https://natemat.pl/249701,spowiedz-zlodzieja-dlaczego-zlodziej-kradnie-opowiada-jakie-ma-metody
"Okradłem 50-60 mieszkań. Z każdego z nich miałem średnią krajową". Złodziej o życiu zanim go złapali
Złodziej zdradza kulisy swojego fachu. Siedzi w więzieniu. Jego wyrok skończy się za pięć lat. • Zrzut ekranu z YouTube.com / 7 metrów pod ziemią
Zastanawialiście się kiedyś, jak działa złodziej? W sieci pełno jest ostrzeżeń policji, czego nie robić lub co robić, żeby uniknąć kradzieży. Ale nigdy o złodziejskim fachu tak otwarcie nie opowiadał żaden złodziej. Jak otworzyć okno? Śrubokrętem. A gdzie chowamy najcenniejsze przedmioty? Złodziej prawdę wam powie...
Dlaczego
zostałeś złodziejem?
Potrzebowałem pieniędzy na narkotyki. Moimi
"poczynaniami" kierował gdzieś tam nałóg. Żeby
mieć na narkotyki, a nie są to tanie rzeczy, zacząłem kraść, bo
nie idzie w parze chodzić do pracy i brać narkotyki.
Jak
to się zaczęło?
Pamiętam,
że to była jakaś kradzież w sklepie. Telefon czy coś takiego.
Później
włamywałeś się do domów?
Tak,
zdarzało się. Kradzieże sklepowe, a potem mieszkania. Do domów
jednorodzinnych nie, bo to było za wysokie wyzwanie dla mnie.
W
jaki sposób dostawałeś się do mieszkań – przez drzwi, przez
okno?
I
tak, i tak. Przez drzwi wtedy, kiedy ktoś zostawił je otwarte lub
zostawiał w nich klucze. Przez okna natomiast wtedy, kiedy były
niskie piętra, albo stało rusztowanie przy bloku, po którym można
było wejść.
I
nikt nie zwracał uwagi na to, że obcy, nieznajomy człowiek chodzi
po rusztowaniu?
Nie,
wystarczyło tylko założyć zieloną kamizelkę i człowiek stawał
się robotnikiem.
No
dobrze, znajdujesz się na rusztowaniu, jest okno. Jak dostać się
do środka?
Śrubokrętem.
Plastikowe okna wystarczy mocniej pchnąć albo podważyć
śrubokrętem. Nie jest to mocno skomplikowane.
To
takie proste?
Tak,
mnie nikt nie uczył tego, sam wpadłem na ten pomysł. Nie trzeba
być jakimś specjalistą.
Ile
czasu potrzebowałeś, żeby otworzyć takie okno?
To
jest chwila moment. Włożyć śrubokręt, podważyć. Bardzo
krótko.
Gdzie
i jakich przedmiotów szukałeś w takich mieszkaniach?
Przede
wszystkich takich, które mógłbym bardzo łatwo sprzedać i o
małych gabarytach, czyli biżuteria, numizmaty lub antyki. I
oczywiście gotówka. Zawsze starałem się jak najszybciej stamtąd
wyjść. Bałem się, że ktoś wróci lub mnie zauważy.
Przeglądałem szafki, półki, szukałem skrytek,
patrzyłem pod łóżkiem. Nie zdarzyło mi się, żebym musiał
jakoś szczególnie się starać czy kopać. Nie było problemu, by
znaleźć coś wartościowego.
Cenne
rzeczy są na wierzchu?
Tak.
Albo są w jakiejś szafce bądź szufladzie. Nie zdarzyło mi się
trafić tak, żeby ktoś miał sejf w domu.
Sejf
by cię powstrzymał?
Tak,
bo nie umiałbym go otworzyć.
Kiedy
wchodziłeś do takiego mieszkania, to jakie było pierwsze
pomieszczenie, do którego się kierowałeś?
Do
sypialni. Później do reszty pokoi.
Komoda?
Szafa?
Tak,
szuflady i szafki nocne. Ale często wszystko leżało na wierchu.
Czasami za szkłem w jakimś barku.
A
co ze sprzętem typu telewizor, komputer? Czy takie rzeczy też cię
interesowały?
Nie,
to nie. To jest za mała wartość, a za duże gabaryty.
Jakie
były najdziwniejsze miejsca, w których znajdowałeś cenne
przedmioty?
