Kara Lucjusz Malfoy x Draco Malfoy


Kara

Autor - Моэри

Stary rodzinny zamek. Puste korytarze. Ciemne okna. Masywne dębowe drzwi. Spod jednych z nich przesącza się drgające światło. To Sala Kominkowa. W półcieniu pokoju oświetlonego jedynie trzema pochodniami i płomieniem z kominka, w fotelu siedzi człowiek. Ciemniejące portrety na ścianach, drogie meble, niewidzialni służący nie rozpraszają zadumy siedzącego przed kominkiem gospodarza zamku. Piękna czystokrwista twarz, jastrzębi profil, lodowate błękitne oczy, długie platynowe włosy. Człowiek w fotelu nazywa się Lucjusz Malfoy.

Lucjusz czeka. Za kilka minut pojawi się jego jedynak... Wspaniałe dziecko. Jego syn. Dzisiaj wraca z szkoły.

Drzwi otwierają się.
Lucjusz nie odwraca głowy. On i bez tego wie, kto stanął na progu. Odzywa się nieśmiały głos:
- Dzień dobry, ojcze.
Trwająca chwilę cisza.
- Wejdź, Draco.
Młody mężczyzna cicho podchodzi do kominka i staje przed ojcem.
- Cieszę się, że zdrowie ci dopisuje, ojcze.
Między nimi zawsze używany był oficjalny ton. Zawsze. Oprócz wyjątkowych sytuacji..
- Wdzięczny jestem tobie za troskę, synu - w chłodnych słowach można wyczuć lekką ironię. - Moje dobre zdrowie to nie twoja zasługa. Raczej starasz się, abym je stracił.
- Ja... Nie rozumiem, ojcze - lekko zacinając się, odpowiedział Draco.
- Później - wreszcie powoli podniósł się oczy na syna, omiótł go uważnym spojrzeniem.
Chłopiec wyrósł. Wysoki, zgrabny, jasne włosy, jasne oczy, tak podobne do jego. Chłopak jest piękny... Ale to nie przeszkodzi ojcu udzielić mu lekcji dobrych manier.
Ruch ręki i pokój zalewa jaskrawe światło. Skrzaty bezszelestnie zaczynają nakrywać stół dla dwóch osób.

* * *

Draco stał nieruchomo. Ojciec nie zaproponował mu, by usiadł w drugim fotelu, nie objął go. Coś się wydarzyło? Czym rozgniewał ojca?
- A... Gdzie Narcyza? - Ośmieliły się otworzyć usta Draco (zawsze nazywał matkę po imieniu, chciała tego) i natychmiast ugryzł się język - lodowate oczy ojca spojrzały na niego z pogardą, wstrętem i... czymś jeszcze?
- W gościach - zniżył się do odpowiedzi Lucjusz po uciążliwej pauzie. - Jesteśmy tylko my dwaj.
W milczeniu zasiedli do stołu. Draco ledwie spróbował jedzenia, czuł się, jakby przez cały czas ojciec patrzył na niego, chociaż Lucjusz nawet nie spojrzał w jego stronę. Chłopiec gorączkowo myślał o wszystkim, co zdarzyło się w ciągu roku w szkole. Co tak rozwścieczyło ojca? Draco nie potrafił opanować dreszczu strachu, kiedy ojciec stawał się taki jak teraz. Gdy był w dobrym nastroju, przytłaczał go siłą swojego charakteru, ale gdy był wściekły... Draco poczuł, jak żołądek podchodzi mu do gardła, powodując mdłości. O co chodzi?

