Sir Julian Rose biuro@icppc.pl , www.icppc.pl, www.eko-cel.pl,
ICPPC Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Wsi Polskiej - International Coalition to Protect the Polish Countryside , 34-146 Stryszów 156 , Tel 338797114
Sir Julian Rose: sytuacja w Polsce staje się krytyczna jak w 1989 roku
Drogi Panie Julianie Rose
Wysłuchałem wywiadu z Panem przeprowadzonym przez Marka Podleckiego z monitora polskiego https://www.youtube.com/watch?v=npVwS0RFVIg#t=1044 - robi wrażenie, jest poruszający.
Dziękuję Panu za obronę naszej Ojczyzny, zwłaszcza polskiej wsi.
Piszę książkę o duchowości, mistyce, o tym co się działo i dzieje w Świecie i w Ojczyźnie. Książka jest dopiero w fazie projektowej - ale przesyłam.
Ja to wiem, że żyjemy w czasach przełomowych - tak jak i Pan to wie.
Trzeba Ludzi budzić aby twórcy NWO nie zniewolili nas na kolejne setki lat - lub nie zgotowali nam jakiejś zagłady ?
Czy pokojowe protesty wystarczą ? Pożyjemy, zobaczymy !?
Łączę wyrazy szacunku. Z serca pozdrawiam.
Jacek - Mieczysław Jacek Skiba
Dear Sir Julian Rose
I listened to an interview with Mr. conducted by Mark Podleckiego monitor https://www.youtube.com/watch?v=npVwS0RFVIg#t=1044 Polish - is impressive, it is moving.
Thank you for defending our homeland, especially the Polish countryside.
I am writing a book about spirituality, mysticism, about what happened and is happening in the world and in our homeland. The book is only in the design phase - but sending.
I know that we live in a time of breakthrough - just as the Lord knows.
People need to wake up to the creator of the NWO is not enslaved us for the next hundred years - or inflicted us some destruction?
Is peaceful protests enough? We will see !?
Yours sincerely. I greet with affection.
Jacek - Mieczyslaw Jacek Skiba
Sir Julian Rose: Naprzód Polsko! Przestań kulić się w cieniu fałszywego protektora
Jedną z rzeczy, które niemal przyprawiały mnie o depresję w ciągu ostatniej dekady, był widok polskich premierów i prezydentów udających się w rytualne podróże do Ameryki Północnej i pozujących do zdjęć, na których z podziwem wpatrują się w oczy prezydenta USA.
Dlaczego było to dla mnie takie przygnębiające? Ponieważ romanse z międzynarodowymi przestępcami nigdy nie kończą się dobrze.
Być może coś mi umyka, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego tak wielu rzekomo „wykształconych” Polaków kurczowo trzyma się przekonania, że Stany Zjednoczone są wybawcą ich kraju? I nie uważam wcale, że Wielka Brytania, Francja, Niemcy, czy nawet NATO pełnią taką rolę - nie ufam żadnemu z nich. Ich programy zwyczajnie służą wyłącznie ich własnym interesom, a nie interesom innych krajów.
Chcę powiedzieć po prostu, że Polska jest swoim własnym wybawcą, a wymyślając sobie fałszywych wybawców, przesuwa w czasie zdobycie samoświadomości, które powinno nastąpić już dawno temu.
Często byłem świadkiem, jak zmieniany był kierunek rozmowy, gdy tylko padała sugestia, że Polska mogłaby podźwignąć się z kolan i zacząć pracować nad uzyskaniem prawdziwej niezależności od fałszywych wybawców; stawić zdrowy opór dla obcej interwencji. Polska jest przecież jednym z największych krajów w Europie i posiada bogactwa naturalne. Dlaczego miałaby zachowywać się jak słaby kraj, który czeka tylko aż pożre go jakiś mściwy gigant?
To nazywa się „syndromem ofiary”. W ten sposób władze utrzymują kontrolę nad ludźmi. Jest to stosowane na szeroką skalę narzędzie „prześladowania poprzez strach”, które wykorzystują różne despotyczne reżimy, a także instytucje religijne. Zwłaszcza wyznania, których dogmat zakłada posłuszeństwo osobom postawionym wyżej w hierarchii, jak ksiądz, papież, a także posłuszeństwo biblijnej interpretacji „prawa” bożego. Poczucie winy, strach przed potępieniem, gdyby ktoś przekroczył wyznaczone granice, mogą być potężnym źródłem represji, zwłaszcza w połączeniu z poczuciem niższości lub poczuciem, że jest się kimś „gorszym”.
Czy taki czynnik, na który składa się strach oraz poczucie niższości, może przyczyniać się do niechęci Polaków do tego, by powstać i zacząć się liczyć?
Strach jest złym punktem wyjścia dla czegokolwiek oraz dla wszystkiego. Historia Polski nie jest pisana strachem. Wprost przeciwnie - Polaków wyróżniają cichy heroizm oraz żelazna determinacja, którą naród wielokrotnie pokazywał światu, zwłaszcza gdy został przyparty do muru. Taką sytuację mamy również teraz, ale tym razem mur nie jest tak solidny, jak te z przeszłości. Teraz jest to bardziej zapora mentalna niż fizyczna ściana. A ta jest być może jeszcze bardziej niebezpieczna…
Co tak właściwie się dzisiaj dzieje? Dlaczego tak wielu ludzi (wszędzie) tchórzy? W Polsce, za ów fałszywy, oparty na syndromie ofiary mariaż ze Stanami Zjednoczonymi płaci się bardzo wysoką cenę. Tą ceną jest niewolnictwo. Edward Bernays, ojciec współczesnego PR-u, coś o tym wiedział. Przymilał się wszystkim prezydentom USA począwszy od lat 40. dwudziestego wieku, a skończywszy na 90., dzieląc się z nimi swoimi sekretami na temat tego, jak można zoptymalizować techniki masowej kontroli umysłów, by sprawować kontrolę nad stadem - świecka wersja represji religijnych.
Mieszkańcy Ameryki są otwartą księgą takich „wirtualnych rzeczywistości”, a najbardziej znaną z nich jest „amerykański sen”. Oznacza on zdobywanie niekończącego się bogactwa - za wszelką cenę, uwzględniając również niszczenie wszystkiego, co stoi na drodze do „realizacji tego snu”. Stany Zjednoczone, będące domem zaledwie niewielkiego ułamka populacji światowej, zużywają jedną trzecią produkowanej na świecie energii, by zaspokoić swoje niepowstrzymane pragnienia. A to prowadzi do chorób i otyłości. Ponadto by utrzymać swoje psychotyczne zależności w ciągu ostatnich 60 lat prowadzą działania wojenne z ponad 20 krajami.
Czy ta rzekoma wspaniałomyślność i hojność to naprawdę model, który Polacy powinni darzyć takim uznaniem?
Pytam więc ponownie - dlaczego Polacy pozostają tak zaślepieni krajem, którego dobre imię coraz bardziej okrywa się złą sławą i coraz ściślej łączy się z pozycją światowego sprawcy międzynarodowego terroryzmu? Dlatego, że myślicie, że Stany Zjednoczone i NATO ocalą Was przed Putinem? Czy w historii Rosji znaleźć można zapisy przejawów globalnego, hegemonicznego imperializmu, które choć trochę zbliżone są do współczesnych poczynań Stanów Zjednoczonych? Jeśli nie znacie odpowiedzi, sięgnijcie do źródeł. Czy Polacy ciągle żyją fantastycznymi opowieściami o rzekomym wyzwoleniu przez Stany Zjednoczone na zakończenie drugiej wojny światowej? Albo czy może w tajemnicy pielęgnują swoje dążenia materialistyczne i postrzegają amerykańską machinę chciwości jako model, który pragną osiągnąć?
Cokolwiek za tym stoi, czas położyć temu kres. Polska już jest postrzegana jako „scena wojenna” dla konfrontacji w stylu trzeciej wojny światowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i sojusznikami NATO a Chinami/Rosją i ich sojusznikami. Rakiety Patriot już od jakiegoś czasu znajdują się w okolicach Warszawy, a oddziały NATO rozlokowywane są pośpiesznie na wschodniej granicy Polski. Rośnie baza NATO w Szczecinie, a w planie jest tworzenie kolejnych baz dla pocisków, które mają kosztować 26,6 miliardów złotych według dziennika Rzeczpospolita.
Poprzedni rząd zaprosił NATO i amerykańskie rakiety do swojego kraju. Jeśli Kaczyński i PiS będą kontynuować swój romans ze Stanami Zjednoczonymi tak, jak kiedyś, Polska będzie wkrótce najeżona aktywnymi pociskami - skierowanymi w Moskwę, rzecz jasna.
Zasady wojenne cechuje jednak brutalna prostota - kto grozi, sam jest zagrożony. Gdyby scenariusz wojenny miał się kiedykolwiek rozegrać naprawdę, Polska przestanie istnieć.
Nie możemy pozwolić sobie na to, by siedzieć bezczynnie, cynicznie kontemplując horrory masowej destrukcji. Możemy podjąć kroki, by ich uniknąć.
Mam na myśli kroki, które każdy z nas może podjąć, by doprowadzić do zmiany. Kroki, które rozpoczynają się od świadomego „wycofania się” z opartego na wdzięczności niewolnictwa wobec innych narodów i ich ukrytych ambicji. Ambicji, które są bezwstydne. Ambicji, które nie uwzględniają ani odrobiny współczucia czy troski dla tych, którzy są wystarczająco bezmyślni, by kupić tak dobrze zawoalowane kłamstwa. Kłamstwa, które zbyt łatwo przełykane są przez tych, którzy myślą, że są „chronieni”, podczas gdy tak naprawdę są przejmowani. Kiedy obce bazy wojskowe zostaną ustanowione na polskiej ziemi, władze Polski będą miały mały wpływ lub wcale go nie będą miały nad tym, kto wciśnie guzik, czy pociągnie za spust, gdyby zbliżał się kryzys militarny.
Tak więc nie pierwszy już raz i mając świadomość, że może to brzmieć melodramatycznie, zwracam się do dobrych mieszkańców Polski, by przejrzeli na oczy i obudzili się. Zbudźcie się teraz i przejmijcie kontrolę nad Waszym przeznaczeniem! Przestańcie umniejszać siebie i pompować cudze ego.
Niech łagodna moc ducha, która tli się wewnątrz, zapłonie teraz jasnym światłem wolna i nieskrępowana; wolna od wszelkich wątpliwości i strachu, który ją tłumi. To nie są Wasze wątpliwości. To nie jest Wasz strach. To wątpliwości i strach narzucone Wam poprzez masową indoktrynację i siły, które chcą zamienić Was w niewolników, a Wasz piękny kraj w swój wysterylizowany, szatański plac zabaw.
Powstańcie dobrzy mieszkańcy Polski. Odrzućcie wszystko, co powstrzymuje Was i nie pozwala iść do przodu; niech moje serce również zapłonie w tej wspólnej walce o prawdziwą niezależność i trwałą wolność.
Sir Julian Rose - rolnik, aktywista, pisarz, prezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
34-146 Stryszów 156, tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
www.icppc.pl www.gmo.icppc.pl www.eko-cel.plICPPC(*)
Listy od i do Marka Podleckiego:
Dziękuję Panie Jacku w imieniu Juliana, przesłałem zresztą mu ten mail.
Cieszę się, że ktoś sobie zdaje sprawę z tego co ten człowiek dla nas robi,
M.
Panie Marku
Dziękuję za list. To wspaniałe, że ktoś tak mądry jak Sir Julian Rose ujmuje się za naszą Ojczyzną, i za rolnikami. Jestem tym mocno zbudowany - tym bardziej, że też znam sytuację prostych rolników z zapadliska przedkarpackiego i z Karpat. Pochodzę z Podkarpacia, a mieszkam w Karpatach na południe od Tarnowa, też w Małopolsce. Znam troszkę pracę w polu chociaż jestem geologiem. Doceniam piękno tych terenów i drobne rolnictwo, z którego ludzie powinni godnie żyć z pożytkiem dla dobra innych członków społeczności, którzy mogą korzystać ze zdrowych produktów, zdrowej żywności. Wielu ma tego świadomość i walczy o przetrwanie drobnego rolnictwa. Ale jeśli nie będzie mądrych uregulowań prawnych i pomocy państwa oraz pozwolenia na produkcję i swobodną sprzedaż wszystkich produktów rolnych + pomocy w kierunku rozwoju agroturystyki, nie będzie łatwo przetrwać. Inne elementy naszego życia też są ważne - zwłaszcza nie poddawanie się pod dyktat banksterskiego-lichwiarskiego zachodu. I tak jak mówi Sir Julian absolutnie nie powinniśmy wpuszczać tu wojsk NATO dla rzekomej ochrony - bo wystawiamy się na odstrzał. Jak ostatnio słyszałem już zbudowali jakąś instalację w rejonie Krakowa, która wytwarza silne pole elektromagnetyczne nakierowane na Kraków ? Pytam się - co oni knują ? Jaki program wdrażają ? Zniewolenia czy ochrony ?
Co do mojej książki to zbieram do niej materiały i jest w powijakach, ale wydawnictwo, z którym podpisałem umowę jeśli przetrwa restrukturyzację podejmie dalsze prace nad książką.
Serdecznie pozdrawiam i życzę zdrowia, sił i sukcesów.
Jacek - MJS
http://chomikuj.pl/mjacek2013/Dokumenty
www.przeslanie.com
Szanowni Państwo,
zapraszamy do udziału w w niezwykle ważnym i pięknym wydarzeniu
pt."Prawdziwa Żywność na ulicach Warszawy".
Kampania na rzecz przywrócenia prawdziwej żywności statusu legalnej, w
ramach której w całej Polsce odbywa się szereg wydarzeń pod hasłem:
"NASZA ZIEMIA, NASZA ŻYWNOŚĆ, NASZE ZDROWIE - Bezpośrednio od
Rolnika", dociera również do Warszawy.
11 lipca 2016 roku przedstawiciele Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony
Polskiej Wsi - ICPPC i Fundacji Wspierania Rozwoju Kultury i
Społeczeństwa Obywatelskiego QLT zbiorą się wraz z rolnikami i
świadomymi konsumentami na Krakowskim Przedmieściu 66, przed arkadami
Centralnej Biblioteki Rolniczej. Rolnicy przywiozą z sobą autentyczną,
smaczną ale "nielegalną" żywność pochodzącą z polskich
gospodarstw.
Z poważaniem:
Jadwiga Łopata, edukacyjne gospodarstwo EKOCENTRUM ICPPC, laureatka
ekologicznego Nobla
Lena Huppert, prezes Fundacji Wspierania Rozwoju Kultury i Społeczeństwa
Obywatelskiego QLT
Sir Julian Rose, prezes Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskie Wsi -
ICPPC, pisarz i rolnik.
========================================================
Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
34-146 Stryszów 156, Poland tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
www.icppc.pl www.gmo.icppc.pl www.eko-cel.pl
WEŹ UDZIAŁ W WARSZTATACH W EKOCENTRUM ICPPC www.eko-cel.pl
Lena Huppert, Fundacji Wspierania Rozwoju Kultury i Społeczeństwa
Obywatelskiego QLT fundacja.qlt@wp.pl, tel. 502 085 840
Od: "Fundacja ICPPC" <biuro@icppc.pl>
Do: mjacek2013@interia.pl;
Wysłane: 19:38 Wtorek 2016-08-16
Temat: Tani, ekologiczny dom
Zapraszamy na sobotnie warsztaty:
"EKOBUDOWNICTWO. Praktyczne Warsztaty Budowania z Gliny i Słomy"
- 20 sierpnia 2016 http://eko-cel.pl/2016/05/ekobudowy/
EKOCENTRUM ICPPC to niezwykłe miejsce gdzie teoria idzie w parze w praktyką!
Tutaj produkujemy żywność ekologicznymi metodami, hodujemy owieczki i alpaki
a wszystkie ekologiczne urządzenia pracują np. produkując prąd,
ogrzewając wodę i pomieszczenia lub oczyszczając ścieki.
EKOCENTRUM ICPPC położone w Beskidach, w Stryszowie,
40 km od Krakowa, 13 km od Wadowic, 6 km od Kalwarii Zebrzydowskiej.
Z pozdrowieniami,
Jadwiga Łopata i Julian Rose
==========================
Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
34-146 Stryszów 156, Poland tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
www.icppc.pl www.gmo.icppc.pl www.eko-cel.pl
WEŹ UDZIAŁ W WARSZTATACH W EKOCENTRUM ICPPC www.eko-cel.pl
Nie chcesz naszych e-mali kliknij:
Od: "Fundacja ICPPC" <biuro@icppc.pl>
Do: mjacek2013@interia.pl;
Wysłane: 12:44 Piątek 2016-10-21
Temat: SKANDALICZNY BŁĄD W TŁUMACZENIU CETA
> ..Chodzi o część umowy dotyczącej biotechnologii, czyli między innymi GMO. Polskie tłumaczenie umowy mówi o tym, że handel międzynarodowy nie powinien ograniczać regulacji w tej dziedzinie (np. zakazu uprawy lub sprzedaży żywności GMO). Natomiast oryginalny tekst umowy znaczy coś dokładnie odwrotnego: regulacje nie powinny ograniczać handlu!
>
> Po angielsku przyznaje się, że europejskie normy bezpieczeństwa żywności będą osłabiane. Po polsku zapewnia, że nie. To skandal!
>
> WIĘCEJ:
> https://dzialaj.akcjademokracja.pl/campaigns/ceta_tlumaczenie?utm_campaign=blast_2016-10-19&utm_medium=email&utm_source=akcja
>
> Jeżeli ktoś może wspomóc finansowo nasze działania prosimy wpłacać darowizny - http://www.icppc.pl/antygmo/pomoz-kampani/
>
> ==========================
> Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
> 34-146 Stryszów 156, Poland tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
> www.icppc.pl www.gmo.icppc.pl www.eko-cel.pl
>
> WEŹ UDZIAŁ W WARSZTATACH W EKOCENTRUM ICPPC www.eko-cel.pl
>
Od: "Fundacja ICPPC" <biuro@icppc.pl>
Do: mjacek2013@interia.pl;
Wysłane: 10:43 Czwartek 2016-10-27
Temat: Małe zwycięstwo; bronimy dobrej żywności
> Witajcie,
> dziękujemy za Waszą pomoc. Dzięki niej nasz rolniczo-konsumencki
> projekt ustawy "O sprzedaży żywności przez rolników" nie został
> odrzucony w Sejmie. Będzie dalej procedowany w sejmowych
> komisjach: rolnictwa i finansów.
> A więc dalej, wspólnie bronimy dobrej żywności.
>
> UWAGA! WYŚLIJ LIST DO:
> kancelaria@minrol.gov.pl, ardanowski@wp.pl, jkardanowski@wp.pl,
> posel.jaroslaw.sachajko@gmail.com, julian@icppc.pl
>
> TREŚĆ LISTU PONIŻEJ. WYŚLI TEŻ LIST zwykłą pocztą.
> Jeżeli ktoś może wspomóc finansowo nasze działania prosimy wpłacać darowizny - http://www.icppc.pl/antygmo/pomoz-kampani/
>
> Pozdrawiamy, Jadwiga i Julian, Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
>
> UWAGA! PROPONOWANA TREŚĆ LISTU (należy go podpisać i oczywiście można go dowolnie zmieniać):
>
> ===
> Minister Rolnictwa i Rozwoju Wsi Krzysztof Jurgiel
> ul. Wspólna 30; 00-930 Warszawa
>
> Dotyczy projektu ustawy o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia sprzedaży żywności przez rolników
>
> Szanowny Panie Ministrze,
> Szanowna Pani Podsekretarz Stanu Ewa Lach,
> Szanowni Państwo
>
> Proponowanie podobnych rozwiązań prawnych, utrudnień, systemu kontroli i kar dla rolników, którzy produkują, przetwarzają i chcą sprzedać w sezonie małe ilości żywności, w porównaniu z tymi, których produkcja jest zdecydowanie większa, doprowadzi do dalszego niszczenia i upadku mniejszych gospodarstw rodzinnych. Z drugiej strony jeszcze bardziej utrudni konsumentom dostęp do dobrej jakości, lokalnej żywności.
>
> W związku z tym domagam się PILNEGO wprowadzenia w życie projektu ustawy "O sprzedaży żywności przez rolników", który powstał w ścisłej współpracy z rolnikami-praktykami i konsumentami. (zob. projekt z autopoprawkami http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/druk.xsp?nr=854 ).
>
> Z poważaniem,
>
Od: "Fundacja ICPPC" <biuro@icppc.pl>
Do: mjacek2013@interia.pl;
Wysłane: 15:33 Czwartek 2016-11-17
Temat: MAŁY SUKCES w rolniczej sprzedaży detalicznej
> Szanowni Państwo,
> jest małe zwycięstwo i krok bliżej do lepszych przepisów, które ułatwią sprzedaż i kupowanie żywności od rolników.
>
> W ostatniej chwili, przed końcowym głosowaniem w sejmie ustawy regulującej rolniczą sprzedaż detaliczną, urzędnicy dostali oświecenia. Okazało się, że jednak nie jest potrzebna notyfikacja UE dla rozporządzenia regulującego przepisy sanitarno-higieniczne a więc nie musimy czekać na nie kolejny rok.
>
> UWAGA! 16 listopada 2016 Sejm uchwalił ustawę o zmianie niektórych ustaw w celu ułatwienia sprzedaży żywności przez rolników. Ustawa i konieczne rozporządzenia będą obowiązywać od 1 stycznie 2017.
>
> A więc po maratonie aktywnych spotkań w sejmowych komisjach i podkomisjach, akcjach wysyłania listów do polityków i urzędników, ogólnopolskich wydarzeniach edukacyjnych BEZPOŚREDNIO OD ROLNIKA, powiększyło się światełko w tunelu.
>
> CO JEST DOBREGO W POWYŻSZEJ USTAWIE?
> 1. Zastosowania minimalnych przepisów sanitarnych, które zawarte są w rozdziale III załącznika II do rozporządzenia WE 852/2004.
