Kalu Rinpoche
Cztery
Podstawowe Medytacje
CZTERY
PODSTAWOWE MEDYTACJE
Nasze
możliwości praktykowania prostych i skutecznych nauk prowadzących
do wyzwolenia zależą od zrozumienia czterech prawd które rządzą
naszą egzystencją:
CENNYM LUDZKIM CIELE
NIETRWAŁOŚCI
KARMIE
CIERPIENIU
Tak samo jak nie możemy uprawiać kwiatów w suchej
ziemi, a tylko w dobrym gruncie, tak samo musimy posiadać właściwy
punkt widzenia Prawdy abyśmy mogli jej doświadczyć. Jest to tak,
jakbyśmy będąc tutaj chcieli gdzieś pójść. Nie możemy udać
się tam dopóki nie wiemy gdzie to jest.
Te myśli są
dla nas całkiem nowe i dlatego trzeba je dogłębnie przemyśleć i
to w ciągu dłuższych okresów czasu, a gdy to możliwe, po kilka
razy dziennie, zanim będą mogły stać się podstawą dla tego
wszystkiego o czym mówimy, myślimy i co czynimy.
Kiedy
rzeczywiście zrozumiemy te cztery fundamentalne medytacje, wówczas
rozwiną one nasze oświecenie i wolę do stania się w pełni
oświeconym Buddą dla dobra wszystkich istot. Kiedy zobaczymy
wszystko z tego właśnie punktu widzenia, będziemy wówczas
postępować zgodnie z naukami i nie będzie to dla nas niczym
trudnym. Staniemy się gotowi do długiej drogi, która jest przed
nami i będziemy w stanie usunąć przeszkody, jakie się pojawią.
O
CENNYM LUDZKIM CIELE
Ludzkie ciało, które dostarcza warunków dla pracy ku
wyzwoleniu nazywamy CENNYM LUDZKIM CIAŁEM
Prawdopodobnie nie
zastanawiamy się nad faktem, że w tym życiu staliśmy się
ludzkimi istotami, jednak Budda, który widzi miliony żywotów i
wszechświatów w przeszłości i przyszłości mówi, że urodzenie
się człowiekiem jest tak samo trudne jak dla jednookiego żółwia
morskiego przeciśnięcie głowy przez pierścień, który został
wrzucony gdzieś do oceanów tego świata.
Większość
umysłów przebywa w stanach egzystencji, których nie jesteśmy w
stanie postrzegać naszymi zmysłami. Nie mogą one praktykować nauk
Buddów i przez to nie są zdolne uczynić niczego dla wyzwolenia
siebie. Albo cierpią tak bardzo, że ból uniemożliwia myślenie o
czymkolwiek innym, albo też cieszą się tak bardzo, że nie
troszczą się o praktykę. Niektóre z nich myślą o zaspokajaniu
głodu i pragnienia, inne są tak opanowane przez zazdrość, że
ustawicznie zajmują się tym jak zdobyć to, co posiadają inni.
Zwierzęta nie są w stanie konstruktywnie pracować ze swoimi
umysłami i tylko w tym ludzkim życiu posiadamy zarówno dosyć
cierpienia, aby zainteresować się wyzwoleniem i jednocześnie, o
ile zaistnieją odpowiednie warunki, posiadamy możliwość
uwolnienia się z ciągłego koła odrodzeń, które są przyczyną
tak wielkiego cierpienia. Osiągamy nasze ludzkie ciało jako
rezultat pozytywnych działań dokonanych w poprzednich żywotach,
jednakże gdy używamy go dla czynienia dobra w jednym dniu, a zła w
innym, to jest ono dla nas bez korzyści przy śmierci. Wówczas,
jeżeli praktykowaliśmy głownie pozytywne działania, doświadczać
będziemy radosnych stanów umysłu jako rezultatu. Gdy
praktykowaliśmy im przeciwne, to w rezultacie tego będziemy
cierpieli. Zarówno dobro jak i zło są warunkami po wyczerpaniu się
których przechodzimy w inne stany egzystencji w zależności od tego
jakie skłonności znajdują się w umyśle. I tak w koło, od
narodzin do śmierci i od śmierci do narodzin. Ciało ludzkie, które
nie jest użyte do oświecenia dla dobra wszystkich istot można
porównać do glinianego garnka. Kiedy ten się rozbije, tj. gdy
umrzemy, to z naszego ciała nie ma już więcej żadnego pożytku. Z
drugiej strony, Cenne Ludzkie Ciało jest podobne do naczynia
wykonanego ze złota. Nawet rozbite posiada wielką wartość. Takie
ciało pomaga nam w osiągnięciu wyzwolenia.
Urodziliśmy
się podczas jednego z kilku krótkich okresów czasu w którym nauki
w pełni oświeconego Buddy są znane, a nasi Nauczyciele pragną nam
je przekazać. Dzięki temu posiadamy warunki do praktykowania. Nie
wiemy przez ile milionów żywotów na różnych poziomach
egzystencji będziemy musieli przejść zanim wszystkie konieczne
warunki dla Cennego Ludzkiego Ciała zostaną ponownie zebrane, więc
musimy użyć go właśnie teraz, gdyż szybko zbliża się ono do
końca.
