łuczak czary i czarownice

Czary i czarownice

wczoraj i dziś

Antoni Łuczak

wydawnictwo karat

Antoni Łuczak

Czary i czarownice

wczoraj i dziś

? 9 m. Hf

1 6 CZE. 2004 <

1 2 GRO. Iu03

? 9 US. 2004 20. MAR. 2007

2 7 kwi. źod;

© Copyright by Oficyna Wydawnicza KARAT Co. Ltd., Tarnów 1993

Ali rights reserved.

Projekt okładki i ilustracje: Marek Gil Redaktor techniczny: Mirosław J.

Niedbałowski

po - a) 1-0

i 0

/????'

Printed in Poland

Oficyna Wydawnicza „KARAT" Tarnów, 1993 Wydanie pierwsze

ISBN 83-85601-29-5

Skład: „KARAT' Co. Ltd., Tarnów, ul. Krakowska 2

Druk: Drukarnia Narodowa w Krakowie, ul. M. J. Piłsudskiego 19

Akc. ??? \??

Czarownice w wierzeniach, dawniej i dziś

?

Czarownice w wierzeniach, dawniej i dziś

Na samym początku zanim wgłębimy się w czasy czarownic, czartów, służebnic

diabła oraz czarów, należy przede wszystkim ustalić znaczenie słowa „czary".

Według Briana P. Levacka, w okresie wczesnonowożyt-nym Europejczycy używając

wyrazu „czary" zawsze mieli na myśli dwojakiego rodzaju czynności.

Pierwszym były praktyki wyrządzające szkodę, była to czarna, czyli

niszczycielska magia, spełnianie szkodliwych , czynów za pośrednictwem pewnego

rodzaju niezwykłych, tajemniczych, okultystycznych, nadprzyrodzonych czy

nadnaturalnych mocy. Ten typ magii tworzyły zabójstwa osób przez przebijanie

kukły uczynionej na ich podobieństwo, zadawanie dzieciom choroby przez

recytowanie zaklęć, ściąganie gradu na plony przez spalenie zaczarowanych

substancji, wywoływanie pożaru przez zostawienie w domu zaczarowanej szpady, czy

też wywoływanie impotencji u nowożeńca przez podrzucenie w jego pobliżu kawałka

skóry z zawiązanymi na nim supłami.

Wszystkie te akty określano zazwyczaj po łacinie jako „maleficią", po angielsku

zaś czasem nazywano je witch-craft. Osoby dokonujące tych czynów zazwyczaj

określano



















3

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

wyrazami malefici lub maleficiae, stosując je powszechnie w epoce średniowiecza

i w okresie wczesnonowożytnym.

Drugą zasadniczą cechą, jak pisze Levack, wyróżniającą maleficia jest to, iż z

definicji swej są one niszczycielskie, a nie dobroczynne. Kryje się w nich

zamiar wywołania obrażeń fizycznych, choroby, śmierci, nędzy lub podobnych

nieszczęść. Należy je przeciwstawić działaniom magicznym, których celem jest

przysporzenie pożytku sobie lub innym.

Biała magia może powodować dobroczynne skutki w sensie przyczyniania się do

urodzaju lub pomocy kobietom w rodzeniu dzieci, może być lecznicza w sensie

uzdrawiania chorych, może chronić zapobiegając nieszczęściom przez uniknięcie

czy odwrócenie uwagi złego ducha lub czarownicy. Rozróżnienie między białą a

czarną magią oczywiście łatwo się zaciera, zwłaszcza gdy czarownik szkodzi innej

osobie, by ochronić siebie, lub też gdy leczy kogoś przenosząc chorobę na kogoś

innego. Magia miłosna bardzo często znajduje się na tym pośrednim terenie, gdyż

sukces jednej osoby w miłości łatwo może powodować przegraną innej.

Magia miłosna może być również szkodliwa, przynajmniej w myśl powszechnych

stereotypów, gdy prowadzi do cudzołożnego związku, ale także dobroczynna, gdy

powoduje ponowne połączenie się dotkniętego oziębłością męża z małżonką.

Maleficia przypisywane czarownicom we wczesnonowożytnym okresie dziejów w

większości wypadków należały do kategorii magii niskiej, gdyż przeważająca

większość czarownic pochodziła z niższych warstw społecznych, a także dlatego,

że magia wysoka jest w większości magią białą.

4







Czary i czarownice w wierzeniach ludowych

Czary i czarownice w wierzeniach ludowych

W wierzeniach ludowych prawie zupełnie zatarł się obraz jędz i jag. Zlał się on

w jedną całość z wizerunkiem czarownicy wspólniczki diabła. Z wypowiedzi jednak

różnych autorów z XVI-XVIII w., gdy wspomnienia o tych postaciach demonicznych

były dość żywe, można wysunąć przypuszczenie, że były to jakieś złośliwe i

okrutne postacie demoniczne, posiadające postać starych i potwornie brzydkich

kobiet. Z siedemnasto- i osiemnastowiecznych protokołów procesów o czary wynika,

że w opinii szerokich rzesz ludności postać czarownicy nieco odbiegała od modelu

urobionego na wzorach zachodnich.

Można w niej znaleźć pewne specyficzne cechy lokalne. W pewnym stopniu były to

relikty dawnych wierzeń w demoniczne istoty kobiece, różne jędze, mamuny,

południce itp., których cechy zostały przeniesione na cechy czarownic. Trzeba

pamiętać, że wśród oskarżonych o czary były często wiejskie lub małomiasteczkowe

znachorki. W oczach sąsiadów ich czynności mogły być uważane za czarodziejskie,

wykonywane na polecenie diabłów. W wierzeniach ludowych zachował się jednak

najczęściej inny obraz czarownicy. Przeważnie osoby w starszym wieku, bardzo

często upośle-

5

















Czary i czarownice — wczoraj i dziś

dzonej fizycznie, która już swym wyglądem wzbudzała strach i obrzydzenie.

Odpychało ją to od otoczenia, powodowało pewną izolację, co z kolei wpływało na

jej swoisty sposób życia. Niekiedy były to kobiety młode, nie odznaczające się

specjalnymi właściwościami fizycznymi. W celach zarobkowych zajmowały się one

znachorstwem czy wróżbiarstwem, co w mniemaniu otoczenia mogło być uważane za

czary. Opinia wiejska dość chętnie przylepiała etykietę czarownicy kobietom

powszechnie nie lubianym, a więc skąpym, nieżyczliwym, zawistnym, złośliwym,

wyjątkowo nietowarzyskim. Wystarczyło bliżej niesprecyzowane posądzenie, by do

końca życia uchodzić za czarownicę.

W wierzeniach ludowych niekiedy kobiety same decydowały się pójść na służbę do

przedstawicieli piekieł. W opinii wiejskiej istniały ku temu różne powody, a to

złe skłonności, jakie już od dzieciństwa wykazywała przyszła czarownica, a to

chęć zemsty na wiarołomnym kochanku czy też złym sąsiedzie itp.

Złe czary w wierzeniach ludowych dokonywane były przez czarownice czy rzadziej

czarowników, jednak szkodliwe czary czynione były również przez ludzi, którzy

nie byli czarownikami, znali jednak pewne magiczne sposoby uczynienia komuś coś

złego.

Za bardzo groźne uchodziło zadanie komuś kołtuna, nazywanego po łacinie Plica

Polonica, co może świadczyć, że w dawnych czasach choroba ta niewątpliwie

związana była z Polską, a przynajmniej najbardziej na naszych ziemiach

rozpowszechnioną. Powszechnie uważano, że kołtuna obcinać nie należy, gdyż może

to doprowadzić do ślepoty bądź

6

Czary i czarownice w wierzeniach ludowych

głuchoty. Zdarzyło się w roku 1679 w mieście Bieczu, że szlachcic pewien

oskarżył męża swojej siostry, że spowodował śmierć jego żony, jako że „sam swemi

rękami kołton, który się jej podczas tej choroby wywił, urżnął i on swemi na

pewnym miejscu zakopał, dlatego małżonka jego w ciężką chorobę wpadłszy

trzeciego dnia umarła. Z kołtunem należało walczyć za pomocą przeróżnych

zamówień magicznych, lub też uciekać się pod ochronę kościoła, dopiero w

późniejszych czasach odkryto, że skutecznym sposobem lecznia kołtuna jest mydło

i woda. Jeszcze w okresie międzywojennym na wsiach spotkać można było dzieci,

których rodzice za żadne skarby świata nie dawali obciąć kołtuna.

Jednym z najgroźniejszych czarów, jakimi można było szkodzić, było zrobienie

załomu, zawitki lub zakrutu. Na rogu pola lub w innym miejscu, należało załamać,

potem zawiązać kilkanaście kłosów żyta lub innego zboża, tworząc rodzaj kukły.

Wykonując kukłę należało mówić groźnie brzmiące zaklęcia, w których życzyło się

właścicielowi pola straty dobytku, całego majątku, utraty zdrowia, ciężkiej

choroby. Na Białorusi na Polesiu, kobiety po sporządzeniu zawitki rozbierały się

do naga, rozpuszczały włosy, oddawały mocz przy zapalonej świecy, by następnie

odwrócić ją w dół knotem, żeby zgasła.

Sposobem na przeciwdziałanie zawitce było wyrwanie jej na własnym polu nocą i

wyrzucenie jej na najbliższy cmentarz, co powodowało że nieszczęście, którego

życzył twórca zawitki właścicielowi pola, przechodziło na niego samego.

W wierzeniach ludowych wielu krajów, także i Polski, rozpowszechnił się pogląd,

że istnieją ludzie, którzy swoim

7

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

wzrokiem mogą wywołać zjawiska szkodliwe dla innych. Ludzi takich nazywano

urokliwymi", „uroczliwymi", a oczy mieli oni „uroczne", „urokliwe",

przyroczne" lub „złe", „niedobre", „brzydkie". Jedni rodzili się z takimi

oczami, zwykle jednak właściwości te pozyskiwały osoby, które jako niemowlęta po

odsunięciu od piersi drugi raz zostały do niej przystawione.

Niektórzy w końcu pozyskiwali takowe oczy dzięki łasce szatana. Za urokliwych

uważani byli zazwyczaj ludzie zezowaci, posiadający przenikliwy wzrok, ci,

którzy mieli białka oczne poprzecinane na krzyż żyłkami. Uroczne oczy mieli

przeważnie ludzie źli i czarownice, dlatego też w procesach o czary wiedźmom

zawiązywano oczy, lub sadzano tyłem do ławy sędziowskiej. Za pomocą urocznych

oczu spowodować można było choroby, bezpłodność, impotencję, brak szczęścia i w

końcu śmierć.

Przed urocznymi oczami chronić należało dzieci i młode zwierzęta gospodarskie

poprzez zawiązywanie im na szyi, ręce czy nodze czerwonej wstążeczki, koralików

itp. Ludzi dorosłych dobrze chronił przed urokami sznur, na którym powiesił się

wisielec. Bogaty był asortyment środków, przy pomocy których można było

stwierdzić, czy dana choroba spowodowana jest „urokiem", czy też innymi

przyczynami, dowiedzieć się kto rzucił ów „urok", czy też „odczynić go". Znanym

sposobem było rzucanie do naczynia z zimną wodą rozżarzonych węgli drzewnych,

niekiedy łącznie z kawałkiem chleba. W zależności czy pływały czy nie, zdobywano

potrzebne wiadomości. Należało przy tym wymawiać tekst, ??.: „ Urok nie urok,

przybywa sam Bóg od nieba do ziemi, Boskie Przemienienie". Przy „zamawianiu

uroku" należało wymawiać tekst następujący: „Idźcie, uroczyska na kopiska!

8

Czary i czarownice w wierzeniach ludowych

Idźcie uroki z rąk i nóg i ze wszystkich członków!" lub „ Uroki! Uroki! Czyście

spadły z łasa? Czy z ludzi? Czy z czego innego? Idźcie na góry, na łasy, na

korzenie, gdzie nie przystoi żadne stworzenie."

9

Literatura pisana dotycząca czarownic i spraw czartowskich

Literatura pisana dotycząca czarownic i spraw czartowskich

Literatura dotycząca tej materii jest obszerna; zarówno teoretycy kościoła jak i

świeccy sporo miejsca sprawom czarów i czartostwa poświęcali. Wieki średnie, jak

też i czasy obejmujące myśl oświeceniową, przepełnione są dywagacjami na ten

temat.

Bulla papieża Innocentego VIII z roku 1484, stwierdzała:

Wiele osób męskiego i żeńskiego rodzaju, zapominając o zbawieniu duszy i wierze

katolickiej, wdaje się z demonami zarówno inkubami (tj. męskimi), jak subkubami

(tj. żeńskimi) sprowadzając zniszczenie i zbrodnię za pomocą czarów, zaklęć i

innych haniebnych wieszczbiarskich wykroczeń, skutkiem czego, niszczeją i giną

nowonarodzone dzieci i zwierzęta, płody pól, winnice i owoce w sadach, ponadto

złe te istoty bólem i udręczeniem nawiedzają ludzi i zwierzęta, odbierają

mężczyznom zdolność płodzenia, a kobietom poczęcia, przeszkadzają mężom i żonom

wypełnić wzajemne obowiązki małżeńskie, wreszcie w bluźnierczy sposób wypierają

się wiary, przez sakrament chrztu świętego, otrzymanej".

11

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Nic więc dziwnego, że ten sposób rozumowania i traktowania problemu przez

najwyższe władze kościelne z papieżem na czele, wzmocnił jedynie huragan

wymyślań na domniemane wspólniczki diabła wśród podwładnego duchowieństwa, nie

wspominając o szerokich masach chłopstwa, w którym wiara we wszelkiego rodzaju

gusła, duchy opiekuńcze i czyniące zło była powszechna, a ich praźródeł

należałoby szukać w czasach przedchrześcijańskich, o czym szerzej pisał będę w

dalszych rozdziałach.

Młot na czarownice"

Uwagi i zalecenia zawarte w bulli papieskiej skwapliwie poparli książką pt.:

Młot na czarownice" niemieccy profesorowie teologii, dominikanie, Henryk

Institoris i Jakub Sprenger.

Za pomocą Ojców kościoła, postanowień synodów kościelnych, oraz oświadczeń

papieży i scholastyków, przy pomocy prawa kanoniczego i życiorysów świętych,

wykazali wagę każdego słowa zawartego w bulli papieskiej.

Dali też wiele, jak należy procesy sądowe przeciw czarownicom uprościć. „Młot na

czarownice" przetłumaczono na wiele języków, na język polski przełożył tę

poczytną lekturę w roku 1614 Stanisław Ząbkowic z Krakowa.

Pierwsza jej część omawia w szesnastu rozdziałach „Postępek zwierzchny w

czarach", część druga składająca się z ośmiu rozdziałów, omawia „Sposoby

leczenia czarów". Obie te części napisali Sprenger i Institoris. Do drugiej

części dołączona jest rozprawa „Jana Nidera zakonu domini-

12

Literatura pisana dotycząca czarownic i spraw czartowskich

kańskiego świętego Theologa ? Inąuistatora o czarownicach Xięga", zajmująca

dwanaście rozdziałów, na końcu dodana jest jeszcze jedna rozprawa pt.: „Xiąszka

pożyteczna ? bardzo potrzebna w sposób dyaloga o czarownicach pisana przez

Ulryka Molitora w Duchownym prawie Doktora ".

Tłumaczenie „Młota" czytano w Polsce tam gdzie sztuka czytania była znaną, a

zatem w pałacach i dworkach szlacheckich, w klasztorach, na plebaniach. „Młot" w

rękach księży stał się podręcznikiem medycyny pastoralnej i niewyczerpanym

źródłem tematów do kazań, nauk i dysput Prawdy w nim zawarte były powszechnie

znane, uznane i niezaprzeczalne.

13

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

Uważając te trudności nie widzi mi się rzecz przystojną, żeby czary czarami

miały być leczone.

A to z tej przyczyny, że czary nie mogą być uleczone, tylko z pomocą szatańską,

bo jeśli bywają leczone, lekarstwo to, byłoby abo od ludzi, abo od Boga, abo od

szatana. Nie może być od ludzi, dlatego, że moc mniejsza więtszej sprzeciwić się

nie może, jaki jest człowiek przeciw aniołom dobrym, i złym.

Nie może też być od Boga, boby to była sprawa cudowna, której Pan Bóg nie zażywa,

jeno według woli swojej, a nie naleganie ludzkie. Czego i doświadczenie

potwierdza, ponieważ przez czary bywają wybawieni, jakożkolwiek się uciekają do

pomocy Boskiej, i przyczyny świętych. Zaś przeciwnym sposobem, gdy się uciekają

do czarownic, i niewiast zabobonnych, częstokroć bywają wybawieni.

Tedyć rzecz sama pokazuje, że takowe choroby nie bywają zbyte, jeno z pomocą

szatańską, której człowiekowi Chrześcijańskiemu nie godzi się zażywać, boby był

Apostata i odstępca wiary.

Przeto ani czarów czarami leczyć (nie) godzi się.

14

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

Nadto Thomasz S i Bonawentura w Xięgach swych, o chorobach z czarów pochodzących

powiedają: czary tak są trwałe i wieczne, że nie mogą mieć lekarstwa od ludzi,

bo jeśliby miały lekarstwo od ludzi, nie byłoby to lekarstwo wiadome, abo

ktoreby się godziło.

Którymi słowy dają znać, iż taka choroba bywa nie uleczona, i zawsze trwająca.

I przydają jeszcze. Choćby Pan Bóg mógł taką chorobę uleczyć szatana

przymusiwszy, ono wszakże lecznie nie byłoby ludzkie. Przeto jeśli sam Pan Bóg

czarów nie uleczy, nie godzi się lekarstwa żadnym sposobem szukać.

Nadto kościelne Exorcismy nie zawsze bywają pomocne do ukrócenia szatanów: co

się tknie wszelkich chorób cielesnych, a to za tajemną sprawą sądów Bożych.

Zawsze wszakże bywają skuteczne przeciw przenagabaniu szatańskiemu, w tych

rzeczach, dla których osobliwie są postanowione, to jest: przeciw opętanym, i w

Exorcizowaniu dziatek.

A jeśliby kto rzekł. Jeśli do grzechu Pan Bóg daje moc szatanowi na człowieka i

tedy gdy przestaje grzech, ma ustawać i moc. Lecz to miejsca nie ma. Częstokroć

abo-wiem karanie zostaje, choćże grzech bywa zniesiony, z których słów

namienionych Doktorów pokazuje się, że się nie godzi leczyć czarów, ale raczej

mają być zaniechane, tak puściwszy je na wolę Bożą, który je może w niwecz

obrócić, według swego upodobania.

Przeto wierni Boży przeciw takiemu przenagabaniu szatańskiemu, muszą mieć

lekarstwa, nie tylko ochraniające, o których mówiliśmy w pierwszej części, ale

też i leczące; bo inaczej ludzie od Pana Boga nie dobrzeby byli obwarowani,

15

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

i sprawy szatańskie się mocniejsze być nad sprawy Boże. wszakże Augustyn święty

mówi.

Anioł nie jest mocniejszy nad dusze nasze gdy z Panem Bogiem przestajemy."

Mimo tych wątpliwości autorzy podają szereg lekarstw na uczarowanych, szeregując

ich podług choroby, jaka zesłana została na nich przez szatana i jego ziemskich

popleczników.

Oto co ciekawsze z nich:

Lekarstwa tym, którzy w władzy rodzajnej uczarowani bywają

Aczkolwiek białychgłów czarownic, jest w liczbie nierówno więcej, aniżeli

mężczyzn: wszakże mężczyzn uczarowanych więcej się nadaje, a to z tej przyczyny,

iż Pan Bóg więcej dopuszcza na sprawę cielesną, jako na tę, przez którą grzech

pierworodny na wszytek naród ludzki się rozlewa, czego nie tak wiele jest w

inszych sprawach ludzkich, także przez węże się to odprawuje, które są do czarów

sposob-niejsze nad insze zwierzęta, dla tego, iż wąż był pierwszym naczyniem

szatańskim do grzechu, więc też i dla tego, że sprawa cielesna snadniej w

mężczyźnie może być uczarowa-na, aniżeli w białejgłowie.

Co się pokazuje z piąci sposobów którymi szatani władzą rodzajną zarażać zwykli,

i bardziej mogą być wykonane w mężach, niżeli w białychgłowach.

16

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

Opiszemy tedy lekarstwo według możności naszej na każdy sposób osobno, żeby ten,

który 3'est uczarowany tak, przypatrzył się, do któregoby sposobu uczarowania

jego należało. Szatan albowiem duchem będąc, ma moc za Bożym dopuszczeniem, nad

stworzeniem cielesnym. Tą tedy mocą mogą szatani w ciałach męskich i

białogłowskich przeszkodę czynić, żeby się z sobą nie łączyli, a to dwojakim

sposobem. Pierwszy gdy sprawuje, że jedno, od drugiego stroni, i nie może do

drugiego przybliżyć się. Drugi, czyniąc jaką przeszkodę, abo się w wziętym na

się ciele, w środek zakładając.

Wtóry sposób takiego uczarowania, gdy człowieka zapala ku jednej białejgłowie, a

ku drugiej oziębłym czyni, co może uczynić tajemnie, przykładaniem ziół, abo

inszych rzeczy, które do tego baczy służące.

Trzeci, gdy mniemanie, abo fantazja męża, bądź też i białejgłowy tak odmienia,

że jedna osoba, drugą się brzydzi.

Czwarty, potężność członku wstydliwego wątląc, która do rodzenia jest potrzebna,

co także w inszych członkach czynić może, ruchomość mu odejmując.

Piąty broniąc przejścia wiatrów do członków, w których jest władza ruszania,

także przeszkadzając nasieniu drogi, żeby nie przychodziło do członków

rodzajnych, abo żeby z tamtąd nie wychodziło.

Rzecze kto. Niewiem do którego sposobu uczarowanie moje, które cierpię należało,

to tylko wiem, iż do społeczności z żoną moją nie jestem sposobny. Może się

odpowiedzieć. Jeśli jest sposobny do inszych białygłów, a do żony nic, tedy do

w|ó|^et^BQsobu należy, pierwszy abowiem

FILIA % 13

2 — Czary i czaro wiiiccy;?,.

17

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

sposobem od latawca, abo latawice przeszkodą by było. Także, jeśli się żoną

brzydzi, wszakże jej poznać nie może, a insze może, tedy i na ten czas do

wtórego i trzeciego sposobu.

Jeśli się zaś nią nie brzydzi, i radłby ją poznał, ale nie jest potężnym,

czwartemu sposobowi podlega. Lecz jeśli jest potężny, a nasienia wypuścić nie

może, tedy do piątego sposobu należy.

Sposób leczenia pokażemy powiedziawszy wprzód, jeśli takiemu uczarowaniu równie

ludzie sprawiedliwi, i w łasce Bożej będący, jako i grzeszni podlegają. A zaiste

nierównie, wyjąwszy czwarty sposób co się bardzo rzadko przytrafia. Gdzie

czytelnik wiedzieć ma, iż mówimy tu o sprawie cielesnej między osobami w

małżeństwie mieszkającymi, bo wszelka społeczność cielesna oprócz małżeństwa,

jest grzechem śmiertelnym, i żaden się nią nie maże, jeno ten który jest prożen

łaski Bożej. Polegając tedy na Piśmie Świętym przyznać musimy. Iż Pan Bóg

szatanom daje więtszą moc nad grzesznymi, niżeli nad sprawiedliwymi.

Aczkolwiek czytamy o utrapieniu przez szatana Joba sprawiedliwego, nie było to

wszkże karanie na władzy ro-dzajnej.

A przez to rzecz pewna, iż na którekolwiek w małżeństwie żyjące takowe czary

przypadają, znak jest, że abo obie osobie, abo jedna z nich, nie jest w łasce

Bożej.

Przeto gdy z łaski Bożej przez grzech wypadają. Pan Bóg takowej mocy w

uczarowaniu władzy rodzajnej szatanowi więcej dopuszcza. A jeśliby kto spytał,

coby to za grzech takowy był? bespiecznie mówimy, że grzech niewstydu i nie

wstrzemięźliwości, według słów Hieronima S., który cudzo-

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

łożnikiem zowie męża, żonę własną niewstydliwie miłującego, jakowi miłośnicy

namienionym przypadkiem pospolicie podlegają.

Lekarstwo tedy kościelne jest dwojakie, jedno od sędziego kościelnego. Drugie od

spowiednika. Przeto, jeśli u sądu skarga jest, o niepotężność która z czarów

przypadła, trzeba wiedzieć, iż to dwojako bywa, abo do czasu, abo do śmierci.

Jeśli do czasu jest niepotężność, nierozrywa małżeństwa, którą doczesną zowie,

gdy trzy lata z sobą społecznie mieszkając, i o uzdrowienie według możności

starając się, bądź przez Sakramenta kościelne, bądź inszymi lekar-stwy do

zdrowia przychodzą. A jeśliby żadne przez ten czas lekarstwo pomocne nie było.

Ta już niepotężność wieczną bywa nazywana.

Powtóre, ta niepotężność, abo uprzedza wstąpienie w małżeństwo, i wykonanie jego,

taka niepotężność przeszkodą jest do małżeństwa, i rozrywa uczynione małżeństwo:

oprócz jeśliby w czystości żyć chcieli, jako św. Maryja i Józef i mają po sobie

prawo.

Lekarstwo zaś kościelne opisuje się w te słowa. Jeśliby za sprawą czarownic,

pomocą szatańską, a dopuszczeniem Bożym, sprawa małżeńska kiedykolwiek nie

dochodziła: Ci którym się to przydaje, mają być napomnieni, żeby sercem

skruszonym, i duchem upokorzonym Bogu i kapłanowi zupełną spowiedź, ze

wszystkich grzechów uczynili, i łzami obfitymi, także jałmużnami, modlitwami, i

postami, Pana Boga błagali. Z których słów pokazuje się, iż takowe rzeczy, jeno

dla grzechu przypadają. Do tego kapłani przydawać mają Exorcismy, i insze

lekarstwa kościelne, żeby jako i poratowani byli.

19

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Zamykając ten rozdział, mówimy. Iż pięć jest sposobów, których tak uczarowani

przystojnie dla uleczenia zażywać mogą. Pierwszy odprawienie drogi, abo

pielgrzymstwa do grobów, abo do kościołów świętych którychkolwiek. Drugi

uczynienie tamże prawdziwie spowiedzi wszystkich grzechów z skruchą serdeczną.

Trzeci częste zażywanie znaku krzyża św. zmówieniem modlitw nabożnych. Czwarty

zażywanie przystojnych Exorcismów, które jakoby miały być czynione niżej pokaże.

Nakoniec ostrożne czarów wyrzucenie, jakośmy wspomnieli, o onym Hrabi, który,

trzy lata w takowym uczarowaniu trwał.

Lekarstwa służące uczarowanym w miłości, abo gniewie nieporządnym

Ponieważ miłość nieporządna, także i gniew, na woli ludzkiej się funduje,

przypatrzmy się wprzód przyczynie ich, a potem według możności będziem mówić o

lekarstwach. Miłość nieporządna, jednego ku drugiemu, z trojakiej przyczyny

pochodzić może. Naprzód z nieostrożności oczu. Po-tym z pokusy szatańskiej samej.

Nakoniec z sprawy czarownic z szatańmi społecznej. O pierwszej Pismo mówi. Każdy

bywa kuszony, od pożądliwości swojej pociągany, tą pożądliwość gdy pocznie,

rodzi grzech, grzech zaś skoro będzie wykonany, rodzi śmierć. Wtóra przyczyna

miłości nie-porządnej, sama tylko pokusa, abo podusczenie szatańskie. Z której

przyczyny Aman siostry swojej urodziwej, barzo się rozmiłował, tak że dla

miłości jej chorował. Nie mógł abo-wiem tak zgołabydź nakażonego rozumu, żeby

śmiał tak brzydkie kazirodztwo popełnić, gdyby cięszko przez szatana

20

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

niebyt skuszony. O takowej niłości jest pełno przekładów w Xięgach ojców

świętych, które świadczą, że ta pokusa miłości cielesnej na puszczy od nich

odchodziła. Niektórzy wszakże, nad podziwienie częstokroć pokusy miłości

cielesnej cierpieli. Przetoż i Paweł św. mówi. Dany mi jest bodziec ciała mego,

szatan który mnie policzkuje, gdzie gloza wykłada, iż w pokusach cielesnej żądze

cierpiał cierpiał ten bodziec.

