powodzeniem, wywarło znaczny wpływ na koncepcję Bab­bage'a. Wpłynęło chyba również na Her­mana Holleritha, Amerykanina, który w końcu XIX w. zastosował karty per­forowane do obliczeń przeprowadzanych w Biurze Spisu Powszechnego.

A zatem zasługę w postępach budowy no­woczesnych komputerów należy rozdzielić na parę osób. Każdy z wymienionych tu ludzi wniósł poważny wkład, jednak żaden z nich nie wyróżnia się w sposób szczególny i dlatego wydawało mi się, że ani Babbage, ani żaden z pozostałych nie zasługuje na włączenie go do głównej części tej książki.

wzmiankowany ok. XXVI w. p.n.e.

wiki

Król egipski Chufu (Cheops w języku grec­kim) jest znany głównie dzięki wielkiej piramidzie w Gizie, zbudowanej na jego polecenie i przeznaczonej na jego grobo­wiec. Dokładna data urodzenia i śmierci tego króla nie jest znana; uważa się, że żył w XXVI w. p.n.e. Wiadomo, że jego stolicą było Memfis w Egipcie i że panował długo, natomiast nic nie wiadomo o jego życiu.

Można śmiało powiedzieć, że piramida Cheopsa jest najbardziej podziwianą i naj­wspanialszą budowlą wzniesioną przez człowieka. W czasach starożytnych była nawet uważana za jeden z siedmiu cudów świata. Sześć z nich już dawno leży w gru­zach, pozostała jedynie piramida Cheopsa, wspaniały pomnik króla, który nakazał ją zbudować.

Doskonałość jej budowli oraz jej wielkość napawa podziwem. Mimo że zniszczeniu uległ jej wierzchołek wysokości 9 m, wy­sokość piramidy wynosi jeszcze 137 m - wysokość mniej więcej trzydziestopięciopiętrowego budynku! Do jej budowy zuży­to około 2 300 000 bloków kamiennych, o wadze średnio 2,5 t każdy. Ze względu na to, że piramida ma szereg wewnętrznych komór i korytarzy, bloki użyte do budowy musiały mieć różne wymiary, co jeszcze bardziej pogłębiało złożoność prac budow­lanych.

Nic wiadomo dokładnie, w jaki sposób około czterdziestu sześciu wieków temu sta­rożytni Egipcjanie, nie posiadając żadnych nowoczesnych urządzeń i maszyn, zdołali wznieść tak ogromną budowlę. Sprawne wykorzystanie zasobów kraju do urzeczywi­stnienia tego gigantycznego zadania wyma­gało z pewnością opracowania dokładnego planu pracy i doskonałej jej organizacji. Jeżeli przyjmiemy, zgodnie z powszechną oceną, że budowa piramidy trwała dwadzie­ścia lat, oznacza to, że każdego dnia trzeba było ułożyć 300 kamiennych bloków. Było to niewątpliwie olbrzymie zadanie; te 300 bloków trzeba było wydobyć z kamienio­łomów, przetransportować na miejsce budo­wy, przyciąć do wymaganych kształtów i po­łożyć w dokładnie zaplanowanym miejscu. Niezbędna była cała flotylla łodzi do trans­portu bloków, konieczny był także dobrze zaplanowany system zaopatrzenia, aby mo­żna było wyżywić armię robotników zaję­tych przy budowie.

Piramida Cheopsa ma już 4500 lat; w dale­kiej przyszłości, gdy wszystkie budynki i budowle wzniesione przez współczesnych nam inżynierów rozsypią się w pył, pirami­da prawdopodobnie będzie stała nadal. Piramida jest doprawdy niezniszczalna; nie zburzyłaby jej nawet bezpośrednio na nią zrzucona bomba atomowa! Oczywiście, po­woli ulegnie zniszczeniu, ale przy obecnym tempie erozji przetrwa prawdopodobnie jeszcze ponad milion lat.

