Jeremiasza często utożsamia się ze słowem Bożym. Czym było słowo dla Jeremiasza? "Ale wtedy zaczął trawić moje serce jakby ogień, nurtujący w moim ciele, czyniłem wysiłki, by go stłumić, lecz nie potrafiłem Jer. 20:9 b) Czy moje słowo nie jest jak ogień - wyrocznia Pana Jer. 23:29
Bóg sam porównuje swoje słowo do ognia, który nie oszczędza niczego, nie daje spokoju i trawi to czego dotknie. Nie możemy patrzeć tylko na Słowo z daleka, podziwiać i słuchać. Nie można dać się dotknąć ogniowi i pozostać nie naruszonym, ponieważ gdy ogień nas dosięgnie, sparzy. Kontakt z żywym słowem zapala nas, porusza, aż wybuchniemy płomieniem. (Rzym.12:11)
Aby uczyć jak prorok, nie wystarcza teologia, ale potrzebne jest jeszcze palące spotkanie z Bogiem. Nie wystarcza znajomość pojęć religijnych, trzeba poczuć w sobie ogień: Oto uczynię słowo moje ogniem w twych ustach, a lud ten drewnem, które ogień pochłonie. (Jer. 5:14) Słowo, które wypowiadał Jeremiasz, jest ogniem trawiącym, najpierw jego samego, a potem innych, by ich przemienić.
Słowo jak niepokój
Chodzi o odczucie, które nie daje nam spokoju, wciąż drąży nasze wnętrze. Moje łono, moje łono! Wić się musze w boleściach! Ściany mego serca Burzy się we mnie serce - nie mogę milczeć (Jer. 4:19) Słowo jak młot: Czy moje słowo nie jest jak ogień - wyrocznia Pana - czy nie jest jak młot kruszący skałę? (Jer. 23:29) Słowo jak odurzające wino: Rozdziera się serce we mnie, wszystkie moje członki ogarnia drżenie, jestem jak człowiek pijany, jak człowiek przesycony winem - z powodu Pana i Jego świętych słów. (Jer. 23:9)
Słowo nas oświeca, kształtuje, żywi i zmienia
otwiera nowe horyzonty, pobudza nas, wzrusza
sprawia, że zaczynamy kochać, doprowadza nas do szaleństwa i pozbawia wyrachowanego rozsądku
skłania nas do całkowitego oddania
Słowo jest podporą, murem, pewnością i pocieszeniem
Uczynię z ciebie dla tego narodu niezdobyty mur ze spiżu. Będą walczyć z tobą, lecz cię nie zwyciężą, bo Ja jestem z tobą, by cię wspomagać i uwolnić. (Jer. 15:20) Pan jest moją siłą, moją twierdzą, moją ucieczką w dniu ucisku. Do ciebie przyjdą narody z krańców ziemi... (Jer. 16:19) Ale Pan jest przy mnie jak potężny mocarz; dlatego moi prześladowcy ustaną i nie zwyciężą. Będą bardzo zawstydzeni swoją porażką, okryci wieczną i niezapomnianą hańbą (Jer. 20:11) Bóg zsyła na proroka swego sytuacje trudne, pełne przeciwieństw, ale zapowiada, że nigdy nie będzie sam i nie ma się czego obawiać.
Ja i Słowo
Jaki jest mój stosunek do Słowa? Codzienny trud nie polega na mocowaniu się z poszczególnymi sytuacjami, lecz na trwaniu w nieugiętej postawie. Na wytrwaniu do końca. To bardzo ciężka walka — wszyscy jesteśmy zdolni do jakiegoś spektakularnego gestu, umiemy dokonać jednego lub kilku heroicznych wyborów. Potrafimy podjąć kilka ważnych decyzji, ale prawdziwym trudem jest wytrwałość trwania na posterunku, wierność przez całe życie wierność w Kościele
Jednak najgroźniejszą pokusą jest: lenistwo, gnuśność, znużenie, banalność, nuda, zmęczenie tą stałą gotowością, czuwaniem: Czuwajcie i módlcie się, abyście nie ulegli pokusie - upomina Jezus (Mat.26:41 Największą pokusą może być chęć porzucenia wiary. Poddanie się biegowi rzeczy — rezygnacja z walki i płynięcie z prądem. Jest wielu chrześcijan, którzy na zewnątrz są pełni godności i wiary, a wewnątrz są jak wygasłe piece, zwyciężone i zrezygnowane.
Jaki związek ma Słowo Boże z trudem wytrwałości czuwania? Powinno być poszukiwaniem motywacji do tego by trwać, nie tracić nadziei. Pomagać odzyskać straconą energię. Odnowić zużyte siły, ożywiać naszą codzienność
Kiedy jesteś pozbawiony kontaktu ze Słowem, jesteś pozbawiony, źródła odnowienia umysłu i serca, które pozwala żyć i szukać zawsze tego co najlepsze. Odnajdywać wskazówki niezbędne do dalszego trwania. Wnikanie w Słowo Boże jest tryskającym źródłem, które ożywia nowe siły, daje twórczy język. Czuwajmy, aby się w pewnym momencie nie okazało, że jesteśmy ociężali, mętni, niemi, jak studnia w miasteczku, która nagle wysycha
Gdy Słowo Boże milknie, jest to najbardziej dramatyczna sytuacja, powodem może być nasz grzech: I Ja również wybiorę dla nich utrapienia i sprowadzę na nich zło, którego się obawiają, ponieważ wołałem, a nikt nie odpowiadał, mówiłem ale nie słuchali. Owszem czynili zło w oczach moich i wybrali to, co Mi się nie podoba (Iz. 66:4)
Słowo Boże do nas nie przemawia, kiedy okazujemy się niedbali. Wydawało się nam, że dostatecznie żeśmy go poznali, nie staraliśmy się go zgłębić i wsłuchiwać się. W takim przypadku należy na nowo podjąć ćwiczenia, pokonać lenistwo, w pokorze odnowić nasze stosunki z Bogiem. Może należy spodziewać się jakiejś próby (Jan 11 r. śmierć Łazarza, brak odpowiedzi do Daniela 10:13. Może odejść ochota do modlenia się i zajęcia czymś innym. Powód moje lenistwo, lub doświadczania przez Boga. ważne jest abyśmy posuwali szli do przodu, a nie stali w miejscu. Ale jeśli wytrwamy, mimo ciemności i mroku, przejdziemy zwycięsko próbę. Bóg wie kiedy potrzebny jest nam posiłek, (Joz. 1:8) dlatego miej radość w czytaniu Słowa. On odsłania nam się w Słowie lub za nim się ukrywa.
Co rozumieć pod pojęciem „pamięć”?
Pomnij na słowo swoje dla Twojego sługi, przez które mi dałeś nadzieję. (Ps. 119:49) Podtrzymaj mnie według swojej obietnicy, bym żył; nie zawiedź mojej nadziei (Ps. 119:116) "Przypomnij mi, że jestem synem obietnicy, spraw, abym nie zapomniał o Twojej obietnic" (Ps. 119:49,52,55)
Dawid wciąż przypomina niejako Bogu o przymierzu, że jest Jego kosztownym pasem, Jego chwałą, Jego skarbem. Przez Słowo wzbogacamy naszą pamięć. W dzisiejszych czasach ludzie mają trudności z zapamiętywaniem. Natłok podawanych informacji, Telewizja swoją porcją obrazów wymazuje z naszej pamięci przeżyte doświadczenia. Nie jesteśmy pokoleniem, które żyje pamięcią; żyjemy raczej wrażeniami. Nie pamięta historii. Pamięć jest ubogaceniem historii, którą Bóg tka dla nas dzień po dniu, i staje się wdzięcznością i uwielbieniem.
Cała Biblia jest nasycona pamięcią. Przypominając sobie Twe wyroki odwieczne, Panie doznaje pociechy. (Ps. 119:52) Pamięć jest podstawą wielkich życiowych wyborów. Wielu chrześcijan podejmuje błędne decyzje, ponieważ nie pamięta interwencji Boga w historii. Potrzebna jest ocena obiektywna, aby ocenić swoje życie, czego doświadczyliśmy, co przeżyliśmy. Słowo biblijne jest szkołą całościowego oceniania własnych losów społeczeństwa, Kościoła.
Pamięć, a uczucia
Pamięć nie jest jedyną podstawa działania ludzi. Często wydaje się nam, że kierujemy się logiką, a tym czasem kierujemy się uczuciem, antypatią czy sympatią. Niekiedy spostrzegamy, że nie są to uczucia, jakich byśmy sobie życzyli, chcielibyśmy aby były one piękne, uporządkowane. Często uczucia nam rozkazują, dlatego powinniśmy uporządkować własną sferę uczuć. Dojrzałość to umieć panować nad swymi uczuciami, emocjami. Słowo Boże uczy nas podporządkowane uczuć, gdzie uczucie wzrasta, rozsądek maleje. Przykłady Abrahama, Mojżesza, Dawida, Jeremiasza, Pawła pomagają nam odróżnić uczucia negatywne od pozytywnych, budujące a nie niszczące.
Ileż razy zrozumieliśmy się sami czytając historie Dawida, czy Dzieje Apostolskie. Zobiektywizować uczucia, to móc poddawać je wartościowaniu, by móc odróżnić odczucia negatywne, wprowadzające zamęt, które szkodzą, osłabiają zdolność sądu, prowadza do goryczy, odbierają odwagę. Od uczuć pozytywnych, które rodzą w nas ufność, pogodę ducha, wytrwałość. Biblia jest wspaniałą szkołą rozróżniania uczuć. Nad naszymi odczuciami może duży wpływ wywierać świat, który wchodzi w kolizję z nauką Biblii: Zasadą uczucia ewangelicznego: to czuć tak jak Jezus Chrystus. (Filip. 2:5-8) Co kieruje Twoimi uczuciami? Co cię przeraża? Co chciałbym w nich uporządkować?
Dar i oddanie
Słowo Boże jest darem. Przez Słowo, Bóg mówi — daj mi siebie. Żywi mnie swym życiem. Głosi mi swą miłość, swą moc, swoje bóstwo. Jest przyjacielem wiary i zawierzenia Bogu, który objawia mi się jako Jezus pokorny, ubogi i posłuszny, cierpliwy i ukrzyżowany dla mnie. W ten sposób staje się dla mnie wspaniałym antidotum przeciw ześwietczałej kulturze, przeciw cywilizacji
Byłem Świadkiem Jehowy przez ponad dwadzieścia pięć lat i bez zastrzeżeń wierzyłem publikacjom Świadków Jehowy, oraz ich przywódcom. Do niedawna byłem przekonany, że współcześni przywódcy Towarzystwa Strażnica z uwagą powinni fakty dotyczące ich doktryny, nawet gdyby się okazało, że fakty owe przeczą nauce organizacji. W końcu jednak stało się dla mnie oczywiste, że z "pewnych" powodów wolą oni oszukiwać miliony swoich wyznawców nie zezwalając na publikowanie dla nich niewygodnej doktryny, a przy tym także nie dając możliwości poszczególnym jednostkom zapoznania się z faktami i wyciągnięcia własnych wniosków.
Podstawowym elementem struktury doktrynalnej Świadków Jehowy jest chronologia tzw. "czasów pogan" (Łuk. 21:24). W ich obliczeniach rozpoczęły się w 607 r. p.n.e., a kończące się w 1914 roku, czyli w sumie 2.520 lat. Naucza się, że w 1914 roku Królestwo Boże zostało ustanowione w niebie, oraz, ze nastąpiła "parousia" — czyli niewidzialna obecność Chrystusa na ziemi. Jedyna prawdziwa "dobrą nowinę" o Królestwie (Mat. 24:14) jest proklamacja Świadków Jehowy, stad też inne zwiastowanie nie jest prawdziwą "Ewangelią". Strażnica z 1 maja 1981 roku donosiła na stronie 17 w języku angielskim w dowolnym tłumaczeniu:
"wystarczy porównać głoszenie ewangelii o Królestwie przez religijne systemy chrześcijańskie na przeciągu wieków z nauczaniem Świadków Jehowy po Pierwszej Wojnie Światowej 1918 r. Nie jest to jedno i to samo dokończyć
Do tej chronologii "Strażnica" przywiązuje wielką wagę uznając ją za niepodważalny i bezdyskusyjny fakt, którego uparcie nie chcą uznać inne wyznania chrześcijańskie. Nawet mówi się, że odrzucający ją ściągają na siebie gniew Boży.
