Teresa Rodzińska-Chorąży
Co nam mówi architektura murowana?
Wytwór rąk ludzkich określany jako dzieło sztuki niesie w sobie nie tylko informacje dotyczące materiału, z jakiego zostało wykonane i jest nie tylko źródłem doznań estetycznych u odbiorcy. Dzięki temu, że u początku jego powstania legła myśl ludzka, jest również bezpośrednio i pośrednio nośnikiem różnorodnych informacji. Historia sztuki jako dyscyplina nauki, zajmując się odczytywaniem wewnętrznych struktur i języka form dzieła sztuki, klasyfikacją stylu i analizą jego szerokiego kontekstu historycznego, stawia sobie również za zadanie rozszyfrowanie owych informacji będących świadectwem swego czasu 1.
W procesie poznawania przeszłości, w odniesieniu do okresów, w których historia poszczególnych społeczeństw znajduje odzwierciedlenie w dużej ilości dokumentów pisanych, owe informacje uzyskiwane na drodze analizy dzieł sztuki mają w stosunku do innego rodzaju źródeł jedynie charakter uzupełniający. Radykalna zmiana zachodzi jednak, gdy stoimy przed problemem początków państwa, o którego pierwszych 150 latach istnienia czerpiemy wiadomości z zastanawiająco wręcz małej ilości przekazów pisanych, a wszystkie dane i oceny w nich zawarte formułowane są przez bardziej lub mniej życzliwych cudzoziemców. Niezwykle istotny wymiar zyskuje wówczas dziedzictwo materialnego tego okresu, szczególnie zaś — wszystko to, co jest także świadectwem dziedzictwa duchowego, a jedną z form materializacji najwyższych poziomów życia duchowego jest sztuka, w tym architektura.
Dla początków Polski, trzeba to powiedzieć jasno, rysuje się obecnie zdecydowana przewaga źródeł materialnych nad przekazami pisanymi. Spuścizna artystyczna owego okresu (mowa o 2. połowie X i 1. poł. XI wieku 2 obejmuje przede wszystkim architekturę kamienną i różnorodne mobilia. Jednakże te przedmioty, które się zachowały i te, które znamy jedynie z przekazów należą do kategorii importów lub raczej eksportu obcych warsztatów. Iluminowane księgi, broń, biżuteria czy paramenty liturgiczne były własnością wędrujących duchownych, bądź pochodzą z wymiany handlowej, łupów wojennych, posagów, spadków czy darów. Ich pojawienie się u nas jest więc w dużej mierze kwestią zbiegów okoliczności i nie świadczy o funkcjonowaniu polskich skryptoriów czy pracowni złotniczych, chociaż niewątpliwie potwierdzają one sieć różnorodnych kontaktów pomiędzy środowiskiem polskim a środowiskami obcymi. Dowodzą także potrzeby obcowania z przedmiotami cennymi i zdobionymi. Jednakże analiza ich wyrazu artystycznego będzie świadczyć bardziej o nich samych i o kręgu, w którym powstały niż o ich rodzimym użytkowniku.
Całkowicie odmienna sytuacja rysuje się w przypadku architektury. O języku architektury i jej możliwościach jako nośnika znaczeń pisali już dawno temu autorzy tej miary, co Panofsky 3, Krautheimer 4 czy Bandmann 5. Cytowany już Jan Białostocki pisząc o Panofsky'm stwierdził, że domagał się on „głębszej ikonografii, a więc nauki o tym, jak w zmiennych warunkach historycznych, podstawowe tendencje umysłu ludzkiego wyrażają się przez specyficzne tematy i idee, te tematy i idee przez obrazy, rzeczy i czynności, a te rzeczy i czynności, przez formy” 6. Architektura, zwłaszcza ta wprzęgnięta w wielkie przemiany, stawała się często desygnatem konkretnej koncepcji, która za jej pomocą była objawiana ludowi. Czy zatem będziemy dzieło architektury poddawać analizie stylowej, strukturalnej czy też ikonologicznej, wynikiem mogą być także wnioski wiodące do informacji, jakich moglibyśmy nie znaleźć w innych źródłach. Funkcjonujące w obcej literaturze poglądy na temat znaczeń zamkniętych trzema wymiarami budowli i na temat sposobów ich odczytywania przeniósł w polskie warunki prof. Lech Kalinowski, wprowadzając do naszej literatury pojęcie treści ideowych sztuki średniowiecznej 7.
Jeżeli państwo Polan nie powstało w długotrwałym i stopniowym procesie przemian, lecz w swoim głównym zrębie ukształtowało się w mniej więcej trzydziestoletnim okresie konsekwentnie realizowanego zamierzenia, to u jego kolebki legła koncepcja, wypracowana i podjęta z pewnością nie ad hoc, ale jak się wydaje, na skutek zdecydowanego aktu. Rok 966 zapewne nie był początkiem, lecz zwieńczeniem pewnego etapu, konsekwencją decyzji zapadłej wcześniej, przypuszczalnie — może nie w roku 960, ale też i nie w roku 900. Należy się spodziewać, że ktoś, kto podjął tę decyzję — czy to był Mieszko, czy już jego ojciec — nie wypracował jej sam. Koncepcja, która zaowocowała chrztem Mieszka, a w dalszej kolejności fundamentalnymi wydarzeniami roku 1000, musiała obejmować nie tylko sferę polityki czy przemian społecznych, ale przede wszystkim sferę życia duchowego. Sztuka zaś jako jej przejaw, od czasów karolińskiego renovatio, bywała programowym składnikiem procesów politycznych. Możemy być pewni, że znaki i idee, jakie niesie ze sobą architektura wczesnopiastowska, są integralnym składnikiem owej szerokiej koncepcji leżącej u podstaw formowania się nowego państwa.
Architektura wczesnopiastowska jest najbardziej konkretnym, trójwymiarowym i wielowątkowym świadectwem tego, co dokonało się z górą 1000 lat temu. Dzieje się tak dlatego, iż wzniesienie katedry, palatium czy kaplicy musiało być inspirowane przez osobę, którą był sam princeps fundator. Fundacja taka musiała być jednak poprzedzona opracowaniem programu ideowego, a być może także zarysu formy budowli, która miała powstać. I chociaż warsztat budowlany pochodził z zewnątrz — pomysł powstawał tu, na miejscu. Tak więc u samego zarania związku Polski średniowiecznej ze sztuką leży fascynujący proces, łączący wolę i aspiracje panującego, jego możliwości finansowe i techniczne oraz wiedzę, doświadczenie i kontakty osób z jego bezpośredniego otoczenia — niewątpliwie cudzoziemców, którzy mieli wpływ na kształtowanie się owej koncepcji i na sprowadzenie muratorów mogących sprostać postawionemu zadaniu.
Posługując się metodami historii sztuki w badaniu architektury mamy zatem szansę dotarcia do informacji na temat idei i inspiracji artystycznych towarzyszących najwcześniejszym dziejom państwa. Te zaś potrafią rzucić światło na ludzi, którzy przeszczepiali je na dziewiczy dotąd grunt. Stąd też nie można ignorować architektury jako źródła wiedzy o epoce i pomijać milczeniem przekazu, jaki dociera do nas za pośrednictwem kamiennych reliktów.
Sztuka oparta na wartościach transcendentnych była uważana za jeden z obligatoryjnych sposobów porozumiewania się z Bogiem — dlatego w badaniach nad architekturą średniowieczną nie istnieje pojęcie kiczu, rozumianego jako produkt masowej konsumpcji, zaspokajający gusta pozbawione refleksji estetycznej. Dlatego też nawet budowla mała, choćby nie najlepiej wykonana technicznie i wzniesiona daleko od — jak się nam dziś wydaje — centrów życia politycznego i społecznego ma wartość, jeśli nie artystyczną, to jako ideowy element większej całości. Wg krautheimerowskiego pojęcia kopii, nie było istotne ani dokładne powtórzenie kształtu, ani powielenie wszystkich wymiarów, by jakąś budowlę uznać za odbicie innej 8. Czasem wystarczyło samo wezwanie, czasem inskrypcja odwołująca się do konkretnego zapisu w Biblii, a czasem powtórzenie układu elementów bądź modułu. Krautheimer mylił się w wielu poszczególnych przypadkach, lecz opisana przez niego zasada pozostaje nadal aktualna. Nie ma powodu sądzić, że architektura kamienna powstająca w Polsce mogła nie być objęta tą zasadą. Nie ma zatem powodu, by wstrzymywać się od daleko idących porównań, od poszukiwania mogących nas inspirować zjawisk, procesów i form w odległych rejonach, nie ma również powodu zawężać analitycznego spojrzenia jedynie do krajów naszych najbliższych sąsiadów.
