Wielcy ludzie w anegdotach
Ogółem
anegdot : 85
Kiedyś
pewien młody kompozytor zagrał Straussowi swoją nową balladę.
-
Wspaniała rzecz! - powiedział Strauss. - Tylko w niektórych
miejscach bardzo przypomina Mozarta.
- To nic nie szkodzi! -
dumnie odpowiedział autor. - Mozarta zawsze chętnie słuchają...
*****************
Isaac
Newton otrzymał za naukowe zasługi tytuł lorda. Przez 26 lat
nudził się na posiedzeniach izby lordów. Tylko raz poprosił o
głos, co wywołało sensację wśród obecnych.
- Panowie -
zwrócił się do zebranych - jeśli nie będą panowie mieć nic
przeciwko temu, to prosiłbym o zamknięcie okna. Bardzo wieje i boję
się, że się przeziębię.
Po czym Newton z godnością zajął
swoje miejsce.
*****************
Pewien
młody poeta przyniósł Voltaire'owi swoją odę pod tytułem "Do
potomnych". Voltaire przeczytał odę i powiedział:
-
Niezła. Ale myślę, że pod podany adres nie dojdzie.
*****************
Do
Balzaka przyszedł rzemieślnik i zażądał zapłaty za wykonaną
pracę. Balzac wyjaśnił, że nie ma teraz pieniędzy i poprosił
go, żeby przyszedł kiedy indziej. Rzemieślnik się zdenerwował i
zaczął krzyczeć:
- Kiedy przychodzę po pieniądze, to pana
nigdy nie ma w domu, a gdy nareszcie pana zastałem, to pan nie ma
pieniędzy!
- To zupełnie zrozumiałe - powiedział Balzac. -
Gdybym miał pieniądze, to bym nie siedział w domu.
*****************
W
obecności Picassa rozmawiano o współczesnej młodzieży.
-
To prawda - powiedział Picasso - że współczesna młodzież jest
okropna, ale najgorsze jest to, że my już do niej nie należymy.
*****************
Pewien
młodzieniec pytał Mozarta, jak się pisze symfonie.
- Jesteś
jeszcze za młody. Zacznij lepiej od ballad - odpowiedział
kompozytor.
- Ale przecież pan zaczął pisać symfonie, kiedy
nie miał jeszcze dziesięciu lat! - zaprotestował młodzieniec.
-
No, tak. Ale ja nikogo nie pytałem, jak to się robi.
Zapytano
raz Newtona, czy dużo czasu zajęło mu sformułowanie odkrytych
przez niego praw. Uczony odpowiedział:
- Odkryte przeze mnie
prawa są bardzo proste. Formułowałem je szybko, ale przedtem
bardzo długo myślałem.
*****************
David
Hume, który na starość bardzo przytył, płynął kiedyś statkiem
przez kanał La Manche z pewną damą. Zaczął się sztorm.
-
Na pewno zjedzą nas ryby - zażartował uczony.
- Ciekawe kogo
zjedzą najpierw: pana czy mnie? - spytała dama.
- Obżartuchy
rzucą się na mnie - odpowiedział Hume - ale smakosze będą wolały
panią.
*****************
Zapytano
raz angielskiego filozofa, Bertranda Russela, czy gotów byłby
umrzeć za swoje przekonania. Pomyślawszy chwilę, uczony
odpowiedział:
- Oczywiście, że nie! Mogę się w końcu
mylić.
*****************
Gdy
zapytano Russela, czy mógłby napisać historię ludzkiej głupoty,
ten odpowiedział:
- Oczywiście, że mógłbym. Ale ta
historia zanadto pokrywałaby się z historią powszechną.
*****************
Zapytano
raz Hemingwaya, co to jest szczęście.
- Szczęście - to
dobre zdrowie i słaba pamięć - odpowiedział pisarz.
*****************
Tristanowi
Bernardowi przedstawiono kiedyś drugorzędnego autora, który
pisywał biografie sławnych ludzi.
- Już od dawna mam zamiar
napisać o panu książkę - powiedział literat - a kiedy pan umrze,
napiszę pana biografię.
- Wiem o tym - westchnął sławny
humorysta - i dlatego chcę jeszcze długo żyć.
