Czary i czarownice
wczoraj i dziś
Antoni Łuczak
wydawnictwo karat
Antoni Łuczak
Czary i czarownice
— wczoraj i dziś
? 9 m. Hf
1 6 CZE. 2004 <
1 2 GRO. Iu03
? 9 US. 2004 20. MAR. 2007
2 7 kwi. źod;
© Copyright by Oficyna Wydawnicza KARAT Co. Ltd., Tarnów 1993
Ali rights reserved.
Projekt okładki i ilustracje: Marek Gil Redaktor techniczny: Mirosław J.
Niedbałowski
po - a) 1-0
i 0
/????'
Printed in Poland
Oficyna Wydawnicza „KARAT" Tarnów, 1993 Wydanie pierwsze
ISBN 83-85601-29-5
Skład: „KARAT' Co. Ltd., Tarnów, ul. Krakowska 2
Druk: Drukarnia Narodowa w Krakowie, ul. M. J. Piłsudskiego 19
Akc. ??? \??
Czarownice w wierzeniach, dawniej i dziś
?
Czarownice w wierzeniach, dawniej i dziś
Na samym początku zanim wgłębimy się w czasy czarownic, czartów, służebnic
diabła oraz czarów, należy przede wszystkim ustalić znaczenie słowa „czary".
Według Briana P. Levacka, w okresie wczesnonowożyt-nym Europejczycy używając
wyrazu „czary" zawsze mieli na myśli dwojakiego rodzaju czynności.
Pierwszym były praktyki wyrządzające szkodę, była to czarna, czyli
niszczycielska magia, spełnianie szkodliwych , czynów za pośrednictwem pewnego
rodzaju niezwykłych, tajemniczych, okultystycznych, nadprzyrodzonych czy
nadnaturalnych mocy. Ten typ magii tworzyły zabójstwa osób przez przebijanie
kukły uczynionej na ich podobieństwo, zadawanie dzieciom choroby przez
recytowanie zaklęć, ściąganie gradu na plony przez spalenie zaczarowanych
substancji, wywoływanie pożaru przez zostawienie w domu zaczarowanej szpady, czy
też wywoływanie impotencji u nowożeńca przez podrzucenie w jego pobliżu kawałka
skóry z zawiązanymi na nim supłami.
Wszystkie te akty określano zazwyczaj po łacinie jako „maleficią", po angielsku
zaś czasem nazywano je witch-craft. Osoby dokonujące tych czynów zazwyczaj
określano
3
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
wyrazami malefici lub maleficiae, stosując je powszechnie w epoce średniowiecza
i w okresie wczesnonowożytnym.
Drugą zasadniczą cechą, jak pisze Levack, wyróżniającą maleficia jest to, iż z
definicji swej są one niszczycielskie, a nie dobroczynne. Kryje się w nich
zamiar wywołania obrażeń fizycznych, choroby, śmierci, nędzy lub podobnych
nieszczęść. Należy je przeciwstawić działaniom magicznym, których celem jest
przysporzenie pożytku sobie lub innym.
Biała magia może powodować dobroczynne skutki w sensie przyczyniania się do
urodzaju lub pomocy kobietom w rodzeniu dzieci, może być lecznicza w sensie
uzdrawiania chorych, może chronić zapobiegając nieszczęściom przez uniknięcie
czy odwrócenie uwagi złego ducha lub czarownicy. Rozróżnienie między białą a
czarną magią oczywiście łatwo się zaciera, zwłaszcza gdy czarownik szkodzi innej
osobie, by ochronić siebie, lub też gdy leczy kogoś przenosząc chorobę na kogoś
innego. Magia miłosna bardzo często znajduje się na tym pośrednim terenie, gdyż
sukces jednej osoby w miłości łatwo może powodować przegraną innej.
Magia miłosna może być również szkodliwa, przynajmniej w myśl powszechnych
stereotypów, gdy prowadzi do cudzołożnego związku, ale także dobroczynna, gdy
powoduje ponowne połączenie się dotkniętego oziębłością męża z małżonką.
Maleficia przypisywane czarownicom we wczesnonowożytnym okresie dziejów w
większości wypadków należały do kategorii magii niskiej, gdyż przeważająca
większość czarownic pochodziła z niższych warstw społecznych, a także dlatego,
że magia wysoka jest w większości magią białą.
4
Czary i czarownice w wierzeniach ludowych
Czary i czarownice w wierzeniach ludowych
W wierzeniach ludowych prawie zupełnie zatarł się obraz jędz i jag. Zlał się on
w jedną całość z wizerunkiem czarownicy wspólniczki diabła. Z wypowiedzi jednak
różnych autorów z XVI-XVIII w., gdy wspomnienia o tych postaciach demonicznych
były dość żywe, można wysunąć przypuszczenie, że były to jakieś złośliwe i
okrutne postacie demoniczne, posiadające postać starych i potwornie brzydkich
kobiet. Z siedemnasto- i osiemnastowiecznych protokołów procesów o czary wynika,
że w opinii szerokich rzesz ludności postać czarownicy nieco odbiegała od modelu
urobionego na wzorach zachodnich.
Można w niej znaleźć pewne specyficzne cechy lokalne. W pewnym stopniu były to
relikty dawnych wierzeń w demoniczne istoty kobiece, różne jędze, mamuny,
południce itp., których cechy zostały przeniesione na cechy czarownic. Trzeba
pamiętać, że wśród oskarżonych o czary były często wiejskie lub małomiasteczkowe
znachorki. W oczach sąsiadów ich czynności mogły być uważane za czarodziejskie,
wykonywane na polecenie diabłów. W wierzeniach ludowych zachował się jednak
najczęściej inny obraz czarownicy. Przeważnie osoby w starszym wieku, bardzo
często upośle-
5
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
dzonej fizycznie, która już swym wyglądem wzbudzała strach i obrzydzenie.
Odpychało ją to od otoczenia, powodowało pewną izolację, co z kolei wpływało na
jej swoisty sposób życia. Niekiedy były to kobiety młode, nie odznaczające się
specjalnymi właściwościami fizycznymi. W celach zarobkowych zajmowały się one
znachorstwem czy wróżbiarstwem, co w mniemaniu otoczenia mogło być uważane za
czary. Opinia wiejska dość chętnie przylepiała etykietę czarownicy kobietom
powszechnie nie lubianym, a więc skąpym, nieżyczliwym, zawistnym, złośliwym,
wyjątkowo nietowarzyskim. Wystarczyło bliżej niesprecyzowane posądzenie, by do
końca życia uchodzić za czarownicę.
W wierzeniach ludowych niekiedy kobiety same decydowały się pójść na służbę do
przedstawicieli piekieł. W opinii wiejskiej istniały ku temu różne powody, a to
złe skłonności, jakie już od dzieciństwa wykazywała przyszła czarownica, a to
chęć zemsty na wiarołomnym kochanku czy też złym sąsiedzie itp.
Złe czary w wierzeniach ludowych dokonywane były przez czarownice czy rzadziej
czarowników, jednak szkodliwe czary czynione były również przez ludzi, którzy
nie byli czarownikami, znali jednak pewne magiczne sposoby uczynienia komuś coś
złego.
Za bardzo groźne uchodziło zadanie komuś kołtuna, nazywanego po łacinie Plica
Polonica, co może świadczyć, że w dawnych czasach choroba ta niewątpliwie
związana była z Polską, a przynajmniej najbardziej na naszych ziemiach
rozpowszechnioną. Powszechnie uważano, że kołtuna obcinać nie należy, gdyż może
to doprowadzić do ślepoty bądź
6
Czary i czarownice w wierzeniach ludowych
głuchoty. Zdarzyło się w roku 1679 w mieście Bieczu, że szlachcic pewien
oskarżył męża swojej siostry, że spowodował śmierć jego żony, jako że „sam swemi
rękami kołton, który się jej podczas tej choroby wywił, urżnął i on swemi na
pewnym miejscu zakopał, dlatego małżonka jego w ciężką chorobę wpadłszy
trzeciego dnia umarła. Z kołtunem należało walczyć za pomocą przeróżnych
zamówień magicznych, lub też uciekać się pod ochronę kościoła, dopiero w
późniejszych czasach odkryto, że skutecznym sposobem lecznia kołtuna jest mydło
i woda. Jeszcze w okresie międzywojennym na wsiach spotkać można było dzieci,
których rodzice za żadne skarby świata nie dawali obciąć kołtuna.
Jednym z najgroźniejszych czarów, jakimi można było szkodzić, było zrobienie
załomu, zawitki lub zakrutu. Na rogu pola lub w innym miejscu, należało załamać,
potem zawiązać kilkanaście kłosów żyta lub innego zboża, tworząc rodzaj kukły.
Wykonując kukłę należało mówić groźnie brzmiące zaklęcia, w których życzyło się
właścicielowi pola straty dobytku, całego majątku, utraty zdrowia, ciężkiej
choroby. Na Białorusi na Polesiu, kobiety po sporządzeniu zawitki rozbierały się
do naga, rozpuszczały włosy, oddawały mocz przy zapalonej świecy, by następnie
odwrócić ją w dół knotem, żeby zgasła.
Sposobem na przeciwdziałanie zawitce było wyrwanie jej na własnym polu nocą i
wyrzucenie jej na najbliższy cmentarz, co powodowało że nieszczęście, którego
życzył twórca zawitki właścicielowi pola, przechodziło na niego samego.
W wierzeniach ludowych wielu krajów, także i Polski, rozpowszechnił się pogląd,
że istnieją ludzie, którzy swoim
7
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
wzrokiem mogą wywołać zjawiska szkodliwe dla innych. Ludzi takich nazywano
„urokliwymi", „uroczliwymi", a oczy mieli oni „uroczne", „urokliwe",
„przyroczne" lub „złe", „niedobre", „brzydkie". Jedni rodzili się z takimi
oczami, zwykle jednak właściwości te pozyskiwały osoby, które jako niemowlęta po
odsunięciu od piersi drugi raz zostały do niej przystawione.
Niektórzy w końcu pozyskiwali takowe oczy dzięki łasce szatana. Za urokliwych
uważani byli zazwyczaj ludzie zezowaci, posiadający przenikliwy wzrok, ci,
którzy mieli białka oczne poprzecinane na krzyż żyłkami. Uroczne oczy mieli
przeważnie ludzie źli i czarownice, dlatego też w procesach o czary wiedźmom
zawiązywano oczy, lub sadzano tyłem do ławy sędziowskiej. Za pomocą urocznych
oczu spowodować można było choroby, bezpłodność, impotencję, brak szczęścia i w
końcu śmierć.
Przed urocznymi oczami chronić należało dzieci i młode zwierzęta gospodarskie
poprzez zawiązywanie im na szyi, ręce czy nodze czerwonej wstążeczki, koralików
itp. Ludzi dorosłych dobrze chronił przed urokami sznur, na którym powiesił się
wisielec. Bogaty był asortyment środków, przy pomocy których można było
stwierdzić, czy dana choroba spowodowana jest „urokiem", czy też innymi
przyczynami, dowiedzieć się kto rzucił ów „urok", czy też „odczynić go". Znanym
sposobem było rzucanie do naczynia z zimną wodą rozżarzonych węgli drzewnych,
niekiedy łącznie z kawałkiem chleba. W zależności czy pływały czy nie, zdobywano
potrzebne wiadomości. Należało przy tym wymawiać tekst, ??.: „ Urok nie urok,
przybywa sam Bóg od nieba do ziemi, Boskie Przemienienie". Przy „zamawianiu
uroku" należało wymawiać tekst następujący: „Idźcie, uroczyska na kopiska!
8
Czary i czarownice w wierzeniach ludowych
Idźcie uroki z rąk i nóg i ze wszystkich członków!" lub „ Uroki! Uroki! Czyście
spadły z łasa? Czy z ludzi? Czy z czego innego? Idźcie na góry, na łasy, na
korzenie, gdzie nie przystoi żadne stworzenie."
9
Literatura pisana dotycząca czarownic i spraw czartowskich
Literatura pisana dotycząca czarownic i spraw czartowskich
Literatura dotycząca tej materii jest obszerna; zarówno teoretycy kościoła jak i
świeccy sporo miejsca sprawom czarów i czartostwa poświęcali. Wieki średnie, jak
też i czasy obejmujące myśl oświeceniową, przepełnione są dywagacjami na ten
temat.
Bulla papieża Innocentego VIII z roku 1484, stwierdzała:
„Wiele osób męskiego i żeńskiego rodzaju, zapominając o zbawieniu duszy i wierze
katolickiej, wdaje się z demonami zarówno inkubami (tj. męskimi), jak subkubami
(tj. żeńskimi) sprowadzając zniszczenie i zbrodnię za pomocą czarów, zaklęć i
innych haniebnych wieszczbiarskich wykroczeń, skutkiem czego, niszczeją i giną
nowonarodzone dzieci i zwierzęta, płody pól, winnice i owoce w sadach, ponadto
złe te istoty bólem i udręczeniem nawiedzają ludzi i zwierzęta, odbierają
mężczyznom zdolność płodzenia, a kobietom poczęcia, przeszkadzają mężom i żonom
wypełnić wzajemne obowiązki małżeńskie, wreszcie w bluźnierczy sposób wypierają
się wiary, przez sakrament chrztu świętego, otrzymanej".
11
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Nic więc dziwnego, że ten sposób rozumowania i traktowania problemu przez
najwyższe władze kościelne z papieżem na czele, wzmocnił jedynie huragan
wymyślań na domniemane wspólniczki diabła wśród podwładnego duchowieństwa, nie
wspominając o szerokich masach chłopstwa, w którym wiara we wszelkiego rodzaju
gusła, duchy opiekuńcze i czyniące zło była powszechna, a ich praźródeł
należałoby szukać w czasach przedchrześcijańskich, o czym szerzej pisał będę w
dalszych rozdziałach.
„Młot na czarownice"
Uwagi i zalecenia zawarte w bulli papieskiej skwapliwie poparli książką pt.:
„Młot na czarownice" niemieccy profesorowie teologii, dominikanie, Henryk
Institoris i Jakub Sprenger.
Za pomocą Ojców kościoła, postanowień synodów kościelnych, oraz oświadczeń
papieży i scholastyków, przy pomocy prawa kanoniczego i życiorysów świętych,
wykazali wagę każdego słowa zawartego w bulli papieskiej.
Dali też wiele, jak należy procesy sądowe przeciw czarownicom uprościć. „Młot na
czarownice" przetłumaczono na wiele języków, na język polski przełożył tę
poczytną lekturę w roku 1614 Stanisław Ząbkowic z Krakowa.
Pierwsza jej część omawia w szesnastu rozdziałach „Postępek zwierzchny w
czarach", część druga składająca się z ośmiu rozdziałów, omawia „Sposoby
leczenia czarów". Obie te części napisali Sprenger i Institoris. Do drugiej
części dołączona jest rozprawa „Jana Nidera zakonu domini-
12
Literatura pisana dotycząca czarownic i spraw czartowskich
kańskiego świętego Theologa ? Inąuistatora o czarownicach Xięga", zajmująca
dwanaście rozdziałów, na końcu dodana jest jeszcze jedna rozprawa pt.: „Xiąszka
pożyteczna ? bardzo potrzebna w sposób dyaloga o czarownicach pisana przez
Ulryka Molitora w Duchownym prawie Doktora ".
Tłumaczenie „Młota" czytano w Polsce tam gdzie sztuka czytania była znaną, a
zatem w pałacach i dworkach szlacheckich, w klasztorach, na plebaniach. „Młot" w
rękach księży stał się podręcznikiem medycyny pastoralnej i niewyczerpanym
źródłem tematów do kazań, nauk i dysput Prawdy w nim zawarte były powszechnie
znane, uznane i niezaprzeczalne.
13
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
„Uważając te trudności nie widzi mi się rzecz przystojną, żeby czary czarami
miały być leczone.
A to z tej przyczyny, że czary nie mogą być uleczone, tylko z pomocą szatańską,
bo jeśli bywają leczone, lekarstwo to, byłoby abo od ludzi, abo od Boga, abo od
szatana. Nie może być od ludzi, dlatego, że moc mniejsza więtszej sprzeciwić się
nie może, jaki jest człowiek przeciw aniołom dobrym, i złym.
Nie może też być od Boga, boby to była sprawa cudowna, której Pan Bóg nie zażywa,
jeno według woli swojej, a nie naleganie ludzkie. Czego i doświadczenie
potwierdza, ponieważ przez czary bywają wybawieni, jakożkolwiek się uciekają do
pomocy Boskiej, i przyczyny świętych. Zaś przeciwnym sposobem, gdy się uciekają
do czarownic, i niewiast zabobonnych, częstokroć bywają wybawieni.
Tedyć rzecz sama pokazuje, że takowe choroby nie bywają zbyte, jeno z pomocą
szatańską, której człowiekowi Chrześcijańskiemu nie godzi się zażywać, boby był
Apostata i odstępca wiary.
Przeto ani czarów czarami leczyć (nie) godzi się.
14
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
Nadto Thomasz S i Bonawentura w Xięgach swych, o chorobach z czarów pochodzących
powiedają: czary tak są trwałe i wieczne, że nie mogą mieć lekarstwa od ludzi,
bo jeśliby miały lekarstwo od ludzi, nie byłoby to lekarstwo wiadome, abo
ktoreby się godziło.
Którymi słowy dają znać, iż taka choroba bywa nie uleczona, i zawsze trwająca.
I przydają jeszcze. Choćby Pan Bóg mógł taką chorobę uleczyć szatana
przymusiwszy, ono wszakże lecznie nie byłoby ludzkie. Przeto jeśli sam Pan Bóg
czarów nie uleczy, nie godzi się lekarstwa żadnym sposobem szukać.
Nadto kościelne Exorcismy nie zawsze bywają pomocne do ukrócenia szatanów: co
się tknie wszelkich chorób cielesnych, a to za tajemną sprawą sądów Bożych.
Zawsze wszakże bywają skuteczne przeciw przenagabaniu szatańskiemu, w tych
rzeczach, dla których osobliwie są postanowione, to jest: przeciw opętanym, i w
Exorcizowaniu dziatek.
A jeśliby kto rzekł. Jeśli do grzechu Pan Bóg daje moc szatanowi na człowieka i
tedy gdy przestaje grzech, ma ustawać i moc. Lecz to miejsca nie ma. Częstokroć
abo-wiem karanie zostaje, choćże grzech bywa zniesiony, z których słów
namienionych Doktorów pokazuje się, że się nie godzi leczyć czarów, ale raczej
mają być zaniechane, tak puściwszy je na wolę Bożą, który je może w niwecz
obrócić, według swego upodobania.
Przeto wierni Boży przeciw takiemu przenagabaniu szatańskiemu, muszą mieć
lekarstwa, nie tylko ochraniające, o których mówiliśmy w pierwszej części, ale
też i leczące; bo inaczej ludzie od Pana Boga nie dobrzeby byli obwarowani,
15
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
i sprawy szatańskie się mocniejsze być nad sprawy Boże. wszakże Augustyn święty
mówi.
Anioł nie jest mocniejszy nad dusze nasze gdy z Panem Bogiem przestajemy."
Mimo tych wątpliwości autorzy podają szereg lekarstw na uczarowanych, szeregując
ich podług choroby, jaka zesłana została na nich przez szatana i jego ziemskich
popleczników.
Oto co ciekawsze z nich:
Lekarstwa tym, którzy w władzy rodzajnej uczarowani bywają
„Aczkolwiek białychgłów czarownic, jest w liczbie nierówno więcej, aniżeli
mężczyzn: wszakże mężczyzn uczarowanych więcej się nadaje, a to z tej przyczyny,
iż Pan Bóg więcej dopuszcza na sprawę cielesną, jako na tę, przez którą grzech
pierworodny na wszytek naród ludzki się rozlewa, czego nie tak wiele jest w
inszych sprawach ludzkich, także przez węże się to odprawuje, które są do czarów
sposob-niejsze nad insze zwierzęta, dla tego, iż wąż był pierwszym naczyniem
szatańskim do grzechu, więc też i dla tego, że sprawa cielesna snadniej w
mężczyźnie może być uczarowa-na, aniżeli w białejgłowie.
Co się pokazuje z piąci sposobów którymi szatani władzą rodzajną zarażać zwykli,
i bardziej mogą być wykonane w mężach, niżeli w białychgłowach.
16
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
Opiszemy tedy lekarstwo według możności naszej na każdy sposób osobno, żeby ten,
który 3'est uczarowany tak, przypatrzył się, do któregoby sposobu uczarowania
jego należało. Szatan albowiem duchem będąc, ma moc za Bożym dopuszczeniem, nad
stworzeniem cielesnym. Tą tedy mocą mogą szatani w ciałach męskich i
białogłowskich przeszkodę czynić, żeby się z sobą nie łączyli, a to dwojakim
sposobem. Pierwszy gdy sprawuje, że jedno, od drugiego stroni, i nie może do
drugiego przybliżyć się. Drugi, czyniąc jaką przeszkodę, abo się w wziętym na
się ciele, w środek zakładając.
Wtóry sposób takiego uczarowania, gdy człowieka zapala ku jednej białejgłowie, a
ku drugiej oziębłym czyni, co może uczynić tajemnie, przykładaniem ziół, abo
inszych rzeczy, które do tego baczy służące.
Trzeci, gdy mniemanie, abo fantazja męża, bądź też i białejgłowy tak odmienia,
że jedna osoba, drugą się brzydzi.
Czwarty, potężność członku wstydliwego wątląc, która do rodzenia jest potrzebna,
co także w inszych członkach czynić może, ruchomość mu odejmując.
Piąty broniąc przejścia wiatrów do członków, w których jest władza ruszania,
także przeszkadzając nasieniu drogi, żeby nie przychodziło do członków
rodzajnych, abo żeby z tamtąd nie wychodziło.
Rzecze kto. Niewiem do którego sposobu uczarowanie moje, które cierpię należało,
to tylko wiem, iż do społeczności z żoną moją nie jestem sposobny. Może się
odpowiedzieć. Jeśli jest sposobny do inszych białygłów, a do żony nic, tedy do
w|ó|^et^BQsobu należy, pierwszy abowiem
FILIA % 13
2 — Czary i czaro wiiiccy;?,.
17
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
sposobem od latawca, abo latawice przeszkodą by było. Także, jeśli się żoną
brzydzi, wszakże jej poznać nie może, a insze może, tedy i na ten czas do
wtórego i trzeciego sposobu.
Jeśli się zaś nią nie brzydzi, i radłby ją poznał, ale nie jest potężnym,
czwartemu sposobowi podlega. Lecz jeśli jest potężny, a nasienia wypuścić nie
może, tedy do piątego sposobu należy.
Sposób leczenia pokażemy powiedziawszy wprzód, jeśli takiemu uczarowaniu równie
ludzie sprawiedliwi, i w łasce Bożej będący, jako i grzeszni podlegają. A zaiste
nierównie, wyjąwszy czwarty sposób co się bardzo rzadko przytrafia. Gdzie
czytelnik wiedzieć ma, iż mówimy tu o sprawie cielesnej między osobami w
małżeństwie mieszkającymi, bo wszelka społeczność cielesna oprócz małżeństwa,
jest grzechem śmiertelnym, i żaden się nią nie maże, jeno ten który jest prożen
łaski Bożej. Polegając tedy na Piśmie Świętym przyznać musimy. Iż Pan Bóg
szatanom daje więtszą moc nad grzesznymi, niżeli nad sprawiedliwymi.
Aczkolwiek czytamy o utrapieniu przez szatana Joba sprawiedliwego, nie było to
wszkże karanie na władzy ro-dzajnej.
A przez to rzecz pewna, iż na którekolwiek w małżeństwie żyjące takowe czary
przypadają, znak jest, że abo obie osobie, abo jedna z nich, nie jest w łasce
Bożej.
Przeto gdy z łaski Bożej przez grzech wypadają. Pan Bóg takowej mocy w
uczarowaniu władzy rodzajnej szatanowi więcej dopuszcza. A jeśliby kto spytał,
coby to za grzech takowy był? bespiecznie mówimy, że grzech niewstydu i nie
wstrzemięźliwości, według słów Hieronima S., który cudzo-
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
łożnikiem zowie męża, żonę własną niewstydliwie miłującego, jakowi miłośnicy
namienionym przypadkiem pospolicie podlegają.
Lekarstwo tedy kościelne jest dwojakie, jedno od sędziego kościelnego. Drugie od
spowiednika. Przeto, jeśli u sądu skarga jest, o niepotężność która z czarów
przypadła, trzeba wiedzieć, iż to dwojako bywa, abo do czasu, abo do śmierci.
Jeśli do czasu jest niepotężność, nierozrywa małżeństwa, którą doczesną zowie,
gdy trzy lata z sobą społecznie mieszkając, i o uzdrowienie według możności
starając się, bądź przez Sakramenta kościelne, bądź inszymi lekar-stwy do
zdrowia przychodzą. A jeśliby żadne przez ten czas lekarstwo pomocne nie było.
Ta już niepotężność wieczną bywa nazywana.
Powtóre, ta niepotężność, abo uprzedza wstąpienie w małżeństwo, i wykonanie jego,
taka niepotężność przeszkodą jest do małżeństwa, i rozrywa uczynione małżeństwo:
oprócz jeśliby w czystości żyć chcieli, jako św. Maryja i Józef i mają po sobie
prawo.
Lekarstwo zaś kościelne opisuje się w te słowa. Jeśliby za sprawą czarownic,
pomocą szatańską, a dopuszczeniem Bożym, sprawa małżeńska kiedykolwiek nie
dochodziła: Ci którym się to przydaje, mają być napomnieni, żeby sercem
skruszonym, i duchem upokorzonym Bogu i kapłanowi zupełną spowiedź, ze
wszystkich grzechów uczynili, i łzami obfitymi, także jałmużnami, modlitwami, i
postami, Pana Boga błagali. Z których słów pokazuje się, iż takowe rzeczy, jeno
dla grzechu przypadają. Do tego kapłani przydawać mają Exorcismy, i insze
lekarstwa kościelne, żeby jako i poratowani byli.
19
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Zamykając ten rozdział, mówimy. Iż pięć jest sposobów, których tak uczarowani
przystojnie dla uleczenia zażywać mogą. Pierwszy odprawienie drogi, abo
pielgrzymstwa do grobów, abo do kościołów świętych którychkolwiek. Drugi
uczynienie tamże prawdziwie spowiedzi wszystkich grzechów z skruchą serdeczną.
Trzeci częste zażywanie znaku krzyża św. zmówieniem modlitw nabożnych. Czwarty
zażywanie przystojnych Exorcismów, które jakoby miały być czynione niżej pokaże.
Nakoniec ostrożne czarów wyrzucenie, jakośmy wspomnieli, o onym Hrabi, który,
trzy lata w takowym uczarowaniu trwał.
Lekarstwa służące uczarowanym w miłości, abo gniewie nieporządnym
Ponieważ miłość nieporządna, także i gniew, na woli ludzkiej się funduje,
przypatrzmy się wprzód przyczynie ich, a potem według możności będziem mówić o
lekarstwach. Miłość nieporządna, jednego ku drugiemu, z trojakiej przyczyny
pochodzić może. Naprzód z nieostrożności oczu. Po-tym z pokusy szatańskiej samej.
Nakoniec z sprawy czarownic z szatańmi społecznej. O pierwszej Pismo mówi. Każdy
bywa kuszony, od pożądliwości swojej pociągany, tą pożądliwość gdy pocznie,
rodzi grzech, grzech zaś skoro będzie wykonany, rodzi śmierć. Wtóra przyczyna
miłości nie-porządnej, sama tylko pokusa, abo podusczenie szatańskie. Z której
przyczyny Aman siostry swojej urodziwej, barzo się rozmiłował, tak że dla
miłości jej chorował. Nie mógł abo-wiem tak zgołabydź nakażonego rozumu, żeby
śmiał tak brzydkie kazirodztwo popełnić, gdyby cięszko przez szatana
20
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
niebyt skuszony. O takowej niłości jest pełno przekładów w Xięgach ojców
świętych, które świadczą, że ta pokusa miłości cielesnej na puszczy od nich
odchodziła. Niektórzy wszakże, nad podziwienie częstokroć pokusy miłości
cielesnej cierpieli. Przetoż i Paweł św. mówi. Dany mi jest bodziec ciała mego,
szatan który mnie policzkuje, gdzie gloza wykłada, iż w pokusach cielesnej żądze
cierpiał cierpiał ten bodziec.