Jakichś
dziwnych miejsc nie było. Chociaż kiedyś miałem taki ciekawy
przypadek z jednym mieszkaniem. W ogóle wszedłem do niego, żeby
sobie przyćpać. Drzwi były otwarte, wszystko w środku było warte
może ze 100 zł. Jak usiadłem koło wersalki, to znalazłem pod nią
600 zł. Tak to jakichś wymyślnych skrytek nie spotkałem. A może
ich po prostu nie znalazłem.
Ile
byłeś w stanie ukraść? Ile z tego było pieniędzy?
Mówiąc
ogólnie to z jednego mieszkania można wyciągnąć średnią
krajową. Czasami trochę mniej, czasami trochę więcej. Nigdy nie
było tak, żebym jakieś olbrzymie pieniądze na tym zarobił. To
też zależy też od poziomu, na którym się żyje.
A
co z zabezpieczeniami? Zwracałeś uwagę na takie rzeczy?
Nie,
nawet jak był monitoring, to przebierałem się, a mieszkania w
blokach zazwyczaj nie mają alarmów. Osiedla strzeżone też nie
stanowiły większego problemu. Zakładasz czapkę, przebierasz się
i nie ma problemu z przedostaniem się przez tę pierwszą barierę,
czyli ogrodzenie. Poza tym w stroju robotnika też nie zwraca się na
siebie uwagi.
A
zdarzały się takie sytuacje, kiedy wchodziłeś do mieszkania i
zastawałeś kogoś w środku?
Nie. Akurat mi nie, ale innym złodziejom się zdarzało.
Ja natomiast lokatorów nie zastałem, ale sąsiedzi czasami pytali
mnie co robię, gdy wychodziłem z mieszkania.
I
co odpowiadałeś?
Że
jestem z ekipy remontowej, albo, że gonię złodzieja.
Że
gonisz złodzieja?
Tak,
że ktoś okradł to mieszkanie i tak...
I
to wystarczało?
Tak,
w moim przypadku tak.
A
brałeś pod uwagę taki scenariusz, że w mieszkaniu, do którego
wchodzisz, ktoś będzie?
Nie,
bo zawsze unikałem konfrontacji i zazwyczaj upewniałem się, że
nikogo w nim nie ma.
Wolałeś,
żeby mieszkanie było puste?
Tak.
Miałeś
ze sobą broń?
Nie.
Wiedziałem, że w przypadku konfrontacji będę musiał z kimś się
pobić. A co za tym idzie – to są dalsze konsekwencje, które mogą
skończyć się nieszczęśliwie. Wystarczy, że kogoś okradnę to i
tak dla niego jest duże nieszczęście. A jeszcze krzywdę robić...
Zresztą ja też mógłbym doznać jakiegoś uszczerbku na
zdrowiu.
Jakie
było najtrudniejsze włamanie, którego dokonałeś?
Pierwsze.
Wtedy było najwięcej emocji. Pamiętam, że byłem spocony,
adrenalina we mnie buzowała i ciężko było mi się opanować.
Pierwszy raz nie wiedziałem z czym to się je,a w głowie miałem
tysiące myśli.
A
co czuje złodziej: ekscytację czy strach przed złapaniem?
Gdy
kradłem, byłem pod wpływem narkotyków i nic nie czułem. To
totalna obojętność. Wyrzuty sumienia przyszły dopiero, jak
otrzeźwiałem i znalazłem się w więzieniu. Wtedy dotarło do mnie
co robiłem.
I
co myślałeś?
Byłem
dla siebie zły. Zły, że pokierował mną nałóg i narobiłem tyle
głupot.
Czy
miałeś takie myśli, chociaż przez chwilę, żeby to wszystko
naprawić?
Nie
wiem jak. Nie znam tych ludzi. Myślę, że jakąś pokutą jest to,
że siedzę. Nie wiem na ile ci ludzie to wiedzą. Przecież oni nie
mają pojęcia, kto ich okradł, bo to jest takie bezosobowe.
Unikałem konfrontacji bezpośrednich z drugim człowiekiem, bo dla
mnie, jak byłem naćpany, byłoby to ciężkie.
Czyli
nie wiedziałeś kto jest właścicielem mieszkania, kim jest ten
człowiek?
Tak,
to dla mnie było wygodne. Większy komfort psychiczny.
Czy
zanim włamałeś się do jakiegoś mieszkania obserwowałeś je
wcześniej?
Tak,
było i tak. Czasami siadałem na ławce jak stało takie rusztowanie
pod blokiem i patrzyłem, czy w danym mieszkaniu zapala się światło.
Ale nie sprawdzałem, kto tam jest konkretnie. Nie było to jakieś
planowanie, że jest domek na odludziu, a ja przez miesiąc go
obserwuję i wchodzę. Albo że miałem od kogoś informacje, że
"jest ktoś, kto ma pieniądze i można go okraść, idź to
zrób".