Nie jest zaś łatwą rzeczą dla Świadka zakwestionować tę jakże podstawową kalkulacje "prorocką", gdyż dla wielu członków organizacji doktryna zbudowana na chronologii "czasów pogan" jest pewnego rodzaju "twierdzą", gdzie poszukują oni duchowego i emocjonalnego bezpieczeństwa. Gdy natomiast doktryna ta jest zakwestionowana, jej wyznawcy zaczynają reagować emocjonalnie, przyjmując natychmiast defensywną postawę, gdyż wyczuwają, że ich "twierdza" jest atakowana, a ich bezpieczeństwo jest zagrożone. Ten mechanizm defensywny przeszkadza im w słuchaniu i ocenie jakiejkolwiek krytyki ich przekonań. Tacy ludzie nieświadomie przedkładają swoje potrzeby emocjonalne ponad poszukiwanie prawdy.
Przebicie się poza tę zachowawcza postawę, tak powszechną u Świadków Jehowy, i znalezienie otwartego umysłu jest niezwykle trudne, szczególnie jeżeli chodzi o dyskusję nad najważniejszą nauką, jaką jest chronologia czasów pogan. Wielokrotnie zaobserwowałem takie reakcje kiedy próbowałem zaprezentować materiał zgromadzony w tej książce Ciału Kierowniczemu Świadków Jehowy.
Moje studia na omawiany temat podjąłem w 1968 roku. Wtedy jeszcze byłem "pionierem", czyli pełnoczasowym ewangelistą w organizacji. Pewnego razu zostałem zdopingowany przez człowieka z którym prowadziłem studium biblijne, by udowodnić mu, że wybrana przez "Strażnicę" data zdobycia Jerozolimy przez Babilończyków przypada na rok 607 p.n.e. i jest napewno potwierdzona przez naukowców.. Zauważył przytym, że historycy datują to znane wydarzenie na rok 587 lub 586 p.n.e. W wysiłku podjętych metodycznych badań na ten temat prowadzonych przeze mnie aż do 1975 roku zostałem przekonany przez liczne i godne zaufania materiały, że "Strażnica" jest w błędzie. Po roku 1975 przez pewien czas jeszcze "przeżuwałem" moje odkrycia dyskutując na ten temat z wieloma moimi znajomymi — naukowcami. Kiedy każdy z nich zgodził się ze słusznością moich dowodów, postanowiłem uporządkować je w sposób systematyczny i tak powstało opracowanie, które przesłałem do Ciała Kierowniczego Świadków Jehowy w roku 1977. Materiał, który wysłałem do Brooklynu zawarty jest w tej książce, który poszerzyłem w 1981 roku.
Z późniejszej mojej korespondencji z Ciałem Kierowniczym wywnioskowałem, że oni także nie mogli zbić moich argumentów, chociaż ostrzegano mnie wielokrotnie abym nie dzielił się moimi odkryciami z innymi. Na przykład w liście z 17 stycznia 1978 r. przedstawiciele Towarzystwa Strażnica pisali:
"Niezależnie od mocy argumentów jakie przytaczasz, wnioski na razie muszą pozostać Twoją prywatną sprawą. Nie nadają się one pod żadnym pozorem do szerzenia pośród innych członków naszej społeczności"
W późniejszym liście z dnia 15 maja 1980 roku znalazło się zdanie:
"Jesteśmy przekonani, że zrozumiesz iż te pogańskie poglądy na temat chronologii różnią się od publikowanych w Strażnicy i wzniecają wątpliwości, nie powinny być głoszone między braćmi".
Przyjąłem tę radę, gdyż odniosłem wrażenie, ze moi duchowi bracia zarządzający Towarzystwem Strażnica potrzebowali czasu do odparcia moich zarzutów. Faktycznie w liście z 19 sierpnia 1977 r. czytałem: "Przykro nam, że z powodu nawału innej pracy nie mogliśmy poświecić Ci więcej czasu". Natomiast w liście 17 stycznia 1978 roku napisano mi:
"Nie mięliśmy okazji aby dotychczas wystarczająco dokładnie przyjrzeć się Twojej pracy, gdyż nie cierpiące zwłoki inne sprawy przykuwają nasza uwagę. Obiecujemy jednak przejrzeć materiał nadesłany przez Ciebie gdy tylko nadarzy się do tego sposobność. (...) Możesz być pewny, że Twoje argumenty zostaną zbadane przez kompetentnych braci. (...) We właściwym czasie Twoja praca zostanie przez nas oceniona.
Sądząc po treści tych listów bracia z Brooklynu przygotowywali się do zbadania moich wywodów w sposób uczciwy i obiektywny. Cała sprawa po niedługim czasie nabrała zgoła innego biegu.
Albert D. Schroeder, jeden z członków Ciała Kierowniczego, odbył na początku sierpnia 1978 roku spotkanie z przedstawicielami "Strażnicy" na Europę. Na tym spotkaniu poinformował słuchaczy, że właśnie odbywa się kampania zarówno poza organizacją jak i w jej łonie, mająca na celu podważenie chronologii 607 r. p.n.e. — 1914. "Towarzystwo jednak nie ma zamiaru odejść od uznawania tej prawdy" — zapowiedział wszystkim obecnym
W trzy tygodnie później, 2 września zostałem wezwany na przesłuchanie przez dwóch przedstawicieli Towarzystwa Strażnica w Szwecji. Powiedziano mi tam, że otrzymali polecenie przesłuchania mnie od "braci" z Brooklynu, którzy są zaniepokojeni moją sprawą. Jeszcze raz zostałem ostrzeżony przed rozprowadzaniem zebranych przez siebie materiałów. Powiedziano mi także, iż Towarzystwo Strażnica nie życzy sobie aby podobne badania były prowadzone bez ich zlecenia i kurateli.
Po powrocie do domu postanowiłem zrezygnować ze stanowiska "starszego" w moim lokalnym zborze wyjaśniając przyczyny w długim liście do zwierzchników. Niedługo potem w całej Szwecji stałem się znany miedzy Świadkami, jako ten, który odrzucił chronologię. Stałem się wraz z innymi, którzy mnie popierali, przedmiotem potępienia i oburzenia głosicieli, wyrażonego prywatnie jak i z mównic w "salach królestwa" (miejsce zebrań) a nawet na zjazdach i konwencjach. Publicznie lżono nas i określano najbardziej negatywnym epitetami, nazywając nas: "buntownikami", "zarozumialcami", "fałszywymi prorokami", "małymi wieszczami wymyślającymi swoją małą chronologię", i "heretykami".
Nazywana nas także "niebezpiecznym elementem w społeczności Świadków", "sługusami wszelkiego zła", "bluźniercami", i "niemoralnymi występcami". Niektórzy z naszych współbraci, a nawet przedstawiciele Towarzystwa Strażnica wmawiali nam, że jesteśmy "opętani przez demony", że "zaraziliśmy Towarzystwo zwątpieniem", oraz że "dawno powinno już należało nas wykluczyć z szeregów organizacji". To są tylko niektóre przykłady niesławy jaką i mnie otoczono, chociaż publicznie ze zrozumiałych względów nie operowano nazwiskami. Podobne stwierdzenia zamieściła również Strażnica, co świadczy o tym, że przedstawiciele Ciała Kierowniczego podzielali opinie wyrażane lokalnie w szeregach Towarzystwa.
6 grudnia 1978 roku napisałem list adresowany do Alberta D. Schroedera, w którym opisałem ten nieoczekiwany bieg wypadków, zwracając uwagę na smutny fakt, iż napisałem moje spostrzeżenia, oparte na dowodach historycznych, w zgodzie z sumieniem, bardzo ostrożnie formułując wnioski, mając szczere intencje —— przesłałem je do oceny Towarzystwa Strażnica. To spowodowało, że stałem się ofiara posądzeń i oszczerstw.
"Uważam, że została wytworzona w tym przypadku iście groteskowa sytuacja, kiedy uwaga ogółu została odwrócona od danej sprawy — w tym wypadku chronologii roku 607 p.n.e. — i zwrócona ku jej autorowi, w wyniku czego to on - a nie sprawa -staje się problemem! Takie postępowanie jest bardzo nieuczciwe i dziwię się, że ma ono miejsce w naszej Organizacji"
Towarzystwo Strażnica nigdy nie ustosunkowało się do tego listu. Postępowanie takie może być wyjaśnione psychologicznym mechanizmem obrony opisanym przez dr. H. Dale Baumbacha: "Jednostki o zachowaniu poczucia bezpieczeństwa osobistego instynktownie dążą do zniszczenia przyczyny ujawniającej ich kompleks.
W końcu Towarzystwo Strażnica podjęło próbę obalenia moich argumentów, ale stało się to dopiero po tym, jak jeden z przedstawicieli sług kraju w Szwecji wystosował pismo do Towarzystwa Strażnica z prośbą o udzielenie odpowiedzi na temat przesłanej do nich rozprawy, informując ich, że autor ciągle na taką odpowiedź oczekuje. Tym człowiekiem był Bengt Hansson, koordynator Towarzystwa Strażnica na terenie Szwecji.
Hansson także odwiedził mnie w dniu 11 grudnia 1979 roku aby przedyskutować zaistniała sytuację. W czasie rozmowy ze mną zorientował się, że to nie ja lub moje motywy wobec organizacji, ani tez moja postawa jest prawdziwym problemem, lecz dowody przedstawione przeze mnie przeciw chronologii roku 607 p.n.e. Później napisał list do Ciała Kierowniczego przedstawiając swoja oceną zdarzeń i jeszcze raz przypominając im, że ja ciągle oczekuje odpowiedzi od władz Towarzystwa Strażnica. w sprawie chronologii. W końcu nadszedł list datowany 28 lutego 1980 r. podejmujący niektóre z moich argumentów.
Odpowiedź owa okazała się jednak w większości powtórzeniem wcześniej już publikowanych argumentów Towarzystwa Strażnica, które już wcześniej zostały uznane za niewystarczające. Odpisałem na to 31 marca 1980 r. dodając do wcześniejszych materiałów dwa nowe dowody przeciw chronologii 607 r. p.n.e. Po tym właściwie uznałem, że Towarzystwo Strażnica nie ma w ogóle kontrargumentów i jej pozycje są mocno osłabione.
Rzeczywiście ze strony Brooklynu nastąpiła cisza, aż latem 1981 roku powrócono do sprawy w krótkim eseju załączonym do książki "Przyjdź królestwo Twoje" (strony 186-189) Jednak i tym razem nie przedstawiono faktycznie żadnych argumentów przeciwko mojej chronologii. Ktoś kto zna się na chronologii starożytnej musiałby po przeczytaniu tego eseju odnieść wrażenie, że Towarzystwu Strażnica bardziej zależy na zachowaniu swoich tradycyjnych pozycji niż kompetentnym i obiektywnym zbadaniu sprawy. Stad też wyciągnąłem stosowny wniosek, że Towarzystwo nie pozwoli aby historyczne fakty zamieszały w ich doktrynie.
Należy zauważyć przy tym, że wynajdowano w międzyczasie różnorodne, z reguły mało sensowne argumenty publikując je w "Strażnicy" popierające chronologie roku 607 p.n.e., a jednocześnie próbując utrzymać masy wiernych w całkowitej niewiedzy o przedstawionych dowodach naukowych przeciwko niej. Według mnie taka postawa przywódców Towarzystwa Strażnica była nadużyciem władzy i zaufania pokładanego w nich przez liczne rzesze szeregowych Świadków Jehowy na całym świecie. Należałoby zapewnić im prawo do zapoznania się z dwiema stronami medalu i wszystkim faktami. Dlatego właśnie zdecydowałem się wydać drukiem moje dociekania i dowody.