Powiedają niektórzy, iż pokusa na którą nie zezwalamy, nie jest grzechem, ale
palcem pokazania cnoty, to się ma rozumieć o pokusie, która bywa od szatana, ale
nie od ciała, jest abowiem grzechem powszechnym, choćże do niej zezwolenie
nastąpi. O czym jest przykładów nie mało. Trzecia przyczyna miłości niepożądnej,
jest sprawą czarownic, z szatańmi złączona, której przyczyny umysł ludzki do
miłości albo gniewu nieporządnego nakłonić i pobudzić mogą.
Nienawiść między małżonkami z podejrzeniem cudzołóstwa, aczkolwiek bydź może za
sprawą szatańską, wszakże gdy kto ogniem pożądliwości cielesnej tak dalece jest
rozżarzony i zapalony, że żadnym zawstydzeniem, słowy, karaniem i inszymi
rzeczami nie może być pohamowany. Także gdy kto częstokroć nadobną żonę
opuściwszy przystanie do jakiej szpetnej. Także gdy w nocy spać nie mogą, ale są
tak zaślepieni, że muszą leda gdzie się tułać.
Co trafia się osobliwie ludziom znacznym, prałatom, i inszym bogaczom, którzy
częstokroć tym zaślepieniem bywają uwikłani.
I rzecz jest pewna, że ten wiek zniewieściały, o którym Hildegradus opowiedział,
nie może tak długo trwać, jako do tego czasu trwał, ponieważ świat pełen jest
cudzołóstwa,
21
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
a osobliwie między przednimi ludźmi. Mało tedy potym wypisywać tym, którzy
lekarstwem się brzydzą. Jednak żeby się czytelnikowi dogodziło, cokolwiek krótko
powiemy o szalonej miłości bez uczarowania.
Awicena lekarstwa kładzie, dla leczenia tych, którzy szaloną miłością uwikłani
bywają. Pierwsze złączenie w małżeństwo z tą osobą (JeśH tylko prawo tego
dopuszcza) abowiem za dogodzeniem przyrodzeniu zdrowie następuje. Osoba zaś
zamiłowana bywa poznana z odmiany pulsów chorego, gdy mu wspomina zamiłowaną
osobę, abowiem tam jest grunt choroby. Drugie zażywanie lekarstw, do tego
służących, o których on pisze.
Trzecie, żeby chory miłość swoją od zamiłowanej osoby, obrócił do miłości czego
inszego, co ma sobie przekładać, nad one pierwszą rzecz, i ma się strzedz
widzenia tej. Potym trzeba żeby był słowy zgromiony, i trapiony z pokazowa-niem,
iż miłość taka jest wielka nędza. Abo też posyłać do niego często ludzi takich,
którzyby ile prawda i sumienie dopuszcza, ganili ciało i urodę zamiłowanej osoby,
także i obyczaje z zakrzywianiem twarzy szpetnym. Nakoniec takowi mają bydź
zabawieni sprawami wielkimi, i trudnymi.
Ale jako rzecz jest sromotna, że ludzie letni porzuciwszy dary przyrodzone i
oręża cnot, sami sobie bronić wzbraniają się, ponieważ częstokroć panienki
wielkimi cnotami, i statecznością, takowe czary od siebie odpędzały, dla których
zalecenia jeden przykład z wielu inszych przywiedziemy.
W Biskupstwie Konstantyjskim była panna we wsi jednej dorosła, urodziwa, w
obyczajach jeszcze urodziwsza. Miłością jej człowiek jeden lekki w obyczajach, a
bodaj nie Xiądz zjęty był, który rany serca swego dłużej taić nie mo-
22
Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"
gąc, przyszedł a dom namienionej panny, i z słowy uczciwe-rni, pokazując się być
siecią szatańską, wprzód mową począł umysł panienki, ku miłości swojej nakłaniać,
co ona zrozumiawszy, statecznie odpowiedziała.
Panie w dom mój z takimi słowy nie uczęszczajcie, bo (odpuście mi) z żalem tego
zażyjecie. Której on odpowiedział. Jeśli się teraz we mnie zakochać niechcesz,
za powodem pięknych słów, po małym czasie rzeczą samą przywiedziona, że będziesz
mię miłowała obiecujęć dobrym słowem. A ten był podejrzany o czary. Panna tę
mowę jego lekce sobie ważyła, i najmniejszej iskierki miłości cielesnej ku onemu
człowiekowi na ten czas w sobie nie uczuła, lecz po wyszciu małego czasu, myśli
miłosne o cnym mężu przypadać jej poczęły. W czym się ona postrzegszy za
natchnieniem Bożym, do matki miłosierdzia panny Błogosławionej się uciekła,
prosząc nabożnie, żeby przyczyną swoją, ratunek jej u Syna swego uprosiła, i
natychmiast postarawszy się o uczciwe towarzystwo, udała się na pielgrzymstwo do
kościoła Błogosławionej Panny na pusczy cudownie poświęconego w tymże
Biskupstwie. Gdzie uczyniwszy spowiedź dostateczną, żeby nic w niej nie najdował
duch przeklęty, i gorąco o przyczynę Najświętszej panny wzywając, zaraz one
sidła szatańskie ustąpiły, że i napotym pokój miała dostateczny.
Są wszakże ludzie zarośli, gusłami czarownic, na takowyż hak przywidzeni, którzy
udają, jakoby żadnym sposobem, od miłości takiej wstrzymać się nie mogli, ci w
prawdzie gdyby sercem męskim takowym pokusom się sprzeciwiali, i namienionym
sposobem o całości zdrowia i sumienia swego radzili, pewnie wszystkie chytrości
szatańskie i nacierania wniwecz obrócili.
23
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Czego zwierciadłem jest młodzieniec jeden bogaty w mieście Izburgu, który
jakieby miewał przenagabanie od czarownic, pióro dostatecznie wypisać nie może,
ten męskim sercem najazdom takowym sprzeciwiając się, i namie-nionych lekarstw
zażywając, niebespieczeństwa uchodził. Przeto nie jest rzecz wątpliwa, iż
opisane lekarstwa przeciw namienionym chorobom, są barzo pewne, gdy ich kto tak
jako przynależy zażywa.
Toż się ma rozumieć o gniewie, abo nienawiści niepo-rządnej. To same czarownice
do tego się znają, że przez węże takowe czary dla gniewu i nienawiści sprawują,
dla tego: iż wąż pierwszym był naczyniem szatańskim, i ku przeklęc-twu jego,
stała się nieprzyjaźń między nim, a niewiastą, przeto nieprzyjaźni takie przezeń
sprawować czarownice się starają, kładąc skórę abo głowę wężową pod próg domu,
abo komory. Potrzeba tedy ludziom zawaśnionym, żeby wszytkie kąty domu wyszukali,
i ile może bydź wyszperali i odnowili, abo w inszych domach mieszkali, jeśliby
wiedzieli, iż czarów nienawiść między sobą mają.
Wspomnieliśmy wyżej, że ludzie uczarowani mogą sami sobie Exorcisować, to się ma
rozumieć, iż słowa święte, błogosławieństwa, i modlitwy na szyjej nosić mogą:
czytać abo-wiem i błogosławieństwa nad samymi sobą czynić nie potrafiliby, w
czym jako przystoi postępować niżej nauczymy.
24
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
Lekastwa tym, którym przez czary wstydliwy członek bywa odejmowany, gdy w
postaci besfyalskie bywają przemienieni
Zmamieni i oszukani przez czary, którzy rozumieją że abo członek wstydliwy
utracili, abo w postać bestyalską są przemienieni, jakoby mieli bydź poratowani,
dosyć jaśnie wyżej powiedzieliśmy.
Takowi abowiem ponieważ zgoła z łaski Bożej wypadli, co w ludziach uczarowanych
gruntem jest, nie jest rzecz można, żeby lekarski plastr mógł bydź przyłożony,
póki żelazo w ciele jest.
Przeto potrzeba: żeby jacy ludzie przez prawdziwą spowiedź, z Panem Bogiem
wprzód pojednali się, przyczym dotknęliśmy, i lekarstwa w tymże rozdziale, żeby
ile może bydź takowi czarownicę sobie podejrzaną przejednali, i dobrymi
sposobami przywrócenie takiego członku wymogli, abo jeśliby to miejsca niemiało,
żeby do gróźb się udali. Strony tych zaś, którzy rozumieją się bydź
przemienionymi w postać bestyalską, wiedzieć potrzeba, iż czary takie w
zachodnich stronach, i państwach nie tak są zwyczajne, jako w królestwach
wschodnich: co się ma rozumieć o drugich osobach, bo co się tknie własnych osób
czarownic, to częstokroć i u nas się trafią, iże się czarownice w koty i insze
bestye przemieniają, na co wiele ludzi patrzało, jakośmy w ósmym rozdziale
części pierwszej powiedzieli.
Na takie czarownice, lekarstwa urzędowego potrzeba. O tym tedy przemienieniu
ludzi w bestye, jeden między inszymi przykład tu przynosimy, wziąwszy o nim
wiadomość od człowieka wiary godnego zakonnika w Rodzie. Ten po-
25
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
wiadał, iż w Salaminie mieście królestwa Cypryjskiego taki się przypadek trafił.
Ponieważ abowiem tam jest port morski. Czasu jednego jeden okręt towarów pełny
do portu przypłynął, dla naku-pienia żywności, z którego gdy ludzie wychodzili
po różnych potrzebach, młodzieniec także jeden siły dobrej wyszedłszy, przyszedł
ku domowi niejakiej niewiasty, który za miastem nad brzegiem morskim stał, gdzie
spytał gospodyniej jeśliby miała jajca przedajne.
Widząc niewiasta młodzieńca dużego cudzoziemca do tego, zaczym mniejsze miało
bydź podejrzenie u mieszczan choćby on zginął. Odpowiedziała mu, poczekaj mało
wy-niosęć nie długo. Agdy się cokolwiek bawiła, dom zawarłszy, młodzieniec przed
domem stojąc, o rychłą odprawę żeby go okręt nieodbieżał prosił: wyniozszy tedy
niewiasta kilka jajec oddała mu, rzekszy żeby jeśliby go snadź okręt odbieżał,
do domu, jej wrócił się. Wskok tedy wziąwszy jajca bieżał do okrętu, który przy
brzegu morskim stał, i pierwej niż wszedł do niego, ponieważ się jeszcze było
towarzystwo nie zeszło, jadł one jajca: aż oto w godzinę niemym się stał, jakoby
nierozumnym, 0ako sam o sobie potym powiadał) czemu bardzo się dziwował, coby mu
się stało nie mógł się wszakże domyślić.
Chcąc tedy do okrętu wejść, co którzy w okręcie byli, kij-mi go pobiwszy
odpędzili, z wielkim wrzaskiem. Oto, oto coś się osłowi dzieje? przepadni bestya,
czy i ty chcesz z nami po morzu jeździć odegnany młodzieniec, i słowa
towarzystwa swego, którzy go osłem nazywali, rozumiejąc domyślawał się, że był
od onej niewiasty uczarowany, osobliwie iż nie mógł słowa żadnego przemówić, a
sam wszy-
26
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
stkich rozumiał. Powtóre tedy gdy się kusił wsiąz do okrętu, lepiej mu się kijem
dostało, tak że zwielką żałością i gorzko-ścią serca zostać, i na odchodzenie
okrętu onego patrzyć musiał.
Musiał się przeto do domu onej niewiasty wrócić, której dla zachowania żywota
służył więcej niż trzy lata żadnej roboty nie odprawując, jeno drwa nosił, także
śmieci i plugastwa insze z domu wynosił, tę same pociechę mając że choć go
wszyscy osłem bydź rozumieli, czarownice wszakże tak domowa, jako i insze różne
mieszkające jako z człowiekiem się obchodziły, i jako człowieka szanowały.
Spyta tu kto. Jakim sposobem ciężary nań, jako na bydlę jakie kładzione były?
Powiadamy ze świętym Augustynem piszącym o niewiastach gościnnych, które goście
w bydło dla noszenia ciężarów obracały. Także o ojcu Praestanauso-wym, który
rozumiał się być koniem, i żywność z inszemi bydlęty żołnierzom nosił, iż się w
tym omamieniu trojakie dzieje.
Pierwsze względem ludzi, którzy młodzieńca nie człowiekiem, ale osłem bydź
rozumieli. Co jako szatan sprawić może powiedzieliśmy, przedtym w rozdziale
ósmym. Powtóre, iż te ciężary nie były zmyślone, ale gdy możność i siłę
młodzieńca przechdziły, szatan je niewidomym sposobem nosił. Naostatek. Iż
młodzieniec ten bawiąc się między ludźmi, mniemał się być osłem, ponieważ
fantazja jest do ciała, czego mu jednak rozum nie pokazywał, który się nie tak
do ciała wiąże, i owszem wiedział że był człowiekiem, ale uczarowanym, żeby go
za bestyę rozumiano, tamże przykład jest o królu Nabuchodonozorze.
27
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Po wyszciu tedy trzech lat, w czwartym roku gdy dnia jednego przed południem do
miasta wszedł, a niewiasta zdale-ka za nim z kijem bieżała, trafiło mu się, że
mimo kościoła idąc, usłyszał dźwięk dzwonka (w tym abowiem królestwie
nabożeństwa Łacińskimi a nie Greckimi obrzędami odpra-wują) w który dzwoniono ku
podnoszeniu ciała Pańskiego. Przeto się udał do kościoła wejść nie śmiał, ale
przede-drzwiami poślednimi nogami na ziemi klęknął, a przednie wyniozszy złożone,
z oślej głowy, cześć najświętszemu Sakramentowi, przy podnoszeniu jego uczynił.
Który cud niektórzy z kupców Genueńskich widząc, z po-dziwieniem szli za onym
osłem, rozmawiając sobie, o onej dziwnej rzeczy. Aż oto czarownica za osłem z
kijem bieży. A iż jakochmy powiedzieli, czary takowe, w tamtych krainach często
się trafiają, za staraniem kupców onych, osła i z czarownicą pojmano, która na
próbie będąc do występku się przyznała, i jenoby do domu doszła, obiecała
młodzieńca do jego postaci przywrócić. Skoro ją tedy wypuszczono, i do domu
wróciła się, młodzieniec przyszedł do pierwszej swojej postaci. Onę sarnę potym
pojmano, i według zasługi jej skarano, a młodzieniec z weselem do ojczyzny
pojechał.
Lekarstwo ludziom od szatana opętanym przez czary
Iż podczas za sprawą czarownic, a dopuszczeniem Bożym szatani ludzi obecnie
osiadają, z rozdziału dziewiątego, pierwszej części pokazuje się, także z
których to przyczyn bywa. Którymi by zaś lekarstwami mieli bydź wyswobodze-
28
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice "
ni, to jest, przez Exorcizmy kościelne, a to z prawdziwą skruchą, abo też
spowiedzią, gdyby kto był za śmiertelny grzech opętany tamże się pokazało, z
wybawienia Xiedza onego Czecha. Ale iż nad te dwie lekarstwa, jest inszych troje
do tego pomocnych, to jest, przyjęcie Ciała i Krwie Pańskiej, drugi abo
pielgrzymowanie na miejsce święte, i ludzi nabożnych modlitwa i rozgrzesznie z
klątwy.
Wszystkie rzeczy które od Pana mamy bądź to wesołe, bądź smutne, wszystkie nam
bywają dawane dla pożytku naszego, jako od dobrotliwego ojca, i łaskawego
lekarza. Dla tegoż ludzi szatanom, jako mistrzom jakiem podaje, dla wyćwiczenia
w pokorze, żeby oderwanymi będąc od świata tego, abo czystrzemi przenieśli się
do żywota inszego, abo tu karanie cierpieli, którzy według Apostoła podani tu są
szatanowi ku skazie ciała, żeby duch zbawiony był w dzień Pana naszego Jezusa
Chrystusa.
Lecz tu trudność jest z słów Pawła Apostoła, który mówi: Niech się doświadcza
człowiek, i tak chleba tego pożywa, że jako mogą ludzie opętani, nie władając
rozumem pożywać Ciało Pańskie? Na to odpowiada Thomasz św. mówiąc. Dwojacy są
ludzie, którzy rozumem nie władają. Jedno którzy słabo i bardzo mało rozumu
zażywają, jako zowiemy tego niewidomym, który mało widzi. A iż takowi mogą mieć
jakiekolwiek nabożeństwo ku temu sakramentowi, niema im bydź sakrament broniony.
Drudzy zaś są, którzy nic zgoła rozumu nie zażywają, i takimi są i takimi są z
przyrodzenia, tym sakrament niema być dawany, iż niemieli w sobie żadnego
nabożeństwa i uczciwości ku temu sakramentowi.
Niektórzy się też między tymi najdują, którzy kiedykolwiek przy rozumie byli,
takim się jeśli w nich, gdy rozumu
29
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
zażywali, nabożeństwo ku Sakramentowi pokazywało, ma być Sakrament przy śmierci
dany, oprócz żeby było niebe-spieczeństwo zwrócenia bo wyplwania przeto Synod
Kar-thagiński mówi. Ten który w chorobie pokuty pragnie, jeśliby z trafunku
przed przyściem kapłana z choroby mowę zamknął, abo oszalał, niech dadzą
świadectwo o nim, którzy to słyszeli. A jeśliby było niebespieczeństwo śmierci,
ma być rozgrzeszony przez kładzienie rąk, i może bydź wlany w usta jego
sakrament. O ludziach kszczonych, których ciała szatani opanowali, także o
inszych szalonych takowyż sposób ma być zachowany.
Poty Thomasz św. przydawa wszakże, iż ludziom opętanym bronić sakramentu
niepotrzeba, oprócz żeby pewna wiadomość, że to dla jakiego grzechu śmiertelnego
cierpią. Do czego przydaje Piotr św. iż w takowym przypadku, ci za wyklętych i z
kościoła wyłączonych mają bydź miani, którzy podani są szatanowi. Stąd pokazuje
się, iż jeśli którzy są od szatana opętani choć dla swoich występków, a mają
podczas wolność rozumu, której zażywając żałują za grzechy swoje, abo się
przystojnie spowiadają, takowi iż dostąpili odpu-sczenia przed Panem Bogiem,
żadnym sposobem od przyjmowania Sakramentu najświętszego niemają bydź odłączeni.
Odprawowaniem dróg na miejsce święte, także modlitwami nabożnymi, iż opętani od
szatana wolnymi bywają, historye ojców świętych dostatecznie świadczą. Zasługi
abo-wiem świętych męczenników, wyznawców i panien sprawują, że duchowie
przeklęci ich w ojczyźnie przebywających modlitwą i przyczyną bywają zwyciężeni,
których święci tu na świecie zwyciężyli.
30
Sposoby leczenia czarów według „Miotana s --------------------------------------
---------\czarownice "
Ludzi także świątobliwych w kościele wojujący, twy nabożne, iż ratunek opętanym
dawają rzecz je ^m modn" pliwa. Przetoż Kassianus upominając nas do te .st
mew3t_ Byśmy byli tego rozumienia, abo wiary, o której ?? ^° mowi; żebyśmy
wierzyli, iż cokolwiek Pan Bóg czyni z na*^. wyzeJ ko się dziać dla pożytku dusz
naszych, nie tylko ???1' ?2?}~ pogardzili ludźmi opętanymi, ale bychmy się za
?\? ???? ?? członki nasze, nieustawając modlili, szczerze ? ?? e' J za z nimi
bolejąc i żałując ich. ^"awdziwie
O ostatnim sposobie rozgrzeszania, kogo od kl<w dzieć potrzeba, iż ten sposób
nie jest pospolity jakc\^^ wie" wykląwszy z kościoła Korynta podał go szatanowi
AP0St°ł ciała, żeby duch zbawiony był w dzień Pana naszej11 skazie Chrystusa.
Także i kacermistrze, którzy wiarę stra<x*>°Jezusa Himenea, Aleexandryą podał
szatanowi żeby siębK ; i0Je^ uczyli. Takowej abowiem mocy był Apostoł, i
takc\*uznic nie miał, iż odstępujących od wiary, słowem tylko sam\/wa- *ask? wał
szatanowi. \^poda-
Przetoż w kościele starodawnym, gdy było potK dzi do wiary cudami pociągnąć,
jako Duch Święty \ ze ' cudem pokazywał się: tak też od kościoła wyłączo^1
?1???? bywał szatanowi podany, dla trapienia ciała. I nie ? Jawme z drogi, gdy
kościół człowieka tego o którym jeszcz masz mc ja jest, szatanowi podawa, nie
daje mu go abowiem e nadzie" pieniu, ale poprawy, ponieważ w mocy koście v P^" z
ręku jego wyrwać go, gdy mu się podoba. J J'
Powiada Grzegorz święty, o jednej białejgło\*\.
obcując cieleśnie z mężem swoim w Wigilią poświę *e' ktora
ścioła Sebastiana św. nie mając o to sumienia, be^ama .
się wmieszała w kościelną procesję, zaczym od szavPieczme
\ana opę-
31
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
zażywali, nabożeństwo ku Sakramentowi pokazywało, ma być Sakrament przy śmierci
dany, oprócz żeby było niebe-spieczeństwo zwrócenia bo wyplwania przeto Synod
Kar-thagiński mówi. Ten który w chorobie pokuty pragnie, jeśliby z trafunku
przed przyściem kapłana z choroby mowę zamknął, abo oszalał, niech dadzą
świadectwo o nim, którzy to słyszeli. A jeśliby było niebespieczeństwo śmierci,
ma być rozgrzeszony przez kładzienie rąk, i może bydź wlany w usta jego
sakrament. O ludziach kszczonych, których ciała szatani opanowali, także o
inszych szalonych takowyż sposób ma być zachowany.
Poty Thomasz św. przydawa wszakże, iż ludziom opętanym bronić sakramentu
niepotrzeba, oprócz żeby pewna wiadomość, że to dla jakiego grzechu śmiertelnego
cierpią. Do czego przydaje Piotr św. iż w takowym przypadku, ci za wyklętych i z
kościoła wyłączonych mają bydź miani, którzy podani są szatanowi. Stąd pokazuje
się, iż jeśli którzy są od szatana opętani choć dla swoich występków, a mają
podczas wolność rozumu, której zażywając żałują za grzechy swoje, abo się
przystojnie spowiadają, takowi iż dostąpili odpu-sczenia przed Panem Bogiem,
żadnym sposobem od przyjmowania Sakramentu najświętszego niemają bydź odłączeni.
Odprawowaniem dróg na miejsce święte, także modlitwami nabożnymi, iż opętani od
szatana wolnymi bywają, historye ojców świętych dostatecznie świadczą. Zasługi
abo-wiem świętych męczenników, wyznawców i panien sprawują, że duchowie
przeklęci ich w ojczyźnie przebywających modlitwą i przyczyną bywają zwyciężeni,
których święci tu na świecie zwyciężyli.
30
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
Ludzi także świątobliwych w kościele wojującym modlitwy nabożne, iż ratunek
opętanym dawają rzecz jest niewątpliwa. Przetoż Kassianus upominając nas do tego
mówi. Byśmy byli tego rozumienia, abo wiary, o której było wyżej żebyśmy
wierzyli, iż cokolwiek Pan Bóg czyni z nami, wszytko się dziać dla pożytku dusz
naszych, nie tylko bychmy nie pogardzili ludźmi opętanymi, ale bychmy się za nie,
jako za członki nasze, nieustawając modlili, szczerze i prawdziwie z nimi
bolejąc i żałując ich.
O ostatnim sposobie rozgrzeszania, kogo od klątwy wiedzieć potrzeba, iż ten
sposób nie jest pospolity jako Apostoł wykląwszy z kościoła Korynta podał go
szatanowi ku skazie ciała, żeby duch zbawiony był w dzień Pana naszego Jezusa
Chrystusa. Także i kacermistrze, którzy wiarę stracili, to jest Himenea,
Aleexandryą podał szatanowi żeby się bluźnić nie uczyli. Takowej abowiem mocy
był Apostoł, i takową łaskę miał, iż odstępujących od wiary, słowem tylko samym
podawał szatanowi.
Przetoż w kościele starodawnym, gdy było potrzeba, ludzi do wiary cudami
pociągnąć, jako Duch Święty widomym cudem pokazywał się: tak też od kościoła
wyłączony jawnie bywał szatanowi podany, dla trapienia ciała. I nie masz nic z
drogi, gdy kościół człowieka tego o którym jeszcze nadzieja jest, szatanowi
podawa, nie daje mu go abowiem ku potępieniu, ale poprawy, ponieważ w mocy
kościelnej jest, z ręku jego wyrwać go, gdy mu się podoba.
Powiada Grzegorz święty, o jednej białejgłowie, która obcując cieleśnie z mężem
swoim w Wigilią poświęcania kościoła Sebastiana św. nie mając o to sumienia,
bezpiecznie się wmieszała w kościelną procesję, zaczym od szatana opę-
31
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
tana była, i szalała. Co widząc kapłan kościoła onego, porwawszy z ołtarza
szeszynkę nakrył ją, lecz i samego kapłana szatan zaraz posiadł.
A iż nad siły swoje ważył się więtszej rzeczy, przeto w utrapieniu swoim musiał
poznawać coby zacz był.
Strony żeby żaden Exorcista przy odprawianiu powinności i urzędu swego żartów
niezażywał. Powiada Nider, iż w klasztorze Koleńskim widział brata jednego
żartowliwego bardzo, ale darem wyganiania szatanów wielce wsławionego. Ten w
klasztorze Koleńskim szatana z opętanego człowieka wyganiał, prosił go szatan
żeby mu miejsce naznaczył gdzieby miał wyniść. Z czego weseląc się brat on,
rzekł mu żartem, wnidź do kloaki mojej, wyszedł tedy szatan, lecz brat on, w
nocy gdy tam na potrzebę szedł, szatan tak bardzo go bił i dręczył, że zaledwie
żyw został.
Tego też osobliwie warować potrzeba, żeby ludzie opętani, choć za sprawą
czarownic niebyli wodzeni. Bo Grzegorz św. o wyżej namienionej białejgłowie
powiada. Gdy ją powinni i krewni o zdrowie, i wybaczenie jej starając się, do
czarownice przywiedli, do rzeki ją zaprowadziły, i w wodzie z odprawowaniem
rozmaitych czarów ponurzały, za czym miasto wygnania szatana jednego, cały huf w
nie wstąpił, których rozlicznymi głosami wołać poczęła. Co krewni jej widząc i
za grzech swój żałując, przywiedli ją do Biskupa św. Fortunata, który czas długi
modląc się, i postami trapiąc zupełnie tą do zdrowia przywrócił.
Cośmy zaś powiedzieli, iż strzedz Exorcistowie mają, żeby do Exorcismow żadnej
rzeczy zabobonnej, abo o czary podejrzanej nie przydawali, mógłby Exorcista
wątpić. Jeśliby mógł ziół pewnych i kamieni choć nie święconych w tym
32
Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"
przypadku zażywać. Wczym wiedzieć ma. Iż jeśli zioła, abo rzeczy insze są
święcone, jako jest ziele jedno, które zowią po łacinie (fuga demonis), abo też
przyrodzenia kamieni niektórych jeśliby kto zażywał nie będzie nic zabobonnego,
by jeno tak wierzył, że nie zgoła przyrodzeniem swoim szatany uciskają, abo
wyganiają, wpadłby abowiem w błąd, iż podobnym sposobem, słowami, abo ziołami
inszymi mógłby to sprawić, według błędu Nekromantytów, którzy rozumieją, że
wszystko sprawują skrytą i wrodzoną stworzonych rzeczy mocą.
Przetoż Thomasz św. mówi, nie mamy wierzyć, żeby jakiej cielesnej mocy szatani
podlegać mieli wyjąwszy tylko przymierze, abo umowę z nimi postanowioną. Według
którego postanowienia pismo mówi u Izaiasza w 18.