Sprawa z Granger? Zimą przespał się z Gryfonką, na złość robiącemu do niej maślane oczy Weasley'owi, i mugolka jak na razie przycichła. Ale prędzej połknie swój język, niż przyzna się, że spała z nim. Nie, chyba nie...
Ślizgońska orgia? Prywatka urodzinowa Draco szybko przekroczyła granicę dozwolonej dla nastolatków zabawy w szkole. Jej odgłosy dobrze było słychać poza murami Slytherin'u, co spowodowało, że Snape wpadł do dormitorium i szybko zakończył imprezę, rozpędzając towarzystwo do sypialni. Odebrał dwadzieścia punktów Slytherin'owi, co było sprawą bez precedensu. Tak, to na pewno on napisał do ojca właśnie o tym.
A może... Może ojciec dowiedział się, że na Boże Narodzenie zaciągnął do łóżka swojego największego wroga - Harrego Potter'a? Ale się wtedy zabawił! Sznury na nadgarstkach, kostkach, bicz, szalony seks... Potter ledwo mógł chodzić. Zresztą... Raczej nie był z tego powodu nieszczęśliwy. Draco mimo woli uśmiechnął się. Jednak spojrzał na ojca i serce podeszło mu do gardła.

Lucjusz, przez kilka minut obserwował jak jego syn gorączkowo próbuje domyślić się, co przeskrobał. W rękach ojca pojawiła się kartka pergaminu. Draco poznał ten wytworny, prawie kobiecy i jednocześnie zdecydowany charakter pisma. Snape!
- Widzę, że mój syn uważa się za najmądrzejszego? - Powiedział Lucjusz, manieryczne rozciągając słowa, i gestem powstrzymał Draco, gdy ten chciał odpowiedzieć.
- Prawdopodobnie, "Księciu Slytherin'u" zbyt mało jest tej uwagi, którą okazują mu jako spadkobiercy jednej z najbardziej poważanych, najbogatszych i czystokrwistych czarodziejskich rodzin - głos Lucjusza był złudnie spokojny. - Może chce, aby zaczęto oddawać mu cześć... Jak osobie... specjalnej... Znającej tajemne sprawy…
- Ja... Nie rozumiem, ojcze - wyszeptał Draco.
- Nie rozumiesz?! - Lucjusz uderzył pięścią w stół, całe jego opanowanie poszło w drzazgi. - Nie rozumiesz?! Mało mnie obchodzą - krzyknął, potrząsając pergaminem, - twoje pijatyki. Pluję, na to, czy przelecisz wszystko, co się rusza w Gryfindorze... Ale nie jest mi obojętne - głos ojca przeszedł w świszczący szept - że mój syn chodzi po szkole z miną wszystkowiedzącego i opowiada każdemu, kto chce słuchać o tym, jak przychylny jest jego ojcu i jego rodzinie Czarny Pan i że każdy, kto nie zostanie wielbicielem Wielkiego Draco Malfoy'a, może uważać się za nieboszczyka... O tajnym schronieniu na granicy Północnej Irlandii, o zgromadzeniach Śmierciożerców... Czy nie dociera do ciebie, że dajesz Dumbledor'owi broń przeciwko własnemu ojcu?! - Głos Lucjusz znów przeszedł w krzyk.

Draco siedział jak zamurowany. Nie widział jeszcze ojca w takim stanie. Wąskie nozdrza rozdymały się, oczy rzucały błyskawice... Tak, teraz przypomniał sobie ten wieczór w pokoju wspólnym!

Crabbe, Goyle i ta głupia Pansy, grupka słuchająca go z otwartymi ustami… Jak Snape się o tym dowiedział?
- Masz szczęście - kontynuował Lucjusz, - Severus zadziałał szybko. Twoim … przyjaciołom… zmodyfikował pamięć... Ledwie przekonałem go, aby nie nadawał sprawie rozgłosu, nie doniósł Czarnemu Panu... Obiecałem, że osobiście się tobą zajmę, a kara będzie okrutna, bardzo okrutna... Myślę, że rozumiesz dlaczego - Lucjusz powoli wyjął różdżkę.
- Nie, ojcze, proszę - wybełkotał Draco, blednąc.
- Crucio - powiedział Lucjusz i Draco z bólu zwinął się w pól. Ból rozrywał jego ciało, wydawało się mu, że w każdą komórkę jego ciała wbijały się odłamki szkła i cięły na części, rwały na kawałki... Krzyczał z bólu, ale nie słyszał swoich krzyków, był jak głuchy, a oczy zakryła mu czarna mgła. Fale bólu nachodziły raz po raz, przynosząc wciąż nowe i nowe męki. Ile to trwało? Godziny, minuty, sekundy?

