Nowy Dokument programu Microsoft Word (12)


Rozdział XI - Niespodziewane

W Vancouver spędziłyśmy jeszcze tylko 3 dni i musiałyśmy wracać, gdyż Evelyn miała towarzyszyć Aydenowi na jakimś ważnym balu charytatywnym. Przez resztę pobytu kwestia Edwarda nie została już przez nas poruszona. Rozmawiałyśmy za to o wszystkim, co wydarzyło się w ciągu ostatniego półrocza. Zrozumiałam, że strasznie zaniedbałam moją rodzinę, skupiając się wyłącznie na Cullenach.
- Muszę to koniecznie naprawić! - pomyślałam.
W międzyczasie moja komórka nie miała ani chwili odpoczynku. Alice z Edwardem prześcigali się w telefonowaniu do mnie. Wiedziałam, że jestem im winna chociaż krótkie wyjaśnienie odnośnie mojego zniknięcia. Zadzwoniłam zatem do Carlisle'a. Wyjaśniłam mu, że wyjechałam do mojej rodziny na jakiś czas. Zapewniłam go jednak, że niedługo wrócę i odpowiedziałam też na jego pytania odnośnie nogi. Po 3 dniach była już właściwie jak nowa i mogłam zrezygnować z usztywnienia.
Gdy wróciłyśmy do Seattle, w naszym domu zastałyśmy tylko wściekłego Raphaela. Ayden był w kancelarii. Modliłam się o to, żeby ten gniew nie był związany z moją osobą. Moje prośby zostały wysłuchane niemalże natychmiast.
- Może poproszę o coś jeszcze? - pomyślałam, uśmiechając się w duchu.
Okazało się, że Candence wystawiła go do wiatru. Miała pójść z nim na ten bal, ale nie przyleciała z Finlandii, w której akurat zabawiała, bo poznała jakiegoś przystojnego wampira.
- No tak! Potencjalny kandydat na partnera. Cała Candence! - pomyślałam - Może w takim razie nie pogardzisz moim skromnym towarzystwem? - spytałam go, delikatnie się uśmiechając.
- Och! Naprawdę? - spytał z niedowierzaniem.
- Tak - odpowiedziałam zdecydowanie.
- Kochana jesteś! - ucieszył się i rzucił mi na szyję.
Odsunęłam się delikatnie od niego tak, żeby go nie urazić. Spojrzałam mu spokojnie w oczy i odpowiedziałam:
- Czego się nie robi dla przyjaciół…

***

Tanyę udało mi się spławić jeszcze tego samego dnia. Nie było to trudne po tym, co zobaczyła i po tym, jak wykrzyczałem jej, że nawet milimetr mojego ciała nie chciałby, że to ona była na miejscu Belli! Dodałem też, że nie wybaczę jej, że ją skrzywdziła.
Jednak to nie wściekle różowa blondynka uparcie nie znikała z moich myśli. Tylko Bella…
- Dlaczego wyjechała? Dlaczego nie chciała ze mną rozmawiać? Dlaczego nie była w stanie choćby odebrać telefonu od mnie? - dręczyłem się pytaniami, na które nie potrafiłem znaleźć odpowiedzi.
Nie mogłem wytrzymać sam ze sobą. Chodziłem bezsensownie w tę i w tamtą po domu, znikałem na długie godziny w lesie albo siadałem w byle jakim miejscu i popadałem w totalne odrętwienie.
Moja rodzina cierpiała razem ze mną. Esme, Rosalie i Emmet dowiedziawszy się o wszystkim, natychmiast wrócili z Alaski.
Prawda była jednak taka, że nawet obecność ich wszystkich nie zmieniała faktu, że całym sobą pragnąłem towarzystwa tylko jednej osoby. Tej, która odwróciła się ode mnie… Uciekła.
- A może ona nie chciała, żeby do tego doszło? Może pojawienie się Tanyi wbrew wszelkim pozorom było jej na rękę? Może nic nie czuła do mnie? Może żałowała, że tak się zagalopowaliśmy? - nawet nie zauważyłem, że te pytania wypowiedziałem już na głos.
- Mylisz się, Edwardzie! - powiedziała stanowczo Alice.
- Skąd ty to możesz wiedzieć? - zdenerwowałem się.
- Stąd, że obserwuję was od dawna? Te wasze podchody… - zaśmiała się i pokręciła przecząco głową - Od jakiegoś czasu czekam z niecierpliwością na spełnienie mojej wizji.
- Jakiej wizji? - zdziwiłem się.
- Takiej… - odpowiedziała i pokazała mi wszystko w mojej głowie - Nawet nie wiesz, ile wysiłku kosztowało mnie ukrycie jej przed Tobą. Chciałam, żebyś sam zdał sobie w końcu sprawę…
- Twoje wizje mogą się zmieniać, Alice! - przerwałem jej.
- Ta się jednak nie zmieniła.
- A dlaczego nie widzisz nic na temat teraźniejszej chwili? - spytałem z wyrzutem.
- Bo straszne z was głuptasy! Męczycie się, ale żadne z was nie podjęło stosownej decyzji.
- Mam nadzieję, że wróci… - szepnąłem.
- Wierzę w to! - powiedziała i przytuliła mnie.
- Kocham Ją! Pierwszy raz w ciągu swojej całej egzystencji czuję coś takiego… - przyznałem się.
- Wiem.
Milczałem. Pragnąłem cofnąć się do tamtej chwili i zmienić los. Siedzieć znów przy fortepianie i zamiast poddać się namiętności (nie żebym nie chciał), uciec z nią na koniec świata! Tak, żeby nikt nas nie rozdzielił... Zwłaszcza jakieś różowe blondynki!