Postanowiliśmy przymierze z śmiercią, i z piekłem uczyniliśmy umowę. Iż tedy
człowiek do szatana posiedzony, może być poratowany, abo mocą melodyjej, jako
Saul przez Cythrę Dawidowe: abo mocą ziela jakiego, i inszej rzeczy stworzonej,
dlatego tych rzeczy zażywać Exorcistowie mogą. Co nie jest przeciwko zdaniu
doktorów, i rozumowi.
Lekarstwa przez przystojne zaklinania, abo Exorcismy kościelne, przeciw wszelkim
chorobom od czarownic sprawionym, i sposób exorcizowania, abo zaklinania
uczarowanych
Ponieważ czarownice wszelkie choroby, czarami swymi jakośmy wyżej wspomnieli
sprawować mogą, w leczeniu ich to wobecz trzeba wiedzieć: iż lekarstwa bądź
słowne, bądź
3 — Czary i czarownice
33
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
uczynkowe, wyżej namienionyrn chorobom służą. A iż między słownymi lekarstwy na
przedniejsze miejsce mają Exor-cismy przystojne, o których częstokroć wzmianka
wyżej, jako o powszechnym lekarstwie była.
Przeto o nich trzy rzeczy powiemy. Naprzód, jeśli kto niebędąc Exorcistą, jako
laik, abo świecki człowiek może szatany, i jego czary Exorcizować? Gdzie
wyliczymy siedem kondycij potrzebnych do modlitw i błogosławieństwa żeby ich kto
mógł zażywać, i przy sobie nosić, przydawszy naukę, jako choroba ma być
Exorcizowana, i szatan zaklinany. Po-wtóre, co czynić potrzeba, gdy kto przez
Exorcismy do zdrowia nieprzychodzi. Nakoniec powiemy, o lekarstwach niesłownych,
ale uczynkowych, z odpowiedzeniem na przeciwnej stronie dowody.
Co się tknie pierwszej rzeczy, pisze Thomasz św. w te słowa. Zostając kto
Exorcistą, abo na inszy z mniejszych stopniów kapłaństwa, wstępując, bierze moc,
żeby to, abo owo z powinności swojej jaką kto jego moc, mógł czynić, na-przykład
Exorcizować. Która rzecz, i ci którzy nie są ??????-stami przystojnie odprawować
mogą, aczkolwiek urzędu tego na sobie nie mają. Jako i w domu niepoświęconym
może bydź msza odprawowana. Powiadają abowiem, o panience jednej ubogiej, a
bardzo nabożnej, iż gdy jej powinny w nogę czarami zarażony był, co lekarze
przyznawali, ponieważ żadne lekarstwo przyrodzone ratować go nie mogły, trafiło
się gdy onego powinnego panienka nawiedzała, prosił jej zaraz, żeby na nogę jego
błogosławieństwo jakie uczyniła. Zezwoliła ona, i cichuchno tylko pacierz, i
kredo z częstym powtarzaniem znaku krzyża św. nad nogą zamówiła.
34
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
Chory on zaraz poczuł się bydź uzdrowionym, i prosił panienki dla przypadku
napotym co za błogosławieństwa nad nim zażywała? Która odpowiedziała. Wy ludzie
małej wiary, nabożnych i od kościoła uchwalonych modlitw niezażywa-cie, a do
bajek, i lekarstw zabronionych częstkroć w waszych chorobach udajecie się,
przeto na ciele rzadko do zdrowia przychodzicie, bo na sumieniu szkodę wielką
zawsze obnosicie. Ale gdybyście do modlitwy i pozwolonych lekarstw od kościoła
umysł swój obracali, łatwiuchnobyście do zdrowia częstokroć przychdzili, nic
inszego abowiem nad wami nie mówiłam, jeno modlitwę Pańską abo pacież i kredo, a
zaraz uzdrowieni jesteście.
Spyta kto dla dalszego zrozumienia, jako mają być poznane modlitwy i
błogosławieństwa pozwolone od kościoła, także też i zabobonne? więc zaś jakim
sposobem odprawo-wane bydź mają? i czyli szatan ma być zaklinany, i choroba
Exircowana? Na które pytanie odpowiadając mówimy. Iż wszystkie rzeczy w kościele
Bożym są przystojne, i pozwolone, które niesą zabobonne, abo okolicznościami
złymi, i zbytecznymi nakażone.
Także zabobonne rzeczy są, cokolwiek zwymysłów ludzkich poszedszy płaszczykiem
nabożeństwa się okrywa, bez pozwolenia zwierzchniego. Jako to na przykład.
Pieśni przydawać do mszyi, prefacią abo przemowę we mszej żałobnej przerwać.
Składek wiary chrześcijańskiej dla śpiewania we mszę skrócić, abo na organach,
nie chorze śpiewać. Przy mszej respondenta, odpowiadacza nie mieć i tym podobne.
Ale wracając się do przedsięwzięcia naszego. Gdy się jaka sprawa odprawuje
przystojnie i według obrzędów wiary chrześcijańskiej, to jest gdyby kto chciał
chorego ratować jaką modlitwą, abo błogosławieństwem przez słowa św. ten
35
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
ma uważać siedem kondicyi, które jeśli się znajdują, takowe błogosławieństwo i
żegnanie, ma bydź rozumiane za przystojne i pozwolone.
Pierwsza kondicja która ma być w uważaniu, jako się z nauki Tomasza św. pokazuje,
żeby słowa nic w sobie nie zamykały coby należało do wzywania szatana bądź
wyraźnego bądź tajemnego.
Takim sposobem czarnoksiężnicy czynią obrazy, pierścionki, i kamienie według
nauki, które wszytkie rzeczy przyrodzonej skłonności nie mają, do sprawowania
takowych skutków, których oni bardzo często spodziewają się. Przeto do spraw ich
musi się szatan przymieszać. Powtóre przestrzegać potrzeba, żeby żegnania, i
błogosławieństwa, nie miały w sobie żadnych słów, i imion nie znajomych, takich
abowiem Chryzostom S. strzec się każe, żeby słowa w sobie fałszu nie zamykały,
takim abowiem sposobem skutku, od Pana Boga oczekiwać nie jest rzecz podobna, bo
on nie jest światkiem fałszu. Tak pospolicie niektóre baby w swych wierszach i
zamawianiu bajki mają. Panna Marya Jordan przeszła, a Sczepan święty drogę jej
zabieżał i zapytał jej. Inszych także wiele głupstw i bajek zażywają.
Czwarta, żeby w nich rzeczy niebyłe próżne, i charaktery wszelkie, oprócz znaku
krzyża świętego. Przeto Breuia abo listy z charakterami, które noszą żołnierze,
godne wielkiej nagany.
Piąta, żeby człowiek nadzieje niepokładał w sposobie pisania, czytania i
wiązania, abo w jakiejkolwiek takowej próżności bo gdzieby inaczej było, pewnie
by były zabobony-
36
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
Szósta, żeby w przyrodzeniu i w wymawianiu słów Bożych, abo pisma świętego,
wzgląd tylko był na same słowa święte, i rozumienie ich, i na chwałę, abo moc
Boską, od którego skutku czekać trzeba, także na kości, abo reliąuie Św., od
których skutku także może oczekiwać.
Naostatek żebyśmy skutek, którego oczekiwamy pusczali na wolę Bożą, który wie,
jeśliże zdrowie, abo utrapienie jakie, człowiekowi wzywającemu go
pożyteczniejsze jest, abo nie.
Zamykając tedy tę rzecz, powiadamy. Jeśliby żadną z tych kondycji, niebyła
sprawie naszej i Exorcismom także żegnaniu przeciwną, tę mamy mieć za przystojną,
i od kościoła pozwoloną.
Skąd Thomasz święty zamyka, iż zachowując namienione kondycye słowami Boskimi,
węże zaklinać godzi się. Czego dalej dowodząc mówi: Nie mniejszej są
świątobliwości słowa Boże, niż reliąuie świętych. Tedyć jakożkolwiek wzywać
będziemy imienia Pańskiego, bądź przez modlitwę Pańską, przez pozdrowienie
Anielskie, przez jego narodzenie, mękę, pięć ran, przez siedem słów, które mówił
na drzewie krzyża świętego przez tytuł, abo napis tryumfujący, przez trzy
gwoździe, i przez insze oręża wojny Chrystusa Pana przeciw szatanowi i sprawom
jego, będzie się godziło i może w tym nadzieja być pokładana, poruczając skutek
woli Boskiej.
Co się zaś wspomniało o zaklinaniu wężów, toż się może rozumieć o inszym
robactwie, by jeno na same słowo Boże i moc Boską wzgląd był brany. W tym
wszakże zamawianiu, abo zaklinaniu ostrożnie sobie postępować potrzeba, abowiem
jako tenże Doktor powiada: Takowi zaklinacze czę-
37
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
stokroć zażywają nieprzystojnych rzeczy i przez szatany skutki otrzymywają
osobliwe w wężach. Ponieważ wąż był pierwszym naczyniem szatańskim ku oszukaniu
człowieka.
W mieście abowiem Salzburgu, był niejaki zaklinacz, abo zamawiacz, który dnia
jednego, dla uciszenia inszych wszyt-kie węże, którzy byli na milę od miasta, w
dół jeden zamawianiem swym zgromadzić chciał, w którymby pozdychały. Gdy się
tedy zewsząd węże zgromadziły, a on zaklinacz nad dołem stał, przyszedł
naostatek jeden wielki i straszny wąż, który ociągał się wniść w dół on i
częstokroć swoim łaszeniem jakoby prosił żeby mu dopuścił iść gdzieby mu się
podobało. Ale on gdy zaklinania nad nim czynić nie przestawał, a już wszystkie
insze w dole onym wyzdychały, przychodziło na to i onemu wężowi że
musiał wchdzić, przyczołgawszy się tedy na jedną stronę dołu, właśnie przeciwko
zaklinającemu, uczynił wielki szus i na zamawiacza skoczył, którego w pety sobie
opasąwszy, z sobą w dół wciągnął, gdzie obydwa zginęli. Stąd pokazuje się, że do
takowych rzeczy mocy Boskiej zażywać choć z bojaźnią i uczciwością nie godzi sie
jedno dla pożytku ludzkiego, gdyby takie bestie z mieszkania ludzkiego wyganiać
była potrzeba. Strony noszenia zaś na szyi abo zaszywania w szaty pisanych
exorcismów i zamawiania inszego, nie zda się, żeby ta rzecz pozwolona była, gdyż
św. Augustyn mówi: Do zabobonów ściągają się niezliczone czarownic węzły i
lekarstwa, (którym i lekarstwa nauka przyganę daje) bądź to były w zamawianiu
jakim, bądź w znakach, abo charakterach, bądź też w zawieszaniu na sobie rzeczy
jakich i zawięzowaniu. Zamykając tę wszytkę rzecz, dla ludzi prostych niech
będzie ten sposób Exorcisowania człowieka uczarowanego. Naprzód, żeby uczynił
spowiedź dostateczną. Potym ma bydź
38
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
pilne szukanie, we wszech kątach domu mieszkania, w łożu, w kołdrach, pod
progiem drzwi, jeśliby jakie czary nie mogły bydź znalezione, które po
znalezieniu zaraz w ogień wrzucić trzeba. I to by rzecz potrzebna była, żeby
pościel i szaty człowiek takowy odmienił, a nawet dom i mieszkania. A jeśliby
zaś nic takowego nie naleziono, tedy człowiek uczarowany, jeśli może, rano do
kościoła niech wnidzie, osobliwie w święta uroczyste, jakie są dni Panny Maryjej,
abo wigilie ich, wtenże czas kapłan pobożnego żywota, a do tego spowiedzią
oczyszczony ratunek mu może dać. Ma tedy człowiek uczarowany postawnik święcony
w ręku trzymać, jako będzie mógł siedząc, abo klęcząc, za którym modlić się
powinni nabożnie ludzie przy tym będący. Potym niech kapłan pocznie letanię.
Poratowanie nasze w imieniu Pańskim. A respondent ma mu odpowiadać. Pokropi go
potym wodą święconą, i stułę włożywszy na szyję Psalm będzie mówił. Boże ku
ratunku memu przybądź, po tern nastąpi le-tania, jako zwyczaj jest nad chorym,
mówiąc: Przy wzywaniu świętych módl się, abo módlcie się za nim i bądź miłościw
wybaw go Panie, porządnie wszystko odprawując aż do końca. Gdy zaś przydzie do
modlitw, na miejsce ich ma zacząć Exorcism.
Te Exorcismy mogłyby bydź odprawowane przynajmniej trzykroć w tydzień, żeby tak
za uczesczaniem próźb do zdrowia człowiek mógł prędzej przyśdź. Naostatek
przyjąć ma taki człowiek ciało Pańskie, aczkolwiek niektórzy rozumieją to czynić
przed Exorcismami. Ana spowiedzi kapłanowi przestrzegać i upatrwać należy,
jeśliby taki chory niebył w jakiej klątwie. A jeśliby kto spytał, coby była za
różność, między kropieniem wodą święconą i Exorcismem, ponieważ oboje skutecznie
przeciw przenagabaniu szatań-
39
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
skiemu służy? Odpowieda na to święty Thomasz, szatan prześladuje ludzi
wewnętrznie i zewnętrznie. Woda tedy święcona służy przeciw zewnętrznemu
przenaśladowaniu szatańskiemu. A Exorcism przeciw wewnętrznemu. Przetoż takowi,
którym Exorcismy są potrzebne, bywają nazywani Energumeni, jakoby wewnątrz
pracujący, abo utrapieni, Exorcisowaniu tedy uczarowanego człowieka obojej
rzeczy potrzeba, bo tak zewnątrz, jako i wewnątrz bywają udręczeni.
Co się tknie wtorej części rozdziału tego to jest: Coby czynić należało, gdy kto
przez Exorcismy namienione do zdrowia nie przychodzi? Odpowiedź. Może to bydź
dla sze-ści przyczyn, acz jest i siódma, która niech będzie na rozsądku
uczeńszych. Gdy abowiem kto nie może bydź wybawiony, dzieje się naprzód
niedowiarstwem, tak przy tym będących, jako i chorego przywodzących. Powtóre dla
grzechu uczarowanych. Potrzecie dla zaniedbania lekarstw przystojnych. Potym dla
niedowiarstwa jakiego Exorcisty. Zaś dla uszanowania i uważania ich Exorcisty.
Nakoniec dla oczyścienia, abo zasług tych którzy są ucza-rowani.
Potrzeba tedy czytelnikowi mieć pilne oko na sześć na-mienionych przeszkód,
aczkolwiek abowiem, opętanym od szatana, a nie uczarowanym służą, wszakże w
obojgu równej mocy trzeba, i owszem bespiecznie rzec możem, iż z więtszą
trudnością przychodzi uczarowanego zleczyć, aniżeli opętanego od szatana wybawić.
Co się z tej przyczyny pokazuje. Abowiem jako się wyżej powiedziało w rozdziale
10. Niektórzy bywają posiadani od szatana, bez wszelkiego swego grzechu, ale dla
cudzego małego, i dla inszych roz-
40
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
maitych przyczyn. W czarach zaś, gdy ludzie dorośli bywają uczarowani, nawięcej
się tego trafia, iż na zatracenie dusze swojej od szatana wewnętrznie bywają
posiadani.
Lekarstwa przeciw gradom, i bydłu uczarowanemu
Jakoby zaś bydło uczarowane leczone bydź miało, także burze powietrza rozganiane,
tu mówić będziemy w przód powiedziawszy o niektórych lekarstwach niepozwolonych,
których wiele ludzi zażywać zwykło. Te tedy lekarstwa bywają odprawowane słowy
abo uczynkami zabobonnemi. Słowy jako gdy niektórzy robaki w palcach, abo
członkach jakich będące, słowami i zamawianiem nie pozwolonym leczą. Uczynkami
jako niektórzy ludzie są, którzy na bydło uczarowane nie kropią święconą wodą,
aleją w gębę leją.
Słowne lekarstwa iż nie są przystojne, nad to cośmy wyżej powiedzieli. Gwilhelm
tak dowodzi. Jeśliby abowiem słowa miały jaką moc, ta moc byłaby z czterech miar,
abo względem powietrza, abo względem dźwięku, abo względem rozumienia, abo
względem tych wszystkich rzeczy. Nie względem powietrza, bo powietrze nie zabija,
chyba żeby było zarażone. Nie względem także dźwięku, bo tylko dźwięk wielki
obraża słuch. Nie względem także rozumienia, abowiem wspomnienie szatana,
śmierci, abo piekła za-wszeby szkodzieło, także zdrowia i dobroci wspomnienie
zawszeby pożyteczne było: Nie względem też wszystkich rzeczy, rzecz abowiem
spojona z cząstek słabych i sama jest słaba.
41
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
A jeśliby kto rzekł. Pan Bóg dał moc słowom jako ziołom i kamieniu, to miejsca
niema. Jeśli abowiem moc jaka naj-duje się w słowach niektórych jako
Sakramentalnych, abo w błogosławieństwach i modlitwach pozwolonych, tę moc w
sobie mają, nie jako słowa, ale z postanowienia, i zrządzenia Bożego i z
obietnice Bożej.
Lekarstwa także uczynkowe, które się próżne bydź zdradzają, wysszej opisane są.
Jako w krainach Swewiej jest obyczaj wzięty, iż dnia pierwszego maja, pierwej
niż słońce wnidzie, niewiasty wiejskie wychodzą i z lasów, abo drzew przynoszą
gałęzie wierzbowe, abo też inszego drzewa, z którego wieniec uplotszy,
zawieszają nad wroty stajnie abo obory powiedając: iż tym sposobem bydło cały
rok od czarownic bespieczne bywa. Które to lekarstwo, według rozumienia tych,
którzy mówią: że rzeczy próżne próżnymi tłumić godzi się, byłoby przystojne i
pozwolone. Jako też i owo, gdy choroby wierszami, abo zamawianiem niektóre
odganiają. Ale mówiąc bez urazy. Jeśliby pierwszego dnia bądź też i drugiego
niewiasta, abo mężczyzna wyszedł, nie upatrując wschodu słońca, ani zachodu, dla
zbierania ziół, abo gałązek z modlitwą Pańską, i składem wiary Chrześcijańskiej,
abo Kredem, i wieniec z tych gałązek uplotszy zawiesiłby nade drzwiami z dobrą
wiarą, poruczając skutek woli Bożej, takowyby nic nie zgrzeszył, i owszem
godnyby był pochwały. Jako są i owi, którzy w winnicach, abo zbożu krzyż święty
stawiają, gałązki i kwiatki w niedzielę kwietną święcone miotają doświadczają
tego, że choć po bliżu grad zboże pobijał, zboża ich wszakże w cale zostawały.
Podobne są im owe niewiasty, które dla zachowania mleka, żeby go im czarownice
czarami swego nie odejmowały,
42
Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"
wszytko mleko, które w sobotę udoją, za jałmużnę ubóstwu rozdają.
Nadto Nider w Xięgach pisze, że przeżegnawszy krzyżem świętym krowę i pacierz
zmówiwszy z pozdrowieniem anielskim trzydzieści kroć, abo blisko tego, ustaje
sprawa szatańska, jeśli jeno jest z czarów. Do tego iż czarownice, gdy chcą
której krowie mleko odjąć, zwykły z domu onego, gdzie krowa jest, trochi mleka,
abo masła od onej krowy zrobionego dostawać, i tak nauką swoją bezbożną bydlę
potym uczaru-ją. A przeto niech będą ostrożne białegłowy, u których podejrzane
niewiasty czegokolwiek proszą, żeby im bynajmniej nie pożyczały i nie dawały. Są
także drugie, które gdy baczą, że się w robieniu masło darzyć niechce, które w
maslnicach pospolicie robią, tedy najprędzej z domu białogłowej podejrzanej,
trochy masła dostają, jeśli mogą dostać, z którego trzy sztuczki uczyniwszy,
wzywając Trójcę przenajświętszą one sztuczki w maslnicę wrzucają, i tak czary
odganiają. Które także próżne rzeczy próżnymi tłumią, z tej tylko miary, iż
masło od czarownice podejrzanej dostają-
A gdyby zaniechawszy tego, wzywając Trójce przenajświętszej, pacierz tylko
mówiąc, choć swego masła własnego trzy sztuczki wrzuciła skutek woli Bożej
poruczając, niemia-łaby bydź naganiona, aczkolwiek też i chwalić nie masz co,
dla trzech sztuczek masła wrzuconych. Lepiej by uczyniła, gdyby miasto tych
trzech sztuczek masła, wodą święconą pokropiwszy, i troszkę święconej soli
wrzuciwszy z modlitwą, jako wyżej, czary odganiała. Na koniec iż częstokroć
krowy od czarów zdychają, mają bydź ostrożne, którym się to przydaje, żeby pod
progiem obory, abo stajnie, pod żłobem i gdzie bydło poją, ziemia była wybrana,
a na miejsce
43
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
jej ziemie inszej święconą wodą pokropiwszy żeby nakła-dziono. Częstokroć
abowiem czarownice to przyznawały iż naczynia czarów swoich na tych miejscach
osobliwie chowały, przyznały i to, że za rozkazaniem szatańskim tylko były
powinny dołek wykopać, w którym szatan sam czary wkładał, które to czary, rzecz
bardzo podła bywała, drewno, mysz, abo wąż jaki. Przeciwko gradom zaś i burzom
nadto cośmy o postanowieniu znaku krzyża świętego wyżej wspomnieli, to też
lekarstwo jest zwyczajne. Trzy ziarna gradu wzywając Trójce Przenajświętrzej
miecą w ogień, a zmówiwszy dwa albo trzykroć pacierz z pozdrowieniem anielskim
przydają Ewangelia Jana św. Na początku było żegnając burzą w przód, i pozad i
ze wszystkich stron ziemie. Na koniec powtarzają. Słowo stało się ciałem, a za
każdym powtarzaniem mówią Słowa Ewangeliej świętej, niech rozżoną burzą te.
Jeśliby tedy burza ona sprawiona była przez czarownice, natychmiast ustanie. Te
są bardzo pewne rzeczy częstym doświadczeniem utwierdzone i niepodejrzane. To
abowiem samo miecą gdyby się działo bez wzywania Boskiego ratunku, podejrzane by
te sprawy czyniło. A jeśliby kto rzekł: azali bez tych ziarn gradowych burza nie
mogłaby bydź uśmierzona? I owszem mogłaby, przez insze słowa św. Lecz ten, który
trzy ziarna takowe, abo sztuczki gradu w ogień miecie, pragnie szatana trapić,
gdy jego dzieło wzywają Trójce przenajświętszą w niwecz obraca. W ogień zaś a
nie w wodę dlatego miece, że jako się prędzej wrzucony grad w ogniu rozpływa,
żeby także dzieło i robota szatańska prędko zniszczała. Skutek wszakże na wolą
Bożą ma bydź puszczany. Bywa też i to co czarownica jedna od sędziego pytana,
objawiła. Jeśliby jakim sposobem burze przez czarownice sprawione mogły bydź
uśmierzone? Odpowiedzia-
44
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
ła: że mogą, to jest te słowa mówiąc. Przysięgam, i zaklinam was grady, i wiatry,
przez pięć ran Chrystusa Pana, i przez trzy gwoździe, które jego ręce i nogi
przebodły, i przez czterech Ewangielistów świętych Matheusza, Marka, Łukasza i
Jana, żebyście w wodę rozpłynąwszy puściły się na dół.
Przetoż Nider mówi: Ta jest przyczyna, dla której pospolicie w kościołach na
burze dzwonią. Naprzód żeby przed nimi jako przed trąbami Bogu poświęconymi
szatani uciekali, i odbiegali swoich czarów. Potym też, żeby ludzie do modlitwy
byli pobudzeni, i Bożej pomocy przeciw burzom wzywali. Ta jest przyczyna, że dla
uśmierzenia i rozegnania burze z Sakramentem najświętszym, z śpiewaniem nabożnym,
pospolicie wychodzą osobliwie w Niemczech i we Francuskiej ziemi, a to zdawna z
zachowałego Kościołów tamtych zwyczaju. Ale iż ten sposób w wynoszeniu
sakramentu, dla uśmierzenia burze, zda się bydź niektórym coś zabobonnego,
którzy nie wiedzą reguł, abo prawidł rzeczą zabobonną od mniej zabobonnych
dzielących. Głupie czynią ludzie ślub czyniąc, głowy w sobotę nie czosać, abo w
niedzielę pościć, jakoby w dzień lepszy, i im podobne rzeczy. Z której reguły
noszenie sakramentu nie widzi się bydź zabobonnie.
Lekarstwa niektóre przeciw pewnym tajemnym szatańskim sprawom, abo tajemnemu
prześladowaniu
Przystąpmy zaś do wypisania lekarstw urodzajom ziemskim służących, które podczas
przez robactwo, szarańczą,
45
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
wielkimi hufaihi po powietrzu z dalekich krain lecącą, tak, że ziemię okrywa, z
gruntownym zepsowaniem wszystkich urodzajów, traw, winnic, bywają wyniszczone i
spasione. Do czego przydamy lekarstwa przeciw dzieciom za sprawą szatańską
kradzionym, abo podrzuconym. Co się tknie pierwszej rzeczy. Thomasz święty w
pytaniu: Jeśli się godzi zaklinać stworzenie nierozumne? Odpowieda, że się godzi,
wszakże w sposób przymuszenia, które się ma ściągać do szatana, ponieważ on
szkodzie naszej zwykł zażywać stworzenia nierozumnego. Sposób ten w kościele
odprawuje się przez Exorcizmy, którymi moc szatańska od stworzenia nierozumnego
bywa odganiana. Bo gdyby klątwa nie na szatana, ale na stworzenie nierozumne,
które nic nie rozumie czyniona była, próżna by i nieważna była. Skąd pokazuje
się iż Exorcizmami przystojnymi i zaklinaniem mogą bydź ode-gnane, z wzywaniem
wszakże od ludu miłosierdzia Bożego, przez posty, procesje, i insze nabożeństwa:
dla cudzołóstw abowiem i wielkości grzechów, karania takowe Pan Bóg przepuscza,
przeto do spowiedzi ludzie mają bydź napominani. W niektórych też prowincjach
klątwy na nie bywają wydawane, ale te do szatanów ściągają się, nie do samego
stworzenia nierozumnego. Bywa i insze straszne na ludzi od Pana Boga
przepusczenie, gdy niewiastom podczas dzieci ich własne giną, a cudze od
szatanów bywają podmiatane, które to podmioty trojakie bywają. Jedne z nich
zawsze chude i płaczliwe, z których jedno i czterech białygłow pokarmem nie
nasyciłoby się. Drugie są sprawą latawców spłodzone, których wszakże dziećmi nie
są, ale właśnie tego człowieka, którego nasienie dostają. Co więc czynią
mężczyznę do zmazy nocnej przywodząc. Takowe dzieci podczas za Bożym
dopusczeniem podmiatają, własne ludzkie dzieci
46
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice
pokrywszy. Trzecie są, gdy podczas szatani, wziąwszy na się postać małych
dziatek, mamkom sami siebie podmiatają. Te trojakie podmioty w tym się zgadzają,
iż są bardzo.ciężkie, chude, a nie rosną i żadnym dostatkiem mleka nakarmione
być nie mogą, i powiedąją że częstokroć z oczu ginęły.
Dlaczegoby zaś Pan Bóg Wszechmogący takowe rzeczy na ludzi przepusczał, możemy
mówić. Iż dla dwu przyczyn. Pierwsza, że rodzicy dzieci nazbyt miłują, przeto ku
dobremu ich Pan Bóg to przepuscza. Druga jest podobna, iż bia-łegłowy którym się
to przydaje pospolicie w zabobonach się kochają, i w wielu rzeczach od szatana
oszukiwane bywają. Przeto Pan Bóg prawdziwy Zelotes, według swojej żarliwości,
abo miłości gorącej przeciw swojej oblubienicy ludzkiej, która krwią swoją
najdroższą odkupił, i przez wiarę poślubił: nieinaczej jako mąż żarliwy cierpieć
nie może, nie tylko żeby od niego się oddalając, do kogo inszego przystać miała:
ale też żeby jakie podejrzenie zdrady i krzywoprzysięstwa w dotykaniu, rozmowie,
obcowaniu i inszym jakimkolwiek sposobem, z nieprzyjacielem szatanem na sobie
ponosiła. Jeśliż tedy podejrzeniem i znakami cudzołóstwa mąż żarliwy obraża się,
cóż rozumiesz gdy cudzołóstwo popełnione bydź widzi? Przeto nie dziw się, gdy z
takiej przyczyny własne dzieci giną, a podmioty bywają podrzucane.