> Sprawę tę (czyli WYKLUCZENIE rolniczej sprzedaży detalicznej spod przepisów sanitarno-higienicznych obowiązujących wielkie przetwórnie i ciągłą produkcję) ma regulować rozporządzenie wydane przez Ministra Rolnictwa i NIE WYMAGA ono notyfikacji UE.
> I tutaj nastąpiła kluczowa zmiana w interpretacji prawa przez urzędników, bowiem do wczoraj twierdzili, że musi być notyfikowana...cokolwiek spowodowało tę zmianę, jest to dobra zmiana. Oczywiście wg zasady "politykom się nie wierzy" poczekajmy na treść tego rozporządzenia i wtedy ocenimy czy są to dobre czy złe propozycje.
> 2. Rozszerzenie grupy odbiorców, które zawiera min. restauracje, stołówki, sklepy. Oznacza to, że rolnicy, po spełnieniu odpowiednich wymagań, będą mogli sprzedawać żywność wytworzoną w gospodarstwie: w domu, na targach, festynach, kiermaszach ale również do restauracji, stołówek, sklepów.
>
> CZEGO MIN. ZABRAKŁO W POWYŻSZEJ USTAWIE:
> 1. Poprawki zwiększenia kwoty wolnej od podatku od PRZYCHODÓW a więc została BARDZO NISKA KWOTA - "przychody, o których mowa w art. 20 ust. 1c, do kwoty 20 000 zł rocznie" . Strona społeczna proponowała 75 000 zł.
> 2. Zapisu, że jest jedna jednostka kontrolna bowiem aktualnie działa 5 instytucji: "Obecny system sprawowania nadzoru nad bezpieczeństwem żywności jest bardzo rozproszony. Jest on wykonywany przez 5 instytucji kontrolnych, a mianowicie: Państwową Inspekcję Sanitarną (PIS), Inspekcję Weterynaryjną (IW), Państwową Inspekcję Ochrony Roślin i Nasiennictwa (PIORiN), Inspekcję Jakości Handlowej Artykułów Rolno-Spożywczych (IJHARS) oraz Inspekcję Handlową (IH)."
> http://www.minrol.gov.pl/Ministerstwo/Biuro-Prasowe/Informacje-Prasowe/Bezpieczenstwo-zywnosci-jedna-inspekcja
>
> Pamiętajmy też, że cały proces "tworzenia" tego prawa trwa już około 5 lat. I to my podatnicy płacimy za to!
> BARDZO DZIĘKUJEMY WSZYSTKIM ZA AKTYWNE ZAANGAŻOWANIE I PROSIMY O DALSZE!
>
> Jeżeli ktoś może wspomóc finansowo nasze działania prosimy wpłacać darowizny -
> http://icppc.pl/index.php/pl/wesprzyj-nas.html
> UWAGA! Poniżej wypowiedzi posłów - warto poczytać.
>
> Pozdrawiamy serdecznie,
> Jadwiga i Julian
> ==========================
> Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
> 34-146 Stryszów 156, Poland tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
> www.icppc.pl www.gmo.icppc.pl www.eko-cel.pl
> WEŹ UDZIAŁ W WARSZTATACH W EKOCENTRUM ICPPC www.eko-cel.pl
>
>
> A cały proces spotkań komisji rolnictwa ocenił świetnie jeden z uczestników: "...Powiem, że gdy za komuny byłem społecznym radnym w Pruszkowie (bez żadnej diety!), to posiedzenia Rady Miasta były sensowniejsze i lepiej prowadzone niż to co dzisiaj widziałem... Bezsensowne tempo, i jakieś dziwne pomysły przy ekspresowych głosowaniach - zupełnie dziwne (jak np. odrzucenie sensownej i akceptowanej przez rolników propozycji Kukiz'15) - i w ogóle cały ten 5-letni ambaras to świadczy o tym, że przedstawiciele społeczeństwa działają przeciw społeczeństwu! Horror jakiś. Czy oni (posłowie i ministrowie) nie mają na tyle wyobraźni, żeby zrozumieć, że działają też na szkodę swoich dzieci i wnuków?! No, chyba nikt z UE nie zaszantażował ich, że jeśli będą próbować zrównywać rzeczywistość dawnego bloku wschodniego ze starymi krajami UE, to im się do tyłka dobiorą? Albo - chyba nikt ich nie przekupił?!..."
>
> Poseł Błażej Parda:
> ..Panie Marszałku! Wysoka Izbo! Wczoraj poszaleliście i zatrzymaliście kwotę wolną dla wszystkich obywateli na tym samym poziomie co 10 lat temu, a dzisiaj kolejny krok, i wasza łaskawość jest bezgraniczna, bo poza tym dla was granicą i kwotą wolną dla rolników od podatku od produktów przetworzonych jest całe 400 zł. Pytanie, dlaczego wnioskodawcy nie zależy na rozwoju małych rodzinnych, tradycyjnych gospodarstw, które wykażą się przedsiębiorczością i pracowitością...
>
> Poseł Jarosław Sachajko:
> ..Panie Marszałku! Pani Premier! Wysoka Izbo! W obecnej sytuacji polskiego rolnictwa, tragicznych cen wszystkich produktów rolnych, zgody na CETA w części handlowej, która zniszczy małe i średnie gospodarstwa rolne powinniśmy bardzo szybko zadziałać tak, aby te małe i średnie gospodarstwa zaczęły normalnie egzystować. Mamy zgodę na 20 tys. 20 tys. to jest 400 zł, tak jak mówił kolega, kwoty wolnej od podatku. Nie możemy się zgodzić na kolejny eksperyment. Musimy walczyć o te gospodarstwa. Strona społeczna prosiła o 75 tys. Długo rząd mówił, że w projekcie będzie 40 tys. Zostało marne 20 tys. I pytanie, dlaczego nie traktujemy poważnie polskich rolników, dlaczego dalej zgadzamy się na to, aby oni egzystowali, a nie zaczęli godnie żyć. Dziękuję....
>
> Poseł Norbert Kaczmarczyk:
> ..Panie Marszałku! Pani Premier! Wysoka Izbo! Powiem wam prawdę. (Głos z sali: Wreszcie.) Zaoraliście polskie rolnictwo. (Poruszenie na sali, oklaski) Zaoraliście polskie rolnictwo, bo dlaczego nie chcecie, żeby polski rolnik mógł godnie zarabiać? Dlaczego nie ufacie polskim rolnikom? Dlaczego nie chcecie, żeby polski konsument w końcu dostał zdrową, polską żywność, żywność najlepszą na świecie? (Oklaski) (Poseł Marek Jakubiak: Tak jest!) Dlaczego nie chcecie tego? Panie ministrze, panie premierze Morawiecki, umową CETA doprowadzi pan do tego, że rolnicy nie będą mieć co robić. A jak nie będą mieć co robić, to przyjadą do pana, a pan będzie spłacał ich kredyty. (Oklaski) Dziękuję bardzo...
>
> Poseł Dorota Niedziela
> ..panie ministrze. I proszę swoich ministrów przeszkolić, ponieważ większość z tych zapisów nie jest dokończona. Ona jest rozpoczęta, ale niedokończona. Proszę przypilnować swoich ministrów, żeby w rozporządzeniach zawarli takie zapisy, żebyśmy mogli z niej korzystać. W tej chwili jest to tylko część ustawy, która powinna być zrobiona. Pan nie przypilnował swoich pracowników, żeby przygotowali ją rzetelnie. Pan niepotrzebnie się spieszy. Wystarczyło ją przegłosować za dwa posiedzenia i byłaby naprawiona. Uważam, że pan minister powinien dać troszkę niższą ocenę, a właściwie złą ocenę swoim pracownikom...
>
>
>
> Jeżeli nie chcesz otzymywać od nas informacji - kliknij poniższy link i zrezygnuj z subskrypcji:
> http://www.icppc.pl/wypisz/wypisz.php?email=mjacek2013@interia.pl
>
Jadwiga Łopata inicjatorka i współzałożycielka
Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC, która od 30
lat aktywnie działa na rzecz ochrony i promocji tradycyjnych wartości
polskiej wsi oraz naturalnej i kulturowej różnorodności, otrzymała
tytuł Zasłużona dla Gminy Stryszów! To właśnie w Stryszowie
Jadwiga prowadzi małe tradycyjne gospodarstwo edukacyjne EKOCENTRUM ICPPC.
Zapraszamy też do zapoznania się z ostatnim esejem Sir Julian Rose,
który od lat współpracuje z Jadwigą i jest prezesem ICPPC: "Robi się późno"
..Prawdziwie realistyczny dramat dokonuje się wokół nas, a także w nas
samych. Dramat ten nie ma precedensu w najnowszej historii, a rozgrywa się
na scenie tak długiej i szerokiej, jak nasza planeta i jeszcze dalej. Jest
to wyścig z czasem... Całość: http://renesans21.pl/robi-sie-pozno/
Inne eseje Sir Juliana Rose: http://renesans21.pl/category/artykuly/
Z pozdrowieniami,
Jadwiga i Julian
==========================
Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
34-146 Stryszów 156, Poland tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
www.icppc.pl www.gmo.icppc.pl www.eko-cel.pl
WEŹ UDZIAŁ W WARSZTATACH W EKOCENTRUM ICPPC www.eko-cel.pl
Robi się późno
Przekład: Zofia Pasternak
Prawdziwie realistyczny dramat dokonuje się wokół nas, a także w nas samych. Dramat ten nie ma precedensu w najnowszej historii, a rozgrywa się na scenie tak długiej i szerokiej, jak nasza planeta i jeszcze dalej.
Jest to wyścig z czasem, który odbywa się w samym wnętrzu burzy przeciwstawnych energii. Ludzkie dążenia i inspiracje ścierają się z nieludzką dominacją i zniszczeniem. A my jesteśmy w samym środku tych turbulencji i patrzymy, jak w szybkim tempie upadają filary i kolumny, które niegdyś uważaliśmy za bezpieczne i niezawodne elementy naszego codziennego życia.
Nasz dom, nasza , pogrążona w kryzysie i wojnach, zanieczyszczona i wyeksploatowana, znajduje się na skraju załamania. Nasze społeczeństwo zachowuje się, jak gdyby wcale nie było żadnego kryzysu, tylko pewne zawirowania, niedogodności i być może wypełzające zza rogu uczucie niepewności.
Tak długo, jak zdecydowana większość z nas doświadcza takiego życia, nieludzkie siły represji i zniszczenia wygrywają wyścig. Ale jeśli ta drapieżna większość się kurczy, a siły aspiracji i inspiracji się zwiększają, szala zwycięstwa w tym wyścigu przechyla się w stronę wielkiej transformacji w świadomości ludzkiej, a towarzyszy temu leczenie ran naszej zranionej planety.
A gdzie ty znajdujesz się w całym tym dramacie? Czy świadomie ukierunkowujesz swoją energię, by wspierać życie? Czy może ciągle jeszcze tkwisz w ślepym zaułku pogrążonego w marazmie status quo?
Odpowiedź na to pytanie nigdy jeszcze nie była tak istotna, jak teraz. Nigdy też nie miał większego znaczenia fakt, czy wiesz, co robisz ze swoim życiem i czy podejmiesz działania na rzecz zmiany, by wykazać emocjonalne oraz rzeczywiste zaangażowanie w budowanie zwycięstwa nad siłami śmierci i destrukcji.
Wszystkim, którzy się wahają, zaczyna brakować czasu. Ujmę to trochę inaczej: wszystkim, którzy się wahają, już brakuje czasu.
Tak, każdy dzień, w którym nie przyczyniamy się do głębokich i trwałych zmian na lepsze, odwraca się w drugą stronę - wspiera to, co jest związane z upadkiem i śmiercią. Każdy dzień.
Czas ucieka. Nie ma już niczego „pośrodku”. Słychać już czterech jeźdźców apokalipsy. Nie pozwól, by zahipnotyzował cię dźwięk kopyt ich koni. Przygotuj się raczej, by stanąć z nimi twarzą w twarz. Bądź twardy jak dąb i staw im opór. Nie pozwól, by ogarnął cię choćby cień strachu. Zrób mocne postanowienie. Wiesz, że możesz je zrobić. To właśnie na tę chwilę dano ci tę moc. Boską moc.
Wykorzystaj ją. To jest ostatnia szansa. Jeśli jej nie wykorzystasz, przepadnie. Wszechświat czeka na twój ruch. Czas się zatrzymał. Wszystkie siły stworzenia czekają na twoją odpowiedź. Tak, do ciebie mówię.
Pozostaw stary bagaż tam, gdzie stoisz. Nie ma już gdzie pójść, jedynie tam, gdzie musisz pójść. Jeśli będziesz chciał pozostać gdzieś pomiędzy, już po tobie, ponieważ nie ma takiego miejsca. Nie ma niczego pomiędzy, poza wirtualną rzeczywistością. Świata zagubionych dusz. Miliony z nich trzymają się kurczowo tego, co nie jest prawdziwe. Wytwory wyabstrahowanego umysłu, oderwane od prawdziwej duszy, która wskazywałaby drogę. Właściwą drogę.
Po co trzymać się kurczowo iluzji? Ona nie może nic ci zaoferować, a ty nie możesz jej… to miejsce duchów.
Istnieje wielkie niebezpieczeństwo związane z naszą planetą, ale to nie jest to niebezpieczeństwo, o którym myślisz. To niebezpieczeństwo związane z tym, że nie podejmiesz działania, gdy wszystko, co jest pełne energii, będzie wzywać cię do działania. Wzywać cię, byś dołączył do oporu przeciwko siłom zniszczenia. To jest największe niebezpieczeństwo, przed jakim może stanąć każdy - że nie podejmie się działania, gdy wszystko, co tak naprawdę ma znaczenie, wzywa nas do działania.
Nie chciałbym nadużywać słów. Czas jest cenny. Chcę zainspirować twoje wewnętrzne słońce, a nie twoją moc rozumowania, jakkolwiek pożyteczna może ona być. Chcę poczuć, jak ożywa moc która w tobie drzemie, podczas gdy ty dusisz się, dowodząc, dlaczego nie możesz dokonać z miany. A i tak wiesz, że musisz jej dokonać.
Wszystko inne idzie do przodu. Wszechświat poszerza się, jest ciągle głodny, poznaje i zapuszcza się coraz dalej. Straciłeś swój apetyt na życie?
Stratedzy po ciemnej stronie karmią się tymi, którzy nie są w ruchu. Ogłaszają korzyści i wygodę płynącą ze stagnacji. Potrzebują niewolników. Podtrzymują swoje energie, karmiąc się twoją! A dopóki nie zaczniesz działać, pozwalasz, by cię wykorzystywali.
Za każdym razem, gdy udajesz się do ich napuszonego królestwa, by kupić pozbawioną wartości żywność lub pozwalasz im zabierać twoje bezwartościowe pieniądze, pozwalasz, by świat zniszczenia cię wykorzystywał. Sterylny, wynaturzony świat bezdusznych automatów, który zabija twoją żyjącą planetę. I myślisz, że to jest normalne! Lub nie myślisz wcale.
W tym momencie dostajesz kopa, byś obudził rzeczywistość i zaczął działać. To trochę mocniejszy kop niż zazwyczaj, ponieważ masz ostatnią szansę. I nie masz czasu na to, by siedzieć i zastanawiać się, co z tym zrobić.
Robi się późno, drogi przyjacielu.
Światowe bloki handlowe kontrolowane przez Iluminatów zacieśniają pętlę. Ich celem jest zdobycie absolutnej kontroli nad wszystkimi zasobami naszej planety. Tak, chcą je zagarnąć. To oznacza, że nawet nasiona warzyw, które chcesz zasiać w swoim ogrodzie będą nielegalne, o ile nie kupisz ich od korporacji posiadającej aprobatę bloku handlowego. Oczywiście nasiona zmodyfikowane genetycznie.
Rządy nie wkroczą, aby je ocalić, ponieważ rządy są na usługach korporacji, a nie na odwrót. Wyruszą na wojny, by wydrzeć wszelkie bogactwa, jakie jeszcze zostały na tej plancie i zdobędą wszystko, co będą chciały korporacje.
Jak powinna wyglądać twoja reakcja na coś takiego? Powinieneś powiedzieć: „Nie, dopóki żyję na tej planecie! Nie pozwolę im!” Ale zamiast tego mówisz coś w stylu: „Boże, kto ich powstrzyma?” lub „Czy naprawdę jest aż tak źle?”
Widzisz? Nie jesteś oburzony. „Oburzenie” jest iskrą zapalną, która popycha do działania, a jeśli zamiast oburzenia jest tylko słaby płomyk migoczący w ciemności, zostaniesz zdmuchnięty, jak inni.
Rozpal teraz swoją lampę i poczuj absurdalność świata, w którym nikt nie przejmuje się tym, by robić coś, co ma znaczenie, a zajmuje się wszystkim, co kompletnie nic nie znaczy! Powinno oburzyć cię czyste szaleństwo tej sytuacji.
Jesteś dzieckiem stworzenia, ale wydaje się, że jesteś sparaliżowany. Nie tworzysz.
Jesteś świadomy kontroli umysłów? Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że być może żyjesz cudzym życiem? Że osoba, którą widzisz w lustrze tak naprawdę nie jest tobą? Nie, to osoba, którą przez cały czas próbujesz być - to osoba, której umysł jest kontrolowany. Istota, którą karmiono propagandą statusu quo - programem Iluminatów.
Odbicie w lustrze to zindoktrynowana istota dzieląca los wszystkich, którzy nie są w stanie kwestionować niekończącego się steku kłamstw wylewanych przez system kontroli, który panuje na naszej planecie. Kiedy cię ostrzegam, że podążasz ślepo w dół drogą prowadzącą do piekła, bardziej przejmujesz się tym, jak wysoka będzie tam temperatura niż tym, by wydostać się z tej drogi, nieważne za jaką cenę.
Robi się późno. Większość twoich znajomych zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Ciągle próbują wmówić ci, żebyś dał sobie spokój z tymi koncepcjami. Są mięsem armatnim apokalipsy, poświęcanym Bafometowi czczonemu potajemnie przez rody Iluminatów - wampiry żerujące na ludzkiej kreatywności.
Myślę, że dość już powiedziałem. Czas byś sam poszukał odpowiedzi. Obudź w sobie mechanizm przetrwania. Zawezwij boskie moce, które przeniosą cię tam, gdzie powinieneś być. Zrób to - tu i teraz. Znajdź w sobie odwagę, by nigdy nie odpuszczać.
Spotkamy się na tej drodze - lub wcale.
Julian Rose jest wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego w Wielkiej Brytanii, międzynarodowym aktywistą, myślicielem holistycznym i pisarzem. Jest prezesem Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi. Jest autorem dwóch uznanych książek: Zmieniając kurs na życie oraz W obronie życia.
Dużo się dzieje. Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.renesans21.pl
Tags: działania, illuminati, kontrola umysłu, świadomość
This entry was posted on wtorek, Listopad 8th, 2016 at 13:26 and is filed under Artykuły.
Strony
Najnowsze artykuły
Pulikacje Juliana
Szukaj
Początek formularza
Dół formularza
wersje językowe
Linki
No Blogroll Links
Zmieniając kurs na życie. is proudly powered by WordPress and the Simplicity theme.
Entries (RSS).
Sprzedano nam kłamstwo
Przestań oglądać przedstawienie - zacznij realizować wizję prawdy
„Przedstawienie musi trwać”, jak mawiają w teatrze. I w rzeczy samej wydaje się, że tak powinno być. Tyle tylko, że to szczególne przedstawienie nie ma początku ani końca. Kurtyna nigdy nie opada. Nie ma nawet przerwy, w czasie której można zaczerpnąć powietrza lub rozprostować nogi.
Ta bonanza rozgrywa się dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu, a koszt biletu z pewnością uderzy cię po kieszeni. Mimo to widownia pełna jest oczekujących twarzy, wpatrujących się w sceny, które rozgrywają się przed ich oczami i chłonących dramat wystawiany dla ich konsumpcji.
Aktorów jest niewielu, ale widzów bardzo dużo. Mimo to aktorzy przykuwają uwagę widzów, którzy szybko zapominają, że znajdują się w teatrze i że zapłacili za bilety.
Wszyscy uczestniczymy w tym przedstawieniu. Miejscem akcji jest planeta Ziemia. Aktorzy przechadzają się dumnie, udając, że są ważni i odgrywają role przydzielone im przez scenarzystę i reżysera tego show. Znasz ich. Widujesz ich codziennie na ekranach telewizorów oraz w gazetach. Niektórzy z nich są nawet bardzo przekonywający i jak większość aktorów udają autentyczną szczerość, a następnie zatrzymują się na chwilę, oczekując na aplauz.
Reżyser pozostaje w dużej mierze niewidoczny, ale w tle ustala agendę i przygotowuje scenę. Scenarzysta również występuje najczęściej incognito. Jego słowa jednak zapewniają narrację, bez której aktorzy nie byliby w stanie odgrywać swoich z góry ustalonych ról.
W obsadzie dzisiejszego poruszającego tłumy dramatu mamy takie nazwiska, jak May, Merkel czy Trump. Sztuka, w której aktualnie grają, nosi tytuł „Gdybym rządził/rządziła światem”. Jest w niej również miejsce dla wielu innych wykonawców z mniejszymi aspiracjami, a nawet dla czołowych postaci z przeszłych lat, których sława już trochę przebrzmiała.
Kolejne fragmenty scenariusza pojawiają się nieustannie, by utrzymać przedstawienie na scenie. Niedawnym hitem był na przykład Brexit - sztuka w czterech aktach, w której gościnnie wystąpiło wielu aktorów kabaretowych, jak również wybitnych krasomówców. Jeden z nich zjadł zęby na ważnych wystąpieniach publicznych na kontynencie europejskim.
