Wiersze różne

Mam trzy latka

 

(nie znam autora)

 

Mam trzy latka, trzy i pół

Brodą sięgam ponad stół

Mam fartuszek z muchomorkiem

Do przedszkola chodzę z workiem

Pantofelki ładnie zmieniam

Myję ręce do jedzenia

Zjadam wszystko z talerzyka

Tańczę kiedy gra muzyka

Umiem wierszyk o koteczku

O figlarnym koziołeczku

I o piesku co był w polu

Nauczyłem się w przedszkolu

 

 

Sześć lat

 

(nie znam autora)

 

Jestem już taki silny

Że mógłbym podnieść świat

I jestem bardzo duży

Bo kończę już 6 lat

 

I tyle mam rozumu

Taki jestem wesoły

Że chciałbym jak najprędzej

Pójść do prawdziwej szkoły

 

 

W naszym przedszkolu

 

(nie znam autora)

 

Mamy niziutkie krzesełka

Mamy niziutkie stoliki

Zjeżdżalnia i huśtawka

I dwa drewniane koniki

 

Samochód żółto – czerwony

Traktor, karetka i wywrotka

I loteryjek ze cztery

I klocków wysoka góra

 

I nawet pokój dla lalek

Malutkie mebelki w kątku

Gdzie sobie siedzą laleczki

A miś pilnuje porządku…

  

Kolorowe klocki

 

(nie znam autora)

 

Kolorowe klocki

Jaś dostał od mamy

My wszystkie kolory

Doskonale znamy

 

Zielony – jak wiosenna trawa

Brązowy – jak poranna kawa

Niebieski – jak kwiaty na łące

I żółty – zupełnie jak słońce

 

Z kolorowych klocków

Jaś zbudował domy

I z tego wysiłku

Sam stał się czerwony.

 

Ola

 

(nie znam autora)

 

Posłuchajcie jestem Ola

Sama chodzę do przedszkola

Palto włożę, rękawiczki

Szalik też mam bardzo śliczny

 

Jestem duża, mam trzy lata

W domu mam małego brata

Gdy ja tańczę w górę skaczę

Mój braciszek ciągle płacze

 

Mama każe go powozić

Dać grzechotkę, smoczek włożyć

A ja wolę do przedszkola

Do przedszkola chce iść Ola

 

Czystość to zdrowie

 

(nie znam autora)

 

Kiedy rano wstaję, do łazienki idę

kran odkręcam z ciepła wodą

i dokładnie myję… zęby, twarz i szyję.

 

Gdy już się ubiorę, to przyczeszę włosy,

by nie sterczał krzywo w górę –

ani jeden kosmyk.

 

Ręce zawsze czyste mam

o paznokcie krótkie dbam.

Czyste włosy mam i szyję

no bo się dokładnie myję.

 

Żeby zdrowym zawsze być

trzeba się dokładnie myć.

I pamięta każdy zuch:

w zdrowym ciele zdrowy duch!

 

Kotki

 

(nie znam autora)

 

Kot na kotkę patrzy słodko

- Chodź na mleko moje złotko

W barze mlecznym na nas czeka

Tysiąc kubków pełnych mleka

 

 

Biedronka

 

M. Kownacka

 

Spotkała się Kasia z biedronką

Obie wyszły do ogródka na słonko

Patrzy Kasia, kręci głową

Ubrane są jednakowo

Obie mają sukieneczki

Czerwone w czarne kropeczki

 

Piaskownica

 

(nie znam autora)

 

Na podwórku piaskownica

Wszystkie dzieci tu zachwyca

Żółty piasek i szufelka

W kubełeczek sypie Elka

 

Budują tu zamki z piasku

Pełno śmiechu, pełno wrzasku

Są maluchy i starszaki

Gwar i śmiech nie byle jaki

 

Słońce z góry grzeje plecy

Na zjeżdżalni jeżdżą dzieci

Kołują się naokoło

Ach, jak ciepło, milo i wesoło!