O
NIETRWAŁOŚCI
Podobnie jak wszystko inne nasze Cenne Ludzkie Ciało nie
jest trwałe i to jest następną rzeczą której musimy być
nieustannie świadomi. Musimy uczyć się dostrzegać nietrwałość
wszystkiego. Poprzez to zrozumiemy, że musimy praktykować Nauki
właśnie teraz, że nie możemy czekać do jutra lub na inny dzień.
Jeśli będziemy utrzymywać taką postawę przez cały czas, wówczas
z tej świadomości wypływać będzie nasze działanie i unikniemy
przez to wiele cierpienia. Wszystko co robimy powodowani myślą o
trwałości rzeczy nie może skończyć się inaczej jak cierpieniem,
gdyż nic nie jest trwałe.
Kiedyś przebywaliśmy w
łonie matki, teraz rośniemy a wkrótce umrzemy. Myślimy zawsze, że
nie nastąpi to akurat teraz, tym niemniej wszystkie istoty wszędzie
muszą umrzeć, toteż nawet gdy jesteśmy młodzi nie wolno nam
myśleć, że mamy dosyć czasu, ponieważ nie mamy go nigdy. Możemy
umrzeć w każdej chwili, tak nagle jak świeczka zdmuchnięta przez
wiatr. Wszyscy znamy ludzi którzy umarli młodo. Gdzie wówczas
pójdziemy, nie wiemy, lecz małe są szanse na to byśmy znaleźli
się w którymś z tych rzadko spotykanych stanów egzystencji gdzie,
jak obecnie, mamy możliwość osiągnięcia wyzwolenia.
Musimy
również uczyć się dostrzegać nietrwałość we wszystkim wokół
nas. Gdy spojrzymy na rzekę z odległości to wydaje się nam
nieruchoma, ale gdy zbliżymy się zobaczymy że ani jedna kropla
wody nie pozostaje w tym samym miejscu. Wszystko powstaje i zanika.
To co zebrane zostaje rozproszone. To co zbudowane, rozpada się. Nie
wiemy nawet czy to co posiadamy przyniesie nam szczęście w tym
życiu, czy stanie się przyczyną zmartwienia. Oto ilustracja tego
punktu zaczerpnięta z jednej z nauk Buddy: Pewien mnich, uczeń
Buddy znalazł klejnot spełniający życzenia swego właściciela o
cokolwiek by on poprosił. Klejnot ten nie miał jednak specjalnej
wartości dla mnicha który wyrzekł się wszelkiej własności.
Dlatego zapytał on Buddę co ma z nim zrobić. Budda powiedział mu,
żeby dał go pewnemu królowi. Zarówno mnich jak i król
zastanawiali się nad tym bardzo jako że król już był bogaty a
mich nie potrzebował niczego. Kiedy król przyszedł zapytać Buddę
o powód, Budda powiedział: "Posiadasz więcej niż ktokolwiek
inny i dlatego ciągle lękasz się, że to stracisz. Toteż właśnie
ty potrzebujesz tego klejnotu bardziej niż ktokolwiek."
Jeśli
nauczymy się dostrzegać fakt że nic nie jest trwałe, jak wszystko
powstaje, zmienia się i przemija, wówczas zaczniemy stopniowo
rozumieć, że wszystko jest kombinacją różnych warunków które
raz skupiają się razem a innym razem rozdzielają się i nie
posiadają jakiejkolwiek własnej natury czy esencji. Rozumienie tego
jest właśnie drogą prowadzącą poza uwarunkowaną egzystencję.
Jeśli jednak umrzemy wraz ze złudzeniem o
rzeczywistości "Ja", wówczas nie będziemy mieć żadnego
wyboru i nasze wcześniejsze działania w pełni uwarunkują to co
wówczas nastąpi. Jest zatem rzeczą życiowo ważną, żeby zanim
umrzemy nauczyć się nauk mówiących nam o przyczynie i skutku,
czyli o KARMIE.
KARMA
Karmą nazywamy te niezmienne i całkowicie bezosobowe
prawa, które rządzą przyczyną i skutkiem. Wszystko zarówno
wewnątrz jak i na zewnątrz co nazywamy naszymi "jaźniami"
jest rezultatem czegoś co wydarzyło się wcześniej i stało się
przyczyną późniejszego skutku. Karma odnosi się również do
moralności. Doświadczamy nieprzyjemnych skutków niezdrowych
przyczyn, i przyjemnych skutków zdrowych przyczyn. Wszystko co
robimy, mówimy lub myślimy jest podobne do nasion, które
dojrzewają często przez wiele żywotów zanim warunki dla nich
zejdą się razem i w ten sposób zbierzemy z nich owoc. Trujące
nasiona rodzą trujący owoc, zdrowe nasiona rodzą zdrowy owoc.