Zwróćcie uwagę na to, że wszystkie te marionetki gry politycznej zwanej „demokracją” mogą być tam, gdzie są i robić to, co robią, tylko dlatego, że pozwalamy im być na środku sceny. Pozwalamy na to, by wciągali nas w swoje przedstawienie i przekonywujemy samych siebie, że jest to jedyna sztuka w mieście. Ale nie jest i poza tym, że jest spora i głośna, jest tak naprawdę fasadą zaprojektowaną i zaaranżowaną przez ukryte dłonie pociągające za sznurki i wprawiające marionetki w ruch. Co jakiś czas wyłania się prawdziwy lider. Ktoś, kto wyróżnia się empatią w stosunku do zmagającej się w problemami ludzkości.
Jednak od kilku dekad dominuje „show”. Show sterowany przez reżyserów, którzy pilnują, by wszystkie reguły, przepisy i dziedziny działały tak, jak powinny. Ale przecież to „my lud” wybieramy obsadę sztuki. Obsadę, która obiecuje, że będzie odzwierciedlać i reprezentować nasze potrzeby na scenie narodowej. Że wprowadzi zmianę, która jest potrzebna i że będzie mocno stać na swoim stanowisku i odgrywać rolę, którą jej powierzono.
Widzisz więc, że jesteśmy zamieszani w podtrzymywanie „reguł gry”, które sprawiają, że uciskający nas system kontroli ma się dobrze.
Ci, których wybieramy, w większości przypadków wykładają się przy pierwszej przeszkodzie, a wraz z nimi wszystkie ich obietnice. Tak zwany „system” działa w końcu a wybrani przez nas przedstawiciele zostają szybko wessani przez jego mechanizmy i stają się ofiarami złego programu. Programu, który odgrywany jest na scenie globalnej przy pomocy potężnych, scentralizowanych banków, mega-korporacji i cieszącego się olbrzymim finansowaniem wojska. Tak, to jest właśnie to przedstawienie, za które płacimy i które ściągnęliśmy do miasta.
Ale sprzedano nam kłamstwo. Zostaliśmy wciągnięci w grę, a największym problemem w tym wszystkim jest fakt, że tego nie dostrzegamy. W zasadzie wierzymy, że to dzieje się w dobrej wierze i że bez tego popadlibyśmy w chaos i rozpacz.
W taki więc sposób trzymamy się kurczowo zużytego już modelu „demokracji,” obawiając się tego, co mogłoby się zdarzyć, gdyby został on rozebrany na części i przeszedł do historii. Obawiając się również być może tego, co mogłoby się pojawić w jego miejsce.
To nie jest dobre i ty o tym wiesz. Przed nami jest wybór - pozostać niewolnikiem systemu, który nie może przetrwać bez niewolników lub uwolnić się i nadać formę czemuś całkowicie innemu.
Czy jesteś gotów na taki krok?
Co tak naprawdę mogłoby oznaczać wprowadzenie czegoś całkowicie innego? Musimy spróbować odpowiedzieć na to pytanie, ponieważ jest to najważniejsze pytanie naszej ery - pytanie, przed którym wszyscy dzisiaj stoimy, bez względu na to, czy zdajemy sobie z tego sprawę, czy nie.
Mówimy o przejęciu kontroli nad swoim przeznaczeniem; o tym, by nie oddawać odpowiedzialności za nie komuś innemu. Spróbuj wyobrazić sobie, jak to mogłoby wyglądać.. Cóż, na początek znika „polityk” a wraz z nim/nią centralny system kontroli zwany „parlamentem”. Tak na marginesie, parlament był kiedyś miejscem, w którym realizowano ideał. Był wyrazem dążenia do tego, by dać głos tym, którzy nigdy go nie mieli i by wprowadzić zbiorową sprawiedliwość tam, gdzie wcześniej dominowała tylko wola monarchy.
Jednakże to od dawna nie jest już potrzebne, ponieważ parlament został ładnych kilka dekad temu uprowadzony przez ukrytą rękę scentralizowanej kontroli, a polityk stał się pachołkiem na usługach karteli władzy banków, wojska i korporacji, które rzekomo znajdują się poza jego kontrolą. Dlatego właśnie ten skorumpowany ponad wszelką miarę model, którego nie da się naprawić, musi odejść.
Na samą myśl o czymś takim powietrze staje się na nowo lekkie! O czym będą mówić media głównego nurtu, jeśli nie będzie tej udawanej demokracji? Na czym będzie się skupiać uwaga wszystkich, kiedy gra polityczna zostanie usunięta z pompatycznego piedestału? Co chcielibyśmy oglądać zamiast niej?
Pomyśl o tym, ponieważ praktycznie nikt tego nie robi i to w dużej mierze jest powodem, dla którego to się jeszcze nie zdarzyło.
To właśnie mniej więcej w tym punkcie coś wartościowego zaczyna się poruszać, a nasiona świeżej wizji zaczynają kiełkować. Niski poziom wibracji, do którego się dostosowaliśmy, wkracza na wyższy bieg. Mgła zaczyna się unosić. Zaczynamy widzieć coraz wyraźniej to, czego w ogóle nie mogliśmy zobaczyć, dopóki nie odważyliśmy się pozbyć się starego kłamstwa.
Nowa percepcja wygląda mniej więcej tak: jesteśmy tutaj na tym świecie i mamy coś, co nazywamy „życiem”. Może ono trwać mniej więcej siedemdziesiąt lub osiemdziesiąt lat, czasami trochę krócej lub trochę dłużej i z tego, co wiemy, jest to jedyne życie, jakie mamy (w tym ciele). W jaki sposób otrzymaliśmy ten szczególny dar? Co zamierzamy z nim zrobić? Ponieważ jest to dar szczególny i wyjątkowy, nie wydaje się więc logiczne, że chcielibyśmy zrobić z nim coś szczególnego i wyjątkowego?
Kiedy już widzimy, że sprzedano mam kłamstwo, kolejnym logicznym krokiem jest dostrzeżenie, jak wielkim marnotrawstwem tego jedynego życia, jakie mamy, jest udawanie, że możemy ignorować rzeczywistość. Wtedy właśnie na scenę wkracza możliwość czegoś całkowicie innego, co w niespodziewany sposób rozpoczyna swój debiut.
„Mój Boże!” mówi. „Chcę żyć! Chcę stanąć twarzą w twarz z tym kłamstwem i przestać uciekać od niego!” I to jest prawdziwie rewolucyjne zdarzenie. Takie, które może w jednej chwili zmienić cały nasz punkt widzenia. Mimo iż jest to tylko początek, jest to prawdziwy początek, pełen obietnic, które mogą nastąpić.
Przyglądając się pełnym szaleństwa i zamieszania scenom, jakie mają miejsce na scenie świata, zmieniającym się jak fale pomiędzy wysokim melodramatem a niskim zezwierzęceniem, widzimy, że nie ma sensu próbować zaklejać pęknięć, udając, że możemy żyć dalej „jak zwykle”. Pęknięcia są czynnikiem dominującym, a to, co leży pomiędzy nimi, jest tak pozbawione treści, że nie nadaje się praktycznie do wykorzystania.
Naszą jedyną drogą naprzód jest wynalezienie nowej przyszłości. Otworzenie nowej strony w księdze życia. Nie możemy ignorować przeszłości, ale uporać się ze zrozumieniem jej, a następnie zabrać z nami w nową drogę, na którą wkroczyliśmy. Niech nowo-odnaleziona pasja wytycza drogę. Niech intuicja będzie twoim przewodnikiem. Niech świadomość będzie twoim zestawem narzędzi.
Gdybyś identyfikował się z jakimkolwiek aspektem upadającego status quo, odkryjesz szybko, że nie jesteś już związany z nim, ponieważ nie będzie już niczego, do czego mógłbyś się przymocować.
Nie ma dokąd się zwrócić poza naszymi własnymi wewnętrznymi zasobami. To właśnie stamtąd wyłania się nowa wizja. Z miejsca, w którym ciągle jest prawda, nieskrępowana przez to, co się dzieje na świecie. A zaglądając do środka jeszcze głębiej, możemy dostrzec zupełnie nowy świat. Świat czekający na narodziny. Świat, który tęskni za tym, żeby się narodzić. Świat drgający oczekiwaniem i ekscytacją. Świat rozjaśniony energiami światła.
Zarówno kobiety jak i mężczyźni wydają na świat ten wspaniały byt. Nie wymaga on łona ani fallusa, mimo iż składa się z istoty żeńskiej i męskiej, uwolnionej wreszcie, by skupić się w pełni na budowaniu nowego społeczeństwa, tworzenie którego jest naszym imperatywem.
Nadszedł czas, by odrzucić wszystko, co mogłoby próbować zamykać okno naszego prawdziwego przeznaczenia.
To tutaj znajdziemy podstawy - solidny grunt, na którym możemy zacząć budować Świat, który ma nadejść. Miejsce, które przeniesie nas przez burzę, której nie można ominąć. Od teraz to jest nasza prawdziwa praca.
Szaleni aktorzy, którzy dumnie przechadzają się dzisiaj po scenie, nie zdają sobie sprawy z tego, że odgrywają finałową scenę apokaliptycznego eposu. Dramatu zaprojektowanego i zaaranżowanego przez architektów kontroli. Kryminalistów, którzy już wkrótce zostaną zdemaskowani.
Zmierzamy w pomyślny czas. Czas, w którym ludzkość uwolni się z więzienia, w którym tak długo przebywała jako zakładnik. Wydarzenie to zerwie więzy niewoli opartej na strachu i spowoduje, że kutyna opadnie i zakryje na zawsze czasy oszustwa i przebiegłości.
—
Julian Rose jest wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego w Wielkiej Brytanii, międzynarodowym aktywistą, aktorem i pisarzem. Jest prezesem Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi. Jest autorem dwóch uznanych książek: Zmieniając kurs na życie oraz W obronie życia. Więcej informacji na stronie: www.renesans21.pl
Robi się późno
Przekład: Zofia Pasternak
Prawdziwie realistyczny dramat dokonuje się wokół nas, a także w nas samych. Dramat ten nie ma precedensu w najnowszej historii, a rozgrywa się na scenie tak długiej i szerokiej, jak nasza planeta i jeszcze dalej.
Jest to wyścig z czasem, który odbywa się w samym wnętrzu burzy przeciwstawnych energii. Ludzkie dążenia i inspiracje ścierają się z nieludzką dominacją i zniszczeniem. A my jesteśmy w samym środku tych turbulencji i patrzymy, jak w szybkim tempie upadają filary i kolumny, które niegdyś uważaliśmy za bezpieczne i niezawodne elementy naszego codziennego życia.
Nasz dom, nasza , pogrążona w kryzysie i wojnach, zanieczyszczona i wyeksploatowana, znajduje się na skraju załamania. Nasze społeczeństwo zachowuje się, jak gdyby wcale nie było żadnego kryzysu, tylko pewne zawirowania, niedogodności i być może wypełzające zza rogu uczucie niepewności.
Tak długo, jak zdecydowana większość z nas doświadcza takiego życia, nieludzkie siły represji i zniszczenia wygrywają wyścig. Ale jeśli ta drapieżna większość się kurczy, a siły aspiracji i inspiracji się zwiększają, szala zwycięstwa w tym wyścigu przechyla się w stronę wielkiej transformacji w świadomości ludzkiej, a towarzyszy temu leczenie ran naszej zranionej planety.
A gdzie ty znajdujesz się w całym tym dramacie? Czy świadomie ukierunkowujesz swoją energię, by wspierać życie? Czy może ciągle jeszcze tkwisz w ślepym zaułku pogrążonego w marazmie status quo?
Odpowiedź na to pytanie nigdy jeszcze nie była tak istotna, jak teraz. Nigdy też nie miał większego znaczenia fakt, czy wiesz, co robisz ze swoim życiem i czy podejmiesz działania na rzecz zmiany, by wykazać emocjonalne oraz rzeczywiste zaangażowanie w budowanie zwycięstwa nad siłami śmierci i destrukcji.
Wszystkim, którzy się wahają, zaczyna brakować czasu. Ujmę to trochę inaczej: wszystkim, którzy się wahają, już brakuje czasu.
Tak, każdy dzień, w którym nie przyczyniamy się do głębokich i trwałych zmian na lepsze, odwraca się w drugą stronę - wspiera to, co jest związane z upadkiem i śmiercią. Każdy dzień.
Czas ucieka. Nie ma już niczego „pośrodku”. Słychać już czterech jeźdźców apokalipsy. Nie pozwól, by zahipnotyzował cię dźwięk kopyt ich koni. Przygotuj się raczej, by stanąć z nimi twarzą w twarz. Bądź twardy jak dąb i staw im opór. Nie pozwól, by ogarnął cię choćby cień strachu. Zrób mocne postanowienie. Wiesz, że możesz je zrobić. To właśnie na tę chwilę dano ci tę moc. Boską moc.
Wykorzystaj ją. To jest ostatnia szansa. Jeśli jej nie wykorzystasz, przepadnie. Wszechświat czeka na twój ruch. Czas się zatrzymał. Wszystkie siły stworzenia czekają na twoją odpowiedź. Tak, do ciebie mówię.
Pozostaw stary bagaż tam, gdzie stoisz. Nie ma już gdzie pójść, jedynie tam, gdzie musisz pójść. Jeśli będziesz chciał pozostać gdzieś pomiędzy, już po tobie, ponieważ nie ma takiego miejsca. Nie ma niczego pomiędzy, poza wirtualną rzeczywistością. Świata zagubionych dusz. Miliony z nich trzymają się kurczowo tego, co nie jest prawdziwe. Wytwory wyabstrahowanego umysłu, oderwane od prawdziwej duszy, która wskazywałaby drogę. Właściwą drogę.
Po co trzymać się kurczowo iluzji? Ona nie może nic ci zaoferować, a ty nie możesz jej… to miejsce duchów.
Istnieje wielkie niebezpieczeństwo związane z naszą planetą, ale to nie jest to niebezpieczeństwo, o którym myślisz. To niebezpieczeństwo związane z tym, że nie podejmiesz działania, gdy wszystko, co jest pełne energii, będzie wzywać cię do działania. Wzywać cię, byś dołączył do oporu przeciwko siłom zniszczenia. To jest największe niebezpieczeństwo, przed jakim może stanąć każdy - że nie podejmie się działania, gdy wszystko, co tak naprawdę ma znaczenie, wzywa nas do działania.
Nie chciałbym nadużywać słów. Czas jest cenny. Chcę zainspirować twoje wewnętrzne słońce, a nie twoją moc rozumowania, jakkolwiek pożyteczna może ona być. Chcę poczuć, jak ożywa moc która w tobie drzemie, podczas gdy ty dusisz się, dowodząc, dlaczego nie możesz dokonać z miany. A i tak wiesz, że musisz jej dokonać.
Wszystko inne idzie do przodu. Wszechświat poszerza się, jest ciągle głodny, poznaje i zapuszcza się coraz dalej. Straciłeś swój apetyt na życie?
Stratedzy po ciemnej stronie karmią się tymi, którzy nie są w ruchu. Ogłaszają korzyści i wygodę płynącą ze stagnacji. Potrzebują niewolników. Podtrzymują swoje energie, karmiąc się twoją! A dopóki nie zaczniesz działać, pozwalasz, by cię wykorzystywali.
Za każdym razem, gdy udajesz się do ich napuszonego królestwa, by kupić pozbawioną wartości żywność lub pozwalasz im zabierać twoje bezwartościowe pieniądze, pozwalasz, by świat zniszczenia cię wykorzystywał. Sterylny, wynaturzony świat bezdusznych automatów, który zabija twoją żyjącą planetę. I myślisz, że to jest normalne! Lub nie myślisz wcale.
W tym momencie dostajesz kopa, byś obudził rzeczywistość i zaczął działać. To trochę mocniejszy kop niż zazwyczaj, ponieważ masz ostatnią szansę. I nie masz czasu na to, by siedzieć i zastanawiać się, co z tym zrobić.
Robi się późno, drogi przyjacielu.
Światowe bloki handlowe kontrolowane przez Iluminatów zacieśniają pętlę. Ich celem jest zdobycie absolutnej kontroli nad wszystkimi zasobami naszej planety. Tak, chcą je zagarnąć. To oznacza, że nawet nasiona warzyw, które chcesz zasiać w swoim ogrodzie będą nielegalne, o ile nie kupisz ich od korporacji posiadającej aprobatę bloku handlowego. Oczywiście nasiona zmodyfikowane genetycznie.
Rządy nie wkroczą, aby je ocalić, ponieważ rządy są na usługach korporacji, a nie na odwrót. Wyruszą na wojny, by wydrzeć wszelkie bogactwa, jakie jeszcze zostały na tej plancie i zdobędą wszystko, co będą chciały korporacje.
Jak powinna wyglądać twoja reakcja na coś takiego? Powinieneś powiedzieć: „Nie, dopóki żyję na tej planecie! Nie pozwolę im!” Ale zamiast tego mówisz coś w stylu: „Boże, kto ich powstrzyma?” lub „Czy naprawdę jest aż tak źle?”
Widzisz? Nie jesteś oburzony. „Oburzenie” jest iskrą zapalną, która popycha do działania, a jeśli zamiast oburzenia jest tylko słaby płomyk migoczący w ciemności, zostaniesz zdmuchnięty, jak inni.
Rozpal teraz swoją lampę i poczuj absurdalność świata, w którym nikt nie przejmuje się tym, by robić coś, co ma znaczenie, a zajmuje się wszystkim, co kompletnie nic nie znaczy! Powinno oburzyć cię czyste szaleństwo tej sytuacji.
Jesteś dzieckiem stworzenia, ale wydaje się, że jesteś sparaliżowany. Nie tworzysz.
Jesteś świadomy kontroli umysłów? Czy przyszło ci kiedyś do głowy, że być może żyjesz cudzym życiem? Że osoba, którą widzisz w lustrze tak naprawdę nie jest tobą? Nie, to osoba, którą przez cały czas próbujesz być - to osoba, której umysł jest kontrolowany. Istota, którą karmiono propagandą statusu quo - programem Iluminatów.
Odbicie w lustrze to zindoktrynowana istota dzieląca los wszystkich, którzy nie są w stanie kwestionować niekończącego się steku kłamstw wylewanych przez system kontroli, który panuje na naszej planecie. Kiedy cię ostrzegam, że podążasz ślepo w dół drogą prowadzącą do piekła, bardziej przejmujesz się tym, jak wysoka będzie tam temperatura niż tym, by wydostać się z tej drogi, nieważne za jaką cenę.
Robi się późno. Większość twoich znajomych zupełnie nie zdaje sobie z tego sprawy. Ciągle próbują wmówić ci, żebyś dał sobie spokój z tymi koncepcjami. Są mięsem armatnim apokalipsy, poświęcanym Bafometowi czczonemu potajemnie przez rody Iluminatów - wampiry żerujące na ludzkiej kreatywności.
Myślę, że dość już powiedziałem. Czas byś sam poszukał odpowiedzi. Obudź w sobie mechanizm przetrwania. Zawezwij boskie moce, które przeniosą cię tam, gdzie powinieneś być. Zrób to - tu i teraz. Znajdź w sobie odwagę, by nigdy nie odpuszczać.
Spotkamy się na tej drodze - lub wcale.
Julian Rose jest wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego w Wielkiej Brytanii, międzynarodowym aktywistą, myślicielem holistycznym i pisarzem. Jest prezesem Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi. Jest autorem dwóch uznanych książek: Zmieniając kurs na życie oraz W obronie życia.
Dużo się dzieje. Więcej informacji można znaleźć na stronie: www.renesans21.pl
Tags: działania, illuminati, kontrola umysłu, świadomość
Trzy złe siostry: TTIP, CETA i TISA
Kiedy słyszymy, że Stany Zjednoczone/Kanada i Unia Europejska prowadzą negocjacje w sprawie „wielkich porozumień” w dziedzinie handlu transatlantyckiego, natychmiast jesteśmy zaalarmowani. Pewnie, wielka ugoda w terminologii handlowej oznacza wielką władzę, wielkie pieniądze i wielki bałagan. Ale kiedy słyszymy, że wszystko to odbywa się w tajemnicy, automatycznie dodajemy do listy „wielkie oszustwo”.
Twórcy porozumień handlowych twierdzą, że doprowadzą one do zwiększenia PKB oraz ilości miejsc pracy po obu stronach; z poglądem tym nie zgadzają się jednak ci, którzy mają rzekomo stać się beneficjentami.
Uściślijmy więc: TTIP oznacza Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji. To taki big brother (wielki brat) sprawujący pieczę nad umowami handlowymi pomiędzy Stanami Zjednoczonymi a Unią Europejską. CETA to skrót oznaczający Kompleksową umowę gospodarczo-handlową. Jest to mniej więcej takie samo porozumienie, ale pomiędzy Kanadą a Unią Europejską. Jest jeszcze TISA, czyli Porozumienie w Sprawie Handlu Usługami pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i Unią Europejską, z udziałem innych krajów. Tutaj w centrum uwagi znajdują się „usługi”.
Wszystkie te „porozumienia” łączy fakt, że „my naród”, jesteśmy zupełnie z nich wyłączeni. Wszystkie negocjacje odbywają się w trybie tajnym, bez udziału opinii publicznej. Co więcej, ustanawiane są tajne, zewnętrzne sądy, które będą mogły sądzić rządy, gdyby te chroniły swoje prawa i chciały np. zakazać importu pewnych dóbr czy utrzymać cła.
Przykładowo, większość krajów UE nie zgadza się na wprowadzenie odmian genetycznie zmodyfikowanych roślin i nasion, które chcą eksportować Stany Zjednoczone. Po podpisaniu TTIP, to od razu stałoby się przedmiotem postępowania sądowego przeciw tym krajom.
Innymi przykładami są wołowina ze Stanów Zjednoczonych wzbogacona hormonami czy kurczaki myte chlorem. Produkty te nie są obecnie dopuszczone przez Unię Europejską - i bardzo słusznie! Wiele jest kontrowersji, które są przedmiotem negocjacji i tworzą część nowego pakietu handlowego, który ma być przyjęty jak najszybciej bez ingerencji parlamentów, czyli bez głosowania.
