Życie piękne i czyste
Gdy staniemy nad Dunajem pod koniec zimy, grozą napełnia nas widok rozszalałych i spienionych fal. Po obu stronach wznoszą się strome brzegi, a miedzy nimi toczą się wzburzone bałwany. Płynie kra za krą.. . Jedna popycha drugą, łamie, kruszy, druzgoce. Trzeszczy i z łoskotem przewala się lód, ocierając się o siebie w burzliwych odmętach . .. ścierają się z sobą dwie wielkie potęgi: twardy brzeg i rycząca, niby stado turów, rzeka. Biada krze rzuconej siłą prądu o brzeg, który ją złamie, skruszy, obryzga błotem i na koniec zepchnie w głębinę! Ale stokroć więcej żałowalibyśmy człowieka, który nie obawiając się niczego, porzuciłby stały brzeg rzeki i wstąpił na płynącą krę.
Taki burzliwy i rozszalały prąd porywa dzisiaj całą ludzkość! Dwa twarde, kamienne brzegi, to dwie tablice z dziesięciorgiem Bożych Przykazań. Zwłaszcza VI. i IX. Przykazania wznoszą się, niby dwa wysokie głazy, nad wezbraną topielą, żeby błoto i fale nie zalały żyznej dziedziny życia ludzkiego. Na rzece współczesnej trzeszczy całe mnóstwo przeróżnych odłamków lodu, płyną kry haseł frywolnych, wabiąc rozkoszą i nęcąc zewnętrznym polorem. Toczą się kry żądzy instynktów, niszczącego żaru, filozofii i fałszywego mędrkowania, łamiąc, niszcząc, ścierając w pył wole ludzką ... Któż się im ostanie? Kto wytrwa i nie da się zmiażdżyć? Czyż można ocaleć na tonących krach? Czy jeszcze i dziś można zachować szóste Przykazanie?
Czy dziś można zachować szóste Przykazanie? Przecież żyjemy w świecie tak bardzo przewrotnym! Wszędzie, gdzie się obrócimy, czyha na nas chmara pokus! Pokusy zalecają się nam strasznym śmiechem, odbitym na tysiącu obliczach. Czy można żyć moralnie w dzisiejszym świecie? Czy można żyć w czystości do dnia ślubu, a potem zachować wierność aż do grobu?
Oto wielkie zagadnienie, które pragnę rozpatrzyć w dzisiejszym kazaniu. Odpowiedź mieści się w króciutkim zdaniu: Można, jeśli będziemy mieli odwagę.
Czy będziemy odważni? Tak, ale w jaki sposób? Oto trzeba: 1) być odważnym, 2) ufać, 3) walczyć. Na, te trzy części podzielę dzisiejsze kazanie.
I. Miejmy odwagę.
Ze smutkiem trzeba stwierdzić, że grzech jest zawsze bezczelny, zaś cnota bojaźliwa i nieśmiała. Dzisiejsza ludzkość kryje się bojaźliwie przed naporem krzykliwych haseł, głoszących pewną niemoralność, zarażających opinie, nie należy się więc dziwić, że niemoralność triumfuje, że w jej zatrutym płomieniu szybko giną młode dusze, które w innych warunkach mogłyby zdziałać dużo dobrego. świeca pali się równo, gdy zwrócimy ją płomieniem ku górze, natomiast gdy skierujemy go ku ziemi, stopi się za chwilę.
Są ludzie, którzy byliby wiernymi naśladowcami Chrystusa, gdyby się nie dostali między Jego jawnych wrogów! Wielu zdobyłoby wieniec czystości, gdyby się im udało ochronić przed pokusami otoczenia! Niektórzy nigdy nie wypowiedzieliby niemoralnego wyrazu, nigdy by nie skalali swej duszy w bagnie, gdyby ich nie terroryzowała obawa przed opinią otoczenia!
Bracia, szukamy teraz takich odważnych i śmiałych ludzi, którzy oparliby się terrorowi grzechu i złych osobników, tak jak przystało na chrześcijan. Szukamy odważnych, których nie odstraszy szyderstwo! śmiałych, których nie otumani krzyk! Jak bluszcz oplata konary smukłego dębu, tak ludzie moralnie czyści, ale lękliwi, mogliby się uchwycić mocarnych dłoni swych silnych współbraci. Kto zna historię rewolucji - weźmy dla przykładu rewolucję francuską, albo ostatnie okropności, jakie działy się w 1918 roku - ten wie, że źli dlatego najczęściej zwyciężają, bo dobrzy są nieśmiali i tchórzliwi.