Fałszywa wizja początków Polski — ugruntowana w latach sześćdziesiątych — teraz dopiero ulega zmianom, dzięki źródłom materialnym nieprzerwanie dostarczanym przez archeologię. I tak jak archeologiczne znaleziska z zakresu osadnictwa czy chronologii grodów zdają się zadawać kłam poglądowi o długim okresie formowania Civitas Schinesge — tak stopniowe poszerzanie materiału zabytkowego i porównawczego zwiększa nasze możliwości interpretacyjne. Pamiętać trzeba, że rozszerzenie tego materiału dokonało się nie tylko w Polsce, ale przede wszystkim na terenie całej niemal Europy. Badacze architektury polskiej mają dzisiaj większe pole obserwacji oraz dokonywania analiz typologicznych i formalnych. Zjawisko to ma zresztą charakter obustronny: nie tylko znamy więcej budowli, z którymi możemy porównywać polskie przykłady, ale równocześnie obserwując obcą architekturę i procesy zachodzące daleko stąd, możemy być mniej zaskoczeni i lepiej przygotowani do interpretacji nowych odkryć w kraju. Co zatem mówi nam architektura wczesnopiastowska?
Rozpocząć wypada od budzącego w ostatnich latach wiele kontrowersji i emocji zespołu na Ostrowie Lednickim. Przypomnę w skrócie: zespół ten składa się z osiowo sprzężonych dwóch budowli: centralnej na planie krzyża równoramiennego, z apsydą i kolistym obejściem między ramionami oraz podłużnej, na planie leżącego prostokąta, podzielonej wewnątrz na cztery pomieszczenia w układzie jednotraktowym. Towarzyszy im, usytuowany pierwotnie na sąsiednim wzgórzu, kościół niewielkich rozmiarów o niemal kwadratowej nawie i czworobocznym prezbiterium. Badania wykazały: po pierwsze, że zespół ten funkcjonował w trzech fazach, po drugie, że w każdej z nich forma budowli ulegała znaczącym zmianom, po trzecie — w najstarszej fazie wnętrze budowli centralnej było wyposażone w dwie zagłębione w posadzce struktury, integralnie związane z pierwotnym fundamentem, których rzut poziomy bezpośrednio nawiązuje do rzutu poziomego budynku 9. Wgłębne struktury zostały odczytane jako baseny chrzcielne 10. Pragnę podkreślić, że jak dotąd nie ma rozsądnej alternatywy dla takiej interpretacji, a jest ona punktem wyjścia do dalszych rozważań nad funkcją budowli na Ostrowie Lednickim. Jeśli bowiem są to baseny chrzcielne, to determinują one nie tylko funkcję całego zespołu w I fazie, ale również jego datowanie. W zagłębione w posadzce baseny chrzcielne wyposażano bowiem jedynie baptysteria i to w I tysiącleciu, zaś baptysterium jako osobny, autonomiczny budynek mógł być ściśle związany albo z katedrą, albo z episcopium. Taki układ elementów tworzy zespół biskupi o proweniencji śródziemnomorskiej, głęboko zakorzeniony w tradycji późnoantycznej. Wszystkie elementy takiego układu występują właśnie na Ostrowie Lednickim. Materiał porównawczy ukazuje dziesiątki podobnych zespołów rozsianych po całej Europie, Azji Mniejszej i północnej Afryce i nie są one już dzisiaj niczym nadzwyczajnym. Występują w wielkich metropoliach, w centrach średniej wielkości i w ośrodkach zupełnie prowincjonalnych. Bywają rozległe i wielkie, ale także całkiem małe i niepozorne. Miewają różne formy i różną dyspozycję, jednakże podstawowa zasada, wokół której zostały ukonstytuowane, pozostaje ta sama — od Kartaginy, Timgadu i Side, przez Florencję, Mediolan, Bergamo i Paryż, aż po Salonę, Zadar, Pridragę czy Vranje. Ta zasada, wymagająca współistnienia baptysterium,episcopium i kościoła biskupiego, ujawnia się w obecności trzech członów założenia lednickiego, a kluczem do jej odczytania jest autonomiczne baptysterium z urządzeniami chrzcielnymi. I nie ma tutaj znaczenia wielkość pobliskiego kościoła, ponieważ ocena jego funkcji na podstawie rozmiarów jest całkowitym nieporozumieniem, zwłaszcza w warunkach misyjnych. Informacją dla nas jest także wysoka klasa artystyczna samego baptysterium wynikająca z analizy formy całego zespołu i fakt istnienia dwóch, a nie tylko jednego basenu chrzcielnego. Wszystkie te dane, zestawione ze sobą, pozwalają nam domyślać się, że twórca programu ideowego i formalnego założenia lednickiego doskonale znał podobne przykłady na południu Europy, a najpewniej sam pochodził spoza Alp. Wykreował budowlę, która wewnątrz i na zewnątrz świadczyła wymownie, że dokonywało się w niej przyjęcie krzyża. Zaś fakt, iż baptysterium połączone było nie z katedrą, ale z budynkiem o charakterze rezydencjonalnym, świadczy, iż nie było ono przeznaczone dla szerszego grona ludzi, a misja, którą zapoczątkowywało, była dopiero w fazie wstępnej. Stąd też, z pełną świadomością, dla określenia kościoła jednonawowego nie używamy terminu katedra — nasuwającego skojarzenia z chrztem udzielanym regularnie większej ilości ludzi w ośrodku stanowiącym centrum określonej terytorialnie organizacji kościelnej — lecz nazywamy go kościołem biskupim pełniącym, zapewne w okresie pomiędzy kolejnymi świętami Wielkanocnymi, rolę kościoła grodowego. Wiele przesłanek skłania do przyjęcia tezy, iż było to baptysterium związane z osobą Jordana i chrztem Mieszka: uwarunkowane typologicznie datowanie basenów na okres przed rokiem 1000, umieszczenie takiego baptysterium nie w Poznaniu czy Gnieźnie, ale właśnie pomiędzy nimi, na wyspie połączonej z lądem dwoma monumentalnymi mostami, czy wreszcie przede wszystkim wyraz ideowy i ranga artystyczna budowli.
1. Ostrów Lednicki, topografia zespołu,
wg T. Węcławowicz, J. Wrzesiński
Trudności w zaakceptowaniu takiej inter pretacji dla Ostrowa Lednickiego leżą w sfe rze poza formalnej, pozastylowej i po za funkcjo nal nej. Leżą w miejscu, gdzie spotykamy się z przy zwy czajeniem do ugruntowanych poglądów i z ogra niczeniem do niewielu źródeł pisanych lub też z ich całkowitym brakiem.
Kiedy Z. Zakrzewski w roku 1935 po raz pierwszy postawił tezę, iż budowla lednicka składa się z palatium i kaplicy pałacowej 11— nie znał ani pełnego obrazu reliktów we wnętrzu części centralnej, ani jednonawowego kościoła stojącego kiedyś nieopodal, ani obecnie dostępnego materiału porównawczego. W interpretacji architektury posługiwał się bardziej intuicją niż analizą formalno-funkcjonalną. Jego teza była jednak prawdopodobna i jedynie możliwa do momentu odsłonięcia basenów, a więc uzys kania nowych informacji na temat przeznaczenia budowli centralnej w I fazie 12.