Przyczyną tego że robimy rzeczy które prowadza do
nieprzyjemnych skutków i tego, ze nasz umysł jest z nimi związany
jest podstawowa nieznajomość natury umysłu. Czyni ona naszą
działalność podobną do wystrzeliwania strzał z łuku w mrok bez
możliwości widzenia tarczy. Z tej całkowitej niewiedzy, której
nie jesteśmy świadomi, powstaje nasze poczucie rozdwojenia na "Ja"
i coś o czym twierdzimy, że różni się od niego. Ten błędny,
dzielący rzeczywistość punkt widzenia prowadzi do sześciu trucizn
umysłu: nienawiści, pożądania, głupoty, a następnie gniewu i
zazdrości, chciwości i skąpstwa, dumy i egoizmu,. Te z kolei
wyrażają się w dziesięciu niezdrowych działaniach ciała, mowy i
umysłu, zabijaniu, kradzieży, seksualnym nadużyciu, kłamstwie,
obmawianiu, gadulstwie i szorstkiej mowie, zawiści, złej woli i
fałszywych poglądach. Te działania są złe, ponieważ prowadzą
do cierpienia. To czego nie życzymy sobie i naszym bliskim,
powinniśmy unikać aby nie czynić innym. Zamiast tego dobrze jest
czynić dziesięć pozytywnych działań będących przeciwieństwem
złych.
chronić życie innych istot
być hojnym na wszystkich poziomach
posiadać właściwą aktywność seksualną
mówić prawdę
mówić tylko wtedy gdy zachodzi tego konieczność
rozprzestrzeniać zgodę
mówić uprzejmie
być zadowolonym z własnego losu
posiadać współczucie dla wszystkich istot
posiadać wiarę w praktykę Nauk.
Z
umysłem musimy pracować. Gdy umysł jest rozgniewany nastąpi
szorstka mowa i agresywne działanie, a gdy umysł jest w dobrym
stanie, wtedy i cała reszta jest dobra.
To, co zawierają
nasze umysły obecnie i w chwili śmierci jest przyczyną wszelkiego
szczęścia lub cierpienia. I tak doświadczamy świata w różny
sposób w zależności od nastroju w jakim się znajdujemy. Jednego
dnia wszystko jest piękne ponieważ jesteśmy szczęśliwi, innego
dnia wszystko jest ciemne, dlatego, że znajdujemy się w złym
nastroju.
W ten sposób dojrzewają owoce naszych słów,
myśli i działań, a gdy umysł opuszcza ciało dzieje się to samo,
tylko teraz wzloty i upadki stają się o wiele mocniejsze. Ptak
wysoko w powietrzu nie rzuca wyraźnego cienia, ale kiedy usiądzie
na ziemi, cień jego jest wyraźnie widoczny. W identyczny sposób
manifestuje się nasza karma w chwili śmierci. Wówczas, ponieważ
nie dochodzą do nas żadne wrażenia od zmysłów, umysł rozpoczyna
projektowanie swojej własnej treści. Jeśli jest pełen dobrych
wrażeń, to doświadczamy tego samego co w przepiękny dzień i
następuje intensywna szczęśliwość, gdyż nie ma rozproszenia
spowodowanego ciałem. W tym stanie umysł "otwiera się" i
mówimy że 'jest teraz w innym świecie'. Trwa on w tym stanie tak
długo dopóki treść należąca do tego świata nie wyczerpie się
w nim zupełnie. Po tym okresie budzi się w nim jego obecnie
najmocniejsza skłonność i ta z kolei staje się przyczyną
następnych doświadczeń wprowadzając go w ten sposób w następną
sferę egzystencji. Toteż w zależności od tego, która z trucizn
umysłu przeważa odradzamy się stale od nowa w jednym z sześciu
światów. Trzy wyższe światy będące owocem dziesięciu zdrowych
działań są światami bogów, półbogów i ludzi. Trzy niższe
światy, owoc dziesięciu szkodliwych działań to piekło, oraz
światy zwierząt i duchów.
Jeśli po okresie
przejściowym powtórnie doświadczymy gniewu i nienawiści cierpimy
wówczas bardzo, i często przez wyjątkowo długie okresy czasu, w
ciągu których zawartość naszego umysłu wyczerpuje się, a
działania które dokonaliśmy względem innych, nieustannie kierują
się ku nam samym. Ta sytuacja jest tradycyjnie nazywana piekłem i
odczuwa się ją tak realnie jak nasze życie tutaj lub senny
koszmar.
Jeśli doświadczymy chciwości, pojawimy się
wówczas w świecie duchów, gdzie nasz ustawiczny głód i
pragnienie nie są nigdy zaspokojone.
Jeśli jesteśmy
wyjątkowo głupi to stajemy się zwierzętami.
Jeśli
czyniliśmy dobrze, ale kierując się egoistycznymi pobudkami
będziemy doświadczać wielkiej radości dopóki nasze dobre czyny,
myśli i słowa nie wyczerpią się. Jest to świat bogów.
Tylko
wówczas, gdy czynione przez nas dobro wypływa ze współczucia i
miłości dla innych jest ono dla nas naprawdę wyzwalające.
Jeśli
jesteśmy zawistni, wówczas zachłannie patrzymy na dobra innych,
pożądamy ich, jesteśmy rozdrażnieni i agresywni. W takim stanie
jesteśmy półbogami.
Stajemy się ludzkimi istotami, gdy
najmocniejsze jest pragnienie. Cenne Ludzkie Ciało uzyskujemy
wówczas, gdy mamy wielką zasługę.