*****************
Tristan
Bernard jadł kiedyś obiad na Riwierze w jednej z najdroższych
restauracji. Kiedy kelner przyniósł mu rachunek, Bernard zapłacił
i kazał wezwać właściciela restauracji. Ten zjawił się
natychmiast. Bernard zapytał:
- Pan jest właścicielem tej
restauracji?
- Tak, ja.
- W takim razie niech pan mnie
mocno uściska, bo już nigdy mnie pan tu nie zobaczy.
*****************
W
1882 roku Oscar Wilde po raz pierwszy przyjechał do Stanów
Zjednoczonych. Celnik zapytał go, co przewozi przez granicę.
-
Nic, oprócz mojego talentu - odpowiedział pisarz.
*****************
Ktoś
zapytał Heinego, czym był zajęty przed obiadem.
-
Przeczytałem wiersz, który napisałem wczoraj, i w jednym miejscu
postawiłem przecinek.
- A po obiedzie?
- Przeczytałem
ten wiersz jeszcze raz i skreśliłem przecinek, bo okazał się
zbyteczny.
*****************
Ampére
był człowiekiem bardzo roztargnionym. Pewnego razu był z wizytą.
Gdy miał wychodzić, zaczął padać ulewny deszcz, więc gospodarz
zaproponował mu nocleg. Ampére się zgodził. Po kilku minutach
gospodarz poszedł sprawdzić, czy wszystko w porządku, ale nigdzie
nie mógł gościa znaleźć. Po pewnym czasie ktoś zadzwonił do
drzwi. Gospodarz otworzył drzwi i zobaczył Ampére'a.
- A
gdzież pan był?!
- W domu, po piżamę.
*****************
Alessandro
Volta był wielkim miłośnikiem kawy, którą pił zawsze bez cukru
i śmietanki. Kiedy go zapytano, dlaczego pije kawę w ten sposób,
odpowiedział:
- Jeżeli w filiżance nie ma mleka ani cukru,
to znaczy, że jest w niej więcej kawy...
*****************
Zapytany
pewnego razu, co sądzi o ludzkim wyobrażeniu Boga, Monteskiusz
odpowiedział:
- Gdyby trójkąty stworzyły sobie boga, miałby
na pewno trzy boki.
*****************
Wiedząc,
że Łomonosow jest chłopem z pochodzenia, pewien magnat zapytał:
- Niech pan mi powie, dzięki czemu ma pan wstęp na dwór
carski? Może ma pan sławnych przodków?
- Mnie przodkowie nie
obowiązują - odpowiedział Łomonosow. - Ja sam jestem sławnym
przodkiem.
*****************
Wystawa
obrazów Leona Chwistka nie cieszyła się powodzeniem i rzadko kto
ją zwiedzał. Pewnego razu podszedł do artysty jeden z jego
znajomych i powiedział:
- Byłem wczoraj na pana wystawie...
- Aaa, to pan był! - zawołał uradowany artysta.
*****************
Otto
Hahna zapytano kiedyś, co myśli o metafizyce.
- Metafizyka -
odpowiedział śmiejąc się uczony - to poszukiwanie czarnego kota w
ciemnym pokoju, w którym w ogóle nie ma kotów.
*****************
Jeszcze za życia Dedekinda w jednym z informatorów naukowych podano, że matematyk umarł 4 września 1899 roku. Dowiedziawszy się o tym, Dedekind napisał do wydawcy: "Jestem bardzo wdzięczny za pamięć o mnie. Proszę jednak łaskawie zwrócić uwagę na to, że data mojej śmierci została podana niezbyt precyzyjnie".
*****************
Karol
Darwin został kiedyś zaproszony na obiad. Przy stole jego sąsiadką
była piękna młoda dama.
- Panie Darwin - zwróciła się do
niego dama - pan twierdzi, że człowiek pochodzi od małpy. Czy to
mnie również dotyczy?
- Oczywiście - odpowiedział uczony -
lecz pani nie pochodzi od zwykłej małpy, ale od czarującej.
*****************
W
czasie jednego ze swoich wykładów David Hilbert powiedział:
-
Każdy człowiek ma pewien określony horyzont myślowy. Kiedy ten
się zwęża i staje się nieskończenie mały, zamienia się w
punkt. Wtedy człowiek mówi: "To jest mój punkt widzenia".