Pomijając jednak rozważania historyczne, jedno pozostanie niezmienne — południowe, subalpejskie wpływy, które oddziałały nie tylko na formę poszczególnych elementów, ale także na układ lednickich budowli.
Lednica zapoczątkowuje problem związany z serią zbliżonych budowli w Wielkopolsce i Małopolsce. Oprócz pierwotnej postaci Lednicy znamy również jej drugą, przekształconą fazę oraz zespoły w Gieczu i Przemyślu. Zdecydowanie odmienny w formie jest monumentalny budynek w książęcym zespole pałacowym na Wawelu, znany pod nazwą „sali o 24 słupach” i datowany obecnie na okres panowania Kazimierza Odnowiciela. Jako późniejsze pominąć należy palatium w Wiślicy, a jako całkowicie wyimaginowane — palatium w Płocku.
2a. Palatia wczesnopiastowskie: Giecz
2b. Palatia wczesnopiastowskie: Lednica - faza I
2c. Palatia wczesnopiastowskie: Lednica - faza II
2d. Palatia wczesnopiastowskie: Przemyśl
. W stosunkowo krótkim czasie od momentu wzniesienia budowle lednickie uległy daleko idącej przebudowie 13. Należy się domy ślać, iż zmiana formy architektonicznej podyk towana była zmianą funkcji i użytkownika. W obliczu wzniesienia monumentalnej bazyliki w Poznaniu oraz niewątpliwego rozszerzania zasięgu i zakresu misji możemy przypuszczać, że zespół na Lednicy zapewne stracił swą pierwotną funkcję i został przekształcony w okazałą, dwupoziomową, pokrytą różowym tynkiem rezydencję książęcą. Zmiana dyspozycji wnętrza obu części założenia, zredukowanie basenów chrzcielnych i rozbudowa wzwyż zdecydowanie zmieniły jej charakter, wpływając niewątpliwie na jej monumentalizację. Być może przebudowa ta była związana z wyda rzeniami roku 1000.
. Relikty odsłoniętego w latach pięćdziesiątych palatium w Gieczu zostały zinter pretowane przez odkrywców jako pozostałości budowli, która nigdy nie została wzniesiona. Jej fundację przypisano Mieszkowi II, a przerwanie bu dowy najazdowi Brzetysława 14. Badania weryfika cyjne na początku lat dziewięćdziesiątych potwierdziły, że budowa palatium nie przekroczyła wysokości trzech warstw kamieni w fundamencie, a w otoczeniu nie zaobser wowano żadnych śladów destruktu 15. Jednakże wyodrębnienie dwóch faz budowli na Lednicy pozwoliło poczynić w Gieczu nowe obserwacje. Otóż w rzucie poziomym założenie w Gieczu odpowiada dyspozycji przestrzennej Lednicy w pierwszej fazie. Zachodzi zatem sprzeczność pomiędzy dotychczasowym datowaniem budowli w Gieczu na lata trzydzieste XI wieku oraz przyjmowanym w monografii datowaniem Lednicy I na trzecią ćwierć wieku X. Jest bowiem niemożliwe, by w Gieczu niemal idealnie powtarzano dyspozycję Lednicy I, która w tym przypadku od około czterdziestu lat wyglądała już zupełnie inaczej. Obserwacja ta jest przesłanką do postawienia hipotezy, będącej odmiennym wariantem interpretacji związku tych dwóch zespołów. Być może to I faza Lednicy powtarza układ Giecza, a nie na odwrót. Być może pierwotnie zespół sprzężonych ze sobą osiowo budowli centralnej i podłużnej był planowany właśnie w Gieczu i z jakichś nieznanych powodów budowy tej zaniechano, przenosząc realizację projektu na Ostrów Lednicki. Przedstawiona hipoteza oparta jest na razie na kilku przesłankach pośrednich. Dzięki weryfikacyjnej analizie archeologicznej poszerzenie grodu gieckiego i rozpoczęcie wznoszenia budowli kamiennych datowane jest obecnie na 2. połowę X wieku. Ustalenie dokładnej relacji Giecz-Lednica wymagałoby datowania z dokładnością niemal do jednego dziesięciolecia — czego raczej nie należy się spodziewać. Stąd też jedyną pewną rzeczą, jaką jesteśmy w stanie stwierdzić, jest fakt identyczności układu pomieszczeń w budynku podłużnym założeń w Gieczu i w I fazie na Lednicy. Ponieważ, jak się wydaje, oba te zespoły mogą być zadatowane metodami archeologicznymi na ten sam przedział czasu — pozostaje na razie problemem otwartym: czy Giecz powtarza Lednicę, czy też Lednica kopiuje Giecz. Nadzieję na uzyskanie nowych danych stwarzają wciąż kontynuowane w Gieczu wykopaliska.
Zagadnieniem odrębnym jest geneza formalna układu obu założeń. Pomijając zarówno kwestię funkcji, jak i datowania — analiza samej formy tych dwóch budowli rezydencjonalnych doprowadza do wniosków sformułowanych już wcześniej w publikacjach K. Żurowskiej 16. Jednotraktowy układ wnętrz, z podziałem na kilka pomieszczeń niejednakowej wielkości, wywodzi się z form prowincjonalnych, późnorzymskich willi z wąskim korytarzem, znanych z terenów Galii, Brytanii, Germanii, a także prowincji nadadriatyckich. Ich formy, obok wielkich auli cesarskich, wpłynęły równolegle na ukształtowanie się postaci palatiów Europy środkowej w 2. połowie pierwszego tysiąclecia.
. Zupełnie inaczej trzeba w tym kontekście spojrzeć na palatium w Przemyślu, datowane obecnie mniej więcej na schyłek rządów Bolesława Chrobrego 17. Dzięki wykopaliskom z lat osiemdziesiątych wiemy, że elementem dominującym tego zespołu była duża, jednoprzestrzenna aula zajmująca 2/3 powierzchni całego budynku. O takim, odmiennym od dwóch poprzednich, podziale pomieszczeń zdecydować musiał inny impuls, wynikający być może z innych okoliczności.
. Zestawienie: Giecz, Lednica I, Lednica II i Przemyśl — ukazuje dwie różne koncepcje wnętrza, chociaż w budowlach, których kompozycja opiera się na tej samej zasadzie. Giecz i Lednica I, zapewne fundowane jeszcze przez Mieszka I, są zakorzenione w późnoantycznej tradycji rezydencji prowincjonalnych, przefiltrowanej przez architekturę wczesnego średniowiecza. Palatium w Przemyślu — z dużą aulą, będącą odległym echem wielkich auli karolińskich i ottońskich, nosi charakter zdecydowanie bardziej „cesarski”. Dwie linie genetyczne palatiów wczesno średnio wiecznych wpłynęły więc na ukształtowanie form wczesnopiastowskich budowli rezydencjonalnych 18.
. Badania prof. H. Kočki-Krenz na Ostrowie Tumskim w Poznaniu mają niezwykłą wagę, gdyż nie znamy dotychczas wczesnośredniowiecznej zabudowy rezydencjonalnej dwóch najważniejszych grodów polańskich: Poznania i Gniezna. Odsłonięte dotąd relikty nie pozwalają jeszcze na określenie szczegółowych zarysów budowli, jednakże już dziś, w pierwszym etapie badań terenowych, należy postawić pytanie: czy palatium, które wzniesiono na Ostrowie Tumskim było, podobnie jak Giecz i Lednica, założeniem jednoosiowym, czy też miało zupełnie inną postać. Gdyby odkrywane obecnie palatium istotnie miało oś północ-południe, a kaplica znajdowała się pod częścią wschodnią gotyckiego kościoła Panny Marii, otrzymalibyśmy kolejną ważną informację. Wszystkie trzy wielkopolskie zespoły: giecki, lednicki i poznański, mogą bowiem pochodzić z tego samego okresu czasu. Jeżeli jednak różnić się będą zdecydowanie pod względem formy, tworzy to przesłankę do przypuszczeń, że inspirowały je odmienne idee, związane z różnymi użytkownikami i pełnieniem odmiennych funkcji. To zaś mogłoby dodatkowo potwierdzać zróżnicowane funkcje i znaczenie naczelnych grodów w obrębie tego samego, tworzącego się państwa.