Lucjusz z beznamiętną twarzą sędziego obserwował skręcającego się na podłodze syna.

Nagle, kiedy świadomość lada chwila odpłynęłaby w niebyt, ból ustał. Draco leżał na wznak na podłodze, chwytając powietrze ustami, jak ryba, wyciągnięta z wody. Silna ręka podniosła go i rzuciła na stół, rozrzuciwszy w różne strony talerze, kielichy i widelce. Do policzka Draco przyssał się kryształowy odłamek Z powodu przeżytego wstrząsu szybko oddychał i nie śmiał się ruszyć. Wtedy ta sama bezlitosna ręka zerwała z niego kamizelkę, koszulę i ściągnęła spodnie do połowy ud tak, że Draco był prawie nagi, przyciśnięty twarzą do twardego blatu stołu.


Ostry ból przeszył jego plecy. Draco krzyknął i chciał się wywinąć, ale nieubłagana ręka przytrzymywała go za włosy, przyciskając jego twarz do stołu, nie miał szansy się wyrwać.
Ojcowska laska uderzała raz po raz w jego plecy, obnażone pośladki i nogi, zostawiając na skórze krwawe pręgi.
- Krzycz, krzycz - usłyszał nad uchem głos, w którym słychać było lekką irytację. - Wiesz, że mnie to pobudza.
Draco cicho zaskamlał.
- Nie, proszę, nie trzeba więcej... Proszę przestań... Ja więcej nigdy...
- Mam nadzieję... - Laska zniknęła, do obnażonego ciała z tyłu przytuliły się mocne biodra i Draco poczuł, jak bardzo pobudzony widokiem jego mąk jest ojciec. Nie zdążył westchnąć, gdy poczuł na swoich ramionach żelazny chwyt Lucjusza.
- Nie, proszę, nie trzeba. Tylko nie znów, nie...
- Nie trzeba... Czego? - Szmer odzieży.
- Nie trzeba, nie trzeba więcej... - Ostry ból rozerwał Draco na pół. Lucjusz wchodził w niego, dysząc z rozkoszy. Draco krzyknął.
- Krzycz, krzycz, mój malutki... - Zajęczał Lucjusz nad jego uchem.
Palce Draco wczepiły się w obrus, bezlitośnie gniotąc cienką tkaninę. Mocne pchnięcia wciskały go w stół. Tak było zawsze.
Zawsze Lucjusz, jego ojciec. Przychodził do niego nocą, od kiedy skończył jedenaście lat, i brał go, nie zwracając uwagi na łzy i błagania. Prawie bez pieszczot, prawie bez słów. Krzyki tylko mocniej go pobudzały. Potem zaczął to robić i za dnia - w jadalni, w łazience, w ogrodzie na ławce... Draco nie po raz pierwszy leżał z twarzą przyciśniętą do stołu wśród rozbitego szkła, modląc się o złagodzenie sankcji i współczucie.
- Podoba ci się? - Teraz głos był niemal delikatny.
Twardy członek Lucjusza otarł się o to miejsce, po dotknięciu w które Draco zawsze stawał się jak obłąkany i chłopak znów krzyknął, teraz od przychodzącego na zmianę bólu i podniecenia. Nic nie mógł zrobić.
To była jego pokuta, jego ból, przerażenie i rozkosz. On wiedział, że to jest złe, ale kiedy zbliżał się do niego ojciec, Draco zaczynał się trząść nie tylko ze strachu, ale i słodkiego przedsmaku. Nikomu i nigdy o tym nie opowiadał - matkę nie obchodził, a przyjaciele … Draco szybciej odgryzłby sobie język, nim przyznałby się któremukolwiek z nich.
A teraz … Wiarołomne ciało znowu go zdradzało. I oto on już wije się pod potężnym ciałem Lucjusza, unosząc biodra, pomagając ojcu przeniknąć głębiej, głębiej, jeszcze...