Powiedają niektórzy, iż pokusa na którą nie zezwalamy, nie jest grzechem, ale

palcem pokazania cnoty, to się ma rozumieć o pokusie, która bywa od szatana, ale

nie od ciała, jest abowiem grzechem powszechnym, choćże do niej zezwolenie

nastąpi. O czym jest przykładów nie mało. Trzecia przyczyna miłości niepożądnej,

jest sprawą czarownic, z szatańmi złączona, której przyczyny umysł ludzki do

miłości albo gniewu nieporządnego nakłonić i pobudzić mogą.

Nienawiść między małżonkami z podejrzeniem cudzołóstwa, aczkolwiek bydź może za

sprawą szatańską, wszakże gdy kto ogniem pożądliwości cielesnej tak dalece jest

rozżarzony i zapalony, że żadnym zawstydzeniem, słowy, karaniem i inszymi

rzeczami nie może być pohamowany. Także gdy kto częstokroć nadobną żonę

opuściwszy przystanie do jakiej szpetnej. Także gdy w nocy spać nie mogą, ale są

tak zaślepieni, że muszą leda gdzie się tułać.

Co trafia się osobliwie ludziom znacznym, prałatom, i inszym bogaczom, którzy

częstokroć tym zaślepieniem bywają uwikłani.

I rzecz jest pewna, że ten wiek zniewieściały, o którym Hildegradus opowiedział,

nie może tak długo trwać, jako do tego czasu trwał, ponieważ świat pełen jest

cudzołóstwa,

21

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

a osobliwie między przednimi ludźmi. Mało tedy potym wypisywać tym, którzy

lekarstwem się brzydzą. Jednak żeby się czytelnikowi dogodziło, cokolwiek krótko

powiemy o szalonej miłości bez uczarowania.

Awicena lekarstwa kładzie, dla leczenia tych, którzy szaloną miłością uwikłani

bywają. Pierwsze złączenie w małżeństwo z tą osobą (JeśH tylko prawo tego

dopuszcza) abowiem za dogodzeniem przyrodzeniu zdrowie następuje. Osoba zaś

zamiłowana bywa poznana z odmiany pulsów chorego, gdy mu wspomina zamiłowaną

osobę, abowiem tam jest grunt choroby. Drugie zażywanie lekarstw, do tego

służących, o których on pisze.

Trzecie, żeby chory miłość swoją od zamiłowanej osoby, obrócił do miłości czego

inszego, co ma sobie przekładać, nad one pierwszą rzecz, i ma się strzedz

widzenia tej. Potym trzeba żeby był słowy zgromiony, i trapiony z pokazowa-niem,

iż miłość taka jest wielka nędza. Abo też posyłać do niego często ludzi takich,

którzyby ile prawda i sumienie dopuszcza, ganili ciało i urodę zamiłowanej osoby,

także i obyczaje z zakrzywianiem twarzy szpetnym. Nakoniec takowi mają bydź

zabawieni sprawami wielkimi, i trudnymi.

Ale jako rzecz jest sromotna, że ludzie letni porzuciwszy dary przyrodzone i

oręża cnot, sami sobie bronić wzbraniają się, ponieważ częstokroć panienki

wielkimi cnotami, i statecznością, takowe czary od siebie odpędzały, dla których

zalecenia jeden przykład z wielu inszych przywiedziemy.

W Biskupstwie Konstantyjskim była panna we wsi jednej dorosła, urodziwa, w

obyczajach jeszcze urodziwsza. Miłością jej człowiek jeden lekki w obyczajach, a

bodaj nie Xiądz zjęty był, który rany serca swego dłużej taić nie mo-

22

Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"

gąc, przyszedł a dom namienionej panny, i z słowy uczciwe-rni, pokazując się być

siecią szatańską, wprzód mową począł umysł panienki, ku miłości swojej nakłaniać,

co ona zrozumiawszy, statecznie odpowiedziała.

Panie w dom mój z takimi słowy nie uczęszczajcie, bo (odpuście mi) z żalem tego

zażyjecie. Której on odpowiedział. Jeśli się teraz we mnie zakochać niechcesz,

za powodem pięknych słów, po małym czasie rzeczą samą przywiedziona, że będziesz

mię miłowała obiecujęć dobrym słowem. A ten był podejrzany o czary. Panna tę

mowę jego lekce sobie ważyła, i najmniejszej iskierki miłości cielesnej ku onemu

człowiekowi na ten czas w sobie nie uczuła, lecz po wyszciu małego czasu, myśli

miłosne o cnym mężu przypadać jej poczęły. W czym się ona postrzegszy za

natchnieniem Bożym, do matki miłosierdzia panny Błogosławionej się uciekła,

prosząc nabożnie, żeby przyczyną swoją, ratunek jej u Syna swego uprosiła, i

natychmiast postarawszy się o uczciwe towarzystwo, udała się na pielgrzymstwo do

kościoła Błogosławionej Panny na pusczy cudownie poświęconego w tymże

Biskupstwie. Gdzie uczyniwszy spowiedź dostateczną, żeby nic w niej nie najdował

duch przeklęty, i gorąco o przyczynę Najświętszej panny wzywając, zaraz one

sidła szatańskie ustąpiły, że i napotym pokój miała dostateczny.

Są wszakże ludzie zarośli, gusłami czarownic, na takowyż hak przywidzeni, którzy

udają, jakoby żadnym sposobem, od miłości takiej wstrzymać się nie mogli, ci w

prawdzie gdyby sercem męskim takowym pokusom się sprzeciwiali, i namienionym

sposobem o całości zdrowia i sumienia swego radzili, pewnie wszystkie chytrości

szatańskie i nacierania wniwecz obrócili.

23

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Czego zwierciadłem jest młodzieniec jeden bogaty w mieście Izburgu, który

jakieby miewał przenagabanie od czarownic, pióro dostatecznie wypisać nie może,

ten męskim sercem najazdom takowym sprzeciwiając się, i namie-nionych lekarstw

zażywając, niebespieczeństwa uchodził. Przeto nie jest rzecz wątpliwa, iż

opisane lekarstwa przeciw namienionym chorobom, są barzo pewne, gdy ich kto tak

jako przynależy zażywa.

Toż się ma rozumieć o gniewie, abo nienawiści niepo-rządnej. To same czarownice

do tego się znają, że przez węże takowe czary dla gniewu i nienawiści sprawują,

dla tego: iż wąż pierwszym był naczyniem szatańskim, i ku przeklęc-twu jego,

stała się nieprzyjaźń między nim, a niewiastą, przeto nieprzyjaźni takie przezeń

sprawować czarownice się starają, kładąc skórę abo głowę wężową pod próg domu,

abo komory. Potrzeba tedy ludziom zawaśnionym, żeby wszytkie kąty domu wyszukali,

i ile może bydź wyszperali i odnowili, abo w inszych domach mieszkali, jeśliby

wiedzieli, iż czarów nienawiść między sobą mają.

Wspomnieliśmy wyżej, że ludzie uczarowani mogą sami sobie Exorcisować, to się ma

rozumieć, iż słowa święte, błogosławieństwa, i modlitwy na szyjej nosić mogą:

czytać abo-wiem i błogosławieństwa nad samymi sobą czynić nie potrafiliby, w

czym jako przystoi postępować niżej nauczymy.

24

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

Lekastwa tym, którym przez czary wstydliwy członek bywa odejmowany, gdy w

postaci besfyalskie bywają przemienieni

Zmamieni i oszukani przez czary, którzy rozumieją że abo członek wstydliwy

utracili, abo w postać bestyalską są przemienieni, jakoby mieli bydź poratowani,

dosyć jaśnie wyżej powiedzieliśmy.

Takowi abowiem ponieważ zgoła z łaski Bożej wypadli, co w ludziach uczarowanych

gruntem jest, nie jest rzecz można, żeby lekarski plastr mógł bydź przyłożony,

póki żelazo w ciele jest.

Przeto potrzeba: żeby jacy ludzie przez prawdziwą spowiedź, z Panem Bogiem

wprzód pojednali się, przyczym dotknęliśmy, i lekarstwa w tymże rozdziale, żeby

ile może bydź takowi czarownicę sobie podejrzaną przejednali, i dobrymi

sposobami przywrócenie takiego członku wymogli, abo jeśliby to miejsca niemiało,

żeby do gróźb się udali. Strony tych zaś, którzy rozumieją się bydź

przemienionymi w postać bestyalską, wiedzieć potrzeba, iż czary takie w

zachodnich stronach, i państwach nie tak są zwyczajne, jako w królestwach

wschodnich: co się ma rozumieć o drugich osobach, bo co się tknie własnych osób

czarownic, to częstokroć i u nas się trafią, iże się czarownice w koty i insze

bestye przemieniają, na co wiele ludzi patrzało, jakośmy w ósmym rozdziale

części pierwszej powiedzieli.

Na takie czarownice, lekarstwa urzędowego potrzeba. O tym tedy przemienieniu

ludzi w bestye, jeden między inszymi przykład tu przynosimy, wziąwszy o nim

wiadomość od człowieka wiary godnego zakonnika w Rodzie. Ten po-

25

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

wiadał, iż w Salaminie mieście królestwa Cypryjskiego taki się przypadek trafił.

Ponieważ abowiem tam jest port morski. Czasu jednego jeden okręt towarów pełny

do portu przypłynął, dla naku-pienia żywności, z którego gdy ludzie wychodzili

po różnych potrzebach, młodzieniec także jeden siły dobrej wyszedłszy, przyszedł

ku domowi niejakiej niewiasty, który za miastem nad brzegiem morskim stał, gdzie

spytał gospodyniej jeśliby miała jajca przedajne.

Widząc niewiasta młodzieńca dużego cudzoziemca do tego, zaczym mniejsze miało

bydź podejrzenie u mieszczan choćby on zginął. Odpowiedziała mu, poczekaj mało

wy-niosęć nie długo. Agdy się cokolwiek bawiła, dom zawarłszy, młodzieniec przed

domem stojąc, o rychłą odprawę żeby go okręt nieodbieżał prosił: wyniozszy tedy

niewiasta kilka jajec oddała mu, rzekszy żeby jeśliby go snadź okręt odbieżał,

do domu, jej wrócił się. Wskok tedy wziąwszy jajca bieżał do okrętu, który przy

brzegu morskim stał, i pierwej niż wszedł do niego, ponieważ się jeszcze było

towarzystwo nie zeszło, jadł one jajca: aż oto w godzinę niemym się stał, jakoby

nierozumnym, 0ako sam o sobie potym powiadał) czemu bardzo się dziwował, coby mu

się stało nie mógł się wszakże domyślić.

Chcąc tedy do okrętu wejść, co którzy w okręcie byli, kij-mi go pobiwszy

odpędzili, z wielkim wrzaskiem. Oto, oto coś się osłowi dzieje? przepadni bestya,

czy i ty chcesz z nami po morzu jeździć odegnany młodzieniec, i słowa

towarzystwa swego, którzy go osłem nazywali, rozumiejąc domyślawał się, że był

od onej niewiasty uczarowany, osobliwie iż nie mógł słowa żadnego przemówić, a

sam wszy-

26

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

stkich rozumiał. Powtóre tedy gdy się kusił wsiąz do okrętu, lepiej mu się kijem

dostało, tak że zwielką żałością i gorzko-ścią serca zostać, i na odchodzenie

okrętu onego patrzyć musiał.

Musiał się przeto do domu onej niewiasty wrócić, której dla zachowania żywota

służył więcej niż trzy lata żadnej roboty nie odprawując, jeno drwa nosił, także

śmieci i plugastwa insze z domu wynosił, tę same pociechę mając że choć go

wszyscy osłem bydź rozumieli, czarownice wszakże tak domowa, jako i insze różne

mieszkające jako z człowiekiem się obchodziły, i jako człowieka szanowały.

Spyta tu kto. Jakim sposobem ciężary nań, jako na bydlę jakie kładzione były?

Powiadamy ze świętym Augustynem piszącym o niewiastach gościnnych, które goście

w bydło dla noszenia ciężarów obracały. Także o ojcu Praestanauso-wym, który

rozumiał się być koniem, i żywność z inszemi bydlęty żołnierzom nosił, iż się w

tym omamieniu trojakie dzieje.

Pierwsze względem ludzi, którzy młodzieńca nie człowiekiem, ale osłem bydź

rozumieli. Co jako szatan sprawić może powiedzieliśmy, przedtym w rozdziale

ósmym. Powtóre, iż te ciężary nie były zmyślone, ale gdy możność i siłę

młodzieńca przechdziły, szatan je niewidomym sposobem nosił. Naostatek. Iż

młodzieniec ten bawiąc się między ludźmi, mniemał się być osłem, ponieważ

fantazja jest do ciała, czego mu jednak rozum nie pokazywał, który się nie tak

do ciała wiąże, i owszem wiedział że był człowiekiem, ale uczarowanym, żeby go

za bestyę rozumiano, tamże przykład jest o królu Nabuchodonozorze.

27

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Po wyszciu tedy trzech lat, w czwartym roku gdy dnia jednego przed południem do

miasta wszedł, a niewiasta zdale-ka za nim z kijem bieżała, trafiło mu się, że

mimo kościoła idąc, usłyszał dźwięk dzwonka (w tym abowiem królestwie

nabożeństwa Łacińskimi a nie Greckimi obrzędami odpra-wują) w który dzwoniono ku

podnoszeniu ciała Pańskiego. Przeto się udał do kościoła wejść nie śmiał, ale

przede-drzwiami poślednimi nogami na ziemi klęknął, a przednie wyniozszy złożone,

z oślej głowy, cześć najświętszemu Sakramentowi, przy podnoszeniu jego uczynił.

Który cud niektórzy z kupców Genueńskich widząc, z po-dziwieniem szli za onym

osłem, rozmawiając sobie, o onej dziwnej rzeczy. Aż oto czarownica za osłem z

kijem bieży. A iż jakochmy powiedzieli, czary takowe, w tamtych krainach często

się trafiają, za staraniem kupców onych, osła i z czarownicą pojmano, która na

próbie będąc do występku się przyznała, i jenoby do domu doszła, obiecała

młodzieńca do jego postaci przywrócić. Skoro ją tedy wypuszczono, i do domu

wróciła się, młodzieniec przyszedł do pierwszej swojej postaci. Onę sarnę potym

pojmano, i według zasługi jej skarano, a młodzieniec z weselem do ojczyzny

pojechał.

Lekarstwo ludziom od szatana opętanym przez czary

Iż podczas za sprawą czarownic, a dopuszczeniem Bożym szatani ludzi obecnie

osiadają, z rozdziału dziewiątego, pierwszej części pokazuje się, także z

których to przyczyn bywa. Którymi by zaś lekarstwami mieli bydź wyswobodze-

28



Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice "

ni, to jest, przez Exorcizmy kościelne, a to z prawdziwą skruchą, abo też

spowiedzią, gdyby kto był za śmiertelny grzech opętany tamże się pokazało, z

wybawienia Xiedza onego Czecha. Ale iż nad te dwie lekarstwa, jest inszych troje

do tego pomocnych, to jest, przyjęcie Ciała i Krwie Pańskiej, drugi abo

pielgrzymowanie na miejsce święte, i ludzi nabożnych modlitwa i rozgrzesznie z

klątwy.

Wszystkie rzeczy które od Pana mamy bądź to wesołe, bądź smutne, wszystkie nam

bywają dawane dla pożytku naszego, jako od dobrotliwego ojca, i łaskawego

lekarza. Dla tegoż ludzi szatanom, jako mistrzom jakiem podaje, dla wyćwiczenia

w pokorze, żeby oderwanymi będąc od świata tego, abo czystrzemi przenieśli się

do żywota inszego, abo tu karanie cierpieli, którzy według Apostoła podani tu są

szatanowi ku skazie ciała, żeby duch zbawiony był w dzień Pana naszego Jezusa

Chrystusa.

Lecz tu trudność jest z słów Pawła Apostoła, który mówi: Niech się doświadcza

człowiek, i tak chleba tego pożywa, że jako mogą ludzie opętani, nie władając

rozumem pożywać Ciało Pańskie? Na to odpowiada Thomasz św. mówiąc. Dwojacy są

ludzie, którzy rozumem nie władają. Jedno którzy słabo i bardzo mało rozumu

zażywają, jako zowiemy tego niewidomym, który mało widzi. A iż takowi mogą mieć

jakiekolwiek nabożeństwo ku temu sakramentowi, niema im bydź sakrament broniony.

Drudzy zaś są, którzy nic zgoła rozumu nie zażywają, i takimi są i takimi są z

przyrodzenia, tym sakrament niema być dawany, iż niemieli w sobie żadnego

nabożeństwa i uczciwości ku temu sakramentowi.

Niektórzy się też między tymi najdują, którzy kiedykolwiek przy rozumie byli,

takim się jeśli w nich, gdy rozumu

29

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

zażywali, nabożeństwo ku Sakramentowi pokazywało, ma być Sakrament przy śmierci

dany, oprócz żeby było niebe-spieczeństwo zwrócenia bo wyplwania przeto Synod

Kar-thagiński mówi. Ten który w chorobie pokuty pragnie, jeśliby z trafunku

przed przyściem kapłana z choroby mowę zamknął, abo oszalał, niech dadzą

świadectwo o nim, którzy to słyszeli. A jeśliby było niebespieczeństwo śmierci,

ma być rozgrzeszony przez kładzienie rąk, i może bydź wlany w usta jego

sakrament. O ludziach kszczonych, których ciała szatani opanowali, także o

inszych szalonych takowyż sposób ma być zachowany.

Poty Thomasz św. przydawa wszakże, iż ludziom opętanym bronić sakramentu

niepotrzeba, oprócz żeby pewna wiadomość, że to dla jakiego grzechu śmiertelnego

cierpią. Do czego przydaje Piotr św. iż w takowym przypadku, ci za wyklętych i z

kościoła wyłączonych mają bydź miani, którzy podani są szatanowi. Stąd pokazuje

się, iż jeśli którzy są od szatana opętani choć dla swoich występków, a mają

podczas wolność rozumu, której zażywając żałują za grzechy swoje, abo się

przystojnie spowiadają, takowi iż dostąpili odpu-sczenia przed Panem Bogiem,

żadnym sposobem od przyjmowania Sakramentu najświętszego niemają bydź odłączeni.

Odprawowaniem dróg na miejsce święte, także modlitwami nabożnymi, iż opętani od

szatana wolnymi bywają, historye ojców świętych dostatecznie świadczą. Zasługi

abo-wiem świętych męczenników, wyznawców i panien sprawują, że duchowie

przeklęci ich w ojczyźnie przebywających modlitwą i przyczyną bywają zwyciężeni,

których święci tu na świecie zwyciężyli.

30

Sposoby leczenia czarów według „Miotana s --------------------------------------

---------\czarownice "

Ludzi także świątobliwych w kościele wojujący, twy nabożne, iż ratunek opętanym

dawają rzecz je ^m modn" pliwa. Przetoż Kassianus upominając nas do te .st

mew3t_ Byśmy byli tego rozumienia, abo wiary, o której ?? ^° mowi; żebyśmy

wierzyli, iż cokolwiek Pan Bóg czyni z na*^. wyzeJ ko się dziać dla pożytku dusz

naszych, nie tylko ???1' ?2?}~ pogardzili ludźmi opętanymi, ale bychmy się za

?\? ???? ?? członki nasze, nieustawając modlili, szczerze ? ?? e' J za z nimi

bolejąc i żałując ich. ^"awdziwie

O ostatnim sposobie rozgrzeszania, kogo od kl<w dzieć potrzeba, iż ten sposób

nie jest pospolity jakc\^^ wie" wykląwszy z kościoła Korynta podał go szatanowi

AP0St°ł ciała, żeby duch zbawiony był w dzień Pana naszej11 skazie Chrystusa.

Także i kacermistrze, którzy wiarę stra<x*>°Jezusa Himenea, Aleexandryą podał

szatanowi żeby siębK ; i0Je^ uczyli. Takowej abowiem mocy był Apostoł, i

takc\*uznic nie miał, iż odstępujących od wiary, słowem tylko sam\/wa- *ask? wał

szatanowi. \^poda-

Przetoż w kościele starodawnym, gdy było potK dzi do wiary cudami pociągnąć,

jako Duch Święty \ ze ' cudem pokazywał się: tak też od kościoła wyłączo^1

?1???? bywał szatanowi podany, dla trapienia ciała. I nie ? Jawme z drogi, gdy

kościół człowieka tego o którym jeszcz masz mc ja jest, szatanowi podawa, nie

daje mu go abowiem e nadzie" pieniu, ale poprawy, ponieważ w mocy koście v P^" z

ręku jego wyrwać go, gdy mu się podoba. J J'

Powiada Grzegorz święty, o jednej białejgło\*\.

obcując cieleśnie z mężem swoim w Wigilią poświę *e' ktora

ścioła Sebastiana św. nie mając o to sumienia, be^ama .

się wmieszała w kościelną procesję, zaczym od szavPieczme

\ana opę-

31

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

zażywali, nabożeństwo ku Sakramentowi pokazywało, ma być Sakrament przy śmierci

dany, oprócz żeby było niebe-spieczeństwo zwrócenia bo wyplwania przeto Synod

Kar-thagiński mówi. Ten który w chorobie pokuty pragnie, jeśliby z trafunku

przed przyściem kapłana z choroby mowę zamknął, abo oszalał, niech dadzą

świadectwo o nim, którzy to słyszeli. A jeśliby było niebespieczeństwo śmierci,

ma być rozgrzeszony przez kładzienie rąk, i może bydź wlany w usta jego

sakrament. O ludziach kszczonych, których ciała szatani opanowali, także o

inszych szalonych takowyż sposób ma być zachowany.

Poty Thomasz św. przydawa wszakże, iż ludziom opętanym bronić sakramentu

niepotrzeba, oprócz żeby pewna wiadomość, że to dla jakiego grzechu śmiertelnego

cierpią. Do czego przydaje Piotr św. iż w takowym przypadku, ci za wyklętych i z

kościoła wyłączonych mają bydź miani, którzy podani są szatanowi. Stąd pokazuje

się, iż jeśli którzy są od szatana opętani choć dla swoich występków, a mają

podczas wolność rozumu, której zażywając żałują za grzechy swoje, abo się

przystojnie spowiadają, takowi iż dostąpili odpu-sczenia przed Panem Bogiem,

żadnym sposobem od przyjmowania Sakramentu najświętszego niemają bydź odłączeni.

Odprawowaniem dróg na miejsce święte, także modlitwami nabożnymi, iż opętani od

szatana wolnymi bywają, historye ojców świętych dostatecznie świadczą. Zasługi

abo-wiem świętych męczenników, wyznawców i panien sprawują, że duchowie

przeklęci ich w ojczyźnie przebywających modlitwą i przyczyną bywają zwyciężeni,

których święci tu na świecie zwyciężyli.

30

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

Ludzi także świątobliwych w kościele wojującym modlitwy nabożne, iż ratunek

opętanym dawają rzecz jest niewątpliwa. Przetoż Kassianus upominając nas do tego

mówi. Byśmy byli tego rozumienia, abo wiary, o której było wyżej żebyśmy

wierzyli, iż cokolwiek Pan Bóg czyni z nami, wszytko się dziać dla pożytku dusz

naszych, nie tylko bychmy nie pogardzili ludźmi opętanymi, ale bychmy się za nie,

jako za członki nasze, nieustawając modlili, szczerze i prawdziwie z nimi

bolejąc i żałując ich.

O ostatnim sposobie rozgrzeszania, kogo od klątwy wiedzieć potrzeba, iż ten

sposób nie jest pospolity jako Apostoł wykląwszy z kościoła Korynta podał go

szatanowi ku skazie ciała, żeby duch zbawiony był w dzień Pana naszego Jezusa

Chrystusa. Także i kacermistrze, którzy wiarę stracili, to jest Himenea,

Aleexandryą podał szatanowi żeby się bluźnić nie uczyli. Takowej abowiem mocy

był Apostoł, i takową łaskę miał, iż odstępujących od wiary, słowem tylko samym

podawał szatanowi.

Przetoż w kościele starodawnym, gdy było potrzeba, ludzi do wiary cudami

pociągnąć, jako Duch Święty widomym cudem pokazywał się: tak też od kościoła

wyłączony jawnie bywał szatanowi podany, dla trapienia ciała. I nie masz nic z

drogi, gdy kościół człowieka tego o którym jeszcze nadzieja jest, szatanowi

podawa, nie daje mu go abowiem ku potępieniu, ale poprawy, ponieważ w mocy

kościelnej jest, z ręku jego wyrwać go, gdy mu się podoba.

Powiada Grzegorz święty, o jednej białejgłowie, która obcując cieleśnie z mężem

swoim w Wigilią poświęcania kościoła Sebastiana św. nie mając o to sumienia,

bezpiecznie się wmieszała w kościelną procesję, zaczym od szatana opę-

31

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

tana była, i szalała. Co widząc kapłan kościoła onego, porwawszy z ołtarza

szeszynkę nakrył ją, lecz i samego kapłana szatan zaraz posiadł.

A iż nad siły swoje ważył się więtszej rzeczy, przeto w utrapieniu swoim musiał

poznawać coby zacz był.

Strony żeby żaden Exorcista przy odprawianiu powinności i urzędu swego żartów

niezażywał. Powiada Nider, iż w klasztorze Koleńskim widział brata jednego

żartowliwego bardzo, ale darem wyganiania szatanów wielce wsławionego. Ten w

klasztorze Koleńskim szatana z opętanego człowieka wyganiał, prosił go szatan

żeby mu miejsce naznaczył gdzieby miał wyniść. Z czego weseląc się brat on,

rzekł mu żartem, wnidź do kloaki mojej, wyszedł tedy szatan, lecz brat on, w

nocy gdy tam na potrzebę szedł, szatan tak bardzo go bił i dręczył, że zaledwie

żyw został.

Tego też osobliwie warować potrzeba, żeby ludzie opętani, choć za sprawą

czarownic niebyli wodzeni. Bo Grzegorz św. o wyżej namienionej białejgłowie

powiada. Gdy ją powinni i krewni o zdrowie, i wybaczenie jej starając się, do

czarownice przywiedli, do rzeki ją zaprowadziły, i w wodzie z odprawowaniem

rozmaitych czarów ponurzały, za czym miasto wygnania szatana jednego, cały huf w

nie wstąpił, których rozlicznymi głosami wołać poczęła. Co krewni jej widząc i

za grzech swój żałując, przywiedli ją do Biskupa św. Fortunata, który czas długi

modląc się, i postami trapiąc zupełnie tą do zdrowia przywrócił.

Cośmy zaś powiedzieli, iż strzedz Exorcistowie mają, żeby do Exorcismow żadnej

rzeczy zabobonnej, abo o czary podejrzanej nie przydawali, mógłby Exorcista

wątpić. Jeśliby mógł ziół pewnych i kamieni choć nie święconych w tym

32

Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"

przypadku zażywać. Wczym wiedzieć ma. Iż jeśli zioła, abo rzeczy insze są

święcone, jako jest ziele jedno, które zowią po łacinie (fuga demonis), abo też

przyrodzenia kamieni niektórych jeśliby kto zażywał nie będzie nic zabobonnego,

by jeno tak wierzył, że nie zgoła przyrodzeniem swoim szatany uciskają, abo

wyganiają, wpadłby abowiem w błąd, iż podobnym sposobem, słowami, abo ziołami

inszymi mógłby to sprawić, według błędu Nekromantytów, którzy rozumieją, że

wszystko sprawują skrytą i wrodzoną stworzonych rzeczy mocą.

Przetoż Thomasz św. mówi, nie mamy wierzyć, żeby jakiej cielesnej mocy szatani

podlegać mieli wyjąwszy tylko przymierze, abo umowę z nimi postanowioną. Według

którego postanowienia pismo mówi u Izaiasza w 18.