*****************
W
początkach naukowej kariery Alberta Einsteina pewien dziennikarz
spytał panią Einstein, co myśli o swoim mężu.
- Mój mąż
to geniusz! On umie robić absolutnie wszystko, z wyjątkiem
pieniędzy.
*****************
Zapytano
raz Stanisława Lentza, z czego prędzej by zrezygnował: z kobiet,
czy z wina. Artysta odpowiedział:
- To zależałoby od
rocznika wina. I rocznika kobiet.
*****************
Ktoś
zapytał Krzysztofa Lichtenberga, niemieckiego uczonego:
- Czy
mógłby mi pan wyjaśnić różnicę między czasem a wiecznością?
- Niestety, to niemożliwe. Wprawdzie ja mam dość czasu na
wyjaśnienie, ale panu nie starczyłoby wieczności na zrozumienie.
*****************
Po
jednym z odczytów Faradaya o indukcji elektromagnetycznej ówczesny
minister zapytał go:
- Cóż za praktyczne korzyści
przyniesie to pańskie odkrycie?
*****************
- Tego jeszcze nie wiem - odparł Faraday. - Ale mogę pana zapewnić, że wkrótce będzie pan z tego ściągał podatki.
*****************
Malarz
portrecista Stanisław Ignacy Witkiewicz zapytał raz klienta:
-
Czy podoba się panu pański portret?
- Jeśli mam być
szczery, to nie jest to arcydzieło sztuki.
- Ale pan również
nie jest arcydziełem natury! - zawołał oburzony artysta.
*****************
Profesor
Tschermak pyta studenta o kolor malachitu.
- Niebieski.
-
Niebieski, hm. No tak, niebieskawy, albo raczej
zielonkawoniebieskawy, a jeszcze lepiej zielonkawy. No, ostatecznie,
można powiedzieć - zielony.
*****************
Klara
Schumann, żona kompozytora Roberta Schumanna, dawała kiedyś na
dworze wiedeńskim koncert fortepianowy, na którym grała utwory
swojego męża. Po koncercie przedstawiono ją monarsze, który
zamienił z nią kilka zdań. Na zakończenie rozmowy monarcha przez
grzeczność zwrócił się też do jej męża:
- A pan? Czy
pan również jest muzykalny, panie Schumann?
*****************
Gounod wypisał na drzwiach swego domu: "Kto mnie odwiedzi, uczyni mi zaszczyt, kto mnie nie odwiedzi - zrobi mi przyjemność".
*****************
Pewien
młody kompozytor poprosił Bülowa o przejrzenie swojej kompozycji i
szczerą ocenę. Na to Bülow:
- A ja bym wolał, żebyśmy
nadal mogli zostać dobrymi przyjaciółmi.
*****************
Do
Rossiniego zgłosił się kiedyś pewien młodzieniec z dwoma grubymi
foliałami pod pachą i powiedział:
- Dyrektor orkiestry
obiecał zagrać jedną z moich dwóch symfonii. Chciałbym przegrać
je mistrzowi i dowiedzieć się, która jest lepsza.
Młodzieniec
zasiadł do fortepianu, a Rossini obok niego. Po kilkunastu taktach
Rossini wstaje, zamyka zeszyt i klepie twórcę po ramieniu:
-
Ta druga, chłopcze, ta druga!
*****************
Młody
malarz skarżył się Janowi Matejce:
- Maluję obraz dwa dni,
a potem czekam dwa lata, żeby go ktoś kupił.
Matejko się
uśmiechnął i powiedział:
- Młody przyjacielu, nie trzeba
się tak spieszyć. Jeśli będzie pan malować obraz dwa lata, to go
pan sprzeda w ciągu dwóch dni.
*****************
Kiedyś
Tomasz Mann odwiedził pewną szkołę. Nauczyciel przedstawił
pisarzowi najzdolniejszą uczennicę i poprosił go, aby zadał jej
jakieś pytanie.
- Jakich znasz sławnych pisarzy? - zapytał
Mann dziewczynkę.