 

 

Jak biedronka zgubiła kropki

 

W. Chotomska

 

W poniedziałek bardzo rano

Pierwsza kropka wpadła w siano

 

Drugą kropką wiatr we wtorek

Grał w siatkówkę nad jeziorem

 

W środę kos dał swoim dzieciom

Do zabawy kropkę trzecią

 

W czwartek czwarta z siedmiu kropek

W świat ruszyła autostopem

 

Piąta kropka w piątek rano

Wpadła w studnię cembrowaną

 

Szóstą kotek wziął w sobotę

I nie oddał jej z powrotem

 

A ta siódma przy niedzieli

Spadła w mieście z karuzeli

 

 

Pierwszoklasista

 

R.Pisarski

 

Mam w tornistrze

Trzy zeszyty

Ma i piórnik

Znakomity

Mam w piórniku dwa ołówki

Nowe pióro i stalówki

I uśmiecham się wesoło:

- Witaj szkoło,

moja szkoło!

 

Chory ząb

 

H. Bechler

 

Ledwie wrócił Grześ z przedszkola

Ząb okropnie go rozbolał

 

Ząbek bolał, płakał Grześ

I kolacji nie mógł jeść

 

Więc orzekli wszyscy zgodnie

Że Grześ pójdzie do przychodni

 

W poczekalni jasnej, dużej

Czas nikomu się nie dłuży

 

Chcesz – obrazki tu oglądaj

Chcesz – masz misia i wielbłąda

 

A dentystka uśmiechnięta

Grzecznie mówi do pacjenta:

 

- Chodź tu bliżej, Grzesiu, siadaj

zaraz chory ząbek zbadam

 

O, tu z boku masz dziureczkę

Oczyścimy ją troszeczkę

 

Przyjdziesz w środę i na ząbek

Położymy mocną plombę

 

Grześ wychodzi uśmiechnięty

Bardzo grzecznym był pacjentem

 

 

Przedszkolaki

 

D. Gellnerowa

 

Przedszkolaki wiosną bardzo szybko rosną

Potem znów, jak wiecie, dorastają w lecie

 

A pod jesień już za małe

Są buciki i sandały

Krzesełko w przedszkolu

Robi się za niskie –

To znak, że czas do szkoły

Wyruszyć z tornistrem

 

 

Rozważania przedszkolaka

 

(nie znam autora)

 

Minął przedszkolny okres wesoły

I trzeba będzie iść do tej szkoły

Tu – były klocki, misie, zabawki

Tam – tylko lekcje i twarde ławki

 

Zamkną mnie w klasie i przy zeszycie

Posadzą chyba na całe życie

A gdy z niej wyjdę kiedyś po latach

To będę pewnie starszy niż tata

 

Lecz zrobię kawał i szybko wrócę

Znów do przedszkola, gdy się pisać nauczę

I czas mi jakoś przeleci…

Będę autorem bajek dla dzieci

 

 

Pożegnanie przedszkola

 

(nie znam autora)

 

Skończyły się figle, swawole

Żegnamy dziś nasze przedszkole

Zeszyt, książka nas woła

Do nauki zachęca nas szkoła

 

 

Pożegnanie przedszkolaków

 

(nie znam autora)

 

Chociaż jasno słońce świeci

Trochę smutne są dziś dzieci

 

Czas uścisnąć sobie ręce

I pożegnać najgoręcej

 

Dziś żegnajcie sześciolatki

Przyszedł dla was nowy czas

 

Dla nas przyjdą inne dzieci

A my dziś żegnamy was

 

Miło było razem z wami

Bawić się tu zabawkami

 

Teraz na was czeka szkoła

Dźwięcznym głosem dzwonek wola

 

Dla was w szkole książki nowe

Klasy, ławki już gotowe

 

Nowe panie będą uczyć

Pisać, czytać, wierszy mówić

 

Wśród kolegów nowej szkole

Wspominajcie też przedszkole

 

Śpiewu, tańca i humoru

Życzą wam dzieci w przedszkolu

Kiedy będzie wolny czas

Prosimy, odwiedzajcie nas!

 

Pożegnanie

 

(nie znam autora)

 

Bardzo jest nam smutno

Przedszkole żegnamy

Było nam tu dobrze

Jak w domu u mamy

 

Dziś ostatni dzień w przedszkolu

Razem się bawimy

A w jesieni tak jak ptaki

W różne strony odlecimy

 

Kosz na śmieci

 

W. Broniewski

 

Jestem sobie kosz na śmieci

Do mnie, do mnie chodźcie dzieci!