W czasie tej całej kampanii przedstawiciele Towarzystwa Strażnica dbali o to, aby jakiekolwiek fakty lub dowody przeciwne nauce Świadków Jehowy nie były rozpowszechniane. Zaczęto wtedy mocno podkreślać, że Jehowa objawia swą prawdę stopniowo za pośrednictwem "wiernych i pokornych sług" Tymi "sługami" są jedynie autorzy "Strażnicy". Wszyscy inni powinni czekać na Jehowę, czyli innymi słowy, czekać aż organizacja opublikuje "nowe prawdy". Jeżeli ktokolwiek wyprzedza organizację, natychmiast jest traktowany jako "zarozumialec", gdyż on myśli, że wie więcej od "wiernego i pokornego sługi".
Nawet i ten argument pada gdy założymy, że chronologia Świadków Jehowy jest błędna, ponieważ opiera się na interpretacji (Mat. 24:45-47) w świetle chronologii roku 607 p.n.e. Zgodnie z tą teorią Chrystus przyszedł w 1914 roku i wyznaczył swego "wiernego i rozumnego sługę" kilka lat później bo w 1919 roku Jeżeli przyjmiemy założenie, że wyprowadzona przeze mnie chronologia jest poprawna, to czasy pogan nie zakończyły się w roku 1914, nie powrócił Chrystus na ziemię, ani z kolei nie mógł on wyznaczyć przywódców "Strażnicy" "ponad całym swoim mieniem". Zgodnie z tym założeniem, nie mogą oni rościć sobie monopolu na publikowanie "prawdy".
Godny zaufania jest fakt, że w przypowieści to Pan Jezus jest tym, który zdecyduje kto jest tym "wiernym i pokornym sługą", a nie słudzy decydują o samych sobie. Idąc dalej tym torem należałoby stwierdzić, że ludzie, którzy stawiają siebie "ponad całym mieniem" swego pana zanim Chrystus ich ustanowi, są niepoprawnymi zarozumialcami. Z drugiej strony, czy można nazwać zarozumiałym kogoś, kto nie rości sobie wysokich pozycji, a zaledwie ośmiela się nie zgodzić z oficjalna nauką Towarzystwa Strażnica?
"Oczekiwanie na Boga" jest naturalnie obowiązkiem każdego chrześcijanina. Nie można jednak tego powiedzieć o Towarzystwie Biblijnym i Traktatowym Strażnica. Gdyby były rozpowszechniane takie materiały wśród Świadków czego zresztą Brooklyn obawia się najbardziej, to napewno przyczyniłoby się do się do rozbicia monolitu. Jestem świadom, że niniejsza publikacja zostanie przyjęta przez wodzów "Strażnicy" jako próba zniszczenia przeze mnie wiary oraz doprowadzenia do podziału w łonie "prawdziwego chrześcijaństwa". Ale wiara musi być w zgodzie z historycznymi faktami, stąd też uważam, ze publikacja faktów historycznych nie może w żaden sposób zburzyć pokoju ani jedności prawdziwych chrześcijan. Prawdziwa jedność jest uzależniona poza tym od miłości, gdyż miłość jest spójnia doskonałości. (Kol. 3:14)
Niestety, ale istnieje także fałszywa jedność, której fundamentem nie jest miłość, lecz strach. Taką "jedność" napotykamy w autokratycznie kierowanych organizacjach i systemach religijnych lub politycznych. Jest to raczej mechaniczna jedność egzekwowana przez przywódców tych organizacji w celu utrzymania się przy władzy i zachowania kontroli nad podległymi im jednostkami, lecz taka jedność nie jest tez uzależniona od prawdy. W takich organizacjach poszczególne jednostki wyzbywają się swoich praw do niezależnego myślenia, wypowiadania się i działania na rzecz swoich autokratycznych przywódców. Jeżeli natomiast chcą sięgać po te prawa i zaczynają niezależnie myśleć, studiować i badać to co im się narzuca z góry, automatycznie narażają się na szwank. Tego rodzaju stosunki panują w organizacji Świadków Jehowy.
Odkąd zacząłem prowadzić niezależne studia, czego wynikiem jest ta książka, zetknąłem się z pokaźną liczbą Świadków Jehowy, którzy zajmując rozmaite stanowiska w organizacji, podobnie jak ja, badali kwestię chronologii i niezależnie ode mnie doszli do identycznych z moimi wniosków. Niektórzy z nich początkowo występowali w roli apologetów "chronologii 607", aż w końcu przeszli na przeciwną stronę będąc przekonani przez autorytet biblijnego i historycznego materiału. Wśród takich byli miedzy innymi członkowie komitetu do spraw publikacji słownika biblijnego pod tytułem: Pomoc do zrozumienia Biblii". Hasło "chronologia" w tym słowniku znajduje się na stronach 322-348 jest najlepszym i w miarę możliwości odważnym stanowiskiem Strażnicy ze wszystkich wypowiedzi Towarzystwa Strażnica na ten temat w całej historii tego ruchu. Jednak autor artykułu słownika w końcu także uświadomił sobie, że nie da się obronić daty upadku Jerozolimy w roku 607 p.n.e. i porzucił pogląd wraz z chronologią na nim opartą W jednym z listów pisał on:
"Przygotowując hasło "chronologia" do słownika szczególnie wielkie trudności nastręczały okres Neobabiloński, poczynając od wstąpienia na tron Nabopolassara , ojca Nabuchodonozora (BT) aż do upadku Babilonu. Zależało nam bowiem najbardziej, jako Świadkom Jehowy, na znalezieniu dowodów potwierdzających zdobycie Jerozolimy w roku 607 pne (w osiemnastym roku panowania Nabuchodonozora). Byłem naturalnie świadomy, ze historycy argumentują, iż Nabuchodonozor wstąpił na tron dopiero w roku 605 p.n.e., a nie w roku 625 p.n.e. jak to ma miejsce w publikacjach Strażnica. Wiedziałem również, że rok 607 p.n.e. był kluczem w interpretacji "siedmiu czasów" z proroctwa Daniela rozdział czwarty, aby w ostateczności uzyskać rok 1914.
Badania owe kosztowały przedstawicieli Strażnicy dużo pracy. Moim asystentem w tym czasie (1968) był Charles Ploeger, etatowy członek Zarządu Strażnicy. Wiele tygodni spędził on w Bibliotekach Nowego Yorku szukając materiałów źródłowych choćby śladowego poparcia dla teorii zdobycia Jerozolimy w roku 607 p.n.e. Obaj także przeprowadziliśmy wywiad z dr. A.J. Sachsem, głównym specjalistą od neobabilońskich tekstów astronomicznych na Uniwersytecie Browna. Żadne z tych wysiłków nie przyniósł oczekiwanego rezultatu.
Wziąłem to pod uwagę redagując później artykuł na temat "chronologii" gdzie napisałem niejasności występujące w materiałach starożytnych, nie tylko babilońskich lecz także asyryjskich, egipskich i medo-perskich. Trzeba było tak to przedstawić, jeśli chciało się bronić poglądu, który nie miał żadnego historycznego uzasadnienia. Nie wahałbym się oczywiście bronić jakiejś biblijnej prawdy, która byłaby sprzeczna z historycznymi faktami, lecz w tym wypadku chodziło nie o jasne sformułowanie biblijne, lecz interpretację fragmentu Pisma. Według mnie niejasności wynikające z interpretacji Biblii są równoznaczne z problemem sporów na temat umiejscowienia zdarzeń w historii starożytnej.
Pragnę wyrazić moje podziękowanie wielu znanym osobistościom na całym świecie, którzy będąc aktywnymi Świadkami Jehowy integralnie przyczyniali się do powstania tej książki poprzez swoje uwagi, sugestie lub pytania. Przede wszystkim wyrażam głęboką wdzięczność prawdziwemu Bogu, Jehowie, jako ,że pisałem niniejszy tekst z modlitwą prosząc o Jego pomoc i zrozumienie. Niech on przyjmie całą chwałę, ponieważ to Jego Słowo było podstawą moich studiów. Pomimo tego, że niektóre tematy są poddawane historycznej weryfikacji, a pewne teorie odrzucane, to jednak prorockie Słowo jest potwierdzone i triumfuje. Dla mnie było to doświadczenie niezwykle wzmacniające moją wiarę oraz przynoszące trwale błogosławieństwa. Żywię nadzieję, że czytelnik odniesie podobna korzyść po przeczytaniu mojej książki.
Carl Olof Jonsson
Wszelkie idee mają swoją historię. szkoda tylko, że ich wyznawcy nie zawsze mogą poznać ich historię. Często nieznajomość tła, genezy i przemian danej idei wzmacnia wiarę w jej prawdziwość, nawet gdy tak nie jest. Tego rodzaju ignorancja jest pożywką fanatyzmu. Z drugiej strony wiedza o historycznym rozwoju idei nie zawsze musi ją obalić, lecz zawsze umożliwia nam właściwe jej osądzenie i obiektywne weryfikacje. Najlepszym przykładem takiej idei pogrzebanej w ignorancji jej wyznawców jest interpretacja tak zwanych "czasów pogan" z Ewangelii Łukasza 21:24)
ZASADA "ROK ZA DZIEŃ"
"Długość okresu zwanego "czasem pogan", lub "wyznaczonymi czasami narodów" wyliczono na podstawie 2.520 lat. Kalkulacja ta oparta jest na tak zwanej zasadzie "rok za dzień", według której w proroctwach biblijnych czas liczy się zawsze jako dzień za rok, "podobnie jak na mapie centymetr równa się kilometr" Szczególnie odnoszono to do dwóch profetycznych fragmentów Biblii: Księga Liczb 14:34 (tak jak zwiadowcy izraelscy przebywali w ziemi kananejskiej przez czterdzieści dni, tak samo Izrael wędrował po pustyni przez czterdzieści lat. Czyli jeden dzień za jeden rok (Ezechiela 4:6) prorok miał leżeć na lewym boku przez 390 dni, a na drugim boku przez 40 dni, co miało obrazować odstępstwo Izraela i Judy przez tyleż lat, również licząc jeden rok za jeden dzień). Należy zauważyć, że Biblia sama każe nam w tych dwóch wypadkach tak interpretować proroctwa.
Ten sposób interpretacji proroctw został przyjęty przez niektórych rabinów żydowskich do wyjaśnienia "siedemdziesięciu tygodni" z proroctwa Daniela 9:24-27) lecz zasada została dopiero wprowadzona w pierwszym wieku naszej ery przez znanego rabina o nazwisku Akibah ben Jeseph (50-132 r) Jednak dopiero w dziewiątym wieku zasada "rok za dzień" została zastosowana do innych proroctw Daniela przez rabbiego Nahawendi, który liczył 2.300 dni z Dan. 8:14 za lata, poczynając od zniszczenia Sylo (942 r p.n.e.) do 1358 r. kiedy to miał przyjść oczekiwany Mesjasz. Podobnie tez liczył on 1290 dni (Dan.12:11) za lata, poczynając od zniszczenia drugiej świątyni w r. 70 n.e. otrzymując tę samą datę 1358.
Wkrótce inni rabini poszli jego śladami, tak jak Saadia ben Jeseph w tym samym wieku oraz Salomon ben Jeroham w dziewiątym wieku. Ten ostatni liczył 1.335 dni-lat (Dan.12:12) od Aleksandra Wielkiego otrzymując datę 968 jako przypuszczalny rok odkupienia Izraela. Słynny rabin Rashi (1040 - 1105) kalkulował, że 2.300 dni-lat miały skończyć się w roku 1352, kiedy to miał przyjść Mesjasz. Abraham bar Hiyya Hanasi (1065-1136) spekulował, że 2.300, 1290 oraz 1335 okresy dni-lat miał znaleźć swój epilog w różnych datach piętnastego wieku. Wielu innych uczonych żydowskich, nawet w dziewiętnastym wieku, obliczało różne daty przyjścia Mesjasza posługując się ta metodą.