Za
pięć lat wyjdziesz na wolność. Życzę ci, żebyś znalazł
uczciwą pracę. A jakbyś się zabezpieczył przed złodziejem mając
tę wiedzę jaką masz dzisiaj? Czy to możliwe?
Ja
bym się w ogóle nie zabezpieczał. Nawet gdybym miał normalny dom,
to nie przechowywałbym w nim jakichś cennych przedmiotów poza
tymi, które są mi potrzebne do życia. Wiadomo, że pieniądze
można trzymać w banku. A jakieś kosztowności, hobby? Ja nie łudzę
się, że będę miał jakieś miliony.
Wiadomo, jakbym
miał więcej, to bym próbował. Ale tak naprawdę ciężko jest się
zabezpieczyć. Jak ktoś będzie chciał mnie okraść, to mnie
okradnie. Wiadomo, można stawiać różne bariery, one i owszem,
utrudniają kradzież. Wiadomo, że mniej jest złodziei, którzy
umieją je pokonywać, a więcej takich jak ja. Zawsze jest to
oczywiście jakiś dyskomfort, że ktoś wszedł do twojego domu.
Złodziej
okrada nie tylko z przedmiotów...
...
ale i z poczucia bezpieczeństwa. Może dlatego też nie chciałem
wiedzieć kogo okradam. To jest coś takiego jak wejście z
ubrudzonymi butami w czyjeś życie.
Ale
cały czas zastanawiam się, czy istnieją jakieś narzędzia, które
mogą nas skutecznie zabezpieczyć przed złodziejami. Co by tobie z
największą pewnością przeszkodziło?
Na
pewno alarm dźwiękowy. Może jakiś monitoring, dobre zamki, okna
antywłamaniowe i tyle. No i trzeba uważać, żeby nie zostawiać
kluczy w zamku, albo otwartego okna. Ale jednocześnie każdy chce
też żyć, nie można wpadać w paranoję, że jak mam coś cennego,
to będę chodził wokół tego i myślał, jak to zabezpieczyć.
Ile
czasu ma złodziej na wejście do środka i zabranie wszystkich
przedmiotów?
Jak
najmniej. Na ogół od 5 do 10 minut.
Pozostawiałeś
po sobie duży bałagan?
Starałem
się nie zostawiać. Zabierałem to, co cenne i wychodziłem. Po co
miałbym to robić. Przecież czas leci.
Jak
wpadłeś?
Przez
monitoring. Byłem nieuważny, naćpany i poszedłem sobie ukraść
rower, bo nie chciało mi się iść na piechotę.
I
gdzie to było?
Na
klatce schodowej.
Z
abrałeś
rower i odjechałeś?
Tak,
klatka była otwarta...
Jaki
był wyrok?
Za
to akurat dostałem rok.
A
łącznie?
Za
wszystko dostałem 7 lat.
Dwa
lata odsiedziałeś i zostało pięć. Masz poczucie, że to
sprawiedliwy wyrok?
Wysokość
kary może nie, ale to, co ratuje mnie i moją psychikę, to fakt
takiego szczęścia w nieszczęściu. Tu chodzi o mój nałóg. Nie
ćpam, dwa lata jestem czysty i mam czas dla siebie na to, żeby
zrobić z tym porządek. Staram się to wykorzystać.
Siedem
lat to trochę za dużo jak dla mnie, za wysoki wymiar kary. Ale nie
ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Nie dołuje się tym i po
prostu staram się jak najlepiej wykorzystać ten czas, który tu
mam. Wiem, że jak wyjdę, nie będę miał go tyle, żeby zastanowić
się nad sobą i tym, co chcę robić.
Ile
mieszkań łącznie okradłeś?
Około 50-60.
Szacowałeś
kiedyś jakie to są pieniądze?
Nie.
Tak jak mówiłem, jedno mieszkanie to jest taka średnia krajowa,
więc te 50 mieszkań po te 4000... No to taka kwota wyjdzie.
Czy
możesz powiedzieć, że to z całą pewnością przeszłość?
Jeżeli
nie wrócę do nałogu, to tak. Wiem jednocześnie, że jeśli
kiedykolwiek wrócę, to siłą rzeczy będę potrzebował pieniędzy.
A z pracy nie da się ćpać.
Jest
to zapis wywiadu, który pierwotnie ukazał się na YouTube na kanale
Rafała Gębury pt. "7 metrów pod ziemią".
Ten i inne materiały znajdziesz też na Facebooku
i Instagramie.