Dobrze - teraz chwila na głęboki oddech. O co w ogóle chodzi w tym wszystkim? Nazwijmy więc rzeczy po imieniu: jest to wielka i podstępna próba wielonarodowych korporacji, by zdobyć jeszcze większą kontrolę nad handlem globalnym i tym samym ograniczyć zdolność państw narodowych do stosowania swoich własnych przepisów odnośnie handlu, które umożliwiają funkcjonowanie przedsiębiorstw w relatywnie stabilnych i opartych na zasadach konkurencyjności środowiskach.
Na potrzeby tego podsumowania popatrzymy na TIIP, CETA i TISA przez ten sam pryzmat. W każdym z tych trzech przypadków rola wielonarodowych korporacji w tworzeniu nowych przepisów daje zielone światło dla wyścigu na samo dno standardów w zakresie jakości żywności, środowiska i usług publicznych. W przypadku TISA rządy popychane są do tego, by zgodziły się na obowiązkową prywatyzację sektora usług publicznych. Jest to jawny sposób na to, by wielkie biznesy decydowały o wszystkich sprawach dotyczących interesu publicznego. Przykładowo, w Wielkiej Brytanii szczególnie narażony byłby sektor opieki zdrowotnej. Tak samo zresztą jak tysiące wspieranych przez rządy przedsięwzięć społecznych w całej Europie.
Przyjęcie TTIP/CETA oznaczałoby koniec takich specjałów, jak na przykład kiełbasa lisiecka, oscypek, włoski ser Parmigiano Reggiano, czy tort szwarcwaldzki. Nazwy regionalne nie będą dopuszczone w tej handlowej „wolnej amerykance.”
Walka o ocalenie tych produktów to mordercza droga pod górę. Obrońcy musieliby poznać ISDS, czyli mechanizmy rozstrzygania sporów państwo-inwestor. Postępowania takie mogłyby być rozstrzygane w normalnych sądach, ale po przyjęciu TTIP będą rozsądzane przez ławę przysięgłych składającą się z przeszkolonych przez korporacje prawników i międzynarodowych „ekspertów”, a wszystko będzie odbywać się w tajnych sądach. Genialne obejście wszelkich istniejących systemów prawnych. Kompletne oszustwo, z której strony by na to nie patrzeć!
DOBRA WIADOMOŚĆ
Negocjacje w sprawie TTIP trwają już od wielu lat. Obecnie jednak zablokowane są przez kwestie sporne po obu stronach i wygląda jak by miały upaść. Francja niedawno wzywała do zakończenia negocjacji i zakończenia całego procesu. Inne kraje europejskie przyłączają się do tego wezwania. Niemiecki minister finansów Sigmar Gabriel oświadczył: „Negocjacje ze Stanami Zjednoczonymi de facto poniosły fiasko, nawet jeśli nikt się do tego nie przyznaje.”
CETA i TISA są ciągle negocjowane i właśnie CETA jest najbliżej ratyfikacji przez władze Kanady. Następnie pójdzie ona do ratyfikacji przez Radę Unii Europejskiej i Parlament Europejski. Porozumienie to podobnie jak TTIP pachnie reżimem, który uderzy w ludzi i napełni portfele najbardziej przebiegłych graczy na rynku globalnym.
Zarówno Unia Europejska, jak i Stany Zjednoczone tak naprawdę potrzebują czegoś wprost przeciwnego do tych strasznych porozumień odnośnie „wolnego handlu”. Powinny zainwestować na powrót w lokalne i regionalne formy wytwarzania i konsumpcji, prowadzone na ludzką skalę. Działać tak, by ludzie się liczyli. Zdążyliśmy już zobaczyć wystarczająco dużo zniszczeń dokonanych z rąk wielonarodowych i ponadnarodowych korporacji torujących sobie drogę do wielu krajów i rujnujących ich systemy handlowe.
Ostatecznie, jest to po prostu inny rodzaj wojny. A kto jej potrzebuje? Nasza planeta i tak jest już przesycona bezsensowną przemocą.
……………………………………………………………………………….
Julian Rose jest wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego w Wielkiej Brytanii, międzynarodowym aktywistą, myślicielem holistycznym i pisarzem. Jest prezesem Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC www.icppc.pl . Jest autorem dwóch książek: Zmieniając kurs na życie oraz W obronie życia. Więcej informacji na stronie www.renesans21.pl
This entry was posted on piątek, Wrzesień 30th, 2016 at 14:47 and is filed under Artykuły.
NATO - prowokator nieustającej wojny.
Polska pod okupacją obcych wojsk
Polska - kraj, który w przeszłości przez tyle lat znajdował się pod obcą okupacją, po raz kolejny przeżywa upokorzenie związane z naruszeniem jej suwerennego terytorium przez obce wojska. Tym razem jednak, obca armia nadchodzi pod flagą NATO, a celem jest zbudowanie antyrosyjskiej „sceny wojennej”- przyczółka logistycznego będącego częścią przygotowań do możliwej trzeciej wojny światowej.
Nic więc dziwnego, że jestem bardzo zaniepokojony tymi manewrami. Jako obywatel brytyjski pracujący w Polsce od czternastu lat, nie mogę pozbyć się poczucia głębokiej niesprawiedliwości, jaka dotyka obecnie Polaków. Większość ludzi nie zdaje sobie zupełnie sprawy z tego, że naród polski prowadzony jest drogą, która może doprowadzić do ustanowienia bardzo niebezpiecznego precedensu - stałej obecności na polskich ziemiach obcej armii pod wodzą Stanów Zjednoczonych.
Być może najbardziej niepokojącym aspektem tej sytuacji jest to, że polski rząd, przyjmuje tą „okupację” z otwartymi ramionami, ponieważ wydaje się być obsesyjnie przekonany o tym, że Rosja może planować najazd na Polskę. Nie ma na to jednak żadnych, uzasadnionych dowodów, a to sprawia, że zgoda na taką „okupację” nabiera charakteru przestępstwa.
Poziom propagandy odnośnie NATO, jaką aktualnie uprawia rząd RP, nie ma sobie równych we współczesnej historii. Przypomina techniki stosowane przez komunistów przed 1989 rokiem, ale jest dużo bardziej skuteczna. Analogia ta stała się jeszcze bardziej widoczna po tym, jak obecny rząd (PiS) przejął stuprocentową kontrolę nad mediami, by móc jeszcze bardziej umacniać swoją pozycję.
Wszystko byłoby w porządku, gdyby postawa rządu opierała się na wiedzy, mądrości i pozytywnym przywództwie. Ale dokładnie takich właśnie atrybutów brakuje.
Zamiast nich jest niechlubna kapitulacja wobec szerzenia przesłania opartego na strachu. Strachu, który od dwóch czy nawet trzech dekad wykorzystuje się w polityce zagranicznej Stanów Zjednoczonych. „Strach przed terroryzmem” został rozdmuchany do takich rozmiarów, że stał się alibi dla inwazji na Afganistan, Irak, Libię, a pośrednio również Syrię i w konsekwencji do mordowania milionów ludzi.
Przypomnijmy więc sobie, jak naprawdę przedstawia się ta historia, abyśmy mogli przeciwdziałać temu strasznemu oszustwu i niebezpiecznej indoktrynacji polskich obywateli.
NATO, Organizacja Traktatu Północnoatlantyckiego, oficjalnie określana jest jako „sojusz państw z Ameryki Północnej i Europy oddanych wypełnianiu celów Paktu Północnoatlantyckiego z 1949 roku.” To jednak jest tylko przykrywką. W rzeczywistości NATO realizuje tzw. „Nowy Porządek Świata” (ang. New World Order), propagowany przez Georga Busha, Dicka Cheneya, Henry'ego Kissingera i innych członków starego amerykańskiego, neokonserwatywnego klubu imperialistycznego. Klubu, który mocno wspiera również Wielka Brytania ze swoim Towarzystwem Królewskim (Royal Society), które od dawna planuje kontynuację hegemonistycznych ambicji związanych z budowaniem Imperium Brytyjskiego.
Tak przedstawia się tło określanego eufemistycznie „szczególnego związku” (ang. special relationship) pomiędzy Wielką Brytanią a Stanami Zjednoczonymi. Polityka ta jest realizowana przez prezydenta Baracka Obamę po dziś dzień.
Inne kraje europejskie wchodzące w skład NATO zostały niedawno ostrzeżone, że „Rosja stanowi największe zagrożenia dla pokoju na świecie.” Jak zwykle, „strach” został wykorzystany jako karta przetargowa do przyciągania nowych członków.
Niewielu jest takich, którzy kwestionują logikę lub mądrość takiej postawy. Większość wydaje się wesoło odgrywać swoją rolę w odgrzewaniu „zimnej wojny”, odmrożonej i zamrożonej, potem znów odmrażanej i zamrażanej na nowo na żądanie działań propagandowych kolejnych rządów Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii w ciągu ostatniego półwiecza.
W zasadzie nie ma wielkiej różnicy pomiędzy polityką zagraniczną USA a polityką NATO. Nie oznacza to, że nie ma tarć pomiędzy europejskimi przywódcami militarnymi w NATO a przywódcami militarnymi Stanów Zjednoczonych. Tarcia są, ale element europejski zostaje przywołany do porządku przez „wielkich władców” z USA, a pozory jedności podtrzymywane są przez media publiczne kontrolowane przez rządy i korporacje zarówno w Stanach Zjednoczonych, jak i Europie.
Opinia publiczna, osaczona przez prowadzoną rozmyślnie psychologię strachu, przytakuje i powtarza zgodnie: „Stany Zjednoczone zapewnią nam ochronę. Putin jest zły. Niech żyje NATO.”
NATO jest obecnie głównym instrumentem służącym do narzucania polityki chroniącej interesy małej elitarnej grupy, składającej się w głównej mierze z anglosaskich przemysłowców, bankierów i strategów wojennych. Wspiera status quo sprowadzający się do dominacji korporacji oraz przywilejów osobistych i odzwierciedla odwieczne dążenia rodzin, które od stuleci przodują w agresywnym polowaniu na bogactwa. Rodzin, takich jak Rockefellerowie czy Rothschildowie.
Przyjrzyjmy się więc temu, co leży u podstaw zapewnień NATO i USA, że Rosja stanowi największe zagrożenie dla pokoju na świecie.
Federacja Rosyjska pod rządami prezydenta Putina wcale nie słynie z interwencji zagranicznych na terytoriach znajdujących się poza strefą własnych wpływów. Dwie interwencje, które są często przywoływane przez krytyków, to interwencja w Gruzji w 2008 roku oraz niedawne działania wojenne na Krymie. Obie były odpowiedzią na powstania, które zostały sprowokowane przez Zachód oraz „kolorowe” rewolucje wspierane przez hegemoniczne interesy polityczne sponsorowane przez Zachód w nadziei na zdobycie geopolitycznego i militarnego punktu zaczepienia na terytoriach, które historycznie znajdują się w strefie wpływów Rosji.
Te bezprawne działania, wspierane przez CIA (Centralna Agencja Wywiadowcza) , w oparciu o sfabrykowane dowody na „niebezpieczne, strategiczne posunięcia Rosji,” są w rzeczywistości częścią długoletniego planu stworzonego przez Komisję Trójstronną, Projekt dla Nowego Amerykańskiego Wieku, Instytut Spraw Zagranicznych, Chatham House (Królewski Instytut Spraw Międzynarodowych z siedzibą w Londynie) i inne podobne wpływowe organizacje powiązane z NATO/USA.
Plan ten nie jest zwykłą strategią polityczną mającą na celu chronienie interesów neoliberalnego kapitalizmu wobec komunistycznego przeciwnika, ale zmierza do zdobycia niepodważalnej i dominującej władzy nad całą planetą - pozycji władców Nowego Porządku Świata. Jest to coś, co stratedzy amerykańscy określają jako „pełne spektrum dominacji.” Nie tylko nad naszą planetą, ale przestrzenią kosmiczną, co w efekcie umożliwi również kolonizację międzyplanetarną.
Teraz być może wiemy trochę więcej o tym kimś lub czymś, co Polska zaprasza na swojego protektora przeciwko „uosobieniu samego zła”, jakim rzekomo jest Władimir Putin.
NATO jest zaawansowanym narzędziem do nowej kolonizacji kraju, który był kiedyś największą i najbardziej rozwiniętą potęgą w Europie. Kraju, który ma znaczące zasoby cennych minerałów w wielu regionach. Miedź, srebro, platyna, węgiel i uran - to tylko przykłady. Nie mówiąc o milionach hektarów bardzo żyznej gleby. Nie ma wątpliwości, że zachodni sąsiedzi Polski mają dużo większy apetyt na te bogactwa niż sąsiedzi ze Wschodu, którzy mają znacznie bogatsze zasoby tych samych dóbr u siebie.
Być może prawdziwy powód nakręcania opartej na strachu histerii w związku z Rosją jest zupełnie inny. Fakt, że w ciągu ostatnich pięciu lat Putin zainicjował krajowy zakaz GMO i wdrożył politykę powrotu swojego kraju do samowystarczalności, czyniąc bezpieczeństwo żywieniowe kraju sprawą priorytetową.
To jeszcze nie koniec. W odpowiedzi na sankcje nałożone na Rosję przez Zachód po zdarzeniach na Krymie, Putin przeznaczył znaczne tereny we wschodniej Rosji pod uprawy dla tych, którzy chcieliby zająć się prowadzeniem małych gospodarstw ekologicznych. Ludzie, których normalnie nie byłoby stać na zakup ziemi, mają szansę ją uprawiać, a Rosja może się przez to zbliżyć do samowystarczalności opartej o uprawy ekologiczne, do której dąży.
Nie ma chyba rzeczy, której korporacyjni i polityczni globaliści mogliby obawiać się bardziej niż utrzymanie, w jakimkolwiek kraju, niezależnego elementu z dostępem do ziemi, wody i paliwa. To daje przecież możliwość odrzucenia niewolnictwa pod panowaniem korporacyjnych dostawców; a jeśli odbywa się to na znaczną skalę, może strącić agentów kontroli z ich hegemonicznych tronów.
Sprowokowana przez Zachód Rosja rzuciła rękawicę tym, którzy nie są w stanie dostrzec, czym naprawdę są ataki sił imperialistycznych, które są tak gorliwie promowane i praktykowane przez USA, NATO i ich sojuszników. W efekcie Rosja wyciągnęła asa z rękawa w grze rozgrywanej w globalnym strategicznym kasynie współczesnej quasi-wojny - i wyłożyła kartę na stół.
Polska, kraj posiadający ponad milion małych i średnich gospodarstw rodzinnych, mogła uprzedzić to zaskakujące posunięcie Rosji, gdyby postawiła bezpieczeństwo żywieniowe i niezależność żywnościową na szczycie swojej listy priorytetów politycznych. Przykładowo PiS, w odpowiedzi na znaczące wsparcie polityczne, jakim partia cieszy się pośród sektora gospodarstw rodzinnych ze wschodniej Polski, mógł zdystansować się wobec zachodnich imperialistów globalnych i skierować naród na tą samą drogę, którą Putin prowadzi Federację bratnich Słowian.
Ale nie. Zaślepieni wizją otrzymania zaproszenia do stołu, przy którym zasiada największa globalna elita, Prezydent Duda i Jarosław Kaczyński pozwolili, by ambicja wzięła górę nad patriotycznym poczuciem tego, co polski naród mógłby osiągnąć, gdyby zjednoczył się wokół autentycznego celu, jakim jest pokój i dobrobyt.
W przeciwieństwie do bohaterskiej postawy ruchu oporu w Polsce wobec nazistów w czasie II wojny światowej, który podziwiał cały świat, PiS, „partia patriotyzmu,” uległa pokusie i dała się złapać w klasyczną pułapkę - zaprosiła na rodzime ziemie architektów Nowego Porządku Świata. Dołączyła przy tym swój głos do dobrze naoliwionej machiny propagandowej, która usilnie próbuje sprowokować Putina do jakiejś formy odwetu w obronie przed coraz bardziej drapieżnym NATO.
Takie działanie byłoby od razu wykorzystane, żeby obwinić Rosję za sprowokowanie trzeciej wojny światowej. To jest właśnie podtekst „gier wojennych,” które NATO prowokacyjnie rozgrywa na granicy oddzielającej oba kraje.
Obywatele Polski od dłuższego czasu byli stopniowo „przygotowywani” na ten nowy rozbiór kraju, który przecież tak niedawno odzyskał niepodległość. Już Platforma Obywatelska Donalda Tuska została wciągnięta do negocjacji odnośnie stacjonowania w Polsce rakiet Patriot na wypadek (jak to określił Ambasador USA) „ataku pocisków z Iranu.”
Amerykańskie rakiety w Polsce stały się rzeczywistością, a odkąd PiS powrócił do władzy w 2015 roku, dalsze ładunki zjeżdżają do kraju. A teraz zaproszono NATO do stworzenia swojej wschodnioeuropejskiej siedziby w Polsce. Blisko trzydzieści tysięcy żołnierzy ma być zaangażowanych w działania wojskowe tuż przy rosyjskiej granicy.
Proces „przygotowywania” obywateli polskich prowadzono przy użyciu różnych środków i musimy wiedzieć, że to są standardowe narzędzia naszych czasów opracowane przez architektów systemu kontroli przemysłu wojennego, którzy w ten sposób urzeczywistniają swoje plany na scenie światowej.
Po pierwsze, telewizja i media ogólne zostają objęte kontrolą - kontrolą korporacji lub rządu, ale zazwyczaj połączenia obu.
Następnie uruchomiona zostaje machina propagandowa, która działa dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu. Po dwóch lub trzech miesiącach większość ulega i zaczyna powtarzać przesłanie, nie podejrzewając nawet, że jest ono sfabrykowane po to, by zamydlić oczy ogromnej rzeszy ludzi.
W tym samym czasie na niebie rozpylane są chemikalia znane jako smugi chemiczne (ang. chemtrails), które powodują przytłumienie aktywności komórek mózgowych, aby obywatele stali się „pasywni” - właśnie w momencie, gdy powinni być aktywni i przeciwdziałać politycznemu/militarnemu atakowi, któremu są poddawani.
8 i 9 lipca 2016 roku nad większością nieba nad Polską mieliśmy ogromną ilość smug chemicznych rozpylonych przez samoloty. Dokładnie wtedy, gdy w Warszawie odbywał się szczyt NATO. Coraz więcej osób, które są jeszcze w stanie myśleć, dostrzega, że NATO przoduje w działaniach związanych z chemtrails od piętnastu lat lub nawet dłużej.
Badania laboratoryjne wody i gleby przeprowadzane po takich działaniach pokazują, że smugi chemiczne składają się z wysoce toksycznych substancji, z których najczęściej wymienia się aluminium, stront i bar. Wszystkie one na różne sposoby blokują normalne funkcjonowanie mózgu oraz upośledzają naturalne funkcjonowanie układu nerwowego, serca i płuc. Miliony źle się czują lub zaczynają chorować, nie zdając sobie zupełnie sprawy, że przyczyną są potajemne działania o charakterze kryminalnym.
Łącząc intensywną indoktrynację prowadzoną w mediach z chemikaliami rozpylanymi w i tak już zanieczyszczonym powietrzu, można stworzyć silne opioidy przeciwko jakimkolwiek formom oporu lub buntu. Buntu, który powinien był zmusić rząd RP do odcięcia się od nikczemnych ambicji systemu odgórnej kontroli Iluminatów.
Jako dopełnienie sieci metod podstępnego trucia niewinnych obywateli przez NATO, z powrotem na listę programów powraca GMO, które przecież rzekomo jest całkowicie zakazane.
Strefy wolne od GMO w Polsce, o które długo walczyliśmy, są teraz poważnie zagrożone przez nowe przepisy wprowadzane przez rząd PiS, które mają zezwolić na tworzenie specjalnych stref, w których dozwolone mają być uprawy GMO. Ta zaskakująca zmiana stanowiska jest proponowana przez PiS - partię, która kiedyś mocno zaoponowała przeciwko importowi i uprawie roślin i nasion GMO. W 2006 roku w odpowiedzi na liczne dowody na zanieczyszczenie środowiska naturalnego oraz ryzyko zdrowotne w związku z uprawami GMO, PiS wprowadził całkowity zakaz GMO.
W końcu, „ofertę” NATO wspiera także Kościół. Watykan od wielu dekad nie kryje się ze swoim pro-Zachodnim stanowiskiem i wsparciem dla interwencji wojskowych tam, gdzie zagrożone są jego interesy.
Dodatkowo, oprócz tych działań o charakterze kryminalnym i szczerze mówiąc również ludobójczym, mamy jeszcze narzucanie obywatelom mechanizmów kontroli nadzoru elektronicznego, które służą monitorowaniu działań zawodowych oraz społecznych całego narodu. Jest to przejaw jawnego pozbawiania obywateli podstawowych praw i wolności, jakie przynależą im w krajach, których systemy polityczne określane są mianem demokratycznych.
Coraz częściej osoby przejawiające naturalne zdolności obserwacji, świadomości i twórczej krytyki notowane są jako „potencjalne zagrożenie dla kraju”. Przy dzisiejszych możliwościach przechowywania ogromnej ilości danych w komputerach, dziesiątki tysięcy nazwisk wpisywane są w bazy policyjne i krajowe, a następnie sprawdzane pod kątem podejrzanych działań, które mogą obciążać takie osoby i klasyfikować jako „zagrożenie terrorystyczne”.
Podsumowując - polscy przywódcy polityczni pokładają zaufanie w rękach NATO i obietnicy interwencji na wypadek całkowicie bezpodstawnej chimery, jaką stanowi możliwość inwazji rosyjskiej na terytorium Polski. A naród, jako całość, traci w ten sposób możliwość kontrolowania swojego losu i kreowania drogi niezależności, która leży we spólnym interesie obywateli.