Stoję sobie przy tym świerku

Pełno chciałbym mieć papierków

 

Na jezdni

 

(nie znam autora)

 

Każdy uczeń nawet mały

Zna na pamięć te sygnały

I odróżnia na ulicach

Wszystkie znaki na tablicach

 

Gdy widzimy że kolega

Pędzi i na jezdnię wbiega

To wołamy: Wracaj kłusem

Bo nie jesteś autobusem

 

Gdy ujrzymy czytelnika

Co na jezdnię zszedł z chodnika

Zawołajmy doń z daleka

- Jezdnia to nie biblioteka

 

Do tramwaju nie skacz w biegu

I powstrzymaj swych kolegów

Jeśli skoki chcą trenować

Na boisko ich zaprowadź

 

Gdy na jezdni nam się zdarzy

Ujrzeć piłkę i piłkarzy

To wołamy bez obawy

- Jezdnia nie jest do zabawy

 

Dzieci

 

(nie znam autora)

 

To nic że trochę napsocą

To nic że buszują nocą

To nic, że spodnie drą o krzaki

To nic, że ktoś krzyknie na nich: Pętaki

 

To nic, że wciąż w kółko biegają

To nic, że jak zwariowane latają

Choć przecież takie z nich łobuziaki

Lecz to są wasze kochanie dzieciaki

 

Zając

 

(nie znam autora)

 

Wyszedł zając zza krzaka

I udawał junaka:

Wąsy podniósł do góry

Wzrok nasrożył ponury

 

A wtem jakoś z niechcąca

Wietrzyk z krzaczka

Liść strąca…

Patrzą…nie ma zająca

 
Abecadło

 

J. Tuwim

 

Abecadło z pieca spadło,
O ziemię się hukło,
Rozsypało się po kątach,
Strasznie się potłukło:
I -- zgubiło kropeczkę,
H -- złamało kładeczkę,
B -- zbiło sobie brzuszki,
A -- zwichnęło nóżki,
O -- jak balon pękło,
aż się P przelękło.
T -- daszek zgubiło,
L -- do U wskoczyło,
S -- się wyprostowało,
R -- prawą nogę złamało,
W -- stanęło do góry dnem
i udaje, że jest M.

 
Bambo

 

J. Tuwim

 

Murzynek Bambo w Afryce mieszka,
Czarną ma skórę ten nasz koleżka.

Uczy się pilnie przez całe ranki
Ze swej murzyńskiej Pierwszej czytanki.

A gdy do domu ze szkoły wraca,
Psoci, figluje - to jego praca.

Aż mama krzyczy: "Bambo, łobuzie!"
A Bambo czarną nadyma buzię.

Mama powiada: "Napij się mleka",
A on na drzewo mamie ucieka.

Mama powiada: "Chodź do kąpieli",
A on się boi, że się wybieli.

Lecz mama kocha swojego synka,
Bo dobry chłopak z tego Murzynka.

Szkoda, że Bambo czarny, wesoły,
Nie chodzi razem z nami do szkoły.

 
Idzie Grześ

 

J. Tuwim

 

Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem.

"Piasku mniej -
Nosić lżej!"
Cieszy się głuptasek.
Do dom wrócił,
Worek zrzucił;
Ale gdzie ten piasek?

Wraca Grześ
Przez wieś,
Zbiera piasku ziarnka.
Pomaluśku
Zebrała się miarka.

Idzie Grześ
Przez wieś,
Worek piasku niesie,
A przez dziurkę
Piasek ciurkiem
Sypie się za Grzesiem...
I tak dalej... i tak dalej...

 

Kotek

 

J. Tuwim

 

Miauczy kotek: miau!
- Coś ty, kotku, miał?
- Miałem ja miseczkę mleczka,
Teraz pusta już miseczka,
A jeszcze bym chciał.

Wzdycha kotek: o!
- Co ci, kotku, co?
- Śniła mi się wielka rzeka,
Wielka rzeka pełna mleka
Aż po samo dno.

Pisnął kotek: piii...
- Pij, koteczku, pij!
...Skulił ogon, zmrużył ślipie,
Śpi - i we śnie mleczko chlipie,
Bo znów mu się śni.

