John Lichfield/16.02.2007 10:17
Głos, który wstrząsnął światem
Edith Piaf to ikona Francji. Mówi się, że wraz z jej śmiercią odeszła francuska piosenka
Z dwunastu ulic zbiegających się przy Łuku Triumfalnym Avenue Macmahon jest prawdopodobnie najbardziej ponura i najrzadziej odwiedzana. Idąc jej prawą stroną nie znajdziemy nic, żadnej tablicy, żadnego znaku z informacją, że 71 lat temu w tym miejscu tworzyła się historia muzyki. Tu śpiewała Edith Piaf.
W październiku 1935 roku dwie drobne, zabiedzone kobiety w podartych spódnicach przyszły na róg Avenue Macmahon i Rue Troyon. Stanęły w miejscu, gdzie było wówczas wejście do metra, a dziś jest wyjazd z podziemnego garażu. Jedna z nich - o wzroście dziesięciolatki - zaczęła śpiewać. Jej głos był energiczny i natarczywy. Wydawał się zbyt mocny jak na tak drobne ciało. Druga z dziewcząt zbierała do wełnianego beretu pieniądze od przechodniów. Wkoło zgromadził się tłumek słuchaczy. Był wśród nich Louis Leplée, właściciel kabaretu na Champs Elysées.
Leplée zaprosił piosenkarkę - dwudziestoletnią Edith Gassion - na rozmowę do swojego klubu. Wkrótce dostała angaż. Zaczęła występować jako La Môme Piaf - "Wróbelek". W ten oto sposób znany kiedyś, a dziś niemal całkiem zapomniany właściciel kabaretu odkrył wielką Edith Piaf, uwielbianą na całym świecie, najsłynniejszą francuską piosenkarkę.
Jej głos, surowy i bogaty, namiętny i szorstki, tragiczny i radosny, uczynił z niej nieprzemijającą ikonę Francji. Stała się - jak berety, ciemny tytoń, miękki ser, żółte światła samochodów, czerwone wino i zapach palonej gumy w paryskim metrze - znakiem rozpoznawczym swego kraju. I choć niektóre z tych francuskich symboli dawno odeszły w zapomnienie, popularność Piaf trwa nieprzerwanie od wielu już lat, zarówno w kraju, jak i za granicą. (...)
|
|
|
|
Zgodnie ze znaną legendą wymyśloną przez nią samą, Piaf przyszła na świat dosłownie w rynsztoku. Tablica pamiątkowa na budynku przy Rue de Belleville głosi: "19 grudnia 1915 roku na schodach tego domu urodziła się w skrajnej nędzy Edith Piaf, której głos wstrząsnął całym światem". Zgodnie z aktem urodzenia faktycznym miejscem narodzin artystki był pobliski szpital. Piaf była córką ulicznego akrobaty i śpiewaczki. Matka - pół-Francuzka, pół-Algierka, porzuciła rodzinę. Początkowo dzieckiem zaopiekowała się algierska babcia, Aicha. Potem Edith wychowywała się w domu publicznym, u przyjaciela rodziny.
Przez kilka lat mieszkała na farmie w pobliżu Bernay w Normandii. Wtedy przypomniał sobie o niej ojciec, który potrzebował kogoś do zbierania pieniędzy podczas swych ulicznych występów. Szybko okazało się, że oboje mogliby zarobić więcej na śpiewie Edith niż na fikołkach Louisa. Wkrótce jednak piętnastoletnia Edith pokłóciła się z ojcem i zaczęła występować na własny rachunek. Pomagała jej przyjaciółka Simone, zwana "Momone", której zadaniem było zbieranie wśród przechodniów pieniędzy do beretu.
Mając 18 lat Edith urodziła córkę Marcelle i porzuciła uliczne życie. W wieku dwóch lat dziewczynka - która była jedynym dzieckiem artystki - zmarła na zapalenie opon mózgowych. Edith wróciła na ulicę. Wtedy właśnie dostrzegł ją Leplée. Sukces przyszedł błyskawicznie. W 1936 roku nagrała swój pierwszy singiel "Les momes de la cloche". Jeszcze przed wybuchem wojny, zmieniwszy nazwisko na Edith Piaf, stała się gwiazdą piosenki, teatru i filmu, znaną w całej Francji. Obracała się w towarzystwie francuskich elit intelektualnych. W czasie okupacji wykazała się odwagą, objeżdżając kraj wraz zespołem, w którego skład wchodzili muzycy pochodzenia żydowskiego.