Nie ulega wątpliwości, że Cheops, czło­wiek, który rzeczywiście zostawił swój ślad w świecie, zyskał trwałą sławę, trwalszą chyba od sławy kogokolwiek innego w his­torii. (Czy za dziesięć tysięcy lat ktoś będzie w ogóle pamiętał o takich ludziach, jak Napoleon czy Aleksander Wielki?). Sława jest jednak czymś innym niż wpływ i choć Cheops prawdopodobnie oddziaływał sil­nie na życie współczesnych mu Egipcjan, nie wydaje się, aby miał duży wpływ na obce narody lub na historię następnych stuleci.

1867-1934

wiki

Maria Curie (nazwisko panieńskie Skło­dowska) jest bardziej znana niż wielu nau­kowców, których umieściłem wśród pierw­szych stu osób na mojej liście. Wydaje mi się jednak, że jej wielka sława wywodzi się nie tyle ze znaczenia jej prac naukowych, co z faktu, że dokonała ich kobieta. Jej kariera dowodzi w najbardziej przekonujący sposób, że kobiety są zdolne do prowadzenia prac naukowych i mogą osiągać w nich doskonałe wyniki. Taka właśnie była przy­czyna jej sławy - sławy tak dużej, iż wiele ludzi jest przekonanych, że to ona odkryła promieniotwórczość. W rzeczywistości jed­nak odkrycie promieniotwórczości jest za­sługą Antoine'a Henriego Becquerela. Nie ma najmniejszej wątpliwości co do jego pierwszeństwa, ponieważ dopiero po prze­czytaniu informacji o odkryciu Becquerela Maria Curie (i jej mąż Piotr Curie, równie utalentowany naukowiec) rozpoczęła ba­dania w tej dziedzinie.

Najszerzej znanym osiągnięciem Marii Cu­rie było wykrycie i wyodrębnienie pierwias­tka chemicznego nazwanego radem. Przed radem Maria Curie wykryła inny pierwias­tek, który nazwała polonem, od nazwy jej rodzinnego kraju, Polski. Były to osiąg­nięcia godne podziwu, ale nie miały więk­szego znaczenia dla rozwoju teorii nauko­wej.

W 1903 r. Maria Curie, Piotr Curie i Antoine Henri Becquerel otrzymali wspólnie Nagrodę Nobla w dziedzinie fizyki. W 1911 r. Maria Curie nagrodzona została po raz wtóry Nagrodą Nobla, tym razem w dziedzinie chemii; była pierwszą osobą, któ­ra otrzymała dwukrotnie Nagrodę Nobla.

Warto zauważyć, że w okresie prowadzenia najpoważniejszych prac naukowych Maria Curie miała małe dzieci. Starsza córka, Irena, także została uczoną i również miała duże osiągnięcia naukowe. Irena poślubiła Jeana Frédérica Joliota, zdolnego nauko­wca; pracując wspólnie, odkryli oni sztuczną promieniotwórczość. Za to odkrycie (które można by uważać za „potomstwo” odkrycia promieniotwórczości naturalnej) małżonko­wie Joliot-Curie otrzymali w 1935 r. Nagro­dę Nobla. Druga córka Mani Curie, Ewa, została wybitną pisarką, zajmowała się rów­nież muzyką. Co za rodzina!

Maria Skłodowska-Curie zmarła w 1934 r. na białaczkę, która była prawdopodobnie następstwem częstych kontaktów z mate­riałami promieniotwórczymi.

1706-1790

wiki

Sądzę, że można bez większych wahań stwierdzić, iż Benjamin Franklin był naj­bardziej wszechstronnym geniuszem w całej historii i dokonał znaczących osiągnięć na szerszym nawet polu niż słynny Leonardo da Vinci. Choć może to się wydać zdumie­wające, pozostaje jednak faktem, że w swo­im życiu Franklin odnosił sukcesy co naj­mniej w czterech nie związanych ze sobą dziedzinach ludzkiej działalności, a mia­nowicie w interesach, nauce, literaturze i polityce.

Kariera Franklina w biznesie jest klasyczną karierą typu „od pucybuta do milionera”. Pochodził z Bostonu, z niezamożnej rodzi­ny; gdy jako młody człowiek przeniósł się do Filadelfii, nie miał grosza przy duszy, ale już w wieku około czterdziestu lat był zamożnym człowiekiem, czerpiącym do­chody z własnej drukarni, z wydawania gazety i innych jeszcze przedsięwzięć. A jed­nocześnie w wolnych chwilach oddawał się studiom naukowym i nauczył się czterech języków obcych!