Narzucona zostaje strategia bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych i wypiera suwerenność narodu polskiego, w dodatku na żądanie przywódców kraju. Strategia bezpieczeństwa narodowego USA od wielu dekad działa według nakazów otwartej, antagonistycznej retoryki wojennej, którą pozwolę sobie zacytować: „Będziemy bronić naszych interesów z pozycji siły i będziemy prowadzić operacje bojowe w każdym miejscu na świecie. Będziemy, jeśli zaistnieje taka konieczność, działać poza prawem międzynarodowym w obronie naszych wartości.” A wiemy już, jakie są te wartości.
Polacy, ale tak naprawdę wszyscy wolni, myślący ludzie na świecie, powinni kwestionować postawę wspierającą niewybaczalny etos chciwości i wojny, mając w pamięci poświęcenie bohaterów, którzy oddali swoje życie, żebyśmy mogli żyć w wolności.
Julian Rose jest wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego w Wielkiej Brytanii, pisarzem i międzynarodowym aktywistą. Jest autorem dwóch książek, które cieszą się uznaniem wielu czytelników: Zmieniając kurs na życie oraz W obronie życia. Książki te można kupić poprzez stronę www.renesans21.pl oraz w niezależnych księgarniach stacjonarnych i internetowych.
……………………………………………………………..
Tags: kontrola umysłów, NATO, oszustwo, Polska, wojna
This entry was posted on środa, Sierpień 3rd, 2016 at 13:19 and is filed under Artykuły.
Grzech pierworodny - mit, którego czas już minął
przekład: Zofia Pasternak
Z wszystkich oszustw, w które wciągnięto ludzkość na przestrzeni wieków, prawdopodobnie najbardziej druzgocącym jest „grzech pierworodny.” Z punktu wiedzenia sprawców, jest on jednak wielkim sukcesem.
Praktycznie w każdym miejscu na ziemi, doktryna chrześcijańska żarliwie realizowała swoją misję nawracania mas, a towarzyszył jej grzech pierworodny, narzucając poczucie winy milionom ludzi, których otwarte umysły bez wątpienia kazały im wierzyć, że przyjmują przekaz wyzwolenia i światła.
Nic z tych rzeczy, drodzy przyjaciele! Przekaz ten był tak mroczny, jak ciemność nocy.
O tym, jak niesamowitą moc może mieć przekaz, odpowiednio sformułowany, zapakowany i rozreklamowany, dowiedzieliśmy się sporo przez ostatnie dekady. „Medium jest przekazem” - powiedział Marshall McLuhan w 1964 roku. Stwierdzenie to można by łatwo przenieść do chwili, w której pierwsze biblijne teksty ogłosiły, że mężczyzna zwany Adamem i kobieta zwana Ewą pociągnęli za sobą całą rasę ludzką w złym kierunku… z którego nigdy nie powróciła.
Jednakże powodu, dla którego wszystko obrało tak zły początek i nigdy się z niego tak naprawdę nie otrząsnęło, nie należy przypisywać jakiejkolwiek winie Adama i Ewy. Jak zobaczymy, powód ten leży w mistrzowskim planie zafałszowania wspaniałej opowieści o wyzwoleniu się ludzkości i rosnącym wewnętrznym przekonaniu.
„Rasa ludzka”, do której odwołują się teksty biblijne, została popchnięta w określonym kierunku wystrzałem pistoletu, którego spust pociągnął ktoś, kto nie chciał, by ktokolwiek z uczestników tego wyścigu zwyciężył. On, ona, czy ono chciało tylko mieć przegranych. I to zostało osiągnięte.
Widzicie, co mam na myśli, mówiąc o sukcesie?
Historia przedstawia się następująco: w chwili, gdy pociągnięto za spust, na planecie Ziemi były tylko dwie istoty ludzkie. Był też piękny ogród i w nim właśnie mieszkało tych dwoje ludzi: mężczyzna zwany Adamem i kobieta zwana Ewą. W ogrodzie tym było także drzewo owocowe (pełne soczystych jabłek) oraz wąż.
Według opowieści, Bóg jasno daje Adamowi do zrozumienia, że może on robić w tym ogrodzie, co tylko chce, ale nie wolno mu „zjeść jabłka z Drzewa Poznania”. Ale cóż, będąc człowiekiem i mając „wolną wolę” nadaną mu prawem boskim, Adam nie dostrzega tak naprawdę logiki w tym odgórnym zakazie. Wąż wydaje się podzielać jego zdanie i w jakiś sposób udaje mu się skusić Ewę, by ta zerwała to piękne soczyste jabłko, ugryzła kawałek i podała Adamowi.
„… a on zjadł. A wtedy otworzyły się im obojgu oczy i poznali, że są nadzy; spletli więc gałązki figowe i zrobili sobie przepaski.” Czytamy, że czuli się „zawstydzeni”. Z uwagi na to, że zrobili coś zakazanego, ale także dlatego, że zobaczyli, że są „nadzy.”
To właśnie w owym sławetnym „zjedzeniu owocu”, czymś, co prawdopodobnie większość z nas zrobiłaby z czystej ciekawości, zapoczątkowane zostały tysiące lat chrześcijańskiego poczucia winy i wstydu.
To tutaj swój początek ma wszechobecne, nieracjonalne cierpienie związane z naszą naturalną, wrodzoną fizycznością. To tutaj nasze „prywatne części ciała” zostały sprywatyzowane, a nasza naturalna przyjemność płynąca z fizycznej bliskości została zamieniona w poczucie winy - chyba że tak zwany „Kościół Boży” autoryzuje taki akt, formalizując związek małżeński w chrześcijańskiej świątyni.
Całe multum zakazów pod hasłem „Nie będziesz…” doczepiono wkrótce do czynu Adama i Ewy - czynu, który był odważnym aktem „nieposłuszeństwa obywatelskiego”; odmową bycia zastraszonym przez rzekomo wyższą władzę.
Analizując głębiej to sławetne zdarzenie, widzimy, że Adam i jego towarzyszka Ewa zrobili coś całkowicie wyjątkowego w Ogrodzie Eden. Jeśli popatrzymy na ich uczynek z innego punktu widzenia, wolnego od typowych, z góry narzuconych uwarunkowań, można by powiedzieć, że był to „gigantyczny krok dla ludzkości”. Słowa te miał powiedzieć Neil Armstrong, kiedy wysiadał z kartonowej kapsuły skonstruowanej i sfilmowanej w Pinewood Studios w 1969 roku w Londynie.
Jednakże mityczny Adam nie udawał tak, jak Armstrong z ramienia tych, którzy czczą boga zwanego „technologią”. On i jego mityczna Ewa wprawili w ruch wspaniałą machinę, która tocząc się przez stulecia, pewnego dnia poprowadzi ludzkość do zdobycia prawdziwej wiedzy, prawdziwej niezależności i prawdziwej samoświadomości. Poza tym, rzecz jasna, że była to ostatnia rzecz, jakiej chcieliby manipulatorzy stojący za tą opowieścią.
Badając dogłębniej symbolikę tej historii, można dostrzec, że zjedzenie jabłka z Drzewa Poznania otworzyło oczy tego mężczyzny i tej kobiety na fakt, że mieli wszystko, co potrzeba, by wziąć swoje przeznaczenie we własne ręce i kształtować ścieżkę życia. Ścieżkę, która miała im pokazać, że nie byli tylko poddanymi, którymi pan mógł dysponować według własnej woli, ale posiadali wyjątkowy dar - zdolność kreatywnego i racjonalnego myślenia i działania. A nawet refleksji nad sobą i swoją egzystencją. I przeciwnie do klasycznej interpretacji, ich Stwórca chciał, aby tak było.
Stwórca ten odczuwał bowiem ból samotności i zapragnął mieć towarzystwo w wielkiej podróży zwanej życiem. Ale by mieć to towarzystwo, jego Adam i Ewa musieli przejść pierwszy wielki test - test odrzucenia fałszywej władzy i odwagi, by skosztować z Drzewa Poznania. Tylko wtedy mogli oni wyruszyć na drogę, jako wędrujący z Bogiem oraz towarzysze Najwyższego; drogę płomienną i nieznaną, której kierunek poznaje się tylko poprzez niebezpieczeństwo procesu kreatywnego; wykonując historyczny „skok w ciemność”, która jest matką wszystkich wielkich wędrówek, wszystkich wspaniałych przygód.
Jednakże tekst biblijny, na którym wszyscy zostaliśmy wychowani, mówi nam zgoła coś innego. Mówi nam, że Adam i Ewa zostali „wypędzeni” z Ogrodu Eden z powodu niewybaczalnego i grzesznego aktu nieposłuszeństwa. Nieposłuszeństwa Bogu we własnej osobie. A to sprawiło, że „wstydzili się” - zarówno swojej nagości, jak i nieposłuszeństwa.
Kościół, który mieni się głosicielem tej biblijnej opowieści, mówi nam, że przez Adama i Ewę, wszyscy nosimy ten „wstyd” po dziś dzień. Że musimy zapłacić cenę za „grzech pierworodny” i zostać upokorzeni wielkością tego błędu człowieka. Błędu tak wielkiej wagi, że został nazwany „Upadkiem.”
W takiej interpretacji opowieści dotyczących pewnych kluczowych zdarzeń w dziejach ludzkości, człowiek „upada” zanim jeszcze zaczął iść; i wszystko, co ma potem miejsce, skażone jest tym rzekomo tragicznym błędem oceny ludzkiej* (patrz link na końcu eseju do dalszej lektury).
Co tak naprawdę symbolizuje ta „nagość”?
To chwila, w której zdajemy sobie sprawę, że wszystko, co myśleliśmy, że jest czymś, okazuje się być czymś zupełnie innym. Sporo z nas spada w tym właśnie momencie. Stajemy się nadzy, ponieważ stare ubrania nie pasują już na nas, a nowe trzeba utkać ze świeżej wełny. Jest to świt prawdziwej wiedzy. Wiedzy, która uświadamia nam, że istnieje stan boski - a także skalanie tego stanu. Że istnieją oba te stany, a my musimy wybrać drogę życiową w oparciu o tę wiedzę.
Ogród Eden przedstawia stan „pasywnego” potencjału. Potencjału, który nie był wprawiony w ruch, ani nie tlił się. Potrzebna była iskra zapalna. A ta iskra nadeszła, gdy Ewa, będąc w podświadomej komunikacji z wężem, wyciągnęła rękę i zerwała piękne okrągłe jabłko i ugryzła kawałek. To ona właśnie przełamała tabu „posłuszeństwa władzy.”
A jaką rolę w tym dramacie odgrywa Wąż?
Wąż jest zwierzęciem symbolizującym budzącą się energię. Wąż Kundalini, zwinięty naokoło kręgosłupa (pnia) drzewa poznania. Widzicie?
Kiedy wąż przemówił do Ewy, przemówił „słowo”. „Na początku było słowo.” Jednak słowo to nie było rzeczywistym słowem lecz wibracją. Impulsem. Energią skierowaną od wewnątrz. I ta energia powiedziała do Ewy: „Zrób to.” A ona zrobiła. Jej uczynek nosi cechy pierwszych poruszeń boskiej misji - w stronę tego, co jest płodne, lecz niezdolne do działania.
To właśnie kobieca boska moc umożliwiła „przebudzenie” Adama i Ewy, którzy odkryli, że nie są już niewinnymi hipisami pląsającymi w przytulnym ogrodzie nieświadomości; niezatrzymywanymi i nieświadomymi istnienia szerszej rzeczywistości. To właśnie przywilej „zdobycia wiedzy na temat dobra i zła” umożliwia wkroczenie na szerszą ścieżkę wiedzy, bez względu na wszystko!
A co z Drzewem?
Drzewo jest potężnym symbolem wzrostu. Jest ono zewnętrznym przejawem uwarunkowań niezbędnych dla ewolucji człowieka - zapuszczanie korzeni i wrastanie pnia i gałęzi w górę i na boki, jako „równoczesny akt”. Akt ten można przenieść na nas ludzi praktycznie dosłownie - wychodząc od pępka, poprzez który pępowina odżywiała nas w łonie i poruszając się równocześnie w górę i dół.
Ma ono wspaniałą moc unieważniania opcji „albo albo”, która jest cechą naszej ciemnej formalnej edukacji. Prawdziwy rozwój człowieka, zarówno umysłowy, jak i duchowy sięga głęboko w dół i wysoko w górę, i jeszcze dalej. W jednakowym stopniu. Zawsze w obie strony - nigdy tylko w jedną lub drugą.
Drzewo Poznania w Ogrodzie Eden jest więc właśnie tym - drzewem poznania. Nie jest „zakazanym drzewem”, jak powszechnie naucza Kościół chrześcijański.
Dlaczego więc Kościół promuje ten „zakazany” czynnik?
Ponieważ ta „wiedza” może obnażyć tyranię, która leży w centrum zniewolenia człowieka. Wiedzy tej nie można wypuścić w świat ze względu na strach przez reperkusjami, jakie mogłyby dotknąć system kontroli, który istniał, a do którego Kościół się przyczynił i przyczynia do dnia dzisiejszego. Polecenie „Nie jedz” z Drzewa Poznania nie pochodziło od Boga, ale od jakiejś innej siły, która z ogromną determinacją przeciwstawiała się wszystkiemu, co boskie.
Jak głosi opowieść: „naokoło drzewa owinięty jest wąż”. Od czasów starożytnych ten wąż postrzegany był jako źródło specjalnej energii. Szczególnie, jak wspomniałem wcześniej, w opisach praktyk Kundalini oraz tantry jogi. Wzrastająca energia, poruszając się w górę kręgosłupa, oświeca siedem czakr znajdujących się w ciele ludzkim, jedna po drugiej - dokładnie tak, jak wąż, który porusza się w górę Drzewa Poznania, budząc (w tym wypadku) chwałę słynnego soczystego jabłka, którego kęs popchnął Adama i Ewę „w stan świadomości.”
Wąż oraz drzewo są więc potężnymi symbolami - i narzędziami oświecenia człowieka.
A Ogród?
Wspomniałem już, że ogród jest miejscem (lub też stanem), które pozostaje nieskalane. Mamy tu symbol naszego dzieciństwa. Czasu, gdy nie byliśmy jeszcze świadomi istnienia historycznej karmy i przez to mogliśmy poznawać bez ograniczeń wszystko wewnątrz i na zewnątrz.
Jest to miejsce, w którym pozostajemy, tak jak w przypadku królestwa roślin i zwierząt, w stanie, w którym instynktownie odpowiadamy na boską energię, z małym zaangażowaniem naszej woli lub bez niej.
Ale nie taki jest los mężczyzny i kobiety. Nie dlatego też nasz Stwórca objawił nam stan „wyższej świadomości”, stan utożsamiany z wyższym umysłem.
Aby uaktywnić ten wyższy umysł, Adam i Ewa nie mogli pozostać na zawsze w ogrodzie dzieciństwa, ale musieli zjeść owoc z drzewa poznania, dostrzegając wyzwanie, które znajdowało się przed nimi. Wyzwanie przejścia ze stanu podświadomości do pełnej świadomości. Długa i kręta to droga, w rzeczy samej, ale taka, na której każdy krok daje nam głębsze zrozumienie naszej wspaniałej roli w planie boskim.
Jest to „droga geniuszu”, o której pisał osiemnastowieczny poeta William Blake:
„Postęp prostuje drogi, ale drogi kręte bez Postępu są drogami Geniuszu.”
A sam boski plan?
Cóż, nie jesteśmy wtajemniczeni w pełną strukturę boskiego planu. Jest to „stan istnienia” i jako taki, nie podlega tak naprawdę opisowi. Można go osiągnąć jedynie poprzez trwałe wyrażanie prawdziwej intencji.
Wierzę jednak, że ujmując to w dużym uproszczeniu, Stwórca pamiętał, jak sam stał się z tego, w czym nie było ruchu. Chciał świętować to, czyli „swoje narodziny”. Dzień w którym narodził się ruch.
Ale nie można świętować urodzin bez obecności innych współczujących istot, z którymi można dzielić to radosne wydarzenie. Tak więc „na początku” Stwórca miał to szczęście, że przybyły do Niego uzupełniające się nawzajem lecz przeciwne i chłonne energie. To wspaniałe połączenie przeciwnych lecz głęboko komplementarnych energii miało ogromne znaczenie - ponieważ z tego wyłonił się stan, który nazywamy „równowagą” (equilibrium), ruchem. Coś, co zmierza dokądś - mając cel. I nie jest już stanem nieruchomej płodności.
Ruch zawdzięcza swój początek kobiecej energii. W mitologii indyjskiej ta siła kobieca zwie się Shakti. Jest to żeńska forma Boga. Bóg, którego wszechmoc wyraża spełnione połączenie pierwiastka kreatywnego i pasywnego, jest więc dualistyczny w swej naturze. Pierwiastek męski i żeński; żeński i męski. I wszystko we wszechświecie jest wyrazem tej dwoistości. Wszystko, co zostaje powołane do życia, zostaje powołane na skutek tarcia, które wyraża się poprzez tą wspaniałą historię miłosną. Historię pomiędzy dwoma energetycznymi komponentami pierwotnej i wrodzonej dwoistości. Wszechobecne Yin i Yang całej egzystencji.
To, co nazywamy seksualnością, to w rzeczywistości „dwoistość płci” (ang. sex-duality) - skonsumowany akt boskiego połączenia, który dał początek i objawił to, co nazywamy Życiem. Być może najwspanialsze i najbardziej tajemnicze w tym wszystkim jest to, że wszechobecna i wszechmocna siła zwana Miłością połączyła i nakarmiła ten wspaniały pierwotny akt połączenia, którego wyrazem jesteśmy my. Można nawet powiedzieć, że ta Miłość poprzedziła tego, którego nazywamy Stwórcą… Ale to jest już inna historia z naszej dawnej i niewyjaśnionej przeszłości.
Na chwilę obecną wystarczy, jak dostrzeżemy, że Adam, Ewa, ogród, drzewo poznania i wąż stanowili kluczowy element rozpoczynający ewolucję ludzkości - i wszystkich czujących form życia. Możemy teraz jasno stwierdzić, że „grzech pierworodny” był dokładnie czymś przeciwnym niż grzech - był narodzeniem człowieka jako wolnego bytu podążającego za boskim, intuicyjnym przesłaniem, które prowadzi nas (z powrotem) do naszego Stwórcy. Ale tym razem jako odpowiedzialne i w pełni zrealizowane istoty - pełnoprawni mikrokosmiczni Bogowie.
Nasz Stwórca będzie się radować rezultatem tego boskiego połączenia i zaprosi nas na „Wielką Ucztę”, która nie może odbyć się do chwili, w której weźmiemy udział, jako równi, w Jego boskości. Wydarzenia tego wyczekują siewcy prawdy - a obawiają się siejący kłamstwo.
Całe zamieszanie związane z naszą seksualnością i relacjami seksualnymi bierze się z wypatrzenia opowieści o grzechu pierworodnym. Nasza seksualność nie jest czymś, czego powinniśmy się wstydzić. Jest ona tym, co bezpośrednio łączy nas z Boskością. Powtarzam raz jeszcze: to dzięki wspaniałemu połączeniu dwóch biegunów niepowstrzymanego wzajemnego przyciągania, męskiego i żeńskiego, narodził się Wszechświat, czy też został powołany do życia. „Życia”, które stanowi miejsce narodzenia naszej własnej istoty kosmicznej.
Tylko chęć wyrażenia postawy skrajnej alienacji w stosunku do tej radosnej prawdy mogła stworzyć taką złowieszczą i stwarzającą podziały pułapkę dla ludzkości. Pułapkę, która sprowadza naszą seksualność do rangi „grzechu” i tym samym głosi odwróconą prawdę, która do tej pory odgrywa kluczową rolę w sposobie funkcjonowania naszych uciśnionych społeczeństw zachodnich.
Co to jest za siła, która jest tak bardzo wypacza prawdę, zamieniając ją w coś zupełnie przeciwnego, to temat na kolejny esej.
Póki co, czerpmy przyjemność z faktu przywrócenia planu boskiego z powrotem na właściwe tory. Z tego, że na nowo połączyliśmy się z korzeniami naszej prawdziwej natury i odkryliśmy, że zamiast wstydzić się, możemy iść dalej z pełną świadomością naszej wrodzonej boskości.
Radujmy się więc z tego, że niepowodzenie zwane „grzechem pierworodnym” zostało obnażone, jako mit powodujący podziały. Mit, którego czasy już przebrzmiały. Niech rozsypie się w pył w świetlistych promieniach wschodzącego słońca Ery Wodnika.
*teksty powiązane: http://www.julianrose.info/2016/02/theres-a-seal-on-the-soul/
Julian jest rolnikiem, międzynarodowym aktywistą i pisarzem. Jego najnowsza książka pt. W obronie życia, która cieszy się dużym uznaniem czytelników, w przekonujący sposób pokazuje, jak możemy przejąć kontrolę nad naszym przeznaczeniem i zyskać nową siłę do tego, by stawiać czoło wyzwaniom, jakie się przed nami pojawiają. Książkę można kupić poprzez stronę www.renesans21.pl oraz w niezależnych księgarniach stacjonarnych i internetowych.
This entry was posted on sobota, Kwiecień 23rd, 2016 at 18:08 and is filed under Artykuły.
… której nie da się usunąć
Prawdopodobnie nikt, kto został wychowany w tradycji katolickiej, nie pamięta chwili, w której ksiądz położył palec na naszym maleńkim czole i nakreślił na nim znak krzyża.
Jednak to właśnie ta chwila staje się symboliczną i strategiczną „sztywną ramą” w szerszym kontekście naszej inicjacji do systemu kontroli zwanego „społeczeństwem”.
Niektórzy z nas, którzy przeszli ten rytuał, powtarzają go z własnymi dziećmi, trzymając na rękach lub przekazując księdzu maleńkie niewinne zawiniątko tak, by ten mógł nakreślić znak krzyża na tej pięknej przestrzeni pomiędzy skroniami. Jest jednak jedna rzecz, której możemy się z dużą dozą pewności spodziewać - fakt, że praktycznie nikt tak naprawdę nie rozumie, co robi.