Postanowiliśmy przymierze z śmiercią, i z piekłem uczyniliśmy umowę. Iż tedy

człowiek do szatana posiedzony, może być poratowany, abo mocą melodyjej, jako

Saul przez Cythrę Dawidowe: abo mocą ziela jakiego, i inszej rzeczy stworzonej,

dlatego tych rzeczy zażywać Exorcistowie mogą. Co nie jest przeciwko zdaniu

doktorów, i rozumowi.

Lekarstwa przez przystojne zaklinania, abo Exorcismy kościelne, przeciw wszelkim

chorobom od czarownic sprawionym, i sposób exorcizowania, abo zaklinania

uczarowanych

Ponieważ czarownice wszelkie choroby, czarami swymi jakośmy wyżej wspomnieli

sprawować mogą, w leczeniu ich to wobecz trzeba wiedzieć: iż lekarstwa bądź

słowne, bądź

3 — Czary i czarownice

33

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

uczynkowe, wyżej namienionyrn chorobom służą. A iż między słownymi lekarstwy na

przedniejsze miejsce mają Exor-cismy przystojne, o których częstokroć wzmianka

wyżej, jako o powszechnym lekarstwie była.

Przeto o nich trzy rzeczy powiemy. Naprzód, jeśli kto niebędąc Exorcistą, jako

laik, abo świecki człowiek może szatany, i jego czary Exorcizować? Gdzie

wyliczymy siedem kondycij potrzebnych do modlitw i błogosławieństwa żeby ich kto

mógł zażywać, i przy sobie nosić, przydawszy naukę, jako choroba ma być

Exorcizowana, i szatan zaklinany. Po-wtóre, co czynić potrzeba, gdy kto przez

Exorcismy do zdrowia nieprzychodzi. Nakoniec powiemy, o lekarstwach niesłownych,

ale uczynkowych, z odpowiedzeniem na przeciwnej stronie dowody.

Co się tknie pierwszej rzeczy, pisze Thomasz św. w te słowa. Zostając kto

Exorcistą, abo na inszy z mniejszych stopniów kapłaństwa, wstępując, bierze moc,

żeby to, abo owo z powinności swojej jaką kto jego moc, mógł czynić, na-przykład

Exorcizować. Która rzecz, i ci którzy nie są ??????-stami przystojnie odprawować

mogą, aczkolwiek urzędu tego na sobie nie mają. Jako i w domu niepoświęconym

może bydź msza odprawowana. Powiadają abowiem, o panience jednej ubogiej, a

bardzo nabożnej, iż gdy jej powinny w nogę czarami zarażony był, co lekarze

przyznawali, ponieważ żadne lekarstwo przyrodzone ratować go nie mogły, trafiło

się gdy onego powinnego panienka nawiedzała, prosił jej zaraz, żeby na nogę jego

błogosławieństwo jakie uczyniła. Zezwoliła ona, i cichuchno tylko pacierz, i

kredo z częstym powtarzaniem znaku krzyża św. nad nogą zamówiła.

34

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

Chory on zaraz poczuł się bydź uzdrowionym, i prosił panienki dla przypadku

napotym co za błogosławieństwa nad nim zażywała? Która odpowiedziała. Wy ludzie

małej wiary, nabożnych i od kościoła uchwalonych modlitw niezażywa-cie, a do

bajek, i lekarstw zabronionych częstkroć w waszych chorobach udajecie się,

przeto na ciele rzadko do zdrowia przychodzicie, bo na sumieniu szkodę wielką

zawsze obnosicie. Ale gdybyście do modlitwy i pozwolonych lekarstw od kościoła

umysł swój obracali, łatwiuchnobyście do zdrowia częstokroć przychdzili, nic

inszego abowiem nad wami nie mówiłam, jeno modlitwę Pańską abo pacież i kredo, a

zaraz uzdrowieni jesteście.

Spyta kto dla dalszego zrozumienia, jako mają być poznane modlitwy i

błogosławieństwa pozwolone od kościoła, także też i zabobonne? więc zaś jakim

sposobem odprawo-wane bydź mają? i czyli szatan ma być zaklinany, i choroba

Exircowana? Na które pytanie odpowiadając mówimy. Iż wszystkie rzeczy w kościele

Bożym są przystojne, i pozwolone, które niesą zabobonne, abo okolicznościami

złymi, i zbytecznymi nakażone.

Także zabobonne rzeczy są, cokolwiek zwymysłów ludzkich poszedszy płaszczykiem

nabożeństwa się okrywa, bez pozwolenia zwierzchniego. Jako to na przykład.

Pieśni przydawać do mszyi, prefacią abo przemowę we mszej żałobnej przerwać.

Składek wiary chrześcijańskiej dla śpiewania we mszę skrócić, abo na organach,

nie chorze śpiewać. Przy mszej respondenta, odpowiadacza nie mieć i tym podobne.

Ale wracając się do przedsięwzięcia naszego. Gdy się jaka sprawa odprawuje

przystojnie i według obrzędów wiary chrześcijańskiej, to jest gdyby kto chciał

chorego ratować jaką modlitwą, abo błogosławieństwem przez słowa św. ten

35

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

ma uważać siedem kondicyi, które jeśli się znajdują, takowe błogosławieństwo i

żegnanie, ma bydź rozumiane za przystojne i pozwolone.

Pierwsza kondicja która ma być w uważaniu, jako się z nauki Tomasza św. pokazuje,

żeby słowa nic w sobie nie zamykały coby należało do wzywania szatana bądź

wyraźnego bądź tajemnego.

Takim sposobem czarnoksiężnicy czynią obrazy, pierścionki, i kamienie według

nauki, które wszytkie rzeczy przyrodzonej skłonności nie mają, do sprawowania

takowych skutków, których oni bardzo często spodziewają się. Przeto do spraw ich

musi się szatan przymieszać. Powtóre przestrzegać potrzeba, żeby żegnania, i

błogosławieństwa, nie miały w sobie żadnych słów, i imion nie znajomych, takich

abowiem Chryzostom S. strzec się każe, żeby słowa w sobie fałszu nie zamykały,

takim abowiem sposobem skutku, od Pana Boga oczekiwać nie jest rzecz podobna, bo

on nie jest światkiem fałszu. Tak pospolicie niektóre baby w swych wierszach i

zamawianiu bajki mają. Panna Marya Jordan przeszła, a Sczepan święty drogę jej

zabieżał i zapytał jej. Inszych także wiele głupstw i bajek zażywają.

Czwarta, żeby w nich rzeczy niebyłe próżne, i charaktery wszelkie, oprócz znaku

krzyża świętego. Przeto Breuia abo listy z charakterami, które noszą żołnierze,

godne wielkiej nagany.

Piąta, żeby człowiek nadzieje niepokładał w sposobie pisania, czytania i

wiązania, abo w jakiejkolwiek takowej próżności bo gdzieby inaczej było, pewnie

by były zabobony-

36

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

Szósta, żeby w przyrodzeniu i w wymawianiu słów Bożych, abo pisma świętego,

wzgląd tylko był na same słowa święte, i rozumienie ich, i na chwałę, abo moc

Boską, od którego skutku czekać trzeba, także na kości, abo reliąuie Św., od

których skutku także może oczekiwać.

Naostatek żebyśmy skutek, którego oczekiwamy pusczali na wolę Bożą, który wie,

jeśliże zdrowie, abo utrapienie jakie, człowiekowi wzywającemu go

pożyteczniejsze jest, abo nie.

Zamykając tedy tę rzecz, powiadamy. Jeśliby żadną z tych kondycji, niebyła

sprawie naszej i Exorcismom także żegnaniu przeciwną, tę mamy mieć za przystojną,

i od kościoła pozwoloną.

Skąd Thomasz święty zamyka, iż zachowując namienione kondycye słowami Boskimi,

węże zaklinać godzi się. Czego dalej dowodząc mówi: Nie mniejszej są

świątobliwości słowa Boże, niż reliąuie świętych. Tedyć jakożkolwiek wzywać

będziemy imienia Pańskiego, bądź przez modlitwę Pańską, przez pozdrowienie

Anielskie, przez jego narodzenie, mękę, pięć ran, przez siedem słów, które mówił

na drzewie krzyża świętego przez tytuł, abo napis tryumfujący, przez trzy

gwoździe, i przez insze oręża wojny Chrystusa Pana przeciw szatanowi i sprawom

jego, będzie się godziło i może w tym nadzieja być pokładana, poruczając skutek

woli Boskiej.

Co się zaś wspomniało o zaklinaniu wężów, toż się może rozumieć o inszym

robactwie, by jeno na same słowo Boże i moc Boską wzgląd był brany. W tym

wszakże zamawianiu, abo zaklinaniu ostrożnie sobie postępować potrzeba, abowiem

jako tenże Doktor powiada: Takowi zaklinacze czę-

37

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

stokroć zażywają nieprzystojnych rzeczy i przez szatany skutki otrzymywają

osobliwe w wężach. Ponieważ wąż był pierwszym naczyniem szatańskim ku oszukaniu

człowieka.

W mieście abowiem Salzburgu, był niejaki zaklinacz, abo zamawiacz, który dnia

jednego, dla uciszenia inszych wszyt-kie węże, którzy byli na milę od miasta, w

dół jeden zamawianiem swym zgromadzić chciał, w którymby pozdychały. Gdy się

tedy zewsząd węże zgromadziły, a on zaklinacz nad dołem stał, przyszedł

naostatek jeden wielki i straszny wąż, który ociągał się wniść w dół on i

częstokroć swoim łaszeniem jakoby prosił żeby mu dopuścił iść gdzieby mu się

podobało. Ale on gdy zaklinania nad nim czynić nie przestawał, a już wszystkie

insze w dole onym wyzdychały, przychodziło na to i onemu wężowi że

musiał wchdzić, przyczołgawszy się tedy na jedną stronę dołu, właśnie przeciwko

zaklinającemu, uczynił wielki szus i na zamawiacza skoczył, którego w pety sobie

opasąwszy, z sobą w dół wciągnął, gdzie obydwa zginęli. Stąd pokazuje się, że do

takowych rzeczy mocy Boskiej zażywać choć z bojaźnią i uczciwością nie godzi sie

jedno dla pożytku ludzkiego, gdyby takie bestie z mieszkania ludzkiego wyganiać

była potrzeba. Strony noszenia zaś na szyi abo zaszywania w szaty pisanych

exorcismów i zamawiania inszego, nie zda się, żeby ta rzecz pozwolona była, gdyż

św. Augustyn mówi: Do zabobonów ściągają się niezliczone czarownic węzły i

lekarstwa, (którym i lekarstwa nauka przyganę daje) bądź to były w zamawianiu

jakim, bądź w znakach, abo charakterach, bądź też w zawieszaniu na sobie rzeczy

jakich i zawięzowaniu. Zamykając tę wszytkę rzecz, dla ludzi prostych niech

będzie ten sposób Exorcisowania człowieka uczarowanego. Naprzód, żeby uczynił

spowiedź dostateczną. Potym ma bydź

38

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

pilne szukanie, we wszech kątach domu mieszkania, w łożu, w kołdrach, pod

progiem drzwi, jeśliby jakie czary nie mogły bydź znalezione, które po

znalezieniu zaraz w ogień wrzucić trzeba. I to by rzecz potrzebna była, żeby

pościel i szaty człowiek takowy odmienił, a nawet dom i mieszkania. A jeśliby

zaś nic takowego nie naleziono, tedy człowiek uczarowany, jeśli może, rano do

kościoła niech wnidzie, osobliwie w święta uroczyste, jakie są dni Panny Maryjej,

abo wigilie ich, wtenże czas kapłan pobożnego żywota, a do tego spowiedzią

oczyszczony ratunek mu może dać. Ma tedy człowiek uczarowany postawnik święcony

w ręku trzymać, jako będzie mógł siedząc, abo klęcząc, za którym modlić się

powinni nabożnie ludzie przy tym będący. Potym niech kapłan pocznie letanię.

Poratowanie nasze w imieniu Pańskim. A respondent ma mu odpowiadać. Pokropi go

potym wodą święconą, i stułę włożywszy na szyję Psalm będzie mówił. Boże ku

ratunku memu przybądź, po tern nastąpi le-tania, jako zwyczaj jest nad chorym,

mówiąc: Przy wzywaniu świętych módl się, abo módlcie się za nim i bądź miłościw

wybaw go Panie, porządnie wszystko odprawując aż do końca. Gdy zaś przydzie do

modlitw, na miejsce ich ma zacząć Exorcism.

Te Exorcismy mogłyby bydź odprawowane przynajmniej trzykroć w tydzień, żeby tak

za uczesczaniem próźb do zdrowia człowiek mógł prędzej przyśdź. Naostatek

przyjąć ma taki człowiek ciało Pańskie, aczkolwiek niektórzy rozumieją to czynić

przed Exorcismami. Ana spowiedzi kapłanowi przestrzegać i upatrwać należy,

jeśliby taki chory niebył w jakiej klątwie. A jeśliby kto spytał, coby była za

różność, między kropieniem wodą święconą i Exorcismem, ponieważ oboje skutecznie

przeciw przenagabaniu szatań-

39

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

skiemu służy? Odpowieda na to święty Thomasz, szatan prześladuje ludzi

wewnętrznie i zewnętrznie. Woda tedy święcona służy przeciw zewnętrznemu

przenaśladowaniu szatańskiemu. A Exorcism przeciw wewnętrznemu. Przetoż takowi,

którym Exorcismy są potrzebne, bywają nazywani Energumeni, jakoby wewnątrz

pracujący, abo utrapieni, Exorcisowaniu tedy uczarowanego człowieka obojej

rzeczy potrzeba, bo tak zewnątrz, jako i wewnątrz bywają udręczeni.

Co się tknie wtorej części rozdziału tego to jest: Coby czynić należało, gdy kto

przez Exorcismy namienione do zdrowia nie przychodzi? Odpowiedź. Może to bydź

dla sze-ści przyczyn, acz jest i siódma, która niech będzie na rozsądku

uczeńszych. Gdy abowiem kto nie może bydź wybawiony, dzieje się naprzód

niedowiarstwem, tak przy tym będących, jako i chorego przywodzących. Powtóre dla

grzechu uczarowanych. Potrzecie dla zaniedbania lekarstw przystojnych. Potym dla

niedowiarstwa jakiego Exorcisty. Zaś dla uszanowania i uważania ich Exorcisty.

Nakoniec dla oczyścienia, abo zasług tych którzy są ucza-rowani.

Potrzeba tedy czytelnikowi mieć pilne oko na sześć na-mienionych przeszkód,

aczkolwiek abowiem, opętanym od szatana, a nie uczarowanym służą, wszakże w

obojgu równej mocy trzeba, i owszem bespiecznie rzec możem, iż z więtszą

trudnością przychodzi uczarowanego zleczyć, aniżeli opętanego od szatana wybawić.

Co się z tej przyczyny pokazuje. Abowiem jako się wyżej powiedziało w rozdziale

10. Niektórzy bywają posiadani od szatana, bez wszelkiego swego grzechu, ale dla

cudzego małego, i dla inszych roz-

40

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

maitych przyczyn. W czarach zaś, gdy ludzie dorośli bywają uczarowani, nawięcej

się tego trafia, iż na zatracenie dusze swojej od szatana wewnętrznie bywają

posiadani.

Lekarstwa przeciw gradom, i bydłu uczarowanemu

Jakoby zaś bydło uczarowane leczone bydź miało, także burze powietrza rozganiane,

tu mówić będziemy w przód powiedziawszy o niektórych lekarstwach niepozwolonych,

których wiele ludzi zażywać zwykło. Te tedy lekarstwa bywają odprawowane słowy

abo uczynkami zabobonnemi. Słowy jako gdy niektórzy robaki w palcach, abo

członkach jakich będące, słowami i zamawianiem nie pozwolonym leczą. Uczynkami

jako niektórzy ludzie są, którzy na bydło uczarowane nie kropią święconą wodą,

aleją w gębę leją.

Słowne lekarstwa iż nie są przystojne, nad to cośmy wyżej powiedzieli. Gwilhelm

tak dowodzi. Jeśliby abowiem słowa miały jaką moc, ta moc byłaby z czterech miar,

abo względem powietrza, abo względem dźwięku, abo względem rozumienia, abo

względem tych wszystkich rzeczy. Nie względem powietrza, bo powietrze nie zabija,

chyba żeby było zarażone. Nie względem także dźwięku, bo tylko dźwięk wielki

obraża słuch. Nie względem także rozumienia, abowiem wspomnienie szatana,

śmierci, abo piekła za-wszeby szkodzieło, także zdrowia i dobroci wspomnienie

zawszeby pożyteczne było: Nie względem też wszystkich rzeczy, rzecz abowiem

spojona z cząstek słabych i sama jest słaba.

41

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

A jeśliby kto rzekł. Pan Bóg dał moc słowom jako ziołom i kamieniu, to miejsca

niema. Jeśli abowiem moc jaka naj-duje się w słowach niektórych jako

Sakramentalnych, abo w błogosławieństwach i modlitwach pozwolonych, tę moc w

sobie mają, nie jako słowa, ale z postanowienia, i zrządzenia Bożego i z

obietnice Bożej.

Lekarstwa także uczynkowe, które się próżne bydź zdradzają, wysszej opisane są.

Jako w krainach Swewiej jest obyczaj wzięty, iż dnia pierwszego maja, pierwej

niż słońce wnidzie, niewiasty wiejskie wychodzą i z lasów, abo drzew przynoszą

gałęzie wierzbowe, abo też inszego drzewa, z którego wieniec uplotszy,

zawieszają nad wroty stajnie abo obory powiedając: iż tym sposobem bydło cały

rok od czarownic bespieczne bywa. Które to lekarstwo, według rozumienia tych,

którzy mówią: że rzeczy próżne próżnymi tłumić godzi się, byłoby przystojne i

pozwolone. Jako też i owo, gdy choroby wierszami, abo zamawianiem niektóre

odganiają. Ale mówiąc bez urazy. Jeśliby pierwszego dnia bądź też i drugiego

niewiasta, abo mężczyzna wyszedł, nie upatrując wschodu słońca, ani zachodu, dla

zbierania ziół, abo gałązek z modlitwą Pańską, i składem wiary Chrześcijańskiej,

abo Kredem, i wieniec z tych gałązek uplotszy zawiesiłby nade drzwiami z dobrą

wiarą, poruczając skutek woli Bożej, takowyby nic nie zgrzeszył, i owszem

godnyby był pochwały. Jako są i owi, którzy w winnicach, abo zbożu krzyż święty

stawiają, gałązki i kwiatki w niedzielę kwietną święcone miotają doświadczają

tego, że choć po bliżu grad zboże pobijał, zboża ich wszakże w cale zostawały.

Podobne są im owe niewiasty, które dla zachowania mleka, żeby go im czarownice

czarami swego nie odejmowały,

42

Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"

wszytko mleko, które w sobotę udoją, za jałmużnę ubóstwu rozdają.

Nadto Nider w Xięgach pisze, że przeżegnawszy krzyżem świętym krowę i pacierz

zmówiwszy z pozdrowieniem anielskim trzydzieści kroć, abo blisko tego, ustaje

sprawa szatańska, jeśli jeno jest z czarów. Do tego iż czarownice, gdy chcą

której krowie mleko odjąć, zwykły z domu onego, gdzie krowa jest, trochi mleka,

abo masła od onej krowy zrobionego dostawać, i tak nauką swoją bezbożną bydlę

potym uczaru-ją. A przeto niech będą ostrożne białegłowy, u których podejrzane

niewiasty czegokolwiek proszą, żeby im bynajmniej nie pożyczały i nie dawały. Są

także drugie, które gdy baczą, że się w robieniu masło darzyć niechce, które w

maslnicach pospolicie robią, tedy najprędzej z domu białogłowej podejrzanej,

trochy masła dostają, jeśli mogą dostać, z którego trzy sztuczki uczyniwszy,

wzywając Trójcę przenajświętszą one sztuczki w maslnicę wrzucają, i tak czary

odganiają. Które także próżne rzeczy próżnymi tłumią, z tej tylko miary, iż

masło od czarownice podejrzanej dostają-

A gdyby zaniechawszy tego, wzywając Trójce przenajświętszej, pacierz tylko

mówiąc, choć swego masła własnego trzy sztuczki wrzuciła skutek woli Bożej

poruczając, niemia-łaby bydź naganiona, aczkolwiek też i chwalić nie masz co,

dla trzech sztuczek masła wrzuconych. Lepiej by uczyniła, gdyby miasto tych

trzech sztuczek masła, wodą święconą pokropiwszy, i troszkę święconej soli

wrzuciwszy z modlitwą, jako wyżej, czary odganiała. Na koniec iż częstokroć

krowy od czarów zdychają, mają bydź ostrożne, którym się to przydaje, żeby pod

progiem obory, abo stajnie, pod żłobem i gdzie bydło poją, ziemia była wybrana,

a na miejsce

43

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

jej ziemie inszej święconą wodą pokropiwszy żeby nakła-dziono. Częstokroć

abowiem czarownice to przyznawały iż naczynia czarów swoich na tych miejscach

osobliwie chowały, przyznały i to, że za rozkazaniem szatańskim tylko były

powinny dołek wykopać, w którym szatan sam czary wkładał, które to czary, rzecz

bardzo podła bywała, drewno, mysz, abo wąż jaki. Przeciwko gradom zaś i burzom

nadto cośmy o postanowieniu znaku krzyża świętego wyżej wspomnieli, to też

lekarstwo jest zwyczajne. Trzy ziarna gradu wzywając Trójce Przenajświętrzej

miecą w ogień, a zmówiwszy dwa albo trzykroć pacierz z pozdrowieniem anielskim

przydają Ewangelia Jana św. Na początku było żegnając burzą w przód, i pozad i

ze wszystkich stron ziemie. Na koniec powtarzają. Słowo stało się ciałem, a za

każdym powtarzaniem mówią Słowa Ewangeliej świętej, niech rozżoną burzą te.

Jeśliby tedy burza ona sprawiona była przez czarownice, natychmiast ustanie. Te

są bardzo pewne rzeczy częstym doświadczeniem utwierdzone i niepodejrzane. To

abowiem samo miecą gdyby się działo bez wzywania Boskiego ratunku, podejrzane by

te sprawy czyniło. A jeśliby kto rzekł: azali bez tych ziarn gradowych burza nie

mogłaby bydź uśmierzona? I owszem mogłaby, przez insze słowa św. Lecz ten, który

trzy ziarna takowe, abo sztuczki gradu w ogień miecie, pragnie szatana trapić,

gdy jego dzieło wzywają Trójce przenajświętszą w niwecz obraca. W ogień zaś a

nie w wodę dlatego miece, że jako się prędzej wrzucony grad w ogniu rozpływa,

żeby także dzieło i robota szatańska prędko zniszczała. Skutek wszakże na wolą

Bożą ma bydź puszczany. Bywa też i to co czarownica jedna od sędziego pytana,

objawiła. Jeśliby jakim sposobem burze przez czarownice sprawione mogły bydź

uśmierzone? Odpowiedzia-

44

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

ła: że mogą, to jest te słowa mówiąc. Przysięgam, i zaklinam was grady, i wiatry,

przez pięć ran Chrystusa Pana, i przez trzy gwoździe, które jego ręce i nogi

przebodły, i przez czterech Ewangielistów świętych Matheusza, Marka, Łukasza i

Jana, żebyście w wodę rozpłynąwszy puściły się na dół.

Przetoż Nider mówi: Ta jest przyczyna, dla której pospolicie w kościołach na

burze dzwonią. Naprzód żeby przed nimi jako przed trąbami Bogu poświęconymi

szatani uciekali, i odbiegali swoich czarów. Potym też, żeby ludzie do modlitwy

byli pobudzeni, i Bożej pomocy przeciw burzom wzywali. Ta jest przyczyna, że dla

uśmierzenia i rozegnania burze z Sakramentem najświętszym, z śpiewaniem nabożnym,

pospolicie wychodzą osobliwie w Niemczech i we Francuskiej ziemi, a to zdawna z

zachowałego Kościołów tamtych zwyczaju. Ale iż ten sposób w wynoszeniu

sakramentu, dla uśmierzenia burze, zda się bydź niektórym coś zabobonnego,

którzy nie wiedzą reguł, abo prawidł rzeczą zabobonną od mniej zabobonnych

dzielących. Głupie czynią ludzie ślub czyniąc, głowy w sobotę nie czosać, abo w

niedzielę pościć, jakoby w dzień lepszy, i im podobne rzeczy. Z której reguły

noszenie sakramentu nie widzi się bydź zabobonnie.

Lekarstwa niektóre przeciw pewnym tajemnym szatańskim sprawom, abo tajemnemu

prześladowaniu

Przystąpmy zaś do wypisania lekarstw urodzajom ziemskim służących, które podczas

przez robactwo, szarańczą,

45

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

wielkimi hufaihi po powietrzu z dalekich krain lecącą, tak, że ziemię okrywa, z

gruntownym zepsowaniem wszystkich urodzajów, traw, winnic, bywają wyniszczone i

spasione. Do czego przydamy lekarstwa przeciw dzieciom za sprawą szatańską

kradzionym, abo podrzuconym. Co się tknie pierwszej rzeczy. Thomasz święty w

pytaniu: Jeśli się godzi zaklinać stworzenie nierozumne? Odpowieda, że się godzi,

wszakże w sposób przymuszenia, które się ma ściągać do szatana, ponieważ on

szkodzie naszej zwykł zażywać stworzenia nierozumnego. Sposób ten w kościele

odprawuje się przez Exorcizmy, którymi moc szatańska od stworzenia nierozumnego

bywa odganiana. Bo gdyby klątwa nie na szatana, ale na stworzenie nierozumne,

które nic nie rozumie czyniona była, próżna by i nieważna była. Skąd pokazuje

się iż Exorcizmami przystojnymi i zaklinaniem mogą bydź ode-gnane, z wzywaniem

wszakże od ludu miłosierdzia Bożego, przez posty, procesje, i insze nabożeństwa:

dla cudzołóstw abowiem i wielkości grzechów, karania takowe Pan Bóg przepuscza,

przeto do spowiedzi ludzie mają bydź napominani. W niektórych też prowincjach

klątwy na nie bywają wydawane, ale te do szatanów ściągają się, nie do samego

stworzenia nierozumnego. Bywa i insze straszne na ludzi od Pana Boga

przepusczenie, gdy niewiastom podczas dzieci ich własne giną, a cudze od

szatanów bywają podmiatane, które to podmioty trojakie bywają. Jedne z nich

zawsze chude i płaczliwe, z których jedno i czterech białygłow pokarmem nie

nasyciłoby się. Drugie są sprawą latawców spłodzone, których wszakże dziećmi nie

są, ale właśnie tego człowieka, którego nasienie dostają. Co więc czynią

mężczyznę do zmazy nocnej przywodząc. Takowe dzieci podczas za Bożym

dopusczeniem podmiatają, własne ludzkie dzieci

46

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice

pokrywszy. Trzecie są, gdy podczas szatani, wziąwszy na się postać małych

dziatek, mamkom sami siebie podmiatają. Te trojakie podmioty w tym się zgadzają,

iż są bardzo.ciężkie, chude, a nie rosną i żadnym dostatkiem mleka nakarmione

być nie mogą, i powiedąją że częstokroć z oczu ginęły.

Dlaczegoby zaś Pan Bóg Wszechmogący takowe rzeczy na ludzi przepusczał, możemy

mówić. Iż dla dwu przyczyn. Pierwsza, że rodzicy dzieci nazbyt miłują, przeto ku

dobremu ich Pan Bóg to przepuscza. Druga jest podobna, iż bia-łegłowy którym się

to przydaje pospolicie w zabobonach się kochają, i w wielu rzeczach od szatana

oszukiwane bywają. Przeto Pan Bóg prawdziwy Zelotes, według swojej żarliwości,

abo miłości gorącej przeciw swojej oblubienicy ludzkiej, która krwią swoją

najdroższą odkupił, i przez wiarę poślubił: nieinaczej jako mąż żarliwy cierpieć

nie może, nie tylko żeby od niego się oddalając, do kogo inszego przystać miała:

ale też żeby jakie podejrzenie zdrady i krzywoprzysięstwa w dotykaniu, rozmowie,

obcowaniu i inszym jakimkolwiek sposobem, z nieprzyjacielem szatanem na sobie

ponosiła. Jeśliż tedy podejrzeniem i znakami cudzołóstwa mąż żarliwy obraża się,

cóż rozumiesz gdy cudzołóstwo popełnione bydź widzi? Przeto nie dziw się, gdy z

takiej przyczyny własne dzieci giną, a podmioty bywają podrzucane.