Jako naukowiec Franklin znany jest głów­nie z badań w dziedzinie elektryczności i atmosferycznych wyładowań elektrycz­nych. Jest również twórcą paru bardzo pożytecznych wynalazków, w tym pieca Franklina, soczewek dwuogniskowych i piorunochronu. Ostatnie dwa wynalazki nawet obecnie znajdują szerokie zastoso­wanie.

Karierę literacką rozpoczął jako wzięty dziennikarz. Wkrótce zaczął wydawać ka­lendarz Poor Richard's Almanac, gdzie uja­wnił swój niezwykły talent do tworzenia aforyzmów, które szybko stawały się obie­gowymi zwrotami. (Niewielu autorów po­zostawiło po sobie tak dużo i tak dobrze zapamiętanych powiedzeń). W później­szych latach wydał jedną z najlepszych autobiografii, nadal czytaną powszechnie i z przyjemnością.

W polityce Franklin dał się poznać jako dobry administrator (był poczmistrzem ge­neralnym kolonii; pod jego zarządem po­czta nie była deficytowa), prawodawca (zo­stał parokrotnie wybrany do przedstawi­cielstwa ustawodawczego Pensylwanii) i dyplomata (był bardzo popularnym i zna­komitym ambasadorem we Francji w decy­dującym okresie historii Stanów Zjednoczo­nych). Był ponadto jednym z sygnatariuszy amerykańskiej Deklaracji Niepodległości, a później został członkiem Konwencji Kon­stytucyjnej.

Pamiętać trzeba również o piątej „karierze” Franklina: jako organizatora i promotora działań społecznych. Na przykład był jed­nym z założycieli pierwszego szpitala w Fi­ladelfii. Pomagał organizować pierwszą w koloniach straż ogniową i prowadził udaną kampanię mającą na celu utworzenie oddziału policji miejskiej. Zorganizował bibliotekę objazdową (pierwszą w kolo­niach) i założył towarzystwo naukowe (.ównież pierwsze w Ameryce). Jak wszyscy Franklin przeżywał kłopoty i rozczarowania. Mimo to żywot jego może być godnym uwagi przykładem - może najbardziej uderzającym w historii - dobrze spędzonego życia. Uwzględniając ponadto, że przez większą część życia cieszył się dobrym zdrowiem, można powiedzieć, iż pobyt Franklina na tym świecie był długi, interesujący, pożyteczny, urozmaicony i na ogół szczęśliwy.

W świetle powyższego miałem ochotę umie­ścić Franklina w głównej części tej książki, jednak żadne z jego osiągnięć nie wydaje się na tyle ważne, aby zaliczyć go do setki najbardziej wpływowych postaci w historii. Moim zdaniem, gdyby nawet wziąć pod uwagę wszystkie jego dokonania łącznie, i tak nie zmieniłoby to tej oceny.

1869-1948

wiki

Mohandas K. Gandhi był wybitnym przy­wódcą ruchu na rzecz niepodległości Indii; zgodnie z sugestią paru osób z tego właś­nie powodu Gandhi powinien się znaleźć w głównej części tej książki. Należy jednak pamiętać, że prędzej czy później Indie mu­siały uniezależnić się od Anglii; w rzeczywi­stości, zważywszy na presję sił historycz­nych dążących do dekolonizacji, jasno dziś widać, że nawet bez udziału Gandhiego Indie z pewnością uzyskałyby niepodleg­łość w ciągu paru lat po 1947 r.

Prawdą jest, że metoda pokojowego oby­watelskiego nieposłuszeństwa, do której nawoływał Gandhi, okazała się ogromnie skuteczna i przekonała Brytyjczyków, że powinni opuścić Indie. Niektórzy twierdzą jednak, że gdyby Hindusi zastosowali bar­dziej radykalne metody walki, Indie wcześ­niej uzyskałyby niepodległość. Trudno jest teraz wyrokować, czy Gandhi przyśpieszył, czy też opóźnił odzyskanie niepodległości, i dlatego słuszne będzie przyjęcie założenia, że w ostatecznym rachunku skutek jego działalności (przynajmniej w tym wzglę­dzie) był raczej niewielki. Należałoby także zwrócić uwagę, że Gandhi nie był twórcą ruchu na rzecz niepodległości Indii (Indyj­ski Kongres Narodowy założono już w 1885 r.), a po osiągnięciu niepodległości nie odgrywał głównej roli jako przywódca polityczny.