Co lepiej żeby było zrozumiano, jako Pan Bóg duszę ludzką żarliwie miłuje, i nie
rad na niej żadnych znaków podejrzenia o niej czyniących widzi, pokazuje się z
zakonu starego, gdzie Pan Bóg żeby lud swój gruntownie oderwał od bałwochwalstwa,
nie tylko bałwochwalstwa zakazał ale i inszych rzeczy wiele, które mogły
przyczynę dać do bałwo-
47
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
chwalstwa, i które z wierzchu zdadzą się być niepożyteczne, w rzeczy wszakże
samej, i tajemnym rozumieniu dziwny pożytek czynią. Skądże nie tylko zakazał.
Czarownikom nie dopusczaj żyć na ziemi, ale i to przydał. Niech nie mieszka w
ziemi twojej, żeby się do grzechu nie przywodził. Jako białogłowa wszeteczna
bywa zabijana, i obcować jej między ludźmi nie dopusczają. Przypatrz się i tu
żarliwości Bożej. Rozkazał Bóg. Żeby lud jego gniazda z jajcy, abo ptaszęty, z
matką na nich siedzącą razem w domu nie chował, ale żeby matce odlatywać
dopuszczał, tego abowiem poganie do niepłodności czynienia zażywali. Lecz Pan
Bóg Zelotes w ludzie swoim nie chciał cierpieć takiego znaku cudzołó-sta. Toż
baby czynią, gdy z nalezienia grosza jednego we śnie znak szczęścia wielkiego
opowiadają. A gdy się zaś o skarbie śni, za znak nieszczęścia to sobie mają.
Także przykazał, żeby naczynia wszystkie nakrywane były, a które by wieka nie
miało, żeby nieczystym było poczytane.
Także nie będziecie strzydz wkoło włosów, ani będziecie golić brody, czynili to
abowiem poganie ku uczciwości bałwanom.
Także zakazał. Żeby mężowie nie chodzili w szatach bia-łogłowskich, ani
białegłowy w szatach męskich. Abowiem to zwykły były czynić ku uczciwości bogini
Wenery, a mężowie ku uczciwości Marsa i Pryapusa. Z tejże przyczyny rozkazał
żeby były ołtarze bałwanów popsowane, i Ezechiasz zepso-wał węża miedzianego,
gdy mu lud chciał ofiary czynić mówiąc. Miedź to jest. Dla tejże też przyczyny
zakazał snów wykładać także pisku ptaszego i rozkazał, żeby tak mąż jako i
białagłowa, wieszczeniem się bawiąc była zabita: które wszystkie rzeczy, iż
czynią podejrzenie cudzołóstwa duchownego, przeto z miłości żarliwej, którą ma
Pan Bóg ku
48
Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"
duszom sobie przez wiarę poślubionym, jako oblubieniec ku oblubienicy, takowych
rzeczy zakazał. Potrzeba tedy, żeby kapłani i kaznodzieje wiedzieli iż Panu Bogu
żadnej inszej milszej ofiary nad żarliwość dusz, jako Hieronim święty pisząc na
Ezechiela świadczy. Przetoż w inszej części będziem pisać o wykorzenieniu
czarownic ostatnim lekarstwem, do którego kościół jest od Boga obowiązany, który
rozkazał. Czarownikom niedopuszczaj żyć na ziemi. Tamże będą i lekarstwa przeciw
strzelcom czarowników, takowi abowiem ludzie, nie inaczej jeno władzą urzędu
świeckiego mogą być wykorzenieni.
Lekarstwo, gdy niektórzy doczesnymi pożytkami uwie-dzeni, szatanowi się zupełnie
oddali, jako się tego częstokroć doświadczyli, przez spowiedź prawdziwą,
aczkolwiek z mocy szatańskiej wybawieni bywali, wszakże długi czas po tym, a
osobliwie w nocy od szatanów przeznagabanie miewali. Co za karanie Pan Bóg na
nie dopuszczał. Znak zaś wybawienia ich ten był, bo im pieniądze w workach po
spowiedzi ginęły: co moglibychmy wielą przykładów objaśnić, ale krótkości
dogadzamy."
Wpływ „Młota na czarownice" znać już w polskiej publikacji z 1570 pt.:
„Postępekprawa czartowskiegoprzeciw narodowi ludzkiemu".
Pięć ostatnich rozdziałów tej broszury zawiera rozprawę „O czarownicach które:
mogą przeszkodzić ludzkim robotom, wieszczby powiadać, latać, grady i niepogody
czynić i inne odmienności, których człowiek pospolity nie może czynić.
Czarownica „jedna drugą będzie uczyła, zioła, maści ukazywała, przymawiania
czartowskiego uczyła, ofiar i posług, takież czart im zasięg temu chuci i nauki
na osobnym
4 — Czary i czarownice
49
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
miejscu dodawa, aby w nim zupełną nadzieję miały, aby im to stało, czego żądają.
Według wiary ich, stanie się im tak, to jest, gdy chcą mieć deszcz, bierze
piasek w ręce, miecie przez się, obróciwszy się tyłem ku wschodu słońca, a gdy
chce mieć grad, tedy krzemienie, kiedy ludzi zwadzie albo małżeństwo, tedy drwa
w poprzek kładzie przeciw onemu domowi, gdzie chce złość wyrządzić, przymawiając
czartowskie słowa, chcieli też kędy lecieć, maścią to sprawi, tak jakom przy
Farelu pisał; aby świnie zdychały, warzy szczeciny świńskie z mrowiskiem i wiele
innnych rzeczy takich, których wiele może czartem sprawić."
Omawiając „pokusy przeszkadzające ludziom" autor publikacji wylicza po nazwisku
diabłów. Spośród nich pomocnikiem i instruktorem czarownic jest „Farel" — czart
wygnaniec. Zajmuje on się „potwierdzeniem" maści czarto-wskich zakopanych na
rozstajnych drogach, mających tę właściwość, że gdy nimi czarownica posmaruje
kij, na końcu jednym przywiąże nietoperza, na drugim kreta, leci gdzie chce,
głównie w celu psucia mleka. Obok Farela jest też „z narodu czartowskiego" —
„Latawiec". Używają go do posług baby i wszystkie czarownice, i rozmowy z nim
mają w cieniu, tak iż jeden drugiego nie widzi, jedno pomaca.
„Przekażają ludzkim małżeństwom, ale nie tym obyczajem, jak ludzie mniemają,
przez małżeński uczynek. Nie chciej temu wiary dać, boć on nie ma takiego
przyrodzenia, jako człowiek ma, ani ciała własnego, jedno obłudne; wiele się na
nim omylą zwłaszcza ci, co dawno pisali, aby święty Merlinus był z Latawca
poczęty i zrodzony. Musiał ci się ten
50
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
Merlinus urodzić z człowieka jako i drugi, dla wstydu swego ta królewna
brytańska pomówiła na Latawca."
Wreszcie trzecim diabłem czarownic jest „Odmieniec", który się przemienia to w
człowieka to w zwierzę. Na tym też jeżdżą baby, gdy się przemieni w wilka,
stądże go drudzy zowią wilkołek. „Ten wiele przekażą pożytkom ludzkim przez baby,
gdy zakręci wiatrem od morza północnym, między dobytkiem prędko się odmieni,
będzie ze zdrowego chore, także i świnie, owce.
Przeto mówią, wilkołek pokąsał owce, ano je pomorsz-czyzna pomożyła. Także
przychodzi i na gęsi, kokoszy i na inny dobytek."
Autor „Postępku prawa czartowskiego" widocznie znał „Miot" z tekstu łacińskiego,
jednak z treścią jego nie we wszystkim się zgadzał, jak tego dowodzi historia św.
Merli-nusa, uwzględnił jednak także zakorzenioną od dawna wśród ludu wiarę w
diabły i czarownice. Jego diabły są krajowego pochodzenia i noszą polskie
nazwiska.
Ks. Piotr Skarga też sporo ważkich słów poświęcił czarom, czarnoksiężnikom i
czartowskim służebnicom. W roku 1579 wydał on „Żywoty Świętych", obejmujące dwie
księgi spraw świątobliwych, ale i ponurych. Popyt na te księgi musiał być
niezwykle duży, o czym świadczą kilkakrotne w XVI i XVII wieku wznawiane wydania
tego dzieła. Skarga opracował je na podstawie cudzoziemskich, wcześniejszych
publikacji.
Zaopatrzył też żywot każdego kalendarzowego świętego w swój komentarz, nazwany
„Obrokiem duchownym". Jak „Młot na czarownice" stanowi opis diabelskich i
czarnoksięskich sztuk potępionych, czyli „czarnej magii" używanej ku
51
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
zgubie człowieka, tak znów „Żywoty Świętych", to opis bohaterskich zmagań ludzi
pobożnych z diabłami i czarnoksiężnikami przy pomocy modlitw, postów,
niezwykłych cudów, praktyk obrzędowych, święconych amuletów, słowem — przy
użyciu środków dozwolonej, uświęconej „białej magii", środków prowadzących
człowieka ku jego uświęceniu i szczęściu wiecznemu.
Tak jak w życiu ludzi grzesznych również i w życiu ludzi świątobliwych problem
seksualny, czyli „walka z pokusą cielesną" odgrywa niepoślednią rolę. Oto
wyjątki z dzieła ks. Skargi, omawiające funkcje czartów, czarnoksiężników,
czartowskich służebnic, niewiast wszetecznych w życiu świątobliwych ludzi.
„Bardzo to dawno, jako zdarzyło się, że pewną panienkę w porcie genueńskim
oczarował zakochany w niej młodzian. Z porady czarnoksiężnika zakopał pod jej
progiem słowie jakieś dziwne, na miedzi wyrzezane. Oczarowana szalała i
przywoływała tego onego sprośnika. Przywiedziono ją do opata Hilariona. Ten wdał
się w dyskusję z diabłem okupującym ową panienkę. Diabeł wypędzić z niej się nie
pozwolił, twierdził iż z nią jest związany pod progiem, skąd tylko ów
młodzieniec może go wypuścić. Opat spytał więc, czemuż nie wszedł w młodzieńca?
Ano dlatego — odpowiedział — że on ma drugiego diabła gamrackiego. Opat nie
bardzo dowierzał chytremu czartowi, czarów spod progu nie wymiatał, ale
uzdrowiwszy pannę, sfuknął ją, że takie rzeczy czyniła, przez które wniść do
niej diabeł mógł".
52
Sposoby leczenia czarów według „Miotaj €Zerownice"
Córka niewolnicy Brygida, została na służbę do czarnoksiężnika oddana. Pasła u
niego krowy. Mlekiem krów obdarzała ubogich, za to w gospodarstwie
czarnoksiężnika masła mniej w dzieżach bywało. Żona czarnoksiężnika poczęła się
frasować, ale Brygida uciekła się po ratunek do Boga. Wysłuchał Pan Bóg jej
prośby i wnet tego masła tak przyczynił, że dzieżka pełna była. Czarnoksiężnik,
gdy ten cud zobaczył, ochrzcił się.
W r. 310 sławną dysputę religijną prowadził żyd czarownik Zambro z papieżem
Sylwestrem I. Żyd kończąc dysputę szepnął w ucho woła jakieś magiczne słowo, pod
wpływem którego wół ryknął i zdechł, a Żyd do otoczenia z dumą powiedział, że
takiego cudu papież nie jest zdolny uczynić. Na to papież zaproponował Żydowi,
by on ukazał swoją moc przywrócenia życia wołowi. Żyd nie potrafił tego uczynić.
A wtedy papież wezwawszy imienia Bożego, rozkazał, aby wół wstał. Wół ci zaraz
ożył i łaskawym się uczyniłtak j2 8° trzymać ani wiązać nie potrzeba było.
Widząc to Rzymianie krzyknęli dając zwycięstwo Sylwestrowi, a Żydowie wszyscy
upadając do nóg jego, wiarę świętą przyjęli.
Około r. 520 spalono z różnymi czarnoksiężnikami niejakiego Bazyliusza. Pokazało
się, że był to diabeł w mniszym odzieniu, który za biskupią protekcją dostał się
do klasztoru zakonnic.
„Pochorowała się tam jedna z zakonnic, a w gorączce i w tęsknicy domagała się
ojca Bazyliusza. Ale był ci tam inny mnich, Ekwicjusz, który miał pod opieką ów
klasztor. Domyślił się że Bazyliusz to diabeł i wygnał g° z zakonu, a zakonnicy
myśli o nim wypłoszył".
53
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Diabła z czarownikami spalono na stosie. Tego samego Ekwicjusza „czasu młodości
jego zapalenie cielesne i pobudki nieczyste bardzo gabały", a gdy na te pokusy,
niebezpieczeństwa i niepokoje pomocy Boskiej szukał i wzywał, nocy jednej stanął
przy nim anioł i — jak pisze Skarga — kazał go rzezać i zdało mu się przez ono
widzenie, iż prawie takim był. Po tym widzeniu tak się czuł wolnym od
wszystkiego zapalenia z tej żądzej, jakoby prawie płci męskiej na sobie nie
nosił".
Czarnoksiężnik Cyprian dostarczył bogatemu studentowi Aglaidesowi słoik z
czarodziejskim płynem do skrapiania. Przez moc tego płynu student miał pozyskać
przychylność córki kapłana bałwochwalczego Justyny. Gdy dom Justyny został
skropiony tym płynem w nocy, „uczuła w swym ciele niespokojne wiatry i burzenia
złej cielesnej chuciwości i żądzej i piekielne ono upalenie co dalej, tym
więtsze i przychodzi jej na myśl Aglaides i powstają w niej myśli złe. Dziwuje
się panienka i sama się siebie wstydzi, czuje krew wszytką w sobie wzburzoną i
jako w kominie wrzącą, do tego czego była i myślić nie zwykła i czym się jako
zgniłym psem brzydziła". Ratunek od tych czarów znalazła w modlitwie.
W Cylicji żył ekonom kościelny Teofil, którego wierni obrali na biskupa. Nie
chciał jednak tej godności przyjąć dla swej skromności. Zapłacono mu tam za to
szykaną, zdjęto go bowiem z godności ekonoma kościelnego. W poczuciu wyrządzonej
mu krzywdy uciekł się pod opiekę Żyda — czarownika. Żyd skontaktował go z
czartem. Po podpisaniu czartowi cyrografu, wrócił za czartowską interwencją na
54
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
dawną posadę. Dręczony jednak wyrzutami sumienia, kajał się przed Bogiem, a
pewnej nocy przebudziwszy się, znalazł ów cyrograf na swej piersi. To diabeł
musiał mu zwrócić ów cyrograf.
Skarga opisuje też żywoty dwóch Makarych. Jeden Makary, to znany z „Miota na
czarownice" cudotwórca, który kobiecie w klacz zamienionej, ludzką postać
przywrócił. Drugi Makary kłopot miał z cielesnymi pokusami. Znalazł jednak na to
lekarstwo. Przez sześć miesięcy siedział przy błocie w dzikiej bardzo i
bagnistej puszczy „gdzie komarowie są tak wielcy, iż się osom równają, żądłami
swymi i skórę na wieprzach przebić mogą. Tęgo go p0 wszystkim ciele tak skąsali,
iż wielu mniemało, aby był strędowaciał".
Około roku 500 zdarzyło się iż „pewna niewiasta wszete-czna, zamówiła biskupa
Broana, człowieka niewinnego, jakoby z nim dzieciątko, które nosiła, powić miała.
Wyjawiło się to po wszystkiej ziemi i obraziła ta rzecz św. Brygidę, a bacząc w
tym szatańskie zastrzały, wezwie ku sobie onej niewiasty i pyta jej, kto jest
tego dziecięcia ojcem. Ona rzekła: Biskup Broan. Tedy św. Brygida na jej usta
Krzyż św. włożyła, wnet jej srodze gęba spuchła.
A kładąc zasię Krzyż św. na język dzieciąteczka-niemow-lęcia, rzecze: Powiedz
nam dziecino, kto jest twoim ojcem? A Pan Bóg, jako usta oślice, tak onego
dzieciątka usta otworzył, iż rzekło: Nie jest biskup Broan ojcem moim.
Niewinność biskupa była pochwalona od wszystkich, szatan hańbę odniósł, a ona
niewiasta w pokorze jawnej grzech swój opłakała".
W dwieście lat później podobna historia zdarzyła się w Trewirze, ale z innym
wynikiem dla tamtejszego biskupa.
55
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
W Trewirze był zwyczaj, że rodzice podrzucali w kościele dzieci, których się
wstydzili, albo nie mieli ich czym żywić. Dzieci te witrykus (kościelny) obnosił
po mieście i gdzie mógł, lokował na wychowanie.
W tym czasie żył tam mnich Goara, Francuz, którego obwiniono o żarłoczność.
Biskup posłał do niego ludzi na zwiady. Gdy ich Goara chciał uraczyć, odmówili
przyjęcia posiłku. Za to Bóg ich ukarał, bo w drodze powrotnej dręczył ich tak
straszny głód, że Goara musiał przywołać trzy łanie, których mlekiem pokrzepili
się wywiadowcy biskupa. Zamiast okazać wdzięczność, oskarżali Goarę o
czarnoksię-stwo. Skarga wydawała się biskupowi tym więcej uzasadniona, iż
przybyły Goaranie nie mając gdzie powiesić kapicy, zawiesił ją na
przedzierającym się przez okno do sali promieniu słonecznym.
Do sali wtedy wszedł witrykus, niosąc na ręku dziecię, aby uzyskać pozwolenie od
biskupa na ulokowanie go na mieście. Biskup, chcąc doświadczyć świątobliwości
Goary wpadł na myśl, by ten odgadł czyje to dziecko. Goara przeląkł się tak
niesłusznego kuszenia Boga, pomodlił się jednak o wspomożenie go w tej potrzebie
i zwrócił się z zapytaniem do witrykusa, wiele dni ma to dziecię. Odpowiedziano
mu że trzy, a Goara rzecze: „Trójco Święta, ciebie wzywam i ciebie dziecino w
imię Trójcy Św. zaklinam, abyś mi ojca swego mianowała". Dziwna rzecz — dziecię
sięgnąwszy rączką do biskupa, głosem zrozumiałym i dobrą wymową przemówiło: „Ten
ci jest ojciec mój Rusticius biskup, a matkę moją zowią Florą".
Tak było — pisze ks. Skarga — iż ten „niebożny biskup sam o swym dziecięciu nie
wiedział, a iż potajemnie sproś-
56
Sposoby leczenia czarów według „Młota na czarownice"
ności służył, złe sprawy jego Pan Bóg odkrył sprawiedliwie, aby ten, co w słudze
Bożym Boskie dzieła powtarzał i święty jego żywot lżył, sam się z swymi
sprośnościami i obłudnym żywotem zataić nie mógł. Widząc biskup, iż tajemna jego
sprośność duchem Pańskim odkryta jest, potępiony w sumieniu swym, padł do nóg
świętego Goary, wielką mu świątobliwość przyznając".
Ks. Skarga pisze też dziwne historie o świętych, którzy swe ścięte głowy nosili.
Oto „tułob i ciało bez głowy św. Dyonizyusza wstało i głowę swoją wziąwszy
niosło ją dwie mile, aż na to miejsce, gdzie kościół wierni postawili i tam
podawszy Katulii — niewieście niejakiej — głowę, upadło na ziemię ciało".
W r. 653 wódz Duńczyków ujął w klasztorze w Chichen-zie królewnę Osytę. „Gdy jej
głowę ścięto, dziwna rzecz się stała, ciało wstało, głowę wziąwszy, szła z nią
aż do kościoła św. Piotra i Pawła, jako przez trzy staje, a znajdując kościół
zamkniony, rękoma we drzwi kołata, i drzwi one skrwawiła i tamże u drzwi padła".
Rzecz zaiste wstrząsająca, fantastyczna i czarowna.
Około roku 330 żył niejaki Abranius. W dniu ślubu zbiegł od żony w lasy. Tam
zbudował chatkę, w której „przepustni-kował" 10 lat. Odnosił tam „srogie
gabania" czartowskie. Czart przyszedł do niego w wielkim majestacie i kusił go
pochlebstwami. Ale Abranius oszukać się nie dał, wołając: „Stul gębę
nieprzyjacielu!". Brat jego z żoną osierocili córeczkę Marię, którą przyjaciele
przywieźli, oddając mu w opiekę. Postanowił ją przygotować do ślubów zakonnych.
Aby uniknęła grzechów tego świata, urządził jej w pobliżu komórkę, tam ją
zamknął, a przez okienko opatrował jej
57
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
potrzeby duszne i cielesne, nauczył ją Pisma św. i ćwiczenia zakonnego, aż
doszła do lat dwudziestu.
Wtedy znalazł się jeden człowiek, mnich po sukni, ale złośliwy wilk wewnątrz.
Nawiedzając Abraniusa, ujrzał też tę synowicę jego, której urodą zraniony, do
sprośnych ją myśli pobudził i zwiódł, tak iż z owej komórki wyszła i z owym
przeklętym człowiekiem czystość swą straciła, rozkoszą cielesną zwyciężona.
Pobieżała do miasta Esa i tam się na sprośny i nierządny żywot z urody i
młodości swojej niepoczciwego zysku i rozkoszy szukając, udała. Stryj dwa lata
nie wiedział, co się z nią dzieje, „aż się po dwóch le-ciach dowiedział o niej
gdzie była, a jako na sprośnym warsztacie nieczystości przy jednym gościńcu w
karczmie zasiadła".
Tam ją odnalazł. Bojąc się by go nie poznała „począł jej świecką a dobrą myśl
uczynić", kazał przynosić potrawy, a „on człowiek, który i pojrzeć na niewiastę
nie śmiał, a nigdy mięsa nie jadł i wina nie pił, począł jeść i pić z
nierządnicą dla pozyskania duszy jej. A po wieczerzy, gdy z nią szedł na pokój,
zaparł ostrożnie drzwi, a widząc, iż już mu zeń uciec nie mogła, jąwszy ją za
rękę, dał się jej poznać jako stryj i uprowadził ją z karczmy, ratując jej
duszę".
W początkach VII wieku żył w Aleksandrii zakonnik Witalis, który popadł w
zelżywość u ludzi, bo spisał sobie wszystkie wszeteczne niewiasty w złych domach,
za każdą z nich modlił się, a co zarobił w dzień, to wieczorem kolejno rozdawał
między wszetecznice, zobowiązując każdą, aby za te pieniądze zachowała się w tym
dniu w czystości. Osobiście pilnował tego zobowiązania: „sam wlazłszy w jeden
kąt, ca-
58
Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"
łą noc ręce podnosząc, modlił się i chwalił Pana Boga, prosząc za jej
upamiętanie".
A czynił to co dzień, do innej a do innej chodząc, a każdej prosząc, aby nikomu
nie powiedziała spraw jego". Powiada ks. Skarga, że poszczęścił mu Pan Bóg w
owej takiej posłudze około dusz, bo wiele z nich porwawszy się z łóżka, z nim
zaraz przyklękały i modliły się. Ale ludzie jak ludzie: „wielu się tedy ludzi
onym jego postępkiem zgorszyło, bo już mało nie wszyscy o tym wiedzieli, a jedni
mu łajali, drudzy nań plwali i upominali, a on znosił wszystko skromnie, w tym
się kochał, iż tak o nim ludzie źle trzymali".
Podobne zwyczaje miał Symeon z Edessy, nazwany „Salem", czyli głupi. „Wchodził w
dom bogaczy, dziewki ich i sługi obłapiał i całował. Raz spostrzeżony był u
jednej panny, która zgrzeszywszy z innym nań skłamała, jakoby on ją brzemienną
uczynił. Lekkość onę i niesławę rad na sobie nosił i jako żonie swej, onej
niewieście służył i jeść dawał. Ale gdy powić dzieciątko miała, a w boleści,
rzekł Symeon: nie będzie wolna, aże powie, kto jest ojcem dzieciątka tego — i
tak się stało.
Chodził do nierządnic wszetecznych i obiecował im pie-niądzy wiele (które on
cudownie nie wiem gdzie brał), a gdy im dawał, przysięgać mu musiały, iż już w
czystości żyć miały. A gdy która przysięgi nie dotrzymała, prosił Pana Boga, aby
w niemoc upadła, albo na nią diabła, aby ją trapił, puszczał. Miał dziwne
umartwione członki swe nad inne święte, tak iż z białą płcią jako drewno z
drewnem, pobudki żadnej nie czując, zostawać mógł". Zapewne podobne walory
posiadał niejaki Efrem diakon. Gotował sobie strawę. Z o-
59
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
kienka naprzeciwko obserwowała go zaczepna niewiasta i rzecze:
— Czegóż tam nie dostaje do twego obiadu?
— Kamienia a gliny, żebym to okienko, którym patrzysz zalepił. Ale ona się nic
nie hamując, więcej jeszcze swej wszeteczności używać zaczęła.
Rzecze niewieście:
— Jeśli chcesz co mieć, pódźże tam, gdzie ja chcę. A św. Efrem rzecze:
— Pójdź na rynek wśród dnia. Ona to usłyszawszy rzecze:
— Ale to sromota, gdyby ludzie patrzyli.
Od słowa do słowa wypomniał jej, by takich rzeczy nie robiła, a ona popłakała
się, a niedługo, jak Magdalena, Efremowi do nóg padła, który ją do klasztoru
między po-^ kutnice wprawił.
Około roku 450 w pobliżu miasta Porfirionu żył pustelnik Jakub. Czarty nastawały
na niego sieci, aby go w jaką hańbę wprawić i z pustelni wygonić. Nasłali mu w
nocy, w czasie burzy niewiastę, która go o nocleg prosiła. Niechętnie, ale
wpuścił ją i zostawił w sieni. Za chwilę poczęła jęczeć, że boleje na wnętrze i
na serce i prosi go o pomoc.
Gdy ją olejem zaczął nacierać, ona „chcąc go już z ciała swego jadem
pożądliwości zarazić, aby ją dłużej mazał, on w prostocie wierzył niewieście,
służący w potrzebie jej w onej zmyślonej niemocy, ale też przy prostocie
gołębiej, zachował wężowe mądrość i uchodząc sidła złej zapalczy-wości, czując
jako chytry jest szatan w pokusie cielesnej i chcąc wszytką nierządną
popędliwość (która się z dotyka-
60
Sposoby leczenia czarów według „Miota na czarownice"
nia w sercu jego dobywała, a zezwolenie na grzech wyciągała) mocnie od siebie
odsądzić i jej w czas ode drzwi zaskoczyć, onę rękę lewą w ogień wsadził i przez
długi czas tak mężnie trzymał, iż mu palce ugorywać poczęły". To bacząc
niewiasta, przyznała się, iż czartu służyła i nasłana na niego była od Samarytów.
On jej dał naukę niebieską i odesłał do biskupa na czynienie pokuty i przyjęcie
chrztu, bo była poganka.
„Tak czart, gdzie chciał wygrać, szyję złamał i wieczną hańbę wziął" — jak to ks.
Skarga czytelnikom „Żywotów Świętych" wyświetlił. Niejeden jeszcze taki
portrecik służebnic czarta zręcznie naszkicował.
Przekłady „Młota na czarownice" jak i wiele podobnych wydawnictw, których w
ówczesnej Europie krążyło sporo, umacniały i krzewiły wiarę w istnienie
czarownic na ziemiach polskich. Wiara ta jednak istniała już wcześniej, postać
czarownicy ukształtowała się z różnych, niekiedy odległych wzorów. Nie bez
znaczenia były lokalne wierzenia dotyczące postaci zwanych jędzami, lub niekiedy
w innej formie jagami lub babami jagami, dalej wiedźmami, posądzanymi o czary
wróżkami — znachorkami, które zgodnie z dawnymi wierzeniami ludowymi niekiedy
pozostawały w kontaktach z nieczystymi siłami, niekoniecznie jednak z
przedstawicielami piekła.