Co lepiej żeby było zrozumiano, jako Pan Bóg duszę ludzką żarliwie miłuje, i nie

rad na niej żadnych znaków podejrzenia o niej czyniących widzi, pokazuje się z

zakonu starego, gdzie Pan Bóg żeby lud swój gruntownie oderwał od bałwochwalstwa,

nie tylko bałwochwalstwa zakazał ale i inszych rzeczy wiele, które mogły

przyczynę dać do bałwo-

47

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

chwalstwa, i które z wierzchu zdadzą się być niepożyteczne, w rzeczy wszakże

samej, i tajemnym rozumieniu dziwny pożytek czynią. Skądże nie tylko zakazał.

Czarownikom nie dopusczaj żyć na ziemi, ale i to przydał. Niech nie mieszka w

ziemi twojej, żeby się do grzechu nie przywodził. Jako białogłowa wszeteczna

bywa zabijana, i obcować jej między ludźmi nie dopusczają. Przypatrz się i tu

żarliwości Bożej. Rozkazał Bóg. Żeby lud jego gniazda z jajcy, abo ptaszęty, z

matką na nich siedzącą razem w domu nie chował, ale żeby matce odlatywać

dopuszczał, tego abowiem poganie do niepłodności czynienia zażywali. Lecz Pan

Bóg Zelotes w ludzie swoim nie chciał cierpieć takiego znaku cudzołó-sta. Toż

baby czynią, gdy z nalezienia grosza jednego we śnie znak szczęścia wielkiego

opowiadają. A gdy się zaś o skarbie śni, za znak nieszczęścia to sobie mają.

Także przykazał, żeby naczynia wszystkie nakrywane były, a które by wieka nie

miało, żeby nieczystym było poczytane.

Także nie będziecie strzydz wkoło włosów, ani będziecie golić brody, czynili to

abowiem poganie ku uczciwości bałwanom.

Także zakazał. Żeby mężowie nie chodzili w szatach bia-łogłowskich, ani

białegłowy w szatach męskich. Abowiem to zwykły były czynić ku uczciwości bogini

Wenery, a mężowie ku uczciwości Marsa i Pryapusa. Z tejże przyczyny rozkazał

żeby były ołtarze bałwanów popsowane, i Ezechiasz zepso-wał węża miedzianego,

gdy mu lud chciał ofiary czynić mówiąc. Miedź to jest. Dla tejże też przyczyny

zakazał snów wykładać także pisku ptaszego i rozkazał, żeby tak mąż jako i

białagłowa, wieszczeniem się bawiąc była zabita: które wszystkie rzeczy, iż

czynią podejrzenie cudzołóstwa duchownego, przeto z miłości żarliwej, którą ma

Pan Bóg ku

48

Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"

duszom sobie przez wiarę poślubionym, jako oblubieniec ku oblubienicy, takowych

rzeczy zakazał. Potrzeba tedy, żeby kapłani i kaznodzieje wiedzieli iż Panu Bogu

żadnej inszej milszej ofiary nad żarliwość dusz, jako Hieronim święty pisząc na

Ezechiela świadczy. Przetoż w inszej części będziem pisać o wykorzenieniu

czarownic ostatnim lekarstwem, do którego kościół jest od Boga obowiązany, który

rozkazał. Czarownikom niedopuszczaj żyć na ziemi. Tamże będą i lekarstwa przeciw

strzelcom czarowników, takowi abowiem ludzie, nie inaczej jeno władzą urzędu

świeckiego mogą być wykorzenieni.

Lekarstwo, gdy niektórzy doczesnymi pożytkami uwie-dzeni, szatanowi się zupełnie

oddali, jako się tego częstokroć doświadczyli, przez spowiedź prawdziwą,

aczkolwiek z mocy szatańskiej wybawieni bywali, wszakże długi czas po tym, a

osobliwie w nocy od szatanów przeznagabanie miewali. Co za karanie Pan Bóg na

nie dopuszczał. Znak zaś wybawienia ich ten był, bo im pieniądze w workach po

spowiedzi ginęły: co moglibychmy wielą przykładów objaśnić, ale krótkości

dogadzamy."

Wpływ „Młota na czarownice" znać już w polskiej publikacji z 1570 pt.:

Postępekprawa czartowskiegoprzeciw narodowi ludzkiemu".

Pięć ostatnich rozdziałów tej broszury zawiera rozprawę „O czarownicach które:

mogą przeszkodzić ludzkim robotom, wieszczby powiadać, latać, grady i niepogody

czynić i inne odmienności, których człowiek pospolity nie może czynić.

Czarownica „jedna drugą będzie uczyła, zioła, maści ukazywała, przymawiania

czartowskiego uczyła, ofiar i posług, takież czart im zasięg temu chuci i nauki

na osobnym

4 — Czary i czarownice

49

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

miejscu dodawa, aby w nim zupełną nadzieję miały, aby im to stało, czego żądają.

Według wiary ich, stanie się im tak, to jest, gdy chcą mieć deszcz, bierze

piasek w ręce, miecie przez się, obróciwszy się tyłem ku wschodu słońca, a gdy

chce mieć grad, tedy krzemienie, kiedy ludzi zwadzie albo małżeństwo, tedy drwa

w poprzek kładzie przeciw onemu domowi, gdzie chce złość wyrządzić, przymawiając

czartowskie słowa, chcieli też kędy lecieć, maścią to sprawi, tak jakom przy

Farelu pisał; aby świnie zdychały, warzy szczeciny świńskie z mrowiskiem i wiele

innnych rzeczy takich, których wiele może czartem sprawić."

Omawiając „pokusy przeszkadzające ludziom" autor publikacji wylicza po nazwisku

diabłów. Spośród nich pomocnikiem i instruktorem czarownic jest „Farel" — czart

wygnaniec. Zajmuje on się „potwierdzeniem" maści czarto-wskich zakopanych na

rozstajnych drogach, mających tę właściwość, że gdy nimi czarownica posmaruje

kij, na końcu jednym przywiąże nietoperza, na drugim kreta, leci gdzie chce,

głównie w celu psucia mleka. Obok Farela jest też „z narodu czartowskiego" —

Latawiec". Używają go do posług baby i wszystkie czarownice, i rozmowy z nim

mają w cieniu, tak iż jeden drugiego nie widzi, jedno pomaca.

Przekażają ludzkim małżeństwom, ale nie tym obyczajem, jak ludzie mniemają,

przez małżeński uczynek. Nie chciej temu wiary dać, boć on nie ma takiego

przyrodzenia, jako człowiek ma, ani ciała własnego, jedno obłudne; wiele się na

nim omylą zwłaszcza ci, co dawno pisali, aby święty Merlinus był z Latawca

poczęty i zrodzony. Musiał ci się ten

50

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

Merlinus urodzić z człowieka jako i drugi, dla wstydu swego ta królewna

brytańska pomówiła na Latawca."

Wreszcie trzecim diabłem czarownic jest „Odmieniec", który się przemienia to w

człowieka to w zwierzę. Na tym też jeżdżą baby, gdy się przemieni w wilka,

stądże go drudzy zowią wilkołek. „Ten wiele przekażą pożytkom ludzkim przez baby,

gdy zakręci wiatrem od morza północnym, między dobytkiem prędko się odmieni,

będzie ze zdrowego chore, także i świnie, owce.

Przeto mówią, wilkołek pokąsał owce, ano je pomorsz-czyzna pomożyła. Także

przychodzi i na gęsi, kokoszy i na inny dobytek."

Autor „Postępku prawa czartowskiego" widocznie znał „Miot" z tekstu łacińskiego,

jednak z treścią jego nie we wszystkim się zgadzał, jak tego dowodzi historia św.

Merli-nusa, uwzględnił jednak także zakorzenioną od dawna wśród ludu wiarę w

diabły i czarownice. Jego diabły są krajowego pochodzenia i noszą polskie

nazwiska.

Ks. Piotr Skarga też sporo ważkich słów poświęcił czarom, czarnoksiężnikom i

czartowskim służebnicom. W roku 1579 wydał on „Żywoty Świętych", obejmujące dwie

księgi spraw świątobliwych, ale i ponurych. Popyt na te księgi musiał być

niezwykle duży, o czym świadczą kilkakrotne w XVI i XVII wieku wznawiane wydania

tego dzieła. Skarga opracował je na podstawie cudzoziemskich, wcześniejszych

publikacji.

Zaopatrzył też żywot każdego kalendarzowego świętego w swój komentarz, nazwany

Obrokiem duchownym". Jak „Młot na czarownice" stanowi opis diabelskich i

czarnoksięskich sztuk potępionych, czyli „czarnej magii" używanej ku

51

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

zgubie człowieka, tak znów „Żywoty Świętych", to opis bohaterskich zmagań ludzi

pobożnych z diabłami i czarnoksiężnikami przy pomocy modlitw, postów,

niezwykłych cudów, praktyk obrzędowych, święconych amuletów, słowem — przy

użyciu środków dozwolonej, uświęconej „białej magii", środków prowadzących

człowieka ku jego uświęceniu i szczęściu wiecznemu.

Tak jak w życiu ludzi grzesznych również i w życiu ludzi świątobliwych problem

seksualny, czyli „walka z pokusą cielesną" odgrywa niepoślednią rolę. Oto

wyjątki z dzieła ks. Skargi, omawiające funkcje czartów, czarnoksiężników,

czartowskich służebnic, niewiast wszetecznych w życiu świątobliwych ludzi.

Bardzo to dawno, jako zdarzyło się, że pewną panienkę w porcie genueńskim

oczarował zakochany w niej młodzian. Z porady czarnoksiężnika zakopał pod jej

progiem słowie jakieś dziwne, na miedzi wyrzezane. Oczarowana szalała i

przywoływała tego onego sprośnika. Przywiedziono ją do opata Hilariona. Ten wdał

się w dyskusję z diabłem okupującym ową panienkę. Diabeł wypędzić z niej się nie

pozwolił, twierdził iż z nią jest związany pod progiem, skąd tylko ów

młodzieniec może go wypuścić. Opat spytał więc, czemuż nie wszedł w młodzieńca?

Ano dlatego — odpowiedział — że on ma drugiego diabła gamrackiego. Opat nie

bardzo dowierzał chytremu czartowi, czarów spod progu nie wymiatał, ale

uzdrowiwszy pannę, sfuknął ją, że takie rzeczy czyniła, przez które wniść do

niej diabeł mógł".

52



Sposoby leczenia czarów według „Miotaj €Zerownice"

Córka niewolnicy Brygida, została na służbę do czarnoksiężnika oddana. Pasła u

niego krowy. Mlekiem krów obdarzała ubogich, za to w gospodarstwie

czarnoksiężnika masła mniej w dzieżach bywało. Żona czarnoksiężnika poczęła się

frasować, ale Brygida uciekła się po ratunek do Boga. Wysłuchał Pan Bóg jej

prośby i wnet tego masła tak przyczynił, że dzieżka pełna była. Czarnoksiężnik,

gdy ten cud zobaczył, ochrzcił się.

W r. 310 sławną dysputę religijną prowadził żyd czarownik Zambro z papieżem

Sylwestrem I. Żyd kończąc dysputę szepnął w ucho woła jakieś magiczne słowo, pod

wpływem którego wół ryknął i zdechł, a Żyd do otoczenia z dumą powiedział, że

takiego cudu papież nie jest zdolny uczynić. Na to papież zaproponował Żydowi,

by on ukazał swoją moc przywrócenia życia wołowi. Żyd nie potrafił tego uczynić.

A wtedy papież wezwawszy imienia Bożego, rozkazał, aby wół wstał. Wół ci zaraz

ożył i łaskawym się uczyniłtak j2 8° trzymać ani wiązać nie potrzeba było.

Widząc to Rzymianie krzyknęli dając zwycięstwo Sylwestrowi, a Żydowie wszyscy

upadając do nóg jego, wiarę świętą przyjęli.

Około r. 520 spalono z różnymi czarnoksiężnikami niejakiego Bazyliusza. Pokazało

się, że był to diabeł w mniszym odzieniu, który za biskupią protekcją dostał się

do klasztoru zakonnic.

Pochorowała się tam jedna z zakonnic, a w gorączce i w tęsknicy domagała się

ojca Bazyliusza. Ale był ci tam inny mnich, Ekwicjusz, który miał pod opieką ów

klasztor. Domyślił się że Bazyliusz to diabeł i wygnał g° z zakonu, a zakonnicy

myśli o nim wypłoszył".

53

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Diabła z czarownikami spalono na stosie. Tego samego Ekwicjusza „czasu młodości

jego zapalenie cielesne i pobudki nieczyste bardzo gabały", a gdy na te pokusy,

niebezpieczeństwa i niepokoje pomocy Boskiej szukał i wzywał, nocy jednej stanął

przy nim anioł i — jak pisze Skarga — kazał go rzezać i zdało mu się przez ono

widzenie, iż prawie takim był. Po tym widzeniu tak się czuł wolnym od

wszystkiego zapalenia z tej żądzej, jakoby prawie płci męskiej na sobie nie

nosił".

Czarnoksiężnik Cyprian dostarczył bogatemu studentowi Aglaidesowi słoik z

czarodziejskim płynem do skrapiania. Przez moc tego płynu student miał pozyskać

przychylność córki kapłana bałwochwalczego Justyny. Gdy dom Justyny został

skropiony tym płynem w nocy, „uczuła w swym ciele niespokojne wiatry i burzenia

złej cielesnej chuciwości i żądzej i piekielne ono upalenie co dalej, tym

więtsze i przychodzi jej na myśl Aglaides i powstają w niej myśli złe. Dziwuje

się panienka i sama się siebie wstydzi, czuje krew wszytką w sobie wzburzoną i

jako w kominie wrzącą, do tego czego była i myślić nie zwykła i czym się jako

zgniłym psem brzydziła". Ratunek od tych czarów znalazła w modlitwie.

W Cylicji żył ekonom kościelny Teofil, którego wierni obrali na biskupa. Nie

chciał jednak tej godności przyjąć dla swej skromności. Zapłacono mu tam za to

szykaną, zdjęto go bowiem z godności ekonoma kościelnego. W poczuciu wyrządzonej

mu krzywdy uciekł się pod opiekę Żyda — czarownika. Żyd skontaktował go z

czartem. Po podpisaniu czartowi cyrografu, wrócił za czartowską interwencją na

54

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

dawną posadę. Dręczony jednak wyrzutami sumienia, kajał się przed Bogiem, a

pewnej nocy przebudziwszy się, znalazł ów cyrograf na swej piersi. To diabeł

musiał mu zwrócić ów cyrograf.

Skarga opisuje też żywoty dwóch Makarych. Jeden Makary, to znany z „Miota na

czarownice" cudotwórca, który kobiecie w klacz zamienionej, ludzką postać

przywrócił. Drugi Makary kłopot miał z cielesnymi pokusami. Znalazł jednak na to

lekarstwo. Przez sześć miesięcy siedział przy błocie w dzikiej bardzo i

bagnistej puszczy „gdzie komarowie są tak wielcy, iż się osom równają, żądłami

swymi i skórę na wieprzach przebić mogą. Tęgo go p0 wszystkim ciele tak skąsali,

iż wielu mniemało, aby był strędowaciał".

Około roku 500 zdarzyło się iż „pewna niewiasta wszete-czna, zamówiła biskupa

Broana, człowieka niewinnego, jakoby z nim dzieciątko, które nosiła, powić miała.

Wyjawiło się to po wszystkiej ziemi i obraziła ta rzecz św. Brygidę, a bacząc w

tym szatańskie zastrzały, wezwie ku sobie onej niewiasty i pyta jej, kto jest

tego dziecięcia ojcem. Ona rzekła: Biskup Broan. Tedy św. Brygida na jej usta

Krzyż św. włożyła, wnet jej srodze gęba spuchła.

A kładąc zasię Krzyż św. na język dzieciąteczka-niemow-lęcia, rzecze: Powiedz

nam dziecino, kto jest twoim ojcem? A Pan Bóg, jako usta oślice, tak onego

dzieciątka usta otworzył, iż rzekło: Nie jest biskup Broan ojcem moim.

Niewinność biskupa była pochwalona od wszystkich, szatan hańbę odniósł, a ona

niewiasta w pokorze jawnej grzech swój opłakała".

W dwieście lat później podobna historia zdarzyła się w Trewirze, ale z innym

wynikiem dla tamtejszego biskupa.

55

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

W Trewirze był zwyczaj, że rodzice podrzucali w kościele dzieci, których się

wstydzili, albo nie mieli ich czym żywić. Dzieci te witrykus (kościelny) obnosił

po mieście i gdzie mógł, lokował na wychowanie.

W tym czasie żył tam mnich Goara, Francuz, którego obwiniono o żarłoczność.

Biskup posłał do niego ludzi na zwiady. Gdy ich Goara chciał uraczyć, odmówili

przyjęcia posiłku. Za to Bóg ich ukarał, bo w drodze powrotnej dręczył ich tak

straszny głód, że Goara musiał przywołać trzy łanie, których mlekiem pokrzepili

się wywiadowcy biskupa. Zamiast okazać wdzięczność, oskarżali Goarę o

czarnoksię-stwo. Skarga wydawała się biskupowi tym więcej uzasadniona, iż

przybyły Goaranie nie mając gdzie powiesić kapicy, zawiesił ją na

przedzierającym się przez okno do sali promieniu słonecznym.

Do sali wtedy wszedł witrykus, niosąc na ręku dziecię, aby uzyskać pozwolenie od

biskupa na ulokowanie go na mieście. Biskup, chcąc doświadczyć świątobliwości

Goary wpadł na myśl, by ten odgadł czyje to dziecko. Goara przeląkł się tak

niesłusznego kuszenia Boga, pomodlił się jednak o wspomożenie go w tej potrzebie

i zwrócił się z zapytaniem do witrykusa, wiele dni ma to dziecię. Odpowiedziano

mu że trzy, a Goara rzecze: „Trójco Święta, ciebie wzywam i ciebie dziecino w

imię Trójcy Św. zaklinam, abyś mi ojca swego mianowała". Dziwna rzecz — dziecię

sięgnąwszy rączką do biskupa, głosem zrozumiałym i dobrą wymową przemówiło: „Ten

ci jest ojciec mój Rusticius biskup, a matkę moją zowią Florą".

Tak było — pisze ks. Skarga — iż ten „niebożny biskup sam o swym dziecięciu nie

wiedział, a iż potajemnie sproś-

56

Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"

ności służył, złe sprawy jego Pan Bóg odkrył sprawiedliwie, aby ten, co w słudze

Bożym Boskie dzieła powtarzał i święty jego żywot lżył, sam się z swymi

sprośnościami i obłudnym żywotem zataić nie mógł. Widząc biskup, iż tajemna jego

sprośność duchem Pańskim odkryta jest, potępiony w sumieniu swym, padł do nóg

świętego Goary, wielką mu świątobliwość przyznając".

Ks. Skarga pisze też dziwne historie o świętych, którzy swe ścięte głowy nosili.

Oto „tułob i ciało bez głowy św. Dyonizyusza wstało i głowę swoją wziąwszy

niosło ją dwie mile, aż na to miejsce, gdzie kościół wierni postawili i tam

podawszy Katulii — niewieście niejakiej — głowę, upadło na ziemię ciało".

W r. 653 wódz Duńczyków ujął w klasztorze w Chichen-zie królewnę Osytę. „Gdy jej

głowę ścięto, dziwna rzecz się stała, ciało wstało, głowę wziąwszy, szła z nią

aż do kościoła św. Piotra i Pawła, jako przez trzy staje, a znajdując kościół

zamkniony, rękoma we drzwi kołata, i drzwi one skrwawiła i tamże u drzwi padła".

Rzecz zaiste wstrząsająca, fantastyczna i czarowna.

Około roku 330 żył niejaki Abranius. W dniu ślubu zbiegł od żony w lasy. Tam

zbudował chatkę, w której „przepustni-kował" 10 lat. Odnosił tam „srogie

gabania" czartowskie. Czart przyszedł do niego w wielkim majestacie i kusił go

pochlebstwami. Ale Abranius oszukać się nie dał, wołając: „Stul gębę

nieprzyjacielu!". Brat jego z żoną osierocili córeczkę Marię, którą przyjaciele

przywieźli, oddając mu w opiekę. Postanowił ją przygotować do ślubów zakonnych.

Aby uniknęła grzechów tego świata, urządził jej w pobliżu komórkę, tam ją

zamknął, a przez okienko opatrował jej

57

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

potrzeby duszne i cielesne, nauczył ją Pisma św. i ćwiczenia zakonnego, aż

doszła do lat dwudziestu.

Wtedy znalazł się jeden człowiek, mnich po sukni, ale złośliwy wilk wewnątrz.

Nawiedzając Abraniusa, ujrzał też tę synowicę jego, której urodą zraniony, do

sprośnych ją myśli pobudził i zwiódł, tak iż z owej komórki wyszła i z owym

przeklętym człowiekiem czystość swą straciła, rozkoszą cielesną zwyciężona.

Pobieżała do miasta Esa i tam się na sprośny i nierządny żywot z urody i

młodości swojej niepoczciwego zysku i rozkoszy szukając, udała. Stryj dwa lata

nie wiedział, co się z nią dzieje, „aż się po dwóch le-ciach dowiedział o niej

gdzie była, a jako na sprośnym warsztacie nieczystości przy jednym gościńcu w

karczmie zasiadła".

Tam ją odnalazł. Bojąc się by go nie poznała „począł jej świecką a dobrą myśl

uczynić", kazał przynosić potrawy, a „on człowiek, który i pojrzeć na niewiastę

nie śmiał, a nigdy mięsa nie jadł i wina nie pił, począł jeść i pić z

nierządnicą dla pozyskania duszy jej. A po wieczerzy, gdy z nią szedł na pokój,

zaparł ostrożnie drzwi, a widząc, iż już mu zeń uciec nie mogła, jąwszy ją za

rękę, dał się jej poznać jako stryj i uprowadził ją z karczmy, ratując jej

duszę".

W początkach VII wieku żył w Aleksandrii zakonnik Witalis, który popadł w

zelżywość u ludzi, bo spisał sobie wszystkie wszeteczne niewiasty w złych domach,

za każdą z nich modlił się, a co zarobił w dzień, to wieczorem kolejno rozdawał

między wszetecznice, zobowiązując każdą, aby za te pieniądze zachowała się w tym

dniu w czystości. Osobiście pilnował tego zobowiązania: „sam wlazłszy w jeden

kąt, ca-

58



Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"

łą noc ręce podnosząc, modlił się i chwalił Pana Boga, prosząc za jej

upamiętanie".

A czynił to co dzień, do innej a do innej chodząc, a każdej prosząc, aby nikomu

nie powiedziała spraw jego". Powiada ks. Skarga, że poszczęścił mu Pan Bóg w

owej takiej posłudze około dusz, bo wiele z nich porwawszy się z łóżka, z nim

zaraz przyklękały i modliły się. Ale ludzie jak ludzie: „wielu się tedy ludzi

onym jego postępkiem zgorszyło, bo już mało nie wszyscy o tym wiedzieli, a jedni

mu łajali, drudzy nań plwali i upominali, a on znosił wszystko skromnie, w tym

się kochał, iż tak o nim ludzie źle trzymali".

Podobne zwyczaje miał Symeon z Edessy, nazwany „Salem", czyli głupi. „Wchodził w

dom bogaczy, dziewki ich i sługi obłapiał i całował. Raz spostrzeżony był u

jednej panny, która zgrzeszywszy z innym nań skłamała, jakoby on ją brzemienną

uczynił. Lekkość onę i niesławę rad na sobie nosił i jako żonie swej, onej

niewieście służył i jeść dawał. Ale gdy powić dzieciątko miała, a w boleści,

rzekł Symeon: nie będzie wolna, aże powie, kto jest ojcem dzieciątka tego — i

tak się stało.

Chodził do nierządnic wszetecznych i obiecował im pie-niądzy wiele (które on

cudownie nie wiem gdzie brał), a gdy im dawał, przysięgać mu musiały, iż już w

czystości żyć miały. A gdy która przysięgi nie dotrzymała, prosił Pana Boga, aby

w niemoc upadła, albo na nią diabła, aby ją trapił, puszczał. Miał dziwne

umartwione członki swe nad inne święte, tak iż z białą płcią jako drewno z

drewnem, pobudki żadnej nie czując, zostawać mógł". Zapewne podobne walory

posiadał niejaki Efrem diakon. Gotował sobie strawę. Z o-

59

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

kienka naprzeciwko obserwowała go zaczepna niewiasta i rzecze:

Czegóż tam nie dostaje do twego obiadu?

Kamienia a gliny, żebym to okienko, którym patrzysz zalepił. Ale ona się nic

nie hamując, więcej jeszcze swej wszeteczności używać zaczęła.

Rzecze niewieście:

Jeśli chcesz co mieć, pódźże tam, gdzie ja chcę. A św. Efrem rzecze:

Pójdź na rynek wśród dnia. Ona to usłyszawszy rzecze:

Ale to sromota, gdyby ludzie patrzyli.

Od słowa do słowa wypomniał jej, by takich rzeczy nie robiła, a ona popłakała

się, a niedługo, jak Magdalena, Efremowi do nóg padła, który ją do klasztoru

między po-^ kutnice wprawił.

Około roku 450 w pobliżu miasta Porfirionu żył pustelnik Jakub. Czarty nastawały

na niego sieci, aby go w jaką hańbę wprawić i z pustelni wygonić. Nasłali mu w

nocy, w czasie burzy niewiastę, która go o nocleg prosiła. Niechętnie, ale

wpuścił ją i zostawił w sieni. Za chwilę poczęła jęczeć, że boleje na wnętrze i

na serce i prosi go o pomoc.

Gdy ją olejem zaczął nacierać, ona „chcąc go już z ciała swego jadem

pożądliwości zarazić, aby ją dłużej mazał, on w prostocie wierzył niewieście,

służący w potrzebie jej w onej zmyślonej niemocy, ale też przy prostocie

gołębiej, zachował wężowe mądrość i uchodząc sidła złej zapalczy-wości, czując

jako chytry jest szatan w pokusie cielesnej i chcąc wszytką nierządną

popędliwość (która się z dotyka-

60

Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"

nia w sercu jego dobywała, a zezwolenie na grzech wyciągała) mocnie od siebie

odsądzić i jej w czas ode drzwi zaskoczyć, onę rękę lewą w ogień wsadził i przez

długi czas tak mężnie trzymał, iż mu palce ugorywać poczęły". To bacząc

niewiasta, przyznała się, iż czartu służyła i nasłana na niego była od Samarytów.

On jej dał naukę niebieską i odesłał do biskupa na czynienie pokuty i przyjęcie

chrztu, bo była poganka.

Tak czart, gdzie chciał wygrać, szyję złamał i wieczną hańbę wziął" — jak to ks.

Skarga czytelnikom „Żywotów Świętych" wyświetlił. Niejeden jeszcze taki

portrecik służebnic czarta zręcznie naszkicował.

Przekłady „Młota na czarownice" jak i wiele podobnych wydawnictw, których w

ówczesnej Europie krążyło sporo, umacniały i krzewiły wiarę w istnienie

czarownic na ziemiach polskich. Wiara ta jednak istniała już wcześniej, postać

czarownicy ukształtowała się z różnych, niekiedy odległych wzorów. Nie bez

znaczenia były lokalne wierzenia dotyczące postaci zwanych jędzami, lub niekiedy

w innej formie jagami lub babami jagami, dalej wiedźmami, posądzanymi o czary

wróżkami — znachorkami, które zgodnie z dawnymi wierzeniami ludowymi niekiedy

pozostawały w kontaktach z nieczystymi siłami, niekoniecznie jednak z

przedstawicielami piekła.

61

Polowania na czarownice



Polowania na czarownice

Aby polowania na czarownice w ogóle zaistniały, musiały być spełnione pewne

warunki. Dotyczy to wierzeń społeczności lokalnej na temat czarostwa, a także

instytucji sądowych oraz nastrojów panujących w całej społeczności. Niezbędną

rzeczą było, by zarówno lud jak i warstwy panujące, niejakie wiadomości na temat

czarów oraz zgubnego wpływu tychże na los ludzki miały.