Można by jednak utrzymywać, że pod­stawowe znaczenie Gandhiego polega na tym, iż był rzecznikiem walki bez odwoły­wania się do gwałtu (nonviolence). (Natural­nie, jego koncepcje nie były całkiem nowe; sam Gandhi powiedział, że wywodzą się one po części z dzieł Thoreau i Tołstoja oraz z Nowego Testamentu, a także z różnych dzieł hinduskich). Nie ma co do tego żadnej wątpliwości, że metody Gandhiego zmieniłyby świat, gdyby tylko zostały powszech­nie przyjęte. Niestety, nie zostały powsze­chnie przyjęte, nawet w Indiach.

Prawdą jest, że w latach 1954-1955 za pomocą jego metody próbowano przeko­nać Portugalczyków, by zrezygnowali z pa­nowania w Goa. Prowadzona kampania nie osiągnęła zamierzonego celu i w związ­ku z tym parę lat później rząd indyjski dokonał inwazji zbrojnej. Mało tego, w cią­gu ostatnich czterdziestu lat Indie aż trzy­krotnie prowadziły wojnę z Pakistanem i raz wojnę graniczną z Chinami. Równie niechętnie metodę Gandhiego stosują inne kraje. W ciągu mniej więcej osiemdziesięciu lat od wprowadzenia tej metody walki świat był świadkiem dwóch najkrwawszych wo­jen w całej historii.

Czy trzeba zatem uznać, że Gandhi jako filozof poniósł w zasadzie porażkę? Na razie z pewnością na to wygląda; warto jednak zauważyć, że czterdzieści lat po śmierci Jezusa inteligentny, dobrze zorien­towany w świecie Rzymianin, jeżeli w ogóle coś słyszał o Chrystusie, orzekłby niewątpli­wie, że Jezus z Nazaretu był „nieporozu­mieniem”! Czy ktokolwiek w 450 r. p.n.e. przewidziałby, jak wielki wpływ będzie miał Konfucjusz? Sądząc jednak według dotych­czasowych skutków jego działalności. Gandhiemu przysługuje chyba miejsce na do­datkowej liście.

1452-1519

wiki

Leonardo da Vinci urodził się w 1452 r. w pobliżu Florencji we Włoszech, zmarł w 1519 r. Następne stulecia nie przyćmiły jego sławy jako największego, wszechstron­nego geniusza, jaki kiedykolwiek żył; gdyby istniała lista najbardziej wyróżniających się osób, nazwisko Leonarda z całą pewnością znalazłoby się w pierwszej pięćdziesiątce. Wydaje się jednak, że talent i sława Leonar­da znacznie przewyższają jego rzeczywisty wpływ na historię.

W notatkach Leonardo pozostawił szkice wielu nowoczesnych wynalazków, takich jak samoloty i łodzie podwodne. Szkice te dowodziły wprawdzie jego niezwykłej in­teligencji i pomysłowości, nie miały jednak naprawdę żadnego wpływu na rozwój na­uki. Po pierwsze, Leonardo nie wykonał modeli tych wynalazków. Po drugie, jak­kolwiek pod względem pomysłu były to doskonałe wynalazki, to nie wiadomo, czy w praktyce urządzenia te by działały. Czymś innym jest koncepcja łodzi podwod­nej czy samolotu, czymś innym zaś, i czymś o wiele trudniejszym, opracowanie dokład­nego i szczegółowego projektu nadającego się do realizacji, a następnie budowa mode­lu zdolnego do działania. Wielkimi wynalaz­cami nic zostają ludzie mający wspaniale pomysły, których później nie udaje się im urzeczywistnić. Zostają nimi tacy ludzie, jak Tomasz Edison, James Watt czy bracia Wright, którzy mieli dość uzdolnień do mechaniki i dość cierpliwości, by opraco­wać szczegóły i pokonać trudności na dro­dze do stworzenia czegoś, co rzeczywiście potem działało. Leonardo do nich nie nale­żał.

