Faktura na zero złotych, fałszywe polecenie zapłaty - co zrobić?
Oszuści regularnie próbują nabrać klientów banków, firm telekomunikacyjnych czy energetycznych. Ale czasem trafiają się i autentyczne faktury na... zero złotych.
Te ostatnie rzeczywiście mogą nieźle zdziwić. Pan Andrzej rozwiązał umowę ze swoim teleoperatorem, a po kilku miesiącach znalazł od niego w skrzynce list. W środku list i faktura na zero złotych właśnie. Za co? Za usługi telekomunikacyjne. Nasz czytelnik zbaraniał. Jak to zapłacić? Ani w bankowości elektronicznej, ani na poczcie przelew za zero groszy nie przejdzie.
Rozwiązanie
jest jednak proste. Taki list ma charakter informacyjny. Ma
powiadomić klienta, że saldo jego rozliczeń jest zerowe i nie musi
nic więcej płacić. A fakt, że do listu dołączona jest także
faktura wynika z tego, że taka korespondencja generowana jest
automatycznie. Może się zdarzyć, że firmy telekomunikacyjne czy
energetyczne przyślą takie pismo. Na pewno zaś nie przyśle go
bank. - Klient może od nas dostać wyciąg z rachunku, gdzie
pojawiają się informacje o koncie, dostępnych środkach i
naliczanych opłatach. Wtedy jest informacja o konieczności
uregulowania zaległości. Ale bank nie wystawia faktury, bo na
usługi bankowe VAT-u nie ma - mówi Krzysztof Olszewski, rzecznik
prasowy mBanku.
Z
lewą fakturą na infolinię
Niestety,
bywają i poważniejsze problemy - faktury fałszywe. Mogą przyjść
i pocztą tradycyjną, i mailem. Wyglądają identycznie jak
prawdziwe. Różnią się jednym szczegółem - numerem konta, na
które klient ma przelać pieniądze. Oszuści podszywają się pod
banki, teleoperatorów, dostawców energii. Trzy lata temu w
Szczecinie działała grupa przestępców, która wyjmowała ze
skrzynek pocztowych faktury dla mieszkańców, skanowali je,
przerabiali na komputerze i wkładali do skrzynek z powrotem. Tyle że
już z wpisanym swoim numerem konta bankowego.
Tu
najważniejsza jest czujność. Najlepiej sprawdzić numer konta z
tym, na który do tej pory przesyłaliśmy pieniądze. To bardzo
istotne. Oszuści potrafili w ten sposób wyłudzić wielkie
pieniądze także od instytucji państwowych. Swego czasu w ten
sposób Metro Warszawskie wypłaciło pół miliona złotych
złodziejom, którzy podszyli się pod firmę sprzątającą
perony.
Jeśli nie spodziewaliśmy się żadnej faktury,
należy dokładnie ją przeczytać i dwa razy zastanowić się, czy
trzeba ją płacić. Albo po prostu zadzwonić do biura
obsługi klienta firmy, która rzekomo pismo przysłała. Firma
zweryfikuje wtedy, o jaki list chodzi i czy rzeczywiście go
wysłała.
Dekalog
internauty
Identyczny
numer oszuści stosują online. Na maile wysyłają faktury
elektroniczne, ale także ze zmienionym numerem konta. Ewentualnie
faktura jest wirusem, który potem wyłudza dane logowania ofiary do
banku. Tu obowiązkowo należy trzymać się kilku żelaznych
zasad.
Po pierwsze zawsze należy sprawdzić, z jakiego
dokładnie adresu pochodzi e-mail. Oszuści wykupują domeny bardzo
podobne do domen firm, pod które się podszywają. Jeśli chcą
wyłudzić pieniądze od klienta firmy "teleoperator.pl",
to wykupią domenę "teieoperator.pl". Różnica jest w
jednej literce - i zamiast l. Czasem oszuści potrafią podrobić też
prawdziwy adres e-mail - za pomocą metody tzw. spoofingu. Dla
pewności warto więc sprawdzić nagłówki danego e-maila.
W nim zawsze kryje się adres serwera, z jakiego wyszedł e-mail.
Jeśli jest inny niż adres samego maila, to mamy do czynienia z
oszustwem. Nie należy także pobierać
załączników od nieznanych adresów - zwykle właśnie tam kryje
się wirus.
A co zrobić, gdy nabierzemy się na fałszywą
fakturę - niezależnie, czy wirtualną, czy fizyczną? Wtedy
najważniejsza jest szybkość. - Gdy ktoś oszuka klienta lewą
fakturą, trzeba zgłosić się do banku i bank może przelew
zablokować. Ale kluczowym pytaniem jest, czy przestępcy uda się te
pieniądze wytransferować. W większości banków, jeśli klient
zleca przelew jednorazowy i nie jest to przelew wewnętrzny, to
pojawia się na liście operacji zaplanowanych. Dopóki nie wejdzie
on do sesji - odbywających się trzy razy dziennie - tę operację
można wycofać. Ale gdy pojawi się ona już w historii transakcji,
pieniądze wyszły z banku i będzie trudniej z ich odzyskaniem. U
nas ostatnia sesja odbywa się o godz. 15, więc gdy klient na
przykład o 15.05 zorientuje się, że padł ofiarą oszustwa, i tak
może skontaktować się z bankiem. Wtedy służby bezpieczeństwa
obu banków, których dotyczy transakcja, powinny się szybko
porozumieć i przelew zablokować - wyjaśnia Krzysztof Olszewski z
mBanku.
Jakub Wątor
11.05.2016