Manuskrypt Przetrwania 126, 26 kwietnia 2012
Jak już wcześniej wspominaliśmy, ludzkość zmierza ku wielkiemu przedsięwzięciu, czemuś tak rozległemu, że nie tylko odbierze wam to dech w piersiach, ale też na wiele sposobów zabierze wszystko co znacie.
Mówiąc innymi słowy, nic nie pozostanie po tym tsunami energii, które zaczyna już ogarniać wasze brzegi. Zapewniamy was, że nie mówimy o tym w sposób dosłowny, jako że nie będzie scen, które tak przekonywająco wam przedstawiają we wszystkich waszych filmach ogłaszających koniec Ziemi. To nie ten przypadek, odnosimy się tu do czegoś dużo bardziej złożonego niż góry wody przewalające się przez brzegi. To do czego się odnosimy, jest coś co dosłownie zedrze wszelkie pozostałości iluzji wokół was, które nie będą już mogły zostać odbudowane ponownie z gruzów, jak jest to mozolnie robione po tak zwanych katastrofach naturalnych. Nie zostanie odtworzona, bo nie będzie mogła zostać po implozji sił, które zedrą te wątłe budowle odsłaniając przegniłe fundamenty, na których zostały postawione. Nie tylko to, posłuży to też oczyszczeniu samej Ziemi do tego stopnia, że pozostanie jedynie skała macierzysta, gdy ta fala w końcu ustąpi.
Mówimy tu oczywiście metaforami, nie jest to wiadomość by uciekać w góry, w żadnym wypadku. Ci ciągle przekonani, że najlepszą metodą by przetrwać nadchodzącą burzę jest spakowanie zapasowych racji żywnościowych i przeniesienie się na wyższe tereny, lub wkopanie się głęboko we wzgórza, nawet nie zaczęli rozumieć o co w tym wszystkim chodzi.
To nie jest biblijny Armagedon, czy też raczej Holywoodzki, gdzie dzielni mężczyźni i kobiety uciekają ratując swoje życie i po drodze pieska borykającego się samotnie na ulicy.
Nie, to jest przypadek totalnej anihilacji całego systemu wierzeń, i nie ważne jak daleko bądź głęboko uciekniecie, nie dacie rady uciec przed efektami tej burzy. Widzicie, w tym wszystkim chodzi o wyzwolenie, a nie anihilację rodzaju ludzkiego i jako takie, stare graty muszą zostać i zmyte i to na dobre.
To nie jest przypadek zbierania odłamków, uprzątnięcia bałaganu i poskładania świata na nowo na podobieństwo tego starego. Nie, chodzi tu o rozbicie wszystkiego na kawałki tak małe, że nie będzie już można tego poskładać z powrotem, nie ważne jak bardzo niektórzy ludzie mogą tego pragnąć. Jak już wcześniej wspomnieliśmy, odsłonięcie i demontaż będą dla wielu ostatnią słomką (która ich złamie), jako że nie będą mogli żyć z tym, że cała ich prawda była fałszywą maskaradą udającą rzeczywistość.
Będą szukali w ruinach swoich „straconych' żyć, próbując na próżno znaleźć coś, co przywróci stary stan rzeczy, ale w miarę jak zdadzą sobie sprawę że to odeszło na dobre, sami rozpadną się na kawałki.
Ale nie wy, jako że będziecie w końcu znów oddychać swobodnie po życiu pod ciężkim jarzmem opresji i zobaczycie to tsunami energii jako wyzwoliciela, tę jedną rzecz, która w końcu uniesie ciężar z waszych ramion, prawie tak jak tym, którzy przetrwali trzęsienie ziemi i czują ulgę po uwolnieniu od przygniatającego ich gruzu. Ten dzień nie jest już daleko, ale jak widzicie po metaforach, których używamy, nie będzie to łagodny i spokojny proces. Będzie to raczej tumult uczuć obmywających was z każdej strony i będziecie potrzebowali całej siły ugruntowania na jaki możecie się tylko zdobyć, aby nie zostać zmiecionymi.
Jak zawsze, będziemy pod ręką z zapewnieniami i poradami, ale to zależy od każdego z was, aby zapewnić sobie swoją przystań, więc najlepiej byłoby zacząć już zapuszczać mocne korzenie, moi drodzy. Nigdy nie wiecie, kiedy burza w was uderzy, nie pozostawajcie więc na otwartej przestrzeni, nieprzygotowani i niechronieni.
Wierni Towarzysze przez Aishę North,