Jeśli przyjrzymy się
uważnie temu co nas otacza i temu czego doświadczamy zobaczymy, że
my wszyscy tutaj żyjemy w każdym z tych sześciu światów właśnie
teraz. Pragnienia, egotyzm, zazdrość są nam dobrze znane. Często
gdy nie panujemy nad sobą wpadamy w trzy niższe światy z powodu
gniewu, chciwości i głupoty. Musimy zatem być nieustannie świadomi
faktu, że znajdujemy się w samym środku uwarunkowanej egzystencji
i posiadamy niewielką kontrolę nad tym, co się dzieje.
Nic
nie jest przypadkowe. Posiadamy wspólną karmę z tymi, których
lubimy lub nie lubimy, z tymi z którymi mamy wypadki, lub czyimi
dziećmi albo rodzicami jesteśmy. Ta karma, dobra lub zła, jest
przyczyną tego że mamy dobrą żonę, hałaśliwego sąsiada, czy
kochających rodziców. Jest ona owocem naszych wcześniejszych słów,
myśli i czynów, które obecnie dojrzewają. Nasze reakcje na te
wydarzenia będą z kolei w tym, lub innym życiu, kiedy odpowiednie
warunki się zgromadzą, przyczyną doświadczenia czegoś
przyjemnego, lub nieprzyjemnego. Zazwyczaj działania karmy są dla
nas trochę niejasne, gdyż jednocześnie zbieramy dobre i złe
skutki. Nasze działania są kierowane niewiedzą i dlatego
przeważnie pomieszane. Stąd może trudno zobaczyć jak te prawa
działają.
Większość z nas posiada jednak ich mgliste
zrozumienie. Wiemy o tym, że agresywni i gniewni ludzie mają często
wypadki, że chciwi i skąpi cierpią i stają się niewolnikami
swoich posiadłości. Znamy także uczucie wyrzutów sumienia z wielu
przypadków w codziennym życiu. Dopóki nie będziemy w stanie
widzieć bezpośrednio jak karma pracuje, musimy postarać się
zrozumieć, że skoro pracuje obecnie to musiała pracować w
przeszłości i że będzie także pracować w przyszłości. Jeśli
działamy rozumiejąc to, zaoszczędzimy sobie i innym nieskończonych
cierpień.
Wszystko posiada karmiczną przyczynę: to co
znamy lub czego nie znamy, gdzieśmy się urodzili, jak wyglądamy,
czy jesteśmy szczęśliwi lub smutni, każda choroba, nawet wszelkie
odcienie kolorów na ogonie koguta. Nasze obecne ciało jest
produktem wcześniejszej karmy i właśnie teraz stwarzamy jej
przyszłe skutki. Przyszłość zależy od teraz i jedynym sposobem
zatrzymania cierpienia jest powstrzymanie się od popełniania
dziesięciu splamionych działań, a zamiast tego praktykowanie
dziesięciu zdrowych działań.
Tak mało wiemy o
przyczynach wszystkiego że musimy być dobrzy dla wszystkich istot.
Wyzwalające Nauki podają nam całkiem proste wskazówki, których
skłonności w naszych umysłach musimy się wystrzegać. Skłonności
te są rezultatem egzystencji w których znajdowaliśmy się przed
tym życiem i są często mocnymi przyzwyczajeniami, które prowadzą
nas do cierpienia, jeśli nie jesteśmy wystarczająco ostrożni.
Jeśli często chorujemy, musimy pilnować się, by nie
zabijać nawet insektów.
Jeśli nie mamy nigdy czegoś dosyć,
musimy unikać brania tego czego nam nie dano.
Jeśli mamy
problemy z współmałżonkiem, musimy wystrzegać się niewłaściwych
zachowań seksualnych.
Jeżeli nikt nam nie wierzy, musimy
czynić wszystko, żeby unikać kłamania.
Gdy nikt nas nie
słucha, musimy wystrzegać się skłonności do bezmyślnego
gadulstwa.
Gdy jesteśmy bardzo samotni musimy pilnować się
by nie mówić źle o innych.
Gdy nigdy nie jesteśmy
zadowoleni z tego, co otrzymujemy, musimy usunąć zazdrość z
naszego umysłu. Gdy jesteśmy pogardliwie traktowani, to nie wolno
nam reagować uczuciem złej woli, a gdy jesteśmy głupi, to musimy
starać się ze wszystkich sił unikać złych poglądów.
Jeśli
chcemy osiągnąć naturę prawdy musimy zrozumieć, że dobro
prowadzi do dobra a zło do zła.
Tych całkiem prostych
sprawdzianów umysłu możemy wszyscy używać i być ich świadomi.
Możemy nawet znaleźć siłę do aktywnego czynienia dobra. Kiedy
zrozumiemy karmę, to będziemy czynili tylko dobrze. Zobaczymy Buddę
jako bardzo zdolnego lekarza, zrozumiemy święte nauki jako
lekarstwa a sześć trucizn umysłu jako choroby. Zrozumiemy, że nie
potrzeba nam trucizn, że nie czynią nas one szczęśliwymi, ale że
są przyczyną wszelkiego cierpienia. Ciągle od nowa stwarzają one
złą karmę i utrzymują nas w kole cierpienia. Musimy zatem
traktować je jak źle zachowujące się dzieci, które trzeba
nauczyć właściwego zachowania. Musimy je tak kontrolować, by nie
stać się ich niewolnikami.