W drzwiach ukazała się głowa skrzata, którego przyciągnął hałas rozbijających się naczyń.
- Precz! - Ryknął Lucjusz, nie zatrzymując się ani na sekundę.
Głowa zniknęła. Draco zaczął jęczeć. Teraz on wył, wykrzykiwał, wyginał się w takt ruchów mężczyzny z tyłu.
- Jeszcze, proszę...
- Powiedz jeszcze raz - zachrypiał Lucjusz. - Powiedz, że ci się podoba, jak cię pieprzę...
- Tak... - dusząc się, przytaknął Draco - Lucjuszu… weź mnie… mocniej… głębiej… o, na Boga!..

Lucjusz doszedł. Draco poczuł, jak paznokcie ojca rozdzierają mu plecy, zostawiając nowe znaki na jego skórze, a jego wnętrze chłoszcze strumień spermy - wtedy on również dotarł do dna rozkoszy, przytulając się do zimnej powierzchni stołu.

* * *

Lucjusz bezwładnie odchylił się w fotelu, posadził na kolana nadal wpółnagiego Draco i, głaszcząc ręką obnażoną pierś chłopca, strzyknął palcami - ukazały się skrzaty i zaczęły sprzątać ze stołu, z lękiem zerkając na parę w fotelu.

Kiedy wściekły stukot serca przycichł, Draco wreszcie ośmielił się podnieść głowę - i spotkał szaro-niebieskie spojrzenie. Kara jest skończona? Ojciec już się nie gniewa? Wybaczył mu?
Cienkie wargi przylgnęły do jego ust, wilgotny język prześliznął się do wewnątrz i Draco zaczął jęczeć. Tak, jak Lucjusz, nie całował nikt.
- Mam nadzieję, że rozumiesz, że kara była konieczna - oderwawszy się wreszcie od warg syna, powiedział Lucjusz.
- Tak ojcze - potrząsnąwszy głową, odparł Draco.
- Wstań i ubierz się.

Draco podniósł się i zaczął zbierać ubranie z podłogi.
Lucjusz też wstał i, przygładziwszy jedwabną falę włosów, powiedział:
- Myślę, że kara skończona - otrzymałeś dosyć. A teraz... Idziemy do mojej sypialni. Trzeba uczcić twój powrót do domu - kąciki jego warg wygięły się w lekkim uśmiechu.

Lucjusz odwrócił się i skierował się w stronę drzwi. Draco pośpieszył za nim, choć poobijane i jęczące każdą komórką ciało jeszcze nie do końca poddawało się jego woli. Nagle złapał się na tym, że się głupio uśmiecha. Dzisiaj spędzi boską noc.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Mój Draco Lucjusz Malfoy x Draco Malfoy, Harry Potter, Fanfiction
Poradnik posiadaczki Lucjusza Malfoya Caemlyn 2
magda2em Poradnik posiadaczki Lucjusza Malfoya
Poradnik posiadaczki Lucjusza Malfoya
Draco Malfoy Zdumiewająco Skoczny Szczur
Draco Malfoy Its Your Lucky
Maya Draco Malfoy, Władca Wszechświata
Draco Malfoy Zdumiewająco Skoczny Szczur Maya
Draco Malfoy, Władca Wszechświata Maya
Draco Malfoy Zdumiewająco Skoczny Szczur
Draco Malfoy, władca wszechświata
Jak Draco Malfoy stracił orientację [Z]
Draco Malfoy Zdumiewająco Skoczny Szczur
Być Malfoyem [Z]
Rozdział# Posiadłość Malfoyów
Seria o Malfoyach 1-3, Nie wiem o czym, zakładam, że fanficki HP, Seria o Malfoy'ach
Być Malfoyem HarryxLucjusz
Gryfonka Malfoy
Lelwani Być Malfoyem

więcej podobnych podstron