- Homer, Szekspir, Balzac i pan, ale
zapomniałam pana nazwiska - odpowiedziała uczennica
*****************
Pewien
dramaturg zaprosił André Gide'a na premierę swojej sztuki. Po
drugim akcie André Gide zwrócił się do autora sztuki:
-
Teraz na dworze musi być ulewa.
- Dlaczego pan tak myśli? -
zapytał autor.
- Bo wszyscy zostają, żeby zobaczyć trzeci
akt - odpowiedział André Gide.
*****************
Kiedyś
jeden ze znajomych Marka Twaina zanudzał go opowieściami o swojej
bezsenności.
- Czy pan rozumie? Nic mi nie pomaga, absolutnie
nic.
- A nie próbował pan rozmawiać sam ze sobą? - zapytał
Twain.
*****************
W
Weimarze spotkali się na wąskiej ścieżce w parku Goethe i pewien
krytyk literacki. Zobaczywszy Goethego, krytyk warknął:
- Nie
ustępuję drogi durniom.
- A jak tak - odpowiedział Goethe i
zszedł na bok.
*****************
Pewnego
razu, kiedy Dumas wrócił z proszonego obiadu, jego syn zapytał:
-
No i jak tam, wesoło było?
- Bardzo - odpowiedział ojciec -
ale gdyby mnie tam nie było, to umarłbym z nudów.
*****************
Nie ma ludzi niewinnych - powiedział kiedyś kardynał Richelieu. - Jeżeli dasz mi sześć linijek napisanych przez najbardziej uczciwego człowieka, to i tak znajdę w nich przyczynę do powieszenia go.
*****************
Po
wyborach w 1951 roku Charles de Gaulle powiedział:
- Nie można
zjednoczyć narodu, który ma 365 gatunków sera.
*****************
Pewna
dama zwróciła się na wystawie obrazów do Jacka Malczewskiego:
-
Jakiego dziwnego satyra pana namalował. Pan chyba nigdy satyra nie
widział.
*****************
Wysiadając
z taksówki, Wojciech Kossak dał szoferowi dziesięć złotych
napiwku.
- Córka pana profesora dała mi wczoraj dwadzieścia
- mruknął szofer.
- Ona może, bo ma bogatego ojca. A ja
jestem sierota...
*****************
Młody
kompozytor Dymitr Szostakowicz przynosi swojemu profesorowi
Głazunowowi do oceny I Symfonię i nieśmiało mówi:
-
Chciałbym uprzedzić pana profesora, że temat trzeciej części
podobny jest trochę do Rimskiego-Korsakowa.
- No to chwała
Bogu, że w ogóle jest do czegoś podobny - odparł Głazunow
. *****************
Zapytano
Davida Hilberta o jednego z jego byłych uczniów.
- Ach, ten -
przypomniał sobie Hilbert. - Został poetą. Do matematyki nie miał
wyobraźni.
*****************
Louis
Armstrong został kiedyś zaproszony do Bernarda Showa. Kiedy gość
przyszedł, gospodarz powiedział:
- Proszę o wybaczenie, ale
nie mogę pana przyjąć, bo mam straszną migrenę.
- To może
coś panu zagram? - zaproponował Armstrong.
- Bardzo dziękuję,
ale wolę już swoją migrenę.
*****************
Filozof
Montaigne zauważył kiedyś:
- Wydaje się, że
najsprawiedliwiej na świecie rozdzielony jest rozum.
-
Dlaczego pan tak myśli? - zapytano go.
- Bo nikt się nie
skarży na brak rozumu - odpowiedział filozof.
*****************
Pewien
młody i bardzo pewny siebie tenor powiedział kiedyś Caruso:
-
Wczoraj w operze mój głos zabrzmiał we wszystkich zakątkach
teatru!
- Tak - odpowiedział Caruso - widziałem, jak
publiczność ustępowała mu miejsca.
*****************
Pewnego
razu słynny śpiewak Leo Slezak otrzymał telegraficznie taką
propozycję angażu:
"100 - stop - 1000 pozdrowień".
Odpowiedział na to również telegraficznie:
"1000
- stop - 100 pozdrowień".
*****************
Anton
Bruckner był bardzo nieśmiały i małomówny w towarzystwie kobiet.