 
Lokomotywa

 

J. Tuwim

 

Stoi na stacji lokomotywa,
Ciężka, ogromna i pot z niej spływa -
Tłusta oliwa.
Stoi i sapie, dyszy i dmucha,
Żar z rozgrzanego jej brzucha bucha:
Buch - jak gorąco!
Uch - jak gorąco!
Puff - jak gorąco!
Uff - jak gorąco!
Już ledwo sapie, już ledwo zipie,
A jeszcze palacz węgiel w nią sypie.
Wagony do niej podoczepiali
Wielkie i ciężkie, z żelaza, stali,
I pełno ludzi w każdym wagonie,
A w jednym krowy, a w drugim konie,
A w trzecim siedzą same grubasy,
Siedzą i jedzą tłuste kiełbasy.
A czwarty wagon pełen bananów,
A w piątym stoi sześć fortepianów,
W szóstym armata, o! jaka wielka!
Pod każdym kołem żelazna belka!
W siódmym dębowe stoły i szafy,
W ósmym słoń, niedźwiedź i dwie żyrafy,
W dziewiątym - same tuczone świnie,
W dziesiątym - kufry, paki i skrzynie,
A tych wagonów jest ze czterdzieści,
Sam nie wiem, co się w nich jeszcze mieści.

Lecz choćby przyszło tysiąc atletów
I każdy zjadłby tysiąc kotletów,
I każdy nie wiem jak się natężał,
To nie udźwigną - taki to ciężar!

Nagle - gwizd!
Nagle - świst!
Para - buch!
Koła - w ruch!

Najpierw
powoli
jak żółw
ociężale
Ruszyła
maszyna
po szynach
ospale.
Szarpnęła wagony i ciągnie z mozołem,
I kręci się, kręci się koło za kołem,
I biegu przyspiesza, i gna coraz prędzej,

I dudni, i stuka, łomoce i pędzi.

A dokąd? A dokąd? A dokąd? Na wprost!
Po torze, po torze, po torze, przez most,
Przez góry, przez tunel, przez pola, przez las
I spieszy się, spieszy, by zdążyć na czas,
Do taktu turkoce i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to,
Gładko tak, lekko tak toczy się w dal,
Jak gdyby to była piłeczka, nie stal,
Nie ciężka maszyna zziajana, zdyszana,
Lecz raszka, igraszka, zabawka blaszana.

A skądże to, jakże to, czemu tak gna?
A co to to, co to to, kto to tak pcha?
Że pędzi, że wali, że bucha, buch-buch?
To para gorąca wprawiła to w ruch,
To para, co z kotła rurami do tłoków,
A tłoki kołami ruszają z dwóch boków
I gnają, i pchają, i pociąg się toczy,
Bo para te tłoki wciąż tłoczy i tłoczy,,
I koła turkocą, i puka, i stuka to:
Tak to to, tak to to, tak to to, tak to to!...

 

 O Grzesiu kłamczuchu i jego Cioci

 

J. Tuwim

 

- Wrzuciłeś, Grzesiu, list do skrzynki, jak prosiłam?
- List, proszę Cioci? List? Wrzuciłem, Ciociu miła!
- Nie kłamiesz Grzesiu? Lepiej przyznaj się kochanie!
- Jak Ciocię kocham, proszę Cioci, że nie kłamię!
- Oj Grzesiu, kłamiesz! Lepiej powiedz po dobroci!
- Ja miałbym kłamać? Niemożliwe, proszę Cioci!
- Wuj Leon czeka na ten list więc daj mi słowo.
- No słowo daję! I pamiętam szczegółowo:
List był do wujka Leona,
A skrzynka była czerwona,
A koperta.. no taka... tego...
Nic takiego nadzwyczajnego,
A na kopercie nazwisko
I Łódź, i ta ulica z numerem,
I pamiętam wszystko:
Ze znaczek był z Belwederem,
A jak wrzucałem ten list do skrzynki,
To przechodził tatuś Halinki,
I jeden oficer tez wrzucał,
Wysoki - wysoki,
Taki wysoki, ze jak wrzucał to kucał.
I jechała taksówka... i powóz...
I krowę prowadzili... i trąbił autobus,
I szły jakieś trzy dziewczynki,
Jak wrzucałem ten list do skrzynki...
Ciocia głową pokiwała,
Otworzyła szeroko oczy ze zdumienia:
- Oj Grzesiu, Grzesiu!
Przecież ja ci wcale nie dałam
Żadnego listu do wrzucenia!...