. Założeniem całkowicie odbiegającym w kształcie od poprzednich jest wielka prostokątna budowla (tzw. sala o 24 słupach) w północnym ciągu zabudowy Wzgórza Wawelskiego 19 (ryc. 7b, c). Jej fundamenty i niewielkie fragmenty części naziemnej wykonano z wtórnie wykorzystanych kamieni, obrabianych starannie w podłużne płyty. Przyziemie podzielone było na pięć wąskich naw czterema rzędami po sześć filarów. Przekrój filarów był prostokątny i należy sądzić, że dźwigały one sklepienia. Niestety, rekonstrukcja wyższego piętra tego budynku jest całkowicie hipotetyczna. Jak słusznie uznał Z. Pianowski, była to z pewnością reprezentacyjna aula pałacowa, której dyspozycja wewnętrzna nie przypomina żadnego wczesnośredniowiecznego budynku pałacowego 20. Istotnie, najniższa kondygnacja jest bardziej zbliżona do rzymskich pomieszczeń magazynowych, lub nawet bizantyńskich cystern. Warto także podkreślić, że jej wymiary: 28,5 m × 19,5 m stanowią proporcję jak 1:1,5, a więc 2 do 3, czyli zastosowano tu najdoskonalszy antyczny kontrapunkt zwany złotym podziałem. Zarówno proporcje wymiarów, jak i regularny rytm filarów składają się na doskonałą, harmonijną formę tej budowli. Świadczy to wyraźnie o aspiracjach jej fundatora oraz o poziomie i kwalifikacjach budowniczego.
Oprócz zagadnienia poznańskiego palatium należy także postawić, ostatnio poruszony w literaturze, problem baptysterium oraz ponownie przyjrzeć się najwcześniejszym reliktom katedry, widocznym w rezerwacie archeologicznym.
3a. Poznań, katedra: rekonstrukcja budowli czworokątnej („baptysterium”).
Wg Z. Kurnatowskiej
3b. Poznań, katedra: I faza katedry przedromańskiej.
Wg K. Józefowiczówny
Weryfikacyjna analiza dokumentacji ba dawczej z lat 50., uzupeł niona bieżącymi sonda żami, doprowadziła prof. Z. Kumatowską do wnios ku, iż relikty odsłonięte przez K. Józefowiczównę nie stanowią pierwszego murowanego budynku na tym miejscu 21. W rejonie nawy głównej istnieją, niewyinterpretowane w poprzednich badaniach, relikty fundamentów, które poprzedzają wznie sienie późniejszej bazyliki. Z tak drobiazgowo dokonaną analizą materiału dokumentacyjnego i zabytkowego nie ma dyskusji i wypada uznać słuszność tezy o wzniesieniu na Ostrowie Tumskim nieznanej dotychczas budowli czworokątnej. Dyskusyjne natomiast wydaje się określenie jej jako kwadratowej i związanie jej przeznaczenia z tak kontrowersyjnym elementem, jakim jest płaska misa z zaprawy tkwiąca wewnątrz tego założenia.
. Płasko-wklęsłe misy z zaprawy są przedmiotem długoletniej dyskusji, która jak dotąd nie przyniosła ostatecznego roz strzygnięcia 22. Kilka faktów pozostaje jednak niezmiennych. Przegląd materiału porównawczego wykazuje istnienie wielu takich mis na terenie Europy i nigdzie nie są one wiązane z liturgią chrztu św. Umiejscowienie największej z poznańskich mis na warstwie poprzedzającej budowę monumentalnej bazyliki jest całkowicie zrozumiałe, a jej lokalizacja pośrodku wznoszonego budynku jest optymalnym rozwiązaniem technicznym.
. Forma rzutu poziomego domniemanego baptysterium — kwadrat — określona została nieco na wyrost, gdyż nie ma śladów po ewentualnym murze południowym, równocześnie zaś włączenie w obrys tej budowli muru o osi pn-pd na linii łuku tęczowego transeptu bazyliki jest zabiegiem wymagającym weryfikacji z punktu widzenia precyzyjnej inwentaryzacji architektonicznej.
. Akceptując interpretację tych skromnych reliktów jako baptysterium, musimy jednak przyjąć określone konsekwencje takiej tezy. Przede wszystkim baptysterium nie jest budowlą samoistną i funkcjonującą sama dla siebie. Musi być ściśle sprzężone z kościołem. Gdzie jest zatem kościół, który musiał towarzyszyć baptysterium? Nie mogła nim być kaplica pałacowa wchodząca zapewne w obręb kurii książęcej 23.
. Jeżeli uznamy, że znów mamy tu do czynienia z zespołem składającym się z baptysterium i kościoła (którego jeszcze nie odnaleziono), jest to także układ o pochodzeniu południowym, zespół katedralny o genezie takiej samej jak Lednica.
. Przyjmując jednak koncepcję alternatywną, opartą na odrzuceniu baptyzmalnej funkcji misy — wiemy, że katedralną bazylikę w Poznaniu poprzedzała mniejsza budowla, zapewne czworokątna, i należy przypuszczać, że jest to pozostałość po pierwszym grodowym kościele poznańskim z czasów Jordana.
Osobnej weryfikacji należy poddać relikty murów odsłonięte przez K. Józefowi czównę 24. Wymagają one ponownej analizy architektonicznej. Jak dotąd, wynika z niej jedna istotna obserwacja. Dotyczy ona masywu zachodniego i interpretacji dwóch murów stanowiących jego wewnętrzną, wschodnią ścianę. Datowanie i chronologia względna tych murów została ustalona przez K. Józefowiczównę głównie na podstawie obecności wątku opus spicatum w licu wschodnim muru posadowionego bardziej na zachód. Dziś wiemy, że wątek ten występował co najmniej do XII, a nawet do XIII wieku. Co więcej, karolińsko-ottoński materiał porównawczy dowodzi, że masywy zachodnie w okresie od końca VIII do początku XI wieku były redukowane, a nie rozszerzane. Dotyczy to zarówno ogólnego procesu przemian w architekturze, jak i przebudowań poszczególnych budowli. K. Józefo wiczówna stała na stanowisku, iż w początkowej fazie masyw poznański był mniejszy, następnie zaś uległ rozbudowie. Dziś jesteśmy niemal całkowicie pewni, że było na odwrót.
W poznańskim grodzie stały więc kolejno na tym samym miejscu (licząc budowlę zidentyfikowaną ostatnio przez Z. Kumatowską) co najmniej trzy przedgotyckie kościoły, w tym dwa bazylikowe. Pomijając na razie kwestię precyzyjnego wydzielenia kolejnych faz, wiemy na pewno, że pod koniec X w. budowla ta była bazyliką z trójdzielnym masywem zachodnim, czworobocznymi filarami międzynawowymi i częścią wschodnią o nierozpoznanym do końca układzie. Formy te pozwalają widzieć w niej wyraźnie zaznaczone cechy architektury ottońskiej.