Joachim z Floris (1130 - 1202), przeor klasztoru Cystersów, był prawdopodobnie pierwszym chrześcijańskim interpretatorem biblijnym, który zastosował zasadę dni - lat do wyjaśnienia proroctwa Daniela i Objawienia. Wykazał to Charles Maitland w licznych artykułach. Na przykład, odrzucając interpretację Apokalipsy :11:3 (1260 dni) jako tyleż lat wyciąga następujący wniosek: "teoria 1260 lat (...) była w ogóle nieznana przed rokiem 1190. Teoria Maitlanda została przez większość dziewiętnastowiecznych komentatorów odrzucona, a czołowy znawca przedmiotu E.B. Elliot oświadczył wręcz, że: "proroctwa Daniela oraz Apokalipsy dotyczące czasów Antychrysta były interpretowane przez Ojców Kościoła aż do czwartego wieku jako dosłowne dni a nie lata. Jakkolwiek od czwartego wieku i później niektórzy komentatorzy sugerowali mistyczne lub symboliczne znaczenie okresu 1260 dni, lecz jedynym przypadkiem gdzie stosowano zasadę dni - lat był okres 3,5 dnia z Apokalipsy 11:8, które niektórzy bibliści poczynając od Victorinusa w czwartym wieku wyjaśniali, jako 3,5 roku. Ten przypadek jednak był daleki od zasady dni-lat. Dlatego tez Elliot słusznie zgadzał się z Maitlandem, że to Joachim Z Floris był pierwszym chrześcijańskim pisarzem, który zasadę dni-lat zastosował także do okresu 1260 dni: "Pierwszej próby takiej interpretacji dopuścił się Joachim przy końcu XII wieku, a w jego lady poszedł Walter Brute,, Wycliffita, w XIV wieku.
Joachim był pod dużym wpływem rabinów żydowskich i swój okres 1260 lat liczył od Chrystusa wierząc, że niedługo skończy się "wiek Ducha". Nie wyznaczał on żadnej szczególnej daty, lecz wydaje się, że oczekiwał tego w roku 1260 ne. Jego naśladowcy oczekiwali po jego śmierci, że: "rok ten miał być przełomowym momentem, rozpoczynającym nowy okres i kiedy przeminął on bez żadnego znaczenia, wielu z nich przestało w ogóle wierzyć w nauki Joachima.
Jakkolwiek działa Joachima zapoczątkowały nowa interpretację w której zasada dni-lat była podstawą wyjaśnienia profetycznych tekstów. Stosując tę samą zasadę przez następne stulecia określano niezliczone daty drugiego adwentu, nawet reformatorzy zaakceptowali tę zasadę a później protestanci byli jej wyznawcami aż do XIX wieku.
ZASADA DNI LAT W ODNIESIENIU DO CZASÓW POGAN
Objawienie Jana 11:2,3 mówi o profetycznym okresie "czterdziestu dwóch miesięcy" lub "tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni", kiedy to przedsionek świątyni oddany został poganom, którzy tratować będą miasto święte przez czterdzieści dwa miesiące". Niektórzy uczniowie Joachima połączyli to proroctwo z wypowiedzią w Ewangelii Łukasza 21:24 o tak zwanych "czasach pogan". Jednak Obj. 11:2,3 i 12:6,14 traktuje o chrześcijaństwie, zaś Jerozolima lub "święte miasto" interpretowano jako określające Kościół rzymski. Niektórzy myśleli, że okres hańby świętego miasta skończy się w roku 1260, inni zaś wierzyli, iż proroctwo odnosi się dosłownie do Jerozolimy, Arnold z Villanova (ok. 1235-1313) utożsamił czasy pogan z okresem 1290 dni z proroctwa Daniela 12:11 i licząc od zaprzestania ofiar w świątyni po zdobyciu Jerozolimy przez Rzymian oczekiwał końca czasów pogan w czternastym wieku. Mocno przy tym sugerował się krucjatami twierdząc, że "jeśli koniec czasów pogan nie jest bliski, jakże "wierny lud" może przejąć Świętą Ziemię z rąk niewierzących? . Walter Brute, jeden z uczniów Wycliffa w Anglii przy końcu XIV wieku, twierdził, że czasy pogan rozpoczęły się "wkrótce po odejściu apostołów. Brute także liczył 1290 lat od zniszczenia Jerozolimy:
Uważny czytelnik Kroniki odkryje, że od zburzenia Jerozolimy i od rozproszenia świętego ludu, to znaczy odkąd w miejscu świętym, gdzie była świątynia Boga znajduje się Posag Bożka. Od zniszczenie minęło już 1290 dni, licząc jak to czynią prorocy dzień za rok. Zatem dni pogan dobiegły końca kiedy deptali oni święte miejsca przez czterdzieści i dwa miesiące.
Brute, mniemając, że czasy pogan skończyły się, oczekiwał teraz powtórnego przyjścia Chrystusa w niedługim czasie. Czas jednak mijał, a wiele wyznaczonych dat o charakterze apokaliptycznym nie sprawdzało się. Naturalne stawało się liczenie okresu 1260 lub 1290 lat od zburzenia Jerozolimy w 70 r. n.e. ani też od smierci apostołów. Data wyjściowa musiała być przesunięta do przodu. Niektóre grupy zwalczane przez Kościół rzymski, jako heretyckie uważały siebie za "jedynie prawdziwy kościół" przedstawiony w Obj. rozdz. XII, jako niewiasta błąkającą się po pustyni "przez tysiąc dwieście sześćdziesiąt dni". Liczenie tego okresu rozpoczynano gdzieś w czwartym wieku. Jahn Napier (1550-1617), znany matematyk szkocki był także zainteresowany proroctwami, za początek okresu uważał rok 300 lub 316. Później znowu przesunięto te datę na szósty lub siódmy wiek, kiedy to papieże zdobyli znaczna władzę. Dla przykładu wymienimy George'a Bella, który pisząc w "Ewangelical Magazine" wychodzącym w Londynie w roku 1796 rozpoczynał liczenie 1260 lat od roku 537 lub 533 i przewidywał upadek Antychrysta, (uważał , że jest nim Papież w roku "1797 lub 1813, Bell pisał w ten sposób:
Miasto święte będzie deptane przez pogan czyli papistów, którzy chociaż nazywają się chrześcijanami lecz w praktyce są poganami, którzy kłaniają się aniołom, świętym obrazom oraz prześladują naśladowców Chrystusa. Oni to są przyczyną hańby jaka spotyka widzialny kościół Chrystusowy przez okres równy 1260 lat.
Tekst ten powstał w czasie Rewolucji Francuskiej, tuż przed uprowadzeniem do niewoli Papieża przez świecka armię. Godnym odnotowania jest fakt, że niektóre z tych wydarzeń we Francji i Włoszech zostały niejako przepowiedziane prawie sto lat przedtem przez kilku biblistów, spośród których najbardziej znanym jest szkocki pastor Robert Fleming, Jr. (1660-1716). Ze względu na to rok 1798 był często uważany przez komentatorów biblijnych za wypełnienie okresu 1260 lat. Bardzo podobny pogląd utrzymywał Charles Taze Russell, oraz jego uczniowie aż do roku 1930 , który do dziś dominuje wśród Adwentystów Dnia Siódmego.
Rewolucja Francuska (1789-1798) oraz jej skutki w Europie stała się zaczynem gorączkowych studiów profetycznych. Dodatkowym katalizatorem w tym procesie były wspomniane wcześniej przepowiednie. Kulminacyjnym punktem rewolucji było obalenie monarchii proklamowanie republiki w roku 1792. Ekstremistyczni liderzy rewolucji siali terror i chaos w całej Francji wywołując tym samym wojnę domową trwającą nieprzerwanie aż do roku 1815, kiedy to Napoleon poniósł klęskę pod Waterloo. Historycy zgodnie twierdzą, że Rewolucja Francuska stała się punktem stała się punktem zwrotnym w historii Europy kończąc długi okres relatywnego spokoju i stabilności w tej części świata oraz przyczyniła się zmiany myśli politycznej i religijnej. Historyk R.R. Palmer w ten sposób pisze we wstępie do książki Geoges'a Lefebrre'a "The Coming of the French Revolution":
"Nawet teraz w środku dwudziestego stulecia, pomimo tego co się wydarzyło na przestrzeni życia ludzi jeszcze nie starych (...) można stwierdzić, że Rewolucja Francuska przy końcu osiemnastego wieku była punktem zwrotnym nowożytnej cywilizacji i wywarła piętno nawet w Ameryce oraz innych częściach świata, gdzie kraje europejskie miały swoje wpływy"
Ten proces rozpadu instytucji politycznych i socjalnych skłaniał wielu do przekonania , że żyją oni w "czasach ostatecznych". Nawet politycy, dyplomaci, naukowcy i ludzie innych profesji angażowali się w studia profetyczne. Powstawały opasłe dzieła literackie na temat proroctw, zakładano nowe periodyki, oraz organizowano profetyczne konferencje po obu stronach Atlantyku. W Anglii rozpoczęło się potężne przebudzenie religijne, które wkrótce przeniosło się na kontynent europejski oraz ogarnęło całą Amerykę. Przepowiednie drugiego Adwentu wskazywały na lata 1843, 1844 lub 1847, kiedy to miał dobiec końca okres 2.300 dni-lat z proroctwa Daniela 8:14. W tej gorączkowej atmosferze czasów zrodziła się także nowa interpretacja czasów pogan, w której okres 1260 lat dublowano osiągając w ten sposób 2.520 lat.
JOHN AQUILA BROWN
Pierwszym wykładowcą proroctw, które zastosował okres 2520 lat był John Aquila Brown w roku 1823. Nie utożsamiał on tego okresu z czasami pogan z Łuk.21:24, lecz uważał iż czasy te maja trwać 1260 lat księżycowych co równa się 1242 lata juliańskie(patrz Tabela nr 1) Brown wywarł duży wpływ na Apokaliptyczne myślenie swoich współczesnych, iż jest on nie tylko autorem kalkulacji 2520 lat, lecz także jako pierwszy zastosował 2300 dni-lat z Daniela 8:14 licząc od 457 r. p.n.e. do roku 1843 n.e. Swą chronologię opublikował on w londyńskim miesięczniku "The Christian Observer" w 1810 roku. Ustalony przez niego rok 1843 został przejęty przez środowisko badaczy proroctw zarówno w Anglii jak i w USA, jako koniec okresu 2300 lat, chociaż niektórzy komentatorzy skłaniali się do roku 1844 (nawet sam Brown w późniejszym okresie) lub też 1847. Wszyscy naśladowcy Millera w USA byli jednak jednomyślnie przekonani do roku 1843.