 


Okulary

 

J. Tuwim

 

Biega, krzyczy pan Hilary:
"Gdzie są moje okulary?"

Szuka w spodniach i w surducie,
W prawym bucie, w lewym bucie.

Wszystko w szafach poprzewracał,
Maca szlafrok, palto maca.

"Skandal! - krzyczy - nie do wiary!
Ktoś mi ukradł okulary!"

Pod kanapą, na kanapie,
Wszędzie szuka, parska, sapie!

Szuka w piecu i w kominie,
W mysiej dziurze i w pianinie.

Już podłogę chce odrywać,
Już policję zaczął wzywać.

Nagle zerknął do lusterka...
Nie chce wierzyć... Znowu zerka.

Znalazł! Są! Okazało się,
Że je ma na własnym nosie.

 


Rzepka

 

J. Tuwim

 

Zasadził dziadek rzepkę w ogrodzie,
Chodził te rzepkę oglądać co dzień.
Wyrosła rzepka jędrna i krzepka,
Schrupać by rzepkę z kawałkiem chlebaka!
Więc ciągnie rzepkę dziadek niebożę,
Ciągnie i ciągnie, wyciągnąć nie może!

Zawołał dziadek na pomoc babcię:
"Ja złapię rzepkę, ty za mnie złap się!"
I biedny dziadek z babcią niebogą
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Przyleciał wnuczek, babci się złapał,
Poci się, stęka, aż się zasapał!
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Zawołał wnuczek szczeniaczka Mruczka,
Przyleciał Mruczek i ciągnie wnuczka!
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Na kurkę czyhał kotek w ukryciu,
Zaszczekał Mruczek: "Pomóż nam, Kiciu!"
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,

Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Więc woła Kicia kurkę z podwórka,
Wnet przyleciała usłużna kurka.
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Szła sobie gąska ścieżynką wąską,
Krzyknęła kurka: "Chodź no tu gąsko!"
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!
Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Leciał wysoko bocian-długonos,
"Fruńże tu, boćku, do nas na pomoc!"
Bociek za gąskę,
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
Oj, przydałby się ktoś na przyczepkę!

Pocą się, sapią, stękają srogo,
Ciągną i ciągną, wyciągnąć nie mogą!

Skakała drogą zielona żabka,
Złapała boćka - rzadka to gradka!
Żabka za boćka,
Bociek za gąskę,
Gąska za kurkę,
Kurka za Kicię,
Kicia za Mruczka,
Mruczek za wnuczka,
Wnuczek za babcię,
Babcia za dziadka,
Dziadek za rzepkę,
A na przyczepkę
Kawka za żabkę
Bo na tę rzepkę
Też miała chrapkę.

Tak się zawzięli,
Tak się nadęli,
Ze nagle rzepkę
Trrrach!! - wyciągnęli!
Aż wstyd powiedzieć,
Co było dalej!
Wszyscy na siebie
Poupadali:
Rzepka na dziadka,
Dziadek na babcię,
Babcia na wnuczka,
Wnuczek na Mruczka,
Mruczek na Kicię,
Kicia na kurkę,
Kurka na gąskę,
Gąska na boćka,
Bociek na żabkę,
Żabka na kawkę
I na ostatku
Kawka na trawkę.

 

Kłótnia zabawek

 

(nie znam autora)

Chwaliła się lalka w sklepie,
Że jest bardzo droga.
"Głupia lalko, zamilcz lepiej"
Rzekła hulajnoga.
 "Za mnie ludzie więcej płacą.
Bo jest za co."

Kolej nakręcana syknęła złośliwie:
"Bardzo ci się dziwię!
Chłopiec, który w ruch mnie wprawia,
Może jechać do Wrocławia,
Do Krakowa i do Kielc,
A ty przy mnie jesteś szmelc."