Ci, którzy wprowadzają swoje dzieci w ten rytuał, wierzą, że prowadzi ich doktryna chrześcijańska i są szczęśliwi, że mogą oddać swoje potomstwo pod opiekę Kościoła. O tym, jaki jest charakter tej opieki, wie bardzo niewielu (jeśli ktokolwiek).
Ilu ludzi rozumie powód, dla którego dokonuje się tego rytuału - czyli, że zjawiamy się na tej planecie naznaczeni „grzechem pierworodnym”, który sięga Adama, Ewy, węża i jabłka z drzewa poznania?
Jak napisane jest bowiem w pismach liturgicznych Kościoła katolickiego, a dotyczy to w równym stopniu Kościoła protestanckiego, człowiek przychodzi na świat jako grzesznik, dźwigając ciężar, którego źródeł należy szukać w „upadku” pierwszych rodziców w ogrodzie Eden. Ceremonia Chrztu, dokonana w wodzie lub przy jej pomocy, zmywa z dziecka ten „grzech” i oddaje je pod opiekę Jezusa i Kościoła, które zgodnie z katechizmem są równoznaczne.
W ustępie 1237 Katechizmu Kościoła Katolickiego czytamy: „Ponieważ chrzest oznacza wyzwolenie od grzechu i od kusiciela, czyli diabła, dlatego wypowiada się nad kandydatem egzorcyzm (lub kilka egzorcyzmów). Namaszcza się go olejem katechumenów lub celebrans kładzie na niego rękę, a on w sposób wyraźny wyrzeka się Szatana. Tak przygotowany kandydat do chrztu może wyznać wiarę Kościoła, której zostanie „powierzony” przez chrzest.”
Spróbujmy podsumować wszystko do tej pory - nowo narodzone dziecko, które przybywa (lub przybywa ponownie) na ziemię, nie jest witane jako czysta lub w każdym razie niewinna istota, ale jako ktoś, kto nosi znamię „grzechu pierworodnego”. W celu oczyszczenia, dziecko poddawane jest egzorcyzmowi, którego dokonuje ksiądz.
Podkreślam to po to, by przypomnieć nam, jak ogromne znaczenie ten rytuał może potencjalnie mieć na rozwijające się życie istoty, która go przechodzi.
Akceptacja faktu, że jest się „grzesznikiem” w chwili, gdy jest się wystarczająco dojrzałym, by zrozumieć znaczenie tego słowa, jest prawdziwie tragicznym początkiem życia na Ziemi. Tragicznym z uwagi na błędną interpretację prawdy.
Umieszcza to człowieka w świecie, w którym poczucie winy i wstydu stanowi podstawę, na której buduje się życie.
Pamiętam dobrze dzień, w którym jako członek zgromadzenia Kościoła anglikańskiego w naszej wiosce, usłyszałem słowa wikariusza: „Powtarzajcie za mną, jestem biednym i nędznym grzesznikiem…” Spojrzałem na mamę, która powtarzała te słowa, a wraz z nią całe zgromadzenie. Na ich skupionych twarzach malowały się smutek i posłuszeństwo.
Wydaje mi się, że nie miałem wtedy więcej niż siedem lat, ale odmówiłem powtarzania tych słów. Od tamtej chwili wiedziałem, że wchodzę na własną, szerszą ścieżkę życia i raczej nie będę oglądał się do tyłu. Była to mocno otrzeźwiająca chwila, ale jednoczenie dająca wolność. Nikt nie powinien być poddawany indoktrynacji narzucającej strach i poczucie winy, ani wierzyć w jakąkolwiek instytucję, która usiłuje głosić wolę czy też słowo Boże.
Oficjalny dyktat Kościoła Katolickiego głosi w ustępie 1250 Katechizmu: „Dzieci, rodząc się z upadłą i skażoną grzechem pierworodnym naturą, również potrzebują nowego narodzenia w chrzcie, aby zostały wyzwolone z mocy ciemności i przeniesione do Królestwa wolności dzieci Bożych… Gdyby Kościół i rodzice nie dopuszczali dziecka do chrztu zaraz po urodzeniu, pozbawialiby je bezcennej łaski stania się dzieckiem Bożym.”
Dowiadujemy się więc, że moc stanowienia o boskości u nowo narodzonego dziecka zależy całkowicie od rytuału przeprowadzonego przez człowieka, dokonywanego przez instytucję zwaną „Kościołem”… która twierdzi, że pełni wolę Bożą.
Jakiś czas temu odwiedził mnie znajomy Polak. Utalentowany terapeuta naturalny. Dorastał on w pobożnej rodzinie katolickiej, ale odkrył, że jest zablokowany energetycznie i duchowo. Życie poprowadziło go w kierunku odkrywania innych ścieżek rozwoju duchowego, które nie były zgodne z doktryną Kościoła katolickiego. Pewnego dnia zdecydował, że chciałby dokonać apostazji, czyli odstąpić od Kościoła, by uwolnić się od wpływu, jaki rozciąga on na swoich wiernych.
W trakcie umówionego wcześniej spotkania z księdzem, przedstawił on powody, dla których chciał uwolnić się od zobowiązań narzuconych przez chrzest i wypisać się z rejestru kościelnego. Ksiądz wysłuchał go, a następnie pochylił się do przodu i powiedział: „Na duszy pozostaje pieczęć, której nie da się usunąć.”
Stwierdzenie to wstrząsnęło mną i długo odbijało się echem w moim wnętrzu. Zawiera ono okropne poczucie nieodwracalności. Jakim prawem jakakolwiek instytucja może mieć tak straszną moc osądzania ludzkości?
Czym jest wynalazek zwany religią, który rości sobie władzę podejmowania nieodwracalnych decyzji i narzucania czyjejś woli - w tym wypadku naszego Stwórcy? Jaki poziom arogancji dotyka ludzkość ze strony tych, którzy głoszą i podtrzymują takie doktryny?
Mój znajomy osiągnął w końcu swój cel i został wykreślony z oficjalnych ksiąg parafialnych. „Pieczęć” będzie trzeba usunąć na inne sposoby. Sposoby, które zna spora liczba alternatywnych uzdrowicieli duchowych.
Pod nagłówkiem „Czy chrzest jest konieczny do zbawienia” oficjalne pisma kościelne głoszą:
„Sam Pan potwierdza, że chrzest jest konieczny do zbawienia… Kościół nie zna oprócz chrztu innego środka, by zapewnić wejście do szczęścia wiecznego… Bóg związał zbawienie z sakramentem chrztu, ale sam nie jest związany swoimi sakramentami” (ustęp 1257).
Cóż, bardzo rozsądnie z Jego strony…
Mając być może świadomość, że zaszło to za daleko, kwestię trzeba trochę załagodzić: „Każdy człowiek, który nie znając Ewangelii Chrystusa i Jego Kościoła, szuka prawdy i pełni wolę Bożą, na tyle, na ile ją zna, może być zbawiony.”
Przez setki lat, wiele, wiele milionów ludzi szukało schronienia w Kościele, który miał zapewnić im przewodnictwo i przywództwo w sprawach wagi duchowej. Ja również zainspirowałem się przypowieściami Jezusa Chrystusa i zaczerpnąłem z poczucia tajemnicy, jakie nadal można znaleźć w niektórych kościołach, których subtelne energie wznoszą się ponad standardowe nauczanie wikariuszy, księży, biskupów i arcybiskupów. Może tak być, ponieważ wiele kościołów zbudowano w miejscach, w których przecinają się i łączą silne podziemne linie energetyczne. Energie te dobrze znane były społecznościom pogańskim w czasach poprzedzających rozprzestrzenienie się doktryn judeochrześcijańskich.
W procesie wypleniania pogaństwa, Kościół zaczerpnął niektóre elementy z kultów, które potępiał. Poczuł jednak nieodpartą potrzebę sprawowania mocnej kontroli nad nowymi wyznawcami (neofitami) i narzucenia dogmatu, który by mieć odpowiednią siłę i czystość przekazu, miał pochodzić bezpośrednio od Boga lub Syna Bożego. I tutaj dochodzimy do sedna wszystkiego.
Ustęp 1269: „Stając się członkiem Kościoła, ochrzczony „nie należy już do samego siebie”, ale do Tego, który za nas umarł i zmartwychwstał. Od tej chwili jest powołany, by poddał się innym i służył im we wspólnocie Kościoła, by był „posłuszny i uległy” przełożonym w Kościele, by ich uznawał z szacunkiem i miłością.”
Widzimy tutaj jasno istotę oszustwa. Tylko osoby nieposiadające kompletnie wiary w siebie, ale przejawiające wysoki poziom naiwności, oddałyby się dobrowolnie pod niekwestionowaną władzę innych, bez względu na władzę duchową, którą ci inni rzekomo posiadają.
Ci, którzy są „posłuszni i ulegli”, szybko tracą zdolność przeciwstawiania się jakimkolwiek przywódcom posiadającym władzę. Czy to w szkole, szpitalu, rządzie, wojsku czy też korporacji. Stają się niewolnikami odgórnej piramidy wyzysku, która w dzisiejszych czasach trzyma świat w mocnym uścisku.
Stanowiąc prawo w imieniu Boga, Kościół odgrywa kluczową rolę w tworzeniu imperatywu władzy doktrynalnej, który rozwija się dzięki bezwarunkowej akceptacji jego ciemnego i błędnego programu.
„Przynależność do Jezusa”, a nie do samego siebie, może nieść ukojenie w sferze praktyki duchowej. Jednak nauki Jezusa, przyjęte przez Kościół, zostały pozbawione rewolucyjnych elementów, które wstrząsnęły fundamentami epoki, w której żył. A były to nauki, które przeciwstawiały się statusowi quo i dogmatom Cesarstwa Rzymskiego i wiary żydowskiej.
Przyjrzyjmy się komentarzowi do ewangelii gnostyckich znalezionych w Nag Hammadi:
„Ortodoksyjni Żydzi i Chrześcijanie upierają się, że przepaść oddziela ludzkość od jej Stwórcy: Bóg jest całkowicie inny. Jednak niektórzy gnostycy, którzy napisali te ewangelie, zaprzeczają temu: samopoznanie jest wiedzą o Bogu; samo zrozumienie i to, co boskie, jest tym samym.
Po drugie, „żywy Jezus” z tych tekstów mówi o iluzji i oświeceniu, a nie o grzechu i pokucie, jak Jezus z Nowego Testamentu. Zamiast zbawiać nas od grzechu, zjawia się jako przewodnik, który otwiera dostęp do zrozumienia duchowego. Kiedy jednak uczeń osiąga oświecenie, Jezus nie jest już jego mistrzem duchowym: obaj stają się równi - wręcz identyczni.
Po trzecie, ortodoksyjni Chrześcijanie wierzą, że Jezus jest Synem Bożym w unikalny sposób: pozostaje na zawsze inny niż reszta ludzkości, którą przychodzi ocalić. Jednak gnostycka Ewangelia według Tomasza podaje, że gdy tylko Tomasz go rozpoznaje, Jezus mówi do Tomasza, że istota obu z nich pochodzi od tego samego źródła” (Elaine Pagels, www.gnosis.org/naghamm/Pagels-Gnostic-Gospels.html).
W tym pouczającym wywodzie widzimy prawdziwie świeży powiew. Wielu z nas natychmiast dostrzeże i zareaguje na wiadomość, której echo rozbrzmiewa w gnostyckich tekstach z Nag Hammadi. „Podział”, który dominuje przesłanie Katechizmu, wywrócony jest do góry nogami poprzez mocny wyraz jednoczącej zasady, która sprowadza się do prawdziwej jedności człowieka z Bogiem.
Jasne jest więc, że mądrość wyrażona w tekstach z Nag Hammadi została wyjałowiona przez „instytucjonalne prerogatywy” ortodoksyjnego Kościoła. To, co przetrwało, zachowało się jedynie w formie „przetworzonego Jezusa,” mocno trzymanego przez macki doktrynalnego dogmatu.
Bardzo wielu z tych, którzy oficjalnie głoszą Jego słowa, wybrało ścieżkę, która zupełnie zbacza z „drogi do czystości”, którą publicznie głoszą. Ścieżkę, której często nie określa się mianem świętej, ale szatańskiej. Pewne rytuały rzekomego kultu, w których uczestniczyły osoby wyświęcone, okazały się rażącymi aktami molestowania nieletnich, pedofilii i innych form wykorzystywania seksualnego i duchowego. Czyny te jasno pokazują oszustwo, leżące u źródeł wszystkich form masowej indoktrynacji.
Czy tacy figuranci kościelni uważają, że nie dotkną ich skutki takich przestępstw wobec ludzkości?
Być może tak właśnie uważają, jako że w ustępie 1272 Katechizmu czytamy: „Chrzest opieczętowuje chrześcijanina niezatartym duchowym znamieniem (charakterem) jego przynależności do Chrystusa. Znamienia tego nie wymazuje żaden grzech, chociaż z powodu grzechu chrzest może nie przynosić owoców zbawienia.”
Oczywiście w szerszym wymiarze nie ma takiego odstępstwa od prawdy, którego ostatecznie nie można odpokutować. Jednakże tradycja judeochrześcijańska nie akceptuje wschodnich tradycji dotyczących prawa karmy i reinkarnacji - drogi, dzięki której dusza może zostać oczyszczona z negatywnych skutków złych czynów poprzez powracanie do trzeciej gęstości i stopniowe „przepracowywanie” tego, co stoi na drodze do emancypacji.
Zwykłym śmiertelnikom ciężko jest zapomnieć, jak smakuje władza. Hierarchiczne piramidy władzy, takie jak te, które wzniesiono, budując Kościół, kuszą tych, którzy przejawiają instytucjonalne aspiracje. Centra religijne, takie jak Watykan, przesiąknięte są przepychem, jeśli chodzi o rangę i stroje. Najwyższe stanowiska opływają w złote hafty i emblematy „wiary”, świadczące o licznych bogactwach, które kościół gromadzi w rozrzuconych po całym świecie skarbcach.
A w ofercie mamy przewrotnie materialistyczną interpretację „królestwa niebieskiego” przeciwną temu, co głosił Syn Boży.
W efekcie cały „pakiet” przypomina ogromnego Lewiatana statycznej energii. Nieruchomą, będącą w zastoju „masę”, która nie ma odwagi, by zerwać łańcuchy iluzji. W ostatecznym rozrachunku „bezbożną masę”, która powstrzymuje ludzkość przed przejmowaniem kontroli nad własnym przeznaczeniem, a zamiast tego wzbudza pacyfistyczną, podświadomą postawę posłuszeństwa wobec władzy.
Idealne narzędzie dla centralizacji władzy, która jest w samym sercu dążeń Iluminatów.
„Chrzest jest narodzeniem do nowego życia w Chrystusie. Zgodnie wolą Pana jest on konieczny do zbawienia, tak jak Kościół, do którego chrzest wprowadza” (Katechizm, ustęp 1277).
Chrzest. Zgodnie z wolą Pana: „Pieczęć na duszy, której nie da się usunąć”
Chip RFID umieszczony pod skórą nowo narodzonego dziecka.
Czy to naprawdę jest „postęp” na drodze do emancypacji człowieka?
Czy też zwodnicze narzędzia do przedłużania zniewolenia ludzkości?
*Cytaty pochodzą z Katechizmu Kościoła Katolickiego
……………………………………………………………………………..
Julian jest rolnikiem, międzynarodowym aktywistą i pisarzem. Jego najnowsza książka pt. W obronie życia, która cieszy się dużym uznaniem czytelników, w przekonujący sposób pokazuje, jak możemy przejąć kontrolę nad naszym przeznaczeniem i stawić opór niszczącym nas władzom i systemom. Książkę można kupić poprzez stronę www.renesans21.pl oraz w niezależnych księgarniach.
Posted in Artykuły
Czekając na Boga
Niedługo po zamachach w Paryżu zapytano Dalajlamę, co powinno się zrobić w kwestii takiego okrucieństwa na naszej planecie i czy uważa, że ludzie powinni się modlić za Paryż. Jego odpowiedź zawiera się głównie w następującym stwierdzeniu:
„Nie możemy rozwiązać tego problemu wyłącznie poprzez modlitwę. Jestem Buddystą i wierzę w modlitwę. Ale to ludzie stworzyli ten problem, a teraz prosimy Boga, aby go rozwiązał. To nielogiczne. Bóg by powiedział: sami go rozwiążcie, ponieważ to wy go stworzyliście w pierwszej kolejności.”
Prawda zawarta w tej odpowiedzi ma tak fundamentalne znaczenie, że powinna usunąć jakiekolwiek wątpliwości, które mogą się jeszcze kołatać w umysłach ludzi wierzących, że tylko boska interwencja może uratować ich samych lub planetę Ziemię przed wszystkim, co może im zagrażać.
Nie jestem Buddystą, ale jeśli to jest jedno z podstawowych założeń filozofii buddyjskiej, chylę czoło przed wszystkimi, którzy ją praktykują! Wypowiedź Dalajlamy jest głęboko zakorzeniona w zdrowym rozsądku, a zdrowy rozsądek wykracza poza wierzenia religijne i wiarę. Jest to brakujące ogniwo we współczesnym świecie zamglonej i pełnej luster wirtualnej rzeczywistości, w której stanowczo zbyt wielu ludzi czuje, że to ktoś inny, a nie oni sami, powinien wziąć odpowiedzialność za przyczynienie się do zmiany kierunku życia na naszej utrudzonej planecie.
W pewien mglisty sposób wydaje się, że wielu ludzi czeka na kogoś (lub coś), kto podejmie decyzje, których oni sami nie chcą podjąć. Podejmie kroki, których oni sami nie chcą zrobić. Zainterweniuje i wszystko będzie w porządku.
Dla innych, niechęć do wzięcia odpowiedzialności często równa się przekonaniu, że życie składa się w głównej mierze z przypadkowych i chaotycznych zdarzeń, które mają niewielkie znaczenie bądź nie mają go wcale i pomiędzy którymi nie ma związku. Dla tych przedstawicieli rasy ludzkiej wzięcie odpowiedzialności oznacza pewnego rodzaju próbę zaprowadzenia porządku, ale jest ona czysto homofobiczna, ściśle stworzona przez człowieka. Nie jest ona odzwierciedleniem przenikającego wszystko porządku kosmicznego. Definitywnie nie jest to „jak na górze, tak na dole”, tylko dużo prościej - „jak na dole” kropka!
Z tych dwóch grup najbardziej zakłamaną jest pierwsza. Ta, która nieustannie przerzuca odpowiedzialność na stronę trzecią i szuka schronienia u siły wyższej. Odmawiając zajęcia stanowiska, pociesza się faktem, że „ktoś inny” na pewno rozwiąże problemy, które ktoś ściągnął na siebie samego lub na naszą planetę. Taka postawa jest wielką wadą większej części ludzkości. Głównie, jak wskazuje Dalajlama, z powodu braku logiki przejawiającej się w przyjmowaniu takiego stanowiska w pierwszej kolejności.
Jednakże, uchylanie się od potrzeby wzięcia udziału we wprowadzaniu zmiany jest powszechne; tak samo jak postawa zakładająca, że „nie ma siły wyższej / Boga”. Prawdopodobnie przejawia je większość ludzi żyjących w zachodnich społeczeństwach „demokratycznych” i być może podobny odsetek w innych reżimach.
Gdzie więc należy szukać początku tej odmowy przyjęcia „odpowiedzialności”? Tej niechęci do przyjęcia do świadomości i podjęcia działania w zgodzie z naszą wrodzoną zdolnością reagowania w sytuacji, która takiej reakcji wymaga?
Od tysięcy lat nasza planeta znajduje się w rękach sprawujących odgórną kontrolę reżimów, z których wiele było i nadal jet bezwzględnych w sprawowaniu władzy. Nawet wraz z nadejściem ustrojów „demokratycznych”, normą pozostają elitarne, hierarchiczne struktury polityczne. Jedynym wyjątkiem od tych dążących do władzy interesów prywatnych, typowych dla jednych i drugich, są łagodne dyktatury, w których mądre i współczujące jednostki wspierają socjo-ekonomiczne i kulturalne interesy swoich narodów. Kolejnym wyjątkiem są ludy plemienne na całym świcie, które szanują mądrość starszyzny plemiennej i utrzymują bliskie związki ze środowiskiem naturalnym. Taka postawa jest również powszechna wśród praktycznie wszystkich autentycznych społeczności rolniczych.
Dla całej reszty życie sprowadza się głównie do próby przetrwania pod jakąś formą podstępnej i odgórnej represji, trwającej całe tysiąclecia.
Oczywiście życie tych, którzy w taki czy inny sposób zdołali stworzyć i utrzymać powiązania z klasą rządzącą, jest całkiem znośne lub nawet dobre. Nauczyli się oni jednak, że należy przebiegle rozdawać karty. A później zaakceptować konsekwencje - a to oznacza swego rodzaju udawane życie, w którym posłuszeństwo panu jest nieodzowne.
Wraz z rozwojem zorganizowanych wierzeń religijnych, uciskani od góry ludzie znaleźli pocieszenie w fakcie, że łagodny Bóg może zmniejszyć to, co nad nimi ciąży oraz w tym, że posłuszeństwo niebieskiemu panu daje pewien rodzaj ucieczki - przynajmniej dla umysłu - od tego, co nakładają na nich ziemscy panowie. Kościół głosił, że tylko Bóg może wprowadzić większą zmianę, której tak wielu wyglądało. Reżim ten doprowadził więc do tego, że ludzie po raz kolejny czuli się zwolnieni od potrzeby wprowadzenia tej zmiany.
Czy w obrazie, który właśnie nakreśliłem, jest gdzieś jakaś luka dla powstania oświeconej grupy, która chciałaby i byłaby w stanie „wziąć odpowiedzialność za przyczynienie się do zmiany kierunku życia na naszej planecie?”