Tabela 1: Zestawienie okresu 1260 dni-lat
Wykładowca |
Data publikacji |
Zastosowanie |
Uwagi |
Joachim z Floris |
1195 |
1 - 1260 |
|
Arnold z Villanova |
1300 |
74 - 1364 |
czasy pogan 1290 dni-lat = 1290 lat |
Walter Brute |
1393 |
134 - 1394 |
|
Marcin Luter |
1530 |
38- 1328 |
|
A. Osiander |
1545 |
412-1672 |
|
J. Funck |
1558 |
261-1521 |
|
G. Nigrinus |
1570 |
441-1701 |
|
Aretius |
1573 |
312-1572 |
|
John Napier |
1593 |
316-1576 |
|
D. Pareus |
1648 |
606-1866 |
|
J. Tilinghast |
1655 |
396-1656 |
|
J. Artopaeus |
1665 |
260-1520 |
|
Cocceius |
1669 |
292-1552 |
|
T. Beverly |
1684 |
437-1697 |
|
P. Jurieu |
1687 |
454-1714 |
|
R. Fleming Jr. |
1701 |
606-1848 758-2000 |
1260 lat = 1242 lat juliańskich |
Wiliam Whiston |
1706 |
606-1866 |
|
Daubus |
1720 |
476-1736 |
|
J. Ph. Petri |
1768 |
587-1847 |
|
Lowman |
1770 |
756-2016 |
|
John Gill |
1776 |
606-1866 |
|
Hans Wood |
1787 |
620-1880 |
|
J. Bicheno |
1793 |
529-1789 |
|
Fraser |
1795 |
756-1998 |
|
George Bell |
1796 |
537-1797 553-1813 |
|
Edward King |
1798 |
538-1798 |
|
Galloway |
1802 |
606-1849 |
|
W. Hales |
1803 |
620-1880 |
|
W. Cunnighame |
1813 |
533-1792 |
|
G. S. Faber |
1814 |
606-1866 |
|
J. H. Frere |
1815 |
533-1792 |
|
Lewis Way |
1818 |
531-1791 |
|
W.C. Davis |
1818 |
588-1848 |
|
J. Bayford |
1820 |
529-1789 |
|
John Fry |
1822 |
537-1797 |
|
John Aqvila Brown |
1823 |
622-1844 |
1260 lat księżycowych |
Kalkulacje Browna o "siedmiu czasach" z Daniela IV-go rozdziału dających okres 2520 lat opublikowano po raz pierwszy w 1823 w jego dwutomowym dziele pt. "The Even-Tide", gdzie podkreśla on swoje nowatorskie potraktowanie tematu.
"Dotąd wiele grubych tomów zostało napisanych przez Badaczy tematów prorockich. Ja jednak podejmuję temat dotychczas nietknięty polecając moje poglądy czytelnikowi, które bez cienia wątpliwości staną się przyczyną dalszych badań profetystów i podstawę wypełnienia proroctw".
Swój wkład "siedmiu czasów" Brown oparł na Daniela IV rozdziale. Nie utożsamia on "siedmiu czasów" z Bożym sądem skierowanym przeciw Izraelowi w Księdze kapłańskiej 26:12-28, jak to czynili inni komentatorzy po nim. Brown uważał, że Nabuchodonozor był typem króla tyrana, a jego królestwo przykładem trzech innych monarchii, które miały powstać później (Medo-Persja, Grecja i Rzym). "Siedem czasów" ucisku Nabuchodonozora "miały być uważane za wielki tydzień lat tworzących okres 2520 lat, w czasie którego zawarłoby się panowanie czterech tyranów, a przy końcu tego okresu doszliby oni do przekonania jak Nabuchodonozor, że "Najwyższy panuje nad królestwami ludzkimi i daje władze komu zechce". Brown zatem zaczyna liczyć swoje 2520 lat od wstąpienia na tron Nabuchodonozora w 604 e p.n.e. do 1917, kiedy to "cała chwałą królestwa izraelskiego objawi się w pełni".
Później okres 2520 lat inni komentatorzy identyfikowali z "czasami pogan" z Łuk.21:24. Na jednej z pierwszych konferencji zorganizowanej w Albury na południu Londynu na temat proroctw, a która po raz pierwszy odbyła się w 1826 r. dyskutowano nad problemem "czasów pogan" łącząc je z okresem 2520 lat.
Wielu komentatorów biblijnych za datę wyjściową "siedmiu czasów pogan" uważało rok 677 p.n.e. jak na przykład John Fry (1775-1849). Czyniono tak dlatego aby uzyskać datę 1843 lub 1844 i aby ten okres pokrywał się z finałem z okresem 2300 lat z Daniela 8:14. Nieco inna interpretację lansuje William W. Pym w książce "Słowo ostrzeżenia ostatnich dni", gdzie przewiduje koniec "siedmiu czasów" na rok 1847. Swoją kalkulację budował on na Księdze Kapłańskiej XXVI rozdział jak i Daniela rozdział IV-ty. "Innymi słowy, zapowiedź kary przez Mojżesza będzie trwać siedem czasów, czyli 2520 lat, oraz sądy objawione Danielowi aż do oczyszczenia świątyni także zajmie okres 2520 lat.
Inne stanowisko w tej sprawie reprezentował W. A. Holmes w książce "Czas końca" opublikowanej w 1833, który naśladował niemieckiego teologa J.A. Bengela (1677-1752). Obaj twierdzili, że okres "siedmiu czasów" liczący 2520 lat skończy się w roku 1835-1836. Edward Bickersteth (1786-1850) przyjmował różne daty za początek "siedmiu czasów"
"Jeżeli przyjmiemy, że niewola izraelska rozpoczęła się w 727 roku przed Chrystusem, to koniec okresu wypadłby na rok 1793, kiedy wybuchła Rewolucja Francuska. Jeśli założymy, że niewola zaczęła się w roku 677 przed Chrystusem (uprowadzenie Manasesa, króla Judy, przez Esarhaddona, 2 Król. 33:11) to koniec przypadł by na rok 1843. Jeśli oprzemy liczenie na roku 602 przed Chrystusem, kiedy Jehojakim został zdetronizowany przez Nabuchodonozora, to koniec okresu wypadłaby na rok 1918. Wszystkie te daty mają swoje uzasadnienie i są godne dalszej uwagi"
CZASY POGAN W RUCHU MILENIJNYM
Czołowe prace brytyjskich profetystów były zazwyczaj powielane w Stanach Zjednoczonych i wywarły naturalnie niemiły wpływ na amerykańskich pisarzy teologicznych zajmujących się tą problematyką. Jednym z nich był William Miller i jego uczniowie. Miller uważał, że czasy pogan trwające 2520 lat skończą się w roku 1843, poczynając od 677 p.n.e. co publicznie ogłosił w wystąpieniu na konferencji w Bostonie w roku 1840. Kilka lat później pisząc "Apologię i Obronę" (1845) stwierdza: "Z moich dalszych studiów nad Pismem Świętym wynika, że siedem czasów pogańskiego panowania musi rozpocząć się wraz z upadkiem Żydów jako niezależnego narodu, co nastąpiło z uprowadzeniem Manasesa datowanym przez najlepszych chronologów na rok 677 p.n.e..
Do naśladowców Millera akcentujących 2520 lat można zaliczyć Richarda Hatchinsona wydawcę pisma "The Voice of Elijah" oraz Philemona R. Russella edytora "Christian Herald and Journal". Okres 2520 lat pojawia się także na tablicach, którymi posługiwali się mileryccy ewangeliści.
NELSON h. BARBOUR
Po "Wielkim Rozczarowaniu" roku 1844 ruch Milerystów rozpadł się na kilka grup adwentystycznych. Niektórzy utrzymywali, że czas był określony właściwie lecz wydarzenie — blednie, czyli oczekiwano "złej rzeczy we właściwym czasie". Takie stanowisko reprezentowała grupa nazwana później Adwentystami Dnia Siódmego. Inni natomiast, w tym gronie sam Miller otwarcie przyznawali, że czas został określony mylnie.
Zaczęły pojawiać się nowe daty: 1845, 1846, 1847, 1853, 1854, 1866, 1867, 1873 itd., a w miarę upływu czasu ruch stawał się coraz bardziej podzielony. Jeden z byłych liderów milleryckich zapoczątkował w 1863 nowa grupę o nazwie "Życie i Jedność Adwentu" Inny były zwolennik Millera, Jonathan Comings, ogłosił w 1852 roku, że otrzymał "nowe objawienie" na temat chronologii, i że drugi adwent ma być oczekiwany jesienią 1853 lub wiosna 1854. Wielu byłych millerystów poszło za nim formułując nową organizację o nazwie "Związek Adwentu Chrześcijańskiego" (później "Kościół Adwentu Chrześcijańskiego" (która do dziś pozostaje największą organizacją adwentystyczną obok "Adwentystów Dnia Siódmego." Nelson H. Barbour był współpracownikiem Millera, lecz po "Wielkim rozczarowaniu" roku 1844 "stracił wiarę" i udał się do Australii na fali gorączki złota. Wrócił w 1859 podróżując statkiem przez Londyn. "W czasie monotonnej podróży morskiej pewien kapłan angielski zaproponował systematyczne studia proroctw biblijnych, na co brat Nelson chętnie przystał.
W czasie tej podróży odkrył on błąd w kalkulacji Millera: dlaczego Miller zaczynał liczyć okres 1290 i 1335 dni-lat Daniela o trzydzieści lat wcześniej niż 1260? Czy wszystkie okresie powinny być liczone od jednej daty początkowej? Jeśli tak, to okres 1290 lat skończyłby się w 1828 a 1335 lat w roku 1731! "Zaraz po przybyciu do Londynu (1860) udał się do biblioteki Muzeum brytyjskiego, gdzie znalazł miedzy innymi pracę Elliota "Horae Apocalypticae", która w tym czasie była najpoważniejszym dziełem próbującym udowodnić, że przyjście Pana odbędzie się w roku 1866"
Elliot w tej pracy zamieścił tabelę sporządzoną przez Christopher Bowena "Biblijna Chronologia Świata" wykazując, że w roku 1851 upływał okres 5979 lat od stworzenia człowieka. Na podstawie tego dowodu Barbour wyliczył, że 6000 lat upłynie w roku 1873, co także potwierdzało jego własną teorię zastosowania okresu 1335 lat.
Barbour po powrocie do Stanów Zjednoczonych próbował zainteresować innych swoim odkryciem, a poczynając od roku 1868 zaczął publikować. W roku 1870 wydał esej pt. "Dowody na Przyjście Pana w roku 1873"; lub "Krzyk o północy", którego drugie wydanie cytowałem wyżej. Opublikował także serię artykułów na temat chronologii w periodyku pt. "Świat Kryzysu" wydawanym wówczas przez Milesa Granta. W 1873 zaczął druk własnego pisma pt. "Krzyk o północy", którego nakład dochodził do 15000 egzemplarzy miesięcznie. Pismo to ogłosiło ostatecznie, że Oblubieniec ma przyjść w 1874 roku". Gdy jednak rok ten nadszedł i minął, Barbour wraz ze swoimi zwolennikami poczuli się jeszcze raz zawiedzeni:
"Gdy rok 1874 nie przyniósł spodziewanego pojawienia się Jezusa w cielesnej formie na obłokach, zaczęto na nowo badać argumenty publikowane w "Krzyku o północy". Gdy nie stwierdzono błędu w obliczeniach, uznano wówczas, że oczekiwanie pojawienia się Jezusa przy powtórnym przyjściu w ciele było błędem".
Jeden z czytelników "Krzyku o północy" B.W. Keith (później także autor "Strażnicy Syjonu") uważnie studiował Mat. XXIV rozdział posługując się nowym i bardzo dostępnym przekładem Nowego testamentu. (Emphatic Diaglott) i gdy zaczynał czytać wiersze 37,39 ku jego zdziwieniu zauważył co następuje: "Albowiem jak było za dni Noego, tak będzie w c z a s i e Syna Człowieczego. Greckie słowo Parousia zazwyczaj tłumaczone jako przyjście, tutaj przełożono w czasie. Była te realna okazja uratowania daty 1874, odkąd Barbour i jego uczniowie nauczali, że Chrystus rzeczywiście przyszedł na ziemię w roku 1874, lecz jego obecność jest niewidzialna"" Oczywistym jest, że oczekiwany sposób przyjścia Jezusa był błędny, lecz czas ogłoszony w "Krzyku o północy" był właściwy i Oblubieniec Przyszedł jesienią roku 1874. Jeszcze raz pojawiła się teoria, że oczekiwano "złej rzeczy w dobrym czasie"
Większość czytelników "Krzyku o północy" nie zaakceptowało jednak tego wyjaśnienia i z 15000 nakładu zastało ich około 200 sztuk. Barbour był przekonany, że właściwie zaczął się poranek Millennium i postanowił zmienić nazwę pisma na "Zwiastun poranny" wychodzący od lipca 1875. W jednej z pierwszych egzemplarzy tego pisma Barbour opublikował swą kalkulację "czasów pogan", według której miały one skończyć się w roku 1914.