Ponadto, gdyby nawet jego szkice zawiera­ły wszystkie szczegóły potrzebne do urze­czywistnienia pomysłu, to jednak nadal niczego by to nie zmieniło, skoro były one zakopane w jego notatkach i opublikowane dopiero po upływie stuleci od śmierci Leo­narda. Do czasu opublikowania notatek (nawiasem mówiąc, pisane były pismem stanowiącym zwierciadlane odbicie normal­nego), koncepcje jego wynalazków były już opracowane przez innych ludzi, którzy do­szli do nich niezależnie od Leonarda. Moż­na zatem stwierdzić, że jako uczony i wyna­lazca Leonardo nie odegrał większej roli. A zatem do zajęcia miejsca na liście pierw­szych stu osób kwalifikowałyby Leonarda głównie jego osiągnięcia artystyczne. Leo­nardo był doskonałym malarzem, chociaż nie lepszym niż Rembrandt, Rafael, van Gogh czy El Greco. Jeśli chodzi o wpływ na dalszy rozwój sztuki, wywarł on dużo mniejszy wpływ niż Picasso czy Michał Anioł.

Leonardo miał pożałowania godny zwyczaj rozpoczynania wielkich prac i niedoprowadzania ich do końca. W następstwie tego ukończył znacznie mniej obrazów niż inni wspomniani tu artyści. Przerzucając się wciąż do nowych prac bez ukończenia już rozpoczętych, Leonardo zmarnował znacz­ną część swojego niezwykłego talentu. Mo­że to dziwne, że piszę o twórcy Mony Lisy jak o człowieku, który zmarnował swoje życie, jednak taki właśnie wniosek wyciąga większość osób, które szczegółowo prze­śledziły jego biografię.

Być może Leonardo był najbardziej utalen­towanym człowiekiem w historii, ale liczba jego dzieł jest stosunkowo niewielka. Był uznanym architektem, ale właściwie nie zaprojektował żadnej budowli, którą by później wzniesiono. Żadna jego rzeźba nie przetrwała do dziś. Wszystko, co pozo­stało z jego niezwykłego talentu, to sporo rysunków, parę wspaniałych obrazów (przetrwało poniżej dwudziestu) i zbiór szkiców, które nakazują czytelnikom XX w. podziwiać jego geniusz, ale które nie miały właściwie żadnego wpływu na naukę czy wynalazczość. Mimo swego ogromnego ta­lentu Leonardo nie był jedną ze stu najbar­dziej wpływowych postaci w historii.


1809-1865

wiki

Abraham Lincoln, szesnasty prezydent Sta­nów Zjednoczonych, należy do najszerzej znanych i najbardziej podziwianych przy­wódców politycznych, jakich ten kraj - lub jakikolwiek inny - posiadał. Dlaczego za­tem nie znalazł się na mojej liście? Czyż uwolnienie 3 500 000 niewolników nie jest wielkim czynem?

Z pewnością tak. Jednakże patrząc na bieg zdarzeń z obecnej perspektywy, widać, że siły działające na rzecz zniesienia niewolnic­twa - i to działające w całym świecie - musiały zwyciężyć. Wiele krajów zniosło niewolnictwo nawet przed prezydenturą Lincolna, a w ciągu sześćdziesięciu lat po jego śmierci większość pozostałych krajów zrobiła to samo. Jedyną zasługą, jaką moż­na przypisać Lincolnowi, jest przyśpiesze­nie tego procesu, i to tylko w jednym kraju. Można by także utrzymywać, że ogrom­nym osiągnięciem Lincolna było utrzy­manie jedności Stanów Zjednoczonych w obliczu groźby secesji stanów Południa, i choćby tylko z tego powodu zasługuje on na miejsce na naszej podstawowej liście.

A jednak to przecież wybór Lincolna na prezydenta wywołał secesję Południa. Nie jest również pewne, czy Północ musiałaby przegrać w wojnie secesyjnej, gdyby prezy­dentem był ktoś inny, a nie Lincoln. Ostate­cznie Północ rozpoczynając wojnę miała większą liczbę ludności i zdecydowanie przeważała pod względem wielkości produk­cji przemysłowej nad Południem.