Usłyszały tę rozmowę
Baloniki kolorowe,
Jeden nawet pękł ze złości
I zawołał: "Powiem coś ci!
Kolej warta hulajnogi,
 Bo się musi trzymać drogi,
A balonik, jeśli trzeba,
Poleci do nieba."

Rzekł samolot: "Jak się chwalą!
 Nawet taki pusty balon -
 On poleci! Do latania
 Służą samoloty,
 A samolot rzecz nietania,
 Kosztuje sto złotych."

W sklepie krzyk się podniósł nagle:
Piszczał żołnierz szkocki,
Okręt machał białym żaglem,
 Chrobotały klocki,
Budownictwo spadło z szafki,
Pajac zwichnął ręce.
Tak sprzeczały się zabawki:
 Która warta więcej?

A skarbonka rzekła skromnie:
"Godzi się pomyśleć o mnie.
Nie chcę robić wam wymówek,
Ale stwierdzam nie bez dumy,
Że w skarbonce ze złotówek
 Rosną duże sumy.
Kto oszczędza - nie jest głupi,
 Bo on wie najlepiej,
Że na pewno sobie kupi
 Każdą rzecz w tym sklepie."

Lalka cicho rzekła: "Mama,
Pomyślałam o tym sama."
Mruknął też pluszowy miś:
"Dość już kłótni, dość na dziś."
A pękaty bąk wybąkał:
"Jaka mądra ta skarbonka!"

 

Czysty kotek

 

(nie znam autora)

 

"Czemu się często myjesz?" - pytano raz kota.
"Bo czystość - odpowiedział - jest to piękna cnota".
Mył się prawie co godzina.
Chętnie mu do pokoju wchodzić pozwalano,
Powszechnie go kochano,
Doznawał wszelkich pieszczotek:
A czemu? Bo czysty był kotek.

 

Na wiejskim podwórku

W każdej wiejskiej zagrodzie
można spotkać tam co dzień
czworonogi i przeróżne ptaki.
Łażą, kłapiąc łapkami
kacze pary z kaczkami
oraz kury chroniące kurczaki.

 

Przy chlewiku, gdzie błoto
Widać z jaką ochotą
taplają się w nim prosięta.
Mama - suczka łaciata
wciąż przegania kociaka,
by zostawił w spokoju szczenięta.

 

Dobrze, że wśród gromady
kogut nie szuka zwady,
tylko dumnie przechadza się wkoło.
I choć krzyku tu wiele
w dni powszednie, w niedzielę
na podwórku jest bardzo wesoło.

 

 

Wierszyk dla nauczyciela

 

(nie znam autora)

Pani mówiła:
- Nawet wróbelek
też może być nauczycielem!

Rzucisz mu ziarnko,
okruch chleba...
Już wiesz,
że słabszym
pomóc trzeba.

I jabłko,
kiedy pachnie na dłoni,
uczy,
że jabłoń trzeba chronić.

I listek.
kiedy z drzewa leci,
szumi, namawia:
- Zrób bukiecik!

Tak ładnie mówi:
nasza Pani...
O wszystkim wie!
I wszystko zna!

 

Nasza Pani

 

E. Skarżyńska

Pani się smuci,
kiedy Ewa grymasi.
Pani się martwi,
gdy Jaś dokucza Kasi.
Tak w przedszkolu bywa...
Dzisiaj jest inaczej:
nikt nie psoci,
nie kwęka,
nie płacze.
Do naszej kochanej Pani
uśmiechamy się,
kłaniamy kwiatkami.
Nasza Pani
uśmiecha się do nas,
a kwiaty...
się śmieją w wazonach!




Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
wierszyki różne, WCZESNOSZKOLNA, Edukacja polonistyczna, e.polonist
wierszyki różne
wiersze różne
wierszyki rozne
wierszyki rozne, wiersze dla dzieci
wiersze różne
wierszyki-różne, dla dzieci i o nich, WIERSZYKI
wiersze różne, wiersze,piosenki
wiersze różne
Wiersze różne
Julian Tuwim Wiersze rozne
wiersze rózne
Różewicz wiersze różne
wiersze rózne]]
Dla babci i dziadka wiersze różne
wiersze dla mamy, Wiersze dla dzieci na rózne okazje

więcej podobnych podstron