61
Polowania na czarownice
Polowania na czarownice
Aby polowania na czarownice w ogóle zaistniały, musiały być spełnione pewne
warunki. Dotyczy to wierzeń społeczności lokalnej na temat czarostwa, a także
instytucji sądowych oraz nastrojów panujących w całej społeczności. Niezbędną
rzeczą było, by zarówno lud jak i warstwy panujące, niejakie wiadomości na temat
czarów oraz zgubnego wpływu tychże na los ludzki miały.
Jeżeli pospolity lud nie wierzył w maleficia i w istnienie czarownic, i nie był
skłonny do świadczenia, że jego nieszczęścia były wynikiem czarów, mogło to
obrócić wniwecz wysiłki nawet najbardziej zdeterminowanego prokuratora, czy też
doprowadzić do opozycji ludu przeciw procesom.
Zasadnicze zatem musiało być istnienie populacji wierzącej w czary i czarownice,
aby w ogóle mogło zaistnieć polowanie.
Ludowe wierzenia w różnego rodzaju strzygi i czary znacznie jednak wyprzedzały
ukształtowaną przez kościół teorię czartostwa. Na niej też kaznodzieje mogli
budować wiarę we wspólniczki diabła, które przeciw prawom boskim i ludzkim
występując, wszelkie zło na ziemię przynoszą. Taki obraz czarownicy dalece
odbiegał od ludowego pojmowania wróżki, znachorki, czy też osoby zajmującej się
bliżej nieokreślonym zamawianiem, lub odpędzaniem złych mocy.
63
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Osób takich w tamtych czasach było wiele i na nie przede wszystkim spadło odium
czarostwa, i wspólnoty z szatanem.
Znacznie jednak większą wagę miały przekonania klas rządzących i elit
administracyjnych niż ludu, ponieważ warstwy te stanowiły prawo i do nich
należało sądzenie o czary, zatem ich sposób pojmowania tego procederu miał
decydujący wpływ na rozwój polowań na czarownice czy też na ich brak.
Sprawna machina prawna i sądownicza wyposażona w jasne przepisy prawne dotyczące
zbrodni czarostwa, jak i środki i narzędzia proceduralne umożliwiające ściganie
i karanie czarownic, to następny czynnik ułatwiający rozwój polowań.
Rolę jasnej definicji spełniały zazwyczaj statuty, edykty lub też kodeksy prawne
dotyczące czarostwa. Problem ten szerzej rozwinięty jest w następnym rozdziale.
Wielkie polowania, bo o takich można mówić, że posiadały charakter polowań,
obejmowały od jednego do kilkunastu tysięcy ofiar. Najpowszechniejsze były w
Niemczech, jednak w każdym kraju Europy zdarzył się choćby jeden tak potężny
objaw zbiorowej histerii.
Procesy te opierały się na zasadzie reakcji łańcuchowej: pierwsze czarownice w
trakcie tortur powoływały następne (tzw. czarownica powołana) by te z kolei
denuncjowały kolejne, i tak w nieskończoność. Polowanie na największą skalę
odbyło się w Trewirze, gdzie 306 czarownic powołało ok. 1500 wspólników, każda z
nich pociągnięta do odpowiedzialności powołała ok. 20 następnych.
Reakcje łańcuchowe nie były jedynym źródłem rozwoju polowań. W niektórych
przypadkach jeden lub grupa oskar-
64
Polowania na czarownice
życieli mogła powołać znaczną liczbę czarownic. Opętane przez złe moce
dziewczęta z Salem mogły to zrobić z łatwością, ponieważ nie podlegając
oskarżeniom o czary nie obawiały się wyroku sądowego. Nawet gdy nie szło o
opętanie, niewielka stosunkowo liczba oskarżycieli mogła być odpowiedzialna za
rozwój polowania na znaczną skalę. Tak się stało w Rouen, gdzie
dziewięcioosobowa grupa złożyła 525 oskarżeń w roku 1670. Na wielkie polowanie
składać się mogło wiele małych polowań, zwłaszcza wtedy gdy obszar, na którym
ścigano wspólniczki diabła, był obszerny lub gdy polowanie trwało przez dłuższy
czas. W Szkocji np. należy mówić o wielkich polowaniach w latach 1661 - 1662,
dlatego że w tym właśnie okresie toczyło się setki procesów i egzekucji na
terenie całego kraju, i procesy te nie były odrębne od siebie, jako że znaczną
liczbę rozpraw prowadzili ci sami sędziowie.
Jakkolwiek szereg spośród wielkich polowań składało się w rzeczywistości z
mniejszych, wielkość strachu przed czarami wykazywała takie samo natężenie w
czasie wszystkich procesów odbywających się na danym terenie.
Cechą główną wielkiego polowania był powszechny strach i panika. Mieszkańcy
miasteczek i wsi na wieść, że w okolicy toczą się procesy o czary, że coraz
więcej ich sąsiadów jest posądzanych o czarostwo, popadali w przerażenie.
Obawiali się, że mogą dostać się pod ich wpływ, czy też mogli być powołani. W
tej atmosferze osoby te mogły popaść w rodzaj szczególnego obłędu polegającego
na samo-oskarżaniu się czy też zbiorowych omamach wzrokowych
5 — Czary i czarownice
65
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
jak chłopi z okolic Rouen w 1670 r. którzy widzieli przelot nagich ludzi
trwający pół godziny.
Polowania na czarownice nie trwały zbyt długo, zazwyczj 3 lub 4 lata. Kończyły
się przeważnie nagle, co oznaczało, że nie powtórzą się przez wiele lat lub
zanikną w ogóle.
Mara na myśli jedynie wielkie polowania, jako że małe i średnie polowania
zdarzały się co jakiś czas, były one jednak zjawiskiem odrębnym. Kończyły się
zazwyczaj osądzeniem i skazaniem niewielkiej liczby oskarżonych nie pociągając
za sobą znanej z wielkich polowań lawiny oskarżeń.
Wielkie polowania stwarzały o wiele poważniejsze problemy, gdyż mogły rozciągać
się w nieskończoność. Jak ważny był to problem dla współczesnych, niech świadczy
obawa władz miasta Rottenburga, które obawiały się że polowanie z 1585 r.
wyeliminuje wszystkie kobiety w mieście.
Ich obawy były uzasadnione, gdyż w tym właśnie roku dwa okoliczne miasta w
wyniku szału czarownic pozbawione zostały kobiet.
Generalnie jednak wielkie polowania kończyły się nie tak poważnymi stratami.
Powody przerwania polowania, albo skazania stosunkowo niewielu obwinionych były
różnorakie, w wielu przypadkach polowania dobiegały końca, gdy dana społeczność
gminy, miasta lub regionu dochodziła do wniosku, że obwinieni są niewinni lub że
procesy przynoszą więcej szkód niż pożytku. Póki stereotyp czarownicy (czyli
najczęściej starej brzydkiej kobiety) istniał i wzbudzał strach i nienawiść,
polowania rozwijały się osiągając swój cel. Lecz jeśli łańcuch oskarżonych
zaczynał się rozszerzać na osoby zamożne, czy w końcu na elity, jak to zdarzyło
się w Wurz-
66
Polowania na czarovi,n^ce
burgu w 1629 r. gdzie polowanie nabrało takiego rozmachu że w końcu powoh/wano
dzieci, studentów prawa, duchownych, by skończyć na samym biskupie, polowanie
przy Ogó]_ nej zgodzie przerwano. Schemat ten powtarzał się w wieju innych
miastach, gdzie grono oskarżonych o czarostwo sje_ gało elit władzy, procesy te
pośpiesznie przerywano.
Przełamanie stereotypu nie zdarzało się jednak na^Dyt często, przeważająca
liczba czarownic odpowiadała teinu schematowi, zatem powody przerwania polowań
miały ??? charakter i przebieg.
W wielu przypadkach sędziowie w miarę mnożenia się liczby powołanych, zaczynali
powątpiewać w prawdziwość zarzutów.
Dowodów na maleficia było coraz mniej, co w czasach panicznego lęku przed
czarownicami mogło znaczyć jedynie, że ich w ogóle nie było. Uniewinnienia
przerywały ciąg oskarżonych, przyczyniając się do sceptycyzmu i nieprzychylnego
nastawienia wśród ludu.
Osobną kwestią niewątpliwie przyczyniającą się do 2a_ kończenia wielu polowań
były koszty, jakie wiązały się z p0_ stępowaniem sądowym w trakcie ich trwania.
Chociaż oskarżonych o czary trudno było nazwać ludźmi zamożnymi, zdarzały się
jednak przypadki pociągnięcia do odpowiedzialności zamożnych, wówczas szansa
wzbogacenia Sję pobudzała wyobraźnię sędziów.
Wzbogacić się na polowaniach mogli również tzw. poszukiwacze diabelskiego piętna
i łowcy czarownic, oferująCy swoje usługi tam wszędzie, gdzie się pojawili. Gdy
jednak jakaś społeczność ponosząc ogromne koszty machiny sądowniczej, nie będąc
w stanie wypłacić odpowiednich sum na
67
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
dalsze procesy, ograniczała wydatki na dalsze koszty sądowe, polowania w
znacznej mierze traciły swój poprzedni wigor, by na koniec umrzeć śmiercią
naturalną.
Zdarzały się też polowania urywające się niespodziewanie w wyniku odkrycia
oszustwa. Najsławniejszy jest przypadek niejakiego Edmunda Robinsona z
miejscowości Hoarstones w Anglii, który zdarzył sie w roku 1633. Młodzieniec ten
doniósł, że czarownica zabrała go na sabat gdzie 60 czarownic mleko i masło
produkowało pociągając za sznurki przywiązane do stodoły. Robinson powołał
kilkanaście osób, w wyniku czego zostały one skazane. Musiały jednak zaistnieć
jakieś niejasności, gdyż sąd zwrócił się do tajnej rady o ponowne zbadanie
sprawy. Biskup Chester prowadził śledztwo, w trakcie którego Robinson przyznał
się że cała historia jest wymyślona, a do wszystkiego namówił go ojciec i
podpowiedział mu nazwiska osądzonych chcąc zemścić się i zyskać ich dobra.
Sprawę zakończono, a wszystkich zasądzonych wypuszczono na wolność.
Podobnych przypadków można znaleźć jeszcze kilka. Zatem przyczyny zakończenia
polowań były różnorakie, a to ze świadomości, że oskarżeni są niewinni, a to z
kłopotów finansowych, czy z faktu, że polowanie zakończy się wymordowaniem
wszystkich kobiet w danej społeczności. Polowania urywały się również, gdy
sędziwie prowadzący procesy zmuszani byli do prowadzenia postępowań o czary
wobec własnych żon czy rodziny, procesy takie urywały się równie szybko, jak się
zaczynały.
Znaczący wpływ na koniec polowań na czarownice w Europie miały warstwy wyższe, a
przynajmniej ich najświatlejsi przedstawiciele.
68
Polowania na czarownice
Europa wchodziła w czas oświecenia, zmieniały się poglądy co do istoty
człowieczeństwa, jego roli w otaczającym go świecie, co niosło za sobą
sceptycyzm co do całego procederu czarostwa, czarów i czarownic. Przekonanie to
powoli, lecz w miarę upływu czasu zataczało coraz większe kręgi, przełamując
stereotyp czarownicy, wiarę w jej zgubną moc. Edykty zakazujące ścigania
czarownic w każdym kraju wprowadzono w różnym czasie, można jednak powiedzieć,
że wielkie polowania odeszły w niepamięć z wiekiem XVIII. Chociaż zdarzały się
jeszcze gdzieniegdzie procesy pomniejsze obejmujące nie więcej niż kilka osób,
nie wspominając różnego rodzaju samosądów czy nadgorliwości sędziów, praktyka
sądzenia czarownic przez spalenie na stosie odchodziła w niepamięć.
Proceder palenia na stosie czarownic obejmował praktycznie całą Europę. Biorąc
pod uwagę, iż wiele sprawozdań sądowych uległo zniszczeniu i zaginęło, a
ponieważ procesy wielu czarownic nie zostały zaprotokołowane, trudno ustalić
dzisiaj ogólną liczbę egzekucji.
Niektórzy twierdzą, że jest to liczba 9 milionów, zapewne jest to przesada.
Ogólna liczba została wyolbrzymiona zarówno przez uczestników polowań,
przechwalających się liczbą spalonych czarownic, jak i przez późniejszych
autorów, z różnych przyczyn pragnących uwypuklić wagę omawianego przez siebie
procesu.
Jeżeli weźmiemy nawet pod uwagę, że niektóre protokoły sądowe zaginęły lub
zostały zniszczone, ogół ludzi rzeczywiście sądzonych za uprawianie czarów w
Europie nie osiągnął liczby 100 000 osób.
69
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Około połowa tych osób zamieszkiwała niemieckie landy w granicach Świętego
Cesarstwa Rzymskiego.
Według badań przeprowadzonych w Niemczech, gdzie szczególnie i konsekwentnie
ścigano i karano czarownice, liczba osób, które podlegały sądzeniu, sięgała 50
000. W Polsce, gdzie prawo procesowe o czary wzorowane było na prawie niemieckim
i czarownice sądzono równie surowo, osądzono i skazano około 15 000 osób.
Badania te są jednak szacunkowe, gdyż w Polsce nie prowadzono systematycznych
prac nad zapisami sądowymi i prawdopodobnie jest większa, jako że na porządku
dziennym były procesy pozaprawne i samosądy.
W Szwajcarii, którą uważano za centrum polowań, osądzono około 9 000 czarownic.
We Francji liczba ta wynosi 10 000 procesów, natomiast w Angli i Szkocji odbyło
się około 5 000 procesów i 5 000 w Skandynawii. Na Węgry, Siedmiogród, Mołdawię,
Wołoszczyznę i Rosję przypada nie więcej niż 4 000 procesów.
W krajach śródziemnomorskich — tj. w księstwach włoskich i królestwie Hiszpanii
zanotowano 10 000 procesów, przy czym stosunkowo niewiele z nich kończyło się
skazaniem obwinionych na stos w przeciwieństwie do Niemiec i Polski, w których
prawo o czary było niezwykle surowe. Dane te wskazują, iż liczba procesów
osiągnęła 110 000, przy czym liczbę wyroków szacuje się na 60 000. Liczba ta nie
może i nie oddaje charakteru tej zbiorowej paniki i strachu. W wielu
miejscowościach tracono w ciągu jednego roku kilkadziesiąt osób czy kilkaset w
miastach, przy czym oskarżonych było znacznie więcej.
70
Polowania na czarownice
Dla ludzi żyjących w XVI i XVII w. głównym zagadnieniem statystycznym nie było,
ile czarownic skazano, lecz ile jeszcze przebywa na wolności. I tak w 1571 r.
czarownica francuska imieniem Trois Eschelles powiedziała królowi Karolowi IX,
że w jego królestwie znajduje się 300 000 czarownic, a w 1602 r. demonolog Henri
Boguet na podstawie tej informacji oszacował ogólną liczbę czarownic w Europie
na 1 800 000, „wszędzie są tysiące czarownic, które mnożą się na ziemi jak
robaki w ogrodzie".
Zmierzch i przeżytki
Pomimo iż wielkie polowania na czarownice i procesy pomniejsze zniknęły z
pejzażu Europy bez mała trzy wieki temu, wiara w czary i czarownice wśród ludu
przetrwała. Co jakiś czas można usłyszeć o samosądach czynionych na
współczesnych służebnicach diabła, oto przykłady niektó-, rych z nich: W roku
1976 w małej niemieckiej wsi, sąsiedzi podejrzewali niejaką Elizabeth Hahn o to,
że jest czarownicą i że zmieniła swoich krewnych w psy. Sąsiedzi unikali ją,
rzucali w nią kamieniami, grozili śmiercią, w końcu podłożyli ogień pod jej dom,
tak że doznała ciężkich poparzeń, a także zabili jej zwierzęta, ponieważ sądzili,
że rzucała na nich złe moce.
W 1981 roku w Meksyku tłum ukamieniował na śmierć kobietę, którą mąż oskarżył o
to, iż posługując się czarami chciała spowodować zamach na papieża.
W 1957 roku w Polsce w jednej z wiosek dwaj bracia zamordowali pewną kobietę,
zadając jej około czterdziestu
71
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
ran kłutych, a następnie zakopali zwłoki w piwnicy. Przyczyną tej zbrodni było
posądzenie, że kobieta swymi czarami miała doprowadzić jednego z braci do
choroby umysłowej. W „zadanie czarów" na upośledzonego wierzyła cała jego
rodzina.
W 1976 roku szeroko znana była sprawa studentki pedagogiki uniwersytetu w
Wurzburgu (miasto skądinąd znane z polowań na czarownice w XVII wieku) Annaliese
Michel, która zmarła na skutek tego, że duchowni stwierdziwszy, że chora na
epilepsję dziewczyna opętana została przez pięciu diabłów, zamiast pozwolić ją
leczyć, przeprowadzili intensywne egzorcyzmy.
Pomimo tego, że proceder ten wzbudził ogólne poruszenie i gniew, opinia
publiczna żądała oddania pod sąd egzorcystów, trwali oni przy swoim twierdząc
przez jednego z autorytetów w tej dziedzinie proboszcza Adolfa Rodewy-ka, że
dziewczyna musiała umrzeć. Lekarze nie byli w stanie pomóc w czymkolwiek. Dopóki
demony były w dziewczynie, medycyna nie miała tam nic do roboty.
Wszystkie te incydenty w taki czy inny sposób nawiązują bezpośrednio do lęków
przed czarami i czarownicami, cechując życie w okresie wczesnonowożytnym,
współcześnie przybierają one formy ludowego wymiaru sprawiedliwości. Zdarzają
się na tyle rzadko, by sądzić, że wiara w czarownice i ich zgubny wpływ zanika.
Jest to na szczęście relikt przeszłości i tak powinien być traktowany. Z innego
rodzaju reliktem mamy do czynienia, gdy obserwujemy praktyki magiczne i czary
współcześnie. Trudno ustalić, ile obecnie osób uprawia czary, ocenia się, że w
Ameryce jest ich około 20 000, a w Anglii 10 000. Zapewne w każdym kraju współ-
72
Polowania na czarownice
czesnej Europy i świata istnieją tysiące osób przyznających się do uprawiania
czarów. Czy jednak współczesne praktyki oznaczają w jakimś stopniu kontynuację
działalności czarto-wskiej w wiekach XVI, XVII? Posługując się definicją czarów,
naturalnym jest, że istnieją pewne podobieństwa. Dzisiejsze czarownice
niewątpliwie można określić jako osoby uprawiające magię, ale twierdzą one że są
istotami dobroczynnymi, a nawet zawiązały ligę przeciw zniesławieniu. Twierdzą,
że uprawiają magię dobroczynną, podczas gdy czarownice średniowieczne, bez
względu na złe czy dobre intencje, zawsze były przedstawiane jako kwintesencja
zła.
Status społeczny czarownic w porównywanych okresach jest odmienny, czarownice
okresu dawnego pochodziły zazwyczaj z nizin społecznych, podczas gdy współczesne
czarownice pochodzą ze wszystkich warstw, a zwłaszcza ze środowisk akademickich,
zatem są dobrze wykształcone i czarostwo traktują jako rodzaj zabawy, hobby czy
antidotum na nudę dnia powszedniego, zapewnie byłoby ich znacznie mniej gdyby
towarzyszyła im atmosfera nagonki, a sądy skazywały je na jakąkolwiek karę.
Podstawowa zaś różnica polega na tym, iż obecnie czarownice rzeczywiście parają
się różnego rodzaju praktykami magicznymi, podczas gdy czarownice okresu
wczesnono-wożytnego mimo, iż czasem uprawiały białą i czarną magię, w
rzeczywistości nie miały nic wspólnego z zarzucanymi im sprawami.
73
Polskie prawo procesowe o czary
Polskie prawo procesowe o czary
Zasady prawne stosowane przeciwko czarownicom na ziemiach polskich, oraz sposoby
ich praktycznego wykorzystywania w sądach miejskich i gminnych w XVII i XVIII
wieku.
Prawo polskie przeciw czarownicom napisane przez Groickiego, oparte zostało na
prawie niemieckim, nazwanym „magdeburskim", które nakazywało palenie czarownic
na stosie.
Prawo to i późniejsze ustawy karne, jak tzw. „Karolina" z roku 1532 i
wcześniejsza od niej ustawa miasta Bamberga z 1507 ?., wydana przez księcia
biskupa Grzegorza III, przepisujące z drobiazgową szczegółowością stosowanie
tortur, były znane w Polsce. Praktyka sądowa opierała się na tych ustawach, a
narzędzia i sposoby torturowania czarownic były ściśle wzorowane na niemieckiej
praktyce sądowej.
W r. 1769, a więc zaledwie siedem lat przed wydaniem zakazu torturowania i
palenia czarownic, niejaki Jakub Czechowicz w książce „Praktyka kryminalna"
pisał o postępowaniu sądowym w sprawach czarownic. W sześciu rozdziałach w
należyty sposób ujął sposoby traktowania osoby tej materii dotyczące.
Oto tytuły rozdziałów: O sposobie, w jaki proces formować w sprawie czarostwa;
Jakiemi czarostwa dowodzić po-
75
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
trzeba probacjami; O presumpcjach, które dostatecznie in-dicium do tortur czynią;
Że sprawiedliwe magistraty i sądy czarowników i czarownic karzą na życiu; Jako
mają być karani czarownicy i czarownice, z diabłem w ugodę wchodzące i jemu się
oddające; O tych, którzy nie mając wyraźnego z diabłem przymierza, nauką się
czartowską bawią. Jakub Czechowicz, sędzia miasta Chełmna, wykorzystał w swej
książce wszystkie niemieckie prawa i poglądy specjalistów, praktycznie te prawa
stosujących.
Według Czechowicza za czarostwo poczytywać należało, jeżeli spostrzeżono, że pod
progiem, gdzie stajnie albo chlewy są, kopała i czary zakładała i stąd by zaraz
bydło zdychało, jeżeliby widziano o czarostwo podejrzaną, że niewiniątko zabija,
albo jeżeli czarownica osobie nieprzyjaznej zdrowej odgrażała, a osoba ta nagle
zmarła, albo uległa apopleksji, czy też nagłej chorobie. Również gdyby sędzia
słyszał jak czarownica głośno suplikowała do diabła o odjęcie oczarowania,
będzie to dowód doskonały czarostwa, a także i wówczas gdyby znaleziono ugodę
zawartą między czarownikiem a diabłem, przez diabła opieczętowaną.
„Kobieta, która by wyszła w nocy z łóżka przez zamknięte drzwi i w taki sposób
też na łóżko wróciła, albo jeżeliby oczarowała ludzi, bydło, zboże, na powietrze
się wzbiła, psu mowę dała i członki roztargawszy, krew wyrzuciła i znowu też
same członki do kupy spoiła, czarownicą jest. Występek czarostwa jest większy
nad mężobójstwo, cudzołóstwo i złodziejstwo. Czarownice bowiem Boga odstępują,
diabłu się kłaniają i z osobliwymi ceremoniami i dusze i ciała na potępienie
wieczne oddają. Straszny jest występek czarostwa, bo w nim strasznym przypadkiem
czarownicy i czarownice z diabłem się łączą, z którym duchem nieczystym łącząc
się,
76
Polskie prawo procesowe o czary
ciało swoje i członki, które są naczyniem Ducha Świętego, pod diabła podkładają,
a tak wiarę chrześcijańską zgoła oddaliwszy przez commixtyą z nim się jednym
ciałem stają.
Tej diabelskiej sekty wyznawcy są nieprzyjaciółmi zbawienia ludzkiego, bo
ludziom i bydłu szkodzą, diabelską nienawiść między małżeństwem wzbudzają,
sprawie małżeńskiej i potencji rodzącej przeszkadzają, pokarm w mam-kach
wysuszają i gubią, poronienie w białogłowach, także w bydle wyrzucenie płodu a
niekiedy i w całych trzodach czynią. Deszcze, grady, błyskawice, wiatry i
grzmoty sprowadzić i wzbudzać mogą. Także muchy, węże, żaby, myszy, szarańczę i
inne różne robactwo wyprowadzić i na zboże puścić mogą. Mogą tak ludzi, jak i
bydło albo dotknięciem się, albo samym tylko wzrokiem zabić. Nawet dusze w
ciałach zabijają różnym sposobem.
Trzy są rodzaje czarostw:
Pierwszy nazywa się — species divinatoria. Ten rodzaj czarowników uzurpuje sobie
coś z bóstwa i usiłuje wróżyć o przeszłych i przyszłych rzeczach. Są to
nekromatycy i czarnoksiężnicy.
Drugi nosi nazwą — species amatoria, bo się dzieje dla amorów lubieżnych i w
celu nakłaniania niewiast i mężczyzn do lubieżności.
Trzeci nazywa się — species venefika, lub maleńka i ten jest najszkodliwszy, bo
z niego wynikają nieszczęścia, choroby i śmierć. Dlatego ten trzeci rodzaj
czarowników nazywają nieprzyjaciółmi rodzaju ludzkiego, bo niekiedy nawet mocą
słów swoich ludzi zabijają. Dlatego też czarowników i czarownice najprzód prawo
boskie każe zabijać, jak poucza Pismo Św., a potem prawo cywilne również
nakazuje ich zabijać, bo występek ten jest daleko cięższy od mężobój-
77
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
stwa, złodziejstwa i cudzołóstwa, za które także grozi kara śmierci.
Któż tedy nie osądzi, cokolwiek pobożności i zdrowego rozumu mający, czy
niesłusznie i niesprawiedliwie według Prawa tak Boskiego jako i ludzkiego czynią
Magistraty i sądy, że na życiu tak czarowników jako i czarownice karzą. Karą
odpowiednią na czarowników i czarownice jest kara śmierci przez spalenie. Kara
zaś miecza tylko do tych czarowników winna być stosowana, którzy nie zarzuciwszy
wiary chrześcijańskiej nie wchodzili w przymierze z diabłem, lecz jedynie mają z
nim „commercium bez przymierza", albo innymi sztukami czarowskimi szkodzą."
Trzy są sposoby wdrożenia procesu przeciw czarownikom.
Pierwszy, gdy ktoś przed sędzią oskarży kogo o występek czarostwa, obiecując go
dowieść i zapisuje się na poniesienie kary (poena talionis) na wypadek
nieudowodnienia występku; drugi sposób, gdy kto donosi o czarownicy i opowiada,
nie zobowiązując się przeprowadzić dowodu, ani nie skarżąc formalnie, ale mówi,
że donosi z żarliwości religijnej, albo że boi się klątwy lub kary sądowej z
powodu tajenia spraw czarowskich. Wreszcie trzeci sposób jest kiedy nie ma
takiego, który by skarżył albo donosił, lecz w jakimś mieście lub wsi szerzy się
fama, że są tam czarownice. W tym wypadku sędzia ma wdrożyć postępowanie z
urzędu i zbierać poszlaki i dowody.
„Indicia" czyli wskazówki, które otwierają drogę do śledztwa są różne. Wystarczy,
by podejrzany „dyffamony" był o występek czarostwa, by zadenuncjował go
towarzysz występku, czarownik lub czarownica, by podejrzany zrodzony był z
rodziców czarowników, by oczarowany żywił niena-
78
Polskie prawo procesowe o czary
wiść do czarownicy, by kobieta przenosiła się ze wsi do wsi, lub gdyby się
znalazł choć jeden świadek popierający oskarżenie.
Przyznanie się oskarżonej do czarów uchodziło według prawa procesowego za
wystarczający dowód winy. Aby ten dowód uzyskać, poddawano oskarżoną rozmaitym
torturom tzw. „corporale". Zwyczaj jednak tortury poprzedzało „wypróbowanie
czarownicy". Praktyka sądowa znała pięć takich prób: próbę łez, próbę szpilkową,
próbę ogniową, próbę wodną i próbę wagową. Zapisane zostało że kobieta, która
jest czarownicą, nie jest zdolna do uronienia nawet jednej łzy. Sędzia,
przystępując do próby łez, zaklinał podejrzaną na łzy Jezusa Chrystusa, które za
zbawienie ludzkie wylewał na krzyżu, aby jeśli jest niewinna, łzy roniła, jeśli
zaś winna, aby ich nie roniła.