Jest to trudne, ale nie ma
powodu do rozpaczy jeśli wyda się nam, że znajdujemy coraz więcej
zła w sobie samym. Pierwszym krokiem jest czynić dobrze. Próba ta
będzie podobna do małego płomienia, a błogosławieństwo Buddy do
wiatru, który roznieci go w wielki ogień.
Błogosławieństwo
umożliwi nam widzieć trochę więcej dobra, co znowu oczyści nasz
umysł tak, że będziemy w stanie widzieć jeszcze więcej. W ten
sposób otrzymujemy nowe błogosławieństwo i tak to już pójdzie
dalej. W końcu staniemy się tak oświeceni, że nie upadniemy
więcej, a przez to będziemy zdolni pomagać innym istotom. Będziemy
mogli uczyć innych tego, co robić, żeby uniknąć cierpienia i
pomagać im usunąć niewiedzę, przyczynę cierpienia.
O
CIERPIENIU
Cierpienie jest ostatnią z czterech fundamentalnych
prawd, których musimy być stale świadomi, żeby zbudować podstawę
dla doświadczania prawdy.
Musimy zrozumieć, że
cierpienie zawiera się we wszystkim co uwarunkowane, tak jak masło
w mleku. Musimy również zrozumieć, że największa radość,
jakiej moglibyśmy teraz doświadczyć i dla której jesteśmy w
stanie tak wiele zrobić, jest wątłym cieniem tej szczęśliwości
w jakiej oświecone istoty nieustannie przebywają. W końcu musimy
zacząć dostrzegać i uświadamiać sobie to cierpienie, którego
inni uwikłani w ten lub inny z sześciu światów muszą doznawać.
Jeśli uprzytomnimy sobie choć trochę to cierpienie,
jakie jest wszędzie, wówczas zrobimy wszystko aby postąpić tak
szybko i tak daleko na drodze Buddy, abyśmy rzeczywiście byli w
stanie uczynić coś dla zakończenia wszelkiego cierpienia u innych
istot i u siebie. Rozwiniemy kochającą uprzejmość i wielkie
współczucie, przez co będziemy już blisko naszego celu,
wszechwiedzącego, nieograniczenie współczującego stanu Buddy.
Pierwszym rodzajem cierpienia jest sama uwarunkowana
egzystencja. Tworzy ją pięć agregatów, z których obecnie się
składamy:
forma cielesna, odczuwanie, postrzeganie, skłonności
umysłu i świadomość. Ciąży ono ustawicznie na wszystkich
istotach, ale jego ciężar jest tak subtelny, że trudno go dostrzec
w naszej, na ogół pomieszanej sytuacji, szczególnie, gdy nie znamy
wolnego i nieuwarunkowanego stanu, prawdziwej natury naszego umysłu.
Budda powiedział, że wrażliwość nasza jest podobna
do czucia rąk, a cierpienie uwarunkowanej egzystencji jest podobne
do włosa leżącego na dłoni, który trudno odczuć. Istoty
oświecone są tak wrażliwe jak gałka oczna na której nawet mały
włosek sprawia ciągły ból.
Drugim rodzajem cierpienia
jest smutek z powodu przemijalności wszystkiego. Kiedy szczęście w
uwarunkowanym świecie kończy się, doświadczamy smutku.
Tak
długo dopóki nie uwolnimy umysłu od trucizn, będziemy wznosić
się i opadać wewnątrz sześciu światów. Dziś możemy czuć się
bardzo szczęśliwi, ponieważ wcześniejsza dobra karma dojrzewa,
ale gdy nie wykorzystamy tej możliwości w celu uwolnienia się od
iluzji to umierając możemy łatwo dostać się w inne, niższe
światy, gdy jakaś zła karma dojrzeje. Tak jak obecnie bogactwa
zawdzięczamy wcześniejszej hojności, a chciwość na pieniądze
doprowadzi nas do ubóstwa, tak samo przeżywać będziemy skutki
złych czynów dokonanych w tym, lub w innym z niepoliczalnych
wcześniejszych żywotów.
Nawet radość bogów kończy
się. Przez niezmierzone okresy czasu cieszą się oni wielkim
szczęściem. Bogowie bezforemni żyją nawet tak długo, że wydaje
im się, że są nieśmiertelni. Jednakże ponieważ działania,
które doprowadziły ich tutaj były dokonywane w złudzeniu "ego"
i bez współczucia, nie były dla nich wyzwalające, i kiedy ich
dobra karma się wyczerpie, ponownie wpadają oni w któryś z
niższych światów.
Trzecim rodzajem cierpienia jest
przygnębienie przejmujące i straszne, główny stan egzystencji
większości istot. Jest to rodzaj cierpienia które dobrze znamy z
naszego ludzkiego doświadczania, kiedy wszystko załamuje się wokół
nas, kiedy umierają ci, których kochamy, kiedy dotknięci jesteśmy
czymś bardzo bolesnym. W stanie egzystencji, gdzie nie posiadamy
trwałych ciał ten ból odczuwa się jeszcze mocniej.
Skutków
nienawiści i gniewu doświadczamy w tym co nazywamy piekielnymi
światami. Istnieją różne piekła w zależności od siły i
rodzaju umysłowej trucizny. To czego umysł doświadcza w tych
stanach doświadcza w wyniku swojego przywiązania do umysłowych
trucizn cierpiąc w granicach od siedzenia nago na śniegu do bólu
bycia spalonym na popiół co powtarza się stale od nowa.