Nawet gdyby Północ nie doprowadziła do zwycięskiego zakończenia wojny, dalszy bieg historii nie musiałby ulec zasadniczej zmianie. Północ i Południe łączyły silne więzy wspólnego języka, religii, kultury i handlu; wydaje się zupełnie prawdopodo­bne, że w końcu nastąpiłoby ponowne zjednoczenie. Jeśliby nawet okres secesji trwał dwadzieścia, a choćby i pięćdziesiąt lat, to i tak w historii świata byłoby to wydarzenie małej wagi. (Należy także do­dać, że nawet bez Południa Stany Zjed­noczone byłyby teraz czwartym krajem na świecie pod względem zaludnienia i przodu­jącą potęgą przemysłową).

Czy to oznacza, że Lincoln był nic nie znaczącą postacią? Absolutnie nie! W okre­sie jednego pokolenia jego działalność mia­ła głęboki wpływ na parę milionów ludzi, nie oznacza to jednak, że miał takie samo znaczenie, jak na przykład Mahawira, któ­rego wpływ trwał przez wiele stuleci.

ok. 1480-1521

wiki

Portugalski odkrywca Ferdynand Magel­lan zasłynął jako dowódca pierwszej wy­prawy, która opłynęła kulę ziemską.

Wyprawa Magellana jest chyba najbardziej wyróżniającą się wyprawą odkrywczą w ca­łej historii ludzkości. Cała podróż trwała niespełna trzy lata; z pięciu małych, mar­nych, przeciekających statków, z którymi, Magellan wypłynął w podróż, tylko jeden wrócił cało do Europy; z 265 ludzi, którzy wyruszyli, tylko osiemnastu powróciło ży­wych! Sam Magellan zginął w czasie wy­prawy (jednak dopiero po pokonaniu naj­trudniejszej części trasy). Mimo wszystko wyprawa osiągnęła swój cel i udowodniła ponad wszelką wątpliwość, że Ziemia jest okrągła.

Jasne jest, że wyprawa zakończyła się suk­cesem przede wszystkim dzięki dowódz­twu Magellana i jego niezłomnej woli. Wielu członków załogi chciało zawrócić po paru miesiącach - aby płynąć dalej, Magel­lan musiał zdławić bunt załogi. Jego doskonałe umiejętności żeglarskie i wytrwałość upoważniają do uznania go za najwięk­szego żeglarza i odkrywcę.

W rzeczywistości jednak znaczenie jego wyprawy było stosunkowo niewielkie. Wy­kształceni Europejczycy wiedzieli już, że Ziemia jest okrągła, trasa wyprawy Magel­lana nie stała się jakimś ważnym szlakiem handlowym, a w odróżnieniu od wyprawy Vasco da Gamy podróż Magellana nie wywarła większego wpływu ani na Europę, ani na Wschód. A zatem, mimo że jego wyczyn przyniósł mu nieśmiertelną sławę, nie można go zaliczyć do stu najbardziej wpływowych ludzi w historii.

ok. 1225-1274

wiki

Włoski filozof Tomasz z Akwinu znany jest dzięki swoim dziełom teologicznym, a zwłaszcza dzięki traktatowi Summa theologiae. Dzieło to jest chyba najbardziej miarodaj­nym ujęciem problemów teologii katolic­kiej spośród wszystkich, jakie się dotych­czas ukazały.

Z całą pewnością można powiedzieć, że nikt poza Tomaszem z Akwinu nie stworzył tak pełnego systemu filozoficznego, tak szczegółowego i tak dokładnie przemyś­lanego. Jeżeli nawet czytelnik nie zgadza się z jego założeniami i wnioskami, to i tak musi docenić niezwykły intelekt Tomasza. Znaczna część dzieła Tomasza z Akwinu odnosi się jednak do problemów abstrak­cyjnych i metafizycznych, które, zdaniem większości ludzi, nie mają większego prak­tycznego znaczenia. Tomasz porusza rów­nież problemy etyczne, ale raczej porząd­kuje on wcześniejsze zasady religii katolic­kiej i nie wnosi zasadniczych zmian do etyki czy poglądów politycznych. Mało praw­dopodobne jest również, by wiele ludzi nawróciło się na chrześcijaństwo pod wpły­wem dzieł Tomasza z Akwinu. Bez względu zatem na to, jak słuszne i doskonałe są rozważania Tomasza, wątpię, czy miały one duży wpływ na postępowanie człowie­ka lub na bieg historii. Właśnie to zadecy­dowało, że Tomasz z Akwinu nie znalazł się na głównej liście.