IV. KATEDRY ROKU TYSIĘCZNEGO
Badania prowadzone w ostatnich latach ujawniły pozostałości wczesnych budowli pod katedrami: wrocławską i krakowską. Co do pierwszej z nich, poza skonstatowaniem faktu ujawnienia reliktów potwierdzających diecezjalną rangę grodu od roku 1000 nic więcej, jak sądzę, nie można powiedzieć 25. Zbyt mało bowiem udało się odsłonić, by wyciągać daleko idące wnioski dotyczące formy przedromańskich kościołów. Jeszcze bardziej skomplikowana jest sytuacja na Wawelu. W chwili obecnej znamy dość dokładnie katedrę tzw. hermanowską i wiemy, że poprzedzała ją jakaś budowla, której zapewne apsydę północną udało się odkryć. Tę ostatnią z dużą ostrożnością archeolodzy datują na ok. połowę XI wieku 26. Gdzie zatem jest katedra z roku 1000? 27
Całkowitą niewiadomą, bez żadnej pewności dojścia do jakichkolwiek wniosków, jest pierwsza katedra w Gnieźnie. Plansze z wyrysowanymi kolejnymi fazami, jakie można oglądać w jej podziemiach, są niemal zupełną fikcją 28. Trzeba to powiedzieć jasno — nie znamy ani kościoła grodowego sprzed roku 1000, ani też formy kościoła, w którym złożono ciało św. Wojciecha, z takim trudem wydobywane zza ołtarza przez drużynę Brzetysława 29. Konieczna jest więc weryfikacja dostępnych danych i próba ponownego, krytycznego spojrzenia na odsłonięte relikty. Próby takie są podejmowane.
Oprócz podłużnych założeń rezydencjonalnych i kościołów bazylikowych wznoszono również kościoły centralne. Typologię tę rozpoczyna najbardziej rozwinięte i zarazem skomplikowane formalnie baptysterium — kaplica na Ostrowie Lednickim, którego formę określić można jako krzyż grecki zamknięty apsydą od wschodu, z ćwierćkolistymi w rzucie łukami obejścia i czterema podporami wewnątrz 30. W drugiej fazie kaplica ta została wyposażona w piętro ponad partią krzyżową. Za słuszne uznać należy przypuszczenie K. Jó zefowiczówny dotyczące nigdy nie wzniesionej rotundy w Gieczu. Zaskakująca szerokość fundamentu (3 m) sugeruje bowiem, że planowana budowla miała być rotundą niszową, z konchami wymodelowanymi w naziemnej części muru 31. Sam Wawel dostarcza nam kolejnych trzech przykładów rozwiązań architektury centralnej. Przede wszystkim jest to rotunda czteroapsydowa — tetrakonchos, w którym do centralnego walca przylegają krzyżowo usytuowane apsydy. Była ona pierwotnie dwupoziomowa, kondygnację dolną stanowiła częściowo zagłębiona w ziemi krypta. Ponadto od zachodu towarzyszył jej zredukowany masyw zachodni w typie akwizgrańskim, składający się z czworobocznej wieży na osi i kolistej wieżyczki z klatką schodową 32. W niewielkiej odległości od tetrakonchosu usytuowano rotundę dwuapsydową, w której do kolistej nawy przylegają dwie półkoliste apsydy, otwierające się naprzeciw siebie na tej samej osi. W zachodniej z nich wbudowano balkonową emporę wspartą na jednej kolumnie i dwóch filarach przyściennych 33. Przed północną elewacją katedry odsłonięte natomiast relikty rotundy jednoapsydowej, w której wnętrzu szeroki mur obudowuje wgłębną strukturę oblicowaną prostokątnymi płytami piaskowca o bardzo starannej obróbce 34. Ta ostatnia, jednoapsydowa rotunda znajduje swoje odpowiedniki formalne w kilku innych miejscach: w Krakowie na wzgórzu Lasoty (rotunda p.w. św. Benedykta) 35, w Przemyślu (rotunda w zespole pałacowym) 36, w Cieszynie (rotunda p.w. św. Mikołaja) 37, w Strzelinie (rotunda p.w. św. Gotarda?) 38 oraz w Łeknie 39.
4a. Budowle centralne: Ostrów Lednicki, rzut poziomy I fazy i rekonstrukcja bryły.
Wg zespołu K. Żurowskiej
4b. Budowle centralne: wawelski tetra konchos, rotunda NP. Marii, rzut poziomy i przekrój.
Wg K. Żurowskiej i T. Węcławowicza
Pierwszy okres adaptacji architektury kamiennej na ziemiach polskich przynosi zatem realizację zróżnicowanych typologicznie budowli centralnych, świadczących o wyjątkowym bogac twie w tym zakresie. Dziesięć wymienionych kościołów prezentuje aż pięć odmiennych typów, z których dwa nie znajdują bezpośrednich wzorów. Ani baptysterium-kaplica na Ostrowie Lednickim, ani wawelski tetrakonchos nie powtarzają dos łow nie form żadnej konkretnej budowli wczesno średniowiecznej, łącząc w sobie elementy i moty wy wielu z nich, zestawiając je w nowy, twórczy sposób. Lednica zespala koncentryczne motywy krzyża i koła z wydzielonym filarami przęsłem centralnym, a wszystko to w wysmakowanych proporcjach, zachowujących niemal klasyczną równowagę i harmonię, dorównującą mediolańskiej kaplicy S. Satiro. Krakowski tetrakonchos łączy typ południowego poli kon chosu z krzyżową dyspozycją aneksów (Avolsheim), karolińsko-ottońskim masywem zachodnim i kryptą wywodzącą się z tradycji pierwszej sztuki romańskiej. Rotunda dwuapsydowa na Wawelu ma tylko jeden odpowiednik, a jest nim dwuapsydowy kościół nr 6 w wielkomorawskich Mikulczycach, chociaż nie ma w nim śladów empory. Stosunkowo najwięcej analogii znajdują: hipotetyczna rotunda niszowa w Gieczu i rotundy jednoapsydowe. To, co zachowało się w Gieczu, nie upoważnia jednak do dalszych rozważań, czy rotunda ta była bliższa formalnie jednoprzestrzennym, niszowym rotundom wywodzącym się wprost ze wzorów antycznych, czy też wykazywać miała większe pokrewieństwo z realizacjami karolińskimi, jak rotunda w Würzburgu czy oktogon w Mettlach z galerią ponad niszami. Rotundy jednoapsydowe zaś są przedstawicielkami typu, którego pierwsze znane przykłady pojawiły się w Europie Środkowej (Państwo Wielkomorawskie, Hesja) w IX wieku i który towarzyszył akcji chrystianizacyjnej podejmowanej w krajach tego obszaru 40.
5a. Budowle centralne: kościół „B” rotunda dwuapsydowa. Wg S. Kozieła
5b. Budowle centralne: rotunda jednoapsydowa przed północną elewacją katedry na Wawelu.
Wg J. Firleta i Z. Pianowskiego
5c. Tzw. Budowla czworokątna na dziedzińcu arkadowym na Wawelu. Rekonstrukcja bryły
wg Z. Pianowskiego
Oprócz zagadnień związanych z rekon strukcją i precyzyjnym datowaniem każdej z wy mienionych budowli stawiają one ba da czom problemy, które wciąż pozostają otwarte. W zdecydowanej większości przypadków nie wiemy, jakie były ich pierwotne wezwania oraz jaką funkcję pełniły w tworzącej się sieci kościołów chrześcijańskich wczesnopiastowskiego państwa. Obecnie, jak się wydaje, poza uzasadnioną basenami baptyzmalną rolą Lednicy I funkcje pozostałych są dyskusyjne. Rotundy jedno apsydowe nie były kaplicami pałacowymi, a raczej kościołami grodowymi o charakterze misyjnym. Rotunda przemyska być może w jakiś specyficzny sposób łączyła oba te zadania, gdyż jako jedyna — sprzężona z budynkiem rezydencjonalnym — miała bezpośrednie wejście z terenu dziedzińca grodowego. Po osiemdziesięciu latach badań należy jeszcze raz rozważyć funkcję tetrakonchosu w szerokim kontekście wszystkich budowli wawelskich. Nieznana pozostaje rola rotundy dwuapsydowej, a rotunda przed północną elewacją katedry krakowskiej mogła być zarówno mauzoleum, jak i baptysterium.