CHARLES TAZE RUSSELL
W roku 1870 Charles Taze Russell wraz z ojcem i kilkoma przyjaciółmi stworzył grupę studiująca Biblię w Allegheny, Pensylwania. Grupa ta miała bliskie kontakty z Adwentystami z Allegheny pod wodzą Jonasa Wendella oraz zborem w Nowym Yorku, któremu przewodniczył George Storrs. Russell wiedział, że Adwentyści oczekują Chrystusa w 1873 lub 1874 roku, sam jednak miał inne zdanie i odrzucił wszelkie przepowiednie, aż do roku 1876. "Sprawami proroctw zainteresowałem się w styczniu 1876, kiedy otrzymałem pismo "Zwiastun Poranny" przesłane mi przez jego wydawcę Pana N.H. Barbour". Przekonał się wtedy, że zgadza się z autorem "Zwiastuna Porannego" co do sposobu przyjścia Chrystusa, że będzie ono "niespodziewane i nie w ciele, lecz w postaci duchowej i niewidzialnej... Natychmiast napisał list i latem 1876 obaj spotkali się w Philadelphii. Russell chciał aby Barbour udowodnił, że w roku 1874 rozpoczęła się obecność Pana i jego Żniwo. Przybył i przekonał mnie swoimi dowodami", pisał później Russell.
Podczas pierwszych kontaktów Russell całkowicie uległ wpływom Barboura, przyjmując jego wszystkie kalkulacje włącznie z "czasami pogan". Jeszcze w Philadelphii napisał on artykuł "Czasy Pogan: kiedy ich Koniec?" opublikowany w październikowym numerze 1876 Periodyku "Badacz Biblijny", (wydawca George Storrs). Russell na podstawie "siedmiu czasów" z Księgi Kapłańskiej 26:27,33 i Dan. 4 rozdział określał długość czasów na 2520 lat poczynając od 606 r. p.n.e., a kończąc na roku 1914, kiedy to "Jerozolima będzie wolna na wieki, a Żyd zwróci się do swego Wybawcy: oto Pan, na niego czekaliśmy i on nas wybawi". (Badacz Biblii s 27).
Czego właściwie należało oczekiwać w roku 1914? Russell ujmuje to w siemiu punktach zawartych w książce pt. "Czas jest bliski" opublikowanej w roku 1889, (później Studia Biblijne cz. II s.76-78)
że w tym roku Królestwo Boże... przejmie całą dotychczasową kontrolę nad światem i zostanie mocno ugruntowane na ruinach dotychczasowych ziemskich instytucji.
Sprawiedliwy obejmie słuszne rządy jako nowy Władca całej ziemi
tuż przed końcem roku 1914 ostatni członek uznanego przez Boga Kościoła Chrystusowego, "królestwa kapłaństwa", "ciała Chrystusowego" zostanie uwielbiony razem z jego Głową...
od tego czasu Jerozolima nie będzie już deptana przez pogan, lecz powstanie powołana do chwały...
od tego czasu, lub nawet szybciej, Izrael przejrzy gdyż "jego ślepota przyszła na część Izraela, aż do czasu, gdy poganie w pełni wejdą. (Rzym. 11:25)
czas ucisku nieznanego przedtem w historii ludzkości osiągnie swój punkt kulminacyjny w postaci anarchii na światową skalę... po czym nowe niebo i nowa ziemia wraz z błogosławionym pokojem położy kres niepokojom i uciskom dotykającym ludzkości.
Królestwo Boże z cała pełnią swej mocy i autorytetu zniszczy pogańskie bałwany". (Dan 2:34 i zapanuje niepodzielnie na całej ziemi.
Były to naturalnie bardzo śmiałe przewidywania. Czy Russell rzeczywiście wierzył, że wszystkie te rzeczy wydarzą się w ciągu następnych dwudziestu pięciu lat? Tak, wierzył. Nawet był przekonany, że chronologia prowadząca do apogeum roku 1914 nie jest jego kalkulacją, lecz że jest Bożą chronologią. W roku 1894 pisał:
Nie ma potrzeby zmieniać wyliczeń, nawet nie powinniśmy tego robić, ponieważ to są Boże daty - nie nasze. Pamiętajmy jednak, że rok 1914 nie oznacza początku ale koniec czasu ucisku.
Dlatego też wśród jego zwolenników rozpowszechnione było przekonanie, że "czas ucisku, miał zacząć się przed rokiem 1914, nie później niż w roku 1910 osiągając swój zenit w roku 1914.
Jednak w roku 1904, na dziesięć lat przed 1914, Russell zmienił swoje poglądy na temat czasu ucisku, co wyraził w artykule opublikowanym w "Zion's Watch Tower" (lipiec 1904) pt. "Powszechna anarchia — przed czy po październiku 1914 roku".
Spodziewamy się, że anarchistyczne działania wielkiego ucisku poprzedzające błogosławieństwa Milenium nastąpią po październiku 1914 w sposób nagły, nieoczekiwany, w jednej godzinie, lecz "nasze czterdzieści lat" żniwa, które skończy się w październiku 1914 nie będzie pokrywać się ze strasznym okresem anarchii, który według Pisma będzie udziałem chrześcijaństwa.
Ta poprawka skłoniła nawet niektórych czytelników do myślenia, ze w systemie chronologicznym mogą być także inne błędy. Pojawiły się sugestie, iż bardziej słuszna byłaby chronologia opracowana przez biskupa Ushera bazująca na założeniu, że Jerozolima została zburzona w 587 p.n.e., a nie w 606 p.n.e. Wtedy koniec okresu 2520 lat wypadałby w roku 1933, a nie w 1914. Russell jednak ponownie potwierdził swą wiarę w rok 1914 odwołując się zarazem do innych, równoległych dat: "Nie ma powodu aby zmieniać tą datę: czyniąc to naruszyłoby się harmonię spajającą równoległe eony Żydów i Ewangelii".
Odpowiadając innemu czytelnikowi twierdził: "Harmonia okresów prorockich jest najmocniejszym dowodem stwierdzającym słuszność naszej chronologii. Zazębiają się one wzajemnie jak tryby doskonałej maszyny, a zmiana chronologii choćby o jeden rok zniszczyłaby tę harmonię".
Takich samych argumentów używali także szkoccy bracia Edgar. Widzimy zatem, że w roku 1904 Russell był nie mniej przekonany o słuszności daty 1914 niż w 1889, kiedy pisał, że zrozumienie tych czasów jest "pieczęcią na czołach" wspomnianych w Obj. 7:3)
W miarę zbliżania się roku 1914 zauważamy coraz więcej ostrożności w przepowiedniach Russella. Odpisując na jeden z listów w roku 1907 stwierdził on: "Nigdy nie opieraliśmy naszych tez na wiedzy, ani na niepodważalnych dowodach i faktach, lecz na wierze". Nie twierdził już, że daty te są Bożymi datami, o czym był przekonany trzynaście lat wcześniej, lecz wręcz zakładał możliwość błędu, rozważając czasem, że rok 1914 (1915) może przeminąć bez wystąpienia oczekiwanych wydarzeń.
Wybraliśmy sobie przypadek daleki od naszych oczekiwań, że rok 1915 minie i świat pozostanie taki sam, a "wybrani" nie zostaną "przemienieni", a w starożytnym Izraelu nie zwapnuje "nowe przymierze".(Rzym. 11:12,15) Co wtedy? Czy nie będzie to dowód na to, że nasza chronologia jest błędna? Tak, oczywiście! (...) co za cios by to był! Jedna ze strun naszej "harfy" zostałaby zerwana! Lecz nasza harfa, drodzy przyjaciele, ciągle miałaby pozostałe struny doskonale ze sobą zestrojone, a tym żadne inne zgromadzenie Bożego ludu na ziemi nie może się pochwalić.
Inną kwestią sporną był rok "0" (miedzy 1 p.n.e., a 1 n.e.) czy należy go wliczać do kalkulacji, czy tez nie. Sprawa ta została poruszona przez Russella już w roku 1904, lecz nabierała coraz więcej znaczenia w miarę zbliżania się roku 1914. Mianowicie rok 1914 otrzymano przez zwykłe odejmowanie 606 od 2520, lecz zaczęto zwracać uwagę na fakt, że nasz kalendarz nie bierze pod uwagę roku "0". W konsekwencji zatem licząc od 1 października 606 p.n.e. do stycznia 1-go r. n.e. minęło tylko 605 lat i trzy miesiące, a od stycznia 1 n.e. do października 1914 przeszło zaledwie 1913 lat i 9 miesięcy, co w sumie daje 2519 lat zamiast 2520. W takim razie okres 2520 lat powinien upłynąć w październiku 1915, a nie jak dotąd uważano 1914 roku.
Ostrożność odnośnie roku nasilała się pod koniec 1913. W lipcowym numerze "The Wath Tower" Russell opublikował artykuł pt. "Gotowość do zmian", w którym ostrzega czytelników przed spędzeniem "cennego czasu i energii nad domysłami co się wydarzy w tym roku, w następnym itp.". Jego wcześniejsza pewność na temat przyszłych wydarzeń ustąpiła miejsca ostrożnemu powątpiewaniu: "Dobra nowina łaski Bożej w Chrystusie jest dla nas wiara w skompletowanie kościoła, niezależnie od tego czy nastąpi to przed rokiem 1914 czy też po". Jeszcze bardziej mgliście wyraża się na ten temat w październikowym numerze z tego samego roku:
Oczekujemy czasu, kiedy władza nad światem zostanie przekazana Mesjaszowi. Nie możemy powiedzieć czy nastąpi to w październiku 1914 lub październiku 1915 roku. Możliwym jest, że jesteśmy w błędzie jeżeli chodzi o liczenie lat. Nie jesteśmy wstanie stwierdzić tego z całą pewnością. Nie wiemy tego. Jest to sprawa wiary, a nie wiedzy.
Wcześniej rok 1914 był "Bożą datą" i "zmiana chronologii choćby o jeden rok naruszałaby całą harmonię", lecz teraz "możliwym jest, że jesteśmy w błędzie, jeżeli chodzi o liczenie lat", i nic na ten temat nie można stwierdzić "z całą pewnością". jak w loterii! Chwiejna wiara Russella w jego chronologię nabrała nowej pewności w styczniowym wydaniu "The Watch Tower" z roku 1914: "Tak jak już wcześniej podkreślaliśmy i teraz jesteśmy tego pewni, że ten rok 1914 przyniesie oczekiwane przez nas radykalne i nagłe zmiany". W tym samym numerze znajduje się jednak artykuł utrzymany w zgoła odmiennym nastroju:
Jeżeli okaże się, że kościół nie zostanie uwielbiony do października tego roku, to spróbujmy być zadowoleni z woli Pana jaka by one nie była... Jeśli w 1915 minie bez zabrania kościoła, wielkiego ucisku na ziemi itd. to dla niektórych będzie to czarna rozpacz, lecz nie dla nas. Jeśli opatrzność zdecyduje, że ten czas przyjdzie za dwadzieścia pięć lat, to my zgodzimy się z Jego wolą bez dyskusji... Jeśli doczekamy października 1915 i okaże się, że ciągle będziemy tutaj i wszystko pozostanie tak jak dotąd, ani śladu wielkiego ucisku, a kościół nominalny pozostanie jak dotąd etc. to będziemy gotowi przyznać, że pomyliliśmy się w naszym przewidywaniu. Zaczniemy jeszcze raz studiować proroctwa aby znaleźć błąd. Będziemy się zastanawiać także, czy przypadkiem nie oczekiwaliśmy złej rzeczy w dobrym czasie? Może to być wolą Pańską?