Próbą następną była próba szpilkowa. Poprzedzało ją dokładne wygolenie włosów na
całym ciele podejrzanej. Utrzymywano bowiem, iż z chwilą, gdy czarownicę się
„odwłosi", diabeł przestaje mieć moc nad nią. Następnie sędzia przy pomocy
chirurga przystępował do dokładnych oględzin ciała czarownicy w poszukiwaniu tzw.
„znamienia". Znamię takie w postaci brodawki czy plamy na ciele było pieczątką
diabelską, przy czym odznaczało się taką właściwością, że z miejsca tego, po
ukłuciu szpilką, krew nie ciekła.
Mniej stosowana była próba ogniowa, ograniczała się ona jedynie do zapytywania
podejrzanej, czy jest gotowa nieść rozpalone żelazo, gdy jednak oskarżona
gotowość taką objawiła, próby tej zwykłe nie stosowano w przekonaniu, że za
sprawą diabła wypadnie ona dla niej pomyślnie. Za to w powszechnym użyciu była
próba wodna, inaczej „kąpielą czarownic" nazywana. Pławienie takie odbywało się
publi-
79
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
cznie. Kobiety spędzano nad staw lub rzekę i rozbierano do naga. Następnie
„wiązano je w kozła", tj. związywano prawą dłoń z lewą stopą i lewą dłoń z prawą
stopą i na linie wrzucano do wody. Jeśli wrzucona tonęła zaraz, był to dowód
niewinności, jeżeli zaś pływała — był to znak że jest czarownicą.
Po miastach stosowano także ważenie czarownic. Utarło się, że za sprawą szatana
czarownice są lekkie, jak pierze, toteż jeżeli kobieta mniej ważyła, aniżeli
określał przepis, stanowiło to dowód winy. Ważenie przeprowadzała komisja,
składająca się z dwóch ławników, pisarza i zaprzysięgłego wagmistrza. Przed
ważeniem kobieta musiała się rozebrać, po czym jeszcze ją dokładnie rewidowano,
czy nie schowała gdzieś jakiegoś przedmiotu, który by ciężar jej powiększył. Po
zważeniu, o ile wypadło szczęśliwie, uzyskiwała certyfikat o wyniku wagi. Jeżeli
zaś wynik wagi był niekorzystny, szła do więzienia, gdzie prowadzono z nią
śledztwo przy pomocy tortur. Wyrok skazujący przewidywał dla czarownicy karę
śmierci przez spalenie jej żywcem na stosie.
Proces o czary wywoływał zazwyczaj tzw. instygator, odpowiadający dzisiejszemu
prokuratorowi. Takim prokuratorem mógł być ktokolwiek bądź. Instygatorów
zazwyczaj występowało w procesie trzech, a doniesienie swoje musieli poprzeć
przysięgą. O to nie było trudno, gdyż przesąd na punkcie czarownic był
powszechny i wierzyli weń wszyscy. Mąż, gdy się chciał pozbyć żony, to obejmował
rolę instyga-tora i oskarżał ją o czary, przysięgał i brał na swoje sumienie.
Zachował się protokół procesu o czary we wsi Wierz-bowice z roku 1669. Według
tego protokołu przysięga instygatorów brzmiała następująco:
80
Polskie prawo procesowe o czary
„Ja Kazimierz, Szymon, Piotr przysięgam Panu Bogu Wszechmogącemu, w Trójcy
Świętej Jedynemu: iż ta pracowita Anna z tejże wsi Wierzbowic Ratajka jest
prawdziwą i jawną czarownicą, którą biorę na sumienie swoje, a czynię to nie z
gniewu, nie z nienawiści, nie z zawziętości, nie z namowy, nie z przenajęcia,
ale z samej wiadomości i sprawiedliwości i cokolwiek mnie i innym ludziom złego
stało się, tylko przez nię. Jako i syna mego o śmierć przyprawiła. A że to moja
prawdziwa i nieomylna jest przysięga, tęż Annę Ratajkę po pierwsze, po wtóre i
po trzecie przysięgam i na sumienie swoje biorę. Z tego wszystkiego na Strasznym
Sądzie Boskim rachunek dać obiecuję. Tak mi pomóż Panie Boże Wszechmogący i jego
niewinna Męko!"
Protokół torturowania i zeznania, złożone na torturach przez ową Annę Ratajkę,
indagowaną przez „sławetnego" Wójta Wojciecha Pietrzykowskiego i „sławetnych"
również ławników, Łukasza Kostanarskiego i Jakuba Ostrzegańskie-go z miasteczka
Pyzdr, wynajętych przez szlachcica Jaroszewskiego do sądzenia sprawy. Z tytułów
widać, że Ratajka to chłopka, osoby bowiem stanu chłopskiego tytułowano
„pracowitymi", a sędziami są mieszczanie, bo tytułowali się przynależnym ich
stanowi tytułem „sławetnych".
Według protokołu:
„Po uczynionej przysiędze w podaniu wyżej mianowanych instygatorów taż pracowita
Ratajka wzięta jest na pierwsze tortury. Na których nic zeznać nie chciała,
tylko wołała: Najświętsza Maryo — Najświętszy Sakramencie, obrazie Studzieński.
Potem do ludzi „zmiłujcie się nad Najświętszą Panną i nad Najświętszym
Sakramentem".
Wieczorem tego dnia wzięto ją po raz drugi na tortury, na których w męczarniach
zaczyna się przyznawać. Powia-
6 — Czary ? czarownice
81
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
da, że ją czarownica nauczyła Jagna Łakomianka z Wierz-bowic, że „przykrasiła"
do niej szatana, z którym „miała wesele". Bywała na Łysej Górze ku Kaliszowi na
sabacie. Latały tam wszystkie razem, a potem zaczęła wymieniać znajome i
sąsiadki ze wsi Chwalibogowa, Skarboszewa, Ciążenia, opowiadając, co działo się
na sabacie. Wszystkie choroby bydła w oborze Jaroszewskiego przypisywała czarom,
również nieurodzaj, a Agatę Korfankę oskarżyła o ukradzenie Pana Jezusa na
odpuście i smaganie na Łysej Górze, aż krew płynęła.
Obwiniła siebie samą o zatrucie dziecka i oddanie go diabłu na Łysej Górze.
Zatrzymała deszcz, aby ziemi nie ożywiał, a także sporządzała proszki z koszul
trupich i parszywych żab na nieszczęście ludzkie, uczyniła Kazimierzowi, aby
szczęścia w dobytku nie miał, odprzysięgła się z innymi Boga Stwórcy i Matki
Chrystusowej — a za te wszystkie zbrodnie sąd wyznaczył według art. 13
Zwierciadła saskiego tak na Ratajkę, jak i „wyzdradzone" przez nią inne
czarownice, wyrok tej treści:
„Tedy sąd poważny teraźniejszy gajny Wójtowski Pyzdr-ski za takie złe i
niecnotliwe sprawy czarowania, ich Boga odstąpienie a diabła słuchanie, dekretem
swoim i zgodnymi sentencjami nakazuje, aby z tego mizernego świata — jaka robota,
taka zapłata — ogniem były zniesione i wcale na stosie spalone. Zachowując tę
kondycję Agacie, aby ręce obiedwie jej po kikut smołą i siarką polane w górę
wyniesione i tak gorzały za to, iż się ona odważyła dotykać Najświętszego
Sakramentu, a to na ukazanie wszystkich ludzi, aby się złego wystrzegali, a do
dobrego pobudkę mieli.
Pod ten dekret i karanie pracowita Katarzyna i Regina podpadają, albowiem one
takież są i toż czyniły, jako się ni-
82
Polskie prawo procesowe o czary
żej pokaże, gdyż Katarzyna przez pracowitego Macieja w ten sens jako niżej
opisano jest poprzysiężona. Pracowita zaś Regina przez pracowitych Wawrzyńca,
Macieja i Kazimierza są przysiężone. Z tym wszystkim niech idą na straszny Sąd
Boski i tam liczbę dadzą ze wszystkich spraw swoich, a teraz tobie mistrzu te
wszystkie cztery Annę, Jagatę, Katarzynę i Reginę sąd w moc oddaję; ty czyń z
nimi wyrok według dekretu i Prawa Bożego".
Mistrz stos zapalił i ogniem zniósł wszystkie „z tego mizernego świata".
Torturowanie i palenie czarownic praktykowane było w Polsce we wsiach
klasztornych i szlacheckich oraz po miastach.
W Krowodrzy w r. 1698 sądził sąd gromadzki sprawę niejakiego Stanisława Dudka.
Powiedział on przed ludźmi, że Regina Bupiła jest czarownicą, bo bez opasywała
powrósłami, bo na jego miedzy gałązką kropiła, wierzbą trzęsła, i garnki
czarostwem napełnione na jego gruncie zostawiła. Do sprawy tej zasiadło prawo,
czyli wójt i siedmiu przysięż-nych i kazało najpierw przysięgać Budzynce, że nie
jest czarownicą, a dopiero potem ukarano oszczercę. Zaznaczyć przy tej okazji
należy, iż sąd w tym wypadku wykazał się niezwykłą łagodnością, zazwyczaj sprawy
takiej natury kończyły się stosem, drugą sprawą o tak łagodnym przebiegu była
sprawa w Siarkach w 1610 roku.
A zatem posprzeczała się Szczęsna Szczepanka ze Stanisławem Kołodziejem,
pomawiając jego żonę o czary. Kłopotu z tego było we wsi co niemiara. W piątek
środpostny zabrała się do sądzenia tej sprawy cała gromada i urząd gromadzki.
83
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Wplątana w sprawę żona Kołodzieja musiała przysięgać, że nie jest czarownicą, a
nadto zwaśnione strony musiały sobie dać poręczycieli, że już więcej nigdy nie
będą sobie wzajemnie takich zbrodni „wymiatać". O czary sądzona wówczas była
Regina Biała. Według zwyczajowo stosowanego prawa magdeburskiego skazano ją na
tortury, a potem miała być śmiercią ukarana, czyli spalona żywcem na stosie. Ale
widocznie samo prawo tj. sąd gromadzki, przeraziło się skutków własnej głupoty,
bo po torturach „samo nisko upadłszy Wielmożnej Dobrodziejce — dziedziczce wsi,
prosiło o życie Białej".
Dziedziczka darowała jej życie, ale zasądziła ją na zapłacenie „ekspensów
prawnych" i „mistrzowskich", czyli wynagrodzenia dla „prawa" i kata, oraz kar
pieniężnych dla dworu, a w formie wosku dla kościoła. Zaś z „instygatora-mi"
czyli rugownikami albo oskarżycielami, za to że ją oskarżyli, a na żadnym pewnym
uczynku doskonałym nie dociekli, zasądzeni zostali na zapłacenie grzywien
dworowi, sądowi i na danie wosku do kościoła, a także na leżenie trzy razy
krzyżem w kościele podczas nabożeństwa. Wyrok ten na „instygatorów" był zgodny z
ówczesnym prawem, które w ten sposób starało się zabezpieczyć ludzi przed zbyt
pochopnymi oskarżycielami.
W tychże Jadownikach czarownic było jednak więcej. Prawie każda kobieta, którą
wzięto na tortury albo pławiono w stawie, „przyznawała się" do winy i jeszcze
inne zdradzała. Niejaka Regina Kozubka przechwalała się, że ma złote maśnice i
skopce. „Prawo" wrzuciło ją do wody, gdzie potwierdziła że rzeczywiście posiada
tak drogocenne przedmioty. Powinna jeszcze iść na tortury, ale wobec tego, że
już nie znalazł się tak naiwny „instygator", by oskarżenie prze-
sz
Polskie prawo procesowe o czary
ciw niej popierał, skończyło się na „pańskiej" grzywnie 10 złotych, „prawnej" 10
złotych i 2 funtach wosku do kościoła, przy czym Kozubce zagrożono, że jeśli
tego nie popłaci, to zada jej mistrz sto plag nieodpuszczonych.
Gdy do wody wrzucono podejrzaną o czary Perkową, ta zaczęła lamentować;
„kiedyście mnie kąpali, to już wszystkie koło Corcieńca trzeba kąpać". To
odezwanie się zrozumiało „prawo", że i też inne kobiety są czarownicami, a skoro
ich nie wyjawiła, wiec ją za to ukarano grzywnami.
Z roku 1721 zachował się opis procesu o czary, jaki rozegrał się przed sądem
ławniczym w Nieszawie. Niejaki Stanisław Gałek pod przysięgą obwinił Annę
Szymkową i Zofię Pędziszkę o czary i że panu Malewskiemu szkodziły na zdrowiu i
bydło czarami „psowały". Obie kobiety wzięto na tortury. Szymkową podczas
torturowania odezwała się: „czemuście Zofii pierwej na męki nie kazali wziąć".
Przy ponownych zaś torturach wołała: „Mam diabła szlachcica, imię mu Bartek,
teraz niedawno mię odstąpił. Zofia na zdrowie jegomości uczyniła, jej się pytać.
Ona o tym lepiej wie. Kiedy mnie ożeniła z diabłem, wtenczas na Łysą Górę
jeździłam w karecie, w której była kobyla głowa. Dwa razy za Nieszawą byłam na
Łysej Górze i tam diabłem moim miałam sprawę małżeńską".
Zofia Pędziszka na pierwszych torturach zeznała, że płakała, iż pan na nią jest
zły, a Regina, siostra Szymkowej dała jej trochę masła, a w tym maśle musiała
coś „zadać", bo wraz z siostrą kazała „na bydło pańskie uczynić, abym tego masła
do obory zaniosła, com uczyniła". Po drugich torturach Anna Szymkową zeznała, że
Pędziszka nauczyła ją, aby się Pana Boga i Najświętszej Panny i wszystkich
Świętych wyprzysięgła. Ożeniły mnie na Łysej Górze za Nieszawą.
85
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Tam zaraz miałam małżeńską sprawę z diabłem. Było tam wtenczas wiele czarownic,
ale je trudno uznać było, bo się różnie zakrywały, jedne w kapy, inne też w
czarne kitaj-cze odzienie. To co mi wtenczas dała Pędziszka, nosiłam przy sobie.
Diabłu memu imię Bartek, a Pędziszki diabłu imię Grzegorz. Kiedym się z moim
diabłem żeniła, dał mi znak, zadrapał mnie w rękę lewą z wierzchu" (jak zaznacza
protokół, sąd znak ten naocznie sprawdził).
Na trzech torturach Zofia Pędziszka zeznawała, jak się jej diabeł w lesie ukazał,
niby znajomy chłopiec. Potem znów Regina dała jej kocię, które podrapało ją w
kolano, a to był czart, z którym potem miała „sprawę małżeńską". Czart ten dał
jej znamię pod piersią i na kolanie (sąd naocznie to stwierdził).
Potem pod progiem wetknęła proszek na kołtun jegomości, kucharka zaś gotowała
nietoperza i wstawiła go w łóżko swoje, bo w ten sposób chciała Tupalskiego
zniewolić ku lu-bieżności. Regina, siostra Szymkowej dała jej masła i kazała do
szopy zanieść, aby bydło pańskie zdychało. Wzięto i Annę Szymkową na trzecie
tortury. Przyznaje się, że pod progiem zakopała proszek „na zepsowanie zdrowia
pańskiego", że Pędziszka ma dwóch diabłów Bartka i Grzegorza, że jakaś Ewa
jejmości w rydzach „uczyniła" na chorobę, że gdy jeździła na Łysą Górę dawała
jej Pędziszka na smarowanie nagiego ciała maści, którą na murku w rogu pieca
trzymała.
„Comkolwiek wyznała, prawdziwiem wyznała i z tym na straszny Sąd Boski idę!" —
tak zakończył sąd protokół z torturowaną Szymkową.
Za te przewiny, sąd wójtowski w Nieszawie wydał decre-tum, mocą którego zasądził
je „żywo na stosie spalić". Wy-
86
Polskie prawo procesowe o czary
rok ten wykonano. Na podstawie zeznań spalonych kobiet przystąpił sąd wójtowski
do osądzenia także i tych kobiet, które nieboszczki miały widywać na łysej Górze
na sabatach czarownic. Były to Agata i Agnieszka Jakubkowe, które również „żywo
spalono na stosie".
W r. 1640 w Słomnikach sprowadzony ? Krakowa mistrz św. sprawiedliwości" „palił
Krystę Gajową" p0 bokach szynami rozpalonymi, a potem mieczem ściął. Niebawem
tenże żonę szewca, u której znaleziono nieżywego nietoperza, co było dowodem
czarostwa. Spalono ją w Kacicach: kaci ją na stos przyprawili i takowy zażegli,
aż dymy srogie buchnęły, z których niegodna przykład zacny a ustraszenie białym
głowom czyniąc, głosy żałosne strzeliste często puszczała, aż zasię w dymiech
zdławiona, nad zachodem zgorzała. Lud zasię sławiąc sprawiedliwość a mądrość
sądu, do do-miech z ukontentowaniem poszedł".
W 1645 r. spalono żywcem pod szubienicą w Poznaniu Reginę Boroszkę ze Stręczewa,
bo zeznała, że spółkowała z czterema diabłami, Rokickim, Tórzem, Trzcinką i
Rogalińskim.
W państwie „żywieckim" z czarownic zasłynęła wieś Lipowa. W 1595 r. sołtys tej
wsi i cała gromada lipowska posądziła niejaką Barbarę Opiolunkę że „od kilku lat
u nich w złym podejrzeniu była i żeby im miała bydło psować i pożytki odejmować,
dlaczego ze wsi wygnana była. A ta przed mękami i po mękach do niczego się nie
znała i z tym na sąd Boży poszła". W tej samej miejscowości w 1698 zdarzały się
w Lipowej wypadki, które nie inaczej jak czarownicom przypisano, a mianowicie: w
folwarku lipowskim krowa urodziła cielę, które miało dwie głowy. Krowa jak i
cielę zdechły. Niedługo potem urzędnik dworski Jan Kozieł nagle
87
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
umarł, w cztery tygodnie później zmarła jego żona i córka. W tymże roku
brakowało paszy dla bydła z powodu nieurodzaju i długiej zimy. Wygłodzone krowy
nie dawały mleka.
„Padło wówczas podejrzenie na Jadwigę Kubienkę i Katarzynę Chyrdulę, jakoby one
miały się czarami bawić i pożytki sąsiadce odbierać i psować". Doniesiono o tym
żywieckiemu podstarościemu, Gabrielowi Drozdowskiemu, który kazał obie kobiety
pławić w rzece Koszarawie. Obie kobiety w koszulach śmiertelnych na wodę
puszczono, jednak to pławienie wedle prawa nie było dowodem.
W r. 1719 w miasteczku Raciążu, odbył się sąd nad czarownicą Anną Ćwierciaczką.
Kobieta ta na pierwszych torturach zeznała, że „z tańca, gdy grano na ochocie,
Bene-dyktowa z Brodziną, którym towarzyszyły też córki, zabrały ją na Łysą Górę,
wioząc ją tam czterema wołami. Ona Be-nedyktowa, tytułująca się między
pospólstwem miejskim „królową" i Brodziną sprawiały na Łysej Górze swym córkom
wesele, na którym przygrywał na żółtych skrzypcach diabeł, przybrany w czarną
suknię i kapelusz".
Cwiertaczka wyznała, iż jakiemuś Adamowi na Kupidu-szyńskim, zadała w gorzałce
diabła na pół roku. Diabeł ten, imieniem Michał miał postać czarno ubranego
chłopca. Obiecała jednak tego diabła „odczynić". Na drugich torturach zeznała,
że jeszcze przed trzema laty zadała po jednym diable Chotomskiej i Piotrowej. Na
trzecich torturach zeznała, że oprócz Benedyktowej, Brodzinej i ich córek nie ma
w Raciążu innych czarownic.
W protokole z tegoż procesu czytamy, że nazajutrz przed wznowieniem tortur
Cwiertaczka oświadczyła, że wszyscy, którym zadała diabła, zostali od niego
uwolnieni, jak tylko wymówiła słowa „diable przeklęty ustąp z tych ciał grzesz-
88
Polskie prawo procesowe o czary
nych". Przy czym dodała, że Marianna, czarownica, którą spalono w Sierakowie,
nauczyła ją i dała jej w skorupie różnej maści, „której tylko dać komu umyślisz,
to go zaraz zły pokuśnik opanuje". Wzięta ponownie na tortury zeznaje, że
jechała wołami czerwonymi na Łysą Górę ponad górami, mimo wodnej góry, po dwa
razy tylko, we czwartek. W czasie tej jazdy: wyrzekaliśmy się Pana Boga i
Najświętszej Panny i Wszystkich Świętych a wezwały diabłów, mówiąc tak: diable
przeklęty przystąp do nas, tak się strój, jako i my. I przyszli. Więcej nic
diabłów nie było, tylko okrom tego, co nam grał, a drugi rotmistrz, ten co go
Benedyktowa wzięła za męża, gdy matka „królowa" ją żeniła i tameśmy jadły placki,
które Benedyktowa wzięła z sobą". Na drugich torturach nic pomieniona nie
zeznała, tylko: żem dwa razy była i obcowałam a nadto nic więcej nie wiem, tylko
to, com zeznała i więcej nikogo nie chcę na duszę swoją brać, ani mi każcie, co
wszystko pod Boskim sumienia swego potwierdziła sądem i jego wzywała w mękach
swoich.
„A ponieważ z podanej przez instygatorów i poprzysię-żonej Anny Ćwiertaczki,
Jana Ćwiertaka żony, sąd wójtowski zasiadający na sprawiedliwość świętą, przez
tortury mistrza, więcej różnymi sposobami zażywając, jako jest spe-cyfikowano
wyżej i przeróżnymi Imci wyrozumieć ani wy-czerpnąć tak przez męki jako też
dobrowolnie nie mogli, więc tym dekretem według sprawiedliwości świętej i praw
opisanych naznacza iudicum śmierć ogniową przez stos według zwyczaju na
czarownicę każdą. Lubo ta obwiniona Anna Cwiertaczka przy każdej męce swojej, że
grzech ten rewokowała i miłosierdzia Boskiego żądała, zachowując Sąd wszelkie
należące mu circumstantiae według dekretu i konfessat wyznanych, przez powołanie
osób Benedyktowej
89
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
i Brodzinej z córkami od Janowej Ćwiertaczki, której ostatnie wyznanie i
konfirmacja przez powołanie swoje odmienne nie były na wyżej wyrażone osoby, Sąd
tym dekretem słowa przy stosie, które przez Annę Ćwiertaczkę w te słowa
wypowiedziane były, iż dawniej one to zasłużyły, aniżeli ja, czemuż taką
śmiercią nie mają zejść z tego świata".
To obciążające zeznanie, w obliczu śmierci przy stosie złożone przez Ćwiertaczkę,
stało się podstawą do nowej sprawy o czarostwo, popartej także punktami z
konfessat, czyli zeznaniami dziesięciu kobiet, które przy tym dekrecie
stwierdziły, że „Benedyktowa z Brodziną i czarownicą Marianną, mającą męża z
Kosobud, spaliła kościół w Raciążu, uczyniła na dzieci szwagrowi swemu, Brodziną
zaś napso-wała ludzi niemało, na dobytek uczyniła, i na zdrowie, i na wszystko.
Benedyktowa uczyniła Szymonowi kramarzowi, zadała mu w gorzałce i od tego umarł.
Ratusznemu Walentemu Inglotowi uczyniła, coby się nigdy nie dorobił i nie
wskórał, także Ciesielskiemu uczyniła na zdrowie, na dobytek i na wszystko,
uczyniła też Michałowi Grotowskiemu na zdrowie i na dobytek, coby się nie
dorobił i na fortunę.
Córka zaś Brodzinej Łucja czarownica, co do Warszawy uciekła, szkodziła ludziom
w piwie i gorzałce, drugą zaś córkę Kurkusową wyszkoliła stara Brodziną, aby
ludzi czarowała i aby suchoty zadawała. Dokument nie zawiera żadnych informacji
co się z tymi czterema kobietami stało.
Opierając się na prawie magdeburskim Stokowski dziedzic z Doruchowa, ziemi
wieluńskiej, dopuścił się straszliwego sądowego morderstwa na 14 kobietach.
W 1776 r. zdarzyło się, że żona Stokowskiego dostała wielkiego bólu w palcu, a
włosy zaczęły się jej zwijać w kołtun. Sprowadzono do chorej kobietę z
sąsiedniej wsi, która
90
Polskie prawo procesowe o czary
trudniła się leczeniem, a ta zaraz orzekła, że „cioty" zadały kołtuna, a Dobra
najpierwsza. Dobra, żona gospodarza Kazimierza, była kobietą gospodarną,
powodziło się jej nieźle, toteż posądzono ją o dobrą komitywę z diabłem
oblubień-cem, który jej wszystkiego dostarcza.
Drugą „ciotą" miała być wyrobnica — wdowa, którą posądzono o zadanie czarów
własnej córce, która z tego zmarła. Podejrzewana była też o czary „dziewka",
która udawała czarownicę, bo wysuszone liście dębowe puszczała na wiatr, a
dzieciom mówiła, że w ten sposób myszy robi. Kobiety te uwięziono wraz z kilkoma
innymi jeszcze, którym zarzucono, że w każdy czwartek mają schadzki z diabłami,
że kominami wylatują na Łysą Górę, wysmarowane maścią, że zatrzymują deszcze lub
sprowadzają słoty, i że dmuchaniem na rękojeść ze stłuczonych tyglów sprowadzają
na ludzi postrzały.
Razem pojmano ich siedem: pięć córek gospodarskich, jedną wdowę i dziewczynę
służącą. Mimo przedstawień proboszcza, aby nie karano niewinnych, dziedzic uparł
się „sprawiedliwość wymierzyć". Tego samego dnia pławiono je w wodzie.
Wprowadzono je na most, powiązano ręce, założono pod pachy powróz i czterech
ludzi powolutku każdą spuszczało w wodę. Jednak żadna z nich nie tonęła, gdyż
obszerne spódnice, nim namokły, każdą z nich unosiły na wodzie. Dziedzic
Stokłowski widząc każdą pływającą wołał: „nie tonie — czarownica".
Po tym orzeczeniu dziedzica odprowadzono je do dworskiego spichlerza i
powsadzano do beczek. Beczka miała w klepkach blisko dna wyrżniętą dziurę
czworograniastą, przez którą wystawały nogi i ręce z tyłu związane, które z
zewnątrz kołkiem drewnianym zatknięte były. Skutkiem
91
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
takiego skrępowania żadna z kobiet ani stać, ani siedzieć nie mogła, lecz każda
musiała klęczeć. Beczki z wierzchu poprzykrywano płótnem, a na boku
poprzylepiano na nich kartki z napisem Jezus + Maria + Józef, aby diabli nie
zbliżyli się i pomocy jakiejś czarownicom nie udzielili. W nocy przywieziono
jeszcze siedem kobiet, czyli razem było ich czternaście. Wszystkie okrutnie
jęczały.
Dziedzic kazał przygotować stos. A więc najpierw wkopano w ziemię wielką sosnę,
a około niej układano jedną warstwę pni i smolnych drew, a drugą słomy i tak na
przemian na wysokość kilkunastu łokci. Na samym wierzchu była usłana słoma i
kilkanaście klocków dębowych, a na każdym napis: Jezus! Maria! Józef! Do
dyspozycji skazanych na śmierć sprowadził dziedzic trzech księży zakonników.
Nadto z miasteczka Grabowa sprowadził „prawo" czyli sąd oraz dwóch katów.
Rozprawa sądowa odbyła się w domu zwanym „kopcem", w którym mieszkał podstarości.
W izbie ustawiono stół, trzy stołki, papier, pióra, kałamarz, lichtarze ze
świecami, butelkę wódki i kilka kieliszków. Potem czterech ludzi wniosło do izby
kloc wielki z żelaznym pałąkiem. W otworze, urządzonym w suficie, umieszczono
koło od wozu, u którego zwisały powrozy. Okna w izbie po-zasłaniano i zapalono
świece. Sędziowie, posiliwszy się gorzałką, kazali przyprowadzić czarownicę.