Jeżeli pospolity lud nie wierzył w maleficia i w istnienie czarownic, i nie był

skłonny do świadczenia, że jego nieszczęścia były wynikiem czarów, mogło to

obrócić wniwecz wysiłki nawet najbardziej zdeterminowanego prokuratora, czy też

doprowadzić do opozycji ludu przeciw procesom.

Zasadnicze zatem musiało być istnienie populacji wierzącej w czary i czarownice,

aby w ogóle mogło zaistnieć polowanie.

Ludowe wierzenia w różnego rodzaju strzygi i czary znacznie jednak wyprzedzały

ukształtowaną przez kościół teorię czartostwa. Na niej też kaznodzieje mogli

budować wiarę we wspólniczki diabła, które przeciw prawom boskim i ludzkim

występując, wszelkie zło na ziemię przynoszą. Taki obraz czarownicy dalece

odbiegał od ludowego pojmowania wróżki, znachorki, czy też osoby zajmującej się

bliżej nieokreślonym zamawianiem, lub odpędzaniem złych mocy.

63

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Osób takich w tamtych czasach było wiele i na nie przede wszystkim spadło odium

czarostwa, i wspólnoty z szatanem.

Znacznie jednak większą wagę miały przekonania klas rządzących i elit

administracyjnych niż ludu, ponieważ warstwy te stanowiły prawo i do nich

należało sądzenie o czary, zatem ich sposób pojmowania tego procederu miał

decydujący wpływ na rozwój polowań na czarownice czy też na ich brak.

Sprawna machina prawna i sądownicza wyposażona w jasne przepisy prawne dotyczące

zbrodni czarostwa, jak i środki i narzędzia proceduralne umożliwiające ściganie

i karanie czarownic, to następny czynnik ułatwiający rozwój polowań.

Rolę jasnej definicji spełniały zazwyczaj statuty, edykty lub też kodeksy prawne

dotyczące czarostwa. Problem ten szerzej rozwinięty jest w następnym rozdziale.

Wielkie polowania, bo o takich można mówić, że posiadały charakter polowań,

obejmowały od jednego do kilkunastu tysięcy ofiar. Najpowszechniejsze były w

Niemczech, jednak w każdym kraju Europy zdarzył się choćby jeden tak potężny

objaw zbiorowej histerii.

Procesy te opierały się na zasadzie reakcji łańcuchowej: pierwsze czarownice w

trakcie tortur powoływały następne (tzw. czarownica powołana) by te z kolei

denuncjowały kolejne, i tak w nieskończoność. Polowanie na największą skalę

odbyło się w Trewirze, gdzie 306 czarownic powołało ok. 1500 wspólników, każda z

nich pociągnięta do odpowiedzialności powołała ok. 20 następnych.

Reakcje łańcuchowe nie były jedynym źródłem rozwoju polowań. W niektórych

przypadkach jeden lub grupa oskar-

64

Polowania na czarownice

życieli mogła powołać znaczną liczbę czarownic. Opętane przez złe moce

dziewczęta z Salem mogły to zrobić z łatwością, ponieważ nie podlegając

oskarżeniom o czary nie obawiały się wyroku sądowego. Nawet gdy nie szło o

opętanie, niewielka stosunkowo liczba oskarżycieli mogła być odpowiedzialna za

rozwój polowania na znaczną skalę. Tak się stało w Rouen, gdzie

dziewięcioosobowa grupa złożyła 525 oskarżeń w roku 1670. Na wielkie polowanie

składać się mogło wiele małych polowań, zwłaszcza wtedy gdy obszar, na którym

ścigano wspólniczki diabła, był obszerny lub gdy polowanie trwało przez dłuższy

czas. W Szkocji np. należy mówić o wielkich polowaniach w latach 1661 - 1662,

dlatego że w tym właśnie okresie toczyło się setki procesów i egzekucji na

terenie całego kraju, i procesy te nie były odrębne od siebie, jako że znaczną

liczbę rozpraw prowadzili ci sami sędziowie.

Jakkolwiek szereg spośród wielkich polowań składało się w rzeczywistości z

mniejszych, wielkość strachu przed czarami wykazywała takie samo natężenie w

czasie wszystkich procesów odbywających się na danym terenie.

Cechą główną wielkiego polowania był powszechny strach i panika. Mieszkańcy

miasteczek i wsi na wieść, że w okolicy toczą się procesy o czary, że coraz

więcej ich sąsiadów jest posądzanych o czarostwo, popadali w przerażenie.

Obawiali się, że mogą dostać się pod ich wpływ, czy też mogli być powołani. W

tej atmosferze osoby te mogły popaść w rodzaj szczególnego obłędu polegającego

na samo-oskarżaniu się czy też zbiorowych omamach wzrokowych

5 — Czary i czarownice

65

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

jak chłopi z okolic Rouen w 1670 r. którzy widzieli przelot nagich ludzi

trwający pół godziny.

Polowania na czarownice nie trwały zbyt długo, zazwyczj 3 lub 4 lata. Kończyły

się przeważnie nagle, co oznaczało, że nie powtórzą się przez wiele lat lub

zanikną w ogóle.

Mara na myśli jedynie wielkie polowania, jako że małe i średnie polowania

zdarzały się co jakiś czas, były one jednak zjawiskiem odrębnym. Kończyły się

zazwyczaj osądzeniem i skazaniem niewielkiej liczby oskarżonych nie pociągając

za sobą znanej z wielkich polowań lawiny oskarżeń.

Wielkie polowania stwarzały o wiele poważniejsze problemy, gdyż mogły rozciągać

się w nieskończoność. Jak ważny był to problem dla współczesnych, niech świadczy

obawa władz miasta Rottenburga, które obawiały się że polowanie z 1585 r.

wyeliminuje wszystkie kobiety w mieście.

Ich obawy były uzasadnione, gdyż w tym właśnie roku dwa okoliczne miasta w

wyniku szału czarownic pozbawione zostały kobiet.

Generalnie jednak wielkie polowania kończyły się nie tak poważnymi stratami.

Powody przerwania polowania, albo skazania stosunkowo niewielu obwinionych były

różnorakie, w wielu przypadkach polowania dobiegały końca, gdy dana społeczność

gminy, miasta lub regionu dochodziła do wniosku, że obwinieni są niewinni lub że

procesy przynoszą więcej szkód niż pożytku. Póki stereotyp czarownicy (czyli

najczęściej starej brzydkiej kobiety) istniał i wzbudzał strach i nienawiść,

polowania rozwijały się osiągając swój cel. Lecz jeśli łańcuch oskarżonych

zaczynał się rozszerzać na osoby zamożne, czy w końcu na elity, jak to zdarzyło

się w Wurz-

66

Polowania na czarovi,n^ce

burgu w 1629 r. gdzie polowanie nabrało takiego rozmachu że w końcu powoh/wano

dzieci, studentów prawa, duchownych, by skończyć na samym biskupie, polowanie

przy Ogó]_ nej zgodzie przerwano. Schemat ten powtarzał się w wieju innych

miastach, gdzie grono oskarżonych o czarostwo sje_ gało elit władzy, procesy te

pośpiesznie przerywano.

Przełamanie stereotypu nie zdarzało się jednak na^Dyt często, przeważająca

liczba czarownic odpowiadała teinu schematowi, zatem powody przerwania polowań

miały ??? charakter i przebieg.

W wielu przypadkach sędziowie w miarę mnożenia się liczby powołanych, zaczynali

powątpiewać w prawdziwość zarzutów.

Dowodów na maleficia było coraz mniej, co w czasach panicznego lęku przed

czarownicami mogło znaczyć jedynie, że ich w ogóle nie było. Uniewinnienia

przerywały ciąg oskarżonych, przyczyniając się do sceptycyzmu i nieprzychylnego

nastawienia wśród ludu.

Osobną kwestią niewątpliwie przyczyniającą się do 2a_ kończenia wielu polowań

były koszty, jakie wiązały się z p0_ stępowaniem sądowym w trakcie ich trwania.

Chociaż oskarżonych o czary trudno było nazwać ludźmi zamożnymi, zdarzały się

jednak przypadki pociągnięcia do odpowiedzialności zamożnych, wówczas szansa

wzbogacenia Sję pobudzała wyobraźnię sędziów.

Wzbogacić się na polowaniach mogli również tzw. poszukiwacze diabelskiego piętna

i łowcy czarownic, oferująCy swoje usługi tam wszędzie, gdzie się pojawili. Gdy

jednak jakaś społeczność ponosząc ogromne koszty machiny sądowniczej, nie będąc

w stanie wypłacić odpowiednich sum na

67

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

dalsze procesy, ograniczała wydatki na dalsze koszty sądowe, polowania w

znacznej mierze traciły swój poprzedni wigor, by na koniec umrzeć śmiercią

naturalną.

Zdarzały się też polowania urywające się niespodziewanie w wyniku odkrycia

oszustwa. Najsławniejszy jest przypadek niejakiego Edmunda Robinsona z

miejscowości Hoarstones w Anglii, który zdarzył sie w roku 1633. Młodzieniec ten

doniósł, że czarownica zabrała go na sabat gdzie 60 czarownic mleko i masło

produkowało pociągając za sznurki przywiązane do stodoły. Robinson powołał

kilkanaście osób, w wyniku czego zostały one skazane. Musiały jednak zaistnieć

jakieś niejasności, gdyż sąd zwrócił się do tajnej rady o ponowne zbadanie

sprawy. Biskup Chester prowadził śledztwo, w trakcie którego Robinson przyznał

się że cała historia jest wymyślona, a do wszystkiego namówił go ojciec i

podpowiedział mu nazwiska osądzonych chcąc zemścić się i zyskać ich dobra.

Sprawę zakończono, a wszystkich zasądzonych wypuszczono na wolność.

Podobnych przypadków można znaleźć jeszcze kilka. Zatem przyczyny zakończenia

polowań były różnorakie, a to ze świadomości, że oskarżeni są niewinni, a to z

kłopotów finansowych, czy z faktu, że polowanie zakończy się wymordowaniem

wszystkich kobiet w danej społeczności. Polowania urywały się również, gdy

sędziwie prowadzący procesy zmuszani byli do prowadzenia postępowań o czary

wobec własnych żon czy rodziny, procesy takie urywały się równie szybko, jak się

zaczynały.

Znaczący wpływ na koniec polowań na czarownice w Europie miały warstwy wyższe, a

przynajmniej ich najświatlejsi przedstawiciele.

68

Polowania na czarownice

Europa wchodziła w czas oświecenia, zmieniały się poglądy co do istoty

człowieczeństwa, jego roli w otaczającym go świecie, co niosło za sobą

sceptycyzm co do całego procederu czarostwa, czarów i czarownic. Przekonanie to

powoli, lecz w miarę upływu czasu zataczało coraz większe kręgi, przełamując

stereotyp czarownicy, wiarę w jej zgubną moc. Edykty zakazujące ścigania

czarownic w każdym kraju wprowadzono w różnym czasie, można jednak powiedzieć,

że wielkie polowania odeszły w niepamięć z wiekiem XVIII. Chociaż zdarzały się

jeszcze gdzieniegdzie procesy pomniejsze obejmujące nie więcej niż kilka osób,

nie wspominając różnego rodzaju samosądów czy nadgorliwości sędziów, praktyka

sądzenia czarownic przez spalenie na stosie odchodziła w niepamięć.

Proceder palenia na stosie czarownic obejmował praktycznie całą Europę. Biorąc

pod uwagę, iż wiele sprawozdań sądowych uległo zniszczeniu i zaginęło, a

ponieważ procesy wielu czarownic nie zostały zaprotokołowane, trudno ustalić

dzisiaj ogólną liczbę egzekucji.

Niektórzy twierdzą, że jest to liczba 9 milionów, zapewne jest to przesada.

Ogólna liczba została wyolbrzymiona zarówno przez uczestników polowań,

przechwalających się liczbą spalonych czarownic, jak i przez późniejszych

autorów, z różnych przyczyn pragnących uwypuklić wagę omawianego przez siebie

procesu.

Jeżeli weźmiemy nawet pod uwagę, że niektóre protokoły sądowe zaginęły lub

zostały zniszczone, ogół ludzi rzeczywiście sądzonych za uprawianie czarów w

Europie nie osiągnął liczby 100 000 osób.

69

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Około połowa tych osób zamieszkiwała niemieckie landy w granicach Świętego

Cesarstwa Rzymskiego.

Według badań przeprowadzonych w Niemczech, gdzie szczególnie i konsekwentnie

ścigano i karano czarownice, liczba osób, które podlegały sądzeniu, sięgała 50

000. W Polsce, gdzie prawo procesowe o czary wzorowane było na prawie niemieckim

i czarownice sądzono równie surowo, osądzono i skazano około 15 000 osób.

Badania te są jednak szacunkowe, gdyż w Polsce nie prowadzono systematycznych

prac nad zapisami sądowymi i prawdopodobnie jest większa, jako że na porządku

dziennym były procesy pozaprawne i samosądy.

W Szwajcarii, którą uważano za centrum polowań, osądzono około 9 000 czarownic.

We Francji liczba ta wynosi 10 000 procesów, natomiast w Angli i Szkocji odbyło

się około 5 000 procesów i 5 000 w Skandynawii. Na Węgry, Siedmiogród, Mołdawię,

Wołoszczyznę i Rosję przypada nie więcej niż 4 000 procesów.

W krajach śródziemnomorskich — tj. w księstwach włoskich i królestwie Hiszpanii

zanotowano 10 000 procesów, przy czym stosunkowo niewiele z nich kończyło się

skazaniem obwinionych na stos w przeciwieństwie do Niemiec i Polski, w których

prawo o czary było niezwykle surowe. Dane te wskazują, iż liczba procesów

osiągnęła 110 000, przy czym liczbę wyroków szacuje się na 60 000. Liczba ta nie

może i nie oddaje charakteru tej zbiorowej paniki i strachu. W wielu

miejscowościach tracono w ciągu jednego roku kilkadziesiąt osób czy kilkaset w

miastach, przy czym oskarżonych było znacznie więcej.

70

Polowania na czarownice

Dla ludzi żyjących w XVI i XVII w. głównym zagadnieniem statystycznym nie było,

ile czarownic skazano, lecz ile jeszcze przebywa na wolności. I tak w 1571 r.

czarownica francuska imieniem Trois Eschelles powiedziała królowi Karolowi IX,

że w jego królestwie znajduje się 300 000 czarownic, a w 1602 r. demonolog Henri

Boguet na podstawie tej informacji oszacował ogólną liczbę czarownic w Europie

na 1 800 000, „wszędzie są tysiące czarownic, które mnożą się na ziemi jak

robaki w ogrodzie".

Zmierzch i przeżytki

Pomimo iż wielkie polowania na czarownice i procesy pomniejsze zniknęły z

pejzażu Europy bez mała trzy wieki temu, wiara w czary i czarownice wśród ludu

przetrwała. Co jakiś czas można usłyszeć o samosądach czynionych na

współczesnych służebnicach diabła, oto przykłady niektó-, rych z nich: W roku

1976 w małej niemieckiej wsi, sąsiedzi podejrzewali niejaką Elizabeth Hahn o to,

że jest czarownicą i że zmieniła swoich krewnych w psy. Sąsiedzi unikali ją,

rzucali w nią kamieniami, grozili śmiercią, w końcu podłożyli ogień pod jej dom,

tak że doznała ciężkich poparzeń, a także zabili jej zwierzęta, ponieważ sądzili,

że rzucała na nich złe moce.

W 1981 roku w Meksyku tłum ukamieniował na śmierć kobietę, którą mąż oskarżył o

to, iż posługując się czarami chciała spowodować zamach na papieża.

W 1957 roku w Polsce w jednej z wiosek dwaj bracia zamordowali pewną kobietę,

zadając jej około czterdziestu

71

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

ran kłutych, a następnie zakopali zwłoki w piwnicy. Przyczyną tej zbrodni było

posądzenie, że kobieta swymi czarami miała doprowadzić jednego z braci do

choroby umysłowej. W „zadanie czarów" na upośledzonego wierzyła cała jego

rodzina.

W 1976 roku szeroko znana była sprawa studentki pedagogiki uniwersytetu w

Wurzburgu (miasto skądinąd znane z polowań na czarownice w XVII wieku) Annaliese

Michel, która zmarła na skutek tego, że duchowni stwierdziwszy, że chora na

epilepsję dziewczyna opętana została przez pięciu diabłów, zamiast pozwolić ją

leczyć, przeprowadzili intensywne egzorcyzmy.

Pomimo tego, że proceder ten wzbudził ogólne poruszenie i gniew, opinia

publiczna żądała oddania pod sąd egzorcystów, trwali oni przy swoim twierdząc

przez jednego z autorytetów w tej dziedzinie proboszcza Adolfa Rodewy-ka, że

dziewczyna musiała umrzeć. Lekarze nie byli w stanie pomóc w czymkolwiek. Dopóki

demony były w dziewczynie, medycyna nie miała tam nic do roboty.

Wszystkie te incydenty w taki czy inny sposób nawiązują bezpośrednio do lęków

przed czarami i czarownicami, cechując życie w okresie wczesnonowożytnym,

współcześnie przybierają one formy ludowego wymiaru sprawiedliwości. Zdarzają

się na tyle rzadko, by sądzić, że wiara w czarownice i ich zgubny wpływ zanika.

Jest to na szczęście relikt przeszłości i tak powinien być traktowany. Z innego

rodzaju reliktem mamy do czynienia, gdy obserwujemy praktyki magiczne i czary

współcześnie. Trudno ustalić, ile obecnie osób uprawia czary, ocenia się, że w

Ameryce jest ich około 20 000, a w Anglii 10 000. Zapewne w każdym kraju współ-

72

Polowania na czarownice

czesnej Europy i świata istnieją tysiące osób przyznających się do uprawiania

czarów. Czy jednak współczesne praktyki oznaczają w jakimś stopniu kontynuację

działalności czarto-wskiej w wiekach XVI, XVII? Posługując się definicją czarów,

naturalnym jest, że istnieją pewne podobieństwa. Dzisiejsze czarownice

niewątpliwie można określić jako osoby uprawiające magię, ale twierdzą one że są

istotami dobroczynnymi, a nawet zawiązały ligę przeciw zniesławieniu. Twierdzą,

że uprawiają magię dobroczynną, podczas gdy czarownice średniowieczne, bez

względu na złe czy dobre intencje, zawsze były przedstawiane jako kwintesencja

zła.

Status społeczny czarownic w porównywanych okresach jest odmienny, czarownice

okresu dawnego pochodziły zazwyczaj z nizin społecznych, podczas gdy współczesne

czarownice pochodzą ze wszystkich warstw, a zwłaszcza ze środowisk akademickich,

zatem są dobrze wykształcone i czarostwo traktują jako rodzaj zabawy, hobby czy

antidotum na nudę dnia powszedniego, zapewnie byłoby ich znacznie mniej gdyby

towarzyszyła im atmosfera nagonki, a sądy skazywały je na jakąkolwiek karę.

Podstawowa zaś różnica polega na tym, iż obecnie czarownice rzeczywiście parają

się różnego rodzaju praktykami magicznymi, podczas gdy czarownice okresu

wczesnono-wożytnego mimo, iż czasem uprawiały białą i czarną magię, w

rzeczywistości nie miały nic wspólnego z zarzucanymi im sprawami.



73

Polskie prawo procesowe o czary

Polskie prawo procesowe o czary

Zasady prawne stosowane przeciwko czarownicom na ziemiach polskich, oraz sposoby

ich praktycznego wykorzystywania w sądach miejskich i gminnych w XVII i XVIII

wieku.

Prawo polskie przeciw czarownicom napisane przez Groickiego, oparte zostało na

prawie niemieckim, nazwanym „magdeburskim", które nakazywało palenie czarownic

na stosie.

Prawo to i późniejsze ustawy karne, jak tzw. „Karolina" z roku 1532 i

wcześniejsza od niej ustawa miasta Bamberga z 1507 ?., wydana przez księcia

biskupa Grzegorza III, przepisujące z drobiazgową szczegółowością stosowanie

tortur, były znane w Polsce. Praktyka sądowa opierała się na tych ustawach, a

narzędzia i sposoby torturowania czarownic były ściśle wzorowane na niemieckiej

praktyce sądowej.

W r. 1769, a więc zaledwie siedem lat przed wydaniem zakazu torturowania i

palenia czarownic, niejaki Jakub Czechowicz w książce „Praktyka kryminalna"

pisał o postępowaniu sądowym w sprawach czarownic. W sześciu rozdziałach w

należyty sposób ujął sposoby traktowania osoby tej materii dotyczące.

Oto tytuły rozdziałów: O sposobie, w jaki proces formować w sprawie czarostwa;

Jakiemi czarostwa dowodzić po-

75

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

trzeba probacjami; O presumpcjach, które dostatecznie in-dicium do tortur czynią;

Że sprawiedliwe magistraty i sądy czarowników i czarownic karzą na życiu; Jako

mają być karani czarownicy i czarownice, z diabłem w ugodę wchodzące i jemu się

oddające; O tych, którzy nie mając wyraźnego z diabłem przymierza, nauką się

czartowską bawią. Jakub Czechowicz, sędzia miasta Chełmna, wykorzystał w swej

książce wszystkie niemieckie prawa i poglądy specjalistów, praktycznie te prawa

stosujących.

Według Czechowicza za czarostwo poczytywać należało, jeżeli spostrzeżono, że pod

progiem, gdzie stajnie albo chlewy są, kopała i czary zakładała i stąd by zaraz

bydło zdychało, jeżeliby widziano o czarostwo podejrzaną, że niewiniątko zabija,

albo jeżeli czarownica osobie nieprzyjaznej zdrowej odgrażała, a osoba ta nagle

zmarła, albo uległa apopleksji, czy też nagłej chorobie. Również gdyby sędzia

słyszał jak czarownica głośno suplikowała do diabła o odjęcie oczarowania,

będzie to dowód doskonały czarostwa, a także i wówczas gdyby znaleziono ugodę

zawartą między czarownikiem a diabłem, przez diabła opieczętowaną.

Kobieta, która by wyszła w nocy z łóżka przez zamknięte drzwi i w taki sposób

też na łóżko wróciła, albo jeżeliby oczarowała ludzi, bydło, zboże, na powietrze

się wzbiła, psu mowę dała i członki roztargawszy, krew wyrzuciła i znowu też

same członki do kupy spoiła, czarownicą jest. Występek czarostwa jest większy

nad mężobójstwo, cudzołóstwo i złodziejstwo. Czarownice bowiem Boga odstępują,

diabłu się kłaniają i z osobliwymi ceremoniami i dusze i ciała na potępienie

wieczne oddają. Straszny jest występek czarostwa, bo w nim strasznym przypadkiem

czarownicy i czarownice z diabłem się łączą, z którym duchem nieczystym łącząc

się,

76

Polskie prawo procesowe o czary

ciało swoje i członki, które są naczyniem Ducha Świętego, pod diabła podkładają,

a tak wiarę chrześcijańską zgoła oddaliwszy przez commixtyą z nim się jednym

ciałem stają.

Tej diabelskiej sekty wyznawcy są nieprzyjaciółmi zbawienia ludzkiego, bo

ludziom i bydłu szkodzą, diabelską nienawiść między małżeństwem wzbudzają,

sprawie małżeńskiej i potencji rodzącej przeszkadzają, pokarm w mam-kach

wysuszają i gubią, poronienie w białogłowach, także w bydle wyrzucenie płodu a

niekiedy i w całych trzodach czynią. Deszcze, grady, błyskawice, wiatry i

grzmoty sprowadzić i wzbudzać mogą. Także muchy, węże, żaby, myszy, szarańczę i

inne różne robactwo wyprowadzić i na zboże puścić mogą. Mogą tak ludzi, jak i

bydło albo dotknięciem się, albo samym tylko wzrokiem zabić. Nawet dusze w

ciałach zabijają różnym sposobem.

Trzy są rodzaje czarostw:

Pierwszy nazywa się — species divinatoria. Ten rodzaj czarowników uzurpuje sobie

coś z bóstwa i usiłuje wróżyć o przeszłych i przyszłych rzeczach. Są to

nekromatycy i czarnoksiężnicy.

Drugi nosi nazwą — species amatoria, bo się dzieje dla amorów lubieżnych i w

celu nakłaniania niewiast i mężczyzn do lubieżności.

Trzeci nazywa się — species venefika, lub maleńka i ten jest najszkodliwszy, bo

z niego wynikają nieszczęścia, choroby i śmierć. Dlatego ten trzeci rodzaj

czarowników nazywają nieprzyjaciółmi rodzaju ludzkiego, bo niekiedy nawet mocą

słów swoich ludzi zabijają. Dlatego też czarowników i czarownice najprzód prawo

boskie każe zabijać, jak poucza Pismo Św., a potem prawo cywilne również

nakazuje ich zabijać, bo występek ten jest daleko cięższy od mężobój-

77

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

stwa, złodziejstwa i cudzołóstwa, za które także grozi kara śmierci.

Któż tedy nie osądzi, cokolwiek pobożności i zdrowego rozumu mający, czy

niesłusznie i niesprawiedliwie według Prawa tak Boskiego jako i ludzkiego czynią

Magistraty i sądy, że na życiu tak czarowników jako i czarownice karzą. Karą

odpowiednią na czarowników i czarownice jest kara śmierci przez spalenie. Kara

zaś miecza tylko do tych czarowników winna być stosowana, którzy nie zarzuciwszy

wiary chrześcijańskiej nie wchodzili w przymierze z diabłem, lecz jedynie mają z

nim „commercium bez przymierza", albo innymi sztukami czarowskimi szkodzą."

Trzy są sposoby wdrożenia procesu przeciw czarownikom.

Pierwszy, gdy ktoś przed sędzią oskarży kogo o występek czarostwa, obiecując go

dowieść i zapisuje się na poniesienie kary (poena talionis) na wypadek

nieudowodnienia występku; drugi sposób, gdy kto donosi o czarownicy i opowiada,

nie zobowiązując się przeprowadzić dowodu, ani nie skarżąc formalnie, ale mówi,

że donosi z żarliwości religijnej, albo że boi się klątwy lub kary sądowej z

powodu tajenia spraw czarowskich. Wreszcie trzeci sposób jest kiedy nie ma

takiego, który by skarżył albo donosił, lecz w jakimś mieście lub wsi szerzy się

fama, że są tam czarownice. W tym wypadku sędzia ma wdrożyć postępowanie z

urzędu i zbierać poszlaki i dowody.

Indicia" czyli wskazówki, które otwierają drogę do śledztwa są różne. Wystarczy,

by podejrzany „dyffamony" był o występek czarostwa, by zadenuncjował go

towarzysz występku, czarownik lub czarownica, by podejrzany zrodzony był z

rodziców czarowników, by oczarowany żywił niena-

78

Polskie prawo procesowe o czary

wiść do czarownicy, by kobieta przenosiła się ze wsi do wsi, lub gdyby się

znalazł choć jeden świadek popierający oskarżenie.

Przyznanie się oskarżonej do czarów uchodziło według prawa procesowego za

wystarczający dowód winy. Aby ten dowód uzyskać, poddawano oskarżoną rozmaitym

torturom tzw. „corporale". Zwyczaj jednak tortury poprzedzało „wypróbowanie

czarownicy". Praktyka sądowa znała pięć takich prób: próbę łez, próbę szpilkową,

próbę ogniową, próbę wodną i próbę wagową. Zapisane zostało że kobieta, która

jest czarownicą, nie jest zdolna do uronienia nawet jednej łzy. Sędzia,

przystępując do próby łez, zaklinał podejrzaną na łzy Jezusa Chrystusa, które za

zbawienie ludzkie wylewał na krzyżu, aby jeśli jest niewinna, łzy roniła, jeśli

zaś winna, aby ich nie roniła.

Próbą następną była próba szpilkowa. Poprzedzało ją dokładne wygolenie włosów na

całym ciele podejrzanej. Utrzymywano bowiem, iż z chwilą, gdy czarownicę się

odwłosi", diabeł przestaje mieć moc nad nią. Następnie sędzia przy pomocy

chirurga przystępował do dokładnych oględzin ciała czarownicy w poszukiwaniu tzw.

znamienia". Znamię takie w postaci brodawki czy plamy na ciele było pieczątką

diabelską, przy czym odznaczało się taką właściwością, że z miejsca tego, po

ukłuciu szpilką, krew nie ciekła.