W maju 1914 roku Russell znowu oświadczył swoim czytelnikom, "iż na tych łamach oraz sześciu tomach "Wykładów Pisma Świętego" przedstawiliśmy wszystko co wskazuje na czasy i pory w formie wstępnej, to znaczy nie z przekonaniem i twierdzeniem, że my to wiemy, lecz sugerując, że "tak a tak" zdaje się nauczać Biblia"
Dwa miesiące później wydawało się, że Russell całkowicie odrzuca swoją chronologię. Odpowiadając na list jednego z kolporterów, który zapytuje czy "Wykłady Pisma Świętego" mają być rozpowszechniane po październiku 1914 roku, wyrażając jednocześnie swe wątpliwości "co do przepowiedni i oczekiwań na październik 1914" Russell stwierdza:
Zakładamy, że książki te będą sprzedawane i czytane w przyszłości dotąd, dokąd będzie trwać wiek Ewangelii... Nie ośmielamy się twierdzić, że poglądy tam zawarte są nieomylne, lecz prezentujemy procesy rozumowania i kalkulacji, pozostawiając każdemu czytelnikowi przywilej wyciągania własnych wniosków. Z sto lat sprawa ta będzie nie mniej ciekawa, a jeśli czytelnik potrafi sam kalkulować, to z zainteresowaniem przeczyta nasze prezentacje.
Wydaje się, że Russell zakładał prawdopodobieństwo swojej chronologii wyrażając jednocześnie pogląd, że jego pisma na ten temat zachowają jedynie historyczne znaczenie dla badaczy Pisma żyjących sto lat po nim.
Po wybuchu I Wojny Światowej jednak Russell znowu zaczął wierzyć w słuszność swoich wyliczeń. Wojna jako taka niezbyt pasowała do ogłaszanych przez niego wydarzeń, że przede wszystkim czas ucisku będzie walką klasową między posiadaczami i robotnikami prowadzącymi do anarchii na skalę światową. W wojnie Russell widział preludium do właściwych wydarzeń: "Socjalizm odgrywa najważniejszą rolę w obecnej wojnie, która to przeobrazi się w największy i ostatni w historii ziemi tego rodzaju konflikt zbrojny" Parę miesięcy później pisał znowu:
Uważamy, że obecny bieg wydarzeń jest po prostu początkiem czasu wielkiego ucisku... Właściwym uciskiem będzie dopiero anarchia wywołana przez tę wojnę... Przewidujemy, że wojna osłabi narody do tego stopnia, iż rządy zaakceptują idee socjalistyczne, co z kolei wywoła światowy kryzys władzy i anarchię spowodowaną walka klasową.
Russell dalej argumentował, że czasy pogan skończyły się, pomimo tego iż Jerozolima była ciągle w rękach Arabów:
Prześladowania żydów należy obecnie do przeszłości. Są oni wolni na całym świecie — nawet w Rosji. 5 września Car Rosji wydał edykt do wszystkich Żydów zamieszkujących Imperium Rosyjskie, na podstawie którego religia żydowska ma być traktowana na równi z innymi religiami narodów Rosji, a jej wyznawcy mogą zajmować najwyższe stanowiska w armii. Gdzie dzisiaj Żydzi są prześladowani? Gdzie są obecnie przedmioty szyderstw i kpin? W obecnym czasie w żadnym wypadku nie są oni więcej prześladowani i na podstawie tego stwierdzamy, że wraz z ustaniem dominacji pogan nad Żydami przeminęły także czasy pogan.
Russell w swoich przepowiedniach częściowo przewidział rewolucję socjalistyczną w Rosji w 1917 roku, oraz powrót Żydów do Palestyny. To jednak nie przewidział masowego prześladowania narodu żydowskiego w Niemczech, Polsce i innych krajach podczas II Wojny Światowej.
Russell zachował te odzyskaną po wybuchu I Wojny Światowej pewność siebie i wiarę w swoją chronologię, aż do swej śmierci 31 października 1916 roku, co widać bardzo dobrze na podstawie fragmentów publikowanych w tym samym okresie przez "The Watch Tower":
Styczeń 1915:.. ta wojna została przepowiedziana Piśmie jako dzień Pański — "dzień gniewu naszego Boga.. Wrzesień 1915: Idąc śladem chronologii biblijnej, aż do naszych czasów stwierdzamy, że żyjemy na początku ostatniego dnia wielkiego tygodnia. Na każdym kroku potwierdzają to wydarzenia dzisiejsze wokół nas.
Luty 1916: W Studies in the Scriptures tom IV-ty dokładnie przewidzieliśmy to co teraz się dzieje, lecz najgorsze jest jeszcze przed nami.
Kwiecień 1916: Wierzymy, że daty przez nas ustalone są jak najbardziej słuszne. Wierzymy, że czasy Pogan dokonały się, a obecnie rządy pogańskie działają w kierunku samounicestwienia przygotowując w ten sposób drogę dla królestwa Mesjasza.
Wrzesień 1916: Oczywistym dla nas jest fakt zakończenia prorockiego okresu zwanego czasami pogan, co nastąpiło w październiku 1914. Dowodem stwierdzającym słuszność naszych oczekiwań jest także początek wielkiego dnia gniewu Bożego nad narodami.
Pierwsza Woja Światowa zakończyła się w 1918 lecz nie nastąpiła po niej zapowiedziana rewolucja i anarchia na światowa skalę. Po za tym ostatni członek Kościoła Chrystusowego nie został uwielbiony, miasto Jeruzalem nadal pozostało pod denominacją pogańską. Królestwo Boże nie zniszczyło "mocy pogańskich" ani tez "nowe niebo i nowa ziemia" nie położyły kresu problemowi ludzkości. Ani jedna z siedmiu głównych przepowiedni opublikowanych w książce pt. "The Time Is at Hand" nie sprawdziła się.
Jedynym punktem zaczepienia dla adwokatów chronologii Russell była Pierwsza Wojna Światowa. Jeszcze raz tłumaczono zwolennikom Russella, podobnie jak wcześniej Adwentystom i Millersytom, że oczekiwali oni "złej rzeczy w dobrym czasie. Ale czy teza ta mogła się utrzymać wobec braku wypełnienia się choćby jednej przepowiedni Russella? Rozpoczynał się głęboki kryzys w zwartych dotąd szeregach sympatyków chronologii Russella. J.F. Rutherford, jego następca na stanowisku Prezesa Towarzystwa Strażnica miał niełatwy orzech do zgryzienia tłumacząc zawiedzionym jego członkom "rzeczywiście spełniło się począwszy od roku 1914.
Na zgromadzeniu w Cedar Point (od 5-13 września 1922) Rutherford wygłosił referat pt. "Królestwo Niebios Nadchodzi", w którym przekonywał słuchaczy iż Królestwo Boże rzeczywiście zostało ustanowione w roku 1914, lecz odbyło się to "nie na ziemi a w niewidzialnym niebie" W roku 1925 zaś, na poparcie tej tezy, przedstawił odpowiednią interpretację Obj. XII rozdziału, stwierdzając, że Królestwo Boże zgodnie z tym proroctwem "zostało zrodzone w niebiosach" Na tym samym zgromadzeniu w roku 1922 Rutherford po raz pierwszy przedstawił pogląd, że "w roku 1918, lub w okolicach tej daty, Pan przyszedł do swej (duchowej) świątyni. Russell uważał, że niebiańskie zmartwychwstanie miało miejsce w 1878. Podobnie też na początku 1930 Rutherford przeniósł datę niewidzialnej obecności Chrystusa z roku 1874 na 1914. W ten sposób niespełnione przepowiednie Russella zastąpił on "ciągiem niewidzialnych duchowych wydarzeń" związanych z latami 1914 i 1918. Organizacja Świadków Jehowy w osiemdziesiąt pięć lat po roku 1914 ciągle trzyma się wyjaśnień Rutherforda.
The Watchtower, 15 czerwca, 1981 r. s. 28
Schroeder mógł mieć na myśli dwie publikacje, które podważały chronologię Towarzystwa Strażnica: Edmund C. Gruss, "The Jehowah's Witnesses and Profetis Speculations" (Nutley, N.J., Presbyterian and Reformed Publischings Co. 1972) i William MacCarty, "1914 and Christ's Second Coming" (Washington, D.C. Rewiew and Herald Publishing Asoociation, 1975 r.).
Odrzucenie kalkulacji "607 p.n.e. — 1914 n.e." pociąga za sobą również odrzucenie innych, opartych na niej interpretacji, takich jak ustanowienie w roku 1914 Królestwa Bożego, czy to, że w roku tym rozpoczęła się "niewidzialna obecność naszego Pana. O Świadkach Jehowy, którzy nie chcą przyjąć takiego punktu widzenia "Strażnica" z 15-go lipca 1979 na str. 13 stwierdza: "ludzie nieprawi próbowali nawet przeniknąć do prawdziwego zboru chrześcijańskiego, twierdząc, że jeszcze nie ma "obiecanej obecności" naszego Pana. (...) O takich ludziach mówi przestroga Pana Jezusa zapisana w Mat. 7:21-23; "Strzeżcie się fałszywych proroków, którzy przychodzą do was w odzieniu owczym, wewnątrz zaś są wilkami drapieżnymi! (...) A wtedy im powiem nigdy was nie znałem. Idźcie ode mnie wy, którzy czynicie nieprawość. "dalej Strażnica z 1 sierpnia 1980 roku na s. 19 mówi: "Piotr również mówił o niebezpieczeństwie "zwiedzenia" przez niektórych ze zboru chrześcijańskiego, którzy staną się naśmiewcami, lekceważącymi wypełnienie proroctw dotyczących "obecności" Chrystusa i przyjmujących bezprawną postawę wobec "wiernego i rozumnego niewolnika", Ciała Kierowniczego zboru chrześcijańskiego i ustanowionych starszych." Zobacz też § 11 na tej samej stronie i § 14 na s. 20 tego samego wydania. (wszędzie gdzie nie zaznaczono wydanie publikacji Towarzystwa Strażnica w języku angielskim)
"Speotrum"Vol.11. No 4, 1981 s. 63. Czasopismo to jest publikowane przez Association of Adventist Formus, Box 4330, Takoma Park, Maryland, USA
Nawet abstarchując od chronologii twierdzenie to jest trudne do obronienia po własnym powtórnym przeinterpretowaniu przez "Strażnicę", w roku 1973, Mateusza 24:42-51. Początkowo utrzymywano, że wiersze 45-51 są kontynuacją wierszy 42-44 i odnoszą się do tego samego zdarzenia, a mianowicie do przyjścia Chrystusa do świątyni" w roku 1918. "Vindication" (Brooklyn N.Y: Watch Tower Bible and Tract Society, 1932) Vol. 3, s. 121, 122. Następnie w roku 1973, Towarzystwo, zachowując swoja pozycję względem wierszy 45-51, odroczyło "przyjście" wspomniane w wierszach 42-44 na przyszły "wielki ucisk" Zobacz "God's Kingdom of z Thousand Years Has Approching" s. 336,337) Jednakże według kontekstu, w żaden sposób nie można oddzielić "przyjścia" z wierszy 42-44 od tego z wierszy 45-51. Stad też jeśli "przyjście" z wierszy 42-44 ma nastąpić w przyszłości, to przyjście Pana opisane w wierszach 45-51 także będzie miało miejsce w przyszłości, jak też ustanowienie "wiernego i roztropnego sługi ponad jego czeladzią".
List ten napisał Raymond Franz, były członek Ciała Kierowniczego.
LeRoy Edwin Froom, The Prophetic Faith of Our Fathers" Washington, D.