Skoro bohaterowie tej książki wywarli ogromny wpływ na świat, w którym żyje­my, to zapewne byłoby interesujące poku­sić się o charakterystykę tej grupy jako całości.

Przede wszystkim rzuca się w oczy, że większość z nich pochodzi z Europy. (Po­dział według miejsca pochodzenia przed­stawia tabela A). Jak widać z tabeli, Brytyj­czycy wnieśli największy wkład do cywiliza­cji, większy niż ludzie zamieszkujący jakie­kolwiek inne terytorium lub państwo. In­teresujące, że na osiemnastu Brytyjczy­ków aż pięciu pochodziło ze Szkocji. (Cała piątka znajduje się w pierwszej połowie listy). Skoro Szkoci stanowią tylko około 0,00125% ludności świata, to taki wynik świadczy o naprawdę zadziwiającym skupi­sku talentów i osiągnięć.

Jak wynika z tabeli B, osoby znajdujące się na liście nie są równomiernie rozsiane w ca­łym okresie zapisanej historii. Wręcz prze­ciwnie, bardzo wiele ich żyło w okresie od VI do III w. p.n.e. Potem następuje długi okres martwoty, lecz począwszy od XV w. znowu dojrzały warunki do postępu - a przynajmniej do zmian - w wyniku czego przeważająca liczba osób pochodzi z następnych stuleci. (Oczywiście za wcześ­nie na to, by ocenić, czy nasze stulecie wniesie tak ogromny wkład jak wiek XIX). Książki historyczne poświęcają zwykle du­żo miejsca omówieniu wydarzeń politycz­nych. Osobiście sądzę, że do ukształtowa­nia świata, w którym żyjemy, przyczynił się znacznie bardziej postęp naukowy niż wy­darzenia polityczne, stąd nieprzypadkowo na liście znajduje się więcej naukowców i wynalazców niż polityków lub dowódców wojskowych. W tabeli C można znaleźć dziedziny działania bohaterów tej książki. Skoro tylu przywódców religijnych znalaz­ło się na początku mojej listy, to wynikało­by z tego, że tabela C (w której podano tylko liczbę osób w każdej dziedzinie dzia­łania, bez względu na ich pozycję na liście) nie oddaje znaczenia religii w życiu ludzi. I odwrotnie, skoro większość działaczy politycznych przedstawionych w książce znajduje się w drugiej połowie listy, to wynika z tego, że tabela C wskazuje na zbyt duże w stosunku do rzeczywistości znacze­nie wydarzeń politycznych.

Interesujące, że co najmniej dziewiętnaście osób figurujących na liście nie wstąpiło w związki małżeńskie. (Rzeczywista liczba może być nieco większa, ponieważ odnoś­nie do kilku osób brak odpowiednich infor­macji). Liczba ta jest zaskakująco duża jak na grupę, której większość członków była chyba zamożniejsza i zdrowsza niż ogół ludności.

Nawet ci, którzy zawarli związek małżeń­ski, nie wszyscy mieli dzieci. Przynajmniej dwadzieścia sześć osób z listy było bezdziet­nych. Ponadto parę osób miało dzieci, ale wiadomo, że potomstwo ich wymarło w ciągu jednego lub dwu pokoleń. Wpraw­dzie nie mamy informacji o każdej z osób - nie można również wykluczyć istnienia dzieci pozamałżeńskich - ale chyba tylko blisko połowa osób przedstawionych w tej książce posiadała żyjących potomków.

Oczywiście, wszyscy ludzie ujęci na liście odznaczali się wysoką inteligencją, więk­szość z nich miała gruntowne wykształcenie.