***

To naprawdę było dla mnie niemałym poświęcaniem! Musiałam przecież z tego powodu kupić i założyć balową suknię. Wybrałam taką delikatną w pięknym złotym odcieniu, który świetnie współgrał z moimi brązowymi włosami i bursztynowymi oczami. Na mężczyznach robiłam ogromne wrażenie. Na Raphaelu też, ale o tym starałam się w ogóle nie myśleć.
Bardzo miło spędzałam z nim czas tej nocy.
On naprawdę się zmienił! Nie naciskał, nie był zbyt narzucający się i naprawdę nie poruszał tematów, które mogłyby sprawić, że poczułabym się niekomfortowo. Szczędził mi nawet jednego malutkiego komplementu, choć wiedziałam jaki wysiłek musiał włożyć w powstrzymywanie tych słów, które niemalże same cisnęły mu się na usta.
Tańczyliśmy właśnie jeden z wolniejszych tańców, gdy jego pytanie wyrwało mnie z zamyślenia:
- Gdzie jesteś?
- Tutaj… - szepnęłam.
- A myślami?
- W Waszyngtonie.
- Przy..?
- Przy… E… Cullenach.
- Przy jednym z nich szczególnie - to nie było pytanie, więc nic nie powiedziałam - Tęsknisz za nim? Jak mu na imię?
- Edward - odpowiedziałam bez zawahania się - Nie wiem, czy tęsknię… Myślę.
- Brakuje ci go?
- Tak. Jest moim przyjacielem. Dużo czasu spędzamy zwykle ze sobą, a przecież od tygodnia się nie widzieliśmy i nie rozmawialiśmy.
- Czemu? Czyżbyście zapomnieli, że wynaleziono coś takiego jak telefon? - dopytywał się spokojnie.
- Nie. Wyłączyłam komórkę. Musiałam się zastanowić…
- Nie umiesz rozeznać się w swych uczuciach? - odgadł bezbłędnie.
- Tak… - szepnęłam nieśmiało.
- Twoje oczy błyszczą się, jak o nim wspominasz. Podejrzewam, że gdyby twoje ciało było tylko w stanie, to właśnie rumieniłabyś się i serce biłoby szybciej…
- O czym ty mówisz? - zdziwiłam się.
- To naprawdę nie jest takie trudne do zrozumienia, Bello. Amorowi chyba w końcu udało się trafić w Twoje serce! - zaśmiał się radośnie - Bądź szczęśliwa!
Akurat zmieniła się piosenka. Na „When I fall in love” Nat King Cole'a. (http://www.youtube.com/watch?v=ROTScJB2lpg) Usłyszałam pierwsze jej słowa i świat się zatrzymał…

***

Nie wahałam się dłużej. Gdy tylko wróciliśmy z balu, przeprowadziłam z członkami mojej rodziny rozmowę pożegnalną. Nikt nie próbował mnie zatrzymywać. Wszyscy jednogłośnie życzyli mi szczęścia.
Cieszyłam się, że mogę wracać moim własnym samochodem - Raphael z Aydenem przyprowadzili go dla mnie do Seattle, gdy byłyśmy w Vancouver.
Całą podróż myślałam tylko o tym, co powiedzieć Edwardowi. Układałam w myślach przemowy i jednocześnie karciłam się w myślach za to, iż zachowuje się jak jakaś ogłupiała nastolatka.
Wjeżdżając do Waszyngtonu miałam już jednak pewność, że postawię na prostotę... Wystarczy „Kocham Cię”!

***

- Edwardzie! Bella wraca! Właśnie wyjechała z Seattle! - Alice krzyczała, wbiegając rano do mojego pokoju.
Nie zastanawiałem się już ani chwili dłużej. Błyskawicznie się przebrałem, zabrałem ze sobą skończony już dawno portret Belli i poprosiłem Alice, żeby mnie podrzuciła pod jej dom.
O dziwo moja siostra zrobiła to bez żadnego malutkiego pytania. Nie odezwała się do mnie ani słóweczkiem, tylko cały czas się uśmiechała.
Do domu Belli włamałem się bez najmniejszego problemu. Postawiłem portret na wprost drzwi wejściowych. Tak, żeby był pierwszą rzeczą, którą ujrzy po przekroczeniu progu.
Potem już tylko czekałem…



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Nowy Dokument programu Microsoft Word (12)
Nowy Dokument programu Microsoft Word 12
Nowy Dokument programu Microsoft Word (12)
Nowy Dokument programu Microsoft Word 12
Nowy Dokument programu Microsoft Word 12
Nowy Dokument programu Microsoft Word (5)
Nowy Dokument programu Microsoft Word
Nowy Dokument programu Microsoft Word
Nowy Dokument programu Microsoft Word
Nowy Dokument programu Microsoft Word (2) (1)
Nowy Dokument programu Microsoft Word (5)
Nowy Dokument programu Microsoft Word (11)
nowy dokument programu microsoft word RLKN2HZYOAUUDMOC2OMN5RCBSSHEHKGU4RH67MY
Nowy Dokument programu Microsoft Word
Nowy Dokument programu Microsoft Word
Nowy Dokument programu Microsoft Word (58)
Nowy Dokument programu Microsoft Word (27)
Nowy Dokument programu Microsoft Word (31)
Nowy Dokument programu Microsoft Word (10)

więcej podobnych podstron