Przyniesiono na rękach jedną z kobiet i obnażono ją zupełnie, potem postawiono
ją na klocu, a nogi podłożywszy pod pałąk przymocowano powrozem. Do rąk
związanych w tył przywiązano powróz zwisający od koła, na plecy włożono szpagę,
podobną do grabi z żelaznymi zębami, które w ciało wchodziły i przypasano ją
powrozami, na krzyż na
92
Polskie prawo procesowe o czary
piersi opasanymi, a końce tych powrozów z tyłu przywiązano do powroza,
zwisającego u koła. Sędzia zadał parę pytań, a wtem kat zawołał do oprawców na
górze będących: „obracaj koło". Gdy ci zaczęli koło obracać, powrozy obwi-jały
się około walca i pociągały za sobą postronki od rąk i od żelaznych grabi,
których zęby wchodziły w plecy. Krew się zaczęła wydobywać, a kości w ramionach
trzeszczeć. Z bólu kobieta torturowana okropnie jęczała. W ten, sposób wszystkie
czternaście kobiet po kolei brano na tortury i męczono. Trzy z nich nazajutrz
umarły.
Po południu fornalki zajechały przed spichlerz i na trzy wozy wpakowano w
beczkach kobiety żywe na czwarty zaś wóz umarłe. Przy żywych na każdym wozie
siedział zakonnik. Przyjechawszy na plac egzekucyjny, oprawcy wydobyli z beczek
kobiety i wciągnęli po drabinach na stos. Na stosie stał już kat z czterema
pomocnikami. Pomocnicy odebrawszy kobietę, kładli każdą twarzą do ziemi i
klockami dębowymi każdej przyciskali kark i nogi, a beczkami próżnymi stos
obstawili. Trzem zmarłym kobietom ucięto głowy na klocku, a potem ciała ich wraz
w jednym dole złożono.
Gdy sędzia zawołał: „zapalaj pochodnie!", kaci ustawili około stosu szereg ludzi
z pochodniami. Po chwili sędzia straszliwym głosem zawołał: „pal!" i cały stos
stanął w płomieniach. Gdy dym zaczął dusić, słychać było jęk ofiar, jakby z pod
ziemi podnoszący się ku obłokom.
Zgromadzony lud, którego było kilka tysięcy, wtenczas dopiero pobudzony do
litości, szemrał i oburzał się na dziedzica, uganiającego na koniu, który widząc
zżymanie się i pogróżki tłumu, spiesznie się oddalił.
93
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Po kobietach umęczonych zostały trzy córki, około 15 lub 16 lat mające. Te także
następującej nocy po spaleniu ich matek na plac egzekucji zaprowadzono gdzie im
sędzia przeczytał dekret: „że będąc córkami czarownic, musiały się już nauczyć
tej diabelskiej sztuki i dusze swe czartom zapisać, aby się więc wyrzekły
wspólnictwa z diabłami, mają być u słupów rózgami smagane". Po czym oprawcy
obnażyli je po pas, każdą przywiązali do osobnego słupa, ręce i nogi do obręczy
i bito je rózgami po gołych plecach. Jedna z nich w kilka dni potem zmarła.
Przyjaciel Ludu r. 1835
Czyn ten wywołał w Polsce powszechne oburzenie. Dziedzic jednak uszedł bezkarnie,
gdyż prawo zezwalało mu na tego rodzaju sprawiedliwość. Fakt ten jednak sprawił,
że w tymże roku sejm Rzeczpospolitej zakazał używania tortur w śledztwie i
zniósł karę śmierci za czary.
Szał na punkcie czarownic, ugruntowany wiekową tradycją w ich sądzeniu i
skazywaniu na stos, spotykał się zawsze z krytyką, z początku nieśmiałą, lecz w
miarę upływu czasu brzmiał on coraz głośniej. Niepomierną rolę w walce z
zabobonami mieli księża.
Największym i najbardziej znanym przeciwnikiem procesów czarownic był niemiecki
jezuita Fryderyk Spee. Był on spowiednikiem przeszło 200 czarownic skazanych na
spalenie. Ze spowiedzi tychże wysnuł on wniosek że procesy czarownic są
niesprawiedliwe, a osądzane pod wpływem tortur same się obwiniają, by uniknąć
dalszych cierpień. Dzieło, w którym zawarł on swoje poglądy wydał pod
pseudonimem i bez wiedzy zakonu, zapewne w obawie przed prześladowaniami.
94
Polskie prawo procesowe o czary
W 1639 r. nieznany autor wydał zapewne pod wpływem Fryderyka Spee książkę pt:
„Czarownica powołana". Autor podważył w niej wszystkie prawdy związane z
czarownicami, w które wierzono od dawna piętnując przy okazji stosowanie tortur.
Przyjaciel Fryderyka Spee, Filip von Schonborn w swej diecezji zakazał
prowadzenia procesów przeciw czarownicom. W Polsce również znaleźli się światli
ludzie, którzy próbowali walczyć z paleniem czarownic. Biskup kujawski, Florian
Kazimierz Czartoryski wydał list pasterski, skierowany przeciw fanatyzmowi
sędziów sądzących czarownice. Synod kościelny, wileński w 1643 r. nakazał
proboszczom wpływanie na szlachtę, by na podstawie byle jakich podejrzeń nie
torturować i skazywać oskarżonych.
W pierwszej połowie XVII wieku synody odbyte w Krakowie, Poznaniu, Płocku, w
Łucku i na Żmudzi, piętnują sądy świeckie za ich postępowanie z oskarżonymi o
czary. Synod krakowski w roku 1711 tak się wypowiedział o procesach przeciw
czarnoksiężnikom i czarownicom: „Niechże będzie oczywistym tak z prawa
kanonicznego, jak i ze statutów królestwa, że czarostwo i wróżbiarstwo należy do
form duchownego, ażeby ich rozpoznanie, z istoty bardzo trudne, przez teologów i
biegłych w prawie wpierw było przedyskutowane. Jednakowoż świeckie urzędy i
ludzie po większej części nieświadomi i nieoświeceni, przywłaszczając sobie
osądzanie i orzekanie, nie obawiając się przelewać krew niewinną. Niewiasty,
szczególnie podejrzane z błahych powodów, przez pławienie albo torturowanie
wypróbowują i szczególnie okrutnie ani na podstawie przyznania się, bez
udowodnienia, ogniem i mieczem mordują. Zatem w celu zapobieżenia na przyszłość
tego rodzaju nieprawidłowościom, powagą synodu teraźniejszego wszystkim świeckim
95
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
urzędom zabraniamy przywłaszczać sobie kompetencję bezpośrednią w tego rodzaju
sprawach, lecz wpierw niech je do nas i sądu naszego do Generalnego Officjała w
celu przedyskutowania i rozważenia odeślą. Także naszych Offi-cjałów Sądowych,
jak i Dziekanów i Proboszczów napominamy, aby z całą powagą zwrócili uwagę i
baczyli, aby rozmaite kuglarstwa, które tu i ówdzie rozmnażają się skandalicznie
z niebezpieczeństwem dla dusz, przez ludzi wielce nieuświadomionych, nie były
uprawiane, lecz niech ich pouczają i powiadamiają, by we wszystkich
koniecznościach i niebezpieczeństwach, zawsze zwracali się do Boga, który jest
sprawcą życia i śmierci.
Według dekretu biskupa płockiego z r. 1733, plebani mieli cztery razy w roku
ogłaszać ludowi taką przestrogę biskupa:
„Między innymi, które się znajdują szkodliwymi zwyczajami i tern częstokroć bywa,
że po mniejszych miasteczkach, ba! i częstokroć po wsiach, burmistrze, wójtowie,
nie tylko nauki i prawa nie mający, ale czytać i pisać nie umiejący, wdają się w
sądy względem czarownic, z wielkim niebezpieczeństwem, jako się nieraz trafia,
że niewinne osoby na ciężkie tortury, a czasem na śmierć potępiają. Dlatego
stosując się do tego, co świątobliwi antecessorowie nasi postanowili byli,
surowo i pod klątwą zakazujemy, ażeby te wzwyż po-mienione urzędy do sądzenia
tych spraw nie wtrącali się, ale osoby podejrzane do miast główniejszych i kędy
na sądach ludzie uczeni i rozumni zasiadają, odsyłali. Nawet nie powinny się
żadne świeckie urzędy, w takie wdawać sądy, aż wprzód w sądzie duchownym
agitowana ta sprawa, i potem do sądu świeckiego odesłana będzie.
96
Polskie prawo procesowe o czary
Kwoli czemu otrzymaliśmy reskrypt nieśmiertelnej pamięci Najjaśniejszego Króla
Augusta II, który jest in Ap-pendice nr 2 ingrossowany. Dlatego, jeżeliby w
pomniejszych miasteczkach albo wioskach jako się rzekło, takowe odprawować się
miały sądy, plebani tymże reskryptem królewskim składać się, i wszelkim sposobem
opponować się będą, Klątwą etiam grożąc; jeżeliby zaś uporu przeprzeć nie mogli,
o tym do Nas albo Officjała Naszego Generalnego znać dawać powinni będą, jak
najprędzej".
W tym czasie ukazały się pozycje książkowe podnoszące nieprawidłowości i samą
zasadę sądzenia o czary. Serafin Gamalski w książce „Przestróg} duchowne"
twierdził, „iż przyznanie się czarownicy do winy nie jest środkiem dowodowym, bo
niejedna czarownica wymyśla z bólu nieistniejące fakty, aby uchronić się przed
dalszą męką". Krytykuje światków i zauważa, że „wymyślają oni więcej, o czym i
diabeł, krążąc około czarownic, wpierw duszę sędziów niesprawiedliwych łowi,
pęta i przysiada. Złodzieje, cudzołożnicy, zabójcy, złoczyńcy w magistrackich
sądach bronieni są przez adwokatów, a niewiastę, obwinioną o czarostwo zdręczoną
wyprowadzają pod szubienicę nie pozwalając nikomu ani słowa w jej obronie
powiedzieć.
Mimo iż głosy te były odosobnione, a w kraju wszędzie płonęły stosy, przekonanie
o zniesieniu i zakazaniu prześladowań czarownic obejmowało coraz większe kręgi
społeczeństwa. Ostatecznie karę tortury i śmierci przeciw czarownicom zniósł
sejm Rzeczypospolitej w roku 1776.
7 — Czary i czarownice
97
Tortury i narzędzia kaźni
Tortury i narzędzia kaźni
Aby przybliżyć nieco sam charakter procesów czynionych przeciw czarownicom, czy
też „pospolitym przestępcom", należy pokazać w jakich warunkach i za pomocą
jakich narzędzi kaźni zeznania od podsądnych zdobywano. Jest to o tyle istotne,
iż nie każdy współczesny czytelnik, może zdawać sobie sprawę jak takie procesy
przebiegały.
Polska praktyka sądowa kształtowana była pod wpływem sądowej praktyki
niemieckiej. Masowo napływający do Polski koloniści z Niemiec, osadzeni w
miastach i we wsiach, wszystkie stosunki prawne regulowali według prawa
ojczystego, do jakiego się przyzwyczaili. Zwyczaje prawne niemieckie zaczęły się
przyjmować i utrwalać między ludnością, tak że prawo niemieckie stało się z
biegiem czasu prawem powszechnie stosowanym w miastach i we wsiach, a wywierało
ono także znaczny wpływ na kształtowanie się praw stanowych, którymi rządziła
się szlachta.
Z Niemiec przeszczepiono do Polski praktykę prowadzenia procesów sądowych, a w
zwyczajach niemieckich znaleziono pierwowzory różnych kar stosowanych przez
sądownictwo polskie. Powszechnie znane w Polsce było prawo saskie, a w
szczególności zbiór tego prawa zwany Zwierciadło saskie. Zwano je też krótko
„Saksonem". Takie np. „państwo suskie" posiadające dobra obejmujące części dzi-
99
6
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
siejszego regionu wadowickiego i żywieckiego, sprawowało nad poddanymi swych wsi
sądownictwo podług wzoru „Sa-ksonu", jak to twierdzą „Księgi sądowe". Prawo
niemieckie zwane było też popularnie „prawem magdeburskim", ze względu na to, iż
w zawiłych sprawach i w wątpliwościach prawnych zwracały się sądy po orzeczenie
do sądu ławniczego w Magdeburgu.
Znana była też w Polsce późniejsza „Sądowa ordynacja gardłowa" księstwa Bambergu
i jeszcze późniejsza „Konstytucja kryminalna" od imienia cesarza Karola V, który
ją ogłosił, zwana „Karoliną". Polscy prawnicy, jak np. Groicki, na ich podstawie
opracowali podręczniki do praktycznego użytku w polskich sądach.
Procedurę w miejskich i wiejskich sądach ławniczych opisał szczegółowo radca i
sędzia miasta Chełmna Jakub Czechowicz. Tytuł jego dzieła, wydanego drukiem
dopiero po śmierci autora w r. 1769, brzmi: „Praktyka kryminalna to jest wzór
rozważnego ? porządnego spraw kryminalnych sądzenia według praw przyzwoitych ?
przystosowanych zdaniem autora poważnych". Dzieło to stanowi dokument
historyczny, oświetlający praktykę sądów w stosowaniu przepisów procesowych i
materialnego prawa karnego. Dzieło to poświęca też sporo uwag sprawie stosowania
tortur w procesie karnym.
Według praw niemieckich przyznanie się obwinionego do popełnienia zarzucanego mu
czynu karygodnego, stanowiło najważniejszy dowód w procesie. Toteż prawnicy
obmyślili sposoby wydobycia przyznania się od podejrzanego. Sposobem uznanym,
przez wieki stosowanym, było torturowanie, czyli wydawanie na różne męki
człowieka podejrzanego. Do zadawania bólu służyły przeróżne narzędzia,
100
Tortury i narzędzia kaźni
z początku prymitywne i proste, a z biegiem czasu zamieniane na precyzyjne
maszyny. Zapasy tych narzędzi i maszyn posiadały miasta większe i bogatsze, a
także zarządy wielkich dóbr magnackich, utrzymujące w karbach posłuszeństwa i
niewoli tysiące poddanych. Starostowie grodzcy, a czasem i starostowie
ekonomiczni, dzierżawcy królewsz-czyzn, używali tortur.
Taki np. Mikołaj Komorowski, wójt wadowski „na Mikołaju", a zarazem starosta
barwałdzki i nowotarski, nieraz chłopów torturami częstował. Szlachcic uboższy,
albo sam urządzał tormenta, jak to np. uczynił dziedzic z Doruchowa z okazji
procesu czarownic, albo też wynajmował w sąsiednim miasteczku sędziów i kata
wraz z jego pomocnikiem „hyclem", którzy ze sobą całą maszynerię katowską na
wieś przywozili celem zawodowego wykonania rzemiosła, jakim dla nich było
torturowanie, sądzenie i zabijanie ludzi.
Również niektóre urzędy gromadzkie stosowały tortury. Np. urząd gromadzki w
Tryńczycy stosował tortury jak świadczy zapisek z r. 1683 w księdze sądowej tej
wsi. Torturowano tam Majchra Czwałkę, a widocznie tortura okrutna spowodowała
śmierć delikwenta, gdyż zapisek mówi, że składa on zeznania „in agone mortis".
Proces karny rozpoczynał się od uwięzienia człowieka podejrzanego o popełnienie
czynu przestępczego.
Więzień typu dzisiejszego nie znano. Za więzienie służyły piwnice, lochy, wieże,
bramy, strażnice, a po wsiach także spichlerze, chlewy, a nawet specjalne
kamienne areszty.
Przytrzymywanego człowieka przede wszystkim krępowano łańcuchami lub sznurami w
ten sposób, że dłonie przywiązywano do stóp. Nazywało się to „kozłem", metodę tę
stosowano również przy pławieniu czarownic. Związanie
101
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
mogło nastąpić albo w pozycji siedzącej, albo w pozycji klęczącej.
W pierwszym przypadku ręce wyciągnięte były w przód ku stopom, a po przywiązaniu
ich do stóp, człowiek całymi dniami i nocami siedział skulony. Pomiędzy ręce i
nogi przeciągano drążek sporej długości i przy jego pomocy przenoszono skulonego
z miejsca na miejsce i zawieszano go na haku lub na gałęzi. Wyciągnięte plecy
ułatwiały katom i ich pachołkom smaganie związanego powrozami i kijami. W
wypadku związania w pozycji klęczącej, ręce związanego wysunięte były w tył ku
stopom. Żeby związany nie poruszał się, nie leżał na jednym lub na drugim boku,
przywiązywano go jeszcze do słupa.
Dziedzic w Doruchowie zastosował oryginalny sposób wiązania kozłem. Związane
kobiety w pozycji klęczącej wstawiał do beczek. Przez otwór w beczce w klepkach
obok dna wyciągnął na zewnątrz beczki związane razem stopy z dłońmi, a
wetknąwszy między stopy i dłonie kij uniemożliwiał nie tylko wciągnięcie rąk i
nóg do beczki, ale w ogóle wszelki ruch związanej.
Były też inne sposoby pozbawienia ruchu aresztowanych. Służyły do tego „dyby".
Były to grube kloce drzewa, położone na sobie i skręcone śrubą. W każdym klocu
wyżłobiony był otwór w formie korytka. Po odsunięciu kloca górnego aresztowany
wkładał w wyżłobiony otwór nogi i ręce, po czym nasuwano z powrotem kloc górny.
Wystające na zewnątrz dłonie i stopy, były zarazem zasuwami, nie pozwalającymi
wydobyć z dybów ani rąk, ani nóg. Nieraz zamykano w dyby tylko nogi,
pozostawiając ręce wolne. Jeżeli dyby były ustawione wysoko, ciało opadało na
dół, tak że zakuty nogi miał w górze, a głowa zwisała mu ku ziemi.
102
Tortury i narzędzia kaźni
Toteż nie chcąc cierpieć w takiej pozycji, obiema rękami obłapiał kłodę i wisiał
w tej pozycji, dopóki z sił całkowicie nie opadł i nie omdlał. Nazwa pochodzi z
niemieckiego „dieb", co oznacza w polskim złodzieja.
Przykuwano też aresztowanych do ścian lub do belek zbitych w kształt krzyża, a
krzyż ustawiano w pozycji leżącej lub stojącej. W niektórych piwnicach i lochach
wykuwano w ścianach wnęki zamykane żelaznymi drzwiami. We wnękę taką wstawiano
człowieka. Zamknięty w niej nie mógł ani siedzieć, ani się poruszać. Do
krępowania i przywiązywania człowieka używano żelaznych kajdan oraz powrozów.
Krępowani ludzie narażeni byli na różnego rodzaju robactwo, rzucały się na nich
zgłodniałe szczury, przed którymi obronić się nie mogli. Pomieszczenia
przypominały chlewy. Ci, których potraktowano, leżeli w kącie lochu na wiązce
słomy zbutwiałej i przegniłej, obsługując zakutych i związanych.
Więźniowie, których osadzono w takich pomieszczeniach pamiętników nie spisywali,
dlatego też trudno jest dzisiaj ocenić rzeczywiste warunki w jakich przebywali
skazani. Jednak w Kopenhadze Hrabina Leonora Krystyna Ulfeld, która 22 lata
przesiedziała niewinnie w tzw. „modrej wieży" tamtejszego zamku, pozostawiła
„pamiętnik cierpień". Należy jednak pamiętać, że warunki w jakich przyszło jej
cierpieć były nieporównanie lepsze z tymi, w jakich przebywali osadzeni stanu
niższego, a więc szlachta zubożała, mieszczaństwo, o włościanach nie wspominając.
A zatem wspomniana Leonora Krystyna Ulfeld pisze, że podłoga w jej izbie
więziennej, w której siedziała wraz ze swą służącą, powstała z silnie udeptanych
odchodów ludzkich. O świecę łojową musiała staczać boje ze szczurami, a robactwo
żywcem ją toczyło.
103
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Zasadą postępowania procesowego było orzeczenie, wstępnym postanowieniem sądowym,
oddania podsądnego na tortury. Sędzia mógł skazać na tortury, jeżeli istniały do
tego „indicia", czyli znaki pokazujące występek.
Czechowicz w „Praktyce kryminalnej" podaje, że uznanie czy „indicia" zachodzą,
pozostawia się rozsądkowi, roztropności i sumieniu sędziego. Jako przykładowe
„indicia" wymienia ucieczkę, pozasądowe wyznanie podejrzanego, przyjęcie do
gospody sprawcy występku, odgrażanie się, kłamstwo, lękanie się, bojaźń, nagłe
wzbogacenie się i rozrzutność, przy występku cudzołóstwa zamkniecie się z cudzą
żoną, przyłapanie listów miłosnych, spacerowanie po gaju i drogach tajemnych,
pocałunki i lubieżne dotykanie się i ściskanie się z cudzą żoną lub uczęszczanie
w dom urodziwej białogłowy we dnie i w nocy, „obciążenie płodem żony" gdy mąż
był długo chory, a wreszcie kiedy mężczyznę jakiego i żonę cudzą na samym
naturalnym i realnym uczynku cudzołóstwa zastaje tak dalece, że „pudenda in
pudendis stant posita".
W występku „niewiniątka uduszenie albo zabicia indi-cium do tortur dostateczne
jest, jeżeli białogłowa wyzna, że dziecię nieżywe urodziła, która przedtem płód
w żywocie potajemnie nosiła i ona umyślnie bez czyjej pomocy sama tylko na świat
wydała". Jeżeli torturowany wskazał „towarzysza występku" wystarczyło to, by
również wskazanych oddać na tortury. Proceder ten ze szczególnym upodobaniem
stosowali sędziowie przeciw czarownicom, tzw. „czarownica powołana".
Samo torturowanie powinno być wyprzedzone postraszeniem podsądnego torturami. W
tym celu sąd udawał się do katowni. Katownię urządzano zazwyczaj w podziemiach,
104
Tortury i narzędzia kaźni
tak że ani promień słońca do niej nie miał dostępu, ani też jęki męczonych nie
wydobywały się na zewnątrz. Wprowadzonemu podsądnemu kat okazywał narzędzia
tortur i objaśniał ich działanie, przy czym groził mu, że dotąd go będzie męczył,
„aż światło przez niego będzie przeświecać". Jeżeli ten pierwszy stopień
przestraszenia nie skutkował, stosowano stopień drugi. Podsądny musiał się
rozebrać, po czym dano mu spróbować którejś z tortur. Jeśli i to nie
poskutkowało, sędzia zażądał rzeczywistego stosowania tortur. Tortury dzieliły
się na kilka stopni, każdy stopień tortury mógł być zaostrzony przez dodanie do
niego jednej bądź więcej równoczesnych tortur. W Niemczech, a za ich wzorem
także i w Polsce najczęściej stosowano następujące tortury:
1. zaśrubowanie kciuków
2. sznurowanie ramion
3. hiszpańskie buty
4. rozciąganie na drabinie, desce lub przy pomocy windy
5. przypiekanie
Do zaśrubowania kciuków używano narzędzia w formie prasy na śrubach. Narzędzia
te były albo pojedyncze do ściskania palców u rąk, albo podwójne do ściskania
jednocześnie palców u rąk i nóg. Te ostatnie nazywano „hiszpańskim kozłem", a
pełniły tę samą rolę, jak opisany już wcześniej „polski koziołek".
Powierzchnia desek tworzących prasę, była guzowata, a guzy te przy zaśrubowaniu
palców, wtłoczonych między deski, wciskały się w ciało, gniotąc je i przecinając
aż krew z nich tryskała. Sprawiało to straszliwy ból. Ciało z bólu wygięte
smagano kijami lub powrozami. Przy tym klepano młotkiem po prasie, co jeszcze
więcej wzmagało ból. Prasy
105
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
z biegiem czasu coraz bardziej ulepszano, a za czasów Marii Teresy stanowiły one
już precyzyjne cacko. Tortura ta uważana była za najlżejszą.
Za bardzo bolesną uchodziła tortura sznurowania ramion. Używano do tego celu lin
włosianych lub konopnych. Delikwentowi wyciągano ręce w tył lub w przód i
obwiązywano je w taki sposób, że środek liny opasywał ręce, końce jej zaś
trzymali dwaj hycle podczas gdy trzeci trzymał ręce. Sędzia zadawał stosowne
pytanie delikwentowi, a gdy ten nie dawał zadawalającej odpowiedzi, hycle
szarpali końce liny w taki sposób, jakby jeden drugiemu chciał je wyrwać,
skutkiem czego sznury na ręce się zaciskały, przerzynały mięśnie i niby piła
przecinały kości.
Hiszpańskimi butami nazywano dwie żelazne płyty, podobne do rozciętej cholewy
buta, które zakładano na goleń i łydkę i zaśrubowywano. Płyty żelazne miały na
wewnętrznej ścianie guzy, które przy zaśrubowaniu wciskały się w ciało i
gruchotały golenie. Hiszpański but, zaśrubowany na nodze, wypełniano jeszcze
specjalnymi klinami, wbijanymi młotami. Oczywiście kliny te, wciskając się
między ciało i kości oraz żelazną cholewę, również gruchotały kości nogi i
szarpały ciało. Zdejmowanie i wdziewanie tych butów powtarzano kilkakrotnie w
celu zwiększenia cierpień, albo też klepano młotami po żelazach, co potęgowało
ból,
Hiszpańskie buty były stosowane w Polsce. Wspomina o nich ks. Jędrzej Kitowicz w
„ Opisie obyczajów i zwyczajów za panowania Augusta III". Pisze, że były to
„ostre żelaza, karby na kształt zębów, kształt piły mające, z dwóch sztab
złożone, przez które przechodziły z obu końców śruby; tymi ściągano żelaza
zębate na wierzch piszczeli nóg, które pod spodem przymocowane były".
106
Tortury i narzędzia kaźni
Te więc, coraz bardziej gniotąc i kalecząc nogi, nieznośny ból sprawiały.
Mistrzowie, ??\?2.? podobne dybom, po swojemu nazywali butami hiszpańskimi.
Utrzymywano powszechnie, że nie było zbrodniarza, którego by obuwie to do
przyznania winy nie przymusiło.
Jeśli nie przymusiło, to nieraz torturę tę łączono z torturą wyciągania. Była to
najstraszniejsza spośród tortur.
Kaci używali tu kilka systemów. W katowni u sufitu osadzony był hak z kółkiem o
wyżłobionych krawędziach, przez które przeciągnięty był łańcuch lub lina (jest
to tak zwany „flaszencug" lub „kluba"). W ścianie zaś lub w podłodze wprawiona
była żelazna witka. Pod kółkiem usadzono więźnia, związano mu z tyłu na plecach
ręce i węzeł sznura przymocowano do liny względnie łańcucha od flaszencuga. Nogi
zaś, związane sznurem, przymocowano do witki w ścianie lub w podłodze lub też
obciążono przywiązanymi do stóp ciężkimi kamieniami.
W tym momencie sąd zwracał się do oskarżonego, aby się przyznał, zaklinając go
na wszystkie świętości. Gdy to nie pomagało, wówczas wójt zwracał się do
instygatora (oskarżyciela); „Mów więc mistrzowi sprawiedliwości, niechaj postąpi
z nim według prawa". Instygator zaś wołał donośnym głosem na kata: „Mistrzu!
postąp z winowajcą według prawa". Kat zwracał się do siedzącego za stołem wójta
i przy-siężnych i do stojącego przed stołem rugownika i swoich pachołków: „Mości
panowie zastoli i przedstoli, czy z wolą to waszą czy nie z wolą?" Rugownik
odpowiadał: „Z wolą", a wtedy — jak pisze Kitowicz „kat silnie pociągnął za
powróz".
Wtenczas ręce więźnia poczęły się wyłamywać ze stawów i ramion, podnosić się w
górę tyłem głowy, postać zaś
107
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
więźnia, poddając się wyższą częścią ciała za sznurem, znajdowała się na stoliku,
nogi zaś wyciągnięte i do haka przywiązane, wisiały jak w powietrzu. Jeśli po
tej męce więzień w dalszym ciągu trwał w uporze, kat przyzwał wówczas swego
pomocnika i obydwaj z całych sił za sznur ciągnęli. Wówczas więzień wyciągnięty
był jak struna. Ręce wykręciły się tyłem i stanęły w prostej linii z ciałem nad
głową, w piersiach zrobił się dół głęboki, w który stoczyła się głowa, cały
człowiek wisiał na powietrzu.