Jedynie siedem osób było analfabetami, większość - to słynni przywódcy wojskowi. Na koniec warto może wspomnieć o cieka­wostce: co najmniej dziesięć osób z naszej listy cierpiało na gościec - niepropor­cjonalnie dużo w stosunku do przypadków tej choroby wśród ogółu ludności. Tak częste występowanie gośćca u wielkich lu­dzi wzbudziło zainteresowanie uczonych zajmujących się medycyną.

Tabela A

Region Liczba postaci

na liście podstawowej

Wielka Brytania ....................... 18

Niemcy i Austria ...................... 15

Francja ................................... 9

Włochy .................................. 8 Razem Europa: 69

Grecja ........................................ 5

Hiszpania ................................. 3

Rosja ........................................ 4

Inne regiony Europy .................. 7

Stany Zjednoczone .................... 8

Ameryka Południowa ................ 1

Nowa Zelandia ........................... 1

Afryka..........................................3

Chiny.......................................... 7

Indie .......................................... 3 Razem Azja: 18

Mongolia .................................. 1

Azja Zachodnia ........................ 7

Uwaga: Euklidesa, Homera i Aleksandra Wielkiego włączono do osób pochodzących z Grecji, Stalina - do osób pochodzących z Rosji. Alexandra Grahama Bella włączono do osób pochodzących z Wielkiej Brytanii, tam bowiem się urodził i wychował.


Tabela B

Okres Liczba postaci

na liście

podstawowej

Przed 600 r. p.n.e. .........................3

600-201 r. p.n.e. ..........................13

200 r. p.n.e. - 1400 r. n.e. ............16

XV w. ............................................4

XVI w. ...........................................9

XVII w. ..........................................9

XVIII w. .......................................12

XIX w. .........................................18

XX w. ..........................................16

Uwaga: Jeffersona włączono do postaci z XVIII w., Plancka - do postaci z XIX w., Marconiego i Freuda - do postaci z XX w.

Tabela C

Dziedzina Liczba postaci

działania na liście podstawowej

Uczeni i wynalazcy ....................... 36

Przywódcy polityczni i wojskowi ..31

Filozofowie świeccy ......................14

Przywódcy religijni .......................11

Artyści i pisarze ...............................5

Odkrywcy ........................................2

Przemysłowcy ..................................1

Uwaga: Pizarra i Cortésa zaliczono do przywódców wojskowych, a nie do odkrywców. Freuda zaliczono do naukowców, a nie do filozofów. Konfucjusza, Laozi, Kartezjusza i Arystotelesa zaliczono do filozofów świeckich.

Tłum. J. Rogoziński.

Brak. Dostępna w pliku Tablica chronologiczna.pdf oraz djvu. (przyp. eRed)

Inns of Court — towarzystwa prawnicze, które miały wyłączny przywilej dopuszczania swych adeptów do praktyki sądowej (przyp. tłum.).

Tu i dalej przekład Zbigniewa Raua (przyp.

tłum.).

Przeł. Antoni Peretiakowicz.

Wszystkie cytaty z Księcia w przekładzie Krzy­sztofa Żaboklickiego.

Tu i dalej tłum. Czesław Znamierowski.

Bartlett — amerykański wydawca popularnej księgi cytatów Familiar Quotation, od którego nazwiska wzięło się określenie całego zbioru (przyp. tłum.).



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Wpływ Kosmitów na dzieje ludzkości
Hart Archibald Czy dzieci ktore przezyly rozwod rodzicow roznia sie od pozostalych
Prawo rzymskie skrypt z odpowiedziami na 100 pytań które się pojawiły
100 książek, które powinno się przeczytać
Krzysztof Trybulski 100 cytatów, które odmienią Twoje życie i zbliżą cię do suckesu i szczęścia
Hart Archibald Czy dzieci ktore przezyly rozwod rodzicow roznia sie od pozostalych
Prawo rzymskie skrypt z odpowiedziami na 100 pytań które się pojawiły(2)
100 cytatów, które odmienią Twoje życie
Żyd rewolucjonista i jego wpływ na historię świata E Michael Jones – Wolna Polska – Wiadomości
informatyka 100 rzeczy ktore kazdy projektant powinien wiedziec o potencjalnych klientach susan wein
100 zwrotów, które musisz znać pisząc po angielsku eioba

więcej podobnych podstron