A zatem pierwszy warunek: nie ukrywać się, ale śmiało i otwarcie głosić swoje przekonania o czystej moralności.
Nie znaczy to, że trzeba być szorstkim i grubianinem! Swoich poglądów można bronić delikatnie i dowcipnie, tak jak to zrobił jeden z misjonarzy. Jadąc okrętem z Afryki do Europy, znalazł się podczas obiadu w sąsiedztwie pewnej bardzo lekko, a nawet prawie nieubranej damy. Misjonarz, czując się nieco skrępowany, namyślał się, jakby tu zwrócić uwagę swojej towarzyszce na niestosowność stroju. Po obiedzie podano owoce.
Dama bardzo uprzejmie częstuje misjonarza, mówiąc:
- Proszę księdza, oto bardzo piękne jabłko. Proszę skosztować.
- Dziękuję, wolałbym żeby pani zjadła je sama.
- Dlaczego akurat ja? pyta dama.
- Hm... Sądzę, że może powtórzyłoby się to, co mówi Pismo święte o Ewie. Pewnie sobie pani przypomina, że kiedy Ewa zatopiła swe zęby w jabłku, otworzyły się jej oczy i zobaczyła, że jest nieubrana
Bracia! Wszystko można powiedzieć, należy tylko robić to w odpowiedni sposób! Nie obrażajmy nawet tych. którzy na każdym kroku nas obrażają, ale też nie bądźmy tchórzami, ugodowcami, jeśli chcemy reprezentować prawdziwą moralność.
Powiem więcej: bądźmy nie tylko odważni, ale i dumni! Bądźmy dumni, że katolicka etyka hołduje najpiękniejszym, najkonsekwentniejszym i najbardziej płodnym w dobrych skutkach zasadom. Pod tym względem świat jest niesłychanie niekonsekwentny. Dziś nie podaje się ręki temu, o którym powszechnie wiadomo, że ukradł cudzą własność - dobrze, ale jednocześnie podoba się najbardziej w towarzystwie, a nawet nadaje mu ton jednostka, która doprowadziła, do upadku moralnego drugiego człowieka. Czy to konsekwentne? Dziś, jeśli jakiś biedny akademik przyjdzie do lekarza i skarży się, że jest bardzo głodny, czyli - naukowo mówiąc - że podrażniony jest jego instynkt samozachowawczy, lekarz nie zaleci mu iść i kraść; ale gdy zacznie narzekać na nerwy, gdy się skarży, że niepokoi go instynkt płciowy, wtedy w imię "higieny" lekarz pozwala mu grzeszyć. Czy to logiczne? Gdy jakaś kobieta skłamała, nie dotrzymała słowa, przyjaciółki nie chcą jej znać. Ale chociaż rozwiodła się już po raz trzeci i żyje w nieprawym związku, z czwartym mężem, może błyszczeć nawet w dobrym towarzystwie! Kto cichaczem choć raz sięgał po cudzą własność, nie jest "dobrze wychowany" i nie ma dla niego miejsca w towarzystwie, ale ten kto innym otwarcie, wyzywająco odebrał i odbiera w dalszym ciągu czystość moralną, może być gentelmenem, "comme il faut!" Nie przyjmuje się do dobrego towarzystwa człowieka w połatanym ubraniu, lub z nieogoloną twarzą, ale to zupełnie nie przeszkadza, jeśli ma upodloną i zachwaszczoną zepsuciem duszę?! Główna rzecz, żeby na zewnątrz był elegancki i piękny! Podobnie jak na wystawach winiarni, gdzie leżą butelki ze stęchłą wodą, a z winietami najwspanialszych trunków, ze srebrnymi i złotymi pieczęciami.
Nie, nie. Bracia! Z dziesięciu Przykazań nie wolno wybierać! Wierzymy, że nadejdzie czas, kiedy ludzie tak samo będą potępiali tego, kto wykracza przeciwko VI. Przykazaniu, jak tego, kto postępuje przeciwko VII. i VIII., bo wszystkie te Przykazania posiadają równie głębokie znaczenie i jednakową wartość.
II. Miejmy odwagę ufać!
Czy można zachować VI. Przykazanie? Tak, jeśli będziemy ufać! Już samo silne wewnętrzne przekonanie, że możliwe jest czyste i wstrzemięźliwe życie, w znacznym stopniu ułatwia walkę. A jest to możliwe, choćby dlatego, że sam Bóg tego wymaga, a On najlepiej zna tajemnice woli ludzkiej, przyrodzone i nadprzyrodzone siły ducha. Jest to możliwe, gdyż - chwała Bogu - potwierdzają to tysiące wzniosłych przykładów.