Po wojnie Piaf miała krótkotrwały romans z pewnym młodym piosenkarzem, Yvesem Montandem, któremu pomogła rozwinąć skrzydła. Niedługo potem spotkała miłość swego życia - mistrza bokserskiego wagi średniej Marcela Cerdana. Jego śmierć w katastrofie samolotu w 1949 roku stała się początkiem alkoholowych i narkotykowych problemów piosenkarki, która nigdy do końca nie wyleczyła się z nałogów. Mimo to Piaf zdołała - gdzieś między miłosnymi przygodami, wypadkami samochodowymi i zapaściami na scenie - zapracować sobie na międzynarodowe uznanie.
Początkowo nie przypadła do gustu amerykańskiej publiczności. Dramatyczny styl, stonowana czarna suknia i brak jakichkolwiek błyskotek - wszystko to było zbyt mało sceniczne, za bardzo europejskie. W pewnym teatrze w Las Vegas poproszono ją, aby założyła cekiny i perły, przynajmniej na ostatni numer. Kiedy odmówiła, występ został odwołany.
Ostatecznie siła głosu i osobowość Edith Piaf zwyciężyły. Pod koniec lat 50. była już bardzo popularna w Stanach Zjednoczonych, zarówno jako piosenkarka studyjna, jak i koncertowa.
Potem były kolejne romanse, małżeństwa i ciągi alkoholowe. W dzisiejszych czasach Piaf byłaby ulubienicą tabloidów. W połowie lat 50. zainteresowała się jeszcze jednym młodym piosenkarzem, który stał się jej powiernikiem, sekretarzem i szoferem. Jemu także pomogła w karierze. Nazywał się Charles Aznavour. "Nikt tak bardzo nie kochał życia, jednocześnie niszcząc siebie fizycznie. Zależnie od swego widzimisię, potrafiła zwracać się do ludzi piskliwym głosikiem małej dziewczynki albo też władczym, pełnym złości tonem, w którym również celowała. Każdy się jej podporządkowywał. Świadomie stawaliśmy się więźniami jej siły" - wspominał Aznavour.
Piaf miesiącami nękała go, żeby zrobił sobie operację plastyczną nosa, który jej zdaniem był zbyt duży i zbyt brzydki jak na nos popularnego piosenkarza. Kiedy Aznavour wreszcie poddał się operacji i pokazał jej efekty gwieździe, ta stwierdziła: "Wolałam cię, gdy było jak poprzednio".
W roku 1960 zmęczona Piaf postanowiła przejść na emeryturę. W październiku tego samego roku dwóch młodych kompozytorów przekonało ją, aby wróciła na scenę. Początkowo nie chciała z nimi rozmawiać, nie potraktowała ich propozycji poważnie. "Kiedy zacząłem grać, jej nastawienie natychmiast się zmieniło. Kazała mi powtarzać utwór od nowa pięć, może sześć razy. Stwierdziła, że jest cudowny, wspaniały. Powstał specjalnie dla niej. To była cała ona. To miało być jej zmartwychwstanie" - wspominał jeden z twórców, Charles Dumont.
Piosenka nosiła tytuł "Je ne regrette rien". Narastające akordy i główny motyw, w którym znużenie i cynizm ustępują miłości, były wprost idealne dla Piaf. Nagranie odniosło międzynarodowy sukces w czasach, gdy Francuzi zdążyli poznać Johnny'ego Hallydaya, i gdy Beatlesi grywali już w liverpoolskim Cavern Club.
"Je ne regrette rien" pozostaje jedną z najbardziej znanych piosenek wszech czasów. Utwór był ostatnim wielkim przebojem artystki, a zarazem jej epitafium. Dzięki niemu gwiazda Edith Piaf znów na chwilę zabłysła. Trzy lata później piosenkarka zmarła. Miała 47 lat, choć wyglądała na 67. (...)
"Piaf jest jedną z niewielu osób uwielbianych przez mężczyzn i kobiety, przez młodych i starych - mówi Alain Goldman, producent filmu »La vie en rose« opartego na biografii artystki. - Jest w jej głosie coś, co fascynuje ludzi. Każdy może się z nią utożsamiać. Jej sława wykracza daleko poza granice Francji. Moim filmem interesowano się w wielu krajach. Chcieli go obejrzeć i Amerykanie, i Brytyjczycy, którzy często bywają całkowicie odporni na francuskie produkcje".
Jeden z jej przyjaciół, Jean Noli pisał: "Na Piaf skończyła się piosenka. Po niej był już tylko showbiznes". Po niej we Francji nie znalazła się już kobieta, która mogłaby kontynuować tradycję chanson française (tak jak żaden mężczyzna nie zdołał zastąpić Jacquesa Brela). Od początku lat 60. francuską muzykę popularną zdominowały imitacje amerykańskich i brytyjskich artystów rocka, popu i rapu. Mało też było takich piosenkarzy, którzy zdołaliby łączyć muzykę z bólem i radością życia, jak robiła to Edith Piaf. Było wielu znakomitych wykonawców, ale tylko wykonawców. Piaf grała główną rolę w musicalu własnego życia.
2