Kolejnym problemem są relacje polsko-czeskie. Dotyczy on ewentualnego związku wawelskiego tetrakonchosu z praską ro tun dą p.w. św. Wita oraz pochodzenia polskich rotund jedno apsydowych od przykładów czeskich 41. Rekon strukcja wawel skie go tetrakonchosu obejmująca kryptę i masyw zachodni oraz kon cepcja prze strzen na i proporcje wykluczają właściwie moż li wość bliskiego związku budowli krakowskiej i praskiej. Należy także podkreślić, że rotunda p.w. św. Wita jest zabytkiem, którego badania nie były weryfikowane od kilkudziesięciu lat, a z trzech istniejących w literaturze jej rekonstrukcji — wersję J. Cibulki 42 odrzucono już dawno, wersja A. Merhautovej 43 jest równie kontro wer syjna, a wariant J. Pošmournego 44 zakłada, iż pierwotnie była to rotunda jednoapsydowa. Rotundy jednoapsydowe natomiast, niewątpliwie spokrewnione typologicznie, zdają się wywodzić z kolistych i oktogonalnych południowych baptysteriów, a ich drogi rozprzestrzeniania się w Europie są bardziej skomplikowane niż proste zależności czesko-polskie, czesko-węgierskie czy czesko-saskie. Warto podkreślić, że centralna architektura czeska w tym samym okresie to enigmatyczna rotunda p.w. św. Wita w Pradze, cztery rotundy jednoapsydowe (Levý Hradec, Budeč, Starý Plzenec, Řip) i krzyżowa (?) budowla na Wyszehradzie. Tak więc w zakresie architektury centralnej owe relacje pomiędzy państwami Piastów i Przemyślidów nie są ani tak pewne, ani tak oczywiste, jak wydawało się jeszcze niedawno.
6. Wawel, budowle przedromańskie i ro mańskie: a - rotunda jednoapsydowa przed północ ną elewacją katedry; b - ka tedra, tzw. her ma nowska; c - bazyli ka p.w. (?) św. Ge reo na; d - tzw. bu dow la czworokątna; e - tzw. sala o 24 słu pach; f - kaplica dobudowana do „sa li o 24 słupach”; g - wieża romańska, tzw. stołp; h - tetrakonchos p.w. N.P. Marii; i - rotun da dwuapsydowa, tzw. Ko ściół „B”; j - romań ski kościół p.w. św. Micha ła; k - ro mańska ro tun da jednoapsydo wa; l - romański ko ś ciół nad Smoczą ja mą; Wg Z. Pia nowskiego |
7a. Wawel: bazylika p.w. św. Gereona rzut poziomy. Wg Z. Pianowskiego |
7b. Wawel: tzw.sala o 24 słupach, rzut poziomy. Wg Z. Pianowskiego |
7c. Wawel: tzw. sala o 24 słupach, rekonstrukcja bryły. Wg Z. Pianowskiego |
Zespół reliktów przedromańskich budowli na Wawelu stanowi cały złożony kompleks zagadnień. W ciągu ostatnich dwudziestu lat badania archeologiczne poczyniły olbrzymie postępy ujawniając wiele nowych elementów. Niestety wiele z nich to jedynie fragmenty budowli, których nie sposób zrekonstruować. Niewątpliwie wśród rozpoznanych, najwcześ niejszych murowanych budowli Wawelu znalazły się trzy kościoły centralne (tetrakonchos, rotunda dwuapsydowa, rotunda jednoapsydowa przy katedrze), tzw. budowla czworokątna z korytarzem, fragmenty murów: nad Smoczą Jamą, w obrębie kościoła p.w. św. Michała i pod bazyliką p.w. św. Gereona (budowla krzyżowa i filar). Drugi etap zabudowy Wawelu łączy się z okresem panowania Kazimierza Odnowiciela i ze sprowadzeniem warsztatu operującego już nie wątkiem płytkowym (petit appareil alongé), lecz ciosem (moyen appareil) i wtórnie użytym materiałem rozbiórkowym. Zaliczyć do niego należy bazylikę p.w. św. Gereona, tak zwaną „salę o 24 słupach” oraz rotundę pod Basztą Sandomierską 45.
Pomimo tak wielu znanych już budowli, to, czego nie wiemy, stanowi pokaźną listę pytań. Nie znamy form pierwotnego, chrobrowskiego pala tium ani katedry z około roku 1000. Nie znamy lokalizacji i formy pałacu biskupiego, niewiadomą pozostają wezwania więk szo ści kościołów, a te, które są proponowane, mają charakter czysto spekulatywny. Dyskusyjne pozostają również przyjmowane przez badaczy funkcje po szcze gólnych założeń sakralnych. Jak dotąd nie ma także żadnego materialnego potwierdzenia czeskiej obecności na Wawelu.
Gród krakowski cechuje się dość dużą powierzchnią, bez uchwytnych podziałów wew nętrznych w 2. połowie X i w XI stuleciu. Na jednym wzgórzu, w obrębie tych samych umocnień znalazły obok siebie miejsce kuria książęca i kuria biskupia. Badania ostatnich lat wykazują, że aczkolwiek nieznana jest pierwotna forma kilku budowli, to intensywność zabudowy kamiennej była w tym miejscu wyjątkowa. Biorąc pod uwagę 1. połowę XI wieku, w świetle obecnego stanu badań — nie dorównuje jej żaden inny ośrodek piastowski. Trzeba też zaznaczyć, że do tej pory na grodzie praskim odsłonięte pozostałości jedynie trzech sakralnych budowli murowanych, funk cjo nujących w X i pierwszej połowie XI wieku.
VII. KOŚCIOŁY NIEKATEDRALNE: GIECZ I I II, KAŁDUS,
WAWEL — BAZYLIKA P.W. ŚW. GEREONA
. Lata 1997/99 przyniosły doniosłe odkrycia w Gieczu. W pierwszym etapie wznowiono badania nad kościołem p.w. św. Mikołaja, w osadzie otwartej poza grodem. Nowe wykopy pozwoliły na zweryfikowanie dawnych wykopalisk B. Kostrzewskiego 46 i stwierdzenie, że ten niewielki, prostokątny kościół, z przylegającym od wschodu czworobocznym prezbiterium zamkniętym półkolistą apsydą, miał zapewne aż trzy fazy architektoniczne. Pod zachowanymi do dziś murami kościoła datowanego na przełom XII i XIII wieku znajdują się starsze fundamenty również jednonawowego kościoła z apsydą i emporą zachodnią, pochodzące sprzed połowy XI stulecia. W dolnej części odsłoniętych fundamentów apsydy i południowego muru obwodowego widoczna jest także partia wykonana odmienną techniką i o nieco odmiennym przebiegu w części łuku. Przypuszczać można, iż są to pozostałości najwcześniejszej świątyni na tym miejscu 47.
Drugim niezwykle istotnym odkryciem jest odsłonięcie nieznanego dotąd podłużnego kościoła (ryc. 8b, c). Budowla ta znajdowała się w północnej części grodu i, jak udało się dotąd stwierdzić, miała co najmniej dwie fazy architektoniczne. Jednonawowy korpus długości 21 m zamknięty był półkolistą apsydą. We wnętrzu znajdował się wyniesiony ponad kryptą chór wschodni, dostępny szerokimi schodami na osi kościoła. Symetrycznie po obu stronach schodów, w murze ograniczającym chór od zachodu, znajdowały się dwa arkadowe zamknięte wejścia, które poprzez pięć schodów wiodły do wąskich korytarzy. Korytarze te, załamujące się pod kątem prostym, łączyły się na osi chóru, tworząc pod poziomem apsydy główną komorę krypty. Od zachodu natomiast kościół wyposażony był w monumentalny masyw, składający się z kwadratowej wieży na osi kościoła (połączonej w przyziemiu z nawą wąskim przejściem), flankowanej od północy i południa dwiema masywnymi, okrągłymi wieżami, w których wnętrzu mieściły się spiralne klatki schodowe. Jak się wydaje, budowę tego kościoła rozpoczęto stosując technikę płytkową. Wątek ten zachował się najlepiej w partii krypty i w dolnej części odsłoniętego północnego muru obwodowego. Górne partie murów wzniesiono jednak stosując wątek opus emplectum, z zewnętrznymi płaszczyznami wykonanymi z kamieni o nieregularnych kształtach, jednak starannie ociosywanych do lica. Pierwsza faza obejmowała jedynie jednonawowy korpus i partię wschodnią z chórem wyniesionym i kryptą. W fazie drugiej, w której albo dokończono rozpoczętą wcześniej inwestycję, albo ją odbudowano, dodano trójwieżowy masyw zachodni. Kolejnym etapem było dobudowanie do nawy od północy aneksu (lub aneksów) o nierozpoznanym jeszcze układzie. Być może dalsze badania pozwolą na uzupełnienie tego obrazu kolejnymi elementami i doprecyzowanie szczegółów, jednakże już dziś powiedzieć można, że początek budowy umieszczać można w 1. połowie wieku XI, zaś fazę drugą w 2. połowie tego stulecia.