Możemy
spędzić tutaj nieprawdopodobnie długie okresy czasu w ciągłym
cierpieniu. Budda i nasi święci lamowie mówią nam, że istoty
znajdujące się tutaj są tak liczne jak ziarnka kurzu pod stopami.
Tak liczni jak ziarnka piasku na brzegu są ci, którzy
stali się duchami od przeważającej w nich chciwości i skąpstwa.
Oni również cierpią straszliwie. Pragnienia ich skoncentrowały
się teraz wokół głodu i pragnienia a nie są oni w stanie znaleźć
niczego co by ich zaspokoiło. Stają się oni również źli, jedni
przeciwko drugim i cierpią bardzo z tego powodu. Cokolwiek by
znaleźli dla zaspokojenia swego głodu i pragnienia, to znika im to,
lub pali jak roztopiony metal. W takim świecie spędza się kilkaset
lat.
Jak cierpią zwierzęta możemy sami zobaczyć.
Większość z nich żyje na dnie mórz lub pod ziemią. Polują one
i na nie się poluje. Są wystraszone, głodne i chore. Wiele z nich
wykorzystuje się do pracy, są często maltretowane, albo brane na
pokarm, odzież lub ozdoby. Swój stan zawdzięczają głupocie. Nie
potrafią one znaleźć tego co prowadzi do szczęścia, nie wiedzą
co jest szkodliwe lub pożyteczne i przez to stale robią to co
prowadzi do cierpienia. W trzech wyższych światach osiągniętych
dzięki dziesięciu zdrowym działaniom znajduje się bez porównania
mniej istot niż w niższych światach.
Liczbę ich można
porównać do liczby gwiazd na nocnym niebie. One także znoszą
cierpienie. Tych spośród nich którzy wykorzystują swe możliwości
do znalezienia wyzwolenia jest tak niewiele jak gwiazd widocznych w
biały dzień.
Cierpienie bogów polega głównie na tym,
że muszą umrzeć lękają się oni tego bardzo, gdyż wiedzą, że
tylko coś gorszego może po tym nastąpić. Bogowie posiadający
formę umierają przez siedem dni i cierpią bardzo rozmyślając nad
tym, gdzie przyjdzie im się odrodzić. Bogowie bezforemni umierają
nagle, lecz i oni wpadają do któregoś z pięciu niższych światów
gdzie istnieje wiele cierpienia.
Największym cierpieniem
półbogów jest ich ciągła kłótliwość i zazdrość co czyni
ich życie pozbawionym radości. Walczą między sobą i z bogami, a
wynikłe stąd cierpienie prawie całkowicie przesłania im to czego
doświadczają w chwili śmierci. Są wówczas zwykle tak pełni
nienawiści i gniewu, że mają potem bardzo bolesne odrodzenie.
Ostatnim z wyższych światów jest nasz ludzki świat i
badając go możemy łatwo zobaczyć, że nie da się go porównać
ze stanem wyzwolenia, że jest nietrwały i pełen cierpienia. Do
głównych cierpień tutaj należą narodziny, starość, choroby i
śmierć. Przybyliśmy tu ze stanu przejściowego między naszym
ostatnim życiem a obecnym. Z powodu pragnienia i starej karmy
przyłączyliśmy się do jaja w łonie matki w momencie zapłodnienia
i kiedy zostaliśmy w ten sposób poczęci nastąpiło duże
cierpienie. Nasi Lamowie, którzy przechodzą przez te procesy w
pełnej świadomości mówią, że pobyt w łonie nie jest przyjemny
a samo urodzenie sprawia im wielki ból.
Ci z nas którzy
doświadczają starości słabną fizycznie i umysłowo. Męczą się
szybko i nie posiadają już tych zmysłowych przyjemności jak
dawniej. Stają się również bardziej podatni na choroby - nasze
trzecie cierpienie. Sprawia to ból a nasza wolność robienia tego,
co lubimy znika.
Choroby wywołują często lęk przed
śmiercią, a to nasze czwarte główne cierpienie jest bardzo
bolesne, jeśli nie mamy pojęcia co się wówczas dzieje lub co ma
się wydarzyć. Wszystkich i wszystko musimy wtedy opuścić, często
w warunkach fizycznego cierpienia.
W ciągu naszego życia
dotyka nas cierpienie z powodu oddzielenia od tego co lubimy i bycia
z tym czego nie lubimy, nie osiągania tego czego chcemy i
konieczności pilnowania tego co nagromadziliśmy. Większość ludzi
w świecie żyje biednie i źle, ale nawet gdy jesteśmy bogaci to
cierpią nasze umysły. W wielu miejscach trwają wojny, nawet wśród
rodzin często dochodzi do kłótni, wszystko jest niepewne. Obecnie
posiadamy trudne do osiągnięcia ludzkie ciało, świadomość
nietrwałości wszystkiego i konieczne zrozumienie, że musi być
wykorzystane właśnie teraz. Znamy działania prawa karmy,
zrozumienie niekończącego się cierpienia zawartego w całej
uwarunkowanej egzystencji i mamy powód żeby w końcu coś z tym
zrobić. Następnym krokiem jest prosić o pomoc tych, którzy przed
nami przebyli drogę prowadzącą do kresu cierpienia, i osiągnęli
poziom, z którego naprawdę są w stanie pomóc wszystkim istotom.