Mniej stosowana była próba ogniowa, ograniczała się ona jedynie do zapytywania

podejrzanej, czy jest gotowa nieść rozpalone żelazo, gdy jednak oskarżona

gotowość taką objawiła, próby tej zwykłe nie stosowano w przekonaniu, że za

sprawą diabła wypadnie ona dla niej pomyślnie. Za to w powszechnym użyciu była

próba wodna, inaczej „kąpielą czarownic" nazywana. Pławienie takie odbywało się

publi-

79

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

cznie. Kobiety spędzano nad staw lub rzekę i rozbierano do naga. Następnie

wiązano je w kozła", tj. związywano prawą dłoń z lewą stopą i lewą dłoń z prawą

stopą i na linie wrzucano do wody. Jeśli wrzucona tonęła zaraz, był to dowód

niewinności, jeżeli zaś pływała — był to znak że jest czarownicą.

Po miastach stosowano także ważenie czarownic. Utarło się, że za sprawą szatana

czarownice są lekkie, jak pierze, toteż jeżeli kobieta mniej ważyła, aniżeli

określał przepis, stanowiło to dowód winy. Ważenie przeprowadzała komisja,

składająca się z dwóch ławników, pisarza i zaprzysięgłego wagmistrza. Przed

ważeniem kobieta musiała się rozebrać, po czym jeszcze ją dokładnie rewidowano,

czy nie schowała gdzieś jakiegoś przedmiotu, który by ciężar jej powiększył. Po

zważeniu, o ile wypadło szczęśliwie, uzyskiwała certyfikat o wyniku wagi. Jeżeli

zaś wynik wagi był niekorzystny, szła do więzienia, gdzie prowadzono z nią

śledztwo przy pomocy tortur. Wyrok skazujący przewidywał dla czarownicy karę

śmierci przez spalenie jej żywcem na stosie.

Proces o czary wywoływał zazwyczaj tzw. instygator, odpowiadający dzisiejszemu

prokuratorowi. Takim prokuratorem mógł być ktokolwiek bądź. Instygatorów

zazwyczaj występowało w procesie trzech, a doniesienie swoje musieli poprzeć

przysięgą. O to nie było trudno, gdyż przesąd na punkcie czarownic był

powszechny i wierzyli weń wszyscy. Mąż, gdy się chciał pozbyć żony, to obejmował

rolę instyga-tora i oskarżał ją o czary, przysięgał i brał na swoje sumienie.

Zachował się protokół procesu o czary we wsi Wierz-bowice z roku 1669. Według

tego protokołu przysięga instygatorów brzmiała następująco:

80

Polskie prawo procesowe o czary

Ja Kazimierz, Szymon, Piotr przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy

Świętej Jedynemu: iż ta pracowita Anna z tejże wsi Wierzbowic Ratajka jest

prawdziwą i jawną czarownicą, którą biorę na sumienie swoje, a czynię to nie z

gniewu, nie z nienawiści, nie z zawziętości, nie z namowy, nie z przenajęcia,

ale z samej wiadomości i sprawiedliwości i cokolwiek mnie i innym ludziom złego

stało się, tylko przez nię. Jako i syna mego o śmierć przyprawiła. A że to moja

prawdziwa i nieomylna jest przysięga, tęż Annę Ratajkę po pierwsze, po wtóre i

po trzecie przysięgam i na sumienie swoje biorę. Z tego wszystkiego na Strasznym

Sądzie Boskim rachunek dać obiecuję. Tak mi pomóż Panie Boże Wszechmogący i jego

niewinna Męko!"

Protokół torturowania i zeznania, złożone na torturach przez ową Annę Ratajkę,

indagowaną przez „sławetnego" Wójta Wojciecha Pietrzykowskiego i „sławetnych"

również ławników, Łukasza Kostanarskiego i Jakuba Ostrzegańskie-go z miasteczka

Pyzdr, wynajętych przez szlachcica Jaroszewskiego do sądzenia sprawy. Z tytułów

widać, że Ratajka to chłopka, osoby bowiem stanu chłopskiego tytułowano

pracowitymi", a sędziami są mieszczanie, bo tytułowali się przynależnym ich

stanowi tytułem „sławetnych".

Według protokołu:

Po uczynionej przysiędze w podaniu wyżej mianowanych instygatorów taż pracowita

Ratajka wzięta jest na pierwsze tortury. Na których nic zeznać nie chciała,

tylko wołała: Najświętsza Maryo — Najświętszy Sakramencie, obrazie Studzieński.

Potem do ludzi „zmiłujcie się nad Najświętszą Panną i nad Najświętszym

Sakramentem".

Wieczorem tego dnia wzięto ją po raz drugi na tortury, na których w męczarniach

zaczyna się przyznawać. Powia-

6 — Czary ? czarownice

81

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

da, że ją czarownica nauczyła Jagna Łakomianka z Wierz-bowic, że „przykrasiła"

do niej szatana, z którym „miała wesele". Bywała na Łysej Górze ku Kaliszowi na

sabacie. Latały tam wszystkie razem, a potem zaczęła wymieniać znajome i

sąsiadki ze wsi Chwalibogowa, Skarboszewa, Ciążenia, opowiadając, co działo się

na sabacie. Wszystkie choroby bydła w oborze Jaroszewskiego przypisywała czarom,

również nieurodzaj, a Agatę Korfankę oskarżyła o ukradzenie Pana Jezusa na

odpuście i smaganie na Łysej Górze, aż krew płynęła.

Obwiniła siebie samą o zatrucie dziecka i oddanie go diabłu na Łysej Górze.

Zatrzymała deszcz, aby ziemi nie ożywiał, a także sporządzała proszki z koszul

trupich i parszywych żab na nieszczęście ludzkie, uczyniła Kazimierzowi, aby

szczęścia w dobytku nie miał, odprzysięgła się z innymi Boga Stwórcy i Matki

Chrystusowej — a za te wszystkie zbrodnie sąd wyznaczył według art. 13

Zwierciadła saskiego tak na Ratajkę, jak i „wyzdradzone" przez nią inne

czarownice, wyrok tej treści:

Tedy sąd poważny teraźniejszy gajny Wójtowski Pyzdr-ski za takie złe i

niecnotliwe sprawy czarowania, ich Boga odstąpienie a diabła słuchanie, dekretem

swoim i zgodnymi sentencjami nakazuje, aby z tego mizernego świata — jaka robota,

taka zapłata — ogniem były zniesione i wcale na stosie spalone. Zachowując tę

kondycję Agacie, aby ręce obiedwie jej po kikut smołą i siarką polane w górę

wyniesione i tak gorzały za to, iż się ona odważyła dotykać Najświętszego

Sakramentu, a to na ukazanie wszystkich ludzi, aby się złego wystrzegali, a do

dobrego pobudkę mieli.

Pod ten dekret i karanie pracowita Katarzyna i Regina podpadają, albowiem one

takież są i toż czyniły, jako się ni-

82

Polskie prawo procesowe o czary

żej pokaże, gdyż Katarzyna przez pracowitego Macieja w ten sens jako niżej

opisano jest poprzysiężona. Pracowita zaś Regina przez pracowitych Wawrzyńca,

Macieja i Kazimierza są przysiężone. Z tym wszystkim niech idą na straszny Sąd

Boski i tam liczbę dadzą ze wszystkich spraw swoich, a teraz tobie mistrzu te

wszystkie cztery Annę, Jagatę, Katarzynę i Reginę sąd w moc oddaję; ty czyń z

nimi wyrok według dekretu i Prawa Bożego".

Mistrz stos zapalił i ogniem zniósł wszystkie „z tego mizernego świata".

Torturowanie i palenie czarownic praktykowane było w Polsce we wsiach

klasztornych i szlacheckich oraz po miastach.

W Krowodrzy w r. 1698 sądził sąd gromadzki sprawę niejakiego Stanisława Dudka.

Powiedział on przed ludźmi, że Regina Bupiła jest czarownicą, bo bez opasywała

powrósłami, bo na jego miedzy gałązką kropiła, wierzbą trzęsła, i garnki

czarostwem napełnione na jego gruncie zostawiła. Do sprawy tej zasiadło prawo,

czyli wójt i siedmiu przysięż-nych i kazało najpierw przysięgać Budzynce, że nie

jest czarownicą, a dopiero potem ukarano oszczercę. Zaznaczyć przy tej okazji

należy, iż sąd w tym wypadku wykazał się niezwykłą łagodnością, zazwyczaj sprawy

takiej natury kończyły się stosem, drugą sprawą o tak łagodnym przebiegu była

sprawa w Siarkach w 1610 roku.

A zatem posprzeczała się Szczęsna Szczepanka ze Stanisławem Kołodziejem,

pomawiając jego żonę o czary. Kłopotu z tego było we wsi co niemiara. W piątek

środpostny zabrała się do sądzenia tej sprawy cała gromada i urząd gromadzki.

83

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Wplątana w sprawę żona Kołodzieja musiała przysięgać, że nie jest czarownicą, a

nadto zwaśnione strony musiały sobie dać poręczycieli, że już więcej nigdy nie

będą sobie wzajemnie takich zbrodni „wymiatać". O czary sądzona wówczas była

Regina Biała. Według zwyczajowo stosowanego prawa magdeburskiego skazano ją na

tortury, a potem miała być śmiercią ukarana, czyli spalona żywcem na stosie. Ale

widocznie samo prawo tj. sąd gromadzki, przeraziło się skutków własnej głupoty,

bo po torturach „samo nisko upadłszy Wielmożnej Dobrodziejce — dziedziczce wsi,

prosiło o życie Białej".

Dziedziczka darowała jej życie, ale zasądziła ją na zapłacenie „ekspensów

prawnych" i „mistrzowskich", czyli wynagrodzenia dla „prawa" i kata, oraz kar

pieniężnych dla dworu, a w formie wosku dla kościoła. Zaś z „instygatora-mi"

czyli rugownikami albo oskarżycielami, za to że ją oskarżyli, a na żadnym pewnym

uczynku doskonałym nie dociekli, zasądzeni zostali na zapłacenie grzywien

dworowi, sądowi i na danie wosku do kościoła, a także na leżenie trzy razy

krzyżem w kościele podczas nabożeństwa. Wyrok ten na „instygatorów" był zgodny z

ówczesnym prawem, które w ten sposób starało się zabezpieczyć ludzi przed zbyt

pochopnymi oskarżycielami.

W tychże Jadownikach czarownic było jednak więcej. Prawie każda kobieta, którą

wzięto na tortury albo pławiono w stawie, „przyznawała się" do winy i jeszcze

inne zdradzała. Niejaka Regina Kozubka przechwalała się, że ma złote maśnice i

skopce. „Prawo" wrzuciło ją do wody, gdzie potwierdziła że rzeczywiście posiada

tak drogocenne przedmioty. Powinna jeszcze iść na tortury, ale wobec tego, że

już nie znalazł się tak naiwny „instygator", by oskarżenie prze-

sz

Polskie prawo procesowe o czary

ciw niej popierał, skończyło się na „pańskiej" grzywnie 10 złotych, „prawnej" 10

złotych i 2 funtach wosku do kościoła, przy czym Kozubce zagrożono, że jeśli

tego nie popłaci, to zada jej mistrz sto plag nieodpuszczonych.

Gdy do wody wrzucono podejrzaną o czary Perkową, ta zaczęła lamentować;

kiedyście mnie kąpali, to już wszystkie koło Corcieńca trzeba kąpać". To

odezwanie się zrozumiało „prawo", że i też inne kobiety są czarownicami, a skoro

ich nie wyjawiła, wiec ją za to ukarano grzywnami.

Z roku 1721 zachował się opis procesu o czary, jaki rozegrał się przed sądem

ławniczym w Nieszawie. Niejaki Stanisław Gałek pod przysięgą obwinił Annę

Szymkową i Zofię Pędziszkę o czary i że panu Malewskiemu szkodziły na zdrowiu i

bydło czarami „psowały". Obie kobiety wzięto na tortury. Szymkową podczas

torturowania odezwała się: „czemuście Zofii pierwej na męki nie kazali wziąć".

Przy ponownych zaś torturach wołała: „Mam diabła szlachcica, imię mu Bartek,

teraz niedawno mię odstąpił. Zofia na zdrowie jegomości uczyniła, jej się pytać.

Ona o tym lepiej wie. Kiedy mnie ożeniła z diabłem, wtenczas na Łysą Górę

jeździłam w karecie, w której była kobyla głowa. Dwa razy za Nieszawą byłam na

Łysej Górze i tam diabłem moim miałam sprawę małżeńską".

Zofia Pędziszka na pierwszych torturach zeznała, że płakała, iż pan na nią jest

zły, a Regina, siostra Szymkowej dała jej trochę masła, a w tym maśle musiała

coś „zadać", bo wraz z siostrą kazała „na bydło pańskie uczynić, abym tego masła

do obory zaniosła, com uczyniła". Po drugich torturach Anna Szymkową zeznała, że

Pędziszka nauczyła ją, aby się Pana Boga i Najświętszej Panny i wszystkich

Świętych wyprzysięgła. Ożeniły mnie na Łysej Górze za Nieszawą.

85

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Tam zaraz miałam małżeńską sprawę z diabłem. Było tam wtenczas wiele czarownic,

ale je trudno uznać było, bo się różnie zakrywały, jedne w kapy, inne też w

czarne kitaj-cze odzienie. To co mi wtenczas dała Pędziszka, nosiłam przy sobie.

Diabłu memu imię Bartek, a Pędziszki diabłu imię Grzegorz. Kiedym się z moim

diabłem żeniła, dał mi znak, zadrapał mnie w rękę lewą z wierzchu" (jak zaznacza

protokół, sąd znak ten naocznie sprawdził).

Na trzech torturach Zofia Pędziszka zeznawała, jak się jej diabeł w lesie ukazał,

niby znajomy chłopiec. Potem znów Regina dała jej kocię, które podrapało ją w

kolano, a to był czart, z którym potem miała „sprawę małżeńską". Czart ten dał

jej znamię pod piersią i na kolanie (sąd naocznie to stwierdził).

Potem pod progiem wetknęła proszek na kołtun jegomości, kucharka zaś gotowała

nietoperza i wstawiła go w łóżko swoje, bo w ten sposób chciała Tupalskiego

zniewolić ku lu-bieżności. Regina, siostra Szymkowej dała jej masła i kazała do

szopy zanieść, aby bydło pańskie zdychało. Wzięto i Annę Szymkową na trzecie

tortury. Przyznaje się, że pod progiem zakopała proszek „na zepsowanie zdrowia

pańskiego", że Pędziszka ma dwóch diabłów Bartka i Grzegorza, że jakaś Ewa

jejmości w rydzach „uczyniła" na chorobę, że gdy jeździła na Łysą Górę dawała

jej Pędziszka na smarowanie nagiego ciała maści, którą na murku w rogu pieca

trzymała.

Comkolwiek wyznała, prawdziwiem wyznała i z tym na straszny Sąd Boski idę!" —

tak zakończył sąd protokół z torturowaną Szymkową.

Za te przewiny, sąd wójtowski w Nieszawie wydał decre-tum, mocą którego zasądził

je „żywo na stosie spalić". Wy-

86

Polskie prawo procesowe o czary

rok ten wykonano. Na podstawie zeznań spalonych kobiet przystąpił sąd wójtowski

do osądzenia także i tych kobiet, które nieboszczki miały widywać na łysej Górze

na sabatach czarownic. Były to Agata i Agnieszka Jakubkowe, które również „żywo

spalono na stosie".

W r. 1640 w Słomnikach sprowadzony ? Krakowa mistrz św. sprawiedliwości" „palił

Krystę Gajową" p0 bokach szynami rozpalonymi, a potem mieczem ściął. Niebawem

tenże żonę szewca, u której znaleziono nieżywego nietoperza, co było dowodem

czarostwa. Spalono ją w Kacicach: kaci ją na stos przyprawili i takowy zażegli,

aż dymy srogie buchnęły, z których niegodna przykład zacny a ustraszenie białym

głowom czyniąc, głosy żałosne strzeliste często puszczała, aż zasię w dymiech

zdławiona, nad zachodem zgorzała. Lud zasię sławiąc sprawiedliwość a mądrość

sądu, do do-miech z ukontentowaniem poszedł".

W 1645 r. spalono żywcem pod szubienicą w Poznaniu Reginę Boroszkę ze Stręczewa,

bo zeznała, że spółkowała z czterema diabłami, Rokickim, Tórzem, Trzcinką i

Rogalińskim.

W państwie „żywieckim" z czarownic zasłynęła wieś Lipowa. W 1595 r. sołtys tej

wsi i cała gromada lipowska posądziła niejaką Barbarę Opiolunkę że „od kilku lat

u nich w złym podejrzeniu była i żeby im miała bydło psować i pożytki odejmować,

dlaczego ze wsi wygnana była. A ta przed mękami i po mękach do niczego się nie

znała i z tym na sąd Boży poszła". W tej samej miejscowości w 1698 zdarzały się

w Lipowej wypadki, które nie inaczej jak czarownicom przypisano, a mianowicie: w

folwarku lipowskim krowa urodziła cielę, które miało dwie głowy. Krowa jak i

cielę zdechły. Niedługo potem urzędnik dworski Jan Kozieł nagle

87

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

umarł, w cztery tygodnie później zmarła jego żona i córka. W tymże roku

brakowało paszy dla bydła z powodu nieurodzaju i długiej zimy. Wygłodzone krowy

nie dawały mleka.

Padło wówczas podejrzenie na Jadwigę Kubienkę i Katarzynę Chyrdulę, jakoby one

miały się czarami bawić i pożytki sąsiadce odbierać i psować". Doniesiono o tym

żywieckiemu podstarościemu, Gabrielowi Drozdowskiemu, który kazał obie kobiety

pławić w rzece Koszarawie. Obie kobiety w koszulach śmiertelnych na wodę

puszczono, jednak to pławienie wedle prawa nie było dowodem.

W r. 1719 w miasteczku Raciążu, odbył się sąd nad czarownicą Anną Ćwierciaczką.

Kobieta ta na pierwszych torturach zeznała, że „z tańca, gdy grano na ochocie,

Bene-dyktowa z Brodziną, którym towarzyszyły też córki, zabrały ją na Łysą Górę,

wioząc ją tam czterema wołami. Ona Be-nedyktowa, tytułująca się między

pospólstwem miejskim „królową" i Brodziną sprawiały na Łysej Górze swym córkom

wesele, na którym przygrywał na żółtych skrzypcach diabeł, przybrany w czarną

suknię i kapelusz".

Cwiertaczka wyznała, iż jakiemuś Adamowi na Kupidu-szyńskim, zadała w gorzałce

diabła na pół roku. Diabeł ten, imieniem Michał miał postać czarno ubranego

chłopca. Obiecała jednak tego diabła „odczynić". Na drugich torturach zeznała,

że jeszcze przed trzema laty zadała po jednym diable Chotomskiej i Piotrowej. Na

trzecich torturach zeznała, że oprócz Benedyktowej, Brodzinej i ich córek nie ma

w Raciążu innych czarownic.

W protokole z tegoż procesu czytamy, że nazajutrz przed wznowieniem tortur

Cwiertaczka oświadczyła, że wszyscy, którym zadała diabła, zostali od niego

uwolnieni, jak tylko wymówiła słowa „diable przeklęty ustąp z tych ciał grzesz-

88

Polskie prawo procesowe o czary

nych". Przy czym dodała, że Marianna, czarownica, którą spalono w Sierakowie,

nauczyła ją i dała jej w skorupie różnej maści, „której tylko dać komu umyślisz,

to go zaraz zły pokuśnik opanuje". Wzięta ponownie na tortury zeznaje, że

jechała wołami czerwonymi na Łysą Górę ponad górami, mimo wodnej góry, po dwa

razy tylko, we czwartek. W czasie tej jazdy: wyrzekaliśmy się Pana Boga i

Najświętszej Panny i Wszystkich Świętych a wezwały diabłów, mówiąc tak: diable

przeklęty przystąp do nas, tak się strój, jako i my. I przyszli. Więcej nic

diabłów nie było, tylko okrom tego, co nam grał, a drugi rotmistrz, ten co go

Benedyktowa wzięła za męża, gdy matka „królowa" ją żeniła i tameśmy jadły placki,

które Benedyktowa wzięła z sobą". Na drugich torturach nic pomieniona nie

zeznała, tylko: żem dwa razy była i obcowałam a nadto nic więcej nie wiem, tylko

to, com zeznała i więcej nikogo nie chcę na duszę swoją brać, ani mi każcie, co

wszystko pod Boskim sumienia swego potwierdziła sądem i jego wzywała w mękach

swoich.

A ponieważ z podanej przez instygatorów i poprzysię-żonej Anny Ćwiertaczki,

Jana Ćwiertaka żony, sąd wójtowski zasiadający na sprawiedliwość świętą, przez

tortury mistrza, więcej różnymi sposobami zażywając, jako jest spe-cyfikowano

wyżej i przeróżnymi Imci wyrozumieć ani wy-czerpnąć tak przez męki jako też

dobrowolnie nie mogli, więc tym dekretem według sprawiedliwości świętej i praw

opisanych naznacza iudicum śmierć ogniową przez stos według zwyczaju na

czarownicę każdą. Lubo ta obwiniona Anna Cwiertaczka przy każdej męce swojej, że

grzech ten rewokowała i miłosierdzia Boskiego żądała, zachowując Sąd wszelkie

należące mu circumstantiae według dekretu i konfessat wyznanych, przez powołanie

osób Benedyktowej

89

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

i Brodzinej z córkami od Janowej Ćwiertaczki, której ostatnie wyznanie i

konfirmacja przez powołanie swoje odmienne nie były na wyżej wyrażone osoby, Sąd

tym dekretem słowa przy stosie, które przez Annę Ćwiertaczkę w te słowa

wypowiedziane były, iż dawniej one to zasłużyły, aniżeli ja, czemuż taką

śmiercią nie mają zejść z tego świata".

To obciążające zeznanie, w obliczu śmierci przy stosie złożone przez Ćwiertaczkę,

stało się podstawą do nowej sprawy o czarostwo, popartej także punktami z

konfessat, czyli zeznaniami dziesięciu kobiet, które przy tym dekrecie

stwierdziły, że „Benedyktowa z Brodziną i czarownicą Marianną, mającą męża z

Kosobud, spaliła kościół w Raciążu, uczyniła na dzieci szwagrowi swemu, Brodziną

zaś napso-wała ludzi niemało, na dobytek uczyniła, i na zdrowie, i na wszystko.

Benedyktowa uczyniła Szymonowi kramarzowi, zadała mu w gorzałce i od tego umarł.

Ratusznemu Walentemu Inglotowi uczyniła, coby się nigdy nie dorobił i nie

wskórał, także Ciesielskiemu uczyniła na zdrowie, na dobytek i na wszystko,

uczyniła też Michałowi Grotowskiemu na zdrowie i na dobytek, coby się nie

dorobił i na fortunę.

Córka zaś Brodzinej Łucja czarownica, co do Warszawy uciekła, szkodziła ludziom

w piwie i gorzałce, drugą zaś córkę Kurkusową wyszkoliła stara Brodziną, aby

ludzi czarowała i aby suchoty zadawała. Dokument nie zawiera żadnych informacji

co się z tymi czterema kobietami stało.

Opierając się na prawie magdeburskim Stokowski dziedzic z Doruchowa, ziemi

wieluńskiej, dopuścił się straszliwego sądowego morderstwa na 14 kobietach.

W 1776 r. zdarzyło się, że żona Stokowskiego dostała wielkiego bólu w palcu, a

włosy zaczęły się jej zwijać w kołtun. Sprowadzono do chorej kobietę z

sąsiedniej wsi, która

90

Polskie prawo procesowe o czary

trudniła się leczeniem, a ta zaraz orzekła, że „cioty" zadały kołtuna, a Dobra

najpierwsza. Dobra, żona gospodarza Kazimierza, była kobietą gospodarną,

powodziło się jej nieźle, toteż posądzono ją o dobrą komitywę z diabłem

oblubień-cem, który jej wszystkiego dostarcza.

Drugą „ciotą" miała być wyrobnica — wdowa, którą posądzono o zadanie czarów

własnej córce, która z tego zmarła. Podejrzewana była też o czary „dziewka",

która udawała czarownicę, bo wysuszone liście dębowe puszczała na wiatr, a

dzieciom mówiła, że w ten sposób myszy robi. Kobiety te uwięziono wraz z kilkoma

innymi jeszcze, którym zarzucono, że w każdy czwartek mają schadzki z diabłami,

że kominami wylatują na Łysą Górę, wysmarowane maścią, że zatrzymują deszcze lub

sprowadzają słoty, i że dmuchaniem na rękojeść ze stłuczonych tyglów sprowadzają

na ludzi postrzały.

Razem pojmano ich siedem: pięć córek gospodarskich, jedną wdowę i dziewczynę

służącą. Mimo przedstawień proboszcza, aby nie karano niewinnych, dziedzic uparł

się „sprawiedliwość wymierzyć". Tego samego dnia pławiono je w wodzie.

Wprowadzono je na most, powiązano ręce, założono pod pachy powróz i czterech

ludzi powolutku każdą spuszczało w wodę. Jednak żadna z nich nie tonęła, gdyż

obszerne spódnice, nim namokły, każdą z nich unosiły na wodzie. Dziedzic

Stokłowski widząc każdą pływającą wołał: „nie tonie — czarownica".

Po tym orzeczeniu dziedzica odprowadzono je do dworskiego spichlerza i

powsadzano do beczek. Beczka miała w klepkach blisko dna wyrżniętą dziurę

czworograniastą, przez którą wystawały nogi i ręce z tyłu związane, które z

zewnątrz kołkiem drewnianym zatknięte były. Skutkiem

91

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

takiego skrępowania żadna z kobiet ani stać, ani siedzieć nie mogła, lecz każda

musiała klęczeć. Beczki z wierzchu poprzykrywano płótnem, a na boku

poprzylepiano na nich kartki z napisem Jezus + Maria + Józef, aby diabli nie

zbliżyli się i pomocy jakiejś czarownicom nie udzielili. W nocy przywieziono

jeszcze siedem kobiet, czyli razem było ich czternaście. Wszystkie okrutnie

jęczały.

Dziedzic kazał przygotować stos. A więc najpierw wkopano w ziemię wielką sosnę,

a około niej układano jedną warstwę pni i smolnych drew, a drugą słomy i tak na

przemian na wysokość kilkunastu łokci. Na samym wierzchu była usłana słoma i

kilkanaście klocków dębowych, a na każdym napis: Jezus! Maria! Józef! Do

dyspozycji skazanych na śmierć sprowadził dziedzic trzech księży zakonników.

Nadto z miasteczka Grabowa sprowadził „prawo" czyli sąd oraz dwóch katów.

Rozprawa sądowa odbyła się w domu zwanym „kopcem", w którym mieszkał podstarości.

W izbie ustawiono stół, trzy stołki, papier, pióra, kałamarz, lichtarze ze

świecami, butelkę wódki i kilka kieliszków. Potem czterech ludzi wniosło do izby

kloc wielki z żelaznym pałąkiem. W otworze, urządzonym w suficie, umieszczono

koło od wozu, u którego zwisały powrozy. Okna w izbie po-zasłaniano i zapalono

świece. Sędziowie, posiliwszy się gorzałką, kazali przyprowadzić czarownicę.

Przyniesiono na rękach jedną z kobiet i obnażono ją zupełnie, potem postawiono

ją na klocu, a nogi podłożywszy pod pałąk przymocowano powrozem. Do rąk

związanych w tył przywiązano powróz zwisający od koła, na plecy włożono szpagę,

podobną do grabi z żelaznymi zębami, które w ciało wchodziły i przypasano ją

powrozami, na krzyż na

92



Polskie prawo procesowe o czary

piersi opasanymi, a końce tych powrozów z tyłu przywiązano do powroza,

zwisającego u koła. Sędzia zadał parę pytań, a wtem kat zawołał do oprawców na

górze będących: „obracaj koło". Gdy ci zaczęli koło obracać, powrozy obwi-jały

się około walca i pociągały za sobą postronki od rąk i od żelaznych grabi,

których zęby wchodziły w plecy. Krew się zaczęła wydobywać, a kości w ramionach

trzeszczeć. Z bólu kobieta torturowana okropnie jęczała. W ten, sposób wszystkie

czternaście kobiet po kolei brano na tortury i męczono. Trzy z nich nazajutrz

umarły.

