jak polacy mĂłwiÄ… o seksie

Jak Polacy mówią o seksie, czyli „afera majtkowa”.






REKLAMA

Czytaj dalej







Kiedy rozmowa schodzi na temat seksu, to albo idziemy w niej opłotkami, albo używamy wulgaryzmów. Tymczasem zasób słów związanych ze sferą seksu jest w języku polskim nie jest mały.

Słownictwa związanego z życiem seksualnym (z wyjątkiem określeń medycznych) nie znajdziemy w słownikach z przyczyn obyczajowych. Nasza kultura przez wieki uznawała sferę seksu za nieobyczajną, taką, o której się nie mówi. Tematy z alkowy stopniowo stawały się tematami tabu, by w XIX wieku całkowicie zniknąć z oficjalnych rozmów wyższych sfer.

Nie znaczy to oczywiście, że z życia ludzi zniknęła seksualność – wręcz przeciwnie, kwitła pod pruderyjną kołderką i w ukrytych rozmowach.

Narodziny słownictwa

Warstwy wyższe społeczeństwa oficjalnie mówiąc o seksie, posługiwały się eufemizmami, które łagodziły nazwy wprost i zręcznie je omijały. I tak na męskie przyrodzenie wypadało powiedzieć „palec dwudziesty pierwszy”, na pupę „tam gdzie plecy tracą swą szlachetną nazwę”, a o samym akcie seksualnym, rozłożywszy ręce, rzec tylko: „no wiadomo o co chodzi”.

Niższe grupy społeczne, plebs, nie poddając się wpływom oficjalnej obyczajowości posługiwały się określeniami pospolitymi i obscenicznymi.
Po II wojnie światowej, wraz z zanikiem dominacji kultury wyższej, zniknęły również eufemizmy, a górę wzięło słownictwo, do tej pory używane tylko w środowisku robotniczym. PRL przyczynił się do uwulgarnienia języka publicznego, który niestety nie wiele miał wspólnego z oficjalnym. Cenzura skrupulatnie dbała o to, by temat seksu do oficjalnego życia nie przemykał, a że seks oczywiście wciąż istniał, to słownictwo rozwijało się w najlepsze – niestety w sporej większości idąc w stronę wulgaryzmów.

Powstało jednak wiele wariacji wulgaryzmów, a wrażliwsi użytkownicy języka zadbali o to, by nie zabrakło także tych uroczych określeń, od których nie więdną uszy.



REKLAMA

Czytaj dalej







Wulgarnie

Początkowo rodzime seksualizmy nie były uznawane za obsceniczne, ale stopniowo ulegając degradacji, otrzymywały status wyrazów gminnych, nie używanych przez warstwy wyższe. Jednym z najbardziej popularnych określeń rodzimych jest dobrze nam znany „chuj” i „kutas”.

W sferze wulgarnej najbardziej produktywnymi rdzeniami są: pierd-, jeb-, chuj-, pizd-, które kojarzą nam się już tylko z mową rynsztokową. Nawet taki prawie sympatyczny organ męski, czyli „pizdogniotek” nie jest w stanie tego zmienić.

Co wulgarnie można robić razem w łóżku? Wiele. Najczęściej można się „pieprzyć”, „posuwać”, „stukać”, „przelecieć”. W większości określeń, to mężczyzna jest stroną aktywną podczas seksu i podmiotem działającym. Może „kopsać drążkiem po szparze” albo „mieć babę na drążku”.

Opisowo

Tutaj pole do popisu jest ogromne, bo każda z cech naszego ciała może posłużyć za podstawę do stworzenia nowego określenia. Męskie przyrodzenie może więc być „olbrzymem”, „armatą”, „pytonem”, ale i (niestety) „zwiędlakiem” czy „wypustkiem”.
Podobnie mówimy o piersiach. Jeśli są słusznych rozmiarów to używamy określeń takich, jak: „arbuzy”, „mleczarnia”, „cyce jak donice”, „amortyzatory”. O mniejszych piersiach mówimy, że są to „jajka sadzone”, „krosty” albo po prostu, nieco brutalnie „biust po tacie”.

Zabawnie albo lirycznie



REKLAMA

Czytaj dalej







Humorystyczne podejście do seksu oswaja go, więc nie brakuje w języku zabawnych seksualizmów, które zmniejszają nasz dystans do życia płciowego.

Zamiast „cipka” mówimy „kocurek”, „futrzaczek”, „myszka”, „norka”, „malutka”.

„Baniaki” zastępujemy wdzięcznymi „piersiątkami i „cyculkami”. Zamiast zwyczajnego „seksu” w sypialni ma miejsce „afera majtkowa”, „cipci-rypci” i „fiki-miki”, „dosmażanie jajek na patelni” lub „wackoterapia”.

Nie brakuje nam również określeń, które są nie tylko słuszne, ale i bardzo ładne, niczym zaczerpnięte z kamasutry: „gniazdko szczęścia”, „gniazdko miłości”, „wzgórek Wenery”, „dolina rozkoszy” oraz „pal miłości”.

„Robienie tego tamtego” czy „składanie ofiary Amorowi” to pozornie to samo, ale sam sposób mówienia o naszym seksie, mówi wiele o jego jakości. Warto zadbać o dobre brzmienie języka i sięgać po bardziej wysmakowane określenia, ale to o czym mówicie sam na sam w waszej sypialni jest już tylko waszą sprawą i waszą przyjemnością.



Wyszukiwarka

Podobne podstrony:
Jak słuchać i mówić, aby dzieci chciały rozmawiać
Bocian czy kapusta Jak rozmawiac z dziecmi o seksie bocian
Suzdal 1609 - 1 przeciw 60 - czyli jak Polacy pod Suzdalem z Rosjanami Wojowali, ★ Wszystko w Jednym
195529Historia3, Jak Polacy lali nimca i jak wyruchani zostali potem...
Jak rozmawiać z dzieckiem o seksie, wychowanie
Jak rozmawiac z dzieckiem o s1041/8428

więcej podobnych podstron