"Nie można zachować VI. Przykazania! Niektórzy ludzie zgadzają się na to powiedzenie, inni udają, że nie, ale w rzeczywistości nie ma człowieka, któryby je w zupełności przestrzegał. Wszyscy żyją w sprzeczności z tym Przykazaniem" Ileż to razy nasza młodzież słyszy tak powierzchowne zdanie nawet z ust dorosłych! O, Bracia, iluż to młodzieńcom, którzy zwycięsko wychodzili z walk, podobnie bezduszne rozumowanie podcięło skrzydła! Jak witriol rozwiniętą różę, tak kłamstwo tego rodzaju pożera dusze tych, którzy walczą. Tak: kłamstwo! Bo ten, kto tak mówi, wyraźnie oświadcza, że w nim zwierzę wzięło górę nad człowiekiem!
Często nawet młodzieńcy o szlachetnym charakterze skarżą w ten sposób: "O, tak. chcielibyśmy żyć wstrzemięźliwie, ale czy to możliwe? Proszę rozejrzeć się w dzisiejszym świecie! Nie mam ani jednego znajomego, za którego mógłbym ręczyć. Nie można!..."
Tak mówią bardzo często nawet ludzie najlepszej woli. Czy możemy się dziwić, że upadają, skoro już z góry wątpią w zwycięstwo! Przypomina mi to historie pewnego porucznika i kapitańskiego konia.
Co to za historia?
Pewien kapitan miał bardzo dobrego, ale nerwowego konia, Był to rumak czystej krwi,, tylko nie cierpiał parowozu. Kapitan w żaden sposób nie mógł go przyzwyczaić do chodzenia koło pociągu. Pewnego razu musiał wyjechać na dłuższy czas, powierzył więc konia porucznikowi. I. o cudo! Koń bez żadnych trudności przechodzi koło pociągu. Wieczorem młody podchorąży ze zdumieniem pyta się porucznika: "Jak to pan porucznik robi. że koń nie stawia oporu, przechodząc koło pociągu? Panu kapitanowi nigdy się to nie udawało!" Porucznik udał zdziwionego. że podobnie łatwa rzecz mogła się kapitanowi nie udać, ale w istocie zaskoczyła go ta wiadomość. Drugiego dnia już mu się to również nie udało. Samo przeświadczenie, że nawet kapitan nie mógł tego dokonać, wystarczyło, by stracił panowanie nad koniem.
Tak. Bracia! W ten sposób upada nieraz młodzież pełna dobrej woli, widząc, że nikomu się to udać nie może. Nie tak trzeba iść do boju! Ale trzeba chcieć: skoro Chrystus chce, można to wykonać!
Muszę teraz napiętnować bardzo fałszywy, a więc szkodliwy sposób rozumowania. U wielu ludzi zapał bojowy i odporność przed grzechem niszczy z gruntu fałszywa opinia, że szóstego Przykazania nie można zachować, bo to szkodzi zdrowiu.
Bracia! Krew uderza człowiekowi do twarzy, kiedy słucha takich rzeczy, jak niesumienni ludzie radzą młodzieży, która skarży się na zawroty głowy, żeby, rzekomo dla dobra zdrowia, wyzbyła się pilnie strzeżonej czystości. Żaden lekarz na świecie nie odważy się twierdzić, że życie wstrzemięźliwe szkodzi zdrowiu, odwrotnie, najsławniejsi specjaliści twierdzą wręcz przeciwnie. Jednak słyszymy nieraz, że niektórzy lekarze dają takie rady.