Po południu fornalki zajechały przed spichlerz i na trzy wozy wpakowano w

beczkach kobiety żywe na czwarty zaś wóz umarłe. Przy żywych na każdym wozie

siedział zakonnik. Przyjechawszy na plac egzekucyjny, oprawcy wydobyli z beczek

kobiety i wciągnęli po drabinach na stos. Na stosie stał już kat z czterema

pomocnikami. Pomocnicy odebrawszy kobietę, kładli każdą twarzą do ziemi i

klockami dębowymi każdej przyciskali kark i nogi, a beczkami próżnymi stos

obstawili. Trzem zmarłym kobietom ucięto głowy na klocku, a potem ciała ich wraz

w jednym dole złożono.

Gdy sędzia zawołał: „zapalaj pochodnie!", kaci ustawili około stosu szereg ludzi

z pochodniami. Po chwili sędzia straszliwym głosem zawołał: „pal!" i cały stos

stanął w płomieniach. Gdy dym zaczął dusić, słychać było jęk ofiar, jakby z pod

ziemi podnoszący się ku obłokom.

Zgromadzony lud, którego było kilka tysięcy, wtenczas dopiero pobudzony do

litości, szemrał i oburzał się na dziedzica, uganiającego na koniu, który widząc

zżymanie się i pogróżki tłumu, spiesznie się oddalił.

93

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Po kobietach umęczonych zostały trzy córki, około 15 lub 16 lat mające. Te także

następującej nocy po spaleniu ich matek na plac egzekucji zaprowadzono gdzie im

sędzia przeczytał dekret: „że będąc córkami czarownic, musiały się już nauczyć

tej diabelskiej sztuki i dusze swe czartom zapisać, aby się więc wyrzekły

wspólnictwa z diabłami, mają być u słupów rózgami smagane". Po czym oprawcy

obnażyli je po pas, każdą przywiązali do osobnego słupa, ręce i nogi do obręczy

i bito je rózgami po gołych plecach. Jedna z nich w kilka dni potem zmarła.

Przyjaciel Ludu r. 1835

Czyn ten wywołał w Polsce powszechne oburzenie. Dziedzic jednak uszedł bezkarnie,

gdyż prawo zezwalało mu na tego rodzaju sprawiedliwość. Fakt ten jednak sprawił,

że w tymże roku sejm Rzeczpospolitej zakazał używania tortur w śledztwie i

zniósł karę śmierci za czary.

Szał na punkcie czarownic, ugruntowany wiekową tradycją w ich sądzeniu i

skazywaniu na stos, spotykał się zawsze z krytyką, z początku nieśmiałą, lecz w

miarę upływu czasu brzmiał on coraz głośniej. Niepomierną rolę w walce z

zabobonami mieli księża.

Największym i najbardziej znanym przeciwnikiem procesów czarownic był niemiecki

jezuita Fryderyk Spee. Był on spowiednikiem przeszło 200 czarownic skazanych na

spalenie. Ze spowiedzi tychże wysnuł on wniosek że procesy czarownic są

niesprawiedliwe, a osądzane pod wpływem tortur same się obwiniają, by uniknąć

dalszych cierpień. Dzieło, w którym zawarł on swoje poglądy wydał pod

pseudonimem i bez wiedzy zakonu, zapewne w obawie przed prześladowaniami.

94

Polskie prawo procesowe o czary

W 1639 r. nieznany autor wydał zapewne pod wpływem Fryderyka Spee książkę pt:

Czarownica powołana". Autor podważył w niej wszystkie prawdy związane z

czarownicami, w które wierzono od dawna piętnując przy okazji stosowanie tortur.

Przyjaciel Fryderyka Spee, Filip von Schonborn w swej diecezji zakazał

prowadzenia procesów przeciw czarownicom. W Polsce również znaleźli się światli

ludzie, którzy próbowali walczyć z paleniem czarownic. Biskup kujawski, Florian

Kazimierz Czartoryski wydał list pasterski, skierowany przeciw fanatyzmowi

sędziów sądzących czarownice. Synod kościelny, wileński w 1643 r. nakazał

proboszczom wpływanie na szlachtę, by na podstawie byle jakich podejrzeń nie

torturować i skazywać oskarżonych.

W pierwszej połowie XVII wieku synody odbyte w Krakowie, Poznaniu, Płocku, w

Łucku i na Żmudzi, piętnują sądy świeckie za ich postępowanie z oskarżonymi o

czary. Synod krakowski w roku 1711 tak się wypowiedział o procesach przeciw

czarnoksiężnikom i czarownicom: „Niechże będzie oczywistym tak z prawa

kanonicznego, jak i ze statutów królestwa, że czarostwo i wróżbiarstwo należy do

form duchownego, ażeby ich rozpoznanie, z istoty bardzo trudne, przez teologów i

biegłych w prawie wpierw było przedyskutowane. Jednakowoż świeckie urzędy i

ludzie po większej części nieświadomi i nieoświeceni, przywłaszczając sobie

osądzanie i orzekanie, nie obawiając się przelewać krew niewinną. Niewiasty,

szczególnie podejrzane z błahych powodów, przez pławienie albo torturowanie

wypróbowują i szczególnie okrutnie ani na podstawie przyznania się, bez

udowodnienia, ogniem i mieczem mordują. Zatem w celu zapobieżenia na przyszłość

tego rodzaju nieprawidłowościom, powagą synodu teraźniejszego wszystkim świeckim

95

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

urzędom zabraniamy przywłaszczać sobie kompetencję bezpośrednią w tego rodzaju

sprawach, lecz wpierw niech je do nas i sądu naszego do Generalnego Officjała w

celu przedyskutowania i rozważenia odeślą. Także naszych Offi-cjałów Sądowych,

jak i Dziekanów i Proboszczów napominamy, aby z całą powagą zwrócili uwagę i

baczyli, aby rozmaite kuglarstwa, które tu i ówdzie rozmnażają się skandalicznie

z niebezpieczeństwem dla dusz, przez ludzi wielce nieuświadomionych, nie były

uprawiane, lecz niech ich pouczają i powiadamiają, by we wszystkich

koniecznościach i niebezpieczeństwach, zawsze zwracali się do Boga, który jest

sprawcą życia i śmierci.

Według dekretu biskupa płockiego z r. 1733, plebani mieli cztery razy w roku

ogłaszać ludowi taką przestrogę biskupa:

Między innymi, które się znajdują szkodliwymi zwyczajami i tern częstokroć bywa,

że po mniejszych miasteczkach, ba! i częstokroć po wsiach, burmistrze, wójtowie,

nie tylko nauki i prawa nie mający, ale czytać i pisać nie umiejący, wdają się w

sądy względem czarownic, z wielkim niebezpieczeństwem, jako się nieraz trafia,

że niewinne osoby na ciężkie tortury, a czasem na śmierć potępiają. Dlatego

stosując się do tego, co świątobliwi antecessorowie nasi postanowili byli,

surowo i pod klątwą zakazujemy, ażeby te wzwyż po-mienione urzędy do sądzenia

tych spraw nie wtrącali się, ale osoby podejrzane do miast główniejszych i kędy

na sądach ludzie uczeni i rozumni zasiadają, odsyłali. Nawet nie powinny się

żadne świeckie urzędy, w takie wdawać sądy, aż wprzód w sądzie duchownym

agitowana ta sprawa, i potem do sądu świeckiego odesłana będzie.

96

Polskie prawo procesowe o czary

Kwoli czemu otrzymaliśmy reskrypt nieśmiertelnej pamięci Najjaśniejszego Króla

Augusta II, który jest in Ap-pendice nr 2 ingrossowany. Dlatego, jeżeliby w

pomniejszych miasteczkach albo wioskach jako się rzekło, takowe odprawować się

miały sądy, plebani tymże reskryptem królewskim składać się, i wszelkim sposobem

opponować się będą, Klątwą etiam grożąc; jeżeliby zaś uporu przeprzeć nie mogli,

o tym do Nas albo Officjała Naszego Generalnego znać dawać powinni będą, jak

najprędzej".

W tym czasie ukazały się pozycje książkowe podnoszące nieprawidłowości i samą

zasadę sądzenia o czary. Serafin Gamalski w książce „Przestróg} duchowne"

twierdził, „iż przyznanie się czarownicy do winy nie jest środkiem dowodowym, bo

niejedna czarownica wymyśla z bólu nieistniejące fakty, aby uchronić się przed

dalszą męką". Krytykuje światków i zauważa, że „wymyślają oni więcej, o czym i

diabeł, krążąc około czarownic, wpierw duszę sędziów niesprawiedliwych łowi,

pęta i przysiada. Złodzieje, cudzołożnicy, zabójcy, złoczyńcy w magistrackich

sądach bronieni są przez adwokatów, a niewiastę, obwinioną o czarostwo zdręczoną

wyprowadzają pod szubienicę nie pozwalając nikomu ani słowa w jej obronie

powiedzieć.

Mimo iż głosy te były odosobnione, a w kraju wszędzie płonęły stosy, przekonanie

o zniesieniu i zakazaniu prześladowań czarownic obejmowało coraz większe kręgi

społeczeństwa. Ostatecznie karę tortury i śmierci przeciw czarownicom zniósł

sejm Rzeczypospolitej w roku 1776.

7 — Czary i czarownice

97

Tortury i narzędzia kaźni

Tortury i narzędzia kaźni

Aby przybliżyć nieco sam charakter procesów czynionych przeciw czarownicom, czy

też „pospolitym przestępcom", należy pokazać w jakich warunkach i za pomocą

jakich narzędzi kaźni zeznania od podsądnych zdobywano. Jest to o tyle istotne,

iż nie każdy współczesny czytelnik, może zdawać sobie sprawę jak takie procesy

przebiegały.

Polska praktyka sądowa kształtowana była pod wpływem sądowej praktyki

niemieckiej. Masowo napływający do Polski koloniści z Niemiec, osadzeni w

miastach i we wsiach, wszystkie stosunki prawne regulowali według prawa

ojczystego, do jakiego się przyzwyczaili. Zwyczaje prawne niemieckie zaczęły się

przyjmować i utrwalać między ludnością, tak że prawo niemieckie stało się z

biegiem czasu prawem powszechnie stosowanym w miastach i we wsiach, a wywierało

ono także znaczny wpływ na kształtowanie się praw stanowych, którymi rządziła

się szlachta.

Z Niemiec przeszczepiono do Polski praktykę prowadzenia procesów sądowych, a w

zwyczajach niemieckich znaleziono pierwowzory różnych kar stosowanych przez

sądownictwo polskie. Powszechnie znane w Polsce było prawo saskie, a w

szczególności zbiór tego prawa zwany Zwierciadło saskie. Zwano je też krótko

Saksonem". Takie np. „państwo suskie" posiadające dobra obejmujące części dzi-

99

6

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

siejszego regionu wadowickiego i żywieckiego, sprawowało nad poddanymi swych wsi

sądownictwo podług wzoru „Sa-ksonu", jak to twierdzą „Księgi sądowe". Prawo

niemieckie zwane było też popularnie „prawem magdeburskim", ze względu na to, iż

w zawiłych sprawach i w wątpliwościach prawnych zwracały się sądy po orzeczenie

do sądu ławniczego w Magdeburgu.

Znana była też w Polsce późniejsza „Sądowa ordynacja gardłowa" księstwa Bambergu

i jeszcze późniejsza „Konstytucja kryminalna" od imienia cesarza Karola V, który

ją ogłosił, zwana „Karoliną". Polscy prawnicy, jak np. Groicki, na ich podstawie

opracowali podręczniki do praktycznego użytku w polskich sądach.

Procedurę w miejskich i wiejskich sądach ławniczych opisał szczegółowo radca i

sędzia miasta Chełmna Jakub Czechowicz. Tytuł jego dzieła, wydanego drukiem

dopiero po śmierci autora w r. 1769, brzmi: „Praktyka kryminalna to jest wzór

rozważnego ? porządnego spraw kryminalnych sądzenia według praw przyzwoitych ?

przystosowanych zdaniem autora poważnych". Dzieło to stanowi dokument

historyczny, oświetlający praktykę sądów w stosowaniu przepisów procesowych i

materialnego prawa karnego. Dzieło to poświęca też sporo uwag sprawie stosowania

tortur w procesie karnym.

Według praw niemieckich przyznanie się obwinionego do popełnienia zarzucanego mu

czynu karygodnego, stanowiło najważniejszy dowód w procesie. Toteż prawnicy

obmyślili sposoby wydobycia przyznania się od podejrzanego. Sposobem uznanym,

przez wieki stosowanym, było torturowanie, czyli wydawanie na różne męki

człowieka podejrzanego. Do zadawania bólu służyły przeróżne narzędzia,

100

Tortury i narzędzia kaźni

z początku prymitywne i proste, a z biegiem czasu zamieniane na precyzyjne

maszyny. Zapasy tych narzędzi i maszyn posiadały miasta większe i bogatsze, a

także zarządy wielkich dóbr magnackich, utrzymujące w karbach posłuszeństwa i

niewoli tysiące poddanych. Starostowie grodzcy, a czasem i starostowie

ekonomiczni, dzierżawcy królewsz-czyzn, używali tortur.

Taki np. Mikołaj Komorowski, wójt wadowski „na Mikołaju", a zarazem starosta

barwałdzki i nowotarski, nieraz chłopów torturami częstował. Szlachcic uboższy,

albo sam urządzał tormenta, jak to np. uczynił dziedzic z Doruchowa z okazji

procesu czarownic, albo też wynajmował w sąsiednim miasteczku sędziów i kata

wraz z jego pomocnikiem „hyclem", którzy ze sobą całą maszynerię katowską na

wieś przywozili celem zawodowego wykonania rzemiosła, jakim dla nich było

torturowanie, sądzenie i zabijanie ludzi.

Również niektóre urzędy gromadzkie stosowały tortury. Np. urząd gromadzki w

Tryńczycy stosował tortury jak świadczy zapisek z r. 1683 w księdze sądowej tej

wsi. Torturowano tam Majchra Czwałkę, a widocznie tortura okrutna spowodowała

śmierć delikwenta, gdyż zapisek mówi, że składa on zeznania „in agone mortis".

Proces karny rozpoczynał się od uwięzienia człowieka podejrzanego o popełnienie

czynu przestępczego.

Więzień typu dzisiejszego nie znano. Za więzienie służyły piwnice, lochy, wieże,

bramy, strażnice, a po wsiach także spichlerze, chlewy, a nawet specjalne

kamienne areszty.

Przytrzymywanego człowieka przede wszystkim krępowano łańcuchami lub sznurami w

ten sposób, że dłonie przywiązywano do stóp. Nazywało się to „kozłem", metodę tę

stosowano również przy pławieniu czarownic. Związanie

101

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

mogło nastąpić albo w pozycji siedzącej, albo w pozycji klęczącej.

W pierwszym przypadku ręce wyciągnięte były w przód ku stopom, a po przywiązaniu

ich do stóp, człowiek całymi dniami i nocami siedział skulony. Pomiędzy ręce i

nogi przeciągano drążek sporej długości i przy jego pomocy przenoszono skulonego

z miejsca na miejsce i zawieszano go na haku lub na gałęzi. Wyciągnięte plecy

ułatwiały katom i ich pachołkom smaganie związanego powrozami i kijami. W

wypadku związania w pozycji klęczącej, ręce związanego wysunięte były w tył ku

stopom. Żeby związany nie poruszał się, nie leżał na jednym lub na drugim boku,

przywiązywano go jeszcze do słupa.

Dziedzic w Doruchowie zastosował oryginalny sposób wiązania kozłem. Związane

kobiety w pozycji klęczącej wstawiał do beczek. Przez otwór w beczce w klepkach

obok dna wyciągnął na zewnątrz beczki związane razem stopy z dłońmi, a

wetknąwszy między stopy i dłonie kij uniemożliwiał nie tylko wciągnięcie rąk i

nóg do beczki, ale w ogóle wszelki ruch związanej.

Były też inne sposoby pozbawienia ruchu aresztowanych. Służyły do tego „dyby".

Były to grube kloce drzewa, położone na sobie i skręcone śrubą. W każdym klocu

wyżłobiony był otwór w formie korytka. Po odsunięciu kloca górnego aresztowany

wkładał w wyżłobiony otwór nogi i ręce, po czym nasuwano z powrotem kloc górny.

Wystające na zewnątrz dłonie i stopy, były zarazem zasuwami, nie pozwalającymi

wydobyć z dybów ani rąk, ani nóg. Nieraz zamykano w dyby tylko nogi,

pozostawiając ręce wolne. Jeżeli dyby były ustawione wysoko, ciało opadało na

dół, tak że zakuty nogi miał w górze, a głowa zwisała mu ku ziemi.

102

Tortury i narzędzia kaźni

Toteż nie chcąc cierpieć w takiej pozycji, obiema rękami obłapiał kłodę i wisiał

w tej pozycji, dopóki z sił całkowicie nie opadł i nie omdlał. Nazwa pochodzi z

niemieckiego „dieb", co oznacza w polskim złodzieja.

Przykuwano też aresztowanych do ścian lub do belek zbitych w kształt krzyża, a

krzyż ustawiano w pozycji leżącej lub stojącej. W niektórych piwnicach i lochach

wykuwano w ścianach wnęki zamykane żelaznymi drzwiami. We wnękę taką wstawiano

człowieka. Zamknięty w niej nie mógł ani siedzieć, ani się poruszać. Do

krępowania i przywiązywania człowieka używano żelaznych kajdan oraz powrozów.

Krępowani ludzie narażeni byli na różnego rodzaju robactwo, rzucały się na nich

zgłodniałe szczury, przed którymi obronić się nie mogli. Pomieszczenia

przypominały chlewy. Ci, których potraktowano, leżeli w kącie lochu na wiązce

słomy zbutwiałej i przegniłej, obsługując zakutych i związanych.

Więźniowie, których osadzono w takich pomieszczeniach pamiętników nie spisywali,

dlatego też trudno jest dzisiaj ocenić rzeczywiste warunki w jakich przebywali

skazani. Jednak w Kopenhadze Hrabina Leonora Krystyna Ulfeld, która 22 lata

przesiedziała niewinnie w tzw. „modrej wieży" tamtejszego zamku, pozostawiła

pamiętnik cierpień". Należy jednak pamiętać, że warunki w jakich przyszło jej

cierpieć były nieporównanie lepsze z tymi, w jakich przebywali osadzeni stanu

niższego, a więc szlachta zubożała, mieszczaństwo, o włościanach nie wspominając.

A zatem wspomniana Leonora Krystyna Ulfeld pisze, że podłoga w jej izbie

więziennej, w której siedziała wraz ze swą służącą, powstała z silnie udeptanych

odchodów ludzkich. O świecę łojową musiała staczać boje ze szczurami, a robactwo

żywcem ją toczyło.

103

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Zasadą postępowania procesowego było orzeczenie, wstępnym postanowieniem sądowym,

oddania podsądnego na tortury. Sędzia mógł skazać na tortury, jeżeli istniały do

tego „indicia", czyli znaki pokazujące występek.

Czechowicz w „Praktyce kryminalnej" podaje, że uznanie czy „indicia" zachodzą,

pozostawia się rozsądkowi, roztropności i sumieniu sędziego. Jako przykładowe

indicia" wymienia ucieczkę, pozasądowe wyznanie podejrzanego, przyjęcie do

gospody sprawcy występku, odgrażanie się, kłamstwo, lękanie się, bojaźń, nagłe

wzbogacenie się i rozrzutność, przy występku cudzołóstwa zamkniecie się z cudzą

żoną, przyłapanie listów miłosnych, spacerowanie po gaju i drogach tajemnych,

pocałunki i lubieżne dotykanie się i ściskanie się z cudzą żoną lub uczęszczanie

w dom urodziwej białogłowy we dnie i w nocy, „obciążenie płodem żony" gdy mąż

był długo chory, a wreszcie kiedy mężczyznę jakiego i żonę cudzą na samym

naturalnym i realnym uczynku cudzołóstwa zastaje tak dalece, że „pudenda in

pudendis stant posita".

W występku „niewiniątka uduszenie albo zabicia indi-cium do tortur dostateczne

jest, jeżeli białogłowa wyzna, że dziecię nieżywe urodziła, która przedtem płód

w żywocie potajemnie nosiła i ona umyślnie bez czyjej pomocy sama tylko na świat

wydała". Jeżeli torturowany wskazał „towarzysza występku" wystarczyło to, by

również wskazanych oddać na tortury. Proceder ten ze szczególnym upodobaniem

stosowali sędziowie przeciw czarownicom, tzw. „czarownica powołana".

Samo torturowanie powinno być wyprzedzone postraszeniem podsądnego torturami. W

tym celu sąd udawał się do katowni. Katownię urządzano zazwyczaj w podziemiach,

104

Tortury i narzędzia kaźni

tak że ani promień słońca do niej nie miał dostępu, ani też jęki męczonych nie

wydobywały się na zewnątrz. Wprowadzonemu podsądnemu kat okazywał narzędzia

tortur i objaśniał ich działanie, przy czym groził mu, że dotąd go będzie męczył,

aż światło przez niego będzie przeświecać". Jeżeli ten pierwszy stopień

przestraszenia nie skutkował, stosowano stopień drugi. Podsądny musiał się

rozebrać, po czym dano mu spróbować którejś z tortur. Jeśli i to nie

poskutkowało, sędzia zażądał rzeczywistego stosowania tortur. Tortury dzieliły

się na kilka stopni, każdy stopień tortury mógł być zaostrzony przez dodanie do

niego jednej bądź więcej równoczesnych tortur. W Niemczech, a za ich wzorem

także i w Polsce najczęściej stosowano następujące tortury:

1. zaśrubowanie kciuków

2. sznurowanie ramion

3. hiszpańskie buty

4. rozciąganie na drabinie, desce lub przy pomocy windy

5. przypiekanie

Do zaśrubowania kciuków używano narzędzia w formie prasy na śrubach. Narzędzia

te były albo pojedyncze do ściskania palców u rąk, albo podwójne do ściskania

jednocześnie palców u rąk i nóg. Te ostatnie nazywano „hiszpańskim kozłem", a

pełniły tę samą rolę, jak opisany już wcześniej „polski koziołek".

Powierzchnia desek tworzących prasę, była guzowata, a guzy te przy zaśrubowaniu

palców, wtłoczonych między deski, wciskały się w ciało, gniotąc je i przecinając

aż krew z nich tryskała. Sprawiało to straszliwy ból. Ciało z bólu wygięte

smagano kijami lub powrozami. Przy tym klepano młotkiem po prasie, co jeszcze

więcej wzmagało ból. Prasy

105

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

z biegiem czasu coraz bardziej ulepszano, a za czasów Marii Teresy stanowiły one

już precyzyjne cacko. Tortura ta uważana była za najlżejszą.

Za bardzo bolesną uchodziła tortura sznurowania ramion. Używano do tego celu lin

włosianych lub konopnych. Delikwentowi wyciągano ręce w tył lub w przód i

obwiązywano je w taki sposób, że środek liny opasywał ręce, końce jej zaś

trzymali dwaj hycle podczas gdy trzeci trzymał ręce. Sędzia zadawał stosowne

pytanie delikwentowi, a gdy ten nie dawał zadawalającej odpowiedzi, hycle

szarpali końce liny w taki sposób, jakby jeden drugiemu chciał je wyrwać,

skutkiem czego sznury na ręce się zaciskały, przerzynały mięśnie i niby piła

przecinały kości.

Hiszpańskimi butami nazywano dwie żelazne płyty, podobne do rozciętej cholewy

buta, które zakładano na goleń i łydkę i zaśrubowywano. Płyty żelazne miały na

wewnętrznej ścianie guzy, które przy zaśrubowaniu wciskały się w ciało i

gruchotały golenie. Hiszpański but, zaśrubowany na nodze, wypełniano jeszcze

specjalnymi klinami, wbijanymi młotami. Oczywiście kliny te, wciskając się

między ciało i kości oraz żelazną cholewę, również gruchotały kości nogi i

szarpały ciało. Zdejmowanie i wdziewanie tych butów powtarzano kilkakrotnie w

celu zwiększenia cierpień, albo też klepano młotami po żelazach, co potęgowało

ból,

Hiszpańskie buty były stosowane w Polsce. Wspomina o nich ks. Jędrzej Kitowicz w

Opisie obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III". Pisze, że były to

ostre żelaza, karby na kształt zębów, kształt piły mające, z dwóch sztab

złożone, przez które przechodziły z obu końców śruby; tymi ściągano żelaza

zębate na wierzch piszczeli nóg, które pod spodem przymocowane były".

106

Tortury i narzędzia kaźni

Te więc, coraz bardziej gniotąc i kalecząc nogi, nieznośny ból sprawiały.

Mistrzowie, ??\?2.? podobne dybom, po swojemu nazywali butami hiszpańskimi.

Utrzymywano powszechnie, że nie było zbrodniarza, którego by obuwie to do

przyznania winy nie przymusiło.

Jeśli nie przymusiło, to nieraz torturę tę łączono z torturą wyciągania. Była to

najstraszniejsza spośród tortur.

Kaci używali tu kilka systemów. W katowni u sufitu osadzony był hak z kółkiem o

wyżłobionych krawędziach, przez które przeciągnięty był łańcuch lub lina (jest

to tak zwany „flaszencug" lub „kluba"). W ścianie zaś lub w podłodze wprawiona

była żelazna witka. Pod kółkiem usadzono więźnia, związano mu z tyłu na plecach

ręce i węzeł sznura przymocowano do liny względnie łańcucha od flaszencuga. Nogi

zaś, związane sznurem, przymocowano do witki w ścianie lub w podłodze lub też

obciążono przywiązanymi do stóp ciężkimi kamieniami.

W tym momencie sąd zwracał się do oskarżonego, aby się przyznał, zaklinając go

na wszystkie świętości. Gdy to nie pomagało, wówczas wójt zwracał się do

instygatora (oskarżyciela); „Mów więc mistrzowi sprawiedliwości, niechaj postąpi

z nim według prawa". Instygator zaś wołał donośnym głosem na kata: „Mistrzu!

postąp z winowajcą według prawa". Kat zwracał się do siedzącego za stołem wójta

i przy-siężnych i do stojącego przed stołem rugownika i swoich pachołków: „Mości

panowie zastoli i przedstoli, czy z wolą to waszą czy nie z wolą?" Rugownik

odpowiadał: „Z wolą", a wtedy — jak pisze Kitowicz „kat silnie pociągnął za

powróz".

Wtenczas ręce więźnia poczęły się wyłamywać ze stawów i ramion, podnosić się w

górę tyłem głowy, postać zaś

107

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

więźnia, poddając się wyższą częścią ciała za sznurem, znajdowała się na stoliku,

nogi zaś wyciągnięte i do haka przywiązane, wisiały jak w powietrzu. Jeśli po

tej męce więzień w dalszym ciągu trwał w uporze, kat przyzwał wówczas swego

pomocnika i obydwaj z całych sił za sznur ciągnęli. Wówczas więzień wyciągnięty

był jak struna. Ręce wykręciły się tyłem i stanęły w prostej linii z ciałem nad

głową, w piersiach zrobił się dół głęboki, w który stoczyła się głowa, cały

człowiek wisiał na powietrzu.

Wszystkie żebra, kości, stawy i żyły stały się wydatnymi, że można je było

policzyć. Jeżeli zdarzyło się, że więzień na torturach skonał, wszystko się

natenczas kończyło i zmarłego pochowano, a sprawa upadła.

Po zakończeniu tortury sadzano więźnia na stołku, powykręcane ze stawów ręce

nakręcano z powrotem przy szalonym bólu, potem, złożywszy je na piersiach na

krzyż, kolanem tłoczono między łopatki i tym sposobem naprowadzono je w stawy,

co też sprawiało ból, nie mniejszy niż tortura. Celem obostrzenia tej tortury

albo przywiązywano nogi do haka w podłodze, albo na stopach zawieszano ciężary,

zazwyczaj kamienie, przez co ciało tak było rozciągnięte, że blask świecy

przebijał przez nie na drugą stronę. Spełniła się więc zapowiedź kata.