Uczynimy to przez wzięcie schronienia w Buddzie, Naukach i w tych
którzy nam je przekazują i są mistrzami zarówno życia jak i
śmierci, w naszych Świętych Lamach.
SCHRONIENIE
Jedyne schronienie które może nam pomóc istnieje poza
uwarunkowaną egzystencją. Przyjęcie takiego schronienia jest czymś
podobnym do posiadania gleby, na której małe nasiona naszego dobra
znajdą warunki dla szybkiego i pewnego rozwoju. Posiane dobro
zaowocuje z pożytkiem dla nas i dla wszystkich istot.
Weźmy
inny przykład: gdybyśmy przechodzili przez jakiś górzysty i pełen
dzikich zwierząt kraj w drodze do innego bardzo przyjemnego miejsca,
to byłoby wielką pomocą dla nas, gdyby ktoś pomógł nam uniknąć
niebezpieczeństw i doprowadził nas do celu. Tak właśnie czyni
Schronienie, ochraniając nas przed czynieniem tego co prowadzi do
cierpienia i ukazując nam drogi wyjścia poza nie. Jesteśmy jak
ślepcy, których schronienie prowadzi bezpiecznie.
Pierwszym
schronieniem jest dla nas Budda, w pełni oświecony i przebudzony ze
snu niewiedzy, oczyszczony z wszystkich zaciemnień. Pracuje on dla
dobra wszystkich, zna nasze myśli i uczy nas w taki sposób jaki
jest konieczny. Jego współczucie jest bezgraniczne. Skłaniamy się
przed Buddą z wielkim oddaniem.
Tysiące razy w tej
epoce świata, okresie rozciągającym się na niezliczoną ilość
lat, Budda przychodzi i naucza wśród ludzi. Naszym historycznym
Buddą jest Siddharta Gautama Siakjamuni, czwarty w tej epoce. Około
2500 lat temu ludzie byli gotowi do otrzymania nauk od w pełni
oświeconego Buddy. Siakjamuni przez wiele żywotów dzięki
pozytywnym działaniom i niezłomne dążenie do oświecenia dla
dobra wszystkich istot zgromadził tak wielką zasługę, że posiadł
w końcu wystarczającą mądrość i współczucie by stać się
Buddą. Opuścił stan niewypowiedzianej szczęśliwości w której
przebywał, znalazł parę odpowiednich rodziców i urodził się
wśród nas. Lata młodości i rozwoju przesłoniły w nim nasienie
doskonałego oświecenia które przyniósł w sobie, lecz w wieku
około trzydziestu lat, kiedy miał już ustabilizowaną sytuację
życiową, spotkał się z trzema rodzajami cierpienia: starością,
chorobą i śmiercią. To obudziło w nim wielkie współczucie dla
wszystkich żyjących i cierpiących istot. Zrozumiał, że musi
wyrzec się wszystkiego i udać się do miejsca, gdzie będzie mógł
znaleźć sposób na wydostanie się z uwarunkowanej egzystencji,
która tak długo wiąże wszystkie istoty z cierpieniem. Przez kilka
lat medytował nad naturą Prawdy. Pewnej nocy podczas pełni
księżyca w północno-indyjskim stanie Bihar, gdzie wszyscy
Buddowie, którzy zapoczątkowują nowy okres w którym święte
nauki są znane, osiągają pełne oświecenie, przedarł się przez
ostatnie zasłony niewiedzy, ujrzał rzeczy jakimi naprawdę są i
osiągnął w ten sposób ostateczne wyzwolenie. To co zobaczył
przekazał dalej poprzez trzy poziomy nauk, które są znane jako
Święte Nauki i które stanowią dla nas drugie Schronienie. W tych
naukach cztery podstawowe medytacje opisane powyżej są pierwszym
krokiem wspólnym dla wszystkich.
Nauki te są tym czego
potrzebuje nasz umysł w celu poznania samego siebie. Działanie tych
nauk na sześć trucizn umysłu podobne jest do działania lekarstwa
na choroby ciała. Dopiero gdy posiadamy całkowitą kontrolę nad
naszymi umysłami, możemy obejść się bez lekarstwa, lecz nie
wcześniej. Najpierw musimy przestudiować nauki, a gdy je poznamy
będziemy mogli rozwijać się przez praktykę aż osiągniemy pełne
oświecenie. Wiara umacnia się w nas w miarę tego jak nasza
praktyka ukazuje nam jasno ich prawdziwość. Jest to podobne do
człowieka, który rozpoczyna od małych rzeczy a kończy na wielkich
osiągnięciach.
Wspólnota Praktykujących, czyli ci
którzy stosują Nauki w życiu stanowi dla nas trzecie Schronienie.
Dzięki nim uczymy się zrozumienia dwóch poprzednich Schronień i
dlatego istnieje słuszny powód dla okazywania im wdzięczności.
W Buddyzmie Południowym, Małej drodze, przyjmujemy
potrójne schronienie dla siebie, ponieważ nie możemy już dłużej
tolerować własnego cierpienia.