Bracie! Gdybyś kiedykolwiek naprawdę usłyszał od jakiegoś lekarza zdanie,. że życie wstrzemięźliwe jest niemożliwe, bo on w ciągu swojej kilkudziesięcioletniej praktyki nie spotkał ani jednego młodzieńca wstrzemięźliwego, to niech cię to nie przeraża. Naturalnie, że nie spotkał! Bo ten, kto żyje w czystości, nie potrzebuje porady lekarskiej! Bo tych chorych i osłabionych nerwowo młodzieńców zaprowadziła tam choroba, mająca swe źródło w grzechu nieczystości. Nic więc dziwnego, że operując takimi przesłankami, niejeden lekarz wyprowadza stąd wniosek, że życie w czystości jest niemożliwe. Ale czy wolno nam wyżyny etyki Chrystusowej zniżyć do atmosfery lekarskiej poczekalni? Czy wolno, ze względu na słaby wzrok jednostek, zdejmować słońce z nieba? Czy można, ze względu na chorych na cukrzycę, spalić piękną, białą mąkę pszenną, a wszystkich karmić chlebem Grahama? Uwierz mi, młody Bracie i Siostro, uwierz spowiednikowi, do którego przychodzą grzeszni, walczący, upadli i zwycięzcy, uwierz: możliwe jest życie czyste! Nie tylko możliwe. Więcej: wiele tysięcy osób zawdzięcza mu swe szczęście. Życiodajne siły etyki -wznoszą setki, tysiące ludzi na wyżyny. ,
"Ale pokusa czyha na mnie ustawicznie i nigdy mi nie daje spokoju!1' może mówisz. To co innego! Pokusa sama w sobie nie jest grzechem! Jej pokonanie jest zasługą i cnotą! Przecież sam święty Paweł nie był wolny od pokus, sam pisze: " ... dany mi jest w ciało moje kolec, anioł szatana, aby mnie bił pięściami" (II. Kor. 12, 7). A jeżeli istotnie przyjdzie pokusa, jeżeli dręczy raz po raz, to nie czyńmy żadnych ustępstw!
Dla ludzi, którzy krwawo walczą z pokusami, nową, wielką otuchą może być przykład świętej Katarzyny Sieneńskiej. Ją też formalnie paliły pokusy." Po takich napadach, gdy znów panował pokój w jej duszy, z wyrzutem pytała Pana: "Jezu mój. gdzieś był. gdy pokusy dręczyły moje serce?" Pan zaś odpowiedział: "Czy byłaś z nich zadowolona?" - "Bynajmniej!" - odpowiedziała Katarzyna. "Otóż. widzisz, byłem wtedy w twoim sercu. Podtrzymywałem cię, by nie opanował cię urok pokus i byś się od nich ze wstrętem odwróciła".
Są jednak inni smutni, bezsilni i już upadli ludzie, którzy mówią z płaczem: "Niestety, dla mnie już za późno! "Byłem słabym. Czy można z powrotem wspiąć się tam, skąd człowiek raz już spadł? Czy może jeszcze walczyć ten, kto już ma rozdartą dusze?"
Warto. Bracia! Prócz wiecznie dochowanej nieskazitelności, najpiękniejsza ozdoba duszy jest nowo nabyta czystość! Jest to przecież jedna z najradośniejszych nauk chrześcijaństwa, że tego, kto żałuje za swoje chwilowe słabości, i chce się nawrócić, przyjmuje Chrystus Pan z otwartymi rękoma. Żal i spowiedź rzucają zasłonę na przeszłość. Pan miłuje nas do tego stopnia, że gdy raz już wybaczył, nie szpera w tajnikach przeszłości, jeśli tylko teraźniejszość naszą i przyszłość Jemu poświecimy.
Zdarza się, że do tego grzechu doprowadziła młodzieńcza naiwność, ale gdy już doszedł do zrozumienia, powinien wytężyć wszystkie siły, pracując nad wyplenieniem grzesznych przyzwyczajeń długich lat. Zdarza się, że niejeden z rozpacza spostrzega, że zawodzą go najlepsze chęci z powodu słabej woli i znów popada w grzech, przed którym się broni całą duszą. Wszystko jedno! Tylko nie zostać w grzechu! Walczyć, ustawicznie walczyć! Jeno na duchu nie upadać!
Bracia! Dopóki walczymy, nasza dobra wola nie pozostaje zdana tylko na własne siły! Każdemu bratu i siostrze, opłakującej przeszłość i bohatersko walczącej, niech dodadzą otuchy moje słowa: Judasz nie wykroczył wbrew VI. Przykazaniu - jednak został potępiony, gdyż nie chciał się poprawić; Maria Magdalena całymi latami żyła wbrew szóstemu Przykazaniu - a stała się świętą, gdyż zawróciła ze złej drogi i przyszła do Chrystusa!
III. Miejmy odwagę walczyć!
Czy można w obecnych czasach zachować VI. Przykazanie? Tak, jeśli mamy odwagę walczyć!