Wydaje mi się, że wiele było przeciwności dla tego rodzaju wyzwolenia ducha, które mogłoby doprowadzić do przełomu. Było to możliwe na przykład w epoce renesansu, kiedy to artyści zdobyli przychylność arystokracji, co doprowadziło do eksplozji światła, koloru i form typowych dla tego okresu. Ale niewiele zrobiono, by zapoczątkować rewolucję prowadzącą do wyzwolenia ludzi. Wielu artystów, którzy byli w najlepszej sytuacji umożliwiającej wykrzesanie iskry do szerszych działań, wycofało się do swoich wież z kości słoniowej, koncentrując się na własnych wysiłkach kreatywnych. Czy to czasem nie brzmi znajomo?
Wygląda więc na to, że nie mamy tak naprawdę precedensu dla tego, co jest teraz potrzebne. Powód, dla którego tak niewielu ludzi „bierze odpowiedzialność” wykraczającą poza wypełnianie funkcji w życiu codziennym, jest taki, że przez całe stulecia nie było to po prostu coś, co „ludzie robili”.
To panowie, zarówno świeccy jak i religijni, wytyczali program dla wszystkich innych, którzy mieli za nim podążać. Kościół ustanowił swoją własną hierarchię i gromił ludzi za ich niekonformistyczne grzechy. Przekonywał miliony, by wierzyły, że należy uznawać autorytet wysoce krytycznego „Boga”, o ile nie chcą pójść w złym kierunku po śmierci.
Tym samym Kościół opacznie zinterpretował nauki Jezusa Chrystusa i ogłosił, że to, co „boskie” oddzielone jest od tego, co ludzkie oraz że obowiązkiem człowieka jest modlić się i pozostawać pasywnym nawet w czasach kryzysu. Miliony zgromadzeń na całym świecie zachęcono do tego, by wierzyły, że Mesjasz powróci i zapewni zbawienie wszystkim, którzy są pobożni z natury i skromni. W międzyczasie nie pozostaje nic, co mogliby lub powinni robić, jak tylko modlić się o przebaczenie i być posłusznym Bogu, a także rządowi.
Tak to w dużej mierze wygląda dzisiaj, nawet jeśli źródła wpływów trochę się zmieniły. Nie powinniśmy więc być zdziwieni, że tylko nieliczni potrafią stawić czoło różnym kryzysom, które nawiedzają naszą planetę. I tylko nieliczni są w stanie autentycznie wziąć odpowiedzialność i wykazać się intencją oraz podjąć działanie.
Większość ludzi nie określiłaby swojej pasywności i braku zainteresowania tym, by rzucić wyzwanie statusowi quo, jako „czekanie na Boga”. Jednak symptomy tej choroby są praktycznie identyczne z tymi, jakie miały miejsce w przeszłości.
„Przebudzenie się” ludzkości zależne jest od tego, czy dostrzeże ona prawdę zawartą w stwierdzeniu: „to ludzie stworzyli ten problem, a teraz prosimy Boga, aby go rozwiązał. To nielogiczne. Bóg by powiedział: sami go rozwiążcie, ponieważ to wy go stworzyliście w pierwszej kolejności” (Dalajlama).
Bóg na pewno ma rację. Nie ma innej drogi naprzód. Ale kiedy już podejmiemy ten krok, wyższe siły wszechświata pospieszą nam z pomocą, pokazując, że mimo wszystko wszyscy mamy boską moc i nie potrzebujemy zgody jakiejś władzy, by z niej korzystać.
W międzyczasie jednak wyższe siły wszechświata czują się zobligowane do tego, by wypełniać próżnię pozostawioną przez rozkojarzoną i ogłupioną ludzkość. By ocalić naszą planetę przed całkowitym zniszczeniem na skutek celowych działań psychotycznego szaleństwa, które współcześnie są niemal codziennością.
Czy nie czas na to, by dać im przerwę?
Jest Nowy Rok. Rok 2016 - rok oddawania. Rok uzupełnienia zasobów i pokarmu dla Źródła, które nieprzerwanie zaopatrywało nas przez tysiąclecia. Czas pokazać, że mamy je w sobie, wzmocnić, a nie niszczyć dar życia, który otrzymaliśmy. Czas wziąć naszego Stwórcę za rękę i dumnie odsłonić nowo objawione moce, które są boskie i wpisane w naszą ludzką naturę. Uszanujmy Jego wizję tego, co wspaniałe i wcielmy ją w życie!
Czas oczekiwania na to, że Bóg zadziała, minął już dawno temu. Przed nami jest czas wydobycia naszej boskości. Koniec z bezowocną tęsknotą. Mesjasz jest Tu i Teraz. Jesteśmy jego latoroślami, odrodzonymi jako błyszczące światło w środku ciemności i wojny. Odrzucającymi otulające nas ubrania starych czasów. Powstającymi, nowo objawionymi współtwórcami w doskonałej burzy kojącej kreatywności.
…………………………………………………………..
Julian jest rolnikiem, międzynarodowym aktywistą i pisarzem. Jego najnowsza książka pt. W obronie życia w przekonujący sposób pokazuje, jak możemy przejąć kontrolę nad naszym przeznaczeniem i stawić opór niszczącym nas władzom i systemom. Książkę można kupić poprzez stronę www.renesans21.pl oraz w niezależnych księgarniach.
This entry was posted on środa, Styczeń 20th, 2016 at 16:55 and is filed under Artykuły.
Jedną z rzeczy, które niemal przyprawiały mnie o depresję w ciągu ostatniej dekady, był widok polskich premierów i prezydentów udających się w rytualne podróże do Ameryki Północnej i pozujących do zdjęć, na których z podziwem wpatrują się w oczy prezydenta USA.
Dlaczego było to dla mnie takie przygnębiające? Ponieważ romanse z międzynarodowymi przestępcami nigdy nie kończą się dobrze.
Być może coś mi umyka, ale nie mogę zrozumieć, dlaczego tak wielu rzekomo „wykształconych” Polaków kurczowo trzyma się przekonania, że Stany Zjednoczone są wybawcą ich kraju? I nie uważam wcale, że Wielka Brytania, Francja, Niemcy, czy nawet NATO pełnią taką rolę - nie ufam żadnemu z nich. Ich programy zwyczajnie służą wyłącznie ich własnym interesom, a nie interesom innych krajów.
Chcę powiedzieć po prostu, że Polska jest swoim własnym wybawcą, a wymyślając sobie fałszywych wybawców, przesuwa w czasie zdobycie samoświadomości, które powinno nastąpić już dawno temu.
Często byłem świadkiem, jak zmieniany był kierunek rozmowy, gdy tylko padała sugestia, że Polska mogłaby podźwignąć się z kolan i zacząć pracować nad uzyskaniem prawdziwej niezależności od fałszywych wybawców; stawić zdrowy opór dla obcej interwencji. Polska jest przecież jednym z największych krajów w Europie i posiada bogactwa naturalne. Dlaczego miałaby zachowywać się jak słaby kraj, który czeka tylko aż pożre go jakiś mściwy gigant?
To nazywa się „syndromem ofiary”. W ten sposób władze utrzymują kontrolę nad ludźmi. Jest to stosowane na szeroką skalę narzędzie „prześladowania poprzez strach”, które wykorzystują różne despotyczne reżimy, a także instytucje religijne. Zwłaszcza wyznania, których dogmat zakłada posłuszeństwo osobom postawionym wyżej w hierarchii, jak ksiądz, papież, a także posłuszeństwo biblijnej interpretacji „prawa” bożego. Poczucie winy, strach przed potępieniem, gdyby ktoś przekroczył wyznaczone granice, mogą być potężnym źródłem represji, zwłaszcza w połączeniu z poczuciem niższości lub poczuciem, że jest się kimś „gorszym”.
Czy taki czynnik, na który składa się strach oraz poczucie niższości, może przyczyniać się do niechęci Polaków do tego, by powstać i zacząć się liczyć?
Strach jest złym punktem wyjścia dla czegokolwiek oraz dla wszystkiego. Historia Polski nie jest pisana strachem. Wprost przeciwnie - Polaków wyróżniają cichy heroizm oraz żelazna determinacja, którą naród wielokrotnie pokazywał światu, zwłaszcza gdy został przyparty do muru. Taką sytuację mamy również teraz, ale tym razem mur nie jest tak solidny, jak te z przeszłości. Teraz jest to bardziej zapora mentalna niż fizyczna ściana. A ta jest być może jeszcze bardziej niebezpieczna…
Co tak właściwie się dzisiaj dzieje? Dlaczego tak wielu ludzi (wszędzie) tchórzy? W Polsce, za ów fałszywy, oparty na syndromie ofiary mariaż ze Stanami Zjednoczonymi płaci się bardzo wysoką cenę. Tą ceną jest niewolnictwo. Edward Bernays, ojciec współczesnego PR-u, coś o tym wiedział. Przymilał się wszystkim prezydentom USA począwszy od lat 40. dwudziestego wieku, a skończywszy na 90., dzieląc się z nimi swoimi sekretami na temat tego, jak można zoptymalizować techniki masowej kontroli umysłów, by sprawować kontrolę nad stadem - świecka wersja represji religijnych.
Mieszkańcy Ameryki są otwartą księgą takich „wirtualnych rzeczywistości”, a najbardziej znaną z nich jest „amerykański sen”. Oznacza on zdobywanie niekończącego się bogactwa - za wszelką cenę, uwzględniając również niszczenie wszystkiego, co stoi na drodze do „realizacji tego snu”. Stany Zjednoczone, będące domem zaledwie niewielkiego ułamka populacji światowej, zużywają jedną trzecią produkowanej na świecie energii, by zaspokoić swoje niepowstrzymane pragnienia. A to prowadzi do chorób i otyłości. Ponadto by utrzymać swoje psychotyczne zależności w ciągu ostatnich 60 lat prowadzą działania wojenne z ponad 20 krajami.
Czy ta rzekoma wspaniałomyślność i hojność to naprawdę model, który Polacy powinni darzyć takim uznaniem?
Pytam więc ponownie - dlaczego Polacy pozostają tak zaślepieni krajem, którego dobre imię coraz bardziej okrywa się złą sławą i coraz ściślej łączy się z pozycją światowego sprawcy międzynarodowego terroryzmu? Dlatego, że myślicie, że Stany Zjednoczone i NATO ocalą Was przed Putinem? Czy w historii Rosji znaleźć można zapisy przejawów globalnego, hegemonicznego imperializmu, które choć trochę zbliżone są do współczesnych poczynań Stanów Zjednoczonych? Jeśli nie znacie odpowiedzi, sięgnijcie do źródeł. Czy Polacy ciągle żyją fantastycznymi opowieściami o rzekomym wyzwoleniu przez Stany Zjednoczone na zakończenie drugiej wojny światowej? Albo czy może w tajemnicy pielęgnują swoje dążenia materialistyczne i postrzegają amerykańską machinę chciwości jako model, który pragną osiągnąć?
Cokolwiek za tym stoi, czas położyć temu kres. Polska już jest postrzegana jako „scena wojenna” dla konfrontacji w stylu trzeciej wojny światowej pomiędzy Stanami Zjednoczonymi i sojusznikami NATO a Chinami/Rosją i ich sojusznikami. Rakiety Patriot już od jakiegoś czasu znajdują się w okolicach Warszawy, a oddziały NATO rozlokowywane są pośpiesznie na wschodniej granicy Polski. Rośnie baza NATO w Szczecinie, a w planie jest tworzenie kolejnych baz dla pocisków, które mają kosztować 26,6 miliardów złotych według dziennika Rzeczpospolita.
Poprzedni rząd zaprosił NATO i amerykańskie rakiety do swojego kraju. Jeśli Kaczyński i PiS będą kontynuować swój romans ze Stanami Zjednoczonymi tak, jak kiedyś, Polska będzie wkrótce najeżona aktywnymi pociskami - skierowanymi w Moskwę, rzecz jasna.
Zasady wojenne cechuje jednak brutalna prostota - kto grozi, sam jest zagrożony. Gdyby scenariusz wojenny miał się kiedykolwiek rozegrać naprawdę, Polska przestanie istnieć.
Nie możemy pozwolić sobie na to, by siedzieć bezczynnie, cynicznie kontemplując horrory masowej destrukcji. Możemy podjąć kroki, by ich uniknąć.
Mam na myśli kroki, które każdy z nas może podjąć, by doprowadzić do zmiany. Kroki, które rozpoczynają się od świadomego „wycofania się” z opartego na wdzięczności niewolnictwa wobec innych narodów i ich ukrytych ambicji. Ambicji, które są bezwstydne. Ambicji, które nie uwzględniają ani odrobiny współczucia czy troski dla tych, którzy są wystarczająco bezmyślni, by kupić tak dobrze zawoalowane kłamstwa. Kłamstwa, które zbyt łatwo przełykane są przez tych, którzy myślą, że są „chronieni”, podczas gdy tak naprawdę są przejmowani. Kiedy obce bazy wojskowe zostaną ustanowione na polskiej ziemi, władze Polski będą miały mały wpływ lub wcale go nie będą miały nad tym, kto wciśnie guzik, czy pociągnie za spust, gdyby zbliżał się kryzys militarny.
Tak więc nie pierwszy już raz i mając świadomość, że może to brzmieć melodramatycznie, zwracam się do dobrych mieszkańców Polski, by przejrzeli na oczy i obudzili się. Zbudźcie się teraz i przejmijcie kontrolę nad Waszym przeznaczeniem! Przestańcie umniejszać siebie i pompować cudze ego.
Niech łagodna moc ducha, która tli się wewnątrz, zapłonie teraz jasnym światłem wolna i nieskrępowana; wolna od wszelkich wątpliwości i strachu, który ją tłumi. To nie są Wasze wątpliwości. To nie jest Wasz strach. To wątpliwości i strach narzucone Wam poprzez masową indoktrynację i siły, które chcą zamienić Was w niewolników, a Wasz piękny kraj w swój wysterylizowany, szatański plac zabaw.
Powstańcie dobrzy mieszkańcy Polski. Odrzućcie wszystko, co powstrzymuje Was i nie pozwala iść do przodu; niech moje serce również zapłonie w tej wspólnej walce o prawdziwą niezależność i trwałą wolność.
Sir Julian Rose jest wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego w Wielkiej Brytanii, pisarzem, aktywistą i prezesem Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi (ICPPC). Jego najnowszą książkę pt. „W Obronie Życia”, która cieszy się coraz większym uznaniem, można kupić na stronie Wydawnictwa Genesis: http://genesis.apivision.com/ oraz w niezależnych księgarniach.
This entry was posted on wtorek, Grudzień 15th, 2015 at 10:12 and is filed under Artykuły.
Posted in Artykuły
Nasz porozrywany łańcuch pokarmowy
Gościnnie wystąpi KRISS - niepozorny rogalik
tłumaczenie: Zofia Pasternak
Termin „łańcuch pokarmowy” odnosi się do etapów, które składają się na drogę, jaką żywność pokonuje od punktu wyjścia do punktu końcowego na widelcu. Obejmuje to przetwarzanie żywności oraz konsumpcję.
Łańcuch pokarmowy funkcjonuje w obrębie dynamicznego cyklu życia. Takiego, który wyraża nierozerwalny związek pomiędzy glebą, rośliną, zwierzęciem, a człowiekiem i kończy się ponownie w glebie. Tak więc, jeśli którykolwiek element tego cyklu jest zatruty lub osłabiony, ma to bezpośredni wpływ na pozostałe trzy elementy.
Jeśli zachowana jest całkowita równowaga, cykl ten staje się dynamicznym kołem zdrowia. Każdy element wspiera i wzmacnia pozostałe, w efekcie czego z jednej strony mamy wzbogaconą, żyzną glebę oraz prawdziwą, bogatą w składniki odżywcze żywność. Całą pracę wykonuje sama natura, a rolnik wspiera działanie natury.
Ekologiczne systemy rolne funkcjonują według tego wzorca - tego „koła zdrowia”. Wszystkie biodegradowalne elementy wracają do gleby, włączając w to obornik, będący produktem ubocznym przy hodowli zwierząt, a uprawy rotują na poszczególnych polach. Są to fundamentalne działania, bez których nie mogłoby być mowy o zachowaniu cyklu zdrowia, a żywność, którą zjadamy, nie mogłaby odżywiać ciała, umysłu i ducha.
Niestety, większość produkowanej dzisiaj komercyjnie, postindustrialnej żywności, którą można znaleźć w supermarketach i sklepach sieciowych na Zachodzie, nie jest wytwarzana w ten sposób. Wprost przeciwnie. Większość tak zwanej „żywności”, to wysoce zubożone wersje prawdziwego jedzenia - w dodatku zazwyczaj toksyczne.
Pytanie brzmi: dlaczego?
Ponieważ w systemach tych nie szanuje się fundamentalnego prawa ziemi, które mówi, że należy zwrócić wszystkie biodegradowalne odpady do gleby i zmieniać uprawy na polach, by uniknąć powstawania chorób gleby.
Zamiast tego, w systemach ukształtowanych głównie tuż po drugiej wojnie światowej, zboża, rośliny oleiste, warzywa i owoce uprawiane są w warunkach, które nazywamy „monokulturami”. Oznaczają one stosowanie metod, w których nie ma rotacji upraw, a odchody zwierząt nie są wykorzystywane jako obornik i nie wracają do ziemi.
Jak zatem zapewnia się żyzność gleby?
Nie zapewnia. W komercyjnej, masowej produkcji żywności stosuje się syntetyczny azot, który sprawia, że rośliny rosną, natomiast gleba nie jest wcale użyźniana. Stosuje się także środki chemiczne, by zwalczać choroby, które rozwijają się w glebie z powodu braku rotacji. Całe mnóstwo środków chemicznych. Dzielą się one na grupy: pestycydy (zwalczają szkodniki); herbicydy (zwalczają chwasty), fungicydy (zwalczają grzyby). Naszej uwadze nie powinien ujść w tych definicjach nacisk na „walkę”. Wszystkie te środki agrochemiczne mają militarne korzenie - wywodzą się z przemysłu związanego z produkcją amunicji oraz gazów bojowych w czasie drugiej wojny światowej. Zaraz po zakończeniu działań wojennych zostały przeniesione do sektora rolnego.
Większość komercyjnie produkowanych owoców, warzyw i zbóż pryskana jest tymi „wojennymi” chemikaliami trzy do ośmiu razy w ciągu roku. Wiele upraw opryskuje się wszystkimi trzema rodzajami. Udowodniono, że są one rakotwórcze i mogą powodować wiele innych poważnych problemów zdrowotnych.
Praktycznie cała żywność supermarketowa pochodzi z systemów opartych na intensywnej produkcji, w której na masową skalę stosuje się chemikalia. Tak jak rządom, systemom tym nie zależy na rolnictwie na małą skalę. Zależy im tylko na zyskach. Nie obchodzi ich ani zdrowa gleba, ani ci, którzy spożywają ich produkty.
Tylko ekologiczna uprawa ziemi, która często utożsamiana jest z uświęconymi tradycją gospodarstwami rodzinnymi, daje pewność, że żywność jest bogata w składniki odżywcze, odpowiednio przetwarzana i sprzedawana zazwyczaj lokalnie - Prawdziwa Żywność.
Zwierzęta hodowane w dużych komercyjnych gospodarstwach a także w betonowych gospodarstwach wielkotowarowych (większość świń oraz drobiu), karmione są paszami wieloskładnikowymi, na które składają się wyprodukowane przy użyciu chemikaliów zboża opisane powyżej.
Większość tych wieloskładnikowych pasz jest modyfikowana genetycznie, a jej głównymi składnikami są soja i kukurydza GMO.
Czy to oznacza, że praktycznie całe mięso, mleko, jajka, owoce, warzywa i zboża zawierają chemikalia?
Tak. Pozostałości środków chemicznych występują we wszystkich rodzajach żywności. Czasami w mniejszych stężeniach, a czasami w większych. Wytyczne (rządowe i przemysłowe) określają dopuszczalny „bezpieczny” poziom pozostałości chemicznych, ale tak naprawdę nikt nie wie, co jest bezpieczne, a co nie oraz czy jakikolwiek poziom toksyczności (czy to jeśli chodzi o pozostałości środków chemicznych czy pozostałości GMO) w żywności w ogóle jest „bezpieczny”.
Spożywanie trucizn nie jest zalecane. Jedzenie żywności ze zmienionym DNA (GMO), wyprodukowanej przy użyciu chemikaliów jeszcze podwaja ryzyko. A to ryzyko rozciąga się na całe żyjące środowisko - gdy łączy się chemiczne opryski i modyfikację genetyczną, by zabijać wszystko, co w normalnych warunkach wyrosłoby naturalnie pośród upraw i dalej w szerszym środowisku naturalnym: dziko rosnące kwiaty (traktowane jako chwasty), zioła, rzadkie trawy oraz owady, pszczoły, ptaki, które odżywiają się nimi, a także mikrofauną żyjącą w glebie.
Tak właśnie wygląda „monokultura” - kultura, w której tylko jeden gatunek ma przetrwać. A to, kochani, dotyczy w zasadzie całej żywności, jaką znajdujemy na półkach supermarketów.
Ze względu na fakt, iż takie systemy rolne występują powszechnie, około 45% ziemi rolnej na świecie oficjalnie określa się terminem „zdegradowana” lub „bardzo zdegradowana” - gleba na tych ziemiach jest martwa.
Odsetek ten wzrasta każdego roku, ponieważ olbrzymie przedsięwzięcia rolne, które dostarczają produkty dla czołowych sieci super- i hipermarketów, ciągle rozbudowują swoje imperia, pozbawiając przy okazji ziemi małych, tradycyjnych rolników. Ta swoista „czystka” ma miejsce przy aprobacie Światowej Organizacji Handlu, Unii Europejskiej, NAFTA oraz TTIP, a także większości rządów oraz głównych światowych organizacji zajmujących się handlem.
Okej, tak przedstawia się obraz tego, co dzieje się na ziemi. A teraz pokażę wam, co ma miejsce w kolejnej fazie - na etapie przetwarzania żywności.