W Buddyzmie Północnym,
Wielkiej Drodze, przyjmujemy Schronienie dla dobra wszystkich
czujących istot, gdyż nie jesteśmy w stanie myśleć tylko o swoim
własnym wyzwoleniu, gdy cierpią inne istoty. Tutaj także
przyjmujemy dodatkowe schronienie w Lamie, który jest emisariuszem
Buddy. Przekazuje on nam nauki i pomaga nam na naszej ścieżce.
Lamowie są znani pod nazwą Bodhisattwów, czyli "Oświeconych
i oczyszczonych". Ich umysły funkcjonują na tak wysokich
poziomach, że nie rodzą się wśród nas z jakiś karmicznych
powodów. Przemienili trucizny umysłu w mądrość i dlatego nie są
już więcej związani przez egzystencję w sześciu światach.
Lamowie rozróżniają dla siebie dziesięć poziomów bodhisattwy,
zgodnie z którymi manifestuje się ich promieniowanie. Żyją oni
tutaj ze względu na nas w ludzkich ciałach które możemy
postrzegać zmysłami nie jako ograniczone 'osoby', ale jako przejawy
współczucia którymi jest oświecenie samo w sobie. Miłość można
porównać do elektryczności, a Lamowie są tymi, których
'instalujemy' w naszych domach. Przykładami istot oświeconych na
najwyższych stopniach są Gyalwa Karmapa, Dalai Lama, Dudjom
Rinpoche, Sakya Pandita i inni wielcy Lamowie.
Jeśli
podążamy śladami tybetańskiej gałęzi Buddyzmu Północnego,
czyli Diamentową Drogą - wyjątkowo skutecznych, tajemnych metod i
nauk prowadzących do osiągnięcia stanu Buddy w tym życiu - to
musimy przyjąć również Schronienie w tak zwanych Trzech
Korzeniach. Są to Lama, nauczyciel podobny Buddzie. Jidam; Święta
Forma, moc niezwykle łatwo usuwająca złudzenie naszego 'ja' jako
czegoś oddzielonego od całości oraz Opiekunowie, strzegący Nauk.
Z tych korzeni powstają błogosławieństwa, duchowa moc i
aktywność, które są konieczne dla osiągnięcia szybkiego
postępu. O nich dowiemy się więcej trochę później. Schronienia
pomagają nam rozwijać się z poziomu na poziom, aż osiągniemy
zjednoczenie z naszym Lamą. Jesteśmy podobni do uczniów, kiedy
nauczyciel nauczy nas wszystkiego, wówczas umysł nasz staje się
jednym z umysłem nauczyciela.
Gdy mamy dwie szklanki
wody, jedną z brudną wodą, a drugą z czystą, to woda jako taka
jest taka sama w obu przypadkach. Również nasze umysły i umysł
Buddy są tym samym. My jednak posiadamy jeszcze niewiedzę i sześć
trucizn umysłu, podczas gdy on przemienił swój umysł w mądrość.
My widzimy wszędzie różnice, podczas gdy on widzi jedność.
Gdybyśmy nie posiadali już teraz natury Buddy, nic nie byłoby w
stanie nam pomóc. Żadne mycie nie uczyni kawałka węgla białym.
Praca z naszym umysłem podobna jest do usuwania brudu z diamentu.
Przyjęcie Schronienia oznacza praktykowanie. Przyjmujemy więc
codziennie z wielkim poświęceniem Schronienie, zanim sami nie
osiągniemy oświecenia i będziemy mogli stać się Schronieniem dla
innych.
Dla dobra wszystkich czujących istot czynimy
wszelkie dobro w celu szybkiego osiągnięcia stanu Buddy
Powyższy
tekst pochodzi z broszury wydanej w Krakowie w 1977 roku przez
Jednotę Braci Polskich w tłumaczeniu Władysława Czapnika.
Niektóre sformułowania i pisownia użyte w oryginalnym tekście
wyszły już z użycia i zostały zmienione.
Kalu
Rinpocze (1905 - 1989)
Głowa szkoły Szangpa Kagyu. Pierwsze nauki pobierał od
swojego ojca Karma Legsze Drajang, ucznia Lodro Taje, Mipama Rinpocze
i Dziamjang Cientse Łangpo. W wieku 15 lat udał się na 10 lat do
głównego klasztoru szkoły Karma Kagyu w Palpung na intensywne
studia. Podczas tego czasu skończył tradycyjne 3-letnie
odosobnienie. Pobierał nauki od 15 Karmapy i innych wielkich
nauczycie ruchu Rime. Od 26 roku życia przez kolejne 15 lat
praktykował jogiczne praktyki w górskich jaskiniach wschodniego
Tybetu. Po powrocie do Palpung otrzymał cały przekaz szkoły
Szangpa Kagyu od Drupon Norbu Dondrub. Został nauczycielem medytacji
16 Karmapy, który rozpoznał go jako emanację aktywnoci Dziamgona
Kongtrula Lodro Taje. Po agresji chińskiej na Tybet osiedlił się w
Sonadzie obok Dardżelingu. Od 1971 na życzenie 16 Karmapy jeździł
na Zachód zakładając orodki i budując stupy. Przez wielu uważany
za współczesnego Milarepę.