Wszystkie żebra, kości, stawy i żyły stały się wydatnymi, że można je było
policzyć. Jeżeli zdarzyło się, że więzień na torturach skonał, wszystko się
natenczas kończyło i zmarłego pochowano, a sprawa upadła.
Po zakończeniu tortury sadzano więźnia na stołku, powykręcane ze stawów ręce
nakręcano z powrotem przy szalonym bólu, potem, złożywszy je na piersiach na
krzyż, kolanem tłoczono między łopatki i tym sposobem naprowadzono je w stawy,
co też sprawiało ból, nie mniejszy niż tortura. Celem obostrzenia tej tortury
albo przywiązywano nogi do haka w podłodze, albo na stopach zawieszano ciężary,
zazwyczaj kamienie, przez co ciało tak było rozciągnięte, że blask świecy
przebijał przez nie na drugą stronę. Spełniła się więc zapowiedź kata.
Zamiast flaszencuga używano też długiej ławy, podobnej do magli, do której
przywiązywano więźnia. Z jednej strony ławy u jej krawędzi umocowywano ręce w
tył wyciągnięte, u drugiego zaś krańca umocowane na linie nogi przywiązywano do
ruchomego walca, którym skręcano sznur i wyciągano ciało jak strunę. Pod plecy
podkładano tzw. „jeża", to jest krążki nabite gwoździami, które w czasie
wyciągania ciała szarpały i wyrywały mięso z pleców.
108
Tortury i narzędzia kaźni
Odmianą tortury na „łożu sprawiedliwości", było usadzenie związanego w kozła
więźnia na ławie i przeciąganie po jego plecach grabiami z ostrych gwoździ
sporządzonymi.
Zamias windy i ławy używano też specjalnej drabiny, na której rozciągano więźnia
w podobny sposób jak na ławie. Torturę przypalania ciała łączono z torturą
rozciągania ciała. Polegała ona na przypalaniu ciała pod pachami. Używano w tym
celu specjalnych pochodni z rozpaloną smołą lub siarką, albo też polewano barki
i plecy spirytusem i podpalano. Stosowano też wlewanie gorącego oleju do gardła,
czy też przykładano rozpalone blachy. Stąd też utrwaliło się powiedzonko „pal go
sześć", które oznaczało ni mniej ni więcej jak to, by kat na polecenie wójta
zastosował sześciokrotną torturę przypalania świecą boków.
Postępowanie karne przy pomocy tortur prowadzono przeciw „plebejom" tzn. chłopom
i mieszczanom. Duchowieństwo, szlachta, wyżsi urzędnicy nie mogli być torturo- \
wani, chyba że popełnili przestępstwo polityczne. Prawo zwyczajowe nie dozwalało
torturować dzieci niżej lat 14 i starców powyżej lat 60, ludzi niespełna rozumu,
chorych oraz kobiet w odmiennym stanie. Groicki pisze, że „nie może bydź zwolen
od męki, jedno ten którego prawo pisane czyni wolnym iako są Doktorowie, Rycerze,
Przełożeni na wielkie dostoieństwa, Urzędnicy wielkich stanów, ? Urzędnicy
miejscy, póki są na urzędzie".
Często się zdarzało, że osoby, poddane torturom, nie wytrzymały męki i umierały
na torturach. Prawie zawsze osoba torturowana doznawała kalectwa trwałego. W
Bambergu przy stosowaniu tortur obecny był lekarz, który połamane kości
zestawiał.
109
Czary i ich rodzaje
Czary i ich rodzaje
Katalog Magii mnicha Rudolfa z Rud Raciborskich
Rozdział VIII
O bałwochwalstwie, które uprawiają kobiety
przy czarodziejskich praktykach z dziećmi
Już Ewa, pierwsza matka, przekazała zarazek bałwochwalstwa, wsączony jej przez
diabła pod postacią węża, swoim córkom, to znaczy głupim kobietom, które chcą
więcej wiedzieć, niż przystoi.
Ją to naśladując kobiety w szczególności chcą dużo wiedzieć, a nie znając samych
siebie, uprawiają wiele próżnych praktyk, przez co popadają w bałwochwalstwo.
Jeżelibyś, cherubinie, chciał je (te praktyki) zbadać, kop przy pomocy
roztropnego pytania pod ścianą (sumienia), a znajdziesz wiele gadzinowego jadu i
odrażających rzeczy.
Pytaj najpierw, co czynią przy porodzie dzieci a przekonasz się, że:
1. Dzieci jeszcze bardzo delikatne wsadzają do worka, aby spały.
111
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
2. Chodzą z dzieckiem dookoła ogniska, podczas gdy inna idzie z tyłu i pyta: co
niesiesz; a odpowiada głupia: rysia, wilka i śpiącego zająca.
3. Kradną wiecheć słomy, którym czyści się piec, i w kąpieli myją nim dziecko.
4. Uszy zajęcy, nóżki kretów i wiele innych rzeczy kładą do kołyski, a czynią to
aby dzieci nie płakały. Pytaj też pilnie o słowa, które przy tym wymawiają, a
znajdziesz wiele po-dziwienia godnych rzeczy.
5. Oprócz tego, gdy je (kobiety) prowadzą z miejsca porodu do łóżka, wymawiają
jakieś niedorzeczne błogosławieństwa.
6. Położone uderzają je w głowę siekierą.
7. Naczynie, w którym się kąpią, obwiązują surowym sznurkiem.
8. Układają kupki mąki i soli, które liżą, aby miały obficie mleka.
9. Ojcu pokazują najpierw wielki palec nóżki dziecka, a nie twarz.
10. Z błony porodowej dziecka odgryzają trzy kawałki, które zamieniwszy w proch
dają ojcu do pożywienia, aby kochał dziecko. I inne jeszcze odrażające praktyki
wykonują z ową błoną porodową.
11. Do pierwszej kąpieli dziecka wkładają jajko, które ojcu dają do spożycia.
12. Wodę z tej kąpieli wlewają na ręce ojca.
13. Dziecko błogosławią źdźbłem słomy, na którym zrobiły węzełek.
112
Czary i ich rodzaje
14. Ognia nikomu z domu nie pożyczają i wiele innych bluźnierczych praktyk przy
porodzie czynią.
15. Podobnie po chrzcie dziecka nóżkami jego dotykają gołego ołtarza, sznur
dzwonu kładą mu na usta, rączkę kładą na księgę, aby się dobrze uczyło, a
prześcieradłem z ołtarza głaszczą jego twarz, aby było piękne.
16. Niosąc dziecko (z kościoła) do domu rozdeptują na progu domu jajko pod
miotłą.
17. Do kąpieli po chrzcie wkładają dziewięć rodzajów ziarna, wszelkiego rodzaju
żelastwo, a pod palenisko wsadzają czarną kurę, naprzeciw której tańczą
zapaliwszy światła.
18. Z koszulką dziecka robią czary, aby wszystko, co zgubi, znalazło.
19. Wodę z kąpieli dziecka wylewają pod płot innej położnicy, aby tamto dziecko
płakało, ich zaś było spokojne.
20. Tym miejscem ciała, które jest bramą naszego wejścia na świat, pokładają
się na dziecko, lecz nie tak jak to czynił Elizeusz, aby je uzdrowić od
wszelkich słabości i chorób.
21. Wieczorem trzymając dziecko na ręku, stoją z tyłu za drzwiami i wzywają
leśną babę, którą nazywamy fauną, aby dziecko fauny płakało, a ich było
spokojnie, i jeszcze wiele innych środków pełnych niedorzeczności stosują wobec
dzieci bądź aby było spokojne, bądź aby było mądre.
8 — Czary i czarownice
113
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Rozdział IX
O czarodziejskich praktykach
dziewcząt i złych kobiet
Dziewczęta ponadto oddalają się od Boga przez złe myśli; symbolem ich jest owa
umarła dziewczynka, którą wskrzesił Jezus z łoża śmierci. Aby się przypodobać
ludziom, uprawiają one wiele różnych praktyk, zapominając, co jest napisane, że
ci, którzy chcieli się podobać ludziom, zostali okryci hańbą, gdyż Bóg wzgardził
nimi.
A także Augustym powiada: kto się podoba samemu sobie, głupiemu człowiekowi się
podoba.
22. W tym celu (aby się podobać) wymawiają przy kąpieli nad wodą pewne słówka,
inne znowu, gdy zakładają swoje ozdoby.
23. Nad niektórymi ziołami, które długo byłoby wyliczać, wypowiadają nie tyle
błogosławieństwa, jak mówią, ile raczej przekleństwa.
24. Różnymi słowami zapytują księżyc i gwiazdy, chcąc podobnie jak Bóg znać
przyszłość. Wobec mężczyzn, którzy mają być ich mężami, uprawiają
najróżnorodniejsze czarodziejskie praktyki:
25. To paski swoje zawieszają na płotach, to w nocy te same paski podkładają
pod siebie i nie żegnają ani niczego więcej tej nocy nie mówią.
26. Przy pomocy pięciu kamieni dowiadują się, kto ma być ich przyszłym mężem.
Poszczególnym kamieniom nadają poszczególne imiona mężczyzn i rozpalają je w
ogniu,
. a gdy trochę ostygły, wrzucają je do wody. I jeżeji któryś
114
Czary i ich rodzaje
z kamieni wydaje jakiś trzask, o tym jest przekonana, że za wszelką cenę będzie
jej mężem.
27. Robią także mydliny i razem z grzebieniem, owsem i kawałkiem mięsa
ustawiają koło ustępu i mówią: przyjdź, diable, wstąp i się uczesz. Koniowi
twojemu daj owsa, jastrzębiowi mięso, a mnie pokaż męża mego.
28. Żeby (ich mężowie) je kochali, robią im na ramionach krzyż z wydzielin
wspólnego stosunku płciowego.
29. Swoją krew menstrualną dają im do pokarmu albo napoju.
30. Przygotowują dla nich ciastka, do których mieszają włosy z całego ciała
swojego i nieco swojej krwi.
31. Trzy rybki wkładają, jedną do ust, drugą pod piersi, a trzecią w drogi rodne,
dopóki nie zdechną. Potem zmieniają je na proch i dają mężom swoim do pokarmu
albo do napoju.
32. W podobny sposób zabijają kurę w dole (ziemnym). Następnie jej serce
zamieniają na proch i dają mężom swoim do pokarmów.
33. Podobnie postępują z krwią albo z mięsem gołębia. I wiele innych praktyk
uprawiają, od których mężowie popadają w chorobę, a często umierają.
34. Oprócz tego pokrzywy, zamoczone we własnej ury-nie, kości umarłych, drzewo
z grobów i wiele innych rzeczy wrzucają do ognia, aby jak one płoną w ogniu, tak
mąż ich płonął miłością ku nim.
35. Także wiele ziół, których po imieniu za długo by trwało, różnymi słówkami
raczej przeklinają, niż błogosławią.
115
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
36. A co niektórzy wyprawiają z żabami, olejem Św., wodą chrzestną i z
postaciami Komuni Św., tego nie da się wprost opowiedzieć.
37. Inne które się mają za mądrzejsze w sztuce szatańskiej, robią sobie figurki
mężów to z wosku, to z ciasta, to z innego materiału i wrzucają je albo do ognia,
albo do mrowiska, aby ich kochankowie cierpieli.
Tego rodzaju odrażające praktyki i jeszcze wiele innych znajdziesz cherubinie,
jeżeli roztropnym pytaniem przy spowiedzi będziesz pilnie kopał pod ścianą
(sumienia ludzkiego)-
Stosują także liczne niedorzeczne praktyki, aby nie zajść w ciążę.
38. Gdy siedzą albo leżą, kładą pod siebie kilka palców. Wierzą mianowicie, że
tyle lat nie zajdą w ciążę, ile palców pod siebie podłożyły.
39. To, co nazywają swoim kwiatem, rzucają na drzewo czarnego bzu i mówią: ty
noś za mnie, a ja będę kwitła za ciebie.
Niemniej jednak drzewo kwitnie dalej, a one rodzą dzieci w boleściach.
40. Trochę tego samego swojego kwiatu rzucają za siebie, aby nie zajść w ciążę.
41. Z niego też dają psu albo prosiakowi, albo rybce w wodzie, aby nie zajść w
ciążę.
To i wiele innego znajdziesz, cherubinie, w tej dziedzinie materii.
116
Czary i ich rodzaje
Rozdział X
O czarodziejskich praktykach
do osiągnięcia szczęścia
Aby zapewnić sobie szczęście, a także opływać w ziemskie dobra, uprawiają przez
Boga znienawidzone praktyki.
42. W nocy Bożego Narodzenia zastawiają stół dla królowej nieba, którą
powszechnie nazywają panią hołdą, aby ich wspomagała.
43. W nowych domach albo w takich, w których mają od nowa zamieszkać, zakopują
do ziemi w różnych kątach mieszkania, a czasem za piecem, garnki wypełnione
różnymi rzeczami na cześć bogów domowych, których powszechnie nazywają
opiekunami domu. Dlatego nie pozwalają nigdy za piec niczego wylewać. Czasem
rzucają tam coś ze swoich pokarmów, aby byli dobrze usposobieni dla mieszkańców
domu. Czy nie powinniśmy nazwać tego bałwochwalstwem?
44. Na początku wielkiego postu jedzą mięso, aby ich zboże dobrze rosło.
45. W dniu apostołów Filipa i Jakuba (1 maja) kładą na dachy gałązki ciernistego
krzaka, aby ich bydło dawało obficie mleko.
Przed drzwiami swoimi ustawiają drzewka. O takim kościele można to samo
powiedzieć, co niegdyś o bałwochwalczej synagodze: pod każdym zielonym drzewem
rzucasz się na ziemię jak cudzołożnica.
46. W niedzielę po urodzeniu sadzają dziecko na krowę, naśladując przy tym głos
kukułki.
117
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
47. Składają ofiary owym trzem siostrom, które poganie nazywają Clotho, Lachesis
i Atropos, aby im użyczały bogactwa. Gdy się odbywa wesele, odprawiają dziwne
obrzędy.
48. Nie wchodzą do domu przez drzwi, przez które wynosi się umarłego.
49. Kroczą po poduszkach.
50. Odgryzają kawałek chleba i sera i rzucają przez głowę, aby zawsze żyli
dostatnie. I wiele innych rzeczy praktykują, o których się, cherubinie, dowiesz,
jeżeli się będziesz pytał.
51. Niektórzy wyprawiają w czwartek dziwne rzeczy z jajkami.
52. Oprócz tego zaklęcia czarownic i zamawiania starych bab. Któż mógłby to
wszystko wyliczyć?
53. Poza tym chcąc znać przyszłość jak Bóg, zważają na sny, wierzą w znaki,
robią horoskopy z ognia, leją gorący ołów, aby zbadać losy ludzi.
Przez takie i tym podobne praktyki powracają do Egiptu, to znaczy do pogańskiego
obyczaju, z którego z nadmiernym wysiłkiem, to jest męką Jezusa Chrystusa i jego
najdroższą krwią, zostali odkupieni.
Edward Karwot
Katalog ??? Rudolfa. Zródla etnograficzne XIII wieku, Wrocław
1955, s. 7,11; za (Polowanie na czarownice w Europie wczesnonowo-
żytnej.) Wrocław - Warszawa - Kraków, 1991
118
Czary i ich rodzaje
Aneks Zbiór praktyk czartowskich z dawnych ksiąg spisanych dla użytku
współczesnych przysposobione.
Praktyczne i najpopularniejsze środki magiczne do wywołania miłości
Rozmawiając z młodą dziewicą, której miłość pragniecie posiąść, udajcie, że
chcecie jej wywróżyć cokolwiek, np. czy prędko wyjdzie za mąż. Podczas spotkania,
które w tym celu nastąpić powinno w miejscu samotnym, postarajcie się, żeby
spojrzała wam w oczy, a gdy się wasze wejrzenia połączą, rzeknij z mocą: „Kaphe,
Kasita, non Kapheta tepubłica filii omnibus suis". Nic nie szkodzi że treści
tych słów tajemniczych nie znacie, wymówcie je z wiarą, a będziecie kochani.
Utoczyć kilka kropel krwi swojej w porze wiosennej w piątek, wziąć kawałek
wątroby gołębia, uczynić z tych substancji proszek i dać go do połknięcia osobie,
której pożądacie.
Jeśli działanie nie nastąpi od razu, to powtórzyć do trzech razy, a skutek
będzie pewny i posiądziecie miłość.
Przymocujcie do poduszki łoża kobiety lub dziewicy jak najbliżej miejsca, gdzie
spoczywa jej głowa, kawałek pergaminu z napisem: „Michael, Gabriel, Raphael,
sprawcie, żeby (nazwisko osoby) zapałała ku mnie miłością prawdziwą".
119
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Osoba ta nie będzie mogła zasnąć bez myśli o was; wkrótce miłość ku wam zjawi
się w jej sercu.
Żeby osoba, której miłość posiadacie, pozostała wam wierna, weźcie kosmyk jej
włosów, spalcie je i rozsypcie na krawędziach u wezgłowia jej łoża, które
uprzednio posmarujcie miodem. Będzie ona marzyła tylko o was.
Jeśli chcecie, żeby wasze bileciki miłosne i listy o interesach miały powodzenie,
które by urzeczywistniło wasze marzenia, weźcie skrawek pergaminu i napiszcie z
obydwu stron zaklęcia następujące:
„Adamie i Ewo, jak Stwórca Wszechmogący połączył was w raju ziemskim, w miejscu
świętym niepodzielnie, wzajemnie i nierozerwalnie, tak również i serce tych, do
których będę pisał, niech bęędzie dla mnie życzliwym i niech mi niczego odmówić
nie będzie w możności: Ely + Ely + Ety".
Potem spalić ów pergamin i zebrać starannie cały popiół. Wziąć świeżego
atramentu, wlać go w nowe naczynie gliniane, wsypać w nie popiół otrzymany z
pergaminu, wlać siedem kropli mleka kobiety, karmiącej dziecko pierworodne,
dosypać szczyptę sproszkowanego magnesu. Używać pióra nowego, zatemperowanego
nowym nożykiem. Każda osoba, do której napiszecie atramentem tak przygotowanym i
piórem, będzie pragnęła uczynić wszystko, co będzie w jej mocy.
Wziąć pięć włosów własnych, złączyć je z trzema włosami osoby ukochanej i
wrzucić je w ogień ze słowami: „ Ure, igne
120
Czary i ich rodzaje
Sancti Spiritus, renes, nostros et cor nostrum, Domine. Amen". Zdobędziecie
tym sposobem powodzenie w miłości.
W wigilię św. Jana przed wschodem słońca, zerwijcie roślinę zwaną Oenula Compana.
Noście ją w płótnie delikatnym przez dni dziewięć; później zmielcie ją w proch i
rozsypcie na szaty osoby ukochanej. Pragnienia wasze tym sposobem urzeczywistnią
się.
Psalm 137, zaczynający się od słów: „Confiteor tibi, Domine Quoniam audisti..."
posiada moc budzenia miłości w sercu osoby będącej przedmiotem pożądań waszych.
Oto jak należy postępować.
Wlać do czaszy szklanej oleju z lilii białej, odmówić nad nią psalm 137 i
zakończyć go imieniem anioła Anaela oraz osoby ukochanej. Potem napisać imię
tego anioła na kawałku cyprysu i zanurzyć go w olejku; później lekko namaścić
powieki tym olejkiem i umocować do prawej ręki osoby której pożądacie, a miłość
zjawi się w jej sercu. Operacja ta będzie skuteczniejsza, jeśli wykonacie ją o
wschodzie słońca, w piątek następujący po nowiu.
Przodkowie nasi mniemali, że dzięcioł zielony, zjedzony na czczo z solą
poświęconą, jest dobrym środkiem przeciw urokowi zawiązanego węzełka; urok ten,
jak wiadomo, odbiera moc płciową.
Jeśli ktoś chce zobaczyć we śnie obraz kobiety, którą w przyszłości ma poślubić,
powinien wziąć koralu sproszkowanego, proszku magnesowego, krwi białego gołębia,
wszy-
121
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
stko zmieszać i otrzymaną substancję owinąć białym jedwabiem. Zawiniątko
umieścić na szyi, pod poduszkę włożyć gałązkę mirtową i odmówić modlitwę: „Kyrie
clementissime, qui Abraham servo tuo dedistis wcorem et filii eius obedientis-
simo per admirabile signum indicasti Rebeccam wcorem, indi-ca mihi servo tuo
ąuam nupturus sim wcorem, per mysterium tuorum Śpirytuum Baalibeth, Assaibi,
Abumostih. Amen".
Rankiem trzeba przypomnieć sobie twarz widzianą we śnie; jeśli się nic nie ukaże,
trzeba powtórzyć doświadczenie magiczne przez trzy piątki z rzędu; a jeżeli i po
trzeciej nic się nie pokaże, to można wnioskować że małżeństwo wcale nie nastąpi.
Jeśli dziewica pragnie zobaczyć we śnie twarz tego, kogo poślubi, to powinna
wziąć małą gałązkę topoli, przewiązać ją własnoręcznie białą wstążką i ukryć pod
poduszką.
Następnie powinna potrzeć skronie krwią dudka i przed zaśnięciem odmówić
modlitwę poprzednią zmieniając słowa: „Servo tuo ąuam nupturus sim wcorem" na
słowa: „Ancil-lae tuae ąuem sim nuptura virum".
«> .. ?_
122
Czary i ich rodzaje
Zbiór zaklęć i praktyk magicznych użytecznych do wszystkiego
Zaklęcie na powstrzymanie krwotoku
„Z krwi Adama urodziła się śmierć, Z krwi Chrystusa urodziło się życie, O krwi,
zatrzymaj się!"
Przeciwko głodowi
Jest to wielka tajemnica, której doświadczył znany mag podczas ostatniego głodu
i dzięki której zdołał ocalić życie wielu ludziom. Uciekli się również do niej
prorocy Eliasz i Elizeusz; znajduje się ona również w Ewangelii, gdzie jest opis,
jak Chrystus rzesze liczne nakarmił małą ilością chleba.
Wszędzie powtarza się ta sama tajemnica, oparta na trzech zasadach kabały.
Módlcie się do Pana Zastępów w ciągu 7 dni z rzędu rano i wieczorem. Na 7 dzień
weźcie liść rośliny jadalnej, jak sałata, szczaw itp. Napiszcie na liściu miodem,
rosą lub wodą deszczową następujące słowa przed wschodem słońca: „Jako deszcz
spuszczę wam chleb z wyżyn niebieskich", a z drugiej strony: „Manetur". Okadźcie
liść i zjedzcie go.
123
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Kto go zje, przeżyje 7 dni bez uczucia głodu. Można powtórzyć doświadczenie 7
razy, co da 49 dni, ale tak długiego okresu zapewne nie da się wam osiągnąć.
Taki chleb przyniósł anioł prorokowi w pustyni.
Żeby zatrzymać węża
Wymówić na jego widok: „Osi, Osod, Osia", a pozwoli się wziąć do ręki.
Żeby zatrzymać mordercę
Wziąć krwi ofiary, gdy jest jeszcze ciepła, rzucić w ogień, aby się spaliła.
Zobaczycie, że morderca nie będzie się mógł oddalić, a nawet, jeśli się będzie
znajdował w odległości czterech mil będzie zmuszony do powrotu na miejsce
zbrodni.
Żeby zatrzymać od razu jedną lub kilka osób
Wymówić: „Veide, Rongan, Rada, Bagadin". Położyć kolano i rękę prawą na ziemi,
przechylając się w tył.
Podnieść się nie dotykając lewą nogą ziemi.
124
Czary i ich rodzaje
Aby mieć podróż szczęśliwą
Nosić ze sobą werbenę.
Na rany głębokie i śmiertelne
Wziąć roślinę vinea purvinea z korzeniami, włożyć ją do wina, które się daje do
picia choremu w ciągu kilku dni. Jeśli w ranie znajdzie się drzewo, żelazo lub
inne ciało obce, to wyjdzie i chory wyzdrowieje.
Żeby wiedzieć, czy chory umrze czy wyzdrowieje
Wziąć kawałek słoniny, otrzeć nią podeszwy nóg chorego i dać ją psu, jeśli ją
pożre, chory wyzdrowieje; jeśli nie, umrze.
Żeby uleczyć chorobę ucha
Wziąć małą cebulkę, upiec ją dobrze w popiele; wziąć delikatnego płótna z
kawałkiem masła niesolonego; owinąć w płótno masło i cebulkę i włożyć choremu w
ucho, gdy cebula jest jeszcze możliwie gorąca. Trzymać jedną minutę.
125
Czary i czarownice — wczoraj i dziś
Na ból zębów
Wziąć nieco wódki na dłoń i wdychać tym nozdrzem, które znajduje się na zbolałej
części twarzy.
Żeby uleczyć kolki
Wziąć trzeba gumy arabskiej z mlekiem.
Przeciw oparzeliźnie
1 łyżkę dobrego octu, 12 łyżek wody, dodać bieli hiszpańskiej, mieszać razem,
żeby utworzył się rodzaj kremu. Wysmarować nim płótno i przykładać na oparzone
miejsce.
Aby pszczoły nie kąsały
Wziąć trzy liście rośliny, zwanej plantago amita i trzymać je w ustach przy
zbliżeniu do pszczół.
?
Aby drzewa przynosiły owoc
Trzeba je szczepić na 3 lub 4 dni przed nowiem.
126
Czary i ich rodzaje
Żeby zmusić do śmiechu dziewicę
Wziąć trzy małe ziarnka bobu, umieścić każde z nich pomiędzy dwoma palcami
prawej ręki, położyć rękę na sercu, wejrzeć z powagą na osobę i wymówić:
„Ego ago et superago et conswnatum est".
Inny sposób: trzy białe fasole. Mówić: „Ehe, Mebe, Matri-stope".
Żeby nie być zranionym na wojnie
Napisać na blaszce cynkowej słowa następujące: „Patrzcie na miecz Adonaja i
Gedeona". Blacha powinna być wycięta w kształcie gwiazdy o siedmiu ramionach.
Okadźcie ją i umocujcie do rękojeści swej szabli. Poranicie nią swego
nieprzyjaciela nawet jeśli byłby w zbroi.
127
Literatura
Baranowski ?.: W kręgu upiorów i wilkołaków, brak roku i miejsca
wydania Czarna magia, Mitel 1991 Eliade M.: Okultyzm, czary, mody kulturalne,
Oficyna Literacka,
Kraków 1992 Instytor H., Sprenger J.: Młot na czarownice. Przełożony przez
Stanisława Ząbkowica, Kraków 1614
Levack ?. ?.: Polowanie na czrownice w Europie wczesnonowożytnej, brak roku i
miejsca wydania
Potkowski E.: Czary i czarownice, Warszawa 1970
Procesy czarownic w Polsce w XVII i XVIII wieku, Łódź 1952
Przybyszewski L: Czary i czarownice. Studium historyczne,
Poznań 1932 Putek J.: Mroki średniowiecza. Wydawnictwo Literackie, Kraków 1956
Rosenblatt J.: Czarownica powołana. Przyczynek do dziejów spraw przeciw
czarownicom w Polsce, Warszawa 1883
Skarga ?.: Żywoty świętych, Kraków 1603 Tuwim J.: Czary i czarty polskie oraz
wypisy czarnoksięskie, Warszawa 1924
128
Spis treści
Czarownice w wierzeniach, dawniej i dziś........3
Czary i czarownice w wierzeniach ludowych ......5
Literatura pisana dotycząca czarownic
i spraw czartowskich ................11
„Młot na czarownice"..................................12
Sposoby leczenia czarów według
„Młota na czarownice" ..............14
Polowania na czarownice.................63
Polskie prawo procesowe o czary ............75
Tortury i narzędzia kaźni.................99
Czary i ich rodzaje.....................?
Katalog Magii mnicha Rudolfa z Rud Raciborskich........111
Praktyczne i najpopularniejsze środki magiczne
do wywołania miłości ..^?.V...........................119
Zbiór zaklęć i praktyk magicznych
użytecznych do wszystkiego.............................123
Literatura .........................128
Spis treści..........................129