Wschodnia krypta korytarzowa nosi cechy karolińskich krypt relikwiarzowych, z których największe podobieństwo wykazuje krypta kościoła Fraumünster w Zürichu-Lindenhof. Architektura ottońska zarzuciła ten model na rzecz krypt typu halowego. Przetrwał on jednak aż do 1. połowy XI stulecia w północnej Italii. Natomiast masyw zachodni jest niewątpliwie odbiciem karolińsko-ottońskich westwerków wywodzących się z zachodniej części kaplicy akwizgrańskiej.
8a. Kościoły niekatedralne: Kałdus.
Wg W. Chudziaka
8b. Kościoły niekatedralne: Giecz, grodzisko, faza I. Wg T. Krysztofiak, T. Rodzińskiej i T. Węcławowicza
8c. Kościoły niekatedralne: Giecz, grodzisko, faza II. Wg T. Krysztofiak, T. Rodzińskiej i T. Węcławowicza
. Na drugą ćwierć XI wieku zadatowano relikty trójapsydowego kościoła w Kaktusie 48 (ryc. 8a). Zarówno brak des truktu, jak i brak jakichkolwiek podziałów wewnętrznych, zachodniego zakończenia oraz jakiegokolwiek detalu skłoniły autora odkrycia do przypuszczenia, że ponownie mamy do czynienia z budowlą, która nigdy nie została wzniesiona do końca. Wydłużone proporcje na osi wschód-zachód, apsyda główna o rozmiarach zdecydowanie dominu jących nad niewielkimi bocznymi apsydkami to jedyne cechy formalne, jakie można zaobserwować na podstawie tak nikłych fragmentów. Wydaje się jednak, że jak dotąd jest to najbardziej na północ wysunięte stanowisko z pozostałościami wczesno pias towskiej architektury monumentalnej.
. Warto zamknąć przegląd budowli doby pierwszych Piastów kościołem dokład nie przebadanym, który, podobnie jak wcześ niejsze przykłady, ogniskuje w sobie wiele prob lemów architektury młodego państwa. Wawelska bazylika p.w. św. Gereona 49 (ryc. 7a), której wzniesienie przypisuje się Kazimierzowi Odnowicielowi, pomimo wiel kości odpo wia dającej średnim budowlom zachodnim ma jednak niezwykle bogaty program architektoniczny. Trzynawowa bazylika z dwuprzęsłowym korpusem została od wschodu wyposażona w transept o przęsłach na planie stojących prostokątów. Do ramion transeptu, z których północne zakończone było emporą, otwierają się apsydy boczne z ustawionymi w nich mensami ołtarzowymi. Na osi od wschodu znajduje się dwu po zio mowe, prostokątne, wydłużone prezbiterium, również zamknięte apsydą. Halowa krypta podzielona została na trzy nawy dwiema parami kolumn. Zakończenie zachodnie stanowią dwie kwadratowe u podstaw wieże wtopione w zachodnie przęsła i narożniki korpusu. Górną kondygnację przestrzeni międzywieżowej zajmowała zapewne emporą. Rytm wewnętrznych i zewnętrznych podziałów wyznaczają opinające budowlę lizeny, natomiast ściany krypty artykułowane są półkolistymi niszami. Elementem szczególnie charakterystycznym są występujące w krypcie półkolumny umieszczone na pilastrach i wsparte na obiegającym całość cokole oraz bazy z motywem sznura. Architekturę uzupełnia wystrój rzeźbiarski, na który składa się zdobiony regularną plecionką kapitel koszowy — zapewne podemporowej kolumny z transeptu, pokryty mniej doskonałą plecionką trzon kolumny z krypty oraz odnaleziony w fundamencie gotyckim bardzo zniszczony antykizujący kapitel (zapewne także z krypty) z motywem narożnych wolut. Do detali rzeźbiarskich pochodzących z tego kościoła zalicza się również prostokątne płyty pokryte plecionką, aczkolwiek atrybucja ta jest hipotetyczna.
Bazylika, początkowo uznawana za I katedrę chrobrowską, następnie za kościół związany z benedyktynami, jest ostatnio określana jako kaplica pałacowa w zespole rezydencjonalnym Kazimierza Odnowiciela (obok tzw. sali o 24 słupach) 50 lub jako basilica minor w grupie katedralnej 51. Należy przypuszczać, że funkcja tej budowli jeszcze długo nie zostanie ostatecznie i przekonująco rozstrzygnięta. Jednakże kościół ten dowodzi, jak szybko architektura w Polsce pokonywała drogę adaptacji nowych form i jak wysokie ambicje mieli fundatorzy, formułując tak rozwinięty i bogaty program formalny. Równocześnie, znów spotykamy tu wykazywaną też przez inne przykłady dwoistość — architektura o cechach stylowych ottońskich z przewagą saskich łączy się z kamieniarką, której motywy łatwiej związać z warsztatami południowymi niż zachodnimi.
PODSUMOWANIE
. Wraz z formą baptysterium lednickiego i jego dwoma basenami wkroczyła do sztuki polskiej tradycja śródziemnomorska, przetworzona przez kraje korzystające z dziedzictwa antycznego hic et nunc, podobnie jak formy późnoantycznych, prowincjonalnych willi stały się odległym źródłem dyspozycji przestrzennej części prostokątnych palatiów w Gieczu i na Lednicy. Południowe powiązania wykazują także kościoły centralne, gdyż wszystkie rotundy jednoapsydowe w Europie Środkowej, nie wyłączając czeskich, wywodzą się z formy i idei kolistych lub oktogonalnych baptysteriów północnowłoskich i nadadriatyckich. Ich pojawienie się łączyć należy z działalnością misyjną (bez względu na to, czy będą to Czechy, Węgry, Polska czy Saksonia) i należy całkowicie odrzucić ich funkcję jako kaplic pałacowych. Ściśle z południem, a konkretnie z Italią wiąże się wschodnia część kościoła w Gieczu, z wyniesionym chórem i korytarzową kryptą relikwiarzową. Nawet jeśli odrzucimy koncepcję zespołu episkopalnego na Lednicy, pozostaje także problem rotundy — autonomicznego baptysterium przy katedrze krakowskiej, co pozwala nam domyślać się podobnego zespołu na Wawelu i co również jest ideą południową. Dodajmy do tego złoty podział auli Kazimierza Odnowiciela i cechy kamieniarki wawelskiej, a otrzymamy pokaźny zestaw przesłanek świadczących o tym, iż w początkowym okresie formowania się państwa i jego chrystianizacji niemałą rolę odgrywać musieli ludzie pochodzący być może zza Alp lub z regionu subalpejskiego, którzy proces przeszczepiania nowej wiary związali z formami, do jakich przywykli we własnym środowisku.