Podczas kolacji posadzono przy nim jedną z wielbicielek jego
twórczości. Niestety, Bruckner zupełnie nie zwracał na nią
uwagi. W końcu dama wyszeptała:
- Na pana cześć, mistrzu,
włożyłam swoją najładniejszą suknię.
Na to Bruckner:
-
Jeśli o mnie chodzi, to mogła pani nic na siebie nie wkładać.
*****************
Max
Bruch pewnego razu zagrał Brahmsowi swój najnowszy utwór. Gdy
skończył, czekał w napięciu na opinię Brahmsa, który po chwili
milczenia powiedział:
- Powiedz no mi pan, skąd pan ma ten
piękny papier nutowy?
*****************
Pewien
milioner kupił od Turnera obraz. Wkrótce dowiedział się, że
obraz, za który zapłacił 100 funtów, Turner malował tylko dwie
godziny. Milioner się zdenerwował i wniósł do sądu sprawę o
oszustwo. Sędzia zapytał malarza:
- Niech pan powie, jak
długo pracował pan nad tym obrazem?
- Całe życie i dwie
godziny - odpowiedział Turner.
*****************
Pewnego
razu do Tomasza Manna przyszedł początkujący pisarz. Przeczytał
Mannowi kilka swoich utworów i poprosił go o ocenę.
-
Powinien pan dużo czytać - powiedział Tomasz Mann. - Czytać,
czytać, jak najwięcej czytać.
- Dlaczego?
- Jeśli pan
będzie dużo czytać, to nie będzie pan miał czasu na pisanie -
odpowiedział Mann.
*****************
Kiedyś,
w czasie rozmowy o osiągnięciach współczesnej techniki, Bernard
Show powiedział:
- Teraz, gdy już nauczyliśmy się latać w
powietrzu jak ptaki, pływać pod wodą jak ryby, brakuje nam tylko
jednego: nauczyć się żyć na ziemi jak ludzie.
*****************
Pewnego
razu przyjechał do Stanisława Wyspiańskiego bogaty bankier z
prośbą, by ten namalował jego portret. Artysta obejrzał bankiera
i powiedział:
- Nie widzę powodu.
*****************
Walter
Hieber miał zamiar podyktować coś sekretarce, ale ta była akurat
zajęta.
- Co pani pisze? - spytał Hieber.
- To dla
pana, profesorze.
- Ach, tak. To w takim razie kiedy indziej.
Nie będę przeszkadzał sam sobie.
*****************
Jan
Cybis przybył do Paryża i zapytał w hotelu, w którym chciał się
zatrzymać, w jakiej cenie są pokoje.
- Na pierwszym piętrze
50 franków, na drugim 35, a na trzecim 20.
- Dziękuję. Ten
hotel jest dla mnie za niski.
*****************
Zapytano
kiedyś Artura Rubinsteina, co było dla niego najtrudniejsze, kiedy
uczył się grać na fortepianie. Wirtuoz odpowiedział:
-
Opłata lekcji.
*****************
Jeden
ze znajomych Karola Szymanowskiego zwrócił się do niego z
pytaniem:
- Mistrzu, nie wydaje się panu, że to bardzo nudne
tak całe życie nic nie robić, tylko komponować?
- Tak, to
dosyć nudne - zgodził się kompozytor - ale jeszcze nudniej całe
życie nic nie robić, tylko słuchać tego, co ja skomponuję.
*****************
Kiedy
Degas był już znanym malarzem, do jego pracowni przyszedł jeden z
miłośników jego talentu. Nie zobaczywszy na ścianie ani jednego
obrazu mistrza, zapytał:
- Dlaczego nie powiesi pan na ścianie
którejś ze swoich prac?
- Mój przyjacielu - odpowiedział
Degas - nie stać mnie na kupno takich drogich obrazów.
*****************
Pewnego
razu Cézanne nocował w małym hoteliku. Na drugi dzień właściciel
hotelu zapytał:
- Jak się panu spało? Myślę, że niezbyt
dobrze, bo materac na pańskim łóżku jest dosyć twardy.
-
Ma pan rację - odpowiedział artysta - ale wstawałem w nocy parę
razy z łóżka, żeby trochę odpocząć.