Tak więc, wszystkie te wynaturzone i toksyczne składniki trafiają do fabryk, które wytwarzają produkty końcowe zalegające na półkach sklepowych. Zabrakłoby nam miejsca, gdybyśmy chcieli opisać tysiące, jeśli nie miliony, przetworzonych produktów, które każdego dnia i każdego roku schodzą z linii produkcyjnych na całym świecie. Zamiast tego, postaram się przybliżyć szczegółowo jeden przykład produktu, który posłuży nam jako model pośród tysięcy podobnych produktów w Stanach Zjednoczonych i Europie.
Przyjrzyjmy się więc jednemu z typowych, produkowanych na masową skalę, wyrobów piekarniczych.
Wraz z moją żoną podróżujemy regularnie pociągami na trasie Polska - Wielka Brytania. Przy tej okazji widuję różne rodzaje żywności przetworzonej, w wersji przystępnej w trakcie podróży. Mimo iż różnice zacierają się stopniowo na przestrzeni lat, w menu dostrzec ciągle można typowe polskie, niemieckie, belgijskie i angielskie pozycje. Opiszę jedną z nich - rogalik, który stara się wyróżniać z tłumu. Bez wątpienia, producent jest z niego dumny.
Rogalik ten zakupić można, podróżując wagonem nocnym na wielu trasach Europy kontynentalnej oraz w Wielkiej Brytanii. Można go znaleźć praktycznie wszędzie - zaprojektowany został tak, by mieć długą datę przydatności do spożycia i by można go było łatwo dystrybuować.
Tak więc, panie i panowie, pozwólcie, że przedstawię wam „KRISS'a” - wesoły rogalik z nadzieniem karmelowym. KRISS ma roześmianą buzię i piękne, białe zęby. Uśmiecha się do nas zapraszająco z plastikowego opakowania. Tak, jest coś takiego w „rozpływających się w buzi” croissantach, że trudno im się oprzeć. Jednak nasz rogalik nie należy do tej grupy.
Jako że nie należę do osób, które gustują w takich pakowanych produktach, zwłaszcza przed sprawdzeniem składu, postanowiłem mu się przyjrzeć. O dziwo opis był widoczny - nie tak jak w przypadku wielu podobnych produktów fast foodowych.
I oto co oferuje nam KRISS, wesoły rogalik:
„Mąka pszenna (wow!), nadzienie karmelowe 25%, cukier, częściowo utwardzone tłuszcze roślinne, woda, mleko w proszku*, żółtko w proszku*, emulgator (E475), zagęstnik (E461), substancja konserwująca (E202), aromat, margaryna, oleje roślinne, częściowo utwardzone tłuszcze roślinne (tłuszcz palmowy, olej z nasion bawełny, olej słonecznikowy, emulgatory (E471), lecytyna sojowa***, sól, substancje konserwujące (E202, E200), regulator kwasowości (E330), przeciwutleniacz (E307), aromat (tak - kolejny), barwnik (beta-karoten), cukier, gluten z pszenicy, drożdże, emulgatory (E471, E472), aromat, substancje konserwujące (E282, 270, E200), polepszacz mąki wypiekowej (E300).” Smacznego!
* Od krów karmionych GMO ** Od kur karmionych GMO *** Produkt GMO.
Do wszystkich pozostałych składników powinniśmy dodać jeszcze pozostałości pestycydów oraz mieszaninę syntetycznych substancji toksycznych w postaci „aromatów, konserwantów, zagęstników, utwardzonych tłuszczów roślinnych” i wiele więcej.
Cudownie KRISS! Wielkie dzięki! Ale jak im się udało zmieścić aż tyle w jednym małym croissancie? Cóż, z pewnością mamy tu dobry stosunek ilości do ceny…
KRISS jest przykładem produktu (nie odważyłbym się nazwać go żywnością) mającego długi okres przydatności do spożycia. I nie jest on wcale wyjątkiem! Nic z tych rzeczy - na rynku mamy tysiące podobnych wyrobów piekarniczych. Wiele z nich zawiera soję GMO, która nie jest wykazywana w składzie, nawet bez względu na fakt, iż w Europie producenci mają obowiązek wykazywać składniki GMO w żywności produkowanej komercyjnie. Uważajcie również na chleb - produkowane masowo chleby zawierają mnóstwo cudownych składników. Do głowy by wam nie przyszło nawet, co może znajdować się w czymś tak podstawowym, jak bochenek chleba.
Ogromna część przemysłu żywieniowego jest właśnie tym, czym jest - przemysłem. Tak jak mikroprocesory czy samochody, tutaj też z linii produkcyjnych schodzi tak zwana „żywność” naszpikowana czymś, co w zasadzie jest trucizną. Trucizny te spożywane w małych dawkach, nie zabiją cię od razu, tylko powoli, więc nie zauważasz, że umierasz. Ale wierz mi - jeśli na twoją dietę składają się wynaturzone i toksyczne, niebędące żywnością produkty, które znaleźć można na półkach większości supermarketów - umierasz. Dietę taką ma około 90% społeczeństw w świecie zachodnim.
Kiedy już wpadasz w taki kierat, kolejnym krokiem jest wydanie pozostałych pieniędzy z twojego budżetu żywieniowego na leki i suplementy, które przyniosą ulgę twoim przeciążonym do granic organom wewnętrznym. Tak, zgadza się - „Big Food” i „Big Pharma” to najlepsi przyjaciele. Rządy nie będą tu interweniować, ponieważ dochody są zbyt atrakcyjne, by rozważać narzucenie jakichkolwiek restrykcji.
Produkty spożywcze, niebędące tak naprawdę żywnością, są dzisiaj tak sprytnie zapakowane, że Edward Bernays, ojciec założyciel współczesnego PR-u, byłby z nich dumny. Jeśli nie wiesz, jak wygląda rzeczywistość, możesz nawet uwierzyć, że jesz coś, co jest dla ciebie dobre! Skorzystaj z moje rady i daj sobie spokój z KRISSem i milionem podobnych produktów. A jeśli chcesz żyć, w pełnym znaczeniu tego słowa, zacznij dostrzegać to, co wspiera ożywiony umysł, ciało i ducha. Nie tylko twojego, ale również Gai - i całego cyklu życia, który ją wspiera i podtrzymuje zarówno teraz, jak i przez całą wieczność.
Wszyscy mamy dwie opcje: poszukać prawdziwego jedzenia, prawdziwych rolników i prawdziwego życia lub utonąć w morzu pseudo-jedzenia i pseudo-życia, które doprowadzi jedynie do tego, że spełnią się słowa Henry'ego Kissingera: „Kontrolując żywność, kontroluje się ludy.”
…………………………………………
Julian Rose jest wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego w Wielkiej Brytanii, międzynarodowym aktywistą oraz pisarzem. Jest prezesem Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi. Jego najnowszą książkę W obronie życia można kupić w niezależnych księgarniach lub zamówić na www.julianrose.info
This entry was posted on poniedziałek, Październik 5th, 2015 at 19:18 and is filed under Artykuły.
Posted in Artykuły
Biedronka - jak się okazuje, wcale nie taki sympatyczny owad w kropki
„Zmowa, arogancja i korupcja rządu”
Gdy przyjechałem do Londynu końcem lipca 2015 roku, kupiłem powszechnie czytaną gazetę - „The Independent”. Przeglądając ją, natrafiłem na krótki artykuł na temat spotykanej na każdym kroku w Polsce sieci supermarketów: Biedronka.
Byłem przekonany, prawdopodobnie jak wielu Polaków, że Biedronka to polska sieć dyskontów spożywczych sprzedająca towary w niskich cenach tym, którzy szczególnie liczą się z kosztami. Nic z tych rzeczy. Okazuje się, że Biedronka to portugalski supermarket, który obecnie odnosi największe zyski w Polsce, zostawiającą swoich rywali, takich jak Tesco, czy Carrefour daleko w tyle. Dla tych, którzy lubią dane statystyczne - w 2012 roku Biedronka miała 2587 sklepów w Polsce, a jej roczny przychód ze sprzedaży wynosił 8,432 miliarda euro (Wikipedia).
Jednak to odkrycie odnośnie Biedronki jest niczym w porównaniu z pozostałą częścią tej historii. Musiałem się uszczypnąć, zanim zdołałem przyswoić sobie fakt, że szef polskiego MSZ planuje wręczyć Krzyż Kawalerski Orderu Zasługi Rzeczypospolitej Polskiej dyrektorowi operacyjnemu tej zarabiającej grube pieniądze, wyzyskującej pracowników obcej sieci supermarketów.
Fakt, że ceremonia została przełożona „z powodu larum, jakie podniosła opinia publiczna odnośnie wykorzystywania pracowników przez tą firmę” (The Independent), jest jedynym pozytywnym punktem w całej tej historii, którą można określić jako zmowa, arogancja i korupcja rządu i korporacji.
Dlaczego Pedro Pereira Da Silva (dyrektor Biedronki) miałby otrzymać najwyższe odznaczenie narodu polskiego? Sądzę, że odpowiedź jest prosta - pokazał on, jak zagraniczne korporacje mogą zarabiać grube miliony kosztem niezależnych polskich przedsiębiorstw. Rząd jest prawdopodobnie dumny z faktu, że tylko 11% sklepów spożywczych w Polsce jest polskimi; oraz że kolejnym rządom udało się wysprzedać najlepsze polskie przedsiębiorstwa i zakłady produkcyjne zagranicznym spekulantom i jednocześnie wynegocjować jeszcze większe pożyczki od Banku Światowego, Międzynarodowego Funduszu Walutowego oraz Europejskiego Banku Centralnego, by oddalić widmo konsekwencji rosnącego coraz bardziej długu publicznego.
Dług ten jest dużym obciążeniem dla wszystkich Polaków. Cały proces został zapoczątkowany w 1989 roku przez „wewnętrzny krąg” Solidarności pod naciskami doradcy finansowego z USA Jeffreya Sachsa z chicagowskiej szkoły ekonomicznej.
To wtedy właśnie naród polski został po raz kolejny sprzedany na drogę niewolnictwa pod obcą własnością zamiast zyskać wolność i suwerenność, która była tak kusząca.
Zastanawiam się, jaką świadomość tego wszystkiego ma większość polskich obywateli? Wiele razy w przeszłości reprymendowano mnie za to, że umieszczałem Biedronkę na liście sieci supermarketów, które okradają Polaków i niszczą rynek tradycyjnych polskich wyrobów, a także wysokiej jakości żywności wiejskiej, która była kiedyś znakiem rozpoznawczym Polski.
Czy w dzisiejszych czasach większość obywateli wszystkich krajów dotyka ta sama awersja do tego, by widzieć prawdę? Podejrzewam, ze tak. Ale to im nie wybacza - nic z tych rzeczy. Po protu podkreśla to jeszcze fakt, że żyjemy w czasach wyszukanej odgórnej kontroli nad umysłami, która bardziej znana jest pod nazwą „propaganda”. Potrzeba teraz, abyśmy byli świadomi tego faktu. Korupcja na wysokich stanowiskach to obecnie pandemia. Kolejne polskie rządy umiejętnie wykorzystują ją do własnych celów.
„Własnych celów”? Może niezupełnie, ponieważ te „cele” są większe i sięgają dalej niż można by na początku przypuszczać. Gdyby przyjrzeć im się bliżej, jasne jest, że uwzględniają one interesy globalnej grupy manipulacyjnej lub mówiąc bardziej precyzyjnie - „kliki”, której dążenia sprowadzają się do przejęcia i sprawowania kontroli nad wszystkimi kluczowymi aspektami życia, a w szczególności tymi, w których można posługiwać się pieniędzmi i władzą po to, by skierować całe społeczeństwo w wybranym, przez siebie kierunku.
Istnieje wiele tajnych organizacji, które knują i wcielają te cele w życie. Być może najbardziej znaną jest grupa Bilderberg - tajne stowarzyszenie, które na corocznych spotkaniach zrzesza kluczowych twórców polityki, przywódców politycznych i wojskowych, wiodących bankierów międzynarodowych, szefów wiodących korporacji oraz naczelnych przedstawicieli mediów i rodzin królewskich. Spotkania te odbywają się w ekskluzywnych hotelach, zamkniętych dla postronnych ludzi i położonych w miejscach, w których można założyć bezpieczną sieć, by monitorować wszystko, co wchodzi i wychodzi na zewnątrz.
Tutaj właśnie rodzą się plany, które później realizowane są jako dyrektywy polityczne i ustawy przyjmowane przez parlamenty we wszystkich krajach, które są reprezentowane. Szefowie korporacji amerykańskich i unijnych zajmują tu mocne pozycje, a zaraz nimi znajdują się starsi oficerowie NATO, CIA, MI5, Mosadu (tajnych służb specjalnych Izraela), jak również osoby stojące na czele tajnych służ specjalnych innych krajów. Holenderska Królowa Beatrycze regularnie uczestniczyła w tych spotkaniach. Mówi się również, że Królowa Wielkiej Brytanii jest na bieżąco informowana.
Powtarzam po raz kolejny - dążenia tej kliki sprowadzają się do tego, by zdobyć i utrzymać absolutną kontrolę we wszystkich kluczowych aspektach życia na Ziemi, takich jak: wojsko, bankowość, media, środowisko naturalne (poprzez agendę 21), energia, leki, żywność, rolnictwo, przemysł, budowa dróg, transport, itd. By to zrobić, musi ona mieć odpowiednie „przełożenie” w parlamentach a także większych organizacjach sterujących handlem na świecie. Przykładowo, w Unii Europejskiej, NAFTA (Północnoamerykański Układ wolnego Handlu), APEC (Wspólnota Gospodarcza Azji i Pacyfiku), Grupie G20 i Grupie z Cairns. W chwili obecnej odbywają się tajne negocjacje dotyczące nowego Traktatu o „wolnym” handlu (TTIP - Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji), który zagraża wszystkiemu, co było wcześniej, skupiając i umożliwiając jeszcze większą kontrolę centralną nad niczego niepodejrzewającymi narodami i ludami.
Tak przedstawia się szerszy obraz. Bez zrozumienia całego kontekstu, mniejszy obrazek nie ma sensu.
Wśród największych emisariuszy grupy Bilderberg znajdują się globalne konglomeraty bankowe: Bank Światowy, Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Bank Rozrachunków Międzynarodowych (BIS), Europejski Bank Centralny, Bank Fankfurtu (Bank of Frankfurt), Bank Anglii (Bank of England) oraz System Rezerwy Federalnej (bank centralny USA), by wymienić tylko kilka.
Tak więc, kiedy wyzyskująca pracowników, motywowana zyskiem Biedronka nominowana jest do otrzymania wybitnego polskiego odznaczenia państwowego, dzieje się tak dlatego, że konglomeraty/klika i najbogatsze rodziny świata, które za tym stoją, np. Rockefellerowie, Rothschildowie, Soros oraz Windsorowie pośrednio lub bezpośrednio zadecydowali, że tak ma być.
Większość tych ludzi nie wykazuje przynależności do żadnego szczególnego kraju. W zasadzie otwarcie wypowiadają się za zupełnym zniesieniem „państw narodowych”, by móc zastąpić je centralnym rządem światowym pod ich wyłączną kontrolą. Ustanowienie Unii europejskiej oraz innych wymienionych wcześniej światowych organizacji handlowych stanowi znaczący krok w kierunku osiągnięcia tego celu.
Jeśli nie byliście dotąd świadomi istnienia nacisków prowadzących w kierunku „globalnej dyktatury dla świata”, która opiera się na modelu ustanowionym przez Trzecią Rzeszę w czasie II wojny światowej, nie rozumieliście, jakie siły zaangażowane są w działania w Waszym kraju i w moim. Proszę, obudźcie się, zanim będzie za późno.
Możecie wykorzystać tę nowo nabytą wiedzę, by upewnić się, że nigdy już nie wybierzecie rządu, który na skutek powiązań finansowych z korporacjami zobowiązany jest do tego, by grabić i oszukiwać swoich obywateli. A to dotyczy wszystkich czołowych działaczy obecnych na polskiej scenie politycznej od co najmniej ostatniej dekady aż do chwili obecnej. Wszyscy oni realizują cele i dążenia globalnej kliki, którą opisałem wcześniej.
Są oni marionetkami w świecie kształtowanym i kontrolowanym przez elitę, która pociąga za sznurki w głównej mierze z ukrycia.
Powinniście również skupić się na tym, by ocalić wszystko, co ma jeszcze wartość zanim wpadnie w szpony tych sił, ponieważ nie wykazują one empatii, współczucia czy też miłości dla tego, co sprawia, że życie jest święte, radosne i piękne. Jedynym celem, jaki te siły znają, jest dążenie do przejęcia absolutnej kontroli i władzy nad innymi.
Nasze rządy od dekad bezwstydnie wysprzedają świat tym despotom. Incydent z Biedronką to tylko mały przykład. Tylko my, którzy jesteśmy tego świadomi, możemy to powstrzymać. Zróbmy to!
Sir Julian Rose jest wczesnym pionierem rolnictwa ekologicznego w Wielkiej Brytanii, pisarzem, aktywistą i prezesem Międzynarodowej Koalicji dla Ochrony Polskiej Wsi (ICPPC). Jego najnowszą książkę pt. „W Obronie Życia”, która cieszy się coraz większym uznaniem, można kupić na stronie Wydawnictwa Genesis: www.http://genesis.apivision.com/ oraz w niezależnych księgarniach.
This entry was posted on wtorek, Wrzesień 22nd, 2015 at 9:03 and is filed under Artykuły.
Od: "Fundacja ICPPC" <biuro@icppc.pl>
Do: mjacek2013@interia.pl;
Wysłane: 12:23 Środa 2017-09-13
Temat: Skuteczny opór, bo Polska jest nasza
Prosimy przeczytaj UWAŻNIE, bo od Ciebie zależy przyszłość Polski.
Prosimy włącz się aktywnie w działania dla Polski wolnej od GMO i dla żywności od dobrych rolników!
1. PiS wprowadza uprawy GMO!
W dniu 11 września 2017 odbyło się w Sejmie kolejne posiedzenie
podkomisji nadzwyczajnej do rozpatrzenia rządowego projektu ustawy o mikroorganizmach i organizmach genetycznie zmodyfikowanych oraz niektórych innych ustaw (druk nr 1424). W posiedzeniu wzięli udział członkowie podkomisji, strona rządowa i około 60 osób reprezentujących organizacje rolnicze i konsumenckie. JUŻ NA POCZĄTKU Przewodniczący, poseł JAN DUDA (PiS) zapowiedział, że STORNA SPOŁECZNA NIE BĘDZIE DZISIAJ DOPUSZCZONA DO GŁOSU. Zawrzało... bowiem większość osób przyjechało z odległych zakątków Polski aby wyrazić swój zdecydowany sprzeciw dla ustawy autorstwa PiS, która dopuszcza tworzenie stref do upraw GMO (!) na terenie całej Polski.
Sytuację uratował Poseł Jarosław Sachajko (KUKUZ'15) przedstawiając propozycję nowelizacji tejże ustawy, która jest zgodna z oczekiwaniami zdecydowanej większości Polaków i wprowadza bezwarunkowy zakaz upraw GMO. Po BARDZO burzliwej dyskusji "wygraliśmy" tyle, że NIE PRZEGŁOSOWANO ustawy PiS, która dopuszcza uprawy GMO, natomiast propozycja ustawy zakazującej upraw GMO została przekazana do Biura Analiz Sejmowych.
UWAGA! Oznacza to, że musimy jeszcze bardziej zjednoczyć wysiłki dla Polski wolnej od GMO i zgodnie przybyć na kolejne posiedzenie w Sejmie. Już teraz zapraszamy!
OBEJRZYJ! FILMOWA RELACJA NTV: https://www.youtube.com/watch?v=GMmo-OVKGxQ
lub sejmowa relacja archiwalna: http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/transmisje_arch.xsp#219C4317186B1D41C1258191003E1B83
2. PiS NIE POZWALA rolnikom sprzedawać ich dobrej żywności w lokalnych sklepach!
W dniu 12 września odbyło się w Sejmie pierwsze czytanie poselskiego projektu ustawy o zmianie ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia (druk nr 1716). Projekt zawiera zapisy umożliwiające rolnikom sprzedaż żywności przetworzonej do sklepów, szkół i innych lokalnych instytucji. Jest to od lat oczekiwane przez rolników i konsumentów.
Niestety i tutaj PiS "idzie w zaparte" (mimo przedwyborczych obietnic!) używając nieprawdziwych argumentów. Wniosek: PiS wspiera korporacje.
Stanowisko strony społecznej było JEDNOZNACZNE - chcemy łatwego dostępu do dobrej żywności. Dyskusja była dynamiczna ale obrady przerwano...
UWAGA! A więc jednoczymy siły na kolejne posiedzenie Sejmu (27, 28, 29 września 2017 r.) aby obronić Polskę przed GMO i abyśmy mieli żywność od dobrych rolników w lokalnych sklepach. Szczegóły prześlemy jak tylko będą nam znane.
Sejmowa relacja archiwalna:
http://www.sejm.gov.pl/Sejm8.nsf/transmisje.xsp?unid=C3C839E8F47E4834C12581920046AB5D#
Jeżeli ktoś może wspomóc finansowo nasze działania prosimy wpłacać darowizny http://icppc.pl/index.php/pl/wesprzyj-nas.html
Z pozdrowieniami,
Jadwiga Łopata i Julian Rose,
==========================
Międzynarodowa Koalicja dla Ochrony Polskiej Wsi - ICPPC
34-146 Stryszów 156, Poland tel./fax +48 33 8797114 biuro@icppc.pl
www.icppc.pl www.gmo.icppc.pl www.eko-cel.pl
WEŹ UDZIAŁ W WARSZTATACH W EKOCENTRUM ICPPC www.eko-cel.pl
Jeżeli nie chcesz otrzymywać od nas takich informacji,
kliknij w poniższy link i wypisz się z listy:
http://www.icppc.pl/wypisz/wypisz.php?email=mjacek2013@interia.pl
64