C. "Review and Herald Publishing Co., 1948), Vol. II s. 124
Nie wydaje się koniecznym stosowanie do tego proroctwa zasady "dzień za rok", po prostu dlatego, ze nie wspomina się tam o dniach, lecz o tygodniach. Dla Żyda hebrajskie słowo "tydzień"- szabua, nie zawsze odnosiło się do okresu siedmiu dni. Szabua dosłownie znaczy "siedem". Żydzi mieli również siedem szabua lat (Księga Kapłańska 25:3,4,8,9). Kiedy chodziło o "tygodnie lat" zwykle dodawano słowo "lat" lecz nie zawsze. " W post-biblinym hebrajskim znaczenie "tygodni" w sensie "tygodni lat" pojawia się setki razy w "Jubileuszach" (około 150 p.n.e.) , w Misznie i Talmudzie. (zobacz G.F. Hasel, "The Saventy Weeks of Daniel 9:24-27", (Washington, D.C Biblical Research Institute, 1976). Kiedy chodziło o "tygodnie dni" często dodawano słowo "dni", tak jak w innych miejscach proroctwa Daniela, gdzie znajdujemy termin szabua. (Dan. 10:2,3). Daniel 9:24 po prostu stwierdza, że "siedemdziesiąt tygodni wyznaczono" i z kontekstu jasno wynika, że chodzi tu o "siedemdziesiąt tygodni lat" (AT. Mo,RS) Zobacz "Aid to Bible Understanding" (Brooklyn, NY, : Watchtower Bible and Tract Society, 1971), s 1473 i rozdział III, przypis 60.
Froom. Vol. II s. 195,196
Ibid. s 196
Charles Maitland, "The Apostles"School of Prophetie Interpretation (Londyn, 1849) s. 37,38
E.B Eliot, "Horae Apolipticae" wyd. 3 (Londyn 1947), VOl III. s 253
Ibid. s 233-240
Ibid s. 240. Później dr. LeRoy Edwin Froom, który był obrońcą teorii rok-dzień, doszedł do podobnego wniosku w swym potężnym dziele "The Prophetie Faith of Our Fathers". W Toimie I na s. 700 stwierdza on: "dotychczas przez trzynaście stuleci te siedemdziesiąt tygodni było ogólnie rozpoznawane jako tygodnie lat. Ale pierwsze tysiąc lat naszej ery chrześcijańskiej nie wydało żadnych innych zastosowań tej zasady, wśród pisarzy chrześcijańskich zachowało się jedno czy dwa spojrzenia z Obj. 2:10 jako na lata prześladowań i trzy i pół dnia z Obj.11 jako na trzy i pół roku. Lecz teraz Joachim po raz pierwszy stosuje zasadę rok- dzień do proroctwa o 1260 dniach.
Froom. Vol.I s. 716
Ibid s. 717,723,727. Ta informacja oparta jest na dziele "De Seminibus Soripturarum", fol 13 v, col.2 (według Frooma), które zostało napisane w roku 1205 ne. Rękopis jest znany jako Vat. Latin 3813.
Tractatus cz. 2,1300 ne. Zobacz też Heinrich Finke, "Aus den Tagen Bonifaz VIII" (Munster 1902)str. CXVIII-CLI,CXLII i From, Vol. I s. 756
"Registrum" tak jak jest przetłumaczone u Johna Foxe'a, "Acta and Monuments, wyd 9. (Londyn, 1684)Vol. I s. 547. Zobacz też Froom Vol. II s. 80
Froom. Vol. II s. 80.
John Napier, "A Plaine Discovery of the hole Revelation of Saint John", (1593) s. 64,65. Froom,Vol.II s. 458
Artykuł Bella zatytułowany "Downfall of Antichrist" napisany 24 lipca 1795 r.
Ibid. s 57. Froom, Vol. II s. 742
Inne przypisy na temat tej wypowiedzi zobacz rozdział III
Drugi Adwent oczekiwany był podczas trwania żydowskiego roku 1843/1844, licząc od wiosny do wiosny. Utrzymano, że komentatorzy w Stanach Zjednoczonych niezależnie doszli do daty 1843 jako końca tych 2300 lat. Chociaż może to być prawdą, to nie można tego udowodnić i co ciekawe, londyński "Christian Observer" czasopismo założone w roku 1802, które często porusza temat proroctw, miało również wydanie amerykańskie w Bostonie, które powtarzało artykuł za artykułem, za edycją brytyjską. Tak więc artykuł Browna mógł być przeczytany przez wielu w Stanach Zjednoczonych już w roku 1810. Wkrótce potem data 1843 zaczęła pojawiać się w amerykańskich komentarzach dotyczących proroctw.
Być może niektórzy mogliby mieć obiekcje co do tego stwierdzenia z powodu tabeli na stronie 404 i 405 w "The Prophetic Faith of Our Fathers" Vol. IV. To prawda, że tabela ta wydaje się wskazywać na Jamesa Hatleya Frere jako na tego, który pierwszy w roku 1813 napisał na temat 2520 lat. Ale ta cześć tablicy najbardziej na prawo na stronie 405 za tytułem "Dating of other time periods", nie ma bliższego związku z kolumną "Publication date" na s. 404. Po prostu stwierdza to ogólny pogląd autora na temat innych okresów czasu. Po za tym Frere nigdy nie twierdził, że czasy pogan (albo "siedem czasów") to okres 2520 lat. W swej pierwszej książce na temat proroctw "A Comdinad of the Prophecy od Daniel. Ezdras, and St. John (Londyn, 1815) nie komentują oni Daniela IV rozdz., ani Łuk. 21:24) "świętym mieście" z Objawienia 11:2 mówi, że jest to widzialny kościół Chrystusa" i przez okres 1260 lat całe to miasto jest deptane, przez nogi pogan poza wewnętrznym dziedzińcem jego świątyni. " (s. 87) Później Frere obliczył czasy pogan na 2450 lat od roku 603 p.n.e. do 1847 ne. (zobacz na przykład książka pt. The Great Cintinental Revolution, Marking the Exppiration of the Times of the Gentiles A. D. 1847/1848" (London 1848) Szczególnie s. 66-78
John A. Brown był oczywiście dobrze obznajomiony ze współczesnymi mu pracami na temat proroctw, a Frere był jednym z najbardziej znanych komentatorów w Anglii. Wydaje się więc, że nie ma powodu wątpić w oświadczenie samego Browna o pierwszeństwie.
John A. Brown, "The Even-Tide" (London: różni wydawcy, 1823 Vol.II s. 134,135; Vol. I s. XLIII.
Na s. 48. cytowane u Frooma Vol. III s. 576
Edward Bickersteth, "A Scripture Help" wydane po raz pierwszy w roku 1815. Po roku 1832 Bickersteth zaczął głosić i pisać na temat proroctw, co również wpłynęło na dalsze wydania. "A Scripture Help". Ten cytat wzięty został z wydania dwudziestego. (London, 1850 r. s 235)
William Miller, "A Dissertation on Prophetie Chronology" w "The First Report of the Lord Jesus Christ". (Boston 1842 s. 5)
Froom, Vol. IV s. 699-701, 726-737
Przyznaje, że w tamtym czasie się myliłem, i nie mam zamiaru już bronić się poza tym, że powodowały mną czyste motywy dla chwały Bożej. Ufam, że Bóg wybaczy mi moje błędy i pomyłki (...) W. Miller's apology and Defenes", (Boston, 1845 s. 33,34. Było to wyznanie szczere i pokorne, doprawdy rzadkie wśród samozwańczych proroków wszystkich wieków.
W roku 1964 The Life and Advent Union połączyła się z the Advent Christian Church.
Nelson H. Barbour, "Evidences for the Coming of the Lord 1873, or Midnight Cry" wyd 2 (Rochester, 1871) s. 32)
Ibid
Ibid. s. 33
E.B. Elliot , "Horae Apolipticae" wyd.4 (Londyn, 1851), Vol IV. s. 236
Herald of the Morning, sierpień 1879 s. 28 i wrzesień 1879 s.36
"Zion's Watch Tower, luty 1881 s 3
Abid.
Ibid. Również "Zion's Watch Tower, luty, 1881 s. 3
Zion's Watch Tower, kwiecień 1880 s. 7
Ponieważ Barbour znał dzieła Johna A. Browna, jest możliwe, że "poprawił" punkt początkowy czasów pogan z 604 na 606 p.n.e. w ten sposób doprowadzając je do roku 1914. Ale Barbour mógł równie dobrze wziąć datę 606 p.n.e. E. B. Eliotta. Chociaż Eliott wybrał rozpoczęcie się czasów pogan rok 707 p.n.e., to dodaje" mogłyby być one liczone, nawet bardziej naturalnie, od roku objęcia tronu przez Nabuchodonozora i inwazji na Judę 606 p.n.e. "Eliott Vol. s. 238"
"Zion's Wath Tower; 15 lipca, 1906 s. 230,231
Ibid.
Wskazuje na to również sam Russell, który stwierdza. "... kiedy się pierwszy raz spotkaliśmy musiałem się od niego dużo uczyć jeśli chodzi o czas." "Zion's Watch Tower", 25 kwietnia, 1894, zatytułowany "A Conspiracy Exposed" , s 100.
Zion's Watch Tower", lipiec 1894, przedruk s 1677
Ibid przedruk, s. 2876
Ibid, przedruk, s 3389
Ibid, przedruk, s 3436-3439
Ibid , przedruk, s 3415
Ibid przedruk, s 3459-3460, 3574-3579
C. T Russell, "The Time is at Hand", Pittsburg: Watch Tower Bible and Tract Society, 1889 s 169
"The Watch Tower", przedruk s 4067
Ibid
"The atch Tower", grudzień 1912, przedruk s 5141. jako że I Wojna Światowa wybuchła w roku 1914 i rok ten został uznany za koniec czasów pogan, punkt początkowy tych czasów musiał być przeniesiony z roku 606 na 607 p.n.e. aby zachować pełną liczbę 2520 lat. Chociaż niektórzy ze stronników "Strażnicy" wskazywali na ten fakt bardzo wcześnie, (zobacz na przykład przypis na s 32 "Grest Pyramid Pasaages" Johna Edgara Mortona, wyd II, r 1924), konieczne usprawiedliwienie nie zostało poczynione przez Towarzystwo Strażnica, aż do roku 1943, kiedy zostało ono opublikowane w książce pt. "The Truth Shall Make You Free" na s 239. Zobacz też "The Kingdon is at Hand", s 184
The Watch Tower, przedruk s. 5249
Ibid przedruk s 5328
Ibid przedruk s 5373
Ibid, przedruk s 5373,5374.
Ibid przedruk s 5450
Ibid 1 lipca 1914, przedruk s 5496
Ibid, 15 sierpnia 1914, przedruk s 5516
Ibid 1 listopada 1914, s 327
Ibid przedruk, 5568
Ibid przedruk, s 5601
Ibid przedruk, s 5769
Ibid przedruk, s 5852
Ibid, przedruk s 5888 § 13
Ibid przedruk s 5950 § 5
(Zobacz przypis do Mat. 24:21,22) Długi czas po roku 1914 utrzymywano, że czas ucisku (Mat.24: 21,22) zaczął się właśnie w tym roku, ale jakiś czas temu Świadkowie Jehowy zarzucili ten pogląd
A.H MacMillian, Faith on the March" (Nowy York: Prentice Hall, Inc, 1957 s 48
"New Heavens and New Earth" (Brooklyn N.Y Watch Tower Bible and Tract Society, 1953 s 225
"Brith of Nation" w the Watch Tower, 1 marca 1925
The Watch Tower, 1 października, 1922 s 298. i 1 listopada, 1922 s 334
From Paradise Lost to Paradise Reagained" (Brooklyn, N.Y: Watch Tower Biblie and Society, 1958) s192 § 30.
"The Golden Age", 1930 s 503,1934 s 379-380. ZObacz również J.F Rutherford "Prophecy", (Brooklyn, N.Y.: International Bible Students Association, 1929) s 65.
Fundacja Słowo Nadziei 37 Rok 2000 4
5
Fundacja Słowo Nadziei 37 Rok 2000