Zamiast flaszencuga używano też długiej ławy, podobnej do magli, do której

przywiązywano więźnia. Z jednej strony ławy u jej krawędzi umocowywano ręce w

tył wyciągnięte, u drugiego zaś krańca umocowane na linie nogi przywiązywano do

ruchomego walca, którym skręcano sznur i wyciągano ciało jak strunę. Pod plecy

podkładano tzw. „jeża", to jest krążki nabite gwoździami, które w czasie

wyciągania ciała szarpały i wyrywały mięso z pleców.

108

Tortury i narzędzia kaźni

Odmianą tortury na „łożu sprawiedliwości", było usadzenie związanego w kozła

więźnia na ławie i przeciąganie po jego plecach grabiami z ostrych gwoździ

sporządzonymi.

Zamias windy i ławy używano też specjalnej drabiny, na której rozciągano więźnia

w podobny sposób jak na ławie. Torturę przypalania ciała łączono z torturą

rozciągania ciała. Polegała ona na przypalaniu ciała pod pachami. Używano w tym

celu specjalnych pochodni z rozpaloną smołą lub siarką, albo też polewano barki

i plecy spirytusem i podpalano. Stosowano też wlewanie gorącego oleju do gardła,

czy też przykładano rozpalone blachy. Stąd też utrwaliło się powiedzonko „pal go

sześć", które oznaczało ni mniej ni więcej jak to, by kat na polecenie wójta

zastosował sześciokrotną torturę przypalania świecą boków.

Postępowanie karne przy pomocy tortur prowadzono przeciw „plebejom" tzn. chłopom

i mieszczanom. Duchowieństwo, szlachta, wyżsi urzędnicy nie mogli być torturo- \

wani, chyba że popełnili przestępstwo polityczne. Prawo zwyczajowe nie dozwalało

torturować dzieci niżej lat 14 i starców powyżej lat 60, ludzi niespełna rozumu,

chorych oraz kobiet w odmiennym stanie. Groicki pisze, że „nie może bydź zwolen

od męki, jedno ten którego prawo pisane czyni wolnym iako są Doktorowie, Rycerze,

Przełożeni na wielkie dostoieństwa, Urzędnicy wielkich stanów, ? Urzędnicy

miejscy, póki są na urzędzie".

Często się zdarzało, że osoby, poddane torturom, nie wytrzymały męki i umierały

na torturach. Prawie zawsze osoba torturowana doznawała kalectwa trwałego. W

Bambergu przy stosowaniu tortur obecny był lekarz, który połamane kości

zestawiał.

109

Czary i ich rodzaje

Czary i ich rodzaje

Katalog Magii mnicha Rudolfa z Rud Raciborskich

Rozdział VIII

O bałwochwalstwie, które uprawiają kobiety

przy czarodziejskich praktykach z dziećmi

Już Ewa, pierwsza matka, przekazała zarazek bałwochwalstwa, wsączony jej przez

diabła pod postacią węża, swoim córkom, to znaczy głupim kobietom, które chcą

więcej wiedzieć, niż przystoi.

Ją to naśladując kobiety w szczególności chcą dużo wiedzieć, a nie znając samych

siebie, uprawiają wiele próżnych praktyk, przez co popadają w bałwochwalstwo.

Jeżelibyś, cherubinie, chciał je (te praktyki) zbadać, kop przy pomocy

roztropnego pytania pod ścianą (sumienia), a znajdziesz wiele gadzinowego jadu i

odrażających rzeczy.

Pytaj najpierw, co czynią przy porodzie dzieci a przekonasz się, że:

1. Dzieci jeszcze bardzo delikatne wsadzają do worka, aby spały.

111

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

2. Chodzą z dzieckiem dookoła ogniska, podczas gdy inna idzie z tyłu i pyta: co

niesiesz; a odpowiada głupia: rysia, wilka i śpiącego zająca.

3. Kradną wiecheć słomy, którym czyści się piec, i w kąpieli myją nim dziecko.

4. Uszy zajęcy, nóżki kretów i wiele innych rzeczy kładą do kołyski, a czynią to

aby dzieci nie płakały. Pytaj też pilnie o słowa, które przy tym wymawiają, a

znajdziesz wiele po-dziwienia godnych rzeczy.

5. Oprócz tego, gdy je (kobiety) prowadzą z miejsca porodu do łóżka, wymawiają

jakieś niedorzeczne błogosławieństwa.

6. Położone uderzają je w głowę siekierą.

7. Naczynie, w którym się kąpią, obwiązują surowym sznurkiem.

8. Układają kupki mąki i soli, które liżą, aby miały obficie mleka.

9. Ojcu pokazują najpierw wielki palec nóżki dziecka, a nie twarz.

10. Z błony porodowej dziecka odgryzają trzy kawałki, które zamieniwszy w proch

dają ojcu do pożywienia, aby kochał dziecko. I inne jeszcze odrażające praktyki

wykonują z ową błoną porodową.

11. Do pierwszej kąpieli dziecka wkładają jajko, które ojcu dają do spożycia.

12. Wodę z tej kąpieli wlewają na ręce ojca.

13. Dziecko błogosławią źdźbłem słomy, na którym zrobiły węzełek.

112

Czary i ich rodzaje

14. Ognia nikomu z domu nie pożyczają i wiele innych bluźnierczych praktyk przy

porodzie czynią.

15. Podobnie po chrzcie dziecka nóżkami jego dotykają gołego ołtarza, sznur

dzwonu kładą mu na usta, rączkę kładą na księgę, aby się dobrze uczyło, a

prześcieradłem z ołtarza głaszczą jego twarz, aby było piękne.

16. Niosąc dziecko (z kościoła) do domu rozdeptują na progu domu jajko pod

miotłą.

17. Do kąpieli po chrzcie wkładają dziewięć rodzajów ziarna, wszelkiego rodzaju

żelastwo, a pod palenisko wsadzają czarną kurę, naprzeciw której tańczą

zapaliwszy światła.

18. Z koszulką dziecka robią czary, aby wszystko, co zgubi, znalazło.

19. Wodę z kąpieli dziecka wylewają pod płot innej położnicy, aby tamto dziecko

płakało, ich zaś było spokojne.

20. Tym miejscem ciała, które jest bramą naszego wejścia na świat, pokładają

się na dziecko, lecz nie tak jak to czynił Elizeusz, aby je uzdrowić od

wszelkich słabości i chorób.

21. Wieczorem trzymając dziecko na ręku, stoją z tyłu za drzwiami i wzywają

leśną babę, którą nazywamy fauną, aby dziecko fauny płakało, a ich było

spokojnie, i jeszcze wiele innych środków pełnych niedorzeczności stosują wobec

dzieci bądź aby było spokojne, bądź aby było mądre.



8 — Czary i czarownice

113

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Rozdział IX

O czarodziejskich praktykach

dziewcząt i złych kobiet

Dziewczęta ponadto oddalają się od Boga przez złe myśli; symbolem ich jest owa

umarła dziewczynka, którą wskrzesił Jezus z łoża śmierci. Aby się przypodobać

ludziom, uprawiają one wiele różnych praktyk, zapominając, co jest napisane, że

ci, którzy chcieli się podobać ludziom, zostali okryci hańbą, gdyż Bóg wzgardził

nimi.

A także Augustym powiada: kto się podoba samemu sobie, głupiemu człowiekowi się

podoba.

22. W tym celu (aby się podobać) wymawiają przy kąpieli nad wodą pewne słówka,

inne znowu, gdy zakładają swoje ozdoby.

23. Nad niektórymi ziołami, które długo byłoby wyliczać, wypowiadają nie tyle

błogosławieństwa, jak mówią, ile raczej przekleństwa.

24. Różnymi słowami zapytują księżyc i gwiazdy, chcąc podobnie jak Bóg znać

przyszłość. Wobec mężczyzn, którzy mają być ich mężami, uprawiają

najróżnorodniejsze czarodziejskie praktyki:

25. To paski swoje zawieszają na płotach, to w nocy te same paski podkładają

pod siebie i nie żegnają ani niczego więcej tej nocy nie mówią.

26. Przy pomocy pięciu kamieni dowiadują się, kto ma być ich przyszłym mężem.

Poszczególnym kamieniom nadają poszczególne imiona mężczyzn i rozpalają je w

ogniu,

. a gdy trochę ostygły, wrzucają je do wody. I jeżeji któryś

114

Czary i ich rodzaje

z kamieni wydaje jakiś trzask, o tym jest przekonana, że za wszelką cenę będzie

jej mężem.

27. Robią także mydliny i razem z grzebieniem, owsem i kawałkiem mięsa

ustawiają koło ustępu i mówią: przyjdź, diable, wstąp i się uczesz. Koniowi

twojemu daj owsa, jastrzębiowi mięso, a mnie pokaż męża mego.

28. Żeby (ich mężowie) je kochali, robią im na ramionach krzyż z wydzielin

wspólnego stosunku płciowego.

29. Swoją krew menstrualną dają im do pokarmu albo napoju.

30. Przygotowują dla nich ciastka, do których mieszają włosy z całego ciała

swojego i nieco swojej krwi.

31. Trzy rybki wkładają, jedną do ust, drugą pod piersi, a trzecią w drogi rodne,

dopóki nie zdechną. Potem zmieniają je na proch i dają mężom swoim do pokarmu

albo do napoju.

32. W podobny sposób zabijają kurę w dole (ziemnym). Następnie jej serce

zamieniają na proch i dają mężom swoim do pokarmów.

33. Podobnie postępują z krwią albo z mięsem gołębia. I wiele innych praktyk

uprawiają, od których mężowie popadają w chorobę, a często umierają.

34. Oprócz tego pokrzywy, zamoczone we własnej ury-nie, kości umarłych, drzewo

z grobów i wiele innych rzeczy wrzucają do ognia, aby jak one płoną w ogniu, tak

mąż ich płonął miłością ku nim.

35. Także wiele ziół, których po imieniu za długo by trwało, różnymi słówkami

raczej przeklinają, niż błogosławią.

115

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

36. A co niektórzy wyprawiają z żabami, olejem Św., wodą chrzestną i z

postaciami Komuni Św., tego nie da się wprost opowiedzieć.

37. Inne które się mają za mądrzejsze w sztuce szatańskiej, robią sobie figurki

mężów to z wosku, to z ciasta, to z innego materiału i wrzucają je albo do ognia,

albo do mrowiska, aby ich kochankowie cierpieli.

Tego rodzaju odrażające praktyki i jeszcze wiele innych znajdziesz cherubinie,

jeżeli roztropnym pytaniem przy spowiedzi będziesz pilnie kopał pod ścianą

(sumienia ludzkiego)-

Stosują także liczne niedorzeczne praktyki, aby nie zajść w ciążę.

38. Gdy siedzą albo leżą, kładą pod siebie kilka palców. Wierzą mianowicie, że

tyle lat nie zajdą w ciążę, ile palców pod siebie podłożyły.

39. To, co nazywają swoim kwiatem, rzucają na drzewo czarnego bzu i mówią: ty

noś za mnie, a ja będę kwitła za ciebie.

Niemniej jednak drzewo kwitnie dalej, a one rodzą dzieci w boleściach.

40. Trochę tego samego swojego kwiatu rzucają za siebie, aby nie zajść w ciążę.

41. Z niego też dają psu albo prosiakowi, albo rybce w wodzie, aby nie zajść w

ciążę.

To i wiele innego znajdziesz, cherubinie, w tej dziedzinie materii.

116

Czary i ich rodzaje

Rozdział X

O czarodziejskich praktykach

do osiągnięcia szczęścia

Aby zapewnić sobie szczęście, a także opływać w ziemskie dobra, uprawiają przez

Boga znienawidzone praktyki.

42. W nocy Bożego Narodzenia zastawiają stół dla królowej nieba, którą

powszechnie nazywają panią hołdą, aby ich wspomagała.

43. W nowych domach albo w takich, w których mają od nowa zamieszkać, zakopują

do ziemi w różnych kątach mieszkania, a czasem za piecem, garnki wypełnione

różnymi rzeczami na cześć bogów domowych, których powszechnie nazywają

opiekunami domu. Dlatego nie pozwalają nigdy za piec niczego wylewać. Czasem

rzucają tam coś ze swoich pokarmów, aby byli dobrze usposobieni dla mieszkańców

domu. Czy nie powinniśmy nazwać tego bałwochwalstwem?

44. Na początku wielkiego postu jedzą mięso, aby ich zboże dobrze rosło.

45. W dniu apostołów Filipa i Jakuba (1 maja) kładą na dachy gałązki ciernistego

krzaka, aby ich bydło dawało obficie mleko.

Przed drzwiami swoimi ustawiają drzewka. O takim kościele można to samo

powiedzieć, co niegdyś o bałwochwalczej synagodze: pod każdym zielonym drzewem

rzucasz się na ziemię jak cudzołożnica.

46. W niedzielę po urodzeniu sadzają dziecko na krowę, naśladując przy tym głos

kukułki.

117

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

47. Składają ofiary owym trzem siostrom, które poganie nazywają Clotho, Lachesis

i Atropos, aby im użyczały bogactwa. Gdy się odbywa wesele, odprawiają dziwne

obrzędy.

48. Nie wchodzą do domu przez drzwi, przez które wynosi się umarłego.

49. Kroczą po poduszkach.

50. Odgryzają kawałek chleba i sera i rzucają przez głowę, aby zawsze żyli

dostatnie. I wiele innych rzeczy praktykują, o których się, cherubinie, dowiesz,

jeżeli się będziesz pytał.

51. Niektórzy wyprawiają w czwartek dziwne rzeczy z jajkami.

52. Oprócz tego zaklęcia czarownic i zamawiania starych bab. Któż mógłby to

wszystko wyliczyć?

53. Poza tym chcąc znać przyszłość jak Bóg, zważają na sny, wierzą w znaki,

robią horoskopy z ognia, leją gorący ołów, aby zbadać losy ludzi.

Przez takie i tym podobne praktyki powracają do Egiptu, to znaczy do pogańskiego

obyczaju, z którego z nadmiernym wysiłkiem, to jest męką Jezusa Chrystusa i jego

najdroższą krwią, zostali odkupieni.

Edward Karwot

Katalog ??? Rudolfa. Zródla etnograficzne XIII wieku, Wrocław

1955, s. 7,11; za (Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowo-

żytnej.) Wrocław - Warszawa - Kraków, 1991

118

Czary i ich rodzaje

Aneks Zbiór praktyk czartowskich z dawnych ksiąg spisanych dla użytku

współczesnych przysposobione.

Praktyczne i najpopularniejsze środki magiczne do wywołania miłości

Rozmawiając z młodą dziewicą, której miłość pragniecie posiąść, udajcie, że

chcecie jej wywróżyć cokolwiek, np. czy prędko wyjdzie za mąż. Podczas spotkania,

które w tym celu nastąpić powinno w miejscu samotnym, postarajcie się, żeby

spojrzała wam w oczy, a gdy się wasze wejrzenia połączą, rzeknij z mocą: „Kaphe,

Kasita, non Kapheta tepubłica filii omnibus suis". Nic nie szkodzi że treści

tych słów tajemniczych nie znacie, wymówcie je z wiarą, a będziecie kochani.

Utoczyć kilka kropel krwi swojej w porze wiosennej w piątek, wziąć kawałek

wątroby gołębia, uczynić z tych substancji proszek i dać go do połknięcia osobie,

której pożądacie.

Jeśli działanie nie nastąpi od razu, to powtórzyć do trzech razy, a skutek

będzie pewny i posiądziecie miłość.

Przymocujcie do poduszki łoża kobiety lub dziewicy jak najbliżej miejsca, gdzie

spoczywa jej głowa, kawałek pergaminu z napisem: „Michael, Gabriel, Raphael,

sprawcie, żeby (nazwisko osoby) zapałała ku mnie miłością prawdziwą".

119

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Osoba ta nie będzie mogła zasnąć bez myśli o was; wkrótce miłość ku wam zjawi

się w jej sercu.

Żeby osoba, której miłość posiadacie, pozostała wam wierna, weźcie kosmyk jej

włosów, spalcie je i rozsypcie na krawędziach u wezgłowia jej łoża, które

uprzednio posmarujcie miodem. Będzie ona marzyła tylko o was.

Jeśli chcecie, żeby wasze bileciki miłosne i listy o interesach miały powodzenie,

które by urzeczywistniło wasze marzenia, weźcie skrawek pergaminu i napiszcie z

obydwu stron zaklęcia następujące:

Adamie i Ewo, jak Stwórca Wszechmogący połączył was w raju ziemskim, w miejscu

świętym niepodzielnie, wzajemnie i nierozerwalnie, tak również i serce tych, do

których będę pisał, niech bęędzie dla mnie życzliwym i niech mi niczego odmówić

nie będzie w możności: Ely + Ely + Ety".

Potem spalić ów pergamin i zebrać starannie cały popiół. Wziąć świeżego

atramentu, wlać go w nowe naczynie gliniane, wsypać w nie popiół otrzymany z

pergaminu, wlać siedem kropli mleka kobiety, karmiącej dziecko pierworodne,

dosypać szczyptę sproszkowanego magnesu. Używać pióra nowego, zatemperowanego

nowym nożykiem. Każda osoba, do której napiszecie atramentem tak przygotowanym i

piórem, będzie pragnęła uczynić wszystko, co będzie w jej mocy.

Wziąć pięć włosów własnych, złączyć je z trzema włosami osoby ukochanej i

wrzucić je w ogień ze słowami: „ Ure, igne

120

Czary i ich rodzaje

Sancti Spiritus, renes, nostros et cor nostrum, Domine. Amen". Zdobędziecie

tym sposobem powodzenie w miłości.

W wigilię św. Jana przed wschodem słońca, zerwijcie roślinę zwaną Oenula Compana.

Noście ją w płótnie delikatnym przez dni dziewięć; później zmielcie ją w proch i

rozsypcie na szaty osoby ukochanej. Pragnienia wasze tym sposobem urzeczywistnią

się.

Psalm 137, zaczynający się od słów: „Confiteor tibi, Domine Quoniam audisti..."

posiada moc budzenia miłości w sercu osoby będącej przedmiotem pożądań waszych.

Oto jak należy postępować.

Wlać do czaszy szklanej oleju z lilii białej, odmówić nad nią psalm 137 i

zakończyć go imieniem anioła Anaela oraz osoby ukochanej. Potem napisać imię

tego anioła na kawałku cyprysu i zanurzyć go w olejku; później lekko namaścić

powieki tym olejkiem i umocować do prawej ręki osoby której pożądacie, a miłość

zjawi się w jej sercu. Operacja ta będzie skuteczniejsza, jeśli wykonacie ją o

wschodzie słońca, w piątek następujący po nowiu.

Przodkowie nasi mniemali, że dzięcioł zielony, zjedzony na czczo z solą

poświęconą, jest dobrym środkiem przeciw urokowi zawiązanego węzełka; urok ten,

jak wiadomo, odbiera moc płciową.

Jeśli ktoś chce zobaczyć we śnie obraz kobiety, którą w przyszłości ma poślubić,

powinien wziąć koralu sproszkowanego, proszku magnesowego, krwi białego gołębia,

wszy-

121

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

stko zmieszać i otrzymaną substancję owinąć białym jedwabiem. Zawiniątko

umieścić na szyi, pod poduszkę włożyć gałązkę mirtową i odmówić modlitwę: „Kyrie

clementissime, qui Abraham servo tuo dedistis wcorem et filii eius obedientis-

simo per admirabile signum indicasti Rebeccam wcorem, indi-ca mihi servo tuo

ąuam nupturus sim wcorem, per mysterium tuorum Śpirytuum Baalibeth, Assaibi,

Abumostih. Amen".

Rankiem trzeba przypomnieć sobie twarz widzianą we śnie; jeśli się nic nie ukaże,

trzeba powtórzyć doświadczenie magiczne przez trzy piątki z rzędu; a jeżeli i po

trzeciej nic się nie pokaże, to można wnioskować że małżeństwo wcale nie nastąpi.

Jeśli dziewica pragnie zobaczyć we śnie twarz tego, kogo poślubi, to powinna

wziąć małą gałązkę topoli, przewiązać ją własnoręcznie białą wstążką i ukryć pod

poduszką.

Następnie powinna potrzeć skronie krwią dudka i przed zaśnięciem odmówić

modlitwę poprzednią zmieniając słowa: „Servo tuo ąuam nupturus sim wcorem" na

słowa: „Ancil-lae tuae ąuem sim nuptura virum".



«> .. ?_

122

Czary i ich rodzaje

Zbiór zaklęć i praktyk magicznych użytecznych do wszystkiego

Zaklęcie na powstrzymanie krwotoku

Z krwi Adama urodziła się śmierć, Z krwi Chrystusa urodziło się życie, O krwi,

zatrzymaj się!"

Przeciwko głodowi

Jest to wielka tajemnica, której doświadczył znany mag podczas ostatniego głodu

i dzięki której zdołał ocalić życie wielu ludziom. Uciekli się również do niej

prorocy Eliasz i Elizeusz; znajduje się ona również w Ewangelii, gdzie jest opis,

jak Chrystus rzesze liczne nakarmił małą ilością chleba.

Wszędzie powtarza się ta sama tajemnica, oparta na trzech zasadach kabały.

Módlcie się do Pana Zastępów w ciągu 7 dni z rzędu rano i wieczorem. Na 7 dzień

weźcie liść rośliny jadalnej, jak sałata, szczaw itp. Napiszcie na liściu miodem,

rosą lub wodą deszczową następujące słowa przed wschodem słońca: „Jako deszcz

spuszczę wam chleb z wyżyn niebieskich", a z drugiej strony: „Manetur". Okadźcie

liść i zjedzcie go.

123

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Kto go zje, przeżyje 7 dni bez uczucia głodu. Można powtórzyć doświadczenie 7

razy, co da 49 dni, ale tak długiego okresu zapewne nie da się wam osiągnąć.

Taki chleb przyniósł anioł prorokowi w pustyni.

Żeby zatrzymać węża

Wymówić na jego widok: „Osi, Osod, Osia", a pozwoli się wziąć do ręki.

Żeby zatrzymać mordercę

Wziąć krwi ofiary, gdy jest jeszcze ciepła, rzucić w ogień, aby się spaliła.

Zobaczycie, że morderca nie będzie się mógł oddalić, a nawet, jeśli się będzie

znajdował w odległości czterech mil będzie zmuszony do powrotu na miejsce

zbrodni.

Żeby zatrzymać od razu jedną lub kilka osób

Wymówić: „Veide, Rongan, Rada, Bagadin". Położyć kolano i rękę prawą na ziemi,

przechylając się w tył.

Podnieść się nie dotykając lewą nogą ziemi.

124

Czary i ich rodzaje

Aby mieć podróż szczęśliwą

Nosić ze sobą werbenę.

Na rany głębokie i śmiertelne

Wziąć roślinę vinea purvinea z korzeniami, włożyć ją do wina, które się daje do

picia choremu w ciągu kilku dni. Jeśli w ranie znajdzie się drzewo, żelazo lub

inne ciało obce, to wyjdzie i chory wyzdrowieje.

Żeby wiedzieć, czy chory umrze czy wyzdrowieje

Wziąć kawałek słoniny, otrzeć nią podeszwy nóg chorego i dać ją psu, jeśli ją

pożre, chory wyzdrowieje; jeśli nie, umrze.

Żeby uleczyć chorobę ucha

Wziąć małą cebulkę, upiec ją dobrze w popiele; wziąć delikatnego płótna z

kawałkiem masła niesolonego; owinąć w płótno masło i cebulkę i włożyć choremu w

ucho, gdy cebula jest jeszcze możliwie gorąca. Trzymać jedną minutę.

125

Czary i czarownice — wczoraj i dziś

Na ból zębów

Wziąć nieco wódki na dłoń i wdychać tym nozdrzem, które znajduje się na zbolałej

części twarzy.

Żeby uleczyć kolki

Wziąć trzeba gumy arabskiej z mlekiem.

Przeciw oparzeliźnie

1 łyżkę dobrego octu, 12 łyżek wody, dodać bieli hiszpańskiej, mieszać razem,

żeby utworzył się rodzaj kremu. Wysmarować nim płótno i przykładać na oparzone

miejsce.

Aby pszczoły nie kąsały

Wziąć trzy liście rośliny, zwanej plantago amita i trzymać je w ustach przy

zbliżeniu do pszczół.

?

Aby drzewa przynosiły owoc

Trzeba je szczepić na 3 lub 4 dni przed nowiem.

126

Czary i ich rodzaje

Żeby zmusić do śmiechu dziewicę

Wziąć trzy małe ziarnka bobu, umieścić każde z nich pomiędzy dwoma palcami

prawej ręki, położyć rękę na sercu, wejrzeć z powagą na osobę i wymówić:

Ego ago et superago et conswnatum est".

Inny sposób: trzy białe fasole. Mówić: „Ehe, Mebe, Matri-stope".

Żeby nie być zranionym na wojnie

Napisać na blaszce cynkowej słowa następujące: „Patrzcie na miecz Adonaja i

Gedeona". Blacha powinna być wycięta w kształcie gwiazdy o siedmiu ramionach.

Okadźcie ją i umocujcie do rękojeści swej szabli. Poranicie nią swego

nieprzyjaciela nawet jeśli byłby w zbroi.

127





















Literatura

Baranowski ?.: W kręgu upiorów i wilkołaków, brak roku i miejsca

wydania Czarna magia, Mitel 1991 Eliade M.: Okultyzm, czary, mody kulturalne,

Oficyna Literacka,

Kraków 1992 Instytor H., Sprenger J.: Młot na czarownice. Przełożony przez

Stanisława Ząbkowica, Kraków 1614

Levack ?. ?.: Polowanie na czrownice w Europie wczesnonowożytnej, brak roku i

miejsca wydania

Potkowski E.: Czary i czarownice, Warszawa 1970

Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, Łódź 1952

Przybyszewski L: Czary i czarownice. Studium historyczne,

Poznań 1932 Putek J.: Mroki średniowiecza. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1956

Rosenblatt J.: Czarownica powołana. Przyczynek do dziejów spraw przeciw

czarownicom w Polsce, Warszawa 1883

Skarga ?.: Żywoty świętych, Kraków 1603 Tuwim J.: Czary i czarty polskie oraz

wypisy czarnoksięskie, Warszawa 1924

128



Spis treści

Czarownice w wierzeniach, dawniej i dziś........3

Czary i czarownice w wierzeniach ludowych ......5

Literatura pisana dotycząca czarownic

i spraw czartowskich ................11

Młot na czarownice"..................................12

Sposoby leczenia czarów według

Młota na czarownice" ..............14

Polowania na czarownice.................63

Polskie prawo procesowe o czary ............75

Tortury i narzędzia kaźni.................99

Czary i ich rodzaje.....................?

Katalog Magii mnicha Rudolfa z Rud Raciborskich........111

Praktyczne i najpopularniejsze środki magiczne

do wywołania miłości ..^?.V...........................119

Zbiór zaklęć i praktyk magicznych

użytecznych do wszystkiego.............................123

Literatura .........................128

Spis treści..........................129




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Przybyszewski L Czary i czarownice
Mańkowska Rosemarie - Procesy o czary w dawnej Legnicy, inkwizycja, Nowy folder (3), Inkwizycja - Cz
Przybyszewski Leon Czary i czarownice
czary i czarownice Przybyszewski x
Przybyszewski Leon Czary i czarownice
Przybyszewski Leon Czary i czarownice
Przybyszewski Leon Czary i czarownice
Kataryzm - religia Dobrych Ludzi, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
Czarownice z Liechtensteinu, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
01?schwitz czarownice, dzieje procesow o czary (2)
Rodzimy ruch krucjatowy, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
Waldensi - prekursorzy ruchu ubogich, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
Ewangelizacja Indian fot, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
Tortury i ich rola w postępowaniu dowodowym o czary fot, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje,
Czarownice hamburskie, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
Dziecięca krucjata, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
Czary i stosy w Polsce, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
O procesach czarownic z Witten, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice
Magiczna Turyngia, Rycerstwo i średniowiecze, Czary, herezje, czarownice

więcej podobnych podstron