Równocześnie wraz z bazylikowym kościołem na grodzie poznańskim, wyposażonym w monumentalny masyw zachodni, mocnym krokiem wkraczają formy architektury ottońskiej, silnie akcentujące idee władzy. Poprzez obecność wieży zachodniej z emporą fundator oznajmia bowiem, iż staje się gwarantem nowej religii, a jego władza, błogosławiona przez Boga, stawia go na równi z innymi chrześcijańskimi panującymi. Podobny wyraz mają: zredukowany masyw typu akwizgrańskiego przy wawelskim tetrakonchosie i trójwieżowy masyw kościoła w Gieczu. Liturgia laudes regiae, jaka zazwyczaj oprócz liturgii pasyjnej odbywała się w westwerkach wielkich zachodnich kościołów, pozwala się domyślać, że i wczesnopiastowskie masywy zachodnie były miejscem owej modlitwy wstawienniczej w intencji władcy i jego państwa. Czy zatem święci, których relikwie spoczywały niewątpliwie w bogato zdobionych, złotych relikwiarzach, być może w wawelskim tetrakonchosie, a z pewnością w gieckiej krypcie korytarzowej, byli szczególnymi orędownikami polańskich władców? Jacy to byli święci, skoro w ich siłę i moc wierzył ten, który do gieckiego kościoła dobudował niemal karoliński masyw zachodni? Dla jakich relikwii wybudowano tak szczególną oprawę — św. Brunona, Pięciu Braci Męczenników czy jeszcze kogoś innego? Ottońska jest także architektura bazyliki św. Gereona na Wawelu, z częścią zachodnią przekształconą w dwuwieżową fasadę, halową kryptą z czterema kolumnami i niszami w ścianach. Cesarski i ottoński charakter nosi również forma auli palatium w Przemyślu.
Zestawienie to pozwala wyciągnąć wniosek o współistnieniu dwóch równoległych nurtów kształtujących obraz architektury w Polsce od 2. połowy X do 1. poł. XI wieku. Nurt południowy i nurt zachodni wpływały na koncepcję i artystyczny wyraz całych grup lub poszczególnych budowli. Cztery z nich wykazują szczególnie dobitnie ową dwoistość motywów, które zespoliły się w nich tworząc niepowtarzalną jakość: są to wawelski tetrakonchos, palatium w Przemyślu, kościół z kryptą w Gieczu i bazylika p.w. św. Gereona. Zdają się one potwierdzać konieczność świadomego stosowania terminu: sztuka „wczesnopiastowska” na określenie dzieł omawianego okresu. Termin ten — wprowadzony przez L. Kalinowskiego — zachowuje swą aktualność i obrazuje złożoność inspiracji, składających się na panoramę najwcześniejszej polskiej architektury 52. Pozwala też uniknąć niebezpieczeństw związanych z klasyfikacją stylową zabytków o tak niejednolitym obliczu.
Obecność, i jak się wydaje duża siła, nurtu południowego pozwala z perspektywy tysiąca lat lepiej zrozumieć otoczenie, w jakim działał biskup misyjny i podłoże, na jakim wyrósł dokument znany jako Dagome iudex. Wydaje się także, że nurt zachodni — ottoński — zyskuje w miarę upływu czasu coraz większe pole, łączące się zapewne z aspiracjami Bolesława Chrobrego i ciężkim trudem Kazimierza Odnowiciela.
. Odrębnym zagadnieniem jest pytanie o relację sztuki wczesnopiastowskiej do dziedzictwa antycznego. Podział pojęcia tradycji w sztuce na obiektywną, wynikającą z obcowania i możliwości bezpośredniego wzorowania się na spuściźnie poprzedników oraz na subiektywną, polegającą na „przekazywaniu formalnej (stylowej), tematycznej (ikonograficznej) i treściowej (ikonologicznej) warstwy dzieła sztuki” ułatwia nieco spojrzenie na ten problem 53. Fakt, że ziemie piastowskie nigdy nie weszły w obręb żadnej rzymskiej prowincji — sprawia, że o tradycji obiektywnej nie może być mowy. Tradycja subiektywna zaś mogła być przekazywana w dwojaki sposób: w redakcji ottońskiej, przetwarzającej dziedzictwo karolińskie w duchu monumentalnych, kubicznych form oraz poprzez zróżnicowane nurty sztuki przedromańskiej i tzw. pierwszą sztukę romańską. W tym pierwszym przypadku dziedzictwo antyczne — jakim niewątpliwie jest np. architektoniczny typ bazyliki — docierało do nas za pośrednictwem na przykład Saksonii, która sama również nigdy nie stała się polem aktywności budowlanej Rzymian. W drugim natomiast formy, motywy i idee przenoszone są z obszarów, na których — pomimo zniszczeń — budowle antyczne w X wieku wciąż stały, co więcej, często funkcjonowały jako chrześcijańskie kościoły. Stąd też istnieje niewątpliwie różnica w stosunku obu nurtów sztuki wczesnopiastowskiej do spuścizny starożytnych. Nurt południowy interpretuje ją w sposób całkowicie odmienny, ale zarazem bardziej bezpośredni, dzięki niewątpliwemu udziałowi ludzi, którzy mogli osobiście zetknąć się z formami antycznymi. To właśnie dzięki tej szczególnej interpretacji antyku nurt południowy w ogóle jest czytelny w sztuce wczesnopiastowskiej.
. Na zakończenie problem, który musi budzić zastanowienie. W najwcześniejszej znanej architekturze piastowskiej nie ma śladów wpływów czeskich — ani w formie i układzie palatiów, ani w formach katedry poznańskiej, ani wbrew pozorom w kształtach większości budowli centralnych. Nie ma w Czechach prototypu wawelskiego tetrakonchosu, a pokrewieństwo pomiędzy nim a praską rotundą św. Wita jest po prostu ogólnym pokrewieństwem w ramach zbliżonego typu architektonicznego (o ile rekonstrukcję tej ostatniej można uznać za wiarygodną). Zaledwie trzy rotundy jednoapsydowe: w Levý Hradec, Budeč i Starý Plzenec, datowane na X wiek 54 i pięć lub sześć polskich, z metryką obejmującą okres do połowy XI wieku — wywodzą się ze wspólnego pnia, a związki między nimi wynikają zapewne ze stosowania tego samego modelu kościoła misyjnego. Nie ma w Czechach autonomicznych baptysteriów, a monumentalną katedrę praską wzniesiono dopiero w trzeciej ćwierci XI wieku. Nie ma w Czechach 2. połowy X wieku kościoła z masywem zachodnim na miarę katedry poznańskiej czy krypty w typie kościoła w Gieczu. I wreszcie kamienna zabudowa praskiego grodu, która — jak wynika z obecnego stanu badań — nie dorównuje ilością budowli murowanych Wawelowi jeszcze w 1. połowie XI stulecia. Tylko dwuapsydowy kościół B na Wawelu znajduje jedyną analogię w wielkomorawskiej rotundzie w Mikulczycach — z czego jednak nie wynika bezpośrednia zależność. Tak więc znany obecnie materiał zabytkowy wskazuje, że udział Czechów w chrystianizacji Polan nie przekładał się na ich widoczne zaangażowanie w kreowanie form architektury, gdyż nie mogli oni przeszczepiać do Wielkopolski i Małopolski tego, czego w samych Czechach jeszcze nie było. Polityczny akt poślubienia Dobrawy zaowocował bez wątpienia jej fundacją w Poznaniu — tej jednak jeszcze nie znamy. Wynika stąd, że Czechy jako obszar inspiracji artystycznych i ideowych raczej nie leżały w polu zainteresowania Piastów, którzy w poszukiwaniu swojej niezależności sięgali znacznie dalej na zachód i południe.
Odkrycia ostatnich lat i miesięcy pozwalają sądzić, że lista wczesnopiastowskich budowli może być uzupełniona jeszcze wieloma pozycjami. To, co już znamy, dowodzi, że pierwsze dziesięciolecia państwa Piastów to okres niezwykle ożywionej działalności budowlanej, wymagającej zarówno wykształconych inspiratorów, jak sporych nakładów i świetnej organizacji. Różnorodność prezentowanych form świadczy o czerpaniu z wielu źródeł i o swoistym łączeniu motywów pochodzących z różnych tradycji artystycznych. Nadto, nie było to ślepe naśladowanie cudzych dokonań, ale świadome kreowanie wątków i form oraz zestawianie ich w taki sposób, by pełniły określoną funkcję i spełniały rolę znaków nowego czasu.
1