*****************
Michał
Anioł przedstawił Cosimo Medici jako pięknego mężczyznę,
chociaż ten w rzeczywistości był garbaty.
- Kto będzie o
tym wiedział za 500 lat? - wytłumaczył zdumionym rodakom.
*****************
Pewien
bankier poprosił Verneta o jakiś rysunek. Malarz przez pięć minut
zrobił niewielki rysunek i powiedział:
- To będzie kosztować
1000 franków.
- Jak to, 1000 franków za rysunek, na który
stracił pan tylko pięć minut?!
- Tak - odpowiedział Vernet
- ale ja straciłem 30 lat życia, żeby nauczyć się robić takie
rysunki w ciągu pięciu minut.
*****************
Któregoś
wieczoru Bernard Show przyszedł do teatru trochę spóźniony, już
po rozpoczęciu spektaklu. Poproszono go, by skierował się do
swojej loży i cicho zajął miejsce.
- A co, widzowie już
śpią? - zapytał Show.
*****************
Kiedyś Lessing dostał paczkę, w której było opowiadanie pod tytułem "Dlaczego żyję?" i list, w którym początkujący autor prosił go o ocenę. Lessing przeczytał opowiadanie i odpowiedział: "Żyje pan tylko dlatego, że przysłał swoje opowiadanie pocztą, a nie przyniósł osobiście."
*****************
Pewnego
razu, kiedy Balzac jak zwykle przyszedł do wydawcy po zaliczkę,
zatrzymał go w drzwiach sekretarz i powiedział:
- Bardzo mi
przykro, panie Balzac, ale pan wydawca dzisiaj nie przyjmuje.
-
To nic - odpowiedział Balzac - najważniejsze, żeby dawał.
*****************
W
rozmowie z Heinem jedna z jego wielbicielek wykrzyknęła:
-
Oddam panu swoje myśli, duszę i serce!
- Chętnie przyjmę -
z uśmiechem odpowiedział poeta. - Maleńkie podarki wstyd odrzucać.
*****************
Aleksander
Głazunow zawsze bardzo taktownie odnosił się do początkujących
kompozytorów. Tylko raz nie wytrzymał i powiedział pewnemu
młodzieńcowi:
- Łaskawy panie, odniosłem wrażenie, jakoby
dano panu do wyboru: komponować muzykę albo iść na szubienicę.
*****************
Dyrygent
Leopold Stokowski powiedział po jednym z koncertów:
- Ta
orkiestra dokonała cudu! Utwór, w nieśmiertelność którego
głęboko wierzyłem, unicestwiła w półtorej godziny.
*****************
Pewnego
razu do gabinetu Mikołaja Beketowa wbiegł służący i zawołał:
- Mikołaju Mikołajewiczu! W pana bibliotece są złodzieje!
Uczony oderwał się od obliczeń i spokojnie zapytał:
-
A co czytają?
*****************
Brahms
bywał bardzo złośliwy. Będąc kiedyś na przyjęciu, cały
wieczór docinał wszystkim obecnym. Żegnając się z panią domu,
powiedział:
- Do widzenia, droga pani! Jeżeli zapomniałem
kogoś z obecnych tu obrazić, to proszę o wybaczenie.
*****************
Ktoś
spytał Schönberga, jak mu idzie praca pedagogiczna w zakresie
kompozycji.
- Znakomicie - odpowiedział. - Znowu udało mi się
zniechęcić do komponowania jednego ucznia.
*****************
Dalton
przewodniczył kiedyś zebraniu naukowemu. Ktoś czytał mało
interesującą pracę. Kiedy prelegent skończył, Dalton jako
przewodniczący podsumował:
- A więc panowie, pozwolę sobie
stwierdzić, że ten wykład był na pewno bardzo interesujący dla
tych, których mógł zaciekawić.
*****************
Pewnego
dnia pewna młoda dziennikarka robiła wywiad z Czesławem Miłoszem.
Miała wielkie oczy, w których, niestety, widać było wyraźną
tesknotę za rozumem i zadała Mistrzowi takie pytanie :
- Co
Pan sądzi o przemijaniu ?
Na to Miłosz skulił się w swoim
fotelu, zastanowił chwilę, potem szybko się wyprostował i
odpowiedział :
- Jestem przeciw.
*****************