święty Hieronim w jednej ze swoich książek pisze, że poganie przedstawiali boginie dziewictwa z tarczą i kopią w ręku, jakby odczuwając, że cnota czystości ginie bez ustawicznej walki. święty Bernard już dawno powiedział, że "czystość młodzieńcza, to bezkrwawe męczeństwo'', cóż dopiero powiedziałby w czasach obecnych, gdy przeciw niej wszystko się sprzysięgło!
Myli się ten, kto mówi, że "nie można, zachować szóstego Przykazania", przyznam mu jednak rację, gdy powie, że "zwłaszcza, dziś trudno je zachować", z powodu dwóch okoliczności. Z jednej strony życie społeczne dzisiaj jest źródłem daleko większej ilości pokus niż dawniej, i z drugiej, obecne warunki utrudniają zawarcie małżeństwa, uniemożliwiają godziwe i racjonalne unormowanie tych spraw. Tak, Bracia! Nie wolno nam zamykać oczu na smutną prawdę, że młodzieniec, wyrastający wśród tysiąca niebezpieczeństw, że kobieta, pracująca w biurze, w fabryce, w kancelarii, czy w sklepie, musi walczyć z pokusami, o jakich dawniej nie miano pojęcia.
Dziś nie ma, prześladowań chrześcijan, a jednak Chrystus posiada, męczenników Swojej idei. Dusze czyste, cierpią dzisiaj męczarnie dla Chrystusa Pana.
Na grobach męczenników, którzy zginęli w czasie prześladowania, chrześcijan, często czytamy te dwa słowa: "virgo et martyr" "dziewica i męczennik". Dziś wyznawanie wiary nie grozi naszemu życiu, ale by zachować chrześcijańską czystość moralną, trzeba wiele krwawych ofiar z naszej strony. Tym, którzy zwyciężyli, którzy są opoką i granitowym filarem społeczeństwa, należałoby wypisać na czole: Virgo et martyr - Dziewica i męczennik!
Zwracam się do was, nowi prorocy, którzy chcecie podźwignąć świat! Zgadzam się na wasze twierdzenie, że człowiek współczesny jest chory, blady, niedokrewny, nędzny, ponury i nieszczęśliwy.
Ale kto go uleczy? Dajcie mu słońca, leśnego powietrza, gwiaździstego nieba, dobrej kanalizacji, czystych dróg ... Słusznie! Ja również chciałbym go tym obdarzyć, ale to nie wystarczy! To go nie uleczy, jeśli go pozbawimy światła wiary, powietrza przepojonego ożywczym ozonem moralności, gwiaździstego nieba religii, jeśli wpierw nie odprowadzimy kanałami - odmętów niemoralności i nie zdezynfekujemy dróg po zarazkach zepsucia.
Żądacie, by każdy miał widne i słoneczne mieszkanie i nie musiał mieszkać w norze. O, tak, macie rację! Ale tym usilniej trzeba dążyć, by życie i serce każdego przestało być jaskinia brudnych myśli!
Czy wiecie kogo nam brak? Artystów! Artystów życia duchowego! Wytworzenie i zachowanie czystego życia jest największym arcydziełem. Marmur kararyjski, to tylko bezkształtny głaz i dopiero mistrzowska dłoń artysty nadaje tej masie doskonałość i harmonię linii. Artystą, który wykuwa z nieokreślonej bryły ludzkich instynktów nieśmiertelną piękność ducha, siłę i świętość, jest walka, podejmowana w imię ideałów moralności i czystości.
Nie żałujcie odrętwiałemu światu ciepła i ożywczych ogni! Ogień oczyszcza, ale może też i spalać, siła może być dobrą, ale również i złą. Tak samo namiętność jest czystą lub nie, a jedna od drugiej różni się jak niebo od ziemi.
Czystość jest ogniem, który wzmacnia charakter, podobnie jak słonce zasila różę ciepłem swoich promieni: nieczystość jest ogniem, który niszczy życie, jak rozżarzona lawa. Czystość, to siła, siła zharmonizowana wewnętrznie, będąca podnietą w pracy i w boju życia; nieczystość, to nieokiełznany, wściekły żywioł, który zrywa, tamy, niesie muł na pola życia, topi w bagnie jego siły. Czystość, to namiętność, która wnosi do życia radość, siłę, geniusz, twórczą wolę, zdolną z posad poruszyć świat. I nieczystość jest namiętnością, ale pod jej wpływem słabnie ramie, jałowieje serce, wysycha krew, gnije mózg. Czystość zapewnia szczęście, nieczystość szerzy nędzę. Czystą duszę ze wszystkich stron opromienia cnota i radość, nieczystą parzy swoim oddechem zły duch i śmierć.
Powiedzmy otwarcie: społeczeństwo może się, opierać tylko na tych młodzieńcach, którzy potrafią zachować czystość i hart duszy, mimo dzisiejszej zarażonej atmosfery moralnej; - na tych, których nie splamiło błoto, bryzgające z kloak współczesnego świata. Oni są jak wspaniałe pałace Wenecji, czarujące od wieków ludzi, jak miasto marzeń, zbudowane nad zgniłymi wodami kanałów. Dlaczego te czarujące, czyste, jak złoto i potężne pałace mogą się utrzymać nad mętną i falującą powierzchnią kanałów? Bowiem w grunt podwodny wbito tysiące smukłych drewnianych filarów i belek, które uległszy skamienieniu, dźwigają teraz ciężar wspaniałych budowli.
***
Bracia! Człowiek czysty jest filarem, na którym może się oprzeć zupełnie bezpiecznie cale społeczeństwo...
Pod koniec kazania pytam znowu: czy można zachować VI. Przykazanie? Tak, jeśli będziemy mieli odwagę, jeśli będziemy ufać i walczyć, jeśli rzucimy zepsutemu światu dumne wyzwanie: Będziemy czyści mimo wszystkich przeciwności!
Wśród nas wzrasta nowe, młode pokolenie, które śmiało woła: Będziemy czyści wszystkim przeciwnościom! - mimo, że zły świat barbarzyńską ręką zabija idee czystości.
Nieczystość zabija duszę w rozkwicie, czystość budzi w niej twórcze siły, więc: zachowamy czystość mimo wszelkich przeciwności!
Nieczystość spala serca na węgiel, zakaża krew, wolnego człowieka spycha do rzędu niewolników, zakuwając jego serce w kajdany instynktów: czystość stwarza niejednokrotnie kosztem olbrzymich wysiłków karne, nieugięte i świadome celu charaktery, które nie cofną się w walce o synostwo Boże. Będziemy czyści wbrew wszelkim przeciwnościom i uzyskamy laury bohaterów.
Bracia! Ostatnie słowa pragnę skierować do nowej młodzieży, do bohaterów czystego życia. Dziewczęta, chłopcy! Piękna jest śmierć bohaterska, ale piękniejsze jest bohaterskie życie - cenimy jedno i drugie. Cenimy zmarłych bohaterów akademików, na pamiątkę których wmurowano tablice w ścianę nowego kościoła, ale również cenimy młodzież, która, żyje po bohatersku.
Do was mówię, bohaterowie bezkrwawego męczeństwa!
Bohaterami jesteście, wy 19, 20, 24-letni młodzieńcy, którzy mieliście moc zachowania czystości wśród dzisiejszego życia, zarażonego miliardami bakterii niemoralności!
Bohaterkami jesteście wy, dorosłe panny, które wśród odmętu i bagna współczesnego świata, potrafiłyście wyróść jak białe lilie, kwitnące dla Pana!
Pozdrawiam was jako bohaterów, akademicy, gimnazjaliści, młodzi urzędnicy, którzy wbrew złym przykładom waszych kolegów, towarzystw i przełożonych, wśród powodzi niecnych haseł dzierżycie mocno sztandar czystości, bo laur bohaterstwa błyszczy na waszych czołach.
Stenotypistki, panny ze sklepów, urzędniczki, biuralistki, które minio dwuznacznych dowcipów swoich koleżanek i niestety, jakże niedwuznacznych propozycji szefów, którym dzień w dzień musicie podlegać, które dla zachowania ideału czystości swojej, niesłusznie cierpicie pomijanie przy awansach, a nawet utratę posady. Wiem. że gdybyście na tym jednym punkcie ustąpiły, dostałybyście nagrodę w postaci większej pensji, odznaczenia, awansów.
Jesteście bohaterami wszyscy, "którzy przez chmurę perfum, obłoki dymu tytoniowego i opary podejrzanych salonów widzicie górę Synaj - wy, którzy, będąc zmuszeni słuchać paplań modnisiów, wyśmiewających cnotę, nie zapominacie potężnego nakazu Pana." (Ottokar Prohaszka).
Bracia i Siostry! Dziewczęta! Młodzieńcy! Zaiste jesteście bohaterami! Niech wam za to błogosławi Bóg! Amen.
(kazanie pochodzi z ksišżki bp.Tihamer Toth, Dekalog cz.I, Kraków 1934, ss.223-233
bp.Tihamer Toth